a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Druga w nocy w czwartek - Page 2


 

 Druga w nocy w czwartek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyCzw 17 Gru 2020, 15:50

Seria niefortunnych zdarzeń.
Poza tym, że była to seria książek dla dzieci i młodszej młodzieży, te trzy słowa opisywały doskonale ostatnie wydarzenia w życiu młodego krwiopijcy. Nawet nie trzeba było sięgać pamięcią aż do jego przemiany!
Wystarczyły ostatnie dwa dni. Najpierw dziwne spotkanie w księgarni: traktować je jako coś pozytywnego? Negatywnego? Vin nie chciał tego szufladkować, nie dlatego, że interakcja z nowo poznanym Christopherem nie była przyjemna, ale... z całą pewnością wypełniła jego umysł rozterkami. Pierwszy raz poznał kogoś, kto, zdaje się, wiedział o jego tożsamości i problemach z nią związanych. Nawet nie wspominając o podejrzeniach, jakie mógł mieć (a ich nie miał przez to nieznaczne oczarowanie, jakiego doznał), był po prostu... oszołomiony.
Wydarzenie jednak odbiło się na niego dużo bardziej pozytywnie niż "starcie", jakie miał później z Mazikeen. Czy ona chciała go zastraszyć? Czy rzeczywiście groziło mu niebezpieczeństwo? Spędził następne siedem godzin zmiany na próbach uspokojenia się i strząśnięcia z siebie wizji, że za każdym rogiem ktoś na niego czyhał. Miał wrażenie, że powinien do Christophera zadzwonić. Ale z drugiej strony tym bardziej się w tej sytuacji bał.
Za to po powrocie do domu już go kompletnie zmroziło.

Tego wieczora w pracy Vincent był sztywny, milczący i blady jak ściana. Zdążył się posilić, żeby jako tako panować nad emocjami, ale poczucie, że pod jednym względem nie był aż tak blisko śmierci, nie pomagało.
Był jednak sam na zmianie i nie mógł sobie odpuścić zupełnie obsługi kelnerskiej. Dlatego, gdy tylko zobaczył nową osobę przy stoliku, chwycił wręcz odruchem notes, westchnął, mruknął "raz kozie śmierć" i poszedł do stolika.
A potem się skrzywił. I całe te nerwy, roztrzęsienie i lęki przerodziły się w chłodną pogardę.
Martin.
- Dzień dobry, proszę o złożenie zamówienia - rzekł na powitanie głosem, który swoim ciepłem mógłby przywrócić część pokrywy lodowej na Grenlandii. Mężczyzna spoglądał na... jegomościa, na jego twarzy zaś nie malował się żaden wyraz.
Być może Martin kojarzył tę beznamiętność. Vin potrafił tak na niego spojrzeć zanim powiedział "cześć", "spierdalaj", czy wylał mu kieliszek szampana na twarz. No dobra. W tym trzecim przypadku najczęściej bardziej się krzywił, wkurwiony jego jadowitym komentarzem.
A teraz miał go obsłużyć jako kelner... To może niech przyjdzie tu ten skurwysyn, który włamał mu się do mieszkania i zostawił tę pierdoloną obrożę.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyCzw 17 Gru 2020, 19:33

- Dzień dobry, proszę o złożenie zamówienia.

Martin znał ten głos. Cichy, bez siły przebicia, beznamiętny, dodatkowo pokryty teraz warstwą lodu, którą zapewne chciał go zaatakować. Blondyn uśmiechnął się szeroko i obrócił głowę w kierunku kelnera, którym okazał się być nie kto inny, jak Vin Darrenfal, złote dziecko modelingu, którego kariera zaczęła się tak szybko, jak się skończyła. Najwyraźniej ostatnimi czasy osiągał sukcesy, podając kawę w ziejącej pustkami kawiarni.

- Vin! Jak miło cię znowu widzieć, ile to już minęło, rok? Ostatnie, z czego cię kojarzę, to chyba Fashion Week we wrześniu, ale może to był ktoś podobny... Jak się masz?

W czasie, gdy zalał go potokiem słów na powitanie, uważnie mu się przyjrzał i zauważył coś dziwnego. Jasne, to był wciąż ten sam chudy, smutny chłopiec o delikatnej fizjonomii, ale było w nim coś innego... Nie czuł od niego krwi. W sumie, to nic nie czuł - zapach ciała zniknął, została tylko delikatna woń perfum. Na dodatek wyglądał bardzo niezdrowo, jakby nie spał od  jakiegoś czasu; William czasami wyglądał podobnie, gdy nie wychodził z laboratorium przez kilka dni i zapominał polować...

- O mój Boże, Vin... Czy ty... - nie kontynuował. Popatrzył mu chwilę głęboko w oczy i roześmiał się głośno jak z najlepszego dowcipu. Uśmiechnął się szeroko, pokazując wampirze kły.

A to ci historia. Vincent Darrenfal, wampir. No tak, żal by było zmarnować taką urodę i talent, ktoś się w końcu musiał za niego wziąć - szkoda tylko, że wraz z darem nieśmiertelności nie przekazał mu trochę więcej charakteru. Chłopak dalej przypominał przestraszone zwierzę i Martin był przekonany, że w dalszym ciągu równie kiepsko panuje nad emocjami, co kiedyś.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyCzw 17 Gru 2020, 22:03

Och, prawdopodobnie był zachwycony tym, że go widział. Vin to sobie doskonale wyobrażał: Martina bardzo musiał bawić taki obrót wydarzeń. Wprawdzie by tego nawet nie przyznał, że w jakimkolwiek stopniu konkurowali: blondyn (przynajmniej zdaniem Vincenta) należał do tych, którzy w towarzystwie nigdy nie stawiali nikogo na swoim poziomie, ale prywatnie zżerało ich, że ktoś mógłby zagrażać ich pozycji. Zobaczenie więc dawnego rywala jako kelnera w knajpie musiało być jak... cóż, zobaczenie dawnego rywala jako kelnera w knajpie. Wiadomo, kto wygrał.
Definitywnie wiadomo, kto przegrał.
- To musiał być ktoś podobny, przecież zamienilibyśmy przynajmniej kilka słów - odpowiedział cierpko i uśmiechnął się też cierpko. Ogólnie jego reakcja była mało... słodka. Tym niemniej, musiał być profesjonalny. Westchnął.
- Doskonale. Jestem kelnerem. Z radością przyjmę twoje zamówienie.
Gdyby jego sarkazm mógł, zapewne by wyświetlił się jako neon nad głową młodego mężczyzny. Ale tego nie zrobił. Tym niemniej, blondwłosy przeprzystojny supermodel mógł się domyślić, że Vin subtelnie sugerował delikatną ironię. Cały czas niemniej spoglądał to w niego, to w kartkę, z kompletną obojętnością. Jakby mu się emocje wyłączyły. To była raczej zasłona dymna, której używał, żeby ukryć wewnętrzne frustracje, ale przy relacjach biznesowych miał wyuczone reakcje. Mógł być zagniewany. Wkurwiony. Chamski.
Ale nie mógł okazywać tego, że się bał czy czuł jakkolwiek niepewnie.
A miał ochotę, jak ten mu pokazał kły, to spierdalać stamtąd czym prędzej. O ile to w ogóle możliwe, w tym momencie jeszcze bardziej zbladł.
- Czy ty... zawsze...? - zapytał niepewnie. To by do niego pasowało, nie ukrywał. Prychnął. Kto jak kto, ale ci stereotypowi krwiopijcy doskonale pasowali do świata showbiznesu. Pogarda wobec zwykłego zjadacza chleba? Zgadza się. Buta, przesadna pewność siebie? Jest. Pewna doza absolutnego braku litości i przesadna ambicja, związana z poczuciem wyższości, połączonym z niedającą się wypełnić pustką wynikającą prawdopodobnie z zaburzeń osobowości?
Definitywnie.
Martin to było wampiryczne bingo, gdyby brać stereotyp numer jeden.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyPią 18 Gru 2020, 01:29

Czy Martin rozpatrywał Vina w kategorii rywalizacji? Zdecydowanie tak. Był młodszy (o dosłownie parę lat, ale wciąż!), utalentowany, i ten cały skandal z "Dymem"... Z fotografami współpracował zupełnie inaczej niż on. Zwykle zblazowany, ożywiał się, gdy miał okazję coś stworzyć, i to było widać. Martin podchodził z kolei do pozowania tak samo, jak do wszystkiego innego w życiu - należało mu się bycie wielbionym i tyle. Niezaprzeczalnie był piękny - to słowo zdecydowanie lepiej opisywało jego androgyniczną urodę niż "przystojny" - i domagał się pochwał i atencji, jak gdyby była w tym jakaś jego zasługa. Vin nie wychodził z takiego założenia, wolał pokazać, co mu w duszy gra i wykazać się kreatywnością. Pewnie, że blondyn czuł się zagrożony.

Ale to było kiedyś. Teraz, gdy Vin stał przed nim z kartką do notowania zamówień, miał ochotę się śmiać. Niesatysfakcjonujące, zbyt proste zwycięstwo - niemalże jak wygrana walkowerem.

- Poproszę zieloną herbatę. - rzucił tylko, doskonale zdając sobie sprawę, że właśnie zamówił napój z torebki u człowieka, który zawodowo zajmował się artystycznym parzeniem kawy. Jeśli chłopaka to w ogóle obeszło, nie dał po sobie tego poznać. Jego mina była nieprzenikniona, choć w powietrzu czuć było, że pod powierzchnią coś się gotuje.

I to "coś" wychyliło głowę, gdy tylko Martin błysnął kłami. Vin zbladł (teraz wyglądał naprawdę, naprawdę niezdrowo), na twarz wstąpiło mu zaniepokojenie i cień strachu - emocje, których chyba nigdy u niego nie widział. Czyżby bał się, że odkrył jego sekret tak łatwo? A może zaszokowało go, że blondyn odrzucił tę całą maskaradę praktycznie od razu? Nie, to chyba coś innego.

- Tak, zawsze. Już tak ładnych kilkanaście dekad. - Odparł, opierając się wygodnie na siedzeniu i składając w spokoju menu do pierwotnego stanu. - Chyba nie myślisz, że aż tyle osób ginęło od przedawkowania. To znaczy - owszem, w modelingu ćpają jak popierdoleni, ale nie przesadzajmy. Sporo z nich dalej przychodzi dobrowolnie. Nie trzeba zabijać. - dodał na koniec, rozmyślnie, powoli rozplątując zagadkę, jaką okazał się Vin. To nieokreślone uczucie, które biło falami od kelnera, to faktycznie był strach. Ale nie przed Martinem - on się bał i brzydził samego siebie. Widział już takich, zwykle długo nie żyli. Jeśli nie ginęli od głupich błędów, to w końcu popełniali samobójstwo.

Blondynowi zrobiło się go w pewien sposób żal. Pomyślał, że ma to sens -  wyglądał jak zwłoki wyciągnięte z rynsztoku prawdopodobnie dlatego, że bardzo się zaniedbywał. Nie spał, nie pił? Ciężko stwierdzić. Szkoda - był dorosłym, opierzonym ptakiem, a dalej bał się wylecieć z gniazda, jakby wciąż był pisklakiem.

- Usiądź, porozmawiamy.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyPią 18 Gru 2020, 23:09

Vin nawet się nie skrzywił, jak usłyszał zamówienie. Po pierwsze i przede wszystkim, usłyszał je zanim jeszcze się dowiedział, jakiej jego szacowny gość był rasy. To zaś oznaczało, że momentalnie pomyślał o tych wszystkich obostrzeniach związanych z pracą modela i o tym jak bardzo trzeba siebie nie lubić, aby pić zieloną herbatę. Zapisał napój w notatniku, zastanawiając się potem, gdzie mogli w ogóle schować pudełko. Kawę mieli dosłownie wszędzie, ale herbatę?
Oj, Martin mógł być pewny, że później za tę niepewność skarcił się w myślach. Przy kimś takim jak Martin nie należało okazywać słabości: wkurw tak, pogardę - owszem, ale słabość? Nie.
O ile bowiem Vin miał aurę artysty, za nim ciągnęła się niesława tego romantycznego frustrata - temperament był w końcu kosztem artystycznej myśli. Tymczasem Martin był jak królowa pszczół. Nigdy nie był sam, zawsze otaczało go grono jeśli nie wielbicieli, to na pewno osób, które potwierdziłyby mu mniemanie o sobie. Miał też po stokroć więcej charyzmy, więc Vincent zawsze czuł się przy nim... zagrożony. No bo kto by nie garnął do urodziwego blondyna o głosie gładkim jak jedwab, który w trzech zdaniach potrafił streścić, dlaczego należy do niego garnąć?
Oj, nie, absolutnie nie miał ochoty okazywać jakiejkolwiek słabości przy kimś, kto miał takie umiejętności wywlekania wszystkiego na wierzch. Zmusił się do przybrania ponownie obojętnego wyrazu twarzy, pomimo że "kilkanaście dekad" walnęło go jak młotek. Trochę to po sobie zdradził, ale nie dlatego, że chciał.
Był po prostu... zmęczony. Ostatnie kilka dni było ciężkich, a ciężkie dni przypominały mu w bolesny sposób, jak bardzo brakowało mu "kogoś", przy kim mógłby po prostu pokazać, jaki był słaby. Omsknęło mu się więc jakieś małe "ach" w ramach chwili słabości. Potem jednak westchnął ciężko, jakby to był po prostu zawód spowodowany sytuacją.
- Za chwilę wrócę z zamówieniem - odparł na tę deklarację jak kretyn, obrócił się na pięcie i poszedł zrobić tę herbatę.
Robił ją dość długo. Nie dlatego, że musiał się opanować - rzeczywiście nie mógł znaleźć tego cholernego pudełka. Fakt, że niesamowicie się przy tym wkurwiał, ale to wyłącznie dlatego, że nie mógł znaleźć herbaty.
- Pierdolona herbata. Pierdolone życie. Pierdolona, kurwa, obroża - mruczał wkurwiony. Nawet jak znalazł już torebki, to oczywiście przywalił przez przypadek o blat, co go jeszcze bardziej wkurwiło.
Kiedy podawał Martinowi napój, był zimny i obojętny, jakby go w ogóle od tego przypadkowego uderzenia o blat go ramię nie bolało. Właściwie nie bolało, prędzej martwił się o blat.
Jak i o to, czy jego szacowny gość zechce się jeszcze odezwać.
"Usiądź, porozmawiamy."
Gdyby zdefiniować upokorzenie, brzmiałoby mniej więcej tak. Żadne słowa pogardy, nie splunięcie w twarz. Bo Vincent doskonale wiedział, co to oznaczało.
Martinowi było go żal. I Vin wiedział, co zazwyczaj z tym żalem zrobić - podetrzeć się nim i jeszcze na pożegnanie splunąć. Problem w tym, że był zmęczony. Nie powiedział więc nic, ale... usiadł naprzeciwko. Dalej milczał. Obiecał sobie tylko w duchu, że jak znowu usłyszy, że musi zaraz obrać jakąś mityczną stronę bo wszyscy go zaraz będą chcieli dojebać, to wstanie i wyjdzie.
Za ladę, przecież nie mógłby zostawić lokalu bez opieki.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptySob 19 Gru 2020, 03:50

Gdy Vin zniknął za herbatą, Martin siedział w ciszy i patrzył się w punkt przed sobą, zamyślony.

W pierwszej chwili wydawało się, że los podał mu tę sytuację jak na złotej tacy: były rywal, którego wykończyły narkotykowe skandale, nie dość, że pracował w kawiarni na nocną zmianę ("Co to w ogóle za pomysł?"), to jeszcze okazał się być nowo narodzonym krwiopijcą. Każda możliwa przewaga, jaką mógł nad nim uzyskać, była jego. Problem w tym, że... kompletnie nie miał ochoty z tego korzystać. To fakt, że Martin miał charakter popsuty do cna i rzadko kiedy nawiedzały go empatyczne myśli. Mimo wszystko, zdarzały się takie momenty, nieczęsto, ale zdarzały - być może były to wyrzuty sumienia, a może dawno zduszone przykre poczucie, że świat nie jest sprawiedliwy.

Podobnie było teraz. Chyba ogarnęło go współczucie, jednak było mu na tyle obce, że siedział, skonsternowany własnymi emocjami, nie bardzo wiedząc, co z nimi zrobić. Problem dodatkowo polegał na tym, że był pewien, że Vin nie ma najmniejszej ochoty na jego pożal się Boże wampirzą łaskę. Znał go słabo, ale na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że był dumny. Pytanie tylko, na ile duma konkurowała w tej chwili z chęcią przetrwania.

Gdy chłopak wrócił z herbatą i niechętnie zajął miejsce naprzeciwko, Martin złożył ręce w piramidkę, opierając palce na ustach, i chwilę się zastanawiał, co powiedzieć. Cisza była bardzo niezręczna.

- Twój stwórca albo cię porzucił, albo musi być strasznym dupkiem. Albo jedno i drugie. - Zaczął w końcu, czując, że najlepiej będzie zacząć temat od osób trzecich. - Przykro mi. - Dodał po chwili, szczerze.

I wtedy dotarło do niego, dlaczego w ogóle mu współczuł, czemu jego nastawienie zmieniło się nagle o 180 stopni. Vin jako człowiek był tylko jednym z miliona innych, może trochę ładniejszym, bardziej utalentowanym, ale wciąż - człowiekiem. Nic nie znaczył. Ludzie są jednorazowi, stworzeni do tego, by ich eksploatować.

Vin jako wampir był jednym z nich. W dodatku wyraźnie sobie nie radził, co przypomniało mu o jego własnych, trudnych początkach. Martina nigdy nie obchodziły klanowe walki, wilkołaki, łowcy i inne takie - ten świat istniał na tyle daleko od jego rzeczywistości, że w ogóle nie zwracał na to uwagi. Z tego też powodu dla niego wśród wampirów liczyła się jednostka - i skoro Vin dostał już dar nieśmiertelności, to szkoda by go było zmarnować w tak głupi sposób, jak zagłodzenie się na śmierć.

Przypatrywał się chwilę rozmówcy. Miał nadzieję, że kiedy raz od wielkiego dzwonu mówił szczerze, nie spierdoli tej rozmowy.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyNie 20 Gru 2020, 00:05

Vin spoglądał na stół. Nie na niego. Właściwie na tym etapie nieco się obraził na świat i uznał, że należy własnemu temperamentowi zwyczajnie ustąpić: był introwertykiem, był neurotyczny. Więc powinien się zachowywać jak neurotyczny introwertyk. Unikać kontaktu wzrokowego. Urodzić od czasu do czasu jakąś chorą teorię w głowie, przygotować milion możliwych rzeczy, które jego rozmówca powie, a które uderzą w nerw młodego krwiopijcy jak żadne inne. Zmarszczył nieznacznie brwi, bardziej do siebie niż do rozmówcy, czekając na to, co ów powie.
Nie zamierzał się odzywać ot tak. Nie miał Martinowi nic do powiedzenia poza "gratulacje". Wielki świat niszczył te smutne, neurotyczne dzieci, podczas gdy ci wielcy, narcystyczni, a przede wszystkim - stabilni, pozostawali na górze. Ich kariera nie była eksplozją sławy, ale też nie umierali w ogniu jak pasażerowie tego, nerwowego Hindenburga.
Skarcił się za takie myślenie w myślach. Sam był sobie winien. Zmusił się do spojrzenia w górę i - znów - w ramach trochę słabego kamuflażu, rozluźnił wszystkie mięśnie twarzy.
Jego wzrok był zupełnie obojętny, chociaż myśli miał niemożliwie rozedrgane.
Na jego słowa westchnął i ułożył obie dłonie na stole.
- I jedno, i drugie - powtórzył za Martinem, siląc się na obojętność w głosie. - Nie ma powodu.
Przeczesał palcami włosy. Zerknął gdzieś w bok.
Prawda była taka, że miał mnóstwo pytań. Czy mężczyźnie zrobiło się go żal, bo tak źle radził sobie ze swoją naturą? Czy to jakiś rodzaj smarowania mu ryja sukcesem? Czy zawsze był modelem? Jak sobie radził z faktem, że z czasem miał w papierach pięćdziesiąt lat i twarz dwudziestolatka?
Jakie było jego ustosunkowanie do ludzi? Czy ta cała idiotyczna rywalizacja wynikała z tego, że większością gardził, a ten mały chrabąszcz był nieco bardziej wkurwiający niż pozostałe? Powstrzymał się jednak od tej lawiny i poruszył temat, który go najbardziej trapił:
- Wczoraj była tu wampirzyca - Oparł się i objął lekko ramionami. - Streściła mi sytuację tak: prędzej czy później albo stracę panowanie nad sobą, kogoś zajebię i zajebią mnie łowcy lub Lykani, albo prędzej czy później i tak mnie zajebią.
Zacisnął lekko palce na ramionach.
- Jestem wampirem od trzech miesięcy. To samo w sobie jest zjebane. Ale ten... konflikt...?
Pojął w tym momencie, że nie miał pojęcia, do czego zmierzał w tym słowotoku i skończył jakoś idiotycznie:
- Chcę wiedzieć tylko, jak ty się w tym odnajdujesz. Nie masz raczej biznesu w tym, żeby brać czyjąkolwiek stronę poza własną.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyNie 20 Gru 2020, 01:54

Martin roześmiał się - nie prześmiewczo, nie ironicznie, po prostu. Rozbawiły go głównie słowa tej wampirzycy. Z perspektywy słuchacza wyglądało to tak, jak gdyby przyszła do pustej, całodobowej kawiarni niczym królowa świata, i prowadziła jakąś niestworzoną agitację w sprawie, o której młody wampir nie miał pojęcia. Musiała być zdesperowana. Oczywiście, blondyn mógł jedynie zgadywać, jak naprawdę było. Wydało mu się to mimo wszystko dość zabawne.

Vin starał się pozostać niewzruszony, ale wciąż sprawiał wrażenie, jakby rozpadał się od środka.

- Ta wampirzyca... niezły tupet. Z grzeczności nie zapytam, kto to. - powiedział tylko i objął rękami gorący kubek z herbatą. Lubił ciepło. - Nie biorę niczyjej strony, bo nie ma takiej potrzeby. Wiesz, kto najlepiej zawsze wychodzi na wojnie? Ci, którzy trzymają się od niej z daleka.

Pewnie, można bawić się w polityczne gierki, zmieniać sojusze, układy, bla bla bla. Tylko po co? Kręci cię to? Bo mnie nie. Ja - wyjął torebkę z herbatą, odłożył ją na talerzyk i chwycił łyżeczkę - pilnuję tylko, żeby być ostrożnym. - "A ten debil William mi w tym nie pomaga", pomyślał i westchnął. Zamieszał bladożółtą herbatę, by esencja lepiej się rozprowadziła, po czym odłożył łyżeczkę na stół z cichym brzdęknięciem.

- Słuchaj, nie chcę kłaść ci do głowy ideałów ani do niczego namawiać. Masz teraz nieskończoną ilość czasu, by do wszystkiego dojść samemu. Jeśli jednak sobie tego życzysz, mogę ci pomóc... odnaleźć się w sytuacji.

Blondyn nagle poczuł się strasznie staro. Właśnie to było powodem, dla którego przyjął na co dzień maskę wiecznego dwudziestolatka, którego interesuje jedynie własne piękno, narkotyki i dobra zabawa. Fasada ta miała pomóc w odsunięciu od siebie myśli, że robi to samo już od półtora stulecia, że przeżył już ponad dwa ludzkie życia. Za wszelką cenę starał się nigdy nie pokazywać tego ogromu czasu ani w mowie, ani w zachowaniu, bo prawda była zbyt gorzka, by ją przełknąć: tempora mutantur et nos mutamur in illis.

Szybko jednak odzyskał rezon i od niechcenia stuknął palcem w ekran telefonu. Powiadomienia piętrzyły się do granic możliwości. Postanowił, jak zawsze, kompletnie to zignorować.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyNie 20 Gru 2020, 20:49

Reakcja Martina była... ciekawa. Ta cała sytuacja go bawiła? Z jednej strony - to zasadniczo zajebiście, znaczy, nie ma się czym przejmować, tak? Z czasem można przywyknąć do tego dziwnego czyśćca, jakim jest życie krwiopijcy i wtedy hulaj dusza Piekła nie ma. Znaczy, on przywyknął. Vin nawet począł się zastanawiać, czy ten jego dystans, narcyzm i bez szczególnego zaangażowania skrywana pogarda do większości ludzi były skutkiem przemiany, czy raczej wampiryzm jedynie pomógł im rozkwitnąć.
Jednocześnie zrobiło mu się wstyd, że tak bardzo się bał. Ale czy przypadkiem nie miał powodów? Nie wiedział, co się działo. W ogóle nie orientował się w tym, co też działo się na mieście. Nikogo nie znał. Lub inaczej: myślał, że nikogo nie znał. Miał ochotę zadać sobie pytanie o to, ilu krwiopijców było w świecie showbiznesu, ale momentalnie odtrącił tę myśl. Uznał, że zdecydowanie lepiej unikać wracania, choćby we własnej głowie, do tamtych czasów i jego... ee... kariery.
- No... - odparł z wahaniem. - Jej retoryka brzmiała: jeśli nie jesteś po niczyjej stronie, to każda ze stron może cię uznać za wroga. To wszystko brzmi, jakby wampiry miały jakąś sekretną społeczność, o której ludzie nie mają pojęcia, a ich główną rozrywką jest nawalanie się z innymi sekretnymi społecznościami.
Na jego kolejne słowa westchnął i przez chwilę milczał. Musiał się zastanowić: zdroworozsądkowo potrzebował kogoś, kto by mu chociaż powiedział, czego się wystrzegać. Najchętniej by zaliczył krótką sesję pytań i odpowiedzi, co powinno mu, przynajmniej na start, wystarczyć. Jednocześnie jednak koszmarnie się obawiał koncepcji takiej, że miałby komuś być coś winny.
Inna sprawa, że Martin nie wyglądał na osobę, która by czegokolwiek od niego potrzebowała. Jednak ten lęk, który miał wcześniej przy Mazikeen, znowu wyszedł na wierzch, bo tak naprawdę... nigdy nie wiesz.
Zmarszczył nieznacznie brwi.
- W jaki sposób? - zapytał.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyNie 20 Gru 2020, 22:28

- Bo tak jest. Faktycznie są "sekretne" - zaznaczył cudzysłów palcami w powietrzu i wywrócił oczami z pogardą - społeczności, które mają swoje zasady. Dopóki ich nie łamiesz, jest spoko. A to całe pierdolenie, że jak nie obejmiesz żadnej ze stron, to... pfft. Brzmi, jakby chciała zrobić z ciebie żołnierzyka w swojej sprawie, i tyle. - odparł gładko, odgarniając niesforny kosmyk z czoła. W tonie jego głosu wyraźnie pobrzmiewała bezczelność.

Nie cierpiał tej całej bufonady, obnoszenia się z czystością krwi, nawoływania do wielkiej walki. Martin wyznawał zasadę, że kto chce wiecznie toczyć boje i tak będzie to robił. Jego trup na polu walki był tam kompletnie zbędny. Zresztą, był słaby... nie posiadał nawet ułamka siły, którą dysponowali czystokrwiści, i szczerze mówiąc, było mu z tym dobrze. Po co im ktoś taki? Dzięki temu od wielu lat prześlizgiwał się, niezauważony, przez wieczne, nierozwiązywalne konflikty, prowadząc życie po swojemu.

Gdy Vin po chwili milczenia zadał pytanie, Martin przyjął pytającą minę i wzruszył ramionami.

- Bo ja wiem? W jaki chcesz. Nie mam pojęcia, co potrafisz, jak żyjesz, co ci przeszkadza, jeśli w ogóle. Zgaduję jednak, że kiepsko ci się ostatnio wiedzie. Wyglądasz okropnie - walnął bez ogródek na koniec, mierząc go wzrokiem. Blondynowi przyszło nagle do głowy, że wcale się nie dziwił pracy, jaką podjął Vin. Siedzenie za barem w cieniu sprawiało, że przynajmniej nie straszył ludzi na ulicy.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyNie 20 Gru 2020, 23:40

Yyyh... Vin nie ukrywał nawet zdziwienia tym, co mówił Martin. Znaczy, inaczej - jego twarz wyrażała coś pomiędzy sceptycyzmem a niedowierzaniem, kiedy słuchał tego, o czym mówił mężczyzna. Jednocześnie jednak się strapił - jak w istocie był tu jakiś konflikt, to nie dało się zaprzeczyć, że nawet jako strona neutralna trochę musiałby balansować na ostrzu noża. Być może? To nie trochę tak, jakby był, ee, Włochem prowadzącym pizzerię w czasach mafii w Chicago?
Musiałby zapewne więcej wiedzieć o skali. Bo on mógł rodzić sobie teorie w głowie - Mazikeen również malowała sytuację jako poważną, a tymczasem Martin wyglądał jakby na to wszystko miał bardzo konkretnie wyjebane. Vin jednak nie do końca temu luzowi dowierzał, musiał też brać poprawkę na to, że on był nieopierzony i nie miał pojęcia jak się dobrze, mhm, kryć. Tymczasem jego rozmówca był już mocno doświadczony życiowo i zapewne wiele dyskretnych technik przetrwania opanował na tyle, aby stosować je bezwiednie. Bagatelizowanie całego konfliktu po jego stronie mogło więc wynikać stricte z faktu, że nauczył się z nim obchodzić jako strona neutralna i nikomu nie załazić za skórę.
Zresztą, pozycja celebryty musiała tu pomagać.
A jednocześnie absolutnie się zgadzał z tym, że laska usiłowała go rekrutować, przez co właśnie zareagował tak alergicznie. Kiwnął lekko głową na jego komentarz.
- Dzięki - rzekł po chwili. - Rozumiem.
Kto jak kto, ale byli, prawie zamordowani modele raczej niekoniecznie pasowali na żołnierzy. Musiał więc po prostu zacząć się... zastanawiać. Ale najpierw musiał rozwiązać wszystkie problemy osobiste. Żeż kurwa mać. Na razie jedyne, co mu we własnym zachowaniu pomogło to, jak bardzo żałośnie wyglądał. Nawet Martin to potwierdził. Vin zaczął się gapić na blat jak kretyn.
- ...problemy z aprowizacją - mruknął wymijająco. Aż chciał się zwierzyć z problemu z pragnieniem, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Nie będzie się użalać nad sobą.
Jeszcze.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyPon 21 Gru 2020, 00:13

Pewnie, że Martin nie doceniał powagi sytuacji. Ogromnym powodem ku temu była jego własna ignorancja i, co tu dużo mówić, masa szczęścia. Faktem było jednak, że żył tak długo tylko i wyłącznie dlatego, że bardzo dbał o bycie ostrożnym, trzymał się na uboczu świata wampirów, no i zawsze pilnie obserwował współczesność. Gdyby nie pewna doza naturalnej zaradności, już dawno by go tu nie było.
Nie ma co słodzić, w przetrwaniu bardzo pomagał mu też William. Dzięki niemu uciekł z wielu nieciekawych sytuacji; świadomość, że obok zawsze jest ktoś, na kogo można liczyć, pozwalała też psychicznie odpocząć. Ciągłe życie z oczami dookoła głowy musiało być męczące. Gdy tylko Martin zdał sobie z tego sprawę, poczuł się odrobinę mniej pewnie - najwyraźniej nie wszystko było zasługą jego jawnej pogardy wobec wszystkiego, co czystokrwiste.

- O? Znaczy, nie umiesz polować? - rzucił znów bez ogródek, opierając piękną głowę na dłoni i przypatrując mu się z ciekawością. Zapewne z boku brzmiało to niesamowicie chamsko, ale Martin kompletnie nie miał takiego zamiaru. W gruncie rzeczy, bardzo często zdarzało się, że mówił coś, co sam uważał za neutralne, jednak w praktyce uchodziło za zadufane lub bezczelne.
Właśnie wtedy najlepiej było widać jego zepsuty charakter i brak autorefleksji.

Do Martina zaczynało docierać, w jakiej pozycji znalazł się Vin. I nie było to miejsce godne pozazdroszczenia; trzy miesiące, które zapewne chłopakowi wydawały się wiecznością, dla blondyna były pstryknięciem palców. Ze swojej pozycji znudzonego panicza nie był w stanie pojąć, ile rzeczy tak naprawdę nie przychodzi samo z siebie: polowania, ukrywanie się, udawanie człowieka, pozbywanie się ciał, unikanie konkretnych dzielnic i obszarów... Cóż, empatia również nie przychodziła naturalnie.

Ale starał się. Zainteresowała go ta cała sytuacja do tego stopnia, że zadeklarować chęć pomocy, co zdarzało się niezwykle rzadko. Powoli docierało do niego, że ten Vin, nowy, nieśmiertelny Vin coraz bardziej go intrygował - spotkanie go było jak otworzenie okna w dusznym pomieszczeniu.




Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptySro 23 Gru 2020, 21:18

...polować.
- ...nie chcę polować - odburknął w odpowiedzi.
Właściwie to jego umysł miał ochotę tylko nadawać komunikat "o kurwa o kurwa o kurwa". Czy Martin zabijał ludzi? Czy... no bo, on sobie to tak wyobrażał czasami, że wampiry to te takie bezduszne skurwysyny, które miały w dupie życie ludzkie i jak tylko się trochę "oddaliły" od bycia człowiekiem, to już w czapie, byle tylko uniknąć konsekwencji. Biorąc pod uwagę, że Vin miał mocno ludzkie korzenie, cechowała go też ta typowa blokada przed robieniem pewnych rzeczy. Był jak ci gracze w grach komputerowych, którzy to niby chcieliby robić te wszystkie złe rzeczy, a koniec końców szli po najmniejszej linii oporu i wybierali dobrą ścieżkę osiągnięcia sukcesu. To wydawało mu się zresztą oczywiste, bo wszyscy ludzie mieli takie reguły wgrane gdzieś w łeb, nawet jeżeli je łamali, robili to w jakiś sposób przeciwko sobie i było to dla nich najczęściej ciężkie przeżycie.
Dlatego policjanci po zastrzeleniu kogoś na akcji często potrzebowali terapeuty. Mógł mieć nawet gnata - zabicie kogoś to ciężkie przeżycie.
Vin, od momentu przemiany, miał ten ciężki kamień w żołądku, związany z utratą kontroli. Nie wiedział, czego się bardziej bał w kontekście swojego wampiryzmu - tego szału od samego pragnienia czy, że kiedyś po prostu zatraci te opory związane z człowieczeństwem i stanie się takim stereotypowym wampirem.
On nie widział wielkiej różnicy pomiędzy sobą, a normalnym człowiekiem poza dwiema, bardzo istotnymi sprawami - był znacznie silniejszy i szybszy, a jego samo odżywianie się wymagało czyjejś krzywdy. Nawet gdyby to miał być bezdomny pies.
Więc jednocześnie w jego głowie ziściło się trochę takie upiorne jego przewidywanie, że wampiry to takie książkowe skurwysyny - czyli ten aspekt, który wywoływał w nim największą chyba odrazę do samego siebie - ale i miał chwilowo z tego powodu lekką panikę. Żeż kurwa, czy on siedział sobie właśnie naprzeciwko seryjnego mordercy.
Zaraz. Ale mógł mówić o polowaniu na zwierzęta!
Ale mógł mówić też o ludziach. Kurwa... no przecież go o to nie zapyta.
- A... jak... ty... to... załatwiasz?
Mistrz charyzmy. Dwadzieścia punktów. Na sto.
No więc a więc Martin mógł mieć subtelne podejrzenia, ze w Vinie śladu po imprezowym artyście-narkomanie chwilowo śladu nie było.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyCzw 24 Gru 2020, 00:11

Nie chce... polować?

W sumie, miało to sens. A więc to moralne opory doprowadziły go do stanu wycieńczenia. Martin jednak niestety nie do końca to rozumiał. Cóż to, przecież musieli czasami zabijać, żeby przeżyć, tak jak ludzie zabijają krowy i świnie, by mieć co zjeść na obiad - jaka to różnica?
"A jak nie chcesz zabijać zwierząt, to przejdź na weganizm - albo znajdź dawcę", wytłumaczył sobie szybko Martin, chociaż zajęło mu to ładnych kilkadziesiąt sekund. Westchnął. W Vinie wciąż było za dużo człowieka, zbyt wiele sentymentów - i nigdy nie przejdzie do końca na żadną ze stron, nie będzie ani jednym ani drugim, dopóki sam sobie nie zda z tego sprawy.

Dlatego też Martin w pewnym momencie zaczął się zastanawiać, czy jest sens, by "zmuszać" Vina do konfrontacji z własną naturą. Mimo wszystko postanowił spróbować, choć musiał to przed samym sobą przyznać - wkroczył właśnie na zupełnie nieznane dla siebie wody. Rzadko się zdarzało, że angażował się w rozmowę - i rozmówcę - do tego stopnia.

- Vin, słuchaj... - szybko odrzucił w głowie argumenty za polowaniem i jego naturalnością, to było jak strzał w kolano - ...nie musisz zabijać, jeśli nie chcesz. Rozumiem to. - Wcale nie rozumiał. - Jest na to sposób, ale musisz być ostrożny. I wymaga to praktyki.

Ja tak robię od dawna, to bardzo wygodne i... humanitarne. Po prostu pijesz z ludzi, którzy sobie tego życzą albo na to pozwalają. Małe ilości, by nie zrobić im krzywdy. Dla nich to trochę jak morfologia. Serio, są tacy popierdoleńcy - dodał, myśląc przelotnie o Jacku - Jest jednak jeden haczyk. O ile ćpuni i bezdomni mogą sobie gadać, że jesteś wampirem - i tak nikt im nie uwierzy - to musisz uważać na zwykłych ludzi. A jeśli okażą się nielojalni, wtedy cóż... - spojrzał na Vina przepraszająco. Takie były fakty. Martin wiele razy musiał pozbywać się ludzi, którzy chcieli iść na policję albo do patologa. Nie lubił tego robić, zabijanie było męczące i frustrujące, ale czasami trzeba było - trochę jak wizyta u dentysty. Martin zupełnie nie podzielał też bestialskiego podejścia Williama, który lubił wymęczyć swoją ofiarę, zanim ją zamordował. Blondyn uważał, że to okrutne, poza tym psuło smak krwi.

- Są też torebki do transfuzji, pewnie to wiesz. Nie polecam, obrzydliwe. No i kradniesz krew do operacji. - Rzucił na koniec, z westchnieniem opadając na oparcie siedzenia. Odzwyczaił się od tego, że moralność może być tematem do rozmowy i że należało ją brać pod uwagę. W życiu wampira nie było po prostu na to miejsca.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyPią 25 Gru 2020, 14:36

Martin dość prędko odpowiedział Vinowi na pytanie, którego ten nawet mu za bardzo nie zadał: ludzie, czy zwierzęta? Definitywnie ludzie. Absolutnie, kompletnie miał więc do czynienia z seryjnym mordercą, Jego rozmówca dobrze pojmował, że raczej nie było tu argumentów, które by do młodego krwiopijcy przemówiły, a które byłyby za zabijaniem. Nie, nie. Z perspektywy psychologicznej mężczyzna nie pojmował nawet, w jaki sposób u wampirów mogło dojść do takiej degradacji moralnej po przemianie, aby uznali, że nie tyle należy zabijać - ten przymus łatwo wytłumaczyć naturą ich egzystencji i w ten sposób to racjonalizować. Nie o to jednak chodziło, prawda? Nie była to kwestia analogiczna do nazistów mordujących Żydów, dla których był to raczej przykry obowiązek.
Analogia była raczej do osób, które jadły wieprzowinę, wiedząc, że świnie są bardziej inteligentne od psów. Trochę przykre, ale moja potrzeba jedzenia wieprzowiny jest ważniejsza od świńskiego żywota. Proste. Człowiek był tu świnią, a wampir, co do zasady, jadł wieprzowinę. Ludzie byli więc sprowadzeni nawet nie do tej roli "podludzi", co po prostu byli... niżej w łańcuchu pokarmowym. Cóż, bardzo mi przykro, że macie abstrakcyjne myślenie i jesteście zdolni do cierpienia według myśli filozoficznej, ale mi się przyda krew, a wy macie tendencję do umierania jak jej za dużo stracicie! Plus, lepszy człowiek martwy niż żywy i skłonny do kapowania na krwiopijcę...
Vincent wyglądał na głęboko poruszonego tym, co słyszał, ale się nie odzywał. Martin już mu się wymknął z tej kategorii "rywala", w jakiej przedtem był, chociaż łatwo było go teraz w myślach zdeprymował. Na pewno miał karierę bo był wampirem, więc miał jakąś przewagę nad ludźmi. Nie starzał się, prezentował zawsze perfekcyjnie i miał wiele lat na obmyślenie strategii, jeżeli chodzi o swoją karierę. Tak. Na pewno dlatego sobie dobrze radził. Nie dlatego, że miał jakiś talent czy coś!
Vin z całą pewnością by tak myślał, gdyby nie to, że trochę się czuł jakby widział jak ktoś kogoś przy nim zajebał, brzydko mówiąc. Zupełnie więc o tej dziecinnej rywalizacji zapomniał, a jedynie usiłował zebrać myśli. Po jakiejś minucie obudził się, że powinien coś mężczyźnie odpowiedzieć. Skrzywił się lekko przy okazji. Żywi dawcy? Kiwnął głową na pewnym etapie, ale milczał. Wrócił myślami do Katherine - był dla niej na stówę jednym z takich dawców, biorąc ją raczej za jedną z tych... ekscentrycznych osób.
Żeby przełamać ciszę, rzucił tylko na pewnym etapie:
- Popierdoleńców - Uśmiechnął się ponuro. - Obaj znamy branżę modową. Picie krwi nie jest nawet w pierwszej dziesiątce na mojej liście.
Nie, były dziwniejsze fetysze. Tylko, fakt, zostawiało to mnóstwo śladów, nawet nie chodziłoby tu o jakieś grożenie policją, ale raczej o łowców. Mogliby pewnie szybko zwietrzyć trop tam, gdzie mówiło się o ziomku z ekscentrycznymi upodobaniami, prawda? Martin zapewne o tym wiedział. Żywi dawcy to był idiotyczny pomysł, jeśli rzeczywiście nie miało się porządnych pleców.
Vin westchnął cicho. To pozostawiało mu idiotyczną opcję polowania na zwierzęta, co uważał za chujowe, ale chyba najmniej chujowe w tej sytuacji.
- Tak, kradzież krwi do operacji jest dość mało etyczna - rzucił wreszcie, trochę strapiony. Bo to była na chwilę obecną jego jedyna opcja, nie znał innej za blisko. Na zwierzęta bał się polować, bo nie chciał się wychylać, a nie wiedział co jest za miastem.
- A jak wygląda kwestia wilkołaków? - zapytał jeszcze.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyPią 25 Gru 2020, 20:42

Cóż, Martin spróbował i chybił jak kulą w płot. Vin był niereformowalny. Przywiązany do swojego człowieczeństwa jak małe dziecko do matczynej spódnicy, nic nie było w stanie na niego wpłynąć. Martin lekko się zirytował. Czemu on nie chciał go słuchać? Przecież jest dużo, dużo starszy i miał czas na wypróbowanie wszystkiego, co w tej chwili kołatało się Vinowi w głowie. Czyż nie było mądrzejszym korzystać i uczyć się z czyichś błędów i sukcesów? Za kogo on się miał, Vincent Darrenfal, trzymiesięczny wampir, który nie chciał zabijać?!

Zanim Martin zdążył się sam nakręcić i porządnie zdenerwować, przymknął na chwilę oczy i wziął głęboki wdech. Uspokoił się. Poczuł, że myśli znów ma przejrzyste - bywał bardzo porywczy i emocje często przysłaniały mu rozum. Powróciło uprzejme zaciekawienie, a wraz z nim coś nowego. Dość tej maskarady.

- Czego ty się tak boisz, Vin? - spytał w końcu, otwierając powieki i patrząc wampirowi prosto w oczy, nieustępliwie i przeszywająco, prawie tak, jakby rzucał wyzwanie. Zignorował pytanie o wilkołaki, niemalże wchodząc mu w słowo. Fasada "kumpla" trochę straciła na sile, co nie oznacza jednak, że blondyn nagle zamienił się w jakiegoś zimnego potwora. Zamierzał dalej być szczery i z pewnością wciąż chciał dotrzeć do rozmówcy, jednak nie tą drogą. Pod tym kątem zbyt się różnili.

Postanowił odpuścić, po prostu. Młody krwiopijca wyraźnie rozpadał się pod presją i z każdą kolejną rewelacją z ust Martina wyglądał na coraz mniej pewnego. Przypominał mu trochę tych ludzi z samolotu, którzy zabierali ze sobą papierowe torebki i oddychali przez nie coraz szybciej, byle tylko nie zwymiotować. I tak w większości przypadków by nie rzygali, to była tylko taka psychologiczna sztuczka, która pozwalała im czuć się bezpiecznie. Vin oszukiwał się, że stać go na bycie humanitarnym wampirem. Niech sobie oddycha w tę torebkę, pomyślał Martin. Tylko, ech... jak przyjdzie co do czego, to nikt mu nie przytrzyma włosów.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyPią 25 Gru 2020, 21:34

Czy on go... irytował? Vin to momentalnie wychwycił - widać, że Martina denerwowało to, że nie do końca do niego trafiał. Mężczyzna tym bardziej skurczył się w środku, strapiony, bo skąd on miał wiedzieć, co wampiry robiły z nieposłusznymi i nieusłuchanymi? Może powinien bardziej odgrywać takiego spolegliwego, żeby nie zaleźć mu za skórę? W końcu, Martin był po stokroć bardziej doświadczony i, co było widoczne na pierwszy rzut oka, dużo lepiej odżywiony niż on. Chyba nie powinien się narażać. Kiedy więc usłyszał pytanie, czego się niby bał, miał od razu przygotowaną odpowiedź, że swojego rozmówcy, na szczęście jednak w porę ugryzł się w język.
Za to przez chwilę nie odpowiedział, bo nie wiedział co.
No bo, jakby powiedział szczerze, to wyszedłby na kompletną pizdę, w końcu łatwiej było mu wymienić czego się bał niż, co do czego w sumie czuł się pewnie i było spoko. Mógłby powiedzieć, że dzięki temu wszystkiemu robił dużo lepszą kawę niż jako człowiek, w końcu wychwytywał po stokroć więcej nut smakowych i aromatów, dzięki czemu był w stanie mocno się podszlifować w swoim fachu, A reszta?
Ludzi się bał, że im krzywdę zrobi.
Innych wampirów się bał, że go będą chcieli dojechać albo wykorzystać w jakiś sposób.
Łowców się bał z przyczyn prostych acz obiektywnych.
O wilkołakach nic nie wiedział, więc ich się bał jak cholera.
Siebie się okrutnie bał, bo był jakiś kawałek niego, który był nieprzewidywalny i którego pierwszym instynktem było chwycić jakiegoś człowieka, wpić się w niego i pić, dopóki życie nie zgaśnie w jego ramionach. Bał się, czy przypadkiem tego nie zrobił na samym początku swojej drogi.
Ten lęk dodawał +5 do strachu względem łowców.
Westchnął.
- ...boję się, że stracę kontrolę - odparł po dłuższej chwili milczenia.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyPią 25 Gru 2020, 22:47

- Strach można pokonać tylko i wyłącznie przez konfrontację. - Martin z niesmakiem zdał sobie sprawę, że to jedna z psychologicznych gadek, które serwuje w gabinecie swoim pacjentom William. Ugh, ohyda.

Herbata była już chłodna, choć kubek dalej trzymał ciepło. Blondyn ani razu nie podniósł go do ust. Telefon zawibrował, dodając kolejne powiadomienie do niekończącej się listy.

- Jedno jest pewne: my - uśmiechnął się, ledwo zauważalnie pokazując kły - musimy trzymać się razem. Nie bez powodu istnieją te wszystkie klany, sekretne stowarzyszenia i tak dalej. W pojedynkę można się zajebać. Albo ktoś ciebie.

Sięgnął do ciemnozielonego płaszcza, leżącego obok, i zanurzył dłoń w wewnętrznej kieszeni. Po chwili poszukiwań wyciągnął portfel, a z niego banknot 50-dolarowy, który położył na stole obok kubka z herbatą. Oczywiście, że była to gruba przesada - ale nie nosił drobniejszych pieniędzy.

Razem z portfelem wziął również srebrny długopis, którym zapisał na serwetce numer telefonu. Miał bardzo eleganckie, pochyłe i pajęcze pismo. Podpisał się jedynie inicjałem: M.

- Wyglądasz na jeszcze bardziej zmęczonego niż na początku, wystarczy na dziś. Zadzwoń, jeśli będziesz miał ochotę porozmawiać, albo będziesz potrzebował... - w ostatniej chwili ugryzł się w język i nie powiedział "pomocy", zamiast tego skończył zgrabnie - ...towarzystwa.

Wysunął się zza stołu i zarzucił płaszcz, chowając telefon.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptySob 26 Gru 2020, 00:31

Na jego odpowiedź się wyraźnie skrzywił. Co to niby miało znaczyć? Jak miał niby skonfrontować to, że nie panował nad swoimi odruchami? Odjebać "Do the evolution" i najebać się nowo nabytą siłą i potęgą? O to mu chodziło? Nie, dobra, na pewno było w tym jakieś sekretne znaczenie, którego Vin po prostu nie pojmował, bo był kretynem. Westchnął, zrezygnowany, i nie odpowiedział. Czuł się jak niegrzeczne dziecko w szkole, które właśnie karcił nauczyciel... który jednocześnie był seryjnym mordercą.
Nie da się zaprzeczyć, że miał dziwne uczucia w głowie w tym momencie.
To, co później powiedział, dość mocno świadczyło o tym, że nie był sam, chociaż nie należał do żadnej z grup. Innymi słowy, posiadał jakieś wsparcie - Vin nie wiedział jakie, ale definitywnie mu takowego zazdrościł. Nie pomyślał nawet o tym, że w tym momencie ten bardziej doświadczony wampir gadał trochę jak ta Mazikeen, co znaczyło, że był gdzieś w tych krwiopijcach instynkt stadny i niestety musiał wziąć pod uwagę, że to, co mówiła wampirzyca, nie było wyssane z palca.
Hah, wyssane.
Oho, kolejny numer telefonu. Musi zacząć sobie wszystkich zapisywać... Zapisał już Mirabelle z obietnicą, że prawdopodobnie nigdy nie zadzwoni, więc czas dołączyć do kolekcji kolejny numer. Martin na szczęście miał na tyle uprzejmości, że odpuścił mu kiedy napotkał na opór. Z jednej strony Vin był mu wdzięczny, z drugiej: to znaczyło, że musiał wyglądać nawet bardziej żałośnie niż przedtem, bo aż wzbudził litość kogoś, kto był seryjnym mordercą. Jakoś tak młody wampir nie mógł tego faktu przełknąć, przez co model jawił mu się jak jakieś potworne monstrum w głowie. W sensie, miał bardzo morderczy potencjał. Chyba nie powinien go zapraszać ponownie do knajpy. Pogrążony w tych myślach nawet nie spojrzał na banknot, zresztą, napiwki zazwyczaj zostawiał pozostałym osobom z obsługi, bardziej na nie zapracowały niż on.
- Zgłoszę się jak będę potrzebował towarzystwa - odburknął. Potem westchnął ponownie. Nie wstawał, patrzył na mężczyznę z dołu.
- Dzięki - rzekł wreszcie, jakby się przyznawał do przegranej.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptySob 26 Gru 2020, 00:47

- Nie dziękuj, bo wcale nie jesteś wdzięczny. Jeśli zrobiłem cokolwiek, to jeszcze bardziej namieszałem ci w głowie. Ups - powiedział zupełnie beznamiętnie, nie siląc się nawet na żart. Patrzył chwilę na długopis, po czym schował go do kieszeni i ruszył w kierunku wyjścia.

W połowie drogi odwrócił się jednak i rzucił:

- Po drugiej stronie serwetki zapisałem jeszcze jeden numer i adres. To do specjalisty, psychoterapeuta i psychiatra, przyjmuje niedaleko. Jest dobry, może ci pomoże, a na pewno bardziej niż jakiś... morderca. - Martin sam nie wiedział, czemu to dodał na końcu. W toku ich rozmowy wyraźnie wyszło, że Vin gardzi zabijaniem, a skoro tak, to gardzi również nim. Być może była to jakaś podświadoma forma wbicia małej szpili na do widzenia, jak za starych, dobrych czasów. Mimo wszystko, uczucie, które pozostało Martinowi w środku po tym dziwnym spotkaniu, to przede wszystkim żal.

Blondyn zniknął za drzwiami baru. Po rozmowie nie został nawet ślad; jedynym dźwiękiem była grająca cicho nastrojowa muzyka.

z.t.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyPią 20 Sie 2021, 04:01

Taksówka zatrzymała się w końcu przed znaną już Martinowi kawiarnią. Zapłacił gotówką i wyszedł, decydując się jeszcze zapalić przed wejściem papierosa. Oparł się o mur obok czekającej na coś znudzonej kobiety. Obserwował ją chwilę, zastanawiając się, czy piegi dodają jej uroku czy też szpecą, po czym podjął kierowaną pierwotnymi instynktami decyzję. Zgasił papierosa. W kieszeni zadzwonił mu telefon, ale zignorował to.

- Cześć. Masz ogień? - zagadnął. Kobieta obrzuciła go oceniającym spojrzeniem od stóp do głów, po czym odwróciła się w jego stronę z założonymi na piersi rękami.
- Przed chwilą zgasiłeś papierosa. Myślisz, że jesteś taki sprytny, co?
Martin w odpowiedzi uśmiechnął się rozbrajająco i wzruszył ramionami. Ten gest miał wyćwiczony do perfekcji - za każdym razem sprawiał, że ludzie topnieli w ułamku sekundy. To poza mówiąca: "Tak, jestem beznadziejny we flircie i wiem to, ale nie mogłem się powstrzymać, jesteś bardzo interesująca".
Kobieta wygrzebała z torebki zapalniczkę i odpaliła mu papierosa. Telefon znów zaczął wibrować; nie miał teraz na to czasu. Niby przypadkiem przyciągnął ją bliżej i dzięki Prezencji sprawił, że zapatrzyła mu się w oczy z fascynacją. Jej puls przyspieszył, a źrenice rozszerzyły się, jakby widziała ukochaną osobę.
- Masz urocze piegi. Mogę cię pocałować? - Spytał półgłosem, kładąc jej rękę na policzku. Nieznajoma mruknęła w odpowiedzi i przymknęła oczy. Wolnym ramieniem objął ją i zbliżył usta do jej szyi. Westchnęła cicho, gdy przebił skórę, i wplotła palce w jego włosy. Dla postronnej osoby na ulicy wyglądali jak zakochana para, która nie ma pojęcia o zasadach zachowywania się w miejscu publicznym.
Martin wypił tylko tyle, by zagłuszyć trawiący go głód, nie chciał zrobić kobiecie krzywdy. Gdy skończył, na jej ustach rozlewał się leniwy uśmiech, jakby była pijana. Uśmiechnął się w odpowiedzi. Miała cierpki smak, w gruncie rzeczy bardzo pasujący do obecnego humoru blondyna.
- Dzięki za ogień. Chyba przyjechał twój rumak - powiedział, wskazując papierosem na autobus stojący naprzeciwko. Kobieta spojrzała na niego bezrozumnie, ale w końcu pomachała mu i podbiegła na przystanek, prawie wywracając się o własne nogi. Martin wypuścił nosem dym. W autobusie pewnie zaśnie i będzie śnić o pięknym nieznajomym, któremu odpaliła papierosa.

Gdy wszedł do kawiarni, nikogo tam nie było, łącznie z obsługą. Jeśli ktokolwiek, w tym i Vin, był dzisiaj w pracy, siedział na zapleczu i nie zauważył jeszcze gościa. Blondyn niespecjalnie się tym przejął i zajął miejsce przy oddalonym od witryny stoliku. Telefon znów zawibrował - tym razem sprawdził, kto się do niego dobija. William dzwonił właśnie trzeci raz, więc blondyn z irytacją odłożył telefon na blat, czekając, aż się rozłączy. Nie miał najmniejszej ochoty z nim rozmawiać; poza tym wiedział, że jeśli go zignoruje, podsyci to tylko jego zdenerwowanie. Zasłużył sobie.

Wyrzucając z głowy bezskuteczne próby kontaktu Martin pomyślał, że najpierw trzeba zająć się kwestią szpitala. Wyciągnął z kieszeni telefon z jednorazową kartą, który spakował razem z kopertą i wykręcił numer rejestracji. Po krótkiej rozmowie dowiedział się, że Jack Hewlett leży w tej chwili na sali pooperacyjnej, ale nie przyjmuje jeszcze wizyt. Podziękował, rozłączył się i wyłączył aparat, wyjmując kartę. Kolejny telefon wykonał ze swojej komórki, tym razem do banku w Szwajcarii, gdzie miał otwarte konto - rozejrzał się po kawiarni, czy na pewno nikogo tu nie ma, po czym kontynuował rozmowę po niemiecku. Zlecił opiekunowi rachunku skontaktowanie się ze szpitalem i pokrycie wszelkich kosztów w trybie anonimowym. Następnie wyciągnął przyszykowany wcześniej arkusz papieru i napisał na nim kilka słów, składając go na trzy części. To powinno uspokoić Jacka i zapobiec nieprzemyślanym decyzjom.

Odchylił się na siedzeniu i westchnął. W dzisiejszych czasach bardzo łatwo było popełnić błąd i dać się złapać; gdyby doszło do czegoś poważniejszego zawsze pozostawał argument pieniędzy, a jeśli i to nie pomoże - wampirzej manipulacji. Wolał tego jednak uniknąć i zatrzeć w miarę możliwości większość śladów. Lojalność Jacka nie dawała mu jednak spokoju... Pewnie, że okręcił go sobie wokół palca, ale wszystko ma swoje granice. Sądząc po tym, co zaszło wczoraj, jego ręka najprawdopodobniej była w strzępach. Przez chwilę zrobiło mu się go żal.

Zamierzał posiedzieć tu chwilę, być może zamówić coś ciepłego, a następnie wysłać wiadomość i jechać dalej. Jego komórka znów dała o sobie znać - wcisnął boczny przycisk, by dzwoniła dalej, ale w ciszy. Obejrzał się przez ramię, by sprawdzić, czy pojawił się w końcu ktoś z obsługi; nikogo nie było, ale słyszał ruch na zapleczu. Był ciekawy, czy Vin jest dzisiaj w pracy. Wprowadzenie kolejnego elementu do układanki było niebezpieczne, ale mogło okazać się przydatne.


Ostatnio zmieniony przez Martin dnia Pią 27 Sie 2021, 02:07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptySob 21 Sie 2021, 09:32

Był wieczór. Nadchodziła raczej powolna i senna noc, z kategorii tych, kiedy ludzie, chciałby pomyśleć: tknięci instynktem samozachowawczym, wychodzili z domu raczej sporadycznie aby zażywać wieczornych rozrywek. Vincent jednak miał świadomość, że po prostu był środek tygodnia, co oznaczało dla niego bardzo powolną zmianę i trochę świętego spokoju.
Od czasu z Katherine zapolował jeszcze jeden raz: tyle potrzebował. Tym razem nie oddalił się od miasta jak kretyn i po prostu przyczaił na jakąś sarnę. Wprawdzie znowu mu nie wyszło z tym, co usiłował zrobić od jakiegoś czasu, z pozostawieniem zwierzęcia przy życiu i w relatywnej sprawności (mało który łowczy może się pochwalić przypadkowym złamaniem karku zwierzęcia podczas polowania), ale przynajmniej nie pozostawił po sobie takiego syfu. Plus, skoro spierdolił, to starał się nie marnować krwi.
Siedział więc w robocie, w pustej kawiarni, spojony jak młode kocię. To dało mu spokój. Nawet gdy pojawił się jakiś klient, był w stanie przyjąć go z czystym umysłem i obojętnością, jakiej dawno nie zaznał.
Paradoksalnie, po polowaniu był najbliżej chyba dawnego człowieczeństwa. Niemalże mógł go dotknąć.

Goście wieczorni rzadko się nastawiali na obsługę - większość brała kawę, ewentualnie kanapkę na wynos, i szła dalej. Vin siedział więc na zapleczu i sobie spokojnie czytał jakieś czasopismo modowe, kiedy wyczuł, że pojawił się ktoś w środku. Tym razem była to znajoma woń: Martin. Momentalnie to pomyślał. Czyżby oznaczało to, że wyrobiła mu się jakaś... pamięć zapachowa? Specyficzne pytanie. Cóż, zobaczymy.
Kiedy wyszedł z notesem, upewnił się, że nos go nie mylił. Mężczyzna siedział przy stoliku i czekał.

Pierwszym co odnotował, była specyfika tej sytuacji. Już drugi raz obserwował jak mężczyzna o statusie niemalże celebryckim zniżał się do tej skromnej, całogodzinnej knajpki. Pierwszy przypadek mógłby uznać za jakiś śmieszny kaprys ze strony modela, który czasem może chciał sobie poobserwować zwykłych śmiertelników - dosłownie i w przenośni. Fakt, że gdy ostatnio się widzieli, ostatnie o czym Vin myślał, to motywacje jego rozmówcy. Ale tym razem? To już była bardziej... frapująca, kwestia.

- Witam w Drugiej w nocy w czwartek - rzekł profesjonalnie na powitanie. - Czy mogę przyjąć zamówienie?

Od razu zauważył, że byli w nieco innym... miejscu, niż gdy poprzednim razem się widzieli. Martin wydawał się bardziej sztywny. Nie miał w swojej postawie tego lekkiego narcyzmu, którym zawsze tchnął. Młody krwiopijca raczej nie byłby w stanie powiedzieć, skąd ta refleksja, ale chwilowo jego gość raczej nie był celebrytą na pierwszym miejscu. Niekoniecznie miał ochotę może udawać modela przez cały czas.
Vin również był w trochę innym położeniu. Jego głos był gładki, aksamitny i spokojny, na porcelanową twarz wstąpił nawet lekki rumieniec. Fakt, że przy naturalnej bladości mężczyzny prezentowało się to raczej jakby ktoś pociągnął jego policzki różem, jednak robiło istotną różnicę. Strój baristy był spasowany i tym razem bardziej przemyślany. Loki lekko opadały mu na twarz, dało się jednak dostrzec, że był to przemyślany zabieg. Vin dał sobie pierwszy raz od dawna czas, aby się dopieścić i prezentować. Jego tęczówki były zwykłe, zielone. Prawie jak przed przemianą.

- Wszystko w porządku? - zapytał jeszcze. Prawdopodobnie nie. To było pytanie z kategorii tych, które potrafiły bardzo skutecznie rozsierdzić rozmówcę. Vincentowi jednak podobała się sytuacja towarzyska, jaką miał względem Martina: na tyle mu nie zależało na dobrych relacjach z nim, że żadne neurotyczne obawy przed zrobieniem złego wrażenia się nie pojawiały. Mógł mówić co chciał. I odnotować, że jego rozmówca nie był tu chyba dlatego, że tego chciał.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyPią 27 Sie 2021, 02:38

Od razu poznał te kroki. Uśmiechnął się pod nosem - bingo. Przed chwilą bił się jeszcze z myślami, co zrobić - czy na pewno mieszanie w to osoby trzeciej to dobry pomysł, przecież dopiero co dzwonił do banku do Szwajcarii, byle tylko pozostać anonimowym. Z drugiej strony... Vin był młody i słaby. Łatwo go będzie zmanipulować, podając za argument bzdety o troszczeniu się o ludzi, a to z kolei mogłoby uczynić z niego potężnego sojusznika. Nie miał wiele czasu, by nad tym dywagować - w ułamku sekundy podjął decyzję, że idzie va banque.

Rzucił okiem za siebie, po czym powrócił do grzebania w telefonie. Na wszelki wypadek usunął z historii ostatnią rozmowę - jasne, że dało się to sprawdzić na wyciągu, ale nigdy nie wiadomo - być może kupi to czas. Vin zatrzymał się przy stoliku, pytając o zamówienie.

Tylko lata doświadczeń i noszenia różnych towarzyskich masek sprawiły, że Martin nie dał po sobie poznać zdziwienia. W zasadzie był w szoku. Ostatnie, czego się spodziewał, to Vincent w pełni sił - ba, drań miał nawet zaróżowione policzki! Ciężko było w nim rozpoznać wymęczonego wampira na skraju wytrzymałości, którego widział ostatnio. Gdzieś z tyłu głowy odezwało się na moment wspomnienie rywalizacji - Vin naprawdę prezentował się jak za życia, ale do tego miał ten niepokojący powab krwiopijcy. Martin przywołał się w głowie do porządku. "Co za różnica", pomyślał. "Może opił się krwi ze szpitala. William coś o tym wspominał. Ugh, nie, śmierdzi jak zwierzę..."

- Vin... dobrze wyglądasz. - Zaczął zdawkowo, wchodząc z powrotem w rolę, z której został na moment wytrącony. Na twarz wstąpiło mu ledwo zauważalne zmartwienie, tak jakby usilnie starał się je ukryć. Niby przypadkiem rzucił okiem na rozłożone na stole telefony, kartki papieru i długopis i zaczął wszystko chować. - Przepraszam za ten bałagan. Mam ciężką noc...

Trzeba było zachować umiar, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Zamówienie kawy odpadało - Martin pamiętał, że to specjalność Vina, i nagła zmiana gustu na pewno zwróciłaby jego uwagę. Poprosił znów o kubek herbaty, co wydało mu się najbezpieczniejszą opcją. Podparł czoło dłonią i pochylił się nad swoim telefonem, coś czytając - ciemnozielony płaszcz nadawał mu teraz wyglądu rodem z filmu noir.
Powrót do góry Go down
Vin
Modelowy obywatel
Vin

Liczba postów : 107
Punkty aktywności : 2018
Data dołączenia : 11/06/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptySob 04 Wrz 2021, 20:01

Stolik prezentował się, zaiste, chaotycznie. Liczba samych telefonów narzuciłaby wiele sugestii, jednak Vincent prędko ominął je wzrokiem, i myślami - w jego interesie było wszak nie wiedzieć. On był tu skromnym, spokojnym baristą, który mógł uraczyć klienta kawą, ale z całą pewnością nie policję zeznaniami. Gdy jego myśli próbowały pójść w kierunku "a co jeżeli komuś coś się stało", powstrzymał je krótkim "nie pomożesz nikomu, a co najwyżej sobie zaszkodzisz". Prawdopodobnie taka była mantra neutralnych krwiopijców, którym coś jeszcze zostało z kręgosłupa moralnego, jaki posiadali za ludzkiego życia.
Prawdopodobnie.
Uśmiechnął się na jego "dobrze wyglądasz". Sam to dostrzegł, gdy przygotowywał się tego wieczora do pracy - już nie miał tej prezencji wiecznego głodu, nagle i on, i świat nabrał nowych barw. Uśmiech młodego wampira nie był przy tym pełen dumy, czy zadowolenia z siebie. Był w jakiś sposób... szczęśliwy. Brak obciążenia na sumieniu i na zmysłach dawał niesamowitą ulgę. Vin przeczuwał, że jego depresja wkrótce wróci, wydawało się jednak, że ta noc byla jednym z jaśniejszych punktów w jego życiu.

To oznaczało, że mógł skupić się na cudzym.

Nie chciał się zanadto narzucać.
- Dziękuję - odparł gładko. - Ty również, mimo ciężkiej nocy.
Zapisał sobie herbatę w notesie.
- Gdybyś czegokolwiek potrzebował, daj znać.
Prawdopodobnie mężczyzna potrzebował świętego spokoju. Vincentowi momentalnie przyszło do głowy, jakże pyszny byłby to dla niego moment, gdyby się okazało, że przez swoją "etykietę" Martin wpadł w tarapaty. Ach, ta moralna wyższość! Brudne uczucie, które zapychało przykre kompleksy, ale nic tak nie dopieszcza neurotycznego umysłu jak, choć przez chwilę, uczucie bycia lepszym a nie gorszym. Odsunął te myśli od siebie, idąc zrobić herbatę. Krok miał raczej powolny, spokojny. W jednym tylko momencie lekko zerknął gdzieś w bok, usłyszawszy jakiś odległy dźwięk z ulicy. Wyczulone zmysły nadal mu dokuczały.

Gdyby Martin poprosił o kawę, Vincent właśnie by na niego zerkał zza lady, zastanawiając się, czy jego gość preferował lekko kakaową Amerykę Południową, przyprawno-ziemistą Azję, czy też owocową i soczystą Afrykę. Prawdopodobnie zdecydowałby o Ameryce Południowej i przygotował Martinowi dość klasyczną Brazylię z ekspresu kolbowego, przedłużoną do rozmiaru espresso lungo. Zmieliłby  ziarna drobno, aby przepływ wody był równomierny i kawa mogła wysycić się smakiem, spędziłby dłuższą chwilę na przygotowywaniu samej wody aby miała odpowiednią temperaturę i twardość (miał do tego dzbanek z filtrem). Być może spędziłby chwilę na skupianiu się na aromacie najpierw świeżo zmielonych ziaren, a następnie - świeżo zaparzonego naparu.
Martin jednak poprosił o herbatę więc Vin właśnie zalewał mu Liptona wrzątkiem. Kilka razy pomoczył torebkę, wyrzucił, poszedł z kubkiem, który postawił mężczyźnie gdzieś nieopodal papierów tak, aby mężczyźnie było wygodnie sięgnąć.
Powrót do góry Go down
Martin
Spoiled Rotten
Martin

Liczba postów : 66
Punkty aktywności : 1779
Data dołączenia : 02/12/2019

Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 EmptyNie 05 Wrz 2021, 01:06

Gdy Vin zaczął odchodzić, Martin rzucił w jego kierunku ukradkowe spojrzenie znad telefonu. Wyczuł w jego głosie spokój, może nawet nutę zadowolenia - a niech to, akurat dziś musiał być w wyśmienitym humorze?! To by tłumaczyło, czemu nie złapał pierwszej przynęty. Szczerze mówiąc blondyn nie liczył, że Vin rzuci mu się na pomoc od razu - ale był pewien, że gdyby był w stanie, w którym widział go poprzednim razem dużo łatwiej byłoby mu go zmanipulować.

Musiał się zastanowić. Źle ocenił sytuację, nie sądził, że napotka jakiekolwiek problemy, a już na pewno nie to, że Vin się ogarnie - czy chciał teraz się bawić i wysilać? A jak popełni błąd? Cała sprawa z Jackiem i tak była niebezpieczna, a Vin nigdy nie był z nim blisko. Równie dobrze mógłby zrobić sobie z niego wroga (znów, jak za jego życia), gdyby za wszelką cenę próbował wmieszać go w to całe bagno.

Martin postanowił nie ryzykować.
Przynajmniej na razie - zależy, co zrobi Vin. Widział już przecież cały ten bałagan na stoliku i teatralny wstęp blondyna. No cóż, może nie zareaguje. Martin odłożył prywatny telefon na stolik, bębniąc palcami o blat w zamyśleniu. Co dalej?

Vin przyniósł kubek z herbatą i postawił go nieopodal; nie wydawał się specjalnie rozmowny. Przez chwilę blondyn bił się z myślami, czy go zagadywać, i już uznał, że należy dać sobie spokój, gdy położony na stoliku pomiędzy nimi telefon zaczął wibrować. Nie dało się tego nie zauważyć: na wyświetlaczu pojawiła się czerwona i zielona słuchawka, a nad nimi, jak zły omen, wypisane białymi literami: William. Po kropce dodane "fuck you"; dziecinne przyzwyczajenie, którego teraz bardzo, bardzo żałował.
Gdyby był człowiekiem, Martin na pewno poczułby uderzenie gorąca, ścisk w gardle i nagły skok ciśnienia; może nawet nad wargą pojawiłaby się mała kropelka potu. Zamiast tego siedział bez ruchu, gapiąc się przez chwilę, która wydawała się wiecznością, na uporczywie wibrujący telefon i zaciskając dłoń w pięść, ukryta w kieszeni ciemnozielonego płaszcza. Kurwa mać!
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Druga w nocy w czwartek   Druga w nocy w czwartek - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Druga w nocy w czwartek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica południowa: Greenfield :: Gastronomia-