a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Opuszczona Posiadłość


 

 Opuszczona Posiadłość

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyPon 09 Gru 2019, 22:59

Opuszczona Posiadłość 1_flia10
Sporo osób zna mieszczące się na bagnach ruiny, jednak daleko w głębi mokradeł stoi zapomniana posiadłość do której docierają nieliczni. Podmokły teren bardzo ją zniszczył i grozi zawaleniem a jednak nadal jest w całości. Śmiałkowie którzy doszli aż tak daleko twierdzą że w oknie na poddaszu czasem pali się światło, a na progu stoją zapalone świeczki które czasem zapala starsza mieszkanka Fostern. To wszystko jest o tyle dziwne że przez błotnisty teren niemal niemożliwe jest przejście, tak żeby dojść do drzwi.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyWto 10 Gru 2019, 11:13

Nie długo po przybyciu do miasta postanowił wykorzystać w pełni noc, udając się na wycieczkę krajoznawczą. Potrzebował poznać jak najwięcej terenu. Obecnie też poszukiwał dodatkowego miejsca na swoje eksperymenty. Nawet jeżeli dopiero tutaj przybył, wolał się zabezpieczyć na każdą sytuacje. Wkraczając na ziemie niczyje, minął ruiny które nie nie były jakoś szczególnie interesujące, przez co eksplorował dalej. Wiedząc od starszych mieszkańców iż niedaleko jest jakaś opuszczona chatka, postanowił do niej się skierować. Niemalże gdy tylko wstąpił na podmokłe tereny, zdał sobie sprawę iż są one idealnym miejscem do rzezi. Utrudnione poruszanie,  zerowa możliwość poruszania się samochodem, już nie mówiąc o zasięgu, a raczej jego braku. Wielkie umysły myślą  podobnie, dlatego tez musiał uważać gdzie się stawia kroki, by zwyczajnie nie wpaść po szyje. W tym celu na swoje buty nawiązał nieduży płat kory drzewnej, upewniając się wcześniej iż ta za szybko się nie rozleci, by ułatwić sobie marsz. Maszerował spokojnie i bez pośpiechu, a gdy tylko ujrzał opuszczoną posiadłość, to zaczął się jej przyglądać, zastanawiając się jak do niej podejść.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptySro 11 Gru 2019, 01:06

Zabawa w pochowanego


Wiatr kołysze w locie ćmy
Wilki śpią mocno, że aż strach
I tylko ty nie śpisz, duszko ma
Boisz się nocnic, złych wietrznic i zjaw

Noc była zimna, ale co to dla wampira... Urok bagien jednak nie odstraszył delikwenta, ani plotki o czających się w nich potworach. Na pewno jednak gdy szukał informacji o tym miejscu czy też wyjątkowych zakamarkach miasta, doszły go słuchy o rzekomo nawiedzonym domu. Ludzie niejednokrotnie widzieli palące się w jego oknach światło czy też cienie postaci. Czuli się obserwowani... Podobno dawno temu doszło tu do brutalnego morderstwa młodej kobiety. Sprawę jednak szybko zamknięto.
Do dziś wokół budynku znajdują się charakterystyczne, żółte policyjne taśmy z zakazem zbliżania się czy wstępu...

Mimo podmokłego terenu dom stał bardzo stabilnie. Nie było widać śladów większego zniszczenia czy oznak zawalania się. Konstrukcja była ceglano-drewniana, choć gdzieniegdzie pojawiały się ubytki. Mimo dziwnego uczucia obserwowania, wampir nie czuł nic bardziej niepokojącego. Mogli to być jacyś "sataniści" nieco wystraszeni, że ktoś pojawił się w miejscu ich spotkań... Do domu najłatwiej było się dostać kładką od wschodniej strony domu, która na starą nie wyglądała. Okolica była cicha co nie powinna dziwić ze względu na jesienną porę roku.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyCzw 12 Gru 2019, 13:26

Poświęcił dłuższą chwilę, na przyglądnięciu się posiadłości. To, że jeszcze stała było imponujące, ale nie dla Hozze, który sam mieszkał jak bogacz w zniszczonym budynku, a raczej pod nim. Wątpił jednak by coś takiego przeszło w takim terenie, ale budownictwo to szeroki temat, więc na pewno był na to jakiś patent, skoro dom jeszcze stał. Uczucie obserwacji nie było dla niego problemem, zwłaszcza na takich terenach, gdzie podświadomość nakazywała mieć oczy dookoła głowy. Polegał na słuchu i pozostałych zmysłach, nie negując w pełni uczucia bycia obserwowanym. Zauważywszy kładkę, postanowił z niej skorzystać. Nie taki stary wygląd upewniał go iż była to robota żywej istoty, a nie jakiś mary. Zdejmując swoje "leśne buty" umieścił je na początku mostku, po czym spokojnym chodem postanowił podejść pod dom.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyPią 20 Gru 2019, 01:04

Kładka była solidna. Naprawdę ktoś musiał regularnie odwiedzać to miejsce. Twoim oczom ukazały się jednak nikle palące się już świece. Parę godzin temu ktoś był tutaj je zapalić. Miejsce te było owiane tragiczną historią. Może rodzina zamordowanej dziewczyny? Drzwi do domu były wykonane ze spróchniałego już drzewa i lekko uchylone. Kołysane przez delikatny wiatr. Każde okno było zabite deskami i to dość starannie. Również im bliżej byłeś to mogłeś zauważyć jakieś graffiti i trzepoczące na wietrze policyjne taśmy z napisem "KEEP OUT".
Uczucie obserwowania nasiliło się jednak nie wyczuwałeś fizycznej obecności blisko czy jakiegoś bicia serca. Cisza.
Miejsce wydawało się ciekawe. Czy wampir stchórzy i odejdzie czy jednak postanowi zajrzeć do środka?

Jak wszedł do środka:
Spoiler:
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyPią 20 Gru 2019, 11:32

Postanowił iść dalej, mając nic innego jak Déjà vu. Wynikało to jednak z tego iż patrząc na ten dom, czuł, jakby patrzył na swój dom. Być może to był główny czynnik tego iż mężczyzna nie uciekał, a czuł się tu na tyle swobodnie, że postanowił bez większych oporów iść dalej. Stając przed wejściem zerknął chwile na taśmy i na wszelkie uwagi w kierunku nieznajomych. Dopiero po tym skupił się na starych drzwiach.
Postanowił przejść przez próg wsłuchując się w otoczenie, nie dostrzegając jednak w nim nic niepokojącego. Znajdując się w wąskim korytarzu, zaczął powoli stawiać kroki, a gdy tylko doszedł do jego ucha skrzyp, zerknął na swoją nogę, przez którą ten dźwięk powstał. Pokręciwszy głową, postanowił iść dalej, gdy niespodziewanie przystanął, gdy tylko poczuł ludzką krew. Przeszedł cały hol powoli zaczynając upewniać się skąd bije zapach, by to właśnie w tym kierunku podążyć za nim.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyCzw 26 Gru 2019, 18:56

Dom cały skrzypiał. Każdy twój krok wywoływał mniejszy bądź większy hałas. Słychać było jednak cykady czy żaby, które były wokół bagien. Nic jednak co mogłoby wskazywać na zagrożenie. Podążyłeś zapachem krwi. Świeża czy zaschnięta? Nie mogłeś ocenić. Zapach był intensywny. Dobiegał z salonu na końcu holu, którego szedłeś. Drzwi były zamknięte, a jednak zapach się wydostawał? Czyżby ktoś niedawno kogoś zamordował? Jakiś głodny wampir czy inna bestia?
Po drodze jednak, w połowie holu, były jeszcze dwoje drzwi. Po lewej i prawej stronie. Jedne uchylone (prawe) na oścież ukazywały jakieś pomieszczenie w stylu biura. Meble poniszczone i wszystko splądrowane. Drugie były zamknięte.

Które drzwi wybierze wampir?
Spoiler:

Drzwi po lewej stronie korytarza holu:
Spoiler:
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyWto 08 Cze 2021, 20:40

Hiazynt nie do końca wiedział, ponownie, co nim kierowało, gdy wybierał miejsce spotkania z Virgo Tenebris. Ciągnęło go do tajemniczych ruin z powodów mu nie do końca znanych. Ot, może zwykły kaprys? Czy też chęć zgłębienia miejskich plotek? Ani on, ani Roderyk nie tracili wcześniej czasu na takie bzdury jak jakieś plotki o duchach w opuszczonej rezydencji na obrzeżach miasta. W końcu czego ludzie nie gadają?
A jednak, był tutaj. Zjawił się zgoła zwyczajnie, ot, idąc jak normalny człowiek. Ubrał się niezbyt adekwatnie do okolicy. Ba, mając na uwadze fakt, iż pogoda wieczorami dalej bywała chłodnawa, zarzucił nawet płaszcz. Czemu? Ot, ponownie, z trudnego do zrozumienia dla niego samego kaprysu.
Hiazynt mimo wszystko trzymał się na pewien dystans od głównego wejścia do budynku. Zamiast tego oczekiwał przy zmurszałych, starych schodach. Cała posiadłość cuchnęła wilgocią i grzybem, lecz wampirowi to nie przeszkadzało. Był zbyt skupiony na samym sobie. Nie potrafił powiedzieć, co nim kieruje. Czemu to też tak rozpaczał nad zwykłym wampirem? To, co zrobił, było głupie i lekkomyślne. Jeśli wampirzyca okazałaby się być kimś o łatwo dających się zszargać nerwach, mogłoby dojść do bójki. Czemu więc ją w ogóle zaczepił?
Domyślał się czemu. Pragnął krwi. Nie po to, by zjeść. Po to, by ponownie poczuć ów fantastyczne uczucie spełnienia. O tyle dobrze, że nie rzucił się na tajemniczą Octavię. Lecz jak długo będzie w stanie trzymać swe popędy na wodzy?


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyWto 08 Cze 2021, 21:49

Po pierwsze... sama nie wiedziałam dlaczego akurat to miejsce wybrał, ale Estera wyraziła się jasno... powinno to być miejsce bez ciekawskich uszu i gwarantujące nam spokój. Jak by na to nie patrzyć... to spełniało warunki. Po drugie, Hiazynt naprawdę miał jakieś skrzywione poczucie estetyki... Różnymi słowami opisała bym starą posiadłość ale "piękna" nie było między nimi. To był naprawdę ciężki dzień, więc tą ostatnią nieprzyjemną rzecz chciałam mieć już za sobą. Przebrałam się jeszcze w moim mieszkaniu w coś chociaż odrobinę bardziej odpowiedniego na spacerek po zabłoconych moczarach i podjechałam samochodem... przynajmniej na tyle na ile mogłam. Wpadłam jedynie na chwilę do Anishy żeby odebrać ostatnią krew której potrzebowałam dla tej staruchy i gdy byłam już na miejscu... wyciszyłam telefon. Nie chciałam przecież żeby ktoś mi przeszkadzał, co prawda nie do końca wiedziałam jak to wszystko będzie wyglądało ale rozdzwoniony telefon to na pewno ostatnie czego nam trzeba. Nie wzięłam ze sobą niczego po za drobnym plecakiem w którym miałam wszystko dla Estery i zaczęłam przechodzić bagno. To nie było łatwe nawet dla wampira, ale w końcu z uwalonymi płotem nogami dotarłam do posiadłości. Prawie od razu wiedziałam że Hiazynt już tam na mnie czeka i jak zwykle w jego obecności poczułam to dziwne ukłucie. Zupełnie jak by samą swoją obecnością budził we mnie poczucie winy, pomieszane z tęsknotą i gniewem. Rozejrzałam się żeby ocenić czy popleśniałe deski nie zwalą się nam na głowę i zaczesałam włosy do tyłu.
- Dzień dobry Hiazynt... - w zasadzie sama nie wiedziałam co powiedzieć więc uznałam że po prostu się przywitam i położyłam plecak na ziemi.
- Zaraz powinna być, nie zmieniłeś przypadkiem zdania w między czasie? - zapytałam chowając ręce do kieszeni.
Oczywiście że nie zmienił... czego mógł by chcieć innego, sam to powiedział przy naszej ostatniej rozmowie, a jednak miałam jakieś złe przeczucia.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyWto 08 Cze 2021, 22:12

Tego wieczoru trochę wiało, przez co jakieś nie do końca domknięte a może po prostu ułamane okno na piętrze co jakiś czas trzaskało w starą okiennice. Ostatnie dni były słoneczne i roślinność dosyć szybko bujnie strzeliła do góry odradzając się po okresie zimy. Wokół były już gęste trawy i trzciny które wkrótce wypuszczą pałki wodne, miejsce na swój sposób było więc ładne. Sama posiadłość była zniszczona, upływ czasu, do tego na tak podmokłym terenie poważnie dawał o sobie znać. Nowe pozostawały jedynie świeczki które stały na samym progu. Wokół były ślady po wosku co znaczyło że nie jedna już zdążyła się tutaj wypalić, po za tym panował tutaj półmrok i cisza, przerywana jedynie melodiami granych przez kilkanaście świerszczy w okolicy.
- Powiedź mi czy masz wszystko dziedziczko? - rozległ się nagle głos staruszki która zupełnie z znikąd pojawiła się kawałek za Hiazyntem. W zasadzie wstawała właśnie bo siedziała na jakiejś drewnianej skrzynce, żaden z przybyłych nie zauważył, czy nawet nie usłyszał jej wcześniej, zupełnie jak by używała jakiegoś rodzaju ukrycia, bo nawet jej zapach pojawił się dopiero w momencie w którym się odezwała. Stara Estera miała w ręce brzozowy kij, wsparła się na nim gdy się podnosiła i koszyk który leżał przy skrzyni.
Podeszła kawałek do swoich "klientów" rozglądając się i cicho wzdychając.
- Dobre miejsce... tak... bardzo dobre... wiele oczu jest tu w nas wpatrzonych ale to dobrze. Koniec żartów, musicie zrobić dokładnie to co mówię... daj mi wszystko dziewczyno, a ty przydaj się na coś... plecy już mam nie te, wysyp z soli okrąg wokół nas ale nie zamykaj go... zostaw otwarty z tej strony. - mówiła dyrygując nimi, a na koniec zastukała parę razy kijem jak by chcąc dodatkowo zwrócić na siebie uwagę wampira i pokazała kierunek prowadzący do drzwi.
- Sól jest w koszyku... jeśli macie jakieś pytania, tylko nie głupie to teraz. Jeśli macie wątpliwości i chcecie się wycofać to teraz. Jeśli właśnie przypomnieliście sobie że macie coś bardzo pilnego do załatwienia i musimy się śpieszyć... to zrezygnujcie już teraz. Trochę czasu tu spędzicie z starą Esterą. - dodała z dziwnie niepokojącym uśmiechem.

Proponuję żeby kolejkę na razie zostawić bez zmian tj. Hiazynt, Virgo, Mg. W razie czego będę pisać o zmianach Smile
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyWto 08 Cze 2021, 23:24

Hiazynt długo nie czekał na Virgo, zdążył już jednak popaść w swego rodzaju myślowy, filozoficzny marazm. Okolica była doprawdy cudna i sprzyjała kontemplacji przyrody jak i własnej świadomości. Własnych myśli, przemyśleń, osądów, filozofii. Obecnie wampir uświadomił sobie, że jest jedna, bardzo ważna rzecz, jakiej nie wziął pod uwagę. Zrozumiał to, gdy ujrzał ponownie na swe własne, żywe oczy Virgo.
Otóż coraz trudniej było mu rozdzielić uczucia Roderyka wobec wampirzycy od jego własnych. Sam przecież nie był nigdy nazbyt nią zainteresowany, teraz jednak ekscytował się faktem, iż ją ujrzy. Oczywiście sprawa przemiany była o wiele bardziej istotna, jednak wampir nie mógł się oprzeć, by nie obrzucić spojrzeniem jej zgrabnej, łabędziej szyi.
Co gorsza, wampirzyca po prostu była piękna. To obiektywne stwierdzenie nie ułatwiało Hiazyntowi przebywania w jej towarzystwie. I tym bardziej pogłębiało jego głód krwi...
- Dobry wieczór, Virgo. Na swoje i zapewne twoje szczęście, nie zmieniłem. Ufam, że ty również jesteś w pełni świadoma konsekwencji? - wampir mógł tym zapewne zniechęcić Virgo, ale nie należał do osób o zbyt wysokim poziomie empatii. Toteż nie miał pojęcia, jak wampirzyca zareaguje na jego słowa. Jednak chciał, by wszystko między nimi było jasne. Z trudem powstrzymywał się od spojrzenia niżej. Utrzymanie kontaktu wzrokowego było naprawdę trudne.
Przybycie Estery było dla niego zaskoczeniem. Nie spodziewał się, by jakaś staruszka znała się tak dobrze na wampirycznym rzemiośle. Lepiej, niż on sam czy chociażby Virgo. Ach, świat był pełen niespodzianek! Nie zrażał się jednak, absolutnie nie. Wręcz przeciwnie, rzec by można. Okazja do nauki czegoś więcej o magii, a przy okazji zgłębienie tajemnic innej osoby? Ach, to wieczór idealny!
Oraz, dzięki obecności osoby trzeciej, łatwiej było Hiazyntowi zignorować fizyczny aspekt Virgo.
Bez słowa ruszył po sól. Jakże wspaniały był to materiał. Tak niedoceniany, a tak wszechstronny! Wielu rzekomo potężnych magów, w tym i z jego gatunku, poszukiwało idealnego izolatora do kręgów magicznych. Ileż lat pracy, ileż zmarnowanego potencjału! Całkowicie bezsensu...
- Ufam, że to również będzie potrzebne? - zadał pytanie bardziej grzecznościowo i formalnie, wyciągając z kieszeni płaszcza zawiniątko. Odpakował je bez większej zwłoki, ujawniając fiolkę z krwią. Wyjątkowo ciemną, gęstą krwią. Która tak cudnie pachniała, pięknie grała na zmysłach, przyciągała wzrok...


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptySro 09 Cze 2021, 21:53

Normalnie... tak, jego słowa mogły by mnie jeszcze otrząsnąć i zniechęcić. Pchnąć w kierunku w którym rezygnuje i zapominam o sprawie, ale niestety nie tym razem. Bez względu na to jak beznadziejnych wyborów dokonywałam cały czas po śmierci Roderyka, to on zawsze pozostawał w moim sercu. Skoro byłam skłonna naginać zasady, przymykać oczy na różne rzeczy kiedy jeszcze żył, to dziś gdy jego nieobecność doskwierała mi tak mocno, fakt że mogłam jeszcze coś dla niego zrobić był na tyle silną motywacją że nie mogłabym z tego zrezygnować. Tak... chodziło mi też o to żeby Hiazynt został moim nauczycielem, jednak spójrzmy prawdzie w oczy, nie wiedziałam czy jeśli chodziło by tylko o to, to tak uparcie bym nadal tu tkwiła. Chodziło mi tylko o dobro Roderyka, zawsze... Bez względu na konsekwencje.
- Nie... nie zmieniłam. - odpowiedziałam jedynie.
Zamierzałam usiąść na jednym z pierwszych schodków kiedy dotarł do mnie znajomy głos staruchy. Prawie podskoczyłam! Nie wiele jest osób które z taką łatwością są w stanie podejść do dwójki wampirów gdzie jeden to długoletni, wprawiony wojownik, a drugi to czystokrwisty. Nie odpowiedziałam od razu na jej pytanie tylko otworzyłam plecak i wyjęłam wypełnione szkarłatnymi płynami fiolki.
- Dwóch czystokrwistych, łowca i ludzkie dziecko... - wymieniłam obracając je w dłoni.
Krew Nathaniela miałam od kiedy był w śpiączce, moja nie była najmniejszym problemem, podobnie jeśli chodzi o krew niemowlaka którą załatwiła Anisha. Najbardziej problematyczną była ta... nietypowa krew łowcy, miałam nadzieje że nie ma to znaczenia z jakiego konkretnego rodzaju łowcy pochodzi. W zasadzie krew rycerza powinna być nawet silniejsza niż pierwszego lepszego chłystka po rytuale. Gdy Hiazynt wyjął ostatnią fiolkę z krwią na chwilę zawiesiłam na niej spojrzenie szarych oczu, nie do wiary że ostatecznie musiałam go o nią prosić. Nie wiem czy gdyby nagle nie pojawiła się przede mną Katherina i ofiarowała swoją w zamian za drugą szansę to czy bym się nie zgodziła. Cóż... na pewno przemyślała. No ale trudno... ostatecznie to tylko krew, zwykły środek do celu.
- Tak... i trzeci czysty. Mamy wszystko czego chciałaś. - dokończyłam myśl i podałam całą krew staruszce.
- Nasza umowa pozostaje bez zmian, obiecałaś że nikomu z nas nic się nie stanie i nie chcesz za pomoc żadnej zapłaty? - upewniłam się jeszcze.
Cóż mogę rzec... nie ufałam jej, co podkreślałam już nie raz, ale nie miałam nikogo innego. Żadnego wyjątkowego asa w rękawie.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptySro 09 Cze 2021, 23:05

Staruszka wsparła się na kiju trzymając na nim obie dłonie, przyglądała się najpierw fiolką które pokazała jej Virgo i uniosła nieznacznie jedną brew. Nie odezwała się jednak ani słowem tylko wpatrywała się w wampirzycę z wyczekiwaniem. Tą scenę jednak przerwał Hiazynt, kobieta odwróciła się lekko by na niego spojrzeć, czy raczej na to co ze sobą przyniósł i ku zdziwieniu zapewne wszystkich zaśmiała się.
- No no... przyznaję że stara Estera nie doceniała was. - powiedziała i pierwszą fiolką jaka trafiła w jej ręce była właśnie ta przyniesiona przez Hiazynta.
Zanim wiedźma sięgnęła po kolejne obróciła kilka razy krew w dłoni, wyglądało to jak by była jakimś jubilerem i właśnie sprawdzała autentyczność jakiegoś pierścionka z wielkim kamieniem.
- Dokończ... - ponagliła w końcu wampira i sama wróciła do swojego koszyka.
Wyciągnęła z niego jakąś zdobioną runami metalową miseczkę, ostrożnie położyła w niej pierwszą fiolkę i nieco utykając i wspierając się swoim patykiem zaniosła oba do środka kręgu. Wróciła po kolejną, każdą dokładnie obejrzała jak by naprawdę mogła poznać czy są to autentyki i nawet lekko westchnęła ni to z rozczarowania, ni to z swego rodzaju tęsknoty? Podobnie jak wcześniej włożyła fiolki do miski i usiadła na kolanach kładąc swój kij za krąg.
- Uważaj dziewczyno... słowa mają różne znaczenia. Powiedziałam że jeśli się uda to wszyscy wyjdziemy stąd żywi, nie obiecałam że cali i zdrowi. Ty możesz przez jakiś czas czuć się osłabiona, nudności lub zawroty głowy. Powiedziała bym jak byś zachorowała na grypę ale i tak nie będziesz miała pojęcia o czym mówię. A ty... - mówiła ostatecznie spoglądając na Hiazynta.
- Ty masz dziś dwa wyjścia, zginąć lub otrzymać niewyobrażalną siłę nieśmiertelności. Zapamiętaj po co tu dziś jesteś, a wszystko skończy się pozytywnie. Do rzeczy, w koszu jest sztylet. Niech weźmie go dziedziczka starszej krwi i usiądzie tu ze mną. Ty poczekaj chwilę po za kręgiem... pierwszym było łatwiej, dawniej duchy chętniej chodziły po ziemi, wiele istot o których nie macie pojęcia żyła tutaj. Teraz niestety musimy przywołać matkę waszego gatunku, jako że twoja krew pochodzi od dawnych wampirów rytuał powinien być prostszy do przeprowadzenia. Nie walcz, tylko pozwól sobą kierować, a ty sługo olch... kiedy powiem, zamkniesz krąg z nami w środku. - mówiąc i czekając na Virgo otworzyła fiolki i wlała po odrobinie do przygotowanego naczynia.
Wymieszała krew swoimi palcami którymi później narysowała jakieś dziwne symbole na spróchniałych deskach podłogi.
- Stań za nami, żeby nie stać na drodze tym którzy będą chcieli tu wejść... później... cóż, później będziemy improwizować. Nie robiłam tego wcześniej, trudno powiedzieć jak zachowa się Lilith, stąd środki ostrożności. - dodała i gdy Tenebris do niej dołączyła, narysowała jeden symbol z krwi na jej czole i po jednym na dłoniach.
Krew pachniała intensywnie, zwłaszcza dla Virgo która była nią nieco umazana, Estera zdawała się jednak nijak nie przejmować tym że jest przy niej dwójka wampirów. Właściwie jakby się tak nad tym zastanowić, to ona sama zdawała się nie wydzielać żadnego zapachu. A może raczej atrakcyjnego zapachu, sugerującego że można by się było nią karmić. Pachniała mocno ziołami i w zasadzie niczym więcej.
- Jeśli nie macie pytań, zróbcie jak powiedziałam... daj mi ręce dziewczyno. - powiedziała jeszcze wyciągając do wampirzycy swoje dłonie.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyCzw 10 Cze 2021, 20:26

Hiazynt słuchał urzeczony niczym dziecko słów Estery. Cała powaga sytuacji zdawała się docierać do niego połowicznie. Co było o tyle ironiczne, iż zazwyczaj to on był tym, który nawet nie wysili się na choćby drobny żarcik czy jakąś żartobliwą uwagę, tylko był poważny w każdej swej wypowiedzi i geście. Czasami będąc przy tym oczywiście trochę zbytnio ekspresyjnym...
Teraz jednak cała sytuacja sprawiała, że cieszył się nieomal jak dziecko. Gdy usłyszał tytuł "Sługi Olch" z ust staruszki przeszedł go przyjemny dreszczyk. Skąd Estera niby mogła wiedzieć, skąd pochodził? Czyżby jej Virgo wszystko powiedziała? Ale przecież nawet wampirzyca nie znała i nie używała nigdy tego tytułu w stosunku do niego. Staruszka musiała mieć zatem dostęp do wiedzy wykraczającej poza zwykłe, fizyczne i materialne dostrzeganie świata. Ach, jakże to Hiazynta fascynowało! Czuł się nieomal, jakby odnalazł swoją nową mentorkę w życiu, swoją nową przywódczynię. Gdyby tylko nie była ludzką kobieta, a wampirzycą, mogącą dzielić się z nim sekretami ich gatunku...
- Pozwolę sobie zapamiętać to i owo, staruszko. Z przyjemnością rozmówię się z tobą w bardziej komfortowych okolicznościach - przemówił powoli, analizując słowa Estery.
Zrazu ochłonął, przyjmując z pełną powagą to, co miało nadejść. Wypowiedź kobiety była niezbyt optymistyczna, lecz, jakby nie patrzeć, Hiazynt nie miał zanadto wielkiego wyboru. Owszem, póki co ofiara Roderyka pozwalała mu żyć i do tego odzyskać znaczącą część mocy. Na ile jednak ten stan rzeczy był trwały? Tego nie wiedział. Rytuał mógł być jedyną szansą na permanentne uratowanie jego żywota.
Pewna świadomość zagrała na granicy jego własnej. Hiazynt początkowo nie zrozumiał przekazu, lecz gdy tylko skupił się na sekundkę, zrozumiał. Roderyk, a właściwie to, co z niego zostało, upominał się o swoje. Przekazywana przez niego wiadomość ni była słowami. Raczej intencjami, bądź myślami. A raczej jedynie ich odpryskami. Mimo tego, kształtowały się one w jasny przekaz.
Nie pozwól jej na to! Nie narażaj jej na to!
Lecz umarli w końcu głosu nie mają...


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyCzw 10 Cze 2021, 21:46

Nie podobało mi się to że zupełnie zignorowała kwestie ceny jaką przyjdzie mi zapłacić za ten cały cyrk, w ogóle nie podobało mi się nic co mówiła, ale czułam że nie mam wyboru. Oczywiście że go miałam! Jednak w moim mniemaniu nie było innej opcji, kiedy ta stara jędza kazała mi przynieść ostrze, pośpiesznie spojrzałam na Hiazynta który wyjątkowo jak na siebie kipiał entuzjazmem. Kobieta przed chwilą mówiła o tym, że ten może nie przeżyć, a on zdawał się w nią wpatrzony jak w obrazek. Trudno było mi w tych okolicznościach zachować chociaż odrobinę swojego uporu, jeśli chciałam żeby Roderyk wrócił do domu, a Hiazynt zaczął mnie uczyć to musiałam się teraz podporządkować rozkazom Estery. Nie sądziłam że będzie to dla mnie tak nieprzyjemne i mimo wszystko trudne. Kazała mi jedynie przynieść nóż i siąść obok siebie w jakimś pieprzonym kręgu! To nie był wymagający rozkaz, a jednak mimo że to odczucie było przerośnięte, czułam się jak by ktoś mnie szarpnął za smycz. A ja po prostu poszłam po sztylet i usiadłam naprzeciwko staruszki, pozwalając jej mazać po swojej skórze krwią. Inaczej niż gdyby to miało miejsce w innych warunkach, skupiłam się na jej zapachu... pachniała naprawdę przyjemnie. Czułam się niemal lekko otumaniona jej zapachem ale potrafiłam nad sobą panować, a dzięki temu skupiałam się na czymś innym. Kiedy wreszcie skończyła swoje paplanie i kazała mi podać swoje dłonie wzięłam głęboki wdech. Zamknęłam dłoń na której nosiłam sygnet po Roderyku, w drugiej dłoni... tak bardzo chciałam żeby to on dzielił tą chwilę ze mną. Żebym organizowała to tylko dla niego i tylko dla niego się poświęcała. Zerknęłam na Hiazynta który posłusznie zajął miejsce za nami i zmusiłam się do lekkiego uśmiechu.
- Niezależnie co się stanie, jeśli zawalisz i tutaj zginiesz to gwarantuję ci że cię znajdę i będę dręczyć przez wieczność... Masz dać z siebie wszystko i zabrać go do domu bo gorzko pożałujesz, jasne? - nie oczekiwałam odpowiedzi, po prostu musiałam mu przypomnieć dlaczego ostatecznie się zgodziłam... musiałam to powiedzieć dla siebie.
Podałam dłonie kobiecie lekko się wzdrygając gdy tylko dotknęły jej skóry... nie miałam pojęcia kim była, czy to prawda że znała jeszcze moją matkę, czy to ona przyczyniła się do jej śmierci, czy to co powiedziała Mirze że każdą kolejną decyzją pogrążam to miasto? Sąd to miała wiedzieć jeśli była człowiekiem? Chyba że nie była... z resztą w tej chwili to i tak bez znaczenia skoro już byłam gdzie byłam.
- Zaczynajmy...
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyCzw 10 Cze 2021, 22:30

Stara Estera zdawała się w pewnym momencie nawet rozbawiona słowami Hiazynta, a może to po prostu ten jej dziwny wyraz twarzy, a nie uśmiech? Tak czy siak, nie obejrzała się nawet na wampira, zajęta kreśleniem tych swoich znaczków.
- Wasze ścieżki są wyjątkowo zawiłe, kto wie czy ponownie przetną się z tą po której chodzi stara Estera. - powiedziała w końcu zerkając na mężczyznę, gdy i tak czekała na ruch Virgo.
- Niemniej, być może jest coś co Estera mogła by od ciebie chcieć w zamian za pogaduszki w przyszłości... o ile twoja nić nie zostanie dziś przecięta. - dodała i skupiła się na czarnowłosej wampirzycy siedzącej na podłodze przed nią.
Zignorowała słowa czystorwistej, w końcu i tak nie były kierowane do niej, kiedy jednak w końcu chłodne kobiece dłonie dotknęły jej skóry natychmiast je zamknęła, jak by chcąc uniknąć tego że wampirzyca się wycofa. Jej chwyt był silny... wyjątkowo silny, mimo że same ręce pozostawały ciepłe jak by naprawdę należały do człowieka. Staruszka rozejrzała się po pomieszczeniu i zachichotała.
- Oj nie jesteśmy sami... oj nie... - mruknęła i zamknęła oczy mrucząc coś pod nosem.
Trwało to dobrą chwilę w której nie wydarzyło się zupełnie nic. Było cicho, nie licząc trzaskania tego starego okna na górze i świszczenia przez to że było otwarte, wiatru po pokojach. Był wieczór, a to były bagna... w trawach grały świerszcze, gdzieś dalej jakieś wodne ptactwo wzbiło się do lotu, jakiś borsuk w niedalekiej okolicy wychodził na żer specyficznie poszczekując. I nagle po prostu... zrobiło się cicho... Zamilkł nawet wiatr, a przez to ono przestało obijać okiennice.
- Zamknij oczy dziedziczko starszej krwi... pamiętaj, nie walcz tylko się podporządkuj. - mruknęła nagle Estera.
Młodą, czarną kotkę która siedziała na progu domu, zwrócona bokiem do zebranych w środku mógł więc teraz zobaczyć jedynie Hiazynt, jej ogon poruszał się powoli, lekko falując na boki, zdawała się obserwować coś w trawach na zewnątrz. Gdy Estera jednak wróciła do tego swojego mamrotania, żółte oczy skierowały się na rosłego wampira za kręgiem i wtedy mógł już dostrzec co z zwierzęciem było nie tak. Miało jak by wycięty w skórze na czole księżyc, a samych głów było trzy z czego każda krwawą bliznę miała z inną fazą księżyca - malejący, pełnie i rosnący. Trzygłowy stwór ruszył w końcu w stronę siedzących kobiet obserwując je z zaciekawieniem. Zawahał się tuż przy przerwie która była w kręgu, jedna głowa zerknęła na jedną krawędź, a druga na drugą, podczas gdy środkowa syknęła z niezadowoleniem. Dłonie Estery zacisnęły się nieco mocniej i na chwilę przerwała swoje mamrotania.
- Nie otwieraj oczu... wszystko jest tak jak być powinno, s ty... przygotuj się sługo olch. - powiedziała i wróciła do wcześniejszego zajęcia.
Kotka jednak znów posłała zainteresowane spojrzenie w stronę wampira i tym razem pewniej weszła w krąg do którego tak ją zapraszali. Najpierw obeszła wnętrze okręgu, żeby później chwilę połasić się do boku wampirzycy. Jej futro było zimne, nieco wilgotne jak by przed chwilą ktoś wykopał trupa z ziemi, podobnie z resztą pachniało. Reszta, stała się dosyć szybko. Kotka wskoczyła na kolana Virgo i rozpłynęła się w czymś co przypominało czerwoną mgiełkę która jak by... "osiadła" na czarnowłosej, powoli stając się zupełnie niewidoczna. Wtedy jednak czystokrwista skuliła się i zaczęła trząść, sprawiała też wrażenie jak by nie mogła złapać oddechu. Estera przerwała swoje paplanie i z tempem nie przypominającym już obolałej staruszki poderwała się do góry, wychodząc zza krąg.
- Zamknij krąg! - poleciła jedynie wampirowi.
Uczucie mogło przypominać jak by dziewczyna się czymś zakrztusiła, na pewno nie było to przyjemne jednak po chwili w której wykaszlała na podłogę odrobinę krwi, w końcu zaczęła się uspokajać. Tyle że coś zdecydowanie się zmieniło, jej aura stała się wręcz przytłaczająco ciężka i mroczna.
- Hmmm... znam ten zapach... - odezwała się nagle sama Virgo.
- Córka Kaina, kto by pomyślał! - dodała wstając i odsuwając włosy z swoich całkowicie czarnych oczu.
Podeszła do samej krawędzi kręgu i wyciągnęła rękę w stronę Hiazynta, ta jednak natychmiast została odrzucona jakby usypany krąg ją lekko poraził.
- Chcesz tego co Kain prawda? Wreszcie jakaś rozrywka! Po tylu latach... ahhh tak ukraść jedną z zabawek córy Olch, nie mogłabym sobie tego odmówić. - powiedziała nie zrażona i lekko oblizała usta.
- Chodź do mnie... dam ci to czego ta bardzo pragniesz... - mówiąc to cofnęła się do środka kręgu żeby zrobić mu miejsce.
Estera jednak zatrzymała go ruchem dłoni.
- Pamiętaj co ci mówiłam, nie zapomnij po co tu jesteś... A teraz... idź... - gdy skończyła mówić swoją ostatnią radę, odsunęła dłoń pozwalając wampirowi ruszyć przez barierę.


[Lilith na tą chwilę przejęła ciało Vi, dlatego aż do odwołania piszemy tylko w dwóch tj. Hiazynt, Mg]
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyPią 11 Cze 2021, 18:00

Ohhhh, to była kolejna ciekawa informacja! Czego to też Estera mogła chcieć od Hiazynta? Wszak nigdy wcześniej nie mieli okazji zamienić ze sobą choćby słówka, nawet pisanego. Wampir nie sądził również, by mieli jakichkolwiek wspólnych znajomych, poza Virgo oczywiście. On nazbyt towarzyską osobą wszak nie był. Cóż...Może Roderyk ją znał? Tego Hiazynt zweryfikować nie mógł. Nie miał swobodnego dostępu do wspomnień swego przyjaciela. Lecz wampir nigdy nic o Esterze nie wspominał. Hiazynt powątpiewał zatem, by ją znał.
Tym bardziej zainteresowało go, cóż to takiego mogła od niego chcieć Estera. I co też ciekawego mogła mu zaoferować w zamian. Jaką to też wiedzę, jakie to też tajemnice...
Mężczyzna początkowo nie zwracał zanadto uwagi na kota, skupiony na dwójce kobiet. Jednak po pewnym czasie, gdy wszystko ucichło, spojrzał na tajemnicze stworzenie. I wtedy nawet on się przestraszył i zadziwił jednocześnie. Serce wampira zatrzymało się na chwilę, by zaraz uderzyć kilka tonów pod rząd. Cóż to była za istota? Hiazynt w swym długim żywocie już niejeden raz widywał przeróżne stworzenia. Pędząc w Orszaku Olszy widział więcej, niż niejeden kilkusetletni wampir. Lecz to? To było coś innego coś zgoła innego. Nie chciał i jednocześnie chciał spoglądać na dzikiego stwora.
Z dziwnego stuporu wyrwało go nagłe polecenie Estery. W pierwzej sekundzie zapomniał, co też miał uczynić. Gdy jednak spojrzał na staruszkę, natychmiastowo przystąpił do działania. Szczęśliwie, nie za późno. W myślach sklął siebie samego. To nie powinno się wydarzyć. Stawał się coraz bardziej podatny, coraz mniej skupiony. Zwłaszcza w takiej chwili nie powinien się rozpraszać.
To, co wydarzyło się dalej, tylko pogłębiło zdumienie wampira. Przypatrywał się błyszczącymi ze zdumienia oczami, jak znana mu Virgo Tenebris na jego oto oczach przemienia się w...coś? Kogoś? Tego Hiazynt nie był pewien. Lecz nagła zmiana w aurze wampirzycy była aż nadto odczuwalna.
Przestraszyło to Hiazynta o tyle, że sam nie był specjalistą w wyczuwaniu takich rzeczy. Owszem, znał się na magii i ją praktykował. Znał i widział wiele. Lecz nigdy nie był zanadto subtelny w praktykowaniu swych sztuczek magicznych. Wyczuwanie aur poszczególnych istot to zupełnie nie jego bajka. Jednakże nagłą zmianę w postaci Virgo dostrzegł od razu.
- Zabawka Córy Olch? Jak dawno mnie tak nikt nie określił. Tak...precyzyjnie - przemówił powoli, bardziej dla dania sobie czasu do namysłu niż dla tego, by faktycznie coś powiedzieć.
Wahał się bowiem, czy istotnie powinien podejść do tajemniczej istoty. Lilith, tak? Córy Króla Olch nie pochodziły z tej linii krwi, na tyle na ile Hiazynt wiedział. Lecz czy rzeczywiście tak było? Tego nie potrafił osądzić. Wiedział jednak, że się bał. Po raz pierwszy od dawna nie tylko bał się o swoje życie. To bowiem byłby jak najbardziej rozsądny strach. Teraz po prostu bał się podjąć jakiekolwiek działanie.
- Życz mi szczęścia, staruszko. Oby nasze nici splotły się w niedalekiej przyszłości w cudnym tańcu magii - odpowiedział, ku swojemu własnemu zdumieniu, ze szczerą życzliwością wampir. Spojrzał tylko raz na Esterę i uśmiechnął się krzywo nim przestąpił tajemniczą barierę.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyPią 11 Cze 2021, 22:55

Wampirzyca... o ile tak można było nadal nazywać to kim w tej chwili była Virgo, o ile w ogóle można było jeszcze nazywać ją tym imieniem, przechyliła lekko głowę na bok. Kiedy zaczynał mówić jej brew nawet odrobinę drgnęła do góry, chyba spodziewała się że chciał zaprzeczyć i była tym nieco zaskoczona. Ostatecznie jednak zaśmiała się złączając palce swoich dłoni, za plecami. Czekając na jego ruch przeszła kawałek wzdłuż bariery dokładnie obserwując usypany krąg. Zwykłe zabicie czasu? Jeśli nie, to nie dała tego po sobie poznać, chociaż nie było by to też łatwe. Sposób jej poruszania się, gesty które wykonywała mówiąc czy spacerując, nawet sposób w jaki mówiła był zupełnie inny niż ten do którego przyzwyczaiła zebranych sama Virgo. Miała jej twarz i ciało, ale nie było żadnych wątpliwości że to nie jest czystokrwista Tenebris.
- Ahh, więc wiesz kim byłeś i jesteś... a mimo to przychodzisz do mnie. Nie jestem złotą rybką czy dżinem, nie spełniam od ta cudzych pragnień... ale wy... - uśmiechnęła się znów i spojrzała na swoje dłonie.
- Dawno mnie tu nie było! Ten świat i jego problemy są takie zabawne, jestem wdzięczna za okazje do zobaczenia tego ponownie. No i na samą myśl jak zareaguje twoja pani gdy poczuje jak to jej laleczka zrywa się z sznureczków! Już niemal widzę ten gniew na jej uroczej twarzyczce! - dla odmiany kobieta teraz wyglądała jak by naprawdę świetnie się bawiła.
To wszystko faktycznie było dla niej czymś w rodzaju zwykłej rozrywki. Gdy Hiazynt przekroczył barierę mógł poczuć delikatne mrowienie w całym ciele i znów, uderzył w niego ogrom aury jaką roztaczała istota przed nim. Z jednej strony przytłaczający, na swój sposób przytłaczający, z drugiej jednak strony zdawał się też w jakiś sposób znajomy. Hiazynt obcował już w końcu z równie potężnymi istotami w swojej historii. Samym swoim spojrzeniem Lilith zdawała się móc zmusić wampira do klęczenia przed nią i błagania o litość, teraz jednak w ogóle na niego nie patrzyła tylko schyliła się po sztylet który do kręgu wniosła Virgo. Kolejną podniosła misę w której wcześniej Estera mieszała krew do nakreślenia symboli.
- Czego najbardziej pragniesz?- zapytała w reszcie patrząc w oczy sługi córy Olch.
Raczej jednak nie oczekiwała odpowiedzi bo od razu podeszła i włożyła w jego rękę misę.
- Nie musisz mówić... słowa mogą kłamać. Chętnie dam ci to czego najbardziej pragniesz...naprawdę pragniesz. - mówiła nieco ściszając głos i nachylając się do jego ucha.
Sztylet nie był srebrny, był jednak ostry i z łatwością przebił skórę kiedy matka demonów przebiła nim własną pierś. Stojący bliżej wampir mógł słyszeć nawet nieprzyjemny dźwięk szurania ostrza po kościach. Ona jednak nawet się nie skrzywiła, skuliła się nieco i tylko obróciła ostrze nie wyjmując go z rany, pozwalając krwi ściekać po bluzce i kapać na podłogę.
Przynajmniej na początku bo później wolną ręką podsunęła pod siebie ręce Hiazynta w których trzymał misę. Szkarłatny płyn wypełniał naczynie aż Lilith nie wyjęła ostrza odrzucając go gdzieś na bok i lekko zataczając się do tyłu. Szybko złapaa równowagę i lekko dociskając pokrwawione palce do rany wyprostowała się.
- Wypij... - wydusiła z siebie i znów się uśmiechnęła.
- I pozdrów moich chłopców.... - Estera w tym czasie usiadła sobie, kładąc swój kij na kolanach i przyglądała się całemu zdarzeniu.
- Powodzenia... będzie ci potrzebne dzieciaku. - mruknęła pod nosem.
Jeśli Hiazynt tylko zdecydował się kontynuować i wypił podaną krew, jego serce nagle zaczęło bić szybciej. Przełyk zaczął palić, jak by pił płynne srebro, mięśnie bolały, a obraz jak by się zamazywał. Ten dziwny stan rzeczy trwał chwilę po której zaczął narastać ból w klatce piersiowej, serce biło szybciej i szybciej, słyszał jego dudnienie już aż w uszach by w końcu po prostu stanąć. Wampir upadł na ziemię i gdy ponownie otworzył oczy był w... domu. Tym dawnym, z jednej strony utęsknionym, z drugiej znienawidzonym domu. Był w pokoju swojej księżniczki, w zamku mgieł. Nie było tu nikogo po za nim i krukiem siedzącym na parapecie otwartego okna. Znajome zapachy wypełniały pokój, z okna widać było jezioro i lekka bryza docierała nawet tutaj.
- Przecież oboje wiemy... - wyjątkowo niski, męski głos wydobył się z rozwartego dzioba kruka.
- Że chciał byś jedynie wrócić do tych czasów. - dokończył i podleciał kawałek żeby usiąść na boku łóżka.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyNie 13 Cze 2021, 17:56

W istocie, zachowanie ciała Virgo a charakter Virgo, sposób jej bycia, poruszania się, gestykulacji nagle zaczęły ze sobą kontrastować. Było to dziwne doświadczenie. Hiazynt nie był zanadto specem w relacjach interpersonalnych, aczkolwiek zdołała już w jakimś stopniu poznać wampirzycę. To, co przed nim się teraz znajdowało, zdecydowanie Virgo nie było. Mogło nosić jej twarz i jej ciało, lecz z całą pewnością Czystokrwista uleciała bądź skryła się gdzieś swym duchem. Cień na granicy świadomości Hiazynta krzyczał i próbował się wyrywać widząc odgrywającą się scenerię, lecz wampir go zignorował.
Aura Lilith była zgoła odmienna od tego, czego się spodziewał. Wyobrażał sobie, iż tak potężnie musiał rezonować Król Olch bądź może bardziej adekwatnie - jego czcigodna małżonka. Księżniczka Olch Elana miała zgoła odmienną aurę. Nie tak przytłaczającą i onieśmielającą jak Lilith. Jej aura była delikatna, subtelna. Rzadko kiedy wampir wyczuwał by jego księżniczka go przytłaczała samą swoją obecnością. Teraz zaś Hiazynt po postawieniu kroku w kręgu nieomal się z niego nie wycofał, czując bijącą od istoty energię. To było...
- Niesamowite. Nie sądziłem, że wampiryczne ciało było w stanie utrzymać aż taką energię... - wyszeptał ze szczerym podziwem, wpatrując się w Lilith.
Wampir począł się w tym momencie zastanawiać. Na ile Estera zdawała sobie sprawę, z czym obcują? On sam cały czas tego nie wiedział. Ot, uwierzył nieznajomej z uwagi na fakt, iż nie miał wyboru. Czy jednak staruszka wiedziała, jak będzie przebiegać cały rytuał? Jeśli tak, to na ile powiedziała mu i Virgo prawdę? A co jeśli prawdziwym celem rytuały było coś zgoła odmiennego?
Na te pytania niestety nie było mu dane poznać odpowiedzi. Wiedziony swą wrodzoną ciekawością pragnął je zadać, oczywiście. Lecz...lecz strach dławił mu gardło. Bał się zadać swe pytania w obawie o rozgniewanie pradawnej istoty, która o to przed nim kroczyła.
Również nie zdążył odpowiedzieć na zadane mu pytanie. Dotarło ono bowiem do niego z opóźnieniem. Cały świat wydawał mu się w tym momencie działać niezgodnie z zasadami fizyki. Ostrze sztyletu przebiło klatkę piersiową Virgo, na co Hiazynt zdołał tylko patrzeć i niemo krzyknąć. Wyciągnął odruchowo wręcz w jej kierunku rękę myśląc, iż Lilith ma zamiar najzwyczajniej wampirzycę zabić.
Och, jakże się mylił! Lilith zdawała się być niezbyt wzruszona utratą krwi. Wyciągnięte ręce Hiazynta zdały się jedynie na tyle, by mógł w nich trzymać misę. Przyglądał się uważnie, jak ciecz napełnia naczynie. Domyślał się, co go czeka, nim wampirzyca zdążyła przemówić. Jakże dawno nie pił krwi Czystokrwistego wampira...
- Starsza Krew. Jakże bardzo jej pożądałem. A teraz mam ją dla siebie. Doprawdy, świat pozostaje pełen niespodzianek - stwierdził z lekkim uśmiechem wampir, lecz w środku panikował. Najzwyczajniej w świecie bał się. Lecz wiedział, że nie może się wahać.
Spodziewał się czegoś zupełnie innego. Krew Elany, którą niegdyś pił, była uzależniająca. Posiadała najwspanialszy bukiet smakowy, jaki kiedykolwiek wampirowi dane było zasmakować. Uzależniała ducha i ciało, wprawiając oba w stan dzikiej euforii. Zatem i tego samego spodziewał się po krwi Lilith. Ponownie tego wieczora, okrutnie się pomylił.
Upadł ciężko na ziemię i złapał się obiema rękoma za gardło z taką siłą, że nieomal byłby w stanie siebie samego udusić. Im głębiej krew wdzierała się w jego ciało, tym bardziej cierpiał. Z oczu poczęły mu mimowolnie lecieć łzy, oddech przyspieszał wraz z galopującymi uderzeniami serca. Bezwiednie z ust wampira dosłyszeć można było ni to krzyk, ni to warknięcie. I nagle...
...koniec.
Chwilę mu zajęło, nim uchylił powieki. Więc tak wygląda śmierć? Tak wyglądała jego śmierć? Cała ofiara Roderyka na nic? Pierwsze, co obudziło się w świadomości Hiazynta, to gniew. Na siebie samego jak i cały świat. Oraz przyjaciela za to, że ten w ogóle dał się doprowadzić do stanu agonalnego. Ot, irracjonalne myśli, lecz był wszak teraz martwy, prawda? Mógł sobie na to w końcu pozwolić.
Gdy jednak w końcu uchylił powieki ujrzał, iż otaczający go świat wcale martwy się nie wydaje. Ba, co więcej, był zgoła namacalny i dobrze mu znany. Jego ciało było całkowicie normalne. Wampir podniósł się powoli, rzucając dookoła wzrokiem. Wszystko było mu tak doskonale znane. Tak piękne, tak cudne. Architektura Pałacu Mgieł jak zawsze budziła wręcz łzy zachwytu, kojące jezioro szumiało melodią piękniejszą niźli najdelikatniejsza harfa.
- Czyli prawdziwie umarłem, Roderyku. Czy i ty to widziałeś. gdy się przebudziłeś? - zapytał samego siebie, lecz cienie mu nie odpowiedziały. Zniknęły. A wraz z nimi ostatnie odpryski świadomości Roderyka.
Powstał powoli, przyglądając się sobie krytycznie. Wszystko wydawało się całkowicie w porządku z jego ciałem. Tym bardziej go ów stan rzeczy doprowadzał do irytacji. Gdyby jeszcze umarł w boju...Tak zaś nie tylko sprawił, że ofiara Roderyka była bezcelowa, lecz do tego być może naraził Virgo na śmierć. Kto wie, może wszystkie wampiry w Venandi były teraz skazane na zgubę? Wszak gdyby Lilith zechciała, mogłaby je zapewne z łatwością zdominować.
- Ach, jakże dobrze mnie znasz, Pradawna. Jak głęboko jesteś w stanie zajrzeć w moją duszę? Być może znajdziesz w niej odpowiedzi na pytania, które dręczą i mnie samego - odpowiedział wampir krukowi, z góry zakładając, iż jest to Lilith. Któż inny miałby być?
Wraz ze śmiercią nastąpiła jedna istotna zmiana. Otóż Hiazynt momentalnie przestał odczuwać strach. Bo i czemu by miał? I tak już nie żył. Równie dobrze mógł spróbować stawić czoła w intelektualnej potyczce Matce Wampirów. Ot chociażby po to, by w zaświatach mógł się pochwalić Roderykowi, cóż takiego uczynił na koniec swego żywota.
- Te czasy, Pradawna, nie wrócą. Nigdy. Tak jak ja nigdy nie przestanę kochać swych wspomnień z Pałacu Mgieł, tak jak nigdy nie przestanę miłować swej Pani. Lecz cóż ty możesz o tym wiedzieć? Czy kochałaś i byłaś kochana tak, jak niegdyś ja? Zawsze musiałaś być zapewne na szczycie.
Wampir oparł się o balustradę. Pałac Mgieł miał półotwartą konstrukcję i intrygujący układ pomieszczeń. Jakże cudnie z tego miejsca wyglądało jezioro, nad którym Titania śpiewała swe melodie. Hiazynt uśmiechnął się lekko, nim zwrócił się ponownie do kruka.
- Nie, Pradawna, nie pragnę wrócić do tych czasów. Nie zależy mi na tym, by ponownie zabijać, przelewać krew, porywać i walczyć. Jesteś okrutna, przypominając mi o tym. Jeśli pragniesz mej śmierci, to po prostu to uczyń.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyNie 13 Cze 2021, 19:11

Zachwyty wampira zdawały się nawet rozbawić czarnowłosą, w jej uśmiechu było jednak coś niepokojącego... cóż ta jak w niej całej z resztą. Trudno na tą chwilę powiedzieć czy Estera celowo zataiła jakieś informacje o samym rytuale, o jego przebiegu czy też... gościu który się pojawi w usypanym przez Hiazynta kręgu. Nasuwać się mogło również pytanie, czy jeśli nie wiedziała - to owy krąg był w stanie utrzymać matkę demonów? Trudno w końcu uwierzyć że taką moc miała by zwykła sól prawda? Chyba że nie do końca była to sól, ale wąski krąg wyglądał w istocie marnie przy tak silnej istocie.
- Nie może... - odpowiedział nagle spokojny głos staruszki zza pleców Hiazynta.
Mówiła coś dalej, zapewne chcąc wyjaśnić dokładnie ale, wampir był już zajęty czymś innym. Ból jaki przeszywał jego ciało zajmował go na tyle że nie słyszał już słów Estery, która chyba jednak wiedziała nieco więcej niż mówiła na początku. Przynajmniej coś się wyjaśniło.
- Umarłeś... i w pewnym sensie nie umarłeś. - zaskrzeczał ptak.
Słuchał wampira od momentu gdy ten tylko się obudził, jednak wcześniej najwyraźniej nie uważał za stosowne wyjaśnienia mu tej sytuacji.
- Jesteśmy w miejscu znajdującym się pomiędzy, niektórzy ludzie zwykli nazywać je czyśćcem. Matka wysłała cię tu do nas osobiście, dlatego zastanów się... możesz tutaj zostać, możemy sprawić że egzystencja tutaj spełni twoje najskrytsze pragnienia. - dodał i zatrzepotał skrzydłami lekko obracając głowę, jak by nie do końca rozumiał wypowiedzi wampira.
- Moje imię to Asmodeus, jedno z dzieci Lilith. I masz rację, nie znam podobnych uczuć... one są dla istot bliższych ludziom. Mylisz się jednak w tym że tamte czasy odeszły i nie wrócą. Mogą wrócić, rozejrzyj się... wróciłeś do nich. - mówiąc rozpostarł skrzydła jak by chciał dodatkowo pokazać całe pomieszczenie.
Było naprawdę realne, wampir mógł niemal wyczuć zapach swojej dawnej pani jaki pozostawiła na pościeli. Gdzieś na korytarzu toczyła się właśnie jakaś rozmowa, głosy które dochodziły do uszu wampira były znajome... tak jak wszystko z resztą. Kruk cierpliwie oczekiwał odpowiedzi, przyglądał się wampirowi, pozwalając mu tym samym nacieszyć oczy swoją przeszłością i być może przyszłością. Gdy wreszcie Hiazynt odmówił, ptak pozostał jeszcze chwilę milczący, wpatrywał się usilnie w mężczyznę jak by wierzył że to sprawi, że ten zmieni zdanie. Ostatecznie jednak pokręcił głową z dezaprobatą.
- Ależ nie pragniemy twojej śmierci... Tutaj, nie ma ona znaczenia. Skoro nie chcesz skorzystać z naszej szczodrej propozycji odejdź i cierp nadal jako zdrajca. - odpowiedział niby spokojnie, ale z każdym słowem świat jak by migał, stawał się coraz bardziej niewyraźny.
Ptak nagle wzbił się do lotu, frunąc z wyciągniętymi szponami na twarz wampira. Zamiast się jednak na niego rzucić i wydrapać oczy, po prostu go pchnął tak że ten przeleciał przez balustradę. Hiazynt spadał jakąś chwilę podczas której ten niemal idealny świat zupełnie się rozmazał.
- Jeszcze dwie szansę wampirze... - głos Asmodeusa dobiegł jak by z bardzo daleka, żeby po nim wszystko ucichło.
Hiazynt mógł oczekiwać uderzenia, gdy tylko wreszcie wyląduje na trawie - w końcu spadał. Zamiast tego poczuł jedynie miękki materac, który jak by po prostu się pojawił za jego plecami. Głowa leżała na poduszce, podczas gdy lekki powiew z uchylonego okna muskał jego nagą skórę na piersi. Cały czas miał zamknięte oczy kiedy tu "wylądował" i teraz gdy lekko je uchylał, mógł rozpoznać sypialnię w domu Roderyka. Znajome miejsce, znajome zapachy... do tego nie był sam. Smukła, kobieca ręka która spoczywała na jego piersi lekko drgnęła.
- Zły sen? - zapytała Virgo, wyginając się lekko niczym zaspany kot zmieniając odrobinę pozycję.
Jedna jej noga była zgięta w kolanie i obejmowała jego nogę pod kołdrą. Leżała półbokiem na brzuchu, a po jej nagich plecach rozsypane były czarne loki. Jej szare oczy były nieco zaspane, nic dziwnego według tego jak o zasłony opierało się słońce było wczesne popołudnie, czystokrwista pewnie jeszcze o tej porze spała, jeśli nie miała innych obowiązków.
- Zostań... pomogę ci zapomnieć o koszmarach... - szepnęła i przesunęła lekko swoją nogę po jego.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyNie 13 Cze 2021, 21:21

Umarłeś i nie umarłeś? Cóż, ptaszysko zdecydowanie nie powinno mówić z uwagi na fakt, że było ptaszyskiem, a także ze względu na to, iż było marnym pocieszycielem. Czyściec? Hiazynt w tym momencie zdecydowanie tym bardziej nie pragnął tu pozostać. Przerażała go wizja wieczności życia w Pałacu Mgieł, który jednakowoż miał nim nie być. Czy właśnie być? Wszystko było nazbyt skomplikowane by to przeanalizować w należyty sposób biorąc pod uwagę stan emocjonalny wampira.
Krzywy uśmiech ozdobił twarz Hiazynta, gdy kruk przedstawiający się imieniem Asmodeusza orzekł o uczuciach. Jakaś iskra zatańczyła w tym momencie na sercu i duszy starego wampira. Mógł być słabszy od swego nowego gospodarza, mógł nie znać nawet części tego, co Asmodeusz, lecz uzyskał w życiu coś o wiele ważniejszego, niż ten mógł sobie wyobrazić. Poczucie przynależności i miłość, jaką obdarzyła go niegdyś Elana, były absolutnie najważniejszym, co Hiazynta w życiu spotkało. Pozwoliło mu rozkwitnąć i stać się tym, kim był w czasach swej świetności. Ba, nawet teraz uczucia te, chociaż stare, pozwalały mu dalej przeć przed siebie.
- Nie, Asmodeuszu, dalej nie rozumiesz. Chociaż posiadłeś zapewne mądrość wieków, nie rozumiesz najprostszych namiętności - odparł powoli wampir, kręcąc głową. Spoglądał z utęsknieniem na taflę jeziora, wsłuchiwał się w te cudnie brzmiące głosy. Które to też ze sług Króla Olch rozmawiały? A może była to któraś z jego Świętych Cór?
- Jej miłość, to coś, czego iluzji nawet ty nie potrafiłbyś stworzyć - dodał z przekornym uśmiechem. Nie przekonywała go wizja, iż wampirowi, czy może demonowi z którym rozmawia nie zależy na jego śmierci. Doskonale wiedział, że nikim ważnym dla niego nie jest. Lecz jednocześnie wydawało mu się, że Asmodeusz doskonale bawi się, zadając mu cierpienia.
Bo Hiazynt cierpiał. I pozwolił sobie na okazanie tego przez parę łez, które ściekły mu po policzku. Gdy Asmodeusz wzbił się w powietrze, wampir nawet nie spojrzał. Zamknął tylko oczy i zaczerpnął powietrza pełną piersią, oczekując ostatecznych, zimnych szponów śmierci. Nie dotarły nawet do niego ostatnie słowa Asmodeusza.
Lecz ponownie, znalazł się nie tam, gdzie winien być.
Łózko było nad wyraz wygodne. Hiazynt nie przywiązywał nigdy specjalnej wagi do takich spraw, jak wybór materaca. Roderyk był pod tym względem zdecydowanie bardziej od niego wysublimowany pod tym względem. Wszak to on urządzał cały ich apartament. Hiazynt jedynie się przyglądał, do czasu do czasu wtrącając swoje trzy grosze. Niezbyt zresztą konstruktywne trzy grosze. Teraz jednak wampir musiał przyznać, iż żałował swej ignorancji.
Hiazynt zapewne pozwoliłby sobie odpocząć na chwilę, nim Asmodeusz bądź też sama Lilith zdecydują się go ponownie podręczyć. Jednakże, ku jego zaskoczeniu, nie był tutaj sam. Chwilę zajęło mu zrozumienie, co też takiego się dzieje. Lecz gdy usłyszał cudny, delikatny głos wampirzycy, jego własny stanął mu w gardle. Przyglądał się z niemym zachwytem, jak leżąca u jego boku kruczowłosa piękność pręży się niczym kot.
W tym dziwnym stanie pomiędzy życiem a śmiercią cienie odeszły. Zniknęły, rozpłynęły się w nicości. Wraz z nimi także i cień przynależny Roderykowi. Co nie oznaczało, że całkowicie on zaginął. Wspomnienia, emocje, pragnienia, uczucia przyjaciela w dużej mierze stały się częścią Hiazynta. Choć starał się jak mógł, by je oddzielić, tak nie potrafił ot tak ich zniwelować. Zaś uczucie, którym Roderyk obdarzył Virgo było tym, które Hiazyntowi najtrudniej było oddzielić.
Bo choć mógł udawać, kłamać i lawirować, tak i jemu imponowała jak i podobała się wampirzyca. Jego uczucia były płytkie w porównaniu do oceanu emocji, jakimi darzył ją Roderyk, lecz to nie tylko nie pomagało, a wręcz pogarszało całą sytuację.
Ruch nogi wampirzycy mógł być mimowolny, mógł być specjalny. Nie miało to znaczenia. Hiazynt poczuł, jak od lat całkowicie uśpione potrzeby budzą się w jego ciele. Och, jakże pragnął zatopić swe kły w szyi wampirzycy! Złapać ją za te cudne włosy, odciągnąć jej głowę na bok i skosztować jej krwi. Właściwie, czemu i by nie? W końcu nie żył, prawda? Równie dobrze na ostatnią swą wycieczkę mógł zabrać jakieś wspomnienia.
Krew poczęła szybciej pulsować w jego ciele. Obrócił głowę w kierunku wampirzycy. Nie potrafił powiedzieć, czy patrzy na nią jako on sam, czy jako Roderyk. Lecz wiedział jedno - pragnął jej tu i teraz.
- Czyżbyś próbowała, droga Lilith, zesłać mi ostatni podarek nim umrę? - spytał cicho, patrząc urzeczony na wampirzycę. Wbrew sobie poczuł, jak po jego ciele przebiega przyjemny dreszczyk. Lekki rumieniec wystąpił na jego oblicze wraz z gęsią skórką, jaka przyozdobiła jego rękę, szyję, ramiona...całe ciało.
- Jaką to też cenę będę musiał zapłacić, Virgo, by spędzić z tobą te upojne chwile przed śmiercią? - oczy wampira błysnęły dziko. Obrócił się, łapiąc wampirzycę za przegub prawej dłoni i przyparł ją do łóżka. Obrócił się jednocześnie cały tak, by górować nad Virgo, zrzucając jednocześnie kołdrę. Odsłonił tym samym ich nagie ciała, wzbudzając w sobie samym coraz większe pokłady pożądania.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyNie 13 Cze 2021, 22:13

Co do Asmodeusza, wampir zapewne miał racje. Czymkolwiek był, żył tutaj, naginał ten świat tak aby móc pokazać Hiazyntowi to czego wcześniej doszukał się w jego sercu. Zapewne wiele wieków mógł już żyć i nie jedno widzieć... Tak, zapewne był potężnym stworzeniem o ogromnej wiedzy, a jednak czy to właśnie nie uczucia sprawiały że mimo tak wielu zagrażających drapieżników, rasa ludzka wciąż istniała? Mało tego, nadal pozostawała dominującym gatunkiem i inne stworzenia wolały ukrywać swoje obecności niż rozpętywać wojnę? Ludzkie życie było krótkie, ale też pełne uczuć. Miłość była niczym dodatkowy napęd, chcieli po prostu chronić tą drugą osobę. Niemniej, jeśli Asmodeusza to w jakikolwiek sposób interesowało, to świetnie ten fakt ukrywał. Po prostu wykonywał swoje zadanie... z mniejszą czy większą satysfakcją, trudno stwierdzić. Na pewno wychodziło mu to jednak całkiem nieźle, biorąc pod uwagę jak emocjonalnie reagował tak twardy i z pozoru chłodny w swoim życiu wampir. Virgo nic nie odpowiedziała na dziwne pytanie mężczyzny, uniosła tylko delikatnie brew w geście zaskoczenia. W tym czasie jednak sam Hiazynt mógł usłyszeć cichy, jak by dobiegający z bardzo, bardzo daleka śmiech. Wcześniej Lilith przemawiała głosem samej Virgo. Śmiech który słyszał teraz był melodyjny, ale jak by należał do młodszej dziewczyny. Po za tym, wampir nie otrzymał żadnej innej odpowiedzi. Czystokrwista pozwoliła mu na ten ruch, przyjmując go wręcz uśmiechem i cichym mruknięciem.
- Przed śmiercią? - zapytała nieco rozbawiona i uniosła się żeby jej usta znalazły się milimetry od jego.
Chwilę potrzymała go na takim niewielkim dystansie, żeby w końcu wpić się w jego usta na dłuższy, namiętny pocałunek podczas którego ugryzła go tak, że drobna kropla krwi pojawiła się na jego wardze.
- Mmmm powiedź że ze mną zostaniesz... - wymruczała mu do ucha i opadła z powrotem na poduszki pod nim z łobuzerskim spojrzeniem.
Wolną dłonią rysowała ścieżki na jego skórze. Same paznokcie sunące po dobrze zbudowanej klatce piersiowej, wyrzeźbionych mięśniach na brzuchu i coraz niżej... zostawiały delikatne zaczerwienienia które zaraz znikały. Ledwo widoczne stworzenie wskoczyło na parapet w tym czasie, czarny kot wszedł do pomieszczenia jednak trzymał się cienia... miękko stawiane łapy nie wydawały żadnego dźwięku. Sam zwierzak nie wydzielał też żadnego zapachu, nie wydusił też niczego z siebie... jedynie nasłuchiwał.
- To nie muszą być tylko chwile... jestem twoja, a ty mój Roderyku...
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyNie 13 Cze 2021, 23:00

Reakcje wampirzycy zdawały się tak realne, tak prawdziwe, tak szczere. Hiazynt spoglądał na nią raz to swoimi, raz Roderyka oczami, aż w końcu całkowicie się w tym zatracił. Nie potrafił nazwać uczuć ani emocji, jakie nim targały. Wątpił, by ktokolwiek był w stanie je opisać. Niejako jako Hiazynt wciął miał przecież za złe wampirzycy. W końcu twierdził, że gdyby nie cała misja ratunkowa, Roderyk by żył. Jednocześnie jednak uczucia starego przyjaciela wciąż żyły. Tyle, że za gospodarza obrały sobie teraz samego Hiazynta.
Głos Virgo był zgoła odmienny od tego, który jeszcze przed chwilą wydobywał się z jej ust. Gdy Lilith przemawiała, stała za nią wiedza, potęga. Onieśmielająca aura. I choć Hiazynt musiał przyznać, że Matka Wampirów była istotą wyjątkową, tak z własnej, nieprzymuszonej woli nigdy by za nią nie podążył. Lecz teraz Virgo przemawiała jak...cóż, Virgo. Gdy poczuł jej wargi na swoich, nie mógł się oprzeć. Odwzajemnił pocałunek. Puścił jej dłoń i wplótł zamiast tego w jej gęste, czarne włosy. Złapał je mocno i syknął lekko, gdy poczuł, jak go ugryzła. Lecz absolutnie nie protestował.
Przyjemne fale rozkoszy rozchodziły się koliście dreszczykami i gęsią skórką po jego ciele wraz z dłonią wampirzycy. Hiazynt aż przymknął oczy i jęknął lekko, czując jej zgrabną dłoń na sobie. Mógł kłamać słowami, lecz jego ciało go zdradzało. Tak, pragnął wampirzycy. I to nie tylko jako Roderyk, ale także jako i sam Hiazynt. Uczucia Roderyka i jego pożądanie mieszało się z pożądaniem Hiazynta. Och tak, zdecydowanie pragnął Virgo. Tak, jak teraz, chciał ją mieć dla siebie. Czuć jej ciało, czuć jej oddech na swojej skórze. Rozkoszować się nawzajem swą krwią...
Hiazynt złapał wolną ręką za nogę Virgo i przyciągnął ją do jej klatki piersiowej. Spojrzał jej głęboko w oczy. Jego własne spojrzenie skrzyło się niczym u dzikiego zwierza. Zacisnął mocno dłoń na jej udzie, po czym zbliżył usta to jej łydki. Pocałował ją zaskakująco delikatnie i uśmiechnął się.
- Cudnie pachniesz, Vi... - przemówił, nie wiedząc, czy jest to głos jego samego, czy też Roderyka.
Sunął ustami po jej łydce, całując ją powoli, rozkoszując się każdym milimetrem jej skóry. Tak cudna, jedwabiście gładka w dotyku...Och, jakże marzył o tym, co właśnie było mu dane! Na swój sposób wizja, która go teraz otaczała, była jeszcze cudniejsza niż poprzednia. Była bowiem zdecydowanie bardziej realna i kusząca. W Pałacu Mgieł Hiazynt nie miał przyszłości. Lecz u boku Virgo? A czemu i nie? Rozkoszować się każdego poranka jej dotykiem, mieć ją dla siebie i władać Venandi...Ach, czemu by nie skorzystać?
Jego całe ciało było gotowe, by złączyć się z Vi. Usta sunęły namiętnie po jej nodze, drugą ręką gładził jej szyję i ramiona. Jego masywna, twarda męskość naprężyła się, ocierając się o łono wampirzycy. Mogła być Czystokrwistą, lecz teraz wyglądała na taką drobną i delikatną przy nim. Aż obawiał się, czy nie zrobiłby jej krzywdy, wchodząc w nią. Lecz...
Kot w innych okolicznościach absolutnie nie wzbudziłby żadnych podejrzeń wampira. Ale po tym, co ujrzał jeszcze nie tak dawno temu, zwierzę wydało mu się...Inne. Dzikie. Przez chwilę wyrzucał sobie, że na pewno sobie wmawia. W końcu tyle lat spędził w ciele kruka, musiało się to odbić negatywnie na jego psychice. Zwierzę jednak zdawało się wręcz być nie z tego świata. Hiazynt nie przyglądał mu się długo, lecz instynktownie nieomal doszukiwał się symboli księżyca na jego ciele.
I wtedy wampirzyca przemówiła. Chociaż mówiła jak Virgo, miała intonację jak Virgo, głos jak Virgo...To nie była Virgo. Oczy wampira błysnęły gniewem, złością. Jego kły błysnęły bielą, gdy obdarzył ponownie wampirzycę spojrzeniem.
- Ach tak, Lilith? Tak pragniesz się zabawić? Czemu zatem i nie? Pozwól, że nie będę delikatny! - warknął wampir, zatapiając nagle kły w jej łydce.
Szarpnął jednocześnie mocno jej włosy zmuszając, by odchyliła głowę. Drugą rękę oparł o jej udo i ułożył sobie jej nogę tak, by opierała się o jego ramię. Wszedł w nią nagle mocnym, zdecydowanym ruchem, rozpychając się niczym intruz w jej ciasnym, mokrym łonie. Nie przejmował się tym, że zapewne tak nagłe wtargnięcie zaboli wampirzycę. W końcu mogła go zabić i tak, więc czemu miałby nie sprawić jej chwili cierpienia i upokorzenia póki może? Oto Pierwsza Wampirzyca, zmuszona do uległości przez dawnego Sługę Olszy!


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyPon 14 Cze 2021, 21:51

Być może cała ta iluzja była zwykłą mieszaniną? Być może nawet Lilith i jej demony miały problem z rozgraniczeniem pragnień Hiazynta a Roderyka? A może po prostu uczucia Roderyka po prostu obudziły w Hiazyncie coś co do tej pory jedynie ukrywał przed sobą samym? Bez względu na powód, Hiazynt znajdował się teraz tutaj... w objęciach czarnowłosej wampirzycy, a iluzja czy czymkolwiek to było, okazywała się jak na razie wyjątkowo przekonywująca. Widząc reakcje wampira Virgo zlizała odrobinę krwi która właśnie chciała spłynąć z jego wargi na brodę. Oczywiście pozwoliła mu na uniesienie nogi i lekko wyginając plecy w łagodny łuk zamruczała czując jego usta na swojej skórze. Jednak spojrzenie jakim obdarzyła go po jego słowach było czymś wyjątkowym, nie trzeba było jej świetnie znać żeby zauważyć tą odrobinę szczęścia i oddanie w szarych tęczówkach. Ktokolwiek to wyreżyserował, zadbał o detale... pomieszanie fikcji z prawdą, tak. ale jakież realistyczne! Zupełnie jak by Hiazynt faktycznie był jej ukochanym który powrócił zza grobu. Lekko rozchyliła usta czując go między swoimi nogami i przymrużyła oczy wydając z siebie ciche jęknięcie.
- Zostań... - szepnęła niemal błagalnie kiedy wyraz twarzy Hiazynta zaczął się zmieniać.
Chciała odpowiedzieć na jego oskarżenia jednak wtedy kły wampira zatopiły się w jej skórze, było to dla niej na tyle zaskoczeniem że aż spróbowała się poderwać i krzyknęła. Wtedy jednak szarpnął jej włosy tak że musiała wrócić do pozycji leżącej i nieco odchylić głowę. Instynktownie jej dłoń ruszyła do tej którą trzymał wplecioną w kruczoczarne loki i cicho sapnęła. Co ciekawe jej krew nie miała zupełnie żadnego smaku, równie dobrze mogła to być woda, być może trudno było odtworzyć coś czego sam Hiazynt nie znał? Był to jednak kolejny dowód na to, co sam wampir już doskonale wiedział - bez względu na to jak bardzo była do niej podobna, to nie Virgo leżała teraz pod nim w pościeli.
- Przestań... nie jestem Lilith, a to...ahh...- kolejny, tylko głośniejszy jęk wyrwał się z jej różowych ust gdy po prostu w nią wszedł.
Jej ciało zadrżało, a ona tylko przygryzła wargę i zmrużyła oczy na znak że faktycznie zabolało. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała jak u wystraszonego ptaka, tyle że nadal pozostawała czystokrwistą. Zgięła kolano w wolnej nodze i odepchnęła go od siebie z taką siłą że spadł z łóżka. Od razu też się podniosła i usiadła żeby nagle zwyczajnie rozpłynąć się w powietrzu.
- Widać nie cenisz zbytnio swojego życia sługo olszy... - odezwał się nagle kobiecy głos za jego plecami.
Oczywiście był to kot, chociaż w przeciwieństwie do tego widzianego na bagnach, wyglądał zupełnie normalnie.
- Naszej matki nie ma tu z nami, ale gdyby to była ona... już byś nie żył. - stwierdził kot wyjątkowo spokojnie i zamachnął się parę razy ogonem.
Wskoczył jednym płynnym ruchem na szafkę nocną żeby móc z wyższego miejsca obejrzeć wampira.
- Jestem Mammon, ludzie nazwali mnie demonem pokus... i już sądziłem że nie zawiodę. Z czystej ciekawości za nim pozwolę ci ruszyć dalej, co mnie zdradziło? Twój umysł jest... - zamilkł na chwilę obserwując wampira z przymrożonymi oczami.
- Zagmatwany. - wyraźnie różnił się od... poprzedniego demona? Brata?
Mammon zdawał się czerpać swego rodzaju satysfakcje z tego ja daleko zaszedł dręcząc swojego "gościa".
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość EmptyWto 15 Cze 2021, 17:08

Po prawdzie Hiazynt nie spodziewał się zaznać ów smaku. Wręcz przeciwnie. Był gotów odczuć burzę zmysłów, tak charakterystyczną, która pojawiała się jedynie tylko po spożyciu krwi innego wampira. Rozproszyło go to na tyle, iż nie zorientował się nawet kiedy wampirzyca zdążyła go z siebie zrzucić. Upadł ciężko na podłogę, ponownie przekonany o tym, że jego żywot ostatecznie zaraz dobiegnie końca.
W myśli ów było coś kojącego. Miał dosyć kolejnych prób demonów czy też wampirów. Wszystko to wydawało mu się perfidnie wyreżyserowanym teatrem, który jedyne co miał na celu, to ubaw dla Lilith oraz jej potomków. On sam zaś był jedynie pacynką, która poruszała się to w te, to w tamte, kołysząc się bezwolnie niczym statek pozbawiony żagli na otwartym morzu. Lecz od kukiełki grającej na scenie dla dzieci odróżniała go jedna, istotna rzecz. Oczywiście, cały czas pozostawał pacynką, która nie chciała przebywać w swoim własnym teatrze.
Lecz on był kukiełką, która widziała sznurki.
Hiazynt uchylił oczy, zaskoczony, słysząc kobiecy, nad wyraz spokojny głos. Spodziewał się, że zaraz to Virgo, a raczej Lilith w ciele Virgo, jak sobie wmawiał, zabije go jednym, precyzyjnym ciosem. Tak się jednak nie stało. Miast tego, rozmówcą Hiazynta stał się teraz kot. Pieprzony kot.
- Czemu miałbym cenić coś, co już utraciłem, Pradawny? - odparł z równie oficjalną tytulaturą Hiazynt, podnosząc się z podłogi. Na chwiejących się nogach oparł się o łoże, by spojrzeć na swojego rozmówcę.
- Zapewne. Lecz wówczas skończylibyście się mną zabawiać i po prostu mnie zabili, miast torturować. Ja zaś w zaświatach mógłbym się chwalić, że zerżnąłem Matkę Wampirów - stwierdził z krzywym uśmiechem wampir, patrząc na Mammona. Uderzenie okazało się zaskakująco bolesne. Hiazynt zdołał zapomnieć już, jakie to uczucie dostać bezpośrednio od Czystokrwistego. Dotychczas walczył z takimi jedynie mając przewagę liczebną. Znaczącą przewagę liczebną zazwyczaj.
- Nic. Byłeś idealny - odparł z ciężkim oddechem i całkowicie szczerze Hiazynt - Gdyby nie fakt, że Lilith opętała ciało Virgo, zaś Roderyk ją jedynie pożądał, nie zaś kochał, nie zorientowałbym się.
Nie uznał za istotne odpowiedzieć na komentarz o tym, iż jego umysł jest zagmatwany. Doskonale sam zdawał sobie z tego sprawę i nie potrzebował osób trzecich, by go dodatkowo o tym uświadamiały. Tym bardziej, jeśli osobą tą był Mammon, rzekomo potem Lilith. I to w postaci kota.
Pieprzonego kota.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Opuszczona Posiadłość Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczona Posiadłość   Opuszczona Posiadłość Empty

Powrót do góry Go down
 

Opuszczona Posiadłość

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Posiadłość Augusta Fortis
» Posiadłość Williama i Martina
» Opuszczona chata
» Opuszczona kopalnia
» Opuszczona willa rodziny Artery

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Ziemia niczyja :: Bagna-