Zamykając za sobą drzwi wejściowe, nie chciałam z nikim rozmawiać. Z żadnym służącym, człowiekiem, trenującym wampirem. Chciałam jedynie przemknąć do pokoju, ale poczułam burczenie w brzuchu. Do tego natychmiastowo doszły mdłości, więc ze zmarszczonym nosem udałam się do kuchni, pogrzebać po szafkach. Chwilę mi zajęło zanim zlokalizowałam tę ukrywającą krew. Otworzyłam woreczek i łapczywie wlałam sobie do ust, nieco rozlewając na ubranie.
Chwilę oddychałam, by potem usiąść z cichym klapnięciem na krześle i pić w zadumie.