| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Octavia Dziewczyna w masce
Liczba postów : 501 Punkty aktywności : 3845 Data dołączenia : 28/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Czw 20 Lut 2020, 12:51 | |
| Odpowiedziała Filipowi równie chłodnym spojrzeniem. Dobrze wiedziała czym dla dziecka jest utrata rodzica. Między nią a Mirabelle było mnóstwo różnić i być może dlatego nie umiała zrozumieć jej zachowania. Na twarzy Octavii pojawił się grymas i pewnego rodzaju pogarda. - Aha. I właśnie dlatego znalazło się coś ważniejszego niż pożegnanie się i pochowanie go?- rzuciła kąśliwie, nie oczekując nawet odpowiedzi. Pokręciła głową jakby z niedowierzaniem. Dla niej był to istny absurd.- Nie no, faktycznie lepiej, żeby jego truchło tu zgniło.- dodała i tym razem uświadomiła sobie jak okrutnie to zabrzmiało. Niestety, jak to ona, nie przeprosiła za te niepotrzebne słowa, bo najzwyklejsza duma jej na to nie pozwalała. Nie zamierzała także tłumaczyć się ze swojej obecnej podstawy. Poruszającą historię o własnych rodzicach wolała zachować dla siebie. Nie lubiła być oceniana przez pryzmat swojej historii. Zerknęła na twarz Virgo i przełknęła ślinę, spodziewając się rozczarowania z jej strony. Poczuła jak chłód na nowo wypełnia ją od środka. W Venandi miała przestać taka być, ale jak się okazało jest to trudniejsze niż się spodziewała. To śmieszne, ale życie samotnika wydawało jej się w tej chwili o wiele łatwiejsze. - Nie wiem czy to dobry pomysł, by wracać na wzgórze zanim pozbędziemy się Katheriny na dobre.- mruknęła ponuro, nie chcąc znowu specjalnie się wybijać w rozmowie. Przeczuwała jednak, że tam będzie łatwiej ich dopaść.- Zresztą nieważne..po prostu powiedzcie mi co mam zrobić.- powiedziała i splotła ręce na piersi. Teraz nawet nie spoglądała nikogo z tu obecnych, tylko błądziła wzrokiem po wnętrzu sali. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sro 26 Lut 2020, 07:42 | |
| Patrzył siostrze głęboko w oczy kiedy złapała go za twarz. - Nic... Nie.. Pamiętam.. Wydukał patrząc szczerze. - To cała prawda. Pojawiłem się tu gdzieś w lesie, wszystko mnie bolało. Znalazła mnie jakaś dziewczyna, kiedy posilałem się człowiekiem.. I wiem że jestem nienormalny! Bała się mnie, mierzyła do mnie z kuszy. Straciłem przytomność i jej potem nie było. Zapolowałem... Na sarnę i wtedy ona mnie znalazła. Wskazał na Octavię. Dalej nie wiedział jak ma na imię. Zerkał kątem oka na rękę a raczej jej brak ich towarzysza. Zastanawiał się jakie straty jeszcze ponieśli i jak wyglądają przeciwnicy. - Miasto nasze? Co masz na myśli? |
| | | Filip Żołnierzyk
Liczba postów : 373 Punkty aktywności : 2485 Data dołączenia : 05/07/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Czw 27 Lut 2020, 00:12 | |
| Źrenice mi się skurczyły gdy usłyszałem słowa Octavii, sądziłem na początku że się przesłyszałem. Być może w normalnych warunkach uspokoił bym się i pomyślał o tym jakie konsekwencję może przynieść takie zachowanie. Jednak byłem zmęczony i obolały, zupełnie zapomniałem w jakim towarzystwie jesteśmy i podszedłem do wampirzycy łapiąc materiał jej bluzki w rękę. - Naprawdę jesteś taką zimną suką? - warknąłem przez zaciśnięte zęby. - Łatwo było siedzieć w klatce i czekać aż się zjawimy? A teraz sądzisz że możesz prawić kazania? Mira ryzykowała znacznie więcej niż ty... i straciła na tym, podczas gdy ty do tego wszystkiego odzyskałaś kochanka?! - zdecydowanie powinienem był pohamować język. Nie tylko ze względu na samą Octavię, na to że pewnie za chwilę oberwie mi się od Virgo ale nawet przez wzgląd na Nathaniela. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę puściłem ją i obróciłem się na pięcie. - Zostawiła go w dobrych rękach... - dodałem tylko i spojrzałem na Vi. Spodziewałem się że będzie zła jednak aktualnie rozgoryczenie przysłaniało mi wszystko inne. Po części chyba miałem też żal do Miry, mimo wszystko uciekła, powinna tu być z nami. Pewnie też po części zgadzałem się z Octavią ale zwyczajnie bym tego otwarcie nie przyznał. - Co rozkażesz... jeśli pozwolisz to jednak chyba będzie lepiej jeśli wrócę już do ważniejszych zajęć. |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Czw 27 Lut 2020, 00:26 | |
| Wysłuchałam Nathaniela i lekko przygryzłam wargę, tak jeszcze parę godzin temu wyobrażałam sobie nasze spotkanie nieco inaczej. W tym wyobrażeniu krzyczałam na niego, byłam tak bardzo wściekła, a teraz? Teraz serce mi pękało na myśl jak bardzo musiał czuć się zagubiony. - To nic... - szepnęłam i dałam mu całusa w czoło. - Nadrobimy... opowiem ci wszystko... - nie dokończyłam zdania bo doszły do mnie słowa Octavi. To jednak było nic w porównaniu z odpowiedzią Filipa! - Zostaw ją w tej chwili! - warknęłam w kierunku przemienionego i już robiłam krok w ich kierunku kiedy wampir się odsunął. - Zwariowaliście?! Po tym wszystkim macie zamiar kłócić się ze sobą?! Josiahem zajmie się Magnus... koniec tematu. Mira zrobiła co zrobiła, musimy skupić się na poważniejszych problemach! I przypomnę ci Filipię że ja również siedziałam w tym samym lochu co Octavia. Idź i może ochłoń... - dodałam i ruchem ręki wskazałam wampirowi drzwi. Odczekałam chwilę i lekko pomasowałam skronie. - Wzgórze może jest oczywiste... Ale jeśli porozsiewamy się w różnych miejscach w mieście będziemy słabsi. Posiadłość ma o tyle więcej plusów że znamy je jak własną kieszeń... to nasz dom, będziemy wszyscy razem i spodziewając się ewentualnego ataku możemy się tam zabezpieczyć. Octavia... muszę sprawdzić co się dzieję z Roderykiem... ale nie chce zostawiać Nata... Mieszkałaś w mieście za nim cię odnalazł i sprowadził na wzgórze prawda? Możecie na razie tam się zaszyć? Dołączę do was gdy znajdę Roderyka... nie chodźcie nigdzie sami... Mogę cię o to prosić? |
| | | Octavia Dziewczyna w masce
Liczba postów : 501 Punkty aktywności : 3845 Data dołączenia : 28/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Czw 27 Lut 2020, 01:18 | |
| W rzeczywistości Octavia nie żałowała tego co powiedziała. Wiedziała jedynie, że mogłaby żyć do tego innych słów, co sprawiłoby, że odbiorca przyjąłby to łagodniej. Ale szczerze? Nie zależało jej na tym. Właściwie to nawet nie wiadomo czy specjalnie nie przybiła tej małej szpileczki, jakby miało to dać upust jej frustracji i pozostałym emocjom. Nawet nie drgnęła, gdy Filip się do niej zbliżył. Z niewiadomych przyczyn się go nie bała. Być może podświadomie wiedziała, że jest Przemieniony jest dobrą osobą i byle kłótnia nie popchnie go do zrobienia czegoś złego. Nawet gdy szarpnął ją za materiał czerwonego swetra, patrzyła chłodno w jego oczy, nie dając się zdominować w tej kłótni. - Na to wychodzi.- syknęła w odpowiedzi na jego pytanie bez chwili zawahania. Przed jego kolejnymi słowami zdołała posłać mu nawet jednosekundowy sztuczny uśmieszek. Nie obchodziło ją jego zdanie, tak samo nie obchodziło ją zdanie Mirabelle. O obecności Virgo i Nathaniela niemal zapomniała do czasu aż nie usłyszała kolejnych słów Filipa. Otworzyła usta, chcąc wtrącić mu się w zdanie, broniąc własnego honoru odnośnie jej pobytu na wzgórzu przed ich przybyciem. Filipowi jednak udało się dokończyć zdanie, co powstrzymało Octavię przed natychmiastowym kontratakiem. Na słowa o kochanku wyraźnie się zmieszała, a jej wzrok niekontrolowanie powędrował na Nathaniela. Przemieniony puścił jej sweter, a ona chciała wrócić do kłótni, ale tym razem przerwała jej Virgo. Octavia odsunęła się o krok od Filipa i założyła ręce na piersi niczym obrażone dziecko. Doskonale wiedziała, że równie dobrze mogła być martwa zaraz po przekroczeniu progu wzgórza, gdy szła do Katheriny, ale z drugiej strony w walce nie pomogła ani trochę. Filip mógł mieć rację, ale Octavia nie zamierzała tego przyznać nawet przed samą sobą. Była teraz zbyt zdeterminowana sprzeciwianiem mu się, żeby w ogóle spojrzeć na to z innej perspektywy. - Tak..tak, pewnie.- odpowiedziała Virgo, tym razem spokojniejszym tonem niż ten, którym mówiła do tej pory. Wpatrywała się chwilę w podłogę nim z powrotem spojrzała na Nathaniela. Po słowach o kochanku stało się to trudniejsze niż dotychczas, bo w końcu nie wtajemniczała go w to co ich łączyło. Nie wiedziała czy kiedykolwiek to zrobi, ale Filip nie pozostawił im wyjścia. - Vi, podam ci adres jak dotrzemy na miejsce. Masz w ogóle swój telefon?- odezwała się znowu, a po chwili podeszła bliżej Nathaniela. Przełknęła ślinę i spojrzała na jego zmęczoną i zmieszaną twarz. Ten widok był niepokojący zwłaszcza, że pamiętała go pewnego siebie i bardzo zdecydowanego. Przez moment poczuła jakby od ich pierwszego spotkania role nagle się odwróciły. - Nath, pójdziesz ze mną, okej?- zapytała, upewniając się, czy w tym całym zamieszaniu dotarło do niego to co przed chwilą powiedziała Virgo. Przed chwilą dała przed nim niezły popis swojego temperamentu i nie była nawet pewna czy zgodzi się teraz z nią pójść. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Opuszczony szpital Pią 06 Mar 2020, 23:07 | |
| Zastanawiał się jak potoczą się ich losy, w tle rolę grała wojna, która dawała pozór kończenia się, jednak kto wie czy nie pojawi się nowe zagrożenie. Zrozumial, że ma udać się z dziewczyną do jej byłego mieszkania. Z wściekłego wyznania mężczyzny zrozumial też że był blisko z nią. "Odzyskałaś kochanka" te słowa dudniły mu w uszach, trochę nawet zbyt mocno niż powinny. Dopiero po paru sekundach zorientował się, że cały świat wiruje. Wszystko zaczynało się co raz mocniej rozmazywać, patrzył na twarz dziewczyny, która z każdą sekunda robiła się co raz bardziej niewyraźna. - Octi... Wyszeptał mimowolnie uświadamiając sobie, że zna to imię, jednak dalej nie wiedzial nic wiecej. Padł na podłogę tracąc przytomność. Krew która wypił była wystarczająca by zagoic powierzchowne rany, jednak jakiś wstrząs spowodowany ostrym pobiciem dalej mial na niego wpływ |
| | | Filip Żołnierzyk
Liczba postów : 373 Punkty aktywności : 2485 Data dołączenia : 05/07/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 07 Mar 2020, 15:47 | |
| Nawet nie spojrzałem na Virgo czy Nathaniela. Świetnie zdawałem sobie sprawę z tego jak głupie było to że się teraz kłócimy. Jakiś czas temu Octavia wyniosłą mnie rannego z piwnicy, a ja teraz nazwałem ją "zimną suką". Ba! Kiedy mnie znalazła chciała oddać mi swoją krew, a ja omal jej nie uderzyłem. Jednak mimo że świetnie o tym wszystkim wiedziałem, byłem tak wściekły że na chwilę obecną nawet nie miałem wyrzutów sumienia. W środku cały się gotowałem, chociaż powodem tego nie była tylko wampirzyca z którą się kłóciłem. Chodziło o całą sytuację oraz po części zachowanie Miry. Stanął bym przed wszystkimi żeby jej bronić ale byłem na nią też zły, za tą ucieczkę. - Świetnie... - mruknąłem i dopiero obróciłem się do Virgo. - Wiesz w razie czego gdzie mnie szukać... - skłoniłem się lekko i jeszcze za nim Nathaniel zemdlał, dołączyłem do Magnusa pomagając mu z zwłokami. Przy okazji staruszek mógł mnie podwieźć. - Jesteśmy w kontakcie... - krzyknąłem nie oczekując nawet odpowiedzi za nim wyszedłem z pomieszczenia. Być może gdy całą tą ciężka atmosfera opadnie, gdy wrócimy do domu a ja trochę ochłonę... Pewnie przyjdzie mi przeprosić Octavię... Za jakiś czas...
[z.t] |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 07 Mar 2020, 16:14 | |
| Spiorunowałam wzrokiem przemienionego, to było niewiarygodne że byli w stanie po tym wszystkim tak skakać sobie do gardeł. Całe szczęście, Octavia wykazała teraz więcej dorosłego zachowania i przeszła do tego co trzeba było zrobić. Jej słowa przypomniały mi moment kiedy Kate wkroczyła na wzgórze, naszą walkę w salonie... - Nie... Nie mam, spłonął. - wyjaśniłam pokrótce i spojrzałam znacząco na Victora. Chłopak przez chwilę się zastanawiał po czym wyszedł do auta. Gdy wrócił podał mi komórkę za co podziękowałam skinieniem głowy. - Tymczasowo może być.. Octi... - nie dokończyłam bo właśnie zauważyłam jak mój brat zaczyna się chwiać i leci w dół. - Nat! - krzyknęłam i rzuciłam się w kierunku jego i Octavi. Widziałam jak wyglądał ale nie spodziewałam się czegoś takiego. Słyszałam jak bije jego serce więc wciąż żył, nie sprawiło jednak to że czułam się z tym lepiej. - Boże... Co się stało? Nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie... - szepnęłam nawet nie zwracając uwagi że Victor podszedł bliżej. - Jeśli mogę coś zasugerować... Może lepiej gdybym na razie zabrał panicza na magazyny? Przydała by się porządna transfuzja a tam na pewno będzie bezpieczny. Krwi też nie brakuje - uśmiechnął się tajemniczo. Spojrzałam na Octavię rozważając co dalej, dotknęłam palcami policzka Nathaniela i przygryzłam lekko usta. Nie mogłam nikogo z nich stracić... - Octi... Jeśli chcesz jedź z nim... Ale magazyny.. Nigdy nie mówiliśmy ci o nich, obiecuje że gdy wróce z Roderyk iem wszystko wytłumaczę, już żadnych kłamstw... Na razie chce tylko żebyś wiedziała że to niezbyt przyjemne miejsce... Możesz pójść że mną albo poczekać na nas w swoim mieszkaniu? |
| | | Octavia Dziewczyna w masce
Liczba postów : 501 Punkty aktywności : 3845 Data dołączenia : 28/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 07 Mar 2020, 20:20 | |
| Octavia w pewnym momencie starała się zupełnie zignorować obecność Filipa. Wiedziała, że tego dnia wszelka próba nawiązania kontaktu z nim zakończy się porażką. Odprowadziła go jedynie wzrokiem, gdy ruszył w kierunku wyjścia. Przemieniona już chciała poprosić o numer, na który będzie mogła się skontaktować z Virgo, ale w tym momencie znowu zaczęło dziać się coś z Nathanielem. Usłyszała tylko jak wypowiada zdrobniale jej imię, a zaraz po tym pada na ziemię. Kucnęła natychmiast obok niego, ale bała się go nawet dotknąć, nie wiedząc co w ogóle powinna teraz zrobić. Na szczęście od razu przy nich znalazła się Virgo, a ona przecież zawsze wie jak postępować, prawda? Tak przynajmniej uważała Octavia, uznając przyjaciółkę jako osobę, która potrafi poradzić sobie ze wszystkim. - To istne szaleństwo.- syknęła zmartwiona i zdenerwowana jednocześnie. Niepokoił ją stan Nathaniela, a wkurzało ją to, że nie mogła nic z tym zrobić. Jej wzrok wędrował między nieprzytomnym Nathanielem, Virgo, a wampirem, który im służył. Słuchała ich słów, ale chwilami zupełnie do niej nie docierały. Przez moment poczuła się jakby szła przez ciemność i po omacku szukała wyjścia z tej sytuacji. - To już zbyt wiele.- mruknęła cicho do samej siebie. Po chwili się opamiętała, a jej wzrok utknął już na samej Virgo.- Niech go zabiorą, ja..będę w tym nieszczęsnym mieszkaniu. Wyślę ci adres, a jeśli mnie tam obecnie nie będzie, możesz użyć dominacji na portierze i cię wpuści.- powiedziała niemal na jednym wdechu jak wyrecytowaną kwestię. Wstała i wyprostowała się. Z automatu ruszyła w stronę drzwi. Zanim jednak wyszła obejrzała się i z bólem zerknęła na Nathaniela. - Informujcie mnie, gdyby coś się zmieniło, proszę.- powiedziała z nadzieją na zrozumienie i w końcu opuściła pomieszczenie, a potem szpital.
zt |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 07 Mar 2020, 21:54 | |
| Boże... niech to się wreszcie skończy...Przeszło mi przez głowę ale doskonale wiedziałam że na pewno jeszcze czeka na mnie sporo kłopotów. Musiały jednak poczekać, skinęłam głową do Victora i odsunęłam się kiedy chłopak podniósł Nathaniela i ruszył do auta.Na słowa Octavi też tylko przytaknęłam bo co innego mogła bym teraz zrobić. -Uważaj proszę... gdyby cokolwiek się działo daj znać! - krzyknęłam jeszcze za wampirzycą, nie byłam pewna czy jeszcze usłyszała ale miałam nadzieję że i tak to wie. I znów sama... Rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu i mój wzrok wylądował na turystycznej lodówce. Chwyciłam ją po drodze i wyszłam na zewnątrz, Victor jeszcze nie ruszył więc podałam mu ją. - Będę potrzebować samochodu a na razie podwózki... i ubrań... - spojrzałam na swoją zakrwawioną i poszarpaną koszulę. Nie byłam pewna gdzie będzie Roderyk, jeśli miała bym wypytywać po mieście to lepiej nie wyglądać jak żywcem wyciągnięta z "Zombieland". Chłopak nic nie mówiąc otworzył mi drzwi samochodu, lodówkę schował w bagażniku i ruszyliśmy.
[z.t] |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Czw 17 Gru 2020, 22:06 | |
| Po drodze dosłownie wpadłam na wzgórze, dzięki temu że niedawno wstał nowy dzień, było trochę wyludnione i dobrze. Nie chciałam nikogo spotkać. W zasadzie gdy zaparkowałam w garażu użyłam ukrycia, gdybym miała trafić na Nathaniela lub Filipa... poczułam nawet drobne ukłucie bólu na myśl o tym że przebywanie w tym miejscu po raz kolejny w mojej nie tak długiej historii stało się dla mnie aż tak niekomfortowe. Może po prostu tak miało być... wpadłam do swojego pokoju i schowałam fiolkę w skrytce pod łóżkiem. Wtedy to zobaczyłam... zapakowaną paczkę na łóżku. To było o tyle dziwne, że z Nathanielem nigdy nie robiliśmy sobie takich upominków... Szczerze powiedziawszy z nikim ich nie robiłam. Pomyślałam że może to w formie przeprosin? Albo od któregoś z nowych? Może Mirabella albo Octavia... Powoli zdjęłam kokardę i odpakowałam ten dziwny prezent. Gdy go zobaczyła, na początku zupełnie nie zrozumiałam, im dłużej się jednak mu przyglądałam tym bardziej... sama nie wiem, był na swój sposób niepokojący. Figurka przedstawiała srebrnego węża z błękitnymi oczami, owijającego się wokół jabłka. Nie byłam wierzącą, co nie znaczy że nie znałam tej historii... niby niewinna figurka, a te niebieskie oczy... i symbolika, przyprawiały mnie o dreszcze. Czy ktoś wie? Rozejrzałam się po pokoju jak by sprawca miał nadal stać w kącie, oczywiście nikogo nie było. Przełknęłam wyraźnie ślinę i zawinęłam figurkę w papier chowając ją pod poduszką. Przeszłam się w te i z powrotem parę razy... jasne, ktoś mógł po prostu uznać że to ładna figurka, a ja jak idiotka szukałam drugiego dna. Po raz kolejny pomyślałam o tym, co chodziło mi po głowie już u Hiazynta... gdy czujesz się czemuś winny to nagle masz wrażenie że wszyscy i wszystko wiedzą i ci to wypominają. To mógł być zbieg okoliczności... Po prostu ładna figurka... tak, ładna figurka... co to za różnica co przedstawia i jakiego jest koloru. Używając znów ukrycia zeszłam do garażu, jechałam jednak jeszcze bardziej rozkojarzona niż na wzgórze. Może robiłam tylko głupotę za głupotą... a może wężem był ktoś inny. "A może skończysz pierdolić bez sensu?!" skarciłam się w myśli. Zaparkowałam kawałek przed szpitalem, w bocznej drodze i doszłam pieszo. Co prawda sprzęt stąd wyjechał, już jakiś czas temu ale pierwsze piętro nadal było odizolowane. Płaciłam też kilku ludziom żeby dbali mimo wszystko o złą reputacje tego miejsca, nadal więc uchodziło za nawiedzone. Gdy weszłam na piętro, przeszłam się po opuszczonych salach, laboratorium było całkiem opustoszałe, stały tu ledwo dwa biurka. W prowizorycznej jadalni, był stół i parę krzeseł ale sala sypialna niewiele się zmieniła. Nadal oczywiście był to opuszczony zaniedbany szpital, le były tutaj polowe łóżka, jakieś szafki i piecyk elektryczny. Oparłam się o framugi przyglądając się właśnie temu pomieszczeniu. Spali tutaj nie tylko pracownicy, którzy pomagali tworzyć płynne uv, ale też moi bliscy. Również ci, których już z nami nie ma... Josiah, Roderyk... |
| | | Jacob Wyuzdany blondasek
Liczba postów : 568 Punkty aktywności : 4032 Data dołączenia : 07/04/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Pią 18 Gru 2020, 18:02 | |
| Choć minął ledwie dziań, Jacob wciąż nie ochłonął po tym co znalazł w swoim pokoju. Pudełko z wężami oraz znajdujące się również w środku zdjęcie Phoebe potraktował jak perfidną groźbę. Oczywistym także było, że pierwszą ofiarą jego podejrzeń stały się wampiry, a co za tym idzie, również Virgo, która w końcu sprawowała nad nimi względną władzę w mieście. Dlatego gdy otrzymał od niej wiadomość, czuł zupełnie coś innego niż, kiedy odpisywał na jej poprzedni sms. Za tamtym razem był skłonny ku żartom i przekomarzaniu się, a teraz nawet nie odpisał. Założył płaszcz, wyszedł z mieszkania, wsiadł do samochodu i ruszył do wyznaczonego miejsca. Królowa Wampirów i tak nie pozostawiła mu zbyt wiele czasu do zastanawiania się, czy przyjść. Prezenty jakie dostali on i jego siostra był jednak wystarczającą zachętą. Zaparkował w wolnym miejscu przy ulicy obok opuszczonego szpitala. Właściwie to znalezienie takiego miejsca nie było wyczynem, ponieważ bardzo rzadko ktoś się tu zapuszczał. Wszedł natychmiast do środka, upewniając się po drodze czy w jego kieszeni jest pudełeczko z bransoletką i zdjęciem, które postanowił ze sobą zabrać. Minęła chwila zanim Jacob udał się na piętro, ponieważ szukał Virgo najpierw na parterze. Jego kroki odbijały się echem wśród surowych ścian szpitala, więc istniało prawdopodobieństwo, że Wampirzyca wiedziała o tym, że się zbliżał. Nie zamierzał się do niej skradać, ponieważ ich stosunki do siebie były dość dziwne. Nie ufali sobie, a jednocześnie nie utrzymywali takiego dystansu jak dla obcego przeciwnika. Zresztą, bardzo się do siebie zbliżyli, więc tym bardziej darował sobie zachodzenie jej z zaskoczenia. Kiedy tylko ciemnowłosa znalazła się w zasięgu jego wzroku, pomyślał o tym jednym wężu, który próbował go ukąsić. Wcześniej niespecjalnie zastanawiał się nad różnorodnością gadów, które czekały na niego w jego pokoju. Teraz siedziały sobie w zamkniętym terrarium, ponieważ Jacob nie planował się ich jeszcze pozbywać. W drodze do Virgo wyciągnął z kieszeni pudełko i z marszu wyciągnął je w jej stronę, wciskając je niemal do jej dłoni. - Możesz mi powiedzieć CO TO JEST?- rzucił natychmiast pytaniem, ewidentnie uznając, że ciemnowłosa piękność będzie znała na nie odpowiedź. |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Pią 18 Gru 2020, 22:23 | |
| W zasadzie zupełnie nie pomyślałam o tym że Jacob przecież nie zna tego miejsca i będzie mnie szukał, miałam tego dnia głowę zajętą czymś zupełnie innym. W przeciwieństwie do czarodzieja wmawiałam sobie że doszukuję się znaczenia w rzeczy która zwyczajnie go nie ma. O tym co sprezentowano jemu nie wiedziałam, a tym bardziej nie miałam ni wspólnego. Z rozmyślania nad poprzednimi gośćmi tego miejsca wyrwały mnie dźwięki jego kroków. Nie odwracałam się jednak do niego dopóki nie znalazł się dość blisko. Przyglądałam się tym chłodnym oczu mimowolnie znów wracając do prezentu... nie cierpiałam tego uczucia... niby taka głupota, a jednak zajmowała moje myśli. Głupi prezent a czułam jak bym stąpała po bardzo cienkim lodzie. Skarciłam się w myślach za ciągłe wracanie do tego i chciałam zrobić krok w jego stronę. Otwierałam już usta żeby coś powiedzieć ale wyprzedził mnie. Uniosłam lekko jedną brew i wzięłam to pudełko, robiąc szybki rachunek sumienia. Czy zostawiłam u niego coś jeszcze? A może znalazł jakiś dowód na to że Octavia zaatakowała człowieka? Może jakiś z wampirów znowu narozrabiał? Szczerze przejmowałam się otwierając i zerkając na zawartość pudełka. Chwilę przyglądałam się bransoletce, lekko przekrzywiając głowę jak nie rozumiejący szczeniak. - Jak na mój gust... bransoletka. Jeśli chcesz znać moje zdanie, nie pasuje ci do oczu. - odparłam kąśliwie i zamknęłam pudełeczko oddając mu. - Chyba że chciałeś być szarmancki i zrobić mi prezent. Wybacz ale nie obchodzę świąt, a prezentów mam na dziś zdecydowanie dość. - dodałam krzyżując dłonie na piersi. Widziałam ślady krwi, ale szczerze nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Widziałam to pierwszy raz na oczy, pomyśleć że już się szczerze martwiłam. |
| | | Jacob Wyuzdany blondasek
Liczba postów : 568 Punkty aktywności : 4032 Data dołączenia : 07/04/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Pią 18 Gru 2020, 22:51 | |
| Liścik, który Phoebe miała załączony do bransoletki ewidentnie wskazywał na wampira. W końcu kto inny powiedziałby, że jej koleżanka była smaczna? Wilkołak raczej nie, choćby dlatego, że dziewczyna była zaatakowana właśnie przez wampira. Do kogo innego jako pierwszego Jacob miałby się z tym zwrócić, jeśli nie do Virgo? Kiedy usłyszał jej pierwszą odpowiedź, zacisnął prawą pięść mocno, aż kostki mu pobielały. Ściągnął brwi, a jego twarz wskazywała na to, że ani trochę nie był tym rozbawiony. Tym razem patrzył na ciemnowłosą piękność surowo i ozięble, zupełnie inaczej niż dotychczas miał okazję na nią spojrzeć. Nawet wtedy na cmentarzu to nie było to samo. Tamtej nocy jego umysł był otumaniony alkoholem, a wzrok agresywny, ale nie tak kamienny jak w tej chwili. Wtedy przypominał rozjuszonego szaleńca, który szukał zaczepki. Dzisiaj zaś był trzeźwy i zdenerwowany pogróżkami, których nie zamierzał bagatelizować. Gdyby dotyczyło to tylko jego, pewnie czekałby na rozwój zdarzeń, ale tym razem chodziło o Phoebe. - Czy wyglądam jakbym był w nastroju do żartów?- spytał przez zaciśnięte zęby. Patrzył Virgo prosto w oczy, jakby doszukiwał się w nich czegoś co odpowie na jego obawy. Zabrał jej pudełko i wyciągnął z niej bransoletkę. Uniósł ją, by znajdowała się tuż przed twarzą Virgo, jakby uznał, że nie przyjrzała się wystarczająco. - To bransoletka dziewczyny, którą zabił wampir. Ktoś podrzucił ją mojej siostrze.- powiedział, po po kilku sekundach tej mało produktywnej rozmowy zaczął myśleć, że Virgo rzeczywiście może nie wiedzieć o co chodzi. Z drugiej strony, podpowiadał sobie w myślach, że nie może dać się jej zwieść i oszukać. |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Pią 18 Gru 2020, 23:22 | |
| Nigdy wcześniej go takiego nie widziałam, jego mina sprawiła że sama spoważniałam. Wiedziałam że Phoebe była jego słabym punktem, po jej spotkaniu doskonale zdawałam sobie sprawę dlaczego. Była pyskata i słabiutka... to w połączeniu z tym kim była sprawiało że była przez większość czasu w niebezpieczeństwie. A fakt jakimi uczuciami darzył ją Jacob, nie był już trudny do wydedukowania, zwłaszcza po ostatnim spotkaniu. Nie byłam jednak w nastroju do tego żeby od tak znosić jego humorki. Gdy wyjął bransoletkę i pomachał mi nią przed twarzą, zbiłam jego rękę swoją na bok i zrobiłam krok stając z nim twarzą niemal przy twarzy. Znosiłam to jego lodowate spojrzenie wpatrując się prosto w jego oczy, tylko po to żeby wyjąć biżuterię z jego ręki. i obrócić ją parę razy w swojej. Znałam ten zapach, poznałam go gdy pierwszy raz zawitałam w progi Parkera, naiwna, słodka Phoebe. Rozpoznałam też zapach samego blond czarodzieja i dwa kolejne... jednego nie znałam, ale drugi... - Znam ten zapach... Ale dawno go tu nie było. - powiedziałam oddając bransoletkę. - Nie wiem kto ją podrzucił, ale jeśli to zapach tego kto zabił tą jej przyjaciółkę, to wiem kto to zrobił. Przykro mi, nie pomogę. - dodałam wywracając oczami. Nagle coś przyszło mi do głowy... a gdyby to Jake podrzucił prezent do mojego pokoju? Wiedział jaką miałam obsesje na punkcie kontroli... Tylko czy nikt na wzgórzu by nie wspomniał o jego wizycie? A z drugiej strony, czy kogoś pytałam? Unikałam mieszkańców wzgórza. - Skoro zaczynamy od oskarżeń i pytań, to byłeś wczoraj na wzgórzu? |
| | | Jacob Wyuzdany blondasek
Liczba postów : 568 Punkty aktywności : 4032 Data dołączenia : 07/04/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Pią 18 Gru 2020, 23:45 | |
| Jacob nawet nie drgnął, gdy Virgo stanęła z nim twarzą w twarz. Jak widać, on tak samo się jej nie bał jak i ona jego. Nawet to, że stał się Rycerzem nie sprawiało, że jego brawura się zmieniła. Bez tego zachowałby się pewnie tak samo. Wampirzyca ponownie przejęła od niego bransoletkę i zaczęła ją dokładniej oglądać i analizować. W tym czasie Jacob przyglądał się bacznie poczynaniom ciemnowłosej i czekał aż się wypowie. - Co to znaczy "nie pomogę"? Kto to zrobił?- spytał stanowczo, jakby nie akceptował tego, że może nie uzyskać odpowiedzi. W końcu zależało mu na tym, by chronić siostrę, a kolejnym krokiem ku temu było znalezienie tego, kto im obecnie groził. Później Virgo, chyba zupełnie nieprzejęta jego dramatem życiowym, postanowiła i jemu zadać pytanie. Blondyn zacisnął najpierw zęby, kłócąc się ze sobą w myślach na temat tego co jej odpowiedzieć. - Może byłem, a może nie. Mów kto zabił tamtą dziewczynę.- pierwsze zdanie powiedział dość olewacko w stosunku do całej tej rozmowy, a przy drugim powtórnie nabrał surowości i zdecydowania. |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Pią 18 Gru 2020, 23:57 | |
| To była jedna z tych cech która z jednej strony tak bardzo mnie w nim drażniła, a z drugiej... podobała mi się. Nie odpowiedziałam od razu na jego pytania, czekałam aż odpowie na moje i kiedy tego nie zrobił, przez głowę przeszły mi dwie myśli. Pierwsza to było coś w stylu "boże jak ty mnie drażnisz!" i druga... że może w moich domysłach jest ziarno prawdy skoro nie chciał nic o tym teraz powiedzieć. - Wampir. - powiedziałam zirytowana. - Grasował w mieście już jakiś czas temu, były z nim problemy. Którejś nocy wpakował się do burdelu... gwałcił i zabijał tamtejsze dziewczyny. Po tym wydłubałam mu oczy i odstawiłam do Fostern. Od tamtej pory nie słyszałam o nim, więc nie pomogę. - powiedziałam chłodno. Ta historia będzie się jeszcze długo za mną ciągnąć... czułam to. Byłam za miękka żeby zabić szuję na miejscu. Fakt że sprawa Jacoba była jedną z kolejnych kręcących się wokół tamtego wampira tylko bardziej mnie dobijał. Kto jeszcze miał zamiar wypomnieć mi jeszcze tamten błąd? Wtedy sądziłam że okaże swego rodzaj miłosierdzia, a po prostu zrzucę krew wampira na kogoś innego. Jakie miał szansę? Sam, bez wzroku w wilczych lasach? No przecież żadne... prawda? - Byłeś na wzgórzu? - ponowiłam uparcie pytanie. - Powiedź że ten... prezent to jakiś twój nieudany żarcik i tyle. |
| | | Jacob Wyuzdany blondasek
Liczba postów : 568 Punkty aktywności : 4032 Data dołączenia : 07/04/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 19 Gru 2020, 00:09 | |
| Czarodziej wypuścił głośno powietrze z nosa, gdy zaczęła swoją odpowiedź od tego krótkiego, oczywistego słowa. W końcu wiedział, że wampir. Tak obstawiał i pewnie trudno byłoby mu wybić to z głowy. Dopiero kolejne słowa Virgo zaczęły go wstępnie uspokajać, choć nie było tego po nim widać. W minimalnym stopniu zaspokajała w ten sposób jego oczekiwania względem tej rozmowy. Może więcej nie wiedziała o rzekomym wampirze, ale przynajmniej mógł sobie w myślach ustalić, gdzie kontynuować swoje poszukiwania. Być może Estera będzie wiedziała więcej i da mu jakiś trop. Nie był pewien jednak ile warta jest obecnie jego krew skoro przeszedł przemianę. Więcej? Mniej? Jeśli znowu by ją zmieszał z wampirzą pewnie więcej. - Nie.- odpowiedział krótko, a bransoletkę z powrotem przejął i schował do swojej kieszeni. Nie było go na wzgórzu, a skoro Virgo raczyła jednak uchylić tego rąbka tajemnicy, zdecydował się odpowiedzieć szczerze. Domyślał się, że może mu nie uwierzyć, ale na tym już aż tak mu nie zależało. Przywykł do tego, że jego wiarygodność jest wątpliwa. - Nie wiem nic o żadnym prezencie, wystarczą mi te, które ktoś zostawił w moim domu.- odparł sucho, choć tym razem mniej nerwowo niż wcześniej. Jak widać dał sobie spokój z oskarżaniem Królowej Wampirów, ale wciąż nie był specjalnie zadowolony. - O czym chciałaś porozmawiać?- spytał, chcąc zmienić temat. |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 19 Gru 2020, 00:23 | |
| Gdy odpowiedział, jeszcze pewną chwilę przyglądałam mu się próbując odczytać cokolwiek z tej wciąż nie do końca rozszyfrowanej księgi jaką była jego osoba. Samo "nie", zapewne tak jak w jego przypadku moja pierwsza odpowiedź, nie specjalnie mnie przekonało, jednak wspomnienie o podarkach jakie były u niego, wbrew pozorom mnie uspokoiło. Dlaczego? Bo Jacob nie był typem gościa który wymyślał by jakieś historyjki by zamaskować swoje kłamstwo, a przynajmniej nie takie. Przynajmniej nie w moich oczach, może było to po raz kolejny naiwność. - Więc było coś po za groźbą względem Phoebe? - w zasadzie... nie byłam pewna, czy zdradzał mi jej imię. Sądziłam jednak że poskarżyła się już starszemu bratu na mnie, więc wie że się "spotkałyśmy", w zasadzie nawet byłam zaskoczona że nadal nic o tym nie powiedział. Z rozmyślań wyrwało mnie jego pytanie, w zasadzie nie miałam konkretnego planu o czym chciałam z nim rozmawiać. Chciałam po prostu uciec od swoich problemów i o ironio! Czarodziej wydał się... najlepszą opcją. Nie od razu odpowiedziałam, na chwilę nawet uciekłam spojrzeniem gdzieś w bok. - Potrzebuję... twojej pomocy... - powiedziałam w końcu przypominając sobie po co jeszcze potrzebowałam blondyna. - Potrzebuję krwi łowcy, obojętnie jakiego... |
| | | Jacob Wyuzdany blondasek
Liczba postów : 568 Punkty aktywności : 4032 Data dołączenia : 07/04/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 19 Gru 2020, 00:36 | |
| W reakcji na jej kolejne pytanie skrzyżował ręce na piersi i uniósł jedną brew, jakby chciał powiedzieć "serio?". Wzięło mu się stąd iż sądził, że i tak wystarczająco zdradził o tym, że coś wydarzyło się u niego w domu. W końcu nie zdarzało mu się nikomu żalić ani opowiadać o swoich problemach. Teraz to zrobił, bo czuł konieczność znalezienia sprawcy całego zamierzania. - Nie, to wszystko.- odpowiedział, co po części było prawdą. Prezent, który on otrzymał również dotyczył głownie Phoebe, a nie jego samego. W kwestię węży już nie zamierzał się wdawać, uznając to za element żartu dla tej groźby i jakąś dziwną insynuację. Virgo raczej się za nim nie uganiała. Na ogół to on zgrywał natręta, który sumienne utrudniał jej życie odkąd karty zostały wyłożone na stół. Toteż z góry uznał, że skoro go tu wezwała to zapewne czegoś chciała. Prawdopodobnie było to coś niezbyt moralnego, przyzwoitego albo pewnego, skoro wybrała takie tajemnicze miejsce do spotkania. - Do czego?- spytał, mrużąc podejrzliwie oczy. W końcu nadal nie wiedział o wielu rzeczach. Jako czarodziej był świadom tego jak różnorako można stosować cudzą krew. Można ją wykorzystać nawet przeciwko osobie, od której ona pochodzi. Znał to ryzyko oddając ją Esterze, jednak wtedy wiedział co dostanie w zamian. Najzwyczajniej uznał, że było warto. |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 19 Gru 2020, 00:56 | |
| Nie zamierzałam dopytywać skoro tak stawiał sprawę, przede wszystkim dlatego... że nie do końca byłam pewna czy w ogóle mnie to obchodzi. to prawda że ostatnio się do siebie zbliżyliśmy, zdarzyło mi się robić głupoty i było by mi trochę szkoda gdyby zabrakło tego kretyna. Niemniej... wciąż była między nami pewna bariera mentalna, której sama nie chciałam przebijać. Co do miejsca, z góry założyłam że ponie najlepszym wrażeniu jakie zrobiłam na jego siostrze, jego mieszkanie, przynajmniej na razie jest spalone. Nie chciałam powtórki z wzgórza, i zastanawiania się ile osób może nas słyszy? Może widzi? był moment że pomyślałam o hotelu... jednak, oczami wyobraźni widziałam już tą jego minę gdy stał w framugach, hotelowego pokoju. Niemal słyszałam te docinki na temat tego miejsca. Wszędzie indziej byli moi lub jego ludzie więc... cóż. Pomimo nie najciekawszego początku nie mogłam się oprzeć wrażeniu że zaczynami rozmawiać "normalnie", przynajmniej jak na siebie. W zasadzie nawet jak zmrużył podejrzliwie oczy to mimowolnie się zadziornie uśmiechnęłam. Oczywiście że mogłam tą krew zdobyć w inny sposób, nawet od niego, w zasadzie czasem się zastanawiałam, dlaczego jeszcze ani razu nie nagięłam go po prostu do swojej woli... miała bym wtedy święty spokój. Może właśnie dlatego? To po prostu było za łatwe rozwiązanie, a ja, jak już to zauważył, po części lubiłam to jak mnie wkurzał. Teraz... po tym wszystkim, po spotkaniu z Nathanielem, po jego głupim wyznaniu, po tym co stało się z Octi i wreszcie po spotkaniu z Hiazyntem i zobaczeniu ciała Roderyka, potrzebowałam tej odskoczni. Dlatego ignorując na moment jego pytanie, ni z tego ni z owego wróciłam krokiem w jego stronę i go pocałowałam unosząc się na palcach i opierając dłonie o jego klatkę piersiową. Jakąś chwilę, przeszło mi przez myśl że coś w jego zapachu się zmieniło,nie wiedziałam jednak co. To mogło być dosłownie wszystko, może stres? naprawdę martwił się o siostrę... więc po prostu to zignorowałam. - A to takie ważne? Chcę nią komuś zapłacić... - powiedziałam gdy odezwałam od niego swoje usta. |
| | | Jacob Wyuzdany blondasek
Liczba postów : 568 Punkty aktywności : 4032 Data dołączenia : 07/04/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 19 Gru 2020, 14:04 | |
| Jacob wiedział, że jeśli swojej odpowiedzi tym razem niczym nie podeprze, Virgo wciąż będzie wątpiła lub upewniała się, że to nie on zostawił jej podarunek. Nawet nie wiedział co dostała, skoro uznała, że musiał on jej to kupić. Przez chwilę zastanawiał się czy te dwie sprawy nie mają ze sobą powiązania, ale nie miał na to żadnych dowodów. Nic nie wspominała o tym, by dostała jakąś pogróżkę, więc tym szybciej wyperswadował sobie ten związek. Kiedy podeszła jeszcze bliżej, blondyn poniekąd domyślał się co zamierza zrobić. Dlatego opuścił ręce, które dopiero co miał skrzyżowane, by chwilę później na jego klatce piersiowej znalazły się smukłe palce Virgo. Dłonie czarodzieja automatycznie wylądowały na wąskiej talii, przyciągając wampirzycę bliżej siebie. Podczas pocałunku, wsunął je pod poły beżowego płaszcza, zaciskając delikatnie palce. Królowa Wampirów momentalnie wzbudziła w nim prymitywne instynkty, przez które planował na dłużej się wpić w jej usta, jednak słowa, których użyła podziałały na niego jak hamulec. - Sądzisz, że uwodząc mnie uda ci się zbyć moją ciekawość?- spytał, unosząc jedną brew. Spojrzał na jej śliczną buzię badawczo i podniósł jedną dłoń, by przeczesać nią gęste czarne włosy. Przy okazji odgarnął je trochę, a kciukiem przejechał po gładkim policzku Virgo. Wciąż był zdenerwowany przez to wszystko, co się wydarzyło w Mikołajki, jednak jak zwykle podświadomość popychała go ku temu, by znaleźć gdzieś upust dla tych negatywnych emocji. Nie miał w zasięgu ręki butelki alkoholu, ale za to stawała przed nim długowłosa piękność. Pomimo tego, że jej odpowiedź i tak nie mówiła zbyt wiele, Jacob mógł dojść do pewnych wniosków. On również płacił krwią, ale Esterze, a w zamian ona odpowiadała na jego pytania i uczyła go nowych rzeczy. - Poza tym, doskonale wiesz, że nie oddam ci cudzej krwi.- stwierdził, choć z drugiej strony można go łatwo posądzić o taką dwulicowość. Być może gdyby chodziło o jakiegoś patałacha, którego nie lubił, z chęcią by go poświęcił i triumfował nad losem tego nieszczęśnika. Istniała też taka opcja, że Jacob widział nikłą szansę, że jeśli odda jej swoją krew, nie będzie specjalnie zagrożony. Prawdopodobnie był jednym z niewielu członków bractwa, z którymi Virgo mogła coś ugrać, nawet jeśli nie zawsze było to łatwe. Poza tym, sam Czarodziej bez zawahania wykorzystał fakt, że jej krew znajdowała się w jego organizmie i tym też zapłacił Esterze. - A moją niespecjalnie lubię się dzielić, muszę się zastanowić czy warto zrobić dla ciebie wyjątek.- powiedział, tym razem do jej ucha odrobinę ściszonym głosem. Przy okazji musnął delikatnie jej ucho swoim nosem, zupełnie jakby zrobił to przez przypadek. |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 19 Gru 2020, 23:14 | |
| W przeciwieństwie do czarodzieja, ja chciałam się dziś spotkać, żeby nie myśleć o tym całym bałaganie. Oczywiście nigdy bym mu tego wprost nie powiedziała, wbrew temu że nie raz przy nim traciłam panowanie nad sobą to czułam się pewniej niż jeszcze parę godzin temu będąc w własnym domu. Prezent który dostałam mogłam traktować w różny sposób, najłatwiej było jednak przyjąć że nie ma w nim nic niezwykłego, gdyby od razu odpowiedział na moje pytanie że nie było go na wzgórzu pewnie po prostu przyjęła bym to jako moją kolejną paranoje. Fakt że najpierw kręcił trochę mnie niepokoił, ale niewiele potrzeba było żebym mu uwierzyła. Może dlatego że chciałam, a może dlatego że wiedziałam że od początku sama się z nim drażniłam, a w przeciwieństwie do mnie, bransoletka faktycznie wydawała się groźbą, skierowaną w jego siostrę. Mimo wszystko z swego rodzaju ulgą przyjęłam fakt jak zareagował na pocałunek, potrzebowałam tego przyjemnego uczucia kiedy jego dłonie obejmowały moją talię pod materiałem płaszcza. Gdy nasze usta się rozłączyły, na chwilę przygryzłam dolną wargę, słuchając jego słów. Jeśli istniało cokolwiek ponad nami, coś wyższego, co kierowało naszymi ścieżkami... to trzeba było przyznać że miało poczucie humoru. Nawet takie drobne gesty z jego strony jak przesunięcie palcami po mojej skórze wywoływało we mnie przyjemny dreszcz. Jak inaczej wytłumaczyć że coś tak bardzo ciągnęło mnie do czarodzieja... łowcy, że najzwyczajniej w świecie pragnęłam go... Nie mogła bym raz poczuć czegoś podobnego do odpowiedniego faceta? Pokręciłam lekko głową, na znak zaprzeczenia. - Sądziłam że masz o mnie nieco lepsze mniemanie. Po pierwsze nie wiem czy jest jakikolwiek sposób żeby zbyć twoją ciekawość. - powiedziałam spokojnie. Do tej pory to on uchodził za natręta... ale dzisiaj, po prostu nie miałam sił na gierki. - Po drugie... jesteśmy tutaj dobre parę minut i co? Pytania... pytania... pytania... chciałam nadrobić banalne powitanie. - wywróciłam oczami i nachyliłam się do jego szyi gdy mówił o tym że nie odda mi czyjejś krwi. Nie obchodziło mnie czyją by mi dał, na dobrą sprawę jej zdobycie nie było dla mnie aż tak dużym problemem. Przesunęłam ustami wzdłuż głównej żyły biegnącej tuż pod skórą, którą teraz delikatnie muskałam. Niemal słyszałam jak płynąca w niej krew pulsuje, w zasadzie nie ukrywałam tego że nie raz korciło mnie żeby jej spróbować, oczywiście jak na razie dobrze szło mi powstrzymywanie się, a wręcz to ja oddawałam swoją. - Zawszę mogę sobie upolować... na przykład jakiegoś nierozważnego czarodzieja. - szepnęłam i zamiast kolejnego pocałunku, przesunęłam po jego skórze językiem. Odsunęłam na chwilę twarz żeby spojrzeć w te chłodnę, niebieskie oczy gdy doszedł do mnie jego szept, na chwilę nawet przymknęłam oczy czując jego usta tak blisko. Zdecydowanie to nie był dla mnie dzień na gierki, uniosłam lekko jedną brew. - Pieprzyć to... - powiedziałam i wpiłam się w jego usta. Tak, liczyłam się z głupimi komentarzami, tak samo jak z tym że w porównaniu z moim normalnym zachowaniem, dziś byłam zdecydowanie inna. Mógł sobie w tej chwili myśleć co chciał, po prostu potrzebowałam tej ucieczki... znowu. Kiedy go całowałam zsunęłam z niego płaszcz i poluźniłam krawat. |
| | | Jacob Wyuzdany blondasek
Liczba postów : 568 Punkty aktywności : 4032 Data dołączenia : 07/04/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Sob 19 Gru 2020, 23:41 | |
| W reakcji na jej pierwsze słowa wypuścił głośno powietrze nosem, ale tym razem nie w wyniku złości, ale próby zduszenia śmiechu. Kąciki jego ust na krótką chwilę drgnęły ku górze w ironicznym uśmieszku. - Nie jesteś pierwszą osobą, która się co do mnie pomyliła.- skomentował z myślą o tym, co sądziła o jego mniemaniu wobec niej. Cóż, Jacob niekiedy przechodził samego siebie na tyle, że sam później tego nie rozumiał. Więc tym łatwiej przychodziło mu zawodzenie innych osób. Właściwie to niejednokrotnie z premedytacją postępował tak, by zaprzeczyć temu co można było od niego oczekiwać. W końcu lubił łamać wszelkie schematy, a jeszcze bardziej lubił robić innym na złość. Przekreślając ich domniemania utrzymywał swoją dziwną pozycję, która podbudowywała jego i tak już wysokie ego. Od wspominania o tym, że właśnie na zadawaniu pytań miały polegać docelowo ich spotkania postanowił się powstrzymać. Zbyt dużo myślał o tym co się prawdopodobnie wydarzy albo co chciałby zrobić, kiedy ta rozmowa wreszcie dobiegnie końca. W dodatku, zachowanie Virgo było niezwykle dobrą motywacją ku temu, by ukracać tematy rzeka, o których z pewnością jeszcze niejednokrotnie będą mogli rozmawiać. Podczas ich pierwszego zbliżenia więcej myślał o tym, że mogłaby mu rozerwać szyję, kiedy jej usta znajdowały się tak blisko niej. Dzisiaj było to dla niego już mniej istotne, bo najwidoczniej przeceniał ich wzajemne przyciąganie do siebie. - Mogłabyś, ale zamiast tego postanowiłaś mnie najpierw o to poprosić.- zauważył, perfidnie łapiąc ją za słówka, by jak zwykle wyszło na jego. Miało to posłużyć jako niejednoznaczna sugestia, która w głównej mierze miała oznaczać to, że nie wierzył w to, by Królowa Wampirów ot tak poszła i napadłaby na łowcę. Co innego z użyciem tej ich podejrzanej manipulacji, choć jak na razie i to wykluczał. Fakt, że najpierw zwróciła się z tym do niego, miał dla niego jakieś znaczenie i dawało mu do myślenia. Rozumiał, że Virgo próbuje tego typu słowami i prowokacjami podtrzymać swoją pozycję. Sam postępował podobnie, niekiedy mówił więcej niż w ostateczności robił, ale jeśli dawało to efekt, to nie było wcale głupie. Język, który przesunął się po jego skórze mógłby wprawić go w poczucie zagrożenia, ale zamiast tego wzbudziło w nim jedynie trochę adrenaliny, od której był cholernie uzależniony. Dlatego też nie byłby sobą, gdyby zrezygnował z kolejnej gry, która się między nimi toczyła. Tak to było z nałogami, zwłaszcza w przypadku czarodzieja, który po posmakowaniu czegoś co lubił, sięgał po jeszcze więcej aż do doszczętnego upojenia. Kiedy wpiła się w jego usta, nie zwlekał tylko odwzajemnił ten pocałunek, rozchylając ostrożnie swoim językiem jej wargi. We współpracy z ciemnowłosą pięknością pozbył się swojego płaszcza, rzucając nim gdzieś na bok i nie przejmując się kurzem, który zajmował całą podłogę w opuszczonym szpitalu. To samo też uczynił z wierzchnim okryciem Virgo. W tym momencie odsunął się o kilka centymetrów od niej, by zlustrować jej seksowną sylwetkę oraz ciesząc swoje oczy widokiem tego jak te wysokie kozaki cudownie wydłużały te smukłe nogi. W jego oczach pojawił się głód, który nie pozwolił mu dłużej zwlekać. Jego dłoń znowu znalazła się na talii Virgo, przyciągając ją bliżej siebie, a usta znowu zaatakowały jej pełne wargi. Pokierował wampirzycą tak, by za jej plecami znalazła się ściana, do której ją przygwoździł, jakby nie chciał dać jej szansy na ucieczkę. Druga dłoń musnęła subtelnie gładki kawałek skóry na udzie Virgo, który nie był zasłonięty ani zamszowym kozakiem ani tą jak zwykle krótką sukienką |
| | | Virgo Dziedziczka
Liczba postów : 1357 Punkty aktywności : 4417 Data dołączenia : 11/03/2019
| Temat: Re: Opuszczony szpital Nie 20 Gru 2020, 01:03 | |
| Oj nie pierwszą i nie ostatnią... nie wątpiłam w to tak samo jak w to że jeszcze nie raz się pomylę. Ta relacja była dziwna jeszcze zanim można było nazwać to jakąkolwiek relacją. Z jednej strony, były momenty kiedy wydawało mi się że potrafię z niego czytać. Z drugiej, później przychodził moment w którym zastanawiałam się czy nie czytałam tylko tego co pozwalał mi przeczytać. Mimo tego że na swój sposób byliśmy blisko, to jednocześnie daleko. Co więcej... tak, wkurzał mnie, drażnił, irytował, czasem do takiego stopnia że chciałam rozerwać mu gardło, a mimo to, nie mogłam powiedzieć że tak naprawdę kiedyś mnie zawiódł. Był wrednym gnojem, potrafił dopiec i zmanipulować, w końcu do dziś nie darowałam sobie że nie domyśliłam się z kim rozmawiam przy naszym pierwszym spotkaniu. A jednak nawet podczas wyznaczania warunków sojuszu, czy przez czas jego trwania, nawet podczas ostatniej rozmowy o dołączeniu wampirów do patroli, tak na prawdę nie zrobił niczego przeciwko nam. Nie mogłam powiedzieć żeby faktycznie mnie zawiódł... jedynie wkurzał... Jak teraz, wypominając mi to nieszczęsne słowo "proszę". W zasadzie nie wiem na co liczyłam gdy prosiłam go o tą krew, po prostu na szybko szukałam pretekstu do spotkania, w końcu przecież nie powiedziała bym czegoś w stylu "Miałam beznadziejny dzień i potrzebowałam się od niego oderwać". Wcześniej miałam to procent racji... nie znalazłam jak do tej pory niczego co ukróciło by jego ciekawość, spodziewałam się że jeszcze nie raz zapyta, jeśli nie udzielę odpowiedzi. - Po co uciekać się do bardziej agresywnych metod jeśli można spróbować po dobroci. - powiedziałam jedynie jeszcze zanim wpiłam się w jego usta. Później był już po prostu on, nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z nałogiem. Kilka osób opowiadało mi o nich, o alkoholu, narkotykach, papierosach. Widziałam jak ludzie wpadali w nie po uszy, jednak było to jak by z boku. Nieświadomie właśnie Jacob stawał się swego rodzaju moim nałogiem. Nie wiedziałam oczywiście jak on to postrzega, a zgadzałam się z nim. Wyjątkowo posłusznie rozchyliłam wargi pod jego komendą, pozwalając naszym językom złączyć się w namiętnym i głębokim pocałunku. Zimowe płaszcze były ciężkie więc gdy opadły na ziemie, najpierw jego, później mój, to dźwięk poniósł cię cichym echem po pustych korytarzach. Nie przejmowałam się kurzem, chociaż jak zwykle miałam na sobie jasne ubrania, w tej chwili miałam zdecydowanie inne rzeczy w głowie. Na przykład to w jaki sposób na mnie patrzył. Paradoksalnie, przez chwilę czułam się jak by to on był drapieżnikiem, a ja jego ofiarą i już samo to było niezwykle podniecające. Miałam wrażenie że niemal czuje jego spojrzenie na swojej skórze, jak by mrówki wędrowały po mojej skórze za spojrzeniem tych lodowych oczu. Przesunęłam językiem po swoich białych kłach, by zaraz później odwzajemnić jego pocałunek. Wplotłam palce jednej dłoni w jego gęste, blond włosy, a drugą wsunęłam pod materiał swetra by powoli walczyć z kolejnymi guzikami. Zima to okropna pora roku, dla takich jak ja, było wszystko jedno, nie odczuwaliśmy chłodu w ten sam sposób co ludzie, jednak ilość warstw materiału jaki zakładali na siebie oni była wręcz irytująca. Trochę jak rozpakowywanie wymarzonego prezentu, tylko że żartowniś schował go w pudełku, które schował w pudełku i znów w pudełku itd. Do tego zupełnie nie zdawałam sobie sprawy gdzie mną kieruję póki nie poczułam za plecami zakurzonego kamienia, ściany. Gdy się o nią oparłam część zeschniętej farby odpadła, zupełnie nie zwracałam jednak na to uwagi. Znowu pojawiło się to uczucie, jak bym wpadła w sidła i czekała aż po prostu mnie zagarnie, mimo to cicho zamruczałam, czując jego palce na mojej odsłoniętej skórze. Gdy tylko rozpięłam koszulę czarodzieja, zdjęłam z niego sweter, nie wracając do jego warg, całowałam jego szyję, schodząc w dół do obojczyków. Tym razem ja miałam okazję by mu się przyjrzeć, przypomnieć sobie każdą bliznę zdobiącą jego skórę i zostawić na nich muśnięcia swoich ust. Po raz kolejny przeszło mi przez myśl jak bardzo irracjonalne jest to jak mnie do niego ciągnęło i to że coś się w nim zmieniło. Czy wcześniej też się tak przy nim czułam? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Opuszczony szpital | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|