a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Jezioro Caern - Page 2


 

 Jezioro Caern

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Gość
Gość



Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyWto 14 Kwi 2020, 12:24

Hank wybrał się na swego rodzaju pieszą wycieczkę. Jeszcze nie znał miasta ani okolic za dobrze, był aktualnie w fazie znajdowania miejsc, do których warto wracać. Szedł przez las porządnie wydeptaną ścieżką, można nawet nazwać ją szlakiem. Poza nim dookoła nie było nikogo, chociaż to miejsce było opisywane jako niezła atrakcja turystyczna. Ale cóż - już po sezonie. Może to nawet lepiej, będzie mógł spokojnie się rozejrzeć. Chociaż trochę brakowało mu ludzi. Od przyjazdu do nowego miasta nie miał jeszcze okazji tak naprawdę nikogo poznać... no, może starszą sąsiadkę z pierwszego piętra, która obserwowała go przez uchylone drzwi, kiedy tylko wchodził albo wychodził z domu.
Hank stwierdził, że lepiej teraz o tym nie myśleć i podniósł wzrok na taflę wody, która wyłoniła się zza drzew. Ładnie. Miał przy sobie mały plecak z portfelem, mapą i butelką wody. Nie zamierzał pływać, nie lubił tego zbytnio, a z resztą - było może z 10 stopni...
Już miał podejść na brzeg jeziora żeby objąć je całe wzrokiem, kiedy zauważył, że w wodzie ktoś jest. Zatrzymał się kilka metrów od brzegu i zbił wzrok w płynącego ze zdziwieniem. W sumie, Hank spodziewałby się, że ktoś tu będzie... Ale nie w wodzie. Musiała przecież być lodowata. Zerknął w bok, na schludnie ułożone rzeczy nieznajomego. Hm, ciekawa sytuacja. Spojrzał w górę na przelatujące akurat ptaki i odchrząknął głośno, dając znać o swojej obecności. Pozostawiał pierwszy ruch nieznajomemu, chociaż nie był w ogóle pewien czy taki nastąpi. Równie dobrze mogą ignorować się nawzajem, a Hank po prostu obejdzie sobie jezioro dookoła. Tak czy siak, ciekawa sytuacja.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptySro 15 Kwi 2020, 11:22

Zimno nie przeszkadzało wampirowi. Nawet przeciwnie, czuł się doskonale. Otrzeźwiał trochę. Rozmowa z Jacobem rozgorączkowała go, nawet, jeśli nie dawał tego po sobie poznać. A raczej dorzuciła do pieca. Ivar miał, krótko mówiąc, przejebane. Ale tylko w Venandi, jak się nad tym zastanowić. Mógł przecież zostać na spokojnie w Fostern i byłby bezpieczny. Prawda?
Męzczyzna ułożył się wygodnie na plecach i przymknął oczy, zataczając kółeczka na wodzie. Oddychał powoli, spokojnie. Nie jednoczył się z naturą ani nie osiągał swojego zen, bo nie wierzył w takie rzeczy. Bzdury, mity i przesądy jego zdaniem. Ale nawet on musiał przyznać, że odrobina przyrody dział kojąco na kogoś, kto na co dzień otacza się elektroniką.
Wampir tak głęboko odpłynął w myślach, że w ogóle nie usłyszał nadchodzącego mężczyzny. Ba, nawet na początku go nie zauważył. Dopiero znaczące chrząknięcie go "obudziło". Co więcej, nawet go przestraszyło. Ivar poruszył się nagle w wodzie, tracąc równowagę i na chwilę wylądował pod taflą wody. Wynurzył się z prychnięciem i przymykając jedno oko, rozejrzał się za źródłem dźwięku. Znalazł je szybko. "Źródło dźwięku" łatwe do przeoczenia nie było. Ale z całą pewnością było elementem, którego wampir nie przewidział. Głupio, oczywiście. Przecież nie każdy, kogo teraz napotykał po drodze musiał chcieć go zabić.
- Jeśli chcesz się dołączyć, to śmiało. Tylko nie ubrudź mi ciuchów, ta koszula tania nie była - rzucił z szerokim uśmiechem, prezentując szereg swoich idealnych zębów - Woda jest idealna, serio. Po pierwszym szoku termicznym jest tylko lepiej!
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2982
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyCzw 16 Gru 2021, 17:35

Wampir, który się tu przypałętał, był albo samobójcą, albo samozwańczym bohaterem albo też wyrzutkiem. Możliwe, że wszystko w jednym. Niemniej jednak jego włóczenie się, heroizm i okres wygnania miały się szybko ku końcowi. Był ranny, cholera wie, czemu. Czy przez jakiegoś leśnego stwora czy może wilkołaka, tego nie sposób było określić. Przynajmniej nie z daleka. Zwłaszcza nie wtedy, kiedy było się Łowcą. Hareton nie potrafił z daleka określić, co też takiego zraniło wampira. Wiedział jedynie, że ten kuleje. Regenerował się szybko, oczywiście, jak to ten przeklęty gatunek miał w zwyczaju. Jednakże i on miał swoje ograniczenia.
Pomiot Nocy dopadł do jeziora i począł chłeptać wodę jak opętany. Kiedy tylko zaspokoił pierwsze pragnienie, począł obmywać całe ciało. To przypuszczalnie było gwoździem do jego trumny. Jak tylko krew ponownie ujrzała światło dzienne, wyzwoliła silny zapach. Nie dla Haretona. Dla samotnego wilkołaka, przypuszczalnie patrolującego teren. Wilk nie czekał, aż wampir zdoła się zregenerować. Zaatakował, szybko i bezlitośnie.
Wampir przeżył pierwsze kilkadziesiąt sekund starcia dzięki swojej sile woli oraz temu, że wilkołak był widocznie mniej doświadczony niż on w walce. Jednak ze swoimi ranami nie miał szans. Bronił się przed każdym kolejnym atakiem coraz słabiej, coraz bliżej swych witalnych punktów dopuszczał kły przeciwnika. I byłby umarł zapewne, kiedy wilkołak rzucił się na niego ponownie, gdyby nie srebrna kula, która dzięki Precyzji oraz faktowi, że żadna ze stron starcia nie spodziewała się ingerencji sił trzecich, trafiła wilka perfekcyjnie w tchawicę.
Stwór osunął się z wampira, cofnął parę kroków, zataczając się powoli. Ostatecznie upadł na bok, ledwo łapiąc oddech. Hareton postanowił go zignorować, przynajmniej na teraz. Stwór zapewne i tak mu nazbyt wiele nie opowie. Wampir zaś...Ach, to już zupełnie inna historia.
- Dzięki, bez cie...
- Zamknij mordę, jak nikt cię nie pytał. - Hareton wymierzył precyzyjne kopnięcie prosto w bok wampira, z którego lała się krew. Ten wrzasnął dziko, Łowca jednak zanadto się tym nie przejął. - Będziesz odpowiadać na pytania, kiedy zechce i jak zechcę, jasne? Więc po pierwsze, jesteś tu sam czy z kimś? I po cholerę tu jesteś w ogóle?
Wampir spojrzał wściekle na Rycerza Krwi. Płomień w jego oczach buchnął z tym większym entuzjazmem, kiedy to poczuł ciężki bucior mężczyzny na swej klatce piersiowej.
- Pierdol się, nic... - wypowiedź wampira szybko została przerwana, kiedy ni z tego ni z owego czubek srebrnego miecza znalazł się w jego utach.
- Nie nie nie, zła odpowiedź. A przynajmniej zła w kontekście zadawanego pytania. Będę miły i spytam jeszczer raz. Co tu robisz i czy jesteś z kimś?


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Franz
Galancik
Franz

Liczba postów : 63
Punkty aktywności : 1321
Data dołączenia : 25/12/2020

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyNie 19 Gru 2021, 17:46

Nadal nie mógł się odnaleźć.
Jak się okazało, w ramach "oficjalnych" misji niewiele się działo - po samym incydencie z przemienioną wpadł bowiem w dość rutynowy tryb życia, bardziej skoncentrowany na pracy niż łowieckich trudach. Wydawało mu się, ba - miał nadzieję, że udział w jakimś przedsięwzięciu, być może, pomoże mu w oderwaniu myśli od tego niefortunnego incydentu. Tymczasem mijały kolejne dni, kiedy nic się nie działo, co budziło w nim narastające poczucie bezradności i frustracji. Jeśli Mirabelle straciła nad sobą panowanie, nie miał prawa nic o tym wiedzieć. Incydenty działy się na mieście relatywnie często w porównaniu do innych amerykańskich metropolii tego rozmiaru, wiadomościom zresztą jakoś super mocno nie ufał, wierzył, że krwiopijcy jakoś tam zacierali ślady. Biorąc pod uwagę jego doświadczenie było ich na tyle dużo, że musiały mieć jakiś układ z policją, żeby zachować dyskrecję.

Nic więc się nie działo, a jego rozsadzało od środka. Nie miał zresztą z kim o tym porozmawiać. Frustracja narastała więc w nim w takim tempie, że po kilku tygodniach uznał, że może to i dobrze, że nikt go nie wysłał na żadne zadanie, prawdopodobnie wyrzuciłby przy tym cały swój gniew na dowolnego przeciwnika.
Starał się jedynie kompensować tę nudę i zastój dość ciężkimi treningami. Wolne dni nierzadko spędzał na ćwiczeniach, czasami zaś, zirytowany, po prostu szedł do lasów wokół Venandi, nie wiedząc do końca w jakim celu. Być może szukał guza. Niewykluczone, że chodziło o sprowokowanie kogoś.
Może właśnie dlatego zawędrował w okolice Fostern.

Nie słuchał muzyki, kiedy szedł. Właściwie maszerował: narzucił sobie szybkie tempo, chociaż kroczył relatywnie cicho, starając się nie obwieszczać całemu światu swojej obecności donośnym tupaniem. W związku z tym strzał momentalnie wyrwał go z zamyślenia: był, cholera, głośny, w porównaniu z relatywną ciszą otaczającego go lasu. Młody mężczyzna momentalnie zboczył ze ścieżki, którą szedł, po czym ruszył praktycznie po azymucie w kierunku źródła dźwięku.
Wkrótce był nieopodal jeziora, gdzie ujrzał dość osobliwą scenę. Przy tej scenie zaś kogoś kto definitywnie prezentował się jak łowca.
- Nie chcę być nieuprzejmy - Wyszedł z krzaków i rozejrzał się. - Ale z mieczem w ustach ciężko się mówi.
Spojrzał na leżącego wampira.
- Chociaż na Boga, jak mu się uda to dam ci pięć dolarów - Wtedy skierował wzrok na mężczyznę z mieczem i się uśmiechnął. - Franz. Czarodziej. Trochę zaskoczony czarodziej, bo nie wydaje mi się, żebyśmy mieli jakieś... nie wiem, patrole, blisko Fostern.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2982
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyNie 19 Gru 2021, 19:27

Hareton tak naprawdę nie za bardzo wiedział, co chce osiągnąć. Nawet jeśli dowiedziałby się o jakimś patrolu, to co by uczynił z tym faktem? Zapewne nic. Mógł być Rycerzem Krwi, ale atakowanie drużyny złożonej z paru wampirów, Łowców i Czarodziejów byłoby samobójstwem. Gdyby jeszcze chodzili duetami, to zapewne by obrał takowy patrol za swój cel. Lecz z tego co się orientował, rzadko tak bywało. Zresztą nawet jakby tak było, to miał opory przed atakowaniem ludzi. Inna sprawa, gdyby ktoś najpierw go zaatakował. Tak się jednak jak dotąd nie stało.
Po prawdzie w ogóle nie rozumiał za bardzo, co takiego dzieje się w okolicy. Wiedział tylko, że wampiry i Łowcy z Venandi trzymają się obecnie razem. Czemu? Cholera wie, ale jedni i drudzy mieli zdaje się mocno na pieńku z wilkołakami. Hareton próbował to wykorzystać od dłuższego czasu, ale dopiero tego dnia udało mu się w końcu odnieść jakiś sukces. Jakikolwiek. Był sfrustrowany, zmęczony i diabelsko wkurwiony. Gdyby mógł, to by po prostu wysadził oba wzgórza w Venandi w cholerę. Być może wówczas jego upragniona ofiara łowów by się przed nim ujawnił. Bądź zdechła w męczarniach.
Przybycie męzczyzny, który przedstawił się jako Franz było ciekawym zbiegiem okoliczności. W pierwszej chwili Hareton drgnął, będąc przekonanym, że zostanie zaraz zaatakowany. Był przekonany, że jest na celowniku Czarodzieja. Ten jednak...przedstawił się. Było to na tyle niespodziewane, że Łowcy zrobiło się najzwyczajniej w świecie głupio w pierwszym momencie. Wolną ręką już sięgał po sztylet zawieszony u pasa.
- Nie oczekuję od niego elokwencji czy sztuki erystycznej godnej Sokratesa. Ot, chcę uzyskać parę odpowiedzi.
Lekko kpiący, krzywy uśmiech wystąpił na oblicze mężczyzny. Nacisnął mocniej wampira, jednak wyjął miecz z jego ust. Zamiast tego, przyłożył mu go do piersi. Był gotów w każdej chwili dźgnąć, jeśli tylko ten wykona jakikolwiek nieodpowiedni ruch. Lub po prostu jakikolwiek ruch, jaki nie przypadnie Haretonow do gustu.
- Hareton, Łowca. Przyjemność po mojej stronie. Waszym patrolom, jak widać, zdarza się zgubić. Jest tutaj was więcej? Albo w ogóle, znacie się?
Rycerz Krwi pozwolił sobie na to, by spojrzeć na czarodzieja. Czemu nie ratował wampira? Czy to był jakiś podstęp? W końcu musiał być pod władzą Valkyona, skoro widocznie uważał patrole za "ich". Jednak Hareton nie potrafił się zmusić, by zaatakować Franza. Był człowiekiem, a przynajmniej tak się przedstawiał. Nie chciał zabijać ludzi.
Wampir zaś wykorzystał jego chwilę zawahania. Nie był głupi, nie próbował się wyszarpnąć i zaatakować. Odniósł zbyt poważne rany, by być w stanie sprawnie się poruszać, nie mówiąc już o czubku ostrza na jego piersi. Zamiast tego, spojrzał na Franza błagalnym wzrokiem, prosząc go o ratunek. Przed rychłą śmiercią, której zimny oddech czuł już na karku.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Franz
Galancik
Franz

Liczba postów : 63
Punkty aktywności : 1321
Data dołączenia : 25/12/2020

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyPon 20 Gru 2021, 23:34

Widok był... dziwny. Oto nieopodal jeziora leżał martwy wilkołak, z którego to jeszcze toczyła się krew, jak i półmartwy wampir, którego nieznajomy łowca definitywnie zamierzał dobić. Franz jednak niewiele słyszał, nim tu nie doszedł: czyżby ta walka rozegrała się równie szybko, co i gwałtownie? Czy wampir był tak poturbowany przez łowcę, czy przez wilkołaka? Cóż, byli w okolicach Fostern: prawdopodobnie to Lykanin był sprawcą, a... Hareton, oho, przedstawił się, jedynie dołączył do wesołego grona zabijaków.
- Naszym? - odpowiedział mu pytaniem i nie krył zdziwienia w głosie. A potem jęknął.
- Rany, przegapiłem jakieś spotkanie?
Spojrzał mało zachwycony na wampira. Wtedy doznał lekkiego ukłucia w żołądku: choć nieznajomy, mężczyzna spoglądał na niego błagalnym wzrokiem. Młody czarodziej na moment sie nad tym faktem zamyślił. Nie znał jego historii, nie wiedział, dlaczego ów się tu znalazł. Czy chodziło o te patrole, o których mówił Hareton? A może polował na okoliczną zwierzynę, jak to wampiryczny "jarosz", którym być może był? A może ukrywał się poza Venandi, ponieważ miał jakiś problem z okolicznymi... warunkami. Albo zrobił coś, co go wygnało z miasta. Trudno tu przypuszczać. Czarodziej więc podszedł, nie wyciągając nawet broni. Zamyślił się.
- Ach... przecież. Hareton - Parsknął. - Ostrzegali mnie przed tobą.
Widać jednak było, że niekoniecznie traktował te ostrzeżenia na poważnie, usiadł bowiem na ziemi, nieopodal dwójki.
- Jeśli wiesz, że łowcy i wampiry aranżują wspólne patrole, to mogłeś z nim normalnie porozmawiać, a potem zrobić, co i tak zamierzałeś zrobić - rzucił dość spokojnie. - Na pierwszy rzut oka wygląda jakbyś bardziej chciał się wyżyć, niż wyciągnąć informacje.
Po tych słowach skierował wzrok na wampira. Spojrzenie krwiopijcy było błagalne: wiedział, co go czekało, ale chyba jeszcze miał nadzieję. Franz westchnął ciężko i zwrócił się bezpośrednio do niego, pomijając Haretona:
- Przykro mi, ale wasza rasa to niestety za duże ryzyko dla ludzi. Nic nie mogę zrobić.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2982
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyWto 21 Gru 2021, 19:26

Na parsknięcie Franza Hareton zareagował podobnie. Zaśmiał się krótko, co sprawiło, że czubek miecza zatańczył na klatce piersiowej wampira. Co godne podziwu, ten nie krzyknął, tylko syknął z bólu. Rana zaskwierczała lekko, jednak ofiara Łowcy nie próbowała się oswobodzić. Domyślał się, jakby zakońćzyła się ta niewątpliwie chwalebna próba wywalczenia sobie wolności.
- Ostrzegali przede mną? Ciekawe. Gdybym był próżny, powiedziałbym, że poczułem się właśnie sławny.
Haretona niezbyt obchodziło, co sądzą o nim Łowcy w Venandi tak długo, jak współpracowali oni z wampirami. Zgadywał, że nie wszyscy są zachwyceni z obecnego stanu rzeczy. Istoty, z którymi tak długo walczyli, nagle łażą z nimi na patrole, walczą ramię w ramię przeciwko wilkołakom i innym wampirom. Żałosne. Ale to nie Hareton był przywódcą Łowców w Venandi. Jeśli chcieli się oni słuchać Valkyona, niechaj i tak będzie. On z zastanego stanu rzeczy nijak się nie cieszył, ale fakt możliwości dobijania wampirów jak i wilkołaków rekompensował mu jego "wygnanie".
- Z tego co mi wiadomo, twój przywódca zakazał atakowania wampirów. Wątpię, by któryś z waszych patroli ot tak mi umożliwił... - przy tych słowach, Łowca bez ostrzeżenia szybkim, silnym pchnięciem przesunął miecz i wbił go w krtań wampira - ...zrobienie tego, co zamierzałem zrobić.
Stwór nocy pod jego butem nie krzyknął. Nie mógł, miał przebite struny głosowe. Zdołał tylko szarpnąć się i wydać z siebie dziwny dźwięk. Złapał ostrze miecza, próbując je od siebie odsunąć. Rzucił się jeszcze parę razy, nim w końcu padł martwy. Hareton zaszczycił go jednym, krótkim spojrzeniem. Wyszarpnął miecz z ciała i otarł o ubranie wampira.
- Jak słusznie zauważyłeś, duże ryzyko, wątpliwe korzyści. Nie jestem na tyle szalony i zdesperowany, by samotnie atakować patrole Łowców i wampirów. Wspomaganych przez magów, jak się okazuje.
Rycerz Krwi przesunął lekko zwłoki nogą, po czym podwinął płaszcz i usiadł na truposzu. Nie chciał patrzeć na Franza z góry, ani metaforycznie ani dosłownie. Powiedział wszak mądre słowa przed chwilą! Nawet jeśli służył Valkyonowi, to zapewne nie on podejmował decyzje. Nie mógł go zatem winić o obecny stan rzeczy, a jedynie modlić się, by zawrócił ponownie na słuszną ścieżkę. Ścieżkę bólu i śmierci dla każdego przeklętego krwiopijcy.
- Ale skoro już tu jesteś, równie dobrze mogę porozmawiać z tobą. Co się do cholery dzieje w okolicy? Wilkołaki zdają się być nad wyraz aktywne. Ba, nawet nierzadko przeganiają was w siną dal. A wy łazicie po lasach i przeszukujecie je, jakbyście pod każdym kamieniem mieli szansę znaleźć bańkę funtów. Katherine już was sobie odpuściła?
Hareton sięgnął do jednej z kieszeni płaszcza i wyjął bidon. W którym, zamiast wody, trzymał wino. Raczej z niższej półki niż wyższej, aczkolwiek nie zawierało w sobie dodatku spirytusu. Chyba. Mężczyzna wypił kilka łyków, po czym wyciągnął butelkę w stronę Franza.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Franz
Galancik
Franz

Liczba postów : 63
Punkty aktywności : 1321
Data dołączenia : 25/12/2020

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptySro 22 Gru 2021, 20:55

Ach... ee... no cóż. Być może. Franz trochę się zdziwił na twarzy, ale potem jakoś tak wzruszył ramionami.
- Nie byłem na żadnym patrolu - odparł krótko i trochę twardo. - Może gdybym był, to...
Zrobił nieco strapioną minę. Gryzło go w środku, nie miał jednak zamiaru otwierać się na obcego sobie mężczyznę.
Czego Hareton po jego wypowiedzi nie mógł się domyślić to, że przed nim ostrzegła Franza wampirzyca. Ba, była to panna, która następnie włóczyła się po mieście i, chcąc nie chcąc, zaatakowała przynajmniej jedną osobę. Wkrótce zaś młodemu czarodziejowi uciekła, pozostawiając go z poczuciem ciągłej winy, że każda następna ofiara będzie na jego sumieniu.
Oczywiście, że jego umysł próbował kierować winę na innych: jak Valkyon mógł robić swoje kalkulacje, biorąc pod uwagę ich oczywiste, potencjalne ofiary. Jak mogła to zrobić... kto tam był po stronie krwiopijców... Virgo? Chyba tak. Chociaż, jej zapewne łatwiej było z tym żyć.
Co więcej, to od Mirabelle dowiedział się o czymś w rodzaju rozejmu, nie od łowców. Z nim, bezpośrednio, nikt nie rozmawiał. On, jako on, po prostu kontynuował zamartwianie się myślą, że przemieniona, którą spotkał i której odpuścił, być może kontynuowała swoje wypady i wreszcie jej samokontrola odpuściła. Pozwolił tej myśli gnić.

To właśnie doprowadziło go do momentu, w którym spotkał w lesie Haretona i pozwolił mu na własnych oczach zamordować innego krwiopijcę. Nie znał jego historii, mógł być to najbardziej prawy wampir, jakiego Ziemia znała, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.
Kto wie.
Franz ewidentnie miał umysł zawalony myślami, kiedy spoglądał na krwiopijcę, którym to gasły resztki życia. Właściwie to łowca zaoferował mu uprzejmie szybką śmierć, chociaż zupełnie nieproduktywną: z tego co mówił wynikało, że więcej wniosków wyciągał z obecności młodego czarodzieja niż wampira. A jego wnioski były dodatkowo bardzo dalekie. Po dłuższej przerwie więc mężczyzna rzucił, trochę niekoniecznie w nastroju do odbywającego się zabójstwa:
- Nie byłem na patrolu. Raczej... ee... - Podrapał się po karku. - Zbierałem myśli.
Westchnął ciężko.
- Jeśli chcesz zdobyć informacje, polecam poszukać pod innym kamieniem - odparł na pytania mężczyzny. - Jestem w te klocki dość nowy. Wiem tylko, że z jakichś przyczyn jest rozejm, więc jak mówisz o aktywności wilkołaków i wspólnych patrolach łowców i wampirów to tylko jeden wniosek się nasuwa: łowcy działają wspólnie przeciwko Lykanom.
Po tej wypowiedzi wzruszył ramionami.
- Ale zabij mnie, nic więcej nie wiem.
Potem się zreflektował.
- Tylko nie tak dosłownie. Już widzę, że masz ku temu potencjał.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2982
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyPią 24 Gru 2021, 19:14

Nie byłem na patrolu? Ale w ogóle, kurwa, nie byłeś, czy teraz nie byłeś? To była kluczowa sprawa w oczach Haretona, chociaż Franz oczywiście nie mógł zdawać sobie z tego sprawy. Nie traktowała Łowców z Venandi jako wrogów. Poza Valkyonem, rzecz jasna. Traktował ich po prostu, jakby Łowcami nie byli, skoro chodzili ramię w ramię za rączki z wampirami i pozwalali im na panoszenie się po mieście. Jeśli Franz również do nich należał, to od razu tracił "status" w oczach Rycerza Krwi.
Ale...wydawał się nie być przekonany do tego, o czym mówił. Jakby sam niezbyt był fanem rozwiązań promowanych przez Bractwo w Venandi. To z kolei było problemem dla Haretona. Wolał, kiedy świat był bardziej...czarno-biały. Jak ma zatem potraktować czarodzieja, który przecież jest z Venandi, widocznie pod przywództwem Valkyona, jednocześnie będącego widocznie z boku obecnej "polityki", jaka panuje w okolicy?
- Zbierałeś myśli? To może być ciekawy początek rozmowy w takim razie. Nad czym to tak rozmyślałeś, mój świeżo prawie w boju upieczony towarzyszu?
Lekko ironiczny uśmieszek ozdobił twarz Haretona. W końcu Franz nawet palcem nie drgnął, by zabić wampira. Ale był przy tym obecny. I również palcem nie drgnął nawet, by pomóc. Pomimo tego, że stwór pokładał w nim jakieś nadzieje. Tak więc chcąc nie chcąc, Franz przez przypadek określił się po jednej stronie. Zaledwie ociupinę, ociupineczkę, ale jednak to uczynił. Hareton miał nadzieję, że na tym nie poprzestanie.
Parsknął śmiechem, słysząc deklarację czarodzieja. Miałby go zabić? A po jaką cholerę? Wydawał się być w porządku. Po prostu miał złego przywódcę. Ale to przecież nie jego wina. Sam Hareton dał się nabrać, a był z zewnątrz. Nie był lepszy. Ba, był nawet gorszy pod tym względem, jeśli na to spojrzeć. Jako osoba z zewnątrz powinien móc łatwiej zauważyć pewne...braki, jakimi charakteryzowało się Bractwo w Venandi. A odkryłem je tak niedawno...
- Nie zabijam ludzi. Jeszcze nigdy nikogo nie zabiłem. Nawet nigdy się w bójkę nie wdałem, póki ktoś nie zaczepił mnie pierwszy. Jestem najgrzeczniejszą osobą w całym tym pieprzonym mieście, jaką mogłeś spotkać! Powinieneś wykazywać większy entuzjazm do życia.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Franz
Galancik
Franz

Liczba postów : 63
Punkty aktywności : 1321
Data dołączenia : 25/12/2020

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptySob 25 Gru 2021, 22:28

Nad czym rozmyślał... to dobre pytanie. Zmarszczył lekko brwi, siadając "po turecku" nieopodal Haretona. Spojrzał na ziemię nieopodal swoich nóg.
- Nad sobą. Nad... ee... sensem, tego, co robimy. Nad... konsekwencjami, tego, co robimy.
Rozejrzał się wokół. Zawiesił wzrok na zwłokach wilkołaka, potem jeszcze na kilka chwil na truchle wampira, od którego łowca, co ciekawe, nawet się za bardzo nie odsunął. Pod tym kątem i z tej odległości krwiopijca wyglądał bardziej ludzko. Oczy nadal miał lekko rozchylone; jego zabójca odmówił nawet tej uprzejmości, żeby je zamknąć. Usta były rozchylone, ciepła krew jeszcze powoli się z nich sączyła. Stanowił jakiś ponury obrazek tego całego konfliktu.
Teoretycznie każda ze stron powinna być zdeterminowana, żeby pozostałe dwie wyeliminować. Dla łowców aksjomatem działań powinna być ochrona ludzi: to zawsze, niezaprzeczalnie musiało kolidować z istnieniem wampirów i wilkołaków, prawda? Jedne wszakże smakowały w ludzkiej krwi, a drugie w mięsie. Jakkolwiek odrażające nie byłyby te fakty, najważniejszy był czynnik ewolucyjny: spychały ludzi ze szczytu łańcucha pokarmowego, więc należało przywrócić naturalną równowagę rzeczy. Równowagę, w której to człowiek był gatunkiem dominującym.
Gdyby zaś ująć to moralnie - jak starał się to robić Franz - w której żadna świadoma jednostka ludzka nie jest mordowana tylko dlatego, że jakieś inne stworzenie uzna się za silniejsze.

Mężczyzna potarł dłonią czoło, zamyślony.
- Właściwie ta robota powinna być prosta, prawda? Ludzie naturalnie muszą być przeciwko wampirom i wilkołakom bo te są zagrożeniem - Spojrzał na mężczyznę ponuro. - A tymczasem, skoro wiesz o tym całym rozejmie, to zdajesz sobie sprawę jakie będą konsekwencje, gdy Lykanie znajdą martwego jednego ze swoich pobratymców, a wampiry - jednego ze swoich, bez towarzyszącego mu łowcy.
Zamyślony, zagapił się na te martwe oczy zamordowanego krwiopijcy. Ciągle brak ruchu. To było dziwne. Dziwnie się patrzyło na śmierć. A jednocześnie była w tym jakaś mściwa satysfakcja, jakby to on zadał cios i oddawał tej anonimowej ofierze za własne bolączki.
Potrząsnął głową.
- No nie wiem - odburknął w odpowiedzi. - Niby z jakiego powodu.
Entuzjazm do życia? Dobre sobie.
- Nie wiem, kurwa jego jebana w dupę mać. Wiesz co, jak jeszcze niedawno robili ze mnie czarodzieja, to mi się wydawało, że będzie to życie kurwa proste. Pomagać będę swoim kumplom, żeby walczyli dzielnie ze złymi wampirami - bo głównie wampiry robią problemy w mieście, co? Wilkołaki są tu, w Fostern. Całe moje podłe doświadczenie z tym pieprzonym miastem to wampiry.
Przerwał na moment.
- A potem się kurwa wydarzył incydent. Jedna młoda wampirzyca mi uciekła: dość, że przemieniona, to jeszcze ewidentnie wygłodzona i zupełnie... - Przypomniał sobie, jak udawała, że wbija sobie sztylet w klatkę piersiową. - ...pozbawiona zdrowego rozsądku.
Pogładził się dłonią po czole.
- I jeszcze moja kuzynka też jest wampirzycą. I zmusiła tamtą do zaatakowania człowieka. A ja usiłowałem, jak kretyn, przemówić im do rozsądku i nie wiem...
Uderzył pięścią o ziemię, już ewidentnie zdenerwowany.
- I co teraz? Niech którakolwiek cokolwiek zrobi, to jest na mój, kurwa, rachunek. Kurwa jego pierdolona mać. Jak w ogóle można z czymś takim żyć?
Teraz, jak to sobie przypominał, oczy tego wampira wydawały mu się mniej ludzkie.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2982
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyPon 27 Gru 2021, 10:20

Nad konsekwencjami tego co robimy? No to się mu zebrało na wspominki w idealnym momencie! Hareton parsknął lekko, ale powstrzymał śmiech. Nie mógł być aż tak nieuprzejmy przecież! Dopiero co poznał Franza. Czas na nieuprzejmości jeszcze nadejdzie. I to niezależnie od tego, w jakim kierunku rozwinęłaby się ich znajomość. Bycie przeciwko całemu światu miało nie raz swoje zalety. Wady oczywiście też, ale należało przecież patrzeć na świat pozytywnie.
Zastanowił się chwilę nad słowami Franza. Ta robota powinna być prosta? W założeniach tak właściwie była. Wychowanie Haretona sprawiało, że nie miał on zbyt wielkich problemów z uznaniem aksjomatów, jakie włożył mu do łba jego ukochany wujek. Wampiry są złe, bo polują na ludzi. Są poza moralnością ludzką. Należy je tępić, z całą stanowczością i całą pewnością. Preferencyjnie, winno się to robić bez zadawania zbędnego cierpienia i nigdy nie można było uznać wyższości polowania nad życie ludzkie. Było wiele innych zasad, oczywiście, ale te były podstawowe, najprostsze. W Anglii nie mieli zbytnio wielu problemów poza wampirami. Wilkołaki tam właściwie nie istniały, bo i wszelkie gatunki drapieżne na wyspach zostały dawno wybite. Pozostawały więc tylko te potwory, które kryły się wśród ludzi. I na cmentarzach. Te drugie były jednak zdecydowanie mniej przebiegłe i ich tępienie nie było aż tak problematyczne.
- Ta robota jest prosta. To ty nadmiernie ją komplikujesz. Czy może raczej, wy nadmiernie ją komplikujecie - poprawił się szybko Łowca. - Co zaś do tego przystojniaka...Martwy krwiopijca i martwy wilkołak. Z tym, że wilkołak zabity raną postrzałową, a wampir mieczem. Sądzę, że można by z tego ulepić ładną historyjkę, jeśli któryś z wampirów by znalazł te ciała. Albo Łowców. Wilkołaki raczej nie przejmą się aż takimi detalami.
Hareton uśmiechnął się wesoło, co całkowicie nie pasowało z otaczającymi go dwoma truposzami. Nie przejmował się tym zanadto. Nie traktował ani wampirów ani wilkołaków jako ludzi, toteż zabijanie ich nie wzbudzało u niego jakiegoś wyrzutu adrenaliny czy jakieś innej nadzwyczajnej reakcji fizjologicznej. Jawno za to sugerował, że bardzo, ale to bardzo chętnie ujrzałby, jak ktoś dokonuje odkrycia dwóch trupów. To byłoby...idealne. Mogłoby wywołać całkowitą wojnę pomiędzy wszystkimi trzema gatunkami.
A w takich okolicznościach, Hareton czułby się jak ryba w wodzie o idealnym zasoleniu, pH, zawartości tlenu i całej reszcie mikrośmieci.
- Jak powiedziałem, robota jest prosta. Życie jest proste. To ty nadmiernie je sobie komplikujesz, Franz. Spieprzyłeś sprawę. Zdarza się. Popełniłeś błąd, źle oceniłeś sytuację. Zdarza się. Ale żyjesz i możesz swój błąd naprawić. A nawet jeśli nie możesz go naprawić, możesz w zamian uczynić coś innego, co przysłuży się sprawie. Nie jesteśmy panami życia i śmierci. Jesteśmy Łowcami, zabijamy potwory. I na tym powinniśmy się skupić.
Łowca wzruszył ramionami i uśmiechnął się ponownie, jakby mówił najbardziej oczywistą rzecz na Ziemi. Zaraz jednak poprawił się, nim Franz miał szansę odpowiedzieć.
- Znaczy, ty jesteś czarodziejem. Umiesz pewnie coś więcej. Ja niekoniecznie. Ale za to jestem w tym całkiem niezły.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Franz
Galancik
Franz

Liczba postów : 63
Punkty aktywności : 1321
Data dołączenia : 25/12/2020

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyPon 03 Sty 2022, 20:36

Prosta? Franz chciałby przyznać mu rację. Naprawdę by tego chciał. Ale z jego perspektywy "praca" nigdy nie była prosta: jakiekolwiek podejmował decyzje, to z myślą o skutkach. Był przyzwyczajony do robienia rzeczy, które w próżni by były uznane za złe, ale w jego sytuacji dały się usprawiedliwić.
Tylko, no, usprawiedliwienia miały limit.
Hareton ewidentnie był człowiekiem (Łowcą! Ech) o mocnych zasadach. Jak zabicie czegoś/kogoś było z poziomu tych zasad konieczne, to się to robiło. Młody czarodziej musiał trochę się nad taką postawą zastanowić. Czy to nie byłoby wygodne? W sumie, no, byłoby. Tylko na ile musiałby się zastanawiać nad konsekwencjami? A właściwie bycie łowcą nie sprowadzalo się do czegoś takiego? Ech. Problem w tym, że Franz nie był wychowany na mocnych zasadach, tylko na koniecznościach. No i to, co mówił Rycerz Krwi, trochę go czesało pod włos. Zwłaszcza, że mężczyzna ewidentnie miał prostą odpowiedź na trudne pytania.
- Czyli mówisz, że powinienem odstrzelić kuzynkę? - zapytał niepewnie. Po tym, co mu jego rozmówca mówił, cóż, nie wiedział. Za to był pewny, że powinien był odstrzelić Mirabelle. Po tygodniach zmęczenia wątpliwościami i przykrymi obrazami tego, co młoda przemieniona mogła właśnie robić, ten punkt widzenia akurat zupełnie pojmował. Teraz by się, kurwa, nawet sekundy nie zawahał.
- No a teraz łowcy startują od punktu odniesienia: no bo po co zabija się potwory? Dla dobra i ochrony ludzkości? A co jeśli, żeby chronić ludzkość, najbardziej optymalną drogą jest wyciągnąć rękę do potworów?
Podrapał się po brodzie.
- A co jeżeli więcej ludzi, zwłaszcza samych łowców, zginie przez wszczynanie konfliktu?
Zadawał te pytania trochę rozmówcy, trochę sobie. Nie był pewny. Ale wiedział, że szukał u Haretona odpowiedzi. Jakiejś... inspiracji. Miał dość wątpliwości, chciał mieć więcej odpowiedzi niż pytań.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2982
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyWto 04 Sty 2022, 14:25

Odstrzelić kuzynkę? Kurwa, co te wampiry w Venandi pieprzą się na lewo i prawo? Najpierw Sonia i Imoth, teraz Franz? Cień złości przemknął przez oczy Haretona. "Jego" wróżka zachichotała lekko wewnątrz, on jednak wyparł ten fakt. Nie miał zamiaru pozwolić sobie na to, by jakaś podrzędna istota go opętała. W końcu był Rycerzem Krwi! Łowcą od dawien dawna! Nikt nie powinien mieć do niego dostępu!
Ale co miał poradzić komuś takiemu jak Franz? Sam nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji, cenił zaś sobie życie rodziny ponad swoje własne. Zasępił się lekko i zamyślił. Z czysto pragmatycznego punktu widzenia, tak. Odstrzelenie kuzynki byłoby jak najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Nie stanowiłąby wówczas zagrożenia dla nikogo nigdy więcej. Ale...czy w dłuższej perspektywie czasu to było dobre rozwiązanie? A co, jeśli Franz sam popadnie przez to w dołek? Zbrzydnie mu cały ten świat? Nie będzie w stanie udźwignąć brzemienia, jakie zostało na niego złożone? Życie Łowcy było ważne. Najważniejsze. Póki żył, mógł chronić ludzi. Dziesiątki, być może setki.
- Najlepiej by było, jakbyś mógł ją zamknąć. Macie chyba jakieś lochy tam u siebie, prawda? - zaczął powoli, nieco niepewnie. Kombinował, jak przekonać Franza do swoich racji i jednocześnie go nie zrazić. To nie było łatwe zadanie. W końcu nie był w najlepszej komitywie z okolicznymi Łowcami.
- Wtedy nie tylko uratujesz potencjalne ofiary, ale także i ją samą przed odstrzeleniem przez innego Łowcę. Jak ja, żeby nie szukać daleko. Bądź rozgryzienia przez wilkołaka, skoro z nimi teraz mają na pieńku. Być może kiedy uda nam się wyleczyć wampiryzm. Moi bracia w Anglii nad tym pracują.
Było to nieco zawoalowane, ale jednak kłamstwo. Istotnie, Łowcy, a zwłaszcza Czarodzieje z Bractwa Haretona pracowali nad tym, czy da się wyleczyć wampiry. Ale badania dotyczyły tylko Przemienionych i póki co nie miały najlepszych wyników. Hareton nie miał pojęcia, czy kuzynka Franza jest przemienioną czy Półkrwi. Zgadywał tylko, że nie jest Czystokrwistą. Innymi słowy, dawał mężczyźnie skrawek fałszywej nadziei. Ale czy w desperacji i taki ochłap nie jest niczym obietnica zbawienia?
- Nie da się wyciągnąć dłoni do wampirów, Franz. To tak jakbyś powiedział, że najbardziej optymalną drogą do zakończenia przestępstw jest wyciągnięcie dłoni do przestępców. Zatrzymanie aktów terroryzmu poprzez uleganie ich żądaniom. Zawsze będziemy, z punktu widzenia wampira, niższymi istotami. Wolniejsi, słabsi, krócej żyjący. Już nie mówię o Czystokrwistych, bo to zupełnie inna bajka.
Łowca tym razem przemawiał z większym zaangażowaniem i energią, chociaż bez zbędnej egzaltacji. Po prostu, mówił szczerze. To czego się nauczył, to co mu wmawiano przez lata. I co sam potwierdzał przez lata polowań. Nie można było się dogadać z wampirem na dłuższą metę. Było to po prostu awykonalne. To tak jakby zebry próbowały przekonać lwicę do diety wegetariańskiej.
- Po to jesteśmy, Franz. Po to jesteśmy. Jesteśmy ranieni, umieramy, tracimy towarzyszy, opłakujemy ich śmierć. Wszystko po to, by nie musiała za nas robić tego matka, która nie doczeka się swojej córeczki. Bądź ujrzy ją w szale krwi, pytając Boga, jakimi grzechami sobie zasłużyła na to, by jej własne dziecko rozpruwało jej tętnicę.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Franz
Galancik
Franz

Liczba postów : 63
Punkty aktywności : 1321
Data dołączenia : 25/12/2020

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptySob 08 Sty 2022, 15:53

Franz zmarszczył brwi. No tak, świetna opcja. Pokręcił też głową na leczenie klątwy i odparł:
- Chcesz mi zmiękczyć trochę ten układ? Według twojej retoryki nie powinienem się z tym pierdolić - Kiwnął głową na zwłoki wampira. - Gdybyś wierzył, że da się to wyleczyć, to tego też próbowałbyś ratować.
Z perspektywy czarodzieja nie było podziału na "moi bliscy" i "moi dalsi". Aż go zmroziło na myśl: co by było, gdyby Alvin kiedyś przyjechał tu na weekend i został przemieniony? Wtedy należałoby go trzymać w zamkniętej chatce pośrodku lasu, żeby miał dostęp do krwi okolicznej zwierzyny, i czekać na cud? Skrzywił się lekko.
- Innymi słowy, cały problem w tym czy od razu je odstrzelić, czy nie.
Westchnął ciężko. A potem lekko skrzywił głowę. Haretona metafora dla wyciągania dłoni do przestępców go najbardziej zainteresowała. Sam był, de facto, przestępcą, zanim stał się łowcą. To wywołało w nim dziwne uczucia.
- Ale z wampirami nie jest tak jak z przestępcami, chyba?
Zastanowił się przez chwilę.
- Przestępcy to głównie ludzie. I co do zasady im większa nędza, tym większa przestępczość. Z przestępczością możesz walczyć przez strzelanie do przestępców ale długoterminowo... co ci to da?
Spojrzał w niebo.
- Jasne, że masz taką skrajną patologię i zorganizowane gangi, ale nie możesz chyba stawiać na tym samym poziomie gościa porywającego ludzi dla okupu i zakopującego ich w lesie z głupim szczylem, który zaczął rozprowadzać trawę żeby jego czwórka rodzeństwa miała co jeść?
Przerwał na chwilę. Ale może jeśli by chciał być taki zupełnie absolutystyczny, to powinien się odciąć od takich dywagacji? Jeśli ktoś był wampirem to był wampirem. Wilkołakiem - to samo. Koniec kropka. Nie są istotne motywacje, istotne jest to, że stanowią zagrożenie. Franz nie musiałby więc zastanawiać się jakie były ambicje kuzynki, która postanowiła pomagać łowcom przez tyle lat czy, jak silną wolę miała potencjalnie Mirabelle.
Wystarczyłoby żeby uznał je za osobny gatunek.
To brzmiało jak uproszczenie spraw i wolność od wielu trudnych wyborów.
- Mówisz o wojnie w tej swojej retoryce. Jak jest w tej Anglii?
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2982
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyWto 11 Sty 2022, 21:26

Hareton zaśmiał się, lekko i krótko. Nie miał absolutnie zamiaru tym samym wyśmiewać tego, co mówił Franz. Wręcz przeciwnie! Rozmowa szczerze go zaczęła interesować. Czuł się...wciągnięty! W rozmowę! Z innym Łowcą i to w Venandi! Cóż za wspaniałe uczucie!
- Franz, kolego, nie jestem wyrocznią. Podsuwam ci rozwiązania. Co ja bym zrobił na twoim miejscu? Cóż, na twoim miejscu pewnie nawet bym nie miał podobnych rozterek bo te wampiry o których mówisz już dawno by nie żyły. Ale nie jestem tobą. Twoim zadaniem jest przede wszystkim ratowanie życia ludzkiego. Jeśli jesteś w stanie uczynić to poprzez więzienie wampirów, droga wolna!
Poprawił się lekko na swoim siedzisku. Trup był trupem, nie ławką. Było to nieco specyficzne, że Hareton tak beztrosko na nim siedział z uwagi na wysokie poszanowanie jakie miał wobec ludzkiego ciała. Ale wampir to wampir, nie człowiek. Toteż wobec niego nie musiał mieć szacunku. Głowa wampira poruszyła się lekko, a z jego ust wypłynęła ciemna krew, zdobiąc ziemię kropelkami.
- Ciekawa koncepcja w sumie. Ośrodki resocjalizacji dla wampirów. Pomoc społeczna i szkoły dla tych młodych, by wiedziały, jak humanitarnie zaspokoić swoje pragnienie. Niestety, jak sam mówisz, wampiry to nie ludzie. Wyobrażasz sobie Czystokrwistego, który pozwala, by jego dzieci zostały zabrane przez Łowców celem jego edukacji?
Poruszony przez Franza i Haretona wątek zmusił Rycerza Krwi do zastanowienia się nad czym innym. Czy jeśli nie byłoby Czystokrwistych, to czy istotnie wampiry i ludzie mogliby żyć w pokoju? Wymagałoby to pewnie surowych regulacji, jednakże...być może było realne? Ba, wampiry mogłyby okazać się wspaniałymi członkami społeczeństwa, jeśliby je wyedukować oraz odpowiednio wykorzystać ich umiejętności. Wizja ta jednak była nierealna, Hareton wiedział o tym. Póki żyli Czystokrwiści, wampiry po prostu musiałby być ubijanie.
Innej możliwości nie było.
- Wcale nie tak źle. Obecnie przynajmniej. Zdarzają się tam takie Katheriny i inne, to jednak pojedyncze przypadki. Gorzej jest we Francji albo na wschodzie. O, i w Niemczech rzekomo żyją jakieś prastare wampiry, ale nigdy na nie nie trafiłem.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Franz
Galancik
Franz

Liczba postów : 63
Punkty aktywności : 1321
Data dołączenia : 25/12/2020

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyPon 17 Sty 2022, 23:37

Franz się skrzywił. Hareton nie miał widocznie zakusów na żadnego przywódcę, ani nikogo w tym rodzaju, a tego właśnie młody mężczyzna w tej chwili najbardziej potrzebował. Nie chciał tego mówić przy pierwszym spotkaniu, chociaż...
...chociaż nie ukrywał, że od kiedy Mirabelle go ostrzegła, to zbuntowany Rycerz Krwi kilka razy mu przeszedł przez myśl jako najpierw bolesne ostrzeżenie przed "a co jeżeli", a potem raczej gorzki wyrzut sumienia i hipotetyczne "on by miał proste rozwiązanie". No i je podał. On by je odjebał. O ile się migał przy odpowiedzi na pytanie, czy powinien odstrzelić kuzynkę, o tyle coś się Franzowi wydawało, że po stronie Haretona odpowiedź była jednoznaczna: tak.

Młody czarodziej zasępił się na tę myśl. Wychodziło na to, że owszem: powinien po prostu pozbyć się Erin. Koniec końców, jeśli z tego bełkotu Miry dało się czemukolwiek dać wiarę, to właśnie siostra cioteczna przymusiła ją do ataku. Nie pomogła uciec gdzieś do lasu, nie nauczyła polowania na zwierzynę. Wspólnie, w parku, zaatakowały niewinnego mężczyznę. Jeśli dać wiarę słowom wampirzycy, jej pierwsze doświadczenie po byciu "zaopiekowaną" u tej... Tenebris, to polowanie na człowieka. Świetnie.
- A dlaczego by nie żyły? - zapytał więc. - Bo jestem ciekaw. Co ciebie doprowadziło do takiego wniosku?
Podrapał się po brodzie.
- Odpowiedź, że wychowanie, wydaje mi się zbyt prosta. Zasady potrzebują jakiejś dobrej podstawy. Logika mówi, że to, za czym podążasz powinno się sprawdzać w życiu.
Spojrzał na Haretona badawczo.
- Więc w jaki sposób u ciebie się sprawdza zabijanie każdego napotkanego wampira?
Koncepcja resocjalizacji zabrzmiała dla Franza ciekawie. Mężczyzna to jednak widział raczej jako fabułę jakiegoś filmu, w którym kończy się na tym, że ktoś coś spierdoli i wampiry znowu zaczną odpierdalać.

- ...najpierw by trzeba było jednoznacznie wygrać wojnę - rzucił jednak. - Ale no, pierwszym celem powinna być eliminacja czystokrwistych.
Wzruszył ramionami.
- Jeśli siła wampira jest w jego krwi, to eliminacja tych najsilniejszych w konsekwencji osłabiłaby całą pulę. Plus, nie byłoby naturalnych liderów w społeczności - miałbyś więcej, dużo więcej konfliktów wewnętrznych na mój gust.
Franz podumał sobie nad tym. Nigdy za dobry ze strategii nie był, ale gdyby miał eliminować jakąś organizację to by ewidentnie zaczął od głowy. U wampirów zwłaszcza. U wilkołaków to inaczej było, tam każdy mógł zostać alfą, ale siły krwi się nie odzyska. Więc stracony ród to stracony ród. Kiedy ginie ostatni potomek, to jest koniec.

Zainteresował go ten wątek o Europie. Podumał nad tym przez chwilę i rzucił:
- W sensie, że są bardziej... cywilizowane? Bo tutaj jest jakieś szaleństwo z przestępczością.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2982
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyPią 28 Sty 2022, 19:31

Dyskusja o wartościach przy trupie wampira i wilkołaka? W środku lasu, gdzie coś ich cały czas mogło zaatakować. Interesująca koncepcja, a czemu i nie! Hareton powątpiewał, by ktokolwiek czaił się w okolicy, jednakże pozostawał czujny. Był w końcu na terenie wroga, nie powinien pozwalać sobie na opuszczenie gardy. Ale miał tutaj przecież świetnego towarzysza do dyskusji! Jakże to tak go opuścić, kiedy targają nim watpliwości.
- Nie bagatelizuj kwestii wychowania, Franz. Wybitna część naszych naturalnych i pierwszych reakcji wynika z zachowań, których doświadczaliśmy w pierwszych latach życia. Zwłaszcza reakcjach na stres.
Spotkanie z wampirem zdecydowanie było taką sytuacją. Aczkolwiek Hareton zauważył, że począł nieco obojętnieć w ostatnim czasie. To, co kiedyś było dla niego polowaniem, walką na śmierć i życie, starciem dwóch przedstawicieli odwiecznie skłóconych ze sobą gatunków teraz...było po prostu dla niego obowiązkiem. Ot, powinien zabić, bo to właśnie czynili Łowcy. Zabijali potwory. Najgorsze zaś zawsze były te, które najsprytniej były w stanie skryć się wśród ludzi. Czyli wampiry. Potencjalnie wilkołaki, ale zdecydowanie w mniejszym stopniu.
Nie odpowiedział jednak od razu. Zastanowił się chwilę. Cóż, zdarzyło mu się parę razy nie zabić wampira od razu, prawda? Ale wynikało to z czystej kalkulacji. Po prostu zazwyczaj celował w to, że przeciągnięcie rozmowy umożliwi mu w dłuższej perspektywie ubicie większej ilości wampirów. Ale zapewne nie o to pytał Franz, nieprawdaż?
- Odnoszę nieustanne wrażenie, że próbujesz ze mnie zrobić barbarzyńcę - odpowiedział rozbawionym tonem, lustrując rozmówcę wzrokiem - Ale co do tematu, wynika to z prostego faktu, że wampir nie jest zwierzęciem. Dziką bestią. Nie możesz go wyśledzić w dowolnym momencie. A one cały czas są gdzieś obok. Drzwi obok, klatkę obok, budynek obok. Nigdy nie wiadomo, kiedy zaatakują. A co gorsza, mogą roznosić swoje przekleństwo dalej. Są jak plaga, której nie da się wyplenić, jeśli będziemy się bawić w półśrodki.
Hareton na chwilę przerwał i obejrzał się na jezioro. Nie wierzył miejscowym, kiedy mówili, że istnieje tu takie miejsce, ale teraz musiał im przyznać - było tu naprawdę uroczo.
- Istnieje koncepcja w moim Bractwie, iż jedynie fakt wewnętrznych wojen pomiędzy wampirami powstrzymuje je przed dominacją nad nami. Nie wiem oczywiście, na ile to prawda, ale wydaje mi się to możliwe. Więc tak, uderzenie w podstawy ich społeczeństwa jest kluczem do zwycięstwa...i być może pokojowej koegzystencji.
Oczywiście, w to ostatnie nie wierzył. Ale słyszał o takich opiniach i sam je przed chwilą przecież wytoczył. Nie miał zamiaru ich odrzucać ot tak, dla samego faktu bycia przy swoim zdaniu. Po prostu w nie nie wierzył, ot i tyle.
- Czy bardziej cywilizowane? Niekoniecznie, możliwe, że wręcz przeciwnie. Po prostu w Anglii jest ich już malutko. Zdarzają się raczej w Szkocji bądź Irlandii, a i tak jest ich mniej niż kiedyś. We Francji to w ogóle zrobili krwiopijcom tyle pogromów, że nie zdziwiłbym się jakby ich tam już w ogóle nie było prawdę mówiąc!


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Franz
Galancik
Franz

Liczba postów : 63
Punkty aktywności : 1321
Data dołączenia : 25/12/2020

Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 EmptyNie 06 Lut 2022, 23:19

No no, jasne. Franz przewrócił oczami na ten komentarz - dla niego wszelkie doświadczenia z dzieciństwa to można by wyrzucić do kosza, a potem jeszcze rzeczony podpalić. W dupę, nie lubił wracać do przeszłości.
Dlatego też nie lubił tłumaczenia tym wszystkiego.
- Nie no, w sumie to chyba wolę bagatelizować - Uśmiechnął się wesoło. - W przeciwnym wypadku - kto wie, może krwiożerczość wampirów to tylko kwestia wychowania i po prostu trzeba trafić do nich, póki nie zaczną okresu dojrzewania.
Ironia była wręcz jak melodia w jego głosie. Mężczyzna, co było bardzo widać, kompletnie w te słowa nie wierzył - tłumaczyć nie było sensu, dlaczego, ale to też świadczyło o jego ogólnym podejściu. Franz lubił podawać wychowanie i pochodzenie jako swoiste tłumaczenie czyichś błędów, ale nigdy to nie było usprawiedliwienie. Jakiś trzon moralny musiał pozostać.

Zabrzęczał mu telefon w kieszeni. Młody czarodziej wyjął go i szybko strzelił esemesa.

Zacmokał, jak Hareton rzucił wobec niego zarzut. Barbarzyńcę? Dobre sobie. Czego Rycerz Krwi nie pojął to, że miał do czynienia z mężczyzną, który znajdował się na rozdrożu. Miał więcej pytań niż odpowiedzi. Czego chwilowo chciał to kogoś, kto by mu dostarczył w końcu trochę tych drugich. Pragnął tego jak niczego w życiu. Wtedy mógłby spokojnie porzucić na chwilę tożsamość w imię idei i może w ten sposób odkupić swoje winy. Obecny stan napawał go zbyt wieloma wątpliwościami. Wykańczał.
Ogólnie, Franz był zmęczony.

Telefon zabrzęczał ponownie.

- Więc... nie są bestiami, ale nie ma innej opcji niż traktować je jak bestie? - zapytał niepewnie. A potem wsłuchał się w to, co Hareton mówił o przetrzebionych populacjach w Europie. To, jasna sprawa, nasuwało jedno, konkretne pytanie:
- Czyli nie ma tam Czystokrwistych?
Z tego co wiedział większość rodów pochodziła z Europy, ale tak było wszędzie z arystokracją.
Zerknął w końcu na telefon. Zmarszczył brwi.
- Muszę iść - rzucił wreszcie. - Ale to była ciekawa rozmowa. W razie czego masz mój numer telefonu.
Podyktował mu nawet, zanim się zwinął. Taki był uprzejmy.

[zt]
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Jezioro Caern - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Caern   Jezioro Caern - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Jezioro Caern

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» Jezioro Lamoka

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Fostern :: Lasy Fostern-