a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Propaganda - pub, bar, jadłodajnia


 

 Propaganda - pub, bar, jadłodajnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1239
Data dołączenia : 16/04/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyNie 23 Maj 2021, 23:19

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia D9KKRyf

Propaganda to pub, który zna swoje miejsce. Jest ono zaś na samym skraju tego, co w Venandi można nazwać centrum - jeśli oddalić się od deptaku, zgiełku miasta, i wtopić między niskie budynki części chylącej się w kierunku niegdyś okazałej strefy przemysłowej, na pewnym etapie trafimy na szyld z niezbyt okazale prezentującego się neonu, z napisem "Propaganda". Pod spodem napisane jest po angielsku "Diner, bar, pub".

Do środka prowadzą niezbyt nowocześnie prezentujące się drzwi i ogólnie w tym przybytku większość rzeczy wygląda na używane. Na ścianie wlepiona jest fototapeta ze starymi, milicyjnymi Nysami, stoły to podstarzałe, prostokątne meble pokryte ceratą, a bar prezentuje się, jakby był wielokrotnie czyszczony w swoim życiu i niewystarczająco często regenerowany.
Ogólnie atmosfera jest trochę jak z taniego, postkomunistycznego baru i zdaje się, że o to chodzi.

Obsługa jest jak w knajpie z żarciem - najczęściej masz jednego barmana za szynkwasem i jedną osobę na salę - w piątki i soboty to są dwie osoby. W pubie też zazwyczaj nie ma takich tłumów, nie ma również zbyt wielu osób młodych - najczęściej to są osoby, które pracują, lub pracowały kiedyś, w okolicznych magazynach. Klientela jest też dość stała, więc najczęściej ktoś nowy zwraca mocno uwagę miejscowych.

Pub oferuje piwo (trzy rodzaje: jasne, ciemne i kraft, czyli co akurat właściciel wygospodarował), wódkę i drinki, ale też kawę, herbatę i kilka rodzajów zakąsek czy dań obiadowych. Część klientów przychodzi tu podczas zmiany na obiad, więc dla nich też się coś znajdzie. Wewnątrz więc roznosi się zapach starej kamienicy, skwarków i niezbyt kosztownej kawy.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1239
Data dołączenia : 16/04/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyPon 24 Maj 2021, 00:12

Ok. Wassian miał w swoim zwyczaju kluczyć myślami w poszukiwaniu intencji swoich rozmówców - ot, nawyk przeszłości, kiedy każda rozmowa potrafiła mieć drugie, czy trzecie dno. Ale jednocześnie nie mógł się za bardzo na tym zawieszać, przesadne komplikowanie sprawy utrudniało improwizację, a improwizacja była ultra istotna przy tworzeniu sobie jakiejś siatki kontaktów.
Na przykład, Chris właśnie uznał, że woli piwo. Jasna sprawa - był wieczór. Przy okazji piwo znaczyło, że nie chciałoby się tego wieczora za szybko kończyć - przynajmniej dla Waszki, zgodnie z elementarnym pytaniem egzystencjalnym: "kto kiedykolwiek poszedł na tylko jedno piwo?". Można było z tego wyciągnąć masę wniosków. Od tej jednej odpowiedzi drzewo przewidywalnych intencji wypuściło mnóstwo gałęzi, a jedynie wprawny sadownik mógł odczytać poprawnie, z której wyrośnie owoc.
- Znam świetne miejsce - odparł mu z półuśmiechem. Mężczyzna cały czas był spokojny, wzrokiem nie bardzo podążał za księgarzem, kiedy ów ogarniał swoje rzeczy biznesowe. Zerknął sobie na kotkę, dowiedział się, że miała skandynawskie imię. Właściwie jak on by kocicy dał na imię...? Nieważne. Spojrzał następnie na swoje buty, ogólnie, na strój. Zwykłe, proste dżinsy, podstarzała ramoneska, buty typu bundeswehry. Nic szczególnego. Po amerykańsku mógłby sobie powiedzieć, że nie ubrał się na miasto. Coś jednak w jego aparycji, spojrzeniu, czy tej krótkiej interakcji, jaką mieli, "kliknęło" u księgarza.
Och, ile to drzewo miało gałęzi.
Mimo że przysnął wcześniej na tej kanapie, nadal był zmęczony. Ziewnął. Przypomniał sobie w myślach, co u Christophera było "nietypowe". Kiwnął sobie głową w myślach, jak wszystko odnotował, ale nie wyciągnął żadnych wniosków. Oparł się wygodnie plecami o framugę. Gdy jego nowy towarzysz na wieczór zaczął zbierać się do wyjścia, otworzył drzwi i wyślizgnął się z księgarni. Nieco rozbudził go chłodny, wieczorny wiatr. Rozbudził się jeszcze niesubtelnymi wizjami tego, jak ten wieczór mógł się rozwinąć.
- Skądże - odpowiedział mu z uśmiechem. Miałby się przyznawać? Księgarz dowie się w swoim czasie, tego co powinien wiedzieć. Kiwnął mu lekko głową, ruszając od razu w konkretnym kierunku. Miał już lokalizację. Zasadniczo nie było innej opcji. Musieli iść w to jedno, konkretne miejsce, gdzie Waszka wiedział, że nie będzie niesprzyjających słuchaczy.
- Nie mam problemu z prowadzeniem - Jeśli Chris zrównał się z nim krokiem na tym etapie, to Wasza tym razem nieco przełamał dystans pomiędzy nimi i powiedział to nieco przyciszonym głosem, patrząc mężczyźnie w oczy. Już wprowadził tym nieco tajemniczą atmosferę, miał wrażenie, ale następna wypowiedź Christophera tej tajemniczości przetrąciła kark. Wasza nie wiedział co innego zrobić niż się zaśmiać.
- No nie wiem, jeśli jesteś otwarty, może właśnie to zrobię.


Turyści z biletami powrotnymi cisnęli się przed autobusem PKS Krynica-Koszalin. Mężczyzna w opasce na oku stał nieco na uboczu, czekając ze swoją torbą na swoją kolej. Gdy doszło do niego, kierowca się rozejrzał i zapytał:
- A gdzie ta pańska agentka?
No tak. Polacy to taki mało gadatliwy, ale wścibski naród. Mężczyzna westchnął.
- Rozchorowała się i wróciła wcześniej z wakacji - Wrzuci torbę niedbale na bok paki autobusu. Kierowca rzucił coś nieopodal "ale nie wracała autobusem", ale pasażer w opasce już wsiadał do środka. Rozejrzał się za jakimś wolnym miejscem - nie znalazł go za bardzo, ale jak tylko usiadł obok jakiejś kobiety, to ta się zaraz przesiadła, obdarowawszy go jedynie trochę struchlałym spojrzeniem. Ci ludzie wschodu mieli jakiś cień w tych spojrzeniach, pomyślał, rozsiadając się wygodnie.
W jego spojrzeniu tego cienia nie brakowało. Pietruszkiewicz miał, kurwa, syna. Hakmarrja e gjakut ciągnęło się dalej. Tylko Nadia już go nie widziała, skoro gryzła piach razem z niedoszłym dyrektorem regionalnym PKL. Zmarszczył brwi, wyciągając sobie Tołstoja do poczytania. Kurwa...
Wolałby Jesienina.


Skoro porter, to pub. Skoro pub, to jedyny taki w mieście, w którym Wasza znał większość klientów. Gdy weszli do środka, rzucił krótkie "cześć" młodej kobiecie stojącej za barem. Ta tylko machnęła mu ręką i pokazała od razu wolny stolik. Wasza podszedł doń i odsunął Christopherowi krzesło, aby samemu przystanąć nad nim i oprzeć się dłonią o stół.
- Witam w Propagandzie - rzekł i pokazał ramieniem niezbyt okazały lokal. Wewnątrz siedziało kilka ledwie osób, wszyscy zainteresowani bardziej swoimi sprawami i najczęściej piwem, chociaż na jednym ze stolików stała butelka polskiej wódki.
Atmosfera była po stokroć bardziej hermetyczna niż w innych miejskich pubach, gdzie młodzież przychodziła się napić. To nie był klub dla młodzieży.
Poza być może barmanką, dwaj mężczyźni wyglądali na, zdaje się, najmłodszych. Nawet robotnicy koło ich grupy wiekowej mieli już twarze zniszczone pracą zmianową, alkoholem i papierosami na tyle, żeby wyciągnąć prosty wniosek: to byli generalnie ludzie.
O ile Wasza przedtem wydawał się dość swobodny w swoich gestach, o tyle tu, zdaje się, odetchnął pełną piersią. Spoglądał na swojego gościa jak rozleniwiony kocur, kiedy rzucił krótkie pytanie:
- To porter?
Gdy tylko dostał odpowiedź, poszedł w stronę szynkwasu, i wtedy to Chris dostał swoją odpowiedź - barmanka zamieniła z nim kilka słów typu "słaby utarg dzisiaj", "przyjdą z drugiej zmiany, będą chcieli coś do piwa", a potem ustąpiła Waszy miejsca przy kranie. Mężczyzna nalał do dwóch pokali przypominających nieco kieliszki czarnego jak ropa piwa, po czym wrócił do stolika, postawił oba i usiadł wygodnie na niewygodnym krześle.
- Gdybyś był głodny, też coś mam - rzekł, trochę rozbawiony swoim dowcipem. Na jego gust księgarz na ponad siedemdziesiąt procent nie był człowiekiem, nie było szans więc, żeby przystał na propozycję.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyPią 04 Cze 2021, 16:05

Starał się nie okazywać tego, jednak był podekscytowany tym spotkaniem. Trochę czasu minęło od momentu kiedy wyszedł z kimś tak po prostu. Później poznał panienkę Virgo, Vina, a teraz Wassiana. Co dziwne, wszyscy byli jego rodzaju. Zaczął myśleć, że te miasteczko aż przyciąga wampiry i temu podobne istoty.
Słowa mężczyzny sprawiły, że poczuł to dziwne uczucie w brzuchu, wręcz zadrżał, czuł się jednak dość speszony, gdyż dawno miał jakikolwiek bliski z kimś kontakt. Próbował nie zepsuć wieczoru, być może i zbyt mocno próbowal.
Kiedy zrozumiał, że propaganda należy do Wassiana wręcz zaśmiał się, w głowie powtarzał sobie tylko "wiedziałem".
- Porter - Odpowiedział z uśmiechem. Patrzył na niego jak nalewał im piwo i uśmiechnął się łagodnie. Zastanowił się nad jego pytaniem i w sumie z czystej ciekawości jak i uprzejmości zadecydował.
- Poproszę coś, co robisz najlepiej i jest to twoja ulubiona przekąska do piwa.
Uśmiechnął się rzucając wyzwaniem. Pochylił się lekko w jego stronę i dokończył wypowiedź.
- A później, może zastanowimy się nad deserem.
Spojrzał na niego i lekko uniósł jedną brew. Rozsiadł się wygodnie na krześle i zaczął rozglądać po pomieszczeniu. Miało w pełni swój klimat. Trochę nie pasował ubiorem do tego miejsca, jednak nie przeszkadzało mu to. Obserwował ściany z obrazami i wystrój wnętrza. Mimo iż nigdy nie był ani w Rosji ani w Polsce, to wyczuwał mocno klimat i zdawał się go nawet polubić.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1239
Data dołączenia : 16/04/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyWto 15 Cze 2021, 22:07

Esz, ten Christopher. Odbił piłeczkę. Wasza się zirytował tym w środku trochę, bo to takie przerzucanie się było nieco nie w jego stylu. Znaczy, on potrafił lawirować, nie da się zaprzeczyć, ale czy to przyjemne było? No niekoniecznie. Tymczasem trochę myślał, że sytuacja go zmuszała, w końcu miał do czynienia z jakiegoś rodzaju szarlatanem. Kiedy więc ten mu odparował, żeby coś mu do jedzenia przygotować, Waszka siedział już całkiem wygodnie na krześle i w sumie to nie chciało mu się wstawać, ale no musiał to przemyśleć. Jego rozmówca ewidentnie zadowolony był z siebie.
Podejrzane.
Upił łyk portera. Porter to było ciężkie piwo, ale trochę słodkawe. Więc nie nadawało się do żadnych lekkich pierdół jak frytki czy pierogi. Mężczyzna miał na to tylko jedną odpowiedź, ale wstawać to już nie miał ochoty.
- Beata! - zakrzyknął do barmanki po rosyjsku. - A wołowinę na tatar mamy?
- Tak, ale tak z pół godziny - odpowiedziała mu od razu, nie unosząc nawet wzroku znad lady, którą przecierała. Odparł coś w rodzaju "ok", a potem wrócił spojrzeniem do swojego rozmówcy.
- Pół godziny - rzucił krótko. - Ogólnie, mamy czas.
Chwycił swój pokal, nie bardzo dbając, żeby przypadkiem nie ogrzać palcami napoju. Portery nie mroziły się tak jak pilsy czy lagery, więc napój zimny diabelnie nie był. Upił łyk, zadumany, patrząc na swojego rozmówcę.
Siedział ewidentnie wygodnie, ale był zadumany. Co miał wyciągnąć z tego jegomościa, który mu tak w łeb wszedł? Zagrać z nim w otwarte karty, czy go pociągać za język? To drugie brzmiało jak ból, księgarz ewidentnie lubił pławić się w tej aurze tajemniczości. Księgarnia, on, kot, i jakieś uwagi o życiu. Wasza w sumie to nie wiedział, czy też by tak z klientami nie pogrywał, jakby umiał czytać im w myślach. Pewnie by pogrywał.
I pewnie by się jeszcze bardziej zawiódł na rodzaju i ludzkim, i nieludzkim.
- Dobra, nie chce mi się robić podchodów - żachnął się wreszcie i upił porządny łyk swojego trunku. - Wampir, co? Od tego możemy zacząć normalną rozmowę.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyWto 29 Cze 2021, 23:18

Słuchał zamówienia i pił powoli ciemny płyn. Chwilę się zastanowił i lekko uśmiechnął.
- Taki jak myślałem... - Spojrzał na swojego towarzysza, kiedy mówił ile zajmie przygotowanie. Skinął lekko głową. Poprzez oczytanie rozumiał co nie co po rosyjsku, więc wiedział co dostanie. Zastanawiał się nad tym ciekawym połączeniem, nie miał okazji do spróbowania, więc stwierdził, że chociaż jako wampir spróbuje coś nowego.
Usiadł wygonie i obserwował Wassiana. Widział, że duma nad czymś. Wyczuł, że chodzi o niego. Kiedy zaczął mówić, lekko nachylił się w jego stronę i oparł łokciami o stół.
Słysząc pytanie lekko się uśmiechnął zadziornie.
- Wampir? - Udał, że pierwszy raz słyszy to słowo. - Ta mroczna istota z legend i fantasy?
Chwilę się niby zastanawiał.
- Wydaje mi się, że tak, że jestem tej samej rasy co ty.
Spojrzał mu prosto w oczy i obserwował.
- Wampir, co? - Zacytował jego pytanie, jednocześnie je zadając. Wziął piwo i upił kolejny łyk, nie tracił jednak z oczu rozmówcę.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1239
Data dołączenia : 16/04/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptySro 30 Cze 2021, 00:33

Wasza siedział wygodnie. Patrzył sobie trochę na mężczyznę, a jednocześnie popijał spokojnie piwo. Na pewnym etapie nawet go zmierzył wzrokiem, ale Christopher widział, że jego wieczorny kompan był cały czas zamyślony. Coś go frapowało.
- Jaki? - odpowiedział pytaniem praktycznie w tym samym momencie, kiedy księgarz przestał mówić.
Dialog był po rosyjski właśnie po to, żeby go gość nie zrozumiał. Waszka nie wiedział, rzecz jasna, że Chris coś tam pojmował, podobnie jak i tego, że potrafił wychwycić kontekst. Ale też dlatego rozmawiali właśnie, prawda? Po to, żeby Wasza mógł sobie pewne rzeczy posprawdzać.
No i też, żeby zapewnić księgarzowi rozrywkę. Zanudzić się można z kotem w księgarni.
- No, no, już nie bądź taki sprytny - zbył dość prędko to jego udawane zdziwienie. Jak Wassian nie lubił normalnie takich zagrywek, od razu po tym wiedział, że jego rozmówca to z chęcią w takowe uciekał. Ech, kurwa, telepaci. Pewno przyzwyczajony był, że wiedział w chuj o rozmówcy, niekoniecznie miał wielki biznes w przyznawaniu się do wiedzy na swój temat. To by wiele tłumaczyło.
Zwłaszcza, że odparował mu tym samym pytaniem. Oczywiście. Odbić piłeczkę.
- No to już wiesz - odparł mu z ciężkim westchnieniem. - Facet. Nieźle mi stracha napędziłeś sugerując, że jesteś barmanem. Wchodzisz ludziom w głowy?
Zmarszczył lekko brwi, spoglądając na rozmówcę. Powinien kluczyć i szukać u rozmówcy jego intencji, ale postanowił zagrać w tę grę w bardziej prymitywny sposób. Chris ewidentnie był subtelną bestią, to jasna sprawa. Wasza zaś bardziej komfortowo czuł się, mówiąc wprost.
A w mówieniu wprost największy urok był taki, że właśnie w prostolinijności można najwięcej ukryć. Więc pozostało czekać na odpowiedź. Docisnąć. Rozpracować.
A potem zobaczyć, co się z tego księgarza rozwinie, okazja czy zagrożenie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptySro 30 Cze 2021, 00:46

Nie sądził, że zaciekawi rozmówcę swoim wyobrażeniem smaku piwa.
- Mocny, ciemny, ale słodki. Dobry pod okrywą gorzkości. W sumie podobny smak.. do Ciebie.
Popatrzył na niego i wziął kolejny, tym razem większy łyk piwa. Obserwował go kiedy rozmawiali, kiedy usłyszał jego kolejne słowa, lekko poprawił się na krześle.
- Wybacz, nie obnoszę się z tym na co dzień. Po co miałbym straszyć klientów?
Uśmiechnął się łagodnie. Słysząc o wchodzeniu w głowę, mimowolnie się roześmiał.
- Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. - Uśmiechnął się niewinnie.
- Tak, czasem potrafię odczytać niektóre fakty z życia danej istoty. - Wzruszył lekko ramionami.
- Pomaga mi to dobrać książki do zainteresowań. Po za tym, jestem ciekawy innych. Jak żyją, co robią, co lubią. - Obserwował jego twarz.
- Takie zboczenie księgarza, który potajemnie lubi pisać książki- Podrapał się po głowie lekko zawstydzony.
- Nie miałem nic złego na myśli. - Popatrzył na Wassiana szukając zrozumienia.
Mimo iż nie zrobił nic złego czuł, że musi się wytłumaczyć, a zawstydzenie spotęgowało gadatliwość.
- A ty? Masz jakieś umiejętności po za tymi co wszyscy?
Spróbował trochę zmienić kierunek rozmowy, aby nie czuć się bardziej skrępowanym. W końcu lubił się dowiadywać, a nie mówić o sobie. Zawsze to on był od słuchania innych.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1239
Data dołączenia : 16/04/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptySro 30 Cze 2021, 10:17

Wasza na jego stwierdzenie kiwnął lekko głową, zadumany. Najchętniej to by się rozgadał o tym ile musiał zdziałać, żeby dobrać odpowiednie proporcje słodu palonego i karmelizowanego, które w tym porterze wykorzystał, ale to przecież nie była rozmowa o nim. Rozmowa była o Christopherze. Ten zaś na sam koniec zdradził bardzo ważną sugestię?
On, kurwa, z nim flirtował.
No to mocno zmieniało postać rzeczy. Waszka mógł uznać, że to jakaś idiotyczna gierka, żeby wyciągnąć z niego informacje, ale mógł też wziąć sprawę na klatę - księgarzowi się spodobało wyjście na piwo z kompletnie obcym mężczyzną, oczekiwał, że wieczór skończy się późno.
Z głośników powoli wytoczył się Kult. Wassian obdarzył swojego rozmówcę takim swobodnym, normalnym uśmiechem.
- Nie wiedziałem, że księgarze studiują prawienie komplementów - rzucił trochę żartobliwie. - Ale punkt za to, wszedłeś gładko jak Niemcy w Polskę w '39.
Upił łyk swojego piwa. Potem kilka kiwnął głową swojemu rozmówcy, kiedy ten zaczął mówić, trochę się tłumacząc, trochę przepraszając, a przede wszystkim malując obraz siebie jako raczej lekko ciekawskiego sprzedawcy o nieszkodliwym hobby związanym z włażeniem klientom do głów. Nic wielkiego się nie działo, mówił księgarz, po prostu sobie zerknął, ot tak, żeby lepiej poznać klienta. Nie chciał się narzucać, przeprasza. Wasza sobie w trakcie tych tłumaczeń po prostu siedział i sączył powoli portera, dumając nad tym, co dalej ze swoim kompanem począć. Powinien mu tak odpuścić? Zostawić gościa w spokoju? A może trochę mu się ponarzucać i chociaż wywęszyć, czy ten wiedział coś drażliwego?
A może po prostu powinien się z nim zakumplować? Może wręcz zaprzyjaźnić?
Problem był w tym, że obie opcje miały wady - jakby teraz wstał i wyszedł to nie wiedział, ile Christopher... wiedział. Tymczasem niechby został, z każdą kolejną chwilą jego myśli mogły sączyć się do głowy księgarza i zostawić coś nieprzewidzianego.
Pytanie też, czy nie powinien po prostu sobie odpuścić i mieć z kimś rekreacyjnego piwa. O to chyba chodziło! Zaśmiał się na sam koniec.
- No za późno na nic złego - rzucił wesoło. - Już ściągnąłeś na siebie moją uwagę, teraz będę musiał się zastanowić, co ci za to zrobić.
Upił łyk piwa i oparł łokieć na stole.
- Chyba, że masz jakąś koncepcję, jak mi ten dyskomfort wynagrodzić.
Na jego pytanie potrząsnął głową.
- Нет бля - mruknął. - Widzisz, nie lubię wchodzenia mi w głowę bo miałem na pieńku z władzami swego czasu. I te władze zadbały, żeby mnie z umiejętności wypatroszyć.
Upił sobie piwa.
- A przy okazji używały podobnych do ciebie bardzo namiętnie.
Ha, namiętnie. Uśmiechnął się do siebie na tę myśl.
- Nikt cię nie próbował do tej pory... użyć?
Powrót do góry Go down
Leonard
Heart of Gold
Leonard

Liczba postów : 29
Punkty aktywności : 1241
Data dołączenia : 16/02/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyWto 26 Paź 2021, 19:09

Był wtorek wieczór, a dla ks. Leonarda oznaczało to jedno – miał wolne. Chociaż lubił pracę w parafii, dzisiaj z przyjemnością spędzi dzień poza nią. Ubrał się po cywilnemu w luźnym, sportowym stylu. Założył szare joggersy z dużymi kieszeniami, ciemnozieloną bluzę z kapturem i jasne, szmaciane trampki. W jesienną pogodę bywało już chłodno, więc dorzucił do tego swoją kurtkę przejściówkę z brązowej skóry i czapkę typu beanie w tym samym kolorze.
Wychodząc, minął starego Gerome’a który chrząknął coś pod nosem z dezaprobatą na widok jego stroju, ale nie przejmował się tym. Odkąd tu zamieszkał, życie w domu parafialnym stało się o wiele bardziej kolorowe a na msze przychodziło więcej młodzieży. Z przyjemnością spędzał popołudnia z Betty, ich gospodynią, wspólnie gotując i żartując. Jeśli ceną za nagły wzrost popularności kościoła miały być humory pastora, to Leo jest w stanie to znieść. Zagwizdał wesoło pod nosem i ruszył pieszo w stronę obrzeża centrum, podziwiając po drodze pomarańczowo-złoty krajobraz.
Wybierał się do baru 'Propaganda', miejsca o którym słyszał już od swoich parafianek (nie wiedzieć czemu, zawsze mnóstwo się ich wokół niego kręciło). Z plakatów rozwieszonych po mieście wynikało, że odbywał się tam festiwal piw kraftowych a o 22 będzie grać na żywo punk rockowy zespół Social Distortion. Leo lubił cięższe brzmienia i wprost nie mógł doczekać się koncertu. Poza tym, po tych trzech miesiącach mieszkania w Venandi, zaczynał czuć się tutaj coraz bardziej pewnie. Znał już najważniejsze punkty orientacyjne za dnia, ale warto poznać miasto również po zapadnięciu zmroku.
Wszedł do lokalu, od razu uderzyła go estetyka tego miejsca. Nie wiedział zbyt wiele o Europie, szczególnie zaś o Bloku Wschodnim, ale po specyficznych rekwizytach zorientował się, że wystrój nawiązuje do czasów ZSRR. Sam miał korzenie irlandzkie, ale nie miało to żadnego znaczenia, bo kraj swoich przodków znał tylko z kolorowych widokówek. Rozpiął kurtkę, podszedł do baru i usiadł na wysokim stołku.
- No cześć. To co polecasz? – zapytał barmana i zerknął na szereg etykietek opisujących piwo z kija.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1239
Data dołączenia : 16/04/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyWto 26 Paź 2021, 19:39

Wyrobiony był jak skurwysyn. Z rana jeszcze inwentury robił i potwierdzał z ludźmi z browarów, co poprzywożą: byli w USA, więc chciał żeby ludzie mieli co próbować. Potem wisiał na słuchawce, żeby skoordynować się z dostawcami jedzenia. Jasna sprawa poprzenosić wszystko trzeba było, potem zaczęli mu zwozić kegi. Po drodze, szczęśliwie, jego pomoc przyszła sprzątnąć, bo on sam już nie miał zupełnie w co rąk włożyć. Pod sam koniec już pomagał w sprzątaniu.
Mimo chłodnej pogody więc, zgrzany był jak lokomotywa, kiedy przyszła szesnasta i było trzeba otwierać. Wymknął się tylko na kilka minut, żeby prysznic wziąć. I tyle.
Z góry wrócił wyprany, ale i wymęczony już konkretnie. Ubrany był jak robotnik z kroniki filmowej, co mu przyszło do głowy kiedy w półbiegu przejrzał się w lustrze i spojrzał w oczy smutnemu, niewyspanemu i średnio ogolonemu mężczyźnie w miejscami przetartej, szarobrązowej koszuli i spranych, czarnych spodniach. Znalazł gdzieś pasek i trochę dla żartu narzucił leninowski kaszkiet na jeszcze mokre włosy.
- Patrząc na to, co mamy, to powinienem się jak americký ubrać - mruknął do siebie i ziewnął przeciągle. Prysnął się czymś niedbale i wyszedł, zamykając za sobą drzwi i cicho sobie nucił piosenkę, którą zresztą wkrótce puścił.

Odetchnął pełną piersią, zmęczony ale usatysfakcjonowany, jak się ludzie powoli zaczęli schodzić. Między normalną, robotniczą brać z okolicznych magazynów wpletli się mało zgrabnie hipsterzy i studenci, którzy już wprawnym wzrokiem lustrowali listę kraftów.
- Jakby co, pytajcie, doradzę - rzucił tak ogólnie, między ludzi, jak ich mijał żeby stanąć za barem. Druga barmanka stanęła obok niego i spojrzała na mężczyznę z lekkim wahaniem.
- Czej! - zakrzyknął do pierwszego klienta, jak ten się zaczął odzywać. - Widzisz, tu zasada jest taka, że nie ma zadowolonego klienta bez zadowolonej obsługi. Co sobie polewasz?
Beata bez słowa zaczęła sobie polewać portera, on - klasycznie - od razu sobie zaczął powoli lać pilsa, tylko jakąś śmieszną, amerykańską wariację. Wtedy zerknął kątem oka na klienta - taki jakiś... Mało zmęczony na twarzy się wydawał. Chyba nietutejszy.
Wasza uśmiechnął się do niego leniwie. Wtedy też przypomniał sobie, że chyba soczewek nie założył.
Jebać.

- A... zależy, w czym gustujesz i jak bardzo się dzisiaj chcesz sponiewierać, szanowny konsumencie - rzekł dość donośnie - w barze panował już lekki gwarz. - Jak chcesz przetestować jakieś stouty czy portery, polecam od tego zacząć, przy lżejszej głowie nie docenisz bukietu. Po jednym czy dwóch piwach to już nie to samo.
Skończył sobie nalewać - to znaczy, nalał sobie tyle, żeby pianka mu praktycznie podeszła pod skraj szklanki, począł więc spokojnie czekać aż opadnie. W tym czasie mógł zacząć nalewać jakiemuś drugiemu klientowi, który szybko podał numer kranu.
- Polecam się tak nie spieszyć i zastanowić, pierwsze piwo to bardzo ważny wybór - rzucił jeszcze do mężczyzny miękko. - Jak będziesz zdecydowany, to obsłużę.
Beata już obracała sprawnie jak jebany kierowca wyścigowy. Za mało jej płacił. Sobie też. Ziewnął.
Powrót do góry Go down
Leonard
Heart of Gold
Leonard

Liczba postów : 29
Punkty aktywności : 1241
Data dołączenia : 16/02/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyCzw 28 Paź 2021, 19:24

Już po pierwszym słowie jakie wypowiedział barman, można się było zorientować, że jest nietutejszy. Mówił z akcentem, ale to nic nie znaczyło. Równie dobrze mógł mieszkać w Stanach całe życie; tutaj rzadko kto był po prostu Amerykaninem, a opowiadanie o przodkach i genealogii rodziny było jedną z popularnych rozrywek. Jestem w 8% Niemcem, w 2% Szwedem, mama była z Meksyku, a brat matki walczył w Wietnamie i poległ! Rodzinne miasto Leonarda było kiedyś kolonią i mieszkała tam spora populacja osób czarnoskórych, potomków niewolników. Chłopak obcował więc już z ludźmi wywodzących się z innych kultur, ale nie poznał jeszcze nikogo ze wschodu Europy. Spojrzał więc z ciekawością na mężczyznę w kaszkiecie, odnotowując, że miał dziwne oczy. Skojarzył mu się z Davidem Bowie.

Zdjął skórzaną kurtkę i czapkę, powiesił na haku pod kontuarem. Parsknął z rozbawieniem, gdy barman wraz z towarzyszącą mu kobietą, Beatą, zaczęli sobie polewać.
- Musicie uważać, jeśli będziecie pić na równi z nami, to możecie nie wrócić do domu na dwóch nogach. – rzucił wesoło. Lokal zaczął się bardzo szybko zapełniać. Jeszcze były wolne miejsca siedzące, ale to kwestia pół godziny, a 'Propaganda' będzie pękać w szwach. W końcu festiwal piwa nie odbywał się codziennie. Leonard miał charakterystyczny, niski głos o ciepłej barwie. Chociaż w pubie było głośno, szczególnie przy samym barze, to z łatwością można było wyłapać jego brzmienie pośród innych.
- Wolałbym wcale się nie sponiewierać. - wyznał szczerze, obserwując ze zdumieniem jak Beata zdążyła już w połowie opróżnić swój kufel. Oni tutaj naprawdę nie bawią się w półśrodki… - Chciałbym dotrwać w całości do koncertu. Szybka i gniewna muzyka to jest to. – wskazał ręką na wiszący za plecami barmana plakat z zespołem. Poczekał, aż wielki facet z rudą brodą i koszulką Kiss zabierze swoje zamówienie i odejdzie. Leo namyślił się, co sam bierze. – Niech będzie stout, macie tego z czekoladą? – ksiądz miał słabość do słodyczy. – Wolę piwa z górnej fermentacji. – dodał po chwili. – Skasuj mnie od razu za dwa, ten Irish Red Ale wygląda przepysznie. – dziewczyna z dwoma ciemnymi warkoczami po jego lewej właśnie upijała łyk z kufla wypełnionego jasnoczerwonym płynem.
- Zawsze tu jest tyle ludzi?
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1239
Data dołączenia : 16/04/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyPon 01 Lis 2021, 19:04

Sączył sobie spokojnie. Gdzieś kątem umysłu rozmyślał o panu, który tu przyszedł sobie tak pogawędzić. Już mu się nasuwały pytania: czy to dla piwa? Czy chciał coś obczaić? Czy Waszce powinna zapalić się jakakolwiek lampka?
Nie, to ostatnie... nie, żeby nie sądził, radar zawsze włączony, ale już wyrósł z paranoi. Upił sobie łyk pilsa. Na jego twardą, trochę "ruską" mowę mężczyzna nie reagował właściwie wcale, no i to nasunęło barmanowi myśli o tym, jak to jednak ci Amerykanie poszli do przodu. Czasy McCarthy'ego już jednak minęły. Było nadal dużo paranoi wśród Jankesów - widział to codziennie, ale to nie była już ta dawna gorączka. Już nikt nie oglądał się przez ramię za radzieckimi szpiegami. Reagan pokonał Gorbaczowa. Zburzyli mur. Nie trzeba się martwić.
Upił kolejny łyk. Wydał kolejne piwo i, trochę zadumany, wstukał na kasie rachunek.

Na jego reakcję zerknął na Beatę, która sobie sączyła spokojnie piwko. Jakiś klient się trochę wkurwiał. Odstawiła, wróciła do nalewania. Po drodze już zaczęła rozmawiać z jakąś kumpelą, która przyszła tu też na festiwal piw i na koncert. Obie miały raczej rockowy wizerunek. Waszce przyszło od razu do głowy, żeby ją potem zapytać o grafik, coby się nie zajebała przypadkiem.
No, ale piła odważnie. On w sumie też. Ale on to by musiał wypić tyle co ruski mafiozo w trakcie wesela, żeby coś poczuć. No, jego nowy kompan - ahem, konsument - nie wiedział.
- To z troski o klienta, nawet jak przychodzisz sam to pijesz zawsze w towarzystwie. Zdraví!
Aż by się zaśmiał, taki miał zajebisty dowcip. Zamiast tego pociągnął porządnego łyka, z rozpędu się lekko zakrztusił i porządnie odkaszlnął. Przybił z Beatą szklankę i pociągnął porządnie. Ona pociągnęła porządniej. Jej kumpela zaczęła coś z nią gadać, pokazując ukradkiem na świeżego klienta.
Ano, w sumie taki znośny był. Wygłaskany, żeby tak rzec. Chociaż, taki wieczór, tu teraz było dużo niezniszczonych przez pracę fizyczną.

- Stout ci w tym nie pomoże, ten czekoladowy ma dziewięć procent - rzucił zadumany, już obracając w palcach niewielki kieliszek. - Poczuj się jak na festiwalu. Strzelę ci setkę i zobaczysz jak to wygląda. Polecam 0,3.
Nalał mu nieco do kieliszka i postawił przed mężczyzną. Piwo było czarne jak ropa, z niewielką pianką przypominając niemalże kremę na filiżance espresso. W smaku piwo było intensywne, z ciężkim akcentem karmelizowanego i palonego słodu, zakończoną słodyczą czekolady. Relatywnie łagodny jak na stouta, nie siadał tak na podniebieniu jak RIS, ale był nieporównywalnie mniej rześki niż jasne piwo.
Trochę cukierek w płynie z gorzkawym zakończeniem od palonych słodów.
- To co, bierzemy? - zagaił Wassian. - Irish ale polecam, od tutejszego browaru. Ktoś tu, widzę, ma ciągoty do słodszych piw.
Uśmiechnął się i rozejrzał. Kurwa, rzeczywiście, ludzi w pizdę. Ech. Zaczął w myślach liczyć ile miał beczek na tyłach.
- Mmmm - Upił łyk swojego pilsa. - Nie. Zwłaszcza w tygodniu miejsce świeci pustkami. Ale puściłem famę, że dwadzieścia procent dochodu idzie na anarchistów, więc uważaj na siebie.
Pokazał ręką tłum hipsterów.
- Ten cały tłum to wywrotowcy.
Jasna sprawa, to była ściema, inaczej Waszka już dawno by był na jakiejś liście. Jednak aż tak dużo się tu nie zmieniło.
Powrót do góry Go down
Leonard
Heart of Gold
Leonard

Liczba postów : 29
Punkty aktywności : 1241
Data dołączenia : 16/02/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyCzw 02 Cze 2022, 16:18

- Niech będzie. – zgodził się na degustację, obserwując jak barman mu polewa. Rzeczywiście, stout był tak gęsty jak ropa, ale pachniał całkiem przyjemnie (czego się spodziewał, zapachu benzyny?). Upił więc łyk i aż go skręciło od mocy alkoholu, bo na początku poczuł właśnie to: paliło go w przełyku. Wrażenie szybko minęło, zastąpione o wiele milszymi smakami: palonej kawy, słodu i nutą karmelu.

- Chyba odpuszczę, bo odpadnę po jednej kolejce tego cudu. – powiedział ze śmiechem, trochę zakłopotany swoją słabą głową. Cóż, rzadko pił cokolwiek poza winem mszalnym, a to i tak symbolicznie po jednym łyku. Nie wyrobił sobie jeszcze odporności na mocne procenty. -  Tak, za dzieciaka matka bardzo pilnowała, żebym nie zepsuł sobie zębów od próchnicy, więc teraz to moja grzeszna przyjemność. – rozbawiła go niezamierzona gra słów.
- Wezmę Irish ale. – zdecydował i pochylił się w stronę baru z kartą kredytową w ręku, aby zapłacić. – Wiesz, że mam rodzinę w Irlandii? Nigdy tam nie byłem, kogo dzisiaj na to stać… Wujostwo mieszka na jakiejś zabitej dechami wiosce, Ballybofey czy coś takiego. Te nazwy są kompletnie od czapy, nie? Co roku wysyłają nam pocztówkę z motywem kuców szetlandzkich. – zakończył temat jego rodzinnych koligacji.

- Ty wyglądasz na kogoś, kto zwiedził trochę świata. – dodał po chwili.
Upił łyk swojego piwa i doszedł do wniosku, że dobrze wybrał. Pachniało toffi, a w smaku miało nutę orzecha i nugatu. Pewnie jak skończy, to weźmie jeszcze jedno.
- Anarchiści? W 2012? Dzisiaj nie ma przeciwko czemu się buntować... - skomentował na jego zmiankę o wywrotowcach. Niewiele wiedział o środowisku aktywistów, więc zainteresowało go to. – Przecież to Ameryka, tu wszystko wolno. Możesz kupić broń po skończeniu osiemnastki, zarejestrować własny kult religijny i ogłosić się jego prorokiem a palenie zioła jest legalne w ponad czterdziestu stanach. - Nie, żeby Leonard to pochwalał.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1239
Data dołączenia : 16/04/2021

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia EmptyNie 03 Lip 2022, 10:27

Nie ma co, facet się cokolwiek rozmowny zrobił. Ale to była dobra sprawa, przecież od tego był puby, prawda? Tego wieczora nie było tego faktu widać, ale Waszka lubił tę bardziej lokalną, miejscową stronę takiego przybytku. W krajach dawnego bloku wschodniego do takiego pubu się szło jak na wydarzenie towarzyskie, o, jak tutaj, tej nocy. Zbierać znajomych (lub nie, zakładając, że się kogoś pozna), zrobić z tego jakąś okazję do socjalizacji.
Mężczyzna uśmiechnął się na jego komentarz.

- Klient znający swoje granice - rzucił wesoło. - Dobre dla wątroby, fatalne dla biznesu.

Jak tylko usłyszał o Irish Ale, wyjął spod lady elegancką szklankę do piwa irlandzkiego, jaką akurat miał na podorędziu. Zalał tak, aby pianki było gdzieś na nieco mniej niż dwa palce. To nie było typowe, jasne piwo, ani też nie był to belgijski browar, żeby się tak nad pianką spuszczać. Jeny. Przypomniał sobie raz pijanego Belga, co mu tu przyszedł i zaczął tłumaczyć supremację belgijskich trunków. Jak można czterdzieści pięć minut nawalać o piance?
Musiałby gościa zapytać, ale - szok - no nie zapytał go o numer telefonu.
- Ciesz się, ze nie są z Walii, byś się po angielsku nie dogadał. Hm... w Irlandii byłem raz.
Uśmiechnął się, trochę rozmarzony. Bardziej poznał IRA i bomby w Derry niż wioski o nazwach, na których słowiański język Waszy zawiązałby się w supeł, ale miał to mówić temu biednemu, młodocianemu cywilowi? Nie ma szans.
- Piękny kraj. I nawet nie mówię o jakiejś architekturze, krajobrazy są za darmo.
Uśmiechnął się do mężczyzny, lekko rozmarzony. Nie musiał mu zdradzać, że jego nostalgią były zadymione ulice, o których myślał błogo, że gdzie by nie pojechał, konflikt wyglądał tak samo. Toczył się o to samo.
I zawsze był stracony, kiedy przychodziło do walki z imperium.

Kiwnął głową na komentarz o podróżowaniu. Jednocześnie kątem oka zobaczył jakiegoś klienta, który stał za piwem, przyjął więc jego zamówienie i zaczął nalewać.
- Tak, swego czasu mój zawód mnie wywoził na cztery strony świata. Ale to było lata temu... - Właściwie, ponad dziesięć lat! Chyba już osiadł w USA na stałe.
- Wielu ludzi szuka, wydaje mi się, w podróżowaniu tych ekscytujących, nowych rzeczy, których nie mają w domu. Mi się udało znaleźć jedynie rzeczy znajome. Ludzie są wszędzie tacy sami. Zawsze możesz liczyć na podobne uprzedzenia, trochę tylko wyrzeźbione przez kulturę.
Wrócił na moment do swojego pilsa. Wsłuchiwał się spokojnie w kolejny utwór na taśmie. To będzie chyba ostatni przed koncertem. Wsłuchał się spokojnie w słowa mężczyzny, który to wyłuszczał co też takiego można w Ameryce zrobić. No tak. Facet. Jak możesz wymienić co można robić i jeszcze jedna rzecz musisz ograniczyć, to nie ma wolności. Niemniej, Wassian kiwał lekko głową jakby na potwierdzenie tego, co Leonard mówił. Ahm, ahm, tak. Konserwatywny jegomość. Można go pociągnąć za język.
- Czy wolno im za dużo? - zapytał. - Anarchiści zawsze sobie coś znajdą. Mamy przecież nadal prezydenta.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: Propaganda - pub, bar, jadłodajnia   Propaganda - pub, bar, jadłodajnia Empty

Powrót do góry Go down
 

Propaganda - pub, bar, jadłodajnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica południowa: Greenfield :: Gastronomia-