a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Kamper Troya - Page 2


 

 Kamper Troya

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 328
Punkty aktywności : 1227
Data dołączenia : 06/03/2022

Kamper Troya - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kamper Troya   Kamper Troya - Page 2 EmptyWto 28 Lut 2023, 07:14

Była zamyślona... Część mebli zniknęła, część była przykryta folią malarską żeby się nie zakurzyła. Wiedziała oczywiście że wyjechał, ale nie była w środku od kiedy to się stało. Teraz wydawało się jej tu tak bardzo pusto. Od czasu wojny z wampirami August nie zajmował się Omega i na ich terenie, no bo i kiedy? Wszystkie siły rozmieszczał tak aby konkurowały z wampirami i łowcami. Troy mieszkał tu krótko i mimo że był... Specyficzny to naprawdę go polubiła. Od kiedy usłyszała historie Rivera miała jednak wątpliwości. Nie zostawił wiadomości że odchodzi... Podejrzewała że miał kłopoty, dlatego wyjechał bez słowa, ale może faktycznie to on sprawił kłopoty i uciekał. Ta myśl nie dawała jej spokoju. Te znaki aby nie wchodzić na jego teren... Ta agresja że ktoś się na nim pojawił gdy pierwszy raz się spotkali... Była tak zamyślona że gdy River podszedł do niej i ją tracił prawie podskoczyła zaskoczona. Ostatecznie machnęła lekko ogonem na jego widok. Widząc jak się w nią wpatruje przechyliła głowę nie do końca rozumiejąc, dopiero gdy uniósł głowę i zaczął węszyć, serce podeszło jej do gardła. Miała wrażenie że oczekiwanie na werdykt trwało zdecydowanie dłużej niż w rzeczywistości. Zrozumiała i szczerze kamień spadł jej z serca. To dalej nie oznaczało że Troy nie wpakował się w problemy, ale świadomość że nie in tak bardzo skrzywdził Rivera była naprawdę pokrzepiająca. Usiadła na chwilę i odetchnęła, po czym merdając już normalnie ogonem podeszła do jednookiego żeby lekko liznąć jego policzek. To był taki zastępnik całusa i "dziękuję". Wtedy zdała sobie sprawę że coś trzyma w pysku i przechyliła głowę pytająco. Zdumiewające... Z obcym wilkiem... Omegą z miasta naprawdę nie miała problemów się porozumieć, a z stadem w którym normalnie można było rozmawiać jakoś nie mogła znaleźć wspólnego języka. Szczęknęła krótko zaintrygowana co wilczur tu takiego znalazł.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 1512
Data dołączenia : 04/10/2022

Kamper Troya - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kamper Troya   Kamper Troya - Page 2 EmptyWto 28 Lut 2023, 11:36

Nie spodziewał się, że Leah aż tak przejmie się jego sprawą i zacznie doszukiwać się dowodów na to, że jej znajomy mógłby okazać się jakimś szemranym, niebezpiecznym typem. Myślał, że już wcześniej udało mu się odegnać te obawy od kobiety, gdy pierwszy raz podsunęła pomysł, by sprawdzić kryjówkę tego omegi, czy to czasem nie on zaatakował jednookiego i Karan. Dobrze pamiętał, że powiedział wtedy Leah, że wątpił, by to mógł być ten wilk i skoro przyjęła to wtedy bez oporów do wiadomości, sądził, że wilczyca nie będzie się tym dłużej martwić. Pomylił się. Coś ostatnio często mu się to zdarzało, dlatego, gdy tylko dostrzegł, że czekoladowa wilczyca jest poddenerwowana i niezbyt obecna, pochłonięta swoimi czarnymi myślami, postanowił od razu do niej podejść i okazać swoje wsparcie. Też, żeby nie trzymać jej niepotrzebnie w niepewności, zaraz przekazał jej swoim małym przedstawieniem z uniesionym do góry nosem, że to nie tego wilka szukał. Aż jemu samemu lekko się zrobiło na sercu, gdy zauważył jaką ulgę jej przyniosła jego odpowiedź. Przez myśl mu przeszło pytanie, jakby się zachował, gdyby to jednak był ten omega? Czy byłby w stanie wprost poinformować Leah, że to jego szukał, widząc, jak bardzo się o tamtego martwiła? Czy jednak skłamałby, żeby jej nie martwić i w którymś momencie poszedłby go po prostu zabić, nie mówiąc o niczym wilczycy? Nie byłaby to wcale przyjemna sytuacja i łatwa do podjęcia decyzja, podwójnie więc się cieszył, że obecnie wyszło, jak wyszło, choć przecież nie przybliżyło go to w żadnym stopniu do odnalezienia tamtego wilkołaka.
Z tych rozmyślań wyrwało go podejście Leah i to jak go polizała. Spojrzał na nią początkowo lekko zaskoczony, lecz zaraz uniósł odrobinę ogon i zamachał nim na boki ponad linią swojego grzbietu. Wyprostował się przy tym dumnie i lekko przekrzywił głowę z przyjaznym pokrzepiającym uśmiechem na pysku i pełnym oddania spojrzeniem utkwionym w niej, mówiącym, że zawsze mogła na niego liczyć. To polizanie go... było naprawdę miłe z jej strony. I chyba jednocześnie stanowiło odpowiedź na jego wcześniejsze gdybania. Niezależnie od sytuacji... chyba nigdy nie zdecydowałby się na to, by ją zranić czy zmartwić jeszcze bardziej. Oczywiście okłamywanie osoby, którą się naprawdę lubiło, było złe i chociażby z szacunku do tej osoby, nie powinno się tak robić, jednak w momencie, gdy prawda miałaby ją zranić, chyba po prostu lepiej było wybrać mniejsze zło.
Zastrzygł uchem, kiedy ponagliła go szczeknięciem do pokazania, co znalazł i wtedy pochylił głowę do ziemi, by postawić przed wilczycą na podłodze, znalezioną przez niego figurkę przedstawiającą samą Leah. Kiedy stała już na ziemi, przysunął ją odrobinę nosem w stronę wilczycy i cofnął się kilka kroków, by zrobić towarzyszce miejsce i dać więcej światła do dokładnego przyjrzenia się znalezisku. Oblizał sobie pysk i usiadł, przyglądając się uważnie Leah. Parsknął, żeby zwrócić na siebie jej uwagę, a następnie ruchem głowy wskazał figurkę, po tym samą wilczycę, aby przekazać jej, że - przynajmniej w jego opinii - figurka miała ją przedstawiać. Pewnie nie potrzebnie zwrócił na to uwagę, ale wolał nie pozostawić wątpliwości, że według niego Leah i drewniana rzeźba były niemal jak dwie krople wody tylko w innej skali.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 328
Punkty aktywności : 1227
Data dołączenia : 06/03/2022

Kamper Troya - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kamper Troya   Kamper Troya - Page 2 EmptySro 01 Mar 2023, 00:10

Lepiej powiedzieć niż zrobić. Oczywiście starała się o tym nie myśleć... Jednak czy gdyby był na jej miejscu to potrafił by się od tak nie przejmować? Nawet jeśli prawdopodobieństwo że Troy był wilkołakiem który zabił Karan i okaleczył Rivera było niewielkie... To puki nie miała pewności, myśl "a co jeśli?" wracała. Pomijając już to co czuła wobec Rivera... Jeśli to wszystko miało być naprawdę dziełem Troya... To ona była z nim... Tutaj... Sama. Jej nadużyte zaufanie stawiało by ją w niebezpieczeństwie. Próbowała myśleć pozytywnie... Ale to miejsce budziło wspomnienia, naprawdę nie chciała żeby Troy okazał się tym mordercą... A im bardziej tego nie chciała tym bardziej w wspomnieniach wracały momenty które jednak powinny były wtedy zwrócić jej uwagę. Informacja od Rivera naprawdę zdjęła jej z barek olbrzymi ciężar... Z resztą... Każda odpowiedź była lepsza niż ta niepewność. Gdyby wyznał jej że to właśnie Troy... Czuła by się... Okropnie. Jak skończona idiotka, zignorowała przecież tyle sygnałów! Czy by przez to cierpiała... Tak. Niemniej... Gdyby okazało sie że River zataił te informacje, a ona dowiedziała by się po fakcie... Była by wściekła i tym bardziej cierpiała. Niecierpiała bycia oklamywaną i uznawaną za słabą, a River zaliczył by w tym momencie oba punkty w jej mniemaniu. Tym bardziej dobrze że okazało się że Troy nie miał z tym nic wspólnego! Jego reakcja na "całusa" była urocza. Zamachnęła się parę razy ogonem widząc jak dumnie się uśmiecha. I właśnie wtedy zauważyła trzymany przez niego kawałek drewna. Przechyliła głowę na bok obserwując jak odkłada przedmiot. Nastawiła uszy kiedy specyficznie wygłuszony dźwięk kladzonego kawałka drewna rozległ się po kuchni. Chwilę zastanawiała się z kont on w ogóle to wytrzasnął i wtedy parsknął. Spojrzała na niego automatycznie i lekko zmrużyła oczy jak by to mogło pomóc w zrozumieniu o co tak w zasadzie chodziło. Jak zwykle... Szybko zrozumiała o co mu chodzi. Tyle czasu minęło gdy Troy zaczął ją rzeźbić... Z początku nie wiedział że to ona... Zamachnęła się parę razy ogonem na samo wspomnienie. Jak to on ją nazywał? Czekolada? To było... Dobre wspomnienie w przeciwieństwie do tych jakie nachodziły ją wcześniej. Figurek było więcej, Troy lubił rzeźbić, wychodziło mu to z resztą naprawdę dobrze. Wilcza tematyka była mu bliska co się rozumie samo przez się... Ale od kiedy się spotkali faktycznie zdarzyło mu się wzorować na jej wilczej formie. Dotknęła delikatnie nosem, nosa figurki i na chwilę przymknęła oczy. Po chwili położyła łapę na drewnianej miniaturce i rozejrzała się. Jeśli się zastanawiał... Chciała dać mu do zrozumienia że to Pan tego domu to zrobił. Schyliła się i przesunęła figurkę z powrotem do Rivera.
Troy pewnie nie rozdawał by figurek od tak... Był lasy na pieniądze i był w stanie sprzedać wszystko. Ale jego tu nie było, a ona w końcu robiła za modelkę. Mogła z nią zrobić co chciała. A chciała podarować ją właśnie Riverowi... Oczywiście on mógł z nią zrobić co chciał... Liczyła że jej nie wyrzuci... Podniosła się i rozejrzała jeszcze raz. Może ostatni raz po pomieszczeniu i poszła do wyjścia. Wciąż była ostrożna na zewnątrz. Niby szanse że ktoś wejdzie na teren prywatny były niewielkie ale wolała nie zmniejszać czujności. Dopiero gdy minęli ostatnią tablice rozluźniła się. Po wszystkim... Szczęknęła wesoło i przyspieszyła. Nie jakoś bardzo, raczej przeszła w lekki kłus.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 1512
Data dołączenia : 04/10/2022

Kamper Troya - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kamper Troya   Kamper Troya - Page 2 EmptySro 01 Mar 2023, 11:16

Gdyby był na miejscu Leah w takiej sytuacji... Prawdopodobnie również byłby pełen obaw i wątpliwości, mimo wcześniejszych zapewnień, że zapewne to nie jego znajomy był okrutnym mordercą. Nie mniej pewnie w ogóle nie byłby zaskoczony, gdyby okazało się inaczej, a jedynie byłby na siebie zły, że wcześniej nie zauważył niczego podejrzanego, dzięki czemu mógłby w porę zareagować i uchronić niewinne osoby przed tragedią. Już raz się przecież spotkał z taką sytuacją, gdy jego siostra i on sam okazali się w rzeczywistości jednymi z krwiożerczych bestii z horrorów dla młodzieży. Ludzi, którzy ich wychowywali, uchroniło przed tragedią tylko szczęście, bo gdyby nie było go wtedy w domu... Gdyby wyszedł chwilę wcześniej, pewnie nigdy nawet nie dowiedziałby się, kto tak naprawdę zabił jego przybranych rodziców i co stało się z jego siostrą. Prawdopodobnie uwierzyłby w opinię innych mieszkańców Portland, że mógł to być wygłodniały wilk lub niedźwiedź. W najgorszym wypadku przyjąłby, że to on ich zabił, gdy uświadomiłby już sobie czym tak naprawdę był. Nawet nie chciał myśleć o tym, który z tych ewentualnych scenariuszy był lepszy i łatwiejszy do przyjęcia.
Zresztą nie było się co nad tym zastanawiać, skoro tamta sytuacja dobrze się zakończyła i to naprawdę niewielkim kosztem. Utrata oka i kilka blizn były małą ceną za ocalenie życia osobom, które tak wiele dla niego zrobiły, przygarniając pod swój dach i wychowując, jakby był ich biologicznym dzieckiem.
W końcu przestał trzymać Leah dłużej w niepewności i przekazał jej informację o tym, że to nie jej znajomego szukał. Ulga wyrysowana na wyrazie jej pyska oraz to jak go z wdzięcznością polizała, było niezwykłe i sam się cieszył z takiego pozytywnego obrotu spraw. Nie pozostało im już nic więcej jak tylko zabierać się z tej okolicy na bardziej sprzyjające im tereny, lecz zanim w ogóle pomyślał o tym, by skierować się do wyjścia, Leah zainteresowała się tym, co trzymał w pysku. Nie zwlekał z pokazaniem jej swojego znaleziska, bo niby czemu miałoby to służyć? Zwłaszcza że wydawało mu się, że Leah mogłaby się w jakimś stopniu ucieszyć, gdyby zobaczyła, że jej dawny znajomy wyrzeźbił ją w kawałku drewna i to z taką dbałością o szczegóły i starannością. Jednooki mógłby się mylić, ale gdy patrzył na figurkę, miał przeczucie, że nie była rzeźbiona z nudów, na odwal się, a osoba, która ją zrobiła, włożyła w ten kawałek drewna część swojego serca, o ile nie całe.
Postawił figurkę na podłodze i odszedł kawałek, by zapewnić lepszy dostęp światła do figurki i by Leah mogła się jej lepiej przyjrzeć. Uśmiechnął się pod nosem i sam zamiótł kilka razy podłogę ogonem, gdy widział jakie wrażenie wywarła rzeźba na wilczycy. Nie przeszkadzał, gdy dała się pochłonąć rozmyślaniom i wspomnieniom, a kiedy zwróciła na niego uwagę z łapą na figurce, kiwnął lekko głową na znak, że rozumiał. Domyślał się, że to ten wilkołak, do którego należała ta chata, musiał zrobić tę figurkę. Nie znał go co prawda, ale skoro znali się z Leah i znaleźli kawałek drewna wzorowany na niej w opuszczonej chacie, która kiedyś należała do jej znajomego i figurka nosiła na sobie taką samą warstwę kurzu co wszystko innego dookoła, nie było innej możliwości niż to, że zrobił ją mieszkający kiedyś tutaj wilk.
Widząc reakcję Leah na tę figurkę, pogodził się z myślą, że wilczyca będzie ją chciała wziąć ze sobą i nie miałby o to najmniejszego żalu. Ogromnym zaskoczeniem było więc dla niego, gdy Leah postanowiła oddać ją jednookiemu. Docenił jednak jej gest i szczeknął wesoło, machając energicznie na boki ogonem w ramach podziękowania, by po chwili porwać figurkę z podłogi i ponownie schować ją ostrożnie w swoim pysku. Po tym wyszedł za wilczycą z chaty, ostrożnie pokonując okoliczny teren, trzymając się blisko niej, a po opuszczeniu go przyspieszył i poszedł z nią dalej, kuśtykając na swoich trzech łapach. A skoro byli z powrotem na bezpieczniejszym terenie, nie darował sobie zaczepek w jej kierunku. Jego ogon praktycznie ani na moment nie przestawał wachlować radośnie w powietrzu.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 328
Punkty aktywności : 1227
Data dołączenia : 06/03/2022

Kamper Troya - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kamper Troya   Kamper Troya - Page 2 EmptySro 01 Mar 2023, 21:44

Nawet nie chciała myśleć co działo by się w głowie Rivera gdyby okazało się że jego siostra zabiła ich adopcyjnych rodziców. Sama wiele razy myślała jak mogło by być gdyby mogła walczyć u boków rodziców... Ale... Ona była wtedy tylko dzieckiem. Co mogła zrobić? Rzucać w wampiry smoczkiem? River pewnie nigdy sobie nie darował że nie było go wtedy z nimi. Ale tak... Na szczęście był, na szczęście udało mu się ich ochronić. I na szczęście... Mimo obaw, Troy okazał się po prostu specyficzną jednostką a nie bezwzględnym mordercą... Chociaż okoliczne sarny pewnie miały inne zdanie na ten temat. Figurka jaką zostawił... Była na swój sposób wyjątkowa. Troy miał prawdziwy talent, chociaż chyba lubiła myśleć że te figurki które rzeźbił patrząc na nią były... Ładniejsze... Dokładniejsze. Miało by to sens oczywiście bo patrzył na to co rzeźbił ale lubiła myśleć że było tak bo zwyczajnie on wyjątkowo się starał aby była zadowolona z jego dzieła. Że starał się częściowo też dla niej. I mimo że naprawdę jej się podobała... To nie chciała jej w domu. Być może Troy nigdy nie wróci... Nie chciała żyć przeszłością, a Riverowi ewidentnie wpadła ona w oko. Z resztą... Będzie miał o czym myśleć gdy wróci do tej swojej betonowej dzungli. Gdy nie będzie mógł wrócić do Fostern to chociaż zerknie na figurkę i przypomni sobie tutejszą swobodę i ich wygłupy. Jak te teraz! Gdy tylko wrócili na ziemię niczyją Leah szybko wróciła do wcześniejszego zabawowego nastroju. Nie biegła aż tak szybko jak w tą stronę żeby River przypadkiem nie zniszczył trzymanej w zębach figurki ale zachęcona jego zaczepkami przyspieszyła. Robiła kilka susów w przód i padała na przednie łapy merdając ogonem uniesionym do góry. Kiedy tylko River do niej doskakiwał znowu uciekała bawiąc się w tą szczenięcą wersję berka. Parę razy nawet szczęknęła wesoło gdy tylko udało jej się na czas uciec. W pewnym momencie jednak gdy odbiegła kawałek pewien znajomy zapach trafił prosto do jej nosa. Zatrzymała się i zaczęła węszyć... Nie było wątpliwości. Zając! Ugieła lekko łapy chociaż jej ogon nie przestawał falować na boki. Wizja tego że będzie miała okazję odpłacić się Riverowi za sarnę wyjątkowo ją cieszyła. No i będzie można trochę poszpanować przed nim! Przeszła kilka kroków i znalazła w wilgotnej trawie tropy. Odsunęła oszronione źdźbła i pokazała Riverowi. W miękkim podłożu, niedaleko bagien łatwo się tropiło,zwlaszcza mając do dyspozycji super węch! Teraz gdy pokazała towarzyszowi o co chodziło przyjęła pozycje. Ogon nisko, łapy mocno ugięte, uszy postawione pionowo. Przesuwała się w ogóle nie prostując kończyn, dosłownie płynęła wśród trawy, praktycznie nie wydając dźwięku. Szaraka zauważyła jakiś kawałek dalej. Siedział przy norze... Niezbyt komfortowy dobór terenu. Zwierzak czyścił swoje futerko gdy próbowała po cichu go obejść tak aby wypłoszyć go w przeciwną stronę niż jego nora. Przycupnęła zlewając się z trawą i ziemią gdy zwierzak zaczął się rozglądać. Już coś podejrzewał... Nie zwlekała więc i gdy tylko wrócił do swojego zajęcia przyspieszyła. Pośpiech to słaby doradca, ale dzięki temu że szybko znalazła się przy nim, zwierzak zaczął uciekać... Oddalając się od nory. Ruszyła w pogoń za nieświadomym z obecności drugiego drapieżnika zającem. Ten natomiast gdy tylko zorientował się że biegnie prosto na Rivera ostro skręcił. Leah już aż tak ostro nie skręciła i w ostatniej chwili skoczyła żeby przeskoczyć przyjaciela. Może nie szło jej tak jak zaplanowała... Ale trzeba było przyznać że miała z tego frajdę! Oczywiście nie odpuściła i biegła dalej z wystawiona językiem. Zająć czmychał pod powalonym drzewem, a ona gnała za nim przeskakując je. Zająć skręcał, ona też skręcała aż w końcu... Widząc jak zwierzak znów skręca skoczyła łapiąc go w zęby.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 1512
Data dołączenia : 04/10/2022

Kamper Troya - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kamper Troya   Kamper Troya - Page 2 EmptyCzw 02 Mar 2023, 11:33

Gdyby nie zobaczył tego na własne oko, nigdy by mu do głowy nie przyszło, że można doświadczyć takiej nagłej zmiany samopoczucia i poczuć się bardziej rozluźnionym po prostu przechodząc z jednego miejsca do drugiego. Ledwo pokonali tę niewidzialną granicę Venandi, a atmosfera od razu zrobiła się jakaś lżejsza. Sama Leah wydawała się bardziej rozluźniona i momentalnie zmieniła się w beztroskie, brykające szczenię. Nie, żeby na niego nie wpłynęła zmiana środowiska, bo sam przecież zaczął ją zaczepiać, ale jakby dopiero właśnie teraz uświadomił sobie tę dziwną zależność. Wcześniej jakoś nawet o tym nie myślał, wszędzie był tak samo ostrożny i parł przed siebie z dumnie uniesioną głową. Chyba... Leah pokazała mu, że nie zawsze trzeba być spiętym i przygotowanym na niebezpieczeństwo. Naprawdę nie pamiętał, kiedy ostatnim razem był tak rozluźniony poza własnymi, bezpiecznymi czterema ścianami.
Z rozbawieniem w oku obserwował harce Leah, bawiąc się również razem z nią i próbując ją złapać, albo chociaż skoczyć w miejsce, gdzie była, nim umknęła spod jego łapy. Prawie jak kot, próbujący złapać laserową kropkę na podłodze. Kilka razy chciał też jej odpowiedzieć własnym szczeknięciem, ale w porę się powstrzymywał, przypominając sobie o trzymanej w zębach figurce. Jeszcze nie raz będzie miał okazję jej odszczeknąć czy się odgryźć. Na razie musiał się z nią bawić bez użycia paszczy i wokalizacji, ale i bez tego wspólna gonitwa sprawiała mu wiele przyjemności.
Jej nagłe zatrzymanie się było dla niego ogromnym zaskoczeniem. Myślał, że się z nim po prostu droczyła, więc zaczął biec ile sił w łapach w jej stronę, spodziewając się, że jak zwykle w ostatniej chwili wilczyca odskoczy na bok. Nie tym razem. Pisnął zaskoczony, gdy w nią wbiegł i wylądował na ziemi, wytrącony z równowagi przez wbicie się w tę niespodziewaną przeszkodę. Nie zdążył wyhamować, gdy dotarło do niego, że Leah nie blefowała z tym nagłym przerwaniem zabawy. Podniósł się z ziemi i otrzepał futro z kurzu i piasku, po czym spojrzał spod byka na Leah, krótko na nią zawarczał z obrażonym wyrazem pyska. Spoważniał zaraz, stawiając z powrotem uszy do góry i widząc, jak brązowa wilczyca węszy w powietrzu, zrobił to samo. Czyżby coś podejrzanego przykuło jej uwagę? Może nie powinni byli pozwalać sobie na aż takie rozluźnienie, dopóki nie dojdą do granicy Fostern? Nie miał problemów z węchem i czuł unoszący się w powietrzu zapach, jednak przez to, że prowadził raczej ludzki styl życia, potrzebował trochę więcej czasu, aby odszukać w swojej bazie znanych zapachów ten jeden konkretny i go odpowiednio zidentyfikować. Gdyby miał z tym styczność na co dzień, zapewne były w stanie od razu orientować się w tym, co właśnie poczuł, a tak niestety, nim zorientował się co to za zapach, Leah już wiedziała i pokazywała mu tropy zająca w trawie. Była niesamowita i choć wiedział, że dla normalnych wilkołaków nie było to czymś niezwykłym, jemu naprawdę tym zaimponowała.
Kiwnął jej głową i sam również obniżył swoją postawę, prawie szorując brzuchem po ziemi. Odszedł powoli, starając się poruszać cicho na łapach na bok, by nie przeszkadzać towarzyszce, ale też podążał za nią, by nie stracić jej z oka. Z ukrycia obserwował czyszczącego futerko zająca przy jego norze oraz skradającą się Leah, zachodzącą go od strony odcinającej możliwość ucieczki do jego kryjówki. Zaczął się zastanawiać, czy skoro Leah zainteresowała się gryzoniem, to znaczy, że nie najadła się śniadaniem i znów była głodna? Niby pomagała mu w przygotowaniu posiłku pani Rita i pewnie od razu zwróciłaby uwagę, aby zrobić większą porcję jajecznicy dla białowłosej, gdyby była za mała.
Pędzący w jego stronę zając i gnająca za nim Leah, wyrwali go z tych rozmyślań i w ostatniej chwili padł jak najniżej na ziemię, by tym razem to wilczyca w niego nie wbiegła i by mogła go bez problemów przeskoczyć. Skupił się na tym, co działo się dookoła, głównie na pościgu za szarakiem, który zwinnie umykał z zasięgu paszczy wilczycy. Nie wyglądało też, jakby ona jakoś mocno starała się dorwać gryzonia za wszelką cenę. Dotarło do jednookiego, że to nie jest ani głód, ani zabawa w makabrycznego berka, na której końcu złapany miał wyzionąć ducha, a zwyczajnie czysty instynkt drapieżnika, napędzający do działania, gdy w pobliżu zdarzy się okazja na pozyskanie łatwej zdobyczy. No i widać było, ile radości sprawia Leah taki pościg, pompujący pewnie w jej krew masę adrenaliny. To było coś zupełnie innego, niż ganiali siebie nawzajem, doskonale o tym wiedział, bo przecież jemu samemu zdarzało się polować, choć nie było to jego codziennością. Jeszcze to uczucie spływającej do gardła gęstej, gorącej krwi ofiary, z której powoli ucieka całe życie pod jego kłami... Przeżycie nie do opisania.
Kiedy gonitwa dobiegła końca, wstał i wyszedł ze swojego ukrycia, podchodząc powoli i ostrożnie do Leah, gotowy odskoczyć w każdej chwili na bezpieczną odległość, gdyby instynkty i adrenalina wciąż trzymały nad nią kontrolę i miałaby go potraktować kłami w obronie SWOJEJ zdobyczy. Nawet przez myśl mu nie przeszło, by odbierać jej zająca, po prostu chciał być obok wilczycy.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 328
Punkty aktywności : 1227
Data dołączenia : 06/03/2022

Kamper Troya - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kamper Troya   Kamper Troya - Page 2 EmptyCzw 02 Mar 2023, 21:16

Oboje zachowywali się jak przerośnięte szczeniaki. W zasadzie Leah nie myślała aż tak o zależności ich zachowania a granicy miasta. Samo Venandi było dla niej czymś nieprzyjemnym... Nie lubiła tego miasta, czuła się tu obco i wiecznie zagrożona. Po części była to prawda... Lasy Fostern dawały wolność. Im bliżej rodzinnej wsi, tym mniej zagrożeń. Lowcy czy wampiry nie zapuszczali się tak daleko. Większość myśliwych była właśnie ich gatunku więc nie stanowiła problemu, a turyści? Nawet jeśli kogoś zauważyli, brali go za dzikie zwierzę... Normalny widok w okolicy. Więc dla niej w naturalny sposób wiedziała kiedy nie trzeba być już aż tak uważnym. Czuła wręcz swego rodzaju dumę gdy River nie odstępował jej boku i reagował na sygnały jakie mu dawała. Zupełnie jak by w swoim ultra małym stadzie widział w niej przewodniczkę. To było naprawdę miłe uczucie. Oczywiście nie... Nie rozbudziło w niej jakiś ukrytych pragnień do zostania alphą... Ale doceniała zaufanie jakie w niej pokładał. Ich zabawa na nowo przyciągnęła do niej ten dobry humor który leżał odłogiem od kiedy wyruszyli w tą wędrówkę. Niby też próbowała się bawić w stronę do domu Troya... Ale raczej skupiła się na biegu żeby jak najszybciej mieć to za sobą. Teraz... Łatwiej było się rozluźnić i bawić. Bieganie było świetne ale te wygłupy i skakanie jak by faktycznie byli kotami naprawdę przypadło jej do gustu! Inna sprawa że gdy wyłapała w powietrzu zapach szaraka zupełnie odsunęła od siebie myśl o tym że River zaraz na nią skoczy. Zdecydowanie to nie miała być zasadzka i gdy jednooki w nią wbiegł w pierwszej chwili sama zaskomlała... Bardziej z zaskoczenia niż by faktycznie zrobili sobie krzywdę. Odpowiedziała mu również niskim pomrukiem i wstała upewniając się że wszystko ok, po czym się otrzepała. Nie spodziewała się że zaimponuje wilkołakowi swoim znaleziskiem. Ona sama o wiele częściej polowała niż kupowała i gotowała. Z resztą polowanie było przy okazji świetną zabawą. Nie to żeby zabijała dla samej przyjemności! Co to to nie... Raczej łączyła przyjemne z pożytecznym. Upolowanego zwierzaka traktowało się z  szacunkiem, nigdy nie przeciągała jego cierpienia i nigdy nie marnowała. Złapana zdobycz musiała zostać zjedzona, wiele wilkołaków uważało się za część kręgu naturalnego życia zupełnie jak inne drapieżniki mieszkające w lesie. Ale fakt... Wybór który padł na szaraka... Był kierowany tym jak wiele przyjemności daje gonitwa za nim, oraz to ile satysfakcji o ile faktycznie uda się go złapać! O mało nie wbiegła na Rivera gdy uciekające zwierzątko go zwinnie wyminęło. Na szczęście ten zdarzył się schylić, a ona skoczyć. Nie była głodna w tej chwili, ale przecież nikt nie powiedział że zwierzak miał być zjedzony na miejscu. Gdy w końcu udało się jej dopaść zająca chwilę jeszcze przytrzymywała go mocno aby szybko i w miarę bezboleśnie zakończyć jego życie. Ciepła krew która spływała po zębach prosto do gardła... Smak przegrzanych mięśni i ścięgien oraz to poczucie że w pełni zasłużyło się na tą zdobycz było naprawdę niezwykłe. Może faktycznie była trochę zdziczała... Ale panowała nad sobą. Gdy River do niej podszedł jej ogon zamiótł trawę w której leżała. Rozluźniła ścisk zębów i oblizała się z resztek krwi na pysku chwilę pozwalając sobie w końcu na wywalenie języka i złapanie oddechu po gonitwie. Nie odpoczywała długo złapała martwego zająca mniej więcej w połowie i wstała dumnie unosząc głowę z swoją zdobyczą. Planowała podarować go Riverowi, może dziś również zdecydują się na ognisko i upieką go. To był jednak temat do poruszenia już w rozmowie, a teraz i ona przymusowo umilkła gdy brykali dalej już w kierunku domu.

(c.d)
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Kamper Troya - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kamper Troya   Kamper Troya - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Kamper Troya

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Obrzeża centrum: Downtown-