a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Kino miejskie


 

 Kino miejskie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Kino miejskie Empty
PisanieTemat: Kino miejskie   Kino miejskie EmptyWto 12 Mar 2019, 01:24

Kino miejskie Curta-10Cieszy się zdecydowanie większym powodzeniem niż kino samochodowe. Można wygodnie rozsiąść się w fotelu i delektować filmem przy popcornie i coli.
Powrót do góry Go down
Ivy

Ivy

Liczba postów : 6
Punkty aktywności : 243
Data dołączenia : 23/09/2023

Kino miejskie Empty
PisanieTemat: Re: Kino miejskie   Kino miejskie EmptyPią 13 Paź 2023, 21:03

Miała czas. Więcej czasu, niż pomysłów, co z nim zrobić. O ile dobytek, zadekowany w mieszkaniu znajomej, spoczywał w jednym miejscu, bez ryzyka, że ktoś go sobie bezczelnie przywłaszczy, to siedzenie tej dobrej duszy na karku absolutnie nie wchodziło w grę, nie w piątkowy wieczór. Normalni ludzie mieli życie towarzyskie, życie uczuciowe i plany, czy to na najbliższą noc, czy ogółem na przyszłość - tymczasem Ivy nie wybiegała myślą do przodu dalej niż o kilka dni. Powrót do motelu? Za wcześnie. Kwestie prawne związane z możliwością ustanowienia miejsca stałego pobytu (tego żaden motel nie chciał, coś z późniejszą eksmisją) kojarzyła bardzo mgliście, głównie w charakterze powodu, żeby zabrać klamoty, ale dokładnymi ramami czasowymi nigdy się nie przejmowała. Nie było po co. A zasiedziała się. Nic jej nie goniło. Stać ją było, żeby opłacać pobyt, jeść do syta, do obecnej roboty (którą dalej miała! i nawet bez konfliktów) było względnie blisko, czyli żyć, nie umierać, polować nie musiała, kraść tym bardziej nie.
Aż dziwne. Zaskakujące.
Ale w weekend się nie pracowało.
Może gdyby traktowała pracę jako pracę, cieszyłaby się bardziej, z resztą, zapachu farby i rozpuszczalnika dalej do końca się nie pozbyła, wilkołaczo nadwrażliwy nos wyłapywał śladową woń uczepioną skóry i włosów, na to nie pomógł nawet prysznic. Nie czuła się, jakby stamtąd wyszła. Właściwie nie miałaby nic przeciwko, żeby wrócić. Roztargnienie, nadmiar energii (młoda, męczysz się w ogóle? od samego patrzenia jak latasz po tych schodach po dwa stopnie można paść na pysk, wolniej, bez pośpiechu), no i godne likantropa zdrowie, pozwalające nie oglądać się na szczegóły takie jak niedziałająca winda, wiadra z emulsją i wysokie piętro. Jeszcze nie pełnia, ale przecież blisko.
Bliżej niż dalej.
Oczywiście, że nie mogła sobie znaleźć miejsca.
Do co najmniej południa dnia następnego nie miała po co wracać, czyli zostawał spacer i rekonesans. Bliższe (ponowne?) zapoznawanie się z Venandi. Średni pomysł, jeśli brać pod uwagę zagrożenia czyhające na przypadkowego człowieka, taki sobie, jak na wilczycę bez stada, ale dzisiaj ciągnęło ją pomiędzy ludzi, nie była w nastroju na rozstanie się z ubiorem, skitranie go i przemianę - czyli ścisłe centrum, nie obrzeża. Kino? Pod kinem wypaliła papierosa. Postała, postała, pogapiła się nienachalnie na napływających, ot, jeszcze jedna nastolatka, która pewnie na kogoś czeka, nic szczególnego, rudzielec w ciężkich butach, bojówkach, koszulce w krzykliwych barwach i narzuconej na ramiona czarnej bluzie z kapturem. Skusiła się na wejście do środka, kupiła bilet na najbliższy seans, bez zastanawiania się, na co właściwie, ale i tak okazało się, cóż za zaskoczenie, że trzeba czekać. Zaraza z tym czekaniem, cierpliwość jest dla męczenników i świętych. Nawet odstanie chwili w kolejce po popcorn nie zmieniło wiele.
Czy filmy nie mogły zaczynać się natychmiast, na już, na pstryknięcie palców, na zawołanie...?
Powrót do góry Go down
Uta

Uta

Liczba postów : 58
Punkty aktywności : 592
Data dołączenia : 22/01/2023

Kino miejskie Empty
PisanieTemat: Re: Kino miejskie   Kino miejskie EmptyNie 15 Paź 2023, 13:21

Miał dziwne wrażenie, że od ostatniego czasu cały świat był przeciwko niemu. Najpierw na okrągło wibrujący na małym stoliku telefon, kiedy był zajęty igraszkami z Danielem na zapleczu. Tak niewiele brakowało, by wampir zatopił w nim swoje kły, a po tym on mógłby zatopić w nim... coś innego, ale o ile Uta był w stanie zignorować natarczywy brzęk swojej irytującej komórki, tak cierpliwość jego partnera w pewnym momencie dobiegła końca. Zresztą tak samo jak nastój, gdy w końcu odebrał, tylko po to, by się dowiedzieć, że jego dziadek zgubił gdzieś klucze i poszedł do baru pograć w karty i się napić ze znajomymi. Omal nie roztrzaskał telefonu o ścianę, gdy słyszał to szydercze: "Czyżbym ci w czymś przeszkodził? Jakże mi przykro..." Przeklęty dziad zawsze wiedział, kiedy najlepiej zadzwonić, by pokrzyżować mu plany i zadzwonić w najmniej spodziewanym momencie. Najgorsze było to, że gdy już się rozłączył, Daniela nie było obok. Ba! Wampir był już ubrany i gotowy do wyjścia, samemu rozmawiając przez telefon i jasno dając do zrozumienia Ucie, że musi wracać do pracy. Podobnie zresztą jak on sam. A miała to być miła i niezwykle odprężająca przerwa.
Na szczęście była jeszcze szansa, by jakoś uratować ten wieczór. Za moment miał fajrant, a do tego jego ostatnią klientką, której robił drinka, była jego obecna (jak jeszcze kilka innych) dziewczyna. Traf chciał, że chciała mu zrobić niespodziankę przed końcem zmiany i jednocześnie wyciągnąć go na jakąś randkę do restauracji czy kina. Oczywiście miała się kończyć wspólnym śniadaniem. Zachęcony tą wizją, postawił jej jeszcze jednego drinka na swój koszt, samemu też sobie robiąc i wznosząc toast za miło zapowiadającą się noc. Poczekał na zmieniającą go tego dnia koleżankę i poszedł się przebrać, by zaraz po tym pożegnać się ze wszystkimi, opuścić klub i skierować się razem ze swoją towarzyszką w stronę kina. Podobno była premiera jakiejś beznadziejnej komedii romantycznej, na którą z entuzjazmem zgodził się z Amandą pójść, okłamując ją, że podobno grał tam jeden z jego ulubionych aktorów, ale akurat w tym momencie zapomniał jak się nazywał i w jakich innych filmach jeszcze grał. Poza tym dziewczyny z jakiegoś dziwnego powodu uwielbiały komedie romantyczne, harlekiny i nie wiadomo co jeszcze, a im gorsze, tym bardziej przez nie uwielbiane. Niemniej w jego opinii była to niska cena za spędzenie upojnej nocy, pobudkę w łóżku pięknej kobiety i jeszcze darmowe śniadanie. Bardzo łatwo można było poprawić mu humor i sprawić, by zapomniał o wszystkim złym, co mu się przytrafiło, choćby i chwilę temu. Hektor ostrzegał go niejednokrotnie, że chłopak kiedyś tego bardzo mocno pożałuje, ale kto by tam słuchał ostrzeżeń zrzędliwego, zapijaczonego dziada. Najważniejsze przecież było to, co tu i teraz, a nie za jakiś bliżej nieokreślony czas. Życie było zbyt krótkie by się przejmować każdą pierdołą. A już szczególnie ludzkie życie.
Spacer przez miasto minął im bez zakłóceń i w miłej atmosferze wspólnych rozmów, wspólnego planowania tego wieczoru i śmiechu. Wyglądali jak praktycznie każda szczęśliwa para na początku związku. Amanda była w niego zapatrzona jak w obrazek i tak się kleiła do jego boku, że gdyby nie osobne ubrania, mijani obok ludzie zastanawialiby się pewnie czy nie są czasem bliźniętami syjamskimi.
Po wejściu do środka od razu skierował się w stronę kas, by kupić dla nich bilety, a po tym dalej po popcorn i coś do picia. I niestety tutaj los postanowił po raz kolejny z niego zakpić.
- Uta? - zapytała dziewczyna w fartuchu i czapce z logiem kina po drugiej stronie kasy, gdy obsługujący ich gość poprosił ją o pomoc przy maszynie z colą.
- Irene? Nie wiedziałem, że tutaj pracujesz...
- Myślisz, że czemu, co chwila chodziliśmy do kina i mieliśmy zniżkę na bilety? Poza tym... Daniel nie ma nic przeciwko, że się z kimś spotykasz za jego plecami?
- O czym ona mówi, misiu? Wy się znacie? Kim jest Daniel? - zapytała zdezorientowana dziewczyna, z którą przyszedł nie bardzo wiedząc, co się tu dzieje. Coraz bardziej zaczęła się też od niego odklejać.
- Pierwszy raz na oczy widzę tę panią, musiała mnie z kimś pomylić... - starał się jakoś wybrnąć z tej beznadziejnej sytuacji, problem jednak polegał na tym, że to było niemożliwe. Był poddenerwowany, że i tym razem jego plany na wieczór mógł szlag trafić i kompletnie nie wiedział, co powinien zrobić. Spojrzał z gniewem i jednocześnie niepokojem na kasjerkę, która tylko się sztucznie uśmiechnęła w ich kierunku, a z którą sypiał kilka miesięcy temu.
- Pochwalił się Anishy, a Anisha mi. Wiedziałeś, że ma dla ciebie już sporządzoną umowę o pracę tylko jeszcze nie miała okazji żeby z tobą o tym porozmawiać? - zaszydziła z niego, a dziewczyna obok, słysząc kolejne imię kobiety, która miałaby być zainteresowana Utą i to jego pracą u siebie, nie wytrzymała i odepchnęła go od siebie, powoli zaczynając zanosić się rozpaczliwym płaczem, a przez rozmazujący się od łez makijaż na jej twarzy coraz bardziej przypominała szopa, albo jakąś chorą pandę niż człowieka.
- To wszystko nie tak! Daj mi wytłumaczyć! Amanda, poczekaj! - odwrócił się w jej kierunku i złapał za rękę, by zatrzymać ją w miejscu. Nie był to najlepszy pomysł, bo dziewczyna mu się od razu odwinęła i sprzedała siarczystego plaskacza, którego było słychać chyba w całej sali sprzedażowej i nawet strzelający popcorn nie był w stanie tego zagłuszyć.
- Jestem Monika, dupku! - warknęła na niego wściekła, jak szerszeń, a chwilę po tym zapłakana wybiegła z kina.
- Płatność kartą czy gotówką? - zapytał zakłopotany całą sytuacją chłopak za kasą, sprowadzając Utę na ziemię. Rozejrzał się za Irene, chcąc jej wygarnąć za to co zrobiła, ale dziewczyna jakby nigdy nic obsługiwała przy swojej kasie kolejną osobę, a jej kolega ponaglił Utę o zapłatę.
- Gotówką... - odparł załamany, nie wiedząc właściwie co powinien zrobić z dwoma dużymi popcornami i colami. Poza tym... czy nie zamawiali z Anette... Moniką... dwóch małych coli i jednego średniego popcornu? Biednemu zawsze wiatr w oczy i nóż w plecy.
Powrót do góry Go down
Ivy

Ivy

Liczba postów : 6
Punkty aktywności : 243
Data dołączenia : 23/09/2023

Kino miejskie Empty
PisanieTemat: Re: Kino miejskie   Kino miejskie EmptyPon 16 Paź 2023, 21:02

Pasowała tu jak pięść do nosa, ale realizacja wcale nie przyszła od razu. Wręcz przeciwnie, tym razem podkradała się stopniowo. Tu spojrzenie na wtuloną w siebie parę, tu na ludzi trzymających się za rączki, szybki rzut oka na ubiór, ewentualnie staranność makijażu, gdzieniegdzie błysk dyskretnej, ale przecież ładnej biżuterii. Takie chudziutkie złote łańcuszkowe bransoletki, jak ta, którą widziała na nadgarstku mijającej ją dziewczyny, przywłaszczała sobie jako dziecko. Być może, gdyby poszła za nią, dalej byłaby w stanie uwolnić ją od tego drobiazgu bez zwracania na siebie nadmiernej uwagi. Delikatne rzeczy czasami się gubią - wystarczy nieświadomie o coś zahaczyć, mało kto podejrzewa ingerencję z zewnątrz. Czy chciała sprawdzać...? Nie. Wszechobecny zapach prażonej kukurydzy (spychający na dalszy plan przynajmniej kilkanaście różnych zapachów perfum wyczuwalnych od mijanych osób) skutecznie zniechęcał do takich pomysłów: czytelny sygnał, żeby nie wydziwiać i skupić się na własnym jedzeniu. Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu, i tak dalej. Jedzenie już tu było, duży popcorn z miłością przygarnięty do lewego boku, razem z biletem trzymany w objęciach jak prawdziwy skarb. Obecność następnego posiłku w nieodległej przyszłości graniczyła z pewnością, ba, od dawna nie zależała od tego, czy na piękne oczy i po niekorzystnej stawce na wagę opchnie w lombardzie odrobinę zrabowanego kruszcu, pies drapał, ładną czy nie. Dobrobyt. Nie musiała kraść. (Czy naprawdę dotarło? Pewnie nie.) Możliwość bezrefleksyjnego zakupienia biletu na film, którego tytuł kompletnie nic jej nie mówił, i to bez konieczności wybierania, że coś kosztem czegoś, wyraźnie świadczyła o tym, że nastały złote czasy. Mogłaby w nie kiedyś w końcu uwierzyć.
Co się nie zgadzało? Ach, no tak, przyszła tutaj sama - przeważały pary lub grupki znajomych, no i więcej kobiet, niż mężczyzn. Generalnie bezpieczna przestrzeń. Plus premiera, dużo ludzi, ale raczej nastawionych na rozrywkę i pokazanie się (zrobienie dobrego wrażenia na partnerze/partnerce?), niż wzięcie się za łby (choć i w celu zaimponowania innym ludzie wdawali się w burdy, zwykle nieszkodliwe, nie takie obliczone na uśmiercenie kogoś - w barowej bójce umierało się przeważnie na skutek nieszczęśliwego wypadku?). Nie, przemoc nie wisiała w powietrzu. Prawdopodobieństwo, że ktoś kogoś dziabnie nożem też było marginalne. Już samo to, że myślała w podobnych kategoriach, powinno jej podpowiedzieć, że wkroczyła na obcy teren. Jesteś, dziecinko, w wyraźnie nieswoim miejscu.
Czas, czas, czas, minuty podejrzanie się wlokły. Wolną ręką wyłowiła z kieszeni zmęczony życiem telefon, z nad ekranu którego zerkała pobieżnie na otoczenie, wyguglowała, cóż to w ogóle jest za film - i to był właśnie ten moment, kiedy spłynęło na nią olśnienie: zdała sobie sprawę, że wybiera się na komedię romantyczną. Czy była targetem komedii romantycznej, docelową publicznością? Zdecydowanie nie. Czy zamierzała ją obejrzeć? Równie zdecydowane tak, bo przecież zrezygnować z zakupionego biletu byłoby głupotą. Większą, niż nie sprawdzić, co grają na najbliższy seans. Wycofanie się nie wchodziło w grę, no w życiu. Musiałaby nie być sobą. E tam, na pewno nie będzie tak źle. Grunt to odpowiednia pewność siebie.
Od zagryzania się wewnętrznie tą pożałowania godną pomyłką, sromotnym niedopatrzeniem (ale jeszcze nie życiowym błędem - szczenięcy dramatyzm wciąż miał się kwitnąco, nawet zapomniała na chwilę, że na coś czeka, bardzo, bardzo niecierpliwie) wybawiona została w oka mgnieniu, zamieszaniem przy linii kas.
W wilczej postaci zapewne zastrzygłaby uchem. Stała wystarczająco blisko, by wyłapać, że sporo padło tych imion. Żadne nie mówiło jej zupełnie nic, bez zaskoczenia, ale cokolwiek się działo, było o wiele ciekawsze, niż tak stać po próżnicy. A, czyli, że chyba jednak nie wypada podchodzić bliżej i tak po prostu gapić się na cudzy miłosny dramat? Nie pomyślała, no zdarza się. Podeszła. Telefon zniknął, upakowany w kieszeni bojówek, akurat w momencie, w którym Amanda-Monika odwinęła się mężczyźnie donośnym uderzeniem w policzek. Zgodnie z decorum, bardzo melodramatycznie. Brakowało tu jeszcze pościgu za pogrążoną w rozpaczy, zapłakaną kobietą, w filmach takie sceny chyba kończyły się padaniem na kolana w romantycznej scenerii, przeprosinami i pogodzeniem, albo komplikacjami, zanim im jeszcze scenarzyści dorzucą sakramentalne "i żyli długo i szczęśliwie" - a może to były jednak bajki?
 - Nie przypilnować ci tego? - a trzeba było jednak się zamknąć. Zamiast tego wskazała na zakupione przez blondyna dobra. Żadnego zaniepokojonego "wszystko w porządku?" które w tej sytuacji byłoby pewnie w lepszym tonie. Gdyby ktoś ją teraz kopnął w kostkę, to może nawet by na to wpadła. Albo i nie. Martwić się o jedzenie bardziej, niż widowiskowym uderzeniem w twarz? Sklasyfikowała je jako takie względnie nieszkodliwe - tym bardziej, że jego adresat nie zapluwał się właśnie krwią z wyjątkowo niefortunnie przygryzionego języka, a i takie sceny zdarzało jej się oglądać za młodych lat. Och, sama na cel wzięłaby prędzej nos, autentycznie nie mogła sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek uciekła się do plaskacza. Mało prawdopodobne, bo i mało skuteczne. A tak, to łzy od razu napływają do oczu i ograniczają widoczność. W sumie trochę szkoda jej było tej kobiety, musiała się poczuć zraniona. No, bardziej zraniona, niż zła, skoro nawet nie próbowała wydrapać mu oczu.
 - No wiesz, tak na wypadek, gdybyś teraz zechciał za nią pobiec. Pewnie jeszcze byś zdążył. Jeśli jest co ratować - rozwinęła odrobinę poprzednią myśl i nieznacznie wzruszyła ramionami, uważając, by nie rozsypać przy tym ani ziarnka popcornu. Najwyżej ją pogoni, ale wieczór i tak stał się ciut ciekawszy. Przy tym przedstawieniu przez dobrą chwilę nie pamiętała o nadmiarze czasu. Przegrana sprawa, mówiły brązowe ślepia, ale kto wie, kto wie, nie takie rzeczy robią wielbiciele komedii romantycznych.
Powrót do góry Go down
Uta

Uta

Liczba postów : 58
Punkty aktywności : 592
Data dołączenia : 22/01/2023

Kino miejskie Empty
PisanieTemat: Re: Kino miejskie   Kino miejskie EmptyNie 22 Paź 2023, 13:17

Zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie tę randkę. Miało być miło i zabawnie, miał obudzić się z rana w łóżku Amandy i przywitać nowy dzień przy przepysznym śniadaniu. Czy prosił o zbyt wiele? Było miło do momentu, aż Irene nie postanowiła wszystkiego zniszczyć. I choć gdyby sam był świadkiem podobnej sytuacji, śmiałby się do rozpuku, ale kiedy to dotyczyło jego... nie było mu nawet minimalnie do śmiechu. A wszystko byłoby przecież dobrze, gdyby kasjerka o czarnych włosach i ciemnoróżowych końcówkach się nie wtrąciła. Będzie musiał zapamiętać, żeby więcej z nikim nie przychodzić na randkę do kina. Albo zdobyć informacje na temat tego, kiedy Irene miała zmiany.
Stał zaskoczony tym, co się przed chwilą stało, gapiąc się bezmyślnie za uciekającą z płaczem Ama... Moniką, pocierał przy tym dłonią piekący policzek. Ocucił się z tego stanu w momencie, gdy usłyszał rozbawione parsknięcia za sobą, ledwo powstrzymywanego śmiechu, choć był pewien, że tylko z grzeczności Irene nie zaczęła się głośno śmiać do łez, niż z przyzwoitości. Skrzywił się z niezadowoleniem i spiorunował ją spojrzeniem, zdając sobie sprawę z tego, że przecież nie tylko ona była świadkiem tego kiczowatego melodramatu, ale i pozostałe osoby przebywające wówczas w sali. To mu się jeszcze mniej podobało. Lubił być w centrum uwagi, ale nie w takim momencie. Miał szczerą ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu i wypełznąć ze swojej kryjówki, dopiero gdy ludzie zapomną o tym przedstawieniu, ale raczej nie miał co na to liczyć, znając swoje szczęście. Mógł chociaż udawać, próbować wyjść z tego z twarzą.
Poprawił kurtkę i się odwrócił, chcąc opuścić kino z resztkami godności, które mu pozostały. Nie poszedł za daleko, omal nie wpadając na jakąś małolatę, która... chciała mu przypilnować popcornu i napojów?
- Eee... słucham? - zapytał zaskoczony jej obecnością i pytaniem. Zaczął się zaraz nawet rozglądać, czy dziewczyna nie mówiła czasem do kogoś innego, a on tylko znowu zrobił z siebie błazna. Po co niby ktokolwiek miał komuś obcemu pilnować przekąsek do seansu? Przekrzywił lekko głowę, patrząc na nią i już miał to uznać za kiepski żart, gdy nastolatka wyjaśniła powody złożenia przez siebie propozycji sprzed chwili.
- To miłe z twojej strony, ale posłuchaj mała...
- Tylko nie mów, że w akcie desperacji zaczniesz gustować w nastolatkach! - rzuciła kąśliwie ze śmiechem kasjerka. Już nawet nie spoglądał gniewnie w jej stronę. Porwał z lady swój popcorn i napoje i wcisnął po jednym w ręce dziewczyny, która go zaczepiła. Uważał przy tym, by nie wytrącić jej z rąk trzymanego już przez nią jednego opakowania popcornu.
- Drobny prezent ode mnie dla ciebie i koleżanek. Bawcie się dobrze - życzył jej, zakładając, że rudowłosa nastolatka nie przyszła do kina sama. Istniały w ogóle osoby, które w pojedynkę przychodziły obejrzeć jakiś film? Miał zamiar skierować się w stronę kas i spróbować zwrócić zakupione bilety. Najwyżej zaczai się na jakąś parkę przed kinem i spróbuje wcisnąć im bilety za pół ceny. O ile do tego czasu seans się jeszcze nie zacznie.
Powrót do góry Go down
Ivy

Ivy

Liczba postów : 6
Punkty aktywności : 243
Data dołączenia : 23/09/2023

Kino miejskie Empty
PisanieTemat: Re: Kino miejskie   Kino miejskie EmptyCzw 26 Paź 2023, 23:07

Zrozumienie dynamiki relacji międzyludzkich czasami u niej kulało, czasami bardzo, czasami przeraźliwie, ale nigdy do tego stopnia, żeby przegapić kiedy ze statysty w cudzym przedstawieniu zyskiwało się nagle niechciany awans do roli szpili. Już pal licho tą małą, chybiony strzał, z pewnością nie należała do osób niskich, już, już miała coś odpowiedzieć, otworzyła usta, ale zamknęła je równie szybko, przysłowiowo ugryzła się w język. Na całe dwie sekundy (aż tak długo?) zabrakło jej pomysłu, co właściwie chciałaby wyartykułować.  Złoto zdradziecko błysnęło w spojrzeniu, teraz już utkwionym w Irene, bo też wypowiedź kasjerki skojarzyła się wilczycy wybitnie wręcz nieprzyjemnie, czyli ze szczeniackimi utarczkami z przeszłości. Z gatunku: kpią sobie z kogoś, bo z tobą rozmawia, albo tak ogólnie, tylko wtedy jeszcze bardziej, albo tak po prostu na kogoś naskoczą, a później wykorzystują posiadaną w grupie pozycję i próbują człowieka wmanewrować w "zgodzisz się że mną, prawda?" jako tą szpilę właśnie. Sytuacja inna, ludzie zupełnie obcy, lat o całych kilka na karku więcej, ale reakcja emocjonalna zbliżona. Drobne, nagłe i zdecydowanie palące ukłucie złości. Aż oczy przymrużyła do tego łypnięcia. Nie zdążyła nawet poczuć się jak sęp (po trosze być może dlatego, że wychowano ją na sępa?), kiedy jeszcze-nieznajomy-szykujący-się-do-odwrotu podzielił się z nią zakupionym dobrem, ale odnotowała to w charakterze zajętych rąk i chwilowej niemożności podjęcia barwnej gestykulacji. Popcorn. Nie rozsypać popcornu, nie rozlać coli. Niestety, mowa ewidentnie jej wróciła.
- No nie, naprawdę? Sugeruje pani, że do mnie odezwać się można tylko z desperacji? Przecież to straszne. Wyjątkowo nieuprzejme. Przykre. Czuję się zraniona w samo serce - przerwa na oddech, ton głosu wzorowany na najbardziej egzaltowanym babcinym, spojrzenie pełne potępienia. Albo jego namiastki, na ile dało się osiągnąć taki efekt bez dodających powagi eleganckich ciuchów, postawy, jakby połknęło się kij, a na głowie miało książkę i tych dwóch albo trzech dodatkowych dekad minimum odhaczonych na metryce. Zmarszczenie brwi, wystudiowany wyraz zniesmaczenia na twarzy, a później już odwrócenie się bokiem, jakby nie należało poświęcać pracownicy kina ani jednej chwili dłużej. Rozmyśliła się. Żadnego "jak ja się po tym pozbieram" i kontynuacji, bo co za dużo, to chyba jednak niezdrowo.
W dowolnych innych okolicznościach uznałaby Irene za śliczną, pewnie nawet pozazdrościłaby trochę tych różowych końcówek, ale w tej chwili była na nią zwyczajnie zła, nie ta szufladka emocjonalna uchyliła się i doszła do głosu. Dopatrywanie się zalet, jakichkolwiek zalet, wymagałoby o wiele życzliwszego nastroju.
Na siebie chyba też była zła. Przez moment. A później westchnęła, rozchmurzyła się, spapugowane manieryzmy i miny zniknęły jak ręką odjął, razem z dogasającą resztówką złota w spojrzeniu - i całą skoncentrowaną uwagę przeniosła na człowieka, któremu wcięła się w taktyczny odwrót.
 - Koleżanka, sztuk jeden, ma o wiele poważniejsze plany niż szlajanie się że mną gdziekolwiek - bo od czego zacząć odpowiedź, jeśli nie od końca? Sugestia, że przyszła tu w grupie, z wszech miar logiczna, wiązałaby się ze znacznie bardziej poukładanym życiem niż to, które prowadziła. Czy należało rozwijać temat? Że co prawda wprost nie usłyszała, że jest piątym kołem u wozu, bo na to zarówno znajoma, jak i jej partner są oboje stanowczo zbyt mili, ale poczucie, że lepiej będzie zmyć się z mieszkania zagarnęło jeden z nielicznych odruchów przyzwoitości, które miała w zanadrzu? Raczej nie. Marny pomysł. Beznadziejny. Co powiedzieć dalej? Jak powiedzieć, pytanie numer dwa. W ogóle coś mówić? Wrodzone gadulstwo podpowiadało, że tak, oczywiście, mówić dużo i prędko. Zanim rozsądek zakrzyknie coś o robieniu z siebie błazna w piątkowy wieczór.
Czyli mina numer jeden, umiarkowanie bezczelny uśmiech, taki w sam raz na zamaskowanie niedawnej irytacji. No przecież, co złego, to nie ja.
 - Pozwolisz? - ruch głową w kierunku źródła poruszenia pośród zgromadzonych, wskazanie podbródkiem, bo zanosiło się, że bileter już niedługo zacznie wpuszczać ludzi na salę.
- Skoro i tak będę cię objadać - dodała, nie do końca przekonana, czy wspaniałomyślność sprzed chwili nie skończy się tu i teraz, w tym momencie. Impuls nakazujący zatrzymać nieznajomego był całkowicie egoistyczny. Gdyby zastanowiła się nad tym choć powierzchownie, wiązał się z odczytaniem sytuacji sprzed chwili jako sporu o terytorium. Da się przekonać, czy jednak nie? Czy Irene przepędziła go skutecznie...?
- Podałabym rękę na przywitanie, ale sam widzisz - paplała w najlepsze, bezpośrednio, bez zastanawiania się, jak to wygląda, i czy przy takiej różnicy wieku, na jaką wskazywał zarost, siłą rzeczy dodający przypadkowemu rozmówcy lat, do niego również nie powinna zwracać się per pan. Z kasjerką było prościej, pracowała tutaj, forma grzecznościowa miała sens. Znów - kwestia terytorium.
 - Ivy. Rocznik dziewięćdziesiąty czwarty - milisekunda zastanowienia, czy to się nie prosi o jakąś bardziej rozbudowaną scenę z cyklu poważny dorosły człowiek, całych osiemnaście lat, ale nie, przedstawienie się w taki sposób było już wystarczająco nieskładne. Zabrakło jeszcze tylko teatralnie wypowiedzianego na głos pytania, czy jest na tyle okrutny, żeby zgodzić się z wersją, wedle której pokazać się gdzieś z nastolatką to wstyd. Cóż, przemknęło jej to przez myśl. Szczęśliwie zmilczała. Już się nie nudziła - podtrzymanie tego stanu rzeczy leżało w jej interesie.
Powrót do góry Go down
Uta

Uta

Liczba postów : 58
Punkty aktywności : 592
Data dołączenia : 22/01/2023

Kino miejskie Empty
PisanieTemat: Re: Kino miejskie   Kino miejskie EmptySob 28 Paź 2023, 13:08

Irene nie zamierzała się wdawać w dyskusję z rudą dziewczyną, która tylko znalazła się w niewłaściwym miejscu i czasie. Nie zamierzała też dalej wykorzystywać jej... zainteresowania się tą szopką, by dalej robić na złość Ucie. Nie chodziło nawet o to, że mężczyzna oddalił się od nich, do niej podeszli klienci, czy że mogłaby mieść później problemy przez wykłócanie się z jakąś dziewczyną. Przede wszystkim... nie uszło jej uwadze to, jak w jednej chwili zmienił się kolor oczu nastolatki. Nigdy czegoś takiego nie widziała u zwykłych ludzi, a ci u których to widziała, ludźmi zdecydowanie nie byli. Wolała uniknąć sytuacji, w której nastoletni wilkołak zacząłby szaleć po całym kinie. To nikomu nie wyszłoby na dobre. Wzruszyła tylko ramionami po słowach wielce oburzonej pani rasowej i całkowicie ją ignorując zajęła się swoją pracą.
Uta natomiast albo nie zauważył, albo nie obchodziło go to, jakiej rasy mogła być nastolatka, która postanowiła nie dać mu tak po prostu uciec.
- Koleżanka? - zapytał zaskoczony tym, że w ogóle dziewczyna za nim poszła. Zaraz też zorientował się o co mogło jej chodzić z tą koleżanką. Był mocno rozkojarzony, ale akurat nie było to u niego niczym niezwykłym. Trochę... zrobiło mu się szkoda nastolatki, bo nie wyobrażał sobie wyjścia na miasto samemu. Nie ważne czy na zakupy, do kina czy po prostu na spacer. Doskonale pamiętał jak on miał tych naście lat i praktycznie nigdy nie było takiej sytuacji, by się pałętał po mieście bez żadnego towarzystwa.
- Daj spokój. Co może być ciekawszego od wspólnego wyjścia z koleżanką do kina? Poza tym serio? Tylko jedną koleżankę masz? Nie wydaje mi się jakby miało być aż tak źle. - Spojrzał na nią od góry do dołu i choć nie wyglądała jak z okładki czasopisma o modzie, to jednak nie powiedziałby, że mogła być jakimś odludkiem. Przynajmniej sądząc po ubraniu. Sprawiała wrażenie osoby, która albo lubiła pakować się w kłopoty, albo miała tego pecha, że te do niej lgnęły jak ćma do światła, ale tacy ludzie... czy właśnie z tego powodu nie mogli się pochwalić dość sporym gronem znajomych różnej maści? Mógł się oczywiście mylić, dziadek mu notorycznie tłukł do głowy, by nie oceniać książki po okładce, ale Uta był wyjątkowo oporny na tę naukę i oczywiście później żałował, lecz to i tak nie zmieniło w żadnym stopniu jego podejścia do innych.
- Pewnie wolała ślęczeć nad książkami niż wyjść się nieco rozerwać, co? - podsunął i lekko się przy tym skrzywił z niezadowoleniem, wyobrażając sobie koleżankę rudowłosej, jako piegowatą kujonkę z warkoczami i w ogromnych, ohydnych okularach. Pospolitą nudziarę, których porozwieszane po mieście plakaty z podpisem "zaginęła" wiszą obok, albo zasłonięte tymi z rodzaju "sprzedam Opla". Nikt zaginięcia takich osób nawet nie zauważa, może z wyjątkiem rodziny. Ale czy jest się czego dziwić, skoro starają się niczym nie wyróżniać z tłumu?
- Hm? - mruknął pytająco, wyrwany z zamyślenia i powiódł spojrzeniem w kierunku, w którym i ona patrzyła.
- W sumie, co mi szkodzi. Przynajmniej będę mógł dotrzymać ci towarzystwa - odpowiedział z przyjaznym uśmiechem, choć zaraz parsknął sam do siebie odrobinę zakłopotany. W jego głowie brzmiało to zdecydowanie lepiej.
Pokiwał lekko ze zrozumieniem na jej zajęte ręce i znów się uśmiechnął, zdając sobie sprawę, że po części sam do tego doprowadził, że dziewczyna praktycznie nie miała jak ruszać rękami. Zabrał od niej jeden popcorn, by było jej lżej. Skoro i tak zapowiadało się, że mieliby razem pójść na film... Ale tylko po to, by żadne z nich nie zostało uznane za jakiegoś przegrywa życiowego, że sami siedzieli w kinie, bo nikt nie chciał z nimi pójść. Tylko tyle.
- Uta. Osiemdziesiąty szósty - odparł ze śmiechem. Był szczerze rozbawiony tym, jak się mu przedstawiła i postanowił zrobić to samo w podobnej formie. Po chwili przyjrzał się raz jeszcze Ivy, nie kryjąc swojego zaskoczenia. Nawet jak na osiemnastolatkę wyglądała bardzo młodo.
- W takim razie przepraszam za tę wcześniejszą "małą". Z ręką na sercu dałbym ci szesnaście. W każdym razie. Dlaczego zdecydowałaś się samej przyjść do kina? Niewielu jest takich ludzi, co przychodzi na film bez towarzystwa. Tak ci zależało na tej premierze, czy z nudów i braku innych pomysłów na piątkowy wieczór? - zapytał naprawdę zaciekawiony, jak również dla zagajenia jakiejś rozmowy.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Kino miejskie Empty
PisanieTemat: Re: Kino miejskie   Kino miejskie Empty

Powrót do góry Go down
 

Kino miejskie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Kino samochodowe

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Centrum: Regent Square-