Uniosłam brew, lekko zdezorientowana tym, co się zadziało. Potem po prostu przyglądałam się krzątającej się Kristen, dopóki nie skończyła mruczeć do siebie i cos ustawiać. Trup jak był trupem, tak nadal nim był. Niemniej podobał mi się na nowo obudzony zapał w dziewczynie. Odleciałam na chwilę myślami, a w tym czasie Kristen zdążyła już uznać, że należy zmienić warunki badania.
- Chyba lepiej żebym się nie zakradała z tobą, to będzie podwójnie podejrzane - odparłam. - Poza tym mam wrażenie, że już cię wystarczająco natchnęłam. Napisz, jak coś się zmieni - powiedziałam, przytulając ją przelotnie na pożegnanie i kierując się w stronę wyjścia.
/zt