a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Restauracja Luna - Page 4


 

 Restauracja Luna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Octavia
Dziewczyna w masce
Octavia

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 28/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySro 29 Lip 2020, 22:48

Octavia w spokojnym tempie kończyła swój posiłek, raz na jakiś czas popijając go słodkim winem. Teraz wystarczyło dopiąć kilka guzików i dokonać formalności. Najważniejsze mieli już chyba ustalone, a jeszcze ważniejsze było to, że znaleźli nić porozumienia. Reszta rzeczy pewnie wyjdzie w praniu i wtedy będą je naprawiać. Grunt to to, że ustalili, iż zamierzają dalej współpracować. Octavię cieszył taki obrót sprawy, bo to zapewniało jej względne bezpieczeństwo, przynajmniej ze strony łowców.
- Najważniejsze mamy chyba już ustalone.- stwierdziła jedynie w odpowiedzi blondynowi. Osobiście nie była za tym, by na siłę przeciągać dalej to spotkanie. Teraz była okazja, by obie strony zajęły się w końcu czymś innym lub trochę odpoczęły.
W kwestii wilkołaków i tak nie chciała już więcej się wypowiadać. Słowa Valkyona były trochę pocieszające, bo w gruncie rzeczy nawet nie oczekiwała od niego skruchy. Przez moment zaczęło jej się wydawać, że wszyscy inni bardziej się tym przejęli niż ona. No, może poza Jacobem. Prawda jest jednak taka, że chwilami to jakoś do niej nie docierało i wolała to stłamsić w sobie zamiast zbyt dużo o tym myśleć. Potrafiła w sobie wiele zdusić, więc i z tym dała radę. Nie lubiła robić z siebie ofiary.



Restauracja Luna - Page 4 EhFdp0n
Powrót do góry Go down
Valkyon
Smutny rycerz
Valkyon

Liczba postów : 537
Punkty aktywności : 3058
Data dołączenia : 14/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySro 29 Lip 2020, 23:10

Uśmiechnąłem się i dopiłem piwo, właśnie o tym myślałem przed chwilą... wiek i doświadczenie daje olbrzymią przewagę. Zerknąłem na Jacob'a żeby zobaczyć jak on to wszystko widzi. Nie przewidziałem opcji azylu dla wampirów ale po za tym jednym zyskaliśmy naprawdę sporo.
- Zgadzam się na twoje warunki. Skoro to wszystko już ustaliliśmy proponuję wrócić do siebie z dobrymi wieściami. Daj znać jeśli będziesz potrzebować kogoś do pomocy przy odbudowie swojej pozycji. - dodałem wstając.
Uścisnąłem rękę Virgo i Octavii, miałem naprawdę dobry humor dzięki temu jak przebiegło spotkanie. Mimo początkowych niedociągnięć naprawdę poszło dobrze.
- Dziękuję za to spotkanie i chęci. Do zobaczenia. - dodałem na pożegnanie.
Poczekałem jeszcze na Jacob'a żeby zamienić z nim słowo przed powrotem do domu ale poczekałem na niego już na dworze.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 592
Punkty aktywności : 4302
Data dołączenia : 07/04/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySro 29 Lip 2020, 23:19

Lekko skinął głową, zgadzając się w drodze wyjątku z Virgo. Zapewne wampiry z jej wzgórza nawet nie wiedzą kogo będą wpuszczać na swoje terytorium, ale skoro sama ich szefowa się na to zgodziła, to nie mieli już nic do gadania. Wszak wszyscy, którzy go znali, wiedzieli jaką jest kanalią, więc nie będzie potrzebował dużo czasu, żeby zrazić wszystkich z jej wzgórza. Nie żeby z góry to planował, ale wiedział jak z nim jest i nie zamierzał się oszukiwać.
Poczekał grzecznie aż ich przywódcy oświadczą, że to już koniec, by móc opuścić to miejsce. Valkyon pożegnał się z nimi, jak zwykle na swój uprzejmy i bezpieczny sposób. Jacob oczywiście nie mógł postąpić tak samo i musiał pozostawić po sobie jakieś dodatkowe wspomnienie. Podszedł więc do Virgo, ujął jej dłoń i musnął ją wargami, potem to samo uczynił Octavii.
- Drogie Panie, dzisiaj się żegnam, ale nie płaczcie, widzimy się niebawem.- oznajmił ze sztuczną elegancję. Spodziewał się, że za kolację trzeba było jakoś zapłacić. I tutaj wykazał się gestem, rzucając kilkoma banknotami na stół, by wampirzyca nie czuła się zobowiązana, by płacić za wszystko samej. Potem już pozostało mu opuszczenie sali. Gdy wyszedł, dostrzegł, że Valkyon jeszcze tu stoi.
- Coś cię zatrzymuje?- zagaił, idąc w jego stronę.- Nie wiem jak tobie, ale mi już starczy tych farmazonów.- dodał i westchnął sielankowo na myśl o tym, że zaraz pójdzie i opróżni jakąś butelkę dobrego alkoholu, by podziękować samemu sobie za zjawiskowe spotkanie.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1406
Punkty aktywności : 4755
Data dołączenia : 11/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySro 29 Lip 2020, 23:37

Kiedy Valyon się podniósł, zrobiłam to samo i uścisnęłam jego rękę.
- I vice versa Valkyon. Do zobaczenia. - odpowiedziałam i odprowadzałam go wzrokiem.
Wtedy stanął przed nami Jacob, przyglądałam mu się uważnie kiedy schylał lekko głowę żeby pocałować moją dłoń. Wredny arogant... przeszło mi przez myśl ale z drugiej strony mimo że bardzo się starał nie mogłam się powstrzymać żeby tą drobną odrobinę go nie lubić. Domyślałam się że całe jego zachowanie dzisiaj było wyreżyserowane dzisiaj żeby osiągnąć konkretny efekt. Podążyłam za nim spojrzeniem kiedy pożegnał również Octi i wywróciłam teatralnie oczami gdy zostawił pieniądze. Odczekałam jeszcze chwilę gdy wyszedł i zerknęłam na wampirzycę.
- Dalej uważam że to dupek... - mruknęłam i wzięłam ją pod ramię.
- Dziękuję że byłaś ze mną... zrobiłyśmy dzisiaj coś naprawdę dużego więc zasłużyłyśmi na trochę odpoczynku. Chodźmy do domu. - powiedziałam i ruszyłam do auta i na Wzgórze.

z/t
Powrót do góry Go down
Valkyon
Smutny rycerz
Valkyon

Liczba postów : 537
Punkty aktywności : 3058
Data dołączenia : 14/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySro 29 Lip 2020, 23:52

Nie czekałem specjalnie długo, oparłem się o drzwi swojego samochodu i odczekałem chwilę zanim chłopak podejdzie bliżej.
- Nie ty jeden... czuję się jak błazen... - mruknąłem zataczając koła ramionami.
Nie byłem przyzwyczajony do tego typu strojów, drażnił mnie już i największą przyjemnością jaką sobie teraz wyobrażałem to po prostu zdjąć to paskudztwo i iść pod prysznic.
- Chciałem ci jeszcze coś powiedzieć a propo twojego zachowania na tym spotkaniu. - zacząłem wpatrując się w jego niebieskie oczy po czym położyłem mu dłoń na ramieniu.
- Naprawdę dobrze się spisałeś Jake. Gdy będziesz myślał o mojej propozycji... pamiętaj o tym. Wiedziałem że będziesz odpowiednią osobą do tego zadania i się nie myliłem. - powiedziałem uśmiechając się i odwróciłem się żeby otworzyć drzwi do samochodu.
- Tylko następnym razem będę wdzięczny jak dasz mi znać o sprawach takich jak Virgo Tenebris czy Hareton. - dodałem lekko kręcąc głową i wsiadłem do auta wracając na wzgórze.

z/t
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 592
Punkty aktywności : 4302
Data dołączenia : 07/04/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySro 29 Lip 2020, 23:59

Jacob doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Valkyon ma na myśli jego ubiór. Zlustrował więc go z góry na dół i tym razem nie tłumił rozbawienia.
- Gdybyś się jeszcze uczesał to byłbyś nawet jak królewski błazen.- stwierdził. Oczywiście się z niego nabijał. W pewnym sensie to, że w końcu ubrał się jak człowiek, a nie jak łowca, było godne podziwu. Czasami dało się go spotkać w skórzanej kurtce i jakimś t-shircie, a przez większość czasu miał na sobie bojowe łachy. Jacob był tego odwrotnością. Potrafił do lasu wejść w swojej idealnie wyprasowanej koszuli i skórzanych butach o sztywnej podeszwie.
- Od tych uprzejmości będę musiał chyba wyszorować sobie język, bo aż pali.- zaśmiał się, koloryzując to jak wiele kosztowało go niewyzłośliwianie się na Virgo. Potem i tak zgrywał pseudopsychologa posługując się argumentami, którym nie można było odmówić.
- No weź, było chociaż zabawnie.- zawołał za Valkyonem, gdy ten wsiadał do auta, odnosząc się oczywiście od informacji, które były niespodzianką dla przywódcy. Uniósł rękę w geście pożegnania, a potem odwrócił się i ruszył pieszo w stronę swojego domu. Nie omieszkał odwiedzić sklepu po drodze, a potem napić się czegoś w swoim zaciszu.

zt.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySob 14 Lis 2020, 16:12

Siedzenie w sypialni nie było jakoś pozytywnym nastawieniem dla Miry. Wampirzyca potrzebowała się oderwać od wszystkiego, skupić na czymś innym co nie jest związane z jej przeklętą rodziną i całą otoczką wampirzą. Potrzebowała chociaż na chwilę wytchnienia i skupienia się na czymś przyziemnym jak po prostu wyjście do baru. W prawdzie nie chciała wychodzić podejrzewając, że jej drogi kuzyn tylko czeka aż będzie w nieodpowiednim miejscu i czasie. Ale jednak postanowiła udać się nawet sama nie bacząc na to wszystko. Wszyscy byli zajęci zupełnie czym innym, słyszała szepty, że niby Panicz Nathaniel wrócił, co ją totalne nie interesowało. Wszak nie znała go i był jej zupełnie obcym wampirem. Do tego Filip totalnie ją olewał ostatnio ostatnio. Nie wiedziała czemu, ale czuła się dziwnie w tej kwestii. Nie wiedziała czy to spowodowane jej osobą, czy może jednak świadomość, że cząstka jego dawnej ukochanej tkwiła w niej. W końcu życie matki bliźniaków tliło się w jej ciele. Jej esencja życia tliła się w niej samej. Nie wiedziała co to do końca znaczy, ale słowa wiedźmy ciągle boleśnie ryły w jej sercu. Czy Filip był z nią bo czuł w niej matkę bliźniaków? Bolesne wspomnienia wróciły a jej poczucie winy wznowiło się jeszcze bardziej. Nie pojmowała czemu to wszystko jest takie popierdolone, czemu nic nie dzieje się tak jak powinno. Zaczęła się zastanawiać czy w ogóle powinna wracać na wzgórza. Oni byli zajęci czymś znacznie ważniejszym. RODZINĄ. A ona? Ona zaledwie kilka miesięcy temu dołączyła do nich, nie znali jej tak długo jak Filipa, czy Virgo i pozostałych mieszkańców. Czuła się tam coraz bardziej nie tak jak powinna. Nim pojawiła się w Lunie wstąpiła do swojego mieszkania w bloku, ogarnęła tam, przygotowała mieszkanie zastanawiając się czy nie wróci właśnie do niego. Tam był jej dom, jej miejsce...azyl. Jednak musiała jeszcze przemyśleć kilka spraw. To też właśnie sprawiło, że pojawiła się w Lunie. Usiadła zamawiając wino z domieszką krwi. Po czym usiadła przy stoliku czekając na swoje zamówienie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySob 14 Lis 2020, 16:46

Przeprowadzka do Venandi jak dotąd była jedną z najlepszych decyzji w jego życiu. Po dość burzliwych losach w Niemczech, zdecydował się zostawić za sobą całą swoją przeszłość, spakował kilka gratów i gotówkę, i wyniósł się tak, gdzie będzie mógł zacząć od nowa. I chociaż w Venandi zamieszkał stosunkowo niedawno, już teraz wiedział, że nie pożałuje swojej decyzji. Będzie musiał jeszcze dograć parę spraw, jak na przykład urządzenie niedawno zakupionego mieszkania czy ogarnięcie telefonu, ale miał już posadę i to było najważniejsze. Na posterunku został przyjęty całkiem nieźle, chociaż jego przeszłość z pewnością była niezłą lekturą dla czytających jego kartotekę policjantów. Nikt jednak nie pokusił się o komentarz, co Kurt przyjął ze spokojem. Nie brakowało mu problemów, dlatego wolał przynajmniej w pracy mieć święty spokój.
Wykonywanie obowiązków dzielnicowego sprowadzało się do wypełniania góry papierów, kilku interwencji i patrolu. Pracę kończył późno, ale taki układ w pełni mu odpowiadał - ucieczka w pracę była lepszym rozwiązaniem niż ponowne wpadanie w bagno alkoholizmu.
Nie, od alkoholu nie stronił, ale pilnował się mocno, aby nie pić codziennie i nie zastępować wódką każdego napoju. Będąc na służbie, zawsze był trzeźwy jak świnia. Rekompensował to sobie fajkami.
Dziś pracę skończył nieco wcześniej, dlatego z braku innych obowiązków, skierował swe kroki nie do domu, a w poszukiwaniu jedzenia. Tak trafił do Luny.
Nie znał jeszcze tutejszej ludności na tyle dobrze, by kojarzyć siedzących w środku gości i próbować do nich zagadywać, dlatego od razu zbliżył się do wolnego stolika i zajął miejsce, rozpinając skórzaną kurtkę by było mu wygodniej.
Ktoś mógłby określić go mianem typowego, amerykańskiego policjanta bowiem ubiór kojarzył się właśnie z takimi facetami, ale sam Kurt po prostu cenił wygodę. Koszula którą miał pod mundurem, obecnie rozpięta zawadiacko pod szyją, stanowiła połączenie elegancji z nonszalancją. Ciemne spodnie były standardem, nie lubił jasnych kolorów.
Restauracja była elegancka, ale on nie miał z tym problemu. Jadał w różnych miejscach, dlatego również i tu nie czuł się skrępowany.
Zerkając na boki w poszukiwaniu znaku o zakazie palenia, wyjął papierosa i odpalił go, zaciągając się mocno i czekając na ewentualne polecenie zgaszenia. Jeśli nastąpiło, grzecznie pozbył się fajka, jeśli nie, palił dalej.
Zamówił pierwsze lepsze danie obiadowe z karty. Chciał posiedzieć, podumać. Nieśpieszno mu było do nawiązywania kontaktów z kimkolwiek, ale jeśli napatoczy się ktoś ciekawy, pewnie podejmie interakcję.
Nie musiał czekać długo, bo już po chwili zauważył nieopodal naprawdę ładną kobietę. Wydawała mu się nie pasować do otoczenia, ale ciężko było powiedzieć dlaczego. Może właśnie dlatego, że była ładna? Inni goście byli dla niego jedynie masą ludzką, na którą nie zwracał uwagi. Siedziała samotnie, ale była odwrócona do niego twarzą, dlatego mógł jej się dyskretnie przyjrzeć. Ona też mogła go zauważyć. Wyglądała na zamyśloną.
Nie czekając, uniósł dłoń by zwrócić uwagę kelnera. Podpytał go cicho, co zamówiła, po czym poprosił by przyniesiono jej nie lampkę, a całą butelkę wina. Jeśli miała gorszy dzień, większą ilość dobrego trunku może pomóc jej się odprężyć. Cena nie grała roli, najwyżej później będzie żałował decyzji.
- Na mój rachunek. - powiedział twardym, męskim głosem z mocno wyczuwalnym, niemieckim akcentem. Może w ten sposób sam zapraszał do rozmowy? Cóż, kiedyś należało wyjść ze swojej strefy komfortu. W końcu jako policjant, będzie ochraniał tych ludzi. Wypada poznać przynajmniej kilka osób.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySob 14 Lis 2020, 17:29

Samotność była ostatnią i jedyną rzeczą, którą chciała obecnie. Jednak nie miało to być jej dane. Na szczęście nie zostało jej przerwane dumanie nad przyszłością i przeszłością przez kolejnego wampira. Wręcz przeciwnie, czekając na zamówienie otrzymała od kelnerki wino zakrapiane krwią, ale to nie było wszystko, po chwili otrzymała dodatkowo butelkę wina. Na stwierdzenie, że nie zamawiała otrzymała wiadomość, że butelka jest podarunkiem od siedzącego mężczyzny stolik dalej. Butelka wina zdecydowanie się przyda, to fakt. Zaskoczona przeniosła wzrok w kierunku nieznajomego i skinęła z lekkim uśmiechem głową. Gdy kelner odszedł, podniosła się z miejsca i skierowała się w stronę nieznajomego.
- Dziękuję za wino, jednak smakuje zdecydowanie lepiej w towarzystwie.
Dodała po czym skinęła na kelnera by doniósł jeszcze lampkę do wina dodatkowo.
- Mirabelle.
Przedstawiła się mężczyźnie. Przyjrzała się mu uważniej, ale nie dostrzegła w nim rys jej rodziny od strony ojca. Więc mogła się czuć, bezpiecznie. Chyba. W końcu nie wiedziała czy nie siedzi z Łowcą, który tylko czeka by się jej pozbyć. A jeśli to ktoś, wysłany przez jej dziadków? Albo kuzyna, czy wujostwo? Nie, nie chciała teraz o tym myśleć, musiała się jakoś skupić i pozbierać myśli bo panikowanie nie przynosi dobrych efektów.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySob 14 Lis 2020, 18:28

Tak jak przypuszczał, butelka wina podziałała jak zaproszenie. Nie żeby mu to jakoś przeszkadzało. Co prawda z natury był samotnikiem a jego tarumy ciągnęły się za nim jak smród za maszerującym wojskiem, lecz towarzystwo kobiet lubił. Nie potrafił tworzyć z nimi zdrowych relacji, lecz ich nie unikał, przez co nie mógł chwalić się celibatem.
Kobieta która się do niego dosiadła okazała się być z bliska jeszcze ładniejsza niż gdy siedziała przy swoim stoliku. Szczególną uwagę przywiązywał do oczu, toteż gdy usiadła, zawiesił spojrzenie swoich, jasnoniebieskich, na jej tęczówkach. Podobno oczy są odzwierciedleniem duszy... Pff, nigdy nie słyszał lepszego kłamstwa. Gdyby mierzyć ludzi tą miarą, on powinien być czysty jak łza. Prawda była jednak nieco mniej przejrzysta.
Skinął głową na potwierdzenie jej słów. Faktycznie, w towarzystwie piło się milej. A już na pewno łatwiej, bo można było wytłumaczyć się dobrą zabawą a nie zwykłym pijaństwem.
- Kurt. - przedstawił się krótko i wyjął paczkę papierosów - Palisz? - zagaił, częstując ją.
Niezależnie czy wzięła, czy nie, po chwili schował papierosy i zaciągnął się własnym, dym wypuszczając bokiem. Co jak co, ale pamiętał nauki, że dmuchanie komuś dymem prosto w ryj było tak samo kulturalne jak strzelenie mu z liścia.
- Masz na coś ochotę, Mirabelle? - zapytał bez ogródek, lecz chociaż miał na myśli jedzenie, zabrzmiało to conajmniej dwuznacznie - Zamówiłem sobie obiad. Głupio mi będzie obżerać się przy damie. - dodał po chwili, uśmiechając się samymi kącikami ust.
Co tu dużo gadać, była naprawdę śliczna. Ale czy ciekawa? Kurt nie należał do osób, które podrywają kobiety tylko po to by je zaliczyć. Lubił seks i nie stronił od kontaktów płciowych, ale biorąc pod uwagę że miał problem ze sferą uczuciową, starał się nie zaciągać do łóżka każdej napotkanej.
Mirabelle oczywiście była pociągająca, ale on potrzebował czegoś więcej niż ładnej buzi czy figury. Lubił kobiety inteligentne. Czy taka była?
- To jak? Chętna, by coś przekąsić?
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySob 14 Lis 2020, 21:29

Oj gdyby nie to, kim się stała od przemiany pewnie nigdy by nie podeszła do niego, prędzej uciekłaby przerażona jak myszka pod swoją miotłę byle tylko nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Mężczyzna ten natomiast przypominał jej mężczyzn, z którymi zadawała się jej matka. Przystojni, pewni siebie i zdecydowani. Wiedzieli czego chcą i to brali. On wydawał się również taki, jednak czy rzeczywiście? Nie wiedziała i nie do końca chciała wiedzieć. Był z tych "bad boys" co też poniekąd kręciło Mirę, mimo to nie przyznawała się do tego przed nikim nawet przed samą sobą.
- Dzięki, nie palę.
Dodała poprawiając się na krześle po czym przeniosła wzrok na nowego towarzysza. Kurt. Ciekawe imię musiała przyznać, że mało spotykane. A może ona była taka cicha i "wycofana" że nie wnikała w towarzystwa innych? Tego nie wiedziała i pewnie się nie dowie za szybko.
- Ochotę na coś? Owszem, dobre towarzystwo. Trafiłam?
Zapytała przenosząc swoje jasnoniebieskie oczęta prosto na twarz mężczyzny.
- Żadna ze mnie dama. Do takich to mi daleko.
Zaśmiała się lekko i pokręciła głową, nie miała zamiaru niczego jeść, nie chciała ryzykować nie wiedząc jak zareaguje jeśli w ogóle coś zje ludzkiego. Właśnie, czemu prawdę mówiąc nie pytała o to Virgo czy nawet Filipa? Jakoś nigdy nie przyszło jej to do głowy, przeważnie posilała się krwią jaką jej dostarczano. A teraz? Teraz mogła spróbować sama, ale nie chciała tutaj ryzykować, to miejsce należało do rodziny Tenebrisów, a ona nie chciała wyjść na totalną debilkę, która zajada się ludzkim jedzeniem.
- Śmiało, nie krępuj się przez moją osobę.
Dodała po czym wskazała na wino.
- Przekąsiłabym, jednak nie sądzę, by tutaj to podawali.
Puściła rozbawiona oczko i upiła nieco wina, które miała jeszcze zamówione sama dla siebie z domieszką krwi. Oblizała nieco usta przyglądając się z ciekawością mężczyźnie.
- Kurt. Dzień wolny od pracy, czy może czekasz na kogoś a ja wtryniłam się tyłkiem na miejsce zajęte dla kogoś innego?
Zapytała bo co jak co, ale nie mogłaby uwierzyć, że taki przystojniak byłby tutaj całkiem sam i to bez planu na przyszłe godziny, czy też na najbliższy wieczór.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 01:20

Kobieta nie była zainteresowana papierosami, dlatego też schował paczkę nie namawiając. Przez chwilę przyglądał się jej z zaciekawieniem, dłużej zatrzymując spojrzenie na jej ładnych oczach. Niebieskie... Jego żona miała brązowe.
- Jeśli przeszkadza ci dym, zgaszę swojego. - powiedział. Szanował to, że rozmówca może nie życzyć sobie smrodu papierosów, dlatego zdecydował się dostosować do Mirabelle.
Swoją drogą, ciekawe jak można było skracać jej imię. Mira? A może Belle?
Uśmiechnął się na jej słowa. Jeszcze przed chwilą wyglądała na taką, która szuka samotności. Była uprzejma i miała w sobie kokieterię, charakterystyczną dla młodych kobiet. Ile miała lat? Może ze dwadzieścia? Nie zauważył zmarszczek.
- Cóż, to się okaże. - powiedział lekko mrużąc oczy. Jego uśmiech pogłębił się nieco, nadając jego twarzy zawadiacki wyraz.
Nie chciał jej wystraszyć, ale i nie chciał wyjść na nudziarza. A był nudziarzem, ale dziś miał dobry humor.
Jej kolejne słowa sprawiły, że zamyślił się na chwilę. Co przez to chciała powiedzieć? Nie wyglądała na... Ekhem. Prostytutki nie stołowały się w restauracjach. Chyba. Widywał je raczej przy trasach i w obskurnych pubach.
Postanowił nie komentować jej wypowiedzi bo nie chciał jej urazić. Bywał bezpośredni, ale też potrafił pohamować cięty język.
Gdy upewniła go w tym, że nie musi odwoływać zamówienia, kiwnął jej głową i podziękował. Już po chwili kelner przyniósł danie obiadowe i z uśmiechem postawił talerz przed Kurtem. Mężczyzna od razu zabrał się za jedzenie, bo najzwyczajniej w świecie był głodny.
Wino zaskakująco dobrze pasowało do wybranego dania. Upił od razu kilka łyków.
Czyli była głodna ale nie mieli tutaj niczego, co by ją interesowało? Może była weganką, albo miała uczulenie.
Odwzajemnił uśmiech pomiędzy kolejnymi kęsami. Puściła mu oczko, co sprawiło, że poczuł się mile połechtany. Nie był już młodzieniaszkiem, a jednak wyglądało na to, że dziewczyna patrzy na niego przychylnym okiem. A przynajmniej tak mu się wydawało.
Kątem oka zauważył jak oblizuje usta. Czy ona...? Oj, Kurt lubił, gdy kobiety oblizywały usta. Zrobiła to celowo?
- Nie. Jestem po pracy. - powiedział, upijając kolejny łyk wina - Jestem... Nowym dzielnicowym. - dodał ostrożnie. Nie wiedział jak kobieta zareaguje na to, że rozmawia z policjantem. Nie znał podejścia tutejszych do funkcjonariuszy, ale wierzył, że Mirabelle nie spławi go już na samym wstępie. Starał się być miły, przyjazny, ale czy mu wychodziło? Oby.
- I jestem tu sam. Nie czekałem na nikogo konkretnego. - wyjaśnił - Nie znam zbyt wielu osób w mieście i raczej nie jestem duszą towarzystwa. Dopiero poznaję okolicę i jej mieszkańców. - wzruszył ramionami wkładając do ust kawałek jedzenia.
Przez chwilę żuł w ciszy, by w końcu popić winem i ponownie wbić wzrok niebieskich oczu w siedzącą przy nim ślicznotkę.
- A ty? Czekałaś na kogoś? - zapytał wprost.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 09:33

Czy przeszkadzało jej, to że palił? Nie, skąd w końcu przebywała z osobami, które paliły nie raz i nie dwa. W prawdzie teraz już zdecydowanie mniejsze grono takich osób. Ale to nie znaczy, że to jej przeszkadza. Gdyby pewnie była człowiekiem to i owszem, przeszkadzałoby jej bowiem sam zapach był odrażający, jednak teraz nie robiło jej to żadnej różnicy. Przyzwyczajona do zapachu. No przynajmniej do czasu, aż komuś nie przyjdzie do głowy dmuchać jej w pysk dymem. Na szczęście Kurt miał tyle szarmancji w sobie i rozsądku by tego nie robić. W przeciwnym razie po którymś razie pewnie by jej wampirza natura nie wytrzymała i zagrałaby mu na żebrach.
- Bez obaw, jak zacznie mi przeszkadzać to powiadomię.
Uśmiechnęła się pod nosem na jego stwierdzenie, uśmiech jaki rozpromienił jego twarz przypominał cwanego lisa. Ciekawa była jak by wyglądał gdyby ujawniła swoją prawdziwą naturę, jak by zareagował? Uciekłby z krzykiem? Uznał, że jest dziecinna bo zakłada sztuczne kły jak to niektórzy ludzie sobie wyobrażają? Co totalnie ją bawiło bowiem zabawkowe kiełki w ogóle nie przypominały tych prawdziwych. Normalnie kpina z gatunku w jakim się obracała.
- Hm...mam nadzieję, że się nie pomyliłam jednak i towarzystwo okaże się wyborowe. Skoro gust w wyborze wina jest to sądzę, że i towarzystwo jest równie odpowiednie.
Przyznała z uśmiechem na ustach. Gdy zdradził kim jest uniosła nieco brew. Nowy dzielnicowy? Nie spanikowała bo i nie miała powodu do paniki, przynajmniej jak na razie. Cóż, Mira miała to do siebie, że oblizywała usta, zagryzała dolną wargę czy rumieniła się po uszy. Miała to od dawna i tylko po przemianie się wzmogło jeszcze bardziej. A czy był miły? Owszem, na razie był jak ta ciepła kluseczka, na którą by poleciała nie jedna panna, jednak Mira miała to do siebie, że z takimi mężczyznami lubiła rozmawiać, flirtować...jej serce podbijały osoby dość...agresywne. Ale no to była jej słodka tajemnica. Taki "bad boy" jak Filip, który ostatnio stał się dość...miękki i nieobecny na dodatek. Ale nie miała zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. Potrzebowała oderwania się od tego wszystkiego, potrzebowała odskoczni i skupienia na czymś zupełnie innym. Musiała zająć się sobą, skupić na tym by odciągnąć McQueenów od Tenebrisów.
- Mieszkańcy są bardzo uprzejmi, przynajmniej tych co ja znam. Ale są też i tacy co to mają pozjadane rozumy.
Przyznała z powagą na twarzy po czym upiła ze swojego kieliszka. Na pytanie Kurta pokręciła przecząco głową. Nie czekała na nikogo, nie miała na kogo czekać. Potrzebowała się odchamić, pobyć w samotności i pomyśleć nad wszystkim, poukładać to wszystko co ostatnio się działo.
- Nie, nie czekałam na nikogo. Potrzebowałam czasu dla siebie, chwili wytchnienia od codzienności i skupienia się na tym, co robić i jakie kroki podjąć dalej. No i chyba zdecydowałam bo jednak jestem tutaj, piję wino w wyśmienitym towarzystwie.
Przyznała bez krępacji i obaw co sobie pomyśli. Nie miała świadomości, że z nim Flirtuje, dla niej to po prostu rozmowa, zabicie czasu, który stał się jej wrogiem.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 11:32

Temat papierosów ostatecznie został zakończony, zatem Kurt postanowił już go nie poruszać. Na czas jedzenia oczywiście zgasił swojego fajka, nie przejmując się tym, że zostało go jeszcze całkiem sporo.
Zamówione danie było naprawdę dobre i co najważniejsze ciepłe i sycące. Już po chwili jedzenia, czuł przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele.
Kobieta okazała się być przyjemnym rozmówcą, nie narzucała się z rozmową, była kulturalna i miła. Nie przypuszczał, że złapie tak dobry kontakt z o wiele młodszą od siebie przedstawicielką płci pięknej, biorąc pod uwagę jego przeszłość.
- Zależy, czego oczekujesz. - powiedział z uśmiechem, stając się nieco pewniejszym siebie - Jeśli rozmowy, to ostrzegam, że jestem raczej nudnym interlokutorem. Ale nie odmówię, jeśli chodzi o wspólne picie. - wskazał na butelkę - Przyznam, że nie znam się na winach. Pozostawiłem wybór kelnerowi. Ja raczej preferuję mocniejsze napoje. - wyjaśnił z zabójczą szczerością - Jeśli chcesz, po grze wstępnej w postaci wina, możemy przejść do konkretów. Pewnie powinienem sprawdzić, czy jesteś pelnoletnia... - uśmieszek ponownie nadal jego twarzy lisi wygląd - ...ale powiedzmy, że jesteś. A jeśli nie, to uznajmy, że dałem się oszukać. - wzruszył ramionami.
Ależ się rozgadał. Zazwyczaj był małomówny, może działała na niego w jakiś specjalny sposób? Tak czy siak, musiał poznać otoczenie by dobrze wypełniać powierzoną pracę. Co prawda posada dzielnicowego była w zasadzie degradacją i swoistym strzałem w pysk dla Streichera, lecz po tym co odmalował w przeszłości, nie spodziewał się niczego więcej. I tak było to lepsze niż siedzenie na dupie na wojskowej rencie. Tak przynajmniej mógł udawać, że nie czuje się bezużyteczny.
Jej opinia o mieszkańcach sprawiła, że skinął głową. Jak w każdym mieście, pewnie i w Venandi trafiali się kretyni. Kurt miał nadzieję, że nie będzie musiał prostować takim charakteru zbyt często. Bijatyk co prawda się nie bał, ale z doświadczenia wiedział, że ludzie nie lubią policjantów którzy potrafią przyłożyć.
Flirtowała z nim, tak to odbierał, ale wolał pozostać ostrożnym. Nie wiedział na co liczyła. Była naprawdę urodziwa, sympatczna i miała w sobie to coś, co sprawiało, że mimowolnie chciał ciągnąć rozmowę. Jak taka... Dziewczyna z sąsiedztwa. Oczywiście nie będzie się opierał, jeśli Mirabelle postanowi zagrać odważniej, lecz na pierwszy rzut oka nie wyglądała na łatwą. Ani zdesperowaną.
- Miło mi. - odparł, kończąc posiłek. Kelner szybko zauważył pusty talerz i zabrał go. Zapytał o deser, ale mężczyzna pokręcił głową na znak, że nie jest zainteresowany. Mirabelle już wcześniej powiedziała, że nie chce jeść, dlatego nie próbował znowu jej namawiać.
- Może... mógłbym jakoś pomóc? - zapytał po chwili, patrząc jej w oczy - Okej, nie znasz mnie za dobrze i pewnie pomyślisz, że to głupie zwierzać się obcemu. Ale z uwagi na to kim jestem, możesz zaryzykować. Jestem tu w końcu stróżem porządku. - dodał dopijając wino - Może razem uda nam się rozwiązać jakiś problem. Albo przynajmniej spróbować.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 12:07

Oj czego ona mogła oczekiwać? Na pewno nie tego co mógł się spodziewać, była drapieżnikiem i to co robiła w tej chwili mogłaby uznać za "polowanie" gdyby nie to, że nauczona była przez Virgo picia jak prawdziwa dama, nie z żył jak dzikus, czy desperat, jednak jak dama wysoko urodzona. Co nie znaczy, że nie spróbowałaby. Pewnie, że by próbowała! W końcu to zakazane najbardziej kusi! Jednak musiała przygotować się też na to, że straci panowanie a jeśli do tego dojdzie...będzie musiała zamaskować swój błąd, swoją głupotę. Jeszcze nikogo nie zabiła, ale wiedziała że teraz to już kwestia jej własnej siły. A czy była silna? Była, jeśli była trzeźwa, pewna siebie i nie podupadła na własnej sile wartości. Niestety ostatnio wszystko szło w złym kierunku i nie miała wyjścia jak po prostu dać na razie na wstrzymanie. Żałowała, że nie zabrała z posiadłości chociaż kilku woreczków z krwią, mogłaby się mniej stresować i martwić jak sobie poradzi, ale nie miała zamiaru popadać w panikę. W ostateczności ukradnie worek ze szpitala, czy po prostu zaryzykuje. Na razie jednak nie chciała o tym myśleć.
- Zatem kelner wie co dobre.
Zaśmiała się pod nosem a na propozycję mężczyzny przytaknęłaby z przyjemnością, jednak nie wiedziała czy jak zacznie normalnie pić będzie trzeźwa, czy może po prostu zwróci wszystko jak tylko upije nieco. Zagryzła nieco wargę i spojrzała w stronę kelnera, który doskonale wiedział o co jej chodzi. Zabrał jej kieliszek i przyniósł nowy, czysty dodając do niego ukradkiem fiolkę krwi napełniając również winem. Ona zapach poczuła od razu, na co uśmiechnęła się uspokojona i skinęła głową w podziękowaniu.
- Proszę nie informować nikogo, że tutaj byłam.
Poleciła kładąc dłoń na dłoni kelnera. Znała go tak jak i on ją, wiedział kim jest i pod czyją opieką była. Kelner skinął głową i oddalił się uprzednio nalewając wina Kurtowi, jeśli takie było jego życzenie.
- Widzisz, wszystko zależy jak spojrzeć, dla jednych mogę być pełnoletnia, dla innych nie koniecznie.
Dodała rozbawiona bo jakby spojrzeć pod pryzmat tego kim była i jak długo, to faktycznie nie była pełnoletnim wampirem, była ledwo kilkumiesięcznym wampirzątkiem, które starało się za wszelką cenę odciągnąć wszystko co złe od bliskich jej osób oddalając się jednocześnie od nich.
- Pomóc...sama nie wiem.
Przygryzła nieco dolną wargę nieświadoma tego co robi. Zamyśliła się na chwilę i wzięła wdech.
- Uznajmy, że chcę chronić bliskie mi osoby przez co zmuszona byłam uciec z domu i ukryć się, wiem że mnie znajdą bo wiedzą gdzie mieszkam, będą robić wszystko bym wróciła, jednak jeśli wrócę może grozić im niebezpieczeństwo. A tak, grozić będzie tylko mnie. Nie narażę ich jednak by to zrobić musiałabym opuścić miasto i to jak najszybciej. Jeśli zniknę Ci, co chcą skrzywdzić mnie, pójdą moim śladem. Sądzisz, że dobrze robię? Chcę ich chronić ale jednocześnie ich zranię, z drugiej strony chciałabym zostać, jednak...boję się że stanie się coś złego. Oni ciągle cierpią od kiedy się pojawiłam, ciągle coś się dzieje, ciągle giną inni...nie mogę pozwolić by to się ciągnęło dalej. Mają swoje problemy a ja przyciągam im kolejne.
Westchnęła pod nosem, przecież nie mogła powiedzieć całej prawdy, musiała by wyjaśnić kim jest, powiedzieć wszystko od początku. A on...pewnie uznałby ją za wariatkę. Wolała ubrać to w inny strój niż w prawdę, która mogłaby okazać się zbytnio bolesna i niewiarygodna.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 13:18

Nie było sensu by kłamać, że jest znawcą win. Nie chciał jej zaimponować w ten sposób. Lubił pić, kiedyś robił to nałogowo i chociaż ilości alkoholu które w siebie wlewał były zatrważające, nie mógł nazywać siebie samego koneserem.
Obsługa restauracji działała naprawdę w porządku, nie narzucali swojej obecności a jednak cały czas kręcili się w pobliżu. Nie zwrócił uwagi na nic co mogłoby go zaniepokoić, ale pozostawał czujny. Zmęczony pracą i tym, że miał problemy ze snem, w każdej chwili mógł się zrobić drażliwy, ale na szczęście jeszcze nic nie wyprowadziło go z równowagi.
Dostał dolewkę wina, Mirabelle otrzymała kolejną lampkę. Zwrócił uwagę, że kelner nie nalał jej przy stole przy którym siedzieli. Było to co najmniej podejrzane, dlatego mężczyzna zmrużył oczy i odprowadził tamtego wzrokiem.
- Uważaj. - powiedział, za późno gryząc się w język. Trudno będzie wyjaśnić jej, że obawiał się, że kelner coś jej tam wrzucił. Może był przewrażliwiony? Albo to zwykła policyjna czujność.
- Jeśli poczujesz się jakoś inaczej, od razu daj mi o tym znać. - powiedział patrząc na jej kieliszek a potem prosto w jej oczy. Nie widział skąd pochodzi przyniesione kobiecie wino. Równie dobrze mogła być stałym bywalcem Luny i obsługa mogła wiedzieć, że trunki dla Mirabelle musiały być specjalne. Na przykład koszerne. Ponoć bywały takie wina.
Jej słowa o pełnoletniości brzmiały zachęcająco ciekawie. Kurt uśmiechnął się pod nosem, pochylając się nieco i opierając podbródek na dłoni. Przez chwilę patrzył na nią bez słowa, oceniając w głowie jaka była prawda co do jej wieku. Nie wypadało przecież pytać wprost.
- Brzmi jak zachęta, by zgłębić temat. - wymruczał z uśmieszkiem - Ja jednak zatrzymam ręce przy sobie. Nie chcę kłopotów. Jak by to wyglądało w mojej kartotece? - upił trochę wina - "Nowy dzielnicowy zbałamucił nieletnią, upijając ją czystą wódką. Dobry początek, panie władzo." - wygłosił, udając telewizyjnego spikera po czym zaśmiał się cicho.
Nie miał niczego złego na myśli, do gwałciciela mu daleko. Kobiety interesowały go, ale nie przejawiał żadnych patologicznych ciągotów.
Wysłuchał jej wypowiedzi, kiwając głową co jakiś czas na znak, że słucha. Uśmiech spełzł mu z twarzy i zastąpiła go powaga. Zawsze analizował problemy na chłodno a ze słów Mirabelle wynikało, że ma poważne kłopoty.
Na wieść o tym, że ktoś ginie, zachłysnął się własną śliną i zakaszlał, zakrywając w porę usta dłonią. Co jak co, ale nie spodziewał się że on pierwszej lepiej poznanej dziewczyny dowie się takich rewelacji.
- Zgłaszałaś to policji? - zapytał, gdy już wreszcie doprowadził oddech do porządku. Szybko zdał sobie sprawę, że zadał durne pytanie. Gdyby poinformowała tutejszych policjantów, ktoś by się tym zajął, prawda? A jeśli jak dotąd nie poinformowała... To właśnie to robi.
- Nieważne. - machnął ręką, dając znać że nie musi odpowiadać - Słuchaj... Rozumiem strach o rodzinę, i pewnie robisz dobrze odciągając od nich zagrożenie. Ale wiedz, że sama też nie jesteś niezniszczalna. Jeśli potrzebujesz pomocy, prawdziwej pomocy, powinnaś już dawno skierować się do służb i o nią poprosić. - powiedział ze spokojem - Ciekawi mnie jednak... co przeskrobałaś, że grozi ci tak wielkie niebezpieczeństwo? Powiedziałaś, że giną ludzie. Co jest powodem takich okropności?
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 13:48

Uśmiechnęła się lekko na widok jego nieufności do kelnera i tego jak "obsłużył" Mir. Dziewczyna tylko przeniosła wzrok na Kurta kładąc opuszki palców na nóżce lampki. Chwilę milczała, dopiero po chwili odezwała się nieco niepewnie.
- Ta restauracja należy do mojej rodziny, tej od której muszę zniknąć. Nic mi tutaj nie grozi. Tutejsi kelnerzy wiedzą co dodać mi do wina bym wyczuła każdym kubkiem smakowym aromat trunku. Ale dziękuję za troskę. Miło jak ktoś się troszczy o przypadkową osobę.
Uśmiechnęła się lekko do niego po czym przez moment wpatrywała się w niego tak jak on w nią, z tym że ona płonęła cała zarumieniona. Peszył ją nieco sprawiając, że czuła się nieco skrępowana, jednak nie jakoś by zaraz zebrać manatki i dać nogi. Gdy przemówił zaśmiała się serdecznie przenosząc ślepka na mężczyznę.
- Możesz być spokojny nikt nie zarzuci Ci upijania nieletnich. No chyba, że uznają mnie za młodszą niż jestem.
Zaśmiała się pod nosem po czym oblizała nerwowo usta przyglądając się mu z niepokojem. To wszystko co powiedziała miała nadzieję, że pozostanie ale niestety. Wzięła wdech i przyjrzała się mu uważnie nie wiedząc jak ma to wszystko przekazać.
- To jest dość...skomplikowane i niestety nie będziesz w stanie tutaj pomóc. Nie wiem ile wiesz o tej mieścinie, o tym co tutaj się dzieje...ale...uwierz, lepiej byś nie wnikał za głęboko bo się sparzysz...a polubiłam Cię przez tą chwilę i nie chciałabym by coś Ci się stało. Są osoby, które posiadają odpowiednie możliwości i wszystko może się skomplikować jeszcze bardziej niż jest.
Westchnęła cicho. Jak miała mu powiedzieć o wampirach i wilkołakach? Jak ochronić kogoś przed czymś, o czym ona niegdyś sama nie wierzyła.
- Nie mogę zgłosić tego na policję, bo nie jesteście w stanie mi pomóc.
Przyznała ostrożnie przyglądając się mu z powagą na twarzy.
- Co zrobiłam? Prawdę mówiąc nic nie zrobiłam, po prostu urodziłam się, potem moje życie zmieniło się nie tak jak oczekiwaliby tego moi prześladowcy.
Wzruszyła ramionami machając łapką w geście obojętności.
- Mniejsza, niepotrzebnie zawracam Ci głowę takimi sprawami. Najlepiej będzie zaszyć się tam gdzie mnie nie znajdą i odciągnąć przeciwnika jak najdalej. Mój ojciec był ofiarom pewnych...kłopotów. Był kimś w rodzaju...policjanta. Tak jak Ty. Jednak...może inaczej. Powiedz jeśli to nie problem ile wiesz o rodzie z czasów bardzo odległych, ile wiesz o Tepesach, czy też Palowniku.
Zapytała zerkając na niego z powagą na twarzy, ciul najwyżej uzna ją za wariatkę, może stwierdzi że powinna zmienić dilera czy coś. Ale cząstkę, którą mu przekaże mogłaby wykorzystać dla siebie w zdobyciu policyjnych informacji. Wieści o zaginięciach, śmierci, czy też informacje o ludziach. Czemu by nie skorzystać z takiej możliwości?
- Wiem, że to dziwnie brzmi, ale...tak będzie mi łatwiej wyjaśnić.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 17:30

Nieznacznie uniósł brew kiedy powiedziała mu o restauracji, rodzinie i dodawaniu czegoś do wina. Nie poczuł się wcale uspokojony. Istniały dwie opcje: albo kobieta lubiła słodsze wino i kelnerzy dosypywali jej cukru, albo dodawali jej tam jakieś środki psychoaktywne. Niezależnie jednak od wariantu, wiedziała o tym, dlatego postanowił porzucić temat. Nie był wścibski. Może powinien, przez wzgląd na pracę jaką wykonuje, ale po prostu nie interesował się ludźmi aż tak bardzo, by wypytywać o wszystkie ich dziwactwa. Sam miał ich wystarczająco dużo.
Rumieniec dodawał jej uroku. Przypomniały mu się czasy kiedy będąc jeszcze młodzieniaszkiem, starał się podrywać ładne dziewczyny i to on wiecznie był czerwony na twarzy. Nigdy nie szło mu najlepiej, a po latach wspomnienia flirtu wydawały się być jeszcze bardziej żałosne.
Nie wnikał już w jej wiek. Jeśli faktycznie była dorosła, tym lepiej dla niego. Jeśli nie, zawsze mógł powiedzieć, że go okłamała. Na świecie dzieją się o wiele gorsze rzeczy niż upijanie nieletnich. Co najwyżej dostanie reprymendę, ale i tego nie był pewien, bo przecież był nowy w mieście. Posada dzielnicowego była zazwyczaj przyznawana policjantowi, który dobrze zna okolicę, jednak w jego wypadku zrobiono wyjątek. Miał doświadczenie a w policji rozpaczliwie brakowało patrolujących ulice. Można więc powiedzieć, że mimo degradacji, zdobył bezpieczną, ciepłą posadkę.
Im więcej mówiła, tym bardziej czuł się zaintrygowany. Zmarszczył brwi kiedy poradziła, by nie wtykał nosa zbyt głęboko. Właściwie chciało mu się śmiać, że tak młodziutka kobieta próbuje nauczyć go rozsądku, ale zachował śmiech dla siebie. Wolał wysłuchać co miała do powiedzenia i w ciszy, we własnej głowie przeanalizować zdobyte informacje. Sam oceni, czy chce się ładować w bagno, czy raczej woli udawać, że w jego rewirze wszystko jest w porządku.
Polubiła go? Był pozytywnie zaskoczony, bo jak na razie nie reprezentował sobą dosłownie nic, co mogłoby wywoływać sympatię. Nie wyglądał też jakoś zjawiskowo, bo chociaż był przystojnym i ładnie umięśnionym mężczyzną a jego włosów jeszcze nie ruszyła siwizna, zmęczona twarz zdradzała wiek. Nie sypiał dobrze, żeby nie powiedzieć, że prawie wcale odkąd skończyły mu się prochy nasenne. Będzie musiał odwiedzić jakiegoś lekarza.
Policja nie była w stanie jej pomóc. Robiło się coraz ciekawiej. W jakie gówno wpakowała się ta ślicznotka? Problemy rodzinne faktycznie mogły przeradzać się nie raz w piekło (sam tego doświadczył, a raczej... doświadczał tym swoich bliskich), ale Kurt nie sądził, by Mirabelle była aż tak zdesperowana by porzucić wszystko co znała i w tak młodym wieku po prostu zniknąć. W zasadzie to dobrze, że jak dotąd nie wybrała samobójstwa, ale czorty by ją wiedział, co ma na myśli mówiąc o ucieczce.
Kobieta zaczęła mówić zagadkami, nie bardzo wiedział o co jej chodzi. Najwidoczniej nie chciała się zwierzać, co potwierdziła urwaniem rozmowy. Jedno było pewne - miała kłopoty z którymi nie bardzo sobie radziła. Potrzebowała ochrony, ale nie chciała jej od policji.
Cóż, nie zamierzał się narzucać. Może powinien, ale Kurt Streicher czasami był zwykłym dupkiem, i nie proponował pomocy dwa razy z rzędu.
- Tepes? Palownik? - powtórzył nazwiska i zamyślił się na chwilę. Przeszukał pamięć w poszukiwaniu czegoś, co brzmiałoby podobnie, ale nie kojarzył tych słów ani z czasów gdy mieszkał w Berlinie, ani z czasów służby za granicą, ani później. Jeśli byli znani, to nie jemu.
- Wybacz, nie mam pojęcia kim byli. - przyznał wreszcie - Ale jeśli to pomoże w twojej opowieści, to chętnie o nich posłucham. - dodał, ponownie sięgając po wino.
Naprawdę robiło się coraz ciekawiej.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 17:58

Westchnęła, nie mogła mu powiedzieć w prost o tym wszystkim, nie mogła. To zdecydowanie było za dużo i wszystko pierdoliło się po całej linii. Gdyby mu powiedziała zdradziłaby zbyt dużo osób, nie mogła tego zrobić, jak już miała ujawnić to tylko stronę Katheriny. Jednak na razie nie miała zamiaru mu podawać tego na tacy.
- Więc mam świetny pomysł. Jeśli chcesz poznać to co mi zagraża skup się na tym nazwisku Tepes. Sprawdź w internecie, na komendzie, obojętnie. Jednak uprzedzam, nie dowiesz się o nich niczego przychylnego, nie są to osoby, które żyły czy żyją teraz...od nich się wszystko zaczęło. Jak to zrobisz wówczas daj mi znać jeśli będziesz gotów powiem Ci wszystko o ile nie uznasz mnie za wariatkę.
Westchnęła pod nosem bo chociażby chciała bardzo to nie mogła. Jednak obawiała się, że i po tym jak to sprawdzi uzna ją za totalną debilkę i już więcej się nie odezwie. A nie chciała teraz tracić z nim kontaktu. Nie jeszcze i nie teraz. Chciała pomówić z kimś innym niż otaczające ją wampiry.
- Gdy to wszystko było takie proste uwierz, powiedziałabym Ci osobiście, ale boję się że uznasz mnie za niepoczytalną.
Przyznała smutno i wzruszyła ramionami by po chwili skinąć na kelnera jednocześnie prosząc by przyniósł coś do pisania. Gdy to zrobił zapisała numer telefonu na serwetce i podała Kurtowi.
- Jeśli będziesz gotów skontaktuj się ze mną. A teraz...po prostu napijmy się, skoro wolisz coś mocniejszego. Whisky?
Zapytała zerkając pytająco na mężczyznę.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 19:46

Wyciągnięcie od niej informacji niestety się nie powiodło. Miał nadzieję, że kobieta opowie mu o tajemniczych osobach które wymieniła z nazwiska, jednak ona widocznie zaniepokoiła się i postanowiła szybko zakończyć temat. Byli w restauracji jej rodziny, może właśnie to było powodem?
Rozejrzał się dyskretnie dookoła i pochylił się ku niej konspiracyjnie, niby to pod pretekstem poprawienia siadu na krześle.
- Jaką mam pewność, że do tego czasu będziesz bezpieczna? - zapytał wprost. Grzebanie w Internecie mogło zająć trochę czasu. Planował zająć się tym zaraz po powrocie do domu, ale skoro Mirabelle była w niebezpieczeństwie, ich pierwsze spotkanie mogło się okazać ostatnim.
Przez chwilę patrzył na nią uważnie, oceniając to co powiedziała o byciu wariatem. Faktycznie, jej zachowanie było nieco niepokojące, ale on nie miał w zwyczaju oceniać ludzi z góry. Wiele dziwnych zachowań miało swoje podłoże w tym, co przeszliśmy. Ludzie pełni byli traum, mniejszych czy większych, i wszystko co przeżyli miał wpływ na kształt ich psychiki. Kto wie? Może śliczna Mirabelle miała bardzo trudne życie od samego jego początku i teraz po prostu wychodziły na jaw jej lęki.
Daleki był od okazywania empatii, a jednak poczuł w sobie maleńką chęć by jakoś dodać jej otuchy. Iskierka ta sprawiła, że wyciągnął dłoń i delikatnie nakrył nią rękę dziewczyny. W zwykłym, ludzkim geście wsparcia. Zrobił to na tyle niepewnie, że sama kobieta mogła poczuć się tak, jakby jej dłoń musnęły skrzydła motyla a nie ręka mężczyzny. Tak szybko jak wykonał gest, tak też zabrał dłoń i zakłopotany swoim zachowaniem, odchrząknął poprawiając kołnierzyk koszuli. Dobrze, że nie namęczył się dzisiaj w pracy, bo dzięki temu jego ubranie nadal pachniało perfumami.
- Mówisz zagadkami, ale nie daje mi to powodu bym od razu cię szufladkował. - powiedział z powagą - Widzę i słyszę, że coś jest nie tak. Że się czegoś boisz. Ale nie mogę zmusić cię do mówienia siłą. To nie średniowiecze. - dodał - Sam zatem sprawdzę te nazwiska, a gdy będę bogatszy o jakąkolwiek wiedzę, może będzie nam łatwiej się porozumieć w temacie.
Wyzwalała w nim głęboko ukryte pokłady instynktu opiekuńczego. Od czasów ożenku, nie czuł potrzeby zaopiekowania się jakąś słabszą istotą. Z żoną przestał się dogadywać, córka doprowadzała go do szału krzykiem i płaczem... Powinien je kochać, powinien chronić, a jednak...
Przyjął serwetkę z zapisanym numerem, złożył ją napisem do wewnątrz i schował do kieszeni. Marszcząc brwi spojrzał na kelnera, który wydawał się być całkiem sympatycznym człowiekiem.
- Tak, może być whisky. - powiedział. Nie wypadało odmawiać, kiedy ktoś proponował wspólne picie.
Mirabelle zaniepokoiła go swoją mową, dlatego mimowolnie stał się podenerwowany. Usta zacisnął w kreskę, brwi lekko drgały jakby nie mogły się zdecydować, czy okazać nerwy czy pozostawić jego lico niezmącone emocjami.
Odczekał aż obsługa przyniesie im szklanki z napojami, po czym bez wahania chwycił swoją i od razu upił prawie połowę jej zawartości. Dobry wybór, mieli całkiem dobre whisky.
- Jest coś... Co mógłbym zrobić teraz? - zapytał patrząc na jej usta, bo co chwilę je zalotnie przygryzała bądź oblizywała - Jakoś... pomóc ci się zrelaksować? Mam wolny wieczór. - niezręcznie było zachodzić dalej w konwersacji, dlatego miał nadzieję, że Mirabelle zrozumie o co mu chodziło. Nie, nie proponował jej seksu. Być może potrzebowała zatrzymać się u kogoś i na przykład obejrzeć jakiś durny film? Czasem nawet taka forma wypoczynku pozwalała ukoić nerwy. A wiadomo, w towarzystwie jest raźniej.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyNie 15 Lis 2020, 20:46

Nie miała pojęcia jak to wszystko ogarnąć, chciała podzielić się tym wszystkim z kimś kto miałby świeże spojrzenie na całą sytuację, ale nie mogła. Nie mogła wplątywać nikogo w to co się działo, tym bardziej kogoś tak słabego ciałem. Był człowiekiem, mógł zginąć.
- Wybacz, nie powinnam była w ogóle mieszać Cię w moje sprawy. Problemy...nie chciałabym aby coś Ci groziło, coś CI się stało. Nie chcę mieć nikogo na sumieniu.
Zaczęła niepewnie a gdy się pochylił konspiracyjnie w jej stronę uniosła nieco brew na jego słowa.
- Nie masz tej pewności i nie będziesz miał. Niestety moje życie to jedna wielka mina.
Przyznała z westchnieniem, po czym przeniosła wzrok na Kurta w zamyśleniu co miała jeszcze mu powiedzieć, by go uspokoić? Zagryzła wargę do krwi, jej smak w ustach sprawił, że cicho jęknęła niemal mruknęła, mimo to odgoniła od siebie mrok, który zasnuwał jej myśli. Ranka zagoiła się w mgnieniu oka.
- Jesteś pewien, że to nie średniowiecze?
Zagadnęła z nieukrywaną nutką tajemniczości po czym przekrzywiła głowę lekko w bok.
- Mam taką nadzieję, to jest bardzo ważne. Zapewniam Cię, że słyszałeś już nie raz i nie dwa nazwisko Tepes, słyszałeś o moim przodku również. Jego mroczne popędy stały się legendą.
Wyszeptała popijając wino w milczeniu, dopiero gdy zgodził się na whiskey skinęła by przyniósł im najlepsze jakie mają. Kazała też dopisać do swojego rachunku po czym przeniosła wzrok na Kurta.
- Zrobić coś dla mnie? Sama nie wiem...
Zamyśliła się na chwilę zastanawiając się nad propozycją. Co mógłby zrobić? Prawdę mówiąc nic takiego, bo to co by mogła mu zaproponować było śmiertelnie niebezpieczne.
- Może...nie wiem...chociaż, tak możesz po prostu potowarzyszyć mi tego wieczoru. Jestem uznajmy do Twojej dyspozycji.
O tak, łatwy kąsek dla kogoś, kto widzi przed sobą zwyczajną pannę, która jest cholernie naiwna i która pcha się w łapska pierwszego napotkanego mężczyzny. Jednak kij ma dwa końce i oba są niebezpieczne w zależności jak się na nie patrzy. Mira była wampirem, gdyby chciała zabiłaby go w mgnieniu oka, a gdyby była zwykłą kruchą dziewczyną? Wówczas on by miał przewagę. Tym czasem jednak mieli inne zajęcie, dostarczono im alkohol i mogli spokojnie pić. Mira oczywiście z lodem na czysto bez dodatków.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyPon 16 Lis 2020, 13:59

Mirabelle wyglądała tak, jakby żałowała, że w ogóle podjęła temat. Nie mógł nic na to poradzić. Była ufna, a może po prostu zdesperowana? Czasami, kiedy problemy zaczynały przytłaczać, człowiek robił się wyjątkowo rozmowny. Nawet największy milczek mógł nagle zmienić się w duszę towarzystwa.
Kurt nie zwierzał się nowopoznanym. Można powiedzieć, że ogólnie miał problem z otomworzeniem się na drugiego człowieka. Gdy próbował stworzyć rodzinę, skończyło się to katastrofą dla jego bliskich. Właściwie nie wiedział co było powodem niepowodzenia. Znaczy... Wiedział. Zaczął przelewać na nich swoją frustrację a to nie mogło skończyć się szczęśliwie. Ale nie pojmował, dlaczego w ogóle był zdolny do podjęcia decyzji, by to właśnie żona i córka oberwały za to, że sam nie może sobie poradzić z nerwami. Nigdy nie rozmawiał o tym z lekarzami, bo nawet tuż po wypadku gdy miał okazję, milczał w czasie sesji z psychiatrą.
Słysząc słowa Mirabelle, uśmiechnął się samymi kącikami ust.
- Poradzę sobie. Jestem duży. - powiedział, chcąc ją nieco uspokoić. Niebezpieczeństwo mogło mu grozić każdego dnia, jak tylko opuszczał mieszkanie. Mógł wpaść pod samochód, lub mieć inny wypadek. Wybrał zawód policjanta, a wcześniej żołnierza więc wiedział czym będzie ryzykował każdego dnia.
Kobieta upierała się przy nazwisku które mu podała. Może faktycznie je znał, ale chwilowo nie był w stanie z niczym połączyć? Nie chciała w tej chwili drążyć tematu, więc musiał cierpliwie poczekać. Tak jak powiedział, w domu sprawdzi wszystko i na pewno zadzwoni. Choćby z ciekawości.
Propozycją zrobienia coś dla niej nie miał nic złego na myśli. Wydawała się być sympatyczna, dlatego zdecydował się w ogóle zaoferować ze swojej strony cokolwiek. Istniało niebezpieczeństwo, że dziewczyna prowadzi jakąś własną gierkę, ale on akurat nie bał się ani o swój majątek, ani cnotę. Był pewien swoich umiejętności jeśli chodzi o obronę, a jak dotąd nie próbowała sztuczek. Po prostu wydawała się zagubiona.
- Nie zrozum mnie źle, nie chcę cię zaciągnąć do łóżka. Jesteś bardzo atrakcyjną kobietą i skłamałbym, gdybym powiedział, że mi się nie podobasz. - uśmiechnął się, ponownie upijając whisky - Ale ja nie należę do tych, którzy liczą na seks z każdą napotkaną osobą. Nie tknę cię, o to możesz być spokojna. - uściślił. Chciał żeby sytuacja była jasna. Oczywiście jeśli Mirabelle miała ochotę się zabawić, nie miał wiele argumentów przeciwko, ale musiała sama zrobić pierwszy krok. Nie znali się, ale był gotów poprawić jej humor w taki sposób, na jaki miała ochotę.
- Masz gdzie przenocować? - zapytał po chwili - Skoro grozi ci niebezpieczeństwo, nie powinnaś włóczyć po mieście po zmierzchu.
Alkohol powoli zaczynał szumieć mu w głowie. Do stanu upojenia było jeszcze daleko, ale mężczyzna czuł się już przyjemnie rozluźniony. Zamówione whisky było naprawdę dobre.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyPon 16 Lis 2020, 17:21

To, że sobie poradzi było pewne tylko wówczas gdyby miał styczność z ludźmi, a niestety Mira nie należała już do ludzi, była bestią, która mogła zrobić mu krzywdę machnięciem ręki. Na swojej liście miała kolejną osobę, którą musiała się zająć, którą musiała chronić przed Katheriną i Łowcami, osobę która nieświadoma gotowa była jej pomóc.
- Tego nie wątpię, mimo to nalegam byś uważał na siebie a przede wszystkim w momencie jeśli uznasz, że chcesz mnie znać nadal.
Wyszeptała nieco ciszej. Upiła kolejny łyk, już nieco większy tak by dopić wino i przenieść się na whiskey. Lekko słodkawy smak przesiąknięty nieco goryczką przeszedł w palące przyjemne ciepło. Uwielbiała whiskey z lodem i mogłaby pić go ciągle. Przeniosła wzrok na Kurta, który postanowił wyrzucić z siebie coś, co w ogóle nie przyszło jej do głowy. Na jego słowa w pierwszej chwili nie wiedziała jak zareagować, to co mówił jakby w ogóle do niej nie docierało. A jednak, po chwili niemal zakrztusiła się trunkiem. Gdy ochłonęła przeniosła poważne spojrzenie na twarz Kurta.
- Wybacz. Po prostu...nie sądziłam że mogę kogoś pociągać...co do zapewnień...nawet gdybyś próbował nie byłbyś w stanie. Zapewniam, że jak czegoś nie chcę, to nikt nie jest w stanie zmusić mnie do niczego. A sama...
Urwała i uśmiechnęła się lekko nieco nikle, tęsknie.
- Jestem wierną jednemu mężczyźnie, mimo że hm...mam pewne wątpliwości co do jego uczuć to do puki nie dowiem się prawdy, nie zrobiłabym niczego wbrew własnemu sumieniu. Więc bez obaw, nie jestem jakoś...napalona. Chociaż nie mówię, ciacho też z Ciebie całkiem niezłe.
Przyznała rozbawiona i upiła kolejny łyk whiskey. Jego kolejne pytanie dało jej do zrozumienia, że prawdę mówiąc nie ma gdzie iść jak tylko do własnego mieszkania, wiedziała że tam może ją Virgo znaleźć czy Filip ale czy inni ją by tam znaleźli? Nie wiedziała. Zresztą, nawet gdyby nie chciała wracać do posiadłości, musiała odciągnąć McQueen jak najdalej od Tenebrisów. Pokierować rodzinę Łowców w stronę Katheriny...tak, to by było idealne.
- Tak, tak mam gdzie się podziać. Mam swoje mieszkanie niedaleko. Jednak nie spieszno mi do domu, mamy cały wieczór więc jeśli masz chęci możemy się gdzieś przejść albo nie wiem...wskoczyć gdzieś jeszcze czy coś...Wybór pozostawiam Tobie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptyPon 16 Lis 2020, 21:55

Czuł się odrobinę nieswojo z tym, że nowopoznana osoba martwi się o niego i każe mu na siebie uważać. Spojrzał na stół i ręce, które na nim trzymał.
Czy był słabeuszem? Nie. A może sprawiał takie wrażenie? Zawsze wydawało mi się, że jako wysoki i umięśniony mężczyzna nie musi bać się pierwszego lepszego napotkanego przechodnia. Wyglądało na to jednak, że w Venandi nie wszystko było takie pewne. Nie zamierzał wpadać w panikę, ale sposób w jaki Mirabelle opowiadała o zagrożeniu był co najmniej niepokojący. Próbowała go utwierdzić w tym, że miasto nie jest bezpieczne. Jako policjant zdawał sobie sprawę z tego, że na świecie nie ma bezpiecznych miejsc ale postanowił po rozmowie z kobietą wzmóc swoją czujność.
- Będę na siebie uważał. - powiedział wracając spojrzeniem do jej twarzy - Dziękuję za troskę. - zakłopotany, zacisnął szczękę ale nie uciekał już wzrokiem. Miała ładną twarz i grzechem byłoby nie korzystać z możliwości popatrzenia na kogoś urodziwego.
Zdziwiły go jej następne słowa. Jej wesołość była naturalna i spontaniczna, co mu się spodobało, ale nie sądził by nie była świadoma swoich wdzięków. Może tylko tak z nim igrała?
Uniósł brew i uśmiechnął się drapieżnie. Flirt wychodził jej naprawdę gładko. Zapewnienie, że potrafi postawić na swoim sprawiło, że mężczyzna lekko zmrużył oczy.
- Brzmi jak wyzwanie. - powiedział - Żartuję. Spokojna głowa, szanuję to, że kogoś masz. Miło słyszeć, że są na tym świecie jeszcze osoby, które pozostają wierne swojej połówce. - dodał.
Gdy obdarowała go komplementem, zmarszczył brwi. Chcąc ukryć rumieniec, pochylił się nieco i kaszlnął w złożoną w pięść rękę. Nigdy nie potrafił przyjmować komplementów i wstydził się swoich reakcji na nie.
- Bez przesady. - mruknął - Po prostu... Nieźle się trzymam. Może to zasługa odpowiedniej konserwacji. - sięgnął po szklankę i wypił do końca swoje whisky.
Wiadomość o tym, że Mirabelle ma mieszkanie była cenna. Co prawda daleko mu było do miłosiernego gospodarza, który przyjmuję pod swój dach każdego, zbłąkanego wędrowca, ale gdyby się okazało, że kobieta nie ma dokąd iść, pewnie zaproponowałby jej kilka rozwiązań. W mieście funkcjonowały przecież hotele czy inne schroniska. Ostatecznie mógł też zamknąć ją na dwanaście godzin w areszcie, pod byle pretekstem. Na komendzie było przynajmniej ciepło i sucho. I względnie czysto.
Zamyślił się kiedy powiedziała, że chce z nim spędzić więcej czasu. Zabrzmiał trochę jakby ją wyganiał, a wcale nie chciał tego robić. Była miłym kompanem do kielicha.
- Dobra, to wypijmy jeszcze po jednym a potem się zobaczy. - powiedział wołając dyskretnie kelnera i prosząc o dolewkę whisky - Może kino? Albo po prostu spacer? - zaproponował pierwsze lepsze możliwości - Będzie łatwiej, jak dowiemy się czegoś o sobie. Co lubisz robić, Mirabelle?
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4344
Data dołączenia : 25/03/2019

Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 EmptySob 28 Lis 2020, 18:18

Jak ona kochała ludzi i ich bezpośredniość. W prawdzie nie każdy taki był, ale w większości tych, których poznała tacy byli i była im za to wdzięczna. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa i skinęła głową. Dzielnicowy potrafił nieźle postawić siebie w świetle "szarmanckiego". Mimo to Mira miała chęci rzucić się na niego i wykorzystać i to nie w ten sposób...nie...rączki to ona by miała na swoim miejscu, gorzej miała się rzecz, że coraz bardziej miała chęci posmakować jego krwi, spróbować jaki może być. Jednak panowała nad pragnieniem, nad sobą. Uśmiechnęła się lekko na jego stwierdzenie.
- A może to jest wyzwanie?
Zaśmiała się lekko pod nosem rozbawiona i skinęła głową. Czy obawiała się o to co o niej by pomyślał? Nie, obawiała się bardziej tego co Filip by z nim zrobił. Ten biedak nie był w stanie stawić czoła zawodowemu żołnierzowi od setek tysięcy lat jak nie tysiącleci.
- Uznajmy, że mój partner byłby dość...niezadowolony i to nie mnie by się bardziej oberwało...
Wyszczerzyła ząbki rozbawiona.
- Mówisz konserwacja? Ciekawe...ciekawe...
Zaśmiała się i skinęła głową na kelnera. Zamówiła jeszcze jedno whiskey i kazała ponownie dolać sobie krwi do alkoholu. Tym razem już nie przejmowała się tym, czy dojrzy czy nie. Kelner odpowiednio zajął się jej zamówieniem jednocześnie nalewając trunek i "colę". Chociaż nikt głupi nie jest i dojrzałby, że to na pewno nie jest cola a coś bardziej gęstego.
- To sok. Ostatnio próbowałam nieco inne smaki.
Skłamała zaraz by czasem biedny dzielnicowy nie dostał zawału, że znów próbują jej coś zrobić.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Restauracja Luna - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Restauracja Luna   Restauracja Luna - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 

Restauracja Luna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica południowa: Greenfield :: Gastronomia-