a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Ratusz


 

 Ratusz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Ratusz    Ratusz      EmptyWto 12 Mar 2019, 01:31

Ratusz      24300_10Tylko nieliczni goście zapraszani są do ratusza i mają osobiście okazje odwiedzić burmistrza w jego gabinecie.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyCzw 09 Maj 2024, 19:14

Minęło już całkiem sporo czasu odkąd Jacob objął rolę burmistrza w Venandi, a mimo to nadal, gdy zasiadał przy swoim biurku czuł ten triumfalny samozachwyt. Wprawdzie, połączony ze srogim rozbawieniem całą tą sytuacją, bo nie spodziewał się nawet wygrać. Już sam nie pamiętał po co w ogóle startował, ale prawdopodobnie jak zwykle chodziło o to, by utrzeć komuś nosa. No i ironia losu sprawiła, że to właśnie on kręcił się w skórzanym krześle z mega wygodnymi poduszkami, polerując przy okazji tabliczkę z napisem "Burmistrz Venandi. Jacob Parker". Pogwizdywał sobie ścierając odciski palców nieudolnej sprzątaczki ze swojego nazwiska, a gdy skończył, odłożył trofeum z powrotem na biurko tak, by każdy kto wejdzie prosić go o łaskę, mógł wyraźnie przeczytać kto tu rządzi.
Patrząc na to na ile ról musiał rozdzielić swój mózg przez ostatnie lata, sama funkcja burmistrza wydawała mu się akurat najnudniejsza. Zdecydowanie wolał polować na potwory, robić sekcję wendigo albo obracać się w otoczeniu wampirów świadomością, że póki co jest dla nich nietykalny. Prawdę mówiąc, prędzej spodziewałby się teraz jakiegoś ataku ze strony łowców niżeli wampirów, skoro zaczął być konkurencyjny dla Valkyona.
W każdym razie, siedział tak sobie i rozmyślał sobie czym by się tu zająć wieczorem, kiedy będzie mógł już opuścić swój gabinet. Z jednej strony, fajnie jest mieć miasto w garści, a z drugiej- to straszna nuda. Przypomniała mu się rozmowa z Ivarem, gdzie dyskutowali o tym czy fajniejsza jest władza, czy pieniądze. Jacob wtedy przystał przy tej drugiej opcji. W końcu cenił sobie niezależność. Podczas swoich wspominek zerknął na zegar wiszący na ścianie, ponieważ spodziewał się dzisiaj gości, choć prawdę mówiąc zależało mu głównie na obecności tylko jednej z tych osób, które się zapowiedziały.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyCzw 09 Maj 2024, 20:03

Od kiedy zaczęła przewodzić na wzgórzu bywała w ratuszu wiele, wiele razy. Rozmawiała w tym czasier z trzema różnymi burmistrzami, ale tylko ten jeden kazał jej czekać. Co prawda nie robił tego już w tak drastyczny sposób jak na początkach swojej kadencji no i... Chyba też aż tak bardzo jej to już nie przeszkadzało. Stała z skrzyzowanymi ramionami opierając się o zimną ścianę z kamienia. Czekali na jeszcze jedną osobę zaproszoną na spotkanie. Zawsze irytowało ją gdy ktoś się spóźniał? Czy ostatnio była jakaś bardziej nerwowa. Wyprostowała palcami koniec sukienki słysząc akurat jak nieco otyły mężczyzna z wielkim wąsem wpadł zaspany. Poprawił krawat który robił wrażenie pętli która zacisnia się i go dusi. Pan Andersa Walter... Był burmistrzem jeszcze sprzed poprzedniego, tragicznie straconego pana White. Po odejściu z ratusza za wyjątkowo spore oszczędności wykupił część fabryk w dzielnicy przemysłowej i teraz całkiem nieźle obracał się w biznesie farmaceutycznym. Było jeszcze kilku mocnych graczy z rynku Venandi i z swego rodzaju trumfem przyjęła fakt że była jedyną obecną kobietą. Kiedy stała się tak ambitna?
- Panie burmistrzu... Są już wszyscy. - usłyszała głos tej uroczej sekretareczki i mimowolnie zerknęła w stronę otwieranych przez nią drzwi.
- Pani Tenebris! Z każdym rokiem piękniejsza... - zaczepił ją Anders i jak zwykle w relacjach z politykami zmusiła się do uśmiechu.
- Dobrze pana widzieć. - skłamała... Nie cierpiała tego typa, za poprzednim burmistrzem też nie przepadała ale ten irytował ją wyjątkowo... Może dlatego że była wtedy poczatkujacą w roli pani wzgórza.
- Może mogli byśmy po mówić o wspólnych interesach... Może przy kolacji? - zaproponował wyjątkowo pewny siebie.
Postarała się żeby nie dać po sobie poznać jak bardzo nie chciała tego robić.
- Nie wiedziałam, że mamy jeszcze wspólne interesy.
- Mogli byśmy mieć... - na szczęście w tej chwili sekretarka poprosiła wszystkich do środka.
- Sprawdzę w grafiku i dam znać. - odpowiedziała i poczekała aż zachwyceni tym wyróżnieniem przedsiębiorcy popychają się jako pierwsi by uściskać dłoń samego burmistrza. Teraz już jej się aż tak nie spieszyło... Mogła wejść jako ostatnia.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyCzw 09 Maj 2024, 20:24

Trudno stwierdzić czy sekretareczka faktycznie była urocza. Jej piskliwy ton głosu z pewnością taki nie był, tak samo jak jej nachalne próby przypodobania się Jacobowi. Sam nie wiedział co było powodem tak szybkiego zniesmaczenia wobec jej osoby. Była całkiem atrakcyjną kobietą. Jednak Czarodziej ostatnimi czasu zaczął być nadzwyczaj wybredny. Fakt faktem, że i tak raczej nie miał zbyt niskich standardów, ale powiedzmy, że jeszcze kilka lat temu ta blondyneczka w grubych czarnych oprawkach jeszcze się w nich mieściła. Irytujący był też fakt, że zerkała do jego gabinetu ile wlezie, zawsze pod pretekstem zadając mu głupie pytania.
Gdy tylko oznajmiła mu o przyjściu inwestorów, wstał ze swojego krzesła i obszedł biurko, by stanąć między nim a wejściem do gabinetu. Oparł się lekko o blat biurka i cierpliwie czekał aż wszyscy wejdą. Nie zamierzał też przesadzać z nadmierną powagą. Jak zwykle wolał załatwić to po swojemu, więc nie prostował się póki wszyscy nie weszli.
Oczywistym faktem było, że jako pierwsza jego uwagę zdobyła Virgo, która jak zwykle nie ułatwiała mu sytuacji ubierając się w kolejną białą i obcisłą sukienkę, jedną z wielu spośród jej kolekcji. Za każdym razem zachwycała coraz bardziej, prezentując się w nowych, równie seksownych fasonach, co nigdy nie umykało jego uwadze. Zauważył również ten nikły grymas na jej twarzy, gdy przepoceni mężczyźni w garniakach zmierzali już ku niemu chcąc się przywitać. Jacob stanął prosto i kolejno ściskał dłonie, by następnie wskazać wygodną sofę, na której mogli usiąść.
- Panno Tenebris..- zwrócił się z niesłychaną szarmancją do Virgo i uścisnął jej dłoń, ledwie powstrzymując się od teatralnego muśnięcia jej ustami. Odsunął lekko fotel od ławy, udostępniając wampirzycy w ten sposób jedno z dwóch najwygodniejszych miejsc przy tym stoliku. Te barany niech cisną się na sofie. Sam usiadł na fotelu po drugiej stronie stolika do kawy.
- Czy podać państwu kawy lub wody? - zapytała sekretarka jeszcze zanim wszyscy przystąpili do spraw biznesowych.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyPią 10 Maj 2024, 07:37

Cóż, więc może po prostu nie lubiła kobiet które kręciły się przy Jacobie. A może po prostu tak ją dziś wszystko drażniło przez nerwy. Ostatecznie widywała się z Jacobem publicznie już nie raz. Od zawsze raz w miesiącu była umówiona na wizyty w ratuszu, głównie aby przekazać miastu specjalną darowiznę na rzecz szpitala który w zamian współpracował z nią nie oskarżac się. Z resztą... Jej rodzina ufundowała w znacznej części to miejsce. Przy wcześniejszych burmistrzach na ogół nasłuchała się jeszcze o tym co warto było by zrobić w mieście i może warto by było pomyśleć o takich inwestycjach. Jacob.. Zdecydowanie nie był typem który narzekał. Brał sprawy w swoje ręce i niechętnie musiała przyznać, że pod jego władzą miastu naprawdę dobrze się wiodło. Jednak do rzeczy! Do tej pory chociaż widywała się z nim, to spotkania odbywały się w cztery oczy, bez świadków i za zamkniętymi drzwiami. Dziś był pierwszy raz kiedy spotykali się tak... Otwarcie. Nie watpiła że on sobie poradzi, po prostu będzie aroganckim sobą... Obawiała się jak ona sama da radę to rozegrać. Trudno było zachowywać się... Naturalnie? Ich romans trwał już ponad rok, chyba... Częściowo zapomniała już jak mogła zachowywać się w stosunku do niego wcześniej. Ale spotkanie było swego rodzaju testem... Znając rozmach czarodzieja, a przede wszystkim chęć bycia podziwianym... Na otwarcie ośrodka zaprosi pół miasta. Gdy weszła do środka szybko znalazła te chłodne, niebieskie oczy. Wiele razy zarzucał jej, że kusi go swoimi kreacjami... I kto to mówił! Wyglądał... Świetnie. Pan i władca wyszedł do swoich poddanych.
- Panie Parker, dziękuję za zaproszenie. - odpowiedziała podając mu rękę.
Było... Trochę dziwnie ale chyba ta sytuacja trochę ją też bawiła. Przedstawienie czas zacząć. Usiadła w wskazanym miejscu ignorując spojrzenia reszty i założyła nogę na nogę opierając plecy o tył fotela. Rozejrzała się po biurze gdy reszta nerwowo czekała na temat który zostanie poruszony. Ostatecznie... Wiedziała co to za temat. Mężczyźni jak by byli papugami poprosili sekretareczke o wodę, ona jednak nie wzięła nic. Jak zwykle z resztą na takich spotkaniach. Może paranoja Jacoba jej się udzieliła?
- Panie Parker... Chciał bym jeśli można zaznaczyć że to zaszczyt że do tej śmietanki zaprosił pan takiego skromnego przedsiębiorce jak ja. Myślę też że wyrażę zdanie nas wszystkich, ale to prawdziwa ulga że nic się Panu nie stało podczas tego porwania w zeszłym roku. Miasto straciło by kolejnego zacnego burmistrza. - Odezwał się Anders a ona mimo że zachowała pełną powagę w duchu się uśmiechnęła.
Mężczyzna zdecydowanie nie był skromny, ba! Dużymi środkami jakimi obraca, zaczął krótko po swojej kadencji co budziło wiele pytań na temat ich pochodzenia. Niemniej... Pieniądze na pewno miał. Po za tym... Nie cierpiała takich pustych lizusów. Była przekonana że liczył na pochwałe zwrotną i tak samo była pewna że się przeliczy.  Venandi było... Specyficznym miastem i większość z tu obecnych przynajmniej w jakimś stopniu to wiedziała. Mężczyzna w czarnym garniturze z włosami ulizanymi do tyłu był zdaje się jednym z wielu wspierających "ośrodek" Valkyona... Jak to mawiał... Dla bezpieczeństwa młodzieży. Nie do końca interesowało ją to jakiej przykrywki używał Valkyon... Ale kilku ważnych ludzi nie tylko z miasta chętnie dawało na to fundusze. Mężczyzna bacznie przyglądał się czarodziejowi... Była pewna że szczegółów z życia bractwa nie znał ale może czegoś się domyślał? Ciekawe czy uważał że zaraz usłyszy inicjatywę Valkyon mówioną z ust jego "protegowanego". Zerknęła w stronę Jacoba gdy sekretarka przyniosła napoje. Ostatni miesiąc był... Niewypałem. Kilka rzeczy naprawdę nie szło po jej myśli, a jednak świadomość że był tu Jacob działała dziwnie uspokajająco. Dwa lata temu gdyby to powiedziała, uznała by że już wariuje. Teraz... Zdecydowanie zwariowała.
- Czemu zawdzięczamy tą przyjemność panie Parker? Raczej nie zaprosił nas pan tu żeby tylko nacieszyć się naszą obecnością? - zapytała bezpośrednio gdy tylko grzwi się zamknęły.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyPią 10 Maj 2024, 14:14

Jacob zdawał się zupełnie nie przejmować tym, że musiał teraz grać jakby z Virgo go nic nie łączyło. Natychmiastowo wcielił się w swoją rolę, traktując to jak swego rodzaju zabawę. Zresztą, o ile większość ich spotkań przebiegała w cztery oczy, zdarzało im się przebywać w jednym miejscu publicznie. Poza tym, kiedyś odwiedzał także jej wzgórze, gdzie już totalnie patrzono mu na dłonie. Dla niego wcielanie się w losowe role było praktycznie codziennością. Robił to nawet gdy nie było takiej potrzeby, choćby dla najzwyklejszej zabawy. Choć prawdę mówiąc jedynie przy Virgo udawał coraz mniej.
- Wbrew pozorom, nie tak łatwo się mnie pozbyć.- odparł półżartem w odpowiedzi na lizustwa Andersa. Kątek oka zerknął na Virgo, która jako jedyna w tym towarzystwie mogła wiedzieć co dokładnie mógł mieć na myśli. Brakowało tylko jego słynnego powiedzonka na ten temat, ale obecna rola pozwoliła mu się powstrzymać. - I proszę sobie darować z tą naciąganą skromnością, bo w obecnych okolicznościach jest zupełnie niepotrzebna.- odparł, odnosząc się tym do początku wypowiedzi zaproszonego przedsiębiorcy. W końcu zaprosił tu potencjalnego inwestora. Gdyby był bez kasy pewnie nie doczekałby się takiego spotkania. Bez względu na te wszystkie wymuszone uprzejmości, Jacob podchodził do tego aż nazbyt przedmiotowo. Uśmiechnął się jedynie półgębkiem, na ten swój nieco zadziorny sposób, sugerując w ten sposób, że udawanie zaszczytu biednego kulawego przedsiębiorcy nie ma tu sensu.
Przelotnie zlustrował wzrokiem swoich pozostałych gości. Jego uwagę zwrócił także mężczyzna o ulizanych włosach, którego zdawał się kojarzyć, jednakże trudno mu było przypisać tę twarz do konkretnej sprawy. To chyba ten moment, w którym należałoby zacząć różnych osobom zakładać kartoteki, by wiedzieć z kim ma się do czynienia. Od tego ulotnego zamyślenia odwrócił jego uwagę głos Virgo. Dlatego skierował swoje chłodne tęczówki w jej kierunku i sięgnął po szklankę wody, by lekko wilżyć usta.
- Racja. Jak dobrze wiecie remont nowego ośrodka dobiega już końca. Niebawem planuję otwarcie, które chciałbym poprzedzić wystawnym bankietem. Nie wyobrażam sobie, żeby to zdarzenie mogło się odbyć bez obecności jednym z najbardziej wpływowych osobistości w tym mieście.- odpowiedział, posyłając kolejny raz spojrzenie Andersowi, by faktycznie odczuł, że w tych słowach był brany pod uwagę. Wyglądał na kogoś kto lubił mieć łechtane ego, zatem Jacob postanowił uderzyć najpierw w niego.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptySob 11 Maj 2024, 20:31

"Złego diabli nie biorą księżniczko..." Tak... Niemal usłyszała jego głos w głowie mimo że tylko na nią spojrzał. Paradoksalnie, to ona zawsze bardziej się o niego martwiła niż on sam. Oboje oczywiście prowadzili ryzykowne gry, jednak Jacob... On był czasem niczym dziecko które zwyczajnie nie rozumiało czym jest strach. A może tylko takiego grał i była to wyjątkowo duża pewność siebie? Tak czy siak, w jej opini czasem za bardzo ryzykował, chociaż do tej pory wyjątkowo mu się to opłacało. Polityk ewidentnie się speszył na jego słowa, zdecydowanie mało który był przyzwyczajony do takiej... Bezpośredniości. Blond czarodziej sprytnie balansował jednak między krytyką, a łechtaniem ega mężczyzny, ostatecznie więc dawny burmistrz wyglądał wbrew pozorom na zadowolonego. Tak... Rozgryzł go, mężczyzna uwielbiał pochwały, uwielbiał być w centrum uwagi i Jacob mógł to z łatwością wykorzystać. Pewnie... Powinno ją to przerażać, był niczym wąż wabiący swoją niczego nie świadomą ofiarę. Sama z resztą pozwoliła się złapać w jego grę. Nawet teraz gdy przyglądając się jej wziął do ręki szklankę przeszedł ją dreszcz. Oczywiście wytrzymała to spojrzenie nie dając po sobie poznać cóż takiego mogło jej ono przypominać. Czekała jedynie na odpowiedź. Na wszystkie kręgi piekła... Naprawdę był coraz lepszy. Kiedyś był zwykłym pionkiem w czyjejś grze, nie była pewna kiedy dokładnie obudziły się w nim te ambicje ale w ciągu ostatniego półtorej roku z pionka stał się silnym graczem... Była naprawdę ciekawa gdzie doprowadzi go ta gra.
- Będzie nam bardzo miło! - rzucił Anders, a mężczyzna w ulizanych włosach odstawił szklankę na stolik.
- Taa... Bardzo miło i zapewne też kosztownie. Ośrodek jak mniemam nie ma być jedynie miejski. Liczy Pan na jakieś dochody? - zapytał bezpośrednio.
Musiała przyznać... To była całkiem niezła zabawa, miała wrażenie jak by pytanie było czymś w rodzaju wyzwania. O ile Anders był po prostu grubą rybą która sama łapała się na tłustego robaka... Tak jego towarzysz był już nieco mądrzejszy.
- Trafne pytanie. Koszty stworzenia tego miejsca nie zwrócą się zbyt prędko, a podopiecznych trzeba będzie za coś utrzymać... - Dodała wampirzyca stukając lekko paznokciami o oparcie fotela.
- Panienko Tenebris... Ośrodek zapewne ma służyć mieszkańcom czyż nie? Pieniądze nie powinny grać najistotniejszej roli. - upomniał ją nie kto inny jak stary Anders.
- Bądźmy szczerzy, nawet akcje charytatywne mają nie tylko szlachetne cele i jestem pewna, że doskonale pan to rozumie. Jako, że niektórzy z was lubią mieć uszy wszędzie, zapewnie że twój uroczy ochroniarz... Jak on miał... Zane? Powiedział prawdę. Mój ostatni kontrakt zapewnił nam takie środki, że Pan Parker może liczyć na wsparcie rodziny Tenebris. Pod dwoma warunkami. Po pierwsze do ośrodka, na mój koszt przyjmie dodatkowych dwóch wytypowanych z naszego miasta pacjentów, a po drugie... Lubię widzieć swoje nazwisko na tabliczkach z podziękowaniami. - dodała jednocześnie zamykając mu tym te lizusowate usta.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptySob 11 Maj 2024, 21:39

Dla obecnych tutaj przedsiębiorców ulotny kontakt wzrokowy pomiędzy czarodziejem a wampirzycą nie był niczym nadzwyczajnym. Zwłaszcza, że Jacob zerkał co jakiś czas na każdego ze swoich rozmówców. Mimo to, po tylu różnych gierkach Jacoba i dziwnych sytuacjach razem z Virgo faktycznie umieli się czasami komunikować bez słów. Momenty, w których na nią zerkał przeważnie były nieprzypadkowe i zapewne Księżniczka zdawała sobie z tego sprawę. Choć przez większość czasu blondyn improwizował, wiele z jego nawet drobniejszych gestów okazywało się być wykonywanych z premedytacją. Przykładem było choćby to w jaki sposób zwracał się do Andersa, który zaskakująco szybko połknął haczyk.
Zdawało się iść jak z płatka, jednak mężczyzna z ulizanymi włosami nie był tak przekupny jak grubasek siedzący obok niego. Virgo również nie ułatwiała, choć podejrzewał, że nauczyła się tego właśnie od niego. Obstawiał, że świetnie się bawiła podnosząc mu poprzeczkę podczas tego spotkania. On jednak był gotów podnieść tą rękawicę i przeprowadzić znakomicie tą rozmowę.
- Oczywiście, że będzie kosztownie. Nasze miasto zasługuje na najlepsze. Nie ukrywam, nie jestem całkowicie bezinteresowny zapraszając was jako gości honorowych.- przyznał całkiem szczerze, choć starał się ując to w jak najbardziej akceptowalne społecznie słowa. Pozwolił każdemu się wypowiedzieć i kolejny raz Anders zaskoczył go swoją uległością w tej sprawie. Chłop naprawdę niewiele potrzebował, by go przekonać.- Ujmę to tak. Spora część budżetu miasta została przeznaczona na remont budynku i odnalezienie najlepszych specjalistów, którzy pomogą w prowadzeniu odwyków i terapii. Jednak fundusze, które mogę przeznaczyć na ten cel są niestety ograniczone, więc bardzo chciałbym liczyć na wasze nieocenione wsparcie. Sęk w tym, że o prestiżu takiej placówki będą dopiero świadczyć rezultaty prowadzonych leczeń. Mam pewien pomysł, który nie do końca jest czysty, ale w końcu wszyscy jesteśmy tu ludźmi biznesu i wiemy jak ten świat działa. W innym wypadku żadne z nas nie byłoby w tym miejscu co teraz. Rozważam taką opcję aby rozpocząć działalność placówki od ograniczonej liczby pacjentów, których leczenie będzie sponsorowane. Może na zasadzie kto pierwszy ten lepszy lub na podstawie jakiś kryteriów? Dzięki nim będziemy mieli wyniki, które wskażą na skuteczność obiektu. Kolejni podopieczni będą musieli pokryć koszty swojego leczenia. Chodzi o to aby ludzie chcieli się u nas leczyć, a dobrze wiemy, że osoby z nałogami niechętnie podejmują się takich inicjatyw. - wytłumaczył w bardzo dużym skrócie jaki ma plan na utrzymanie tego miejsca. Podejrzewał, że jeśli ludzie będą mogli jako jedni z nielicznych zrobić to za darmo rzucą się na obiekt jak lwy na mięso. Taka powiedzmy promocja dla pierwszych klientów. Po swojej wypowiedzi znowu napił się wody i skierował swoje spojrzenie z powrotem na Virgo, która znowu włączyła się do rozmowy. Musiał przyznać, że doskonale odnajdywała się w takim środowisku, choć była tu jedyną kobietą. Nie mógł przestać myśleć o tym jak seksownie wyglądała gdy stawiała swoje warunki.
- Oczywiście, Panno Tenebris. Chciałbym aby pierwsi pacjenci byli wybrani właśnie przez komisję składającą się z osób, dzięki którym być może uda nam się wyleczyć to miasto. A jeśli chodzi o tablice, również nie mam nic przeciwko. W nowym ośrodku mamy piękne korytarze, na których ścianach znajdzie się miejsce na podziękowania dla naszych darczyńców. W końcu, kto mógłby się oprzeć naszej ofercie widząc nazwisko Tenebris tuż po przekroczeniu progu naszego ośrodka, prawda Panie Anders?- uśmiechnął się całkiem zachęcająco, pozwalając sobie nawet na mały humorystyczny akcent pod koniec. Wskazał przy okazji dłonią Virgo i zerknął na Andersa jakby czekał aż ten się z nim zgodzi. Pochwały już były, teraz przyszła pora na znalezienie wspólnego języka w aspekcie doceniania pięknych kobiet.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyNie 12 Maj 2024, 07:43

Oczywiście, mogła zasłaniać się tym, że nie mogła od tak się na wszystko zgadzać i być potulna... W końcu gniezdzacy się na kanapie mężczyźni ją znali ale... To była by tylko połowiczna prawda. Ba! Spodziewała się tego że Jacob doskonale o tym wie... Po prostu dobrze się bawiła nie ułatwiając mu tego spotkania. Ale to jednocześnie był swego rodzaju komplement, nie pakowała by go w sytuację z których nie mógł by wyjść... Była przekonana że sobie poradzi i się nie pomyliła. Gdy mówił wszyscy go słuchali z uwagą... Był... Zupełnie jak by do tego się właśnie urodził. Żeby ludzie się go słuchali, zajdzie naprawdę daleko o ile nikt go do tego czasu nie usunie.
- To zadowalająca odpowiedź. - przyznał mężczyzna i poprawił swój krawat.
- Aby zapewnić sobie odpowiedni reklamowo start, powinno się ocenić pacjentów na podstawie rokowań. Oczywiście w późniejszym czasie można pozwolić sobie na trudniejsze przypadki ale na razie potrzebne będą rezultaty. Dobre rezultaty. Sam zamierza pan zarządzać ośrodkiem panie Parker? Czy jednak będzie to jakiś zarząd? - pytał dalej i w sumie... To właśnie był on.. Micah Morgan, mężczyzna z ulizanymi włosami. Z tego co się zorientowała aplikował na medycynę... Bez skutku, więc tatuś zapewnił mu fundusze na własną firmę, a produkcja alkoholu na bazie marchwi okazała się tak dużym sukcesem że rozsławiła stan Pensylwani. Niemniej... Sądziła, że mimo iż nie wyglądało na to, już wpadł w sieci blondyna. Zwłaszcza gdy ten odpowiadając na jej pytanie wspomniał o komisji do wyboru pacjentów. Była przekonana że mężczyzna już wyobrażał sobie siebie siedzącego przy wspólnym stole i oceniającego aplikacje. Skupiała się co prawda na Jacobie, ale zerknęła też na niego przez krótką chwilę by potwierdzić jak bardzo podobał mu się ten pomysł... Tak podobał. Siedziała w polityce co prawda krótko bo jakieś pięć lat, ale faktycznie szybko się tu odnalazła. Ważne było by wiedzieć kto czego chce i mieć pieniądze, pamiętać żeby nikomu nie ufać w stu procentach i można było stawiać twarde warunki. W zasadzie przez to że była kobietą miewała prościej i trudniej. Taki Anders niemal ślinił się gdy tylko pojawiała się w okolicy, przedsiębiorcy typu Micah byli inni, długo uważali ją za dziewczynkę która próbuje bawić się w męskim świecie. Z jemu podobnymi zawsze miała kłopot i musiała udowadniać raz za razem że trzeba traktować ją poważnie. W sumie... Gdyby go nie znała, powiedziała by że jest wampirem. Gdy Jacob zakończył zwracając się do Andersa niechętnie spojrzała na wąsatego mężczyzny który na rozkaz przesunął po niej spojrzeniem. Zdecydowanie ten obrót rozmowy przypadł mu do gustu.
- Ohh zdecydowanie, gdyby panienka pojawiała się w ośrodku częściej chyba sam spróbował bym wpaść w nałóg byle tylko się tam leczyć. - nie watpiła w to... Aż po plecach przeszły jej ciarki na samą myśl o wcześniejszej propozycji omówienia interesów przy kolacji. Tu jednak tylko wywróciła teatralnie oczami.
- W takim wypadku będę musiała pojawiać się tam wyjątkowo rzadko. W końcu mamy leczyć miasto, nie je zatruwać. - odpowiedziała i niby przypadkiem przesunęła srebrnymi teczowkami na Jacoba jak by chciała powiedzieć jej standardowe określenie na niego. Przecież doskonale musiał zdawać sobie sprawę z tego jaką reakcje otrzyma. Nie zdziwiła by się gdyby był to swego rodzaju odwet i teraz to on się dobrze bawił.
- Samo nazwisko, choć należące do panienki, to trochę mało. Czy mówimy o konkretnych kwotach? Każdy po tyle samo? Czy jednak będziemy mieli co do tego dowolność? I kawa na ławę czy będziemy mogli spodziewać się zysków z tego przedsięwzięcia. - zapytał nie odzywający się do tej pory, najmłodszy z towarzystwa na kanapie brunet. Pan Albert Swanson prowadził firmę transportową z którą sama wielokrotnie współpracowała. Był w stanie przewieźć wszystko... W zasadzie niemal wszędzie. Jego firma dawno już wykroczyła po za granicę Venandi.
- No i najważniejsze pytanie panie Parker... Kiedy zamierza pan otworzyć tą swoją perełkę? - dodała już ona.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyNie 12 Maj 2024, 10:09

Mężczyzna o ulizanych włosach był trudniejszy w rozszyfrowaniu niż Anders, choć z drugiej strony ciężko w ogóle było porównywać. Jacob postawił na pozornie brutalne prawdy, w których przemycał niektóre swoje ukryte zamiary. Dlatego kolejny raz pozytywnie się zaskoczył, gdy Micah Morgan zaczął poniekąd współpracować. Parker obstawiał, że na tego pana będzie potrzebował ciut więcej czasu. Był z nimi jeszcze jeden mężczyzna, który póki co więcej słuchał niż się wypowiadał, dlatego Jacob i wobec niego miał mieszane uczucia. Przewidywał dwie opcje: facet albo szykował jakąś bombę na niego albo przeciwnie- czekał aż wszyscy się dogadają, żeby w rezultacie zgodzić się na wszystkie dotychczasowe uzgodnienia. Jeśli chodzi o Virgo.. skrycie wierzył, że jego Księżniczka po prostu odgrywa swoją rolę, a w rzeczywistości nie będzie sprawiała problemów. Na temat ośrodka wie więcej niż ktokolwiek inny w tym mieście. No może oprócz Kristen.
- W zupełności się zgadzam, pierwsi pacjenci nie mogą okazać się klapą. Niestety, ale statystyki wskazują, że wielu pacjentów powraca do swoich nałogów nawet po odbytym odwyku. My musimy już na samym początku zacząć przedstawiać dobre wyniki, żeby podnieść prestiż ośrodka. Cóż, jeśli chodzi o zarząd, wolałbym żeby składał się z specjalistów obracających się w tej branży, choć nie chciałbym też wykluczać waszego udziału podczas podejmowania kluczowych decyzji. Możemy umówić się tak, że każdy z was będzie miał swojego człowieka w zarządzie, który będzie pośredniczył między samym ośrodkiem, a wami.- zgodził się z Morganem. Z jednej strony, cieszył się, że mogli grać w pozornie otwarte karty, bez tworzenia dziwnych ideologi wobec ratowania świata przed narkotykami. Jacob założył, że skoro zaprosił tutaj biznesmenów, a nie stowarzyszenia charytatywne, będą ich bardziej interesować liczby i fakty niż altruistyczne pogadanki. Morgan zdawał się podążać za tym tokiem rozumowania, choć Jacob wciąż nie darzył go nawet najmniejszym zaufaniem. Andersem nie przejmował się za to ani trochę. Wystarczy, że Virgo będzie uczestniczyć we wszystkich spotkaniach z nim, a ten oblech zgodzi się na wszystko. I wcale nie przejmował się tym, że chłop ślinił się na widok wampirzycy, bo doskonale wiedział z kim będzie spędzi swoją kolejną noc.
Zresztą, prosta zagrywka z przypomnieniem grubaskowi o atrakcyjności Virgo wystarczyła, by zaraz wcisnąć mu długopis i umowę, by podpisał wszystko. Z tym jednak jeszcze poczekał. Wolał obserwować wymianę zdań pomiędzy Andersem a Virgo, która wprawiła go w niemałe rozbawienie, choć z zewnątrz przejawiło się to tylko nieco szelmowskim uśmieszkiem.
W końcu odezwał się Albert Swanson, więc Jacob skierował na niego swoje pełne uwagi spojrzenie. W tym przypadku jego zainteresowanie nie było ani trochę naciągane, ponieważ był ciekaw nastawienia z jakim przybył tutaj właśnie ten przedsiębiorca. Zachowywał milczenie wystarczająco długo, by stworzyć skromną aurę tajemniczości wokół siebie.
- Dobrze, że pan o tym wspomina. Przygotowałem dla was kopie dokumentów i prognoz związanych z działalnością nowego ośrodka.- odpowiedział bez chwili zawahania. Zawołał swoją sekretarkę, która przyniosła kilka teczek z potrzebną papierologią. Wszystkim obecnym podał po jednym egzemplarzu i odesłał pracownicę z powrotem na swoje miejsce.- Wśród dokumentów macie wypisane przewidywane prognozy dotyczące zysków. Jeśli faktycznie wybierzemy na pierwszych pacjentów osoby o największej szansie na powodzenie, te zyski pojawią się szybciej. Zależnie od tego jak ciężki będzie przypadek terapia może trwać krócej lub dłużej. Szczegóły naszej współpracy znajdują się w załączniku numer 3. Nie musicie decyzji podejmować w tej chwili, możemy umówić się na jakiś dogodny termin abyście mogli dokładnie zapoznać się z dokumentami i rozważyć ewentualne uwagi.- przysunął się na brzeg swojego fotela, by móc przedstawić niektóre wykresy, obliczenia i tabelki. Potem wyprostował się i dał każdemu gościowi chwilę na szybkie przejrzenie zawartości ich teczek. Wolał nie mówić na głos konkretnymi liczbami, ponieważ teczki były ciut spersonalizowane. Miał nadzieję, że uniknie w ten sposób konfliktów i niewygodnych sytuacji.
- Ośrodek czeka już tylko na dokonanie kilku formalności. Planuję otworzyć go za 1,5 miesiąca. Tydzień szybciej chciałbym wyprawić bankiet.- odparł i dopił resztę wody z szklanki.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyNie 12 Maj 2024, 12:40

Jego księżniczka... Pewnie zrugała by go gdyby powiedział to na głos! Niemniej... Miał rację, nie zamierzała sabotować działalności ośrodka. I w tym wypadku nie wynikało to jedynie z sympatii. Choć niewątpliwie miała ona swój wpływ. Potrzebowała go odłączonego od Valkyona, samodzielnego z zaufanymi osobami które pójdą za nim mimo sprzeciwu starego przywódcy. Valkyon się kończył... Wyglądało na to że wkrótce miały nadejść nowe czasy. Zerknęła na Morgana, a po nim na Jacoba. Fakt... Tu nie chodziło o ratowanie świata, chodziło o biznes. Działalności charytatywne najczęściej miały dwie funkcje. Były reklamą lub źródłem zarobku, sądząc po osobach siedzących w tym pokoju... Każdy o tym wiedział. Tylko Anders miał jakieś hamulce co do mówienia tej oczywistej rzeczy na głos. Może zostało mu jeszcze po stanowisku burmistrza, gdy trzeba zwyczajnie uważać na słowa. Cóż na spojrzenie na pewno zapominał już uważać. Nie mogła powiedzieć żeby czarodziej źle go rozegrał... Było idealnie. Była przekonana o tym że Anders dziś zgodzi się na podpisanie umowy, niemniej wąsacz ją szczerze irytował. Z resztą, jedynym burmistrzem u którego to poczucie że wszystko mu się należało nie działało jej na nerwy był właśnie Jacob. Jemu ta władza pasowała. Może dlatego, że wygrał z nią te wybory... A może przez tą jej słabość do niego z tą wyższością był po prostu cholernie seksowny. Pomysł z zarządem wydawał się trafiać w punkt. Jak już mówiła... Lubili wiedzieć i pewnie nawet jeśli czarodziej by tego nie zaproponował, kombinowali by jak by tylko kogoś swojego tam upchnąć. No i odezwał się wreszcie Albert, nie była zaskoczona co cały czas go interesowało. Pieniądze były w tych czasach podstawą władzy. Z resztą, to one sprawiły że siedzieli tu dziś ci którzy siedzieli. Wyglądało jednak na to... Że Jacob i na to był przygotowany. Wzięła swoją teczkę i usiadła tak by położyć sobie dokumenty na kolanach. Przez chwilę trwała cisza w czasie której słychać było tylko szelest przesowanych kartek. Pierwszy swoją teczkę zamknął właśnie Albert, gdy otrzymała odpowiedź co do otwarcia ośrodka.
- Do kiedy mamy czas na podjęcie decyzji? - zerknęła na siedzących na kanapie.
Oni też przyjrzeli się uważnie koledze... Był naprawdę ostrożny. To mogło udzielić się innym.
- Przedyskutuje sprawę z moją księgową... I dam Panu możliwe szybką odpowiedź. - rzucił Anders i wtedy ona zamknęła teczkę.
- Venandi ma poważne problemu z narkotykami. W tej sprawie nie zrobił nic, żaden poprzedni burmistrz. Sądziłam że jest Pan jednak trochę odważniejszy panie Walterze. - zacisnęła palce na teczce i wzruszyła ramionami.
- Ja oczywiście się zgadzam... Jedyne co mogę na tym stracić to nieco pieniędzy, a nawet jeśli to ludzie zapamiętają kto chciał im "pomóc". - Anders trochę poczerwieniał jak by krawat znów go przy dusił.
- Czyżby miała pani ambicje zastąpić pana Parkera w kolejnej kadencji? - uśmiechnęła się i zerknęła na blondyna.
- Skoro nie miał oporów mnie tu dziś zaprosić... To chyba też nie boi się możliwej odrobiny rywalizacji w przyszłości. - odpowiedziała pewnie na co Anders zamknął teczkę.
- Niech będzie... Zgadzam się. - zapewnił i wtedy ostatnia teczka została zamknięta.
- Panie Parker... Czy mogli byśmy zamienić jeszcze na koniec z dosłownie dwa zdania w cztery oczy? - zapytał jeszcze zanim podjął decyzję Morgan.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyNie 12 Maj 2024, 15:19

- Dam wam tydzień na podjęcie decyzji. To wystarczająco dużo czasu, by skonsultować to z kim trzeba i przemyśleć. Więcej czasu nie mogę dać, bo czeka nas jeszcze reklama, którą oprzemy o nasze wspólne uzgodnienia co do pierwszych podopiecznych, dodatkowych warunków współpracy i finansów.- odpowiedział bez chwili zastanowienia. Wiedział, że każdy z nich powinien być zdolny podjąć decyzję w ciągu kilku dni. Zazwyczaj zbyt długi czas działał na niekorzyść różnych biznesów. Jacob potrzebował też wystarczająco dużo czasu, by przygotować się do bankietu. Musiał wiedzieć jakimi środkami będzie dysponować i jaką ofertę złożyć ludności, która być może będzie korzystała z dobrodziejstw ośrodka.
Anders faktycznie okazał się typową marionetką, która jest przekonana o tym, że do ona dysponuje jakąkolwiek władzą. Jacob nie pamiętał go jako burmistrza, ale obstawiał, że nie był najlepszą opcją dla tego miasta. Był z pewnością pożytecznym człowiekiem dla tych, którzy pociągali za sznureczki. Uśmiechał się subtelnie, gdy obserwował wymianę zdań pomiędzy Andersem a Virgo, która z jeszcze większą łatwością nim manipulowała niż Jacob. Cóż, miała parę dodatkowych zalet, których Jacob przenigdy nie nabędzie. Parker nie podejrzewał nawet, że temat zboczy na kwestie kolejnych wyborów, do których wprawdzie mieli jeszcze czas. Zaśmiał się pod nosem nieco rozbawiony takim obrotem spraw.
- Cóż, w takich okolicznościach chyba nic nie jest lepszą motywacją niż porządny rywal.- odparł, przyjmując zupełnie pokojową postawę wobec tego tematu. Virgo była jedyną osobą w tym gronie, której zwycięstwo by go nie rozczarowało. To zaskakujące, ale odkąd został burmistrzem ani razu nie skonfliktował się z Virgo w kwestii zarządzania miastem, a nawet współpracą między jego brygadą a wampirami. Zdawało się, że póki co mieli wspólne cele wbrew temu skąd pochodzili.
- Oczywiście, Panie Morgan.- zgodził się Jacob.- Właściwie to tyle ode mnie na dzisiaj. W razie dodatkowych pytań pozostaję do waszej dyspozycji, zarówno tutaj w ratuszu jak i telefonicznie. Dziękuję za przybycie.- odparł po chwili, po czym wstał, by uścisnąć każdemu dłoń w geście pojednania i pożegnania. Oczywiście z wyjątkiem Morgana, z którym miał jeszcze miał porozmawiać. Z ogromną chęcią zatrzymałby tu jeszcze Virgo, jednakże musiał sprawiać pozory, że łączą ich tylko sprawy biznesowe.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyNie 12 Maj 2024, 17:37

Odpowiedź Jacoba ewidentnie wszystkim wystarczała, chyba nikt nie wierzył w to że dał by im na przemyślenia więcej czasu chociaż... Jacob w świecie polityki był wciąż dosyć nowy i zapewne sprawdzali go na swój sposób. Mało który z nich wiedział że rpowadził swój biznes już wcześniej. Co do wyborów... Była zła, jednak tylko na początku. Była święcie przekonana o tym że czarodziej wziął udział w wyborach tylko dlatego że zobaczył jej imię na liście kandydatów. Za tym przemawiał fakt że krótko po wyborach zbywał ją przez pewien czas... Jednak z perspektywy czasu i ku jej szczeremu zaskoczeniu, był dobrym burmistrzem. Mimo że mógł by jej naprawdę utrudnić życie... Znaleźli wspólny język. Tak całkiem szczerze... Nie była przekonana co do tego że faktycznie stanęła by przeciwko Jacobowi w kolejnych wyborach. Był pierwszym burmistrzem od lat, z którego mieszkańcy wydawali się szczerze zadowoleni. Podniósł poprzeczkę którą kolejni będą mieli problem przeskoczyć i nie zdziwiła by się gdyby nie prędko wyborcy zdecydowali by się na kogoś innego. Po prostu chciała trochę uderzyć w ambicje Andersa. Współpracowała nieco z Albertem.. Micah nie kojarzyła prawie wgl... Trzymał zdecydowanie nie z jej grupą... Ale Anders... Wykorzystywała tą marionetke te lata temu, nie było więc większych problemów by i teraz dostała od niego to czego chciała. Kolejna prawda... Miała coś w czym Jacob w tym wypadku nie miał prawa wygrać. Może nie były to zagrania fair... Ale była by głupia gdyby nie korzystała też z swoich oczywistych atutów. No i dzięki nim dostał Andersa w zasadzie z miejsca. Wstała kiedy Morgan poprosił o kilka słów na osobności a w ślad za nią zrobili to pozostali panowie. Nie powinna zostawać, zwłaszcza że spotkanie Jacoba się nie skończyło. Uprzejmie się z nim pożegnała... I tak zobaczą się po pracy w domu. Od kiedy przestali się chować przed Phoebe... I po prostu spędzali z sobą noce aż do poranka wpadła... W pewną rutynę. Ktoś mógł by powiedzieć że jest przez to nudniej ale wręcz przeciwnie... Trudno to było opisać ale z Jacobem... Każdego dnia miała wrażenie jak by poznawali się na nowo. Jak by znów to był ten pierwszy raz albo nie widzieli się tak długo że po prostu się za nim stęskniła. W efekcie... Spędzała o wiele mniej czasu na wzgórzu. Pracowała tam... I traktowała te miejsce jako pracę. W zasadzie już jakiś czas temu zabrała z tamtąd nawet swojego kota. Ale wracając do tu i teraz... Tak jak weszła jako ostatnia, tak wyszła jako pierwsza. Podeszła jeszcze do sekretarki żeby umówić się na kolejne spotkanie w sprawie funduszy szpitala i oczywiście tak jak Albert jedynie pożegnał się z nią w przejściu... Tak Walter zaczekał aż skończy. W tym czasie Micah Morgan odczekał aż pozostali wyjdą i rozsiadł się na kanapie odkładając teczkę na bok by móc ręce położyć na plecach kanapy.
- Wie Pan Panie Parker... Sporo o Panu słyszałem od naszego wspólnego znajomego. Mówił że jest Pan świetnie zapowiadającym się adeptem jego... Hmm szkoły jeśli tak można to nazwać. Jednak... Na ostatnich spotkaniach już o Panu nie slyszalem, a teraz nagle zostaje zaproszony tu. Zanim podejmę ostateczną decyzję... Muszę wiedzieć. Jak bardzo wsparcie pana rozgniewa mojego wspólnika... I jeśli tak... To ile mogę na tym stracić... Lub zyskać. Valkyon to dobry współpracownik... Ale ostatnimi czasy mam wrażenie... Wybaczy pan bezpośredniość... Że nie do końca właściwie wywiązuje się z swojej funkcji. Płacę nie małe pieniądze na szkolenia i zbrojenia... By sytuację jak ta z Pana porwaniem nie miały miejsca.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyPon 13 Maj 2024, 09:28

Jacob sam nie wiedział na co były mu to wybory. Oczywiście, że utarcie nosa Virgo było jedną z motywacji, ale jakby tak dłużej się zastanowić, to wybrał sobie bardzo wymagający wysiłków sposób na to. Bez względu na to co skłaniało go do tak ogromnego zaangażowania w swoją kampanią, bycie obecnie burmistrzem było mu na rękę. Dzięki temu łatwiej było mu prowadzić drugą część swojego życia, w której polował na potwory, badał świat magii i zadawał się z wampirami. Kolejna istotna sprawa jest taka, że Jacob, pomimo niekiedy wątpliwych chęci, jak się za coś zabierał to robił to na 200%.
Odprowadził potencjalnych inwestorów do drzwi, żegnając ich ten ostatni raz wymuszonym serdecznym uśmiechem. Zamknął za nimi drzwi, odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku fotela, na którym wcześniej siedział. Idąc spoglądał na Morgana. Jego nowa postawa wskazywała na to, że przyszedł moment by zacząć grać w nieco bardziej otwarte karty. Już sama pozycja siedzenia świadczyła o tym, że zupełnie zmieniają się zasady gry. Jacob rozsiadł się wygodnie w fotelu i wysłuchał słów Micah.
- Będę więc szczery. Nie rozeszliśmy się z Valkyonem w zgodzie, jeśli to właśnie pana interesuje. Niemniej jednak nie toczymy ze sobą też sporu, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.- oparł się plecami o tył fotela i wbił swoje przenikliwe spojrzenie w twarz Morgana.- Jeśli chodzi o mnie, nie oczekuję od pana niczego więcej niż wsparcie finansowe przy prowadzeniu ośrodka. Oboje jednak doskonale wiemy, że jeśli, jak to pan ujął-nasz wspólny znajomy- poczuje się w jakimś stopniu zagrożony naszą współpracą, z pewnością będzie doszukiwał się drugiego dna. Mi osobiście w żaden sposób nie przeszkadza wasz układ.- zapewnił, będąc faktycznie szczerym w tej kwestii. Tak naprawdę to Jacob mógł bardziej przeszkadzać bractwu niż odwrotnie. No, przynajmniej do czasu aż nie zostanie zerwany sojusz, choć tak naprawdę nie wiadomo dokładnie jak wpłynęłoby to na działalność Jacoba. To była kwestia tego czy wampiry uznają go jako odrębną jednostkę, czy może dalej będzie dla nich jednym z ludzi Valkyona. Bo zapewne, gdy sojusz dobiegnie końca, konflikt nie będzie oparty tylko na kwestie polowania na ludzi czy wampiry, ale na osobistą zawiść obu wzgórz wobec siebie nawzajem.- Nie podejmę decyzji za pana. Nie znam warunków waszej współpracy i nie wiem jak ten ośrodek może na nią wpłynąć. A jeśli chodzi o samo porwanie, jako przykład, to akurat nie pańskie pieniądze przyczyniły się do uwolnienia się porwanych ludzi. No, może nie bezpośrednio. Resztę musi pan sobie sam dopowiedzieć.- oparł się o podłokietnik i nadal obserwował reakcje swojego rozmówcy, który okazał się być całkiem dobrym graczem. Ciężko było go nadal wyczuć, dlatego Jacob wciąż nie używał słów, które otwarcie by określiły to czym się zajmuje, kiedy wychodzi z ratusza.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyWto 14 Maj 2024, 11:05

Trudno powiedzieć czy pozostali uczestnicy spotkania wiedzieli wszystko o tajemnicach tego miasta. Może coś podejrzewali, a może zupełnie nie. Micah ewidentnie coś wiedział chociaż gdyby ktoś zapytał Virgo o zdanie to spodziewała się że Valkyon nie wszystkimi rewelacjami z świata nocy zdecydował się podzielić. Co więcej teraz... Pan Morgan wydawał się równie zainteresowany postacią burmistrza... Choć może nawet bardziej niż sam Parker swoim rozmowcą. Uważnie go obserwował gdy blondyn zajął z powrotem swoje miejsce. I lekko się uśmiechnął gdy chłopak prosto z mostu przyznał że nie dogadali się z dawnym przywódcą. Zabawne... Ile znaczeń mogło mieć zdanie "oczekuje jedynie wsparcia finansowego przy prowadzeniu ośrodka". Rzecz jasna... Na pewno byli w gromadę Valkyon i tacy którzy nagle odkrywali że to co rycerz oferuje nie jest dla nich i wracali do zwykłego życia.... Ale nikt z nich z tego co wiedział nie robił zaraz po tym tak dużej inwestycji... Z drugiej strony, nikt z nich nie był też burmistrzem. Sięgnął po swoją szklankę z wodą nie przerywając Jacobowi i upił łyka unosząc lekko palec wskazujący wolnej ręki jak by wpadł na jakiś pomysł.
- Otóż to panie Parker. Pytanie... Nie jak praca samego ośrodka wpłynie na naszą współpracę... Ale jak Pan to zrobi. Nigdy nie dopytywałem jak... Dokładnie wygląda praca szkoły pana Valkyona, wychodzę z założenia że im mniej wiem... Tym lepiej śpię. Dla mnie liczą się efekty... Jeśli wydaje pieniądze żeby pewne... Nazwijmy to nie do końca naturalne jednostki były trzymane zdala od ludzi. Zwłaszcza... W pewnych dzielnicach bliskich mojemu miejscu zamieszkania. Nikt z nas nie jest matką Teresą... Ale dosłownie kilkaset metrów od mojego domu dochodzi do porwania, a światkowie mówią o upiorze... Jestem nie specjalnie zadowolony z takiego obrotu sprawy. Chyba pan rozumie? - wyjaśnił i odstawił szklankę na stolik.
- Szkoda że jak to Pan powiedział... Rozeszliscie się w nie zgodzie. Liczyłem że na planszy pojawi się wkrótce ktoś bardziej kompetentny kto zastąpi naszego znajomego. I rzecz jasna... Przejmie nie tylko pałeczkę ale też nie małe fundusze. Mógł bym wtedy negocjować z nim nowe warunki... Niestety rozumiem jednak... Że nie jest to Pan? - uniósł jedną brew i chyba w jego mniemaniu było to... Najbardziej bezpośrednie pytanie jakie mógł tu dzisiaj zadać. Jeśli wiedział o sojuszu z wampirami, to zdecydowanie się z tym nie zdradzał, ani teraz... Ani chociażby krzywym spojrzeniem w kierunku panienki Tenebris. Nie mniej... Chyba każdy, kto miał choć trochę do czynienia z bractwem widział że ostatnie miesiące były... Pełne emocji i wyczekiwania. Trochę... Jak przed burzą, wiesz ze wkrótce nadejdzie, widzisz chmury ale nie wiesz kiedy się zacznie.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyWto 14 Maj 2024, 12:16

Cóż... przynajmniej dotarło już do Jacoba skąd kojarzył tą ulizaną głowę. Mimo, że w pewnym momencie zaczął stawać się coraz ważniejszym człowiekiem w bractwie, wciąż nie był angażowany w sprawy finansowe. Być może kiedyś by się tego doczekał, jednak jego wizje niepasujące do trybu pracy Valkyona zapobiegły temu zdarzeniu. Sam Parker nawet tego nie żałował. Coraz bardziej był zadowolony z tego, że oddzielił się od bractwa.
Jacob słuchał się uważnie w słowa swojego rozmówcy i gdy tylko zorientował się dokąd ta rozmowa zmierza jego usta wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu, pierwszy raz odkąd dzisiaj wszedł do tego pomieszczenia. Bardzo długo trzymał się swojej roli przykładnego burmistrza, ale obecny przebieg rozmowy pozwolił mu choć trochę spuścić z tego oficjalnego tonu.
- Ah tak, wreszcie rozumiem.- odpowiedział rozbawiony i zaśmiał się pod nosem. Był szczerze zaskoczony takim obrotem spraw i szczerze mówiąc, dawno mu to uczucie nie towarzyszyło. Pierwszy raz rozmawiał z tym człowiekiem i już wiedział, że ma do czynienia z dobrym graczem.- Zapewne chce pan wiedzieć czy zamierzam pozostać w branży.- pokręcił głową jakby wciąż niedowierzał, że ta rozmowa tak szybko nastąpiła w jego karierze i próbach stworzenia sobie dobrej przykrywki. - Cóż, przez chwilę odnosiłem wrażenie, że obawia się pan konfliktu ze strony Valkyona, a tymczasem pańskie insynuacje nie doprowadzą raczej do niczego innego.- przyznał szczerze. Tak, miał zdobyć bardzo ważnego inwestora, ale nie był pewien czy to co mu właśnie proponowano nie przysporzyłoby im więcej szkody niż pożytku. Morgan postawił właśnie Jacoba w bardzo patowej sytuacji.
- Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę. Czy w ten sposób pan sugeruje, że w zamian za pańskie wsparcie miałbym przejąć zobowiązania, które zadeklarował panu nasz znajomy?- spytał i spojrzał Morganowi prosto w oczy, próbując dostrzec w nich choćby cień zawahania.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptySro 15 Maj 2024, 06:23

Fakt, Valkyon zapewne chętnie w drążył by Jacoba w sprawy finansowe bractwa gdyby ten wciąż był pod jego skrzydłami. Ostatecznie... Bycie lowcą, zarządzanie bractwem... Ba! Sama walka z stworzeniami nocy była... Kosztowna. O ile prowadzenie samego laboratorium można było ukryć między kartami ośrodka do walki z uzależnieniami... Przynajmniej częściowo, o tyle sama walka i polowanie mogło być już problemem. Zwłaszcza, że większość stworzeń nocy wyrażała wrażliwość na srebro. Kosztowny kruszec, po za tym również delikatny jeśli porównamy go do innych metali. Morgan... Nie wahał się przy tej rozmowie, w zasadzie nawet gdy Jacob się uśmiechnął zrobił to samo jak by chciał powiedzieć "Dokładnie, zaczynasz rozumieć". Oczywiście sprawa była dosyć młoda, jednak trudno mu było uwierzyć że tak zachwalany osobnik po prostu z dnia na dzień rzuca swoim zajęciem. Liczył się oczywiście z tym że tak jest... Valkyon przecież mógł się pomylić prawda? Ale jeśli nie? A jego bierność sprawiła by że okazja przeszła by mu koło nosa? Oj nie, Micah Morgan nie będzie ryzykował.
- Nie, nie obawiam się. Jestem tylko skromnym darczyńcom wspierającym ludzi walczących o Nasze miasto. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie żeby poszukiwać lepszych alternatyw. Jeśli pozostanie Pan w branży, jak to ładnie ująłeś to tobie przyjdzie się zmierzyć z ewentualnym konfliktem. Dla mnie... Biznes to biznes, gdy przestaje być opłacalny, zamyka się go. Nie muszę tego tłumaczyć komuś kto prowadził już swój prawda? - Odrobił pracę domową.
Podczas spotkania obserwował osoby które zostały zaproszone oprócz jego. Anders... To laleczka i pamiątka złotych czasów dla tych którzy wiedzieli jak nim kierować. Swanson... Był młody, trudno powiedzieć na ile się przygotował bo patrzył na wszystko pod jednym kątem... Pieniędzy. Wąskie podejście, była też Tenebris... Co ciekawe, dziś odrobinę nietypowo uległa jednak nie watpił w jej przygotowanie, udowadniał nie raz, że wie bardzo dużo o niemal każdym. Być może jej dzisiejsza postawa wynikała z tego... Że wiedziała coś co i on chciał by wiedzieć.
- Tak. - odparł prosto z mostu ale za nim Jacob cokolwiek na to powiedział, mężczyzna nachylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach.
- Pieniądze nie rosną na drzewach, nie jestem fundacją charytatywną jednak pomysł pana ośrodka... - podniósł teczkę z kanapy i odłożył ją na stolik, po czym wyjął z kieszeni w marynarce po składaną kopertę. Ją również położył na stoliku i przesunął w stronę czarodzieja.
- Myślę, że przy dodatkowych warunkach mógł by liczyć na większe wsparcie niż to zaproponowane przez Pana. Najdroższym, a jednocześnie najbardziej dochodowym biznesem jest wojna. W kopercie są zestawienia trzech ostatnich miesięcy kosztów ponoszonych przez Valkyona. Są też kwoty zapewniane przeze mnie. Uzbrojenia, materiały szkoleniowe oraz badawcze są najkosztowniejsze. Do tego dochodzi utrzymanie... Był by Pan w stanie z tej kwoty od już utrzymać do dziesięciu osób i zapewnić wszystko z powyżej wymienionych potrzeb. Rzecz jasna... Nie od zaraz zbuduje pan z niczego odpowiednią organizacje. Jeśli jednak pan spróbuję... Wpłacę swoje wsparcie na rzecz ośrodka i dogadamy się od kiedy mógł by Pan zastąpić Valkyona. - Wyjaśnił i z powrotem oparł się o tył kanapy.
- Oczywiście nie musi Pan odpowiadać od razu... Dam tydzień na przemyślenie sprawy. - nieco rozbawiony podał termin naładując przy tym samego Jacoba, wziął szklankę do ręki i chciał upić gdy coś mu się przypomniało i zatrzymał się w połowie ruchu.
- Ah... Przy okazji wybrał pan ciekawych ludzi na dzisiejsze spotkanie. Radził bym zainteresować się głębiej działalnością dwóch... Pana Swansona i pani Tenebris. Z tego co mi wiadomo... Nieoficjalnie, pan Swanson również wspiera naszego wspólnego znajomego. Pani Tenebris za to od jakiegoś roku wprowadza wspaniałe zmiany w swojej branży, kontrakt o którym dziś wspomniała to produkcja broni... Wysyła jej tysiące do różnych krajów. Nie było by pewnie większego problemu by i tutejszym zapewniła uzbrojenie. - wyjaśnił i dokończył swoją wodę.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptySro 15 Maj 2024, 10:02

Wychodziło na to, że Jacob i Micah nadawali na podobnych falach. To jednak sprawiało, że Jacobowi tym trudniej było zaufać mężczyźnie, który siedział na kanapie. Okazuje się, że facet wiedział całkiem sporo i potrafił do tej pory zachować dyskrecję, jednak to nadal nie zmieniało faktu, że był zdolny oszukać Parkera. Mawiają, że każdy rozumuje na miarę swojego zepsucia, a Jacob nie wiedział czy jest w stanie uczciwie potraktować swojego rozmówcę. W tym trudnym świecie każdy musiał pilnować własnego tyłka, a w krytycznych sytuacjach posuwać się nawet do najmniej honorowych sztuczek. To jest coś, czego Valkyon nigdy nie potrafił zaakceptować. Starał się być uczciwy aż za bardzo. Pytanie, czy Morgan w ogóle zdawał sobie sprawę z tego do czego zdolny jest Jacob. I nie chodzi tutaj o jego magiczne lub bojowe zdolności. Blondyn doskonale wiedział, że nie jest osobą godną zaufania i wcale mu to nie umniejszało. Nigdy nie przestanie stawiać na siebie, ani na sprawy, na których mu zależało. Jeżeli coś nie mieściło się w jego rankingu, potrafił potraktować to z srogą obojętnością.
Jacob prychnął rozbawiony pod nosem, gdy usłyszał od kolejnego człowieka biznesu o jego naciąganej skromności. Oczywiście, ciężko było w ogóle porównywać Morgana do Andersa, ale jednak te śmieszne słowa od razu przywołały mu na myśl obraz grubszego przedsiębiorcy.
- Wszystko zależy od tego co rozumiesz poprzez stwierdzenie "lepszej alternatywy".- odparł, nie orientując się nawet, w którym momencie przeszli z zwracania się do siebie per Pan na mówienie sobie na Ty.
Morgan postawił Jacoba przed niemałym dylematem. Jacob nigdy nie zamierzał zastąpić Valkyona i zajmować się dokładnie tym samym co on. Nie po to odszedł z bractwa, żeby tworzyć jego ulepszoną kopię. Chciał zyskać niezależność, jednak kontrakt z Micah poniekąd to uniemożliwiał, mimo, że jego fundusze byłyby bardzo przydatne. Jacob wcale nie zamierzał heroicznie strzec miasta, a jedynie zagłębiać się w nadprzyrodzony świat, zdobywać wiedzę, powiększać swoje zasoby no i oczywiście, zwiększać swoją własną potęgę. Ewentualne wsparcie miasta przez walkę z niektórymi paskudztwami byłoby jedynie środkiem do osiągnięcia własnych celów, a nie zadaniem numer jeden. Parker przechylił lekko głowę i zerknął na kopertę, która pojawiła się na stoliku do kawy. Nie sięgał po nią od razu, ponieważ wolał w samotności i spokoju się przyjrzeć jej zawartości. Bez oczu osób trzecich.
- Cóż, to dość nietypowa propozycja dla osoby, która się od Valkyona odłączyła. Pewnie domyślasz się, że musiałem mieć jakiś powód i raczej nie chciałbym go "zastępować". - westchnął nieco znużony już tymi ciągłymi analogiami łączącymi go z jego byłym już przełożonym. Irracjonalnym wydawało mu się proszenie go o to, by wszedł w buty Valkyona, skoro wyraźnie zdecydował się odejść od jego metod i stylu życia. Bez względu na to czy postanowił zostać w branży czy nie, nie zamierzał być drugim Valkyonem. Morgan faktycznie nie zdawał sobie w najmniejszym stopniu sprawy z tego, że Jacob nie był zbyt bezpiecznym współpracownikiem. No, chyba że Micah był choć odrobinę podobny. Jacobowi średnio widział się z nim układ, zważywszy na to z jaką łatwością był zdolny zrezygnować z obecnie panującego bractwa, nie wspominając już że od razu oddał mu dokumentację związaną z jego wkładem finansowym. Z drugiej strony...jego pieniądze będą bardzo przydatne.
- Tydzień zdecydowanie wystarczy.- uśmiechnął się półgębkiem, natychmiast wychwytując nawiązanie do jego własnej oferty. Musiał to poważnie przemyśleć i zrobić mały zwiad. Nie chciał tworzyć nowego bractwa, wolał pracować w taki sposób jaki sobie zaplanował. Wyrwał swoją grupę specjalną z bractwa i wolał działać w swoim małym zaufanym gronie, a raczej nie tego oczekiwał od niego Micah.
- Jestem zdania, że im mniej osób jest zamieszanych w pewne sprawy tym lepiej. Niemniej jednak jestem wdzięczny za twoją otwartość. Wychodzi na to, że oboje mamy teraz wiele do przemyślenia, choć zaskoczyło mnie twoje doskonałe przygotowanie. Okazuje się, że nie byłem tak czujny jak mi się wydawało.- powiedział, przyznając się w małym stopniu do swojej dotychczasowej naiwności. Choć wolał za to wszystko winić Valkyona, który był niedostatecznie dyskretny, skoro co drugi przedsiębiorca w mieście wiedział czym się zajmował. Jacob obawiał się, że jego powiązania z przywódcą bractwa będą mu teraz kulą u nogi.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptySro 15 Maj 2024, 19:26

I dokładnie to chyba najbardziej przeszkadzało Morganowi w jego obecnym... Wspólniku? Sojuszniku? Chociaż może bardziej pasował by po prostu pracownik. To prawda, ktoś kto jest w stanie zdradzić jednego, równie łatwo potrafi zdradzić kolejnego. Z resztą... Jacob miał rację zbyli podobni pod tym względem, jeśli coś przestanie pasować Morganowi pewnie nie będzie miał problemu z wycofaniem swojej oferty. Niemniej... Istniała też szansa że po prostu będzie zadowolony, a ich współpraca będzie się układać. To dawało by czarodziejowi odpowiednie zaplecze finansowe. Uśmiechnął się krzywo na pytanie Jacoba.
- To znaczy... Ktoś kto nie boi się podejmować działań odpowiednich do konkretnej sytuacji. Ktoś kto potrafi stawiać jasne priorytety, a nie goni za wyidealizowaną wizją świata która nigdy się nie spełni. Jego powiedzenie "chronimy, nie polujemy" może sprawdza się w wielkich mowach ale prawda jest taka... Że gdy pies jest wściekły, trzeba go uśpić... A nie się nad nim litować i czekać kogo pogryzie. - wyjaśnił i wysłuchał spokojnie wątpliwości blondyna tyle że na końcu machnął ręką jak by były zupełnie nie istotne.
- Zastępować to nie do końca właściwe słowo. Potraktował bym to jako... Coś w rodzaju dobrze płatnego zlecenia. Nie obchodzą mnie podejmowane środki ani działania które doprowadzą do efektu. Liczą się dla mnie efekty. A konkretnie to żeby moja dzielnica była bezpieczna po zmroku. Pomyśl o tym pod kontem pracy która umożliwi ci realizację twoich osobistych przedsięwzięć. - typowy polityk który ubiera wszystko w słowa tak... Aby podobało się to jego wybórca.
To ciekawe o tyle że Morgan nigdy nie startował nawet do rady miejskiej. Zajmował się tylko swoim alkoholowym biznesem. Poprawił marynarkę i wstał z kanapy zabierając przygotowaną przez Jacoba teczkę.
- Jak to mówią... Przezorny zawsze przygotowany. Nie lubię niespodzianek które mogą wpłynąć na interesy... Czasem lepiej wyprzedzić cios. Jeśli uda ci się dłużej posiedzieć tu gdzie siedzisz teraz... Szybko się tego nauczysz. Czekam na odpowiedź panie burmistrzu. - kończąc wyciągnął rękę w stronę czarodzieja żeby uścisnąć ją na pożegnanie i opuścić gabinet.
Wychadzac skłonił się jeszcze lekko w gescie pożegnania do Virgo i Andersa którzy byli przy recepcji. Wampirzyca odpowiedziała tym samym i zwróciła srebrne tęczówki znów na dawnego burmistrza.
- Gdyby zechciała panienka omówić te sprawę...- powstrzymała go jednak ruchem ręki.
- Panie Anders... Schlebia mi Pan, jednak obawiam się że moje jedyne powiązania z szpitalem to wypłaty. Nie dbam o zaopatrzenie, ponieważ w samym szpitalu są od tego ludzie o wiele lepiej zorientowani w tym temacie. Niemniej, jeżeli jest Pan tak zainteresowany mówieniem ewentualnej współpracy. Porozmawiam z ordynatorem i umowie panom kolację podczas której na pewno się dogadacie. W końcu, nie mogła bym pana zostawić z niczym. W porządku? - mężczyzna ewidentnie był zbity z tropu takim obrotem sprawy i Vi dała by sobie rękę uciąć że nawet sekretarka prychnęła pd nosem.
- Ordynator skontaktuje się z Panem jakoś w przyszłym tygodniu. Było mi naprawdę miło... - dodała i ruszyła do wyjścia zanim ten gruby cap jeszcze ją dogoni.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyCzw 16 Maj 2024, 12:32

Gdy Morgan odpowiadał Jacobowi na zadane przez niego pytanie, nawet powieka mu nie drgnęła mimo, że był ciut zaintrygowany. Słowa jego rozmówcy były bardzo zbliżone do toku rozumowania blondyna, jednak im więcej dostrzegał podobieństw tym mniej mu ufał. Parker znając ludzkie skrzywienia doszukiwał się w Micah czegoś co wskazywałoby na to, że facet próbuje powiedzieć mu to co on pewnie chciałby usłyszeć. Chyba pierwszy raz w życiu przeszło mu przez myśl albo obawa, że da się komuś zmanipulować. Sytuacja była o tyle patowa, że najchętniej odmówiłby Morganowi, żeby nadal działać według własnych fantazji. Jednak pieniądze tego człowieka mogłyby znacznie przyspieszyć wiele spraw, którym Jacob chciałby się poświęcić. W każdym razie, po uzyskaniu odpowiedzi skinął jedynie głową na znak, że zrozumiał przekaz i nie zamierza tej jednej kwestii teraz wałkować. To bez sensu.
- Z pewnością przemyślę tą nietypową ofertę i odezwę się, gdy dojdę do jakiś wniosków. Z pewnością to nie jest jeszcze koniec negocjacji, jednak przy kolejnym spotkaniu z pewnością ustalimy więcej niż dzisiaj.- odpowiedział, podając rękę Morganowi w geście pożegnalnym. Odprowadził go do drzwi, jednak nie wyszedł jeszcze z gabinetu. Zdjął swoją marynarkę z wieszaka, a potem sięgnął po kopertę, by schować ją do ukrytej pod spodem kieszeni. Zapewne informacje ukryte na tym papierze były pewnie cenne, zatem nikt by nie chciał, by zajrzała do nich nieodpowiednia osoba. Jacob wolał zająć się tym w swoim domowym zaciszu. Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu, jakby chciał się upewnić czy wszystko jest na swoim miejscu. Rozmowa z Morganem, choć bardzo obiecująca, wzbudziła w nim odrobinę niepokoju. Stał przez chwilę na środku pomieszczenia zastanawiając się czy powinien spodziewać się teraz czegoś niekorzystnego po dzisiejszym spotkaniu. Po kilku minutach namysłu zdecydował, że niepokojącymi go sprawami zajmie się jednak przy szklance burbonu, więc ostatecznie skierował się ku wyjściu.
Gdy wyszedł na korytarz, dostrzegł jak Virgo kończy rozmowę z Andresem. Był odrobinę zaskoczony faktem, że ta dwójka jeszcze się tu znajduje. Wampirzyca zmierzała już w kierunku, a Anders wyglądał jakby chciał już za nią pobiec.
- Panie Anders.- zawołał Jacob do grubaska, posyłając mu elegancki uśmiech na miarę swoich zdolności aktorskich.- Bardzo się cieszę, że przybył pan na dzisiejsze spotkanie. Mam nadzieję, że mimo wszystko uda nam się dobić targu i pojawi się pan na bankiecie z okazji otwarcia ośrodka. Oprócz tablic na ścianach chciałby uroczyście przedstawić najhojniejszych inwestorów przed zgromadzoną ludnością, mam nadzieję, że jeśli uda nam się dogadać, nie będzie miał pan nic przeciwko.- zagaił, próbując pociągnąć za jeden z sznureczków, który nie tylko powstrzyma Andersa przed zadręczaniem Virgo swoim towarzystwem, a ale również zachęci do przyjęcia oferty współpracy.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      EmptyCzw 16 Maj 2024, 22:04

Micah nic nie dawał po sobie poznać, niemniej rozsądnie było by się spodziewać że to co mówi, starannie wybrał i przygotował. W końcu zależało mu na czymś i dążył do uzyskania tego. Jeśli to co mówił było chociaż częściowo prawdą, to w zasadzie było logicznym to że nie dogadał się z Valkyonem. Jednak że... Na tą chwilę rozmowa została zakończona i tak jak mówił... Oboje mieli o czym myśleć. Wkrótce czas pokaże czy w ogóle dojdzie do tej współpracy, a jeśli tak... To co ona przyniesie. Mężczyzna wiedział kiedy nadeszła pora się pożegnać i z pełną premedytacją przemknął przy dwójce pod recepcją nie odzywając się a jedynie skinając głową. Dzięki temu Anders nie ruszył za nim... Irytujący człowiek, chociaż bogaty! Niestety... Tacy też byli potrzebni. Z resztą Virgo poradziła sobie na tyle że krótko po nim wyszła. Słyszała doskonale jak niepocieszony mężczyzna odwraca się i rusza za nią... Tak samo jak to jak przerwał mu Jacob. Musiała poświęcić całą swoją siłę woli by się nie zatrzymać i zetknac na niego. Jednak udało się i bez jednego spojrzenia nawet ukradkiem ruszyła do wyjścia wsiadając do swojego auta. Tym czasem nawet sekretarka zwróciła uwagę na blond burmistrza gdy ten sprytnie zatrzymał Andersa, mało tego! W jednej chwili mężczyzna jak by zapomniał o swoim biznesie...
- Ahh to był dla mnie zaszczyt panie Parker. Zaszczyt! - zapewnił dosłownie niemal obrastając w pióra.
Sam słynny burmistrz! Nawet nie jego pokroju... Jacob Parker był autentycznie sławny. Ludzie go pokochali, wyniósł range burmistrza do czegoś pokroju gwiazdy.
- Ależ absolutnie! Jestem pewien że się dogadamy i spotkamy na bankiecie. - zapewnił oczarowany tą uwagą że strony blondyna. No i... Zupełnie stracił z oczu Virgo która zdarzyła wsiąść do auta i wrócić... Do domu.

(z.t)
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Ratusz      Empty
PisanieTemat: Re: Ratusz    Ratusz      Empty

Powrót do góry Go down
 

Ratusz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Centrum: Regent Square-