a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Ruiny - Page 9


 

 Ruiny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyWto 19 Lis 2019, 13:50

Jacob
Wampir był silny, ale miał jedną rękę. I nie był na tyle szybki, by zerwać swój chwyt i złapać Jacoba, gdy ten przerzucił zwinnie sztylet. Srebrne ostrze zaraz ozdobiło wnętrze sługi Tepes. Co imponujące, nie zawył. Odetchnął głębiej, próbując się odsunąć. Na daremno. Czarodziej nie dał mu chwili odpoczynku. Szybkie, mocne ciosy skutecznie pozbawiły wampira reszty sił.
Wielkolud cofnął się parę kroków po ostatnim ciosie blondyna. Zachwiał się i upadł. Dyszał ciężko. Wiedział, że umiera. Ale nie chciał odejść bez ostatnich słów. I czynów. Uniósł wzrok na czarodzieja z widocznym podziwem. Podniósł resztkami sił lewą rękę i wystrzelił łańcuch. W stronę Jacoba, ale zdecydowanie nie w czarodzieja. Miast tego celował w wampira, który widocznie planował wykorzystać słabość blondyna i podejść go od tyłu. Wampir ów zdecydowanie nie spodziewał się ataku ze strony swojego przywódcy. Bo i kto by się czegoś takiego spodziewał? Łańcuch przebił z impetem jego gardło, by zaraz po drugiej stronie spleść się na karku i mocnym szarpnięciem go złamać. Ostrze łańcucha nie było srebrne, toteż wampir żył, ale padł sparaliżowany na ziemię. Takie rany mogły goić się godzinami, ba, nawet dniami.
- Niczym w życiu starałem się nie gardzić - wysapał ciężko wampir. Koniuszki jego ust uniosły się lekko do góry w zadowolonym uśmiechu. Trudno było zrozumieć jego słowa, ale z jakiegoś powodu do Jacoba trafiało każde jedno. - Ale tchórzami zawsze gardziłem z intencją.
Po tych słowach padł na twarz. Bez jęku, bez ostatniego wydechu. Z uśmiechem na ustach.

(Gratuluję ukończenia wątku jako pierwsza postać! Ogółem masz pod wodzą teraz zaledwie garstkę Łowców i Czarodziejów z uwagi na ich rany oraz śmierć oraz samemu potrzebujesz odpocząć i się wyleczyć. Jeśli chcesz dołączyć do grupy 2, musisz poczekać na pełne 2 kolejki, jeśli do jakiejkolwiek innej - 3 ich kolejki.)

Leonell
Sekretna technika była zapomniana nie tylko przez Łowców, ale również i przez ich wrogów. Wampir bowiem szczerze się zdziwił. Dopiero po chwili rzucił się z nagłą furią w pościg za Łowcą. Było to aż nad wyraz widoczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego wcześniejsze opanowanie i chłodną kalkulację. Manewr Łowcy zdecydowanie niszczył jego schemat działania.
Łowca dostał mniej więcej to, o co prosił. Wampir ze wściekłością pobiegł za drzewo goniąc Leonella, na tym jednak nie poprzestał. Wbił potężnym cięciem swój miecz w drzewo tuż po tym, jak mężczyzna pojawił się z drugiej strony. Pozbawił się przy tym swojej broni i zalety dystansu, jaką mu dawała.
Strzał Leonella niestety jednak musiał zostać oddany szybko, bowiem wampir od razu rzucił się za nim. Nie miał zamiaru ani chwili czekać. Pocisk jednak wyhamował jego zapędy. Nie trafił co prawda w głowę, ale lewy bark. Wampir zawył z furią i bólem w głosie. Uniósł przed sobą prawą dłoń. Zmaterializowało się za nim w mgnieniu oka jakieś 10 drobnych sztyletów, idealnych do rzucania. Wściekłym gestem wampir sprawił, że poleciały one w stronę Łowcy. Nadzwyczajnie szybko.
Nie tylko członkowie Bractwa mieli sztuczki w zanadrzu.

Josiah
Uderzenie kolbą pistoletu wywołało ból, ale i szeroki uśmiech u przeciwnika dawnego łowcy. Nachylił się on od razu i oparł na rękach z zamiarem oplecenia ich w okół mężczyzny i uduszenia go. Na próżno jednak. Nagły strzał w kolano sprawił, że wampir wrzasnął. Drugi zaś posłał go skutecznie na ziemię, gdyż nie mógł wytrzymać z nagłego, nieznanego mu dotąd bólu. Pociski były nad wyraz sprawne.
Niestety jednak, działały również na Josiaha. Drugi strzał, chociaż skutecznie wyeliminował jego przeciwnika z rozgrywek rykoszetem trafił również w nogę mężczyzny gdzieś na wysokości łydki. Potworny ból rozszedł się po całym jego ciele. Jedynie żelazna wola umożliwiła mu dokończenie sprawy i dobicie wampira. Pociski w klatkę piersiową wyłączyły jego serce z obiegu, zaś strzał w szyję skutecznie przebił się i do mózgu.
Mężczyzna nie miał jednak siły, by wstać i oddać skuteczny strzał w kierunku drugiego wampira. Musiał również przeładować swój pistolet. A noga skutecznie utrudniała mu jakąkolwiek koncentrację.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyWto 19 Lis 2019, 17:11

Być może sposób walki Leonella nie był najuczciwszy, ale przynajmniej działał, a to było w obecnej chwili najważniejsze. Co prawda nie udało się jeszcze Leonellowi pokonać swego przeciwnika, ale również samemu wciąż żył, a póki żył, to ciągle mógł wygrać. Przegrać również, ale tego wolałby uniknąć. Podobnież jak i dziesięciu ostrzy, które nagle pojawiły się za wampirem. Leonell wiedział, że drugi raz ta sama technika mogła nie zadziałać. Noży było tyle, że robiąc unik w prawo, albo w lewo, najprawdopodobniej któryś by go trafił. Mógłby też rzucić się na ziemię, ale wtedy stałby się zbyt łatwym celem. Skoro w żadną stronę nie mógł wykonać skutecznego uniku, zostało mu tylko jedno wyjście, górą.
Jak tylko wampir posłał w Leonella swoje noże, chłopak podskoczył, a korzystając z tego, że wciąż był blisko drzewa, chwycił się jednej z gałęzi, podciągnął nogi, zarówno po to, by noże przemknęły pod nim i również żeby wziąć rozmach, aby skoczyć na wampira, uderzając w niego obydwoma nogami. Liczył na to, że siła uderzenia wystarczy, aby go powalić. Jeśli tylko, by się to udało podszedłby do krwiopijcy, by kopnąć go w kolano, żeby przypadkiem wampir za szybko nie wstał, a potem pozostałoby mu już tylko ciężkim butem zmiażdżyć przeciwnikowi głowę.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyWto 19 Lis 2019, 19:19

Wyprostował się na tyle ile był w stanie i przyglądał się jak wielkolud pada na ziemię. Jego oczy były szeroko otwarte, a żadna z powiek nawet nie drgnęła. Zapewne, gdyby sam Jacob widział siebie teraz w lustrze zaniepokoiłby się tym zachowaniem. Widząc jak jego przeciwnik pada czuł chorą satysfakcję i chciał triumfować nad jego truchłem. Nim jednak wampir całkiem padł, wystrzelił łańcuchem. Czarodziej rzucił się szybko w bok, by uniknąć zranienia. Obejrzał się i zorientował, że łańcuch wcale nie był wycelowany w niego, tylko w wampira, którego obecności nawet nie zauważył pod wpływem swojego napawania się wygraną. Niebieskie tęczówki skierowały się z powrotem na powalonego wielkoluda. Zamurowało na moment Jacoba, bo nie spodziewał się, że wampir będzie w stanie zachować się tak godnie nawet w obliczu agonii. Okazał się wojownikiem, a nie pomiotem jakiejś rudowłosej.
- Chrzanić to.- mruknął, gdy olbrzym w końcu padł. Musiał opamiętać się po tej dziwnej scenie, którą trudno było mu pojąć. Zbiło go to zupełnie z tropu. Przez parę sekund musiał zastanowić się nad swoją egzystencją, aż dotarło do niego, że przecież jest na polu walki. Podszedł do wampira z przebitym gardłem i przebił jego serce srebrnym ostrzem, by ten nie stanowił już dla nikogo zagrożenia.
Jacob postanowił wykorzystać resztki po użytej Auxilii i po adrenalinie, która także pomogła mu przeżyć to starcie. Podniósł z ziemi swój pistolet, który wcześniej stracił w walce. Przypomniał sobie także o ostrzu, które dzierżył olbrzym. Nie mógł sobie odpuścić tego fanta nawet w obliczu wojny, która trwała. Dlatego zaczął przeszukiwać miejsce jego walki, w celu odnalezieniu sztyletu, póki miał jeszcze na to siłę.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyWto 19 Lis 2019, 22:25

Josiah był przygotowany na to że tak ryzykowna taktyka odbije się również na nim. Przynajmniej tak mu się wydawało, ból jednak przeszedł jego oczekiwania, mimo to z krzykiem dokończył egzekucję wampira. Kolejny raz przeklinał w myślach ten nieszczęsny gatunek ale też siebie, że tak łatwo pozwolił się wciągnąć w pułapkę i również stał się jednym z nich. Oczywiście od tamtego czasu spotkał wampiry które nie wydawały się mu już takie złe ale ogólna niechęć nie dawała się łatwo wyplenić. Gdy przeciwnik padł martwy, dawny łowca dłuższą jeszcze chwilę oddychał ciężko. Paskudne uczucie które poznał swojego pierwszego dnia w nowej skórze wróciło z zdwojoną siłą. Spróbował się podnieść i jęknął boleśnie, a na jego skroniach pojawiły się kropelki potu. Na ustach jednak pojawił się słaby uśmiech, to on z córką stworzyli to cudo. Skoro jego to bolało aż tak, to z dziką satysfakcją odtwarzał w głowie moment gdy wpakował w wampira kilka tych naboi. Zmusił się żeby oprzeć plecy o drzewo i zerknął na nogę, poparzenie mimo tego że powstało na skutek rykoszetu to było poważne. Niby nic dziwnego, nie przeszedł rytuału który uodpornił by go na światło słoneczne. Wtedy spojrzał na dalej walczącego młodego łowcę, czuł się słabo, bardzo słabo. Wziął kilka głębszych oddechów po czy przeładował pistolet. Gdy to zrobił oparł głowę o pień drzewa, musiał chwilę pozbierać siły żeby znów walczyć z bólem po czym z krzykiem żeby po prostu skupić się na czymś innym po prostu poderwał się do góry. Nie liczył na to że ustanie więc cały czas jedną ręką przytrzymywał się swojego drzewa i wycelował. Jeśli manewry Leonella się udały to żeby dobić wampira, jeśli nie to liczył na to że go zaskoczy gdy tamten będzie skupiony na chłopaku i jeśli nie zabije to chociaż uszkodzi kilkoma strzałami. Wolał na razie nie myśleć co czeka go później, rana na pewno się łatwo nie zagoi ale może udało by mu się jakoś uśmierzyć ból. Teraz skupił się na tym żeby jakkolwiek pomóc towarzyszowi.
Powrót do góry Go down
Elijah
Syn Smoka
Elijah

Liczba postów : 281
Punkty aktywności : 3491
Data dołączenia : 28/03/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyCzw 21 Lis 2019, 17:27

Elijah skrzywił się od wybuchu granatu jednak jego próg bólu był znacznie wyżej, by jakkolwiek przejąć się takimi małymi obrażeniami. Tu chodziło o walkę na życie i śmierć więc nie mógł się przejmować błahostkami. Łuskowaty? Bawiło go określenie jakiego użyła Mira. Był smokiem. Dumnym potomkiem Draculi. Był ciekaw czy jego dziadek byłby dumny z takiego wampira pół-krwi. Nie czuł bólu w prawym boku, ale przykucnął skupiając się na Mirze by przezwyciężyć oszołomienie. Miarowy oddech i wyczucie twardego gruntu pod stopami było pomocne. Zaraz jednak podniósł się i zerknął za tą wampirzycą.
- Wracaj tu suko... Z przyjemnością odstrzelę ci ten niewyparzony ryj... - odparł chłodno, ale nie krzyczał. Był wściekły choć pozostawał racjonalny. Wokół byli łowcy. Nie zamierzał nadmiernie narażać się by zabić jakąś wampirzycę. Zależało mu bardziej na bezpieczeństwu siostry.
Widział jednak, że sobie radzi z tym łowcą. I to miał być ten sławny rycerz? Parsknął pod nosem z rozbawienia, ale zaraz podniósł się poszedł w stronę Miry. Nieco w głowie mu szumiało ale otępiały ból był znośny. Korzystając z tego, że i Mira była ogłuszona zamierzał udać się w jej kierunku i rzucać małymi nożami, któryś może trafi, a trochę ich miał (około 8 ). Nie ryzykował większego zbliżenia dopóki nie odzyska w pełni sprawności.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyCzw 21 Lis 2019, 21:18

Jacob
Czarodziej nie miał specjalnego problemu z odnalezieniem całości sprzętu. Nóż był ciekawy. Jacob nie miał pojęcia, co to za runy większości. Ale wydawały się w jakichś dziwny sposób podobne do run srebra. Do tego były ich dwa rodzaje. Jedne na szczęście były czarodziejowi znane i były to zwykłe runy odparcia. Pozostałe dwa wzory były jednak zagadką.
Adrenalina i Auxilla musiały się jednak kiedyś wyczerpać. Chcąc nie chcąc, blondyn osunął się na kolana. Szczęśliwie dla niego, wampiry w okolicy widocznie mocno opierały się na swoim przywódcy. Do tego jeden z nich na dobrą sprawę właśnie przez swojego dowódcę został wyeliminowany. Większość sług Tepes została zabita, być może nawet wszyscy. Dwóch czarodziejów podbiegło do swojego szefa, asystował im w ramach eskorty wciąż zagrożonego terenu przecież jeden Łowca.
Czarodzieje byli sprawni. Jeden z nich od razu przystąpił do Jacoba i oparł go o pobliskie drzewo, po czym bez chwili zwłoki zaczął oglądać jego rany. Drugi wyjął mały bukłak i podał go blondynowi. Śmierdziało ohydnie, ale za to także procentami.
- Zdaje się, że wybiliśmy wszystkich, szefie. Jednego pochwyciliśmy żywcem, jest spętany - mówił czarodziej, chcąc widocznie odciągnąć uwagę Jacoba od faktu, że jest opatrywany. - Mamy dużo rannych, ale część jest zdolna do walki. Co mamy robić? Po drugiej stronie polany zaczął się pożar. To prawie na pewno sprawka wampirów.
Niestety, takie uroki bycia przywódcą...

Leonell, Josiah
Wspólny manewr udał się nad wyraz sprawnie. W momencie, gdy Leonell wyskoczył do góry, ostrza sztyletów poszybowały tuż obok niego. Jedno z nich zdołało rozedrzeć chłopakowi nogawkę spodni oraz naciąć skórę wraz z powierzchowną warstwą podskórną. Tutaj jednak ni z tego ni z owego wkroczył Josiah. Jego strzał był niecelny, to oczywiste. Ale trafił wampira w okolice lewego kolana idealnie w momencie, gdy Leonell był uczepiony drzewa.
Dalej poszło łatwo. Wampir wrzasnął, a sztylety przez niego przywołane upadły z trzaskiem na ziemię. Leonell zaś spadł idealnie na jego tułów. Jedyne, co by było lepsze, to bezpośrednie uderzenie w głowę. Ale w tym przypadku nie było to konieczne. Uszkodzone kolano i tak skutecznie zaburzyło równowagę wampira. Cios Łowcy dokończył sprawę. Wampir poleciał na plecy z satysfakcjonującym łupnięciem.
Pozostawało dokończyć sprawę. Przeciwnik wrzasnął przeraźliwie kolejny raz, gdy ciężki bucior rozgniatał mu głowę. Ale nie stawiał już oporu, nie miał jak. Padł nieprzytomny. Teraz trzeba go już tylko dobić srebrną bronią.

Grupa 2
Bez większych uwag w sumie. Mirabelle - masz szansę uniknąć rzutów, ale bez szansy na kontratak, chyba, że strzał z pistoletu. Elijah - ból od UV w tej formie występuje u każdego wampira poza czystokrwistymi, toteż percepcja i celność postaci są ograniczone. Rana w boku skutecznie utrudnia szybsze poruszanie się.
Powrót do góry Go down
Valkyon
Smutny rycerz
Valkyon

Liczba postów : 537
Punkty aktywności : 2867
Data dołączenia : 14/03/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyCzw 21 Lis 2019, 23:14

Trzeba było przyznać jedno, widząc tak drobną kobietę przed sobą ciężko było sobie wyobrazić że potrafi wykrzesać z siebie ona tyle siły. A jednak kiedy złapała moją rękę dosłownie słyszałem jak pękają mi kości. Zagryzłem zęby i skupiłem się na tym by nie puścić i nie krzyczeć, przez to jednak łatwo mnie pociągnęła za sobą w płomienie, sądziłem że to jakiś plan samobójczy ale po chwili zorientowałem się że płomienie nie imają się jej skóry. Czy mogło być gorzej? Mogło bo wtedy puściła moją rękę odrzucając mnie między płomienie. Widziałem jeszcze jak wampirzyca wybiega z pożaru jak by biegła wśród mgły a nie gorących płomieni, na niej może to nie robiło wrażenia ale na mnie już tak. Wysoka temperatura, ogień palący moją skórę i materiał w jaki byłem jeszcze ubrany. To zdecydowanie mogło wystarczyć żeby mnie zabić. Uderzyłem plecami o rozżarzone drzewo i tym razem aż krzyknąłem kiedy skóra dosłownie ze mnie schodziła. Upadłem na ziemię czując że do tego wszystkiego zaczyna mi się kręcić w głowie od braku tlenu. Leczyłem się ale poparzenia były poważne. Musiałem jak najszybciej opuścić ten teren, podniosłem się z jękiem bólu i spróbowałem zgasić ogień jaki właśnie zajmował moje spodnie. Ręce też były poparzone ale nie tak jak plecy, przez krótki moment w mojej głowie pojawiła się pewna myśl. By po prostu to zakończyć, było tylu młodych łowców, nie prosiłem nigdy o dowództwo a wierzyłem że są osoby gotowe by mnie zastąpić. To by było takie proste... zwyczajnie zostać tutaj i pozwolić by płomienie zajęły się resztą. I tak gdy byłem już pewien że tak właśnie zrobię przypomniała mi się rozmowa w gabinecie tuż przed wyruszeniem na bagna. Ta chwila gdy Jane po prostu mnie przytuliła... nie, nie mógłbym jej zostawić. W końcu obiecałem jej pomóc. Wziąłem głęboki wdech i zaniosłem się kaszlem, nie tylko ogień był tu groźny. Zasłoniłem usta ręką i jednym ruchem wstałem. Ból był okropny ale przemogłem się i biegiem ruszyłem między drzewa. Im byłem dalej tym trudniej było zrobić kolejny krok, zbliżałem się do swojej granicy i wtedy ją zobaczyłem. Ruszyła w kierunku brata i Mirabelle. Bardziej sprawną ręką wyjąłem kolejny nóż i rzuciłem nim w jej kierunku. Ona również była ranna a przez to wolniejsza ale wątpiłem że trafię. Chciałem jej tylko przypomnieć o sobie.
- Też nie lubię być ignorowany suko! - warknąłem i skoczyłem na nią jak dzikie zwierze powalając na ziemie i przygniatając własnym ciężarem.
Przede wszystkim dlatego żeby mi nie uciekła, drugi raz prawdopodobnie już bym jej nie dogonił. Oddychałem ciężko zaciskając palce obu rąk na rękojeści noża żeby unieść go wysoko i wycelować w serce wampirzycy na ziemi.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2870
Data dołączenia : 31/03/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyCzw 21 Lis 2019, 23:54

Przystanęłam na chwilę widząc że Elijah kuca a krótko potem krzyczy w stronę Miry.Kamień spadł mi z serca, nawet jeśli był ranny to ważne że żył, teraz miałam zamiar zwyczajnie pozbyć się przemienionej i jeśli będzie trzeba to zrównać ten teren z ziemią ale odnaleźć kamień dziadka. Łowcy nie poświęciłam już nawet jednej myśli, widziałam jak odbija się od płonącego drzewa. Mógł być rycerzem ale wątpiłam czy od tak mógł by się z tego zregenerować. Spodziewałam się że zanim to nastąpi to płomienie już go pochłoną. Uśmiechnęłam się i znów ruszyłam w stronę ukochanego kiedy coś świsnęło mi obok ucha. Instynktownie odskoczyłam w bok mimo że nóż poleciał już dalej, dzięki temu też kiedy łowca się na mnie rzucił mogłam się odwrócić i wylądować na plecach. Z jednej strony dobrze bo miałam jeszcze szansę obrony, z drugiej fatalnie bo aż jęknęłam z bólu kiedy poranione plecy uderzyły o ziemię. Nie dane mi jednak było poużalać się nad sobą. Skuliłam się pod łowcą widząc nóż, na pozór ze strachu a naprawdę kiedy ostrze zaczęło opadać uderzyłam lekko obcasem buta o ziemię wysuwając ostrze. Valkyon musiał się wyprostować aby unieść nóż więc kiedy z powrotem opadał wymierzyłam kopniaka wbijając nóż pod żebra łowcy. Na wszelki wypadek też zasłoniłam się ręką i to na dłoni właśnie zatrzymał się nóż przeciwnika. Przebił się na wylot dokładnie po środku dłoni na co znów krzyknęłam. Nie miałam zamiaru czekać aż rozerwie mi rękę więc używając całej siły, nogą odrzuciłam rycerza na bok. Tym samym uwalniając rękę którą instynktownie od razu nakryłam drugą. Syknęłam kiedy stróżki krwi spływały po moim przedramieniu ale podniosłam się chowając ostrze w bucie.
- Naprawdę nie wiecie kiedy się poddać co? - warknęłam i wyjęłam zdrową ręką, wbity nóż w ziemię.
- Rozprawię się z Tobą a później pozbędę się tej kłamliwej małpy. - dodałam i tym razem ja podeszłam i wymierzyłam szybki cios w serce.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyPią 22 Lis 2019, 15:45

Choć wampir padł, to Leonell nie odczuwał z tego powodu ani radości, ani ulgi, czy choćby najmniejszej satysfakcji wynikającej z pokonania przeciwnika. Uderzyło w niego jednak coś dużo gorszego. Wampir nie stanowił już zagrożenia, ale wciąż żył. Choć było mało prawdopodobne, żeby zdążył się na tyle szybko zregenerować, by wziąć jeszcze udział w walce, to wciąż mógł się okazać niebezpieczny. Jego zabicie zaoszczędziłoby w przyszłości kolejnych z nim problemów. Wycelował w wampira, lecz nie był w stanie pociągnąć za spust, by zabić kogoś, kto nie mógł się już bronić.
- Pieprzyć to... - burknął sam do siebie, odwrócił się i podszedł do Josiaha, który skończył w dużo gorszym stanie niż Leonell. Przykucnął przy nim i chwycił go pod ramię, by pomóc mu stać.
- W pobliżu wciąż może być pełno wampirów. Lepiej jeśli cię stąd zabiorę - powiedział oschle, z niezmiennie ponurym wyrazem twarzy.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4063
Data dołączenia : 07/04/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyPią 22 Lis 2019, 18:26

Jacob, gdy tylko dostrzegł nóż, klęknął na ziemi i podniósł go. Zaciągnął rękaw lekko i wytarł brudne z ziemi ostrze. Był ciekaw run, które na nim były, ale rozważania na ten temat postanowił zostawić na kiedy indziej, bo teraz były ważniejsze sprawy do załatwienia.
W momencie, gdy zaczął podnosić się z powrotem do góry, poczuł, że Auxilia już całkiem opuściła jego ciało, a adrenalina, która także pomogła mu przetrwać ten pojedynek, także już opadła. Jacob z powrotem padł na kolana, pozbawiony chwilowo siły, by ruszyć się gdzieś dalej. Czarodziej czuł jak ból rozprzestrzenia się prawie po całym jego ciele, od stóp po samą głowę. Nawet oddychanie się wydawało teraz cięższe, bo jego żebra były poobijane. Szczęka wręcz pulsowała, przypominając blondynowi o tym jak oberwał. Na szczęście dwóch czarodziejów i jeden łowca szybko do niego dotarli, próbując mu pomóc.
- Dam sobie radę.- burknął do nich Jacob, co było u niego odruchem, bo nie lubił przyjmować pomocy. Prawda była taka, że nie dawał sobie chwilowo rady i chcąc nie chcąc skorzystał z pomocy swoich tymczasowych podopiecznych. Jacob oparł się plecami o pień drzewa i przyglądał się jak czarodzieje go opatrują, na wypadek, gdyby uznał, że robią to źle. Kiedy podsunięto mu pod nos bukłak z cuchnącą miksturą, spojrzał na podopiecznego spod byka, jakby chciał mu odgryźć rękę. W tej chwili nawet nie próbował panować nad swoją opryskliwością i niechęcią do czegokolwiek. Myśl o poległych, za których był odpowiedzialny go dręczyła, a fakt, że się tym przejmował, wkurwiał go jeszcze bardziej. Wziął do ręki bukłak i zaczął pić miksturę z grymasem, bo smak był równie paskudny co zapach.
- Nie bądźcie tacy pewni. Eh..- westchnął i znowu upił mikstury.- Zostawmy paru łowców po tej stronie na czatach, kto wie czy ta jędza nie ma kogoś jeszcze w zanadrzu. Doróbcie runy srebra, tak jak wcześniej tylko...LEPIEJ. Jak się jakiś wampir sparzy, szybciej go zlokalizują i dadzą cynk.- poinstruował adepta, który pytał go o rozkazy.- Niezdolnych do walki zaprowadźcie do ruiny, Phoebe się nimi zajmie, jeden z was może jej pomóc. Reszta...niech część narysuje runy srebra tam, gdzie od początku planowaliśmy, by odciąć jeszcze jedną stronę, pozostali mają sprawdzić co się dzieje z drugiej strony i pomóc. Ratować rannych i walczyć z wrogiem. Słuchajcie rozkazów Vittorii.- mówił dość szybko, ale wyraźnie. Jego głos był stanowczy i nie dopuszczał nawet myśli, że któryś z nich spróbuje go nie posłuchać.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyPią 22 Lis 2019, 19:07

Kiedy strzał trafił a Leonell dzięki temu dopadł wampira, dawny łowca skrzywił się z bólu i zsunął się po pniu drzewa żeby chwilę po prostu pooddychać. Widział całą sytuacją w której młody łowca mierzył do rannego. Leonell w jego mniemaniu zapowiadał się na naprawdę dobrego łowce. Może próbował to ukrywać ale był bardzo empatyczny. To z jednej strony bardzo ważne a z drugiej... Cóż zwyczajnie mogło mu w przyszłości napytać biedy. Josiah wziął głęboki wdech i kiedy chłopak ruszył w jego kierunku przymknął jedno oko i wycelował. Zdawał sobie sprawę że nie będzie teraz królem strzelców dlatego dla pewności oddał trzy strzały, musiał być pewien że wampir już nie wstanie i nie zajdzie ich od tyłu. Syknął gdy młody łowca pomógł mu wstać.
- Trzeba się przemieścić... Musimy pomóc Valkyonowi... Muszę iść do Miry... - mruknął zły sam na siebie.
Pięknie się załatwił z tą nogą nie ma co.
- Kiedyś się zagoi... Dalej mogę robić chociaż za przynętę... Jeśli możesz... Pomóż mi dojść na polane przed ruinami. Skupię ich uwagę na sobie żeby można było wyciągnąć Mirabelle.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3098
Data dołączenia : 09/04/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptySob 23 Lis 2019, 18:00

W końcu nadszedł czas by i ona pomogła. Moment gdzie potrzebowali jej pomocy w końcu nadszedł. Nie zwlekając więc wykorzystując zaklęcia Fulgur nie wiedząc, czy czasem gdzieś nie czai się jeszcze ktoś z przeciwników. Musiała być ostrożna. W końcu była jedyną medyczką. Zabrała ze sobą torbę przekładając ją przez ramię i ruszyła by pomóc. Na mniej rannych używała zaklęcia Sanguis by ranni przestali krwawić. Tak też każdego, który był ranny uraczyła swoim zaklęciem kierując się tam, gdzie to było konieczne najbardziej. Spojrzała na swoje pomocnice.
- Nie opierdalać się do roboty ludzie potrzebując naszej pomocy ruchy. Jak coś poważniejszego przenieście rannych do ruin.
Poleciła gnając dalej przed siebie. Widząc jak kilku dryblasów ciągnie jej brata przeraziła się nie na żarty. Ruszyła biegiem z sercem w gardle i dopadła do brata.
- Kurwa mać, Jacob. Inni sobie poradzą, Ty mnie potrzebujesz...
Jęknęła widząc w jakim jest stanie i spojrzała na jego ludzi.
- Jacob potrzebuje pomocy teraz. Skoro się pali, nie dopuścicie do pożaru. Niech kilku z Was ogarnie kogoś i ugasi pożar. Pozostali niech dobiją niedobitków i upewnią się, że wszystkie kurwy są martwe.
Wycedziła jednocześnie pozwalając by Jacob powiedział jeszcze swoje po czym spojrzała na jednego z nich.
- Ty, zostań pomożesz mi. A reszta...jazda, nie przemęczajcie go. Wiecie już co robić.
Poleciła i ostrożnie zaczęła oglądać rany brata.
- Pomóż mi go położyć.
Poprosiła sama układając brata płasko. Nie miała pojęcia skąd miała tyle spokoju i pewności tego co robić. Gdy już leżał skupiła się wypowiadając słowa zaklęcia.
- Motus.
Miało to za zadanie uleczyć Jacob, wszelkie rany miały wrócić do normy.
- Zostań z nim i pilnuj go. Idę pomóc innym.
Poleciła nie przejmując się tym, czy coś mu się podobało czy nie.
- A i jeszcze jedno...jak mu coś się stanie teraz. Osobiście zapłacisz głową.
Warknęła ostrzegawczo. Jacob był jej bratem, potrzebowała go i nie pozwoli by jakaś kurwa odebrała jej jedyną rodzinę. Zaraz potem rozejrzała się szukając kolejnej osoby. Rozglądając się dookoła dostrzegła w oddali kolejną osobę. Wampir. Zacisnęła zęby i rozejrzała się dookoła szukając kogoś innego. Serio, niech ktoś się znajdzie...nie chciała iść do tego wampira. Ale widząc, że jej pomocnice zajmowały się rannymi tak jak się należało nie miała wyjścia westchnęła pod nosem i ruszyła biegiem w stronę Josiah. Gdy się pojawiła przed nim spojrzała na niego nieco krytycznie.
- Pomogę Ci, ale uprzedzam...dziabnij a spalę żywcem.
Uprzedziła i kucnęła przed wampirem nieufnie spoglądając na niego. Ostatecznie oceniła jego rany i sięgnęła do torby.
- Trzeba wyjąć pociski. Więc z łaski swojej nie ruszaj się.
Poleciła i zaczęła pospiesznie i zwinnie wyciągać pociski z rany. Gdy skończyła podała mu worek z krwią.
- Wypij. Pomoże Ci się uleczyć chociaż odrobinę. Nic więcej nie jestem w stanie Ci pomóc.
Wyjaśniła podając mu worek z krwią i do tego jeszcze wykorzystała zaklęcie Sanguis by jego rany przestały krwawić. Podniosła się jeszcze oglądając go dokładnie z każdej strony.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4153
Data dołączenia : 25/03/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptySob 23 Lis 2019, 18:19

Mira była świadoma tego, że była w czarnej dupie ale szczerze...miała to gdzieś. Widziała, że łuskowaty traci cierpliwość i to się jej podobało. Nim doszła do siebie potrzebowała trochę czasu. Rana bolała, chociaż goiła się powoli to jednak miała szanse by walczyć dalej. Dźwignęła się w ostatniej chwili gdy jeden ze sztyletów wampira świsnął obok niej. Cholera jasna, jeszcze milimetr i dostałaby w policzek!
- Ależ ja nigdzie nie idę.
Uśmiechnęła się od ucha do ucha i skrzywiła głowę nieco unikając sztyletów. Gdy już było w miarę bezpiecznie wycelowała w niego z pistoletu i oddała kilka strzałów.
- Powiedz lepiej co Cię tak drażni kuzynie.
Fuknęła celowo prowokując go. Wiedziała, że im bardziej nerwowy tym jego garda staje się bardziej krucha. Trudno, że był bardziej niebezpieczny, ale inni mieli szansę na pozbycie się chociaż jednego z nich.
- Masz zamiar pozbyć się jedynej rodziny. Uwierz, Bohdan byłby zawiedziony.
Zaśmiała się celowo a wolną dłonią wyszukała ostrza zza paskiem.
- Lepiej pomóż swojej siostrze, bo stracisz kochankę.
Puściła oczko starając się go sprowokować.
Powrót do góry Go down
Vittoria
Cicha śmierć
Vittoria

Liczba postów : 145
Punkty aktywności : 2265
Data dołączenia : 23/09/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyNie 24 Lis 2019, 23:36

Udane trafienie z kuszy nieco mnie podniosło na duchu, ale zaraz potem zostałam zaatakowana przez tego wampira, którego nie udało mi się rozkojarzyć. Myślałam, że to jakiś nieudacznik, bo sparowanie jego ciosów nie było większym problemem, po czym otrzymałam pięknie wymierzony cios w nogę, przez który zachwiałam się i wygięłam, idealnie eksponując szyję i kilka ważnych naczyń krwionośnych w ciele. Ostrze wampira mignęło mi, gdy próbując zmienić tor ruchu, spróbowałam się odsunąć. Skóra trochę zapiekła, bowiem udało mu się zrobić mi ranę. Płytką i niegroźną, ale jednak ranę.
Nie odsunęłam się jak mogłoby się zgadzać i, choć był to ryzykowny manewr, byłam już dostatecznie wkurwiona nimi wszystkimi. I jak mój brat mógł się z takimi pojebami spoufalać?!
Wycelowałam drugą kuszę, która nadal miała gotowy bełt, w stopę wampira. Z bliskiej odległości to nie byłby problem trafić. Wtedy, gdy ten automatycznie schyli się z bólu, otrzyma pełen moich gorących uczuć cios w spód szczęki. Srebrny sztylet będzie mu uroczo wychodził gdzieś koło nosa.
Powrót do góry Go down
Elijah
Syn Smoka
Elijah

Liczba postów : 281
Punkty aktywności : 3491
Data dołączenia : 28/03/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyWto 26 Lis 2019, 00:31

Elijah specjalnie grał. Chciał uśpić jej czujność, udawać, że się złości. W końcu był umiejętnym aktorem. Gdy przeciwnik myśli, że ma przewagę, zaczyna odpuszczać i się odsłaniać. Elijah czekał na jej błędy. Patrzył na nią niby wkurwionym wzrokiem, ale nie zaprzestawał rzucania, aż nie zostało mu parę noży, które zachował na później. Może i nie trafił, ale przez to też nie zbliżał się zanadto. Zachował bezpieczną odległość widząc, że ta dalej ma tą przeklętą broń. Widząc jednak jak wyciąga ów przedmiot, minimalnie się uśmiechnął. Z takiej odległości, nie mogła tego jednak wampirzyca zauważyć. Od razu uskoczył zręcznie w bok, zaciskając zęby na ból, choć łuski złożył gładko więc tamowały jakiekolwiek nadmierne krwawienie lecz nie całkowicie. Liczył, że do tego czasu jego rana zdąży chociaż się zasklepić. Elijah unikał jej strzałów, a raczej po wybuchu granatu nie miała jakiejkolwiek celności, tak jak i on.
- Co mnie wkurza? Że jakiś człowiek uważa się za moją rodzinę... To żenujące więc lepiej już przestań się ośmieszać. Mała dziewczynka i jej bajeczki... Tatuś ci tak naopowiadał byś czuła się wyjątkowa? Poza tym to ty zaczęłaś walkę. Nie moja siostra kochana hipokrytko. - odparł z kpiną w głosie, ale i jadem. Nie wierzył jej, bo nie było dowodów na to, że mówiła prawdę, a każdy w tym marnym świcie chciał się poczuć kimś. Wierzył, że to sobie zmyśliła by się dowartościować. Bawiło to nawet Elijaha.
- Moja siostra da sobie radę. Nie martwię się o nią. Radziła sobie z poważniejszymi problemami. - mruknął spokojnie, ale zaraz wyciągnął dłuższy sztylet, srebrny.
- Podejdziesz tu w końcu ptaszyno? Naboi wiele ci nie zostało choć podejrzewam, że nie masz już nic... - mruknął cicho zerkając na broń, bo może nie był mistrzem w broni palnej, ale znał się na niej i na pojemnościach magazynków, by wiedzieć kiedy móc się zbliżyć do wroga. Podstawy szkolenia.

// Prosiłbym o informacje jaką broń posiada Mira, jaki ma magazynek i ile już naboi zużyła ^^
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptySro 27 Lis 2019, 22:27

Jacob, Phoebe
Tutaj bez większych moich interakcji w Twoim kierunku Jacob. Możesz dołączyć do grupy 2 w swoim poście w dowolnym momencie, byleby po Valkyonie lub Katherine. Kto pierwszy, ten lepszy. Jesteś w stanie używać zaklęć, ale z ostrożnością. Twoja ruchliwość również nie jest idealna, chociaż zdecydowanie lepsza niż jeszcze przed chwilą. Nie umierasz, ale bolesność odczuwasz.
Phoebe, muszę przyblokować Twój post. Zatrzymujesz się na pomaganiu Jacobowi. Jego rany były dosyć znaczące i nawet pomimo mikstur i pomocy innych Czarodziei, wymagał od Ciebie większej interwencji. Poczekaj na post Leonella i Josiaha Pho, potem możesz im pomóc lub dołączyć do Jacoba, zależnie od ich decyzji.

Josiah, Leonell
Możecie teraz albo od razu dołączyć do grupy 2, albo w ciągu 2 postów do grupy Vittori. Możecie też najpierw uzyskać pomoc od Phoebe i jej uzdrowicieli, jako że obaj jesteście mniej lub bardziej zranieni. Wasz wybór.

Grupa 2
Bez uwag.

Vittoria
Manewr ze strzałem był dobrze przemyślany. Wampir syknął wściekle i zatrzymał swoją sekwencję ciosów. Nie miał zbytnio wyboru. Kolejny jednak cios Vittori nie doszedł skutku. Wampir bowiem wbrew jej założeniom wcale nie miał zamiaru się schylić. Z zaskakującym spokojem pozwolił jej ponownie skrócić dystans, by nagle odchylić się szybko do tyłu, wyrywając jednocześnie przy tym nogę z ziemi.
Co zaskakujące, z jakichś powodów jego noga nie została przy tym rozerwana. Niestety Łowczyni nie miała możliwości zaobserwować, jak taki manewr był w ogóle możliwy. Niewątpliwie go trafiła, to nie ulegało wątpliwości. Widziała wyraźnie, że jego noga krwawi. Jednak nie było na materiale żadnych znaków rozerwania, które winny były się pojawić, jeśli wampir ot tak by szarpnął nogę do tyłu.
- Nieźle... - mruknął jakby z podziwem przeciwnik.
Jego lewa ręka od razu poszła za plecy. Wyszarpnął nagle zza nich sztylet i rzucił w stronę Łowczyni. Nie zwlekając, od razu w ślad za ciosem runął cały w jej kierunku.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyCzw 28 Lis 2019, 17:57

Kiedy Josiah strzelił do wampira, Leonell odwrócił wzrok z zażenowaniem. To jednak na siebie był zły, ponieważ wiedział, że wampir mógłby się jeszcze okazać zagrożeniem, a mimo to dobicie go zostawił Josiahowi. Nie potrafiłby jednak wytłumaczyć mu, że nie powinno tak być. Było już zresztą na to za późno. Pozostało więc Leonellowi jedynie pocieszać się tym, że Josiah nie poruszał tego tematu, tylko od razu zaczął myśleć o tym, co robić dalej.
- Twoja córka może nie być zadowolona z tego pomysłu - stwierdził ponuro Leonell, ale to było wszystko, co miał w tej sprawie do zakwestionowania. Sam nie miał zamiaru dawać sobie wytchnienia, póki trwała walka, więc tylko przeładował pistolet i ruszył z Josiahem na polanę, by wspomóc Valkyona i Mirabelle w walce.
Powrót do góry Go down
Valkyon
Smutny rycerz
Valkyon

Liczba postów : 537
Punkty aktywności : 2867
Data dołączenia : 14/03/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyCzw 28 Lis 2019, 18:45

Kiedy wampirzyca wylądowała na ziemi poczułem satysfakcje. Byłem ranny i zmęczony, obrażenia od ognia były poważne i potrzebowały czasu żeby się zagoić. Gdyby mi się nie udało mógłbym mieć poważny problem. Kiedy się skuliła może powinienem był coś poczuć, w końcu wyglądała jak zwykła, wystraszona dziewczyna. A jednak nie miałem żadnych wątpliwości co do tego kim była, szybko uniosłem nóż i zaatakowałem. Nóż zatrzymał się na jej ręce a z moich ust popłynęła wąska stróżka krwi. Czułem ból uszkodzonych mięśni i skóry w miejscu w którym ostrze z buta wampirzycy się wbiło. Może nawet bym to wytrzymał i spróbował bardziej nacierać i rozciąć drobną dłoń która stanęła mi na drodze ale moja przeciwniczka zadziałała szybciej odrzucając mnie na bok. Przeturlałem się żeby w końcu wylądować na brzuchu, moje plecy były w o wiele gorszym stanie niż jej i wolałem tego nie pogarszać. Zmusiłem się jedynie żeby unieść się do siadu i spojrzeć w niebieskie oczy przede mną. Widziałem jak zabiera nóż sam ręką dotykając rany pod żebrami. Płynęła z niej krew, z resztą co się dziwić, ucisnąłem ją lekko i odczekałem aż rudowłosa podejdzie bliżej. Długo czekać nie musiałem, kiedy się zamachnęła użyłem wszystkich sił jakie mi zostały. Poderwałem się na równe nogi, jedną ręką zbijając cios wampirzycy i od razu łapiąc jej nadgarstek. Obróciłem się zakładając jej dźwignie na łokieć i uderzając jej twarzą o pobliskie drzewo. Przyparłem ją do niego całym swoim ciałem, mogła być czystokrwistą ale ja byłem rycerzem i sądzę że może wolniejszym ale jednak silniejszym od niej. Poszukałem wzrokiem noża którym chciała mnie zaatakować i zdałem sobie sprawę że upuściła go kiedy ją złapałem. Nie mogłem pozwolić żeby ta walka trwała jeszcze długo a jako że nie mogłem dosięgnąć broni złapałem te rude włosy i uderzyłem jej głową jeszcze raz o drzewo. Chciałem żeby była choć trochę zamroczona po czym wykorzystując założoną dźwignie rzuciłem nią głębiej między drzewa. Gdy tylko na chwilę znów byłem wolny sięgnąłem po noż i ruszyłem za przeciwniczką. Jeśli tylko była zamroczona albo straciła przytomność to miałem zamiar to w końcu zakończyć. Przyklęknąłem przy wampirzycy i zamachnąłem się celując w serce.
- Tym razem, kończymy... - syknąłem nie wahając się ani na moment.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2870
Data dołączenia : 31/03/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyCzw 28 Lis 2019, 19:13

Nie uszło mojej uwadze w jakim był stanie i tak byłam pod wrażeniem tego ile z siebie jeszcze wykrzesał. Chwilę wcześniej byłam pewna że go zabiłam a tutaj proszę, udało mu się jeszcze zranić mnie w rękę. Jednak wciąż był ranny i pokryty poparzeniami a ja tylko trochę odrapana srebrem z drobniejszymi ranami kłutymi z czego jedna ozdobiła moją dłoń. Poczułam się zbyt pewnie bo znów udało mu się mnie zaskoczyć zbijając mój cios. Nawet nie wiem w jakim momencie wypuściłam ostrze bo zaraz poczułam korę drzewa. Krzyknęłam i wyrywałam się jak dzika kotka, próbowałam chociaż go podrapać ale nie mogłam się tak bardzo odgiąć. Kolejne uderzenie o drzewo faktycznie sprawiło że na chwilę zrobiło mi się czarno przed oczami ale tym razem to mój przeciwnik popełnił błąd lekceważąc mnie. Poczułam jak po mojej skroni spłynęło trochę krwi i ten głupiec mnie puścił. Zrozumiałam dlaczego kiedy odrzucił mnie kawałek dalej. Wracał po nóż, przeturlałam się  tak że kosmki włosów uciekające z poszarpanego warkocza okryły moja twarz. Zostałam leżeć na brzuchu z zamkniętymi oczami, słyszałam jego ciężkie kroki i oddech gdy ruszył w moim kierunku ale nie zdradziłam się. Udawałam nieprzytomną a krew na twarzy tylko dodawała mi wiarygodności. Kiedy przyklęknął przy mnie nawet nie drgnęłam ale na jego słowa to już się zaśmiałam.
- Masz rację... - szepnęłam i nie czekając aż zrozumie odwróciłam się łapiąc jego nadgarstek za nim nóż we mnie trafi.
Moja ręka pokryła się płomieniami parząc przeciwnika ale również rozgrzewając metal w jego ręce. Podniosłam się sprzedając rycerzowi jeszcze cios kolanem prosto w szczękę i zabierając mu jego ostrze. Podrzuciłam nim lekko w powietrzu i jeszcze nim wrócił do mojej ręki położyłam ranną dłoń na jego lewym oku i ją również pokryłam płomieniami. Jego krzyk, po tym starciu sprawił mi tylko więcej radości, cofając dłoń złapałam wirujące ostrze i z całej siły uderzyłam łowcę rękojeścią w skroń.
- Jeszcze cię nie zabiję... poczekaj tutaj grzecznie aż zabijemy te twoje dzieciaki. Dopiero kiedy będziesz błagał o śmierć nad ich zwłokami... tak, wtedy może się zlituję. - mając nadzieję że tym razem już uda mi się dojść do brata.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyCzw 28 Lis 2019, 22:32

Nie miał zamiaru roztrząsać tego że Leonell nie dobił wampira, po pierwsze to nie był na to czas po drugie zwyczajnie nie czuł się kimś kto powinien coś mówić. Być może gdy to wszystko się skończy weźmie chłopaka na jakąś pogadankę, ale to on sam musiał dojrzeć do tego. Teraz z resztą Josiah musiał myśleć o czym innym. Noga przeszkadzała ale były ważniejsze rzeczy.
- Bardziej od tego że jest zadowolona wolał bym wiedzieć że jest żywa. Po za tym nasz plan polegał na tym że mieliśmy odciągnąć od Katheriny brata, bierzmy się do roboty. - powiedział pewnie kuśtykając w stronę polany.
Widział i czuł dym niedaleko, któraś grupa mogła mieć problemy ale dla niego teraz ważna była córka. Kątem oka zauważył też uzdrowicieli, zerknął na Leonella ale widząc że chłopak ewidentnie nie ma zamiaru odpuszczać uśmiechnął się tylko pod nosem. To pewnie skrajna głupota co mieli zamiar zrobić ale czasem trzeba robić też głupie rzeczy. Gdy byli już niedaleko zauważył Mire. Serce zabiło mu szybciej a dłonie zacisnęły się w pięści.
- Zostaw mnie tutaj... Odwrócę jego uwagę, może uda mi się go też jakoś uszkodzić. - powiedział przeładowując pistolet i spojrzał jeszcze na młodego łowce.
- Dzięki... Za wszystko, jak to się skończy to stawiam ci piwo. - zdanie co prawda zaczął poważnie ale zakończył z uśmiechem.
Musiał oprzeć się o drzewo żeby wycelować i oddać parę strzałów w stronę Półkrwi. Nie widział nigdzie Katheriny ani Valkyona, to było niepokojące ale cóż, już zwrócił na siebie uwagę.
- Masz poważniejsze problemy niż jej naboje! - krzyknął i kulejąc wyszedł na polane tak żeby wampir go widział.
- Odpierdol się od mojej córki! - krzyknął i strzelił kolejny raz.
Nie celował jakoś specjalnie, pewnie i tak średnio by mu to teraz wyszło, po protu starał się trafić w wampira, nieważne gdzie.
Powrót do góry Go down
Vittoria
Cicha śmierć
Vittoria

Liczba postów : 145
Punkty aktywności : 2265
Data dołączenia : 23/09/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyPią 29 Lis 2019, 00:46

To musiał być jakiś mutantowampir, nie było siły. Każdy by się automatycznie schylił na taką ilość srebra, dodatkowo bełty miałam namoczone w płynnym UV, no niemożliwe.
Sekundę gapiłam się jak wyrywał sobie stopę z ziemi, ot tak, kompletnie bez żadnych skutków. Właśnie, bez skutków. Czyżby był tylko iluzją? Bardzo bolesną i sprawną, ale wciąż. Wampiry tak umieją?
Sapnęłam nagle, bo rzucił w moją stronę nożem. Na szczęście ciało miałam bardziej przytomne niż umysł, i odsunęło się ono dużym piruetem, by zaraz zablokować cios wampira, który pojawił się znikąd zaraz za swoim nożem. Zrobiłam to sztyletem, bo jego właśnie miałam w dłoni i trochę pożałowałam, że nie użyłam wcześniej ciężkiego miecza, który zwisał mi pod płaszczem i uderzał co jakiś czas o udo. No ale teraz to sobie mogę.
Sięgnęłam po drugi sztylet, by spróbować wbić go w podbrzusze wampira. By zrobić cokolwiek, by ten się odsunął. Zazwyczaj preferowałam walkę na odległość, a ten osobnik sprawiał, że pragnęłam jej jeszcze bardziej.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptyPią 29 Lis 2019, 09:38

Vittoria
Vittori udało się odbić atak wampira. Wcześniejsze wycofanie piruetem umożliwiło jej, nawet jeśli na krótko, nabrać dystansu, przez co wampir musiał pokonać większy dystans. Łowczyni zbiła gładko jego cios. Mimo wszystko widać było, że wampir utyka na jedną nogę. Niezbyt poważnie, ale na tyle, by go spowolnić.
Cios Łowczyni jednak nie umożliwił jej nabrania dystansu. Znaczy, umożliwił, ale na tak krótki czas, że ta nawet nie miała szansy tego wykorzystać. Wampir widząc cios kobiety po prostu puścił swoją broń i skrzyżował dłonie w przegubach. Wyrzucił ręce przed siebie i pod siebie, blokując cios Łowczyni na wysokości jej przedramienia. Od razu ruszył przy tym przed siebie i wykręcił jej nadgarstek zmuszając, by puściła sztylet. I zaraz znalazł się z jej boku, ponownie próbując ją kopnąć pod kolano. Zdrową nogą, niestety.
Sytuacja była mało komfortowa dla obojga. Płonący las działał zdecydowanie na niekorzyść Vittori, ale z drugiej strony wampir miał zranioną nogę. Uciekać nie mógł. Ale walczyć jak najbardziej. W oddali zaś w lesie rozległ się głośny ryk...
Powrót do góry Go down
Vittoria
Cicha śmierć
Vittoria

Liczba postów : 145
Punkty aktywności : 2265
Data dołączenia : 23/09/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptySob 30 Lis 2019, 01:06

Wszystko potoczyło się bardzo szybko i ocknęło mnie dopiero uczucie wykręcanego nadgarstka. Zajebiście. Do tego wypadł mi Amor. Przez rosnące płomienie w tle, musiałam mrużyć oczy coraz bardziej, więc jeszcze trochę i będę tak ślepa, jak i bez okularów. Może czas nauczyć się walczyć z zamkniętymi oczami, jak mi to kiedyś proponowali koledzy z grupy ćwiczebnej.
Kątem oka dostrzegłam jego zamiary. Jebany znowu chciał kopnąć mnie w kolano, a to już raz mnie zdenerwowało, więcej nie potrzebowałam.
- Ty pieprzony mutancie - warknęłam, zbierając całe siły, jakie jeszcze miałam, by podskoczyć, opierając się przy tym rękami o tę kończynę wampira, którą mnie trzymał za nadgarstek. Zrobiłam przewrót w powietrzu, trochę nie wierząc że tak dziwny ruch się udał, by potem wyszarpnąć targany ciągle miecz i wyciągnąć go z pochwy, tnąc po drodze wszystko, co się dało i mając nadzieję, że na linii ataku będzie brzuch tego mutanta. Wtem rozległ się ryk, ale na szczęście mój ruch już się rozpoczął, więc nagły dźwięk nic nie zmienił. Miałam tylko nadzieję, że rozproszył wampira. Jak nie cud, to już nic mi nie pozostało, bowiem pomysły się kończyły, siły również, a końca starcia nie było widać.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4153
Data dołączenia : 25/03/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptySob 30 Lis 2019, 16:20

Czas, potrzebowała czasu bo niestety, w magazynku świeciły pustki, a ostrza pierdoliły się gdzieś w cudzych bebechach o ile nie zostały wykorzystane w dalszej walce przez kogoś innego. Ona, była goła i wesoła. Do tego potrzebowała chwili by dojść do siebie. Dźwignęła się na moment na własne nogi słysząc, jak Elijah czeka by podeszła. Ona podejdzie...ale po to by skończyć to wszystko raz a konkretnie. Jednak na razie, potrzebowała czasu by znaleźć się bliżej miejscówki z bronią by mogła się zabezpieczyć.
- Tak uważasz? Cóż...dziwię się, że takie wampiry jak Ty nie wiedzą o jedynej żyjącej potomkini Bohdana Krwawego. A no tak...przecież żyjecie nienawiścią gdzie tutaj miejsce na takie drobnostki prawda?
Uśmiechnęła się zadziornie i cmoknęła pod nosem rozbawiona.
- Widzisz, nie powiedział mi o rodzinie ani słowa...by mnie chronić przed takimi debilami jak Ty i siostra...ale cóż, ponoć jestem kropla w krople podobna do mego praprapra...ile to będzie...mniejsza...tak czy inaczej, jestem kurewsko podobna do mego dziadka Bohdana. Szkoda, że ja uważam inaczej. Och...ja walkę? Nie sądzę, nie ja zaatakowałam mój dom, nie ja uwięziłam jedyną osobę, która coś dla mnie znaczy, nie ja zażądałam własnej osoby nawet kosztem spalenia miasta. Więc...wybacz i nie pierdol farmazonów. Ty i twoja pojebana siostra zaczęliście krwawe żniwa. Nie ja.
Skrzywiła się teatralnie mimo bólu jaki czuła. Zrobiła krok w jego stronę gdy usłyszała głos ojca. Nie no serio? Musiał się ujawniać?! Spojrzała na niego piorunująco i wymierzyła pusty pistolet w stronę Elijaha.
- Zabieraj siostrę póki jeszcze Wam na to pozwolę i won z miasta.
Warknęła ostrzegawczo robiąc kolejny krok ale tym razem w stronę ojca. Oszalał? Totalnie oszalał! Był ranny a jeszcze chciał ją chronić? Przecież mogło się to źle skończyć!
- Ruszysz się czy mam Ci pomóc?
Warknęła przenosząc co rusz spojrzenie na ojca by ocenić to jak daleko jeszcze ma do niego. Bolące udo dawało o sobie znać przy każdym wymuszonym ruchu. Cholerstwo bolało, ale dało się jakoś funkcjonować. Żałowała, że miała tak mało granatów świetlnych, gdyby miała ich więcej, nawet własnym życiem pomogła by ocalić tutejszych ludzi, mimo że mieli coraz większe szanse, niestety ilu jeszcze przeciwników było nie wiedziała skupiona na ojcu i synu Smoka. Sama musiała pilnować teraz tego, jak stawia kroki by sobie czegoś nie narobić przypadkowo.
Powrót do góry Go down
Elijah
Syn Smoka
Elijah

Liczba postów : 281
Punkty aktywności : 3491
Data dołączenia : 28/03/2019

Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 EmptySob 30 Lis 2019, 20:32

Elijah w sumie milczał dając się tej hołocie wypowiedzieć. Parsknął jednak śmiechem gdy córka z tatusiem tak przed nim stali. Wiedział, ze Mira nie ma naboi, ale nie wiedział ile miał Josiah. Wolał poczekać aż wszystkie zużyje więc starał się zgrabnie unikać jego strzałów, zwłaszcza, że kuśtykał, a ból pewnie nie pomaga w utrzymaniu pewnej ręki.
- Nie żyjącej, bo jesteś martwa skarbie. Przodek pewnie przewraca się w grobie, że ma wampira w rodzinie, które mordował bez litości. Nie wstyd ci? - mruknął rozbawiony tym jak bardzo obnosiła się swym pochodzeniem, a sama zdradziła własną krew zostając wampirem. Przypadek czy nie, jedynym rozsądnym wyjściem była śmierć i wiele rodzin łowieckich tak pozbywało się przemienionych członków rodzin.
- My? Niczego nie zaczęliśmy. Zaczęły to kłamstwa, a w sumie twoi przodkowie dziewko. Nie trzeba było nas mordować, ale nie jesteśmy jedynym waszym zmartwieniem. Takich jak nas są setki... Jak jakimś cudem przeżyjecie... Jak nie my, to inni was dopadną... - odparł z rozbawieniem, bo Mira chyba nie myślała, że wyprowadzi Elijaha z równowagi swoimi słowami. Ten jednak grał na zwłokę, czekając aż siostra się zjawi, a daleko już nie była. We dwójkę byli silniejsi. Już czuł jej bliższą obecność. Łuski niestety się tak długo nie utrzymały, ale miał inne asy w rękawie.
- A co? Aż tak chcesz bym się ciebie blisko znalazł? Przepraszam kochanie, ale nie jesteś w moim typie... - odparł z ironią do niej, ale oczywiście, że nie zamierzał dwójki samemu atakować. Może i byli ranni, ale było to zbyt ryzykowne choć nadzieja zdobycia kamienia kusiła. Przyjął więc postawę defensywną, skupiając się na unikach.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Ruiny        - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 

Ruiny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Ziemia niczyja :: Bagna-