Kącik jego ust drgnął minimalnie ku górze, gdy Virgo przyznała mu rację. Jacob nie lubił być porównywany do kogokolwiek. Zwłaszcza, że powstał taki dziwny zwyczaj, że wampiry lub wilkołaki postrzegali wszystkich łowców jako takich samych, choć trudno było się dziwić, skoro działało to tak samo w drugą stronę. Jacob, pomimo swojego umysłowego spaprania, zawsze dostrzegał pewne różnice. Być może dlatego był w stanie zaprzyjaźnić się z Ivarem i wdać w romans z Virgo. Prócz tego był także biegły w gnojeniu innych łowców, którzy mu nie odpowiadali.
Spojrzał nieco zaintrygowany na Virgo, gdy poruszyła temat Haretona. Przez chwilę wyglądał jakby nie miał pojęcia o czym wampirzyca do niego mówi. Prawdę mówiąc, zupełnie zapomniał o istnieniu tego łowcy. Nie zdołał nawiązać z nim jakiejkolwiek relacji, ani pozytywnej, ani negatywnej. Choć przez wgląd na to ile zdołał zaobserwować, podejrzewał, że bez wspólnego celu nie byliby w stanie się dogadać. Zatem losy Haretona były mu całkowicie obojętne. Choć po głębszym namyśle nie dziwił się Virgo, że poruszyła ten temat. Jakby nie patrzeć, łowcy grali kiedyś w jednej drużynie. Prawdopodobnie gdyby chodziło o Valkyona, to Jacob by się zawahał. Może ich zdania się poróżniły, ale wciąż wiele brakowało by stali się wrogami. Z drugiej strony, kto wie jak ich relacja się zmieni, gdy Rycerz dowie się o odejściu Parkera.
- Hareton jest twój. Nie interesują mnie imprezy z fanatykami.- wzruszył lekko ramionami, wykazując zupełnie szczerą obojętność wobec losów Haretona. Zdawał sobie sprawę ze zdolności tego łowcy, więc w sumie lepiej było, żeby ktoś sprzątnął go z powierzchni ziemi niż gdyby miał mieć w nim wroga. Ze współpracy były nici. Choć Jacob nie był pewien czy w ogóle ma powody, by obawiać się Haretona. W tej chwili oboje byli Rycerzami Krwi, a w dodatku Jacob miał jeszcze swoją magię.
Virgo nie próżnowała w zadawaniu pytać. Ale tego przecież można było się spodziewać. Zawsze miała ich wiele, a teraz, gdy pokazał jej swoją norę, w jej głowie zapewne aż wrzało. Tym razem musiał się z nią zmierzyć i odpowiadać, to była cena za pochwalenie się swoim podziemnym dorobkiem.
- Hm.. to nie kwestia bycia tajemniczym. Nie mam w planach podboju świata ani zlikwidowania którejkolwiek z istniejących na Ziemi ras, jeśli o to ci chodzi.- uśmiechnął się półgębkiem. Podejrzewał, że jego odpowiedź nie była wyczerpująca, więc kontynuował.- Powiedzmy, że Valkyon jest wrogiem postępu, w przeciwieństwie do mnie. Pomyśl choćby o tym, że podczas bitwy z Katheriną to wampiry przyniosły nową technologię zwalczającą inne wampiry, a nie łowcy.- prychnął niby rozbawiony. W jego mniemaniu to było wręcz żenujące, że wciąż posługiwali się przestarzałymi metodami w walce, a ich wiedza wymagała solidnej aktualizacji. Po tylu wiekach walki z wampirami dopiero Jacob zdobył konkretne informacje na temat tej rasy i przekazał je bractwu. Nie wspominając już o zagadce jaką były dla nich Wendigo.
- To nadal będzie zbyt rozpoznawalne, nawet dla kogoś innego niż twoje wampiry. Myślałem raczej o czymś, co tylko wampiry mogą wyczuć..jakiś zapach lub feromony. Podejrzewaniem, że Kristen będzie miała coś w zanadrzu.- stwierdził po chwili zastanowienia. Inspiracją dla tego pomysłu było choćby to, że sam widywał aury różnych stworzeń, co pozwalało mu je od siebie odróżniać.