a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Prosektorium


 

 Prosektorium

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Prosektorium   Prosektorium EmptyCzw 05 Maj 2022, 22:48

Prosektorium :

W zasadzie prosektorium powiązane jest z laboratorium. Sprowadzono tu sporo zaawansowanego sprzętu jak na zwykły ośrodek leczenia uzależnień. Po za tym tylko nieliczna część personelu ma pozwolenie na wejście tu.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 09 Paź 2022, 20:16

- Kristen, chyba nie myślałaś, że będzie mi się chciało heroicznie ratować jakiś narkomanów?- westchnął retorycznie, gdy schodzili w dół. Drzwi oczywiście za sobą zamknął, aby nikt niepowołany nie ruszył za nimi. Z każdym krokiem w dół kolejne światła zapalały się automatycznie. Przeciwieństwie do siedzimy bractwa, tutejsze pomieszczenia były nowoczesne i bardzo innowacyjne.- Jesteś mądrą dziewczynką, na pewno przyszło ci do głowy, że mam w tym wszystkim jakiś ukryty motyw.- uśmiechnął się do niej uroczo, jakby zupełnie nie zdawał sobie sprawy jak bardzo gorsząca może być jego postawa. Tfu, może i zdawał sobie sprawę, ale niespecjalnie się tym przejmował.
- Nie wiem czy doczytałaś, ale w umowie masz dopisane niewidzialnym drukiem, że obowiązuje cię pełna dyskrecja.- dodał, gdy schodzili po schodach. Wskazał Czarodziejce kierunek w jakim ma zmierzać aż dotarli wreszcie do prosektorium. Oparł się o stół, na którym pewnego dnia będą leżały czyjeś zwłoki (hehe).
- Zapewne zauważyłaś, że w pewnych kwestiach nie dogaduję się z Valkyonem. On chce bawić się w miejską politykę, a ja chcę zagłębiać tajniki magii i walczyć z potworami. Pomijając zupełnie fakt, że to ja teraz jestem burmistrzem, nie on.- zaśmiał się pod nosem, bo dotarł do niego paradoks jakiego użył w tej jednej wypowiedzi.- Tak czy siak, nie pozwolę się ograniczać. Nie wiem czy pamiętasz, ale dał szlaban nawet tobie. Stworzyłem to miejsce, żebyśmy mogli wykonywać naszą robotę tak jak trzeba, bez zbędnego pierdolenia i płakania.- powiedział bez ogródek. Długo nad tym myślał, ale nie informował o tym nawet Kristen aż do teraz.- Na razie siedzimy w tym we dwoje. Nikt więcej o tym nie wie. I nie, nie tworzymy nowego bractwa łowców. Zajmujemy się ważniejszymi rzeczami niż godzenie się z wampirami, wilkołakami i ludźmi. Wyjebane w podziały. Najważniejsza jest robota, którą mamy do zrobienia. Rozumiesz?- mówił bardzo zdecydowanym tonem, jakby wszystko miał przemyślane co do jot.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 119
Punkty aktywności : 1287
Data dołączenia : 30/05/2021

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 09 Paź 2022, 21:16

Czuła się jak by właśnie z średniowiecza Jacob przeniósł ją do czasów współczesnych. Same badania wendigo w siedzibie były utrudnione. Przede wszystkim dlatego że "łowcy" nie mieli specjalnej potrzeby aby się w podobne rzeczy bawić. Dla poważniejszych badań musiała przewozić zwłoki i szukać przykrywek aby tylko urzyczono jej sprzętu że szpitala. Nie dość że wszystko było bardziej skaplikowane to trwało... Za to tutaj! Odwróciła się do schodzącego za nią Jacoba i przygryzła lekko dolną wargę. Tak... Wiele raz zastanawiała się co takiego kombinuje. Chociaż po fakcie kiedy gazety rozpisały się o bohaterskim burmistrzu ratującym mieszkańców z rąk seryjnego porywacza musiała przyznać że... Zwatpiła. Dosłownie zbiegła ze schodów przesuwając dłonią po wzmocnionych i wyciszonych ścianach.
- Przyznaje... Już myślałam że odpuściłeś. Cieszę się że wróciłeś. - powiedziała rozglądając się dalej.
Musiała zebrać całą swoją siłę woli żeby skupić się na tym co mówił... Wirówka do badań krwi! Wypażarka! O Boże! To maszyna do zdjęć RTG! Tak tak... Konflikt z Valkyonem... I na dobrą sprawę, dopiero jego śmiech faktycznie skierował jej uwagę w pełni.
- Trudno zapomnieć... Rozumiem o co ci chodzi. Nic nie powiem... Tylko... - zawahała się na chwilę opierając się o stół naprzeciwko czarodzieja.
- Ludzie gadają... Widzą że między tobą i Valkyonem jest źle. Zastanów się jak długo dasz radę trzymać to w tajemnicy i co stanie się gdy wszystko wyjdzie na jaw. Jestem... Zaszczycona. - odparła szczerze i spuściła wzrok.
- Ale gdy prawda wyjdzie na jaw nie będzie miało znaczenia czy chciałeś tworzyć nowe bractwo. Pewne osoby uznają to za otwarty bunt i tworzenie konkurencji. Przyjmij pierwszą radę od swojej prawej ręki, zastanów się komu jeszcze ufasz i jeśli nawet nie wdrażać tych osób w bezpośrednią pracę to powinieneś im powiedzieć. - nie mówiła otwarcie o kim myśli, ale też nie chciała mu mówić co ma robić, jedynie zasugerować pewne... Zabezpieczenia. Po za tym w jego specjalnej grupie na pewno będą osoby które jeśli dowiedzą się że zostały pominięte zagrożą mu przynajmniej kastracją! Teraz jednak rozejrzała się jeszcze raz i z poważnego tonu rozmowy wyrwał ich jej okrzyk radości.
- Chciała bym tu sprowadzić wendigo! Kiedy zaczynamy? - zapytała podchodząc do jednych drzwiczek z chłodni.
Gdy je otworzyła otoczyła ją chmura zimnego powietrza. Zamknęła je i przeszła dalej do podświetlonej tablicy na której można było oglądać zdjęcia. Nagle jak by sobie o czymś przypomniała i wróciła do Jacoba szukając czegoś w torbie.
- Tym bardziej sądzę że ci się to spodoba... Pamiętasz tego łowcę który miał tresowane ghule? Tego który udawał jeźdźca bez głowy? Okazało się że nie tylko ghule... W jego kryjówkach znaleziono trzy różne gatunki stworzeń. Ludzie Valkyona spartaczyli robotę i parę sztuk uciekło. - dodała dając mu notatki z którymi wcześniej siedziała w jego biurze. Informacje o strzygoniach znalezionych na cmentarzu oraz wyniki z sekcji zwłok ghula którego ukatrupił sam Jacob. Też spartolona sekcja jej skromnym zdaniem ale ona była... Jest.. Od jakiegoś czasu odsuwana od podobnych spraw. Tym bardziej gdy była już przy Jacobie uniosła się lekko na palcach i tak jak kiedyś po walce na bagnach, dała mu niewinnego całusa w policzek.
- Dziękuję... Za tą szanse.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 09 Paź 2022, 21:41

Kristen była naprawdę niesamowita. Miała bardzo dobre serce i była niezwykle bystrą osóbką. Mimo to jeszcze nigdy jej się nie zdarzyło krzywo spojrzeć na Jacoba, kiedy on wypowiadał się o niektórych rzeczach w naprawdę paskudny sposób albo robił naprawdę złe rzeczy. Sam nie wiedział co musiałby zrobić, żeby wzbudzić w niej odrazę. Podejrzewał, że jeśli by mu się udało, złamałby jej serce. I to nie w sensie romantycznym, tylko po prostu skrzywdziłby jej dobrą duszę. Po wszystkich wspólnych przeżyciach nie był pewien, czy chciałby doprowadzić ją do takiego stanu. Stanowiła wyjątek od wszelkich jego reguł.
- Przecież nigdzie nie uciekałem.- odparł, wzruszając lekko ramionami. Dość ciekawy wydźwięk miało słowo "wróciłeś" w tym aspekcie. Zupełnie jakby kiedyś zdarzyło mu się odejść. Cóż, z perspektywy Kristen mogło tak wyglądać, ale on od początku świadom swoich działań widział to inaczej.
- A co ma się stać?- uniósł jedną brew, zupełnie nie myśląc o tym co złego może ich tu spotkać.- Kristen, to oni powinni się bać, a oboje wiemy, że dopóki nie staną nam na przeszkodzie, są bezpieczni. Wszystko co złego nas tu spotka, odbije się także na nich, a niekoniecznie zadziała to w drugą stronę.- zasugerował. Zdemaskowania się nie bał, bo w ramach zemsty mogliby uczynić to samo. Jeśli im się podwinie noga, będą zawsze kojarzeni z bractwem. Jeżeli zaś bractwo nawali, inni będą pamiętać, że Jacob i Kristen wyłamali się z tego beznadziejnego systemu. Jacob przynajmniej żył nadzieją, że właśnie tak wszystko będzie kojarzone.
- Na razie siedzimy w tym we dwoje, ale chciałbym naszą drużynę powiększyć. Rozważam przyjęcie osób z naszej jednostki specjalnej, ale to wymaga przemyślenia. Musimy wiedzieć komu możemy ufać.- stwierdził. Wiedział, że we dwoje może być im ciężko, ale i tak zdecydowanie łatwiej niż z kajdanami założonymi przez Valkyona. Wobec Rycerza nie czuł żadnej osobistej urazy, jednak nadal stawiał siebie na pierwszym miejscu i nie zamierzał się dłużej płaszczyć. Czasy jego obojętności się skończyły. Coś co cieszyło Valkyona może okazać się dla niego zgubne.
- Już wiemy jaka będzie nasza pierwsza misja. Trzeba wyłapać to skurwesyństwo.- uniósł palec do góry w triumfalnym geście.- A wracając do temu Wendigo.. doskonale wiesz jak problematyczne może być jego wydostanie, prawda?- uniósł jedną brew i spojrzał w jej ciemne tęczówki. Na chwilę spoważniał, ale nie trwało do długo. Po paru sekundach na jego ustach zawitał cwany uśmieszek, co oznaczało, że miał plan.- Ale na to także mamy rozwiązanie. Nasz nieudolny jeździec bez głowy pomógł nam także w tej kwestii. Otóż, zostawił po sobie magiczne kulki, które pozwalają przenieść się z jego miejsca w drugie. Wystarczy zakraść się do tamtego prosektorium z jedną z tych kulek. Druga będzie tutaj. Gdy tylko nauczymy się ich używać, przeniesiemy tu to cielsko bez wynoszenia go na dwór.- poinformował Kristen entuzjastycznie, wyjmując jednocześnie dwie kulki, które zdobył podczas walki z tamtym świrem.
Kristen kolejny raz zaskoczyła go i znowu za pomocą z całusa w policzek. Nie potrafił jak prosty człowiek skinąć głową albo powiedzieć proste "nie ma za co". Nim Kristen się wycofała, otoczył jej talię swoją ręką i przysunął ją bliżej siebie.
- Moja droga, kolejny raz dostałem od ciebie całusa. Może moja kolej?- uśmiechnął się szeroko, spoglądając jej w oczy. Właściwie to nigdy do tej pory nie był aż tak perwersyjny w stosunku do niej i chyba była jedyną taką osobą. Jednak tym razem nie mógł sobie odpuścić wygłupów i chciał zobaczyć jak zareaguje.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 119
Punkty aktywności : 1287
Data dołączenia : 30/05/2021

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 09 Paź 2022, 22:33

Coś w tym było, trudno powiedzieć co musiał by zrobić żeby Kristen przestała mu ufać. Oczywiście mógł i gdyby tylko chciał, wbrew pozorom nie było by to takie trudne, jednak prawda że musiał by przełamać pewna barierę której nie sposób by już było odbudować. Za to co do jego słów, z jej perspektywy wyglądało to nieco inaczej. Od afery z Valkyonem nie pojawiał się w siedzibie, nie było tak żeby wcale się nie widywali jasne! Ale wcześniej gdy pracowali razem widywała go częściej. Dodatkowo jego czas pochłaniało to miejsce i ratusz... No i... Ona. Naprawdę doceniała ilość informacji jakie dzięki Jacobowi mieli o wampirach. Zdobył ich tak wiele w tak krótkim czasie... Badania nad tym gatunkiem trwały by wieki i zajęły czas pokoleniom. Nawet zdobycie próbek krwi i jadu jaki otrzymała od Tenebris... Bez Jacoba jej badania były by niemożliwe. Mimo to zrezygnowała by z nich gdyby tylko blond czarodziej nie musiał się już meldować na tym przeklętym wzgórzu. Jednak do rzeczy... Mogła by pociągnąć temat, spodziewała się ze po kłótni z Valkyonem zrezygnuje z badań... Poświęci się nowej pracy? Jednak jak myślała o tym teraz... Stojąc tu, wydało się jej to głupie i naiwne. Dlatego to po prostu przemilczała. Za to kolejny temat... Nie martwiła się zdemaskowaniem, nie martwiła się samymi konsekwencjami gniewu Valkyona. Co mógł zrobić? Martwiła się reakcja bractwa... Nie dlatego że ktoś na nią krzywo spojrzy bo to miała gdzieś! Ale tego czy ktoś nie uzna że to początek wojny domowej wśród łowców. Może jednak faktycznie zbyt wybiegała w przyszłość?
- W porządku... Na razie tylko my. - przytaknęła z lekkim uśmiechem.
Tym bardziej zaśmiała się na jego gest względem pierwszej misji.
- Myślałam... Chciała bym spróbować złapać jakiegoś żywego. Mam pewną teorie co do sposobu w jaki je kontrolował. - dodała i nieco spochmurniała.
Fakt... Wydobycie wendigo było... Problematyczne. Valkyona ledwo się godzi na jakiekolwiek badania, na pewno nie odda od tak zwłok. Rozważała już jakiś fortel w którym trup został by dla niewtajemniczonych zniszczony kiedy Jacob przedstawił swój plan. Jej oczy dosłownie zabłysły!
- Próbowałeś już jak to działa? - zapytała zafascynowana mieniącymi się kolorami w głębi tych dziwnych szklanych kul.
Gdyby mogła wyjęła by jedna z jego dłoni i spróbowała od razu! Jednak zaraz po jej podziękowaniu Jacob otoczył jej talię ramieniem. Tak... Nie raz wypominała sobie że jest jedyną osobą wobec której blondyn nie zachowuje się w ten sposób. Wiele razy żałowała tego! Tak jak by z góry stała się dla niego... Przyjaciółką? Siostrą... Teraz jednak setki myśli przeszły przez jej głowę w przeciągu kilku sekund. On? Ją? Naprawdę chce ją pocałować? Myślała że serce wyskoczy jej z piersi! Normalnie by go zignorowała sądząc że żartuję... Ale był tak blisko że zwyczajnie spanikowała. Chyba pierwszy raz przy nim i zakryła jego usta swoją ręką lekko się rumieniąc.
- Nie wygłupiaj się... Mamy masę pracy! - powiedziała zmuszając się żeby głos jej nie zadrżał i odwróciła twarz żeby skupić się na czymś innym.
Serio... Cokolwiek... Lodówka? Boże jakie ładne były te lodówki.
- Pani Estera zdaje się posługiwała się runami podobnymi do tych z kul... Przynajmniej tak wynikało by z szczątkowych informacji jakie ma o niej bractwo.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 09 Paź 2022, 22:51

- Żywego? Jak najbardziej!- zgodził się z Kristen bez chwili zawahania.- Musimy wreszcie przełamać niektóre Valkyonowe standardy.- uśmiechnął się szerzej. Po pierwsze, badanie żywego potwora wydawało mu się czymś nadzwyczajnym, a po drugie- sama myśl, że będą robić coś czego Valkyon by im zabronił, dodawała mu pewności, że dobrze postąpił wyłamując się z bractwa.
- Jeszcze ich nie sprawdzałem, ale jeśli chcesz możemy to zrobić razem.- zaproponował. Kristen miała naprawdę bogatą wyobraźnię w kwestii magicznych gadżetów, więc spodziewał się samych pozytywnych rezultatów. Sam lubił eksperymentować z magią mimo, że często bywało to niebezpieczne. Jednak to właśnie jego brawurowe czary sprawiały, że znalazł się w obecnym położeniu. Na dobrą sprawę bractwo przestało być mu potrzebne. Przez istniejące zakazy stanowiło wręcz kulę u nogi.
Trudno było mu określić relację jaka łączyła go z Kristen. Na pewno darzył ją ogromnym zaufaniem, czemu dowodzi choćby fakt, że stała właśnie z nim w tym potajemnym prosektorium. Tak naprawdę widział w niej swoją przyjaciółkę, czego nie był w stanie wypowiedzieć na głos. Czasami nawet podświadomie próbował obalać taki wizerunek, jakby to jakoś miało ugodzić jego wizerunek. Bynajmniej nie dlatego, że mogłoby mu to jakkolwiek uwłaczać. Po prostu rzadko miewał przyjaciół. Choć zawsze się wywyższa, prawdopodobnie uważa, że nie zasługuje na sympatię niektórych osób. Wymuszana aprobata zdecydowanie różnie się od takiej, na którą się zapracowało. Nawet zostanie burmistrzem kosztowało go kilku manipulacyjnych sztuczek. Kristen była od zawsze odzwierciedleniem tego czego oczekiwał od swojej siostry. Marzył, by Phoebe zagłębiać tajniki magii, ale skończyło się to niepowodzeniem. Właściwie to w ostatnim czasie nie darzył już jej takim zaufaniem jak Kristen.
- No nie bądź taka, praca nie ucieknie..- mruknął marudnie, jednak chcąc nie chcąc wypuścił Kristen ze swoich objęć. Nie daj boże dziewczyna przestanie tu przychodzić, bo będzie się bała napastowania seksualnego przez swojego przełożonego.
- Niewykluczone, że to ona sprezentowała te kule naszemu beznadziejnemu jeźdźcowi.- stwierdził po chwili zastanowienia, podejmując się tej zmianie tematu. Podał jedną kulkę Kristen prosto do jej ręki, a z drugą poszedł na koniec pomieszczenia. Położył ją na ziemi i wrócił do Kristen.
- I co teraz? Nie przypominam sobie, żeby było potrzebne do tego jakieś zaklęcie..- podrapał się po swojej szorstkiej brodzie i przyglądał się kuli, która wdzięcznie odbijała światło w dłoni Czarodziejki.- Może wyobraź sobie, że się przenosisz?- zasugerował.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 119
Punkty aktywności : 1287
Data dołączenia : 30/05/2021

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 09 Paź 2022, 23:32

Nie chciała więcej czegoś nie wiedzieć... Nie zdawać sobie sprawy z możliwego zagrożenia. To usłyszał od niej Hareton nie tak dawno i była to prawda. Kristen była niezwykle ciekawską osobą. Pragnęła wiedzy dla samej wiedzy, a nie władzy, pieniędzy czy wpływów. Tym bardziej los był przewrotny że postawił tych dwoje na jednej ścieżce. Valkyon nigdy by się nie zgodził... Na pewno nie po kilku nieudanych próbach schwytania wampirów. Fakt że Jacob zgodził się dosłownie bez mrugnięcia okiem utwierdził ją że to dobry pomysł. Rozważała nawet oficjalne opuszczenie bractwa... Może nie od razu, potrzebowała dojścia do prosektorium póki nie odzyskają wendigo. Jednak tak... Ten pomysł wyjątkowo przypadł jej do gustu. Skupiła się na "eksperymencie" z kulkami żeby odgrodzić się od sytuacji sprzed chwili. Nie zareagowała zupełnie na jego słowa bo poczuła jak ją puścił w tym samym momencie. Oczywiście że nie zrezygnowała by z tej pracy nawet gdyby faktycznie ją pocałował! Za bardzo jej zależało... Na pracy oczywiście... Mimo to w myślach poważnie skrytykowała swoją postawę... Kretynka!
- Czytałam dokumenty... Jeździec bezgłowy i porywacz z tylko sobie znaną misją... Był łowcą... A to znaczy że używanie tych przedmiotów nie może być specjalnie skomplikowane. W końcu używał ich typ uważający że odkrył twoją ukrytą, wampirzą tożsamość. - płynnie dziewczyna przęszła w tryb pracy.
Właściwie... Po części pasowała jej ich relacja. Nie ryzykowała zblaznienia się a czuła się w jakiś sposób wyjątkowa dla niego. Obróciła kule w dłoni... Nigdy wcześniej nie widziała podobnego artefaktu.
- Myślisz... Temu facetowi wyraźnie zależało na ujawnieniu świata nadnaturalnego... Myślisz że ona też może tego chcieć. W bractwie nic nie ma na jej temat... Nic po za przesądami że to wiedźma. - mówiła odprowadzając czarodzieja wzrokiem.
Gdy wrócił, przymknęła oczy próbując wyobrazić sobie miejsce w którym leżała druga. To musiało być proste rozwiązanie, łowcy ledwo szkolili się w runach i to nie wszystkich. Wyobrażenie miejsca nic nie dało...zrobiła nawet krok w przód... Podczas teleportacji trzeba niemal dosłownie przeskoczyć nie? Ale to też nic nie dało.
- Chyba... To jednak nie to... - mruknęła i wzięła głęboki oddech spowrotem zamykając oczy.
- Skoro nie cel podróży... To może sama kula? - powiedziała bardziej do siebie i lekko zmarszczyła brwi.
Przez chwilę wciąż nic... Ale gdy skupiła się na wyrytej w kuli runie... Miała wrażenie jak by w myślach pojawiło się coś jak sieć z świecącym punktem. Sieć albo GPS... Przeniosła uwagę na ten punkt i poszła jak drobny przedmiot w jej ręce dosłownie szaronął ją ze sobą do tego stopnia że wylądowała na ścianie po drugiej stronie i odbiła się od niej upadając.
- Au... Mam! - krzyknęła lekko się krzywiąc.
- Spróbuj... Skup się na samej runie... - dodała rzucając mu kule.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 09 Paź 2022, 23:54

Wysłuchał uważnie tego co Kristen miała do powiedzenia. Była jedną z nielicznych osób, której za nic nie chciałby przerywać, ponieważ zawsze zakładał, że powie coś mądrego i w dodatku pożytecznego. Jacob tak naprawdę zbyt wiele nie rozmyślał o porywaczu, który zamknął w podziemiach część mieszkańców miasta. Z jakiś przyczyn uważał go za najzwyczajniejszego nieudacznika. Kogoś kto samozwańczo chciał zwalczać zło na świecie, ale nie do końca wiedział jak się za to zabrać. Jedynym aspektem z tamtego wydarzenia, który interesował Jacoba to była tresura potworów. Sam nigdy tego nie próbował. Ba, nigdy nawet nie przyszło mu do głowy, by czegoś takiego się podjąć. Miał swoje kule, które zdecydował się zabrać ze sobą i w pełni go zadowalały. Czarodziejka jednak zaszczepiła w nim chęć do tego aby spróbować przejąć kontrolę nad innym stworzeniem. To mogło być ciekawe doświadczenie i bardzo przydatne.
- To był zwyczajny idiota, który wiedział zbyt dużo i to go zabiło.- wzruszył lekko ramionami, wciąż nie przejmując się losem porywacza. Pewna wiedza i przedmioty znalazły się w niepowołanych rękach, na tyle nieudolnych, że doprowadziły go do grobu. To utwierdziło jedynie czarodzieja, że magia nie jest dla każdego.
- Nie sądzę, by Esterze na tym zależało. Posiada ogromną wiedzę i moc, ale wątpię, by posiadała jakieś motywy do wtrącania się w sprawy jakiejkolwiek rasy. Możliwe, że jest wystarczająco potężna, by położyć nam wszystkim kres bez posługiwania się takimi durniami jak tamten facet. Jedynym powodem, dla którego mogła mu pomóc było prawdopodobnie to, że potrafił jej dobrze za to zapłacić. To bardzo interesowna wiedźma.- stwierdził po chwili zastanowienia. Jego głos był pełen przekonania, jednak w rzeczywistości Jacob nie był do końca pewien. Starsza kobieta kojarzyła mu się z kimś kto jest po prostu kolekcjonerem wiedzy, magii i różnych fantów. Zapłata jakiej żądała od Jacoba była niecodzienna i w normalnym świecie nie miała żadnej wartości. Dla osoby, która parała się magią musiała mieć za to duże znaczenie. Mimo wszystko postąpiła zgodnie z umową. Wydawała się strasznie obojętna wobec tego co dzieje się w jej otoczeniu, jakby liczył się dla niej wyłącznie jej osobisty biznes.
Obserwował ze spokojem jak Kristen obchodzi się z kulą, jednocześnie zastanawiając się jak ją aktywować. Jednak nim doszedł do jakiegokolwiek pożytecznego wniosku, Czarodziejka odbiła się od ściany po przeciwnej stronie pomieszczenia. Prychnął lekko rozbawiony tym widokiem, który przypomniał mu dlaczego zazwyczaj to on podejmuje się takim eksperymentom jako pierwszy. Na szczęście tym razem nic złego się nie wydarzyło. Złapał kulę, którą rzuciła w jego kierunki Kristen i spojrzał na wyrytą runę. Przeanalizował dogłębnie jej wygląd i przymknął oczy. Po chwili sam uderzył o ścianę, niemal przewracając się zupełnie na ziemi.
- Cóż, myślałem, że będzie to prostsze. W każdym razie jest to do opanowania.- przyznał. Podrzucił kulę i złapał ją z powrotem. Wystarczyło się przygotować na to, by zaprzeć się przy lądowaniu, bo jednak ta cała teleportacja miała swoją siłę wyrzutu.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 119
Punkty aktywności : 1287
Data dołączenia : 30/05/2021

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyPon 10 Paź 2022, 07:39

Teleportacja Jacoba przeszła już lepiej. Kristen wstała z podłogi i oparła się o stół do sekcji zwłok. Jeśli mieli przenieść w ten sposób ciało to lepiej żeby nie rozpłaszczył się na ścianie nowego prosektorium. Mimo to kiedy blondyn również uderzył o ścianę dziewczyna się zaśmiała.
- Myślę że jest... Gdyby porywacza wywalało w ten sposób podczas akcji, to raczej by go usłyszeli... Nie był za mądry ale jednak udawało mu się porywać ludzi... Nie wyobrażam sobie jak wrzuca go na przykład w zaułku na kosze na śmieci, a jak się pozbiera to jeszcze łapie swoją ofiarę bo ta nadal nic nie zauważyła. - uniosła lekko brew, nieco rozbawiona.
Gdy ogłoszono informacje o porwaniu Jacoba... Była przerażona. Próbowała szukać na własną rękę ale nie dość że utrudniała to policja to jeszcze Tenebris zaprzęgła do poszukiwań swoje wampiry. Panoszyły się wtedy po całym mieście. Ostatecznie... Szczerze interesowało ją kim była osoba której się to udało. Zastanowiła się chwilę i skupiła się na ręce po której przeszła maleńka błyskawica. To było niczym cień w porównaniu z tym co z elektrycznością robił Jacob. Ledwo drobny wstęp do zaklęcia służącego do resuscytacji... Chodziło jej jednak o coś innego.
- Magia... To energia tak? Jeśli wiele naszych "zaklęć" zależy od tego ile tej Energi zbierzemy i użyjemy to może tu chodzi o to samo? Skupiamy się tak mocno na działaniu że odpowiada nam tak dużym działaniem? Może to nie tyle umiejętność zachowania równowagi ale odpowiedniego balansu i ćwiczeń. - w zasadzie... Nawet nie liczyła na odpowiedź, jedynie że sprawdzą to w praktyce, dlatego spojrzała na Jacoba.
Ona... Wciąż potrafiła podstawowe zaklęcia, zdecydowanie w kontroli magi on był tu dużo większym ekspertem a jeśli tak... To o ile porywacz potrafił z użyciem tych kulek bezszelestnie się pojawiać, to czego mógł z ich pomocą dokonać on? Czuła naprawdę szczerą ekscytacje na tą myśl! Odczekała czy spróbuję i wróciła myślami do samego porywacza.
- Valkyon twierdzi że kiedyś był w porządku... Że coś go złamało... Zerknęłam do jego akt i może nie był wybitnym łowcą ale miał na koncie sporo misji zakończonych powodzeniem zanim odszedł. - mówiła nieco zamyślona.
- Musiał... Czekać latami, żeby zrobić to wszystko. Kontrola potworów, magiczne przedmioty... Nie miał nic z tego opuszczając bractwo. Nie wspomnę już o ilości kryjówek i ich "przemeblowaniu". Może... To może zabrzmieć głupio, ale nie sądzisz że stojący za tym idiota z traumą to jakieś takie... Hmmm... Za proste? - był pierwszą osobą której mówiła o tej wątpliwości.
Chciała powiedzieć Haretonowi... Ale on zdawał się oburzony samym wspomnieniem o tresowanych bestiach. Valkyon... Tu w ogóle szkoda by było gadać, przyjął wyjaśnienia o dawnym towarzyszu i nie chciał słyszeć nic więcej. Kolejny dobry powód żeby cieszyć się na współpracę z Jacobem.
- Nie zakładam że to Estera... Ufam twojemu osądowi. Z resztą wydaje mi się że ten ktoś musiał by mieć spore zaplecze finansowe, a jej akurat o to nie posądzam. Za swoje usługi bierze... Specyficzne zapłaty. Valkyon np. Płacił krwią. Nie zastanawiałeś się czy wampiry nie miały w tym interesu? Tenebris rywalizowała z tobą o tytuł burmistrza... - zasugerowała delikatnie.
Oczywiście to również mogła być naciągana teoria, mając taką ilość srebra pewnie wolała by się zająć wilkołakami niż rywalem w ludzkiej polityce dlatego pokręciła lekko głową od razu po swojej wypowiedzi.
- A może nie... Może dowiemy się czegoś więcej łapiąc te oswojone potwory.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyPon 10 Paź 2022, 16:26

Jacob skinął potakująco głową, zupełnie akceptując logiczną teorię Kristen. Przynajmniej oboje zgodnie stwierdzili, że cała ta teleportacja była do opanowania. Podejrzewał, że sam w takich okolicznościach również nie dałby się złapać. Oprócz mieszkańców, w zamknięciu znajdował się on plus jeszcze jeden łowca. Osoby wyszkolone do walki, w dodatku do walki z wampirami, powinny z założenia radzić sobie w takich sytuacjach. A jednak zostali wzięci z zaskoczenia.
- W takim razie będziemy ćwiczyć, aż opanujemy miękkie lądowanie.- stwierdził, unosząc lekko ramionami. Chyba nie mieli innego wyjścia jak przenosić się w różne miejsca, aż nauczą się to w zupełności kontrolować. Teraz, kiedy mieli tutaj dużo miejsca do ćwiczeń, byli stosunkowo bezpieczni. Nikomu nie powinno sie tu nic wydarzyć. Schylił się i wyrzucił przed siebie kulkę, żeby potoczyła się na drugi koniec pomieszczenia. Wyobraził sobie w myślach odpowiednią runę i znowu przeniósł się z pomocą teleportacji. Tym razem nie wylądował na ścianie, za to zatrzymał się na nogach. Zachwiał się jedynie niepewnie, jakby miał zaraz stracić równowagę.
- To wcale nie jest takie trudne.- stwierdził. Znowu potoczył kulę, która zatrzymała się obok Kristen. Podjął jeszcze jedną próbę teleportacji. Nagle zniknął z miejsca, w którym stał i zjawił się tuż obok czarodziejki. Postanowił ją zaskoczyć, więc nim zdołała zareagować, schylił się i obdarował ją całusem w policzek.
- Teraz jesteśmy kwita.- uśmiechnął się szeroko i czekał na jakiś wybuch paniki lub chociaż rumieniec na jej policzkach. Wcale nie zapomniał o swoich poprzednich żartach, więc zamierzał zrealizować swój cel tak czy siak. Jedynie go trochę załagodził, by nie skończyło się jakimś uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym tej nieśmiałej dziewczyny. Ujął jej nadgarstek w swojej dłoni i podał jej prosto do ręki obie kule, by również mogła poćwiczyć.
- Rzeczywiście to całkiem sporo jak na tak mało rozgarniętą osobą. Może faktycznie był tylko czyjąś marionetką.- podrapał swoją szorstką brodę i zastanawiał się jeszcze chwilę, rozważając w międzyczasie czy to co mówiła Kristen miało rację bytu.
- Nie sądzę, by Virgo ryzykowałaby zerwanie sojuszu tylko po to, by zająć moje miejsce w ratuszu.- stwierdził całkiem spokojnym głosem i zastanawiał się dalej. O dziwo, ani przez moment nie przyszło mu na myśl, żeby oskarżyć o to wampiry. Jego relacja z Virgo zaczynała powoli odbijać się na jego osądzie, co było złym sygnałem. Jacob oczywiście postanowił zignorować alert, który zaśmiecił mu się w głowie. Przecież był zbyt mądry, by dać się komukolwiek omotać.
- Na dobrą sprawę, wieści o sojuszu naszego bractwa z wampirami zaczęły się już rozchodzić po świecie.. Równie dobrze może stać za tym jakiś inny ród wampirów lub inne bractwo, które chciałoby zniszczyć ten sojusz. Albo.. zupełnie ktoś z zewnątrz, kto obrał sobie do miasto na cel. Obecnie nic mnie już nie zdziwi.- próbował jakoś wszystko ułożyć w całość, jednak wciąż miał za mało elementów układanki. Jedyną wskazówką było to, że porywacz okazał się zbyt nieudolny by samemu to zaplanować oraz to, że należał niegdyś do bractwa. Ta druga poszlaka mogła być jednak łudząca.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 119
Punkty aktywności : 1287
Data dołączenia : 30/05/2021

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyPon 10 Paź 2022, 22:02

Uwielbiała z nim współpracować... Był naprawdę bystry i ambitny... Mimo że wiele osób zarzucała mu arogancję, Kristen widziała tą jego cechę nieco inaczej niż inni. Jabcob chętnie słuchał gdy ktoś miał coś odpowiedniego do powiedzenia. Od kiedy się poznali jeszcze nigdy jej nie przerwał czy wyśmiał to o czym mówiła. Podczas swoich badań potrafił być naprawdę skupiony i poważny. Po prostu... Nie każdy pasował do jego towarzystwa. Skinęła głową gdy zarządził ćwiczenia. Była przekonana że korzystanie z tych magicznych przedmiotów musi być proste... Szkoda tylko że Jacob dostał je bez instrukcji obsługi. Spodziewała się że blond czarodziej opanuje tą sztuczkę dużo szybciej o niej ale nie wątpiła że też jej się to uda. W jej głowie pojawiła się też myśl jak by wyglądało przeniesienie z kimś lub czymś... W końcu, docelowo mieli przenieść olbrzymie, zmrożone cielsko. Może właśnie do tego potrzebna też była manipulacja ilością użytej Energi? Podążyła wzrokiem za wyrzuconą kulą aż ta odbiła się od ściany i zatrzymała. Potem spojrzała na Jacoba akurat gdy znikał. Tym razem poszło dużo lepiej i dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- To... Niesamowite... Taki mały przedmiot a może dać olbrzymie możliwości. Gdyby było ich więcej... Z ich pomocą mógł byś nawet walczyć! - przyznała entuzjastycznie.
Gdyby kulki były rozrzucone po polu walki a Jacob mógł się swobodnie między nimi przemieszczać. Przecież był by niepokonany. Skupiła się na tej wizji tak bardzo, że nie zwróciła uwagi gdzie poleciała kulka. Przyjęła że chce po prostu dalej próbować. Tym razem się naprawdę udało... Pojawił się tak blisko, zupełnie z nikąd. Nawet nie zdążyła się obrócić gdy ją pocałował w policzek. W pierwszej chwili aż podskoczyła, przede wszystkim z zaskoczenia. Zaraz po tem zarumieniła się dotykając palcami miejsca w którym chwilę temu były jego usta. Nie mogła na niego teraz spojrzeć i żadne słowa jakoś nie formowały się w jej głowie. A kiedy chwycił jej rękę to przysięgła by że przez chwilę zapomniała o oddychaniu. Dopiero gdy podał jej kule jej głową na nowo spróbowała podjąć pracę. Zacisnęła palce na kulach i uciekła wzrokiem na bok. Musiał widzieć jej rumieńce, nie było innej możliwości! Dlatego chciała skupić się na ćwiczeniu. Podrzuciła jedną z kul i z wielką chęcią skorzystała z teleportacji na drugi koniec sali, nawet jak by miała się rozwalić o ścianę. To się jednak nie stało. Musiała się postarać żeby zachować równowagę jednak ostatecznie odkaszlnęła i lekko dygneła jak by właśnie wykonała specjalną sztuczkę. Nie odezwała się... Pozwoliła Jacobowi wypowiedzieć na głos swoje myśli, sama w tym czasie próbując dalej i uspokajając się. Sama miała apropo wampirów ten problem ze przeciwnie do Jacoba wiele by na nie zrzuciła. Tyle że poprawiała się po chwili zdając sobie sprawę że może robi to zbyt interesownie. Zdarzyło się że miała wyrzuty sumienia, powinna szukać prawdziwych poszlak a nie zwalać na po prostu odpowiedniego kozła ofiarnego. Podobnie poczuła się teraz... Oskarżyła teraz Panią Tenebris nie dlatego że miała dowody... Ale podświadomie chciała by po prostu żeby ta była winna.
- Nie... Masz rację, to było głupie... Nic specjalnego by na tym nie zyskała. Chyba że tak bardzo zachodzisz jej za skórę. - dodała z uśmiechem i przeniosła się jeszcze raz... Tym razem bardzo oszczędnie skupiała energię na runie i przyniosło to oczekiwane rezultaty. Czuła się trochę... Jak by przeskakiwała nad czymś. Z jednego miejsca na drugie i wylądowała za stolem chirurgicznym nie przewracając się czy rozpaczliwie łapiąc równowagę. Nieco się zachwiała ale było to nic w porównaniu z tym co było wcześniej!
- Myślę... - zaczęła kiedy czarodziej skończył.
- Że przede wszystkim musimy złapać te stwory... Na wolności jest parę utopcow i jeszcze jeden strzygoń. Może badania nad nimi powiedzą nam coś więcej. A jeśli moja teoria o tresurze jest prawdziwa... To może być naprawdę coś! - przyznała szczerze.
Tresowane ghule lub bargesty niczym ogary trzymane do obrony... Trzeba było przyznać że to robiło by wrażenie!
- Myślę też że o co by nie chodziło... To kimkolwiek jest nie dostał tego czego chciał... Może spróbować znowu i może się bardziej dzięki temu odsłoni. - dodała i przeniosła się bliżej Jacoba żeby oddać mu kule.
Tym razem przejście było już spokojne.
- I myślę że bardzo chciała bym wiedzieć kim jest stara Estera... Chociaż z drugiej strony uważam że może być jednocześnie najbardziej niebezpieczną postacią w okolicy. Powinieneś na nią uważać. A teraz może spróbujemy jak z przenoszeniem czegoś że sobą? Jeśli wierzyć opowieścią to porywacz musiał przenosić się z koniem! Mam nadzieję że po za kradzieżą wendigo nie będziesz tego używał do jakiegoś przenoszenia się między kochankami! - zakończyła żartując... Chyba żartując i oddała mu kule.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptySob 15 Paź 2022, 15:40

Obrócił kulkę między palcami, przyglądając jej się z uwagą, gdy Kristen zachwycała się jej mocą. Perspektywa walki z pomocą wielu takich przedmiotów była niezwykle kusząca. Wykorzystanie ich dawałoby mu dużą przewagę na wielu płaszczyznach. Miałby większe szanse podczas walki oraz byłoby to ogromną pomocą podczas drobnego spiskowania. Byłby w stanie dostawać się w różne miejsca bez obawy o to, że nie uda mu się wydostać. Wystarczy, że chciałby się gdzieś zakraść, zdobyć jakiś przedmiot i w ułamek sekundy wrócić do swojej kryjówki. Patent z tymi kulkami miał tylko jeden ogromny minus. Minus, który podczas wydostawania się z podziemi stanowił dla czarodzieja ogromny plus. Mianowicie, chodzi o to, że podczas korzystania z takich przedmiotów, zwłaszcza na polu walki wiązałoby się z ogromnym ryzykiem przechwycenia ich przez przeciwnika. Bardzo łatwo jest je przejąć, więc jeśli ktoś sprytnie zabrałby mu choć jedną taką kulę, mógłby od razu natrafić na jego wszelkie kryjówki, gdzie przechowuje różne artefakty i sprzęt do badań.
- Gdyby tylko dało się wyjąć magię z tych kul i móc ją jakoś przejąć..- zastanowił się na chwilę. Przypomniał sobie jak Estera uczyła go wyciągać energię z różnych źródeł, co pozwala mu na władanie różnymi wyładowaniami. Co jeśli magię da się podobnie pochłonąć? Nie miał pojęcia jak to osiągnąć, ale najwyraźniej właśnie tutejsza wiedźma wiedziała jak przejmować właściwości różnych przedmiotów. Pokazała mu jak to się robi wyłącznie na tle jego nabytej jakiś czas temu elektrokinezy. Przekazała mu tylko lekcję, ale gdyby odkrył jak przechwycić podobnie moc tych kuli, wtedy rzeczywiście byłby trudnym przeciwnikiem dla każdego.
Prychnął lekko rozbawiony reakcją Kristen na całusa. Dziewczyna ewidentnie miała problem, żeby się uporać z tym gestem. Czarodziejka zniknęła mu sprzed oczu i przeniosła się na drugi koniec pomieszczenia. Najwyraźniej chciała zyskać swoją bezpieczną przestrzeń. Nie miał jej tego za złe, zwłaszcza że wiedział jak bardzo nieśmiałą osóbką była.
- Wbrew pozorom ta współpraca nie jest wcale taka łatwa, więc całkiem możliwe, że mogłaby się chcieć odegrać na mnie za niektóre moje.. przewinienia.- zaśmiał się cicho pod nosem i nie zamierzał wdrażać się w szczegóły. Wykorzystał połowiczny żarcik, bo w gruncie rzeczy nie wierzył, żeby właśnie w taki sposób próbowała się mścić za ich prywatne sprzeczki. Virgo nie była byle głupią dziewuchą, która od razu brała odwet za byle nieporozumienia.
- Myślę, że z utopcami i strzygoniem jesteśmy w stanie poradzić sobie we dwoje. Jeśli zrobimy w tej sprawie jakieś postępy możemy pomyśleć nad tym, by wprowadzić jakąś nową osobę do naszej "spółki". Mając w zamknięciu choćby jednego potwora i choć minimalnie posiadając nad nim jakąkolwiek kontrolę będziemy bardziej przekonujący.- stwierdził po chwili zastanowienia. Taka zdobycz byłaby dobrą kartą przetargową, żeby przekabacić kolejną osobę na swoją stronę. W innym wypadku ktoś mógłby woleć ciepłą posadkę u Valkyona. Widząc jakąś nowość i szansę na zdobywanie świata ten ktoś miałby więcej powodów, żeby jednak do nich dołączyć.
- Nawet jeśli uderzy znowu, wykorzystując kolejnego pomagiera, będziemy mieć jakiś punkt zaczepienia, by odkryć kim ten ktoś jest. Nasza tajemna baza działa teraz na naszą korzyść, więc im mniej osób o niej wie tym lepiej. Jego głównymi celami ataku będzie wzgórze wampirów i siedziba bractwa. W międzyczasie my będziemy mogli z ukrycia obserwować wszystkie jego działania.- stwierdził z ogromną dozą pewności siebie. Im dłużej rozmawiał z Kristen tym bardziej był przekonany o tym, że jego plan był wręcz znakomity. Zwiastowało to masę postępów po ich niezależnej stronie barykady, a z drugiej strony rzeczywiście jakoś przysłużą się bezpieczeństwu w mieście. Jacob dostrzegał w tym wszystkim szansę do zdobycia potęgi wobec innych grup parających się magią w mieście.
- Pod żadnym pozorem nie możemy umniejszać Estrze i mówię ci to ja, największy tupeciarz w mieście.- powiedział nieco poważniejszym tonem. Nie raz się rzucał z motyką na słońce i o dziwo osiągał sukces. Jednak w tym przypadkiem Estera była co najmniej galaktyką, która mogła przerastać jego wszelkie pojęcie o świecie.
- Możemy zacząć ćwiczyć z różnymi przedmiotami w rękach. Jeśli pójdzie dobrze, spróbujemy przenosić się we dwoje.- zasugerował. Miał niemiłe przeczucie, że przenosząc coś ze sobą, można doprowadzić do jakiegoś uszkodzenia tego przedmiotu. Warto było więc zacząć od czegoś, czego zniszczenie nikogo nie zaboli. Szkoda by było, gdyby któreś z nich przeniosło się tylko cząstkowo, zostawiając jakąś kończynę w miejscu, z którego startowali.
- Mam kilka pomysłów jak wykorzystać te kulki, ale nie jestem pewien czy jesteś gotowa, żeby je poznać.- uśmiechnął się perwersyjnie, przyglądając się słodkiej buzi Kristen, dla której niektóre jego teksty do było zbyt dużo.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 119
Punkty aktywności : 1287
Data dołączenia : 30/05/2021

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptySob 15 Paź 2022, 22:02

"Wyjąć magię z tych przedmiotów i ją jakoś przejąć" słowa czarodzieja były może zwykłą fantazją. Czarodzieje... Ba nawet łowcy korzystali z run od wieków... Podejmowano próby rysowania ich na ciele i... Cóż nie kończyły się najlepiej. Były takie które można było stosować na istocie ożywionej, jednak to z reguły jakieś proste np. Zwiększające szybkość. O takich czytała... Jednak wszystkie nadające konkretnych właściwości były absolutnie zabronione do użytku na ciele. Z drugiej strony... Według zebranych przez Jacoba informacji, wampiry np. Były w stanie używać run na ciałach, jedna z nich pozwalała im chodzić w słońcu. Było też coś jeszcze co nie dawało jej spokoju.
- Hmm... Wiesz ze wiedza o magi jest ograniczona w bractwie. Szkolą nas na wsparcie i medyków... Ale! Gdyby moc przenoszenia miała runa, wystarczyło by ją narysować, niepotrzebna by była sama kulka. W historii znamy jednak przedmioty nazywane artefaktami. Przeklęte lub zaczarowane. Może jeśli uznamy że magia jest rodzajem... Energi? To może runa nie tyle jest sama w sobie magią co jej... Kierownicą? Może ukierunkowuje zdolność zamkniętą w środku? Trochę jak pieczęć? To jednak tylko hipoteza... Te same historie wspominają że niebezpiecznie jest uwalniać przeklęte przedmioty. - przyznała chociaż pomysł wydawał się jej wyjątkowo ciekawy.
Gdy wróci do bractwa poszuka więcej informacji na temat podobnych przedmiotów. Może akurat uda się jej coś znaleźć. Jednocześnie... Po części znów żałowała rozejmu z wampirami. Chętnie zasugerowała by złapanie jakiegoś żeby sprawdzić jak organizm mogący nosić runę na ciele zareaguje na podobny przedmiot... Lub inne runy których łowcy np. Nie mogli rysować na sobie. Na informacje o trudach współpracy, przez moment na jej twarzy pojawił się uśmiech. Tak, sama lubiła z nim współpracować, ale rozumiała na co narzekali inni. Sama widziała że wampirzyca pod maską uprzejmości, nie była zachwycona jej obecnością na jednym spotkaniu. Sama czarodziejka była przekonana że Jacob jej o tym powie... Chociaż z drugiej strony, musiała przyznać że to w jego stylu.
- Będzie dobrą kartą przetargową... - powiedziała na głos, nieświadoma tego że podobna myśl narodziła się w głowie czarodzieja.
Jednocześnie lekko się wzdrygnęła... Hareton również usłyszał o jej teorii i był raczej za zaszlachtowaniem "tresowanych" stworzeń żeby nikt nigdy nie poznał tego sposobu. Jednak... To przecież nie wiedzą była zła... Każdy decydował za siebie jak ją wykorzysta. Czy powinno to zwrócić jej uwagę? To po jak cienkim lodzie się poruszali? Odrzuciła jednak tę myśl... Nie, to ich nie dotyczyło... Zdecydowanie woda sodowa nie uderzy im do głowy. Nie przejęła się nawet faktem że ewentualne kolejne ataki które mogły by ich zbliżyć do sprawcy zamieszania narażą kolejne osoby.
- Oficjalnie w takim razie uważam ten dzień za święto narodowe. - zażartowała gdy wspomniał Esterę.
- Nie jesteś ciekawy? Kim naprawdę jest? Jeśli jest tak potężna to co robi w starej chatce w małej miejscowości. - zasugerowała lekko unosząc jedną brew i poprawiając okulary.
Nie naciskała jednak. Zwłaszcza że na jej twarzy pojawił się kolejny raz lekki rumieniec.
- Jesteśmy ubrani... - zaczęła i odkaszlnęła zdając sobie sprawę jak źle mogło to zabrzmieć biorąc pod uwagę... Jego sugestie.
- W sensie... Nie przenosimy się przecież bez ubrań! - dodała nieco speszona.
- Wszystko co nas dotyka przenosi się z nami... - sprecyzowała nawet nie patrząc na chłopaka tylko podchodząc do biurka.
- Trzeba by spróbować na krótkim dystansie z czymś... Dużym... Później może z jakimś... Małym zwierzakiem zanim spróbujemy razem?
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyWto 18 Paź 2022, 15:41

Jacobowi nie chodziło do końca o to, aby runę przenosić na swoje ciało. Rozważał jedynie czy istnieje jakiś sposób na przekonwertowanie właściwości takiej runy i wykorzystanie jej bez konieczności używania konkretnego symbolu. Być może rzeczywiście to była zbyt nierealna perspektywa, ale Czarodziej nigdy nie wiedział na czym skończyć kombinowanie.
- Jakby nie patrzeć, wciąż nie wiemy jak to się dzieje, że byle symbol może nadać przedmiotowi jakąś magiczną właściwość.- stwierdził mało entuzjastycznie. Dopiero do niego docierało, że jego wizja pobierania mocy z runy była zbyt naciągana.  Podobało mu się, że Kristen również miała smykałkę do takiego kombinowania. To co mówiła miało nawet sens, ale wciąż nie wystarczało, aby wykorzystać do w praktyce. - A nawet jeśli runa jest "kierownicą", to bez niej nie będzie się dało dobrze ukierunkować tej energii.- wzruszył lekko ramionami. Gdyby tak nadal podążać tą samą metaforą, to można dojść do wniosku, że bez runy wylądują wyłącznie w szczerym polu albo rozbiją się o drzewo.
Jacob doskonale wiedział, że jeśli będą chcieli kogoś włączyć do ich potajemnych działań, nie mogą oczekiwać od niego ślepej lojalności. W bractwie służyło się wobec większej organizacji i tresowało się łowców na wzór wiernych piesków. W ich własnej grupie członkowie będą musieli wierzyć w pewną ideę i sens ich działań. Widzieć jaką przewagę daje im wyłamanie się z bractwa. Bez bezwzględnego zaufania nie ma miejsca na inne osoby oprócz Kristen i Jacoba. Nie daj boże jeszcze ktoś będzie skarżył się Valkyonowi o tym co się tu w rzeczywistości wyprawia.
- Oczywiście, że jestem ciekawy, ale podejrzewam, że poznanie jej prawdziwego oblicza wymaga cierpliwości i dystansu.- odpowiedział Kristen po chwili zastanowienia. Gdyby ktoś teraz łaził za nim i zadawał niewygodne pytania, prędzej wolałby go sprzątnąć niż dzielić się z nim informacjami. Estera zdaje się cenić sobie swoją prywatność, a że była prawdopodobnie bardzo potężną istotą, Jacob wolał jej się zbytnio nie narażać.
- W takim razie spróbuj.- zasugerował, wskazując biurko, do którego podeszła Czarodziejka. Nie wątpił ani przez chwilę w jej zdolności magiczne, więc podejrzewał, że sprawnie przeniesie się z biurkiem w inne miejsce.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 119
Punkty aktywności : 1287
Data dołączenia : 30/05/2021

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptySro 19 Paź 2022, 21:10

Dziewczyna przyłożyła palec wskazujący do ust. Lubiła to robić... Odkrywać, drążyć... Szukać odpowiedzi. Wiedzieć więcej. To kolejny punkt za który ceniła sobie pracę z Jacobem. Wiele nauczyła się w bractwie... Jednak robiła to przez większość czasu sama dla siebie. W wielu sprawach napotykając się z ścianą którą tworzyli łowcy. "Tak po prostu jest", "Bo to jest potrzebne" byli zainteresowani ubijaniem bestii, jeśli pozwalali na jakieś badania to licząc że powiedzą one jak lepiej zabijać, jak łatwiej zastawić pułapkę. W końcu tylko dlatego Valkyon postanowił zachować wendigo... Żeby następnym razem mieć jakiś lepszy plan.
- Prawda... Tego nie wiemy, ale wiemy że nie wszyscy są w stanie je rysować prawda? Niektóre żeby działać muszą być narysowane przez konkretną osobę. Nie chodzi o sam symbol ale o rysującego. To on daje runie odpowiednią energię. Więc... Można by powiedzieć że te kule to nie tyle energia... Co... Hmm pawerbank? Zasilają runę... Może ktoś kto ją narysował je również stworzył... - uniosła lekko kulkę do góry.
Jej wnętrze cały czas mieniło się kolorami od czerni po fiolet.
- Ciekawe... Zamknąć własną moc w czymś takim... Może to jak Twoje błyskawice? Nie potrzebujesz run.. To ty je kształtujesz. Może te kulki to jak runy które rysowaliśmy dla łowców? Pomoc dla tych którzy nie byli w stanie używać podobnej magi... - przygryzła lekko dolną wargę i skrzywiła się.
- Wybacz... Chyba się zapedzam z wnioskami. Zapytasz o to Tenebris na kolejnym spotkaniu? Oni też używają run. - zapytała i lekko pokręciła głową jak by w ten sposób wyłączała tryb kombinowania.
Co do Estery... Miał rację, jeśli była tak potężna, to musieli uważnie się z nią obchodzić. Kto wie... Może jej pomoc okaże się kiedyś bardzo potężna? Przytaknęła więc na znak że zrozumiała. Nie denerwować jej.
Co do biurka... Ona nie miała w sobie takich pokładów wiary w siebie co On. Uważała że Jacob o wiele lepiej kontrolował przepływ magi... Ćwiczył to, ona nie specjalnie. Mimo to gdy zaproponował jej próbę... Odrzuciła kulkę na drugą stronę pomieszczenia, a drugą ułożyła na blacie biurka nakrywając ją dłonią. Duży przedmiot... Więcej energi... Więcej ale nie przesadzić. Naprawdę powinna być do tego instrukcja obsługi. Czy lepiej było użyć za dużo... Czy za mało? Wolała by żeby się nie okazało że np. Z biurkiem zostanie jej dłoń więc skupiła się gromadząc jej więcej. Na tyle że po chwili biurko dosłownie jak rzucone uderzyło z impetem o ścianę. Dało się słyszeć dźwięk pękającego drewna a Kristen aż przez nie przeleciała i upadła obok niego na podłogę. Krzyknęła chwilę po prostu leżąc na chłodnych kafelkach po czym przeczesała palcami włosy.
- Nic mi nie jest... Ale rozumiem że za biurko odejmiesz mi z pierwszej wypłaty...
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 23 Paź 2022, 18:51

- Poza tym jest wiele mocy i zaklęć, które mają tą samą funkcję co niektóre runy, więc istnieje szansa na nauczenie się teleportacji w inny sposób.- stwierdził po chwili namysłu. W końcu swoją elektrokinezę opanował, choć do złudzenia przypomina jedno z zaklęć stosowanych przez czarodziejów w bractwie. Zupełnie jakby to zaklęcie miało być jedynie namiastką tego, czego nauczył się w zupełnie inny sposób i na inną skalę.
- W sumie mogę spytać.. Virgo podczas swojego długiego życia mogła się spotkać z czymś podobnym. Kwestia tego, czy będzie się chciała tą wiedzą ze mną podzielić.- odpowiedział czarodziejce i westchnął ciężko. Zawsze miał jakąś kartę przetargową wobec wampirzycy, ale nie mógł o niej wspomnieć Kristen. Niechętnie to przyznawał, ale między nim a Virgo powstało pewne zaufanie, którego żadne z nich nie może nadszarpnąć. Jeśli którekolwiek z nich się wygada, oboje będą mieć ostro przerąbane.
Odsunął się o dwa kroki od biurka i skrzyżował ręce na piersi. Postanowił dać czarodziejce szansę, żeby i ona mogła odrobinę poeksperymentować. Sądził, że również ma w sobie duże pokłady mocy, który były bardzo długo tłamszone. Kolejną sprawą jest niebywała skromność Kristen, która powstrzymywała ją przed poszerzaniem swoich magicznych zdolności. Książki i laboratorium wydawały się bezpieczniejszą przestrzenią do eksperymentowania. Wzdrygnął lekko, gdy biurko nagle zniknęło i zaraz po tym roztrzaskało się o ścianę. Uniósł lekko brwi, gdy zaraz po tym Kristen uderzyła tuż obok. Natychmiast poderwał się z miejsca i podbiegł do Czarodziejki. Kucnął obok niej i od razu położył dłoń na jej ramieniu, żeby ją powstrzymać przed automatyczną chęcią do wstawania.
- Tak myślałem, że w tych małych rączkach ukrywa się ogrom mocy.- mruknął pocieszająco do obolałej czarodziejki. Nie pytając ją o zgodę, przeczesał dłońmi jej włosy upewniając się, że nie doszło do pęknięcia skóry na jej głowie.- Biurkiem się nie przejmuj. Możesz ruszać głową?- spytał, przesuwając dłonie z jej głowy na jej kark, by upewnić się, że nic sobie nie uszkodziła. Pomógł jej się podnieść do pozycji siedzącej i zaczął oglądać jej głową dookoła. Odsłonił jej uszy, które były zasłonięte włosami i upewnił się, że nie wycieka z nich krew. Jednak głupio postąpił, pozwalając jej to zrobić jako pierwszej. Nie chodziło o jej zdolności, ale o to, że on jako Rycerz Krwi miał większą odporność na takie wypadki. Zaraz po tym zwrócił jej twarz w swoją stronę i omiótł ją wzrokiem, by sprawdzić czy tam nie ma żadnego rozcięcia.
- Dobrze widzisz?- spytał, dokonując oględzin niczym lekarz. Wydawało mu się, że do niczego poważnego nie doszło.- Przyznaj, że zrobiłaś to specjalnie.- odparł, uśmiechając się do niej szeroko. Uniósł lekko jej podbródek, by móc spojrzeć jej prosto w oczy. Po prawdzie chciał się upewnić, że dziewczyna na pewno kontaktuje, ale był świadom tego, że może ją to zawstydzić.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 119
Punkty aktywności : 1287
Data dołączenia : 30/05/2021

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 23 Paź 2022, 20:26

To też była prawda, kto wie przed jakim potencjałem zamykało ich bractwo? Chociaż istniała też szansa że niektórzy czarodzieje zwyczajnie mieli predyspozycje do nietypowych typów magi. Tak jak Ginny i jej "chowańce", tylko ona odkryła w sobie umiejętność tworzenia czegoś podobnego. Chociaż może po prostu ćwiczyła się w tym konkretnym zaklęciu? Jej wilki były czymś... Niematerialnym... Niczym mgła albo dym. Co nie znaczyło że Jacob nie umiał by wytworzyć podobnych z swoją mocą elektrokinezy! Tyle pytań i tak mało odpowiedzi. Jednak... Od teraz mieli spędzić wiele czasu na poszukiwaniu odpowiedzi. Uśmiechnęła się jeszcze chwilę przed swoją próbą.
- Raczej spodziewałam się akurat od Ciebie usłyszeć coś w stylu "ale ja już wiem jak nakłonić kogoś do mówienia" - zażartowała i skupiła się już na samym przeniesieniu.
Nie planowała tego tak spektakularnie, w zasadzie chyba nie dowierzała, że może mieć w sobie tak duże pokłady energii i w duchu dziękowała, że ze strachu nie użyła jej jeszcze więcej. Nie spodziewała się też zupełnie takiej reakcji samego Jacoba... Była trochę poobijana, ale zdecydowanie mogła by pozwolić aby ktoś rzucił nią jeszcze raz gdyby jego reakcja była znów taka sama. Z początku troska z jaką na nią patrzył i to jak upewnił się czy nie rozbiła sobie głowy ogrzało jej serduszko. Jednak kiedy pomógł jej usiąść a jego dłonie przesunęły się po skórze na szyi aż przeszedł ją dreszcz...
- T-Tak... Nic mi nie jest.. - wydukała runieniąc się niczym nastolatka.
Z początku jak mogła uciekała przed nim wzrokiem... To jednak stało się w zasadzie niemożliwe gdy upewniał się czy nie uszkodziła sobie twarzy. Po raz kolejny sprawiał że czuła się... Wyjątkowo, Jacob był na bitwie na bagnach, uczestniczył też w misjach bractwa. Padało wiele słów opisujących jego osobę. Jednak mogła się założyć o wszystkie książki świata... Nikt, zupełnie nikt nie powiedział by o nim "troskliwy". Z jej wyjątkiem.
- Tak... - odpowiadała krótko bojąc się że głos jej zadrga.
Widziała... Oj widziała i to miała wrażenie że lepiej niż zwykle. Starała się skupić wzrok na jego koszuli... Idealnej, jak zwykle ale kiedy skłonił ją do spojrzenia w swoje oczy miała wrażenie że po pierwsze... Oddech jakoś nie chciał się sam zaczerpnąć... Po drugie że ten rumieniec zaraz ją spali. Po za tym że nabiła sobie siniaka na odsłoniętym przez za duży sweter ramieniu, pewnie gdy przekoziołkowała przez biurko. Nic jej nie było. Potrzebowała teraz jednego... Powietrza. Dlatego uciekła przed jego ręką w tył i wstała upewniając się czy wszystko ok z nogami.
- Jasne... Mam prawdziwe zapędy masochistyczne, tylko nie mów nikomu. - odpowiedziała żartując inawet na niego nie patrząc.
Oddychaj Kristen... Oddychaj.
- Może jednak najpierw, na spokojnie sama... Poćwiczę kontrolę. Kiedy planujesz otwarcie ośrodka?
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyPon 24 Paź 2022, 19:52

Lewy kącik ust Jacoba drgnął lekko ku górze i spojrzał na Kristen z lekkim zdumieniem. Mógłby stwierdzić, że czarodziejka dość dobrze go znała, ale w gruncie rzeczy wiele osób mogłoby sądzić, że właśnie tego typu słowa powinny paść z jego ust.
- No bo wiem.- odparł pewnym siebie tonem.- Jednak typowe metody wyciągania z kogoś informacji mogą nie podziałać na czystokrwistą wampirzycę. W każdym razie, na nią też znajdę sposób.- dodał pewny siebie i skrzyżował ręce na piersi. Choć tego nie pokazywał, za sprawą Kristen pojawił się mały mętlik w jego głowie. Sam by w życiu nie przyznał, że czyimkolwiek towarzystwie potrafiłby być bardziej subtelny i delikatny, chyba że w sprawach bardziej intymnych. Jednak o Kristen trudno było mu myśleć w tych kategoriach, ani trochę nie umniejszając jej osobie. Naprawdę lubił i szanował tą małą okularnicę, więc w jej towarzystwie jakoś łatwiej było mu się pohamować. Sam nie umiał tego przed sobą wytłumaczyć. W ostatnim czasie się trochę zmienił i nie do końca mu się to podobało. Bycie miłym nie doprowadziło go do momentu, w którym znajdował się obecnie. Swoją niezależnością i chamstwem sięgał po swoje wszelkie zachcianki, a nie dogadzaniem innym. Wiedział, że skoro ma teraz tyle władzy na swoich barkach, tym bardziej nie może stać się mięczakiem. Kristen dała mu do myślenia, ale i tak nie umiał być wobec niej tak okrutny jak wobec innych.
Ten jeden jedyny raz nie zwracał uwagi na rumieńce, które objęły niemal całą jej twarz. Był zbyt zajęty sprawdzaniem, czy nic się jej nie stało, choć nie trwało to zbyt długo. Gdy tylko skończył względne oględziny przypomniał sobie o swoich spaczeniach. Jednak to zdarzenie dowodziło jedynie tego, że Kristen miała u niego specjalne względy. Prawdę mówiąc, była dla niego jak młodsza siostra. Ich współpraca nadrabiała wiele rzeczy, o których marzył, by robić je z Phoebe, która jednak była zbyt toporna, by jakakolwiek współpraca między nimi była owocna. Ich kontakt w ostatnim czasie osłabł. Wobec niej również bywał opiekuńczy. Właściwie to nadopiekuńczy, ale troszczenie się o nią nie było tak proste jak w przypadku małej okularnicy. Phoebe zazwyczaj igrała z jego nerwami, doprowadzając go wręcz do szaleństwa. Odnosił wrażenie, że wykorzystywała jego obsesje tylko po to, by wytrącić go z równowagi. Dobrze wiedziała jak sobie z nim pogrywać. Był pewien, że zdawała sobie sprawę z tego, że jakkolwiek by go nie wkurwiła, on i tak przyjdzie jej z ratunkiem. Niestety tak było i często tego żałował, ale była w końcu jego siostrą, do kurwy nędzy. Nie mógł pozwolić, by stała się jej krzywda. Nawet jeśli miałaby go znienawidzić za to, że tak jej strzeże. Każdego dnia utrudniała mu opiekę. Kristen była inna. Może nie byli spokrewnieni, ale w tej platonicznej relacji uwielbiał to, że mógł się nią opiekować, a ona w zamian nie próbowała doprowadzać go do szału. O ile taka pokora wydawała mu się ogromną słabością, w przypadku tej czarodziejki bardzo ją cenił. Mógł również obserwować jak Kristen przy okazji rośnie w siłę, jednocześnie nie przestając być sobą.
- Szkoda, myślałem, że po prostu chciałaś, żebym był blisko.- odparł z udawanym rozczarowaniem. Odrobinę wczuł się w swoją rolę i wstał powoli, posyłając czarodziejce smutne spojrzenie. Wstydziła się na niego spojrzeć co było całkiem urocze i rozczulające. Normalnie miałby wyrzuty sumienia za to, że ją tak dręczy, ale nie mógł sobie odpuścić, by choć chwilę się z nią podroczyć.- Dajesz mi mylne sygnały, Kristen.- westchnął ciężko, kładąc nacisk na jej imię.- Najpierw te całusy, a teraz przede mną uciekasz.- odparł nieco pretensjonalnie. Jeśli zdecydowała się wreszcie na niego spojrzeć uśmiechnął się do niej wreszcie, a potem zaśmiał się cicho pod nosem, zdejmując wreszcie maskę smutasa.
- Do końca tygodnia mają zostać skończone pokoje dla pracowników. Chciałem najpierw zrobić wielkie otwarcie, a potem zacząć przyjmować pierwszych pacjentów.- odpowiedział jej spokojnie.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 119
Punkty aktywności : 1287
Data dołączenia : 30/05/2021

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyPon 24 Paź 2022, 22:52

Uśmiechnęła się szeroko jak by w ten sposób mówiła "Tak! To zdecydowanie bardziej ty!". Sama miała przez niego jeden wielki mętlik w głowie... Lubiła to uczucie bycia wyjątkową w jego obecności, chociaż częściowo żałowała że nie traktuje jej jak innych dziewczyn. Sama chwilami czuła się jak młodsza siostra i naprawdę to lubiła, a jednoczesnie było to słodko gorzkie uczucie. No i były też chwilę kiedy czuła się... Hmm po prostu przyjaciółką? Miała wrażenie że gdyby Jacob nagle stwierdził że zamierza się ustatkować, ożenić i pracować w księgowości... Większość ludzi przyklasnęła by mu gratulując że wreszcie zmienia się na lepsze... A Kristen... Kiedy już przestała by się śmiać powiedziała by "ogarnij się...to nie Ty". Nie oceniała go... Niczego nie wymagała i nie próbowała rozgryzać co w nim siedzi, może przez wzgląd że sama tego nie lubiła. On zdawał się odpłacać tym samym... Nigdy nie pytał o jej wcześniejsze życie, czy nie zwracał uwagi jak wiele poświęca pracy tylko przyjmował że taka właśnie jest. Był... Przyjacielem, niemal bratem który choć trudny w obyciu to jednak się o nią troszczy. Oczywiście... Gdyby nie te zaczepki! Trudno opisać tą burzę jaką wywołały jego słowa! Jednak to wspomnienie o mylnych sygnałach sprawiła że nieśmiało na niego spojrzała. Oczywiście w pierwszej chwili nie zrozumiała że żartuję... Czy dawała mu sprzeczne sygnały? No jasne że tak! To dlatego że sama nie wiedziała... I wtedy to dostrzegła, ten uśmieszek, najpierw lekki żeby później się roześmiał. Najpierw zrobiła obrażoną minę... Ale to trwało tylko chwilę.
- Jesteś... - zaczęła ale przerwała i pokręciła lekko głową.
- Dzięki że jesteś Jacob. - to było banalne... Ale uznała że deklaracja swojej przyjaźni była by... Zbyt banalna i zwyczajnie nie pasowała.
Nie... Jacob nie był typem który chciał słuchać deklaracji... Tak przynajmniej uważała.
Chciała robić to... Co on robił dla niej, być przy nim i się nim opiekować. Wstała otrzepujac sweter i spodnie.
- W porządku... To w tym tygodniu zajmę się nowym pokojem i poćwiczę, a w przyszłym przejmiemy wendigo i złapiemy jednego z tresowanych potworów! Skoro mam być twoją prawdą ręką to pogonię nas do roboty! - dodała entuzjastycznie.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyWto 25 Paź 2022, 16:57

Gdy tylko dostrzegł, że Kristen połknęła haczyk nie umiał powstrzymać śmiechu. Jej onieśmielona mina urzekała go za każdym razem, gdy ją widział.
- Jestem?- powtórzył po niej, chcąc by dokończyła zdanie. Wydawało mu się, że był w stanie przyjąć każdy epitet jaki na niego miała. Spodziewał się nawet jakiejś obelgi, choć czarodziejka stosowała je nieczęsto. Mimo wszystko Kristen go zaskoczyła i to nie pierwszy raz. W życiu spotykał wiele osób, które próbowały brać go podstępem lub wprawić w szok, jednak to właśnie małej okularnicy się to udawało najczęściej mimo, że nawet się nie starała. Miał ochotę ją w tym momencie udusić za to jak rozmiękczała jego serce, ale nie był w stanie tego zrobić.
Jacob zamrugał szybciej i zmarszczył lekko czoło ewidentnie wybity z pantałyku. Spoglądał na nią na chwilę z lekką konsternacją, co w jego wykonaniu mogło wyglądać nawet na lekkie zdenerwowanie. Pozostawił ich dwoje w tej kilkusekundowej niepewności aż wreszcie westchnął ciężko, poddając się jej niewinności.
- Choć tu, Mała.- powiedział cicho i przyciągnął ją do siebie, by ją objąć. Było to dość niespotykane z jego strony, bo zrobił to w sposób, który nawet w najdrobniejszym stopniu nie był perwersyjny. Zrobił to tak jakby chciał jej podziękować za te słowa i jakoś je odwzajemnić. Pogłaskał ją subtelnie po głowie i odsunął się odrobinę, kładąc swoje dłonie na jej ramionach.- Kristen, nie możesz ciągle mi tego robić. Ludzie pomyślą, że jestem pizdą.- odparł i zaśmiał się cicho pod nosem. Miał nadzieję, że czarodziejka go zrozumie w tej chwili, ale nie miałby jej za złe, gdyby jednak ne zrozumiała.
Również stanął na równe nogi, gdy Kristen wstała. Poprawił swoją koszulę, która z tyłu odrobinę wyszła z jego spodni i przeciągnął się leniwie.
- Odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku. Tak ma być. W takim razie nie zawracam ci już głowy, zajmij się swoimi sprawami, bo czeka nas sporo roboty.- odparł zadowolony. Poczekał aż Kristen zabierze kulki i odprowadził ją do wyjścia. Połamanym biurkiem zajmie się później. Zabezpieczył za sobą wejście do podziemi i również opuścił obiekt.

zt
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyWto 11 Kwi 2023, 19:29

Jacob prowadził samochód i praktycznie nie odzywał się do Virgo. Nawet jeśli byli teraz w dość poważnej sytuacji, nie mógł sobie odpuścić ten nuty tajemniczości. Po drodze towarzyszyła im jedynie muzyka lecąca z radia. Nawet jeśli Virgo zadawała mu pytania z siedzenia pasażera, nie odpowiedział na żadne z nich. Jednak przyszedł moment, w którym sytuacja stawała się dla niej jaśniejsza, choć nie mógł wiedzieć o czym myślała, gdy wjechali na parking na terenie jego ośrodka. Zaparkował i odetchnął ciężko, jakby wyjawienie jej pewnego sekretu nie przychodziło mu aż tak łatwo, jak większość wykrętów w jego życiu. Wiedział, że pokazując jej to miejsce, a raczej jego część, do której nikt nie miał wstępu, pojawią się kolejne pytania i kolejne tajemnice będą musiały wyjść na jaw. Jednak skoro ośmieliła się zwrócić do niego z tak brawurową prośbą, a on zdecydował się to rozważyć, nie było innego wyjścia.
Wysiadł z samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera, by mogła wysiąść. Widział przez okna, że w kilku pomieszczeniach paliło się światło, ale to wcale go nie zdziwiło. W końcu zamieszkało tu już kilku pracowników, w tym Kristen, której będzie musiał wyznać, że przywiózł tu Virgo.
Weszli do środka, więc Jacob zaczął prowadzić wampirzycę w kierunku drzwi, które prowadziły do podziemi. Skierowali się do prosektorium, które chyba najlepiej oddawało ideę tego miejsca. Idąc korytarzem minęli sporej wielkości okno, będące lustrem weneckim. Przez okno było widać salę treningową, choć mniejszą niż ta, którą Virgo stworzyła w starych magazynach.
- Zaskoczona?- spytał jedynie i oparł się rękoma o stół, który czekał na przemycenie Wendigo, by móc je badać dalej. Spojrzał Virgo w oczy i czekał aż ona pierwsza coś powie na temat tego miejsca.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyCzw 13 Kwi 2023, 21:43

Jego deklaracja była... Szczerze powiedziawszy w pierwszej chwili sądziła że się przesłyszała. W ostatnim czasie zdarzało mu się być nawet trochę romantykiem... Jednak za każdym razem nawet lekko czulszy odruch w jego wykonaniu był mimo wszystko zaskoczeniem. Jednocześnie jednak sprawiał że było przez to zdecydowanie ciepłej na sercu. Czasem... Niby nic, a jednak sprawiało, że czuła się wyjątkowa. Sama postępowała idiotycznie... Niby jej pewne zachowania przychodziły łatwiej, ale przecież nie powinny. Nie powinna sobie pozwalać na uczucia jakie się w niej odzywały gdy Jacob zachowywał się chociażby tak. Nie skomentowała tego... Przesunęła spojrzenie na podłogę jak by właśnie zobaczyła na niej coś wyjątkowo interesującego. Może wolała udawać że tego nie słyszała? Może tak właśnie było łatwiej dla ich obu. Jacob z resztą łatwo zmienił temat... Tyle z delektowania się swoim napojem. Poszła w ślady blondyna opróżniając kieliszek. Z jednej strony... Szkoda. Jednak były sprawy ważne i ważniejsze. Gdy wychodzili z magazynów i wsiadała do jego auta... Był moment... Dosłownie, drobny moment gdy przez myśl jej przeszło jak lekkomyślnie postępuje. Najlepszym dowodem na to jak silny wpływ miał na nią czarodziej było to jak ją zupełnie zbagatelizowała. Szczerze... Nie miała pojęcia co chciał jej pokazać. Ale tak jak szczerze przyznała... Ufała mu. Miała pomysły że może to coś w bractwie? To chyba było najbardziej sensowne chociaż jej noga nigdy (przynajmniej oficjalnie) tam nie stanęła. Może jakieś ich zapiski? Kiedyś wpadły w jej ręce notatki łowcy który eksperymentował z ciekłym srebrem... Aż miała ciarki na plecach ale można było z tego wyciągnąć pewne wnioski. Może chodziło o coś podobnego? Szybko to jednak wykluczyła na podstawie obranej trasy. Czuła się... Wyjątkowo dziwnie. Po pierwsze bardzo rzadko zajmowała miejsce pasażera. Po drugie... Oddalali się od miasta... Ale nie w kierunku wyjazdu z bractwem. Do tego wszystkiego sam Jacob zrobił się milczący.
- Jeśli chciałeś mnie porwać i wywieźć do lasu trzeba było powiedzieć. Zgodziła bym się. - zażartowała jedynie.
W zasadzie była przekonana że jakiekolwiek próby wyciągnięcia z niego czegoś były teraz bezsensowne. Dopiero gdy od celu dzieliły ich już tylko kilka kilometrów zrozumiała dokąd jadą. Wszyscy w mieście mówili o projekcie burmistrza... W końcu spełnił jedno z obietnic wyborskich. Odnowił dawno zapomniany kompleks i tym samym mógł zapewnić pomoc mieszkańcom borykającym się z uzależnieniami. Tajemnicą więc pozostawało to... Co takiego ukrył w swoich planach i chciał jej ujawnić. Jak i to... Co owa tajemnica ma wspólnego z jej planami? To miało by sens gdyby ośrodek był przykrywką... Tylko dla czego? Jakiś projekt dla bractwa? Może fabryka jak ta którą oddala Mirabelle? Mimo że sporo słyszała o tym ośrodku, to jeszcze nie miała okazji go obejrzeć, trzeba było przyznać że robił wrażenie. Podpięła pas i wysiadła posyłając Jacobowi pytające spojrzenie. Tyle że drań wciąż nic nie zdradzał. Ruszyła więc za nim krzyżując dłonie na piersi... To że schodzili do podziemi... Nijak jej nie zdziwiło. Za to to co zobaczyła w podziemiach.... Im głębiej szli tym bardziej jej to imponowało... A jednocześnie paradoksalnie przerażało. Gdy przechodzili obok szyby za którą była sala treningowa dotknęła jej lekko palcami jak by musiała się upewnić czy to jest prawdziwe. Nie... Nie zrobił tego dla Bractwa... Nie było sensu tworzenia drugiej bazy i to mniejszej... Chociaż ta była o wiele bardziej nowoczesna, podczas gdy siedziba bractwa chwilami wyglądała jak wyrwana z średniowiecza. Zupełnie nie w stylu Valkyona który wciąż był przywódcą... Jej szaro niebieskie tęczówki przesowały się po całym pomieszczeniu by w końcu zatrzymać się na gospodarzu opartym o stół. Wiele myśli błądziło jej teraz po głowie... Wiele pytań ale przede wszystkim to była burza emocji. Zaufał jej na tyle by to pokazać... To było znaczyło naprawdę wiele... Dla niej. Jednak cały ten pomysł mógł być naprawdę ryzykowny, już i bez tego bractwo mogło uznać Jacoba jako zagrożenie. Inny przywódca niż Valkyon pewnie wolał by się go pozbyć.
- Zaskoczona... Zachwycona i przerażona... Chyba w tej kolejności. - odpowiedziała półżartem z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Nigdy nie wątpiłam, że wykorzystasz to miejsce nie tylko dla miasta... Zrobiła bym to samo. Ale to... - przesunęła jeszcze raz spojrzeniem po tym miejscu.
- Zakładam... Że Valkyon nic o tym nie wie? A to oznacza... Że chcesz działać na własną rękę. Co do jednego przyznaje że się pomyliłam... Nie sądziłam że jesteś aż tak ambitny. - przyznała z szczerym szacunkiem w głosie i podeszła bliżej.
- Grasz w niebezpieczną grę... Jeśli się dowiedzą co robisz pod ich nosem... Nie wszyscy to zaakceptują. Jesteś zdecydowany, że tego chcesz? - nie miała absolutnie zamiaru go pouczać.
Z resztą jakże by mogła?! Znaleźli się dziś tu że względu na jej z pozoru nierealne plany prawda? Chciała mieć jednak pewność że Jacob wiedział w co się pakuję. Nie musiała mówić że to akceptowała... Po pierwsze i tak nie miało by to pewnie dla niego znaczenia. Po drugie... Zaakceptowała by jego każdą decyzję... Od jakiegoś czasu dawał wyraźnie do zrozumienia że robił to samo. Nawet gdy niby w żartach poruszali temat wyeliminowania bractwa.
- Czego potrzebujesz ode mnie? - nie miało znaczenia czy rzeczywiście on jej pomoże... Wręcz, chyba teraz łatwiej było by jej przyjąć jego odmowę patrząc na to ile problemów może się pojawić... "nie jako członek bractwa" powiedział dzisiaj... I teraz już rozumiała co miał na myśli.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptySob 15 Kwi 2023, 18:46

Jacob posłał jedynie tajemnicze spojrzenie skomponowane razem z nikłym uśmieszkiem, gdy zarzuciła mu żartobliwie porwanie. Takiego czegoś można było się po nim spodziewać, choć oboje dobrze wiedzieli, że Virgo chciała poznać jego tajemnice. W innym wypadku mogła równie dobrze uciec. Choć kij wie czy nie chciałby jej przed tym powstrzymać z różnych powodów. Nawet gdyby zrezygnowała z tej niespodzianki, pewnego dnia zaczęłaby naciskać by jej powiedział o co chodzi.
Gdy znaleźli się w podziemiach, prowadził w kierunku prosektorium, zerkając niekiedy na Virgo, która obserwowała całe otoczenie. Domyślał się, że w jej głowie panuje teraz istna burza myśli i zaczyna się roić masa pytań, które niewątpliwie mu jeszcze zada. Był na to mentalnie gotowy i na większość z nich był również skłonny odpowiedzieć tak dla odmiany.
- Wielkie umysły myślą podobnie..- odparł, kiedy stwierdziła, że sama postąpiłaby podobnie. Właściwie to prawie przy każdej okazji tak postępowała. Odkąd rozpoczęła się ich współpraca, zdał sobie sprawę, że praktycznie każda rzecz jakiej się Tenebrisowie tykali w mieście wiązała się z jakąś ich potajemną działalnością.
- Masz zdecydowanie zbyt niskie mniemanie o mojej osobie, Księżniczko.- odpowiedział niskim tonem i uśmiechnął się szerzej. Niegdyś sam nie zdawał sobie sprawy z własnych pokładów ambicji. Za to nigdy nie przeczył temu, że niemal na każdym kroku igrał z losem. Jakimś cudem wciąż żył i nie zamierzał się wycofywać z niczego. Jego brawura połączona z odkrytą w nim ambicją zaczęły prowadzić go do tego, by narazić siebie jeszcze bardziej, ale wiedział, że wszelkie jego cele są tego warte. Jeszcze nigdy nie był tak zdeterminowany jak obecnie.
- Powiedzmy, że bractwo nie jest gotowe na wszelkie możliwości, jakie byłbym w stanie mu zaoferować.- odparł nieskromnie.- Moje podejście do życia w świecie wampirów, wilkołaków i innych nadprzyrodzonych atrakcji ciut poróżniło mnie i Valkyona. Odchodzę z bractwa i wiem jakie mogą być tego konsekwencje... sęk w tym, że jedyna ich przewaga nade mną to liczebność.- parsknął ewidentnie rozbawiony obecną nieudolnością tejże organizacji. W końcu mógł otwarcie przed Virgo pokazać, że jego poziom zażenowania był znacznie większy niż dotychczas.- Valkyon nie będzie zadowolony, choć jeśli mam być szczery, to wyjebane mam w jego nadszarpniętą godność.- pokręcił głową. Tak naprawdę to nie miał żadnych niecnych planów ani wobec łowców, ani wobec wampirów. Co do wilkołaków, trudno było mu się odnieść. Byłyby mu równie obojętne, gdyby ich stado nie było tak niesforne i nieobliczalne. Ten gatunek zdecydowanie może sprawiać kłopoty. Nie odchodził, by się odgrywać lub niszczyć którąkolwiek z grup w tym mieście. Chciał po prostu móc robić to co mu się podoba i podążać własną ścieżką, to tyle. Sprawa stanie się osobista dopiero wtedy, gdy rzeczywiście ktoś będzie próbował go powstrzymać.
Pytanie Virgo była całkiem trafne, bo gdyby nie zwróciłaby się do niego z prośbą, zapewne jeszcze przez długi czas nie wiedziałaby o jego odejściu ani o tym co się dzieje w podziemiach ośrodka.
- Będę mógł ci pomóc dopiero, gdy oficjalnie odejdę od bractwa. Sama widzisz, że to niebezpieczna gra i bez pomagania tobie, ale tak naprawdę bardzo dobrze się składa.- podszedł bliżej niej, zatrzymując się tuż przed nią. Ujął jeden zakręcony kosmyk jej włosów, by odsunąć go z ramienia.- Pomogę ci, ale w zamian potrzebuję swego rodzaju ochrony i to nie tylko dla mnie. Bo widzisz... w tym całym sekretnym biznesie siedzi ze mną jeszcze Kristen. Moja siostra też wie o tym miejscu. Razem z Kristen próbujemy ustalić czy w bractwie są osoby, które byłby skłonne się do nas przyłączyć. Cały mój zespół będzie potrzebował immunitetu. Nie będziemy już bractwem, tylko kolejnym graczem, niezależnym od waszych absurdalnych wojenek. W zamian za pomoc, muszę mieć gwarancję, że wampiry nie będą wchodzić mi w drogę, nawet jeśli sojusz z bractwem zostanie zerwany.- spojrzał jej prosto w oczy i na nowo spoważniał.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptyNie 16 Kwi 2023, 08:21

Była wampirem... I była odpowiedzialna za inne wampiry. Nie ważne czy bardziej czy mniej opanowane. Co więcej odpowiedzialność za stworzenia które w jednej chwili potrafiły zgasić całe masy innych istnień. Może poprzedni władcy Venandi tego tak nie odbierali ale ona czuła przez to też odpowiedzialność wobec tych którym mogli szkodzić. Jednak że jako stworzenia nocy nie mogli działać otwarcie. Przecież nikt by nie zrozumiał tworzenia instytucji pobierania krwi na pokarm, produkcji srebrnej broni czy tym podobnych. Ale! To nie było tak że wszystkie jej działalności miały drugie dno! Zdecydowana większość... Ok, jednak dom publiczny pełnił dokładnie taką samą rolę jaką pełnić powinien. Co do jego kolejnych słów uśmiechnęła się lekko... Kiedyś... Niecierpiała jak ją tak nazywał... Uważała to wręcz za obelgę... Wiele się zmieniło od ich pierwszego spotkania... Czy od tego pamiętnego spotkania na cmentarzu. Można też było odebrać wrażenie, że oboje przy sobie dojrzeli. Jacob został burmistrzem... Ba! Właśnie przedstawił jej jak zgrabnie ukrył swoją prawdziwą działalność pod przykrywką ośrodka którego wybudowanie przysporzyło mu jedynie zwolenników. Podobnego zagrania użyli oni fundując szpital. Zrobił się Ambitny, a może po prostu odkrył w sobie tą ambicje której i ona się od niego nauczyła. Czy kiedykolwiek wcześniej myślała o tym co planowała dziś? Wracając jednak do tematu... Wysłuchała go pierw mimo, że faktycznie rodziły się w jej głowie kolejne pytania. Sama nie wiedziała co do końca czuć na jego potwierdzenie odejścia z bractwa... To ją uspokoiło, a jednocześnie niosło trochę komplikacji. Valkyon dawał Jacobowi wiele... Wolności jeśli chodziło o kontrolę wampirów o którą z resztą sam zabiegał na ich spotkaniu. Co zrobi przywódca bractwa gdy blond czarodziej odejdzie? Spodziewała się że to może być dla niego cios... Nie tylko mentalny. Jej własną pozycja była tyle razy podkopywania że nie mogła nie pomyśleć o tym jaki wydźwięk to da dla reszty podwładnych starego Noizoru. Czy ją to obchodziło... Cóż póki to nie przynosiło problemów jej samej... Nie. Na pewno mogło... Rozochocona banda ledwie podszkolonych gówniarzy na pewno zacznie próbować na ile sobie będzie mogła pozwolić... Zwłaszcza ci którzy sojusz uważają za oznakę słabości. O ile tylko Valkyon nie będzie się wtrącał... To sama ich utemperuje... Co jednak będzie z sojuszem jeśli Valkyon ślepo będzie trzymał stronę swoich? Niemniej... Nawet nie pomyślała o przekonywaniu Jacoba żeby tego nie robił, to była jego decyzja którą sądząc po tym ośrodku podjął już dawno temu. Miał dość czasu na przemyślenia, skoro taka decyzja zapadła... To jej pozostało przygotować się jedynie na ewentualne konsekwencje. Spojrzała na dłoń którą wyciągnął w jej kierunku... Nawet w takim momencie gdy tylko lekko musnął jej skórę odsuwając kosmyk włosów to po plecach przeszedł jej przyjemny dreszcz. Serio... Gdyby to wszystko był jedynie podstęp a on właśnie odwracał by jej uwagę i zaraz położył na tym okropnym stole przypinając aby móc prowadzić jakieś swoje badania... Nawet by się nie zorientowała kiedy. Spojrzała w jego niebieskie, poważne oczy i na chwilę przymknęła swoje.
- Naprawdę uważasz... - przygryzła lekko wargi i pokręciła głową odrzucając to co chciała powiedzieć.
Nigdy... Nawet gdy faktycznie myślała o pozbyciu się bractwa, to nigdy nie brała pod uwage pozbycia się jego. Wręcz odwlekała ten konflikt jak najbardziej... Byle tylko nie stanąć przed momentem w którym pojawiło się realne zagrożenie dla Jacoba. Informacja o jego odejściu... Było ulgą dla niej właśnie ze względu na to. Ostatecznie jednak uznała... Że nie chciała tego mówić na głos... Oficjalnie... Bo musiała by się przyznać do uczuć których nie chciała aż tak wyciągać na wierzch.
- W porządku... Gdy sprawa wyjdzie na jaw... Wampiry nie podniosą na was ręki. Chyba że ktoś z twojej wesołej gromadki zrobi to pierwszy. Nie zabronię im się bronić wierzę że to dla ciebie zrozumiałe... To samo działa w drugą stronę chociaż patrząc na to jak długo mecze się już z Valkyonem, to ja potrafię trzymać swoje psy na smyczy. - na koniec puściła mu oczko i uniósł rękę żeby przesunąć ją po materiale kamizelki Jacoba.
- Tylko oczywiście jeśli pomożesz... Pozbycie się głów pobliskich rodów na swój sposób i mnie da immunitet. Dalsi sąsiedzi i tak nie będą interesować się kawałkiem ziemi daleko od swoich siedzib. - przechyliła lekko głowę na bok.
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze... Nowy graczu... Zostaniesz przywódcą. Nie wiem jak potoczą się losy bractwa... Powinieneś znaleźć coś po czym moje wampiry będą mogły poznać że to Twoi ludzie a nie Valkyona. No i... - obrzuciła wzrokiem to miejsce.
- Co chcesz tak naprawdę z tym zrobić? Zostaniesz wybrany na kolejną kadencję... Może nawet na jeszcze kolejną... Ośrodek oczywiście będzie pod twoją opieką niezależnie od tego czy będziesz burmistrzem czy nie... Ale fundusze kiedyś się skończą. A zakładam że badania jakie planujesz tu prowadzić będą kosztowne... Naprawdę chcesz tylko tego? Tylko immunitetu z mojej strony?
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium EmptySro 03 Maj 2023, 19:35

Jacob niewiele zastanawiał się na tym jak jego odejście z bractwa odbije się na Virgo i sojuszu. Niestety, ale to w sumie nie powinno nikogo dziwić, bo w końcu był egoistą. Zdarzały się sytuacje wyjątkowe i zmieniał się każdego dnia, jednak wciąż swoje priorytety stawiał na pierwszym miejscu. Pamiętał, że to on był głównym spoiwem w tym sojuszu razem z Virgo, a nie Valkyon lub ktokolwiek inny. Całą tą sprawę rozpatrywał nieco inaczej. Właściwie to szczerze wątpił, by ten układ mógł długo działać, nawet gdyby nie odchodził, bo nie miał decyzyjnego głosu w tej sprawie. Nawet nie wiadomo czy rozpad sojuszu nie byłby bardziej kłopotliwy dla miasta niż samo odejście Jacoba z bractwa. Na jego miejsce zostanie wybrany ktoś inny albo nie dadzą tego zadania nikomu. Bądź co bądź, Jacob zdołał się już naprawdę wiele dowiedzieć. Teraz tak naprawdę był posłańcem i przedstawicielem bractwa, bo wszyscy zauważyli, że jemu najlepiej szło dogadywanie się z wampirami. Valkyon za bardzo starał się być dobry i miły, ktoś inny zaś bez pomyślunku zachowywałby się wrogo. Jacob stanowił mieszankę tych dwóch podejść i dzięki temu jakoś to równoważył.
- Nie jestem taki jak Valkyon, więc i moja wesoła gromadka będzie inna niż jego pomagierzy.- zaznaczył bardzo wyraźnie. Był w stu procentach pewien, że jeśli kogoś weźmie pod swoje skrzydło, nie ma opcji, żeby ta osoba zrobiłaby coś na co Jacob nigdy by się nie zgodził. I nie chodziło tu o rozkazy i hierarchię. Wiedział, że będzie pracował z osobami, które będą miały przed sobą ten sam cel, dzięki czemu istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że będą potrafili podjąć takie decyzje jak on. Nie bez powodu polecił Phoebe pracę z bractwem zamiast wziąć ją jako swojego partnera w przestępstwie. W przypadku swojej siostry nie miał pewności, że nie narobi mu syfu już pierwszego dnia.
- Jeśli ośrodek będzie odnosił sukcesy, będziemy mogli go sprywatyzować. Najpierw świat zobaczy, że robimy tu kawał dobrej roboty, potem ci, których będzie na to stać bez wahania nam za opiekę zapłacą. Nie mamy gwarancji, że tak będzie, ale każdy biznes niesie za sobą takie ryzyko.- wzruszył lekko ramionami. Miał świadomość tego, że to okrutne podejście, bo tym sposobem osoby bez pieniędzy nie skorzystają z ich pomocy, ale jego priorytety były inne. Musiałby oszaleć, żeby poświęcić wszystko co wypracował w imię akcji charytatywnych.
- A co do rozpoznawalności moich ludzi.. może uda się nam coś wymyślić, ale nie będzie to proste. Nie chce, by zaraz jakiś debilny tatuaż stał się symbolem tego co zamierzam robić w ukryciu.- powiedział, nie wiedząc jeszcze w jaki sposób to rozgryźć. Nie planował też zakładać zbyt dużej "drużyny". To miałoby być zaledwie kilka osób. Właściwie to w chwili obecnej brał pod uwagę może ze trzy osoby, które pracowały z nim w jego nieoficjalnej jednostce specjalnej.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Prosektorium Empty
PisanieTemat: Re: Prosektorium   Prosektorium Empty

Powrót do góry Go down
 

Prosektorium

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Prosektorium

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Dzielnica zachodnia: Saint Clair :: Ośrodek Leczenia Uzależnień w Venandi :: Podziemia-