Miejsce w którym możesz się wybawić, wytańczyć słuchając muzyki od najlepszych Dj'ów w mieście.

Ominął od razu parkiet i przeszedł na scenę. Trzymał się z tyłu i pozwalał DJ'owi robić swoje. Obserwował nowe osoby wchodzące do budynku. Co jakiś czas proponował nowe mixy. W pewnym momencie poszedł wtopić się w tłok. Miał w końcu chwilę wytchnienia aby poczuć się normalnie. Jak człowiek. Nie zamierzał jednak tańczyć więc podpierał ścianę wsłuchując się w muzykę.

Noc to pora nie tylko dla niej; miasto już dawno obudziło się ze słonecznego snu, przeciągało się, dyszało i obżerało. W porównaniu do Las Vegas, Venandi było niczym tłusty, śmierdzący potwór, powietrze było ciężkie, trochę duszne, wręcz nieswoje.
A może po prostu tęskniła za "domem".
Pewne rzeczy się nie zmieniają - laski w miniówie, dżentelmeni z najlepszymi zegarkami, zapach potu, wódki i, wchodząc na parkiet, rozkoszne ciepło ciał ludzi. Och, gdyby była gówniarzem, uderzyłoby to jej do głowy, ta chuć i żądza oczywiście, ale polować będzie dopiero na dniach, jeszcze nie dzisiaj. Lubiła przeciągnąć ten czas o dzień czy dwa, żeby w pełni cieszyć się posiłkiem.
Była egocentryczna w swoim tańcu; pomimo splecenia ciał z jakimś mężczyzną, niemal go widziała, masochistycznie delektowała się ciepłem, jego zapachem, był dla niej zupełnie obojętny w swojej osobie, cieleśnie skarbem. Nie mogła się skupić, wciąż czuła obecność, która kuła ją w tył głowy, dlatego porzuciła mężczyznę, chociaż mogłaby go stąd zabrać.
Zaciekawiło ją coś innego.
Skierowała kroki w kierunku istoty. Nie było trudno zobaczyć go w tłumie, ba, gdyby Dahlia nie miała wyostrzonych zmysłów wystarczyłoby, że powędrowałaby w kierunku odwracających się głów tych wszystkich naiwnych kobiet. Nie mogła ich za to winić - przecież na tym to wszystko polegało.
- Głodny? - zapytała (Dahlia była trochę głodna) i oparła się o ścianę z półtora metra od niego.
Dahlia wyglądała całkiem zwyczajnie w swojej sukience przypominającą bliżej rozciągniętą koszulkę i w rajstopach, a jednak gdy człowiek zawiesił na niej wzrok, trudno było mu go odwrócić.
Jakby sami się o to w s z y s t k o prosili.

Podjechałam pod klub parkując niedaleko wejścia. W czasie gdy jechałam ochrona dalej się nie odezwała. Zastanawiałam się nawet czy nie podjechać do fabryki jednak zrezygnowałam. Nic tam już i tak nie było, pewnie tylko jakieś nastolatki chciały się zabawić albo może coś nie tak było z alarmem. Byłam przekonana że ochrona da znać gdyby były jakieś poważniejsze problemy. Poprawiłam włosy przeglądając się w lusterku i wysiadłam. Byłam mile zaskoczona widząc ile klub ma gości, do tej pory Nat zajmował się głównie narkotykami i mimo że bardzo mi pomagał jednak cała reszta spadała na mnie. To dobrze że zdecydował się na coś swojego. Westchnęłam i ruszyłam do wejścia, ochroniarz rozpoznał mnie i wpuścił do środka.
- Wiesz gdzie jest mój brat? - zapytałam jednak mężczyzna tylko wzruszył ramionami.
- Kręci się dziś to tu to tam panienko. - przytaknęłam i weszłam na sale.
Muzyka bębniła w uszach a na samej sali było bardzo gorąco kiedy przeciskałam się między tańczącymi rozglądając za bratem. Udało mi się dojść do baru i nachylając się nad blatem krzyknęłam do kelnera.
- Kręcił się gdzieś na sali przed chwilą - wywróciłam czami i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu jednak nigdzie go nie widziałam.
Przeszłam przez salę jeszcze raz i w końcu go zauważyłam, co ciekawe nie samego. Podeszłam bliżej jednak nie wtrącałam się do rozmowy.

@Dahlia
Wsłuchiwał się w muzykę dając się lekko ponieść kiwając głową. Zauważył ją już jak tańczyła z jakimś mężczyzną, nie przyglądał się jej jakoś specjalnie. Skupiał się na nagłośnieniu i efektach wizualnych. Chciał się upewnić, że wszystko działa i jest na swoim miejscu. Dlatego był nie mało zaskoczony, kiedy młoda kobieta podeszła do niego. Usłyszał jej pytanie i chwilowo się zastanowił. Zwykle to ludzie proszą do tańca, a nie na posiłek. Przyjrzał się jej po czym uśmiechnął łobuzersko.
- Z chęcią, ale posiłki tu to nie mój gust. - Zastanowił się dość poważnie, ale postanowił zaryzykować.
- Mogę zaproponować dobre wino u góry. - Patrzył na nią ciekawy reakcji.
Podejrzewał, czy nie jest człowiekiem. Prócz pytania nie dała mu żadnych powodów do podejrzewania tego. Ostatnio jednak natrafia na same wampiry, co budziło jego ciekawość. Coś w tym jest, że do czystych ciągnie się reszta rasy.
Wyczekiwał jej odpowiedzi z lekkim uśmiechem, niestety zobaczył stojącą obok siostrę. Westchnął na jej widok i wywrócił oczami.
- Musisz mi wybaczyć. Interesy wzywają. Może innym razem? - Uśmiechnął się szeroko. - Dziś skorzystaj z rabatu na barze, a mnie wiesz gdzie znaleźć. - Zerknął jej w oczy, jednak zaraz potem udał się w stronę Virgo.

@Virgo
Podszedł do niej nie odzywając się ani słowem. Nie stanął obok tylko od razu ruszył do gabinetu.

[c.d.]

Elijah zaprowadził więc swoją ukochaną siostrzyczkę do nowego klubu. W między czasie zdążył odnieść swoje rzeczy do domu.
- A więc to tutaj siostrzyczko... Mam nadzieję, ze nie będę musiał cię pilnować... - mruknął rozbawiony, ale z chęcią wszedł na parkiet, ciągnąc za sobą siostrę do tańca.
- Ciekawe co tam jest w podziemiach prawda? - odparł do niej cicho wiedząc, że Kate jest tym zainteresowana. Elijah za to wyłącznie interesował się bezpieczeństwem siostry i był pewny, że nie byli wtedy sami w fabryce, ale cóż. Było minęło.

Nie ukrywam, oczy mi się aż zaświeciły kiedy zobaczyłam te światła i usłyszałam muzykę. Dawno nie miałam okazji po prostu dobrze się bawić i dziś miałam zamiar to nadrobić. Zaśmiałam się na słowa brata.
- Spokojnie! Tutaj nie musisz mnie pilnować - uniosłam lekko brew i dałam mu lekko z łokcia.
- Postaraj sam się wybawić! - zachęciłam i z szerokim uśmiechem weszłam na parkiet.
Na jego drugie pytanie lekko się skrzywiłam. Zarzuciłam mu ręce na szyje i dałam całusa w policzek.
- Nie teraz... koniec pracy na dziś! - To prawda że byłam tego bardzo ciekawa.
Jednak to nie był moment kiedy chciałam myśleć o tej całej wojnie. Uniosłam ręce lekko nad głowę i zaczęłam tańczyć w rytm muzyki kołysząc przy tym biodrami.

Wampir uśmiechnął się szarmancko do swojej siostry i oparł ręce na jej biodrach przez chwilę. Kochał tą ognistowłosą istotkę mimo, że czasem wspominał inną kobietę, która zbyt się zbliżyła. Nadal miał gdzieś w pokoju jej zdjęcie. Bardzo dobrze schowane.
Na słowa siostry zaśmiał się tylko, ale ciężko mu było tak po prostu wyluzować. Westchnął jednak cicho i tańczył wraz z siostrą aż nie skierował się do baru by czegoś napić. Mimo wszystko od tańca wolał alkohol. Zamówił sobie drinka, mocnego, i upił łyk z pomrukiem.

Widziałam że Elijah poszedł do baru, ja jednak bawiłam się w najlepsze na parkiecie. Tańczyłam kręcąc biodrami a rękami sunąc wzdłuż swojego ciała, na parę chwil kiedy unosiłam ręce bluzka podsuwała się odsłaniając odrobinę płaskiego brzucha. Zaczęli kręcić się przy mnie inni uczestnicy imprezy co śmielsi tańcząc ze mną. Kilka niesfornych pasem włosów opadało mi na twarz ale nie przejmowałam się tym. Bawił mnie dodatkowo fakt jak przy mnie zachowywali się ludzie. "Jak ćma do światła" zaśmiałam się a kiedy jeden z nich podszedł bliżej i tańcząc położył mi ręce na biodrach sprawnie się wywinęłam. Cały czas lekko tańcząc dołączyłam do brata i zamówiłam drinka od razu upijając kilka łyków kiedy go dostałam.

Elijah siedział na krześle barowym i sączył swojego drinka. Obserwował Kate uważnie, ale mrużył oczy gdy ktoś był za blisko niej. Gdy jednak rudowłosa zeszła z parkietu wrócił do picia alkoholu.
- Spragniona? - mruknął rozbawiony widząc ile tego na raz w siebie wlewa. Elijah wolał się delektować zwłaszcza, ze nie miał planów się tutaj upijać. Robił to z dala od siostry albo w domu.

Odstawiłam kieliszek i westchnęłam oblizując usta.
- Trochę - uśmiechnęłam się do brata.
- W końcu co to za impreza bez alkoholu - wzruszyłam ramionami i dopiłam drinka.
Nie czekając dłużej wróciłam na parkiet, tańcząc i dobrze bawiąc się z innymi. W pewnym momencie wskoczyłam na bar i zaczęłam na nim tańczyć kręcąc się wokół kolumn. Kilkoro ludzi zaczęło klaskać co jeszcze bardziej mnie bawiło.

Z jego oczu kipiała złość, a wyraz twarzy był lodowaty. Wiedział, że musi jak najszybciej opuścić to miejsce. Musiał jednak powiadomić kilka osób o swoim wyjściu. Poszedł do DJ'a i na ucho przekazał mu informację o której ma kończyć imprezę i kilka innych szczegółów. 
Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Nie zwracał na nic uwagi. 
Kiedy skończył zszedł z sceny i skierował się do wyjścia. Za nim jednak wyszedł na szybko zamówił sobie kieliszek wina. Skinął głową do barmanki aby ta dodała mu trochę krwi. Musiał na chwilę ukoić nerwy.
Patrzył na młodą kobietę na barze i zaśmiał się cicho. Nie sądził, że aż tak spodoba się klub w tak małym mieście. Pokręcił tylko lekko głową i dopijał dalej wino.

Wszystko było fajnie dopóki Kate nie wlazła na bar. Elijah aż sapnął zażenowany tym, ale nie zamierzał jej zabraniać choć sam by tego raczej nie zrobił.
- Kate... Nie przesadzasz? - odparł rozbawiony do niej i sączył dalej drinka, a po tym zamówił nawet kolejnego. Pokręcił głową i obserwował co jego szalona siostra robi, a na pewno zwraca na siebie uwagę wszystkich wokoło. Elijah tylko pobieżnie obrzucił wzrokiem ludzi dookoła.

Oparłam się plecami o boczną kolumne i tańcząc zrobiłam przysiad. Zlustrowałam spojrzeniem swoich niebieskich oczu chłopaka który dosiadł się do baru jednak zaraz wróciłam do zabawy. Wstałam kiedy barman podał mi kieliszek z którego upiłam łyka i zerknęłam na brata.
- Oj przestań... - zaśmiałam się i tanecznym krokiem przeszłam po barze stawiając ostrożnie swoje kroki między poustawianymi na nim kieliszkami. Zatrzymałam się dwa razy, raz przy bracie żeby zrobić obrót kręcąc przy tym biodrami i drugi przy czarnowłosym chłopaku. Tańcząc przy nim wplotłam palce w włosy i lekko się nimi zamachnęłam po czym dopiłam zawartość swojego kieliszka.

Kiedy podeszła i dotknęła go wręcz warknął. Złapał ją za rękę i natychmiast ją odsunął.
- Nie radzę - Patrzył jej wściekły w oczy. Zauważył błękitne tęczówki i nagle jego źrenice się rozszerzyły. Nie był pewien czy to ona, miał jednak sposób na to aby to sprawdzić.
Uniósł dłoń i skinął dwoma palcami. Wziął kieliszek z winem w dłoń.
Wręcz sekundę po tym geście pojawiło się kilku ochroniarzy, którzy od razu zdjęli ją z baru.
- Poproszę za mną, chyba nie chcemy stwarzać problemu. - Uśmiechnął się, jednak jego twarz była bez emocji.

No wiedział, ze wpakuje się w kłopoty... Wiedział i czuł to w kościach. Zmrużył oczy jednak gdy tamten typ śmiał dotknąć jego siostrę. Słysząc jednak jego słowa, nie mógł pozwolić na to, by ci ją zabrali. Podszedł do nich zanim będzie gorzej.
- Proszę wybaczyć mojej siostrze i przyjąć nasze przeprosiny. Ponosi ją przy alkoholu szczególnie przy dobrej zabawie. Nie ma potrzeby wzywać ochronę. Zabiorę ją do domu. - mruknął Elijah spokojnie do czarnowłosego i posłał mu życzliwy uśmiech. Zaraz jednak zerknął karcąco na siostrę.
- Zejdź. Dosyć już. - odparł poważnie i chciał pomóc jej zejść z tego baru.

Ani na sekundę nie wyszłam z roli i grzecznie cofnęłam rękę. Z wdzięcznością przyjęła rękę brata i spróbowałam zeskoczyć z baru trochę nieudolnie bo się potknęłam i gdyby nie Elijah to wylądowała bym na ziemi. Zatoczyłam się lekko udając że wypiłam trochę więcej niż powinnam i spuściłam wzrok.
- Bardzo przepraszam... - szepnęłam jak dziecko które właśnie przyznało się do kradzieży cukierka po czym zachichotałam.
- Chyba jednak przegięłam - rzuciłam się na szyję bratu.

Patrzył na dwójkę i uśmiechnął się łagodnie.
- Spokojnie, chcę porozmawiać o klubie i zaproponować darmowego drinka.
Ochroniarze mimo wszystko dalej stali blisko jako eskorta.
- Zapraszam na górę do loży vipowskiej. Pańska... partnerka będzie mogła tam chwilę ochłonąć.
Pokazał dłonią zachęcająco na schody. Dyskretnie im się przyglądał. Próbował usilnie znaleźć jakikolwiek dowód na to, że są wampirami. Że ona jest tą czystą o którą mu chodzi.

Elijah westchnął cicho nieco z ulgą, bo nie chciał mieć problemów w nowym miejscu. Złapał siostrę mocno i przytulił do siebie, dając jej solidne oparcie.
- Dziękujemy, chętnie skorzystamy z zaproszenia... Co nie, Kath? - mruknął z uśmiechem i zaraz zerknął na ochronę i lożę. Odmówienie byłoby rozsądne, ale i niegrzeczne. Choć... Można się zgodzić i wyciągnąć informacje. Skierował się więc wraz z siostrą w kierunku schodów, by udać się do owej loży.

Przeklinałam w myślach jednak teraz już trzeba było grać dalej. Cały czas się uśmiechając się spojrzała na czarnowłosego.
- Jasne, jasne że idziemy! - zachichotałam i ruszyłam za bratem jednak w połowie schodów źle postawiłam stopę i obcas mi ujechał. Trzymałam się ramienia brata jednak i tak wylądowałam siedząc na schodach.
- Ała.... - jęknęłam, jednak znów wsparłam się na bracie.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła! - pisnęłam i dałam mu całusa w policzek wspinając się dalej w górę schodów.

Przez jakiś czas błąkałam się po okolicy, zrobiłam kilka zdjęć w parku. Lubiłam robić zdjęcia natury, kwiaty, drzewa i zwierzęta. Spodobało mi się zdjęcie łabędzi z pisklętami. Siedziałam na ławce przeglądając swoją prace kiedy stwierdziłam że nie mam na co czekać. Podjęłam decyzję i nic już jej nie zmieni. Schowałam aparat i rozkoszując się spacerem ruszyłam do klubu. Kiedy już miałam wejść zadzwonił telefon, wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam. Wsłuchałam się w męski głos w słuchawce.
- Dobrze... jesteś wolny... - szepnęłam i spojrzałam na wejście do klubu.
Wzięłam głęboki oddech, mimo wszystko mnie to stresowało. Weszłam do środka, od ochrony dowiedziałam się że Nathaniela nie ma wiec podeszłam do baru i zamówiłam drinka. Tym razem jednak piłam go powoli, na rozluźnienie trochę wspominając moje ostatnie głupie zachowanie.
- Może to nam wyjdzie na dobre... - szepnęłam sama do siebie i upiłam łyk, zastanawiając się jak długo sobie poczekam.

Ochroniarz:
Dostał rozkaz poinformowania wampirki i doprowadzenia jej do gabinetu. Podszedł więc do rudowłosej kobiety, jak tylko ją zauważył.
- Panicz już na panią czeka. Zapraszam.
Pokazał na schody, zaprowadził ją jednak do gabinetu, a nie loży jak ostatnio.

Dopijałam swojego drinka kiedy pojawił się ochroniarz. Nawet nie zauważyłam kiedy Tenebris się pojawił ale na tą wiadomość serce szybciej mi zabiło.
- Już idę... - odpowiedziałam i zacisnęłam ręce na swojej torbie.
Brakowało mi trochę brata stojącego obok ale zagryzłam zęby i ruszyłam do wskazanego miejsca.

[c.d]

Ledwo przekroczyła próg klubu, już ruszyła w stronę serca parkietu, ciągnięta jakąś siłą wyższą. Dziś liczyła na naprawdę solidne posilenie się, więc wyjątkowo założyła czarną obcisłą sukienkę. Bujała się i zarzucała włosami, wciąż lustrując tłum w poszukiwaniu pierwszej tej nocy ofiary.

Grupka trzech wampirów, a dokładnie dwójki mężczyzn i jednej wampirzycy uważnie śledziła wzrokiem wszystkich wchodzących do klubu. Powód był prostu. Vortex był własnością Tenebris, a wielu spośród pracowników było "zaufanych". Oczywiście znaczna ich część już służyła nowej władzy, ale wciąż okazywało się, że niektóre wampiry nic o nowej Pani Venandi nie słyszały. Było to karygodne niedociągnięcie, które trzeba było naprawić.
Wampirzyca miała jedną ciekawą zdolność, a mianowicie potrafiła wyczuwać, czy w pomieszczeniu znajduje się wampir. Chociaż nie mogła wskazać nikogo konkretnego, w tym wypadku nie był to problem. Po to była jej dwójka mężczyzn, by uważnie pilnowali, czy ktoś właśnie wchodzi bądź wychodzi. I w ten sposób wampirzyca mogła skupić się całkowicie na wykrywaniu innych przedstawicieli swojego gatunku.
Imoth od razu oczywiście przyciągnęła wzrok innych. Już już ktoś był gotów podejść do niej, gdy jeden z wampirów z grupy go uprzedził. Nic nie robiąc sobie z nienawistnego spojrzenia, jakim go obdarzył ów człowiek, wampir spojrzał na Imoth z uśmiechem i stanął tuż przed nią. Idealnie wpasował się swoimi ruchami w jej rytm i zagadał:
- Świetnie tańczysz! Aż nie można oderwać spojrzenia!