W jednej z wysokich kamienic, w zachodniej części miasta, niemal na jego obrzeżach mieści się skromne mieszkanie Kurta Streichera, miejsce w którym może odpocząć od wszystkiego i wszystkich.
Znajdujące się na najwyższym piętrze, mieszkanie w stylu loftowym, jest urządzone typowo po męsku. Meble, każdy z innej parafii, stalowe "ozdoby", minimalistyczne dekoracje i kilka kwiatów. Nie uświadczy się tutaj przepychu czy elegancji, wszystko spełnia jakąś rolę.
Składa się z trzech pokoi, z czego jeden, dość spory to salon pełniący również funkcję sypialni, drugi to mała kuchnia, trzeci, bardziej przypominający maleńki schowek na miotły, to łazienka.
W salonie królują barwy stali, bieli i drewna. Szara podłoga, tylko w niektórych miejscach została przykryta dywanami ale bez żadnego ładu czy składu - każdy jest inny. Na zestaw mebli składa się niebieska kanapa (zmieniająca się wieczorami w szerokie łóżko), skórzany, brązowy fotel, krzesło, kilka stolików i wielki regał z książkami... w połowie pusty, bo właściciel jest zbyt leniwy, by porozkładać książki, które ma w pudłach stojących tuż przy regale. Na przeciw kanapy ustawiony został zestaw kinowy: spory telewizor, DVD i głośniki.
Łazienka kryje w sobie jedynie sedes, małą umywaleczkę i kabinę prysznicową. Ubrania, ręczniki i resztę potrzebnych rzeczy trzyma w dużej szafie, w przedpokoiku.
Kuchnia została urządzona minimalistycznie. Szafki o białych frontach i szarych blatach w zasadzie przez większość czasu pozostają puste, no chyba, że Kurt zrobi jakieś większe zakupy - co rzadko mu się zdarza. Lodówka jest za to pełna puszek popularnych napojów gazowanych i energetyków.
Z mieszkania można wyjść na szeroki balkon, z którego można przejść stalowymi schodami na dach. Kurt lubi tam czasem przesiadywać.