a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
The Black Cat Bookshop - Page 5


 

 The Black Cat Bookshop

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
Gość
Gość



The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyNie 15 Lis 2020, 19:09

Kiedy się zgodziła uśmiechnąłem się do niej łagodnie.
- Oczywiście, jesteś tu zawsze mile widziana, jak będziesz miała czas i chęci, wtedy zapraszam.
Popatrzyłem na kwiatek który wybrała, rzeczywiście dodałby uroku temu miejscu. Kiedy usłyszałem na dodatek, że jest nieśmiertelny z miejsca dodałem go do koszyka i kupiłem.
- Dziękuję za pomoc! Na pewno będzie pięknie się prezentować między książkami.
Uśmiechnąłem się szerzej ciesząc się z młodej pomagierki.
- Hmmm.. tabliczkę z imieniem.. na pewno zrobię identyfikator na bluzkę, a tabliczkę chciałabyś taką na blat czy na ścianę?
Patrzyłem zaciekawiony.
- Miło Cię poznać Soniu, ja jestem Chris. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało.
Skinąłem lekko głową przedstawiając się.
- Będzie teraz dużo rzeczy do roboty zwłaszcza wybieranie mebli i akcesoriów do kawiarni. Jeszcze nie wiem jakie stoliki i krzesła wybrać, ani w jakim stylu zrobić wystrój.
Zacząłem się zastanawiać.
- Może masz jakiś pomysł?
Powrót do góry Go down
Sonia

Sonia

Liczba postów : 112
Punkty aktywności : 2097
Data dołączenia : 13/10/2019

The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyNie 15 Lis 2020, 19:24

- Dziękuję! - Cieszyła się, jak nie cieszyła się dawno, co było dobre dla tej małej udręczonej duszy. - Właśnie taki identyfikator miałam na myśli - odpowiedziała, z trudem wymawiając słowo "identyfikator".
Był miłym człowiekiem. Ciepłym. I miał kotka. Sonia z miejsca ufała temu mężczyźnie, choć wydawałoby się, że po ostatnich przeżyciach będzie mieć problem z relacjami.
- Ja również mam taką nadzieję. Chris od Christian czy Christoph, czy gołe?
Rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu. Znała się na wystroju wnętrz na tyle, na ile pasowało to jej Simce, czyli niespecjalnie, póki było łóżko, lodówka i kibel. Ale jakoś tak czuła, że miło by było tutaj jakby miało aurę lasu.
- Ja bym poszła w ciemne drewno i ciemnozielone dodatki. Do tego ciepłe lampy i od razu aura spokoju i ciszy. Na pewno nie minimalizm, fuj. Ani biel, też fuj, to nie szpital. I można drzewko kupić! Przy książkach zawsze mini drzewka są urocze.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3319
Data dołączenia : 05/06/2019

The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptySro 09 Gru 2020, 17:59

Nie było dane rozmawiać zbyt długo tej uroczej dwójce. Jak to bywało w tym przedwiatecznym czasie handel był oblegany przez klientów. Może nie był to jeszcze taki ruch jak w same święta jednak do księgarni weszło kilkoro klientów, z czego jedna kobieta poprosiła sprzedawcę o pomoc w wyborze książki. Sonia siłą rzeczy została sama, mogła chwilę poczekać jednak w krótkim czasie zrobił się mały tłok. Christopher raczej nie prędko będzie mógł wrócić do rozmowy.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 16/04/2021

The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyCzw 22 Kwi 2021, 23:02

Pogoda nie zachęcała do spacerów. Trochę chmurno, trochę wietrzno, ale ewidentnie nie ciepło. Nawet się trochę rozmyślał, że to chyba głupie, żeby dupę z chaty w ogóle ruszać. Od roboty aż go łapy bolały: przyszła dostawa z browaru, rozładowywał z chłopakami pół dnia kegi i przenosił do magazynu, przez co, gdyby nie był już idealny w formie fizycznej, chyba miałby niezłe bicepsy. Podziwiał jednocześnie tych ziomków co mu dostarczali ten towar. On to pomarudzi i się zregeneruje, ale oni? Ich ciała się od takich rzeczy zużywały. Kurwa, krwiopijcy nadawali się do roboty fizycznej. Jakby je wysłać na zbieranie pszenicy, nikt by kombajnu nie wymyślił...
Co on robił...? A, no chyba przez to zmęczenie wolne wziął w sumie. Nie ogarniał za mocno, która była godzina, ale już nie było za jasno, to pewne. Ale w pewnym momencie swojego życia uznał, że jak urlop, to kurwa urlop, trzeba coś z życiem porobić. Książkę kupić. Poczytać. No imprez to on dość w pracy miał.
Waszka więc tego dnia zebrał się i zaczął szukać jakiejś księgarni. Najpierw pomyślał, że o, może z Internetu skorzysta i wyszuka. Grzebanie się z kompem skończyło się tylko na wkurwie, że technologia i w ogóle, więc po prostu się ogarnął i poszedł na miasto. Ogarnął, że w centrum coś znajdzie.
Długo szukał, bo chciał niesieciówkę. Sieciówki to wspieranie drapieżnych korporacji, więc nie chciał do tego cegiełki dokładać jak nie musiał. Zaczął więc szukać antykwariatu, żeby może jakąś używaną książkę sobie kupić, ale nic takiego nie znalazł. Mijał tylko te jebane Starbucksy i McDonaldy, rozmyślając sobie, dokąd ten materializm Amerykanów zawiedzie. Księgarni nigdzie w zasięgu wzroku. Barnes & Noble ominął po prostu wzrokiem, szukając dalej. Jeżeli ON kojarzył sieć, to już był kurwa konkret, znana musiała być. Na pewnym etapie głośno ziewnął. Zatrzymał się przy jakiejś małej kawiarni. Kawy by się napił. Takiej parzonej. Albo mocnej, czarnej herbaty.
Albo piwa.

Wszedł do Czarnego Kota, znowu ziewając. Coś go zmęczenie wzięło i było to widać, miał nawet trochę podkrążone oczy. Jedno z nich, wściekle błękitne, lekko przetarł dłonią.
- Dobry... - Ciężko powiedzieć, czy to mówił do obsługi, czy do siebie. Trochę przerwał, w sumie bowiem nie był pewny, czy to już wieczór, czy jeszcze popołudnie. Poprawił lekko ramoneskę i się rozejrzał. No, biznes wyglądał na prywatny i mały. Wyszukał wzrokiem klientów. Jak to było z księgarniami, że zawsze mu wyglądały jakby pieniędzy nie zarabiały, poza sezonami na podręczniki szkolne?
A potem wszedł między półki.
- Блядь, ile tu tego - mruknął do siebie, lustrując wzrokiem. Czego to on szukał? A, czegoś lekkiego, żeby się rozluźnić. Zaczął wzrokiem szukać kryminałów, znalazł coś tam od jakiegoś tam Szweda czy innego (Nesbo? Kto mu z dupy takie nazwisko wyciągnął...), coś tam znowu do siebie burknął, potem sobie spojrzał w kierunku kasy.
- Ja przetestuję... - rzucił niezbyt entuzjastycznie. Nie, żeby miał jakieś wielkie nadzieje do lektury, ale chciał sobie tak zobaczyć, czy te współczesne dyrdymały w ogóle warte czytania były. Jak nie, wracamy do pana Poirot i tyle. Nie poczekał za bardzo na odpowiedź albo po prostu uznał z automatu, że mu pozwolą, bo poczłapał (wojskowe obucie trochę stukało na tej drewnianej podłodze) w kierunku kanapy i sobie na niej porządnie klapnął. Aż mruknął z zadowolenia, takie te poduchy były wygodne. Otworzył książkę, uważając, żeby nie wygiąć za bardzo, po czym wziął się za czytanie.
Kurwa jaka ta kanapa wygodna...

Gdzieś po trzech zdaniach stracił koncentrację i sobie przyciął komara.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyPią 23 Kwi 2021, 21:55

Początkowo ilość klientów ostro go przytłoczyła, kiedy jednak sytuacja się uspokoiła zasiadł za biurkiem uzupełniając sobie księgowość. Przez to wszystko nie zwrócił uwagi na nowego klienta, dlatego też automatycznie odpowiedział mu, że ma się rozgościć. Czasem, przez natłok zwykłych ludzi zatracał się w rutynie. Dopiero po jakimś czasie, kiedy skończył papierkową robotę i poszedł odłożyć część nowych książek, zauważył, że ktoś siedział na kanapie. W sumie nawet już nie siedział, tylko w pół leżał. Z obserwacji momentalnie wysnuł, że młody mężczyzna musiał być ostro zmęczony, godzina wskazywała mniej więcej 19:30, podejrzewał, że musiał wracać z pracy. Aura dość mocno dawała mu znać, że nie należy do rasy ludzkiej. Zaczął zastanawiać się, czemu jego księgarnia przyciąga tak wielu niezwykłych osobników.
Podejrzewał, że dziś już nie pojawi się zbyt wiele klientów. Poszedł na zaplecze po koc i okrył klienta. Skoro i tak był zajęty wykładaniem towaru, a nikogo więcej nie było, to nie zamierzał go budzić. Coś w jego twarzy było przyjemne, mimo iż szorstkie to przyjemne.
Wrócił do książek, zabrał jeden z większych kartonów, usadowił się na podłodze i zaczął je segregować i oklejać naklejkami indeksującymi.
W tym czasie Freya zdążyła znaleźć ciepłe kolana nowego klienta i wdrapała się na nie cicho mrucząc. Uwielbiała ciepło, więc to było jedno z miejsc które aktualnie wzbudzało jej zainteresowanie.
Chris próbował wychwycić z szczegółów, swoją umiejętnością, szczegóły o nowym kliencie.
Po głowie chodził mu ciągle tylko hymn ZSRR, zastanawiał się w jaki sposób był związany z tym miejscem. Wyczuwał też intuicyjnie powiązanie z alkoholem, raczej nie wyglądał na alkoholika, więc zaczął myśleć o zawodzie typu kraft własnego napoju, barman, albo znawca. I czym dłużej spał, tym więcej dowiadywał się o nim, nie musząc z nim rozmawiać.
W ciszy naklejał kolejne indeksy i układał książki na półkach.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 16/04/2021

The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptySob 24 Kwi 2021, 00:27

Księgarz się za bardzo nie pomylił bo śniła mu się Matuszka Rosja. Czy był to przyjemny sen - pewno nie, raczej brudny, szary i trochę nudny, trochę wkurwiający. Ale nie ma co się rozwodzić - nie należał do kategorii tych, które się zapamiętuje. Waszy zdawało się raczej, że sobie usiadł na kanapie i nagle ta zrobiła się bardziej niewygodna. Ale potem poczuł ciepło na udach i to było... dziwne.
Ze snu wytrącił go ewidentnie kot. Chyba na szczęście dla futrzaka, ale kiedyś tam Waszę jakiś kot nauczył, że gwałtowne podnoszenie się to zły pomysł. Dlatego tylko lekko rozchylił powieki i dojrzał zwierza. Coś mruknął, niezadowolony z siebie, że w ogóle pozwolił sobie zasnąć. Ale ta chwila jasności umysłu pozwoliła mu zadać sobie zasadnicze pytanie: kiedy ostatnio przespał takie porządne osiem godzin? To musiało być chwilę temu, skoro tak odpłynął, ewentualnie po jakimś czasie tułaczki przywykł, że nikogo już nie obchodzi i może spać spokojnie, gdzie chce.
W księgarni. Na dworcu. Na ławce w parku.
Wolność!

Podsunął kotu ostrożnie dłoń w ramach zapoznawania się. Pozwolił jej zbadać rękę, zanim pozwoliła się dotknąć. Dopiero wtedy lekko ją pogładził po pyszczku i za uchem. Przez cały ten czas nawet nie patrzył na księgarza, zerknął nań dopiero kątem oka kiedy ziewał.
- Kupię to - rzucił krótko. Gdzieś pomiędzy budzeniem się, a obserwowaniem futrzastego lokatora jego kolan, dojrzał, że wygiął nieznacznie okładkę książki. Normalnie trochę go wkurwiało, jak czasem ludzie potrafili wręcz ugnieść już, kurwa, upieczony chleb a potem go odłożyć na półkę w sklepie, bo nie odpowiadał. Od razu więc uznał, że kupi, chociaż nie pamiętał w sumie nawet tych trzech pierwszych zdań. Pogłaskał jeszcze kota, ale już nie chciał mu przerywać drzemki.
Normalnie wolał psy, ale koty szanował. Koty nigdy nie znalazły się w chujowej, psiej pozycji.
- Też nie mieliście jednak lekko, co - burknął w kierunku kocicy ciągle trochę sennie. Jakoś tak nieporadnie, jedną ręką, wrócił do czytania. Księgarz coś przeglądał z książkami, jak to księgarz. Chyba mu nie przeszkadzało, że ktoś przysnął mu na kanapie, albo po prostu nie sczaił. Wasza ziewnął. Przerwał na moment czytanie.
- Przepraszam, która godzina? - zapytał wreszcie. Było ciemno, pewnie już Propagandę otworzyli. On chciał być na zamknięciu, żeby przy sprzątaniu trochę pomóc, pytanie ile miał czasu.
Na spanie na kanapie w cudzej księgarni. Bosko. Wolność.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptySob 24 Kwi 2021, 23:27

Uśmiechnął się widząc kotkę, która już znalazła dla siebie miejsce. Kiedy zauważyła, że mężczyzna się przebudził, automatycznie usiadła i patrzyła mu w oczy. Dokładnie tak jakby zaglądała mu w głąb duszy. Po chwili zaczęła chodzić po jego nogach i ocierać się o jego ręce i tors. Po chwili zaczęła łapkami mielić koc, którym mężczyzna był przykryty.
Christopher słysząc jego słowa i zwrócenie się w liczbie mnogiej, stwierdził, że brakowało tylko aby zwrócił się do kota per towarzyszu. Zrozumiał, że istota ta, na pewno przeżyła czasy komuny, być może i nawet był starszy. To pozwoliło mu zacząć sądzić, że jeśli jest wampirem, to nie koniecznie takim od ugryzienia. Nigdy nie zastanawiał się nad tym jak to jest się takim już urodzić.
- Jak będzie pan gotowy, to proszę dać znać, nabiję na kasę.
Uśmiechnął się łagodnie wkładając książkę na jedną z wyższych półek. Zerknął na klienta i dopiero po chwili zerknął na zegarek.
- Jest dwudziesta pierwsza dwadzieścia.
Uśmiechnął się pogodnie. Księgarnia powinna być już zamknięta od prawie półtorej godziny. Nie przeszkadzało mu to jednak, zawsze była to jakaś wymówka by posiedzieć dłużej.
Mimo iż podobało mu się jego mieszkanie, często czuł się w nim przytłoczony. Wielokrotnie myślał o tym, aby w pomieszczeniu socjalnym zrobić swoje mieszkanie. Wolał jednak być ubezpieczony na wypadek jakiś gości, albo tak po prostu. W sumie sam siebie oszukiwał i nie wiedział, po co mu mieszkanie.
- Proszę się nie przejmować, ja tu jeszcze i tak zostanę.
Uśmiechnął się łagodnie w sumie bardziej sam do siebie.
- Ciężki dzień? Wykładanie książek niczym się nie równa z wykładaniem trunków. Szkło to jednak podstępne naczynie.
Kątem oka bacznie obserwował swojego rozmówcę. Zastanawiał się jak zareaguje.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 16/04/2021

The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyNie 25 Kwi 2021, 17:47

Koc. O chuj, koc. Spoglądał przez dłuższą chwilę na okrycie, jednocześnie tak półświadomie głaskając kotkę. Koty to były kompetentne zwierzęta - zasadniczo same prowadziły dłoń, kiedy chciały pieszczot, nie musiał więc nawet za bardzo myśleć. Mógł skupić się na kocu. Już był wyćwiczony dobrze w tych sprawach więc oczy miał ciągle wpół przymknięte ze zmęczenia, a wzrok trochę jeszcze senny, jednak jego umysł pracował już na pełnych obrotach. Koc.
Powinien był się obudzić. Nie miał tych zmysłów jak żyleta, jak mieli zwłaszcza świeżo upieczeni przemienieni, ale do kurwy nędzy, miał wyostrzone zmysły. Jak nawet sobie zaczął drzemać, to nagła zmiana otoczenia i dotyk obcego materiału powinien go obudzić. Tymczasem dopiero ciężar zwierzaka wytrącił go permanentnie ze snu. To wywołało u mężczyzny gniew na samego siebie, że stracił czujność, to na pewno. Nie wiedział czy był aż tak zmęczony, czy może po prostu już na stare lata zaczął mieć w to wszystko wyjebane i ciało mu dawało do zrozumienia, że czas sobie odpuścić. Nawet nie było to istotne.
Istotna była możliwość, że coś mogło być z tą księgarnią. Co to, ziomek podszedł i przykrył go kocem? Zrobił to tak, żeby Wasza się nie obudził? Wiedział, że trzeba to zrobić w cholerę delikatniej, a i tak nie ma gwarancji sukcesu? Kurwa. Ech, cała przyjemność z siedzenia i czytania książki poszła się jebać. Za to kocica, oj, kurwa mać, dobrze nauczone klientów zwierzę. Pewnie by gwałtowniej wstał i od razu spierdalał, gdyby nie ona. A tak, sobie po cicho kalkulował.

Zostali on i księgarz, który zajmował się jakimiś tam służbowymi pierdołami. Jasne, że wszystkie podejrzenia spadły na księgarza, ale nie było co wpadać w paranoję. Waszę tknęła tylko godzina: kurwa, był pewny, że nie było jeszcze dziewiętnastej jak wychodził z chaty, ale no nie sprawdzał zegarka. No chyba nie chodził tyle po mieście, szukając księgarni?
Czyżby na tak długo tu odpłynął? Kurwa, Waszka, ogarnij się.
- Późno - mruknął ochryple, niezadowolony. - Zaraz zapłacę, pewno zamykacie.
Pracownik to różne rzeczy mógł pomyśleć, ale jemu chodziło o to, że pracował tu z kotem jak używał liczby mnogiej. Pozwolił sobie kotkę lekko odstawić na kanapę więc i zrzucił z siebie koc, wstając. Złożył grzecznie oczywiście, odłożył na bok. Chamem nie był.
W ogóle, jakie księgarnie są kurwa, czynne po dwudziestej, poza centrami handlowymi? Pytanie na inny dzień.

Błękitno-biały Autosan zawinął na słoneczny dworzec autobusowy w Koszalinie. Był ciepły, letni poranek - skrajny poranek, godzina piąta, ale słońce już lekko przypiekało odsłonięte ramiona turystów, zapowiadając koszmarny upał przez resztę dnia. Turyści tymczasem byli... barwni, przynajmniej wedle standardów socjalistycznej Polski. Kilka rodzin, jakieś dziadki, wszyscy zaopatrzeni w ciężkie walizy w czasach, kiedy jeszcze blok wschodni nie wymyślił kółek na bagażu. Większość już trochę spocona i skupiona w ciasnej grupce.
Poza tą ciasną grupką stała sobie parka - mężczyzna i kobieta, z czego kobieta wyróżniała się szerokim kapeluszem, okularami przeciwsłonecznymi à la zachodnie, i już przygotowanym wachlarzem. Razem z niezbyt wysokim mężczyzną z przepaską na oku tak śmierdzieli ubecją, że pozostali turyści unikali ich wzrokiem.
- Szklarska Poręba - rzekła kobieta bez zachwytu. - I jeszcze autobusem. Serio, Wasza? To jest twój plan?
- Moje plany są doskonałe - odparł jej mężczyzna perfekcyjną polszczyzną. - Pieniny są ponoć przepiękne o tej porze roku.


- Nie wiem skąd ta koncepcja z trunkami - odburknął teraźniejszy Wasza, zirytowany. - Jestem mechanikiem samochodowym.

Jak tylko autobus stanął, kierowca wyskoczył z kabiny, zakrzyknął na pasażerów, żeby podeszli do boku, po czym wziął się za pomaganie im w pakowaniu bagażu na pakę. Parka, trzymająca się na uboczu, w mig przepchnęła się na front, żeby powrzucać swoje walizki.
- A wy do Szklarskiej, że się tak spieszy, głębiej wrzucać? - zapytał kierowca opryskliwie.
- Jaki pojętny - odparła nieuprzejmie kobieta. - Aportuje też?
- Kurwa, Diana, chyba musiałabyś Chaneli używać żeby bardziej jeszcze śmierdzieć burżuazją - Zaśmiał się mężczyzna z opaską w odpowiedzi. - Dziękujemy. Tak, do Szklarskiej.


Wszystkie te myśli były w jego głowie, gdy odpowiedział na kwestię dotyczącą rozlewania trunków. Wprawdzie nie wiedział, skąd jegomość mógł wiedzieć, ale był ostrożny. Miał już do czynienia z telepatą jednym czy drugim w swojej długiej karierze, natura ich zdolności była różna, więc nie miał nawet pewności sukcesu, ale momentalnie w głowie zastosował tę strategię gdy odpalił mu się alarm. Nawet nie pomyślał o tym, dlaczego myśli te myśli. Ani o tym, że księgarz to telepata.
Po prostu przełączył się na retrospekcję z Koszalina, lato 1974, i przełączył wszystkie swoje rozumowania w całości na polski. Jeżeli jegomość czytał prosto z jego głowy - właśnie dostawał przekaz po polsku. Jeśli w inny sposób go poznawał, dawało to Waszy nadzieję, że zniechęci się przez dziwny przekaz albo ów wywoła przynajmniej zdziwioną reakcję.
Na tyle zdziwioną, żeby skurwysyna zdradzić. A wtedy kaplica, kolego. Nikt, kurwa, nie wchodzi Wassianowi w łeb. Nawet już kotka nie pomagała w odsunięciu go od tych myśli.

Zewnętrznie, fizycznie, Wasza praktycznie nie zareagował, poza tym nieco zdziwionym pytaniem. Trochę zmarszczył brwi, jakby zdziwiony, że ktoś od razu uznał, że niby na barze pracuje, ale potem, mówiąc, że jest mechanikiem, po prostu pokręcił głową. Nie czekał z odpowiedzią, nie było tu pauzy.
- Dobra, biorę tę jedną rzecz. A masz jeszcze coś, tego... jak on się kurwa...
Wyglądało, jakby się zadumał na chwilę.
- Sołżenicyna?
No, księgarz, postaraj się i przypomnij sobie literaturę rosyjską. Prychnął w myślach.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyWto 27 Kwi 2021, 15:59

Bardzo subtelnie wyczuwał jego emocje, mimo wszystko jego umiejętności nie były w 100% rozwinięte. Bardziej niż moce, jego intuicja podpowiadała mu, że mężczyzna został zaskoczony i się lekko zdenerwował. Nie miał tego na celu, jednak nie mógł przewidzieć reakcji. Kotka wyczuła częściowo zaskoczenie klienta, ostrożnie zeszła z jego kolan, siadając posłusznie obok i wystawiając łebek do głaskania. Jej źrenice były lekko rozszerzone. Była nastawiona towarzysko, jednak jakby wyczekiwała ataku.
Chris podszedł z kilkoma książkami w stronę klienta, położył je na stoliku obok niego.
- Niech się Pan nie przejmuje, jak mam dostawę, to rzadko zamykam o czasie.
Uśmiechnął się niby niewinnie, kucnął przy nogach mężczyzny i zaczął odkładać książki na półkę, obok niego.
- Pozwoliłem sobie, pożyczyć Panu koc, wyglądał Pan na przemęczonego.
Uśmiechnął się łagodnie i powoli wstał. Obserwował bez większych skrupułów swojego rozmówcę.
- Ah.. rozumiem. Przepraszam zatem za błędny wniosek.
Odpuścił totalnie informację o mechaniku, wiedział, że ma racje w jakiś sposób. Nie zamierzał jednak dociekać.
- Hm... Aleksandr Sołżenicyn.. czy Twoja twórczość gdzieś tu jest?
Zastanowił się na głos.
- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnął się szeroko i podszedł do półki z europejskimi dziełami.
- Archipelag Gułag, Krąg pierwszy, Noc pruska i Dom Matryony. Jeśli interesuje Pana coś konkretnego mogę zamówić daną pozycję.
Wziął wymienione książki i podszedł do klienta. Podał mu wszystkie aby mógł sobie je obejrzeć.
- Wie Pan, że mimo iż Sołżenicyn był rodowitym rosjaninem, to jego dzieła wielkim echem rozniosły się także po Polsce?
Uniósł lekko kącik ust w uśmiechu.
- To dość ciekawe, obok tak wielkiego imperium, a to jednak Polacy potajemnie czytali jego dzieła.
Odwrócił się plecami do niego i podszedł do kasy aby wyjąć swój zeszyt z zapiskami. Dopisał kolejnego autora do zamówień. Pozwolił klientowi w spokoju przejrzeć książki i pozbierać myśli.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 16/04/2021

The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyPon 03 Maj 2021, 19:18

W autobusie nie pachniało: waliło. Spoconymi ludźmi, papierosami, które kopcili pasażerowie jakby w dupie mieli, z kim dzielą pojazd. Właściwie mieli to w dupie: nie wiedzieli bowiem, z jakim złem mieli do czynienia na pokładzie.
Złem, które zmierzało do Szklarskiej Poręby.
Z powodu ścisku rzecz jasna, dwójka usiadła tuż obok siebie, dociskając do siebie ramiona. Lekko umięśniony, barczysty choć raczej niewysoki mężczyzna, nie bardzo zwracał przy tym uwagę na komfort kobiety: rozparł się wygodnie i wyjął książkę. Piotr Wielki Lwa Tołstoja, wydanie kieszonkowe, co to mu pół niewielkiego plecaka zajęło. Kobieta poruszyła się niespokojnie na siedzeniu, ale nic nie powiedziała. Posłała jedynie kompanowi podróży niepochlebne spojrzenie, które ten zignorował.


Wasza kiwnął trochę sennie głową na deklarację księgarza. Chociaż generalnie chciał być podejrzliwy wobec ziomka, to zablokował w sobie tę potrzebę. Po co snuć teorie? Tym bardziej jeżeli miał do czynienia z telepatą, im mniej wiedział w sumie tym lepiej, co nie. I jeden, i drugi. Więc jak sobie chciał, to mógł długo czynne mieć. Tylko ten. Dwudziesta pierwsza. Młody był.
Znajomych sobie powinien znaleźć.
- Gorzej, że wieczora wolnego nie ma - odparł, ciągle nie do końca zdradzając, że się już wybudził. Na deklarację o kocu mruknął bez przekonania "dzięki", bo wcale nie był wdzięczny, no, kurwa, przestrzeń osobistą trzeba szanować, ale co on ma się czepiać. W jego zawodzie jak ktoś przysnął, to zależy: klienta szarpnąć za ramię i pokazać drzwi, pracownika... w sumie podobnie.
A ten go kocem przykrył. Pewno Waszka wdzięczny miał być, że taki przyjazny się okazał, albo w ogóle go to nie obchodziło. Nieważne. Zrobił to zrobił. Potem grzecznie przeprosił za to, że się "pomylił" - nie ma co drążyć. Wassian też by mógł podrążyć, że niby skąd gościowy do łba przyszło, że niby on się alkoholem zajmował i go wykładał, to było w chuj specyficzne przypuszczenie. No, ale tak robił wcześniej i uchodziło mu to na sucho.
Czyli się z reguły pewno nie mylił.

Szklarska wyglądała dokładnie tak, jak miała wyglądać: średnio. Wszędzie ciasno było od turystów; rodziny, tu i ówdzie jakieś młode parki, wszyscy jakby chcieli w pośpiechu zwiedzać. Nowy transport zwiedzających, który zawinął na lokalną pętlę pekaesu, wylał się z autobusu równie niecierpliwie jak pozostali przyjezdni, po czym stłoczył wokół komory bagażowej. Kierowca nawet musiał się przepychać między zmęczonymi, spoconymi od wielogodzinnej jazdy ludźmi, coś krzycząc i marudząc na "cholerny motłoch". Dwójka agentów SB wyszła tym razem jako ostatnia, prezentując się zaskakująco świeżo jak na tak długą podróż.
To nie oznaczało, że byli w dobrym humorze.
- Kurwa, ja ci tego Tołstoja wsadzę zaraz w...
- Im szybciej ją znajdziemy tym lepiej, nie ściągaj na nas uwagi - ściął ją ostro mężczyzna. - I tak jesteśmy tu w podłych okolicznościach.
- Co jest podłego w mordowaniu imperialistów? - odpowiedziała mu pytaniem. Jej głos był mroźny jak zima w Nowosybirsku. On jej nie odpowiedział. Zmarszczył brwi i ruszył w tłum.


Tymczasem teraźniejszy Wassian obserwował jak księgarz, odciągnięty od tematów związanych z klientem swojej księgarni, nawiązywał konwersację z Sołżenicynem. Właściwie to wampir ni chuja nie wiedział, skąd mu ten autor przyszedł do głowy, Archipelag Gułag czytał i to nie raz, ale chyba chodziło o to, żeby czymś ziomka zająć. A jednocześnie na niego sobie popatrzeć.
Nie, żeby oceniał, ale co taki młody szczaw robił sam w sklepie z książkami o takiej godzinie? Wydawało mu się to okrutnie...
Samotne.
- Oddział chorych na raka - odparł miękko. Teraz pytanie, czy ziomek będzie szukał, czy zaproponuje od razu, że zamówi.
Ciekawe, czy tak właził ludziom w łby bo zwyczajnie chciał kogoś poznać. Wasza z doświadczenia wiedział jak to było. Oczywiście mógł być jakimś jebniętym stalkerem, albo działać na czyjeś zlecenie.
Pokiwał głową na jego uwagę o Sołżenicynie.
- Nie tylko w Polsce. ZSRR pół bloku wschodniego wysyłał na Sybir.
Na jego uwagę się zaśmiał.
- Блядь, jakbyś pan znał Polaków, to byś wiedział, że chwycą każdy kawałek papieru, na którym jest napisane "jebać ruskich", i zrobią z niego lekturę szkolną.
Przestąpił z nogi na nogę. W końcu chwycił Noc pruską i poszedł do kasy.
- Czyli pozwoliłeś klientowi spać u siebie, potem mu dałeś kocyk i przeczekałeś z zamykaniem księgarni. Masz co robić wieczorem?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptySro 05 Maj 2021, 00:15

Usłyszał tytuł książki i zastanowił się, na momencik zniknął za drzwiami zaplecza. Wrócił po chwili z książką.
- Mam akurat ten tytuł, był jednak spakowany z innymi używanymi książkami. Ten akurat jest dość w kiepskim stanie, ale jeśli jesteś zainteresowany, to mogę dać Ci go za darmo. Szkoda by było, aby się zmarnował, a podejrzewam, że i tak go nie kupi.
Wzruszył lekko ramionami. Zawsze uważał, że lepiej coś oddać niż wyrzucić, dlatego część książek pakował jako darowiznę do szkolnych bibliotek czy przytułków. Lepiej żeby ktoś miał z tego jeszcze uciechę, a przecież pęknięty grzbiet można łatwo skleić, co też sam robił zanim książki oddał. Mimo iż żył raczej w dostatku i kupował rzeczy drogie ale jakościowe, to lubil czasem dać czemus nowe życie.
- Dużo wiesz o Polsce i Rosji. Twój akcent nie jest typowo amerykański, ośmielę się zapytać czy pochodzisz stamtąd?
Uśmiechnął się łagodnie. Pokazał mu swoją drogę dedukcji, aby nie przestraszyć go aż za nadto.
Kiedy otrzymał książkę do skasowania, skinął lekko głową i nabił jej numer na staromodną kasę.
- Będzie 5$
Zapisał sobie oba tytuły aby wiedzieć co zamawiać i w jakich tematach szukać. Pytanie młodego mężczyzny sprawiło, że Chris lekko oniemiał.
-Wydaje mi się, że właśnie stworzyłeś mi plany na wieczór.
Spojrzał na niego bezpruderyjnie prosto w oczy. Uśmiechnął się łagodnie, lecz w jego usmiechu było coś łobuzerskiego.
- Resztę mogę dokończyć jutro, więc jestem wolny.
Powiedział niby od niechcenia wracając wzrokiem do zeszytu. Zrobił to jednak powoli, patrząc na niego całego od góry do dołu.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 16/04/2021

The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyCzw 06 Maj 2021, 10:55

Pietruszkiewicz. Nazwisko krążyło mu w głowie, powtarzał je sobie w myślach, przetwarzając na różne słowiańskie języki, głównie na rosyjski w myślach. W spiekocie dnia wspiął się na jeden z niższych bloczków, które dobrotliwy Gomułka chyba jeszcze tu postawił, aby mieć dobry widok na niewielki domek, w którym to potencjalny cel miał rezydować. Poza Tołstojem bowiem, mężczyzna miał w swoim plecaku między innymi lornetkę. Mógł więc przysiąść na dachu, wyjąć ją i się gapić.
Był już sam. Kobieta zobowiązała się do wytropienia osób, z którymi Alfons - bo takie imię przyjął w Polsce - mieszkał lub przystawał. Według wstępnych informacji, jakie dostali, mężczyzna miał żonę, ale dzieci nie udało mu się odchować.
Waszka wstępnie już ją ostrzegł, że to mogło być kłamstwo. Tacy jak on nierzadko ukrywali swoje pociechy, głównie w obawie przed takimi jak oni odwiedzającymi jego dom.
- Nie chcemy tu hakmarrja e gjakut.
To powiedział kobiecie ostrzegawczo, kiedy odchodziła wypełnić swoją część zlecenia. Prychnęła, że jej w ogóle zarzucał taką niekompetencję. Może przez to prychnięcie właśnie mężczyzna był nieco skwaszony, kiedy tak siedział na dachu, gapiąc się przez lornetkę w okno mieszkania. Nie wróżył temu sukcesu. Miał nadzieję, że partnerka przynajmniej da mu kilka dni na zebranie wystarczającej ilości informacji.


O. Czyli miał! Elegancko. Waszka sobie czasami nawet rozważał, jak to on by się dogadał z Sołżenicynem. Jak antykomuniści przeżuwali to, że Rosjan po prostu się ciemiężyło. Jak nie komunizm, to imperializm. Jak nie Stalin, to car Mikołaj. Amerykanie go tak przytulili jako tę ikonę antykomunizmu, ale autor potem sam przywdział szatę rosyjskiego imperialisty. Wassian miał więc skomplikowane relacje z jego twórczością. Coś go dotykało w jego obrazie zniewolenia, ale jednocześnie u autora była jakaś nostalgia za "tamtym" światem, który niby był lepszy.
Żaden nie był lepszy.
- Wezmę - rzucił krótko do księgarza. Ów mu się nawet nie przedstawił. W myślach go więc określił jako kociego księgarza. Nie jako człowieka. Jeśli logika Waszy się zgadzała, to właściciel biznesu do ludzi nie należał.
Położył na ladzie tego Nesbo. Lekkie czytadło kryminalne się przyda pod ladę w pubie, zawsze był jakiś wtorek o osiemnastej, czy coś, a wtedy się nie chciało czytać żadnych imperialistycznych rosyjskich ideowców. Na pytanie mężczyzny kiwnął też głową.
- Rosja. Ale spędziłem dużo czasu w Polsce i krajach byłej Jugosławii - odparł swobodnie, po co się kryć. - Ale nic nie zastąpi dolarów.
Zwłaszcza, kiedy zmyśliłeś, że jesteś mechanikiem samochodowym, dodał w myślach. Nadal przestawiony był na język polski, ale teraz już nawet nie widział, czy to cokolwiek dawało - jego rozmówca już nie narzucał się ze swoimi odczytami. Chociaż teraz to się powstrzymać nie mógł. Co za dociekliwy księgarz.
Nie chciał on kiedy w wywiadzie pracować?

Po czterech godzinach sterczenia na dachu dowiedział się, że Pietruszkiewicz ewidentnie coś z partią miał do czynienia, zarówno po gościach, którzy go odwiedzali, jak i zagranicznej whisky, której im polewał. Tu, na Południu, więcej nieco ludzi jeździło do Jugosławii i łatwiej było o przemyt, chociaż nie tak łatwo, jak przy granicy z NRD. Ale te butelki wyglądały jak kupione w Peweksie. Skubany. Z jeden, co go odwiedzał, wyglądał na agenta UB. Waszka już w myślach przeklinał trochę, że tu przyjechał.
A późnym popołudniem przyjechała, zdaje się, jego żona, i wtedy Wassiana odwiedziła jego kompanka.
- Natalia Pietruszkiewicz, córka lokalnego oficera UB. Przejął po niej nazwisko - rzuciła bez jakiegokolwiek "cześć" na powitanie. - Ona pracuje w PTTK, on dostał jakiś etat urzędniczy w PKL.
- Ma dużo gości w ciągu dnia - odparł. - Proponuję jeszcze ze dwa dni poczekać, ale wstępnie da radę co najwyżej nad ranem. Noc byłaby zbyt niebezpieczna.
Kobieta westchnęła.
- Mam coś zrobić z żoną? - zapytała go. Odpowiedział jej zdziwionym spojrzeniem. Po chwili się jednak otrząsnął.
- Tak. Najlepiej się od niej dowiedz czy wie coś o dzieciach. Masz swoje sposoby, co?
Miała. On nie bardzo.


Zaczął grzebać w kieszeniach za pięciodolarówką. Prawie mu się załączyły pytania o rentowność biznesu, ale co mu do tego? On wiedział tylko, że na piwsku się więcej niż na książkach zarabia. No i, oczywiście, na naprawianiu samochodów. Jak tak dobrze orżnąć jakiegoś jełopa na gaźniku, to gruba mamona leci. Zmarszczył lekko brwi w skupieniu, szukając banknotu. W końcu zmięty Abraham Lincoln spoczął na szynkwasie księgarni, a wampir rzucił bardzo dowcipnie:
- Co do centa.
"Wydaje mi się, że właśnie stworzyłeś mi plany na wieczór". Waszka w reakcji na to nawet się przez chwilę nie zastanawiał, czy to, co powiedział chwilę temu, było w ogóle propozycją - po prostu się uśmiechnął do księgarza, nieznacznie pokazując przy tym swoje piękne, białe zęby. Paradoks jego rasy był taki, że pomimo pokoleń upodlenia nawet on wyglądał lepiej niż większość przeciętnie dbających o siebie mężczyzn. To kontrastowało z obrazem wyrobnika, jaki piastował w swojej głowie. Podobnie kontrastowała ekscentryczność, jakiej dodawało mu jedna z tęczówek, intensywnie błękitna.
- To chyba dobry moment, żeby się przedstawić. Wassian. Przyjaciele, których nie miałem, mówią mi Wasza.
Oparł się lekko i podał mu rękę. Zakładając, że Christopher (o którym Waszka nie wiedział, że nazywał się Christopher) postanowił ją uścisnąć, odczuł, że uścisk mężczyzny był profesjonalny - dość mocny, aby go poczuć, w żadnym stopniu nerwowy. Wampir półkrwi nie uciekał też wzrokiem od swojego rozmówcy.
Ów na 90% nie był czystokrwistym, jeśli w ogóle był wampirem.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyNie 09 Maj 2021, 12:16

- Rosja.. - powtórzył cicho - Ogromne imperium, zawsze zastanawiało mnie, jak udaje się rządowi utrzymać tak wielkie miejsce.
W głowie miał mapę świata i jakby oznaczał sobie miejsca.
- Europa, Azja, Ameryka... - Wymieniał kontynenty. - Gdzie świat Cię jeszcze nie widział?
Zapytał ciekawy z uśmiechem. Rozmówca nie wyglądał na osobę, która wszędzie się spieszy, jednocześnie wywarł na niego wrażenie dość spokojnego, stabilnego. To dało mu dodatkowy pretekst by myśleć, że rozmówca nie jest przemienionym, a być może półkrwi. Do czystego, wydawało mu się, brakowało mężczyźnie tej dostojności, brał jednak pod uwagę to, że mógł się mylić.
Zastanowił się chwilę, jednak po jego słowach o dolarach zaśmiał się łagodnie. Miał już w zamiarze powiedzieć coś typu, że w barze na pewno tych dolarów trochę zarobi, jednak zachował to dla siebie. Postanowił nie straszyć nowego klienta. Skinął lekko głową na znak, że się z nim zgadza.
Widząc zmięty banknot automatycznie włączył mu się perfekcjonista, wziął pięciodolarówkę i zaczął ją rozprostowywać, dopiero wtedy mógł schować ją do kasy. Oderwał paragon i włożył do jednej z książek. Obie pozycje zapakował do papierowej torby i podał mężczyźnie.
Starannie zachował imię w swojej pamięci. Wiedział, że może się przydać niejednokrotnie. Pewnie uścisnął jego dłoń, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Christopher, wolę jednak Chris.
Chwilę badał jego uścisk, było to jednak niezauważalne dla Wassiana.
Powrót do góry Go down
Wassian

Wassian

Liczba postów : 44
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 16/04/2021

The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyWto 11 Maj 2021, 22:33

Waszka na rozumowanie Christophera nie mógł zrobić nic innego niż pokiwać lekko głową.
- Ledwo - odparł krótko. - Historia Rosji to historia chybotania.
I wywrotek, dodał w myślach. Nawet się trochę uśmiechnął. Czasem miał trochę nostalgii za domem, nie dało się ukryć. Мать Россия, czemuż ją opuścił...? Ach. Przypomniało mu się w ciągu kilku sekund. Odpowiedział trochę mało przytomnym uśmiechem na jego pytanie.
- Podróżowanie jest przereklamowane. Wszędzie ta sama bieda.

- Nie ma.
Wróciła do niego z wieścią po jednym dniu. Uniósł głowę znad lornetki i spojrzał na nią sceptycznie.
- Skąd wiesz - odpowiedział sucho. "Wiem". Zmarszczył brwi, ale już się nie odezwał. Nabrał przekonania, że najlepiej by było to odwlec i poczekać jeszcze z tydzień, upewnić się. Nie zebrał jednak żadnych dobrych argumentów, zanim nie rzuciła krótko:
- Jutro.

Tekst z dolarami był trochę śmieszny, trochę straszny, gdyby pomyśleć, w jakiej biedzie ludzie potrafili żyć w przeliczeniu na tę walutę. Księgarz się grzecznie zaśmiał na tekst o dolarach i niewiele więcej powiedział na ten temat. Miał dobre przeczucie - Wasza już był czujny względem swojego rozmówcy i jego intencji, więcej niespodzianek mogłoby go tylko podkurwić na tym etapie. Jednocześnie jednak pan mechanik już miał opracowaną jakąś tam strategię i w miarę ustabilizowaną opinię. Spokojny więc był, to należy przyznać. Z cierpliwością przyglądał się, jak jego rozmówca spędzał cenne sekundy swojego życia na rozprostowaniu wymiętego banknotu, aby dopiero wtedy schować go do kasetki. Do głowy mu nie przyszło taki gest oceniać, ale to chyba potwierdzało, że jegomość miał dużo czasu.
I wolny wieczór. Wassian uśmiechnął się, bardziej chyba do siebie, niż do księgarza.

- No to Chris. Wolisz kawę, czy portera - Puścił jego dłoń i się lekko odchylił. Zgarnął książki, wrzucił do workowatej torby, którą sobie poprawił na ramieniu.
Domyślał się, że zamknięcie kasy i te sprawy chwilę zajmą. Więc czekał. Ale też nie zamierzał się mu patrzeć na ręce, więc obrócił się na pięcie, podszedł do drzwi i oparł lekko plecami o framugę, wzrokiem omiatając przestrzeń księgarni.
No Sołżenicyna tu nie przewidywał, ale powinien był. Zerknął kątem oka na kota.
Kot chyba z wampirami obeznany. Ciekawe miejsce.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 EmptyWto 18 Maj 2021, 22:54

Zastanowił się chwilkę i uśmiechnął.
- I to ciemne i to ciemne, ale chyba wybiorę mocniejszą wersję. Porter. - Popatrzył chwilę jeszcze na jego twarz i zaczął się zbierać. Pochował wszystko co potrzebował na jutro.
- Freja, pilnuj księgarni. - Pogłaskał kotkę i zostawił jej kilka przysmaków. Otworzył drzwi do pomieszczenia gospodarczego, gdyż miała tam miejsce do spania, jedzenie, wodę i kuwetkę.
Kiedy był gotowy do kieszeni spodni spakował tylko telefon, klucze i portfel. Pogasił światła i zamknął drzwi. Zabezpieczył miejsce i był gotowy do wyjścia.
Podszedł do Wassiana i lekko nachylił się do niego.
- Aż mnie skręca, przyznaj, że z barmanem miałem rację. - Uśmiechnął się łobuzersko i z lekkim błyskiem w oku. Nie czekał jednak na odpowiedź.
- Prowadź, chyba znasz lepiej miasto ode mnie.
Zagryzł lekko usta i szedł obok niego napawając się ciepłą już nocą. Patrzył z dobrym humorem na niebo i obserwował chwilę gwiazdy, po chwili jednak skupił się na swoim towarzyszu.
- Mam tylko nadzieję, że nie chcesz mnie porwać. - Zaśmiał się łagodnie. - Jestem otwarty, więc wystarczy powiedzieć.
Kontynuował głupi żart, miał nadzieję jednak że Waszka zrozumie jego całkiem dobry humor. W sumie długo minęło odkąd ostatnio gdzieś wyszedł z kimś.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: The Black Cat Bookshop   The Black Cat Bookshop - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 

The Black Cat Bookshop

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Centrum: Regent Square-