a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Choinka Bożonarodzeniowa


 

 Choinka Bożonarodzeniowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Fate
Mistrz Gry
Fate

Liczba postów : 146
Punkty aktywności : 2151
Data dołączenia : 23/04/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPią 18 Gru 2020, 17:18

Choinka Bożonarodzeniowa  KHNBhUP
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySob 19 Gru 2020, 23:29

To było bardzo, ale to bardzo, bardzo głupie... A jednak, korzystając z okazji gdy mój brat zasnął wyszłam z domu. Ten dziwny prezent jaki dostałam nie dawał mi spokoju, nie mogłam tak po prostu spać. Najpierw kręciłam się po lesie co już samo w sobie nie było zbyt mądre gdy poczułam tą dziwną tęsknotę. W domu obchodziliśmy hucznie święta. W Fostern nie było nic specjalnego, ale wiedziałam że w Venandi jest jarmark. Naciągnęłam kaptur na rude włosy i zrobiłam najgłupszą rzecz jaką mogłam zrobić. Z drugiej strony, jeśli będę trzymała się na uboczu i nie rzucała się w oczy to przejdę się tylko między stoiskami i wrócę. I tak zabrałam się z jakimiś dzieciakami ze wsi, jechali na pace niedużej, czerwonej ciężarówki. Rozdzieliliśmy się gdy tylko dojechaliśmy na miejsce. Grupa z Fostern i tak przykuwała za dużo uwagi, schowałam ręce w kieszeni i nie podnosząc na nikogo spojrzenia niebieskich oczu przechadzałam się między atrakcjami. Napadało sporo śniegu, dalej padało... przeszło mi przez myśl że może nawet spotkam jakieś niedobitki mojej dawnej wielkiej armii? Może ktoś by wrócił? Skarciłam się w myślach za takie myślenie. Do czego, do kogo mieli by wracać? Trzymał ich przy mnie strach... co miałam teraz? Dotarłam aż pod gigantyczną choinkę i dopiero przy niej odważyłam się podnieść twarz do światła oglądając fantastyczne ozdoby. Odetchnęłam głęboko, w takich tłumach mieszało się wiele zapachów co działało na moją korzyść, ostatnim czego potrzebowałam było to że ta suka mnie wywęszy.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyNie 20 Gru 2020, 00:19

Nie cierpiał Świąt.
Jak świat światem, mało komu Święta były obojętne. Tylko, że on (co czasem zdarzało mu się palnąć w prywatnej rozmowie), nie pochodził z dobrego domu, w którym bliskość emocjonalna byłaby w jakiś sposób istotnym elementem domowego ogniska. Święta stanowiły więc tradycyjny przymus, na który szykowało się dziecko i pokazywało je jak manekin na wystawie w ramach dowodu, że ten dom nie jest patologiczny.
Nie cierpiał, kiedy rodzice byli nieobecni. Ale nienawidził, jak wymuszali na nim swoją obecność.
Vin nie wyszedł więc na jarmark, bo tak bardzo lubił okazję. Ba, tłumów ludzi też by raczej unikał - momentalnie poczuł, jak jakaś laska po drodze na wydarzenie upadła i zdarła sobie kolano, powodując, że jego zmysły niemalże zawyły. Niby nie był... na skraju, ale nigdy chyba nie był też w pełni nasycony, więc dostawał lekkiego, jakby to ująć...
Ach.
Dostawał pierdolca.
Z tym, że zostawanie w domu tylko pogarszało sprawę, od kiedy ów przestał mu się wydawać bezpiecznym azylem. Ale, to chyba logiczne! Przecież, kurwa mać, spotkał Katherine w tym mieście, a potem nawet się nie przeprowadził. Na pewno pamiętała, gdzie mieszkał. Gdyby chciała, mogłaby przyjść w każdym momencie.
I najwyraźniej, kurwa, przyszła, ten chory pomysł wydawał mu się dokładnie jej autorstwa. No bo kogo innego? Kto inny miałby o tym pojęcie? Wolałby być jej, kurwa, zużytą zabawką, którą wyrzuciła do śmieci, niż bawić się w te gry. Czuł się w domu bowiem zagrożony.
Postanowił więc uciec w tłum, dopóki go nie zmęczą własne nerwy, a potem spędzić dzień w jakimś hotelu. A potem się zobaczy.
Pod choinkę poszedł trochę licząc na to, że zapach żywicy i igieł nieznacznie przyćmi te wszystkie... biologiczne, aromaty, od których się tak odzwyczaił. Tłum ludzi powodował u niego lekkie zawroty głowy, przez które Vin niezbyt dobrze rejestrował otoczenie. Ogarnął je dopiero, kiedy mało nie wpadł w choinkę.
- Kurwa - mruknął pod nosem. Skrzywił się nieznacznie. Rozejrzał.
I, rzecz jasna, ją rozpoznał. Oddaloną od niego o zaledwie trzy metry, patrzącą na ozdoby choinkowe z jakichś przyczyn. Zagapił się na trzy sekundy, a potem odwrócił wzrok, czując jak nogi mu przymarzają do deptaku.
Czy ona w jakiś sposób wiedziała, że tu przyjdzie? zaplanowała to? Mogła go jakoś wyśledzić? No tak, wyczulone zmysły, ale bez przesady... a może jednak? Skąd wiedziała? Co to miało znaczyć? A co najważniejsze - czy powinien właśnie uciekać? Musiał przyznać, że bardzo się zdziwił, kiedy jego nogi poprowadziły go nie od Katherine, ale w jej stronę, a po chwili usłyszał własny głos:
- Co tu robisz.
Hm, brzmiał zupełnie jak nie on. Był... zagniewany? Nietypowe.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyNie 20 Gru 2020, 01:31

Dla mnie święta zawsze były czymś wielkim, ozdoby wszędzie, wspólne wychodzenie do wsi. W jakiś, racjonalnie niemożliwy do wyjaśnienia sposób wszyscy byli wtedy mili. No, może bez przesady bo moja babka nie znała znaczenia tego słowa, ale ona przynajmniej się wtedy nie odzywała. Jasne, większość świętowania to był teatrzyk, przecież nie potrzebowaliśmy suto zastawionego stołu, pieczenia jabłek przy kominku, zapraszania mieszkających we wsi poddanych... no chyba że to oni mieli być planowaną kolacją. Ale mój ród dbał o pozory, a parunastu letniej mnie, bardzo to pasowało. Może z wyjątkiem sukienek... boże jak ja nienawidziłam sukienek. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie zielonej, świątecznej sukienki w jaką kazała mi się ubrać matka na jedne święta. To właśnie te wspomnienia przywoływałam obserwując ozdoby choinkowe i chłonąc zapach iglaka. Kto wie... może gdybym wykazała więcej rozwagi, przyszła bym tu dzisiaj naprawdę świętować... a nie, zbierać ochłapy tego co w ogóle się uda ukrywając się. Ta właśnie myśl, zupełnie zepsuła mi nastrój który próbowały odtworzyć moje wspomnienia, miałam już zamiar ruszyć dalej gdy zauważyłam że ktoś do mnie podchodzi. Momentalnie spuściłam wzrok na ziemię i naciągnęłam kaptur. Nie miałam planu, w razie czego chciałam uciekać jak najdalej przed siebie z nadzieją że ta osoba chciała... sama nie wiem, zapytać o godzinę? Tak więc, kiedy Vin do mnie podszedł dzielił mnie tylko moment od tego żeby zwyczajnie uciec... jak zbity pies. Wtedy jednak dotarł do mnie jego głos i zrozumiałam z kim rozmawiam. Nie z panną z dobrego domu... Nie z jej zapchlonymi kundlami czy ukochanymi krwiopijcami... Oj nie, ja znałam ten głos, tyle że należał do kogoś kto powinien już nie żyć. Spojrzałam na niego odwracając się w mgnieniu oka i aż zamrugałam.
- Vin... - pokręciłam głową i zrobiłam krok w tył.
Zabiłam go... pamiętałam jak piłam jego krew, później ktoś nam co prawda przerwał ale ta ciężarówka... Niemożliwe! Rozejrzałam się upewniając że nikt na nas nie patrzy.
- To niemożliwe... ty, nie żyłeś... Jak... - i nagle to do mnie dotarło, zasłoniłam dłonią usta.
- Skończona idiotka - szepnęłam sama do siebie.
Co miałam powiedzieć? Czy wymyślać na szybko jakieś kłamstwo? Bajkę? Po prostu uciec tak jak zamierzałam? To ostatnie w sumie wydawało się najlepsze, załatwiało wszystko chyba że Vincent zacznie wykrzykiwać moje imię albo mnie gonić i tym samym bardziej zwrócimy n siebie uwagę.
- Przepraszam... - wyrzuciłam w końcu z siebie.
Jasne, to nic nie załatwiało, ale liczyłam że chociaż odrobinę go to załagodzi.
- Nie szukam kłopotów... Przyszłam na jarmark i już mnie nie ma... - dodałam i chciałam odwrócić się na pięcie i odejść.
Zachować się jak skończona suka... tak to było w moim stylu...
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyNie 20 Gru 2020, 11:45

Właściwie pojęcia nie miał, dlaczego w ogóle podszedł. O czym nie wiedział to, że oboje łączyła pewna rzecz - właściwie mieli ochotę uciec w momencie, jak zobaczyli się nawzajem. Vina zatrzymała świadomość, że właściwie nie miał... dokąd. Z takiej odległości na pewno by go bez problemu wyśledziła. Tymczasem tu, wśród ludzi, miał złudne bezpieczeństwo tłumu, nic wielkiego nie mogło się wydarzyć dopóki otaczali go ludzie.
Prawda?
Z całą pewnością w tak ludnym miejscu gdzieś czaili się ci... jak im tam, łowcy. Na pewno gdzieś tu byli. Młody krwiopijca zdawał sobie więc gdzieś sprawę z tego, że miejsce nie było dla niego zbyt bezpieczne - gdyby go ktoś tu rozpoznał, mogłoby się skończyć bardzo źle. Dla niego. Vin nie łudził się, że miałby tu jakieś szanse.
Jej reakcji się nie spodziewał, bowiem wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Nie żył? Być może. Niewykluczone. Czy ona miała na tyle umiejętności aktorskich, żeby udawać? Nie miał lepszego pomysłu na jej reakcję niż taki, że łgała mu w żywe oczy tym zaskoczeniem. Jednak w jej zachowaniu było jeszcze coś, co spowodowało, że musiał się przez moment zastanowić.
Chociaż nie chciał się zastanawiać. Miał ochotę chwycić ją za fraki, powiedzieć w twarz, że ma spierdalać z jego życia, a potem rzucić... gdzieś... żeby zniknęła. Emocje w nim momentalnie zaczęły buzować, prawie tak, jak widział ją poprzedni raz... tyle, że tym razem bez śladu pozytywnej otoczki. Nie tęsknił, nie miał rozterek, nie obwiniał siebie o to co się wydarzyło.
Nie tym razem.
Jednak przede wszystkim się jej bał. I, co zauważył z zaskoczeniem, ona też się bała. Jej pierwszym instynktem było naciągnąć mocniej kaptur, rozglądała się jak spłoszona sarna - nie było w tym śladu Katherine, którą znał. Jakby coś ją złamało pomiędzy ich ostatnim spotkaniem, a obecnym. Vin niemalże poczuł ślady sympatii wobec jej położenia - jakiekolwiek by nie było, ale chyba mu się wyczerpała empatia.
- Za co przepraszasz? - odpowiedział jej pytaniem. Za przemianę? Za pierdoloną obrożę? Miał dłonie w kieszeniach więc zapewne nie widziała, że zacisnął je w pięści, ale nie podszedł już bliżej. Zaczął się tylko zastanawiać: jak ją zapytać o ten prezent? Udawała, że o nim nie wiedziała, więc pewnie się wyłga. I co wtedy poradzi? Może nie chciała, żeby ją akurat tu zauważył? Może chciała go spotkać w warunkach kontrolowanych. Nie miał tu szans na szczerą odpowiedź. Odetchnął, pokręcił głową i się rozejrzał.
- Nie wiedziałem, że nie jesteś tu mile widziana - rzekł wreszcie. To była rzecz, która mu się nie składała do kupy. Gdyby wiedział, czułby się znacznie bezpieczniej, ale wtedy ten prezent... nie miałby sensu. Z drugiej strony, mogła kogoś wysłać. Na pewno nie był jedynym jej paziem.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPon 21 Gru 2020, 00:02

Nie minęło wcale tak długo od naszego ostatniego spotkania, przynajmniej mnie się tak właśnie wydało. Gdyby ktoś mi powiedział że minęło ledwie parę tygodni, uwierzyła bym. Od tamtego momentu wszystko ruszyło jak by zbyt szybko, w zasadzie... zawsze się bałam, w końcu uciekałam i ukrywałam się od rzezi rodu. To co się zmieniło, to fakt że wcześniej do czegoś dążyłam, wierzyłam że mogę wrócić na należne mi miejsce. Vin wtedy był tylko środkiem do celu, do celu który przecież wydawał mi się na wyciągnięcie ręki. Teraz jednak... wiedziałam jak bardzo się myliłam i nie miałam już do czego dążyć. Virgo i ta jej przeklęta banda mnie pokonali, zmiażdżyli nie zostawiając praktycznie nic... Mogłam próbować od nowa, zbierać nową armię jednak skoro nie dałam rady samotnej wampirzycy bez wsparcia rodu, to komu bym dała? Coś we mnie pękło, nic więc dziwnego że Vin dostrzegał tą zmianę. Gdy zadał mi pytanie, spuściłam wzrok w ziemię, co miałam odpowiedzieć? "Przepraszam, myślałam że cię zabiłam"? czy może "Przepraszam że próbowałam cię zabić"? Obie opcje wydawały mi się wyjątkowo głupie więc nie powiedziałam nic. Dopiero gdy zauważył że jestem tu niemile widziana, po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna, oczy zaszkliły mi się łzami. Nie byłam, nie byłam mile widziana w miejscu które miało być moim domem.
- Pewnie masz z tego powodu sporo satysfakcji... po tym co ci zrobiłam. - powiedziałam chłodno odwracając wzrok na choinkę.
- W porządku... triumfuj i po prostu mnie zostaw. Dzisiaj pewnie ostatni raz jestem w Venandi, chce wyjechać w jednym kawałku. - miał niepowtarzalną okazję żeby mi się odwdzięczyć, mój słodki szczeniaczek Vin.
To nie tak że żałowałam tego że chciałam go zabić, nie... byłam wtedy taka wściekła, kiepsko radziłam sobie z gniewem. Potęgowała to we mnie potrzeba żeby moje wampiry się mnie bały, ale mimo to, jakaś tam część mnie ucieszyła się że przeżył. Idiotyczne, ale ja szczerze lubiłam swojego pupilka. Gdybym wiedziała że zamiast go zabić, zmieniłam go, może przygarnęła bym go tak jak to miało miejsce z małą Imoth.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPon 21 Gru 2020, 01:14

Oczywiście, że mu nie odpowiedziała. Te przeprosiny mogłaby o kant dupy rozbić - nie służyły niczemu innemu niż manipulacji, nawet jeśli nie do końca zdawała sobie z tego sprawę, to, kurwa, chodziło o odwołanie się do resztek pozytywnych uczuć, jakie mógł wobec niej mieć. No bo, jak przepraszała, to mogła się zmienić, tak? Jak mogłaby się zmienić, to może dla niego, tak?
Nie, kurwa. Ten punkt przekroczyli już dawno temu. Jakby, kurwa mać, nie pamiętała, jak się rozstali ostatnim razem.
A nie, w końcu dziwiła się, że przeżył.
Więc Vin miał dziwny koktajl emocjonalny w głowie. Z jednej strony kobieta nadal napawała go jakimś irracjonalnym przerażeniem, z drugiej był na nią wściekły, z trzeciej zaś trochę mu było... jej... szkoda? Nawet nie wiedział co robić w tej sytuacji. Oczywiście, wyobrażał sobie scenariusz, który by go najbardziej satysfakcjonował, w którym mógłby się wywrzeszczeć, ona zaś z podkulonym ogonem usunęłaby się z jego życia, pozostawiwszy po sobie jedynie wskazówki względem tego, jak sobie poradzić w nowej rzeczywistości.
Z drugiej strony, no tak, nie chciał od niej żadnych wskazówek, bo sama myśl, że mógłby jej cokolwiek zawdzięczać, napawała go odrazą.
Za to chłód w jej głosie rozgrzał go niemalże do czerwoności. Vin by teraz w coś najchętniej przyrżnął, wściekły, ale nie było nic poza... choinką. Niekoniecznie obiekt, w kierunku którego chciałoby się wymachiwać pięścią. Młody wampir powstrzymał jakoś ochotę, żeby chwycić ją za fraki i po prostu wrzasnąć.
- Nic mi, kurwa, nie daje satysfakcji po tym, co mi zrobiłaś - odpowiedział jej przez zęby. - Nie wiem jak posranym człowiekiem trzeba być żeby myśleć, że kurwa miałbym z tego jakąś sadystyczną przyjemność.
Prychnął.
- Może to właśnie cię opisuje, czego oczekujesz od innych.
W głosie Vincenta był już jednak przede wszystkim smutek. Gdzieś pomiędzy drugim a trzecim zdaniem część gniewu go opuściła, a zastąpił ją po prostu żal. On miał znacznie poważniejsze uczucia wobec tej kobiety, był czas, kiedy uwiesił się jej jako jedynej latarni na tym rozszalałym morzu, które nazywał swoim życiem. A potem musiał bardzo gwałtownie tę więź emocjonalną od siebie oderwać, pogodzić się nie tylko z tym, kim on się stał, ale i z tym, kim ona była przez cały czas.
A wszystko wskazywało na to, że była potworem.
- Więc po co tu w ogóle wracałaś - zapytał z naciskiem. - Jeszcze się popastwić?
Powrót do góry Go down
Fate
Mistrz Gry
Fate

Liczba postów : 146
Punkty aktywności : 2151
Data dołączenia : 23/04/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPon 21 Gru 2020, 18:30

Pomimo początkowo kiepskich nastrojów, Jarmak miał się całkiem nieźle. Tłumy ludzi przyszły, by pojeździć na łyżwach korzystając ze sztucznego lodowiska, spróbować wyśmienitych świątecznych przysmaków, obejrzeć pokaz z rzeźb lodowych i posłuchać chóru śpiewającego kolędy. Niektórzy wręcz przepychali się, by mieć lepszy dostęp do obiecanych im atrakcji. Wokół ogniska nie było już nawet wolnych miejsc na ławeczkach otulonych ciepłymi kożuchami. Mówiąc krótko i zwięźle, wszystko szło zgodnie z planem.
Chór właśnie zakończył odśpiewywanie piosenki "Mary did you know?" i zszedł ze sceny, by oddać ją w ręce burmistrza miasta. Krępy mężczyzna w średnim wieku, wdrapał się po schodkach, poprawił pospiesznie płaszcz, pod którym ukrywał się jego garnitur i zajął wreszcie miejsce przed mikrofonem. Wzrostem również pochwalić się nie mógł, więc zanim przeszedł do rzeczy, zaczął bawić się ze statywem, by dostosować wysokość mikrofonu do swoich możliwości. Jak to zwykle bywa, stojak się poluzował, więc na scenę musiał pospiesznie wbiec techniczny, który ustawił burmistrzowi wszystko tak jak trzeba.
- Dziękuję.- rozbrzmiał zachrypnięty głos prosto z głośników, gdy grubszy Pan dziękował za pomoc. Odchrząknął i odkaszlnął, co również wszyscy mogli usłyszeć, choć on prawdopodobnie nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Drodzy mieszkańcy naszego cudownego miasteczka Venandi. Witam was oraz tych, którzy być może przybyli do nas z innych miejsc, na uroczystym otwarciu naszego wspaniałego Jarmarku Bożonarodzeniowego. Dziękuję wam wszystkim za przybycie i życzę wam mile spędzonego tu czasu w towarzystwie waszych rodzin i przyjaciół. - burmistrz rozpoczął swoje przemówienie i zrobił kilkusekundową pauzę, rozglądając się po ludziach, którzy aktualnie spoglądali w jego stronę. Jego głos był tym razem przyjemniejszy dla ucha, ponieważ pozbył się chwilowej chrypki. Uśmiechał się do nich szeroko i kontynuował.- Dziękuję również całej masie przedsiębiorców, którzy zaangażowali się w organizację tego wydarzenia. Bez was nie byłoby nas teraz tutaj! Ogromne podziękowania należą się również sponsorom, firmie "Flash"...- i w tym momencie głos burmistrza się urwał. Zapadła nagła cisza, a wszystkie światła nagle zgasły. Nawet diabelski młyn, który postawiono tu specjalnie na tą okazję, zatrzymał się w miejscu. W obrębie całego jarmarku wyłączył się prąd, a jedynym źródłem światła był pełny księżyc na niebie oraz ognisko, które wciąż płonęło. Wokół rozległy się głosy zaskoczonych ludzi i szepty. Wszyscy jednak zostali jeszcze na swoich miejscach, jakby czekali, aż ktoś z powrotem włączy prąd, by mogli bawić się dalej.

Niby święta, ale jednak event to event. Coś musiało pójść nie tak.
Kolejki są dowolne, jak również ilość odpisów.
Bowiem Fate czuwa nad wami i wyczekuje kolejnego odpowiedniego momentu!
Bawcie się dobrze!
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPon 21 Gru 2020, 21:51

Nie miałam pojęcia, pierwszy raz, naprawdę nie wiedziałam czego się po nim spodziewać. Ile wiedział o sytuacji Venandi sprzed miesiąca, czy dwóch? Czy wiedział że na ten krótki moment to było moje królestwo? Czy wiedział co czekało mnie ze strony obecnej władczyni gdyby mnie spotkała? Ktoś by powiedział, sprawiedliwość...Mimo to nawet gdyby w najlepszym razie zrobiła by mi to co ja jej, niespecjalnie mi się to uśmiechało. Jeśli wiedział o tym, to miał w swoim posiadaniu naprawdę potężną broń, której w tej sytuacji ja się bałam. Nie trzeba było wiele, na jarmarku na pewno było przynajmniej kilkanaście wampirów tej kurwy, mogli też być ci jej oswojeni łowcy, urządziłam im takie piekło że zapewne nie jeden chętnie zaniósł by panience Tenebris moją głową. A jedyne co miał zrobić Vin żeby ta wizja się spełniła... to w zasadzie cokolwiek. Zacząć krzyczeć? Zrobić zamieszanie? Nawet powiedzenie mojego imienia na głos mogło spowodować że ktoś się odwróci. Wątpiłam że próby ugłaskania by cokolwiek dały, już nie, to nie był ten sam słodki i niewinny Vin który rano parzył mi kawę. Schowałam ręce w kieszeni, czy byłam potworem? O tak... ale on i tak znał tą lepszą część mnie, nie widział jeszcze co byłam w stanie robić. Uśmiechnęłam się lekko na jego słowa przyjmując jedną ze swoich masek.
- Nie jestem człowiekiem Vin... Ty już też nie, jeśli nawet teraz nie widzisz tego w ten sposób, to jestem pewna że za parę lat się to zmieni. - odpowiedziałam spokojnie na jego zarzuty.
Nie kochałam go, nigdy... zawsze była tylko jedna osoba którą kochałam, którą mogła bym kochać i jedyna na tym całym świecie która mogła kochać mnie wiedząc wszystko. Nie był to Vin, on nie wiedział o mnie nic... i byłam przekonana że tak jak reszta, nie patrzył by na mnie tak samo wiedząc kim tak naprawdę jestem. Może to było głupie z mojej strony ale w to właśnie wierzyłam. Inni zawsze widzieli we mnie kogoś przy kim mogli coś ugrać, tak na prawdę kto tu kogo wykorzystywał? A mimo tego wszystkiego lubiłam go, może gdybym wtedy nie palił mi się grunt pod nogami i nie była bym aż tak porywcza... może rozegrała bym to inaczej. Nie było jednak sensu by teraz o tym rozmyślać. Słyszałam jak ten pajac zaczyna swoją przemowę, było to jednak dla mnie gdzieś daleko, skupiałam się jedynie na Vincencie. Nie odpowiedziałam słysząc jak ton jego głosu ulega zmianie. Dopiero na pytanie rozejrzałam się i podeszłam do swojego dawnego pupila.
- Vin... ja nigdy nie wyjechałam z Venandi... byłam pewna że nie żyjesz. Nie rozumiem więc twojego... - przerwałam bo nagle zgasły wszystkie światła.
Zadziałałam tak instynktownie... zupełnie się nad tym nie zastanawiając złapałam jego kurtkę ukrywając twarz w jego klatce piersiowej. Mógł usłyszeć to jak wali mi serce, dłonie mi się trzęsły, byłam przekonana że ktoś mnie zauważył. Było to nieco głupie ale od kiedy Vin mnie zauważył pod choinką byłam bardziej zdenerwowana niż jak tu przyszłam. Gdy widziałam go ostatnim razem, byłam przygotowana, wiedziałam co chce mówić, nawet jak chce się poruszać. Wiedziałam jakie uczucia chce w nim wzbudzić, dzisiaj to było mocno poplątane inie wiedziałam jak z tego wyjść.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySro 23 Gru 2020, 22:52

Vin nie miał pojęcia, czego ta kobieta mogła się bać w tym mieście i nie interesowało go to. Właściwie, pomyślał, powinien być spokojniejszy, skoro nie mogła się pojawić na mieście. Ale jednocześnie sam się rozejrzał.
Po pierwsze, jako widziany z nią mógłby też się chyba narazić? Po drugie, czy ona wiedziała coś, czego on nie wiedział? Czy tu rzeczywiście teren był już podzielony i wszędzie byli agenci jakiejś magicznej frakcji? Zesztywniał lekko, szybko omiatając wzrokiem otoczenie. Co do samej Katherine... miał taką mieszankę emocjonalną, że ciężko powiedzieć, czy gdzieś tam jeszcze mogły się kryć choćby resztki zmartwienia o kobietę. Był jednak egoistą, o siebie musiał się przecież martwić.
Na jej komentarz prychnął.
- Czyli urodziłaś się wampirem - Doskonale. - Więc gówno wiesz o doświadczeniu przemienionego.
Oczywiście z jego strony to było takie pierdolenie emocjonalne, bo przecież pojęcia nie miał o jej wcześniejszych doświadczeniach. Może przemieniła już z pięćdziesiąt osób i jego akurat nie chciała, co byłoby dodatkową obelgą w jego kierunku. Może nie powinien się nad tym głębiej zastanawiać.
To była kapkę niezręczna sytuacja między nimi, bo on jej serce, a ona mu dupę. Vin zawsze gdzieś, z tyłu głowy miał przeczucie, że dla Katheriny znaczył znacznie mniej niż ona dla niego. Tyle, że to przeczucie zawsze brało się z tego neurotycznego punktu, w którym siedziała się niekończąca się potrzeba miłości, której nawet szczere uczucie by prawdopodobnie nie zaspokoiło. Więc Vin zawsze był rozdarty między niemalże nieskończonym oddaniem tej kobiecie, poczuciem uzależnienia od niej, a kompleksem powodowanym poczuciem, że na nią nie zasługuje. Nierzadko szybko przechodził z trybu bezkresnego umiłowania do żalu, bo nigdy nie będzie taki, jakiego ona by chciała, a jednocześnie prób uniezależnienia się emocjonalnego powodowanego właśnie tym poczuciem. Nigdy więc te próby uniezależnienia się nie były szczere i produktywne, działały raczej jako mechanizm obronny.
A potem się odciął i to pomogło mu nie tyle uporządkować własne uczucia, co odsunąć je na bok. Co było miłe i uspokajające. A potem Katherine go zamordowała, wprowadzając dodatkowy mętlik.
...o co jej chodziło z tym, że nie wyjechała? To co tu robiła przyczajona jak spłoszona zwierzyna, skryta pod kapturem? Nie, ona musiała gdzieś wyjechać, wciskała mu coś. Na dodatek wciskała się w jego przestrzeń osobistą, na co zareagował sztywniejąc jeszcze bardziej. Właściwie to nawet nieco się pochylił, jakby przybierał pozycję nieco bardziej obronną.
Może przypomnijmy, że ostatnim razem go zamordowała.
W dupie miał co sobie ludzie mówili w tle. Jakimś drobnym ułamkiem umysłu odnotował zabawną ironię, kiedy światła zgasły akurat po podziękowaniach do firmy oświetleniowej, ale przede wszystkim przeszedł w nieco bardziej bojowy tryb. Znaczy, może to dużo powiedziane: to cały czas był Vin. Ale na to, że to Katherine będzie bardziej przerażona niż on, nie był przygotowany. Na moment wstrzymał oddech, ale zaraz potem odetchnął cicho.
Ta smutna, trzęsąca się, słabowita osoba to nie była ta krwiopijczyni, którą poznał. Definitywnie coś się wydarzyło od ostatniego spotkania i to ją... złamało. Nie wiedział z jakiego zakamarka jego umysłu wziął się więc ten odruch, ale po kilku sekundach Vincent lekko objął ją ramieniem, nie przykładając do tego siły tak, aby w razie czego nie mieć oporu, żeby się wyrwać. Nie było tak, że ta czynność sprawiała mu przyjemność.
Oczy błyskawicznie przyzwyczaiły się do mroku. Dość, że był wampirem, to jeszcze bardzo młodym - momentalnie więc wszedł w tryb bardziej... zwierzęcy, kiedy to mężczyzna nie tylko rozglądał się wokół, odnajdując kolejne, coraz wyraźniejsze kształty w mroku, ale i nasłuchiwał otoczenia. Nie tylko to, ale i starał się wychwycić coś nietypowego w zapachach. Nie miał zamiaru szukać guza na cholernym jarmarku świątecznym.
- Spokojnie - szepnął cicho, nie wiedząc co dalej powiedzieć.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySro 23 Gru 2020, 23:44

Miał zupełną rację, praktycznie nic nie wiedziałam o problemach jakie mieli przemienieni. Gdy mieszkałam w rodowej rezydencji, szczerze mnie nie obchodzili, wręcz uznawałam ich za coś typu wyposażenia wnętrz. Byli, służyli, nic więcej mnie nie interesowało, w końcu co wyjątkowego może skrywać wampir który wcześniej był zwykłym, słabym człowieczkiem - czymś co dla mnie było jedynie pojemnikiem na krew. Po rzezi swojego rodu, zrozumiałam że mogą być przydatni, miałam coś co mogli dostać tylko od kogoś mojego pokroju, dzięki temu byli tanią siłą roboczą, ale ich problemy? Interesowały mnie na tyle na ile mogłam je wykorzystać dla swojej korzyści. Znacznie więcej wiedziałam o wampirach półkrwi i to tylko ze względu na swojego przyrodniego brata. Powiedzmy sobie szczerze... w moim długim życiu, nie licząc matki, tylko jego nigdy nie traktowałam jak pionka ustawionego na swojej planszy. Wszyscy inni byli tylko w jakiś sposób środkami do celu. Więc tak, gówno wiedziałam o doświadczeniach przemienionych, Vin był z resztą moim jedynym... moją... wpadką. Miałam w swojej armii jakiś przeminionych, ale nie ja ich tworzyłam, na ogół dołączali zwabieni z jakimiś półkrwi. W końcu, szkoda by było wyrzucać dobre mięso armatnie, więc pozwalałam im zostać. Zanim jednak zdążyłam mu odpowiedzieć cokolwiek, zgasły te cholerne światła. Jeszcze miesiąc temu, rządziłam tym miastem i nie zrobiło by to na mnie najmniejszego wrażenia. Dzisiaj... byłam znienawidzonym, zbiegiem. Spodziewałam się że jeśli niektórzy z moich wampirów przeżyło to również nie wypatrują mojego powrotu w pozytywnych nastrojach. Gdyby tylko nadarzyła się okazja, nabili by mnie na pal na cześć mojego ukochanego dziadka. Tak więc tak... bałam się, słyszałam plotki o powrocie Nathaniela, z Virgo wygrałam w pojedynku jeden na jednego, teraz ta małpa miała czystego brata i przynajmniej jednego rycerza po swojej stronie... do tego ten cały blondasek z dziwnym nożem. Pamiętałam aż za dobrze jak dźgnął mnie w plecy, a moje zdolności zostały zupełnie zablokowane. Ja... Katherina z dwóch wielkich wampirzych rodów, z sławnego rodu Tepes! Podkuliłam ogon i uciekłam... cały czas uciekam. Znowu byłam tą dziewczynką patrzącą z szafy na płonący pokój, na wpatrzone we mnie, martwe oczy matki. Z tych wspomnień wyrwał mnie jego głos i dotarło do mnie że mnie obejmował! Drgnęłam i poluzowałam zaciskające się na jego kurtce dłonie, to było... krępujące, biorąc pod uwagę co nas łączyło i jak się to skończyło. Uniosłam lekko głowę żeby na niego spojrzeć, był inny - oczywiście że tak. Zrozumiałam jednak coś jeszcze po tym jak się rozglądał i nasłuchiwał.
- Vin... - szepnęłam, zawieszając się na chwilę.
Rozejrzałam się, nikt nie nadchodził... nikt nawet na nas nie patrzył, po prostu wpadałam w paranoję.
- Proszę... nie chce się znaleźć w centrum uwagi, możemy odejść od tej choinki na bok? Nie... nie zrobię ci krzywdy. - to było, najdziwniejsze zdanie jakie padło z moich ust.
- Przepraszam... nie mam usprawiedliwienia na to co cię spotkało, miałam swoje powody... - dodałam, mimo wszystko pozostając w jego ramionach.
To było takie nostalgiczne i wbrew pozorom, przynajmniej dla mnie, przyjemne.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPią 25 Gru 2020, 21:18

Paranoja, nie paranoja - on też miał konkretnego pietra, żeby nie było. Więc to rozglądanie się wokół było wybitnie w jego interesie, bo absolutnie nie miał ochoty zaliczyć tu żadnego romansu z przeznaczeniem. Tymczasem jego prezent już wprawił mężczyznę w stan lekkiej nerwicy, zaś to zgaszenie świateł tylko pogorszyło sytuację.
Ale jednocześnie zachował się trochę, jakby chciał ją chronić. I mógłby to sobie tłumaczyć interesem, w końcu gdyby przyszło co do czego, lepiej by było jakby miał kogokolwiek po swojej stronie. Ale argument był grubymi nićmi szyty, za grosz by nie ufał tej kobiecie, że nie rzuciłaby go psom na pożarcie, żeby ratować własną skórę. Więc żadna racjonalizacja tego typu nie miała tu za bardzo miejsca. Vin musiał się pogodzić z rzeczywistym powodem - był słaby i zmiękł. Chciał tę kobietę odtrącić, ale miał chyba w sobie jakąś chorą nadzieję, że jak jej okaże jakąś troskę, to ona na pewno się złamie i będzie jej przykro.
ŻE GO ZAMORDOWAŁA.
Emocjonalnie był absolutnie złamany tym faktem. Wiedział, że ta nadzieja była irracjonalna i nie ufał jej. I miał pojęcie o tym, że nie było już odwrotu od tej kompletnej rozsypki, w której się znalazł. A jednocześnie...
...był kretynem.
Kiedy go znowu przeprosiła, oczywiście, że odezwała się w nim dawna naiwność, ale zaraz potem ją zdusił argumentem, że co miała innego powiedzieć. To było w jej interesie, teraz jakoś "wygrać" jego uczucia, zwłaszcza jeśli była poszukiwana. Jej też by się przydał ktoś, kto w razie problemów nie rzuci jej psom na pożarcie.
To był mniej więcej moment, kiedy Vin pojął, że rzeczywiście mógłby to zrobić i ją zwyczajnie sprzedać tłumowi. Miałby swoją zemstę tu i teraz - obserwowałby na własne oczy jej upadek. Kto wie, co ta kobieta zrobiła innym, on zapewne był jednym z wielu trybików w jej maszynie. Czy to nie byłby odpowiedni koniec? Zdradzona i pogrążona przez kogoś, kogo uznała za słabego, wykorzystała, a na koniec zostawiła na śmierć? Koniec końców wyszedłby "na górze" i jeszcze zapewne zaskarbił sobie sympatię jej wrogów.
Młody wampir był trochę przerażony tym, że taki scenariusz wydał się kuszący. Odsunął od siebie te myśli. Jej słowa nie pomagały. Co najwyżej go rozjuszały, bo uznał je za kolejną manipulację.
- ...możemy - odparł i odsunął dłoń. Głos miał trochę niewyraźny, ciągle był pogrążony w myślach. Gardził sobą za taką koncepcję, ale jednocześnie rozumiał, dlaczego mógłby chcieć coś takiego zrobić. Dlatego też, gdy tylko o tym pomyślał, trudno mu było te myśli od siebie odsunąć. Potrząsnął lekko głową. Powinien Katherine potraktować pod innym kątem. Siebie również.
No bo, czy najbardziej nie "wygra", jeśli nie zdoła w końcu oderwać jej od siebie emocjonalnie? Powinien nauczyć się dystansu i o niej zapomnieć w najbliższym czasie. Skupić się na sobie, pogodzić się z tym, kim się stał. Idiotyczne mszczenie się nie było rozwiązaniem.
Delikatnie ujął jej dłoń i poprowadził nieco na bok, od choinki. Mieli z tego punktu dobry widok na drzewko, scenę, ale i ludzi krzątających się wokół, rozglądających i szukających źródła problemu. Za nimi jednak zagęszczenie ludzi był znacznie mniejsze, a otaczające ich budynki przecinały wąskie, chwilowo skryte w mroku uliczki.
- Stąd będziesz miała lepszą drogę ucieczki - rzekł, obracając się lekko, aby obadać wzrokiem również osoby znajdujące się za nim.
- ...dlaczego powiedziałaś, że myślałaś, że nie żyję? - zapytał po chwili, lekko ujmując, niezręcznej ciszy.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPią 25 Gru 2020, 22:30

Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy, dla mnie była beznadziejna. Vin, mój mały, słodki Vin którego znałam zginął... ja go zabiłam. Ten który stał przede mną mógł nie mieć w sobie zupełnie nic po dawnym sobie. Minęło już trochę czasu, nie miałam pojęcia jak poradził sobie z swoją przemianą, czy ktoś mu pomógł? Czy odkrywał wszystko na własną rękę? Czy zatracił w sobie człowieczeństwo i nauczył się manipulować innymi na miarę prawdziwego wampira? Nie miałam zielonego pojęcia, a znajdowałam się w sytuacji w której od jego zachowania zależało moje życie. Jednak że, chwila w której mnie objął i to poczucie że stara się mnie obronić przed tym nieznanym niebezpieczeństwem pozwoliła mi zrozumieć że to wciąż mój dawny Vin. Naiwny i słodki, być może wciąż cicho wierzący w to że coś między nami się zmieni. Może była to nadinterpretacja i pakowałam się w większe bagno, ale po prostu musiałam spróbować. Wbrew mojej pierwszej reakcji, zgaszone światła spowodowały zamieszanie w którym gdy tylko przemieniony wziął mnie za rękę i odciągnął na bok wyglądaliśmy jak zwykła para która była na jarmarku. Zacisnęłam palce na dłoni która trzymała moją i idąc nawet nie podnosiłam wzroku na przechodzących obok nas ludzi. W końcu sam kolor oczu wystarczył kiedyś dziedzicowi Tenebris do zdemaskowania mnie, rude włosy i ten kolor oczu nie były codziennością więc wolałam nie dawać nikomu nawet szansy na podejrzenia. Co trzeba chłopakowi przyznać, wzruszyło mnie to co powiedział i jakie miejsce wybrał. Jeśli to nadal była manipulacja i gra aktorska, to uczeń przewyższał właśnie mistrza.
- Dziękuję - szepnęłam podnosząc w końcu wzrok na wampira przy mnie.
Faktycznie widziałam stąd kilka miejsc i kręcących się po omacku, wystraszonych ludzi. Gdyby coś poszło nie tak to mogłam się szybko ulotnić. Zamrugałam kilka razy zaskoczona jego pytaniem, w końcu dla mnie to było oczywiste.
- Bo to prawda... byłeś człowiekiem, widziałam ciężarówkę... żaden człowiek by się z tego nie wygrzebał. - powiedziałam szczerze, jak rzadko w moim życiu.
Nie rozumiałam zupełnie dlaczego uważał że musiałam wiedzieć, oczywiście mogłam się domyślać... w końcu pozwoliłam mu spróbować swojej krwi, jednak jego przejechała ciężarówka!
- Przepraszam, nie sądziłam że mogło się to stać... Gdybym miała jakikolwiek sygnał że mogłeś przeżyć, zwłaszcza tak... sama nie wiem, ale chyba po prostu wzięła bym cię ze sobą. Wiem że słabo to brzmi. - powiedziałam biorąc głęboki oddech.
- Nie myślałam, byłam taka wściekła gdy odmówiłeś wtedy... tak niewiele mi brakowało, nie sądziłam że odmówisz. Nieważne... Nic nie zmieni to że będę próbować to wyjaśnić. Nie mogę zostać w Venandi, ale na pewno mogę ci jakoś pomóc. Czy... spotkałeś jakiegoś czystokrwistego? Możesz chodzić w słońcu? I jak sobie radzisz?
Powrót do góry Go down
Fate
Mistrz Gry
Fate

Liczba postów : 146
Punkty aktywności : 2151
Data dołączenia : 23/04/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPią 25 Gru 2020, 22:58

Większość obecnych na jarmarku postanowiła najzwyczajniej machnąć ręką na fakt, że nastąpiła nagła awaria prądu. Ludzie wrócili do swych rozmów, wykazując się niezwykłą cierpliwością względem tejże prawdopodobnej usterki. Niestety, mijały minuty, a lampki nadal były pogaszone, a diabelski młyn pozostawał w bezruchu.
- Nędzni ignoranci..- rozbrzmiał ochrypły i szorstki głos. Każdy go usłyszał, jednak nikt nie był wstanie zorientować się, z której strony może stać jego źródło.- Toniecie we własnej głupocie, zajmujecie się nieistotnymi sprawami, nie myśląc o zamęcie jaki po sobie pozostawiacie. Nieustannie przewlekacie sieci własnych kłamstw niczym jadowity pająk. Jednak wy, miernoty, z pająka stajecie się ofiarą i plączecie się w fałszywych historiach.- tajemniczy głos postanowił kontynuować swój wywód. Brzmiało to tak, jakby znajdował się on waszych głowach. Odbijał się echem wewnątrz waszych czaszek, docierając do waszych myśli i podświadomości. W tym momencie wszyscy ludzie zamilkli i wsłuchiwali się w głos, rozglądając się i szukając źródła ich zmartwień.- Tylko ciemność jest w stanie ujawnić wasze prawdziwe oblicza. To w ciemności wasz wróg może przemknąć i wbić wam nóż niezauważony..- jak za zawołanie, ktoś zaczął przemykać się wśród ludzi, ale nikt nie był w stanie go zidentyfikować. Tajemnicze postacie nawet szturchnęły kogoś na swej drodze, by zaraz zniknąć w mroku.- Nadchodzi kres waszych zbrodni, oszustw, zdrad i fałszu. Bo gdy pojawi się znów światło, twarz przyjaciela przestanie być tą samą twarzą, a na jej miejscu pojawi się prawdziwe oblicze grzesznika.- głos zaśmiał się ochryple. Potem znów zapadła cisza, choć nie na długo. Ludzie znowu zaczęli szeptać i się kręcić. Niektórzy nawet zaczęli zmierzać w kierunku miasta, by wyjść poza obręb jarmarku. Gdzieś nagle w tłumie rozbrzmiał wysoki, kobiecy wrzask, ale nie nie umiał znaleźć osoby, która go z siebie wydała.
Po chwili wszyscy mogli usłyszeć jak diabelski młyn zaskrzypiał, a potem ruszył znów przed siebie i zaczął się powoli kręcić. Zaraz po nim rozświetliły się wszystkie lampki i latarnie. Wszystko wskazywało na to, że prąd powrócił. Nagle znowu rozległ się wrzask, wymieszany ze szlochem, ale tym razem łatwo było odnaleźć źródło. Odgłos rozniósł się po całym jarmarku, wypuszczony z głośników. Kiedy spojrzenia wszystkich uczestników jarmarku skupiły się na głównej scenie, zauważyli burmistrza leżącego w kałuży własnej krwi.  Z jego klatki piersiowej odstawał wbity w ciało czubek od choinki, która stanowiła główną ozdobę tego wydarzenia.

Kolejkę pozostawiam wam dowolną.
Następnego postu MG możecie spodziewać się 28 grudnia, po godzinie 22:00.
Bawcie się dobrze Wink
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySob 26 Gru 2020, 00:07

Odetchnął głęboko, uspokajając szalejące w nim emocje. Jednocześnie usiłował przymusić myśli do skupienia się na otoczeniu, a przy okazji powstrzymywał ciągle te turbulencje, jakie Katherine wywoływała w jego głowie. Najgorsze było to, że miał przeczucie, że istniał jakiś niesamowity scenariusz, zgodnie z którym ona znowu wkradłaby się w jego umysł jako siła sprawcza. Nie dlatego, że odkupiłaby swoje winy, czy, że miałby jakiś pomysł na bardziej... zdrową, relację. Po prostu potrzebował kogoś i ciągle z tyłu jego umysłu stukała myśl, że to mogłaby być ona.
Fatalne zauroczenie. Jej "dziękuję" było jak miód, ale musiał je odrzucić i powiedzieć sobie, że było wymuszone sytuacją. Był w tamtym momencie bardzo sfrustrowany sytuacją. Tym bardziej po tym, co mówiła, ale zanim zdążył odpowiedzieć, zaczęło się dziać.
Katherine mogła wyczuć jego reakcję - w reakcji na tajemniczy, ochrypły głos, mężczyzna przybrał niemalże bojową pozycję, ale i mocniej zacisnął palce na jej dłoni. Rozglądał się szybko, usiłując wykryć źródło dźwięku. Dość szybko doszedł do wniosku, że to było w jego głowie, przez co momentalnie niemalże spanikował, zmusił się do uspokojenia, a potem zaczął jeszcze bardziej rozglądać. Wolną dłonią raczej po prostu, jakby usiłował się... osłaniać. W ramach uprzejmości wobec Katherine nie usiłował się zasłaniać nią, ale dopiero po chwili pomyślał, żeby spróbować jakoś osłonić. To zrobił zupełnie odruchem jak zobaczył jakąś postać w mroku. Usiłował ją śledzić wzrokiem ale mu nie wyszło, wampirzyca mogła tylko zauważyć, że jakoś tak przesunął się przed nią. Za bardzo tego nie zauważył, w myślach coś sobie próbując powtarzać, że jakby coś to przecież był wampirem, i powinien...
Chuja wykrył, nic nie widział, nagle ktoś wrzasnął przez co wręcz lekko podskoczył, przestraszony, a potem światła się zapaliły, ktoś wrzasnął jeszcze raz i teraz już Vin był na skraju palpitacji. Zupełnie zapomniał co tam mu kobieta mówiła, tępo gapił się w kierunku źródła dźwięku.
Scena. A tam burmistrz, martwy jak cholera. Na dodatek krwawiący jak... młody wampir zasłonił wolną dłonią usta, kręcąc lekko głową.
- Trz... trzeba się zmywać - rzekł niewyraźnie. Nagle zaczął czuć wszystkich ludzi wokół. Wiek, płeć, ogólne zdrowie, kto był bardziej, kto mniej trzeźwy. Wszystko czuł przez tę przeklętą krew.
Krew.
KREW.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySob 26 Gru 2020, 00:55

Po części tak właśnie było, próbowałam go rozgryźć, powiedzieć to co chciał usłyszeć. To było chyba wpisane w moje dna, trwało gdzieś, głęboko zakorzenione we mnie. Od kiedy widziałam co dominacja robi z moim bratem, nie używałam jej, były lepsze sposoby na znalezienie sojuszników. W tym wypadku jednak... nie byłam do końca sama przekonana czemu to robię. Nigdy nie czułam się odpowiedzialna za nikogo po za sobą i Elijahem, nie obchodziło mnie ilu poświęcę w drodze na szczyt i jakiej będą rasy. Co do Vina... zupełnie nie był mi już potrzebny, był nieistotny, z jednej więc strony wydawało mi się bez sensu przejmowanie jego osobą. A jednak, przejmowałam się, może nie jakoś specjalnie ale i tak bardziej niż powinnam. Może dlatego że zabiłam go i pozwoliłam wrócić jako wampirowi zrodzonemu z krwi Tepes, był więc przemienionym z rodu pochodzącego od samego Draculi. Gdy tak stawiałam sprawę, w jakiś sposób... również zaczynałam zaliczać go do grona osób za które czułam się odpowiedzialna. Przeszło mi przez myśl, jak u diabła wyjaśnię to bratu, ale odsunęłam to teraz. Nie wiedziałam na ile Vin był by w ogóle w stanie mi zaufać kolejny raz. Czekałam na jego odpowiedzi jednak w tedy sama usłyszałam ten dziwny głos. Po plecach przeszły mi ciarki i nerwowo się rozejrzałam. Reakcja mojego małego przemienionego, po raz drugi tej nocy trąciła tą część mnie o której wielu podwładnych nie miało zielonego pojęcia. Już samo to jak mocniej złapał moją dłoń było słodkie, kiedy do tego sama nerwowo szukałam źródła dźwięku i dostrzegłam cień przed którym wampir starał się mnie osłonić... no cóż, miałam jakąś niezrozumiałą słabość do tego wampira. Szukałam tego... czegoś co chwilę wcześniej śmignęło w cieniu niedaleko, odwracając się plecami do Vina. Nie puszczałam jego dłoni bo w razie czego chciałam go pociągnąć za sobą, mrużyłam oczy usiłując dostrzec, czymkolwiek owe coś było, niestety bez skutku. Na krzyk sama aż podskoczyłam i drobny język ognia przesunął się po mojej wolnej dłoni. Serce waliło mi jak szalone, czułam się... zdezorientowana, osaczona, a z innej strony poczułam pewną ulgę że moimi oczami na plecach był Vin. Fakt, zupełnie z głowy wyleciało mi o czym mówiłam jeszcze chwilę temu, poczułam jak mięśnie wampira przy mnie się napinają i spojrzałam w kierunku z którego dochodzą krzyki. Ten stary oblech nie żył... przyjęłam to... po prostu. Nie miałam okazji w czasie swojego krótkiego panowania się z nim spotkać i nie żałowałam.
- Co? -zapytałam spanikowana, bo w pierwszej chwili nie zrozumiałam chłopaka.
Nie musiał jednak powtarzać, dla mnie krew nie była problemem. Sama przelałam jej litry, w głowie przeleciało mi to jak dużo czasu minęło od naszego ostatniego "spotkania" i rozejrzałam się po panikujących w koło ludziach. Powinnam, uciekać i to w tym momencie, z nim lub bez, ale powinno mnie już tu nie być. Wiedziałam jednak co się stanie jeśli Vin tylko dostrzeże uciekających zaraz ludzi, na pewno będą uciekać... w końcu ktoś zabił burmistrza, a on zadziała tak jak nakazuje mu natura drapieżnika. Zrobi się zamieszanie - duże, może ktoś na nas wpadnie i przemieniony nie wytrzyma robiąc wokół siebie większego zamieszania. Może dostrzegą go łowcy... może wampiry Tenebris, nie powinno mnie przy nim wtedy być. Tymczasem ja, wbrew wszelkiej logice, stanęłam prosto przed nim, nie puszczając dłoni którą i on mnie trzymał. Położyłam dłoń na jego policzku zmuszając żeby patrzył na moją twarz tuż przy jego.
- Najpierw się uspokój, nie myśl o tym... skup się na czymś innym. - powiedziałam spokojnie robiąc powoli krok w tył i ciągnąc go za sobą.
- Zaraz pójdziemy, patrz na mnie.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySob 26 Gru 2020, 01:25

Vin od czasu swojej przemiany nie miał takich przygód, więc był kompletnie nieprzygotowany. Nie był skrajnie wygłodzony, potrafił doprowadzić się do gorszego stanu, ale nie był też w pełni sił, żeby się temu przeciwstawiać. Jego wzrok podążał za kolejnymi, uciekającymi ludźmi, momentalnie widział słabe punkty, identyfikował miejsca, w których mógł ich chwycić, gdzie mógłby...
Zesztywniał, przyciskając dłoń do ust. To był chyba jakiś ostatni idiotyczny odruch, bo nie mógł się ruszyć z miejsca. Na tym etapie zupełnie nie myślał o Katherine - w powietrzu wokół unosił się metaliczny zapach krwi, który wypełniał jego nozdrza i doprowadzał do szału. Myśli pędziły mu coraz szybciej, od jednej uciekającej sylwetki, od szyi do szyi, odrywając się od koncepcji, że powinien się powstrzymać, bo to ludzie, ludzi się nie zabija. Przekaz mu się uprościł na "to się gryzie, muszę ugryźć".
Kobieta musiała konkretnie go przymusić do spojrzenia jej w oczy. Nie miał ochoty patrzeć na nią, miał ochotę patrzeć na tamtą, o tam jakaś kobietka biegła. Obcasy miała, biegła wolniej. Nawet mu te perfumy nie przeszkadzały, w ogóle by ich nie czuł jakby się zdołał w nią wpić.
Albo, o piętnaście metrów dalej. Jakiś facet utykał. Utykał! Jakby go, kurwa, zapraszał, przeklęte ścierwo.
Wampirzyca coś mówiła o tym, że ma o tym nie myśleć, ale słyszał ją jakby przez mgłę. Przesunęła się w tył, to on bardzo... słabo, podążył. Nawet trochę szarpnął, jakby się chciał wyrwać. Był sztywny na całym ciele, nie odzywał się. Oddychał bardzo ciężko.
Jeszcze całkiem jednak nie odleciał, bo następny gest, jaki wykonał, to był mocny krok w jej kierunku, jakby chciał, żeby go jednak prowadziła. Nie odzywał się, cały czas zasłaniając dłonią usta. Vincent postanowił się skupić na jej twarzy. Na każdym jej aspekcie, wyglądzie, na jej oczach. Nie chodziło o to, jak wyglądała, ale jednak to, jakie miał turbulentne emocje wobec niej w jakiś sposób pomagało. Wszystkie te najbardziej intensywne uczucia, żal, potrzeba bliskości, nienawiść i głęboko skrywana pod nią miłość, były na tyle intensywne, żeby choć nieznacznie przebijać się do jego umysłu przez tę czerwoną mgiełkę. Nie wiedział na jak długo ale to działało. Nie było przy tym nawet tak bardzo istotne, co Katherina mówiła, a raczej kim była. Postanowił się na tym skupić. Nie mógł odtrącić tego, co się działo wokół, ale przynajmniej dzięki temu już kompletnie nie tracił kontroli.
Gdzieś tam w środku był przerażony.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySob 26 Gru 2020, 22:56

Oczywiście, normalnie było by kilka opcji żeby przywołać młodego przemienionego do porządku. Po pierwsze, mogłam nas odgrodzić od ludzi, drobna ściana ognia już dała by mu do myślenia, mogłam użyć dominacji i to w zasadzie był najprostszy i najlepszy pomysł. Byłam jednak uparta pod tym kontem, nie chciałam go zmuszać. Mogła bym to tłumaczyć że tym sposobem nigdy nie nauczy się kontroli, ale nie było co ukrywać że mój powód był bardziej egoistyczny i zwyczajnie głupi. Po prostu nie chciałam tego, mogłam nim manipulować, mogłam pleść wokół pajęczą sieć intryg, traktować go jak pionka na planszy ale nie zmuszałam nikogo do uległości w ten sposób. Co do odgrodzenia nas, znów przemawiał przeze mnie egoizm, po prostu zdradziła bym się tym. Koniec końców, zabrałam się za ten problem dookoła zamiast zwyczajnie zostawić wampira. Nie było ważne co o mnie myślał, ważne było że myślał. Mogłam się przecież domyślić że nie są to wcale specjalnie przyjemne myśli, a jednak grunt że skupiał się na czymś innym niż ludzie wokół. To była dla mnie zupełnie nowa sytuacja, bo normalnie nie hamowałam żadnego z swoich wampirów, a co dopiero swojego przemienionego!
- Dobrze... - szepnęłam gdy zrobił krok w moją stronę.
Chciałam zaciągnąć go do cienia na tył jarmarku, żeby mógł się uspokoić, nie było to jednak łatwe. Domyślałam się jak apetycznymi kąskami mogą wydawać się niektórzy. Sama chętnie wgryzła bym się w szyje dziewczyny która kręciła się kawałek dalej chyba szukając kogoś. Uwielbiałam polowania, nie raz sama pozwalałam ofierze na ucieczkę dla samej satysfakcji z pościgu. Przesunęłam dłonią z policzka chłopaka na szyję i wypuściłam jego dłoń z drugiej, tylko po to żeby odsunąć jego rękę którą zakrywał usta.
- Świetnie ci idzie mój słodki... - specjalnie to powiedziałam, uśmiechając się.
Chciałam go jeszcze bardziej rozkojarzyć i zrobiłam kolejne dwa kroki ciągnąc go za sobą, tylko po to żeby wpić się łagodnie w jego usta. Byłam gotowa na to że mnie odepchnie, uderzy, może nawet wrzaśnie, chociaż ostatniego wolałam uniknąć. Ważne jednak było to że zrobi cokolwiek, cokolwiek innego niż ruszenie w pościg. Musiał się ogarnąć, im szybciej tym lepiej, wolałam nie mierzyć się z tymi dziwnymi cieniami... chciałam stąd uciec.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySob 26 Gru 2020, 23:36

Gdyby Vin w ogóle miał blade pojęcie, że istnieje coś takiego jak dominacja, zapewne po tym wszystkim by miał bardzo gorzki wyrzut do Katherine, że akurat tu znalazła w sobie jakieś idiotyczne zasady i postanowiła z tego nie skorzystać. No, ale nie wiedział, nie miał szans się dowiedzieć, na dodatek chwilowo miał coś innego na głowie.
Podążał za nią z oporem. Brak bodźców wzrokowych trochę ułatwił sprawę, podobnie jak turbulencje emocjonalne trochę wyższego poziomu, związane z Katherine. Z obiektywnego punktu widzenia to był jednak trochę wybór między dżumą a cholerą: z jednej strony mógłby sobie ulżyć i przypuszczalnie kogoś zamordować, a z drugiej musiał się skupiać na tych wszystkich emocjach i wspomnieniach, które zawsze sobie odkładał w umyśle na bok, bo były zwyczajnie bolesne. Ona go tymczasem zachęcała do tego, żeby podążył za nią i może gdyby był mniej skupiony na tym, żeby nie wyrwać się i oddać pogoni, prawdopodobnie by się zastanawiał... po co. Ale się nie zastanawiał. Myślał intensywnie o niej, ale przez własną, egocentryczną soczewkę. Co do niej czuł, że była gnojem, takie sprawy.
Dzięki temu rzeczywiście udało się jej odciągnąć Vina od tłumu. Dałby jej za to medal, bo bardzo nie chciał iść. Mniej biegających ludzi wokół i nieco słabnący zapach posoki zrobiły jednak swoje i Vin zdołał wziąć głębszy, w miarę normalny oddech, uspokajając zmysły.
Jednak wtedy uderzył go dyskomfort pragnienia. Miał Saharę w ustach, niby pożywił się stosunkowo niedawno, ale jedna torebka z przychodni starcza na bardzo krótko, więc najwyraźniej przecenił swoje możliwości opanowywania się, albo nie docenił własnego, morderczego instynktu.
Poza pragnieniem przyszedł więc jeszcze wstyd i obrzydzenie samym sobą, który tym bardziej się potęgował, kiedy Vin patrzył na Katherine, a patrzył na nią cały czas, nie było więc za dobrze. Słabo więc reagował na jej sygnały, bo kompletnie utonął we własnych myślach.
A potem go pocałowała, co wyłączyło te myśli na moment i kompletnie go zamurowało.
Czy odwzajemnił? Ee, nie. Czy ją odepchnął? No też nie. Po prostu stanął jak wryty, a potem podniósł dłonie (które trzęsły mu się jakby miał Parkinsona), lekko ujął jej ramiona i odsunął kobietę od siebie. Zmarszczył lekko brwi. Poprzednie myśli znowu wracały, z trudem przełknął ślinę.
- ...idziemy stąd - sapnął i trochę chaotycznym ruchem ręki wskazał jakąś ciemną uliczkę. Już się zastanawiał, co on ma ze sobą zrobić żeby nikogo nie dojebać po drodze do domu. Boże, był zdesperowany. Jasna cholera. Był na skraju.
Ale wizja poproszenia tej kobiety o pomoc była... okropna. Jak tak opierał dłonie na jej barkach, to oparł się na nich bardziej.
- Pamiętasz gdzie jest moje mieszkanie? - zapytał słabo.
Powrót do góry Go down
Fate
Mistrz Gry
Fate

Liczba postów : 146
Punkty aktywności : 2151
Data dołączenia : 23/04/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPon 28 Gru 2020, 23:38

Szkoda, że Vin chciał już uciekać do domu, ponieważ w tym samym czasie na scenie głównej rozkręcała się niezła impreza. Dowodem tego był donośny, ochrypły rechot, który pochodził z tamtej strony, a obecna tu dwójka wampirów mogła go doskonale usłyszeć. Kiedy ich spojrzenia wróciły w tamtym kierunku, dostrzegli jak w powietrzu zaczyna unosić się jakaś istota. Z daleka przypominał satyra, chociaż takiego niezwykle paskudnego. Większość jego ciała była owłosiona. Zamiast stóp miał kopyta, a za jego plecami wesoło tańczył smukły ogon zakończony długimi czarnymi włoskami.
- Mam nadzieję, że spodobały wam się prezenty.- zarechotał obrzydliwe i zatoczył przewrót w powietrzu, wyraźnie podekscytowany całym zamieszaniem, które sam wprowadził.- Przygotowałem dla was również wesołą zabawę.- odparł i machnął ręką.
W tym momencie do uszu Vina i Katheriny dobiegł odgłos stukających dzwoneczków i bombek. Źródłem tych odgłosów była ogromna choinka, po której zjeżdżały na swoich tyłkach cztery przezabawne, a jednocześnie paskudne stworki. Wzrostem sięgały maksymalnie 120cm. Swym wyglądem były bardzo zbliżone do świątecznych elfów, na co wskazywały ich kolorowe ubranka, czapeczki z dzwoneczkami i spiczaste uszy. Ich odzienie jednak wydawało się brudne i było gdzieniegdzie podarte. Ich skóra była lekko sinawa, oczy połyskiwały, jakby potworki nażarły się za dużo cukru, a ich przesadnie szerokie uśmiechy były przyozdobione szeregiem ostrych zębów. Każdy z nich miał do swojego pasa przypiętych pięć bombeczek, przypominających te, które wiesza się na choince. Trzymały się za końce swoich stóp i zjeżdżały w dół, zrywając i zrzucając po drodze ozdoby choinkowe, które znajdowały się na ich torze. Gdy znalazły się na samym dole, zamiast się zatrzymać, przeturlały się po chodniku i zatrzymały w odległości kilku metrów od wampirów. Były ostro podekscytowane i zbijały sobie piątki, gratulując jednocześnie tego świetnego zjazdu.
Kiedy jeden z nich zwrócił swoją uwagę na Katherinie i Vinie, odczepił trzy bombki od swojego paska i zaczął nimi żonglować, zbliżając się powoli w ich kierunku. W tym czasie pozostałe elfy ustawiły się jeden obok drugiego i zaczęły pośpiewywać piskliwym głosikiem melodię, którą często można usłyszeć w cyrku, robiąc tym świetne tło dla swojego pierwszoplanowego artysty. Kiedy ten uznał, że jest w dostatecznie dobrej odległości, złapał dwie bombki do jednej ręki, a trzecią ujął w swej drugiej drobnej dłoni. Rzucił nią idealnie pomiędzy Vinem a Kate, a bombka wybuchła, gdy tylko zderzyła się z ziemią. Kilka odłamków szkła porozrywało materiał ich ubrań w niektórych miejscach i poczuli ciepło w pobliżu swych stóp, ponieważ wybuch miał siłę przypominającą mocniejszą petardę.

Kolejność pozostawiam wam dowolną, ale od tej pory obowiązuje was jeden post na kolejkę.
Proszę o zachowanie rozsądku i nie wykonywania miliona akcji na raz, ponieważ rezultaty waszej walki będą poddawane ocenie Mistrza Gry.
Deedline: 2 styczeń, godzina 22:00 (Jak zwykle, w razie jakiś komplikacji proszę o informację)

Liczę na waszą kreatywność i życzę powodzenia!
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyCzw 31 Gru 2020, 00:22

Jego reakcja mnie jednak zaskoczyła, a może raczej zaskoczył mnie brak jakiejkolwiek reakcji. Z drugiej strony, chyba trochę oprzytomniał, a naprawdę nie chciałam tutaj zostawać. Działo się coś niedobrego i lepiej żeby męczyli się z tym ci którzy byli odpowiedzialni za miasto. Faktycznie więc na miejscu było pytanie, co ja tu jeszcze robiłam? Co udowadniałam odprowadzając na bok swoją dawną kukiełkę i pilnując żeby nie zrobił nikomu krzywdy i do tego całując? To doprawdy dobre pytanie, może chciałam mu to jakoś wynagrodzić? W końcu, ludzie wykorzystują psy czy to do tropienia, czy do ochrony i nie znaczy to wcale że nie mogą przy okazji darzyć ich ciepłymi uczuciami. Swoją drogą to jak Vin dzielnie posuwał się naprzód wpatrzony właśnie we mnie wydało mi się dziwnie nostalgiczne i przy tym tak symboliczne. Całe to nasze spotkanie dzisiaj... przypomniało mi nasze ostatnie. Przypadkowe wpadnięcie na siebie, ja próbująca wzbudzić w nim konkretne emocje... gdy położył mi dłonie na ramionach niemal się nie zaśmiałam. Tak, byłam skończoną suką... jego reakcje budziły we mnie skrajne emocje, z jednej strony był słodki... z drugiej zwyczajnie naiwny.
- Chyba tak... jak będziemy bliżej, najwyżej trochę mnie pokierujesz - odpowiedziałam na jego pytanie, a w głowie szczerze się zaśmiałam.
Wzięłam go za rękę i już ruszałam w jedną z ciemnych ulic gdy do moich uszu doszedł ten dziwny rechot. Szczerze... W pierwszej chwili musiałam zamrugać kilka razy, bo to co tam widziałam było zupełnie nie realne. Z jednej strony... Na jego wspomnienie o prezentach przeszły mi ciarki. To on? To coś podarowało mi ten dziwny prezent? Normalnie... Rzuciła bym się na to coś, spalając do samych kości. Teraz.. Musiałam odpuścić, nie tylko dlatego że miałam na głowie Vina, chociaż to też był jeden powód. Zwyczajnie zamieniając to dziwne kozo coś w chodzące ognisko, zdradziła bym się.
- Spadamy... - szepnęłam i znów zdarzyłam zrobić ledwo jeden krok bo rozległ się dźwięk dzwoneczków.
Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego. Przyglądałam się tym dziwnym elfo podobnym stworom lekko zaciskając pce na dłoni Vina. Nie spodziewałam się dalszego ciągu zdarzeń. Pisnęłam jak nastolatka która zobaczyła mysz pod nogami, gdy bombka wybuchła. W ostatniej chwili osłoniła oczy ale odłamki i tak porozcinał moją kurtkę i spodnie. No to mnie wkurwily...
- Uciekaj, albo się gdzieś schowaj... - rzuciłam do Vina.
Nie miałam pojęcia czy był by w stanie w ogóle pomóc, ani czy sam przejdzie między ludźmi. Jeśli tych stworów było więcej to sporo osób mogło być rannych. Chciałam ukatrupić te tu i uciekać. Dlatego skorzystałam z swojej szybkości, godnej czystokrwistej i obiegłam "elfy" dookoła zjawiając się za ich plecami. Pierwszemu chciałam po prostu skręcić kark, drugiemu zerwać jedną z tych bąbek i rozbić na czole trzeciego, który wcześniej w nas rzucał.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyCzw 31 Gru 2020, 01:00

Vincent z zaschniętym gardłem i Katherina ze specyficznym kodem moralnym.
Stali sobie z boku, nikomu nie przeszkadzali. Ona myślała o czymś... o czym myślą podłe osoby? Z całą pewnością o czymś podłym, jak to ona. Chociaż, może odczuwała pewną ulgę, że nie zerwał jej się ze smyczy i nie zaczął odpierdalać, co mogłoby się skończyć wzmożoną aktywnością i okolicznych łowców, i wampirów, a co nie byłoby dla niej najlepsze.
Z drugiej strony, oczywiście, zasłona dymna, to nie przyszłoby jednak Vincentowi do głowy bo mogłoby mu podpowiedzieć, że Katherine mogła cokolwiek zrobić niekoniecznie zgodnie z własnym interesem.
Kiwnął głową na jej odpowiedź. I tak, już się oddalali. Już było fajnie.
A potem przestało być fajnie (czyt. bardzo średnio ale widać już światełko w tunelu) i zrobiło się średnio (czyt. chujowo). Vin aż zamarł i rozejrzał się, spanikowany, szukając źródła dźwięku. A potem takowe do niego dotarło, a potem zrozumiał co ten cholerny Faun miał na myśli. Przez moment targał się z myślą, że wychodziło na to, że to nie od Katherine dostał prezent, ale nawet nie miał czasu poczuć się jak kretyn, bo zaczęło się dziać jeszcze więcej.
...to było bardzo bohaterskie z jej strony, że postanowiła Vinowi kazać się schować, ale cóż, na tym etapie młody krwiopijca miał już trochę wyjebane, bo właśnie rzucał się na te elfy. W przeciwieństwie do wampirzycy on nie miał złożonej strategii, ponieważ po pierwsze - nie był wytrawnym strategiem wojennym, po drugie - proszę sie postawić w jego sytuacji. Rozum już dawno stał jakieś dwa metry dalej od tego smutnego krwiopijcy, a tymczasem pojawiły się jakieś żywe, zaczepiające go jednostki. Dość, że faun mężczyznę wręcz rozjuszył, to jeszcze został zaatakowany.
Więc, ee, cała taktyka Vincenta sprowadziła się do rzucenia się na najbliższego elfa, chwycenia go jakikolwiek fragment ciała czy odzieży, a następnie przyjebania nim konkretnie o glebę. Młody wampir nie omieszkał przy okazji wydać z siebie czegoś między rykiem a skowytem, ponieważ nie miał kompletnie manier.
Powrót do góry Go down
Fate
Mistrz Gry
Fate

Liczba postów : 146
Punkty aktywności : 2151
Data dołączenia : 23/04/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptyPon 04 Sty 2021, 14:38

Katherina dzięki temu, że była wampirzycą czystokrwistą, bez problemu obiegła małe skrzaty. Pierwszą jej ofiarą był elf, który żonglował bombkami. Nie zdążył się nawet zorientować, kiedy rudowłosa piękność znalazła się za jego plecami. Został wzięty z totalnego zaskoczenia, więc okazał się najłatwiejszym celem. W momencie wykręcania mu karku rozległo się ciche chrupnięcie. Oczy elfa wywróciły się pokazując same przekrwione białka, a jego ciało padło na ziemię. Z dłoni martwego elfa wypadły dwie bombki, ale nie roztrzaskały się, tylko poturlały się jakieś dwa metry dalej. Kolejny manewr Kate nie przyniósł już tak znakomitych rezultatów. Kiedy zerwała jedną bombkę i roztrzaskała ją na głowie kolejnego elfa, szklana kula wybuchła, ale w tym momencie wciąż miała kontakt z dłonią wampirzycy. Eksplozja więc objęła także jej kończynę, powodując poparzenia. Kawałki szkła powbijały się w jej skórę zadając dodatkowe obrażenia. Cała dłoń była pokiereszowana i poparzona, co niewątpliwie spowodowało niemały ból. A co się stało z elfem? Również odniósł obrażenia. Jego czapka się w większości sfajczyła, a pół jego twarzy było objęte poparzeniami. Jego głowa wyglądała podobnie jak dłoń Katheriny, no może nawet gorzej. Co śmieszne, elf to przeżył. Pozbył się resztki kopcącej się czapki, ale kawałkami szkła powbijanych w jego skórę nawet się nie przejął. Spojrzał na wampirzycę, obnażył swoje ostre zęby, przebiegł jej między nogami, a na koniec wskoczył prosto na jej barki. Swoimi drobnymi piąstkami zaczął uderzać ją w głowę krzycząc "A masz! A masz!".
Vin, wbrew temu, że jego samokontrola była tak wątpliwa, chwilowo wychodził na tym lepiej niż jego towarzyszka. Rzucił się prosto na elfa, któremu Kate wcześniej zabrała bombkę. Przewrócił potworka na plecy, ale zdaje się, że go to nawet nie ruszyło. Uderzył o zimną kostkę brukową i przeturlał się na bok zadowolony. Uśmiech na jego twarzy zrobił się jeszcze szerszy mimo, że mogło się to wydawać niemożliwe. Zaryczał podobnie jak Vin, próbując go sparodiować i cisnął bombką prosto pod jego nogi. Ta rozbiła się niszcząc but wampira i powodując drobne poparzenie na palcach u stopy. Nie było to poważne oparzenie, więc mimo pieczenia noga była wciąż sprawna.

Katherina, masz poparzoną i pociętą dłoń, w którą są powbijane cienkie kawałki szkła. W związku z czystością twej rasy, oparzenia zaczną goić się już w trakcie twojego posta.
Vin, masz lekko sparzoną stopę, ale poza pieczeniem nie odniosłeś żadnych poważniejszych obrażeń.

Deedline: 9 styczeń, godzina 22:00 (Jak zwykle, w razie jakiś komplikacji proszę o informację)
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySro 06 Sty 2021, 18:19

Sądziłam że to będzie banalne, a co ważniejsze szybkie. Poczucie to spotęgował pierwszy trup, musiałam przyznać że... lubiłam to, nawet nie zwróciłam uwagi na to czy Vin faktycznie mnie posłuchał i się gdzieś schował. Dźwięk chrupnięcia, który dobiegał z kręgosłupa padającego elfa sprawił że przyjemny dreszczyk przeszedł mi po plecach. Gdyby nie fakt że nie byłam pewna czym to coś jest, chętnie wgryzła bym się w ich szyję, z przyjemnością rozrywając skórę, przegryzając mięśnie i żyły. Działałam więc poganiana tym dodatkowym pragnieniem, pierwotnym instynktem który kazał po prostu zabijać. Nie byłam jak większość przemienionych, nie kierowało mną samo pragnienie, tylko zwykła przyjemność odczuwana gdy ofiara padała zimna, na ziemi. Gdy bombka wybuchła, to było jak wiadro zimnej wody. Krzyknęłam zarówno z zaskoczenia jak i bólu, od razu cofając się o krok i przytrzymując zdrową ręką nadgarstek poranionej dłoni. W pierwszej chwili przeklęłam kilka razy wściekła na samą siebie, z drugiej strony przynajmniej to zabiłam. Tyle że... wtedy to paskudztwo jak by nigdy nic otrzepało się i uśmiechnęło.
- Co do jasnej... - nie dokończyłam bo stworek wskoczył na mnie.
Bardziej niż faktycznie zrobił mi krzywdę to zwyczajnie przestraszył, zachowałam się więc jak jakaś zwykła dziunia która właśnie zobaczyła mysz. Pisnęłam, ręka zaczynała się już goić i musiałam usunąć to nieszczęsne szkło, ale priorytetem stało się to coś na moich barkach.
- Złaź ze mnie! - warknęłam a w oczach zatańczyły mi niebezpieczne ogniki.
Próbowałam sięgnąć do tego paskudztwa i podpalić te jego głupie ubranko z nadzieją że tym razem, sfajczy się razem z właścicielem.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2021
Data dołączenia : 11/06/2019

Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  EmptySro 06 Sty 2021, 22:47

Jakiś widz mógłby zwrócić uwagę, że to było chyba jedno z bardziej chaotycznych starć na całym tym evencie. Katherine coś tam zapiszczała nieopodal Vincenta, on tymczasem właśnie obrywał bombką od jakiegoś rozbawionego życiem elfa, który wyglądał jak upiorna parodia... no... elfa. Vin zaś wyglądał jak upiorna parodia siebie, już wymęczony opanowywaniem własnego pragnienia i na dodatek jeszcze kompletnie skołowany sytuacją. Wiedział, że chciał to... no... coś, jakoś doprowadzić do unieruchomienia, ale miał naturalny, ludzki opór przed zabijaniem, wiec raczej wszedł w tryb walenia i liczenia, że będzie dobrze. Plus, ból stopy był w stanie olać zupełnie, ponieważ był w tym momencie bardzo wkurwiony na życie.
Jego strategia była prosta: elf leżał, elfa kopnąć. Jeśli elf chciał się podnieść, należało go walnąć. Vin nie był mistrzem strategii, ale był przemienionym więc był szybki, no i silny, więc pewnie każdą z tych rzeczy zrobiłby szybko i z siłą. A jednocześnie bez precyzji i ładu, bo nie umiał walczyć i wymierzył w sposób bardzo prymitywny.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Choinka Bożonarodzeniowa  Empty
PisanieTemat: Re: Choinka Bożonarodzeniowa    Choinka Bożonarodzeniowa  Empty

Powrót do góry Go down
 

Choinka Bożonarodzeniowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Archiwum :: Kosz :: Zakończone eventy-