a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2


 

 Blok 4 / mieszkanie 24

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyCzw 04 Maj 2023, 19:59

Obserwował ją uważnie, gdy podeszła, a po tym przeniósł spojrzenie na jej dłoń, słuchając, co do niego mówiła. Położył ostrożnie metalowe palce na jej dłoni i spojrzał jej w oczy.
- Ucieczka i unikanie problemów, w żaden sposób ich nie rozwiązuje. A ja nie lubię uciekać. Jeśli mimo upływu czasu i stanięcia na nogi, nadal nie będę mógł zrobić nawet jednego kroku przed siebie, wtedy rozważę pomysł z przeprowadzką. Na ten moment wolę o tym nie myśleć, może... po wykonaniu obecnego zadania wszystko się jakoś ułoży. Będzie dobrze. Musi być. Nie musisz się o mnie martwić - zapewnił, posyłając jej dość skromny, ale jednak pocieszający uśmiech. Puścił jej dłoń i pozwolił odejść do kuchni. Podążając w sumie za nią, ale starał się nie przeszkadzać.
Odetchnął głęboko przez nos i pokręcił lekko głową, kiedy padły przeprosiny.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. Już na pewno nie powinnaś przepraszać za to, że po prostu kierujesz się dobrem innych. Ja mogłem inaczej dobrać słowa. Postaram się by ten... facet, nie musiał dłużej cierpieć. Nie okaleczę też go po śmierci, by zanieść Virgo makabryczne trofeum. Będzie musiało wystarczyć jej zapewnienie Victora, że sprawa załatwiona. Najwyżej nasłucham się, jaki to nieposłuszny ze mnie pies, że nawet zaaportować nie potrafi - uśmiechnął się lekko, składając jej szczerą obietnicę, że nie pozwoli, by żądza zemsty nim zawładnęła i że... potraktuje swojego przeciwnika z należytym szacunkiem w trakcie walki, jak i po niej, jak człowieka, a nie swoją zdobycz.
- Ej! Co ty...?! - jęknął zaskoczony, niemalże podskakując w miejscu, gdy go zdzieliła ścierką. Spojrzał na nią zjeżony, ale wcale nie był zły, bardziej przypominał obrażone dziecko.
- Oczywiście, że są sytuacje, kiedy nie składamy tego typu deklaracji. Zakupy, wyjście do kina... - podsunął lekko obruszony, że Anisha mogła mieć o coś takiego pretensje, a jednocześnie widać nim było, że był nawet trochę tym rozbawiony. Może rozmowa, którą chwilę temu prowadzili, odnośnie jego radzenia sobie z żałobą, a raczej nieradzenia, nie należała do zbyt przyjemnych, ale był wampirzycy za nią naprawdę wdzięczny. Prawdopodobnie niewiele się w jego życiu zmieni, choćby przez to, że był uparty, ale na pewno pomogła mu uświadomić sobie niektóre rzeczy i przyznać się do innych przed samym sobą. Przejrzeć na oko.
- Dam ci znać, kiedy będziesz mogła być zazdrosna. Na razie... pewnie trochę czasu minie, więc nie masz się obecnie, o co martwić - zażartował, kręcąc przy tym głową i próbując pojąć, jak w ogóle doszło do rozmowy na temat zazdrości ze strony Anishy.
- Wystarczy mi tylko przyjaźń, naprawdę - odparł, lekko zakłopotany, orientując się jak... dziwnie mogło zabrzmieć jego pytanie. - Uprzedzając, pracy też nie zamierzam tam szukać, jeszcze bym wystraszył wszystkich potencjalnych klientów, albo gorzej... ściągnął jakichś popaprańców, skoro twierdzisz, że jestem w jakimś stopniu przystojny - parsknął, zastanawiając się, co właściwie powinien odpowiedzieć. Niedaleko tego miejsca doszło do ataku na niego i Karan, sądził, że może gdyby zaczął się kręcić w tamtej okolicy, łatwiej byłoby mu oswoić się ze śmiercią ukochanej i może spróbowałby zacząć żyć na nowo.
- Chciałbym sprawdzić, czy sprzedawany w takich miejscach alkohol nadaje się w ogóle do picia - odparł zaczepnie, specjalnie formułując tak zdanie, by zabrzmiało, jakby w takich miejscach alkohol był bardzo marnej jakości. W końcu nie on był główną atrakcją domów publicznych.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyCzw 04 Maj 2023, 23:46

Bo zamykanie szafką pokoju dziecięcego wcale nie było ucieczką? Ale przemilczała już tą kwestię. Trochę się martwiła że River za wielkie nadzieję pokłada w zemście. Może tego potrzebował... Świadomości że to konkretne stworzenie już nie odbierze mu rodziny. Jednak twór Roberta to jedno z wielu zagrożeń. A zemsta sama w sobie jeszcze nigdy nie sprawiła żeby ktoś poczuł się lepiej. Czas pokaże czy miała rację. Przytaknęła jedynie ruchem głowy i gdy River zabrał metalowe palce wróciła do kuchni zająć się daniem.
- Dziękuję... Naprawdę. - ulżyło jej po jego słowach.
Nie miała pojęcia co przyniesie to polowanie. W końcu mężczyzna ukrywał się tyle czasu, a nie dotarły do nich informacje o kolejnych atakach. Wiedziała że Viktor miał plan i dzięki jakiejś przynęcie zdecyduje się wyjść... Jednak świadomość że chociaż River zachowa zimną krew i nie potraktuje go jak zwykłego trofeum naprawdę sprawiła że jej ulżyło.
- Obawiam się... Że faktycznie nie będzie zadowolony. Gdy próbowałam mu przemówić do rozsądku uważał że po prostu jestem za miękka... "zrobi to co musi" - wywróciła teatralnjeoczami cytując wampira.
Zawsze taki był... Chłodny i bezwzględny, czasem zastanawiała się czy nie ma rozdwojenia jaźni.
Na tłumaczenie Rivera, a chyba najbardziej przez jego zaskoczenie zaczęła się śmiać.
- Niemożliwi... - skomentowała jedynie rozbawiona kręcąc głową.
Zdecydowanie najcięższa część rozmowy była już za nimi, teraz po prostu dobrze się bawiła.
- O to miłe że dasz znać. - odpowiedziała rozesmiana nie wierząc w to co słyszy.
Nie przez to że było w tym coś dziwnego ale że River tak łatwo żartował mimo że chwilę temu mówili o jego zmarłej żonie.
Faktycznie już szykowała się z pytaniem czy to takiej pracy szukał, oparła się o blat kuchennyplecami i zmniejszyła ogień pod patelnią.
Szczerze... Nie miała pomysłu do czego prowadziły te pytania.
- Zdziwił byś się ile byśmy na tobie zarobili. Kobiety uwielbiają łobuzów i wojowników. - skomentowała z zaczepnym uśmiechem.
- To prestiżowe miejsce a nie byle burdel. Mamy najlepsze gatunki alkoholi. - zaprotestowała i położyła dłonie na biodrach.
- I wspaniałe dziewczyny... Lub chłopaków co kto woli. Wiesz że to nic złego? Potrzebować takiej wizyty? Jeśli byś naprawdę chciał spróbować daj znać. - podsumowała i wróciła do jedzenia.
- Możesz wyjąć kurczaka i dołożyć mi do ziół na patelni? Możesz też przemieszać i sprawdzić ryż.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 05 Maj 2023, 09:56

Kiwnął jej uprzejmie głową z łagodnym uśmiechem, nawet nie próbował ukryć tego, że i on się odrobinę rozluźnił, gdy, chociaż w tej kwestii się dogadali. Nie lubił martwić innych i sprawiać im zawodu, zresztą taki już był, że w pierwszej chwili głównie myślał o innych, a dopiero na szarym końcu o samym sobie. Typowy pies - największym priorytetem było dla niego uszczęśliwianie innych, a dzięki temu, on mógł cieszyć się razem z drugą osobą. Może było to ulotne szczęście i zależne od otaczających go osób, ale... mu nie trzeba było nic więcej.
- Nie przejmuj się Victorem. Mamy świetną chemię. Na pewno mu przejdzie, jak dam mu piłkę, żeby mógł mi porzucać - odparł, właściwie samemu nie wierząc w to, co mówił. Nie przeszkadzało mu, gdy mówiło się o nim jak o psie, czy nawet gdy był tak traktowany. Niby czemu miałoby mu to przeszkadzać, skoro sam twierdził, że jest miejskim psem, wręcz zwykłym kanapowcem.
Sam był zaskoczony tym, jak zręcznie przeszli ze zmianą tematu, a tym samym poprawą atmosfery z poważnej, na taką sprzyjającą żartom. Może nie było to właściwe, ale w trakcie całego swojego życia nauczył się takiego przeskakiwania i nagłych zmian własnego nastawienia. Nie lubił mówić o przykrych rzeczach ani martwić osób dookoła siebie, więc w sumie nie powinno dziwić, że potrafił w jednej chwili odgrodzić się od poważnych tematów za ogromnym murem zbudowanym z żartów. Był to dla niego swego rodzaju mechanizm obronny, by za zasłoną dobrego humoru ukryć swój stres i inne negatywne emocje. Może nie był szczery sam ze sobą, ale przynajmniej w rozmowie z innymi nie uciekał się do kłamstwa i oszustwa.
- Wolę unikać kłopotów, a poza tym nie zaprzeczysz, że raczej miły i spokojny ze mnie facet. Według mnie te cechy to definitywne przeciwieństwo łobuza - stwierdził, unosząc jedną brew, kompletnie nie rozumiejąc jej argumentacji. I tego, że sprawiała wrażenie, jakby naprawdę dzięki niemu jej przybytek mógłby sporo zarobić.
- Najlepsze gatunki alkoholi? Coś nie jestem przekonany. Pewnie Vortex bije pod tym względem to miejsce na głowę - stwierdził z udawaną nonszalancją, w duchu naprawdę dobrze się bawiąc z prowokowania Anishy. Co prawda miał do niej zdecydowanie inne podejście, niż do Victora, miał do niej więcej szacunku i nie posuwał się do obrażania jej, ale dlatego, że była kobietą i nie miał zamiaru jej urazić. Z blondynem było inaczej, ale też nie były to w jego przypadku takie drobne droczenie się, a zwyczajnie męskie przepychanki.
- Nie jestem młodym rozochoconym wilkołakiem. Raczej nie TAKIEGO typu byłyby moje wizyty - prychnął z mieszanką rozbawienia i zakłopotania. Miło było móc objąć drugą osobę, czuć obok siebie ciepło innego ciała zaraz po przebudzeniu, ale wydawało mu się, że nie potrzebował tego. A przynajmniej nie w takim miejscu i to tylko przez to, że zapłacił odpowiednią cenę. Wątpił, że mógłby się poczuć dobrze po czymś takim.
W pierwszej kolejności zajął się przemieszaniem ryżu, by móc go uchronić przed przypaleniem się. Przez rozmowę trochę mu się o tym zapomniało i miał nadzieję, że nie było jeszcze za późno. Może nie jadł za wiele, ale nie lubił marnować jedzenia. Przytrzymał metalową dłonią garnek za ucho i drewnianą łyżką zaczął mieszać ryż, na moment skupiając się na nim całkowicie. Zastanawiał się, czy następnego dnia nie ugotować sobie trochę ryżu na mleku z miodem od Anishy. Mógłby zostawić sobie na kilka dni na śniadanie. Dodałby jakiś dżem i posypał odrobiną cynamonu... lekkie, pyszne i bardzo sycące śniadanie, tak samo dobre do jedzenia na zimno, jak i na ciepło. Tylko musiałby jakiś dżem kupić. Truskawkowy byłby chyba najlepszy.
Zatoczył koło w garnku jeszcze ze dwa razy i podszedł do lodówki po kurczaka. Miał wrażenie, jakby widział śliniącego się przy jego nodze wilka, wpatrzonego w przyprawiony drób jak zahipnotyzowany, a jednocześnie poczuł, jak żołądek wywraca mu się do góry nogami w proteście na myśl, że miałby tak po prostu zjeść to mięso bez chociażby minimalnego obgotowania czy podsmażenia. Westchnął ciężko i wrzucił całe mięso na patelnię, usuwając się zaraz, by Anisha mogła z powrotem zająć miejsce przy patelni. Stał jednak zaraz przy niej, wracając do przerwanego na moment mieszania i pilnowania ryżu.
W pewnym momencie wydawało mu się, że usłyszał znajomy głos, wypowiadający jego imię.
Spojrzał najpierw na Anishę, sądząc, że może ona coś chciała, ale zaraz uświadomił sobie, że raczej dużo wyraźniej by to usłyszał, gdyby rzeczywiście wampirzyca się odezwała. Zerknął w stronę okna, przerywając mieszanie i zaraz też do niego podszedł, by przez nie zerknąć.
Na ławce siedział młody chłopak o ciemnych włosach i skórze w odcieniu sugerującym, że mógł mieć jakieś indiańskie, czy tam mongolskie korzenie. Nie pamiętał, by kiedyś spotkał takiego dzieciaka. Wychodziło jednak na to, że ten go znał, bo kto tylko przechodził przez osiedle, od razu podchodził i pytał, czy przechodzień orientował się, czy w okolicy mieszkał "River Langdon. Gość bez oka i ręki." Chłopak chyba wyczuł, że ktoś mu się przygląda, bo zaczął się rozglądać, po odejściu zaczepionego przed chwilą staruszka z białym psim szczurem na smyczy. Nim podniósł głowę do góry, jednooki odszedł od okna, by nie zostać zauważonym. Nie wiedział, czego ten dzieciak od niego chciał i nie specjalnie miał ochotę się dowiadywać. Postanowił zignorować jego obecność i wrócił do mieszania ryżu jakby nigdy nic.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 05 Maj 2023, 22:02

Uśmiechnęła się kręcąc jednocześnie głową. To nie dokonać było dobre... Zasłanianie się żartami. Każdy dochodził w końcu do momentu gdy przez ciągle zasłanianie się i ukrywanie wszystkie żale będą chciały wyjść na zewnątrz. Ale dzisiaj wydawało się że River i tak wiele z siebie wyrzucił. Naprawdę była pod wrażeniem... Wczoraj wydawało się jej że jednooki będzie raczej cichym mruczkiem. A dzisiaj okazał się naprawdę rozweselającym kompanem rozmowy... Jednocześnie z wieloma problemami o których po prostu musiał pogadać. Z przyjemnością go słuchała.
- Kojarzysz to powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce"? - zapytała przechylając lekko głowę na bok.
- Nie w burdelu mój drogi... Tam to co widzisz jest najistotniejsze. Na swój sposób... Odgrywa się tam sztuka, możesz tam grać kogo chcesz lub kogo chcą inni. Muszę przyznać że to działa trochę... Wyzwalająco. Kilku klientów jest przekonanych o tym że jestem wygnaną wojowniczką z jakiegoś egzotycznego plemienia. - opowiedziała rozbawiona.
- Jesteś przystojny... A te blizny naprawdę robią wrażenie. Od razu nasowa się że albo jesteś wprawionym wojownikiem, albo jakimś gangsterem. - dokończyła i lekko szturchnęła go biodrem gdy mieszał ryż.
- Nie martw się... Żartuję. To znaczy, naprawdę chętnie dała bym Ci pracę, ale oczywiście do niczego nie zmuszam. - tym razem była już poważniejsza chociaż gdy River powątpiewał w jakość posiadanych alkoholi znowu zdzieliła go ścierką.
- Przyznaj po prostu że mam cie zaprosić a nie robisz takie podchody. - zaśmiała się i wywróciła oczami.
- Więc jakie? Przebrnąłeś ze mną sesje terapeutyczną w sprawie słodkości i alkoholu. Przerobiliśmy problemy z obcowaniem z swoją drugą naturą... A dom publiczny... Pracuje w tym fachu na tyle długo że naprawdę mnie nie zaskoczysz. - przyznała nieco... Poważniej.
Spotykała już osoby które przychodziły tylko po to żeby być... Wśród ludzi, porozmawiać a nawet napić się w odpowiednim towarzystwie.
- Wiesz że mamy klienta który upodobał sobie jedną z moich koleżanek. Przychodzi cyklicznie i wydaje majątek... Tylko po to żeby leżeć z głową na jej kolanach i słuchać jak czyta mu na głos. - przytoczyła ten przykład głównie po to żeby go ośmielić.
Stracił żonę... Może po prostu potrzebował towarzystwa? Żeby ktoś się nim zainteresował. Tak czy siak musiała zająć się obiadem! Zwłaszcza widząc jak Riverowi niemal cieknie ślina na podłogę gdy stał przy lodówce wpatrując się w mięso. Wrzucone do podpieczonych przypraw i cebulki pięknie zasyczało i już po chwili bosko pachniało. Pilnowała żeby się nieco przyrumieniło ale nie spaliło gdy zdała sobie sprawę że River na nią patrzy.
- Co? - zapytała nie do końca rozumiejąc.
Obserwowała go gdy podszedł do okna i nawet lekko zmarszczyła brwi. Obróciła kurczaka i podeszła do niego żeby zerknąć na co patrzy wtedy jednak on odsunął się od okna i prawie na nią wpadł. Usłyszała jednak jak na ulicy padało jego imię.
- Co się dzieje? To ktoś z Fostern? - zapytała pozwalając mu wrócić do ryżu.
Sama jednak wyjrzała przez okno żeby odnaleźć osobę która szukała Rivera.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptySob 06 Maj 2023, 17:47

- Jak mógłbym nie kojarzyć, skoro sam jestem tego przykładem? - odparł jej, choć prawdopodobnie zadała swoje pytanie środkiem retorycznej, nie oczekiwała pewnie odpowiedzi. Słuchał dalej wampirzycy, ale widać po nim było, że nie bardzo rozumiał, o co jej chodziło. Dopiero, gdy podała przykład,swój własny zresztą, chyba zaczął domyślać się, co miała na myśli. Aczkolwiek nie bardzo wiedział, jak to się miało odnosić do niego. Że niby miałby się tam zatrudnić jako pan do towarzystwa i za kasę przebierać się czy udawać kogokolwiek jeśli jego klient wpadnie na tak genialny pomysł? Albo że sam miałby sobie wybrać rolę, która chciałby odegrać? No nie do końca był pewien. Nie wyobrażam sobie siebie w takiej pracy i że mogłaby mu się jeszcze podoba .
- Dobrze, że mówisz, bo już się bałem, że zaraz wyciągniesz i mi podasz umowę o pracę do podpisania - stwierdził z rozbawieniem, choć zaczął się zastanawiać czy gdyby tam poszedł i faktycznie by mu się tam podobało, czy nie wyszłoby tak, że jednak by złożył do Anishy podania o pracę w jej przybytku. Nigdy tam nie był więc na ten moment nie miał pojęcia czy by się zdobył na coś takiego.
- Ała! Ej! A to za co? - nieomal urażony, piorunujące na spojrzeniem, choć zaraz dotarło do niego, że to przez jego zaczepki.
- Przecież ja wcale… - spróbował zaprotestować, ale jej nagłe pytanie kompletnie go zaskoczyło.
- Co jakie? - zapytał z lekkim niepokojem. Szczerze obawiał się, co tym razem przyszło Anishy do głowy. Tym bardziej, jak zaczęła wymieniać przez jakie tematy już przebrnęli.
Przymrużył oko przyglądając się jej i słuchając uważnie. Parsknął, gdy przytoczyła dziwny przykład jednego z klientów, ale szybko przestało być mu do śmiechu, gdy uświadomił sobie, że wcale nie żartowała i nie była to historia wyssana z palca. Zrozumiał, co miała na myśli ze swoim wcześniejszym pytaniem: "Więc jakie?".
- Chyba żadne… Nie wiem… Nie jestem pewien… - wydukał, nie tyle zakłopotany czy zawstydzony, co po prostu nie wiedział. Nie znaczyło to wcale, że nie chciał poruszać tego tematu.
- Chciałbym znaleźć sobie jakieś miejsce, gdzie mógłbym odpocząć po ciężkim dniu i się zrelaksować. Spędzić miło czas z innymi ludźmi może poznać nowych znajomych. Siedzenie w barach zazwyczaj kończy się kłopotami, nieplanowanym udziałem w jakichś walkach i choć to lubię, raczej później jestem tylko jeszcze bardziej padnięty - wyjaśnił spokojnie, odnosząc się przy tym również do wcześniejszej rozmowy z Anishą, że to co robił, te walki, nie były najlepszym pomysłem na spędzanie wolnego czasu.
Oderwał się na moment od gotowania z wampirzyca, skupiając swoją uwagę na tym czy rzeczywiście słyszał swoje imię, czy to tylko wytwór jego wyobraźni. Zdarzało mu się mieć omamy słuchowe i wzrokowe, od momentu jak Karan umarła. Najgorzej było przez pierwszych kilka tygodni, dlatego właśnie unikał przebywania w domu dłużej, niż to było konieczne. Obecnie było zdecydowanie lepiej, mógł spokojnie zasnąć i spędzić noc w domu. Tym razem jednak było inaczej, to co słyszał, nie było omamami. Ktoś ewidentnie wypowiadał jego imię, pytał o niego jego sąsiadów. Nie wiedział jednak kto to i czemu ten dzieciak miałby go szukać. Spojrzał na Anishe i pokręciło przecząco głową.
- Nie wydaje mi się. O i chyba nie przywiązują takiej wagi do imienia i nazwiska, zwłaszcza jakiegoś przybłędy - odpowiedział, mieszając ryż i z doskoku przerzucając również kurczaka z przyprawami na patelni, by się nie przypalił.
W pewnym momencie coś mu zaświtało, nie miał wprawdzie pewności, bo nie widział Sama w ludzkiej postaci, przynajmniej pamiętał o tym jak przez mgłę, ale… może to było to o czym mówił Victor? Że szczeniak zacznie go szukać i traktować jak starszego brata, albo ogólnie autorytet.
- Powiedz, ten młody indianie pytający o mnie… to mógłby być Samuel? Zatłukę Victora, jeśli powiedział mu gdzie mieszkam - westchnął ciężko i pogonił Anishe od okna, wymachując ostrzegawczo drewnianą łyżką, gdy zorientował się, że kobieta wciąż stała przy oknie i przyglądała się całej sytuacji.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyNie 07 Maj 2023, 09:46

Cóż z tym przebieraniem się to może trochę przegięcie... W końcu nie o ubieranie chodziło w domu publicznym! Zaśmiała się po jego słowach.
- Wiesz... Nie noszę tego przy sobie, ale jeśli jesteś zainteresowany to mogę załatwić. - zażartowała i ostatecznie dała mu już spokój.
Widziała jego zaklopotanie i pozwoliła mu wyrzucić z siebie to o co mu chodziło. Z początku faktycznie sądziła że to po prostu... Wstyd? Wiele osób uważało tematy tego co działo się w domu publicznym za temat tabu. Ostatecznie jednak jego wyjasnieniarsprawily że zamiast rozbawienia na twarzy dziewczyny pojawiło się coś na wzór troski. Posłała mu przyjazny uśmiech gdy na chwilę oderwała wzrok od patelni.
- Virgo znalazła tam swoją ostoję... - przypomniała spokojnie nawet nie patrząc na Rivera.
- Raczej wszystko kręci się tam wokół głównych usług domu publicznego. Zwłaszcza późnym wieczorem... Po pracy, a jednak na tyle wcześnie że można żonie sprzedać kit o pilnym spotkaniu czy nadgodzinach. Blisko przed północą jest już tylko garstka klientów, raczej rozchodzą się po pokojach więc główne sale są wolne. Lubimy wtedy posiedzieć wspólnie... Wygadać się i napić. Vi czasem też wpada... Jak będziesz kiedyś miał ochotę, możesz przyjść. Dziewczynie na kasie powiedz że jesteś do mnie. - zaproponowała i rzuciła mu zaczepny uśmieszek.
- Ale nie gwarantuje że nie będzie nielegalnych walk na poduszki. - zaraz po tych słowach jednooki podszedł do okna.
Zastąpiła go w nim, ale na początku zupełnie nie wiedziała na co zwracać uwagę. Spodziewała się raczej kłopotów, ale gdy River powiedział jej o swoich obawach zaśmiała się.
- Masz rację... Boże jak on wyrósł. - przyznała i oparła głowę na ręce.
Dzieciak był uparty... Tego nie można było mu odmówić. Odsunęła się od okna ale oparła się plecami o parapet.
- Myślę że nie musiał nic mu mówić... Poszedłeś wczoraj prosto do domu? - zapytała unosząc lekko brew.
- To dobry dzieciak, uspokoił się teraz... Wcześniej sprawiał naprawdę masę problemów wychowawczych. Vi miała sporą zagwozdkę co z nim zrobić. W szkole zwrócili uwagę na jego niecodzienne problemy i jej donieśli spodziewając się ze to wampir... Ciągle wagary, agresywne zachowania... To miało by sens... Unikał słonecznych dni i nie panował nad sobą. Gdy wyszło na jaw że jest wilkołakiem oczywiście część zarządców w typie Roberta radziła jego trwałe usunięcie. - przyznała i wróciła do patelni żeby River nie musiał już uważać na oba elementy obiadu.
- Jego matka jest weganką... Zupełnie nie potrafiła opanować chłopaka. Nie miał męskiego wzorca a już w ogóle swojego gatunku więc pewnie zrobiłeś na nim ogromne wrażenie. Nic dziwnego że próbuje cie znaleźć.
Może z nim pogadasz? -
zaproponowała i wyciągnęła rękę żeby przekazał jej łyżkę do mieszania ryżu czekając na jego decyzję.
- River... Nie wierzę w Los i przeznaczenie... Ale jeśli Ty tak, to nie uważasz że to może być szansa od losu żebyś przekonał się jak uda Ci się zająć tym dzieciakiem? Zanim mnie skrytykujesz nie mówię o adoptowania nabuzowanego nastolatka... Ale przydała by się mu znajomość z kimś swojego gatunku... Tobie też. - dodała jak by chcąc mu wybić kotłujące się w jego głowie wątpliwości.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyNie 07 Maj 2023, 20:50

Parsknął rozbawiony na jej odpowiedź. Wciąż był przekonany, że to raczej nie była robota dla niego, choć Anisha miała zdecydowanie inne zdanie na ten temat i nie wyglądało na to, by mówiła tak tylko ze względu na to, że chciała być dla niego miła czy podnieść na duchu. W końcu już trochę pracowała w tym fachu, bez wątpienia znała się zdecydowanie lepiej niż on, już w szczególności odnośnie tego, kto by się sprawdził w tej pracy, a kto nie. Kto wie, może kiedyś dojdzie do sytuacji, że postanowi skorzystać z propozycji pracy w tym miejscu. Na ten moment nie czuł takiej potrzeby, priorytetem było całkowite skupienie się na obecnym zadaniu i przyłożenie się, by być dobrze przygotowanym do jego realizacji. Gdy będzie po wszystkim i zacznie mu się nudzić od nadmiaru wolnego czasu, może wtedy pomyśli o znalezieniu sobie jakiejś pracy... A gdy uda mu się jakąś znaleźć... chyba będzie miał trudniejsze zadanie niż to związane ze znalezieniem i unieszkodliwieniem K9 - będzie musiał się mocno postarać, by nie zostać zwolnionym po tygodniu.
Nie musiała go specjalnie przekonywać do odwiedzenia domu publicznego, którym zarządzała, skoro sam zdecydował, że odwiedzi to miejsce, jak będzie miał trochę więcej wolnego czasu i luźniejszy okres. Nie mniej, gdy przypomniała, że dla Virgo to miejsce stało się pierwszą ostoją w mieście, kiwnął lekko głową. Gdyby wcześniej nie postanowił tam przyjść, tym argumentem na pewno by go przekonała, by chociaż jednorazowo tam wpadł i spróbował, by zobaczył na własnej skórze, czy mógłby uznać to miejsce za bezpieczną przystań, w której mógłby odpocząć i się nieco rozluźnić. Nie miał w końcu nic do stracenia. W najgorszym wypadku wyjdzie po dziesięciu minutach, uznając, że to jednak nie to, czego szuka.
Skrzywił się lekko niezadowolony, gdy wspomniała o pewnie zdecydowanej większości klientów, którzy okłamywali swoje żony, zapewne też mężów, by w tajemnicy móc korzystać z głównych usług domu publicznego. Nie lubił kłamstwa, a zdrada swojej drugiej połówki już w ogóle była dla niego nie do pomyślenia, ale czemu się dziwić skoro był w połowie wilkiem, a te słynęły ze swojej wierności i łączeniu się w pary na całe życie z jednym partnerem. Zdecydowanie bardziej odpowiadała ta druga opcja, gdy po północy było spokojniej i bardziej kameralnie. Skoro i tak nie zamierzał, póki co korzystać z głównych usług tego przybytku... To mogłoby być naprawdę... odświeżające.
- Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że byłbym chyba najgorszym zawodnikiem w tego typu walkach - odpowiedział z lekkim rozbawieniem, wyobrażając sobie, że gdyby tylko się pojawił, pewnie stałby się głównym celem, w którego wszyscy ciskaliby poduszkami. Był przecież większy i masywniejszy niż kobiety, w końcu był facetem, a co za tym idzie, był łatwiejszym celem do trafienia, niż na przykład taka Anisha. Poza tym... był jak czołg, jego główną strategią było parcie cały czas naprzód niezależnie od sytuacji. Na tym się w głównej mierze skupiał, uniki stosując naprawdę sporadycznie, ale do tej pory też nie miał za bardzo możliwości uciekania się do uników, skoro miał tylko trzy łapy, a każdy odskok wiązał się z włożeniem dodatkowej energii w ponowne odzyskanie i utrzymanie równowagi, po znalezieniu się znów na łapach. I to nie zależnie od tego, czy wykonywał atak, czy unik. Teraz powinno być z tym dużo prościej, gdy dostanie dzisiaj protezę wilczej łapy. Na pewno nie będzie to już jego słabym punktem, a już na pewno, gdy opanuje w pełni korzystanie ze swoich metalowych kończyn i się do tego przyzwyczai.
Niedługo po tym, temat domu publicznego zszedł na boczny tor, ze względu na stojącego pod jego blokiem i wypytującego o niego przechodniów, Sama. Nie był do końca pewien, czy to naprawdę on, był na wpół świadomy i walczył z sobą, by utrzymać przytomność, gdy młody wilkołak przyjął swoją ludzką postać. Słowa Anishy utwierdziły go jednak w tym, że to rzeczywiście był nastoletni wilk, z którym mierzył się zeszłego wieczoru.
- Taaak, z magazynów poszedłem od razu do domu... Nie mów, że mnie po prostu wytropił. Nie śmierdziałem przecież aż tak... Prawda? - spytał, patrząc w jej stronę, nie będąc w tej chwili już aż tak pewnym swoich słów. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie musiał capić na kilometr jak jakiś kloszard, skoro geny wilkołaka sprawiały, że miało się bardzo wyczulony węch. Sam jakoś nie specjalnie korzystał z tej umiejętności, chyba że był naprawdę głodny, a był pierwszy raz w jakimś miejscu i czuł w okolicy zapach wydobywający się z jakiejś dobrej knajpy. Albo, gdy poszedł w las, zgubił się i po własnym zapachu wracał do miejsca, z którego przyszedł. Z drugiej strony wczorajszy dzień był naprawdę intensywny i równie dobrze rzeczywiście mógł nie pachnieć zbyt świeżo. To już była odrobinę... krępująca myśl.
Słuchał tego, co mówiła o chłopaku Anisha, pilnując ryżu i co jakiś czas zerkając przez okno, samemu nie wiedząc właściwie po co, choć gdyby został zapytany, na pewno szedłby w zaparte i wytłumaczyłby się sprawdzaniem, czy Sam już sobie poszedł. Przerwał na moment mieszanie ryżu i po prostu stał, biodrem oparty o blat szafki zaraz przy kuchence po stronie, gdzie był pilnowany przez niego garnek, by ich dwójce było wygodnie pracować przy jednej kuchence. Zamyślił się na moment odnośnie tego, co właśnie usłyszał. Wyobrażał sobie, że matka chłopaka pewnie nie miała z nim lekko, zwłaszcza że sama go wychowywała i zapewne dość długo nie miała pojęcia, jakiej rasy w rzeczywistości był jej syn. Mira i Oliver przecież też nie mieli łatwo razem z nim i Lake, chociaż o tyle lżej, że mieli oboje rodziców, no i zawsze większość rozpierającej ich dwójkę energii mogli wyładować na sobie nawzajem, niż przekierowywać ją na swoich opiekunów. Rozumiał też... dlaczego Sam postanowił go odnaleźć tylko po jednym krótkim spotkaniu, w ogóle przy tym nie znając jednookiego. Gdy poznał Leah i dowiedział się, że również jest wilkiem... czuł jakąś dziwną potrzebę i swego rodzaju przyjemność, czy może raczej satysfakcję z przebywania w jej towarzystwie. Tak samo, gdy szedł przez las z Jeremym, albo gdy odważył się również zawyć, gdy w nocy przez pewnie całe Fostern poniosło się wilcze wycie. To było naprawdę wspaniałe uczucie, które właściwie ciężko było mu opisać słowami.
Podniósł na nią spojrzenie. Wyraźnie było widać, że się zastanawiał czy zignorować chłopaka, czy jednak zejść do niego, choć na chwilę, by już nie robił wiochy przed blokiem i nie niepokoił sąsiadów jednookiego. Wahał się.
- Nie jestem pewien, czy dobry ze mnie autorytet i wsparcie. Nie znam przecież możliwości własnego gatunku, moja wiedza na ten temat jest prawdopodobnie na poziomie wilczego pięciolatka, opierająca się wyłącznie na tym, czego sam doświadczyłem i poznałem... - zaczął się tłumaczyć, jakby zaraz chciał odrzucić pomysł z porozmawianiem z chłopakiem. Z drugiej jednak strony, współczuł nastolatkowi i jego matce, że byli z tym zupełnie sami. Właściwie... miał możliwość obcowania z wilkami z Fostern i uczenia się od nich, mógłby dzięki temu pomóc, choć odrobinę Samowi również uporać się z rozterkami i problemami związanymi ze swoją drugą naturą, by nie ściągać na siebie kłopotów, czy nie sprawiać problemów Virgo, a już w szczególności własnej matce.
Wręczył w końcu Anishy drewnianą łyżkę od ryżu i podszedł do szafy, nie tylko przesuwając ją z powrotem, by zasłaniała sobą drzwi do pokoju dziecięcego, ale również po to, by wyciągnąć z niej pseudo skórzaną kurtkę. Zdjął do połowy koszulkę z siebie, zostawiając ją założoną tylko przez głowę na ten moment i odczepił metalową rękę od bazy, zostawiając ją na łóżku. Właściwie zdejmując całość razem z bazą, by przy okazji kikut mu trochę pooddychał. Założył z powrotem koszulkę, po tym kurtkę i wsunął na bose stopy swoje buty, nie wiążąc ich, a tylko wsuwając sznurowadła do środka i zakrywając nogawką.
- Idę go przegonić, zanim ściągnie na siebie jakieś kłopoty. Nie zjedz mi tylko wszystkiego, bo będę smutny - odparł żartobliwie, lekko się do wampirzycy uśmiechając, jakby chciał ją przekonać, żeby o nic się nie martwiła, po czym wyszedł z mieszkania.
Nie minęła nawet minuta, gdy był już przed blokiem i stanął przy ławce, na której siedział Sam, zaraz siadając obok niego. Próbował zachować spokój i dystans, ale entuzjazm chłopaka na jego widok spowodował, że nieco się rozluźnił, zmieniając swoje nastawienie na dużo łagodniejsze niż na samym początku. Może i był poirytowany tym, jak dzieciak o niego wypytywał praktycznie pół osiedla, ale widząc tą jego radość... Jakoś nie miał serca tak po prostu kazać mu spadać. Zwłaszcza że Sam ani nie sprawiał żadnych problemów, ani nie robił nic złego. Chciał tylko znaleźć jednookiego, by po prostu z nim porozmawiać, nawiązać jakąś trwalszą znajomość niż tylko to, że się raz spotkali i nara. Poza tym... Anisha miała rację, naprawdę miło było przebywać z kimś z własnego gatunku. Co prawda Sam był tak samo zielony w to całe wilkołactwo, co jednooki, jednak właściwie nie przeszkadzało mu to jakoś specjalnie.
Rozmawiali o wszystkim i o niczym, co tylko przyszło im do głowy i nie miało związku z ich drugą naturą, raczej nie wypadało mówić o tym głośno na środku blokowiska. Nawet nie wiedział, ile czasu spędził z chłopakiem na tej ławce, ale raczej nie miało to większego znaczenia, gdy obaj zaczęli się śmiać i po prostu czerpać swego rodzaju przyjemność z tej rozmowy i własnego towarzystwa. Na koniec wymienili się numerami telefonów, a jednooki wstając z ławki, poczochrał młodemu złośliwie włosy. Niedługo po tym rozeszli się obaj w swoją stronę. Nawet z okna było wyraźnie widać, że obu dobrze zrobiła ta rozmowa i rozeszli się w dobrym humorze.
- Jestem. - Wrócił do swojego mieszkania, zdejmując od razu po zamknięciu drzwi swoje buty.
Odwiesił kurtkę z powrotem do szafy i nim na nowo założył protezę, najpierw obmył w łazience kikut, a po dokładnym, acz ostrożnym wytarciu go do sucha, posmarował delikatnie całą część, na której trzymała się baza, zwykłym kremem nawilżającym. Na ten moment nie miał nic lepszego, ale miał na uwadze, by kupić coś konkretniejszego, nadal miała być to maść nawilżająca według rady Georga, ale chciał też przy tym dobrać coś, co jednocześnie chroniłoby skórę przed podrażnieniami czy odparzeniami. Ale to przy okazji zakupów, gdy będzie szukał dla siebie rękawiczek i torby, odpowiednio dużej, że mógłby chować do niej protezę oraz w razie czego też ubrania, a jednocześnie by była na tyle wygodna, by mógł ją wygodnie ze sobą nosić nawet w wilczej postaci i by mu za bardzo nie przeszkadzała. Plecak wydawał się chyba najbardziej odpowiedni.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyNie 07 Maj 2023, 21:57

To była... Naprawdę miła odskocznia. Jej życie chwilami mogło wydawać się strasznie monotonne. Dom publiczny, wizyta w magazynach, często tylko po Viktora i dom. Jasne o ile w pracy jeszcze co nieco się zmieniało... Czasem przychodziła Vi, czasem wpadał jakiś wyjątkowy gość który miał ciekawe informacje lub był ciekawy sam w sobie... Uwielbiała w tej pracy to ile historii mogła poznawać. Nie bez powodu zwykło się mówić że szczerym było się głównie w burdelu i przy kieliszku. Dzisiaj jednak spotkanie z Riverem wniosło sporo świeżości. Cieszyła się że mogła sama coś o sobie opowiedzieć, że mogła go wysłuchać i coś doradzić, cieszyła się z tego wspólnego gotowania.
- Idealnie... W końcu ktoś gorszy ode mnie. - odpowiedziała rozbawiona w sprawie walk.
W domu publicznym nie pracowały same kobiety... Nie pracowały same wampiry! Jak już wspominała... Jej praca nie rozgraniczała ras. Chociaż inni to wszyscy mieli swoje potrzeby. River więc miał naprawdę spore szanse! Oczywiście o ile nie stwierdzi jak niektórzy z pracowników że jako faceci muszą być delikatni wobec kobiet... Chętnie to wykorzystywały w takich rozgrywkach! Pojawienie Sama odsunęło temat domu publicznego, ale była przekonana już po samej minie Rivera, że ten na pewno się u nich kiedyś zjawi. Kto wie... Może szybciej niż później.
- Nie przesadzaj... Dała bym Ci nawet siedem lat. - zażartowała ale już po chwili spoważniała.
- Nie musisz być żadnym specjalistą od wilczych spraw...on też niewiele o nich wie... Nie szuka cię dla wykładu, szuka... Towarzystwa kogoś kto zrozumie. - przyznała z lekkim uśmiechem.
Oczywiście, wampiry również nie miały łatwo.. Zwłaszcza te które urodziły się półkrwi bo ich ojciec zabawił się z ludzką dziewczyną i dał nogę. Mógł o pewnych doświadczeniach pogadać z nimi ale... Tak na prawdę nikt tak do końca go nie mógł zrozumieć. River to już coś zupełnie innego. Widziała że się wahał ale gdy przyłapała go na wyglądaniu przez okno... Przeczowała że się złamie. Długo nie musiała czekać aż odda jej łyżkę. Cóż poradzić że gdy się przebierał... Ba nawet gdy wychodził nie potrafiła się przestać uśmiechać.
- Nie martw się, postaram się opanować. - odpowiedziała jedynie zerkając za nim gdy wychodził.
Pilnowanie ryżu i kurczaka pochłaniało sporo uwagi... Ale nie mogła sobie darować zerknięcia co jakiś czas na tą dwójkę. River ewidentnie dosyć łatwo złapał porozumienie z dzieciaiem. Trzeba było przyznać że patrząc na tą dwójkę aż serce rosło. Dodała do kurczaka mleko Kokosowe i odrobinę śmietanki które nieco załagodziły by potrawę oraz nadały tego kremowego posmaku. Odstawiła ryż gdy się ugotował i zabrała się za szukanie talerzy. Mniej więcej widziała skąd River wyjmował różne rzeczy więc nie musiała sprawdzać wszystkich szafek pokolei. Gdy River wchodził to akurat nakładała gotowe danie. Czuła swego rodzaju dumę z jednookiego i gdy tylko wrócił z na nowo założoną protezą dała mu całusa w policzek.
- Masz naprawdę wielkie serce River. - przyznała krótko i podała mu talerz z parującym obiadem.
- Jak było? Sam wydawał się zachwycony... Nie żebym podsłuchiwała.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyNie 07 Maj 2023, 23:12

- Zabolało. Co prawda sam przyznałem, że byłbym w tym beznadziejny, ale jednak z twoich ust to było jakoś bardziej dotkliwe - powiedział z rozbawieniem, oczywiście nie mówiąc poważnie, że poczuł się przez to urażony. Nie widział siebie w tego rodzaju zabawach, nigdy też w żadnej podobnej nie uczestniczył, bo uważał je za jeden z elementów, o ile nie główny, typowo dziewczęcych wieczorów.
Lake jak zapraszała do nich na nockę swoje koleżanki, często bawiła się w ten sposób. Nie raz Mira po wyjściu gości, robiła kazanie jego siostrze za kolejne zniszczone poduszki, a później razem z Lake starały się je pozszywać i napełnić puchem albo pierzem. Raz próbował dołączyć do dziewczyn podczas takiego spotkana, gdy po raz pierwszy Lake zaprosiła do siebie koleżanki ze szkoły. Nie były zadowolone i nie życzyły sobie jego towarzystwa, bo przecież był za gówniaty, a to poważne spotkanie dorosłych dziewczyn, mimo że między nim i Lake były tylko trzy lata różnicy. Szybko się zorientował, że jest w takich chwilach jak piąte koło u wozu i siostra toleruje, ale ignoruje jego obecność tylko dlatego, by nie mieć później kłopotów u rodziców, za to, że brata wygoniła z pokoju. Nie musiała nic mówić, czuł, że jest niechcianym elementem tego spotkania i sam w pewnym momencie ulotnił się do swojego pokoju, tłumacząc się tym, że był zmęczony. Oczywiście nie musiałby nic mówić, bo i tak go ignorowały. Było mu przykro, ale z czasem zrozumiał, że im byli starsi, tym ich więź stawała się coraz cieńsza i słabsza, aż w końcu całkowicie zanikła. A on, gdy spotykał się z kolegami, jakoś nigdy nie wpadł na pomysł, by robić bitwy na poduszki. Zazwyczaj albo robili jakiś maraton filmowy, albo grali na konsoli.
Parsknął tylko krótko, gdy Anisha stwierdziła, że dałaby mu dwa lata więcej, niż on sam sobie w zakresie jego wiedzy z wilkołactwa. Uznał, że po prostu chciała być miła i go jakoś pocieszyć, zapewne zachęcić, by jednak zszedł do Sama. I właściwie może nie koniecznie tym, ale rzeczywiście udało jej się nakłonić go, by porozmawiał choć przez chwilę z nastolatkiem.
Gdy schodził nie był zbyt przekonany, nastawiał się raczej na to, że zbeszta młokosa za takie bezczelne zaczepianie innych i wypytywanie ich o jednookiego, każe mu wracać do domu i na tym się sprawa zakończy. Jednak gdy tylko podszedł i się z nim przywitał, gdy zobaczył tę radość i ulgę w oczach chłopaka... naprawdę nie potrafił go tak po prostu odesłać z powrotem tam, skąd przyszedł. Bardzo szybko zapomniał też o swoim pierwotnym planie i właściwie nawet ani odrobinę nie żałował tej rozmowy. Ostatnio jego życie dość mocno kręciło się wokół bardziej krwawych tematów, wampirów, wilkołaków, brutalnych eksperymentów i praktyk, podłych intryg... A to? To była taka zwyczajna rozmowa, można rzec o pogodzie. Co prawda praktycznie na samym początku Sam zapytał, jak jednooki się czuje i jak jego ręka, za którą jeszcze raz przeprosił, ale po tym rozmawiali, a to o szkole, a to o filmach czy ulubionym miejscu w mieście. Umówił się z nim nawet na wspólną przebieżkę po parku, co prawda nie w wilczych skórach, ale to też raczej powinno zadowolić ich wewnętrzne zwierzę i trochę rozładować energię. Niby z Anishą też rozmawiał o pierdołach i naprawdę miło mu się z nią rozmawiało, ale rozmowa z kimś ze swojego gatunku była jakaś taka... jakby bardziej satysfakcjonująca. Myślał, że tylko z Leah tak dobrze się czuł podczas rozmowy, ale okazało się, że z Samem czuł się praktycznie tak samo. Nie potrafił tego wyjaśnić, choć był pewien, że miało to związek z tym, że byli tej samej rasy. W końcu swój ciągnie do swego. Nie wiedział, ile tak gadali, ale w pewnym momencie Sam przyznał, że był w okolicy, gdy zmierzał na zakupy i postanowił przy okazji sprawdzić, gdzie jednooki dokładnie mieszka, spotkać się z nim na chwilę. Ich rozmowa rzeczywiście skończyła się tym, że jednooki kazał mu się zbierać do domu, ale już raczej nie z planowaną naganą w głosie, a ze wzajemnym śmiechem i rozbawieniem.
Wrócił do mieszkania, zadbał o pozostałość po swojej ręce, nim założył protezę i chciał wrócić do pomocy wampirzycy w kuchni, ale ta go nagle zaatakowała tym nagłym całusem w policzek, prawie doprowadzając do przegrzania jego szarych komórek, bo nie rozumiał w ogóle, co się dzieje.
- Eee... chyba... nie bardzo wiem, co masz na myśli? - bardziej zapytał, niż stwierdził, bezskutecznie próbując otrząsnąć się z tego szoku i zorientować w sytuacji. Zaraz. Jak to się stało, że trzymał w dłoniach talerz z ryżem i kurczakiem tiki masala? Kiedy to się stało? Ostrożnie podszedł do stołu, stawiając na nim talerz z gorącym obiadem i usiadł na wysokim a'la barowym krześle z małym oparciem.
- Tak jak powiedziałem na początku, kazałem mu spadać do domu - powiedział, odchodząc od stołu jeszcze na chwilę po widelec i nalać sobie wody do szklanki, z której wcześniej pił, a gdy wrócił do obiadu, zjadł w pierwszej kolejności kawałek kurczaka.
- Obiecałem, że gdyby miał jakiś problem, czy chciał po prostu pogadać, zawsze może do mnie zadzwonić i postaram się pomóc. Powiedziałem mu, że jesteś u mnie i robimy obiad, zapytałem, czy nie chciałby zjeść z nami, ale powiedział, że mama wysłała go na zakupy i po drodze zaszedł tutaj. Pytał też, jak się czuję. Nieźle mi przecież rękę poszarpał - przyznał z lekkim uśmiechem, również zadowolony z tego spotkania, choć próbował stwarzać pozory, spokoju i niewzruszenia. Omal się przy tym w pewnym momencie nie zakrztusił.
- Poradziłem też, że gdyby wpadł na głupi pomysł, który ściągnąłby mu na głowę kłopoty, to żeby przyszedł do mnie, niż żeby miał sprawiać problemy swojej matce. Pomyślałem, że będzie to lepsze rozwiązanie i nie będzie przez to jej martwił, a ja czy wspólnie zawsze byśmy wpadli na jakieś rozwiązanie, czy sposób rozładowania energii - dodał spokojnie, tym razem pakując sobie do ust nałożony na widelec ryż, wymieszany z sosem i kawałkiem kurczaka. Nie był to smak, który pamiętał z dawnych czasów, ale gdyby miał wybierać, niestety musiałby przeprosić Mirę, że jednak wolał kurczaka Anishy. W końcu była to potrawa z jej regionu, lepiej się na tym znała, niż kobieta mieszkająca na drugim końcu świata, gdzie królem były głównie placki z syropem klonowym.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyCzw 11 Maj 2023, 06:43

Może coś w tym było... Że to bardziej dziewczęca zabawa. Rzadko zdarzało się żeby zainicjował ją któryś z chłopców. Nie żeby w ogóle dochodziło do nich jakoś nader często! Fakt parę razy się zdarzyło ale nie był to jakiś co wieczorny zwyczaj. Raczej... Świetna sprawa gdy trzeba było rozładować nadmiar emocji. Na ogół było raczej spokojnie... Przy dużej ilości alkoholu bywało nawet melancholijnie. Tak czy siak miło było patrzeć jak wizja poduszkowej bitwy rozbawiła Rivera.
- Nie myśl że przeproszę, sam zacząłeś. - Odpowiedziała rozesmiana na jego pseudo złamane serduszko.
Co do Sama... Naprawdę się cieszyła, że dał się namówić. Nie tylko dzieciak tego potrzebował. Jasne River opowiadał o przyjaciółce w Foster, ale miło będzie mieć kogoś "swojego" na miejscu. A młody... Cóż z lekką pomocą udało się go trochę wyszumieć, jednak wilcze geny czasem dają o sobie znać... Dla dzieciaków takich jak on szkoła to ciężka sprawa... Wystarczy jedna prowokacja że strony kolegów i nerwy mogą mu puścić. River miał siostrę... Sam do tej pory nie miał nikogo z kim mógł by się podzielić tymi problemami. A tak naprawdę... Przecież to dobry dzieciak. Więc nie mogła się powstrzymać gdy River wrócił. Sama zajęła miejsce obok i usiadła bokiem żeby móc swobodnie zerkać na jednookiegot gdy opowiadał. Wywróciła oczami na stwierdzenie że kazał mu spadać... Taaa jasne. Nie wtrącała się póki nie skończył mówić chociaż uśmiechała się cały czas mieszając ryż z sosem na swoim talerzu.
- Wiedziałam że go nie przegonisz. - przyznała w końcu i spojrzała na niego.
Kto wie... Może wspierając Sama, River zyska więcej pewności siebie? Z dziećmi bywało trudno... Ale wystarczyło być ich przyjaciółmi, a nie tylko stróżami.
- Mam nadzieję że nie będzie się naprzykrzał, wtedy oboje możecie się dobrze bawić w swoim towarzystwie. Jak ci smakuje? - dodała i zakończyła temat żeby jednookiego bardziej nie drażnić.
- Kuchnia indyjska jest... Bardzo aromatyczna, nie każdemu odpowiada to jak wiele przypraw się używa. Po za tym uwielbiam łączenia te tradycyjne łączenia smaków. Gdybyś spróbował samej mieszanki przypraw... Prawdopodobnie biegł byś do zlewu pić litry wody. Ostrość całkowicie łamie mleko Kokosowe i jogurt. Pozostaje tylko lekko pikantna nuta mój drogi padawanie. - wyjaśniła lekko unosząc widelec jak by prezentowała najnowsze odkrycie kulinarne.
A to był jedynie smak obecny w jej rodzinnym domu setki lat temu.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyCzw 11 Maj 2023, 10:41

Nawet gdyby twardo odmówił propozycji porozmawiania z Samem i by się tego uparcie trzymał, wystarczyłoby, że Anisha odwróciłaby się na moment, czy po prostu wróciła do siebie, a on od razu zszedłby do młodszego wilka. Chciał trzymać dystans od innych wilków, bo był niemalże boleśnie świadom tego, że do nich nie pasował i nie przyniosłoby to niczego dobrego. Jednocześnie bardzo go do nich ciągnęło. Gdy był przy kimś ze swojej rasy... nie dało się tego uczucia jasno opisać. Element, który nie należy do danej układanki, a mimo to idealnie pasuje w miejscu brakującego puzzla. Nie miał pojęcia, jak mógłby to uczucie inaczej określić. W przypadku Sama był jeszcze jeden drobny szczegół, przez który nie mógłby go tak po prostu zignorować i zostawić samego sobie. Chłopak był sam ze swoją dziką naturą. Wampiry mogłyby mu udzielić jedynie suchych informacji, ale raczej ciężko, by dobrze rozumiały, co czuł i przez co przechodził. Jednooki to doskonale rozumiał, może nie posiadał zbytniej wiedzy w temacie ich rasy, ale mógł wspierać dzieciaka własnymi obserwacjami i tym, czego sam doświadczył, gdy dorastał. Nie miał nikogo, kto mógłby mu wyjaśnić co się z nim działo i czym właściwie był. Lake zniknęła, nim sam doświadczył pierwszej przemiany. Do tego czasu domyślał się jedynie, że prawdopodobnie jest takim samym potworem co jego siostra i że mógłby skrzywdzić swoich bliskich, nie będąc nawet tego świadomym. Niewiele odpowiedzi na nurtujące go pytania, jednak wystarczająco, by móc pierwszą przemianę przejść z dala od miasteczka i innych ludzi.
- Aż taki przewidywalny jestem? - parsknął, nabierając na widelec trochę ryżu z sosem i na koniec nabijając kawałek kurczaka.
- Wydaje się kumaty chłopak. Może trochę zagubiony, ale wydaje mi się, że zrozumie, jeśli poproszę o nieco więcej przestrzeni, gdy zacznie za bardzo przeginać ze swoim przychodzeniem - odpowiedział spokojnie z lekkim uśmiechem, gdy przełknął. Przymierzał się do nabrania na widelec kolejnej porcji, po czym wpakował ją do ust i ze szczerym uśmiechem spojrzał na Anishę. Kiwnął jej przy tym głową z zadowoleniem.
- Naprawdę dobre. Inne niż to, co pamiętam z domu, ale zdziwiłbym się, gdyby kanadyjka robiła tikka masala tak samo, jak dziewczyna z Indii. I gdybym miał wybierać... Zdecydowanie wybrałbym to twoje, choć nie byłbym w stanie przyznać tego przed swoją mamą - powiedział, wyobrażając sobie taką sytuację, gdzie musiałby wytypować jedną z nich. Nawet gdyby Mira ugotowała coś naprawdę paskudnego, od czego człowiek po pierwszym kęsie by się przekręcił, choćby miał mieć łzy w oczach i walczyć z odruchem wymiotnym, nie mógłby powiedzieć, że ktoś gotował lepiej od jego przybranej matki. Nie chciałby sprawić jej przykrości. Oczywiście nie skłamałby przy tym, że to paskudne danie było najlepsze na świecie, ale tak sformułowałby swoją wypowiedź, że właściwie nie byłoby wiadomo czy mu smakowało, czy nie dałby tego do zjedzenia nawet najgorszemu wrogowi.
- Mistrzu, nie wymachuj, proszę, tak tym widelcem, bo jeszcze drugie oko stracę, jak okaże się ukrytym mieczem świetlnym - zaśmiał się rozbawiony, a po tym zabrał się za dalsze pałaszowanie obiadu. Nie darował sobie nawet wzięcia dokładki, choć była o połowę mniejsza od tego, co nałożyła mu początkowo Anisha. Mógłby zjeść więcej, ale wolał się nie zapychać pod sam kurek, aby nie być ociężałym podczas dzisiejszych ćwiczeń w magazynie lub ewentualnie nie zwymiotować z powodu przejedzenia i wzmożonego wysiłku fizycznego.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPon 15 Maj 2023, 22:39

Spodziewała się tego... Miał wielkie serce, znała go krótko ale biorąc pod uwagę jak wiele tematów dziś poruszyli to miała autentyczne wrażenie jak by jednooki odsłonił jej olbrzymią część siebie. Nie wszystkie tematy były łatwe ale to tylko dodawało jej poczucia że to jak wcześniej ona się przed nim otworzyła nie poszło na marne. Gdyby teraz nagle miało się okazać że to wszystko była tylko ściema... Że River chciał jedynie zdobyć jej zaufanie czuła by olbrzymi żal... Bo naprawdę mu zaufała.
- Po prostu masz serce na właściwym miejscu. - odpowiedziała szczerze i posłała mu przyjazny uśmiech.
Nie przestawała się zresztą uśmiechać gdy River mówił o Samie. Szczerze nie była pewna czy nie będzie trzeba mu zwrócić uwagi. Chłopak był... Ewidentnie podekscytowany, a nastolatki bywały uporczywe. Ale pozostawała dobrej myśli. River miał rację... Jeśli przenie i zwróci się mu na to uwagę na pewno zrozumie. Na deklaracje o jej zwycięstwie nad matką jednookiego - przynajmniej w wypadku tej potrawy, roześmiała się.
- Obiecuje że nigdy jej tego nie przekażę. - powiedziała uroczyście unosząc jedną rękę.
- I cieszę się że smakuje. - dodała sama wracając do jedzenia.
- Więcej zaufania do mistrza. - upomniała go i włożyła zawartość widelca do ust.
Było naprawdę dobre... Oczywiście nie tak jak to które robiła jej mama, ale ustalili już że matki miały na to swoje sposoby. Gdy skończyła chciała jeszcze posprzątać, pozbierała naczynia do zlewu i pozmywała.
-  Daj znać kiedy będziemy pięć naleśniki twojego dzieciństwa. No i czekam na ciebie w domu publicznym! Nie zapomnij... Jesteś zaproszony. A ja będę się zbierać... Pewnie chcesz jeszcze odetchnąć przed treningiem.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyWto 16 Maj 2023, 21:45

- Dzięki. To naprawdę miłe - odparł lekko zakłopotany jej odpowiedzią, ale rzeczywiście jakby lepiej mu się zrobiło na duszy, gdy to powiedziała. Niby uważał siebie za dobrego człowieka i cały czas powtarzał, że nie nigdy nie zrobiłby nikomu krzywdy, ale czasami miewał chwile zwątpienia. We wszystko i wszystkich. Szczególnie w samego siebie. Czerpanie przyjemności z bójek, obijanie twarzy innym ludziom za pieniądze i kierowanie się zemstą było raczej zaprzeczeniem, aniżeli przykładami bycia dobrym człowiekiem.
Anisha potrafiła podnieść na duchu, choć pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo mu pomogła choćby pod względem mentalnym tym spotkaniem, wspólną rozmową i gotowaniem. To spotkanie... było niemalże takie, jak ten koktajl z mango, który zrobili na samym początku. Było lekkie, czymś nowym, sycącym, ale najbardziej było to dla niego orzeźwiające doświadczenie. Do tej pory wydawało mu się, że rozmowa z Leah mu bardzo pomogła uświadomić sobie niektóre rzeczy i poprzestawiać w głowie, by podążać właściwą ścieżką. Ale... może wtedy tylko się oszukiwał? Albo bardziej pomogło to jego wilczej połowie, a nie jemu... To... było dość kłopotliwe. Takie dwa różne obozy, nastawione przeciwko sobie w jednej głowie. Nie miał pomysłu, jak mógłby pogodzić się z samym sobą, nie wiedząc, czego tak właściwie chciał od życia. Kochał żyć w mieście, od dzieciaka go ciągnęło w bardziej zurbanizowane rejony niż wieś, czy małe miasteczko. Dużo się działo, nie można było być pewnym tego, co wydarzy się następnego dnia. Na wsi za to panowała cisza i spokój, prawdziwa sielanka, która też była niezwykle przyjemna, tam też każdy dzień mógł być inny, ale... jakoś brakowało tej różnorodności miejsc i ludzi. W takiej wiosce szybciej można było poznać wszystkich i każdy zakątek niż w takim mieście. Choć może to była tylko taka jego wymówka, a prawdziwy problem, że żył w rozdarciu, znajdował się zupełnie gdzie indziej. Miał jednak nadzieję, że w końcu uda mu się dojść do zgody ze swoją wilczą naturą. I tak musieli obecnie współpracować, by pozbyć się wspólnego wroga. Może po tym... wszystko się jakoś samo ułoży.
Pomógł jej przy sprzątaniu, darując sobie kłótnię i szarpaninę, by zostawiła to wszystko w spokoju. Była przecież jego gościem, choć w sumie to jego wina, że dał się jej zaskoczyć i uprzedzić przy sprzątaniu. No nic. Jeszcze to sobie kiedyś odbije.
- Na pewno tym razem to ja ciebie poczęstuję smakiem swojego dzieciństwa - obiecał i kiwnął jej głową, gdy poinformowała go, że będzie się już zmywać. Była naprawdę sympatyczną osobą i miał nadzieję, że to nie będzie tylko krótkotrwała przyjaźń. Oczywiście nie widział jej jako swojej partnerki, była ładna, ale... nie interesowała go w tym kontekście. Nawet gdyby z Victorem rzeczywiście nic ją nie łączyło.
- Ostrzegę cię wcześniej, gdy będę chciał cię nawiedzić w miejscu pracy - zażartował, odpinając tylko główną część protezy, zostawiając bazę na ręce i samemu zebrałem się do wyjścia. Musiał zrobić kilka potrzebnych zakupów na mieście, choćby rękawiczki, a przy okazji kawałek będzie mógł odprowadzić Anishę. W końcu wypadało odprowadzić swojego gościa, chociaż do drzwi.
Będąc na mieście, po rozdzieleniu się z Anishą, zaszedł do sklepu z wyrobami ze skóry i kupił parę jakichś czarnych rękawiczek, w których było mu wygodnie, mógł obsługiwać ekran dotykowy i nie pociła mu się za bardzo dłoń. Później poszedł dalej, szukając dla siebie plecaka, do którego mógłby zmieścić protezę i swoje rzeczy, a dodatkowo, który wydawał się najwygodniejszy, gdyby miał go nieść na swoim wilczym grzbiecie. Specjalnie wybrał też sobie jakieś bojówki, by ludzie nie patrzyli na niego dziwnie, gdy szedł z tym plecakiem do przymierzalni. Było trochę ciasno by opaść na trzy łapy, ale w jego opinii w końcu znalazł plecak, który spełniałby jego główne wymagania. Prawdopodobnie w trakcie użytkowania i tak wyjdą jakieś zastrzeżenia i będzie musiał wymyślić coś innego, ale na ten moment ten plecak wydawał mu się wystarczający.
Pokręcił się jeszcze trochę po mieście, posiedział jakiś czas w parku, aż w końcu wrócił do domu, by się jeszcze chwilę przespać przed treningiem, zjeść coś i się wykąpać.
Gdy kierował się w stronę magazynów, szedł już z plecakiem, protezą i rękawiczkami.

z.t.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 12:36

- Zapraszam, wchodźcie śmiało do środka. Przepraszam za bałagan, ale nie spodziewałem się gości - powiedział, gdy byli już na miejscu i otworzył przed dziewczynami drzwi do swojego mieszkania, wpuszczając je pierwsze. Sięgnął tylko ręką przed nimi do środka, by zapalić w środku światło.
Z tym bałaganem nie było aż tak źle. Nie tak, jak ostatnio, gdy przyszła do niego Anisha, a zakrwawione opatrunki leżały na łóżku. Obecnie było tylko niepościelone łóżko, kilka ciuchów na nim porozwalanych, gdy przekopywał szafę w poszukiwaniu konkretnych ubrań, które chciał na siebie założyć, a w zlewie stały brudne naczynia. Cały jego obecny bałagan.
- Czujcie się jak u siebie. Możecie spać na tym łóżku przynajmniej kilka dni. Jest tu jeszcze jeden pokój, ale nie ma w nim praktycznie nic, więc zajęłoby chwilę, nim bym go zagospodarował dla was obu, jeśli będziecie chciały, czy dla samej Hannah, bo pewnie jest już w tym wieku, że woli mieć skrawek własnej przestrzeni. Ja bez problemu prześpię się na kanapie -
poinformował je, wskazując kanapę stojącą przed przeszkloną ścianą i wyjściem na balkon.
- Coś do picia? Zaraz wam przygotuję coś do jedzenia. - Było słychać, że był trochę poddenerwowany całą sytuacją, ale takie jak ta nieczęsto się zdarzały. Pewnie prawie nigdy.
Po zdjęciu butów i kurtki oraz zasunięciu blokady na łańcuszku w drzwiach, po ich zamknięciu, zabrał się za zgarnięcie wszystkich ubrań z łóżka i wrzuceniu ich niedbale do szafy. Pościelił łóżko i poszedł do łazienki umyć ręce.
- Tu jest łazienka, jakbyście potrzebowały skorzystać - powiedział od razu, po czym poszedł do kuchni.
Wyciągnął na wysoki, barowy blat mąkę, dwa jajka, mleko oraz sodę oczyszczoną i proszek do pieczenia, jak również kostkę masła. Zakręcił się dwa razy, by poszukać w szafkach miski i trzepaczki, żeby już na noc nie denerwować sąsiadów odgłosami miksera. Zamierzał zrobić pancakes, bo były szybkie, smaczne, sycące i jakoś zawsze były na nie wszystkie potrzebne składniki. Nie miał co prawda świeżych owoców czy bitej śmietany, nie mówiąc o syropie klonowym, ale był pewny, że jeszcze gdzieś miał mały miód w butelce w kształcie siedzącego miśka. W tym wszystkim zapomniał o tym, że biegał przy dziecku i siostrze z odsłoniętą protezą, bo po zdjęciu kurtki został w koszulce i bojówkach.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 15:28

Ciekawą informacją było to jak River wspomniał że planuje zadzwonić do przybranych rodziców gdy już pora się że swoimi sprawami. "Rodziców"... Nie wiedział jeszcze o Olivierze. Postarała się żeby wyglądać na zasmuconą, w końcu będzie musiała go poinformować. Na razie jednak powstrzymała się z tą jakże przykrą nowiną. Może słowa o braku szacunku powinny ruszyć i jej sumienie, ale nie specjalnie ruszyły. Z resztą, zajęła się zbudowaniem wokół siebie tej otoczki ofiary. Niewiele brakowało, a ta mała żmija wszystko by popsuła! Na szczęście River był zbyt ucieszony spotkaniem by cokolwiek zauważyć. A może po prostu zbyt naiwny? Ważne że się udało... Gdy tylko nadaży się okazja przypomni temu szczeniakowi gdzie jej miejsce. Teraz jednak pojawiła się kolejna cenna informacja. River był sam! Bardzo dobra wiadomość! Wyglądała jak by miała zamiar się jeszcze kłucić z Riverem, ale ostatecznie "ustąpiła" mu.
- Dziękuję... Naprawdę. - powiedziała i kucnęła przed mała żeby upewnić się że jest gotowa do drogi.
Zapięła jej kurtkę, a jej oczy ostrzegawczo błysneły złotym kolorem. "Jeszcze jeden taki numer i pożałujesz" dokładnie to mówił jej wyraz twarzy. Pogłaskała jej czarne włosy i wstała już oczywiście z lekkim uśmiechem biorąc małą za rękę i ruszając za bratem. Faktycznie nie było daleko, nie było to też jakieś wielkie mieszkanie ale nie było co wybrzydzać skoro mogła tu za darmo spać. Pomogła Hannah zdjąć wierzchnie ubranie i puściła ją przodem jak na wzorową matkę przystało.
- Bardzo tu przytulnie. - zapewniła gdy tylko weszła dalej.
Fantastycznie... Czyli będzie musiała się dzielić przestrzenią z tym małym potworem. Pomysł z drugim pokojem wydał się jej rzeczywiście lepszą opcją. Będzie przynajmniej miała ją z głowy.
- Oh.. Hannah jeszcze nigdy nie miała swojego pokoju. Ale naprawdę nie chcemy sprawiać problemów, proszę pamiętaj... Oddam ci pieniądze gdy tylko wrócę do pracy. - zaprotestowała... Względnie.
Dopiero wtedy odwróciła się do Rivera który zaczynał krzatanine w kuchni. Oj... Nie ona go tak urządziła...
- Rivi...- rzuciła niby nieumyślnie.
Jasne że była ciekawa! Jeszcze nigdy wcześniej nie widziała czegoś podobnego... Po za tym czym to zajmował się jej braciszek że to kosztowało go rękę? Kto wie... Może byli do siebie bardziej podobni niż myślała.
- Hannah... Skarbie może idź się odświeżyć? - zaproponowała małej.
Nie spodziewała się jednak odmowy więc od razu zajęła miejsce przy blacie w kuchni.
- Chyba... Masz wiele do opowiadania... - szepnęła i dotknęła metalowej dłoni.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 16:30

- Poczekaj... jak to nigdy? Dlaczego żyjecie na torbach? To przez pracę, czy w coś się wpakowałaś? - zapytał bez namysłu, nie wiedząc, co powinien o tym myśleć. Coraz bardziej było mu jednak żal swojej siostry i jej córki. Dlaczego nie miały własnego kąta?
- A z tego pokoju i tak nie korzystam, więc żaden problem, by można go było dla małej urządzić. Niestety nie będę w stanie się tym zająć przez najbliższych kilka dni. Łóżko jest jednak duże, więc raczej nie będzie dla was problemem się na nim pomieścić we dwójkę tych kilka nocy. Po weekendzie będzie można wybrać się na jakieś zakupy. - Było mu trochę głupio, że nie był praktycznie w ogóle przygotowany na przyjmowanie na noc jakichkolwiek gości w swoim mieszkaniu, ale zapału, by to zmienić mu nie brakowało.
- Co ty na to Hannah? Mogłabyś sama wybrać meble do swojego pierwszego własnego pokoju, a nawet kolor ścian - zwrócił się do dziewczynki, która jeszcze chwilę kręciła się po mieszkaniu, sprawdzając każdy kąt, aż wreszcie padła na kanapę, z jakąś futrzastą poduszką w objęciach, którą zaczęła głaskać, nie mogąc sobie znaleźć ani miejsca, ani nic interesującego do roboty. Kiedy usłyszała swoje imię, podniosła się i spojrzała w ich stronę znad oparcia.
- Nie chcę swojego pokoju. Chcę spać w tym - burknęła nabzdyczona i zniknęła całkiem za oparciem, gdy znów się położyła.
Trochę... zaskoczyła go ta odpowiedź, bo nie spodziewał się czegoś takiego. Wydawało mu się, że raczej każde dziecko marzyło o własnym pokoju, małym królestwie, gdzie mogło robić wszystko, co tylko zechciało i nie przejmować się zbytnio opinią rodziców. Ale może się mylił, podłapując nieświadomie jakiś chwyt marketingowy firm remontowych czy meblowych. Albo za szybko wyskoczył z tym pomysłem i Hannah czuła się po prostu nieswojo. Skoro jeszcze nigdy nie miała własnego pokoju... może z jakiegoś powodu bała się wizji bycia samej w zamkniętym pomieszczeniu. Albo była skromna i dlatego nic od niego nie chciała, wiedząc, że pewnie nie pobędą tutaj długo.
- Jasne. Ale Twoja pomoc w ogarnięciu tego pokoju i tak mi się przyda - postanowił ugryźć to od nieco innej strony, by mała nie musiała czuć aż takiej presji. Może było to trochę podstępne działanie z jego strony, ale miał dobre intencje. Może gdy Hannah zobaczy odremontowany pokój z meblami, które "poradziła" Riverowi kupić, może wtedy się przekona do tego pomysłu i samego jednookiego i sama zechce wziąć ten pokój dla siebie.
Nie otrzymał od niej żadnej odpowiedzi, ale mimo to był dobrej myśli.
- Hm? - mruknął, odrywając się od mieszania wszystkich składników na amerykańskie placki i spojrzał na siostrę, gdy został przez nią wezwany. Po chwili lekko przekrzywił głowę, gdy Lake, zamiast wyjaśnić, czemu go zaczepiła, zwróciła się do córki.
- Płyn do kąpieli stoi na wannie w takiej pomarańczowej butelce. Wlej sobie jedną zakrętkę do wody i będziesz miała całą masę piany. I czyste ręczniki leżą na pralce. Bierz śmiało i się nie krępuj - poinstruował drepczącą niechętnie w stronę łazienki dziewczynkę. Musiała być naprawdę mocno zmęczona, skoro miała tak ponurą minę, że aż gromiła wszystkich i wszystko wokół spojrzeniem.
Jeszcze zanim wrócił do mieszania składników w misce, nalał szklankę wody dla Lake i przed nią postawił, gdy znalazła się przy blacie. Zaskoczony spojrzał na delikatną, kobiecą dłoń na swojej protezie, a po tym spojrzał na siostrę. Trudno mu było ukryć zakłopotanie w tej sytuacji.
- Przepraszam, całkiem o tym zapomniałem. Założę coś z długim rękawem, by nie niepokoić was obu tym widokiem - odpowiedział w pierwszej chwili i rzeczywiście udał się do szafy, po jakąś bluzę. Teraz rozumiał, dlaczego Lake wysłała Hannah do łazienki. Mała pewnie jeszcze nie zwróciła na to uwagi i chciała jej oszczędzić tego widoku, który mógłby się przecież przyczynić do powstania koszmarów w tej małej główce.
- Praktycznie ostatnie miesiące nie należały do najprzyjemniejszych... Trafiłem na zmutowanego wilkołaka, przez którego straciłem żonę, dziecko i rękę. Długo by opowiadać, a też wolałbym tego nie robić, gdy dziecko za ścianą. "Teksańska masakra piłą mechaniczną" czy "Piła" to akurat pikuś przy tym, co mnie wtedy spotkało - odpowiedział przyciszonym tonem i kontynuował przygotowywanie na wpół gęstego ciasta na placki. Postawił już patelnię na gazie i przesmarował delikatnie oliwą, by już się nagrzewała.
- Do niedawna też w ogóle tego nie miałem, chodziłem po prostu bez ręki, bo wydawało mi się, że nie potrzebuję takich rzeczy. Myliłem się. Niby nic nowego, niby tak niewiele, a jednak dużo przyjemniej jest mieć dwie sprawne ręce - powiedział, lekko się uśmiechając, by nie dopuścić do zepsucia atmosfery.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 17:07

Uśmiechnęła się nieco zakłopotana. Dawno temu już nauczyła się, że najlepsze kłamstwa buduję się na szczatkach prawdy.
- Jeśli mam być szczera... To trochę to, trochę to. Nie martw się, nie ściągniemy na Ciebie żadnych kłopotów. Miałam... Po prostu kiepski start... No i... Pojawienie się Hannah nie do końca było planowane. Nie mam wielkiego szczęścia jeśli chodzi o facetów. Gdy myślałam że zaczyna się układać.., Gordon dziś wystawił nasze rzeczy za drzwi. -wyznała, co w zasadzie było przecież prawdą!
Nie wynosiła by się od niego gdyby debil nie zaczął gadać o oświadczynach. Gdy River zwrócił się do Hannah, sądziła że mała jak ona przyjmie z ulgą informacje o tym że będą miały każda swój kąt. Co za niewdzięczna mała jędza. Zdecydowanie nie miała w sobie tyle cierpliwości ile River. Westchnęła jednak jedynie dając do zrozumienia Riverowi, że dziewczynka miewała swoje humorki i posłała mu drobny uśmiech żeby się nie zrażał... Serio... Nie zamierzała przecież z nią dzielić łóżka dłużej niż było to konieczne. Ten temat jednak przerwała sama gdy zobaczyła protezę brata. Co do miny dziewczyny... River się mylił, mała była po prostu sobą, ale nie porusza się nie poruszonych tematów. Odczekała aż mała zniknie i zwróciła się do Rivera. Nie... Nie dlatego żeby mała nie zauważyła, była i tak bardziej spostrzegawcza niż Lake by sobie tego życzyła. Zwyczajnie chciała z nim porozmawiać sama... Nigdy nie było pewności czy mała nie powie nagle czegoś nie na miejscu co mogło by zaprzepaścić ich pobyt tu.
- Przestań. Jesteśmy twardsze niż myślisz. Po prostu się martwię... - powiedziała ciepło zachęcając go do mówienia.
Cóż... Nie tego się spodziewała. Żona? Dziecko? Zmutowany wilkołak?! Nawet nie musiała udawać swojego zaskoczenia! Nawet... Nie wiedziała co na to odpowiedzieć. Odwróciła wzrok wlepiajac zielone tęczówki w podłogę. Liczyła na ciekawszą historie ale cóż.
- Przykro mi... Powinieneś wrócić do domu a nie siedzieć tu po tym wszystkim sam. - to była chyba najszczersza wypowiedź tego dnia.
Powinien... Mira by się nim zajęła, mieli by siebie, a teraz był skazany na nią i tą małą potworzyce. Uznała że nie wypadało drążyć pytań o protezę... Ale skoro sam kontynuował.
- Nigdy wcześniej takiej nie widziałam. Byłam raz w domu opieki, protezy były bardziej... Zwyczajne... Jeśli tak można to nazwać, zwykle kawałki plastiku. Twoja na prawdę nie rzuca się w oczy... To to złapałam zębami gdy cię zaatakowałam? - to było pytanie retoryczne.
Mimo że na metalu nie została nawet rysa... To musiało być to.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 17:52

- Przykro mi to słyszeć, bo jesteś cudowną kobietą, matką i zasługujesz na porządnego faceta. Niestety zaskakująco ciężko o takich w dzisiejszych czasach - szczerze jej współczuł, że miała takiego pecha. Choć nie tylko ona, bo ostatnio dość wiele słyszał o tym, jak okropni potrafili być mężczyźni wobec kobiet. Choćby cała masa samotnych matek wychowujących wilcze czy wampirze dzieci, o których wspominała Anisha. Kiedy jednak usłyszał, że i jego siostra została źle potraktowana przez jakiegoś wsiura, poczuł, jak go krew zalewa, choć z pozoru zachował spokój. Gdyby tylko wiedział co to za facet, byłby pewnie w tej chwili w drodze do niego, by... wyjaśnić sobie z nim, dlaczego wyrzucił Lake i Hannah w środku nocy za drzwi. Niestety nawet wśród znajomych nie miał żadnego Gordona. Już pomijając, że bez wątpienia narobiłby tym sobie kłopotów, gdyby zaatakował nagle i porządnie obił twarz niedawnemu partnerowi siostry.
- Gdybym wrócił w takim stanie... jedynie bym przysporzył Mirze i Oliverowi niepotrzebnych zmartwień i kłopotów, bo tych by mieli zdecydowanie więcej z jednorękim kaleką pod dachem - odparł z nieco ponurym uśmiechem, jasno dając do zrozumienia, że miewał takie myśli, by po tym wszystkim wrócić do domu z podkulonym ogonem.
- Poza tym, jak widzisz, nawet bez ręki sobie dość dobrze radzę, a ta proteza to tylko ułatwienie, bym nie musiał się męczyć przy sznurowaniu butów na przykład - zażartował i wylał nieco ciasta na patelnię, by usmażyć pierwszego placka.
Kiwnął jej głową, gdy zapytała, czy to jego protezę ugryzła, gdy się na niego rzuciła.
- Mam nadzieję, że zęby masz całe. Głupio by mi było, gdybyś przez to drobne nieporozumienie na placu zabaw, połamała sobie zęby na mojej protezie - uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem, posyłając jej pogodne spojrzenie przez ramię. Drewnianą łopatką delikatnie podważył placka na patelni z każdej strony, by się nie przypalił, a po tym jednym sprawnym ruchem obrócił go na drugą stronę, podrzucając go.
- Ta to jeszcze nic, musiałabyś zobaczyć moją wilczą łapę. Ma nawet posrebrzane pazury - pochwalił się bez namysłu, ale nie poszedł po drugą protezę, by jej pokazać. Smażenie placków dla Lake i Hannah miały w tej chwili dla niego najwyższy priorytet.
- No i praktycznie jutro będę miał okazję wyrównać rachunki z tym wilkołakiem. Uwierzyłabyś, że został stworzony przez wampira, tylko do tego, by pozbyć się innego wampira? I to czystej krwi - powiedział z nutą niedowierzania w głosie, bo sam był czymś takim mocno zaskoczony. To brzmiało jak istne szaleństwo.
- Myślałem o tym, by z rana pójść na zakupy, by choć trochę zapełnić lodówkę. Mógłbym coś upichcić na obiad i wieczorem planowałem wyjść, więc byście miały całe mieszkanie dla siebie. A w razie co, będziecie miały co jeść, bo nie wiem, kiedy wrócę po spotkaniu z tym wilkołakiem - dodał, czując się w obowiązku do poinformowania Lake o swoich planach. Niestety nie mógł i nie zamierzał ich zmieniać nieważne czy była u niego rodzina, czy nie. Wierzył, że Lake i Hannah sobie poradzą, gdy zostawi im całą lodówkę jedzenia i drugi komplet kluczy do mieszkania.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 18:40

Uśmiechnęła się ciepło na jego słowa.
- Jesteś kochany... Za dobry dla mnie... Zwłaszcza po tym co ci zrobiłam. - odpowiedziała nieco smutno.
Na szczęście nie znał Gordona... Chociaż, nie była w stu procentach pewna czy tak właśnie nazywał się chłopak u którego mieszkały kilka ostatnich dni. Nie ważne, istotne było to że River łykał wszystko co mu rzucała jak pelikan. Wrócenie tematem do ich przybranych rodziców przypomniało jej że ten wciąż nie wie nic o Olivierze. Posmutniała wyraźnie i spojrzała na brata.
-Rivi... Jeśli chodzi o Oliviera... - zaczęła i zatrzymała się na chwilę.
Nie była pewna czy to właściwe mówić mu teraz, skoro miał do załatwienia coś ważnego i nie chciał przed tym kontaktować się z rodzicami. Jednak ostatecznie... Czy to coś zmieniało? Może będzie miał większe parcie na to by pogadać z Mirą? Albo wręcz przeciwnie? Poczeka aż skończy to co chciał skończyć. Nie do końca na rękę był by jej jednak pierwszy scenariusz. Umiała zgrywać niewiniątko ale nie wiedziała co przybrana matka mu powie.
- Na pewno ucieszy się gdy dowie się, że nic ci nie jest. Wiele razy mówił o tobie... Wspominał wypady nad jezioro. - dokończyła siląc się na drobny uśmiech.
- A Mira! Jestem pewna, że twoje naleśniki są pyszne, ale jej i tak biją je o głowę. Pospiesz się więc z tym załatwieniem swoich spraw. - dokończyła wychodząc z tematu jaki chciała naprawdę ruszyć.
Do tego zapach jaki unosił się znad patelni sprawił że jej żołądek skręcał się we wszystkie strony.
- Trzeba zdecydowanie więcej żeby połamać mi zęby braciszku! - odpowiedziała z uśmiechem.
Ale była pod wrażeniem... Szczerym. Słuchała go bawiąc się obrożą na swojej szyi. Aż zamrugała na tą ilość rewelacji... Wilcza proteza... Posrebrzane pazury? Wilk mutant i czysty wampir..
Miała watpliwą przyjemność rozmawiania z podobnym... Czymś. Nigdy nie czuła przed czymkolwiek takiej pokory. Aura i chłód który sprawiał, że dostawało się gęsiej skórki i chciało się uciekać z pokoju.
- Rivi... - zaczęła poważnie i spojrzała bratu w oczy.
- Wampiry... Wilk mutant... W co ty się wplątałeś? Mało filmów widziałeś żeby zrozumieć, że wampiry i wilkołaki to naturalni wrogowie? - chyba że było się ich pieskiem na smyczy... Ale tego już nie mówiła na głos. Co więcej... Jeśli te protezy były oznaką że River był takim pieskiem na smyczy Tenebris... Boże! Ten dzień był zdecydowanie lepszy niż sądziła!
- Pójdę z tobą... Nie walcz z czymś takim sam. - powiedziała stanowczo.
Mogła sobie spokojnie pozwolić na to... I tak się nie zgodzi. Nie było szans żeby zabrał odnalezioną po latach, ukochaną siostrę na walkę z czymś co zabiło mu rodzinę. Ale ważne było to żeby myślał że go wspiera... Plus, trochę interesował ją ten wilk i jego twórca. Ktoś bardzo nie lubił tutejszej władczyni. Widać miała większe problemy niż się do tego przyznawała... Zapamiętane.
- Co to za świr w ogóle zrobił wilkołaka mutanta... - dodała i wzdrygnęła się jak by po plecach przeszły ją dreszcze.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 19:54

- A tam, przesadzasz. Jesteśmy rodziną, a rodzinę trzeba wspierać i jej pomagać. Poza tym może piękniejszy od tego nie jestem, ale przynajmniej mało kto chce mi obić pyska w sobotnią noc - zaśmiał się lekko dla rozluźnienia atmosfery i utrzymaniu swoich nerwów na wodzy. Nawet nie podejrzewał, że siostra mogła robić z niego skończonego idiotę, gdy brał tak na poważnie każde jej słowo, ale nie miał żadnych powodów, by jej nie wierzyć. Wychowywali się razem, dorastali, można powiedzieć, że znali się jak łyse konie. Oczywiście kupę czasu się nie widzieli i bardzo dużo mogło się w ich życiu i charakterze zmienić, ale skoro on zdołał wyrosnąć na dobrego człowieka mimo jego przykrych doświadczeń, dlaczego z Lake miałoby być inaczej? Zwłaszcza że na własne oko widział, że naprawdę zależało jej na dobru swojej córki. Gdyby była kimś złym, na pewno nie rzuciłaby się na jednookiego, gdy zaczepił jej dziecko w środku nocy. Tak to przynajmniej sobie tłumaczył.
- Co z Oliverem? - zapytał, lekko przekrzywiając głowę, bo nie rozumiał, do czego mogła dążyć.
Początkowo się uśmiechnął, gdy okazało się, że przybrany ojciec dobrze go wspominał, choć skrzywił się, gdy wspomniała o wypadach nad jezioro. Nigdy ich nienawidził, ale zawsze dawał się Oliverowi wyciągnąć na ryby, by nie sprawiać mu przykrości. I by nie musiał się wstydzić przed znajomymi, przez to, że chłopak bał się wody. Praktycznie tradycją było w Portland, że każdy ojciec uczył swojego syna, czy synów, łowić ryby, nie mówiąc już o wspólnych wypadach na ulubione, upatrzone przez siebie łowiska co niedzielę rano, by w kolejny piątek przy piwie z kolegami ojcowie mogli się innym chwalić, jaką to sztukę ich syn ostatnio złowił. Taki małomiasteczkowy łańcuch rytuałów odprawianych przez ojców i synów. Choć na łódkę River nigdy nie dał się wciągnąć. Na pomost jeszcze, ale wszelkiego rodzaju środki pływające, które mogły wyciągnąć go na środek głębokiego jeziora z dala od bezpiecznego stałego lądu... zdecydowanie odpadały.
- Ej! Nie oceniaj, jeśli nawet nie spróbowałaś! - obruszył się, celując ostrzegawczo drewnianą łopatką w jej stronę, ale był bardziej rozbawiony tą jej obelgą, niż rzeczywiście nią urażony. Kiwnął jej głową z uśmiechem i znów skupił się na plackach, pierwszego przekładając już na talerz. Nie musiała się o nic martwić, miał zamiar jak najszybciej załatwić swoje sprawy.
Później temat zszedł na relacje między wampirami i wilkołakami. Znów ten konflikt... To naprawdę nie miało końca.
- Wierz mi, że mam wszystko pod kontrolą. Może nie pochwalam niektórych działań wampirów, ale nie wszystkie są takie złe. Zresztą wilkołaki też są dupkami i potrafią być nawet gorsze od wampirów w niektórych przypadkach. Ale nie uważam, by rzeczywiście musieli być swoimi wrogami - wyjaśnił z lekkim zmęczeniem w głosie, że znów został poruszony ten temat, a miał nadzieję sobie trochę od tego odpocząć, po rozmowie o tym z Samem.
- Gdyby nie tutejsza przywódczyni wampirów, Virgo Tenebris, prawdopodobnie nigdy nie odnalazłbym tego zmutowanego wilkołaka i nie mógłbym dokonać swojej zemsty. Ona i kilku jej podwładnych, wampirów i ludzi naprawdę mi pomogli. I nie mówię tu tylko o stworzeniu dla mnie tych protez. Nauczyli mnie jak skutecznie walczyć z takimi jak oni i jak my. Poza tym ona chce zakończyć konflikt z wilkołakami z okolicznej wsi. Problem tylko w tym, że tamtejszy alpha, ma zgoła inne zdanie na ten temat i nie chce nawet słyszeć o zakończeniu wojny. Będę próbował go jakoś przekonać do tego, by zechciał z nią zamienić, choć dwa słowa. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak trudno jest postarać się wysłuchać drugą osobę - westchnął, kręcąc przy tym lekko głową i powoli zaczął układać coraz to wyższą wieżę z placków.
Mało brakowało, a nie złapałby podrzuconego placka na patelnię, gdy Lake zakomunikowała, że pójdzie razem z nim na K9. Aż go zmroziło, a gdy spojrzał na nią przez ramię, jego oko zalśniło delikatnie złotym kolorem.
- Nie ma takiej możliwości! On jest mój! Nikomu nie pozwolę odebrać mi tej przyjemności z pozbawienia go życia za to, co zrobił mnie i mojej rodzinie! Sam sobie z nim poradzę - zawarczał cicho, z trudem opanowując swoje emocje i się uspokajając. To był bardzo wrażliwy temat, przy którym River miał naprawdę krótki lont, potrzebny do tego by się zdenerwował. Od ostatniego spotkania z Victorem ten lont bardzo mocno się skrócił.
Mruknął zaraz pod nosem ciche przeprosiny za swój krótki wybuch i znów skupił się na plackach.
- Jakiś stary wredny wampir. Szalony doktorek, bodaj Robert się nazywał. Tęsknił za rządami ojca Virgo, bo te jej mu nie odpowiadały - wyjaśnił pokrótce, wzruszając przy tym ramionami. Smażył już praktycznie ostatnią porcję.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 21:15

Zaśmiała się wywracając oczami, dając tym samym za wygraną Riverowi. Co do Oliviera, udało jej się nawet gładko wyjść z tej sytuacji... Powie Riverowi gdy ten wróci z swojej krucjaty. Nie było sensu mu mieszać w głowie teraz. Jeśli nie wróci... To zwyczajnie problem będzie z głowy. Jeśli ruszy swoje kontakty może nawet udało by się jej przejąć to mieszkanie? Dziwnie by było mieć naprawdę swój własny kąt. Gdy ktoś się jej znudzi mogła by po prostu go z niego wykopać i niczym się nie przejmować. A jeśli River wróci... Cóż, przynajmniej znów znajdzie się darmowa niania dla małej.
- I nie mogę się doczekać aż spróbuję. - odpowiedziała a gdy River wrócił do przekładania placków, porwała jeden z układanej przez niego starannie wieży.
Oczywiście natychmiast odskoczyła na dystans niczym zwierzę uciekające że swoją zdobyczą. Złożyła naleśnika na pół i ugryzła jego zaczną część. Przypominało dzieciństwo... Aż cicho westchnęła... Jadła je parę lat temu u Miry... Ale od tamtego czasu jakoś się nie załapała.
- Przepyszne! - powiedziała entuzjastycznie.
Ten entuzjazm szybko wyparował gdy River przyznał się do kontaktów z wampirami. Sama nie była lepsza... Chociaż jej płacili. Cóż... Niby River też nie wychodził na tej współpracy źle. Już otworzyła usta żeby coś odpowiedzieć gdy sam wspomniał Virgo Tenebris. Nie do wiary jak wielkie miała dziś szczęście! Naprawdę? Naprawdę jej durny braciszek był pudelkiem Virgo Tenebris?! Od kilku dni usiłowała ją poznać... Chociaż minimalnie się do niej zbliżyć i wszędzie była zbywana. Szukała w jej restauracji... Barze... Próbowała nawet dostać się do rezydencji. Albo panna Tenebris była cholernie zajęta... Albo coś zwietrzyła. Jednak to odkrycie mogło zmienić wszystko. Informacja że zna też alphe Foster mocno nią wstrzasnęła. Z jej informacji August bardzo nie lubił błąkających się omeg... Chyba że...
- River... Należysz do stada z Fostern? - zapytała z zaskoczeniem.
Przeczesała palcami włosy.
- Obracasz się w niebezpiecznych kręgach... I naprawdę dużo ryzykujesz. Uważasz że ta cała wampirzyca tak po prostu pomaga ci z dobrego serca? Na pewno ma w tym ukryty motyw. Oni nie robią niczego bezinteresownie. - przestrzegał go i dokończyła naleśnika.
Na szczęście zdarzyła przełknąć gdy River wyjawił imię wampira który stworzył owego mutanta... Świat był taki mały... Po to była mu te lata temu Hannah? Czy gdyby nie zdecydowała się odebrać mu swojego dziecka... Stała by się dziś mutantem którego ścigał River? Ciekawe... Może powinna była zabrać ją trochę później, była by wtedy silniejsza i bardziej użyteczna. Jednak to nie na tym się teraz skupiła...
- Rivi... Ty ją naprawdę lubisz... - skwitowała jego ostatnią wypowiedź i uśmiechnęła się poblażliwie.
Zupełnie jak by właśnie odkryła że jej brat podkochuje się w nauczycielce. Faceci... Zawsze to samo.
- Wiesz że ona ma dość siły żeby cię omamić? Skąd wiesz ze już tego nie zrobiła? - zapytała nieco zmartwiona przechylając głowę.
Więc to tutaj tkwił problem Rivera? Polubił tą wampirzyce... O rany... Pytanie jak bardzo, chociaż już było źle skoro chciał ryzykować dla niej spotkanie z Augustem. Dla niej... Tym lepiej.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 21:55

- Ej! Mogłaś mówić, to bym ci nałożył! - zaśmiał się rozbawiony, gdy Lake ukradła jednego placka i natychmiast z nim uciekła poza zasięg jednookiego. To mu coś przypominało... No tak! Sam przecież podjadał ten cudownie pyszny miód Anishy, by gotowali potrawy z jej rodzinnych stron.
- Widzisz? Mówiłem - odparł ogromnie dumny z siebie, gdy Lake pochwaliła jego pancakes.
Po tym już nie było tak miło, jak powinno, bo temat zszedł na kwestie wilkołaczo-wampirze, jak i również związane te z K9. Rozumiał jej dociekania i zmartwienie, w końcu zawsze będzie jej młodszym bratem.
- Co? Nie! Absolutnie nie! I nie zamierzam. A przynajmniej póki August tam rządzi, czy jego głupi synalek - odpowiedział równie zaskoczony, co ona. Skąd jej w ogóle przyszło do głowy, że mógłby należeć do stada? I jeszcze mieszkać z dala od niego? Może i siostra, ale czasami jej po prostu nie rozumiał.
- Sam sobie jestem stadem i panem - zaznaczył bardzo pewny tych słów.
- Wiesz... nie mam nic, więc raczej niewiele ryzykuję. Wiem jednak, że wszystko ma swoją cenę i Virgo upomni się o swoje, ale nie martwię się o to. Póki będę mógł dalej w spokoju mieszkać w tym mieście i dokonam swojej zemsty, raczej się nie przejmuję tym, czego będzie mogła zażądać ode mnie w zamian. Wydaje się bardziej godna zaufania niż August - odpowiedział spokojnie ze wzruszeniem ramion. Zabrał się za rozłożenie wieży z placków na dwa talerze i wyjął z szafki miód w misiowej butelce.
Spojrzał na siostrę odrobinę zażenowany, unosząc jedną brew, gdy Lake zasugerowała, że mógłby... być zakochany w Virgo? Zdecydowanie nie. Wampirzyca była ładna, to fakt, ale nie w jego guście.
- Straciłem w tym roku żonę, która była całym moim światem. Wierz mi, nie ma w moim życiu nikogo, kim mógłbym być w TEN sposób zainteresowany. A już na pewno nie krwiopijcami. Może i mnie omamiła, choć nie sądzę, by tak było, po prostu w mojej opinii jest dobrym przywódcą. Poza tym August sam mnie do niej wysłał, bo chciał, żebym zdobył jakieś kluczowe informacje o niej dla niego. By wilki ze stada zostawiły w spokoju jedną wilczycę, która też należała do stada, a nad którą inne wilki się znęcały - wyjaśnił, mając nadzieję, że to wystarczy by Lake zrozumiała, że naprawdę na ten moment żadne miłości nie były w jego głowie. Polał jedną i drugą porcję placków obficie miodem i podstawił jedną porcję przed siostrą na blacie. Wyciągnął i podał jej zaraz widelec i nóż. Drugą postawił przed pustym krzesłem, czekając, aż Hannah wyjdzie z łazienki. Sam stanął po przeciwnej stronie, gdzie nie było krzeseł i po prostu oparł się o blat, nie odkładając nawet jednego placka dla siebie. Nie był głodny, bo jadł wcześniej przed wyjściem z domu. No i priorytetem było, by Lake i Hannah się najadły.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptyPią 21 Lip 2023, 22:31

Jasne że mogła... Ale wtedy nie była by sobą. Nie dało się ukryć że byli rodzeństwem... Nie ważne ile przeszli, jak bardzo się zmienili, wciąż byli do siebie podobni, chociażby w takich zwykłych codziennych sprawach.
- Wtedy nie było by zabawnie. - odpowiedziała dumnie gdy udało się jej ukraść jednego naleśnika.
Musiała mu przyznać rację, naprawdę były dobre, zawsze lubiła słodkości! Oblizała palce gdy River kategorycznie zaprzeczył swoim powiązaniom z tutejszym stadem. Niewątpliwie był... Dziwnym wilkołakiem. Kategorycznie zaprzeczał przynależności do stada swojego gatunku, ale bez problemu mówił o współpracy z wampirami. Nawet ją to szczerze dziwiło. Przechyliła lekko głowę na bok i uśmiechnęła się porozumiewawczo. Nie chciała w końcu go rozłościć... Chociaż gdy wspomniał że nie ma nic... Zmarszczyła lekko nos i spojrzała na niego gniewnie.
- Głupek... Masz mnie i Hannah... Masz Mire i Oliviera... To za mało żeby przejmować się swoim życiem? - pokręciła lekko głową.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz... Ale zgadzam się co do jednego. - dodała tajemniczo.
- August nie jest godny zaufania. - odpowiedziała i usiadła robiąc chwilę przerwy.
- Będzie jeszcze okazja do rozmowy... Jak wrócisz po wykończeniu tamtego mutanta... To taka dodatkowa zachęta żebyś przypadkiem nie dał się pokonać. - dodała z lekkim uśmiechem.
Mogło wyglądać na troskę... Ale nie... Życie Rivera nabrało dla niej wartości materialnej. Mógł jej pomóc wykonać zadanie jakie na siebie wzięła. Ale do tego musiał wrócić... Jego wybuch ją rozbawił, wzruszyła lekko ramionami i pokręciła głową nieco rozbawiona.
- Ależ ja tylko powiedziałam, że ją lubisz... - odpowiedziała sprytnie wymigując się z tej nadinterpretacji.
- Ale dobrze, już wszystko rozumiem. Co to za ciekawe tajemnice o niej musiałeś zdobyć... Nie martw się, nikomu nie powiem. - dobrze... Pozwoliła sobie na drobne drażnienie się z nim.
Ale w końcu była jego siostrą, czasem musiała go trochę pomęczyć, a nie ciągle łkać i go wychwalać. Ta część gry z resztą o wiele bardziej ją bawiła.
- Wybacz... Wiem, straciłeś żonę... Naprawdę mi przykro... - powstrzymała się od uśmiechu i podniosła ręce w gescie obronnym.
- Pójdę po Hannah... - dodała i wstała gdy rozlewał miód na przygotowane już porcję.
Zapukała do łazienki kilka razy.
- Myszko? Wujek zrobił pyszne naleśniki jak u babci... Kończ już i choć zjeść coś ciepłego. - ponagliła córkę.
Czasem zgrywała dobrą matkę i niemal zawsze używała wtedy podobnych zdrobnień. Wydawało się dziwne mówić małej po prostu po imieniu, chociaż ten sposób przyprawiał ją o mdłości. Wróciła do stołu i zerknęła na dwa talerze i Rivera.
- A ty? Podzielę się... Uwielbiasz przecież słodycze.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 575
Punkty aktywności : 1522
Data dołączenia : 04/10/2022

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptySob 22 Lip 2023, 08:01

Widać było, że nabrał wody w płuca, gdy Lake skarciła go za jego standardowe od jakiegoś czasu gadanie, że nie miał do stracenia nic, czym mógłby się przejmować. No tak… miał przecież Mirę i Olivera oraz Lake i Hannah. Do tego przynajmniej kilku znajomych, którzy się wydawali się szczerze o niego martwić. Właściwie… Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wiele miał. Do tego dach nad głową, coś do jedzenia też się zawsze znalazło, mógł sobie pozwolić spełniać każdą zachciankę, bo pieniądze się go o dziwo trzymały, nie wspominając już o końskim zdrowiu, które zapewniały mu wilcze geny. Zdecydowanie nie miał na co narzekać i aż mu głupio było, że nigdy o tym nie pomyślał w ten sposób.
- To nie tak… - zaczął, próbując się z tego jakoś wytłumaczyć, ale… właściwie na tym poprzestał, bo nie wiedział właściwie, co miałby powiedzieć. Że praktycznie zapomniał o swojej stostrze i przyrodnich rodzicach, za każdym razem, gdy tak mówił? Wolał się do tego nie przyznawać, by się nie pogrążać. Przemilczał ten temat, zajmując się plackami w ciszy, czekając aż ta kwestia umrze w końcu sama i zaczną rozmawiać o czym innym. Co prawda dalej nie było lepiej, ale już wolał rozmawiać o jego stosunkach z tutejszymi wampirami i wilkołakami.
- Hm? Co chcesz przez to powiedzieć? Czekaj… znasz Augusta? - zapytał zaskoczony tą odpowiedzią siostry, że nie powinien ufać Augustowi. Skąd ona mogła to wiedzieć?
Prychnął ostatecznie i pokręcił z niedowierzaniem, nie naciskając na nią z tym. Zżerała go ciekawość, ale wiedział, że Lake i tak nic nie zdradzi. Była uparta jak on, no i lubiła go męczyć. Nic się nie zmieniła. Musiał przyznać, że sprytnie to sobie wymyśliła. Jak w takiej sytuacji mógłby nie wrócić do domu po tym starciu? Strasznie chciał poznać, co wiedziała na temat Augusta, ale musiał się uzbroić w cierpliwość.
Zgromił ją spojrzeniem, gdy odwróciła kota ogonem, zwinnie wykręcając się z niewypowiedzianych wprost zarzutów, że River mógłby być zakochany w Virgo. Nawet cicho zawarczał na siostrę, ale nie był to szczery gniew. Uniósł zaraz brew, trochę zaskoczony jej zainteresowaniem względem wampirzycy. Niby nie miał powodów, by nie ufać Lake, ale wiązała go obietnica złożona Virgo, że nikomu nie powie o jej największym sekrecie, związanym z właściwościami jej krwi i tym, że przez to nie będzie miała dzieci i nikt nie zajmie jej miejsca jako przywódczyni wampirów, gdy coś jej się stanie.
- Nie najlepszy ze mnie szpieg. Nie dowiedziałem się nic, czego nie wiedzieliby o niej wszyscy dookoła - odpowiedział może nie do końca szczerze, ale skoro teoretycznie dał się omamić wampirzycy, nie powinno dziwić, że rzeczywiście mógł nie wychwycić jakiejś jej tajemnicy na skalę państwowa.
Kiwnął głową siostrze, gdy poszła pogonić Hannah z łazienki. On w między czasie posprzątał względnie kuchnię po swoim kucharzeniu. Dziewczynka dołączyła wkrótce do nich z mokrymi włosami i ubrana w to samo co wcześniej, wdrapała się na wysokie krzesło i powąchała podejrzliwie placki. Odkroiła sobie ostrożnie mały kawałek i włożyła go do ust. Szczerze powiedziawszy… jednooki chyba jeszcze nigdy tak się nie przejmował czyjąś opinią, jak w tej chwili. Hannah przełknęła i aż jej oczy się zaświeciły. Zaczęła pałaszować z większym entuzjazmem i zapałem. Czyli chyba zamiłowanie do słodyczy było w tej rodzinie przekazywane w genach. Uśmiechnął się naprawdę rozczulony tym widokiem.
- Jedz i się mną nie przejmuj. Jadłem nim was spotkałem - powiedział szczerze i chwilę jeszcze z nimi stał i się przyglądał szczęśliwy z tego, co widział. Po tym zajął się zmianą pościeli na łóżku, by dziewczyny miały świeżą do spania.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3336
Data dołączenia : 05/06/2019

Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 EmptySob 22 Lip 2023, 19:12

W zasadzie to była zaskoczona że nie myślał o Morze i Olivierze... Ona zniknęła lata temu, mógł podejrzewać że nawet nie żyje. Hannah... O nie miał do dziś bladego pojęcia. Ale ich adopcyjni rodzice? Przecież uciekł żeby ich chronić... To było naprawdę zaskakujące że uważał że nic nie ma. Gdy chciał się zacząć bronić uniosła tylko jedną brew co miało znaczyć "no dawaj... Spróbuj mnie przekonać", ale ostatecznie... Słusznie nie podniósł tej rękawicy. Miał rację też jeszcze co do jednego. Lubiła go męczyć! To akurat się nie zmieniło, które rodzeństwo nie droczył się na zasadzie "a ja coś wiem ale ci nie powiem!". Mimo że byli dorośli i owe tajemnice były o wiele bardziej poważne... To i tak sprawiało jej to szczerą frajdę!
- Może nie osobiście... Ale tak. Dziwię się że ty go znasz... Drań nie cierpi omeg na swoim terytorium. Zwłaszcza takich jak my... Ale nawet nie próbuj, nic więcej ci nie powiem póki nie wrócisz cały z tej swojej misji. - serio ledwo powstrzymała się przed pokazaniem mu języka! Gdy na nią warknął zaśmiała się. Tak... Pokazywała nieco rogi ale i tak mocno się pilnowała na ile może sobie pozwolić. No i przecież River nie uwierzył by że tak całkiem zrobiła się potulna, nigdy taka nie była. Co do informacji... Szkoda, ale to że teraz tak mówił jeszcze nic nie znaczyło. Po za tym, wciąż po zostawał furtką która mogła się dla niej otworzyć w stronę wampirzycy. Niech River zabije jej niedoszłego mordercę... Niech spokojnie zdobędzie jej zaufanie odwalają za nią całą robotę. Po tym wystarczy że jednooki przedstawi tutejszej władczyni ukochaną siostrę która odnalazła się po latach. Nikt nie był święty... Tenebris też miała słabe strony, wkrótce je pozna. Zaśmiała się.
- Masz za dobre serce. To nie w twoim stylu poznawać kogoś tylko po to żeby później go zdradzić. Cieszę się, że nic się nie zmieniłeś. - odpowiedziała z ciepłym uśmiechem.
W zasadzie to też nie było kłamstwo... W końcu gdyby był inny nie miała by z niego takiego pożytku. Poszła po Hannah... Rany... Musiała się pilnować żeby pamiętać o tym dzieciaku. Już od jakiegoś czasu nie musiała się nią aż tak przejmować. Faktycznie... Cała ich rodzina miała wielką słabość do słodkości. Lake uśmiechnęła się zerkając na córkę.
- Co się mówi? Wujek bardzo się starał... - upomniała małą gdy ta przekonała się do dzieła Rivera.
- Powiedzmy że ci wierzę... Dziękuję. - odpowiedziała już do Rivera i sama zabrała się do jedzenia.
Gdy jej brat zajął się łóżkiem spojrzała na małą poważnie.
- Wiem, że nie zawsze się zgadzamy... Ale wujek Rivi się nami zajmie. Dlatego musisz być grzeczna, rozumiesz? - upomniała szeptem córkę.
Chyba jeszcze nigdy nie miały przed sobą takiej okazji i była zdeterminowana żeby z niej skorzystać. Mała nie może jej tego popsuć. Dokończyła jedzenie i westchnęła zadowolona.
- Pozmywam, połóż się już. - poleciła małej gdy ta też skończyła.
Pozbierała naczynia i włożyła do zlewu. Trzeba było robić dobre wrażenie...
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Blok 4 / mieszkanie 24   Blok 4 / mieszkanie 24 - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Blok 4 / mieszkanie 24

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Blok nr 4 / mieszkanie nr 44
» Blok 7/ mieszkanie 5
» Blok nr 68 / Mieszkanie nr 86
» Blok nr. 3, mieszkanie nr. 27
» Blok 3/11

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica mieszkalna: Bella Vista :: Bloki-