a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Cesare Monterisi


 

 Cesare Monterisi

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Cesare

Cesare

Liczba postów : 58
Punkty aktywności : 507
Data dołączenia : 21/04/2023

Cesare Monterisi  Empty
PisanieTemat: Cesare Monterisi    Cesare Monterisi  EmptyPon 24 Kwi 2023, 22:16

Imię: Cesare
Nazwisko: Monterisi
Pseudonim: -

Wiek lub data urodzenia: 21 lat (urodziny 3 czerwca)
Pochodzenie: Włoch
Miejsce zamieszkania: Venandi - Cesare wynajmuje malutką kawalerkę na przedmieściach.

Rodzina i historia:
Maria pochodziła z małego włoskiego miasteczka, była piękna i błyskotliwa - tak zdolna, że z tej wsi wyrwała się do wielkiego świata i wyjechała do Stanów na studia. Po dwóch latach jednak wróciła bez wykształcenia, za to z dzieckiem pod sercem. Nie mówiła za wiele jak do tego doszło i gdy ktokolwiek ją o to pytał, zaraz się irytowała, a jej usta opuszczał jedynie potok wyzwisk i przekleństw pod adresem tego, który ją zapłodnił. Zacięła się w sobie i z dumnie podniesioną głową chodziła po miasteczku, nie zważając na szepty i plotki. A później urodziła pięknego chłopca, któremu dała na imię Cesare. Wychowywała go tylko z pomocą rodziców, zbyt zajęta utrzymaniem domu i zbyt zraniona, by szukać sobie towarzysza życia. Również zbyt zajęta, by zająć się sobą i zadbać o siebie - przez to nie dożyła nawet trzydziestu lat. Długo ignorowała wszelkie sygnały i objawy, a gdy w końcu zobaczył ją lekarz, było już za późno na pomoc - odeszła pół roku później. Mały Cesare miał wtedy zaledwie 6 lat - jego wychowaniem zajęli się dziadkowie. I to nie był wcale aż taki zły los. Starzy państwo Monterisi byli troskliwi i czuli, wychowali go na dobrego człowieka, z trochę staroświeckim systemem wartości, ale pełnego uroku i lubianego. Pomagali mu na ile byli w stanie w odrabianiu lekcji, a dziadek uczył go majsterkowania, a w późniejszych latach nawet jazdy samochodem. Jedyne w czym nie byli w stanie - albo też nie chcieli mu pomóc - to jego własne emocje i trudne, nieprzepracowane wspomnienia. Rozmowy o jego matce a ich córce były jak spacer po polu minowym - dozwolone były niezobowiązujące wspomnienia, ale nie do pomyślenia było, by Cesare dopytywał o jej dwa lata spędzone w Stanach albo to co działo się, gdy był bardzo mały. Zaś samo wspomnienie o ojcu było prostą drogą do awantury. Cesare był równie bystry co matka i szybko domyślił się, że dziadkowie mogliby mu coś powiedzieć, bo na pewno coś się od córki dowiedzieli, ale zaślepieni żalem i urazą nie pisnęli nigdy słówka. Cesare wiedział tylko, że był to zły człowiek, bydlak i nie zasługiwał ani na miłość Marii, ani na takiego syna jak on. Słodkie, ale tak bardzo niewystarczające... W końcu po prostu przestał pytać i budował swoje życie na nieznanych fundamentach.
Kolejne lata mijały, a jego życie było takie, jak każdego innego chłopca w tym wieku. Chłopca, warto zaznaczyć, zawsze trochę na uboczu, niby lubianego, ale nie na tyle, by ktokolwiek nazwał go najlepszym przyjacielem. Trochę miała w tym udział jego zmarła matka - dzieci, gdy nasłuchały się od rodziców jacy to Monterisi nie są tacy i owacy, nie lgnęły specjalnie do Cesare. Ale on nie narzekał - miał mimo wszystko z kim wyjść na podwórko. Problemy nastały dopiero, gdy wszedł w wiek nastoletni i jego hormony ruszyły. Z opiekującymi się nim dziadkami miał coraz bardziej skomplikowaną relację - z jednej strony musiał im coraz więcej pomagać w codziennym funkcjonowaniu, bo oboje bardzo podupadli na zdrowiu, a z drugiej sam otrzymywał od nich coraz mniejsze zrozumienie. Dojrzewał i czuł jak jego ciało i emocje się zmieniają, ale nie miał z kim tego omówić - wiedział, że nie dość, że nie zostanie zrozumiany, to jeszcze może się spotkać z potępieniem z ich strony. Zmuszony okolicznościami, by dbać o dom i dwie starsze osoby jednocześnie nadal chodząc do szkoły, nie miał już specjalnie czasu na budowanie relacji z rówieśnikami, a nikt nie kwapił się by podać mu pomocną dłoń - tylko kiwali z żalem głowami, wzdychając “biedny Cesare”. I tak samo kiwali głowami, gdy przez powikłania po zapaleniu płuc zmarła jego babcia, a on musiał zająć się pogrzebem i formalnościami, bo jego dziadek cierpiał za to na galopującego Alzheimera i zupełnie nie ogarniał rzeczywistości. Gdy zaś zostali sami - dziadek i wnuk - było jeszcze gorzej. Stary Monterisi stał się agresywny i trudny do opieki, Cesare parę razy przyszedł do szkoły z podbitym okiem, bo dziadek mu przywalił przy zabiegach pielęgnacyjnych - bo się zirytował. W tamtym okresie często wyzywał na chłopaka i powtarzał mu, że to wszystko przez niego, że to on zabił jego żonę i córkę. Jednak w tych chwilach amoku nigdy nie mówił do niego “Cesare”, konsekwentnie używał innego imienia - Leon. Czasami gdy ocknął się z tego napadu szału, mówił, że sobie go z kimś pomylił, ale nigdy nie mówił z kim. Cesare podejrzewał, że to było imię jego ojca, ale to były tylko przypuszczenia - nie pytał, bo to byłoby jak proszenie się o kłopoty.
Jakoś przetrwał te najcięższe dla siebie lata. Ukończył szkołę, co prawda z wynikiem poniżej średniej, ale ważne, że zdał. Już wcześniej pracował w lokalnym markecie na ułamek etatu, więc teraz przeszedł na cały, choć godziny pracy miał naprawdę dzikie, dostosowane do tego jak musiał opiekować się dziadkiem. Ogarniał jednak tę sytuację i myślał, że już gorzej raczej nie będzie.
A potem jego dziadek zmarł. I wcale nie to było najgorsze, choć Cesare bardzo boleśnie wtedy odczuł jak cholernie jest sam. Najgorsze było to, co odkrył porządkując papiery. Długi. I to cholernie duże, od dawna niespłacane kwoty - pieniądze, które zaciągnięto całe lata temu na leczenie babci. Tylko cud sprawił, że jeszcze nikt nie poszedł z tym do sądu. Razem z odsetkami i karami było tego tyle, że Cesare ze swojej wypłaty kasjera nigdy w życiu by tego nie spłacił. W akcie desperacji, by jakoś wyjść z tego bagna, sprzedał dom po dziadkach, a gdy już uregulował wszystkie zaległości, zostało mu w ręce tyle gotówki, że to aż śmieszne. Mógłby za to spróbować coś wynająć, starczyłoby na kilka miesięcy i jakoś by z czasem wyszedł na prostą. Ale wtedy zdecydował, że nie - nie będzie się starał odbudowywać swojego życia na tych gruzach, w miejscu, z którym i tak nic go już nie łączyło. Zdecydował się odejść stąd i zacząć zupełnie od nowa, bo w tym momencie nie miał już nic do stracenia. Kupił więc bilet w jedną stronę na samolot i wsiadł do niego z plecakiem, którego nawet nie musiał nadawać, bo liczył się jako bagaż podręczny.
I tak trafił do Stanów, a tam osiadł w Venandi. Żyje skromnie, ale stabilnie, pracując na część etatu w agencji jako sprzątacz i dorabiając w tym samym fachu popołudniami i wieczorami, w prywatnych domach, na czarno. Uważa, że jest okey i te niecałe dwa lata temu podjął dobrą decyzję, zostawiając stare życie za sobą. Nigdy w życiu by do niego nie wrócił.
Ale istnieje możliwość, że to stare życie upomni się o niego w zupełnie niespodziewany sposób. Bo los chciał, że mieszka teraz w mieście, gdzie jego matka ponad dwadzieścia lat temu przeżyła płomienny romans zakończony ciążą, a jego ojciec nie był wcale jakimś studentem z tego samego kierunku co ona, tylko znanym i szanowanym Łowcą, który gdy dowiedział się o konsekwencjach swojego zapomnienia, nalegał, by kochanka poddała się aborcji - nie było mowy o założeniu rodziny. Maria jednak odmówiła i żeby chronić dziecko uciekła z powrotem do Włoch, a on przestał myśleć o tamtym incydencie i po prostu dalej robił swoje. Zginął bohatersko kilka lat temu na jednej z akcji, ale nadal istnieją osoby, które go pamiętają i pewnie będą nieźle zaskoczeni, gdy nagle stanie przed nimi ten wybitny Łowca, Leon Wylen, ale jakieś trzydzieści lat młodszy i uzbrojony nie w pistolet a w spray do szyb. Bo Cesare wygląda jak skóra zdarta ze swojego ojca.


Orientacja: homoseksualny
Rasa: człowiek
Ranga: -
Zawód wykonywany: sprzątacz

Charakter:
Cesare to cynamonka. Jest słodki, przyjazny, pomocny i wesoły. Mogą liczyć na niego nie tylko znajomi, ale nawet nieznajomi - to on pierwszy rzuci się by pomóc pozbierać rozsypane zakupy albo zdjąć kotka z drzewa. Gdy trzeba pomóc w noszeniu mebli przy przeprowadzce to każdy zadzwoni do niego, bo Cesare nigdy nie odmówi, jeśli nie będzie miał naprawdę ważnego powodu. A gdy koleżanka zerwie z chłopakiem to do niego przyleci, by się wypłakać i gdzieś przetrwać noc zanim ruszy dalej - Cesare zawsze będzie miał na podorędziu chusteczki, czekoladę i dodatkowy koc. Jednocześnie sam bardzo rzadko się skarży na swój los i z problemami stara się radzić sobie sam - jest nauczony bardzo dużej samodzielności. Nigdy jednak nie traci przy tym pogody ducha. Nawet jeśli zdarzy mu się zareagować bardzo emocjonalnie na jakąś sytuację - każdemu mogą puścić nerwy - na koniec wysmarka nos, otrze łzy i działa dalej, bo przecież gorzej już było, teraz może być już tylko lepiej.
Jest bardzo pracowity i obowiązkowy - jak się do czegoś zobowiązuje to zrobi wszystko, by słowa dotrzymać. Nie bumeluje, a dodatkowych zleceń odmawia tylko wtedy, gdy faktycznie nie może ich wykonać w danym terminie. Do perfekcji opanował przez to sztukę spania na stojąco w metrze. Cóż, życie w pojedynkę za pensję sprzątacza nie pozwala mu specjalnie wybrzydzać.
W relacjach romantycznych jest totalną kłodą - nie umie flirtować i nie widzi flirtu nawet, gdy widzą go wszyscy wkoło. Jego taktyką na uwodzenie jest patrzenie z daleka maślanym wzrokiem i głęboka nadzieja, że obiekt jego westchnień jakimś magicznym sposobem się domyśli. Jest typem romantyka i totalnie kupują go takie rzeczy jak kwiaty i spacery w świetle księżyca.
Lubi zwierzęta i nie ma problemu z dziećmi - mógłby popilnować sąsiadce latorośli przez chwilę, gdyby ta go poprosiła, a kotem koleżanki zajmie się z radością.

Wygląd:
Cesare jest chłopakiem średniego wzrostu (184 cm) i dość przeciętnej budowy, którego niektórzy nadal biorą za licealistę, szczególnie przez to jak się ubiera - dżinsy, bluza z kapturem i sportowa torba to jego najbardziej typowy zestaw. Ma jeden wyjściowy komplet ciuchów, który do tej pory założył może ze dwa razy, bo po prostu nie ma gdzie się stroić. W pracy nosi legginsy i luźne koszulki albo podkoszulki - zawsze się przebiera, bo nie lubi chodzić w przepoconych ciuchach. Zdecydowanie pasuje do niego określenie “schludny” - jest czysty, uczesany, ubrania ma wyprane i wyprasowane, ale nigdy nie są to ani wysokiej jakości ciuchy, ani z premedytacją ułożona fryzura. Nosi kolczyk w nosie po prawej stronie - albo cieniutkie złote kółeczko, albo mały diamencik, nigdy nic bardziej fikuśnego. Poza tym nie nosi żadnej biżuterii, nie ma nawet zegarka.
Kopciuszek? Tak, trochę. Bo gdy się przyjrzeć to widać, że ma spory potencjał na bycie atrakcyjnym. Na przykład mógłby się pochwalić dłońmi o długich palcach i paznokciach o ładnym kształcie, ale mimo noszenia w pracy rękawic są one nieustannie przesuszone. Ma też ładne i bardzo wyraźne rysy twarzy - mocno zarysowaną szczękę, pełne usta z głęboko wyciętym łukiem Kupidyna, duży ale broń boże nie kartoflowaty nos, brwi jak namalowane węglem i ciemne oczy o gęstych, czarnych rzęsach. Na szczupłej szyi wyraźnie odznacza się grdyka. Ale to wszystko traci się pod czupryną. Jego półdługie ciemnobrązowe włosy da się związać w mikrą kitkę, choć szybko uciekają z niej pojedyncze kosmyki, więc w pracy zdarza mu się używać bawełnianej opaski i wtedy widać, że faktycznie jest dość ładny. Gdyby tak się porządnie ubrał i uczesał, miałby powodzenie.
Często ma zamyślony albo senny wyraz twarzy, ale bardzo łatwo okazuje wesołość i gdy się uśmiecha, jest to najszczerszy i najładniejszy uśmiech, jaki można zobaczyć.
Mówi z tak silnym włoskim akcentem, że niektórym wydaje się, że to na żarty, ale im dłużej go słuchają tym bardziej się przekonują, że nie - on po prostu tak ma. Niby mówi całkiem dużo, więc powinien z czasem nabrać odpowiednich nawyków, ale tego świergotania nie umie się pozbyć.

Wady:
Łatwowierność. Cesare to jest dokładnie ten gość, który da się porwać metodą na szczeniaczka w bagażniku.
Brak asertywności. Serio musiałby się zdarzyć cud, by Cesare odmówił - często zdarza się, że zgadza się na coś wbrew własnym interesom i przez to np. chodzi przemęczony, bo za dużo bierze sobie na głowę.
Słaba głowa. Jego odporność na alkohol nie istnieje - upije się jednym kolorowym drinkiem.  

Zalety:
Magiczne ręce. I to wcale nie chodzi o jakieś magiczne umiejętności - Cesare jest po prostu bardzo uzdolniony manualnie i świetnie radzi sobie w rękodziele. Poza tym dzięki temu rzadko się kaleczy.
Kura domowa. W prowadzeniu domu nie ma sobie równych, jego mikromieszkanko jest zawsze posprzątane, ładnie przystrojone, dla gości zawsze znajdzie się domowe ciasto i nigdy nie zapomina o opłaceniu rachunków.
Oburęczny . To nie wymaga tłumaczenia.
Bystry. Po mamusi.

Zainteresowania/hobby:
Architektura wnętrz, majsterkowanie i buszowanie po pchlich targach, sklepach z używanymi rzeczami i giełdach. Cesare kocha piękne wnętrza i ładne przedmioty, ale że nie cierpi na brak gotówki, radzi sobie na swój sposób - za grosze kupi jakiś mebel z potencjałem i potem własnymi rękami, po obejrzeniu kilku filmików instruktażowych, nada mu wymarzony kształt. Wychodzi mu to raz lepiej a raz gorzej, ale cały czas się rozwija. Jeśli ktoś go zaprosi na urodziny czy domówkę, może spodziewać się właśnie takiego samodzielnie zrobionego prezentu. Bardzo chciałby kiedyś zrobić z tego swój zawód, ale póki co nie czuje, by miał ku temu jakieś podstawy.

Dodatkowe:
Uwielbia wszystko co cytrynowe - od napojów, przez desery, do środków czystości, więc jeśli klient nie zapewni mu detergentów, ma gwarantowaną “cytrynową świeżość”.
Jego ulubiony kolor to niebieski, a we wnętrzach uwielbia połączenie granatowego i złota.
Ma uczulenie na owoce morza.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Cesare Monterisi  Empty
PisanieTemat: Re: Cesare Monterisi    Cesare Monterisi  EmptyPią 28 Kwi 2023, 08:39

Cesare Monterisi  0be37810
Powrót do góry Go down
 

Cesare Monterisi

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Postacie :: Karty Postaci-