a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Ogród różany - Page 3


 

 Ogród różany

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4174
Data dołączenia : 25/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 28 Wrz 2020, 11:10

Wysłuchała jej w milczeniu i uważnie się jej przyglądała. Nie kłamała jej więc nieco się uspokoiła. Mimo to nadal czuła jakiś tam wewnątrz siebie żal.
- Niech Ci będzie, ale nie omijaj nigdy szczegółów. Jeśli coś mam ogarnąć chcę wiedzieć co ma się dziać i jak to wygląda. A nie, że dowiaduję się o wszystkim od obcej wiedźmy, która rzuciła na mnie nie wiadomo co i tylko czeka na odpowiednią chwilę. Mało tego, dzięki Tobie po tym co zrobi ponoć zyska coś więcej niż większą siłę mówiła coś o czymś unikatowym, czego nikt nigdy nie zyskał...wiesz w ogóle czy nie będzie nam zagrażać? Jesteś pewna, że jej pomoc nie zagrozi nam wszystkim gdy dopniesz swego? Poza tym o Roderyku wiem od niej, stwierdziła że mogłaś odszukać tą, która była winna jego stanu i z nią załatwić sprawę, poza tym August...to alfa? Tak, wiem od niej. Twierdzi, że lepiej byłoby byś wżeniła się w silny ród który byłby w stanie obronić Venandii.
Powiedziała z powagą to co słyszała i uniosła brew gdy ta nadal nie wiedziała nic o Kainie. Nic kompletnie nic?
- Jak to nie wiesz o Kainie?
Zrobiła wielkie oczka i uśmiechnęła się nieco triumfalnie bo widać, była pierwszą osobą, która coś wiedziała, ale na ile wiadomości pozyskane od wiedźmy były pełne nie wiedziała. Jednak samo to było już czymś...
- Kain brat Abla. Kain stał się pierwszym czystokrwistym wampirem stworzył gałąź Twojego rodu. To on był pierwszym czystokrwistym i to on pierwszy zaczął tworzyć czystokrwistych. Z tego co mówiła Estera, ten sposób poznało zaledwie kilkoro ludzi.
Wyjaśniła i spojrzała na Virgo.
- Mówiła, że nie odwiodę Cię od tego pomysłu. Ale dobrze, skoro tak...będę Ci w tym towarzyszyć. Ale uprzedzam, jeśli będę widziała w tym coś, co może Ci zagrozić...
Spojrzała na nią z powagą na twarzy. Pozostało jeszcze jej stanąć twarzą w twarz z Katheriną. Chociaż nie miała na to chęci i sił. Ta wampirzyca doprowadzała ją powoli do szału.
- Do Katheriny na razie się nie wybieram. Muszę odpocząć od tego wszystkiego. Za dużo ostatnio się dzieje i wszelkie wiadomości sprawiają, że mam ochotę rozszarpać nie jednego.
Mruknęła pod nosem a nie chciała wypalić przy ognistowłosej, że przeklęta suka nie traktuje jej jak rodzinę a tylko jako kartę przetargową. Grała na jej emocjach, próbowała z każdej strony. Jak mogła być tak głupia? Już samo to, że oferowała jej możliwość chodzenia za dnia powinno ją zastanowić. Wpierw pragnęła ją rozszarpać tylko po to by dojść do ojca. A teraz to...
- Poza tym, chcę by Valkyion powiadomił moją rodzinę. Odnalazłam w notatkach taty dane żyjących. Muszę z nim pomówić i przekonać rodzinę ojca do tego, by wspomogli nas. Może się mi to uda.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 28 Wrz 2020, 12:38

Poczułam się przez chwilę jak bym dostała w twarz... Pewnie i zasłużenie jednak i tak bolało. Skrzyżowałam ramiona na piersi i poczekałam aż wampirzyca skończy. Oczywiście pomyślałam o odszukaniu Elany... Problem był taki że już w mojej wizji bawiła się mną jak lalką... Co była w stanie zrobić ta prawdziwa? Nigdy nie zapomnę tej przytłaczającej siły która od niej biła. Co do drugiej sprawy... Wiedziałam doskonale że miały rację.
- Nie wiem co dostanie, jak do tej pory nie podała ceny... Nie wiem też jak silna się stanie i jakie ma wobec nas zamiary na dłuższą metę. Wiem za to że to może pomóc na problemy jakie mamy teraz. - powiedziałam spokojnie i przygryzłam dolną wargę.
- Ale tak... Masz rację, czy raczej ona ma rację. Mogła bym się też oddać innemu rodowi który w zamiar chronił by moją rodową ziemię. To takie złe że chce tego uniknąć? Jeżeli faktycznie okaże się że cena jest zbyt wysoka albo coś pójdzie nie tak, nie bój się... Zrobię to co powinnam. - odparłam nieco chłodniej.
Tak, było to egoistyczne z mojej strony... Dopiero co mówiłyśmy o tym że nie powinno się kierować emocjami ale świadomość że oddala bym w pewnym sensie swoją niezależność... Tak bardzo... Przez tak długi czas starałam się ją zachować. Od kiedy zniknął ojciec i poczułam tą odrobinę swobody. Tak byłam gotowa wyjść za jakiegoś zadufanego czystokrwistego z wielkiego rodu który albo przyjechał by z częścią swoich do mojego domu albo zabrał mnie do siedziby. Ale gdyby nie było innego wyjścia... Tak zrobiła bym to dla nich. Odsunęłam tą myśl na tą chwilę, nie powiedziałam już w tej sprawie ani słowa bo zwyczajnie uznałam że jest to bez sensu. Ciekawostką o Kainie mnie szczerze zaskoczyła ale to na dalszej części zdania się skupiłam. Uniósłam lekko rękę żeby się zatrzymała.
- Cały czas jesteśmy w niebezpieczeństwie Mira... Robię co mogę żeby je od nas odsunąć. Jeśli jest szansa że to pomoże spróbuję. Nie chodzi już tutaj o mnie tylko o wasze bezpieczeństwo. - odparłam a na jej wspomnienie o rodzinie cicho westchnęłam.
- Nie mogę od ciebie wymagać żebyś nie ryzykowała kiedy sama to robię... Bądź jednak rozważną... Uważaj i pomyśl dwa razy za nim coś zrobisz. Nie znasz ich... Jeśli cie zmanipulują mogą się stać gwoździem do naszej trumny. - ostrzegłam ją chociaż szczerze wątpiłam czy posłucha.
Już wcześniej robiła co chciała a w obecnej sytuacji mogła to robić żeby się odegrać za to co zrobiłam.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4174
Data dołączenia : 25/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 28 Wrz 2020, 13:12

Westchnęła cicho i przymknęła na chwilę powieki. Rozumiała ją i to doskonale sama gotowa była zginąć dla nich, to samo robi teraz Virgo, mimo to Mira bała się ją stracić.
- Powiem tak, bardziej z mostu...uważaj ok, nie chcę Cię stracić tak jak Roderyka, którego w prawdzie nie znałam tak dobrze jak Ty. Jednak jesteś mi bliską osobą i kurwa zajebie jeśli coś Ci się stanie, spalę całe wioski i miasta by dopaść każdego. Przysięgam Virgo. Jeśli coś Ci się stanie, przysięgam zrobię wszystko by zapłacili winni. Nie interesuje mnie to czy zginę czy nie. Jesteś moją rodziną, jedyną która się mną zajęła i nie interesuje mnie to czy będziesz mnie potem straszyć czy nie. Mam to naprawdę gdzieś. Jeśli coś Ci zagrozi i ucierpisz...zabiję wszystkich, którzy maczali w tym palce.
Uprzedziła i nie żartowała. Płynęła w niej krew Roderyka, krew Tepesów, Krew McQueenów. Była jedną wielką tykającą bombą.
- Wiem, że zrobisz to co powinnaś.
Wycedziła przez zęby.
- Masz się nie dać zabić i nie podkładać głowy. A co do małżeństwa...nie zawsze musisz być potulna prawda? Małżeństwo nie zamyka przecież możliwości jakie posiadasz tylko je wzmacnia. Chyba, że w naszym świecie jest inaczej. Nie wiem, ale nie pozwolę byś przez to, że chcesz nas chronić straciła siebie samą. Nie ważne czy przez jakieś durne rytuały, czy małżeństwo. Z każdego zaułka jest wyjście.
Fuknęła zaciskając pięści.
- Wiem o tym, poza tym jestem jedyną żyjącą kobietą z krwi i kości rodu więc...obawiam się również, że mogą ten fakty wykorzystać na swój sposób. Mimo to muszę spróbować, nie zapominaj, że oni są uczeni od pokoleń, być może przeszli rytuały obecnych Łowców, nie wiem. Nawet jeśli tak, a któryś z nich stał się Rycerzem mamy większe szanse. Kilku Rycerzy w obronie domu to zawsze coś. Poza tym...prędzej czy później muszę stawić im czoła. Tym bardziej nie uda mi się udawać że ich nie znam, skoro prędzej czy później pojawią się w siedzibie Łowców. A ja tam jestem częstym gościem.
Przyznała cicho
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 28 Wrz 2020, 16:56

Spojrzałam na nią z troską, wspomnienie Roderyka dało mi trochę do myślenia. W końcu mnie bolało i to bardzo... Co więc czuła jego przemieniona? Miała gdzieś tam w sobie jego cząstkę... To trochę tak jak by w tej wojnie straciła dwóch ojców. Wyciągnęłam do niej ręce i przyciągnęłam do siebie żeby ją przytulić.
- Robiłam i robię wiele głupot w swoim życiu... Sama jestem dosyć młoda jak na czystokrwistą ale staram się zrobić tak dużo ile mogę żebyście byli bezpieczni. Fakt że wybieram właśnie takie kroki ma swój powód. Jest jeszcze jeden sposób żeby powstrzymać wilkołaki... Znam go ale z góry z niego zrezygnowałam. Musiała bym zawalczyć z Augustem... Mira niezależnie co o mnie sądzą inni to nie dała bym rady w takim starciu. Rozumiesz dlaczego szukam innego wyjścia? Czasem trzeba znaleźć inne wyjście i szukam go dlatego że nie uśmiecha mi się was zostawić. - wyjaśniłam i wypuściłam ją z swoich ramion.
- Co do małżeństwa... Może to pięknie wygląda u ludzi i w książkach... Ale pomyśl dlaczego Katherine nie skorzystała z tej opcji? Jej ród był znany, na pewno przyjęły by ją inne potężne rody... A ona woli być banitką, nie sądzisz że to coś znaczy? - zapytałam unosząc lekko brew.
- Oczywiście są wampirzyce które przewodziły rodom... To nie tak że zawsze byli to mężczyźni jednak dużo zależy od samego rodu. Wchodząc w taki... Kontrakt nie należysz jedynie do męża ale też do rodu rozumiesz? Stare silne rody są dosyć... Staroświeckie... Nawet jeśli trafi się na cudownego, młodego czystego który będzie wyrozumiały nie można tego samego powiedzieć o jego rodzicach... Dziadkach czasem i pradziadkach. Jednak na razie nie myślmy o tej alternatywie zgoda? - powiedziałam i przesunęłam dłonią po jej policzku.
- Po prostu uważaj... Jeśli to tylko możliwe niech Valkyon ci pomoże... Może mógł by ich wybadać jako pierwszy... Pamiętaj że ty chcesz bronić mnie ale to ja jestem czystokrwistą i jeśli ktoś tknie moją przemienioną to ja wydam im wojnę. - uśmiechnęłam się łagodnie.
- I jeszcze jedno... - dodałam poważniej.
- Kochałam Roderyka... Nadal go kocham... Rozumiem że dla ciebie to może być... Trudne ale nie ma go... To co robię i z kim, nie możesz tego wyciągać w miejscach gdzie ktoś może to usłyszeć rozumiesz? Nie jest to coś czym się chwalę... Ale jeśli znów ktoś sprzeda ci taką nowość to proszę, zadzwoń, napisz i umówmy się na pogawetke w ustronnym miejscu. Zgoda? 
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4174
Data dołączenia : 25/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 28 Wrz 2020, 18:44

- Wybacz, wiem że nie powinnam, po prostu wybuchnęłam po tym co powiedziała wiedźma. To wszystko...to za dużo. Mało tego, wiem też że Katherina nie jest szczera, przynajmniej nie do końca. Obawiam się, że jeśli mnie przejrzy może mnie uwięzić...jak to ujęła dzisiaj staruszka...jestem jej ewentualną kartą przetargową. Nie zabije mnie bo niby coś ze Starszą krwią...niby zrobiła coś, co mogłoby ją zniszczyć gdyby mnie zabiła. No i niby jestem łącznikiem między nimi... Nie wiem o co jej chodziło ale mniejsza o to.
Wzruszyła ramionami i cicho westchnęła pod nosem. Czyli nadal to co w świecie jak sądziła fantasy było realne. Kobiety miały przebicie wówczas gdy coś znaczyły więcej niż tylko bycie "żoną".
- No dobrze, rozumiem niech będzie, zrób co musisz. Ale obiecaj, że nic Ci nie będzie. Co do Valkyiona i rodziny, to mam taki zamiar. Jednak nie da się mnie ukryć przed nimi bo prędzej czy później pojawią się tam gdy i ja będę. Więc i to nie jest nieuniknione ale tym będę się martwić później.
Urwała na chwilę i zastanawiała się przez moment, jak ma obrać w słowa to co chce powiedzieć.
- Wybacz, wiem że go kochałaś i kochasz, nie powinnam obwiniać Ciebie w tej kwestii. Roderyk chciałby byś była szczęśliwa i nie myślała o tym co się stało. Nie mnie to oceniać. Zresztą...mniejsza. Poza tym...ten co obiecał pomóc...Chodzi o kruka Roderyka prawda? On chce stać się czystym.
Urwała w końcu i skinęła głową rozumiejąc doskonale obawy Virgo.
- Wybacz, gdyby nie to co dowiedziałam się od Estery...to wszystko ogarnęłabym zupełnie inaczej. Przepraszam.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 28 Wrz 2020, 19:22

Kolejny raz uniósłam jedną brew. Pamiętałam jak zwracała się do mnie Elana... Z resztą nie tylko ona. 
- To nie niespodzianka że Katherine robi wszystko żeby wyszło na jej. - powiedziałam ostatecznie.
- Zrobię co mogę, obiecuje. - odpowiedziałam i poczochrałam jej rude loki.
Na jej pytanie przekrzywiła lekko głowę i poważnie się zastanowiłam co odpowiedzieć. Z jednej strony obiecałam że gdy zapyta to odpowiem. 
- Tak... Ciąży na nim ta sama klątwa co na Roderyku. Posiada część jego wspomnień i wie że szukałam tego sposobu dla Roda... Próbowałam się targować ale nie chce nic oprócz tego. Hiazynta był... Być może jest sługą córy króla Olch, nie ma nikogo innego kto jeszcze mógł by mnie uczyć...jedynym co może pomóc. - odparłam obracając srebrny pierścionek od Roderyka.
- To już nie ważne... Mogłam ci powiedzieć... Chociaż i tak podtrzymuje moje słowa, nie powinnaś się z nim widywać... Nie jestem pewna w jaką grę on gra ale nie chce żeby wciągał w to kogoś jeszcze. Ja i tak muszę się z nim widywać, wolała bym uniknąć tej konieczności dla innych. - wyjaśniłam chociaż zdawałam sobie sprawę jak to brzmi.
Sama nie miałam pojęcia co o tym myśleć, Jacob... Irytował mnie... Znał mnie tak krótko ale doskonale wiedział w jaką strunę uderzyć żeby działało. Potrafił mnie tak niemiłosiernie drażnić że chętnie rozerwała bym go na strzępy... Więc jak to się stało że wylądowałam z nim na biurku w rodowym gabinecie? Nie miałam pojęcia a co gorsze... Nie byłam wcale pewna czy gdybym cofnęła się w czasie, wybrała bym inaczej... Nie żałowałam.
- Powinnaś dołączyć do ćwiczeń z Filipem... Swoją drogą szukał cie. 
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4174
Data dołączenia : 25/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 28 Wrz 2020, 19:33

Westchnęła pod nosem bo czego mogła się spodziewać? Prawda była oczywista a mimo to gdzieś tam czuła złość na to wszystko. Katherina podlizywała się jej tylko przez wzgląd na to, że właśnie...na co? Z westchnieniem skinęła głową na jej słowa odnośnie Hiazynta.
- Mówisz córa Króla Olch...
Nagle wpadło jej coś do głowy. Ale nie chciała tego zdradzać, nie jeszcze i nie teraz. Wpierw musieli zdziałać jedno, by mogła próbować odnaleźć córę Króla Olch a potem jej ojca. Jednak czy to się uda, tego nie wiedziała. Ale co tam, próbować mogła, wszak całe życie przed nią jak nie wieczność.
- A tak, trening...
Zaśmiała się lekko i odkleiła po chwili się do Virgo. Nie było jej spieszno oddalać się od kobiety. Czuła się przy niej tak jak przy swoim zmarłym ojcu.
- Znam Jacoba i niestety raczej nie będzie mi dane omijać go od tak. Pewnie będę miała i z nim zajęcia. Ale to się jeszcze okaże. Na razie pędzę nich na mnie dłużej nie czeka.
Przyznała i po chwili pożegnała się Virgo by skierować się w poszukiwania Filipa.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 28 Wrz 2020, 19:57

Zerknęłam podejrzliwie na dziewczynę.
- Mira... proszę cię, nie kombinuj. To cię nie dotyczy, muszę sobie poradzić z tym sama. - powiedziałam chociaż ponownie liczyłam sie z tym że nie posłucha.
Z resztą zaraz dziewczyna zajęła swoje myśli treningami,więc odpuściłam ten temat. Na myśl o tym że Jacob miał by uczyć Mirę poczułam nieprzyjemny ucisk gdzieś w klatce piersiowej, odsunęłam to jednak od siebie... musiałam jej zaufać.
- Więc uważaj przy nim co mówisz... zwłaszcza jeśli mogą usłyszeć to inni. - powiedziałam jeszcze ale dziewczyna już odchodziła.
Pokręciłam lekko głową, Mira była naprawdę żywiołowa, do tego pycie wampirem jej wyraźnie służyło. Kiedy uciekła do swojego Filipa przeszłam się jeszcze kawałek po ogrodach, wkrótce pewnie będzie zupełnie zimno... zbliżała się też pełnia. Dobrze że odbudowa naszych szeregów szła dosyć sprawnie, nie spodziewałam się że będziemy mieć tyle wampirów w tak krótkim czasie. Oczywiście większość nadal się uczyła ale nasza sytuacja zaczynała być stabilna. W końcu po jakimś czasie wróciłam na wzgórze żeby kontynuować prace.

z.t
Powrót do góry Go down
Octavia
Dziewczyna w masce
Octavia

Liczba postów : 501
Punkty aktywności : 3897
Data dołączenia : 28/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyWto 03 Lis 2020, 15:12

Jedną z najbardziej odczuwalnych przez Octavię zalet zimy jest to, że szybciej zapada zmrok. Gdy jest się wampirem, który nie może wychodzić na światło dzienne, to na prawdę potrafi być czymś pozytywnym. Nawet chłód nie jest taki dokuczliwy jak kiedyś. Gdyby nie pozory, nie musiałaby nawet nosić ciepłego płaszcza i wełnianego szalika. Teraz jednak pozwoliła go sobie nie zakładać, ponieważ wyszła do ogrodu, w którym żaden człowiek nie powinien się kręcić.
Przemieniona niezwykle ucieszyła się z powrotu Nathaniela, ale nadeszła pora by uporać się także z wieloma innymi rzeczami. Różnice zdań między wszystkimi, którzy brali udział w rozmowie nie ułatwiały im podejmowania decyzji. Każdy był złamany po tym wszystkim co się wydarzyło i każdy kierował się zupełnie innymi powódkami. Prawdę mówiąc, Octavia nawet ucieszyła się z tego, że poproszono ją o opuszczenie gabinetu. Nie chciała być świadkiem ewentualnej kłótni. Poza tym Virgo i Nathaniel zasługiwali także na to, by spokojnie porozmawiać ze sobą, bez udziału żadnych mediatorów. Wampirzyca miała dzięki temu czas, by opróżnić torebkę krwi, dzięki czemu poczuła się bardziej syta. Potem kręciła się po rezydencji, nie wiedząc gdzie ręce wsadzić. Niespecjalnie jej się chciało dołączać do treningu Filipa, dlatego postanowiła sobie odpuścić wizytę na sali. W końcu postanowiła, że przejdzie się po ogrodzie i odetchnie. Chłodne powietrze pomagało jej otrzeźwić umysł.
Po kilkunastu minutach spacerowania wybrała jedną z ławek, wytarła jej kawałek ze śniegu i usiadła. Poprawiła słuchawkę, która prawie wypadła jej z ucha i skupiła się na muzyce, której właśnie słuchała.



Ogród różany - Page 3 EhFdp0n
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptySro 04 Lis 2020, 20:09

Kiedy ją szukał zapytał jednego z przemienionych czy widział gdzieś wampirkę. Kiedy dowiedział się, że jest w ogrodzie poszedł się przebrać do pokoju. Nie chciał zwracać już na siebie uwagę zwłaszcza, że nie wiedział w jakim stanie zakończy rozmowę.
Idąc do niej czuł jak gula w jego gardle rośnie, nie potrafił zebrać myśli jak zacząć i co w ogóle jej powiedzieć.
Nie musiał długo szukać, zauważył ją siedzącą na jednej z ławek. Podszedł do niej i zrzucił resztkę śniegu z ławki po czym usiadł obok. Schował dłonie w kieszeni bluzy, dodawało mu to trochę otuchy i ciepła. Cieszył się, że było zimno, przyjemny chłód pomagał mu podjeść do wszystkiego z dystansem.
- Chyba się dogadaliśmy...
Zaczął bardzo neutralnie myśląc jak ubrać w słowa to co chciał jej powiedzieć.
- Muszę Ci coś powiedzieć...
Postanowił nie owijać w bawełnę.
- Nie wiemy, jak wszystko się potoczy, najważniejsze jest teraz by zadbać o bezpieczeństwo Twoje, Filipa i innych przemienionych.
Zbierał się w sobie i próbował dodać sobie sił. Patrzył w śnieg, nie potrafił na nią spojrzeć.
- Nie mówię, że to jest pewne, ale jest szansa, że ja i Virgo... - Zrobił na chwilę pauzę aby przełknąć tworzącą się gulę. - jest szansa, że będziemy musieli postarać się o.. przedłużenie rodu.
Mimo iż chciał, nie mógł na nią spojrzeć. Czekał na jej reakcję, bał się tego co powie.
- Wolę powiedzieć Ci to teraz, kiedy jeszcze nasza relacja... nie rozwinęła się do końca.
Skupiał się na oddechu i kolejnych słowach.
- Zrozumiem, jeśli mnie znienawidzisz, zrozumiem jeśli dasz mi w twarz, ale błagam... nie odchodź ze wzgórza.. tylko tutaj możemy Cię chronić.
W końcu zwrócił twarz w jej stronę, przyglądał się jej badawczo ze smutkiem w oczach.
- Nie chcę Cię ranic, ale... dużo się zmieniło, ja się zmieniłem. Nie wiem czy potrafię być taki jak wcześniej.
Zacisnął dłoń w kieszeni, czuł jak jego paznokcie wbijają się we wnętrze jego dłoni i go ranią.
Odwrócił wzrok i go spuścił.
- Chcę też trochę pobyć sam... Przepraszam..
Powiedział to cicho wiedząc, że to najbardziej ją zaboli. Postanowił nie mówić już nic więcej. Czekał na jej reakcje jak na ścięcie.
Powrót do góry Go down
Octavia
Dziewczyna w masce
Octavia

Liczba postów : 501
Punkty aktywności : 3897
Data dołączenia : 28/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptySro 04 Lis 2020, 20:38

Wampirzyca miała na tyle wykształcony słuch, że pomimo słuchawek w uszach, z których leciała muzyka, była w stanie usłyszeć zbliżającego się Nathaniela. Spojrzała na niego, gdy ocierał ławkę z płatków śniegu, wyjmując w międzyczasie małe słuchawki. Wyłączyła muzykę, a telefon schowała do kieszeni.  Pierwsze co ją zaniepokoiło w jego przyjściu było to, że nawet na nią nie spojrzał. "Muszę ci coś powiedzieć" było kolejną rzeczą, która zapowiadała, że ta rozmowa do weselszych nie będzie należała.
Na początku spoglądała na jego twarz, próbując odczytać z niej jakiekolwiek emocje. Jednak z każdym kolejnym zdaniem, które wypowiadał było to coraz trudniejsze. W pewnym momencie i ona odwróciła wzrok i utkwiła swoje spojrzenie w jakimś punkcie. Nie śmiała mu nawet przerwać, tylko analizowała wszystko w myślach. Niestety nigdy nie była tak wylewna jak większość osób, mieszkających na tym wzgórzu. Kiedy wszyscy się z wszystkiego tłumaczyli, oddawali się wyniosłym przemówieniom, ona na ogół miała do powiedzenia jedno zdanie albo powstrzymywała się od komentowania. Kiedy skończył mówił, milczała jeszcze przez dobrą chwilę. Zacisnęła lekko zęby, czując jak słowa ugrzęzły jej w gardle. Nawet mniej mrugać zaczęła, jakby coś w niej zamarło na moment. W końcu przełknęła ślinę i wypuściła nosem powietrze.
- Wystarczyłoby mi gdybyś powiedział wprost, że wolisz być sam. Bez tej całej otoczki.- powiedziała ponuro. Każde jego zdanie wprawiało ją w jeszcze większy psychicznie ból, a jednocześnie patologiczną nadzieję, że będzie próbował ją przekonać do siebie i do tego co ich łączy. Ostatnie co jej powiedział, zabiło w niej nawet to małe światełko.
- Niby wszystko się zmieniło, ale u mnie wcale.- stwierdziła, a jej głos zdawał się oschły i bezwzględny.- Myślałam, że po coś czekam na tym waszym wzgórzu, a tym czasem byłam tylko pomagierem do załatwiania waszych rodzinnych spraw.- dodała, ściągając lekko brwi. Prawdopodobnie to była jedyna oznaka tego jak ciężko jej się teraz mówiło i o tym wszystkim myślało.- Kilka godzin temu nazwałeś mnie "zajętą", a chwilę później "przyszłą Panią Tenebris"...no i na co to wszystko?- prychnęła wyraźnie rozczarowana. Nie to, żeby było jej spieszno do małżeństwa i angażowania się w już coś tak zaawansowanego. Najzwyczajniej nie umiała pojąć tego, że w ciągu jednego dnia zdążył złożyć jej parę obietnic i oznajmić, że ją zostawia.
- Wiesz co Nat? Przepraszam, Paniczu Nathanielu? Znudziło mi się bycie chronioną. To co tutaj robię to jedynie próby przetrwania, a nie życie. Jeśli tak ma pozostać, nie oczekujcie, że tu zostanę.- powiedziała, a jej głos zadrżał. Odeszła dwa kroki od ławki, jakby zamierzała już sobie pójść, ale zatrzymała się gwałtownie. Coś nie pozwalało jej od tak opuścić to miejsce. Najzwyczajniej nie chciała tego robić. Chciała by każdy dzień wyglądał jak wczorajszy, kiedy Nat wrócił i mogli udawać, że jest wszystko w porządku. Z drugiej strony, była świadoma tego, że nie może tutaj tak koczować i czekać na jakiś cud.



Ogród różany - Page 3 EhFdp0n
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptySro 04 Lis 2020, 21:39

Słuchał jej słów i w pierwszym momencie zaniemówił. Po chwili jednak emocje zaczęły brać nad nim górę. Tak długo chamował swoje emocje, aż w końcu pękł. Jego oczy zapłonęły wściekłością, dłoń która zaciskał w pięść zaczęła krwawić od paznokci które przebiły jego skórę.
- Myślisz, że się zgrywałem?! Że się bawiłem Tobą?! Czy ty jesteś ślepa
Warknął wściekły.
- Masz prawo być zła, ale przegięłaś! Robimy kurwa wszystko by utrzymać tą całą bandę, poświęcamy się dla was. Virgo poświęciła wszystko, wszystko! Po to żebyście byli bezpieczni.
Wyjął dłonie z kieszeni i zacisnął na brzegu ławki, drewno zaskrzypiało.
- Otwórz oczy.. Nie widzisz tego co się dzieje? Katherina i jej brat, Wilkołaki, Łowcy? Myślisz że to wszystko? Kiedy mnie nie było jakieś istoty bawiły się kurwa mną jak zabawką, nie byłem w stanie ochronić siebie a co dopiero innych!
Drewno zaczęło pękać od nacisku, jego zdenerwowanie rosło z każdą sekundą.
- Gdybyś nic nie znaczyła nie mówiłbym tego wszystkiego i nie był z Tobą.
Miał dość, ta rozmowa przyjęła zły obrót. Kiedy wstała, on wstał razem z nią, obrócił się w stronę ławki i kopnął ją wściekły z całej siły. Ta nie tylko się przewróciła ale i pękła w pół.
- Mam dość! Dość brania odpowiedzialności za to wszystko!
Pękł, a wszystkie emocje które w nim siedzialy od dawna wylały się. Krzyknął głośno, wręcz warknął, wiedział, że właśnie wszyscy na wzgórzu to usłyszeli, nie przejmował się tym jednak. Włosy zaczęły mu falować od aktywującej się umiejętności. Nie spojrzał na nią, uciekł w głębsza część ogrodu by pobyć sam.

Z/t
Powrót do góry Go down
Octavia
Dziewczyna w masce
Octavia

Liczba postów : 501
Punkty aktywności : 3897
Data dołączenia : 28/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptySro 04 Lis 2020, 21:57

Pożałowała tego, że się zawahała i nie odeszła, gdy tylko wstała. W innym wypadku nie zdążyłby powiedzieć jej tego, vo właśnie wystrzeliło z jego ust. Octavia zacisnęła dłonie w pięści powstrzymując się przed tym, żeby czegoś nie rozszarpać. To był moment, kiedy szala goryczy się przelała, a w jej głowie aż kipiło. Prawdę mówiąc, jeszcze ani razu nie była tak wytrącona z równowagi odkąd zamieszkała w Venandi.
- Tak to wygląda.- wycedziła przez zęby odpowiadając na jego słowa. Czuła się jak porzucone szczenię, które każdego dnia czeka pod drzwiami na swojego właściciela. Nie potrafiła zaakceptować faktu, że nic nie idzie po jej myśli i nie potrafi nikogo przy sobie zachować. Za każdym razem, gdy zdolała pomyśleć, że tutaj jest jej dom działo się zaraz coś co to wszystko rujnowało.
- A czy to moja wina, że to wszystko się dzieje?!- wyrzuciła, choć szybko dotarło do niej, że to co powiedziała jest bez sensu. Odwróciła się w jego stronę, a łzy z jej oczu popłynęły jak na zawołanie, choć w prawdzie wcale ich nie chciała.To co on mówił również było dla niej absurdem, który był jakimś głupim pretekstem, mającym wyjaśnić czemu ją odrzuca.
- Żałuję, że nie pozwoliłeś mi wtedy umrzeć!- zawołała gdy odchodził. Tym razem nie była już sobą, bo chciała by to usłyszał. Nathaniel doskonale mógł zdawać sobie sprawę, że chodzi dokładnie o noc jej przemiany. Przetarła łzy, które zalały już całe jej policzki i czym prędzej pobiegła po swoje rzeczy.

Zt



Ogród różany - Page 3 EhFdp0n
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyNie 17 Paź 2021, 23:41

Nie bez powodu wybrałam południe, większość wampirów była o tej godzinie w łóżkach. Po korytarzach krzątali się tylko bardziej doświadczeni i zaufani z moich wampirów. Do tego wszyscy którzy mogli wytrzymać dość na słońcu, a dzisiaj... była piękna pogoda. Sądziłam że przyjmę owego... gościa w gabinecie, jednak zerkając przez okno obserwowałam to jak pięknie kwitnął ogród. Denerwowałam się tym spotkaniem, Jacob nie odpisywał od jakiegoś czasu... nikt od łowców nie pojawił się też na wzgórzu. Nagle do Venandi zjeżdża ktoś nowy i Valkyon od tak oświadcza mi że chce się spotkać i mnie poznać. Brzmiało to zdecydowanie podejrzanie, jednak nie planowałam odmówić. Co nie zmieniało faktu że niepokoiło mnie to spotkanie, dlatego wybrałam porę w której nie będę narażać nikogo więcej na konfrontację i dlatego wyszłam do ogrodu. Gdy się martwiłam, musiałam chodzić... musiałam się jakoś uspokoić, a obecne wokół rośliny, mogły mi w tym pomóc. Wychodząc poleciłam służbie przysłać mojego gościa do alei różanej gdy tylko się zjawi i to najkrótszą drogą. Kiedy wyszłam na słońce, już wiedziałam że to był dobry pomysł. Przechadzając się po ogrodzie, nie widziałam już tego samego ogrodu w którym ojciec palił nieposłuszne wampiry. Pożar który miał tu miejsce kilka miesięcy temu, zadziałał najwyraźniej na plus. Zasadzone nowe rośliny jak i odnowione ścieżki i ławki zmieniły się w bardziej bajeczne. Wokół mieszały się zapachy różnych gatunków kwiatów, zatrzymałam się chwilę przy kwitnącej na biało róży. Pięła się po wyznaczonym torze, tworząc jeden z wielu kwiatowych łuków korytarza przede mną. Zerwałam jedną i przysuwając ją do swojego nosa przymknęłam na chwilę oczy. W ogrodzie było pełno ptaków które teraz wesoło śpiewały, fruwając od gałęzi do gałęzi po całym terenie. Przechyliłam lekko głowę wsłuchując się w śpiew jednego, bardziej melodyjnego niż reszta. Tak... czułam się tutaj o wiele spokojniej, zupełnie jak bym teraz była gotowa do walki na znanym i przygotowanym terenie.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1258
Data dołączenia : 03/10/2021

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 18 Paź 2021, 13:45

Knut po spotkaniu z Valkyonem nie próżnował. Spędził dużo czasu na ćwiczeniach, medytacji, ćwiczeniu rytuałów Ulfhednars i próbach kontaktu ze swoimi bogami. W wizjach pojawiała się kilka razy kobieta której nie znał. Kobieta ta siedziała na tronie trzymając w jednej ręce broń w drugiej zaś wagę.

I ilekroć pojawiał się ten obraz Knut czuł się dziwnie nieswojo. Wizje się zmieniały, broń, twarz, wszystko się zmieniało. Z wyjątkiem jej spojrzenia. Spojrzenia wyrażającego dumę, ciekawość, strach i wyzwane. Knut wiedział skąd te wizje. Runy rozsypywane na podłodze apartamentu zawsze mówiły to samo. Czekał tylko na zaproszenie.

Gdy to nadeszło był nieco zaskoczony porą. Z drugiej strony wiedział dobrze że odpowiednio potężne wampiry nie kłaniały się przed słońcem. Nadal jednak przywykł do kontaktów z nimi w nocy.

Jotunbane zamierzał przygotować się przed tą rozmowę najlepiej jak potrafił. Jako swój uniform wybrał schludne czarne jeansy o kroju dość przylegającym do ciała. Bordową koszulę z długim rękawem. Nigdy nie zapinał koszul pod szyję toteż i dzisiaj zostawił sobie o jeden guzik za dużego luzu. W rozcięciu idealnie odnajdowała się srebrna replika Mjolnira ze Skane otoczonego parą kłów wilkołaczej alfy sprzed wielu lat.
Na górę zarzucił czarną marynarkę. Miał też na sobie te same kowbojki o srebrnych czubach co miał je ostatnio w barze.
Świeżo umyte włosy zaplótł w warkocz i puścił luźno w tył głowy odsłaniając wygolone boki i kilka blizn na ich powierzchni. Brodę lekko przystrzygł i wplótł w nią kilka srebrnych koralików.
Rzecz jasna nie wychodził z domu bez broni. Glock ze srebrnymi nabojami znajdował się w kaburze pod lewą pachą. Miał też nieduży toporek pod drugą pachą.

Kolejnym punktem przygotowań było poinformowanie klanu o swoich zamiarach. Wiedzieli już mniej więcej jak wyglądała sytuacja w Venandi jednak jednym z najbardziej istotnych elementów było poznanie źródła zamieszania. Rzecz jasna i w jego klanie były osoby które nie pochwalały jego decyzji. Jednak Knut był tam od bardzo dawna. Ulfhednars wiedzieli że Knut nie podejmuje pochopnych decyzji... oraz że nie bardzo mogą mu czegokolwiek zabronić.

Pod posiadłość przyjechał punktualnie. Potężny Mercedes G5 pokonywał drogę na przedmieścia bez najmniejszego wysiłku. Knut podjechał grzeczne pod wjazd. Przedstawił się z imienia i nazwiska mając świadomość że najpewniej będzie sprawdzany i wampirzyca zapewne pilnuje dobrze swojego bezpieczeństwa. Łowca był czujny choć maskował to pod maską pozornego spokoju i poważnego, niewzruszonego spojrzenia.
Jeśli nastąpi taka potrzeba da się przeszukać i odda posiadaną broń, jeśli nie, nie zamierzał jej używać. A już na pewno nie w domostwie wampirzej królowej.

Do ogrodu wszedł spokojnym pewnym krokiem. Starał się zapamiętać możliwie największą ilość szczegółów. Zarówno jeśli chodzi o rozkład pomieszczeń jak i wystroju bo jak większość wampirów i tutaj mógł zauważyć pragnienie zaimponowania gościom jak i pokazania swoich wpływów i bogactwa. Ta ostatnia część była czymś co być może warto jest się nauczyć samemu.

Rozglądał się o ogrodzie nieco zaskoczony ilością życia zebranym w samym centrum martwych władców pobliskiego miasteczka. Gdy zobaczył wampirzycę wsłuchaną w śpiew ptaków był nieco zaskoczony. Mniej zaskoczony był za to jej prezencją. Była piękna, kruczoczarne włosy, zgrabne ciało, delikatne rysy twarzy i to spojrzenie...
Knut zdał sobie sprawę że widział je ostatnio kilka razy. Nie była to przyjemna realizacja.
-Witam.- zaczął przyjaznym tonem -Cieszę się że znalazłaś chwilę dla przybysza.- dodał z równie przyjaznym uśmiechem. Nie skłaniał się jednak a spojrzenie patrzyło prosto w oczy wampirzycy.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 18 Paź 2021, 20:24

Wampiry które wpuściły Knuta miały w zasadzie jedynie dwa zadania. Po pierwsze, przyprowadzić go do mnie najkrótszą możliwą drogą. Po drugie, natychmiast gdy to zrobią, ulotnić się i zostawić nas samych. Nie, nie kazałam go przeszukiwać czy zostawiać broni przed wejściem. toś mógł by powiedzieć że to z mojej strony wyjątkowo nieostrożne. Ja jednak patrzyłam na to nieco inaczej, Knut Jorgensson, był łowcą z bardzo daleka. Przyjechał tutaj, z tego co zdążyłam się dowiedzieć do Valkyona, chociaż nie znałam ich dokładniejszych relacji. Obcy łowca... z obcego bractwa i raju, mimo to Valkyon prosił mnie żebym się z nim spotkała. Zaprosiłam go dosłownie do nory węży, a on po prostu się zgodził. Chciałam dać mu, nawet jeśli nieprawdziwe... to chociaż znikome poczucie bezpieczeństwa. Niech myśli że ma jakąś przewagę skoro zapuścił się tak daleko. Zachowałam jednak na tyle środków ostrożności, że to co zobaczył w samej posiadłości było jedynie niewielkim jej fragmentem, a jedynymi osobami stąd z którymi miał kontakt to wampir który właśnie zostawiał nas samych i ja. Moim głównym celem w końcu była ochrona reszty mieszkających tu wampirów... ja... i ta sobie poradzę. Tak więc, słyszałam ich już dobrą chwilę zanim rosły mężczyzna się ze mną przywitał. Czego chciał? Po co to spotkanie? Te pytania krążyły mi po głowie, jednak ja zwykle ubrałam maskę pewności siebie. Otworzyłam oczy dopiero gdy padły jego słowa i przesunęłam po nim spojrzeniem od butów aż po splecione włosy. Swoją posturą, z resztą całym sobą przynosił mi na myśl wojownika... kogoś brutalnego, budzącego lęk... a jednak, nie bałam się. Wyprostowałam się, stając twarzą w twarz z o wiele wyższym ode mnie mężczyzną, a miałam ubrane szpilki. Chwilę zastanawiałam się jaką powinnam przyjąć strategię, jednak jego przyjazny uśmiech sprawił że mimowolnie sama się uśmiechnęłam.
- Pan Jorgensson. Witam na Zachodnim Wzgórzu. - zaczęłam spokojnie znosząc jego spojrzenie.
- Cóż, mogła bym powiedzieć coś banalnego w stylu "Przyjaciele moich przyjaciół są moimi przyjaciółmi", ale przyznaję że byłam po prostu ciekawa. Jest dziś piękna pogoda... zgodzi się pan ze mną przejść? - w zasadzie, nie do końca czekałam na zgodę.
Nie byłam może nazbyt nachalna jednak stanęłam lekko bokiem, żeby mężczyzna mógł się ze mną zrównać. Nie odczuwałam temperatury tak jak ludzie... sama byłam ubrana ja zwykle w taką pogodę w zwiewną, białą sukienkę... spodziewałam się że w koszuli i marynarce może być trochę ciepło, chociaż domyślałam się że jego strój wybrany był nie przypadkowo. Czy jeśli wzięła bym go pod rękę, czuła bym raczej kryjący się pod materiałem nóż? A może pistolet? Niemniej, planowałam iść bardziej do cienia jakie dawały łuki pnących róż, a od strony jeziora zawiewał chłodniejszy wiatr.
- Valkyon wspominał że mogę w jakiś sposób pomóc. Nie mówił jednak zbyt dużo o powodzie pana przyjazdu, ani samej wizyty.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1258
Data dołączenia : 03/10/2021

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 18 Paź 2021, 21:14

Ubranie knuta było dość dobrej jakości. Brzydził się poliestrem toteż lniana koszula i bawełniana marynarka sprawiała że temperatura była wręcz idealna. Łowca choć zazwyczaj kierujący się bardziej pierwotnymi instynktami, starał się nie skupiać zbytnio na niezbyt zakrywającej ciało sukience. Nawet przy jego wyobraźni... Trzymał jednak wszystko na wodzy. Wiedział że właśnie wchodzi w paszczę lwa. Nadal jednak wiedział że wyjdzie stąd żywy... O ile rzecz jasna nie zrobi nic głupiego.

Słysząc jej słowa uśmiechnął się mimowolnie. Cenił bardziej otwarte podejście. Choć gdzieś wewnątrz zagrała czuła nuta. Przyjaciół? Wiedział o sojuszu ale przyjaźń to duże słowo.
-Chętnie, ma Pani wyjątkowo zgrabne gniazdko.- odparł krótko z tym samym przyjaznym uśmiechem. Zgrabne gniazdko? Bogowie... Knut nie był najsprawniejszym mówcą, choć się starał.

Gdy się zrównali Knut trzymał ręce przy sobie. Nie planował brania jej pod rękę czy też samemu dania wzięcia się pod rękę. Chciał zachować pół formalny wydźwięk spotkania. Poza tym nie wiedział jak kobieta zareagowałaby na dotyk... Bądź jak on by zareagował. Wiedział o urokach wampirów, ale jego wiedza była zbyt mała by wiedzieć jak one dokładnie działają.
-Skoro rozmawiamy otwarcie- uśmiechnął się lekko rozbawiony -Również kierowała mną ciekawość. Nie codziennie słyszy się o królowej wampirów bratającej się z tutejszym jarl... wodzem łowców.- Uśmiechnął się do niej dość przyjaźnie i jakby luźniej. Nadal jednak wewnątrz czuł napięcie. Wiedział że kobieta może zdawać się miła i delikatna, ale zapewne jest maszyną do zabijania. Nawet w pełnym słońcu.
Zaraz jednak lekko spoważniał -Przyjechałem tutaj jednak celem usunięcia waszego wspólnego problemu. Słyszałem że większość informacji na temat watahy pochodzi od Pani, a preferuje zaczerpnąć prosto ze źródła niźli przez pośredników.- I na koniec posłał jej jeszcze jeden przyjazny uśmiech.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 18 Paź 2021, 21:59

Posłałam mu lekki uśmiech gdy usłyszałam specyficzny komplement. "Zgrabne gniazdko"? W tej chwili odniosłam, może mylne, wrażenie że nie tylko ja staram się w ładny sposób ukryć fakt że w jakimś stopniu niepokoiło mnie to spotkanie.
- Dziękuje. - dodałam jeszcze w odpowiedzi i ruszyłam tunelem kwiatów.
Róże którą wcześniej zerwałam obracałam ostrożnie w palcach, patrzałam jednak przed siebie, nie spuszczałam głowy słuchając co łowca miał mi do powiedzenia. Kilka ptaków przeleciało obok nas, zupełnie nie przejmując się naszą obecnością, nie szliśmy zbyt szybko, nadałam nam spokojnego tempa spaceru. Paradoksalnie mając przy sobie Knuta czułam się teraz nawet nieco spokojniejsza. Nie zaczął od wyciągnięcia srebrnej broni, ani od banalnego nazwania mnie pijawką.
- Skoro rozmawiamy otwarcie. - powtórzyłam jego słowa szczerze rozbawiona.
- Nie lubię tego zwrotu, jestem najsilniejszą wampirzycą w mieście i rzeczywiście przewodzę tutejszym wampirom. Ale daleko mi do królowej. - powiedziałam chwilowo ignorując jego delikatne wytniecie sprawy sojuszu.
Wolałam nie wykładać wszystkich kart na stół, nie byłam nadal przekonana w pełni co on sam o nim sądzi. Odrobina ostrożności nie zaszkodzi. Zwłaszcza na tak wczesnym etapie rozmowy. Gdy spacerowaliśmy zerkałam na niego co jakiś czas, może nie znałam się na wszystkim... ale znałam się na ludziach, lubiłam badać ich mowę ciała. Knut wydawał mi się spięty, co było oczywiście jak najbardziej naturalne biorąc pod uwagę okoliczności. Sama również mogłam sobie gdybać o wzięciu go pod rękę, jednak w realiach wcale tego nie robiłam. Przynajmniej na razie, lubiłam panować nad sytuacją i czasem zdarzało mi się łagodnie wpływać na postrzeganie mnie w konkretny sposób przez osobę z którą rozmawiałam. Teraz grałam dosyć neutralnie... badając po części grunt. Nagle jednak zatrzymałam się przyglądając się uważnie swojemu rozmówcy. Jego słowa zdecydowanie mnie zaskoczyły... wzbudziły też moją czujność, chwilę więc rozważałam jak, poprowadzić tą rozmowę dalej.
- Wyjątkowo miło z Pana strony... słyszałam o bractwie zajmującym się polowaniami na wilkołaki. Chyba to najbardziej znane jest w Niemczech. Przyznam jednak że niespecjalnie interesowałam się łowcami z innych krajów. Jeśli mogę... większość z was jest... zdecydowanie nieufna wobec nas. Nie mówię że niesłusznie, i że nie działa to też w drugą stronę. Mamy za sobą... wiele lat niezbyt przyjaznej historii. Ufa mi pan jednak na tyle żeby wierzyć w moje informacje? - zapytałam spokojnie, chociaż prosto z mostu.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1258
Data dołączenia : 03/10/2021

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 18 Paź 2021, 22:44

Knut szedł spokojnie. Jego krok był sprężysty choć całe ciało poruszało się jakby swobodnie, powoli podążając za stopami łowcy. Tak był spięty całym wydarzeniem. I wiedział doskonale że cała ta przyjazna rozmowa przypominała nieco taniec z nożami. Z drugiej jednak strony lata pracy w korporacji nie poszły w las, wiedział jak rozmawiać gdy ma się wycelowaną broń w plecy... Pytanie gdzie było lepiej?
Na słowa o tytułach tylko uśmiechnął się grzecznie. Sam zapewne będąc wampirem od razu owinąłby się w futra i kazał postawić sobie tron... z drugiej strony przy takiej rozmowie powiedziały dokładnie to samo.

Słowa o bractwie z Niemiec sprawiło że z jednej strony zadrgała jakaś wrażliwsza struna gdy Ulfhednars nie zostali wymienieni jako pierwsi... z drugiej jednak strony oznaczało to że nie wie całkowicie wszystkiego o ich "rasie" co zawsze odrobinkę przeważało szalę na jego stronę. Choć z innej strony patrząc. Największe bractwo z niemiec polowało na wampiry i wilkołaki, trudno się dziwić że nie kojarzyła konkretnych. Nie żeby Knut do niedawna wiedział kim byli Tenebris

Knut uśmiechnął się szczerze -Żyjemy w czasach gdy zaufanie to towar wyjątkowo luksusowy, a czy Pani ufa moim szczerym intencjom?- odparł na pytanie po czym przeszedł dalej nie zamierzając bezpośrednio odpowiadać na słowa wampirzycy.
-Wierzę jednak że jeśli Valkyon Pani zaufał, mogę sobie na tyle pozwolić- posłał jej uprzejmy uśmiech.

Przez cały czas nie starał się stawać przesadnie dumnie czy w jakikolwiek inny sposób okazywać brak szacunku. Knut samemu uznając się za myśliwego, szanował gdy spotykał gracza na równym bądź wyższym poziomie. Jej wzrost zaś jedyne co zrobił to zabawną wizję porównawczą wyższego od niego Valkyona rozmawiającego z wampirzycą o warunkach sojuszu.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyPon 18 Paź 2021, 23:25

Wyjątkowo trafne określenie dla naszej rozmowy. Z pozoru, gdyby tylko ktoś widział nas z boku, byliśmy zwykłą dwójką osób rozmawiającą o codziennych problemach. Mili i uprzejmi... podczas gdy w rzeczywistości, każde wypowiedziane w tej rozmowie słowo było przemyślane i dobrane tak, aby zostać właściwie odebranym. Nawet moje wspomnienie o łowcach... chociaż ryzykowne, bo dawało poczucie mojemu rozmówcy, że nie wszystko wiem... nie było wypowiedzią bez powodu. Oczywiście że nie znałam wszystkich bractw łowców świata... kojarzyłam co najwyżej te najbardziej znane. Jednak wiedząc z kim będę rozmawiać, poszukałam chociaż skrawów informacji na jego temat. Chociaż nie ukrywam, nie było tego wiele... z drugiej strony, nie miałam też na to dużo czasu. Co do mojego pytania musiałam przyznać... wybrnął z niego śpiewająco. Na tyle że naprawdę chciała bym mu zaufać.
- Nie. - odparłam krótko na jego pytanie.
- Jednak muszę przyznać że chciała bym, nie mam jedna tego komfortu "Zaufam Valkyonowi, bo on ci ufa"... ostatni kredyt tego zaufania zapłaciłam o wiele za wysoko... Wspominał może że łowca którego wysłał na pomoc zbuntował się i zabił moich ludzi? Dowodem na to że Panu nie ufam jest fakt że spotykamy się sami...Ale... spotykamy się. Zależy mi na dobrze mieszańców miasta... wszystkich. Wychowałam się z nimi, jeśli moje informacje mogą pomóc w pozbyciu się wilkołaków, oczywiście ich udzielę. Nie jest tego może zbyt wiele, byłam dzieckiem kiedy pierwszy raz zaatakowały Venandi. Mam jednak prośbę, tutejsze wampiry podporządkowane są mojej woli... Jeśli wątpi pan w nasze intencję, tak naprawdę wątpi pan w Moje... Kieruj więc swoją pogardę czy gniew w moją stronę, nie ich. - bynajmniej nie chciałam go urazić... zwyczajnie znałam realia, a poprzedni wysłannik Valkyona skutecznie zraził mnie do tych jego "zaufanych".
Sama jednak zabiegałam o sojusz, nie chciałam być niewłaściwie odebrana, jednak zależało mi na poddanych. Wyszliśmy z kwiatowego korytarza, prosto na murowaną ścieżkę wokół niedużego jeziorka, po którym pływały łabędzie.  Kwitły już niektóre odmiany lilii wodnych.
- Virgo... Jeśli mamy współpracować, nie mów mi na Pani. Powiedź... Jesteś łowcą, przyjechałeś aż z Szwecji żeby pomóc Valkyonowi w walce z wilkołakami. Większość z was nasz sojusz poważnie niepokoi... a jak dotąd nie padło z twojej strony kilka bardzo ważnych pytań. - dodałam z równie uprzejmym uśmiechem i odsunęłam za ucho kilka czarnych kosmków włosów który wiatr zawiał mi na twarz.
- Większość niepokoi wiele aspektów naszego życia... pytają co jemy skoro nie polujemy, jakim cudem jest nas coraz więcej skoro nie zabijamy... Co naprawdę rozpoczęło konflikt z wilkołakami, czy nie wykorzystujemy łowców do własnych celów? Czy to prawda że czosnek nas zabija? - oczywiście... ostatnie było półżartem, przez co też się uśmiechnęłam.
Jednak liczyłam na bardziej... otwartą rozmowę, zaryzykowałam tym trochę. Chociaż w głębi siebie czułam że nieco mi się ta otwartość opłaci.


Ostatnio zmieniony przez Virgo dnia Wto 19 Paź 2021, 10:32, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1258
Data dołączenia : 03/10/2021

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyWto 19 Paź 2021, 00:20

Knut uśmiechnął się rozbawiony, ale Virgo mogła przysiąc że to rozbawienie było szczere.
Czyli rozmawiali otwarcie, zachowując pozory rozmowy służbowej otwarcie zachowując ostrożność. Było w tym coś okrutnie zabawnego dla łowcy z północy. Z drugiej strony było też dziwnie komfortowe. Knut nie był najlepszy w kłamstwach, i świadomość że nie będzie musiał zbytnio kłamać czy udawać szczerze dodała mu otuchy.

Choć następne słowa już nie.
No kurwa debil. Chyba że... Nie, smutas nie wpadłby na pomysł poświęcenia swoich ludzi...
Na wzmiance o poprzednim zaufanym łowcy, przez twarz brodacza przegalopowała pełna paleta emocji
Od konsternacji, przez gniew, po rozczarowanie by w końcu znowu przyjąć bardziej poważną minę.
-Nie wspomniał.- odparł krótko.

Knut nie lubił gdy jego względnie ogarnięty plan był podkopywany przez brak kluczowych informacji. A fakt że ludzie Valkiego naruszyli postanowienia sojuszu był faktem dość istotnym. I nawet mu nie przypierdolę bo jest za szybki...
Wzmianka o poddanych i dziwnie szczera troska zaskoczyła Brodacza. Owszem musiała mu powiedzieć że wcale nie traktuje mieszkańców miasta jak bydła, jednak zaznaczenie swojej władzy było dziwnie miękkie. Zdawało się że naprawdę dba o swoje stadko, jakiejkolwiek roli by nie przyjmowali.
-Rozumiem- kiwnął głową.

Gdy dotarli do jeziora Knut od razu zwrócił uwagę na kolejną oazę życia. Na ten moment musiał przyznać że doceniał jej kunszt dyplomatyczny i zdolność do przedstawiania się w odpowiednim świetle. Miał nieco problem z zachowywaniem chłodnego podejścia zamiast zwyczajnie jej polubienia.

Uśmiechnął się szerzej -Miło Cię poznać Virgo, mów mi Broda. Nawet ludzie nie pamiętają imion, nie spodziewam się że tu będzie inaczej- i puścił jej oczko. Rozmowa stawała się odrobinę mniej formalna co Knut przyjął z uśmiechem. Ten zresztą trwał do momentu wzmianki o żywieniu i reszcie spraw.

-Czosnek zabija zazwyczaj w formie oddechu o poranku, chyba że masz jakiś sekret do sprzedania łowcom- rzucił wesoło jeszcze raz siląc się na uśmiech. Zaraz jednak przeszło do następnej części
-Wiem jak działa świat. Nie zywicie się w mieście, pójdziecie gdzieś indziej. Na resztę pytań nie odpowiesz mi szczerze a i ja nie oczekuje tych odpowiedzi- odparł szczerze wracając nieco do poważniejszego wydźwięku rozmowie. Choć nadal mowa ciała mówiła że rozmawiał otwarcie nie próbując czegoś ukrywać.
-Interesuje mnie głównie liczebność watahy, gdzie ich znajdę i co sprawiło że potrzebujecie w tej sprawie łowców... Choć powód konfliktu też brzmi interesująco- i ma koniec uśmiechnął się lekko co by wrócić do poprzedniej formy dialogu.
Zwłaszcza że czujne oko łowcy niepokojąco uważnie studiowało rysy jej twarzy i nawet tak niewinny gest jak zabranie kosmyka włosów było uważnie przestudiowanie. I Łowca nie mógł przed sobą szczerze przyznam że zrobił to tylko z powodów służbowych...
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyWto 19 Paź 2021, 11:20

Była z niego... niezwykle ciekawa postać. Poznając go można było się przestraszyć, na pewno nie był łowcą którego chciała bym zobaczyć na polowaniu, po drugiej stronie barykady. Spodziewałam się że musiał wzbudzać respekt, nawet wśród swoich. Im dłużej jednak z nim rozmawiałam, tym bardziej dochodziłam do wniosku... że łatwo było go polubić. A to, dla mnie mogło być niezwykle zwodnicze poczucie. Uśmiechnięty i niezwykle otwarty, bez problemu przejął moją inicjatywę szczerej rozmowy... spodziewałam się że uśmiech po części maskował niepewność gruntu na jakim się znajdował, ale było w tym wszystkim coś... szczerego z jego strony. Co więcej! Z tej rozmowy, wbrew pozorom sama uzyskałam niezwykle przydatne informacje. Po pierwsze... Valkyon nie powiedział mu o Haretonie, ciekawił mnie fakt, jak więc wytłumaczył chęć zawiązania sojuszu z wampirami. Nie do końca ufał swojemu towarzyszowi? A może nie miał dość czasu na wyjaśnienia? A może się bał przyznać... Ta czy siak, wiedziałam że nie wszystko dochodziło do uszu łowcy z Szwecji... o ile jego reakcja nie była idealnie wyćwiczoną grą aktorską. Skinęłam głową kiedy oznajmił że rozumie mój punkt widzenia, może nie była to wielka deklaracja, ale wiedziałam też że nie do końca mogę takiej wymagać. Tyle że dałam mu do zrozumienia, jak ważni dla mnie są moi ludzie. Miękkie? Tak, po części... z drugiej strony tym samym dawałam znak że są pod moją opieką i robiąc coś wbrew im... zadziera się i ze mną. Gdy się przestawił spojrzałam na niego nieco zaskoczona, ale też rozbawiona.
- A więc Broda, cała przyjemność po mojej stronie... - skwitowałam zerkając na podpływające w naszą stronę łabędzie.
Zapewne liczyły na jakąś przekąskę, ja jednak ruszyłam dalej dróżką wokół jeziora. Miał rację że ogród był taką... oazą życia w całej posiadłości. Kiedyś bałam się go, jedna po śmierci Roderyka... to wszystko przynosiło mi w jakiś sposób ukojenie. W odpowiedzi na jego żart zaśmiałam się i mimo niezbyt pozytywnego ciągu dalszego, uśmiech pozostał na moich ustach.
- Jesteś.. bardzo specyficzny i tajemniczy, ale myślę że naprawdę łatwo można cię polubić. Sądzisz że zabijam, tylko nie pod waszym czujnym okiem..że nie będę szczera, a mimo to rozmawiamy... nazwijmy to otwarcie. - dodałam nadal lekko rozbawiona.
Przede wszystkim, w swojej wypowiedzi dał mi jeszcze jedną wskazówkę, Valkyon nie powiedział mu o wszystkich postanowieniach sojuszu.
- Ale w porządku. Co do wilkołaków, ich siedziba od wielu lat była w Fostern. Nie znam dokładnej liczebności, kiedyś zakładaliśmy że to po prostu mieszkańcy tego miasteczka, ale sporo ludzi zaczęło tam zjeżdżać żeby odetchnąć od miasta. Trudno zliczyć ile faktycznie zostało tam prawdziwych ludzi... o ile nimi pozostali. Jeśli weźmiemy pod uwagę ilość spotkanych wrogów w lasach... sądzę że może ich być koło dwustu... To bardzo stara wataha. Byli tutaj zanim przyszli ludzie. A co do konfliktu... Cóż. Wampiry są długowieczne... jednak moja rodzina nigdy nie wiodła długich żywotów w tym mieście. Jakieś dwieście lat temu przyjechał tu mój pradziadek, zastał obozowisko ludzi nękanych przez wilkołaki. Nie będę go wybielać... nie chodziło o dobro tej garstki tylko o stały dostęp pokarmu. Niemniej... przepędził, wtedy niewielką watahę. Został tutaj budując miasto i jednocześnie coraz bardziej okradając wilki z ich terenu. Jako że konflikty wciąż się zdarzały, wilkołaki wchodziły do budującego się miasta i polowały na jego cennych ludzi jak i wampiry, wyzwał alfe watahy do walki. Zabił go... według wilczego prawa sam zostając alfą i jego jedynym rozkazem był zakaz wchodzenia na terytorium wampirów. Zapowiadało się pięknie, tyle że rany jakie odniósł były zbyt poważne. Gdy wrócił do domu umarł na rękach dziadka. Plusem było to że wilki faktycznie zaczęły trzymać się granicy. Ale pojawili się łowcy... Wilkołaki wróciły kiedy zniknął poprzedni rycerz waszego bractwa. Krótko po moich narodzinach, ojciec dotkliwie się nimi wtedy zajął... nigdy nie słynął z delikatności. Myślę że bały się wysunąć chociaż nosa ze swoich nor przez ten cały czas... wiedzieli że wciąż tu jesteśmy. To co się teraz dzieje... to po części moja wina. Valkyon musiał ci wspomnieć że był inny wampir, który zaatakował miasto i odebrał mi pozycję. Według nich, nie odzyskałam jej sama więc jestem słaba... biorąc pod uwagę to jakie straty poniosłam w walce z tamtym wampirem... - zatrzymałam się na chwilę żeby na niego spojrzeć.
- Mają rację... nie jestem w stanie chronić miasta tak jak kiedyś, nie póki się nie odbudujemy. Sojusz z wami to obusieczny miecz, z jednej strony trzymam inne czyste wampiry z daleka... mogą pluć za moimi plecami ale nie odważą się zrobić tego w twarz. ale z drugiej...wampirzyca na usługach łowców, czy łowcy na usługach wampirów? Sądzę że to pytanie zadają sobie nie tylko w kręgach mojego gatunku ale i twojego. Sądzę że ataki wilkołaków przypominają szczenięce sprawdzanie na ile mogą sobie teraz pozwolić... tyle że w ich wykonaniu, nie zniszczą butów ale zabijają ludzi. A co sądzi specjalista? - przez całą swoją wypowiedź starałam się brzmieć neutralnie, nie okazywać żadnych głębszych emocji jakie we mnie wzbudzała, tylko chłodne fakty. W końcu tego potrzebował, prawda?
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1258
Data dołączenia : 03/10/2021

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyWto 19 Paź 2021, 19:20

Komentarze o zaufaniu były... niezręczne. Tak oboje nie ufali sobie do końca. I nikogo nie można było winić za taki obrót spraw. Łowcy polowali na wampiry a te polowały na ludzi. W tym jednak trójkącie szybko pojawiła się czwarta strona którą były wilkołaki pragnące tego samego bydła co wampiry.
Knut wiedział doskonale że ta część rozmowy lepiej rozbrzmiewała w ich głowach niż gdy próbowało się ją ubrać w słowa. Z drugiej strony widział że oboje nie lubili udawać że coś się nie dzieje. To było dość zabawne... I dość pociągającego. Knut jednak powoli zaciskał łańcuchy trzymającego go w ryzach.
Odpowiedział więc uprzejmym uśmiechem i rozbawionym spojrzeniem.

Dalsza część była dużo bardziej interesującą. Pradziadek? Dwieście lat temu? Cóż nie znał się zbytnio na wampirach i ich biologii, jednak z tego co wiedział raczej przemieniona nie wychodziłaby na słonce. Toteż szybka matematyka mówiła że ma do czynienia ze stosunkowo młodą wampirzycą. Tak powiedzmy najwięcej nieco ponad stówkę. W zasadzie Valkyon powinien mieć jakieś zapiski o ich rodzinie, zwłaszcza mając wtykę w postaci burmistrza...
Z drugiej strony rycerzyk zdaje się całkowicie nie kontrolować co się tutaj dzieje...

Wiek kobiety który był znacznie mniejszy niż przypuszczał w zasadzie nie zmieniał nic. Nadal była królową czy jakkolwiek chce się tutaj nazywać. I nadal był w jej twierdzy.

Jednak najbardziej istotną częścią był przebieg konfliktu z wilkołakami.
-Dwieście... Sporo. Wiesz może czy mają jedną Alfę czy też to kilka mniejszych watah działających w wspólnej sprawie?- spytał w międzyczasie. Taki obrót spraw nie zdarzał się często jednak jeśli całe lasy aż tętniły wilkołaczym życiem mogłoby się tak stać. Z drugiej strony jeśli mają tylko jednego Alfę to obydwie grupy mają bardzo duży problem...
Nazwanie go specjalistą sprawiło że uśmiechnął się przyjaźnie. Knut nie posiadał klasycznych problemów z męskim ego, wiedział że zna się na swoim rzemiośle ale nie puszył się jak paw gdy zostawało to wspominane.
-Brzmi jakbyś miała rację. Wilkołaki są dość... prostolinijne. Wymagają od siebie siły i nie słuchają nikogo kto nie mówi ich językiem...- Knut wyglądał jakby chciał przez chwilę chciał coś jeszcze powiedzieć. Jednak ugryzł się w język. Zaraz jednak jego mina lekko spoważniała a w oczach zawitała jakaś dziwna mieszanka rozbawienia i smutku. Tym razem to on swoim spojrzeniem szukał jej oczu.
-Skoro rozmawiamy otwarcie Virgo... Co zrobi królowa gdy dwie strony przestaną mieć wspólnego wroga?- słowa były powiedziane powoli i spokojnie jednak wiedziała że więcej prawdy wyrażało jego spojrzenie niż sposób mówenia.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyWto 19 Paź 2021, 22:05

Gdyby tylko zapytał, zapewne odpowiedziała bym ile w rzeczywistości mam lat. Faktycznie... jak na głowę rodu i do tego kobiecą głowę rodu, byłam wyjątkowo młoda. Zdarzyło mi się że niektóre wampiry na wzgórzu, właśnie na mój wiek zrzucały podejmowane przeze mnie decyzję. "Jest za młoda, dalej żyje ludzkim życiem" to zdanie najczęściej słyszałam, zwłaszcza gdy byłam na magazynach, gdzie pracowało sporo wampirów zwerbowanych jeszcze przez ojca. Przede wszystkim liczby których brakowało Knutowi do rozwiązania zagadki mojego wieku to lata panowania poprzednich głów rodu. Jedna do rzeczy, nie wiedziałam do końca co takiego rozważał w tym momencie, skupiłam się więc na jego dalszych pytaniach.
Obróciłam w palcach róże parę razy w te i z powrotem. Rzeczywiście... wilkołaków było sporo, były problemem zważając na moje znikome siły, i podkopane siły łowców po konflikcie z wampirzycą która przejęła na jakiś czas Venandi.
- Wiem... Jeden alfa, stary... prawdopodobnie zarządza watahą grubo ponad sto lat... możliwe że przejął władze zaraz po śmierci mojego pradziada. Białe futro i nie ma oka... Mój ojciec mu je wypalił po poprzedniej próbie przejęcia miasta. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się gdy faktycznie profesjonalnie podszedł do odpowiedzi na moje spostrzeżenia.
- Więc mamy problem i to poważny. Trudno o pokaz siły kiedy jest ona niewielka. Z tego co wiem, zginęło sporo łowców... Valkyon na pewno szkoli kolejnych ale to nie łata dziur na już. Za to moje siły... cóż, po przejęciu miasta było ich niewiele. Teraz jest już lepiej, ale większość przemienionych wampirów nie nadaje się do tego by opuścić to miejsce. Wysyłam co lepszych na patrole żeby odciążyć łowców... tyle że ostatnio dwie grupy w ogóle nie wróciły. - nie było sensu ukrywać swoich słabszych stron w tym momencie.
Zgodziłam się że wilkołaki to nasz wspólny problem i na prośbę Jacoba dołączyliśmy do patrolowania. Jednak, przemienieni nie rosną na drzewach. Czas znalezienia odpowiedniej osoby, jej zmiana i późniejsze przystosowanie do życia trwały... a ja ich traciłam krótko po tym gdy wypuszczałam ich na szlak. Coraz więcej osób w moim gronie zaczynała się zastanawiać czy nie ma w tym wszystkim drugiego dna, czy nie ukrywam czegoś co powodowało moją uległość wobec łowców. A ja... mimo że kategorycznie ukrócałam takie słowa, to przecież nie mogłam sama przed sobą przyznać że faktycznie nie robiłam tego dla kogoś. Nagle z moich rozmyślań wyciągnęło mnie jego pytanie, po plecach przeszedł mnie dreszcz. Czułam na sobie jego spojrzenie i nie uciekłam swoim. Chciał szczerej odpowiedzi... sama nie raz nad tym myślałam. Wiedziałam czego ode mnie oczekiwano, gdy zakończy się problem z wilkołakami. Wiedziałam też czego chciałam ja... problem był taki, że te wizje się nie pokrywały.
- Chciała bym mieć dla ciebie gotową odpowiedź... ale nie mam pojęcia. Jedyne co chce zaznaczyć, to to że nigdy nie byłam i nigdy nie planuje być dla was zagrożeniem. Po za tym... od lat zajmuję się miastem, wilkołaki to jedynie... poważniejszy problem. Chce wierzyć, że zawsze będzie inny wspólny wróg którego trzeba będzie pokonać. - i to w zasadzie... była szczera prawda.
- W końcu, naoglądałam się wikingów w telewizji, wolała bym nie widzieć takiego ja ty przeciwko sobie. - dodałam już nieco weselej.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1258
Data dołączenia : 03/10/2021

Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 EmptyWto 19 Paź 2021, 22:41

Grupy nie wróciły... Valkyon też cos przebąknął o problemach na patrolu. Cóż sytuacja zaczynała być coraz to bardziej komiczna. Wampiry i łowcy będą musieli połączyć siły by odeprzeć siły wilkołaków... A może będzie trzeba wezwać wsparcie z klanu? Dużo pytań i mało odpowiedzi. Wszystko wskazywało że wyeliminowanie jednookiego wilkołaka będzie dość trudne. Sto lat doświadczenia to spore wyzwanie...

Łowcy nie pojawiali się znikąd, wampiry też. Zabawne że mają ten sam problem i choć ich szkolenia zapewne przebiegają w całkowicie odmienny sposób - nadal podążali tą samą drogą i mieli te same przeszkody...
-Rozumiem. Patrole też są sprawą którą będzie trzeba przeorganizować. Ale w tej sprawie odezwę się z bardziej przygotowanym planem- odezwał się spokojnie i uśmiechnął przyjaźnie.

Wszystko to powodowało że gdzieś wewnątrz zaczynał płonąć ogień. Knut uwielbiał wyzwania. Jednooki Alfa brzmi jak wyzwanie którym mógłby spokojnie przykryć dokonania aktualnego Wybrańca w klanie. Z drugiej też strony białe futro wyglądałoby majestatycznie na jego ramionach. Z rozmarzenia wybił się sam, swoim pytaniem na które teraz dostał odpowiedź.
Reakcja wampirzycy go zaskoczyła. Widział coraz więcej zwykłych ludzkich cech w kobiecie która prowadziła jedną z najgroźniejszych grup drapieżników... Odpowiedź zaś wydawała się być szczera. Czy używała na nim swoich mocy? Czy po prostu odpowiedziała mu szczerze starając się możliwie przekazać mu swój punkt widzenia?
Knut nie wiedział i na ten moment nie starał się tego rozłożyć na czynniki pierwsze.
-Miejmy zatem nadzieję że utrzymasz swoją pozycję.- odparł z delikatną nutą smutku w głosie. Choć w zasadzie powinien powiedzieć "utrzymacie". Smutny rycerz nie był w lepszej sytuacji...

Knut wbrew pozorom nie żył wojną. On żył polowaniem, wyzwaniem. Jednak nieustanny konflikt na bazie tego kto kim się urodził był dla niego męczący. Owszem mógłby poprowadzić klany by wybić wszystkie wampiry (rzecz jasna gdyby to było realne) ale co wtedy? Ludzie też zasługują na śmierć, i knut wiedział że często dużo bardziej niż przeciętny wampir. Z drugiej strony nie mając naturalnych wrogów mogą oszaleć. Świat by uzyskać harmonię i równowagę potrzebował chaosu. Ale nikt nie powiedział że Knut był w pełni z tej roli zadowolony.
-Telewizja jest przereklamowana... jak widzisz jeszcze niczego Ci nie złupiłem- odparł z uśmiechem. I tak, ponownie puścił jej oczko. Była sympatyczna i ładna. Zdecydowanie zbyt bardzo jak na przewodniczącą przeciwnej frakcji. Świat stawał na głowie, Knut tańczył w szaleńczej próbie zrozumienia co się dzieje, zaś Loki śmiał się donośnie w mrok nocy.

Po chwili zaryzykował przełamanie formalnego spotkania wyciągając dłoń by położyć ją na jej ramieniu -Doceniam Twoją szczerą odpowiedź Virgo- powiedział z przyjaznym uśmiechem i zaraz dłoń zabrał.
Oczywiście obydwa ruchy były wykonane spokojnie, nie nerwowo by przypadkiem nie narazić się na zbyt ostrą reakcję czy zwyczajne rozerwanie w pół. Zresztą był pewien że gdzieś czaił się jakiś snajper. On by pewnie jednego przygotował.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Ogród różany - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogród różany   Ogród różany - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Ogród różany

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Ogród - część integracyjna

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Wzgórze zachodnie :: Ogrody-