a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4


 

 Blok nr 4 / mieszkanie nr 35

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyCzw 08 Paź 2020, 17:56

Zmrużyłam lekko oczy kiedy odpowiadał. Miałam wrażenie że całe to spotkanie było tylko po to żeby mnie rozdrażnić. Prowadził ze mną jakąś pokręconą grę, którą dziś przegrywałam z kretesem. Od kiedy wysiadłam z auta miałam w głowie zupełny mętlik. Teraz to już była burza i to z tornadem. Sądziłam że na spotkaniu w sprawie rozejmu był w stanie pogrywać ze mną jak chciał ale dzisiaj zdecydowanie to pobiło. Na wspomnienie o chęci uduszenia go a tym bardziej wizyty w sypialni nic nie odpowiedziałam czekając na ciąg dalszy. Pomyślałam tylko o tym że wcale nie chciałam go udusić... Chciałam go rozerwać i żałować jedynie tego że nie mogła bym się do tego delektować jego ciepłą krwią w swoich ustach. Oczywiście gdybym faktycznie w przypływie chwili to zrobiła to pewnie żałowała bym później... Znacznie później.
- Nareszcie - powiedziałam kiedy miał wreszcie przejść do rzeczy i dny już to zrobił spojrzałam na niego, rzucając mu spojrzenie mówiące "Serio?".
Jeśli jeszcze miałam jakieś wątpliwości, to właśnie mnie minęły. Pogrywał ze mną i naprawdę dobrze się jak widać bawił. Wzięłam swoją szklankę do ręki i zrobiłam łyka złotego alkoholu. Postanowiłam nie reagować tylko dać mu to czego podobno chciał.
- To zależy głównie od wampira... Tylko krew jest w stanie zaspokoić nasze pragnienia ale jak w przypadku waszego jedzenia dla was nie każda jest równie pożywna. Przemienieni, zwłaszcza na początku mogą rzucać się na wszystko co się rusza. Są cały czas głodni więc nie robi im różnicy co jedzą byle na chwilę poczuć ulgę. Półkrwi i czyści są w o tyle lepszej sytuacji że najczęściej pijemy krew jeszcze w łonie matki.- powiedziałam opierając plecy o tył kanapy.
- Krew ludzka nasyca nas na dłużej, jest też znacznie smaczniejsza niż zwierzęca chociaż są zwierzęta które smakiem przypominają ludzi. Oczywiście są też grona smakoszy którzy mają specjalne preferencje co do pitej krwi ale w okolicy na szczęście żadnego nie spotkałam. Krew wampirów oczywiście nie daje nam nic, nie jest odpowiednim pożywieniem ale działa w dosyć specyficzny sposób co zapewne zauważyłeś. - dodałam spoglądając na niego znacząco.
- Na krótki czas może też w ten sposób działać nawet na inne gatunki. Słyszałam nawet o ludziach którzy z jej powodu się uzależniali. 
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyCzw 08 Paź 2020, 21:09

Jacob ewidentnie miał dobry dzień do igrania z ludźmi, a nawet wampirami, co zachowanie Virgo cudownie odzwierciedlało. Nawet nie był świadomy tego, że tym razem naprawdę przechodzi siebie, a co lepsze i jego samego było dość ciężko dziś wytrącić z równowagi. Choć zapewne, gdyby wampirzyca się postarała, dałaby radę go zdenerwować, ale w sumie dobrze, że nie próbowała. Szkoda by było, gdyby coś przerwało jego dobrą passę. I tak wystarczyło tylko czekać, aż ona się skończy. Ostatnio wszystko szło zbyt dobrze, więc trzeba było uzbrajać się na wypadek nagłej i rychłej porażki.
Czarodziej uniósł lekko ramiona, odpowiadając na jej wymowne spojrzenie, nie mogąc nic poradzić na to, że aktualnie właśnie to go zainteresowało. Przez myśl przemknęło mu, że Virgo ewidentnie wolałaby z powrotem przejść do tematu biologii, ale w końcu postanowił jej nie molestować na siłę, przynajmniej nie w tej chwili. Sam nie umiał przewidzieć tego co może mu strzelić do głowy. Zwłaszcza, że czuł się już przyjemnie rozluźniony, bo w przeciwieństwie do wampirzycy, alkohol miał na niego silniejsze działanie, choć daleko mu było do upojenia. Jacob potrafił wiele w siebie wlać, więc czwarta szklaneczka whisky mogła pomóc mu jedynie się zrelaksować i w małym stopniu wpłynąć na jego nastrój.
Virgo zdołała odpowiedzieć mu nie tylko na zadane już pytanie, ale także to, które miał już w zanadrzu. Mianowicie, chodziło o krew wampirzą. Jak się okazało, zdarzało im się wypijać sobie nawzajem, a także częstować nią inne istoty, czego sam blondyn mógł doświadczyć kilka dni temu. Nie wspomniała jednak o możliwościach jakie może dać człowiekowi wampirza krew, o których wcześniej mówiła mu Estera. Nie miał pojęcia czy celowo to pominęła, przypadkiem, czy może sama o tym nie wiedziała.
- Zdążyłem też zauważyć, że krew łowców wam nie smakuje.- stwierdził, opierając swoje spostrzeżenie o bójkę, w której brał udział, kiedy postanowił po pijaku zatoczyć się do lasu, gdzie został zaatakowany przez jakiegoś wampira. Choć nie był trzeźwy, doskonale pamiętał moment, w którym krwiopijca wgryzł się w niego, a zaraz po tym zaniósł się obrzydzeniem i zorientował się z kim ma do czynienia. Prawdopodobnie to rytuał czynił ich krew niezdatną do karmienia się przez wampiry.
- Krew ludzi pewnie też się różni, pomiędzy różnymi osobami, tak?- dopytał, choć tym razem z czystej ciekawości. Virgo mogła nad tym na ogół nie rozmyślać, ale czarodziej, jako osoba, która spędza czasami chwile w laboratorium, interesował się tym. Kto wie czy krew nie ma innego smaku zależnie od tego jakiej grupy jest?
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyCzw 08 Paź 2020, 23:40

Zdarzało mi się zapominać o tym jaki wpływ na ludzi ma alkohol, właśnie dlatego że na mnie nijak nie działał. Posiadał jedynie specyficzne walory smakowe i może też właśnie przez to o wile bardziej gustowałam w słodkich napitkach. W każdym razie, zupełnie nie zwracałam uwagi na to ile wypił już Jacob, może też nie patrzałam na niego tak do końca przez pryzmat człowieka, w końcu był łowcą. Nie znałam się na tym jak działał ich metabolizm w porównaniu do ludzkiego. Z resztą na tę chwilę nie widziałam żeby zaszła w nim jakaś większa zmiana. Był pijany gdy spotkaliśmy się na cmentarzu jednak zdecydowanie nie teraz. Na zauważony przez niego fakt o krwi łowców mimowolnie spojrzałam w kierunku jego szyi. Ostatnio kilka razy korciło mnie żeby jej spróbować, może oddana z własnej woli nie była by tak gorzka? Wyrzuciłam z głowy tą myśl tak szybko jak się pojawiła, byłam pewna że to z pomysł z jakiegoś filmu.
- Niestety...Nie wiem co to powoduje, z tego co wiem z rękopisów jakie zbierał mój ojciec niektórzy łowcy są dla nas wręcz trujący. Wypicie ich krwi ma dawać podobne efekty do wypicia czegoś z srebrem. Jednak nie powiem ci nic dokładniejszego bo sama nigdy jej nie próbowałam. - odpowiedziałam chociaż nie byłam pewna czy liczył na jakiekolwiek słowa co do tego.
W końcu stwierdził fakt, łowcy na pewno zdawali sobie z niego sprawę. Na chwilę odbiegłam jeszcze myślami od tej chwili i przypomniałam sobie bliznę na skórze czarodzieja.
- Swoją drogą to ciekawe, mimo że smakujecie inaczej wasz zapach nie różni się od ludzkiego. Chociaż Ciebie mogłam się domyślić... przy naszym pierwszym spotkaniu pomyślałam że musisz pracować w aptece albo używać jakiś ziołowych suplementacji. - dodałam opróżniając swoją szklankę.
Nie musiałam długo czekać na kolejne pytanie i gdy je usłyszałam uśmiechnęłam się na chwilę zagryzając usta.
- Powiedzenie jesteś tym co jesz idealnie by tu pasowało. Tak, ogólnie niezależnie czyja to krew... wampira, człowieka czy choćby sarny ma swój specyficzny smak. Po za tym, o wiele efektywniejsza jest krew zdrowych, aktywnych osób... dlatego dobrym źródłem pokarmu są banki krwi. Słyszałam że ci słynni smakosze pijają krew na przykład ludzi którzy od tygodnia jedli same pomarańczę albo stereotypowo młodych dziewic. Często przemienieni zostawiani sami sobie mają problemy przez to że zaczynają szukać łatwych ofiar... pijani, dyskoteki... naćpani. Przy niektórych substancjach nawet wampir może się uzależnić. - w końcu sama takie produkowałam, to jednak wolałam przemilczeć.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyPią 09 Paź 2020, 22:22

Jacob był typowym śmiałkiem i ryzykantem, dlatego też ani przez chwilę nie bał się momentu, w którym Virgo mogłaby rozszarpać mu tętnicę szyjną. Były chwile, w których zdawał sobie sprawę z tego, że taka sytuacja byłaby wysoce prawdopodobna, ale to nie powstrzymywało go przed dalszym działaniem, czegokolwiek by nie robił. W końcu nawet wtedy kiedy pijany walczył z wampirem w lesie, pozwolił mu się wgryźć w swą szyję tylko po to, żeby zadać mu ostatecznie krytyczny cios. Nie przejmował się tym, że również odniósł jakieś obrażenie, bo miał w tym swój wyższy lub po prostu zaplanowany cel. Potrafił poświęcić się w jakimś stopniu, jeśli chciał coś przez to osiągnąć.
Virgo wspominała już o tym, że mają dobry węch, choć nie aż tak jak wilkołaki. To nie zmieniało jednak faktu, że była w stanie wyczuć woń rzeczy, które często towarzyszyły niektórym ludziom. Zapach perfum i kosmetyków potrafił poczuć nawet sam czarodziej, jednak nigdy nie był w stanie wyczuć niczego więcej.
- Tak właściwie to czym według ciebie zajmują się czarodzieje? Albo choćby czym ja się zajmuję w moim bractwie?- spytał, myśląc o tym co powiedziała na temat jego zapachu. Jacob niewiele o sobie opowiadał, a jeśli coś wspominał, to nie były to jakieś ważne i kluczowe informacje, które ułatwiłyby komukolwiek zaklasyfikowanie go gdziekolwiek. Jak dotąd nie pytał Virgo o tym co o nim myśli, a w ten sposób mógł w jakiś minimalny sposób dowiedzieć się o tym co sądzi. Wszak nie widziała go nigdy w trakcie pracy, a jedynie podczas różnego rodzaju wymiany zdań. Zapewne nie zdawała sobie sprawy z tego czym w gruncie rzeczy się zajmował. W końcu była w stanie uwierzyć w to, że miał całe mnóstwo czasu do marnowania.
Kiedy opróżniła swoją szklankę, nie czekał na prośbę lub specjalne życzenie, tylko automatycznie schylił się po butelkę, by zaraz uzupełnić braki w naczyniu. Nie żałował jej alkoholu, bo choć nie mieszkał w ogromnej rezydencji, pieniędzy mu nie brakowało. Bractwo zapewniało mu możliwość do zaspokajania podstawowych potrzeb, za to siłownia dawała mu środki na ewentualne zachcianki. Takie mieszkanie mu wystarczało i nie potrzebował niczego więcej, więc ten metraż także dopieszczał jego portfel.
- A ty jaką krew preferujesz?- dopytał, tym razem z czystej ciekawości. Próbował sobie to wszystko jakoś uzmysłowić, jednak było to niezwykle trudne z perspektywy człowieka, dla którego potrzebne wartości odżywcze znajdowały się w zwykłych posiłkach, a krew była dla niego po prostu niesmaczna.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyPią 09 Paź 2020, 23:28

Kiedy zadał pytanie chwilę mu się przyglądałam lekko przekrzywiając głowę. Czym zajmował się Jacob Parker? Zdawałam sobie sprawę że istnieli różni łowcy, słyszałam o czarodziejach chociaż nie do końca wiedziałam jaka była ich rola. Co do tego siedzącego przy mnie niby przyjęłam że jest jednym z czarodzieji przez zapach roślin jaki mu towarzyszy, być może było to jednak stereotypowe? W rozmowach czy gdy go obserwowałam często postrzegałam go po prostu jako łowcę, z drugiej jednak strony nie przypominał mi Haretona ani Valkyona. Zastanowiłam się jeszcze chwilę nad odpowiedzią za nim otworzyłam usta.
- Kiedy włamałam się do posiadłości widziałam szklarnie, sam na spotkaniu wspominałeś o badaniach nad moim gatunkiem... - zaczęłam mówić jednocześnie analizując i zbierając różne wspomnienia związane z łowcami.
- Nie spotkałam nigdy w walce kogoś kto używał by.. Cóż magi, pewnie gdyby tak było mieli byśmy znacznie trudniej więc być może właśnie tym zajmują się czarodzieje... Badaniami, miksturami, runami? Tak naprawdę nie mam pojęcia... Nie dzieliłam łowców a co do Ciebie... - odpowiedziałam wracając spojrzeniem do jego niebieskich tęczówek.
- Nie jesteś jak inni, sądzę że jesteś czarodziejem ale jak już wspominałam, nie widziałam ich nigdy podczas walki. A jestem pewna że ty już walczyłeś... Z resztą, nie jesteś typem kogoś kto siedział by nad magicznymi napojami pół dnia tylko po to żeby je komuś dać. - wzruszyłam lekko ramionami.
- Chyba za mało o was wiem żeby zgadywać. - dodałam kręcąc zrezygnowana głową.
Trudno było określić funkcje kogoś skoro nie znało się struktury bractwa. Chociaż będąc szczera przed samą sobą jego pytanie wzbudziło we mnie ciekawość. Unioslam szklankę do ust kiedy zadał kolejne pytanie i w tym samym momencie ją odsunęłam. 
- To brzmi trochę podchwytliwym pytaniem... Jeśli powiem że uwielbiam krew młodych mężczyzn a kąpię się w krwi dziewic skorzystasz z pierwszej okazji żeby wbić mi srebrny widelec w serce? - zapytałam pół żartem i uniosłam jedna brew.
I tak miałam zamiar odpowiedzieć ale nie mogłam sobie odmówić tego komentarza, wbrew temu jakie mogłam sprawiać wrażenie o wiele swobodniej czułam się w tym temacie niż tych które poruszaliśmy się na wzgórzu chociaż spokój blond czarodzieja na powrót powodował we mnie niepokój.
- Kiedy masz do wykarmienia grono wampirów a ograniczone zaopatrzenie, nie wybrzydzasz... Chociaż jeśli mam być szczera zwierzęca krew mnie obrzydza. Tylko kilka razy w życiu piłam krew prosto z jej właściciela i to niezapomniane uczucie ale teraz, piję to co akurat przyjedzie w dostawie z banku krwi. Wyprzedzając twoje pytanie... Byłam dzieckiem, rzuciłam się na nauczyciela matematyki... - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
Może nie na miejscu ale mimo kar jakie za to dostałam, mimo krzyków mężczyzny... Naprawdę tego smaku nie da się zapomnieć.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptySob 10 Paź 2020, 11:35

Jacob nie wiedział na ile doinformowana była Virgo w sprawach bractwa. Z góry uznał, że coś tam pewnie wie, skoro miała niejednokrotnie do czynienia z jakimiś łowcami. Jej odpowiedź miała wiele wspólnego z prawdą, nad czym Czarodziej w głębi duszy odrobinę ubolewał. Na dzień dzisiejszy był już świadomy możliwości osób jego pokroju, dlatego żałował, że ich rola ograniczała się do leczenia i badań. Dlatego też odpowiadało mu stworzenie odrobinę niezależnej grupy w bractwie, nad którą mógłby mieć osobistą pieczę. Nikt poza nim nie mógłby nikomu tam związać rąk.
- Więc jakim typem jestem według ciebie?- spytał lekko rozbawiony i zaintrygowany jednocześnie. Stwierdzenie, że na pewno walczył mu jakoś nie wystarczało. Tym razem Virgo także trafiła, ale tylko w połowie, ponieważ i jemu zdarzało się spędzać czas przy sprawach natury naukowej lub leczniczej. Jak się okazuje, dość trudno jest go sobie wyobrazić w laboratoryjnym fartuchu.
- Jak ty wszystko potrafisz upraszczać..- westchnął z udawanym rozczarowaniem, kiedy zażartowała ze swojego gustu do krwi.- Prędzej uratowałbym te wszystkie dziewice, chyba domyślasz się w jaki sposób. A młodzi mężczyźni? Ich możesz pożerać.- odparł i zaśmiał się pod nosem. I jego odpowiedzi nie należało brać na poważnie, choć można było się spodziewać, że taką kwestię podda swojemu własnemu rozumowaniu i zepsuciu.
- Więc można uznać, że jesteś kimś w stylu samotne matki, opiekującej się bandą rozwydrzonych bachorów?- spytał, znowu odnajdując sposobność do tego, by zażartować.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyNie 11 Paź 2020, 09:01

Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju zaraz po tym jak zadał pytanie. Jacob był dla mnie najbardziej zagadkową postacią jaką znałam chyba w całym życiu. Oczywiście poznałam już ludzi którzy grali, próbowali na siłę stać się kimś innym jednak Jacob... On opanował to do perfekcji, w rezultacie nie było w całe łatwo odróżnić prawdę od fikcji.
- Po za zarozumiałym, aroganckim dupkiem? - rzuciłam w jego stronę i przymknęłam na chwilę oczy.
Spodziewałam się tego że te słowa go nie ruszały, pamiętałam aż za dobrze gdzie leżał jego wrażliwy punkt i przez jakiś dziwny sentyment, nie używałam tego. Z drugiej strony w końcu on też mógł.
- Jeśli moje zdanie ma jakiekolwiek znaczenie... Sądzę że jesteś tym, kim akurat jest Ci wygodnie być. Niby nic cie nie obchodzi, a jednak taki Valkyon musiał coś w tobie zobaczyć. Myślę że specjalnie nie chcesz żeby ktoś cie poznał tak naprawdę... Jesteś... Nieźle pokręcony ale czasem dostrzega się w tobie te kontrastujące z twoim wizerunkiem przebłyski hmm... Troski? Troszczysz się o innych ale na swój dziwny sposób i wcale się do tego nie przyznając. - odpowiedziałam i nagle do głowy wpadła mi pewna myśl, z pozoru tak głupia że odgoniłam ją od razu. Chyba przedawkowałam Grę o tron że pomyślałam że Valkyon mógł by go trzymać tak blisko żeby ten kiedyś zajął jego miejsce... Nie, na pewno nie on.
- Powiedz mi o sobie coś prawdziwego, a ja obiecam że co by to nie było postaram się nie rozszarpać Ci gardła. - zdawałam sobie sprawę że może to obrócić na swoją korzyść i dalej być po prostu dupkiem ale cóż kto nie próbuje ten nie pije szampana.
Na jego wytłumaczenie zaśmiałam się, to było coś nowego... Żartować w ten sposób z łowcą... Rozmawiać w ten sposób z łowcą! Zdarzyło mi się rozmawiać z kilkoma... Odrobinę spokojniej z trzema i sądziłam że żaden nie przyjął by mojego żartu w ten sposób. Wzruszyłam ramionami.
- W zasadzie... Uratował byś je... Na co by mi były gdyby przestały być dziewicami? Zero poszanowania do tradycji... - pokręciłam głową, udając zrezygnowanie.
- Nie umniejszam samotnym matką ale nie chciał byś wiedzieć jak to jest wychować wampira... To nie jak nadpobudliwe dziecko tylko bardziej jak próby wychowania raptora... Szybkie, niezrównoważone i dzikie... Do tego kąsa co tylko będzie w jego zasięgu. Jak miałam dziesięć lat zabiłam listonosza... Byłam... Okropnym bachorem... - powiedziałam spuszczając wzrok.
- Ale tak... Wolę być jak to ująłeś samotną matką niż traktować przemienionych tak jak inne rody. Lubię ludzi... Lubię przemienionych i uważam że wcale nie różnimy się od siebie tak bardzo... Smucimy, kochamy, odczuwamy ból. Część ludzi w Venandi wie o mnie... Dziewczyny w barze czy domu publicznym nie widzą we mnie potwora chociaż może dlatego że zawsze coś mnie ciagło do zbierania tych pokrzywdzonych. 
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyNie 11 Paź 2020, 10:55

- Poza zarozumiałym i aroganckim dupkiem.- powtórzył natychmiast po niej, podkreślając tym, że czeka aż usłyszy coś nowego. Nie przejmował się tym, jak się go określa, ponieważ sumiennie pracował nad tym, by uzyskać taki wizerunek. Dlaczego nagle miałby na to narzekać? Wiedział, że Virgo jest bystra i mądra, dlatego ciekawiło go co mogła jeszcze zaobserwować. Ciekawiło, przynajmniej do czasu aż rzeczywiście zaczęła mówić. Momentalnie pożałował tych pytań, choć wciąż udawał, że słucha jej bez najmniejszego poruszenia. Z wieloma rzeczami mógł się zgodzić, ale nie podobał mu się fakt, że wampirzyca zdołała to zaobserwowań. Niektóre informacje zdawały mu się niedorzeczne. On i troska? Do tego nie potrafił się przyznać przed samym sobą, więc kiedy Virgo o tym wspomniała prychnął cicho pod nosem, jakby go to rozbawiło. Gdy usłyszał jej propozycję, dopił whisky ze swojej szklanki jednym haustem i natychmiast nalał sobie kolejną porcję. Oparł się z powrotem, wyciągając rękę wzdłuż oparcia sofy i mruknął coś niezrozumiale pod nosem, zastanawiając się co jej powiedzieć.
- Pewnie nie chcesz słyszeć o tym co bym ci zrobił, gdybyś zmieniła zdanie?- zagaił, próbując przypomnieć jeszcze raz im obojgu, jakim jest dupkiem. Nie mówił całkiem poważnie, ale jak zwykle chciał trochę podirytować wampirzycę. Poza tym, w ten sposób trochę próbował odbiec tematem od tego co dopiero Czystokrwista o nim mówiła.- Dziewczyna, która tu ze mną mieszka to moja siostra.- powiedział, spokojniejszym tonem. Wziął łyka whisky i spojrzał znowu na Virgo. Niechętnie o tym wspomniał, ale uznał, że będzie to informacja o takiej wadze, że wampirzyca nie będzie próbowała poprosić o kolejną prawdę. Przemknęło mu przez myśl, by wspomnieć o czymś błahym jak inne jego zainteresowanie lub pochodzenie, ale to pewnie by nie zaspokoiło jej ciekawości. O Phoebe dowiedziałaby się prędzej czy później, choćby za sprawą barmaneczki, która mogłaby się natknąć na jego siostrę w siedzibie bractwa. Poza tym wiedział, że naraził już wizerunek Phoebe, kiedy pozwolił jej iść z nimi na bagna.
- Może nie wiesz, ale u nas w bractwie słynę z tego, że korzystam z bardzo niekonwencjonalnych metod.- odparł, bardzo szczerze pomimo tego, że właśnie żartowali z wykrwawiających się dziewic. Jednak prawdą było to, że jego metody był na ogół bardzo niecodzienne, na co zwróciła ostatnio uwagę Ginny, kiedy walczyli z Kelpią.
Mimo, że nigdy nie widział wampirzego dziecka, był w stanie chociaż trochę wyobrazić sobie takiego małego potworka, który rozszarpuje ludzkie ciała. Przez myśl przeszło mu nawet pytanie co by zrobił, gdyby stanął w obliczu walki z kimś takim? Czy zabiłby dziecko? W momencie, w którym wymordowało całą rodzinkę, byłoby traktowane jak potwór, co nie zmieniało faktu, że wciąż było dzieckiem. Śmiał nawet stwierdzić, że Valkyon by się do tego nie posunął, bo był swego rodzaju głosem sumienia w bractwie. Kim był w takim razie Jacob? Na pewno nie sumieniem, byłby raczej wężem.. Posłużenie się innym łowcom byłoby najprostszym rozwiązaniem.
- Czy Mirabelle wiedziała o was nim ją przemieniliście?- spytał, bo to od razu nasunęło mu się, kiedy Virgo zaczęła mówić o mieszkańcach Venadi. Wyobrażał sobie, że jej przemiana nie mogła być dobrowolna, zważywszy na to jaką zapłakaną i wystraszoną barmanką była, kiedy ją poznał. W innym wypadku może wierzyłaby, że jej wampirzy przyjaciele ją obronią i przez to byłaby pewniejsza siebie?
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyNie 11 Paź 2020, 17:51

Gdy prychnął kiedy wspomniałam o jego domniemanej troskliwości wykonałam drobny gest ręką wskazując na niego jak bym chciała powiedzieć "I właśnie o tym mówię". Szczerze powiedziawszy nie do końca rozumiałam to jego parcie żeby inni postrzegali go w ten sposób, może po prostu cenił sobie spokój jaki dawała mu w tym momencie samotność ale z drugiej strony... całe życie za maską? Zastanawiałam się czy jest ktokolwiek kto znał go tak naprawdę. Zrobiłam łyka napoju, zupełnie nie wzruszona jego pierwszą odpowiedzią na moje pytanie. Liczyłam się z ryzykiem że powie coś przez co będę miała poważny problem z dotrzymaniem mojej części umowy. W tej kwestii nie musiał przypominać kim jest... a może raczej kim usilnie stara się być. Swoją drogą zastanawiał mnie fakt że po za jednym prychnięciem nie skomentował w żaden sposób mojej wypowiedzi. To sprawiło tyle że byłam bardziej ciekawa czy z powodu że była tak błędna, czy tak trafna. Ostateczna odpowiedź na moje pytanie, czy może raczej prośbę na chwilę zupełnie zbiła mnie z tropu. Czułam że mi się przygląda, a ja tym razem nie kryłam zaskoczenia. A więc siostra... to rzucało odrobinę nowe światło na jego osobę. Co więcej od razu nasuwało kolejne pytania i nie byłam w cale przekonana czy będzie chciał ich udzielić. Z drugiej strony... rodzina to delikatny temat, w końcu czego byśmy nie zrobili dla bliskich? Fakt że mi o tym powiedział był... odważny.
- A wasi rodzice? - zapytałam zupełnie odsuwając na bok (na razie) fakt że nadal nie skomentował tego co o nim powiedziałam.
W zasadzie sama nie zauważyłam kiedy temat niemal zupełnie odbiegł od wampirów, ostatnio skupiłam się na odpowiadaniu na jego pytania jednak dziś... sama nie wiedziałam czy to przez to że że byliśmy u niego czy może przez to że czułam się nieco śmielsza w jego towarzystwie. Tak... zapewne każdy szanujący się wampir na wzgórzu właśnie załamał by ręce ale czułam się przy Jacobie trochę bardziej swobodnie niż na początku. Nadal nie do końca mu ufałam i czekałam na chwilę w której znów pokaże na co go stać, ale chyba zaczynałam się przyzwyczajać.
- Rozumiem że już ratowałeś jakieś? W bractwie muszą już krążyć o tobie legendy, aż żałuję że nie zabawiłam tam dłużej i nie posłuchałam. - odparłam zaczesując  włosy na jeden bok.
Wizja wampirzego dziecka musiała być przerażająca dla zwykłych ludzi, łatwo jest wyobrażać sobie dorosłych jako potwory ale dziecko? Nie łączy się z kimś tak niewinnym, złych skojarzeń. Z resztą w większości regionów zmienianie w wampira dziecka było surowo karane, w mniejszej już części zabronione było nawet picie ich krwi. Co do rodzących się wampirów, z reguły były pod opieką swoich rodów a one na ogół nie dopuszczały dzieci do polowań.
- Ja ją przemieniłam kiedy zaatakował ją wampir na ulicy, sporo domyśliła się sama kiedy Hareton wpadł do baru i zaczął odstawiać to swoje chore przedstawienie. - instynktownie opowiedziałam o tej uzgodnionej bajce i chwilę później przeszło mi przez myśl czy nie powiedzieć mu prawdy.
Roderyka już nie było... a pytania o przemienioną mogły by mnie zapędzić w kozi róg bo przecież naprawdę żadnej nie miałam. Inna sprawa to to jak łatwo Jacob był w stanie mnie przejrzeć, wampiry na wzgórzu nie dopytywały tylko przyjmowały że tak właśnie było. W tym wypadku wystarczyło że z zwykłą pierdołą rozbiegniemy się w opowieści ja i Mira gdy będzie na wzgórzu. Zdałam sobie sprawę że już pewną chwilę bije się z myślami.
- W zasadzie... W sumie wiedziała kim jesteśmy, po tej awanturze w barze domyśliła się, bała się Haretona więc mój przyjaciel zaproponował jej nocleg u siebie. 
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyPon 12 Paź 2020, 08:13

Prawda jest taka, że Jacob celowo minął się z wypowiadaniem jakiegokolwiek komentarza odnośnie tego co Virgo o nim powiedziała. Spodziewał się po niej błyskotliwości, ale wcześniej podejrzewał, że poruszy bardziej praktyczne aspekty jego życia i udziału w bractwie, zamiast analizować jest egzystencję. Przeliczył się tym razem i usilnie nie chciał tego po sobie pokazać. W pewnym sensie go zatkało i nawet nie wiedział jak to skomentować. Jak widać, nawet jemu potrafi odebrać mowę w niektórych sprawach. Miał wrażenie, że cokolwiek by na ten temat nie powiedział, wylądowałby na przegranej pozycji. Dlatego brak reakcji wydawał mu się najsłuszniejszy. Póki co odnosił wrażenie, że taka postawa działała, bo rozmowa płynęła dalej. Kiedy Virgo spytała go o rodziców obdarował ją malowniczym spojrzeniem, które tym razem perfidnie wyrażało jego niechęć do rozmawiania na ten temat. Wypuścił powietrze nosem, pozbywając się tym tego nikłego poczucia spięcia.
- Jesteśmy tu tylko we dwoje.- odparł krótko, racząc swoją rozmówczynią odpowiedzią. Liczył się z tym, że będzie musiał jednak odpowiadać na jej pytania, zamiast pomijać wszystko co niewygodne. Tym razem miał chociaż okazję wybrać między tym czego nie komentować, a tym na co był w stanie odpowiedzieć chociaż półsłówkiem. I tak jego odpowiedź nie była zbyt treściwa, ale Jacob sądził, że w ten sposób da jej do zrozumienia, że nie zamierza jej o tym opowiadać. Zapewne po krótkiej historii ponownie próbowałaby go rozszyfrować, albo nie daj Boże pomyśli, że go w końcu rozumie.
Rzeczywiście, w pewnym momencie ich rozmowa rzeczywiście zaczęła przypominać prawdziwą rozmowę, a nie potyczkę. Trudno było stwierdzić czemu to zawdzięczali, ale być może był to obustronny wpływ. Virgo mogła się odrobinę przyzwyczaić do jego toksycznej osobowości i puszczała niektóre rzeczy mimo uszu, za to Czarodziej choć na moment odrobinę przystopował. Być może alkohol zaczynał przez niego przemawiać, ale nawet jeśli to w niewielkim stopniu, bo czuł się dobrze. W większości przypadków potrafił ocenić swój stan, z wyjątkiem sytuacji, w których był już nieźle napruty.
- Zdania na mój temat są bardzo zróżnicowane.- stwierdził po chwili zastanowienia. Jeszcze rok temu stwierdziłby, że wszyscy go nienawidzą, bo taki efekt próbował osiągnąć, jednak w ostatnim czasie zaczęło się to zmieniać. Odkąd Valkyon zaczął angażować go w więcej spraw, łowcy i czarodzieje spoglądają na niego inaczej. Jedni bardziej przychylnym okiem, a pozostali z jeszcze większą pogardą, kierując się różnymi powodami.- Ale jeśli jesteś tak ciekawa, to niech barmaneczka zrobi zwiady za ciebie.- dodał i puścił jej oczko. Jakoś niespecjalnie przejmował się plotkami na swój temat i powszechną opinią. Choć przez chwilę zaciekawił się tym co o nim mawiają, poza tym co już wiedział.
Spoglądał na wampirzycę odrobinę badawczo, kiedy odpowiadała na jego pytanie. Jeśli miał dociekać i zadawać pytania, musiał zastanowić się nad tym, czy Virgo będzie chciała go okłamać w tej kwestii czy też nie. Sprawa przemiany Mirabelle nie była według niego aż tak istotna na ten moment, by do niej dociekać, bo mieli teraz wiele innych problemów na głowie.
- Cóż, Hareton raczej nie słynie z subtelności.- stwierdził jedynie. O Rycerzu od jakiegoś czas słuch i ślad zaginął. Jacob jednak miał okazję poznać chociaż cień jego skrajnych poglądów i obiło mu się o uszy, że wykazał się niesubordynacja podczas odbijania wzgórza. Dlatego łatwo było blondynowi uwierzyć, że łowca swoim postępowaniem szybko wzbudził podejrzenia.- I mówię to ja.- dodał i zaśmiał się kąśliwie.
- Ten sam przyjaciel, który kierował barem?- dopytał z uniesioną brwią.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyPon 12 Paź 2020, 11:54

Nie musiał nic mówić, jego mina w zupełności wystarczyła mi żebym zrozumiała po pierwsze to że temat jego rodziny oficjalnie mogę wrzucić do worka z wspomnieniami z naszego spotkania na cmentarzu. To było pierwsze o czym pomyślałam, drugię to że być może właśnie odnalazłam przyczynę przez którą Jacob był taki a nie inny. Trzecią rzeczą jaka przyszła mi do głowy to ta... że zapewne miałam rację w swoich analizach. Pomyślałam o mieszkającej tu dziewczynie, czyżby to była właśnie ta jedna osoba która go naprawdę znała? Którą Jacob mógł by się w ten swój dziwaczny sposób opiekować? To było za razem tak dziwne a z drugiej strony w jakimś stopniu dla mnie wręcz oczywiste. Chwilę przyglądałam się jego niebieskim tęczówką kiedy odpowiadał że są tu sami, na moment otworzyłam usta żeby zadać pytanie które cisnęło mi się na usta, jednak odpuściłam po prostu przyjmując fakt że może nie chcieć o tym mówić. Postanowiłam słuchać dalej co ma do  powiedzenia i lekko się uśmiechnęłam.
- Mira nie jest moim szpiegiem w bractwie, jest tam ponieważ Valkyon zaproponował jej naukę w zamian za ojca który zginął na bagnach. Sama nie byłam zachwycona tym że chce tego ale to jej się w pewnym sensie należy. - odpowiedziałam z resztą zgodnie z prawdą.
- Sądząc jednak po tym jak usilnie zmieniasz temat i to jak mówisz o ludziach w bractwie... miałam rację z swoją odpowiedzią na twoje wcześniejsze pytanie. Czym zajmują się u was czarodzieje? - wróciłam na moment do wcześniejszej rozmowy.
Co do Haretona, stwierdzenie blondyna było jak stwierdzenie że ocean jest troche mokry. Spotkałam tego łowce kilka razy... i za każdym razem miałam aż gęsią skórkę, bynajmniej nie w pozytywnym znaczeniu.
- Może powinnam była zachować większy spokój przy naszym pierwszym spotkaniu... - rzuciłam nagle wspominając dzień w którym zostawiłam go rozciągniętego na ścianie kościoła.
- Mało osób budzi we mnie taką odrazę ale jego... naprawdę żałuję że przeżył... - wyrzuciłam z siebie, a kiedy Jacob zapytał mnie o Roderyka lekko przytaknęłam głową.
- Tak, w końcu był odpowiedzialny też za personel tam pracujący... miał naprawdę wielkie serce do tego miejsca i ludzi.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyPon 12 Paź 2020, 12:29

Jacob nigdy nie był nazbyt wylewną osobą, co da się zauważyć. Mógł gadać ile wlezie i zatruwać cudze umysły, ale jednocześnie niewiele mówić o samym sobie. W całym Venandi nie było osoby, której by się kiedykolwiek zwierzał, a tym bardziej opowiadał o swojej rodzinie. Jedyną osobą, z którą by o tym rozmawiał była Phoebe, ale w tym nie było niczego dziwnego, skoro część ich historii jest wspólna. Opowieści o matce czy też zmarłym ojcu uznał za zbędne, by o nich wspominać. Niczego nie wnosiły, a jedynie narażały go na swego rodzaju obnażenie się. To mogłoby postawić go w innym świetle, a tego nie chciał.
- Nie twierdzę, że nie. Tak samo nie uważam, żeby było coś złego w tym, żeby opowiadała ci o tym co się u nas dzieje. Valkyon, proponując jej u nas naukę z pewnością liczył się z tym, że część wam przekaże, to jest nieuniknione.- stwierdził rzeczowo. Chwilami nie rozumiał dlaczego Virgo tak szybko przystępuje do bronienia ich moralności czy też etyki. Jacob swoim zepsutym umysłem potrafił myśleć o różnych ewentualnościach, a nawet przyznać, że sam by postąpił w ten bardziej parszywy sposób. Od samego początku uważał, że Mirabelle będzie zwracać uwagę także na inne rzeczy, także te poza lekcjami. Dlatego uznał za sprawiedliwe, jeśli będzie miał wstęp na wzgórze, którego i tak jak widać nie nadużywał. W każdym razie, nie jemu było oceniać cudze powódki.
- Większość z nich zajmuje się wszystkim innym niż walka. Niektórzy specjalizują się w swojej ulubionej dziedzinie. Zajmują się lecznictwem, badaniami w terenie jak i laboratoryjnymi, zgłębiają wiedzę na temat różnych stworzeń, run, uczą się zaklęć, mitów, legend..dużo tego.- powiedział, choć miał wrażenie, że to tylko kropla w morzu tego co porabiają u nich w bractwie czarodzieje. I tak odniósł się do większości, a nie do poszczególnych przypadków jakim był on, Ginny czy Kristen.
- Pewnie spodziewasz się, że wkurzy mnie to co o nim mówisz, hm?- odparł i wziął łyka whisky, czując jak ogrzewa jego przełyk. Jak już wiele razy wspomniałam, Jacob miał bardzo mieszane uczucia względem tego łowcy. Nie potrafił zbyt wiele o nim powiedzieć. Wiedział, że był zdolnym wojownikiem i posiadał sporą wiedzę, ale na temat jego poczucia moralności nie miał nic do zasugerowania. Był mu obojętny, jak większość innych członków bractwa.
- Miał?- powtórzył po niej, kiedy odpowiedziała mu na pytanie.- A więc już nie żyje..- stwierdził pod nosem, co było tylko myślą wypowiedzianą na głos. Virgo od początku wypowiadała się o nim jak o kimś z przeszłości, ale tym razem już łatwo było się zorientować.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyPon 12 Paź 2020, 13:40

W zasadzie sama nie wiedziałam czemu od razu włączał mi się sprzeciw i potrzeba obrony przed takimi słowami. Być może dlatego że wampiry były osądzane na podstawie różnych stereotypów i czułam się w swego rodzaju obowiązku żeby je prostować, to samo w tym przypadku łatwo było przyjąć i domyślałam się że wielu członków bractwo w ten właśnie sposób postrzegało pobyt Mirabelle na wzgórzu. Być może też po prostu chciałam mieć jasną sytuacje skoro wiedziałam jak kruchy może być ten sojusz. A być może po prostu lubiłam i pasowało mi gdy mogłam się z Jacobem zwyczajnie nie zgodzić.
-Jeśli już coś opowiada mi z swego pobytu u was to z reguły jest to na zasadzie dziecka które wróciło ze szkoły i chce się pochwalić nowymi umiejętnościami. - powiedziałam wzruszając lekko ramionami.
- Szczerze powiedziawszy myślę że wiedza co dzieje się u tych drugich jest trochę bardziej potrzebna wam. Póki mojej wampirzycy, ani innym podwładnym nie dzieje się u was krzywda nie czuje potrzeby żeby wiedzieć co się u was dzieje... to raczej działa w drugą stronę prawda? Nie macie pewności czy moje wampiry nie zabijają ludzi w mieście... szczerze powiedziawszy jestem nawet zaskoczona że nadal nie padło z waszej strony pytanie skąd biorę wampiry na odbudowanie moich sił. - dodałam spokojnie i skupiłam się już na jego opowieści.
Nie wiele się pomyliłam, czyli faktycznie funkcjonowali na zasadzie... guślarzy? zielarzy czy po prostu alchemików? To było trochę... może dziwnie to zabrzmi ale smutne. Część mnie chyba liczyła że mówiło się o nich czarodziejami nie bez powodu, z drugiej liczyłam się z tym że pewnie gdyby mieli kogoś posługującego się prawdziwą magią to zapewne spotkali byśmy ich już podczas jakiś starć.
- Czyli miałam rację... żadnych ciekawostek o niezwykłych magicznych umiejętnościach... - to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.
- Nie, gdybym chciała cię zdenerwować wiedziała bym jak to zrobić. - dodałam na jego reakcje na moje słowa o Haretonie.
- Tak po prostu się czuję... lepiej żeby jeśli ten idiota miał się znaleźć to żebyście wy to zrobili. Wiem co mówiłam na spotkaniu ale nie jestem wcale taka pewna czy była bym w stanie od tak  go wam oddać gdyby trafił na moje wzgórze. Ty byś potrafił zwyczajnie wypuścić kogoś kto odpowiada za śmierć i cierpienie twoich bliskich? - spojrzałam na  niego, na to jak bierze kolejny łyk alkoholu i odstawiłam swoją szklankę.
Zignorowałam że kolejny raz uciął temat mojego zdania na jego temat.
- Przyszedł po mnie na wzgórze gdy walczyliście na bagnach, poważnie przeliczył swoje możliwości. - wyjaśniłam pokrótce.
- Ja się nie upijam jeśli o to ci chodzi... Ale ty to co innego, ile już wypiłeś? - dodałam półżartem, unosząc lekko jedną brew.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyPon 12 Paź 2020, 21:21

Jacob jedynie uniósł lekko dłonie w geście jakby się poddawał, dając w ten sposób znać Virgo, że na prawdę nie zamierza jej przesłuchiwać w tej sprawie. Niespecjalnie angażował się emocjonalnie w decyzje podejmowane przez Valkyona, twierdząc, że jeśli popełnił błąd to będzie na niego, a Czarodziej w tym czasie będzie mógł umywać rączki. Rycerz już ostatnim razem dał wyraźnie do zrozumienia blondynowi, że to on tu rządzi i bez względu na słuszność jego poleceń, należy się ich słuchać. Tamta sytuacja dotyczyła jednak zdrowia Jane, a nie spraw politycznych między wampirami a łowcami, gdzie dziewczyna stanowiła według Parkera mniejszy priorytet niż sojusz. W końcu nie znał jej za dobrze, więc nie widział powodu by mu na niej miało zależeć. Walczył o jej życie, kiedy zostało mu to powierzone i za wszelką cenę musiał podołać. A teraz? Jest w innych rękach, Jacob nie poczuwa się za nią odpowiedzialny.
- Dlatego na siłę próbujesz mi udowodnić, że macie przed nami jakąś przewagę?- spytał odrobinę kpiąco, gdy Virgo kontynuowała swój wywód na temat posiadanej wiedzy wampirów i łowców. Nie, żeby kwestionował jej teorię, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Czystokrwista co krok próbowała podkreślić ten fakt.- Ale skoro sama postanowiłaś przypomnieć mi o kwestii waszej "rekrutacji", to chętnie dowiem się więcej.- dodał, odgryzając się odrobinę, czemu dowodził złośliwy uśmieszek, który ozdobił jego twarz. Ciekaw był czy Virgo spodziewała się, że właśnie wyśpiewała przed nim coś o co nawet nie zdołał jeszcze spytać, co sama ironicznie zaznaczyła. Spoglądał na jej ładną buzię, czekając na reakcję po tym jak sama zda sobie z tego sprawę.
- Żadnych ciekawostek.- powtórzył po niej, utwierdzając ją w tej myśli i skinął głową. W końcu nie zamierzał udowadniać jej, że jest inaczej, używając do tego siebie jako przykładu. Mimo wszystko w jego oczach zabłysnęła jakaś iskierka, która świadczyła o tym, że wcale nie ubolewał nad tym stwierdzeniem. Lepiej dla niego było, jeśli był traktowany jako słabszy. Przeciwnicy wtedy podświadomie dawali mu fory, nie doceniając jego możliwości. To wiele ułatwiało, a bądźmy szczerzy, Jacob nie jest typem osoby, która dla fair.
Uniósł jedną brew i znowu się uśmiechnął jakby go coś rozbawiło, kiedy Virgo zadała mu pytanie. Wprawdzie, nie zdziwiłoby go postępowanie wampirzycy, gdyby spotkała Haretona jako pierwsza. Jacob potrafił sobie czasami wyobrazić zachowanie niektórych osób w pewnych sytuacjach, dopasowując ją do poszczególnych szablonów dopasowanych do tego co myślał o kimś.
- Pytasz serio?- prychnął i zaśmiał się. Wziął kolejnego łyka whisky i odstawił szklankę.- Po kimś kto ma tak wątpliwe poczucie moralności można się przecież spodziewać najgorszego.- stwierdził, mówiąc tym samym dokładnie o sobie. Te słowa powinny być wystarczającą odpowiedzią dla Virgo i świadczyć o jego toksycznej osobowości. O dziwo, Parker miał w sobie choć tyle obycia, by w niektórych sytuacjach się powstrzymywać. Zwłaszcza, jeśli widział w tym jakiś późniejszy biznes. Jednak wszyscy, którzy go znają, wiedzą, że w kryzysowych chwilach nie da się od niego oczekiwać niczego. Dosłownie, niczego. Wtedy blondyn oddaje się swojego najprymitywniejszemu, pierwszemu lepszemu pragnieniu i nie zwleka przed jego spełnieniem, o czym Virgo przekonała się na cmentarzu, choć ostatecznie udało mu się nie narobić żadnych szkód.
- To się nazywa prawdziwy bohater.- mruknął i przewrócił malowniczo oczami. Nie miał pojęcia o kim mowa, bo nie znał ich całej wampirzej zgrai. Być może będzie mu dane jeszcze zapoznać, skoro ma wstęp na wzgórze. W jego słowach jednak nie było żadnego podziwu, a jedynie obojętność z namiastką pogardy.
- Jesteś strasznie nieufna, wiesz?- westchnął, kiedy wspomniała o alkoholu. Gdy spytała go o to ile wypił, podniósł ponownie szklankę i pohuśtał nią, wpatrując się w kołyszący się w niej alkohol.- Mówiłem ci już, że każdy rozumuje na miarę swojego zepsucia?- spytał, bo rzeczywiście nie był pewien czy już jej recytował jedno ze swoich ulubionych zdań. Jeśli chodzi o jego powiedzonka, to potrafił się strasznie powtarzać, bo w jego życiu była cała masa sytuacji, do których by one pasowały.- Po czwartej przestałem liczyć.- przyznał szczerze. Alkohol był dobrym towarzyszem podczas rozmów, więc popijał go sobie powoli w trakcie tego spotkania, nie zastanawiając sie nad ilością, którą w siebie już wlał. To akurat zdarzało mu się często, nawet kiedy był sam. Zajmował czymś swój umył i pił procenty, póki pływały w butelce trzymanej w jego dłoni.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyPon 12 Paź 2020, 22:36

Spojrzałam na niego z lekko uniesioną brwią i przekrzywioną na bok głową.
- Przewagę? Zupełnie nie o to mi chodziło. Chyba że za przewagę bierzesz to że wiem o tym że wy nie krzywdzicie ludzi, a wy już tacy tego pewni nie jesteście jeśli chodzi o nas. Siłą rzeczy więc macie większą potrzebę żeby wiedzieć co dzieje się u nas. Jeśli to taka przewaga to dziękuję... w zasadzie ja tego w ten sposób nie odczuwam, wręcz sądzę że to wy macie przewagę nad nami. Doskonale musicie sobie zdawać sprawę z tego że w pewnym momencie byłam zależna od waszej decyzji. - odpowiedziałam i pokręciłam z rezygnacją głową, po czym wstałam okrążając kanapę.
Ostatecznie zajęłam miejsce za Jacobem opierając się o plecy mebla.
- Naprawdę sądzisz że sama podsunęła bym ci pytanie na które nie mam gotowej odpowiedzi? Osobiście nie uważam żeby było to coś złego... znajduję odpowiednie osoby i je zmieniam. Chorych, po wypadkach... bez rodzin czy innych bliskich. Daje im wybór, a wielu z nich korzysta z tej szansy. Może nie daje mi to zbyt silnej armii... ale przynajmniej wdzięczną i lojalną. - odpowiedziałam przy jego uchu jak bym zdradzała sekret po czym zwyczajnie się uśmiechnęłam.
Zauważyłam ten jego błysk w oku i chwilę zastanawiałam się nawet co może oznaczać, przede wszystkim... Jacob twierdzący że nie ma w nim więcej ciekawostek nie do końca mi pasował, a w końcu on także był czarodziejem. Na wspomnienie o jego własnym poczuciu moralności kącik moich ust lekko drgnął ku górze.
- Ludzie, wampiry, wilkołaki czy jednorożce... nie różni nas znowu tak wiele. - zażartowałam.
Jak to jednak Jacob potrafił zmienić w miarę spokojną rozmowę tak że miałam ochotę go uderzyć. Roderyk był moim bohaterem... nie ważne co mówili inni, nie ważne czy wtedy kiedy znalazłam go nieprzytomnego i słabego na kanapie, czy kiedy nie był w stanie złapać mnie w parku i wylądowaliśmy razem na ziemi, czy kiedy nauczył się korzystać z nowych mocy i przyszedł wyciągnąć mnie z tego piekła. Tym razem ja posłałam mu wymowne spojrzenie z niemą prośbą "Odpuść" i przeszłam do kolejnego tematu.
- Zastanówmy się czyja to po części wina? - powiedziałam udając że się nad tym zastanawiam.
-Wiedziałeś że jeden dupek przyczepił się do mnie w parku i próbował poznać tylko i wyłącznie dlatego, żeby się dowiedzieć czy przypadkiem nie ukrywam mrocznej tajemnicy o tym że mam sto lat i chorobliwą alergie na srebro i czosnek? - dodałam oczywiście żartując... przynajmniej po części.
- Pijany jesteś nieznośny... - mruknęłam jedynie w odpowiedzi na jego słowa apropo ilości wypitego alkoholu.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyPon 12 Paź 2020, 23:05

Jacob najprawdopodobniej sporo sobie dopowiedział w myślach do jej odpowiedzi, wzbogacając go o jakieś krótkie fragmenty ich dotychczasowych rozmów. To jak zareagowała na jego pytanie Virgo zabrzmiało zaskakująco przychylnie, co odebrało mu sposobność do obicia kolejnej piłeczki. Być może rzeczywiście był to alkohol, który sprawiał, że coraz trudniej mu się ją ripostowało, albo najzwyczajniej wyczerpał już swój dzienny limit.
- Nie wierzę, że to mówię, ale..- urwał tylko po to, by nabrać więcej powietrza w płuca, jakby to co chciał powiedzieć miało wymagać od niego większego wysiłku.-...ale muszę się z tobą zgodzić. Bez nas Katherina zmiotłaby was z powierzchni Venandi.- dodał i nie brzmiało to nawet aż tak złośliwie. Przynajmniej nie tak jak zazwyczaj. Tym razem można było to porównać do zwykłego przekomarzania się, a nie perfidnej próby obrażenia kogoś.
Jacob śledził swoim mroźnym spojrzeniem ruchy Virgo, która spacerowała po jego salonie. Przez chwilę zaczęło go zastanawiać dlaczego nie umiała usiedzieć w miejscu. Wciąż się denerwowała czy może był inny powód, przez który roznosiła ją energia? Jemu dość wygodnie się siedziało na tym narożniku, bo zajął na nim swoje standardowe a zarazem ulubione miejsce. Choć nawet mimo to twierdził, że ten mebel był wyjątkowo wygodny, więc tym trudniej było mu pojąć dlaczego wampirzyca nie potrafi na nim zbyt długo usiedzieć. Jego chwilowa rozkmina została przerwana, kiedy ciemnowłosa znalazła się za jego plecami i ponownie się odezwała. Jacob znowu patrzył przed siebie, a kiedy mówiła, czuł jej ciepły oddech na swojej szyi. Uśmiechnął się mimowolnie, w myślach twierdząc, że wampirzyca znowu z nim sobie pogrywa, jakby nie wiedziała, że to dla niego jak płachta na byka.
- A więc chciałaś się tylko pochwalić swoją dobrodusznością?- spytał, udając, że właśnie tak zrozumiał przekaz jej kolejnych słów. Z perspektywy człowieka, który walczy z potworami, pocieszające było to, że właśnie w taki sposób Tenebris wybierała ludzi do przemiany. W pewnym sensie ratowała tych, którzy oni nie potrafili. Słowa, które wyraziłyby to co właśnie pomyślał na ten temat nie był jednak w stanie przejść przez jego gardło, natychmiast stopione jadem, który sączył się za każdym razem, gdy tylko otwierał swoje usta.
- Przypomnę, że większość wampirów też była kiedyś ludźmi.- odparł, uzupełniając odrobinę jej żart. Może i nie porównywałby ludzi do tych zupełnie zdziczałych potworów, ale mieli za to wiele wspólnego z tymi, które pochodziły od ich gatunku. Większość istot humanoidalnych posiadały podobny poziom intelektualny, więc w wielu sprawach mogły myśleć podobnie.
Jacob bardzo szybko odczytał jej wymowne spojrzenie. Virgo najwyraźniej zapomniała o tym, że blondyn w przeciwieństwie do niej nie przejmował się tego typu prośbami jak "odpuść". Przeciągnięcie tej rozmowy stało się dla niego jeszcze bardziej kuszące, bo było widać po jego bezczelnym uśmiechu, który stał się jeszcze szerszy. W jego oczach wręcz zabłysły radosne iskierki przez myśl o tym, że również znalazł coś, czym będzie mógł ją męczyć, jeśli zechce.
- Delikatny temat.- skomentował jedynie melodyjnym głosem, co i tak było wielkim wyrazem łaski wobec wampirzycy. Wiedział jednak, że jeśli posunie się za daleko, rzeczywiście może skończyć pozbawiony kończyn lub całych zapasów krwi w jego ciele. Na ogół lubił ryzykować swoim życiem, ale teraz miał zbyt wiele do zrobienia, więc próby samobójcze postanowił odstawić na później.
- No, może i dupek, ale za to jaki przystojny.- stwierdził, zupełnie nie myśląc już o tym do czego wampirzyca piła.- No i bądź co bądź, osiągnął to co chciał.- dodał. W tej chwili z pewnością alkohol odrobinę napędzał jego rozgadany jęzor, ale czarodziej i tak czuł się znakomicie. Był to ten prosty stan, w którym człowiek czuje się odrobinę odważniejszy i bardziej rozluźniony jednocześnie. Mówił wyraźnie i nie czuł, żeby jego ciało wiotczało, więc wciąż był w znakomitej formie.
- Oh, ty chyba nie wiesz jak ja wyglądam kiedy jestem całkiem pijany.- odparł, bagatelizując jej określenie jego stanu. Machnął ręką, a potem przed jego umysł przepłynęły trzy kropeczki, które oznaczały, że zaczął się zastanawiać nad tym co powiedział. Przecież widziała go w takim stanie, ale mieli niewypowiedzianą umowę, że o tym się nie rozmawia.- Zapomnij.- burknął, po czym dopił haustem zawartość swojej szklanki i odstawił ją znowu na stolik.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyWto 13 Paź 2020, 12:36

Wywróciłam malowniczo oczami, jego odpowiedzi i tak były dzisiaj bardziej znośne. Czy zwalałam to na alkohol jaki w siebie wlewał? Nie... raczej nie, chociaż była wyraźna tendencja wzrostowa dla mojej tolerancji względem blondyna z każdą kolejną chwilą spędzoną tutaj, a co za tym idzie z każdą kolejną szklaneczką whisky. Chwilami wręcz żałowałam że sama nie mogę odczuwać tego przymroczonego stanu. Co prawda tak naprawdę to bym mogła, jednak musiała bym wypić, znacznie, znacznie więcej a efekt raczej był by krótkotrwały.
- Mój ty bohaterze... - odpowiedziałam nieco kąśliwie na jego zaczepkę.
Osobiście nie lubiłam siedzieć w miejscu, lepiej mi się myślało kiedy mogłam się odrobinę przejść, a że dodatkowo być może dawało to do myślenia czarodziejowi przede mną? Niespecjalnie mi to przeszkadzało, wręcz sprawiało odrobinę satysfakcji. Kiedy stałam za nim, nie czułam się też tak przenikliwie obserwowana a sama mogłam obserwować jego. Była też jeszcze inna rzecz która mną powodowała ale nigdy nie wypowiedziała bym jej na głos. Zwyczajnie go lubiłam... ciągnęło mnie do niego a za nic nie pozwoliła bym sobie tak po prostu przysunąć się do niego na kanapie.
- Może... Jestem pewna że spodziewaliście się tego że zmieniam ludzi w wampiry, tworzenie przemienionych jest o wiele szybszą metodą na pozyskanie armii niż płodzenie dzieci, nawet półkrwi. A nie jestem kimś kto zmieniał by jak popadnie, wyrywając połowę miasta z zwykłego życia. Chociaż na pewno znalazły by się osoby które na to liczyły. - odpowiedziałam niewzruszenie.
Wyprostowałam się jak  kiedy zdałam sobie sprawę że naprawdę chce ciągnąc temat, był wrednym dupkiem i ewidentnie chciał o tym przypominać przy każdej sposobności. Rozważałam w myślach czy bardziej miałam ochotę dać mu w twarz, czy po prostu powiedzieć prawdę żeby zwyczajnie się zamknął, czy może zwyczajnie nie mówić nic. Inna sprawa to czy by się faktycznie zamknął nawet gdybym odkryła przed nim tą część historii? Nie, nie Jacob...
- Chcesz wrócić do twojego delikatnego tematu? - zapytałam  unosząc lekko brew.
- Gratuluję... Co prawda jestem przekonana że po naszym pierwszym spotkaniu prędzej byłeś w stanie uwierzyć że jestem człowiekiem niż wampirem. Dowiedziałeś się tego bo potrzebowałam pomocy. Co więc takiego osiągnąłeś? - dodałam z powrotem się nachylając i wspierając głowę na ręce.
W pierwszej chwili nie skomentowałam jego słów... tak widziałam już go w takim stanie. I nagle miałam wrażenie że nasza rozmowa zrobiła się dziwnie napięta i poważna.
- Gdybym była Kate... pewnie byś już nie żył. - powiedziałam nawiązując do tamtego spotkania i pokręciłam zrezygnowana głową.
Faktycznie były momenty że zastanawiałam się jakim cudem Jacob nadal żyje z takim podejściem do siebie i innych. Tak jak te w których myślałam że było by trochę szkoda gdyby coś go jednak zabiło.
- Jak długo żyjecie? Jesteście po jakiś waszych rytuałach... to też jakoś wydłuża wasze ludzkie życie? - zapytałam ni stąd ni zowąd, żeby zmienić temat na który żadne z nas nie chciało rozmawiać.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyWto 13 Paź 2020, 21:16

Jacob nie był typem bohatera, o czym całe jego środowisko doskonale wiedziało. Ostatnim razem, kiedy Virgo go tak nazwała poczuł się wręcz urażony i zbierało mu się na wymioty. Tym razem tak nie zareagował, bo kontekst wypowiadanych przez nią słów był zupełnie inny. Było to bardziej sarkastyczne i odnosiło się chyba do tego w jaki sposób jej przed chwilą odpowiedział na temat walki z siłami Katheriny.
Opowieści o tym jak powiększała swoją załogę jedynie uzmysławiało mu, że w pewnym stopniu dba o to jak pozyskują nowych wampirów, by przy okazji ludność miasta na tym nie ucierpiała. Przy okazji uzupełniła jego wiedzę o nowe informacje, a w końcu temu miały służyć ich spotkania.
- To z pewnością nie uszłoby niczyjej uwadze.- zauważył. Tym razem nie było w tym żadnej złośliwości, a za to najzwyklejsza szczerość. Dałoby się zorientować, kiedy ludzie, których widywało się w ich miejscach pracy zaczęliby masowo znikać. Od razu po przemianie raczej nie nadawaliby się na to, by wrócić do swojego codziennego życia.
Jacob uważał, że nie zdając jej pytań w zakresie delikatnego pytania robi im obojgu przysługę i, że i tak w ten sposób urwie się rozmowa o ich demonach. Nie mógł się oprzeć temu krótkiemu komentarzowi, który jak się okazało sprowokował wampirzycę do jej kolejnej reakcji. Czarodziej westchnął ciężko, jakby wręcz czekał na kolejny pouczający elaborat, ale nie przerywał Virgo, kiedy mówiła.
- Nie, dlatego powstrzymałem się od zadawania pytań.- przyznał całkiem szczerze, choć ton jego głosu był w tym momencie odrobinę zuchwały. Wiedział, że Virgo ma teraz sposób na to, by mu dokuczyć, ale działało to teraz w obie strony. To była tylko kwestia tego komu zależało mniej na tych sentymentach. Chwilami Jacoba kusiło, by jednak jej coś o swojej przeszłości opowiedzieć i to w możliwie najbardziej obojętny sposób, żeby straciła swojego haka. Miałby tą historię za sobą, a ona nie musiałaby go już zadręczać pytaniami.
- Zrobiłem na tobie wrażenie.- odparł bez zawahania i odchylił się lekko od oparcia, by móc obrócić swój tułów w jej stronę na tyle na ile mu ciało pozwalało. Posłał jej swój arogancko pewny siebie uśmieszek. Prawda jest taka, że wcale nie myślał o takim osiągnięciu, o ile w ogóle byłoby prawdziwe, ale była to pierwsza riposta jaka przyszła mu do głowy, gdy przyszło mu odpowiadać na jej pytania. Minusem tego, że wypił już kilka szklanek whisky było co, że jego wypowiedzi były mniej przemyślane. Świadom tego nie nalewał sobie już więcej alkoholu, nie chcąc doprowadzić siebie do zbyt złego stanu podczas tego spotkania. Postanowił, że upije się dopiero, gdy Virgo sobie pójdzie.
Na komentarz związany z rudowłosym szarlatanem wzruszył jedynie ramionami. Wiedział, że to była prawda, ale nawet gdyby Katherina mu się wtedy nawinęła, także by interweniował w swoim pijackim amoku. Sam nie wiedział jakim cudem jeszcze żył, ale jak widać to co zazwyczaj robił najzwyczajniej działało. Co śmieszne, jego samobójcze wybryki niektórym nawet imponowały.
- Pytasz o to ile jesteśmy teoretycznie w stanie przeżyć, czy o to ile w praktyce nam się udaje?- dopytał, choć wiedział, że chodzi jej o tą pierwszą wersję. Prawda niestety byłą taka, że wielu łowców nie dożywało swojej starości. Na podstawie tego ile twarzy się przewija w bractwie, śmiały stwierdzić, że większość nie dożywa czterdziestki, albo nawet trzydziestki. Młodzi łowcy często giną przez swoje niedouczenie i według Jacoba są zwykłymi narwańcami. To ironiczne, bo sam był śmiałkiem wiecznie głodnym adrenaliny, ale jemu jakoś udało się jak dotąd przeżyć.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyWto 13 Paź 2020, 23:01

I faktycznie, o ile wcześniej używałam tego określenia żeby go zdenerwować teraz był to zwykły sarkazm w odpowiedzi na jego słowa. Co ciekawe, nawet nie pomyślałam że tym razem moje słowa w jakikolwiek sposób go dotkną. Była to zwykła przepychanka słowna, chociaż w przeciwieństwie do spotkania na cmentarzu miała bardziej... przyjacielski charakter, o ile tak można to nazwać.
Jeśli chodziło o powiększającą się rzesze moich wampirów to w momencie gdy Octi podsunęła mi pomysł z chorymi byłam przekonana że właśnie z niego skorzystam. Trzeba było oczywiście wszystko odpowiednio rozegrać, ludzie nie mogli nagle od tak zniknąć ze szpitala i to w dużych ilościach. Mimo tego że na pewno było to o wiele dłuższe do przeprowadzenia rozwiązanie i bardziej wymagające niż to które zaproponował Filip to czułam że postąpiłam właściwie.
- Dodatkowy bonus przemawiający za pomysłem który wprowadziłam w życie. Lubie ludzi... Wiem że mogę teraz zabrzmieć jak bym mówiła o jakiś zwierzątkach ale chociaż czasem ich nie rozumiem, to naprawdę ich lubie. Sposób w jaki żyją... ich życie jest tak krótkie, a wcale o tym nie myślą. No i to jak potrafią być ze sobą zżyci... u nas to rzadkość. Poznałam przemienionych których ktoś brutalnie wyrwał z jego normalnego, krótkiego życia. Niektórzy zostawienie sami sobie stawali się niebezpieczni dla bliskich, inni musieli zupełnie o nich zapomnieć. To samolubne ale nie chce być tym kimś na kogo kiedyś ktoś spojrzy z myślą że zabrałam mu to co znał i kochał. - kiedy skończyłam mówić zerknęłam na Jacoba i lekko się uśmiechnęłam.
- Śmiało... drwij sobie. - mruknęłam i wywróciłam oczami.
Fakt że znałam sposób żeby w razie czego go uciszyć może i by mnie satysfakcjonował gdyby nie fakt że byłam inna niż czarodziej. W końcu to ja postanowiłam odpuścić widząc jego reakcje na wspomnienie o rodzicach. On działał zupełnie na odwrót i spodziewałam się że w tym wypadku również, o ile w ogóle użyje tego tematu ponownie to tylko gdy nie da mi wyboru.
- Jestem dla ciebie za miła... zdecydowanie. - powiedziałam lekko kręcąc głową.
Nie żartowałam, przynajmniej w części... chwilami Jacob zdecydowanie zasługiwał na bardziej dosadną reakcje z mojej strony, a ja się jednak powstrzymywałam. Czemu? Nie miałam pojęcia... w końcu się go nie bałam, nie zależało mi też znowu aż tak na jego przyjaźni, ba! Wręcz stwierdziła bym że takowa nie istnieje. W zasadzie na prawdę nie byłam w stanie określić tej dziwnej relacji.
Kiedy się do mnie odchylił i odpowiedział na pytanie pomyślałam niemal jednocześnie o kilku rzeczach. Mianowicie o  tym czy jego arogancja ma jakieś granice, o tym że niestety ale ma w tym stwierdzeniu racje i o tym jak bardzo mnie to wkurzało.
- Yhm... tak, pomysł z pająkiem na pewno sprawia że każda pada do twoich stóp. Mnie to doprawdy urzekło - odpowiedziałam po paru sekundach w których zmusiłam się żeby nie zamknąć mu ust tak jak na poprzednim spotkaniu.
Co do mojego pytania, oczywiście chodziło mi o to jak długo mogą dożyć jednak jego pytanie jakim udzielał mi odpowiedzi sprawiło że przez moment poczułam się głupio. Ilu młodych łowców, chłopców i dziewczyn traciło życie wierząc że walczą za coś większego? Że mogą kogoś ochronić, a w rzeczywistości trafiali na przeciwnika który ich przewyższał? Przez moment miałam przed oczami przemienionego który wyszedł z baru wiedząc że Hareton podąży za nim, pewnie liczył na to że odciągnie zagrożenie, być może pokona ale się przeliczył... niewątpliwie jednak jego ofiara uratowała wtedy innych.
- Przepraszam... - nie wiedziałam czy zrobił to specjalnie niemniej czułam że powinnam to powiedzieć.
- Chodziło mi o wiek jaki mogli byście osiągnąć... Jeśli nasz sojusz da radę się utrzymać, może kiedyś nie będzie tylu ofiar.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptyWto 13 Paź 2020, 23:49

Jacob słuchał tego jak Virgo opowiadała mu o ludziach, jednocześnie prowadząc jakiś wewnętrzny monolog na ten temat. Niewiele wiedział o stosunkach między wampirami, poza tym, że istniała wśród nich hierarchia uzależniona od statusu ich krwi. Określiłby to jako w pewnym sensie staroświeckie, jak za czasów kiedy księżniczki wychodziły za księciuniów, żeby połączyć dwa rody albo za rycerzy, którzy musieli się nieźle zawojować, żeby otrzymać rękę dzierlatki, która jedyne co osiągnęła, to wyszła z pochwy jakiejś królowej. Jedynie ich wiedza i środki zostały wzbogacone o to co daje nam współczesność, a relacje między przedstawicielami konkretnego szczebla były nadal takie same.
- A ja właśnie przez niektóre z tych powodów nie lubię ludzi.- stwierdził otwarcie. Ta ludzka zażyłość potrafiła być przeszkodą w osiąganiu niektórych rzeczy. Fakt, Phoebe prawdopodobnie swoim istnieniem sprawiała, że Jacob nie stał się bezgranicznie zły, choć ma do tego predyspozycje. Jednocześnie wiele poświęcał, żeby za wszelką cenę ją chronić. Dość dobrze zabezpieczył się pod tym względem, nie angażując jej w niebezpieczne aspekty członkostwa w bractwie. Pomijając to był bardzo niezależny, nie mając nikogo z kim byłby zżyty. Kiedy ryzykował swoje życie nikogo by nie zostawił, nikt by także nie ubolewał nad jego śmiercią. Wiele osiągnąć między innymi dlatego, że nie musiał pewnych rzeczy odkładać na rzecz swojej "obecności", o którą tak dopraszają się żony czekające na swoich mężów w domach.
- A ja sądzę, że mogłabyś być jeszcze milsza.- odparł, puszczając jej któryś już raz oczko. Jak zwykle, tylko się z nią droczył, czekając aż żyłka na jej czole zacznie podejrzanie pulsować od nadmiaru irytacji. Nadal jednak upierał się, że ona najzwyczajniej to lubi w jego towarzystwie, czemu dowodziło to, że jeszcze sobie stąd nie poszła.
Potrzebował krótkiej chwili, żeby przypomnieć sobie o sytuacji z pająkiem i połączyć ją z ich pierwszym spotkaniem. Od tamtego czasu potrafił tyle razy się wyzłośliwić tylu ludziom, że naprawdę trudno było mu spamiętać każdy psikus.
- Virgo, daruj sobie ten sarkazm. Już ustaliliśmy, że najzwyczajniej lubisz, kiedy się tak zachowuję.- powiedział, a jego głos na moment stał się do bólu rozczulający, jakby rzeczywiście przedstawiał jej najjaśniejszą perspektywę dla tego wspomnienia. Posłał jej swój zadziorny uśmieszek, a potem wyprostował się i z powrotem oparł o tył sofy.
- Za co?- prychnął, niby rozbawiony, kiedy usłyszał jej przeprosiny. Pod żadnym pozorem ich nie oczekiwał, a tym bardziej się ich nie spodziewał. Prawdę mówiąc, nawet nie próbował swoim pytaniem wzbudzić w niej wyrzutów sumienia, a jedynie zwrócić uwagę na fakt, że wielu łowców nie dożywa sędziwego wieku.
- Łowcy i czarodzieje żyją tak długo jak zwykli ludzie, za to Rycerze Krwi stają się długowieczni. Prawdę mówiąc, nawet nie wiem ile lat ma Valkyon.- przyznał, nie męcząc już wampirzycy żadnym przeciąganiem swojej odpowiedzi.- Czy to nie ja miałem zadawać pytania?- zauważył półżartem. Przez chwilę miał wrażenie, jakby to on tego wieczoru powiedział więcej na ich temat niż Virgo.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptySro 14 Paź 2020, 00:25

Nie raz już słyszałam jak bardzo staroświeckie były zasady panujące moim światem, sama wiele razy tak twierdziłam, jednak może ze względu na wychowanie, a może z innego powodu rozumiałam dlaczego były takie a nie inne. Dar jaki niosła za sobą czysta krew był na tyle istotny że w pewnym momencie musiało stać się oczywiste że należy to chronić za wszelką cenę. Wampiry które mogą kontrolować inne wampiry, gdzie był by świat gdyby nie było rodów czystokrwistych którzy mogli panować nad przemienionymi? Czysta krew dawała siłę, to był klucz do naszego przetrwania więc szczerze nie wątpiłam w słuszność zachowania nieskażonej krwi. Co nie znaczy że osobiście byłam zachwycona taką wizją. Jego wyznanie nieco mnie zaskoczyło, miał w końcu siostrę i pomimo tego jakie sprawiał wrażenie czułam że była kimś istotnym w jego życiu.
- Skoro tak... chyba wybrałeś niewłaściwą drogę. Głównym zadaniem łowców nie jest przypadkiem ochrona ludzi? - stwierdziłam nieco uszczypliwie.
Osobiście sądziłam że gdzieś tam w środku jest coś co go napędza, jakiś obraz który być może ma przed oczami i nie chce widzieć go u innych. W końcu musiał być jakiś powód dla którego Jacob postępował w taki a nie inny sposób, przez który przystąpił do bractwa.
To prawda że z jakiegoś irracjonalnego powodu polubiłam tego aroganckiego dupka. Być może dlatego że tylko on nie krępuje się być właśnie taki w mojej obecności? Do tej pory nie spotkałam nikogo kto tak bardzo działał mi na nerwy i to z premedytacją... chyba że... Nathaniela... On jednak był moim bratem i jego docinki były inne, i to o znacznie innym charakterze. Słuchałam czarodzieja z lekkim rozbawieniem i pomyślałam że nieco zmienię koncepcję. Wzruszyłam lekko ramionami.
- Masz rację. - odpowiedziałam gdy tylko się obrócił i wzruszyłam lekko ramionami.
- Lubię cię i pewnego dnia poważnie tego pożałuje... zapewne ty też. - powiedziałam otwarcie i czekałam na jego reakcję.
- Ale pająków naprawdę nie znoszę jeśli jeszcze raz spróbujesz czegoś takiego to do bractwa będziesz jeździł na wózku. Już nie  muszę przed tobą udawać nie mogącej nic zrobić, wystraszonej dziewczyny. - dodałam zupełnie neutralnym tonem i skupiłam się na obecnym temacie.
- Po części to mój gatunek odpowiada za zaniżanie średniej waszego życia. -odpowiedziałam a propo moich przeprosin.
Na kolejne wyjaśnienia nie odpowiedziałam dopóki nie skończył, faktycznie tego wieczoru wychodziło na to że ja dowiadywałam się więcej niż on. Z drugiej jednak strony sama mówiłam o sobie i swoich wampirach, z tą różnicą że nie raz, nie pytana.
- A ja ci przeszkadzam? - zrobiłam zaskoczoną minę i uśmiechnęłam się.
- Nie umieraj zbyt szybko...świat mógł by stać się bardzo nudny gdyby znowu wszyscy na wszystko by mi przytakiwali. - powiedziałam pozwalając sobie na swego rodzaju komplement w jego kierunku, chyba pierwszy raz.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptySro 14 Paź 2020, 11:36

Jacob rzadko kiedy kierował się heroicznymi powodami. Sam za dobrze nie pamiętał co takiego skłoniło go, że postanowił dołączyć do bractwa. Sytuacja wygląda też tak, że nie każdy ma możliwość ot tak przyjść, złożyć podanie i zostać łowcom. Do Jacoba los się uśmiechnął, ponieważ ktoś dostrzegł w nim osobę, która by sie do tego nadawała. W sytuacji blondyna było to o tyle banalne, że bractwo dawało mu także inne profity prócz wciskania samej idei o ratowaniu ludzkiego życia.
- Jest i co w związku z tym?- odpowiedział, ewidentnie dając znać, że on nie widzi powiązania.- Ludzie to gatunek, nie muszę się nikim zżyć, żeby zapolować na potwora, który sieje spustoszenie.- odparł beznamiętnie. To, że fascynował go świat ukryty przed zwykłymi szarakami to inna kwestia. Policjantów też pewnie nie osądza się o nadzwyczajną zażyłość i zamiłowanie do sąsiada.
Uśmiechnął się, gdy Virgo przyznała, że go lubi. Nie wiedząc czemu, spodobała mu się ta wieść, choć w większości przyapadków nie zależało mu na cudzej sympatii. W każdym razie, to dowodziło temu, że nawet takiego drania da się lubić, choć w gruncie rzeczy Jacob nigdy się o to nie prosił, a nawet przeciwnie.
- Potraktuję to jako obietnicę.- odparł i zaśmiał się niskim tonem. On oczywiście pomyślał o jej słowach na swój popieprzony sposób. W końcu najpierw musieli mieć czego żałować, więc odpowiedź Virgo potraktował również jako sugestię, a nie przestrogę. Kiedy o tym rozmyślał, miał ochotę zerwać się z tej sofy i wrócić do tego co próbował zacząć jeszcze w kuchni.
Na jej groźbę dotyczącą pająka zareagował nijak. Mruknął coś pod nosem i machnął ręką, zupełnie bagatelizując jej słowa
Ile to on już gróźb i ostrzeżeń w życiu słyszał? W tym wiele z nich padało właśnie z ponętnych ust czystokrwistej. Co do przeprosin, nadal uważał je za zbyteczne.
- Po części.- powtórzył po niej, zaznaczając w ten sposób, że istniało jeszcze wiele innego tałatajstwa na tym świecie. On w końcu nie chodził po lesie i nie przepraszał zwierzątek za to co ludzie wyprawiali, abstrahując od tego, że to nie było w ich stylu.
Na jej kolejne pytanie zareagował pokręceniem głową z dezaprobatą. Uznał, że Virgo zdaje sobie sprawę, że nie o to mu chodziło.
- Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi.- przyznał. Pamiętał dobrze jego pożegnanie z Ivarem, gdzie życzyli sobie wzajemnie, by nie dali się nikomu zabić, pod pretekstem, że woleliby sie ze sobą rozprawić osobiście. - Właściwie, to co sprawia, że da się mnie lubić?- spytał i mógł zabrzmieć nawet jak chłopiec, który próbuje zrozumieć wszechświat. Być może to alkohol mu podsunął to pytanie, ale w końcu je zadał, bo nurtowało go to od dłuższego czasu. Zawsze odpychał od siebie ludzi, a mimo to znaleźli się tacy co opowiedzieli sie po jego stronie. Czarodziej nie potrafił tego zrozumieć.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptySro 14 Paź 2020, 13:47

- Jeśli czegoś nie lubisz, nie robisz tego zbyt efektywnie... twierdzisz że nie chodzi ci o zabijanie samo w sobie. Nie lubisz ludzi a skoro tak ich ochrona jest ci przynajmniej obojętna. Oczywiście jeśli kolejny raz nie twierdzisz tak tylko z przekory i chęci pokazania jakim dupkiem możesz być. - odpowiedziałam spokojnie i wzruszyłam ramionami.
Osobiście lubiłam ludzi, więc kwestia ich bezpieczeństwa podświadomie zawsze była brana przeze mnie pod uwagę. Starałam się nie stawiać ich zawsze na pierwszym miejscu, w końcu takie postępowanie szybko skończyło by się dla nas źle. Jednak kiedy stawałam przed wyborem w którym mogłam zapewnić im bezpieczeństwo a moi poddani by na tym nie ucierpieli to korzystałam z tej opcji. Jak w takim razie w kryzysowych sytuacjach musiał by wybierać Jacob? Nieświadomie uśmiechnęłam się pod nosem bo zdałam sobie sprawę że chyba znałam odpowiedź... on zapewne znalazł by trzecią opcje. Taką w której by się nie odsłonił ukazując chęć ratowania kogokolwiek ale i tak wykonał zadanie. Upomniałam się jednak akurat żeby zobaczyć jego reakcje na moje słowa, sama nie wiedziałam czego się spodziewać, jak czarodziej mógł by je potraktować. Czy jako żart? Czy może poważnie... Przeszło mi przez myśl że nie często musi to mimo wszystko słyszeć. W końcu nie każdemu pasuje w drugiej osobie takie zachowanie jakie prezentował Jacob. Sama wiele razy zadawałam sobie pytanie co ja właściwie w nim widziałam.
- Kretyn... - powiedziałam jedynie na jego słowa o obietnicy.
Nie było to jednak typowo obraźliwie pod jego adresem, bardziej odrobina rozbawienia na to jak wszystko potrafił przekształcić na swój sposób i chyba już odrobina bezsilności. Zdecydowanie zaczynałam się już do tego przyzwyczajać.
- Oho... a kto był pierwszą? - zapytałam i dopiero kiedy już te słowa padły z moich ust ugryzłam się w język.
W końcu dopiero przed chwilą mnie upomniał jaki charakter miało mieć to spotkanie i kto miał się czegoś dowiedzieć. Na szczęście... lub nie zaraz on zadał pytanie, nad którym z resztą potrzebowałam chwilę się zastanowić. Za co da się go lubić? Wyprostowałam się opierając same dłonie na tyle narożnika. Był na pewno jedyny w swoim rodzaju, nikt inny nie potrafił mnie tak bardzo irytować jednak czy to był powód do jakiejś większej sympatii?
- Mogła bym powiedzieć że w zasadzie jesteś w jakimś stopniu człowiekiem... twoje życie jest tak krótkie jak całej reszty, ale nie myślisz o tym. Ale zakładam że pytasz poważnie... - powiedziałam i odsunęłam się kawałek żeby znowu okrążyć kanapę.
Tym razem jednak nie zajęłam miejsca z boku ani odpowiedni kawałek od blondyna tylko przysiadłam bokiem tuż przy nim.
- Może dlatego że nie jesteś otwartą książką którą każdy może przeczytać, jesteś swego rodzaju wyzwaniem dla mnie. Każdy inny stara się zrobić na mnie jak najlepsze wrażenie, podczas gdy ty działasz zupełnie przeciwnie. Czasem naprawdę czuję się zmęczona ale nie nudzę się z tobą jak na spotkaniu w ratuszu gdzie każdy skacze wokół mnie jak tresowany pudelek. Chociaż chwilami zdecydowanie chyba przeceniasz moje zdolności do panowania nad sobą, nigdy umyślnie i w prost nikogo nie zabiłam a ty miałeś już niepowtarzalne szanse być pierwszym. - odpowiedziałam przyglądając się jego niebieskim tęczówką.
Po prostu nie mogłam mu tego powiedzieć stojąc za nim, to akurat uznałam że powinien usłyszeć prosto w twarz abym też mogła obserwować jego reakcję.
- To jednak... zdecydowanie nie było pytanie na temat panie Parker, nie sądzi Pan?
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptySro 14 Paź 2020, 15:22

Właśnie w tej chwili Virgo robiła to czego Jacob nie lubił najbardziej. Próbowała jakoś wedrzeć się do jego wnętrza i odnaleźć cokolwiek co świadczyłoby o tym, że może być dobry lub wartościowy. Zdawała się bardzo interesować tym co mógł skrywać gdzieś w swojej podświadomości. Nie lubił być tak obnażany i dlatego odsuwał tak od siebie ludzi. Wampirzyca zamiast uznać, że nie ma dla niego szansy wciąż zadawała pytania, które brzmiały jakby miały udowodnić, że jest inaczej. Nie rozumiał skąd w niej takie naiwne pokłady wiary i sam już nie wiedział czy kontynuować to co się między nimi dzieje, czy może doszczętnie zrazić ją do siebie. Zdał sobie sprawę, że przy niej jeszcze silniej balansował na swojej roztargnionej duszy, która przez większość czasu pchała go ku złemu, dając mu jednocześnie chwile, w których postępował wręcz przeciwnie.
- Co próbujesz mi teraz zasugerować?- burknął po jej krótkim wywodzie na temat jego osoby. Nie był pewien czy w ogóle chce odpowiedzi na to pytanie, bo podejrzewał, że znowu będzie próbowała się dogrzebać do jego podświadomości, ale najzwyczajniej nie wiedział jak się do tego odnieść. Normalnie wykrzesałby z siebie więcej złośliwości, by rozmówca dał sobie spokój z tą przenikliwością, ale z Virgo nie umiał tak postąpić. Toczył jakąś wewnętrzną walkę, nie wiedząc na ile jej pozwolić.
Całe ich spotkanie balansowało między przebłyskami zdenerwowania jednego lub drugiego, a żartami i zwykłym przekomarzaniem się. Rozmowy zdawały się nie mieć końca i przeplatały się między luźniejszymi tematami, a takimi, o których niełatwo im się myślało.
- To jest moja słodka tajemnica.- odpowiedział z nutką tajemniczości w głosie, która brzmiała odrobinę prowokacyjnie. Nie chciał mówić o swojej znajomości z Ivarem, ale sądził, że nie będzie musiał.
Kiedy odpowiadała mu na pytanie, w pierwszej chwili chciał ją wyśmiać, twierdząc, że lubi go tylko z tego tytułu, że należy do gatunku lubianego przez nią. Powstrzymał się tym razem, bo wiedział, że nie o to jej chodziło. Mógłby zażartować, bo lubił być uszczypliwy, ale najzwyczajniej sobie odpuścił. W duchu sobie podziękował za tą chwilę powściągliwości, ponieważ Virgo postanowiła znowu zająć miejsce na narożniku, tym razem zdecydowanie bliżej niego, co nie uszło jego uwadze. Praktycznie natychmiast przekręcił się lekko, by być bardziej przodem do niej, opierając się ramieniem o zagłówek.
- A mimo wszystko i tak próbujesz coś ze mnie wyczytać.- stwierdził po jej krótkim wywodzie, kiedy tylko udało mu się dojść do głosu. Nawiązał oczywiście do jednego z pierwszych wypowiedzianych przez nią zdań oraz tego o czym pomyślał już wcześniej. Być może wampirzyca uraczy go jakimś ciekawym usprawiedliwieniem albo najzwyczajniej spróbuje zbyć ten temat.
- Możliwe.- zgodził się z nią z mrużył lekko oczy, ukradkiem zerkając na jej pełne usta, co przyszło mu mimowolnie.- Ale chyba zdołałaś już zauważyć, że zdarza mi się przy tobie zapominać.- wyznał, co było prawdą, choć mogło to zabrzmieć jak tradycyjny dla niego flirt.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 EmptySro 14 Paź 2020, 19:16

Obserwowałam wyraz jego twarzy szukając jakiegoś punktu zaczepienia, jakiejś emocji która powiedziała by mi co teraz dzieje się w jego głowie. Żałowałam że nie mogę czytać w jego myślach, chociaż przez krótkie pięć minut. Jednak czy usiłowałam na siłę znaleźć w nim coś dobrego? Nie do końca, wiedziałam że jest... No właśnie, trudno było mi go opisać. Zdawałam sobie sprawę że zdaża mu się kierować swego rodzaju troską o innych ale blondyn nie był postacią którą zaklasyfikowała bym jako dobrą, z drugiej strony nie wrzuciła bym go też do worka tych złych. Stwierdziła bym raczej że stoi gdzieś pomiędzy. Zrobiłam poważną minę jak bym miała zamiar powiedzieć najgorszą rzecz tego wieczoru.
- Głupek... - mruknęłam i dałam mu lekkiego pstryczka w nos.
- Chciałam Ci wytknąć że najwyraźniej nie jesteś tak dobry w tej pracy jak ci się wydaje. - odpowiedziałam i wywróciłam oczami.
- Ale zrobiłeś się strasznie poważny... Niby co miała bym zasugerować? - faktycznie nasza  rozmowa przechodziła przez różne etapy.
Teraz jednak, być może przez wypity alkohol uważałam że jest momentami naprawdę zabawna. Jacobowi zdarzało się nie zastanawiać, nie analizować tego co mówi i tego co ja mówię. Przez krótki moment nawet żałowałam że zwróciłam mu uwagę na to ile wypił, chociaż pamiętałam też jaki był wtedy, na cmentarzu. Tego wolałabym nie powtarzać. Gdy odpowiedział tejemniczo oczywiście nie pomyślałam o Ivarze, w życiu nie brałam pod uwagę faktu że mogli by się w ogóle znać a co dopiero wiedzieć o sobie i rozmawiać na takie tematy. Pomyślałam raczej o czymś bardziej prawdopodobnym dla Jacoba, może jakaś dziewczyna? Kto wie może jakaś biedaczka była w stanie się w nim zakochać? A może po prostu siostra? Skoro nie chciał mi powiedzieć to nawet byłam bardziej skłonna uwierzyć w tą drugą opcję. Nie odpowiedziałam bo też nie specjalnie było co.
- Chyba po prostu lubię robić na przekór wszystkiemu. Skoro tak ciężko zgadnąć o czym myślisz... Bardziej chce próbować. - odparłam po prostu.
Zauważyłam już kiedy wprost powiedziałam że go lubię, że w pewnym sensie wybijam mu tym broń z rąk. Trzeba mu jednak przyznać że również dobrze mu to wychodziło bo jego słowa trochę mnie zaskoczyły. Może dlatego że ja właśnie widziałam w nich drugie dno.
- Przyznaj po prostu że też mnie polubiłeś. I powiedz dlaczego? 
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

 Similar topics

-
» Blok nr 4 / mieszkanie nr 44
» Blok 7/ mieszkanie 5
» Blok nr 68 / Mieszkanie nr 86
» Blok nr. 3, mieszkanie nr. 27
» Blok 5 - mieszkanie nr 9

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica mieszkalna: Bella Vista :: Bloki-