a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Tilly's Shop


 

 Tilly's Shop

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyCzw 15 Gru 2022, 21:15

Tilly's Shop  Renee-10
Co prawda Tilly nie ma już z nami, a przekazywany z pokolenia na pokolenia sklep już w niczym nie przypomina małego spożywczaka sprzed lat, to nazwa została. Dziś sklep przypomina bardziej supermarket i stał się głównym miejscem zaopatrzenia całej wsi.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptySob 17 Gru 2022, 23:08

- Czekaj... nadal mówisz o mnie, czy teraz już o samochodzie? - zapytał zaczepnie i puścił w stronę Leah oczko, co w jego przypadku... mogło po prostu wyglądać jak zwykłe mrugnięcie.
Wziął od niej klucze i usadowił się wygodnie za kierownicą, ustawiając sobie fotel i lusterka, by dobrze i bezpiecznie mu się prowadziło. Oczywiście najbardziej bezpiecznie, jak tylko się dało, kierując samochodem i zmieniając biegi tylko jedną ręką. Skoro jednak poprzednio dał radę, czemu teraz coś miałoby pójść nie tak? Zapiął pas i odetchnął głęboko, odpalając auto. Ruszył jednak dopiero, gdy upewnił się, że i Leah się zapięła. Wiedział, że pewnie nie było to dla niej zbyt komfortowe ze względu na jej rany, ale na miejscu pasażera mogła z nimi jeszcze jakoś pokombinować, by aż tak jazda nie drażniła jej pleców. Za kółkiem raczej nie miałaby takiej możliwości.
Wyjechał ostrożnie, ale dość sprawnie, jak na kierowanie tylko jedną ręką i jechał spokojnie przed siebie, uważnie słuchając jej wskazówek i się do nich dostosowując.
- Myślisz, że dostanę tam jakąś koszulkę? Moja... powiedzmy, że oddałem ją w szczytnym celu - zagadnął, zwalniając przed zakrętem i upewniając się dwa razy, że na pewno bezpiecznie i bez żadnych zarysowań wykona manewr.
Chyba tylko dzięki temu, że z nim jechała i na bieżąco dawała mu wskazówki jak jechać, udało im się w końcu dotrzeć do celu i to nawet nie wlekąc się 10km/h. Nie wątpił w to, że gdyby miał jechać samemu, zajęłoby mu to znacznie dłużej. I to zakładając, że po drodze by się nie zgubił. Trochę kulało u niego parkowanie, ale jakoś dał radę i nie narobił przy tym żadnych szkód, a to, że było trochę krzywo, nie miało większego znaczenia. Zaciągnął ręczny, zgasił światła i silnik, po czym wysiadł z samochodu, upewniając się, czy na pewno jej zamknięty, nim w końcu skierował się do wejścia do sklepu razem z Leah.
- Panie przodem - powiedział uprzejmie, wykonując gest ręką, zapraszający ją do wejścia do środka, by teraz to ona bezpiecznie przeprowadziła ich bezpiecznie przez cały sklep aż do kas. Rozejrzał się przy tym za jakimś koszykiem albo wózkiem zakupowym.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyNie 18 Gru 2022, 07:55

Może dla niektórych to mogło być dziwne, ale wydawało się jej że wie kiedy River faktycznie puszcza do niej oczko. To oczywiście mógł być tylko wytwór jej wyobraźni ale tak właśnie czuła. Zaśmiała się na jego pytanie i lekko kręcąc głową wsiadła do auta. Szczerze... Planowała po prostu nie zapinać pasów, coś jednak w minie Rivera i tym jak na nią czekał skłoniło ją żeby to jednak zrobić. Kiedy on ustawiał sobie fotel, ona spróbowała się usadowić, co nie było wcale takie łatwe. Ostatecznie usiadła lekko bokiem i to w miarę pomogło.
- Może nie będzie to jakiś specjalny krzyk mody.. Ale myślę że tak. Jakieś zwykle koszulki powinni mieć, to mała wieś... Nie mamy tu wiele sklepów dlatego dbają o to żeby były w nich chociaż najpotrzebniejsze rzeczy. Po inne ludzie raczej jeżdżą do Venandi. Ale jeśli potrzebujesz czegoś do ubrania mogę poszperać jeszcze w rzeczach po tacie... Miałam je wyrzucić dawno temu... Ucieszył by się że jeszcze komuś się przydadzą. - zaproponowała bez jakiś specjalnych emocji.
Jeszcze z dwa lata temu upierała się żeby zostały... Do pewnych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć. Może jeszcze nie dojrzała skoro wciąż tkwiły w pudle, chociaż propozycja żeby oddać je Riverowi i tak była krokiem w przód. Do rzeczy matki miała o wiele większy sentyment, głównie dlatego że sama czasem z nich mogła korzystać. Droga nie była daleka, szybko się uwineli i zaparkowali na parkingu. Odpieła się i wysiadając, ostrożnie sprawdzając na ile może sobie pozwolić bez bólu przeciągnęła się. Zostawiła kurtkę na ramionach i ruszyła w stronę wejścia. Może powinna czuć się chociaż trochę skrępowana tym że gdy weszła do środka, część klientów od razu znalazło ją wzrokiem. Nikt nic jednak nie powiedział, a ona zachowywała się jak by nie widziała że z Riverem stali się właśnie wydarzeniem dnia. Koszyki były zaraz przy wejściu, gdy Leah przeszła przez drzwi lekko dygając w formie podziękowania, poczekała aż mężczyzna do niej dołączy. Trochę dziwnie się czuła będąc z nim... Będąc z kimkolwiek ale musiała przyznać że całkiem przyjemnie szło się z kimś. Sklep nie był specjalnie zapełniony, paru klientów spacerowało między alejkami zerkając na tą specyficzną dwójkę. Powierzchnia przypominała mały supermarket, z przodu były owoce i warzywa, później boczne alejki z różnymi produktami by całą tylną część zajmowało stoisko rzeźnicze, ewidentnie właściciele sklepu wiedzieli co będzie sprzedawało się najlepiej. Najpierw przeszła w alejkę z alkoholem. Przy wódkach kucał jakiś młodszy chłopak ale gdy zobaczył towarzystwo wrzucił butelkę którą trzymał do koszyka i ruszył dalej. Leah sięgnęła po sześciopak przygryzając lekko wargę co było jedyną oznaką że coś ją zabolało, mimo to wstawiła butelki do koszyka z dumą w oczach.
- Pamiętaj, powiedziałeś że mogę WKŁADAĆ do koszyka wszystko co uznam za potrzebne. - przypomniała przekornie gdyby przyszło mu do głowy jej pomóc.
- Powiedz ile wypijesz? Tylko bez przesady bo do domu cie nie wniosę... Zostaniesz spać na dworze jeśli przegniesz. . - dodała z uśmiechem.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyNie 18 Gru 2022, 11:26

Słuchał uważnie jej odpowiedzi, patrząc cały czas na drogę i tylko okazyjnie od czasu do czasu zerkając kątem oka w stronę Leah. Z jednej strony uważał, że prowadzenie takiego małego supermarketu we wsi takiej jak Fostern, było bardzo dobrym i na pewno ogromnie dochodowym pomysłem. Nawet jeśli znajdowały się tylko najpotrzebniejsze rzeczy i asortyment pewnie szału nie robił, ale jak się czegoś potrzebowało na już, nie było co wybrzydzać. Był również pełen podziwu dla właściciela sklepu, że odważył się zaryzykować stworzeniem we wsi takiego minicentrum, nikt przecież nie dawał gwarancji, że faktycznie by mu się to opłaciło, choć z logicznego punktu widzenia powinno. Poza tym raczej nie było zbyt wielu wsi z takimi marketami. W małych miasteczkach już bardziej, ale na wsi? Raczej ciężko.
- Wydaje mi się, że wpisaliby mnie na czarną listę w branży modowej, gdybym chociaż pomyślał o wyjściu na wybieg. Poza tym... za często jestem zmuszony do kupowania sobie nowych ubrań, więc z reguły wolę tańsze i mniej modne rzeczy, niż kupować jakichś Armanich, czy coś tam - powiedział z rozbawieniem, przez moment próbując wyobrazić siebie samego w bardziej modnych, może też eleganckich, drogich ubraniach. Parsknął pod nosem do samego siebie, szybko rezygnując z tych rozmyślań, bo jeszcze ze śmiechu wbije się w jakieś drzewo. Gdyby był sam, może by się tak tym nie przejmował, ale jechała z nim Leah i wolał jej oszczędzić upokorzenia związanego z przypadkowym zabiciem jej w wypadku tylko przez to, że zobaczył oczami wyobraźni małpę w garniturze. Albo raczej wilkołaka w garniturze.
- To... naprawdę miłe z twojej strony, ale... nie jestem pewien czy byłby zadowolony, gdybym przez przypadek zniszczył jego ulubioną koszulkę - powiedział spokojnie, poważnie, nie wiedząc tak właściwie, co powinien powiedzieć. Zwłaszcza że wiedział, co spotkało rodziców Leah, a jej stwierdzenie, że jej tata by się ucieszył, było prawie, jak chwyt poniżej pasa, bo ciężko było odmówić po takim argumencie. Tak właściwie... czyje ubrania miał na sobie poprzedniego dnia? Westchnął głęboko z rezygnacją.
- Zrobimy tak. Jeśli nie będzie żadnej sensownej koszulki na mnie, wtedy na czas swojego pobytu u ciebie pożyczę jakąś od twojego taty, zgoda? - zaproponował, decydując się na najniższą linię oporu, bo już wolał chodzić w ubraniach po zmarłym ojcu Leah, niż chodzić po jej domu bez koszulki. Nawet nie chciał myśleć o tym, jakie teorie zaczęłaby snuć pani Rita na ich temat, gdyby się dowiedziała, że chodził po domu wilczycy prawie pół nagi, zakrywając górną część ciała wyłącznie płaszczem. Zdecydowanie musiał znaleźć dla siebie jakąś koszulkę.
Gdy zaparkowali i poszli w stronę sklepu, przeciągnął się i lekko zadrżał na ciepły, przyjemny powiew ze środka. Na moment odłączył się od Leah, żeby pójść po koszyk, lecz zaraz był przy niej z powrotem, nie zdając sobie sprawy z tego, że byli obserwowani, a na pewno się tym nie przejmując. Był przyzwyczajony do tego, że skupiał na sobie ciekawskie spojrzenia. Szczególnie przez zwisający luźno prawy rękaw. Może kiedyś, jak zacznie go to męczyć i dożyje tego czasu, zastanowi się nad jakąś protezą, póki co uważał to za zbędny, do niczego mu niepotrzebny wydatek.
Nie umknęło jego uwadze to, że coś było nie tak i Leah mogły zaboleć rany na plecach, chciał jej pomóc, ale nim zdążył zareagować, bezlitośnie i bez najmniejszego zawahania przypomniała mu jego własne słowa. Skrzywił się lekko z niezadowoleniem, ale odetchnął ciężko, poddając się.
- Następnym razem będę musiał dużo dokładnej przemyśleć swoje słowa - burknął z rezygnacją, ale zaraz się lekko uśmiechnął na widok tego, jak bardzo Leah była zadowolona z siebie. Faktycznie była diabłem wcielonym. Parsknął rozbawiony i pokręcił głową.
- Nie wiem, jaki widzisz problem. Założysz mi jakiś łańcuch na szyję, przypniesz do płotu i nikt się nie zorientuje, a przy tym nie będziesz miała nieproszonych gości na posesji - podsunął w żartach i kiwnął na półkę, z której przed chwilą wzięła sześciopak.
- Weź jeszcze jeden, najwyżej będziesz miała żelazny zapas, gdybyś kiedyś za mną zatęskniła - powiedział zaczepnie w ramach odwetu za jej poprzednią docinkę z delikatnie złośliwym uśmieszkiem na ustach.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyNie 18 Gru 2022, 18:05

Jemu już się pewnie nie przydadzą... Jednak to akurat przemilczała. Oddanie tych ubrań mogło być upieczeniem dwóch pieczeni na jednym ogniu, komuś się przydadzą a ona będzie czuła się lepiej z myślą że ktoś ich używa, a nie że je wyrzuciła. Kompromis jaki zaproponował był jak najbardziej w porządku, co prawda nasowało się pytanie czy miewa problemy z przemianami skoro jego rzeczy tak często ulegają zniszczeniu, to jednak również zachowała dla siebie. Może będzie jeszcze okazja na podobny temat.
- W porządku. - odpowiedziała na jego propozycje i skupiła się żeby dobrze go pokierować.
Co do tego jak była zadowolona z swojego trumfu... Oczywiście! Jasne, była ranna ale to nie sprawiało że przez to miała przestać sobie radzić... River w pewnym momencie odejdzie, a ona znów będzie sama prawda? Zaśmiała się na jego propozycje żeby wziąć go na łańcuch.
- Jasne, co najwyżej jakiś niewtajemniczony naślę na mnie straż miejską. - odpowiedziała rozbawiona.
Zdecydowanie tłumaczenie się z tego czemu zapieła przyjaciela jak psa mogło by rozweselić dniówkę funkcjonariuszy.
- No proszę! Od tej narcystycznej strony cię jeszcze nie poznałam. - przyznała i sięgnęła po kolejny sześciopak.
Bolało, chociaż było do zniesienia, a każdy przeniesiony produkt był jednocześnie takim... Małym zwycięstwem. Gdy ten również wylądował w koszyku uniosła głowę dumnie i z uśmiechem poszła w kolejną alejkę. Z alkoholu najbliżej było do przekąsek. Najpierw słonych, ale już na końcu widać było te słodkie. Trójka dzieci goniła się po tej alei i nie trzeba było długo czekać żeby piegowata dziewczynka z kasztanowymi włosami splecionymi w warkocze bez krępacji zaczęła używać Rivera i jego wózka jako tarczy wokół której biegali. Chłopcy, jeden blondynek a drugi o podobnych do dziewczyny kasztanowych włosach mieli już większy respekt przed jednookim i z dystansem, okrążali "przeszkodę". Cała trójka mogła mieć z siedem... Osiem lat. Leah nie wyglądała jak by się przejmowała nimi chociaż bawił ją fakt jak bardzo chłopcy wolą nadłożyć drogi byle by tylko nie zbliżyć się do Rivera. Uniosła się lekko na palcach żeby sięgnąć po paczki z piankami gdy dziewczynka z piskiem odskoczyła od chłopaka który prawie ją złapał i złapała nogi białowłosej mianując ją tym samym swoją nową tarczą. Leah w jednej chwili kucnęła z warknięciem i złapała dziewczynkę w uścisku a jej oczy lekko błysnęły na żółto gdy spojrzała na chłopców. Uciekali w momencie podczas gdy dziewczynka chichotała w najlepsze.
- Mama mówi że nie lubisz dzieci! - poskarżyła się mała na co wilczyca kucnęła wygodniej.
Mała może niczego nie zauważyła ale jednak kobieta wyraźnie się skrzywiła podczas schylania.
-Ja? No co ty Jenny, uwielbiam! Najlepsze są z różna... Świetnie trafiłaś bo dziś robimy ognisko.- odpowiedziała z szerokim uśmiechem i zaczęła całować małą po ramieniu wydając dźwięki jak by ją gryzła.
Dziewczynka za to znowu zaczęła zanosić się śmiechem, póki nie została puszczona. Odskoczyła od kobiety chwytając nogę Rivera na co Leah lekko zmróżyła oczy i wstała wspierając się o półkę.
- No nie wiem czy to taka dobra obcja? - zapytała ale dziewczynka energicznie potrząsnęła głową.
- Tata mówi że twój kolega mu dzisiaj pomógł! - i pokazała bialowłosej język.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyNie 18 Gru 2022, 19:25

- Jak straż miejską, to chyba aż tak źle nie będzie - zamyślił się nad tym z uśmiechem na twarzy. Nie, żeby rzeczywiście planował coś takiego, ale zawsze była to jakaś opcja w razie jakiejś awaryjnej sytuacji. Choć wcześniej wypadałoby się upewnić, że na pewno byłby w wilczej postaci, inaczej mogłoby to dość... dziwnie wyglądać. I faktycznie mogłoby narobić Leah niepotrzebnych problemów. Tłumaczenie, że to taki dowcip, raczej by nie pomogło.
- Bardzo śmieszne - przewrócił okiem i pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć w ich wzajemne przekomarzania. Zachowywali się jak dzieci i miał tego świadomość, ale jakoś ciężko mu się było powstrzymać i zachowywać się przy Leah poważnie, jak na dorosłego człowieka przystało. Jakby samo jej towarzystwo przywoływało jego wewnętrzne dziecko, które już paręnaście lat temu przynajmniej, wygonił do czeluści swojego umysłu i tylko sporadycznie pozwalał mu wyjść i dać o sobie znać. Już szczególnie od śmierci Karan nie było momentu, w którym tak często by się śmiał, co od spotkania Leah. Miała coś takiego w sobie, przez co czuł, że znów żyje. Nie umiał tego jednoznacznie nazwać czy wytłumaczyć, ale nawet nie próbował. Zamierzał po prostu cieszyć się chwilami spędzonymi z nową znajomą, bo wiedział, że gdy tylko wróci do Venandi, znów powróci do szarej, przygnębiającej rzeczywistości.
Zdusił w sobie chęć pomocy Leah, by nie być gołosłownym, skoro sam tak ustalił i widział, ile to dla niej znaczyło. Nie było w ich umowie jednak nic na temat obserwowania jej i w razie czego drobnej asekuracji, gdyby zauważył, że coś było nie tak. Wprawdzie i tak ciężko mu było patrzeć na to, jak cierpiała, ale jednak póki co udawało mu się wstrzymać od jakichkolwiek interwencji. Najwyżej pozwoli, by wyładowała na nim swój gniew i frustrację, gdy w pewnym momencie nie wytrzyma i nie da jej dalej nadwyrężać swoich pleców.
Omiótł spojrzeniem alejkę ze słonymi przekąskami, zastanawiając się, czy nie miał na ochoty na coś tego typu, ale ostatecznie z obojętnością poszedł za Leah dalej, aż do słodyczy. Tutaj był już bardziej zaciekawiony wystawionymi towarami. Chwilę przyglądał się kwaśnym żelkom na styl spaghetti, ale nie sięgnął po nie, skupiając się na beztroskiej gonitwie trójki dzieci. Uśmiechnął się pod nosem rozbawiony widokiem chowającej się za nim dziewczynki i spojrzał na nią kątem oka, starając się jednak nie ruszać i pozostać po prostu neutralną przeszkodą. Spojrzał na chłopców, by nawiązać z nimi choćby krótki kontakt wzrokowy i delikatnym pokręceniem głowy dać im do zrozumienia, że nie musieli się go bać. Chciał już łagodnie powiedzieć, aby odrobinę uważali, ale nie zdążył. Widział oczami wyobraźni, jak Leah traci równowagę i niemal w mgnieniu oka znalazł się przy niej, by mogła się na nim wesprzeć. Akurat nie było w tej sytuacji takiej potrzeby, Leah ani trochę nie wyglądała, jakby groził jej upadek, na co odetchnął w duchu z ulgą.
Nie był w stanie nie uśmiechać się, gdy widział, jak Leah droczy się z małą dziewczynką i ją zaczepia w zabawie. Ba! Sam śmiech małej dziewczynki wywoływał w nim całą gamę pozytywnych uczuć i nawet przez moment nie był zły na dzieciaki, że włączyły go do swojej zabawy w roli zasłony i przeszkody do ominięcia, a obecnie jako tarczy. Uważał dzieci za najlepszy dar od losu, jaki w ogóle można sobie wymarzyć. Zwłaszcza że mu niedane było skosztować życia w roli rodzica.
- Nie słuchaj jej, gada głupoty - powiedział łagodnie z uśmiechem, patrząc początkowo z góry na dziewczynkę, a po chwili kucnął na jedno kolano. Kiedy usłyszał jej argument, otworzył nieco szerzej oko, po czym parsknął i pokręcił głową.
- Odważna jesteś, ale myślę, że chyba nie dam rady cię obronić przed Leah za ten pokazany jej język. To było trochę niemiłe - skarcił ją łagodnym spokojnym tonem, ale zaraz się uśmiechnął przyjaźnie i pogłaskał ją lekko po głowie.
- Jak się tata czuje? I gdzie zgubiłaś mamę? - zapytał spokojnie, starając się wypatrzyć braci dziewczynki i jej rodzicielkę. Nie spodziewał się spotkać Jeremy'ego, bo sądził, że ten będzie oszczędzał nogę, dopóki rana się nie zagoi na tyle, że będzie mógł znów normalnie chodzić, a nie kuśtykać.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyNie 18 Gru 2022, 21:25

Zaśmiała się, ona raczej była przekonana że gdy stróże prawa się pojawią zobaczą Rivera w ludzkiej postaci. Jasne to tylko żarty bo naprawdę mogła mówić różne rzeczy ale nie zostawiła by go na dworze. Na podłodze w domu owszem, ale nie na zewnątrz, a co dopiero na łańcuchu! A jednak w wyobraźni widziała jak zapina na łańcuch wilka po czym po przyjeździe straży zastali by nagiego Rivera... I to śpiącego z butelką! To o wiele bardziej pasowało do jej szczęścia. Leah miała w sobie sporo z dziecka, z pewnych rzeczy nigdy nie wyrosła i było jej z tym dobrze. Odrobina dziecięcej radości w szarym świecie jest więcej niż wskazana. Ich przekomarzania przerwała zabawa dzieciaków i chociaż River przyznał się do dzisiejszej misji była zaskoczona że mała Jenny wiedziała że był tam razem z Jeremym. Uniosła lekko brew gdy River skarcił małą za pokazanie języka. Sami zachowywali się nie raz jak te dzieci i to w ciągu ostatnich dwóch dni nader często. Nie skomentowała jednak tego żeby nie podważać autorytetu wilkołaka. Zwłaszcza że dziewczynka była w niego wyraźnie wpatrzona.
- Dobrze... Ale pan Robert powiedział że nie powinien kilka dni chodzić. A mama... - zamilkła i się rozejrzała jak by River przypomniał o jej istnieniu.
Leah aż zachichotała i sięgnęła spowrotem po pianki żeby wrzucić dwie paczki do koszyka.
- Chodźcie... Poszukamy jej. - zaproponowała, a Jenny z uśmiechem podskoczyła do niej żeby wziąć ją za rękę, zupełnie jak by bała się że ich też zgubi.
- Co ci się stało w oko? - zapytała nagle po chwili przyglądania się Riverowi.
- Boli? - dodała przekrzywiając głowę ale Leah odciągnęła jej uwagę łaskocząc ją.
- Nie uważasz że jesteś zbyt wścibska co? - zapytała gdy mała już przestała się śmiać.
Najwyraźniej nie podzielała zdania wilczycy bo z pełną dumą pokręciła przecząco głową.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyNie 18 Gru 2022, 22:18

Spojrzenie Leah nie uszło jego uwadze. Domyślał się, o co jej chodzi i fakt, może wychodził przez to na hipokrytę, ale z drugiej strony chodziło przecież o coś innego. On z Leah byli dorośli, ale jednak nawet w zabawie sądził, że dzieci powinny mieć szacunek do dorosłych, nie byli sobie równi na tym samym poziomie, co dzieci wobec innych dzieci i dorośli wobec innych dorosłych. No i przecież wydawało mu się, że grzecznie zwrócił po prostu małej uwagę, nie robił jej żadnej krzywdy ani też głosu nie podniósł. Mimo wszystko zaczęły go dopadać wyrzuty sumienia od jej spojrzenia. Na szczęście dziewczynka wyrwała go z tego stanu, gdy przyznała, że nie boi się Rivera, bo jej tata o nim dobrze opowiadał. Odetchnął z ulgą, że upiekło mu się z tą kłopotliwą sytuacją, w którą sam się wpakował i zapytał ją o jej rodziców.
- Na pewno szybko wróci do zdrowia, jak będzie odpoczywał - zapewnił, zgadzając się tym samym co do zaleceń przekazanych jej ojcu przez wspomnianego pana Roberta.
Parsknął cicho, odrobinę rozbawiony tym, że Jenny nawet nie zorientowała się gdzie i kiedy oddzieliła się do mamy, aż on jej o tym nie przypomniał. Pokręcił pobłażliwie głową i spojrzał na Leah, gdy zaproponowała wspólne poszukiwania matki dziewczynki. Kiwnął jej głową i wstał, idąc tuż obok nich z wózkiem.
- Hm? - zapytał, przenosząc spojrzenie na małą, początkowo nie rozumiejąc, o co jej dokładnie chodzi. Uśmiechnął się zaraz do niej przyjaźnie.
- Nie, nie boli. Ja... - zaczął spokojnie, nie wiedząc tak właściwie, co powinien odpowiedzieć. Na szczęście Leah zainterweniowała i próbowała wyciągnąć go z opresji. Niestety na tego małego diablika chyba nie było mocnych, bo z wyraźną dumą pokręciła przecząco głową na pytanie Leah. Dzieci były naprawdę wspaniałe, ale też trzeba było mieć do niego całą masę cierpliwości i wiedzieć jak z nimi rozmawiać. Niestety on miał tylko tę pierwszą cechę. Druga... chyba szczerze go nawet trochę przytłaczała. Co miałby niby powiedzieć, żeby nie wystraszyć dziewczynki? O ile w ogóle dało się ją wystraszyć.
- Przewróciłem się i tak mi jakoś zostało - odparł spokojnie, nieco przekształcając prawdę i nie wchodząc w żadne szczegóły. Uśmiechnął się do Jenny i po chwili powrócił do rozglądania się za jej mamą.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyWto 20 Gru 2022, 21:42

Widziała jak jej spojrzenie podziałało na Rivera i lekko się zaśmiała. Jenny nawet zerknęła przez to na nią jednak nie zamierzała tłumaczyć co wywołało uśmiech na jej twarzy. To w dużej mierze kwestia wychowania, oczywiście dzieci miały dużo mniej doświadczenia życiowego (chociaż nie zawsze!) jednak ona uważała że byli sobie równi a kwestia szacunku do drugiej osoby nie była zależna od wieku. Nie miała żalu do małej za pokazanie języka, ba! Pewnie gdyby nie poważniejsze dyskusje to odpowiedziała by jej tym samym! Dziewczynka uśmiechnęła się na zapewnienie Rivera i wesoło ruszyła z nimi szukać matki. Leah posłała mu krótkie spojrzenie i puściła oczko co miało znaczyć " Nie ma za co". Odpowiedź Rivera sprawiła że dziewczynka spoważniała i otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
- Dlatego moja mała trzeba uważać jak się biega. - dodała rozbawiona Leah widząc reakcje Jenny.
Jej matki nie trzeba było długo szukać, wyszli na środek sklepu, między alejami i zobaczyli ją idącą od strony stoiska rzezniczego z tyłu. Dwójka chłopców którzy gonili dziewczynke towarzyszyła jej po jednym z każdego boku wózka. Kobieta słuchała uważnie co ci mieli do opowiedzenia i dopiero po chwili spojrzała przed siebie. Kasztanowe włosy miała rozpuszczone, lekko falowane, a oczy ciemnoiebieskie.
- Mamo! - zawołała dziewczynka i zachęcona przez Leah ruchem ręki ruszyła do niej.
- Jenny... Kiedyś naprawdę się zgubisz... - westchnęła i spojrzała na Leah... Później na Rivera.
Przy białowłosej było to szybkie spojrzenie, przelotne. Na Rivera zareagowała... Trochę zaskoczeniem, by po chwili zmienić się na ciepły uśmiech.
- Dziękujemy. - powiedziała i lekko skinęła głową.

Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyWto 20 Gru 2022, 22:54

Gdyby nie towarzysząca im Jenny, sam pokazałby Leah język, gdy puściła mu zadziornie oczko. Nie mniej doceniał jej ratunek i nawet kiwnął jej lekko głową w podzięce, przechodząc przez alejkę zaraz za nimi i rozglądając się za matką małej. Zastanawiał się przez moment, jak bardzo rodzicielka Jenny musiała się w tym momencie zamartwiać przez zgubienie się jednego z dzieci. Chyba że było wręcz przeciwnie, że wilkołaki dawały więcej swobody i samodzielności swoim dzieciom i to w bardzo młodym wieku, czy po prostu kobieta była już przyzwyczajona do odłączania się od niej któregoś z dzieci. Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiał, ba, nawet do głowy mu nie przyszło, by zapytać Karan, czym różniło się wilcze wychowanie od takiego zwykłego ludzkiego. Dotarło do niego w tej chwili, jak mało wiedział na temat wilkołaków. Dziwnie się z tym czuł, jakby co najmniej był z innej planety i miał nadprogramowe rogi na głowie, a przecież sam chował pod skórą wilka. Pasował do nich jak pięść do nosa.
Uśmiechnął się lekko zakłopotany i wewnętrznie całkowicie pokonany, do ich małej towarzyszki, gdy wręcz zaniemówiła ze zdziwienia na wieść, że przez zwykłe przewrócenie się można stracić oko. Miało być neutralnie i niewinnie, a jak się okazało, nie do końca mu się to udało, bo i tak zdołał zaszokować Jenny swoją odpowiedzią. Całe szczęście, że nie zorientowała się, że nie miał ręki. Z tego już tak łatwo chyba nie dałby rady się wytłumaczyć tak, by nie wystraszyć dziewczynki.
Odetchnął głęboko z ulgą, gdy na horyzoncie pojawiła się matka Jenny. Zdecydowanie nie nadawał się do opieki nad dziećmi, ale może to i lepiej? Może dzięki temu łatwiej będzie mu pogodzić się ze swoją stratą.
- Dobry wieczór, pani - przywitał się uprzejmie, gdy podeszli do kobiety z dziećmi. Wydawało mu się, że głupio by było tak podejść, zostawić Jenny i odejść bez słowa. Odwzajemnił jej przyjaznym uśmiechem i pokręcił lekko głową.
- Nie ma za co dziękować. To drobiazg. Proszę życzyć Jeremy'emu szybkiego powrotu do zdrowia - poprosił łagodnym tonem, gotów zostawić już tę rodzinę w spokoju i ruszyć z Leah do zakupów.
Po drodze tutaj widział chyba część alejki z płatkami śniadaniowymi i smarowidłami do kanapek i planował tam na moment wrócić. Póki jednak byli przy dziale rzeźniczym, spojrzał na Leah z pewnym siebie uśmieszkiem i uniósł lekko brew.
- Nadal jesteś chętna na wieprzowinę z ogniska, czy jednak zadowolimy się krwiożerczą wołowinką? - zapytał w żartach, mając oczywiście na myśli jej krowy.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptySro 21 Gru 2022, 08:24

Być może to nie tyle kwestia wychowywania wilkołaka, a po prostu dzieci z małej miejscowości? A może po prostu kwestia tego jak wychowanie widzą rodzice? W każdym razie Leah była przekonana że mama Jeny nie martwi się jakoś specjalnie, dziewczynka miała sześć lat, sporo dzieci w tym wieku ganiało po sklepie gdy rodzice robili zakupy. Dzieci takie jak ta mała nie raz ganiały same, czasem w towarzystwie rodzeństwa po lesie między między domami członków stada. Może więc to faktycznie częściowo wilcze geny? Dzieciaki bawiły się w najlepsze poznając okolice i ustalając pierwsze zasady hierarchii, a odpowiedzialnymi za nie czuli się wszyscy którzy akurat je zauważyli. Trudno było wychowywać wilkołacze szczenięta, nie zmieniali się co prawda, ale miały niespożyte ilości energii. W tym wieku ujawniały się też pierwsze zajawki dominujących charakterów. Leah była przekonana że gdy Jenny będzie dorastać ustawi sobie całą rodzinę którą raczej kojarzyła z uległych charakterów. Co do spotkania... Naprawdę nie uważała Rivera za odludka z rogami... Siebie już tak. Znała członków stada ale zawsze zachowywała się przy nich wycofanie. Najchętniej naprawdę podrzuciła by małą i poszła dalej w swoją stronę. River... Odnajdywał się w tym wyjątkowo naturalnie. Może dlatego że wychowywał się wśród ludzi? Leah była wśród swoich... Ale nie potrafiła się przy nich zachowywać zawsze czuła się kimś... Pomiędzy, nie człowiek, nie członek stada. River w jakimś stopniu miał szczęście, że większość czasu był zwykłym dzieciakiem.
- Dobry wieczór... Wybacz... To znaczy wybaczcie. Trudno o maniery kiedy ta trójka pół dnia trajkocze nad uchem. - odpowiedziała kobieta najpierw nieco zmieszana. Jak na potwierdzenie jej słów, jeden z chłopców schował się za nią ciągnąc za materiał kurtki.
- To kolega taty... Nie bój się. Dziękuję, przekażę mu życzenia. Był u nas nasz lekarz, powiedział że Jeremy miał dużo szczęścia i o ile tylko uda się utrzymać go w ryzach żeby nie nadwyrezał nogi, to nawet nie powinien kuleć. - wyjaśniła i wzięła ciemnowłosego chłopca na ręce gdy zaczął coś marudzić pod nosem.
- Wybaczcie... Doba ma za mało godzin. Jeszcze raz dziękuję... Jeśli mogła bym się kiedyś odwdzięczyć... Jakkolwiek, to proś śmiało. - dodała jeszcze ewidentnie nie nawiązując do samego odprowadzenia dziewczynki i życząc miłego wieczoru ruszyła w stronę kasy. Faktycznie ledwo odeszła kilka kroków, a Jenny zaczęła mówić jak nakręcona. Leah uśmiechnęła się lekko chociaż ich odejście przyjęła z lekką ulgą. Naprawdę czuła się tu obco... I pewnie to uczucie trwało by dłużej gdyby River ją z niego nie wyciągnął. Uśmiechnęła się na jego słowa i lekko dźgnęła łokciem.
- Zapomnij... Będę walczyć do ostatniej kropli krwi o moje krowy! Musiał byś się bić trzy na jednego... Przemyśl to dobrze. - odpowiedziała półżartem po czym zerknęła na stoisko rzeźnicze.
Pieczony wieprz brzmiał... Obłędnie.
- Zgoda ale ja za niego zapłacę. - wróciła do targowania się... Jednak mięsa nie było na pierwotnej liście zakupów.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptySro 21 Gru 2022, 14:35

- Proszę się tym nie przejmować. Nic nie szkodzi, naprawdę - powiedział spokojnie z miłym uśmiechem. Domyślał się, że przy takiej radosnej gromadce ciężko skupić się na własnych myślach, a co dopiero pamiętać o zwykłej wymianie grzeczności. Nie miał za złe kobiecie, że mogło jej to z głowy wypaść. Nawet czuł się lekko zakłopotany, gdy zaczęła go i Leah za to przepraszać. Nie miał pomysłu, kim musiałby być, żeby wziąć do siebie to, że się z nim od razu nie przywitała. Ile to razy na osiedlu witał się z sąsiadami i nie otrzymywał od nich odpowiedzi albo na odwrót, to on nic nie odpowiadał, bo zwyczajnie był tak pochłonięty myślami, czy skupiony na czym innym, że po prostu nie słyszał, że coś jest do niego mówione.
Zachowanie jednego z chłopców nie uszło jego uwadze. Może miał beznadziejne doświadczenie związane z dziećmi, jak się dzisiaj okazało, ale nie chciał być dla nich kolejnym straszydłem, którym można by je straszyć po nocach, gdyby były niegrzeczne. Przykucnął w miejscu, nie starając się podchodzić do dzieci i ich matki i jedynie wyciągnął w stronę maluchów otwartą dłoń.
- Nie jestem taki straszny, jak wyglądam. Piąteczka na zgodę? - zaproponował z przyjaznym uśmiechem, jakby naprawdę chciał się pogodzić z chłopcami, którzy widocznie nie byli do niego przekonani, choć nie zrobił im nic złego, a nawet pomógł z Leah odprowadzić ich siostrę bezpiecznie do mamy.
- Dobrze to słyszeć. W takim razie jedynie pozostaje mieć nadzieję, że będzie stosował się do zaleceń i wróci szybko do pełni zdrowia - zwrócił się do kobiety i po chwili wstał.
- Przepraszam, że panią zatrzymałem. Dobrej nocy - pożegnał się z uprzejmym uśmiechem, wcześniej lekko kiwnął głową na jej podziękowania. Nie chciał jej już dłużej zatrzymywać i się kłócić, że to miłe z jej strony, że była gotowa mu się odwdzięczyć. Z drugiej strony i tak nie zamierzał z tego skorzystać, bo podejrzewał, że raczej nigdy nie zajdzie taka potrzeba. A nawet jeśli, to zwyczajnie nie chciał sprawiać nikomu kłopotu.
W końcu rozeszli się w swoje strony i również on sam lekko odetchnął z ulgą. Jego relacje międzyludzkie... miedzywilkołacze... nie były na najlepszym poziomie. Nie dobijał się tym jednak, bo przecież do tej pory, raczej rzadko spotykał na swojej drodze inne wilkołaki, a już na pewno nieczęsto miał możliwość wymienić z nimi dwa zdania. Wiedział, że przez układ z Augustem się to zmieni. Częściej będzie natrafiał na swojej drodze na choćby członków tutejszego stada i to wcale nie dlatego, że miałby do któregoś z nich jakąś sprawę. W końcu nauczy się, jak powinien się zachowywać w kontaktach z innymi wilkami, by kogoś przez przypadek nie urazić.
- Auć - jęknął dla zasady, nie przez to, że go zabolało. Potarł przy tym miejsce, w które go dźgnęła i spojrzał na nią z uśmiechem.
- Jakaś taryfa ulgowa dla kaleki? Myślę, że byłoby sprawiedliwie, gdyby wcześniej związać ci ręce na plecach, a krowom kopyta - zaproponował, widząc w takim układzie łatwą szansę na swoje zwycięstwo. Tak się skupił na tej wizji, że zapomniał na śmierć o kwestii uregulowania rachunku za zaproponowane mięso i nie mógł w porę udaremnić Leah, zaoferowania się z poniesieniem kosztów zakupu mięsa. Westchnął z rezygnacją, unosząc rękę w geście poddania. Cwana, bezlitosna bestia, która bez wahania wykorzysta każdą nadarzającą się okazję.
- Dobra! Ale wiedz, że się zemszczę - zagroził, szczerząc zęby w przebiegłym, pewnym siebie uśmieszku. Już miał doskonały pomysł na swój odwet.
- Weź mięso i poczekaj tutaj na mnie. Zaraz wrócę i obiecuję się nie zgubić, mamo - powiedział z rozbawieniem, nawiązując do sytuacji, jaka ich spotkała i miał nadzieję, że dzięki tego rodzaju fortelowi, uda mu się uniknąć zbędnego tłumaczenia się Leah czy też jej protestów.
Zresztą nawet nie dał jej okazji, bo gdy tylko skończył mówić, zostawił przy niej wózek zakupowy i poszedł w stronę alejki z produktami śniadaniowymi, skąd wziął słoik miodu, a po tym do działu z mrożonkami. Po niedługim czasie wrócił do towarzyszki ze słoikiem i paczką mrożonych truskawek oraz jagód.
- Jestem. Prowadź - zameldował się zadowolony z siebie ani myśląc zdradzać kobiecie, co mu chodziło po głowie.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptySro 21 Gru 2022, 21:15

Kobieta wyraźnie się uspokoiła po jego zapewnieniach, ba! Gdy River kucnął przy nich uśmiechnęła się i skinęła chłopcu głową że naprawdę nie ma się czego obawiać. Zdecydowanie Jenny kiedyś ustawi do pionu swoje rodzinne stadko. Jak na potwierdzenie tej myśli która narodziła się w głowie Leah dziewczynka jako pierwsza wyszła do przodu żeby przybić Riverowi piątkę. Dopiero za przykładem siostry chłopczyk wyszedł zza pleców mamy i dołączył do nich. Ewidentnie wizualnie wilkołak przerażał chłopca, jednak jego przyjazne nastawienie przekonało ich do siebie na tyle że najmłodszy na rękach mamy też wychylił się do jednookiego żeby przybić mu piątkę z szerokim uśmiechem. River oczywiście mógł sobie myśleć swoje... Ale o ile o niewielu mężczyznach można było to powiedzieć, to Leah była przekonana że kiedyś będzie wspaniałym ojcem... Chyba że wcześniej da się zabić, widać kłopoty lubiły go tak samo jak ją. Cała gromadka się porzegnała i mogli wrócić do zakupów. Leah uśmiechnęła się szeroko na jego propozycje.
- I tak bym wygrała ale nie... Nie ma mowy! Widziałam jak walczysz i daleko ci do kaleki. - powiedziała jednocześnie przemycając do ich przekomarzań komplement.
Była ewidentnie dumna że udało jej się znowu coś ugrać, zerkała już za pracownikiem stoiska gdy słysząc "groźbę Rivera spojrzała na niego rozbawiona. Była przekonana że blefuje. Ale wtedy nie czekając nawet na jej protest zostawił jej wózek i poszedł między alejki. Białowłosa pokręciła lekko głową z rezygnacją i przyciągnęła do siebie koszyk. Fostern słynęło z miesolubów, nic więc dziwnego że naprawdę udało jej się dostać nie za dużego, około 7 kg prosiaka... Wzięła jeszcze trochę kiełbasy, nawet jeśli dziś tego nie zjedzą to może będzie jeszcze okazja! To już swoje ważyło ale sprzedawca wpakował jej zakupy do wózka z lekkim uśmiechem.
- Uważaj na plecy... - powiedział jakoś zbyt... Miło?
Serio czy dzisiaj wszystkim odbiło?
- Dzięki... - odpowiedziała tylko krótko i odjechała kawałek żeby poczekać na Rivera.
Nie trwało to wcale długo, gdy tylko się pojawił zmróżyła lekko oczy żeby przyjrzeć się co wziął... Co kombinował?
- Czy to odpowiedni czas żeby powiedzieć że zaczynam się bać? - zażartowała i oddała mu wózek.
Chciał jeszcze zajrzeć do alei z odzieżą więc od razu ich poprowadziła w odpowiednią stronę. Ubrań nie było zbyt wiele... Bardziej skarpetki czy bielizna, chociaż na wieszakach były też zwykle jednokolorowe koszulki i bezrękawniki.
- Jak mówiłam... Wybiegów może nie zwojujesz, ale myślę że w różowej będzie Ci do twarzy. - zażartowała odchylając wieszak z jasną, łososiową koszulką.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptySro 21 Gru 2022, 22:05

Aż mu się lekko na sercu zrobiło, gdy dzieciaki przybiły mu piątkę, nawet to najmłodsze poszło za przykładem rodzeństwa. Pomogło mu to nieco podbudować swoją pewność siebie i nie być już aż tak wewnętrznie załamanym, jak jeszcze chwilę temu był. Pożegnał się z nimi z łagodnym uśmiechem na twarzy i kontynuował wspólne zakupy z Leah.
- Czekaj... Jesteś pewna swojej wygranej, ale boisz się stanąć przeciwko mnie, bo widziałaś, jak walczę? - zapytał, tłumiąc rozbawienie w głosie, bo przecież jedno zaprzeczało drugiemu. Nie pojmował jej logiki. Parsknął, nie wytrzymując w końcu i pokręcił głową.
- Kobiety... - dodał wymownie, przewracając przy tym okiem. Zerknął na Leah, czy czasem nie planowała w tym momencie rozbić całego sześciopaku piwa o jego głowę i jeszcze raz parsknął rozbawiony.
Nie było mu zbyt długo do śmiechu, bo Leah wykiwała go z płaceniem za mięso i to nim zdążył się zorientować, że coś takiego może mieć miejsce. Na szczęście od samego wejścia do sklepu, chodził mu po głowie pewien pomysł, który mógł teraz idealnie wykorzystać, by odrobinę postraszyć kobietę. Co prawda chciał jej zrobić niewinną niespodziankę z rana następnego dnia, nic groźnego ani niebezpiecznego, ale... Nie musiała o tym wiedzieć. Zapewnił, że zaraz do niej wróci i odłączył się na moment, by wziąć kilka nadprogramowych produktów i nie ciągać przy tym bez sensu Leah dziesięć razy między tymi samymi alejkami. Zresztą szybko poszedł po to, co planował i od razu do niej wrócił, bardzo zadowolony z siebie wkładając zabrane rzeczy do ich koszyka. Odrobinę mina mu zrzedła ze zdziwienia, na widok prosiaka i kiełbasy. Choć zdecydowanie najbardziej szokujący był prosiak. Po prostu nie spodziewał się, że można dostać takie rzeczy w markecie. Wiadomo, na wiosce pewnie łatwiej o takie rzeczy, ale mimo wszystko i tak był zaskoczony.
- Dopiero? - otrząsnął się po jej pytaniu ze swojego małego szoku i wyszczerzył się przebiegle.
Poszedł po tym za nią do dość skromnego działu z ubraniami i początkowo starał się myśleć pozytywnie, nie ukrywał, że miał nadzieję, że uda mu się coś znaleźć. Na bezrękawniki nawet nie patrzył, nie czułby się w nich komfortowo, ale... gdy Leah wskazała łososiową koszulkę, skrzywił się nieprzyjemnie i pierwszy raz odkąd stracił rękę, zaczął rozważać kupno bezrękawnika.
- Różowy to podobno bardzo męski kolor. Pasowałbym w tym do prosiaka i chyba nie czułbym się zbyt dobrze, jedząc prosiaka i samemu wyglądając, jak prosiak - zażartował, przeglądając jeszcze chwilę koszulki, ale ostatecznie zrezygnował, nic z tego nie wybierając. Choć udało mu się znaleźć jedną popielatą, ale jakoś wątpił, by zmieścił się w M, nawet gdyby wciągnął brzuch i głodził się kilka tygodni.
Westchnął ciężko i skierował się z Leah dalej, jeśli coś jeszcze mieli w planach zakupić, a jeśli mieli już wszystko, poszedł z nią w stronę kas.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyCzw 22 Gru 2022, 08:21

Darowała sobie i jemu uwagę o tym że pasował by do takiego życia... Nie tylko na wsi, ale w stadzie. Nie był aż tak niepokorny jak ona, była przekonana że znalazł by miejsce w hierarchii dla siebie. Co do samej wsi też była przekonana że pokochał by ją tak jak inni z ich gatunku. Wieś dosłownie pachniała wolnością, przestrzenią i naturą. Zapewne gdy minęło by trochę czasu znalazł by sobie równie dopasowaną partnerkę, może doczekał by się dzieci? Wiedziała co przeszedł i że ponowne założenie rodziny nie jest łatwym tematem. Jednak on zdawał się do tego stworzony... Tym razem był by pod protekcją stada... Byłby wśród swoich... Znów poczuła ten nieprzyjemny ucisk... Zazdrościła mu tej lekkości w odnajdywaniu się w nowej sytuacji. Na szczęście River nie pozwalał jej długi rozmyślać nad ponurym tematem. Zaśmiała się, faktycznie to mogło brzmieć głupio.
- Mój drogi, pierwsza zasada życia w dziczy... Nie mieszaj się w bitwy z których korzyści są na równi lub niższe niż  straty. Oczywiście że bym wygrała! Ale nie chce kolejne tygodnie utknąć w jednej postaci stękając przy byle kucnieciu. - dodała specjalnie trochę za bardzo dramatuzując.na jego jednosłowne podsumowanie zaśmiała się. Dopiero przyznawał że nie była jak standardowa kobietą!
Fostern nie było zwykłym miastem, a sklep w jakim byli nie był standardowym marketem. Zaczynali jako zwykły, prywatny sklepik spożywczy. Mieli blisko okoliczne gospodarstwa. Wiedziała też że niektóre rodziny co sobotę organizowały kolacje rodzinne z pieczonym prosiakiem. Nie zdziwiła się więc gdy udało się jej jakiegoś dostać. Od ręki były nawet króliki! Taak... Miasto mięsożerców. Zdziwienie Rivera nie umknęło jej uwadze, była dumna ze swojej "zdobyczy". Wzrok jednookiego był nagrodą samą w sobie. Co do ubrań... Nie liczyła na wiele, zaśmiała się sluchajac odpowiedzi wilkołaka, samej szukając czegoś w sam raz.
- Kanibalizm był by jak najbardziej niewskazany... - odpowiedziała i lekko westchneła nie znajdując nic co zobaczone krzyczało by "to ja". Oczywiście wciąż pozostawała skrzynka z rzeczami ojca. W końcu też żył na wsi i był wilkołakiem, wiedział jak kończą niektóre ubrania i była pewna że i tak ucieszył by się że ktoś jeszcze z nich skorzysta. W zasadzie to było wszystko co chcieli obejrzeć, wręcz jak zwykle ludzie to robią... Poszli po pojedyncze rzeczy, a w wózku był już cały prosiak! Trochę grubsza kasjerka braowymi włosami spiętymi w kucyk zerkała na nich gdy tylko wyszli spomiędzy alejek.
- Cześć Leah... Dzień dobry... - przywitała się najpierw z uśmiechem w kierunku wilczycy po czym nie kryjąc... Zaskoczenia? Lekko schylając głowę powitała Rivera.
-Cześć... - białowłosa nie przejmowała się specjalnie większymi pogawędkami.
Pomogła wykładać towar chociaż z poczuciem lekkiej irytacji musiała przyznać że nie da rady wyjąć cięższych rzeczy. Normalnie ciężko wyciągało sieje z głębokiego wózka, piwo to chociaż było jak wygodnie złapać, ale prosiak? Musiała odpuścić i dać się wykazać Riverowi. Była gotowa stoczyć bitwę przy płaceniu gdyby tylko spróbował zapłacić za wszystko. Przedzieliła specjalnie resztę zakupów zerkając znowu podejrzliwie na te zrobione potajemnie przez samego Rivera. Kasjerka od razu zapakowała wszystko do siatek i włożyła spowrotem do wózka z uśmiechem.
- Będzie wam łatwiej, tylko odwieźcie go potem... Emm Leah.. - białowłosa w zasadzie chciała podziękować i się ulotnić z tego miejsca większości spotkań.
Serio... To była nieduża wieś, wszyscy wszystkich znali i mogło się wydawać że spotykało się tu więcej osób niż w barze! Chociaż może dlatego że wybierała takie godziny aby był w miarę pusty. Zatrzymała się i spojrzała na dziewczynę.
- Na zewnątrz jest Flyn... Z kolegami... Proszę...
- Nie martw się. - przerwała jej i nawet się lekko uśmiechnęła na co kasjerka ewidentnie się nieco uspokoiła.
- Nie zagryze go pod sklepem... Za niego już nie odpowiadam. - dodała skinając głową na Rivera i posłała dziewczynie oczko.
Żartowała... Oczywiście że nie planowała wdawać się w żadne bójki pod sklepem. Spodziewała się że Flyn również nie był aż tak głupi. Już kiedyś zaczął walkę publicznie i tego pożałował. Spodziewała się że z tego typu zagrywek już wyrósł, co do Rivera... Nie chciała żeby się w to mieszał, nieważne co powie Flyn czy jego koledzy. Dziewczyna nie wyglądała na specjalnie przekonaną i trudno się jej dziwić. Machnęła jej na dowidzenia i ruszyła do wyjścia. Fakt... Nie dało się ich nie zauważyć. Było ich sześciu, Flyn niczym władca swojej lojalnej sfory kucał na bagażniku swojego jeepa. A jego osobista świta zebrana była wokół niczym wianuszek wyznawców. Zaczynało się robić ciemno i jednocześnie zimno. Oni jednak nie mieli kurtek, baa Flyn miał bezrękawnik pokazując bliznę idącą po szyi i żebrach niczym odznaczenie które mu dała. Co więcej... Wśród jego świty był chłopak, młody nastolatek z schodzącą już opuchlizną z twadzy i śladami po zębach... Jej zębach których użyła wczorajszego ranka. Mimo to wyszła że sklepu jak by nigdy nic idąc do auta. Nie będzie się przecież chować przed grupą szczeniaków! Niewątpliwie od razu ucichli... Ale! Żaden się nie zbliżył, jedynie obserwując dwójkę idącą do auta z zakupami.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyCzw 22 Gru 2022, 11:43

- Teraz nie stękasz. Czuję się oszukany - odparł z urażoną miną.
Oczywiście, że nie mógł się powstrzymać, przecież byłby chory, gdyby nawet nie spróbował złapać jej za słówka i wykorzystać przeciwko niej. Prawie jakby był z policji: "Masz prawo zachować milczenie, inaczej wszystko, co od tej pory powiesz, może zostać użyte przeciwko tobie". Nie nadawałby się do tej roboty, albo raczej to ona nie nadawałaby się dla niego. Szybko by go z niej wywalili za spóźnienia, nieobecności w pracy, przychodzenie na kacu albo pod wpływem alkoholu, a głównie za pobicia lub wymuszenia. Był z natury spokojny, ale nałogowo też pakował nos w nieswoje sprawy i wszelkimi możliwymi środkami dążył do wymierzania sprawiedliwości.
Poza tym zdarzało mu się działać impulsywnie, gdy coś mu się nie spodobało, chyba najlepszym tego przykładem było to, że spędził całą noc na poszukiwaniach Augusta i jego syna, aby nie dopuścić więcej do sytuacji, w której Leah jest atakowana w swoim własnym domu. Oczywiście z tym pierwszym chciał na spokojnie porozmawiać (początków ich konwersacji nie można by nazwać spokojnymi), a temu drugiemu chciał po dżentelmeńsku pokiereszować twarz. Delikatnie mówiąc. Niestety nie dostał takiej okazji, ale August zabronił mu tylko grozić Flynnowi, nie wspominał nic, że nie mógłby się z nim bić, gdyby szczeniak pierwszy zaatakował. Może jeszcze kiedyś dostanie swoją szansę na danie młodemu nauczki.
August był starym durniem, ale nie można było mu zarzucić, że nie starał się dbać o stado. Kiedy jednak do władzy dojdzie jego syn... nie widział zbyt świetlanej przyszłości dla tutejszych wilkołaków.
Roześmiał się krótko z rozbawieniem, kiedy przyznała mu rację odnośnie kiepskiego wyboru, jakim byłoby wzięcie tej łososiowej koszulki. Najbardziej bawiło go chyba słowo "kanibalizm" i to skierowane w jego stronę, choć jego wyobrażenia siebie przebranego za prosiaka i jedzącego prosiaka też dolały nieco oliwy do ognia jego rozbawienia. Zabawne, że w tym momencie niemal cisnęło mu się na usta, że chociaż raz się zgadzają, a przecież mimo wzajemnych przekomarzań, zaskakująco dobrze się ze sobą dogadywali, mimo że znali się raptem dwa dni. Ogromnie tez doceniał to, że próbowała mu pomóc w znalezieniu jakiejś koszulki, ale chyba od momentu jak tylko zaproponowała mu wzięcie ubrań swojego taty, przyzywając tym samym jego ducha, rzuciła na jednookiego zaklęcie, przez które przeznaczone mu było skorzystanie z koszulek zmarłego wilkołaka. Już trzeci raz dzisiaj został pokonany przez los, może nawet czwarty jak dobrze policzyć, a dzień się jeszcze nie skończył. Mimo to poszedł w dobrym humorze za Leah w stronę kas.
- Witam - przywitał się łagodnie z typowym dla siebie w takich chwilach, miłym uśmiechem i również skinął kobiecie głową na przywitanie.
Razem z Leah zaczął wykładać produkty z koszyka. Widział, że towarzyszka z niezadowoleniem nie próbuje nawet sięgać po najcięższy z ich zakupów. Nic nie mówił, uśmiechnął się tylko pocieszająco w jej stronę, by się nie przejmowała i sięgnął po prosiaka. Pomimo braku jednej ręki, nie było dla niego większym problemem wyciągnięcie go do skasowania, później też z powrotem odłożył go do koszyka, by oszczędzić kobietom dźwigania. Był tak skupiony na odciążeniu kobiet, że nawet nie próbował w żaden podstępny sposób zapłacić również za część rachunku Leah. Wyłożył tyle, ile trzeba było za umówioną część zakupów i jego nadprogramowe i grzecznie później czekał, aż białowłosa zapłaci za mięso.
-Dziękujemy bardzo, odwiozę go z powrotem - zapewnił spokojnym tonem, życzył kobiecie dobrej nocy i już chciał razem z Leah iść do samochodu, ale zatrzymał się ledwo po zrobieniu kroku, gdy kasjerka zwróciła się do jego towarzyszki. Co prawda nie powinien tak stać i ich słuchać, skoro sprawa go nie dotyczyła i nawet planował wznowić swój marsz w stronę wyjścia ze sklepu... Nie był jednak w stanie zrobić kroku, gdy usłyszał imię syna Augusta. Nie od razu uświadomił sobie, że zaciska dłoń z całej siły na rączce wózka i że lekko się zjeżył. Nie spodziewał się, że mimo rozmowy z Alphą nadal będzie miał trudną do odparcia chęć rozszarpania Flynna. Słysząc jednak żartobliwą odpowiedź Leah, odetchnął głęboko i rozluźnił mięśnie, razem z chwytem na wózku.
- Nie zagryzę go pod sklepem... - powtórzył słowa Leah, z nieukrywanym niezadowoleniem w głosie, w myślach dodając sobie, że nie zagryzie go, o ile nie zostanie do tego zmuszony, ale o tym nikt już nie musiał wiedzieć.
Wziął jeszcze kilka głębokich wdechów na uspokojenie i wyszedł ze sklepu, idąc tuż przy boku Leah niczym dobrze wyszkolony pies obronny, któremu wystarczy jeden niewłaściwy ruch, by rzucić się na napastnika.
Przed sklepem starał się na nich nie patrzeć, by nie prowokować niepotrzebnie nieprzyjemnej sytuacji, ale wcale nie musiał ich bezpośrednio obserwować, by mieć ich cały czas na uwadze. Wysilił swój słuch i węch, spuścił ze smyczy instynkt, by w razie konieczności zostać zaalarmowanym przez swoje zmysły, że coś się dzieje i odpowiednio szybko móc zareagować. Bez większych problemów dotarli do auta, ale mimo to cały czas pozostawał czujny. Otworzył bagażnik i pomógł ładować do środka zakupy.
- Poczekasz na mnie? Odstawię tylko wózek z powrotem i będzie można wracać - zaproponował mimo pozornego spokoju, którym starał się emanować, był wewnętrznie napięty jak struna do granic możliwości.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyCzw 22 Gru 2022, 21:22

Zaśmiała się i zrobiła kilka kroków nadal idąc z boku wózka ale krok przed Riverem. Odwróciła się lekko rozglądając na boki i pokazała mu język jak przystało na wewnętrzne dziecko które biło się czasem z bestią o prawo do głosu. Z uśmiechem odwróciła się z powrotem. Poszukiwanie ubrania na zmianę spełzło na niczym i nawet narodził się w jej głowie pomysł żeby zaproponować jutro podjechanie do jego domu ale... Nie powiedziała tego na głos. Jutro chciała spróbować wrócić do zmian i jakoś tak nie mogła oprzeć się wrażeniu że jeśli River wróci do miasta to jego wizyta w Fostern się skróci. Po za tym, rzeczy jej ojca naprawdę nie były już nikomu potrzebne. Mógł z nich korzystać do woli. Kasjerka usilnie starała się nie zerkać na towarzyszą Leah... Trudno powiedzieć czy zżerała ją ciekawość. Kim był tajemniczy mężczyzna pokazujący się w towarzystwie wilczycy z jej stada? Co ich łączyło? Czy też był wilkołakiem? A może bardziej intrygowało ją skąd w ogóle się wziął? Kim był i skąd wzięły się jego blizny"? Leah usilnie starała się zdusić uśmiech widząc jak dziewczyna stara się nie patrzeć na nich, a jednocześnie zerkać gdy wydawało się jej że żadne z nich nie patrzy. Małe miejscowości... Nie miała za złe Riverowi że słuchał, byli w sklepie... Wszyscy którzy podeszli by do kas słyszeli by o czym mówią... Z resztą! Nie było osoby w całej wsi która by nie wiedziała o spięciach między nią a synem Augusta. Zwyczajnie ta ludzka część, nie do końca wiedziała o co tak w zasadzie poszło. Mimowolnie uśmiechnęła się gdy powtórzył jej słowa. Nie mówiła tego ale miała podobne rozmyślania. "To nie ja zacznę, ale jeśli będzie trzeba to skończę." wiedziała jednak ze bójki nie specjalnie pomogą sklepowi i szczerze.... Jak na nią, wolała by jej tu uniknąć. Zwłaszcza widząc jak dziewczyna odetchnęła. Nie chciała robić problemów. Właśnie dlatego zupełnie zignorowała tą grupkę fanatyków i skupiła się na wyładowaniu zakupów. Słyszała jak przeszli, zaczęli mówić znacznie ciszej podsmiechując przy tym. Nie miała też jakichkolwiek złudzeń kogo mogły dotyczyć ich żarty. Zwyczajnie to ignorowała, wyjęła z wózka lżejsze torby i włożyła do bagażnika. Widziała reakcje Rivera w sklepie, chociaż nie dawała tego po sobie poznać. To miłe... Z jednej strony to naprawdę miłe że tak przejął się sytuacja z wcześniejszego dnia... Całą noc go szukał... Tak powiedział gdy wrócił. Może dlatego gdy zaoferował się że odwiezie wózek instynktownie złapała jego dłoń nie pozwalając mu od razu odejść.
- River... Nie daj się sprowokować. Ich jest sześciu, a my dwoje... Po za tym, naprawdę nie chce tu robić przedstawienia. Jedno już dość napytało mi biedy. - powiedziała ściszając głos.
Oczywiście ani przez chwilę nie brała pod uwagę zostawienia Rivera w razie potyczki. Plecy czy nie, nakopała by tym szczeniaką z szczerą satysfakcją.
- Uważaj... - dodała puszczając jego rękę i zamykając bagażnik. Nie wsiadła jednak do auta zerkając na grupę przy synu alphy.
Oczywiście że nie obyło się bez żartów pod jego adresem, chociaż zachowali tyle przyzwoitości że szeptali je tylko między sobą.
- Naprawdę? I to bezpański, kulawy i niedowidzący kundel tak ci załatwił twarz? - Nie wytrzymał w pewnym momencie jeden z chłopców mówiąc do rannego kolegi. Ten skrzywił się i tylko ko odepchnął.
- Zaskoczył mnie... No i była jeszcze ta suka. Gdyby nie on przyniósł bym Ci jej skórę Flyn. - bronił się najmłodszy, jego "przywódcę" to jednak niespecjalnie zadowoliło.
O ile w ogóle słuchał bo zdawał się skupiony na odstawiajacym wózek Riverze. Dosłownie nie sposzczał z niego wzroku jak by czekając czy jakkolwiek się złamie... Na jakąkolwiek odpowiedź czy ripostę. Kiedy jednooki już wracał machnął tylko ręką.
- Nie chce wycieraczki pod buty... Jest nic nie warta... Niech ją pieprzy jeśli chce i ile chce, kto inny był by tak zdesperowany żeby wziąć kalekę? I to jeszcze dzikiego? - odpowiedział wreszcie swojej świcie i zerknął na zegarek.
- W końcu się nią znudzi i zostawi. - dodał wzruszając ramionami i wstał żeby zeskoczyć z auta.
Leah oparła się o tył swojego, odgradzając plecy od metalu rękami. Nie dało się nie słyszeć słów Flyna, miała ochotę wydrapać mu ten uśmieszek z twarzy gdy spojrzał w jej stronę z zwykłą pogardą. Nie zrobiła nic głównie ze względu na Rivera.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyPią 23 Gru 2022, 00:42

Parsknął z rozbawieniem, kręcąc przy tym głową. Jak to jest, że zawsze potrafiła go zaskoczyć w najmniej spodziewanej chwili, wypuszczając na wolność swoje psotne dziecko. Trzeba było przyznać, że naprawdę to lubił. Tę jej radosną, pełną życia stronę. Chyba najlepszym tego dowodem było to, jak ciężko było mu oderwać od niej spojrzenie, gdy szła taka szczęśliwa. Ba! Sam się wtedy uśmiechał i zapominał o wszelkich troskach. Na pewno odsuwał je od siebie w takich chwilach i pozwalał sobie po prostu się cieszyć z tego, co było tu i teraz, nie myśląc o tym, co przyniesie jutro, a już szczególnie nie pozwalając sobie na rozpamiętywanie tego, co stało się wczoraj. Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że ten dzień stanie się dla niego lepszy, przez sam powrót do Leah i możliwość zwykłego towarzyszenia jej najpierw podczas robienia kanapek, wspólnego posiłku i teraz zakupów. A jeszcze czekało ich picie piwa przy ognisku. Nie wiedział jak ona, ale naprawdę nie mógł się tego doczekać. Mógłby nawet szczerze powiedzieć, że był to jeden ze szczęśliwszych dni po bardzo długiej przerwie w jego życiu. Nawet pomimo jego kilku delikatnych załamań tego dnia.
Ostrzeżenie kasjerki, skierowane do Leah, trochę mu popsuło ten dobry humor, ale mimo wszystko nie zamierzał sobie psuć ich wspólnego ogniska. I to przez awanturę praktycznie z o połowę młodszymi od siebie dzieciakami pod sklepem. Gra niewarta świeczki. Zwłaszcza że upominając małą dziewczynkę, sam sobie podłożył minę pod nogi, wychodząc na hipokrytę. Oczywiście nikt tego głośno nie powiedział, ale spojrzenie Leah w tamtym momencie mu wystarczyło. W tym przypadku nie byłoby inaczej, bo z radością byłby gotów pobić się z młodzieżą i to tylko dlatego, że ci znaleźli sobie zabawę w pastwieniu się nad Leah. Nie wspominając o tym, że zaszkodziłby przy tym również jej. Robiąc za jej ogara, dałby im tylko kolejnych powodów, by móc jej dokuczać, delikatnie mówiąc. Postanowił więc zignorować informację o ich obecności i zachować spokój, udając, że nic się nie dzieje. Nie było to łatwe, zwłaszcza gdy wyszli na zewnątrz i kierowali się w stronę samochodu. Jego krok i postawa wyraźnie prezentowały sobą jego spokój, choć wewnętrznie był napięty jak struna i czujny na najmniejszą zmianę w powietrzu. Przez myśl mu nawet nie przeszło, by pozwolić Leah odwieźć wózek z powrotem do sklepu, gdy ładował do bagażnika sześciopaki z piwem i prosiaka.
Zaskoczyła go tym, jak złapała go za rękę. Spojrzał na nią, jakby pierwszy raz na oczy ją widział i otworzył usta, by powiedzieć jej, aby się z nim tak nie spoufalała i go nie dotykała na oczach innych, bo mogłaby im tym tylko dać powodów do żartów. Na szczęście w tym momencie szybciej pomyślał, niż się odezwał i nie pozwolił, by ta myśl wyszła na światło dzienne. Zamiast tego jego wzrok złagodniał i uśmiechnął się do niej pocieszająco, lekko ściskając jej dłoń w ramach wsparcia i obietnicy, że nie miała się o co martwić.
- Będę łagodny jak baranek. Zaufaj mi, Leah - odparł przyjaźnie. Nie chciał, aby się o niego martwiła, wydawało mu się, że nie miała do tego powodów, zwłaszcza że ledwo się poznali. Nie chciała kłopotów, a on nie chciał jej ich przysparzać. I miał zamiar to uszanować.
Raz jeszcze ją zapewnił, że wszystko będzie dobrze i zabrał swoją dłoń, gdy go puściła, chwycił za wózek i zaczął go pchać w stronę sklepu. Znalazł sobie dobry sposób na zachowanie spokoju, zwyczajnie skupił się na własnym oddechu. Przez wewnętrzną niechęć do tej bandy i zachowaną mimo wszystko czujność, nie był w stanie całkowicie odciąć się od otaczającego go świata, ale nawet nie musiał się zbytnio kontrolować i udawać spokojnego. Dużo trudniej okazało się powstrzymanie się, żeby nie parsknąć, gdy pierwsza obelga dotarła do jego uszu. Miał przy tym spore wątpliwości czy on miał się po tym obrazić, czy jednak bardziej te słowa dotykały ich towarzysza, który skończył ze spuchniętą twarzą. Jakoś wyzwiska pod jego adresem go nie dotykały, bo niby czemu? Przecież był ślepym na jedno oko, kaleką, który kulał przez brak jednej łapy, gdy był w wilczej postaci. Może kiedyś, gdy był młody, bardziej przewrażliwiony i bardziej pobudliwy, może wtedy by go wkurzyli tego typu "żartami". Obecnie byli dla niego po prostu żenujący i niewarci choćby odrobiny uwagi.
Prawdziwe trudności pojawiły się dopiero w momencie, gdy zaczęli się przez niego naśmiewać również z Leah. Jak nieprzychylnie o niej mówili, bez grama szacunku. To już było dużo trudniejsze do zniesienia i żeby się powstrzymać przed daniem im w mordę albo chociaż trzymaniem języka za zębami. Odstawił wózek na miejsce, jeszcze postarał się nawiązać z przyjaznym uśmiechem kontakt wzrokowy z kasjerką, by jej pomachać i pokazać, że odstawił wózek tak, jak obiecał. Połowa drogi za nim. Drogi przez mękę, ale... da radę. Musiał. Odetchnął głęboko i pełen dumy i spokoju zaczął wracać w stronę samochodu. Cały czas sobie powtarzał, że jeśli go oplują, to po prostu deszcz zaczął padać, że wypowiadane przez nich obelgi, to tylko nic nieznaczący powiew wiatru. Przekonywał sam siebie przed jakąkolwiek reakcją tym, że nie chciał sprawiać Leah kłopotów, że nie warto dla tej bandy gnojków z mlekiem pod nosem psuć sobie tego dnia i nerwów. Nie zdołali go wytrącić z równowagi czy uzyskać jakiejś reakcji z jego strony na ich zaczepki. Udało im się jedynie zasiać w nim wątpliwość czy błędem nie było to, że postanowił zostać u kobiety kilka dni, a nie opuścił jej pensjonatu zaraz następnego ranka po ich spotkaniu podczas walk. Czy dobrze robił, przebywając w jej towarzystwie, pokazując się przy niej publicznie...? Może... Jeszcze nie było za późno, żeby udaremnić tego typu żarty pod jej adresem. Może rzeczywiście za długo już u niej był i powinien jak najszybciej wracać do siebie?
Dotarł w końcu do samochodu kobiety i uśmiechnął się lekko, siląc się, żeby ten grymas wyglądał dumnie, jakby mówił: "Widzisz? Dałem radę, nie miałaś się o co martwić." To, że wewnętrznie czuł, jakby zrobił coś naprawdę okropnego, nie było ważne. Nie musiała o tym wiedzieć. Nie zamierzał nawet dać tego po sobie poznać. Darował sobie wygłupy, by nie dawać tamtym młokosom pretekstu do kolejnych żartów pod ich adresem i poczekał, aż Leah wsiądzie do samochodu, by zaraz po niej zrobić to samo. Cały czas starał się nie patrzeć w stronę tamtej grupki. Kiedy zamknął za sobą drzwi od jeepa, odetchnął głośno i naprawdę głęboko, opierając się całymi plecami i tyłem głowy o oparcie siedzenia za kierownicą.
- Wracamy czy może naszła cię ochota na jakąś wycieczkę krajobrazową? - zapytał z delikatną nutą żartu pobrzmiewającą w jego głosie. Nadal czuł, jak krew się w nim gotowała, ale powoli odzyskiwał swój wewnętrzny spokój, a nie tylko stwarzał takie pozory. Co do swojego pytania, wolał się upewnić, czy nie miała jakichś planów po wspólnych zakupach, nie musiał przecież wiedzieć, czy od razu po nich chciała wracać do pensjonatu, czy raczej ognisko planowała zrobić gdzieś indziej. Nie chciał za nią decydować. Była dorosła. Byli tylko znajomymi. Nie miał prawa, by ją do czegoś zmuszać czy decydować za nią. Zwłaszcza gdy siedzieli w jej samochodzie.
Odkąd powrócił do Leah i do jeepa, starał się ograniczać patrzenie na nią, głównie po prostu wpatrując się przed siebie, nie zdając sobie przy tym sprawy z tego, że jego oko było intensywnie żółte, świecące w ciemności. Nie da nikomu więcej powodów do żartów, że niby Leah jest z nim przez desperację, bo nikt inny rzekomo nie byłby nią zainteresowany.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyPią 23 Gru 2022, 08:38

Cieszyła się... Z resztą nie zwykła kryć emocji, cieszyła się z każdej chwili spędzonej z Riverem.. Miała też dziwną satysfakcję kiedy jednooki odkrywał jak wyglądało tu życie iich gatunku. Kiedy upolował tamtą sarnę... Gdy podziwiał widoki z tarasu, nawet to gdy poznawał jakie relacje łączą członków stada. Ona czuła się wycofana, ale zdecydowanie widok jak pogłaskał Jenny czy jak dzieciaki przybijały mu piątki był rozczulający. Zupełnie jak by znalazła zaginionego brata który wreszcie mógł być przy niej. Gdy ścisnął jej dłoń i zapewnił że będzie dobrze skinęła głową.
- Ufam Ci... - odpowiedziała i całą jego drogę w jedną stronę rozważała czy nie było by lepiej gdyby ona ram poszła. Nie miała jednak pewności, na ile River zniósł by tych debili zwyczajnie siedząc w aucie... I ona przechodząc obok. Paradoksalnie.. . Gdy on miał problem znieść żarty o niej, ona aż zgrzytała zębami słysząc te dotyczące jego. Flyn niewątpliwie miał dar... Sprawiał że znikało wszystko co dobre. Współczuła nawet temu stadu kiedy dzieciak przejmie panowanie. Jej wtedy już tu nie będzie... Ale dobrzy ludzie zostaną. Posłała mu nikły, smutny uśmiech w odpowiedzi na jego "udało się". Z jednej strony... Z ulgą przyjęła to że jednooki wrócił, z drugiej była tak poddenerwowana że chciała stąd po prostu zniknąć. Wsiadła do samochodu, spróbowała znaleźć wygodną pozycje i sięgnęła po pas. Spojrzała na niego dopiero gdy zadał pytanie... Nie dlatego że go unikała, zwyczajnie... Naturalnie zajęła się najpierw czymś innym. Domyślała się oczywiście że ruszyło go coś zupełnie innego niż było faktycznie... Pamięć o jego ukochanej. I to chyba właśnie to sprawiło że wysiadła z auta odrzuciła ciągnący się za nią pas i z trzaskiem zamknęła drzwi. Wesoła gromadka akurat zaniosła się śmiechem z jakiegoś ultra wesołego żartu. Gdy ruszyła w ich stronę.
- Straszny z Ciebie dupek wiesz Flyn? - niemal warknęła a z jej głosem mieszał się bardziej zwierzęcy warkot.
Chłopcy ucichli i natychmiast zagrodzili jej drogę do samochodu na którym siedział. Zwłaszcza ten z pocharataną twarzą zastąpił jej drogę.
Nawet na niego spojrzała.
- Wyjdziesz do mnie? Czy po za jedynie ćwiartką mózgu masz też tylko ćwierć jaj w spodniach?! Pozwolisz żeby widzieli cie jako chowającą się za kumplami kwoke? - chłopak przed nią zawahał się zerkając za siebie.
Oczywiście że podziałało, miała wrażenie że Flyn zatrzymał się na poziomie napompowanego hormonami nastolatka, może dlatego otaczał się głupimi byczka i którym tylko bitki były w głowie. Jego oczy świeciły się równie żółtym kolorem jak jej.
- Czyli jednak jaj masz aż pół... - rzuciła gniewnie i zrobiła krok w tył gdy spróbował ją złapać.
- Rozumiem że niektórzy dorastają później... Ty naprzyklad zatrzymałeś się na wieku czternastolatka. Więc powiem ci to tak żebyś zrozumiał. Odwal się. Ode mnie... Od mojej ziemi... Od moich znajomych. Jeśli masz problem ze mną to załatwmy to w końcu raz a porządnie. Wykarz choć odrobinę honoru który podobny przystoi przyszłym przywódcą, poczekaj aż będę w pełni sił i wyzwij mnie... Z przyjemnością skopie ci dupsko i więcej się do ciebie nie odezwę. - przerwała mu ruchem ręki widząc że chce się wtrącić w jej słowa.
- A ty nie odezwiesz się do mnie aż do momentu gdy zostaniesz sobie alphą...najgorszym w historii jeśli chcesz znać moje zdanie, ale wtedy już pełnoprawnie przyjdziesz i każesz mi spierdalać. - kątem oka widziała jak kasjerka wychodzi przed sklep. Przyglądało im się też parę osób na parkingu, choć większość nie miała pojęcia o czym mówią.
- Tydzień ci wystarczy? - skinęła lekko głową.
- Za tydzień... Na ziemi niczyjej w pobliżu pola walki wampirów i nory twojego dawnego kundelka. - niemal wysyczał te informacje i odwrócił się n piecie wracając do swojej grupki fanatyków.
Osoby z parkingu zaczynały wracać do swoich zajęć, nawet kasjerka choć wyraźnie zaniepokojona zaczęła wracać do sklepu.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyPią 23 Gru 2022, 19:41

Nie chciał sprawiać Leah problemów. To był główny powód, dla którego starał się zachować spokój. Tylko dzięki temu był w stanie utrzymać na wodzy swoje nerwy i wewnętrzną bestię. Nie było to łatwe zadanie, ale udało mu się. Skupił się na celu, jakim był bezproblemowy powrót do Leah, by móc z nią wrócić do pensjonatu i udało mu się to. Mimo tych żałosnych zaczepek, nie dał się sprowokować, nie reagował na nie. Jeszcze tydzień temu bez namysłu wdałby się z nimi w bójkę, nie patrząc na to, czy on był sam, a ich było sześcioro. Mogłoby być nawet pół wioski i tak by ruszył do ataku, gdyby go zdenerwowali. Teraz nawet nie myślał nad żadną odpowiedzią na ich żarty, zwyczajnie starał się ich ignorować, bo nie chciał sprawiać Leah kłopotów. Obiecał jej to.
Może i ich żarty go w jakimś stopniu dotknęły, ale najważniejsze, że nie dał im tej satysfakcji, nie dał nic po sobie poznać i dopiero w samochodzie, poza ich zasięgiem pozwolił, by jego negatywne emocje nieco wypłynęły na wierzch. Pozwolił sobie na wątpliwości, czy rzeczywiście nie mieli racji. Czy gdyby go nie było, Leah nie miałaby nieco więcej spokoju w życiu.
Miał przez nich dość negatywne samopoczucie i zastanawiał się nad tym, czy nie byłoby lepiej, żeby opuścił Fostern następnego dnia, ale prawda była taka, że potrzebował chwili, by odpocząć i po prostu w spokoju posiedzieć z Leah, wspólnie coś porobić, może też zacząć żartować i wszystko byłoby już w porządku. Nic więcej nie potrzebował w tej chwili do szczęścia, chciał po prostu wrócić w spokoju do pensjonatu i pomóc przy robieniu ogniska. Dlatego starał się nie nawiązywać do tej sytuacji pod sklepem i ustalić, czy jeszcze gdzieś mieli zajechać, czy prosto do domu kobiety.
- Leah? - zapytał z lekką obawą w głosie, gdy mu nie odpowiedziała, a zamiast tego odrzuciła pas i wyskoczyła z auta.
- Leah! - zawołał za nią w tym momencie naprawdę zaniepokojony, można wręcz powiedzieć, że na śmierć przerażony i zmartwiony tym, że kobieta wpadła na jakiś głupi, ryzykowny pomysł. Instynktownie sam chciał wysiąść za nią z samochodu i może spróbować ją powstrzymać, ale zapomniał w tym wszystkim, że był już przypięty pasem.
- Kurwa! - warknął na samego siebie i zaczął się mocować z pasem, co z jedną ręką i to po przeciwnej stronie od zapięcia, a na dodatek w silnych emocjach, nie było wcale takie proste.
- Jak ci zaraz... - zagroził do zapięcia i w końcu się uwolnił, wyskakując z jeepa i kierując się pospiesznie w stronę Leah i grupki chłopaków.
Nie chciał jednak ryzykować tym, że jak stanie tuż obok niej, znów kobieta stanie się obiektem ich żartów, albo – co gorsza – sprowokowałoby to ich do ataku na nią. Nie zamierzał do tego dopuścić, dlatego postanowił zatrzymać się kilka metrów od nich i po prostu obserwować rozwój wydarzeń. Póki nie było takiej potrzeby, starał się nie interweniować. Wystarczył jeden skok, by znaleźć się w wilczej postaci tuż przy Leah, nieważne czy widzieliby jego przemianę ci, co wilkołakami nie byli. Drugim skokiem zdołałby powalić jednego z chłopaków, być może nawet ogłuszyć. Był przygotowany na błyskawiczną reakcję, gdyby sytuacja zaczęła się komplikować.
Zjeżył się, bacznie obserwując syna Alphy żółtym okiem, gdy sprowokowany spróbował chwycić Leah. Powstrzymał się od skoczenia w ich stronę, bo sytuacja nie była jeszcze aż tak niebezpieczna, a poza tym wilczyca bez większego wysiłku zdołała uniknąć pochwycenia przez młokosa. Starał się też nie szczerzyć kłów, rzadko to z resztą robił. Naprawdę nie chciał doprowadzić do walki w tym momencie, a jedynie dać swoją postawą jasno do zrozumienia, że gdyby coś poszło nie tak, bez wahania stanie po stronie swojej znajomej.
Nie wtrącał się jednak do rozmowy, choć kilka razy miał ochotę podejść, żeby siłą zaciągnąć ją do samochodu, czy chociażby zasłonić dłonią jej usta. Chyba pierwszy raz naprawdę nie rozumiał jej działania. Przecież byli już w jeepie. Mieli wracać do jej domu. Było wszystko dobrze. Dlaczego postanowiła nagle wysiąść i rzucić wyzwanie temu zadufanemu w sobie gnojkowi? To przez niego było? Przez to, że w żaden sposób nie zareagował na skierowane w jego stronę obelgi? Był zmęczony i naprawdę nie pojmował jej zachowania.
Gdy wyglądało na to, że ich rozmowa dobiegła końca, a Flyn odwrócił się od Leah, przy czym wszyscy zebrani dookoła zaczęli się rozchodzić, on postanowił zbliżyć się do kobiety i wspólnie wrócić do samochodu. Był naprawdę zaniepokojony tą sytuacją, głównie martwił się o Leah. Położył jej ostrożnie dłoń na ramieniu, najpierw stając obok niej, by wiedziała, że to on i nic nie powiedział, tylko na nią spojrzał, starając się w ten niewerbalny sposób nakłonić ją do powrotu do jeepa. Sam miał ogromną ochotę w tej chwili porządnie nakopać synowi Alphy, ale... raz już walczył z drugą osobą u boku, z bliską mu osobą i niestety nie skończyło się to dobrze. Naprawdę nie chciał, by i Leah coś się stało, przez to, że stanęliby do nierównej walki. Nierównej na ich niekorzyść.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 327
Punkty aktywności : 1225
Data dołączenia : 06/03/2022

Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  EmptyPią 23 Gru 2022, 21:04

Nie wiedziała jaką kobietą była Karan... Na podstawie jego opowieści wyobrażała sobie ją jako wyjątkowo kobiecą i bardzo... Ludzką. Jak taką idealną żonę z filmu, śliczna, uśmiechnięta i zawsze wiedzącą co powiedzieć, a kiedy milczeć. Grzeczna i dobrze wychowana... Dosłownie niemal wyobrażała ją sobie w sukience i długich lekko zakręconych złotych włosach w których wyglądała ślicznie nawet gdy były potargane po ogarnięciu domu. Tak... Zdecydowanie właśnie tak ją sobie wyobrażała. Leah była... Inna. Była tego całkowitym przeciwieństwem. Miała cięty język którego nie bała się używać, miała kły i pazury którymi nie bała się ranić gdy zachodziła taka potrzeba. Słyszała jak za nią krzyczał... Ale zwyczajnie uznała że to jest właśnie ten moment gdy należy ich użyć. A kiedy wbiła sobie coś do głowy... To nie było siły która by ją powstrzymała. Mogli sobie z niej żartować, mogli ją atakować... Mogli ja wyzywać i opluwać. Ale nie jego... Jej jedynego przyjaciela. Czy to co robiła było głupie i impulsywne? Tak.. Zdecydowanie tak. Ale taka właśnie była. Kłopoty po prostu przyciągały ją do siebie jak magnez. Była tak skupiona na Flynie i na tym by nie rzucić mu się do gardła teraz że nawet nie zauważyła że River do niej dołączył. Tymczasem Flyn tak. Gdy tylko Leah przyjęła warunki skinienie głowy obrzucił go pogardliwym spojrzeniem i odszedł. Chwilę jeszcze Leah oddychała szybciej a jej oczy błyszczały żółtym kolorem, nawet gdy stanął przy niej. Potrzebowała chwili by się uspokoić i jego dłoń na jej ramieniu wyjątkowo w tym pomogła. Jak by była łącznikiem z ziemią. Przymknęła na chwilę oczy, a gdy je otworzyła były już brązowe. Zrobiła krok w tył... Kolejny i odwróciła się żeby wrócić do samochodu. Tym razem spokojnie zapieła pas i wzięła jeszcze głęboki wdech.
- Do domu... Jedźmy do domu.. - odpowiedziała na pytanie co prawda zadane już jakiś czas temu, ale... Cóż były inne rzeczy do zrobienia.
- Wybacz... Musiałam... Mam dość tego gnojka.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Tilly's Shop  Empty
PisanieTemat: Re: Tilly's Shop    Tilly's Shop  Empty

Powrót do góry Go down
 

Tilly's Shop

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Fostern :: Wieś-