a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Szmaragdowe źródło - Page 10


 

 Szmaragdowe źródło

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyPią 15 Mar 2024, 09:20

Gdyby nie ona… najpewniej siedziałby teraz gdzieś samotnie w parku albo denerwował wampiry swoją obecnością na magazynach, przybierając wilczą postać jedynie w ostateczności i nie żywiąc się w zbyt odpowiedni sposób dla ich rasy. Gdyby nie ona, prawdopodobnie nie zauważyłby tego, jak bardzo okłamywał samego siebie. A przecież nienawidził kłamstwa i oszustwa. Lubił przebywać w dużych miastach, bo zawsze dużo się w nim działo, z każdej strony docierała do niego masa bodźców, jednak betonowa dżungla mocno ograniczała zaspokojenie podstawowych wilczych potrzeb. Zdzieranie łap na betonie nie brzmi zbyt przyjemnie. Poza tym niby duże miasto, a gdyby tak zaczął biegać, okazałoby się, że jest tam w rzeczywistości bardzo ciasno. Już pomijając wszelkie nieprzyjemne sytuacje, które mogłyby wyniknąć gdyby trafił na wampiry czy łowców. Z tymi drugimi najgorzej, bo miał wrażenie, że nie zastanawiali się czy to wielkie włochate bydle które przed nimi przebiegło to jakiś przerośnięty domowy pupil na sterydach, czy wilkołak.
Leah otworzyła mu oczy. Ba! Wbiła mu do głowy, że nie ważne ile miał lat, nadal drzemał w nim szczeniak, który wręcz rozpaczliwie pragnął serwac się z łańcucha i po prostu pognać przed siebie. Bez celu i jakichkolwiek zmartwień. Zwyczajnie dla zabawy i własnej przyjemności, wytarzać się w ziemi, spłoszyć stado jeleni czy uciekać przed wkurzony odyńcem. Pomogła mu pogodzić się z samym sobą i z tym, kim jest. I niechętnie musiał przyznać… że miasto przegrało w ich drobnej batalii “Wieś vs. Miasto”. Dla drzemiącej w nim bestii… Dla drzemiącego w nim szczeniaka, nie było w nim za wiele miejsca i nie było tak interesujące jak wieś. Oczywiście nie miał najmniejszego zamiaru tego przyznawać, bo nie przekreślał całkowicie miasta. Wiązało się w końcu z większą możliwością lepiej płatnej pracy i znajdowało się w nim wiele wygód, jak choćby w postaci całej masy różnorakich sklepów, a to wiązało się z większym wyborem, choćby ubrań. Co prawda miał tam jeden swój ulubiony bar i sklep z samym piwem różnej maści, różnego smaku i mocy, ale okazuje się, że nie ważne jakie piwo pił, każde smakowało równie dobrze, w dobrym towarzystwie.
Choć w tym momencie zdecydowanie jego myśli były pochłonięte przez coś innego niż piwo, gdzie lepiej się mieszkało, czy to jaki był kiedyś. Teraz… ta zadziorna, buntownicza wilczyca, bez grama instynktu samozachowawczego, przez który była gotowa wyzwać syna przywódcy na pojedynek, a i samemu alphie rzucić się do gardła, całowała jego klatkę piersiową, brzuch i ewidentnie zmierzała ku jego, powoli twardniejące mu i coraz bardziej niemal boleśnie pulsujące mu przyrodzeniu. Nie żeby miał z tym problem, bo było mu przy tym tak dobrze… pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo go podniecała. Jak w takich warunkach myśleć o czymkolwiek innym?
Sapnął głeboko, kładąc się płasko na trawie, lekko zaciskając palce na jej własnych, splecionych z jego, kładąc się płasko by już nie podglądać tego, co robiła. Nie dość, że stracił dla niej głowę, to zaraz się jeszcze okaże, że doprowadzała go do szaleństwa. I nie wiedział czemu, ale miał wrażenie… jakby ona czuła to samo.
Nawet… nie myślał o tym, że jej żeby były zdolne do rozszarpywania mięsa i przegryzania kości, a w tej chwili znajdowały się tak blisko chyba najcenniejszej części ciała każdego faceta. A przecież jeszcze chwilę temu żartowali z tego, że nie wszystko by mu odgryzła.
Kiedy nagle przesunęła się z powrotem wyżej i pocałowała jego ucho tylko po to, by tym razem to go w nie lekko ugryźć, zadrżał i nieco zacisnął zęby, by nie dać jej tej satysfakcji, że tak łatwo wyciągnie z niego kolejne, pełne rozkoszy westchnienie.
- Przyszedłem taki niewinny i bezbronny… Widzisz coś narobiła? - mruknął, nawet nie siląc się na to, by choć trochę udawać, że był z tego powodu baaardzo na nią obrażony. Jakoś nie miał do tego teraz głowy, zbyt zajęty naprzemiennym podgryzaniem i łagodnym lizaniem nieznacznych śladów po swoich zębach, które pozostawiał przy tym na jej szyi. Dłonią, gdy tylko została uwolniona przesunął delikatnie po jej talii, by zaraz ją w niej objąć i ponownie przekręcić ich na bok. Biorąc pod uwagę to podgryzanie, docinki i to ile razy się już tak przekręcili, ktoś mógłby pomyśleć, że z sobą walczyli, a nie, że mogłaby to być jakaś dziwaczna gra wstępna dwójki zakochanych w sobie po uszy wilkołaków.
Kiedy tylko Leah znalazła się pod nim, znów opierał się na wilczej łapie, nie przestając przygryzać i całować skóry na jej szyi, choć zwiększył ten obszar wędrując do jej ramienia, do jej obojczyka, z powrotem do szyi. Dłoń zsunął z jej talii na pośladek, a po tym leniwie na udo, by dojechać do kolana i je nieznacznie w nim zgiąć, w momencie, gdy lekko obniżył swoje biodra, aby przesunąć przyrodzeniem między jej nogami. By wycofać się tą samą drogą, choć już nie odrywał się od niej. Drażnił się z nią, prowokował i jednocześnie cały czas pilnował, by nie znaleźć się w jej środku. Choć cały w środku płonął i walczył z sobą, chciał ją jeszcze trochę pomęczyć, nawet jeśli dręczył przy tym również samego siebie.
Pocałował ją namiętnie w usta, gdy znów przesunął po niej członkiem, nieznacznie napierając przy tym na jej łechtaczkę i znów się wycofując. Nawet nie wiedział kiedy jego oko zaczęło lśnić złotym kolorem, ale nie spuszczał go ze swojej partnerki.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyPią 15 Mar 2024, 21:20

Zdecydowanie to działało w obie strony... Gdyby nie on być może była by w górach, ale pewnie sama... Szukała by właśnie miejsca do spania żeby odpocząć po kolejnym mordobiciu. Może stwierdzenie że ją udomowił nie brzmiało pozytywnie... Ale tak czuła. Dał jej dom do którego chciała wracać. Może ktoś by powiedział że przecież miała go od zawsze. Ale to pojawienie Rivera wszystko zmieniło, wypełnił ten dom w takim stopniu... Że już nigdy więcej nie chciała by znów był pusty. Nawet wprowadzenie z pozoru nic nieznaczącego kota tak wiele zmieniło. Zawsze była samotniczką uważającom że nikogo nie potrzebuje... Aż znalazł się ktoś kto potrzebował jej i zawrócił jej światem tak bardzo... Że teraz i ona go potrzebowała. Oczywiście nie była by sobą gdyby po prostu pokornie pod nim leżała, więc tak... Z boku faktycznie ktoś mógł by stwierdzić że walczyli ze sobą, ale to dlatego że oboje mieli charakterek. Czuła że to swego rodzaju pułapka, chociaż nie była pewna co planował. I chciała w nią wpaść mimo, że chętnie by go bardziej podrażniła to chciała przede wszystkim być przy nim. Jeszcze kiedyś sobie ten podstęp odbije! Teraz liczyły się tylko te usta na jej szyi... Zęby które z łatwością mogły by odebrać jej życie teraz przyszczyoując ją wywoływały raz za razem te przyjemne dreszcze... I jeszcze jego ręka w jej tali. Zaśmiała się gdy ich obrócił, krótko bo on wcale nie zamierzał przestać swoich pieszczot. Odchyliła lekko głowę sunąc palcami po jego plecach, karku by wreszcie przesunąć nimi między jego włosami.
- Uhh nigdy nie byłeś niewinny i bezbronny... - odpowiedziała cicho mrucząc.
Naprawdę doprowadzał ją do szaleństwa, a to zdecydowanie był dopiero początek jego niecnego planu. Czuła jego palce na skórze w tali i jak sunie nimi niżej... Gdy zgiął jej kolano i przesunął się biodrami na chwilę zapomniała znów o oddychaniu. Przygryzła swoją dolną wargę byle tylko nie dać mu tej satysfakcji... Ale na jego pocałunek musiała odpowiedzieć lekko rozchylając usta.
- Cholera.... River... - jeknęła prosto w jego usta gdy znów się o nią otarł.
Drżała z podniecania i zniecierpliwionia... Czuła się... Całkowicie pod jego kontrolą, bezsilna i w jakiś dziwny sposób, sprawiało jej to przyjemność. Gdyby zarządzał by prosiła... Pewnie by to zrobiła, może dlatego teraz to ona zajęła jego usta pocałunkiem i uniosła biodra napierając na niego. Tym razem przed końcem pocałunku ugryzła go lekko w górną wargę jak by chciała przypomnieć żeby nie przesadzał... Była na końcówce swojej wytrzymałości.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyPią 15 Mar 2024, 23:25

Zabawne, jak wpłynęli na siebie nawzajem, nieświadomie pomagając odnaleźć szczęście i swoje miejsce na świecie. Przez niego Leah zaczęła poważniej myśleć o domu i bardziej pragnąc stałości w życiu, a on na nowo zaczął cieszyć się życiem, pogodził się z własną naturą. Nigdy by nie pomyślał, że kiedykolwiek trafi na osobę, która będzie miała na niego tak duży wpływ. I to w tak krótkim czasie. Znali się przecież ponad dwa tygodnie, a już zdążyli praktycznie stracić dla siebie głowę i zmienić swoje dotychczasowe życie o sto osiemdziesiąt stopni. I nawet nie miał zamiaru na to narzekać. Nie mógłby, zwłaszcza że dzięki temu… dzięki niej znów był szczęśliwy. Za nic w świecie by tego nie zmienił.
Nie spodziewał się, że Leah mogłaby mieć w tej chwili jakiś niecny plan i że jeszcze go udaremnił. Zapewne w żaden sposób nie pomógłby fakt, że nie miał takiego zamiaru, a po prostu pragnął się z nią odrobinę podroczyć, sprawić jej przyjemność i zwyczajnie dać się nieco ponieść własnemu pożądaniu.
Przymknął lekko oko, a z jego gardła wydobył się cichy, przeciągły pomruk, gdy przesunęła dłonią do jego karku i zanurzyła palce w jego włosach. Zdawał sobie sprawę z tego, że mogło to być głupie, ale naprawdę lubił, gdy to robiła. Jeszcze się okaże że jest pieszczochem.
Nic nie odpowiedział, jedynie lekko się uśmiechnął, nie przerywając pocałunków i podszczypywania jej skóry zębami. Nie umknęło jego uwadze to, jak wstrzymała powietrze, byle tylko nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Wredna bestyja. Dlatego po niedługim czasie postanowił powtórzyć ten sam ruch i znów się o nią otrzeć, tym razem tylko jakby wolniej, bardziej leniwie i nieco mocniej przy końcu. Przekleństwo, które rzuciła w jego usta podczas pocałunku, razem z jego imieniem… To dopiero było satysfakcjonujące. Chciał to powtórzyć, rzucić jej jakąś szczeniacką zaczepką, droczyć się z nią, udając że nie dosłyszał albo nie wiedział o co chodzi i poprosił ją, żeby to powtórzyła, ale nie dała mu nawet na moment oderwać od siebie ust. Zwłaszcza że zaraz przygryzła jego wargę. Nie musiała nic mówić. Zrozumiał ostrzeżenie, że stąpał po cienkim lodzie i choć z chęcią by ją jeszcze podręczył, mu samemu było już ciężko się dłużej powstrzymywać i kontrolować.
Odetchnął głęboko, choć to wcale niczym nie pomagało, był rozgrzany jakby miał gorączkę i drżał od buzujących w nim emocji. Delikatnie polizał Leah po jej ustach, odrywając się od nich na moment, tylko po to, by móc spojrzeć w te jej piękne, dzikie i buntownicze oczy, gdy zaczął się powoli w nią wsuwać. To było… niczym przyjemna tortura… Potrzebował chwili, by nieco się opanować, aby nie dojść za szybko, choć myślał, że zaraz oszaleje.
- Moja kochana… dzika Leah - wymruczał w jej usta, całując ją na nowo i stopniowo zaczął się poruszać. Mimo że był na górze, postanowił pozwolić by to Leah nadała im rytm. Przecież była jego drugą połówką. Jego bratnią dusza.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyNie 17 Mar 2024, 07:23

Oboje mieli na siebie duży wpływ. Nie miała wcześniej szczęścia do związków... W zasadzie od zawsze bo nawet jej szczeniece zauroczenia albo kończyły się zanim na dobre się zaczęły albo po prostu były beznadziejne. Niby nie było się czemu dziwić... Miała trudny charakter, normalny facet nie życzył by sobie takiej partnerki... A jednak zjawił się River i ewidentnie musiał mieć jakieś zapędy masochistyczne skoro z nią wytrzymywał! Jednak... Była szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa i to pierwszy raz w ten sposób, przy kimś. To będzie naprawdę ciężka przeprawa... Mogła by się rzucić na Augusta za samo krzywe spojrzenie na Rivera, a będzie musiała przetrwać ich starcie. Ale, z resztą przy pomocy Rivera, nie myślała o tym teraz. Teraz... Liczyła się jego skóra tak blisko jej skóry, jego ręka sunąca łagodnie po niej, jego usta na jej szyi... Jego pomruk... Boże na sam ten dźwięk czuła dreszcze, coś niesamowitego. Od dnia w którym się poznali... Rozumieli się bez słów. Może dlatego każdy ten pomruk czy westchnenie sprawiało niemal fizyczną przyjemność. Oszalała... Naprawdę zupełnie zwariowała na jego punkcie. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku gdy pierwszy raz przesunął swoim członkiem między jej nogami, ale naprawdę kosztowało ją wiele wysiłku by się powstrzymać. Była przekonana że gdyby droczył się z nią w ten sposób dłużej... Rozpadła by się na kawałki, to było jednocześnie przyjemne i nie do zniesienia. I to co czuła zdradzał jej ciało... Przyspieszony oddech, napinające się mięśnie, serce które waliło w klatkę piersiową jak by ktoś z pieści uderzał w drzwi... No i oczywiście jej oczy... Gdyby powtórzył to jeszcze raz... Drugi czy broń boże trzeci... Nie wytrzymała by i znów wylądował by na plecach! Drugi raz był... O wiele bardziej intensywny. Była... Jego, zdana na jego łaskę. Wcześniej myślała że górskie powietrze trochę ją otrzeźwi... Nic bardziej mylnego. W zasadzie na rozpalonej skórze czuła tylko jego... Zupełnie jak by wszystkie zmysły przestawiły się z odczuwania czegokolwiek innego na monopol dla niego. Rozchyliła lekko usta gdy przesunął po nich językiem chciała rzucić coś zaczepnego, pewnego siebie... Spróbować go sprowokować ale... W tej chwili nie potrafiła. Tyle emocji mieszało się w niej w tej chwili że po prostu na niego patrzyła... Był... Idealny. Nie ważne co mówili inni, co sam myślał o sobie. Była przekonana że nie odpuści tak łatwo gdy się jej przyglądał spodziewała się że naprawdę dalej z nią igra i naprawdę nie wiedziała ile jeszcze wytrzyma.
- Riv... Prosz...ahhh...- zaczęła wyduszać z siebie pomiędzy wdechami ale urwała gdy poczuła jak powoli się przesówa. Przymknęła oczy, a jej plecy lekko się wygieły był boleśnie powolny jak by mimo tego że uległ chciał mieć jeszcze tą odrobinę satysfakcji, jeszcze to jak się jej przyglądał... Boże był przy tym tak cholernie seksowny. Przesunęła jedną ręką po jego plecach zaciskając na nich palce, a drugą którą do tej pory miała wplecioną w jego włosy przesunęła na policzek by odsunąć z jego oka te niesforne kosmyki. Dała mu tą chwilę ale gdy się odezwał zadrżała... Niczym całkiem zauroczona nastolatka. Przesunęła biodrami by wyjść mu naprzeciw i jednocześnie odpowiedziała na jego pocałunki. Zaczęła co prawda wolno, ale nie wytrzymała długo. Przyspieszyła mocniej zginając nogę w kolanie i opierając się nią o niego. Pocałunki były też coraz bardziej chaotyczne bo potrzebowała łapać między nimi oddech, a gdy wchodził w nią raz za razem... Gdy czuła to pulsujace ciepło coraz głębiej, nie dała rady opanować tych cichych westchnień co jakiś czas. Oczywiście... Nie była by sobą gdyby tylko pokornie pod nim jęczała! Dlatego gdy zgrali się ruchami gdy wszedł w nią, a za nim zdołał się wycofać, to znów ich obróciła. Była nad nim, chociaż lekko pochylona, wspierając się na rękach po obu stronach jego głowy, muskając jego skórę końcówkami włosów które kaskadą obsypały jej ramiona i plecy. Nie czekała i zakołysała biodrami w wcześniejszym rytmie.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyNie 17 Mar 2024, 15:05

To był naprawdę przyjemny wyjazd i w ogóle się nie spodziewał, że zakończy się w ten sposób. Jak tu myśleć o swoich obowiązkach i wrócić do codzienności, po czymś takim? Gdyby nie znał Leah, pomyślałby, że od samego początku to był jej plan, byleby tylko zatrzymać go przy sobie. Żeby nie wracał do żadnego miasta, wampirów, by porzucił swoje plany załatwienia Augusta. Właściwie… nawet o tym w tej chwili nie myślał. Nie byłby w stanie, gdy czuł jej dreszcze na własnej skórze, to, jak bardzo była rozpalona… Poza nią, wszystko inne przestało dla niego istnieć. Zapomniał nawet o dzieciakach, które zostawili śpiące w obozie, a do których zaraz przecież mieli wracać. Nie przypuszczał, że to “zaraz” mogło się zmienić w dłuższą, ale jakże przyjemną chwilę. Cały świat mógłby przestać istnieć, a on i tak by się tym nie przejął, byle tylko nie wypuszczać wilczycy ze swoich ramion.
Niemalże czuł, jak jej rozkosz mieszała się z jego własną, gdy drażnił się z nią, przesuwając członkiem między jej nogami. Wiedział jednak, że choć było to dość satysfakcjonujące, widok tego, jak dużą przyjemność jej tym sprawiał, nie mógł tego ciągnąć zbyt długo, bo sam by albo nie wytrzymał, albo oszalał. Albo jedno i drugie. I choć to powtórzył… niemal odchodząc przy tym od zmysłów… nie chciał nawet myśleć o tym, co by się stało, gdyby postanowił to zrobić trzeci raz.
A co dopiero musiała czuć w tej chwili Leah, gdy ją tak dręczył… wręcz z rozkoszą smakował, tę jej prośbę, to jak niemal jęknęła mu w usta jego własne imię. To tylko spotęgowało jego własną przyjemność, gdy delikatnie na nią naparł i zaczął się powoli w niej zagłębiać. Objął dłonią jej pierś i zaczął ją delikatnie ugniatać i masować, na nowo łącząc z nią swoje usta, jakby tylko dzięki jej powietrzu, jej pocałunkom mógł dalej żyć. Jakby tylko dzięki nim jeszcze nie oszalał.
Znów sapnął gardłowo w jej usta, prawie jakby jednocześnie zamruczał i zawarczał, lekko przygryzając jej dolną wargę, gdy niemalże wbiła swoje palce w jego plecy. Nieznacznie się poruszył, czując, jak jej palce się mimowolnie przesuwają na jego plecach zostawiając zapewne pod sobą lekkie zaczerwienienie. Wręcz zadrżał od tego, wpijając się w jej usta w nieco bardziej dzikim, głodnym pocałunku.
Dostosował się do niej, gdy zaczęła się pod nim wolno poruszać, narzucając swoje tempo, choć trudno mu było się kontrolować, by nie przyspieszyć, by nie wbić się w nią trochę mocniej, trochę głębiej… chyba naprawdę czytali sobie w myślach, bo ledwie po chwili przyspieszyła, a nawet objęła go swoją nogą… jeszcze jej westchnienia mieszające się razem z jego własnymi, gdy się całowali… może to przez to tak bardzo stracił czujność, że nagle znów znalazł się pod nią, a może tylko na to czekał… westchnął przeciągle, gdy znalazł się na trawie, praktycznie cały czas będąc wewnątrz niej. A do tego nie zamierzał dalej walczyć o utraconą pozycję. Całkowicie jej uległ, poddał się jej i tej przyjemności wynikającej z tej odbierającej zmysły bliskości ich ciał. Świetny z niego Alpha, tak łatwo podporządkowując się swojej partnerce. August pewnie by go wyśmiał i nikt ze stada nie wziąłby jego strony, gdyby ktoś się o tym dowiedział. Ale… dla niego było to bez znaczenia. Wiedział przecież jaka była Leah, taką ją pokochał. I szczerze… strasznie go podniecało to jak mu się przeciwstawiała… może rzeczywiście miał coś w sobie z masochisty tylko nie chciał tego otwarcie przyznać?
- Nawet nie wiesz… jak bardzo doprowadzasz mnie… do szaleństwa… Leah… - wyrzucił z siebie, niemalże mrucząc jej imię i delektując się samym jego dźwiękiem. Czuł jak jej włosy łaskotały jego klatkę piersiową, kilka razy nawet z tego powodu zadrżał, raz nawet zacisnął zęby i syknął cicho przez nie, gdy rozeszła się po jego ciele niesamowicie przyjemna fala ciepła. Położył na jej plecach, delikatnie ją po nich głaszcząc, by w pewnym momencie ją do siebie przyciągnąć, by się na nim całkiem położyła. Drugą zamierzał położyć na jej biodrze, by mieć nieco większy wpływ na jej ruchy i nieco dociskać ją do siebie, gdy raz za razem na niego opadała, by znaleźć się jeszcze głębiej w niej. Była tak niesamowicie ciepła, wilgotna i ciasna w środku, że nie myślał trzeźwo. Pragnął jej więcej, pragnął jej całej, a przy tym chciał jej oddać całego siebie i doprowadzić ją do spowodowanego rozkoszą szaleństwa. Problem był tylko taki… że wilczą łapa niewiele mógł zrobić. Nie miał nawet jak chwycić jej biodra czy pośladka, tak by nie robić jej krzywdy przez wbijanie w nią srebrnych pazurów. Najgorzej, że nie czuł tego co robiła jego protezą i całkowicie o niej zapomniał.
- Mmm… Cho…lera… - wydyszał niemalże rozpalony do czerwoności i z obłędem w oku, uświadamiając sobie, że w ogóle nie kontrolował swojej protezy, a mógł przypadkowo zrobić ukochanej krzywdę. Zabrał dłoń z jej pleców, zamierzając pozbyć się na ten moment protezy. Ile by dał za dwie sprawne ręce w takiej chwili.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyNie 17 Mar 2024, 17:55

I pomyśleć że jeszcze przy ognisku chciała iść sama pobiegać! Oczywiście River nie zmusił jej do swojego towarzystwa ale faktycznie był moment gdy myślała że może jednak pójdzie sama... Nigdy by sobie tego nie darowała gdyby wiedziała po wszystkim jak mogło się to skończyć. Ba! Nigdy nie sądziła że doczeka dnia w którym jedno słowo Rivera wystarczyło by do tego żeby schowała dumę do kieszeni i gdyby tylko się zgodził uciekła by z nim przed pojedynkiwm z Augustem. Ba! Nawet nie była do końca pewna ile czasu już ich nie było w obozie... A poszli tylko "trochę pobiegać"! Ale to wszystko nie miało znaczenia! To niesamowite że tak się rozumieli... Zupełnie jak by ich zmysły się mieszały... Jak by chwilami sam fakt że ich skóra się stykała powodowała że czuła to co on. A może to tylko on? Może to tylko to co z nią robił powodowały te doznania. Mógł być jej alphą, na codzień mogła schylić przed nim głowę i zginać kolana ale zdecydowanie nie gdy byli sami... I w zasadzie gdyby w ogóle miała teraz czas rozważenia tego... To pewnie z całą swoją zawzietością powiedziała by że nie zdziwiła by się gdyby August też ustępować swojej partnerce gdy byli sami. Oczywiście bez przesady! Ale... Mimo że cholernie podniecał ją gdy jak łowca miał ją pod sobą... Gdy dosłownie zmusił ją by go prosiła... Na samą myśl miała ciarki! To widok tego silnego, upartego mężczyzny pod sobą... Był nie do opisania. To jak niemal warczał... Tak... Doprowadzał ją do czystego szaleństwa, a uważał że było odwrotnie! Jej własne imię w jego ustach brzmiało zupełnie inaczej... Uśmiechnęła się lekko ani myśląc o tym by przestać choćby na chwilę. Wręcz zjechała ręką którą wcześniej go obejmowała przesuwając paznokciami po jego ramieniu i klatce piersiowej aż do brzucha. Musiała przenieść środek ciężkości i opierać się na jednej ręce. Z łatwością więc mógł ją przyciągnąć do siebie i doslownie wyrwało się jej wtedy waekniecie które od razu przeszło w zadowolone mrukniecie gdy jego pocałunki... Zmieniły się, był coraz bardziej drapieżny i musiała przyznać... Chociaż za nic go o to nie podejrzewała... Podobał się jej taki... Poczuła chłód metalu na skórze ale to nie miało znaczenia nawet nie pomyślała o tym że mógł by jej zrobić krzywdę... Nie teraz gdy wchodził w nią coraz głębiej... Coraz mocniej... Czuła drżenie własnego ciała gdy metalowe pazury przesuwały się po jej skórze. Nie ranił jej głęboko ale faktycznie zostawiały na niej ślady na tyle że syknęła zaciskając swoje palce na jego ramieniu. To... Było... Cholera... Chyba oboje mieli w sobie coś z masochisty bo gdy tylko zabrał protezę z jej pleców i chciał zacząć się z nią siłować powstrzymała go.
- Nie... Nie przestawaj... - wydyszała coś co mogło brzmieć wręcz jak polecenie i położyła jego protezę z powrotem na swoich plecach wręcz zsuwając ją niżej na swój pośladek i sapnęła cicho czując chłodne ostrza tak blisko jej wilgotnego wnętrza w które wciąż zagarniał dla siebie. Czy to świadomość tego jak łatwo mógł by ją rozerwać na strzępy? Czy to po prostu on sam... Czy Cholera wie co jeszcze ale czuła jak jej ciało się napina. Mięśnie odmawiają posłuszeństwa i drżą zwiasrując to jak blisko była szczytu tej przyjemności. Aż zacisnęła palce na jego ramieniu mocniej zaeysowując jego skórę paznokciami.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyNie 17 Mar 2024, 19:16

Powoli tracił nad sobą kontrolę, coraz bardziej dawał się pochłonąć temu gorącym pragnieniu, pochłonąć się jej, gdy przewróciła go na ziemię i teraz to ona nad nim górowała. I mimo że się na to godził, że mu się to podobało, to nie mógł tak po prostu pod nią grzecznie leżeć i pozwolić jej samej zająć się resztą. Właściwie… nawet o tym za specjalnie nie myślał, działał instynktownie i może to przez to, jego pocałunki stały się jakby bardziej pierwotne, bardziej dzikie i głodne jej. Albo zwyczajnie przez nią zaczął tracić kontrolę nad sobą. Z jego gardła wyszło głośne sapnięcie, gdy przesunęła już nie palcami, ale wręcz paznokciami od jego ramienia, przez klatkę piersiową aż do brzucham, praktycznie po szlaku z długich blizn pozostawionych po obu stronach przez K9 podczas ich ostatniego starcia. Spiął się przy tym, zaciskając, niemal szczerząc na nią zęby i gwałtowniej, znacznie mocniej niż dotychczas się w nią wbijając. Wcale nie było to spowodowane bólem, o czym praktycznie mogło świadczyć to z jakim pożądaniem i gorączka w oku na nią patrzył. Zapewne nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wielką przyjemność zdołała mu sprawić takim praktycznie zwykłym podrapaniem go. Jak bardzo odchodził przez nią w tej chwili od zmysłów.
Jedynie resztki zdrowego rozsądku sprawiły, że pomyślał w tym momencie o protezie i ty, jaka krzywdę mógł nieświadomie zrobić swojej ukochanej.
- Lee… - chciał zaprotestować, ale nie dała mu tej szansy, nie tylko powstrzymując go od odpięcia protezy, ale praktycznie z powrotem położyła ja na swoim ciele, na swój pośladek, pozwalając na to by znów niekontrolowanie zaczął wbijać w nią swoje pazury, by dociskać ją do siebie nieco mocniej, za każdym razem gdy się w nią wbijał, jakby dzięki temu mógł się znaleźć w niej głębiej.
Jeszcze raz i jeszcze, dociskając ją do siebie mocno, aż całym jego ciałem wstrząsnął silny dreszcz, który sprawił, że nie tylko jęknął z ogromną rozkoszą w jej usta jej imię, ale również, spowodował, że w niej doszedł, nim choćby zdążył przewidzieć co się świeci i wyjąć z niej swojego członka.
Szumiało mu w głowie i miał wrażenie, jakby był pod wpływem mocno potępiających narkotyków, jednak, pomimo że był wykończony, nie zamierzał przestać się w niej poruszać. Nie zamierzał zostawiać jej samej i kończyć tej nocy w taki sposób. Nie dopóki i ona nie będzie spełniona.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyNie 17 Mar 2024, 21:08

Może skumulowały się na ten moment całe wydarzenia tego dnia... Ostatnich dni... Od kiedy pojawił się przed jej garnkiem po tamtej walce coś tak bardzo ją do niego ciągnęło. Jak by już przepadła... Spotkali się, spędzili trochę czasu razem i nic już nie było takie samo. Zwłaszcza gdy wyjechał... Jeszcze nigdy, o nikim nie myślała w ten sposób. Od kiedy wrócił ciągnęło ją do niego jak pszczołę do miodu. A gdy zeszłej nocy wyznał jej co czuje... Była stracona. Wczorajsza noc... Dzisiejsza walka z Lake... To co mówił... I wreszcie... Ich wyprawa pod wodospad. Zupełnie jak by wszystko tak i tak zmierzało do tej niemal utesknionej chwili. Było w tym... Coś pierwotnego, naprawdę niewiele myślała... Na pewno nie o konsekwencjach chociażby srebrnych pazurów które rysowały jej skórę. Po prostu chciała jego... Już, teraz, natychmiast... To była tak silna, paląca potrzeba że całkowicie się w tym zatraciła. W nim... W jego dotyku, w jego spojrzeniu. Trudno nawet powiedzieć czy jego pazury bolały... Wywoływały tą dziwną mieszankę bólu i przyjemności. Była jednak przekonana że gdy teraz przerwie i zacznie się mocować z prltezą która wcale nie sprawiała jej problemu - na razie - to się rozsypie. Nie, nie dała mu okazji do choćby drobnego protestu. Z resztą, zajęła jego usta pocałunkiem przerywanym tylko by jęknąć i dać upust przyjemności jaką jej sprawiał. To było jednak nic w porównaniu z tym jak wykeczał jej imię dochodząc. To uczucie... Zupełnie jak by jej ciałko odbijało jego uczucia aż zadrżała i chwilę po tym skuliła się chowając twarz w zagłebieniu jego szyi.
- Riv... - jeknęła tlumiąc dźwięk rozkoszy w jego skórze.
Jeszcze... Jakąś chwilę została w tej pozycji... Ledwo łapała oddech wciąż drżała od tej ilości bodźców. Nie była pewna po jakim czasie chociaż jej oczy wróciły do normalnego koloru, ale dopiero po tym odsunęła się na wrzosy obok niego... Była... O boże teraz to naprawdę była obolała. Niby miała iść pobiegać żeby lepiej się jej spało i... No tak... Niewątpliwie nie będzie miała problemów z zaśnięciem. Chociaż nie przewidziała... Cóż... Tego. Powoli... Zaczął wracać zdrowy rozsądek ale... Nie chciała teraz myśleć rozsądnie... Jeszcze nie. Spojrzała na niego... Przesunęła palcami po jego rece aż odnalazła palce i splotła je z swoimi. Jednocześnie miotła go spojrzeniem... Tak... Zdecydowanie nie wyglądali jak normalni ludzie po chwili uniesień... Miał na sobie wciąż lekko zaróżowone ślady po jej paznokciach... Gdzie nie gdzie po zębach... Nieco przybrudzony od ziemi i trawy w której tarzali się jak by autentycznie prowadzili jakąś zacietą walkę... Ba! Zobaczyła jakąś gałązke w jego włosach i zaśmiała się... Szczerze się zaśmiała po czym ostrożnie obróciła się na bok i wyjęła ją, odrzucając gdzieś w bok i jeszcze raz tej nocy całując go. Tyle że tym razem... Był to spokojny, czuły pocałunek.
- A mowiłeś... Że jesteś grzeczny i niewinny... - szepnęła z udawanym wyrzutem jak by ją oszukał!
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyNie 17 Mar 2024, 23:34

To był jego najlepszy biwak na jakim kiedykolwiek był. Najbardziej… bogaty w doznania. Choć w jednym momencie był bliski, skupienia się bardziej na swojej protezie niż Leah, to bez większego trudu udało się jej go od tego odwieść. Może i dobrze się stało, bo nie wybił ich tym zbytnio z rytmu. A i Leah chyba sprawiał swego rodzaju przyjemność dotyk zimnego, twardego metalu na skórze. Inaczej przecież nie zależało by jej tak bardzo na tym, by znów położył protezę na jej ciele. To było dość zaskakujące… Dziwne wręcz, mówiąc wprost, ale gdy tylko było po wszystkim i położyła się obok niego… trudno było powiedzieć że to był normalny seks dwójki kochających się dorosłych. To zdecydowanie nie było normalne, zwłaszcza że każde z nich nosiło na sobie ślady zębów i paznokci, czy pazurów tego drugiego. Już pomijając to, że kochali się na ziemi w środku lasu pod srebrzystą tarczą księżyca. Naprawdę bardziej wyglądali jakby stoczyli z czymś zacięta walkę, niż oddali się szaleństwu namiętności.
Jeszcze dobrą chwilę dyszał ciężko, całkowicie wykończony ich wręcz dzikim seksem, bo inaczej ciężko było to nazwać. Przymknął przy tym oko, leżąc po prostu na pogniecionych, połamanych przez nich wrzosach, w promieniach księżyca, powoli dochodząc do siebie po tym, co właśnie miało miejsce. Jeszcze nigdy nie przeżył czegoś podobnego. Ba! Nigdy nawet nie podejrzewał… że kiedykolwiek aż tak go poniesie, by niemalże siłować się ze swoją partnerką o pozycję i jeszcze ją przy tym pogryźć.
Kiedy poczuł, dłoń Leah poszukującą jego własnej, od razu splótł z nią palce i obrócił głowę w jej stronę, by móc na nią spojrzeć. Było mu tak dobrze… mógłby tu spędzić całą noc, leżąc tak po prostu obok niej. A przecież czekał ich jeszcze taki kawał drogi, żeby wrócić do obozowiska. Skrzywił się lekko z niezadowoleniem na samą myśl. Zaraz jednak otworzył zaskoczony szerzej oko, gdy zaśmiała się rozbawiona i sięgnęła dłonią w stronę jego twarzy. Zamknął instynktownie oko, nie wiedząc co zamierzała, ale gdy tylko poczuł lekkie pociągnięcie za włosy, rozchylił odrobinę powieki, dostrzegając w jej dłoni jakąś gałązkę i sam się zaśmiał. A po tym jeszcze ten słodki pocałunek… mimo że był dużo… spokojniejszy od tych, które miały miejsce do tej pory i tak był dla niego tak miły, że cicho zamruczał, pełen błogości i prawdziwego szczęścia. Nic więcej nie potrzebował od życia. Byleby tylko była obok.
- Ja grzeczny… nic złego nie zrobiłem. Za to ty mnie tak wymęczyłaś, że myślałem, że umrę. Obiecuję być grzeczny, jeśli kiedyś to powtórzymy. - Wyraźnie nie doszedł jeszcze całkiem do siebie, skoro zaczął żartem, a skończył tak szczerym pragnieniem, patrząc przy tym z prawdziwą miłością i oddaniem w jej oczy.
- Tylko może nie pod koniec roku, bo zasypiemy sierścią całą okolicę, jak będziemy zmieniać futro na zimę - zażartował, a zaraz po tym przekręcił się sam na bok w jej stronę, nie rozplatujac swojej dłoni z jej palców i wyciągnął w jej stronę protezę, chcąc ująć jej policzek i złożyć na jej ustach krótkiego, łagodnego całusa. W połowie jednak przypomniał sobie, że ma pazury i jego metalowa kończyna nie nadawała się do chwytania czegokolwiek. Westchnął ciężko, dość… poirytowany tym faktem i z powrotem położyła się całkiem na plecach unosząc lekko do góry wilczą łapę i przyglądając się jej… z mieszanymi uczuciami, głównie negatywnymi. I nawet lśniące w blasku księżyca pazury nie pomagały w poprawie jego krytycznego zdania na temat tego… jak bardzo był ograniczany przez tę protezę. Właściwie przez obie.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyPon 18 Mar 2024, 06:15

To przecież nie był jej pierwszy raz, ba! W zasadzie pomijając pierwszego palanta z którym zdecydowanie za wcześnie poszła na siano... Była z wilkołakami. Tyle że żadnego z tych zbliżeń nie porównała by chociaż do tego. Była wykończona, a skóra z zadrapaniami piekła po kontakcie z srebrem, jednocześnie była... Szczęśliwa jak nigdy dotąd. Nie było co zwalać na wilczą naturę... Po prostu jej part.... Jej towarzysz był wyjątkowy. Wciąż czuła go na sobie... Jego zapach... To jak ją dotykał całował... Czuła wciąż gorące nasienie którego część wypływała na trawę. Zaśmiała się na jego odpowiedź i nawet lekko trąciła łokciem.
- Po pierwsze... Nie wierzę w ani jedno słowo. Po drugie... Co znaczy jeśli? Szkoda by było żeby się zasuszył nieużywany i odpadł.- Odpowiedziała żartując i nawiązując do jego własnych słów.
Taaak... Była szansa że tego nie powtórzą... Ale... Mogła zatracić się w tym spojrzeniu i była pewna jednego. Jeśli River zginie, to ona z nim. Nie była by w stanie... Był dla niej jak powietrze, nie mogła by go zastąpić, nie mogła żyć bez. Jeśli właśnie dla tej chwili wcześniej jej nie wychodziło to było warto. Jej twarz z dobiły już ślady pazurów... Gdy wyciągnął w jej stronę łapę lekko się spieła i przymknęła oczy, ale nie cofnęła się, nie miała nic przeciwko. Dlatego zdziwiła się gdy się odsunął... Widziała to spojrzenie na protezę. Jej metal odbijał zwiało księżyca.... Wciąż podtrzymywał że uważała ją za naprawdę piękną dlatego przysunęła się bliżej opierając głowę o jego ramię wolną ręke wyciągając do przodu i przesuwając po blaszkach protezy.
- Wiesz... Że na ogół tylko mężczyźni odczuwają skutki wpojenia? Tylko w skrajnych przypadkach, gdy jest dość silne czują tą więź też partnerki... Czuję cię River... Zupełnie jak byś dzielił się tym co czujesz ze mną. Kocham cię kanapowcu... - oczywiście nie mogła by sobie darować drobnej uszczypliwości.
Ale chciała głównie odwrócić jego uwagę od tego o czym myślał. Z resztą zaraz potem spróbowała wstać... Boże nogi miała jak z waty. Czuła się jak wystająca stara babcia która w nocy źle spała, chociaż... Taka babcia nie czuła by z tego powodu tyle szczęścia.
- Musimy wracać to było... dłuższe niż pięć minut. A ja zdecydowanie muszę się jeszcze umyć bo Hannah wyrzuci mnie z namiotu. - niby mówiła pół żartem... Ale naprawdę potrzebowała kąpieli.
Pomijając to jak lepiły się jej nogi to była brudna z ziemi, trawy i połamanych wrzosów. No i miło by było żeby zadrapania jakie miała na plecach i pośladkach łatwo się zagoiły. Dlatego zaczekała czy do niej dołączy i wstała od razu na cztery łapy.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyPon 18 Mar 2024, 17:46

- Auć… - jęknął cicho, właściwie tradycyjnie już dla siebie w ramach drobnego żartu, niż żeby faktycznie coś go zabolało, a tym bardziej jakkolwiek przejął się tym kuksańcem.
- Oj bardzo bym nie chciał, żeby odpadł… ale z drugiej strony, patrz jaki miałabyś wtedy ekstrawagancki i unikatowy przycisk do papieru. A jakby tak go owinąć kolorowymi światełkami, na upartego mógłby robić za lampkę nocną - podsunął, choć… nie miał najmniejszego zamiaru doprowadzić do utraty swojego przyrodzenia. Nawet jeśli był cholernie ciekaw reakcji ewentualnych gości na widok… takiej lampki nocnej. Choć obawiałby się wtedy czy pani Rita nie zeszłaby na zawał. W końcu pracami w domu jak ścieranie kurzy i ogólne porządki to ona się głównie zajmowała. Ale! Zdecydowanie nie zamierzał tracić swojego członka i… może nie powinien tak myśleć, jak zakochany nastolatek, ale miał szczera nadzieję, że będzie zdecydowanie częściej używany, niż dotychczas. Może nie codziennie czy osiem razy dziennie jak w jednej piosence, bo był pewien, że Leah go zamęczy i szybko wykorkuje, ale mimo to, liczył na to, że jeszcze będą mieli okazję i ochotę to powtórzyć. Być może znów na łonie natury, bo szczerze… po tym co zobaczył, czego dzisiaj doświadczył… jakoś trudno było mu sobie wyobrazić ich dwójkę uprawiających bardziej… cywilizowany… klasyczny seks w łóżku. Jak Bóg przykazał. Co prawda zdawał sobie sprawę, że przez natłok obowiązków i pracy jaką ich czekała w związku ze starciem z Augustem… mogło być z tym ciężko. Zwłaszcza jeśli będą próbowali ukrywać to, co ich naprawdę łączyło przed innymi wilkami ze stada, by temu staremu capowi nie przyszło do głowy wykorzystać Leah, by szantażować jednookiego, czy bez większych problemów z nim wygrać, gdy ich pojedynek będzie już pewny, a wyzwanie oficjalnie rzucone.
Nie chciał jednak w tym momencie o tym myśleć, a jedynie cieszyć się tą księżycową nocą wspólnie z ukochaną. I choć miał szczere chęci względem tego… doskwierał mu brak… czującej ręki. Niby miał jeszcze drugą, ale w dość krótkim czasie ich wspólne tarzanie się po wrzosach zweryfikowało, że w niektórych sytuacjach najlepiej było mieć dwie sprawne ręce. Gdyby wiedział, że tak zakończy się ich wspólne bieganie po lesie, wziąłby ze sobą plecak z drugą protezą w środku, by je ze sobą zamienić, gdy już byli na polanie, albo zostawiłby tę ludzką, zanim w ogóle opuścili obozowisko.
To było… takie frustrujące… jednak dzięki Leah, to uczucie nie zdołali go w pełni pochłonąć. Obrócił lekko głowę, by na nią spojrzeć, niego zaskoczony jej zachowaniem, ale zaraz dotarło do niego, że specjalnie to zrobiła, by się skupił na niej, a nie na gniewie wywołanym przez protezę. Pocałował ją lekko w czubek głowy i opuścił łapę, kładąc ją na swoim brzuchu, by nie wyrwać jej z dłoni Leah, skoro chciała przesunąć po niej palcami i po prostu dotknąć.
Skupił się na jej słowach i lekko kiwnął głową, tuląc ją do siebie, nie przerywając jej wypowiedzi. Pamiętał jak Lake mu pierwszy raz powiedziała wpojeniu. Choć zbyt wielu informacji na ten temat nie miała. Jedynie, że dotyka to mężczyzn i jest zdecydowanie czymś innym niż takie zwykłe zakochanie. Zaskoczeniem było dla niego to, że wpojenie mogło być też odczuwane przez samą partnerkę. Aż serce mu mocniej zabiło, gdy przyznała, że czuła przez cały czas to samo co on. Teraz przynajmniej nie było już wątpliwości, że naprawdę się w nią wpoił. I to bardzo mocno.
- Jesteś moją bratnią dusza Leah, moja drugą połówką - przypomniał jej łagodnie, bo już jej podczas tego wyjazdu o tym wspominał. Otarł się policzkiem o jej głowę i się z nią wtulił, jednocześnie przytulając ją do siebie. Naprawdę byłby gotów zrobić dla niej wszystko.
- I wybacz, jeśli cię zawiodę, ale… wydaje mi się, że już nie jestem takim kanapowcem jak dawniej. Bardziej… zdziczałym przez ciebie - wytknął jej, choć w bardzo czuły sposób, nie mając o to najmniejszych pretensji, a wręcz przeciwnie, ciesząc się, że sprawy i ich znajomość przybrały taki obrót.
Całkiem zapomniał w tej chwili o obozowisku i dzieciach, skupiony wyłącznie na niej i tej księżycowej nocy, na tym jak przepięknie światło księżyca raczyło na jej skórze, w jej włosach, jak świeciło w jej oczach. Najchętniej mógłby tak leżeć całą noc, jednak nie trzymał jej przy sobie na siłę, od razu ją wypuszczając, gdy postanowiła wstać. Nie zaśmiał się, gdy wstawała kompletnie połamaną i obolała jak jakaś staruszka. Spodziewał się… że go czekało to samo.
- Uprzedziłem że może się trochę wydłużyć - odparł, nawet nie zamierzając udawać skruchy. Właściwie… był bardzo dumny z siebie, że zatrzymał wtedy ukochaną, czy oddać się chwili drobnych czułości, które przeszły bardzo diametralną zmianę im dłużej się obściskiwali.
- Ale masz rację, choć… wybacz jeśli ja dzisiaj zrezygnuje z kąpieli. Chyba że chciałabyś abym ci pomógł umyć plecy, ale… prędko byśmy nie wyszli z tej groty, a i jeszcze dzieciaki by coś usłyszały - dodał, nie ukrywając tego, co miał na myśli. Chyba naprawdę był masochistą, skoro jeszcze nie zdążyły zniknąć z jego skóry ślady ich uniesień sprzed chwili, a on już myślał o powtórce. Nie jego wina, że widok Leah, jej bliskość i zapach działały na niego niemal jak narkotyk, którym mógłby się upajać całą noc.
Ale… jak to mówią co da dużo to niezdrowo i z niezadowolonym spadnięciem dźwignął się do pozycji siedzącej, by po tym przeobrazić się w wilka i leniwie ponieść swoje szanowne cztery litery.
- Myślisz, że dzieciaki… się czegoś domyślą, jak wytarzam się w krzakach i ściółce przy obozowisku, żebym nie miał na sobie tyle twojego zapachu? - zapytał trochę zakłopotany faktem, że Sam czy Hannah mogli by po nich wyczuć… co robili, gdy tylko dzieciaki poszły spać, ale też po części ciekawy jak dużo informacji wilczy węch był w stanie zdobyć z jednego zapachu.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyWto 19 Mar 2024, 07:13

Zaczęła się szczerze śmiać gdy rzucił pomysłem z lampą. Był niemożliwy! Niemal widziała oczami wyobraźni to gdzie by ją postawiła i była w stu procentach pewna... Że Rita wyrzuciła by ją z własnego domu, a zaraz za nią pofrunęła by owa... Niecodzienna Lampka.
- Zdecydowanie mam dla niego lepsze zastosowania. - odpowiedziała zadziornie gdy już się względnie uspokoiła.
Zdecydowanie lepsze... Ohh jeżeli wcześniej uważała, że całkowicie zawładnął jej sercem to co miała powiedzieć teraz? Co więcej... Część blizn które zdobiły jej ciało miała nieco zaburzone czucie. Nie to że były niekomfortowe ale czuła różnice, trudno było sobie wyobrazić brak czucia w ręce. Niby jego łapa, niby wykonywała jego ruchy, a jednak pozostawała tylko nie czujacym kawałkiem metalu. Nie była w stanie wyobrazić sobie uczucia utraty kończyny... Był niezwykły, jedyny w swoim rodzaju i nie chciała by się zagnebiał czy w to wątpił. Dlatego za interweniowała i nawet zamruczała gdy pocałował jej czoło. Tak... Mogła by tak zostać... Ahhh pomyśleć że w pierwszym planie mieli spędzić w dziczy kilka dni, całkiem sami. Oczywiście to nie tak że żałowała pomocy której udzielili małej, absolutnie! Ale pod wieloma względami żałowała że trzeba było to zrobić i to nie tylko ze względu na siebie ale też na właśnie Hannah, która miała prawo do normalnego dzieciństwa a nie tego co ją spotkało. No ale nie o tym teraz... Ona wychowała się w stadzie... Setki razy słyszała o wpojeniu! Ba! Znała wpojone pary takie jak Jasper... Uważała że to coś co nigdy jej nie spotka. A jednak... Było to na tyle... Silne i nowe że łatwo odwróciła tym uwagę od smutków Rivera. To aż nienormalne... Jak by był narkotykiem ale uwielbiała ten kontakt fizyczny z nim. Sam seks oczywiście też... Ale to jak tkwiła w jego ramionach, jak by cały świat nie istniał, była przekonana że nigdy nie będzie miała tego dość. Spojrzała na niego gdy odpowiedział na jej zaczepkę i uśmiechnęła się zadziornie z lekko zabarwionymi oczami na złoto.
- Fakt, ale dla mnie i tak zostaniesz kanapowcem. Mogę to przemyśleć za jeszcze zgrzewkę piwa. - bo co za dużo słodzenia to nawet świnia nie przeję! Nie mogła sobie darować tego drażnienia z nim, zbyt to lubiła. Gdy dumny z siebie jej odpowiedział tylko się zaśmiała, pasowało mu. Naprawdę cieszyła się że zapytał czy pójdzie z nią pobiegać... Skoro tak kończyło się wspólne bieganie, to zdecydowanie częściej powinna się na nie zgadzać. W pierwszej chwili gdy odmówił kąpieli, spodziewała się dlaczego... Nie prędko przekona się że woda nie jest czymś złym chciała nawet coś o tym powiedzieć ale ubiegły ją... I zupełnie rozbroił! Ledwo się ruszała, była zmęczona dniem a co dopiero pobytem wśród wrzosów... A mimo to na zawołanie przeszedł ją dreszcz na samą myśl co mogli by robić w tamtej grocie. Może... Faktycznie lepiej żeby poszła sama bo jak już było wspomniane, co za dużo to nie zdrowo... A zdecydowanie nie potrafiła by się temu oprzeć. Ba! Zmieniła postać jak by jeszcze jedno słowo mogło ją przekonać do tego by tam z nim iść.
- Masz rację, dzieciaki mogły by cię usłyszeć. - rzuciła zaczepnie zdecydowanie dumna z tego ile raz udało się jej wydobyć ten jego pomruk... Boże zdecydowanie byli masochistami... I zdecydowanie potrzebowała zimnej wody. Zaśmiała się gdy do Rivera dotarło w czym mógł być problem jeśli chodziło o zapach. Przesunęła głową po jego boku niczym łasząca się kotka.
- Oby spali w najlepsze. I tak mną pachniesz ale na buzujące hormony niewiele pomoże kąpiel w ściółce. Chyba że mówisz o wpojeniu... Jeśli wierzyć plotkom, podobno po... nieodwracalnie zmienia się zapach. Kiedyś nawet aby stado uznało towarzyszkę alphy podobno najstarszy wilk który był wpojony musiał oficjalnie ją potwierdzić. Głupie czasy gdy wierzyli że alpha powinien mieć przy sobie tylko tą konkretną towarzyszkę na całe życie... Później okazało się że jeden wilkołak wpoił się po raz drugi... A ostatecznie... Ta tradycja całkiem zanikła staliśmy się bardziej ludźmi niż stadami zwierząt idacymi za instynktem. Przynajmniej większość z nas. Ale jeśli wierzyć tym mitom... Chociaż uważam że na 90% musiał być w tym jakiś przekręt... Twój zapach po wpojeniu nieznacznie się zmienia. - nie do końca o to pytał ale cóż nie chciała zmuszać go do kąpieli i jednocześnie aby się nie martwił zanadto chciała zająć jego myśli czymś innym. Z resztą zaraz po tym lekko szarpnęła jego ucho w formie zaczepki i przyspieszyła. To... Zdecydowanie nie był ten bieg co wcześniej. Ale spacerem kolejne pół nocy by szli! Dlatego zaczęła mu uciekać ignorując obolałe mięśnie i zadrapania. W tym akurat była specjalistką! Nawet że dwa czy trzy razy szczeknęła na niego aż nie dobiegli nad wodę. Spodziewała się że River pójdzie do obozu, sama już tego chciała więc nie dokładała sobie drogi do groty, tylko zmieniła się i weszła nieco poniżej pasa do wody. Zanurzyła się na chwilę i to był właśnie chłód którego potrzebowała... Wynurzyła się odsuwając mokre włosy do tyłu na plecy. Zimna, górska woda świetnie podziałała na zadrapania, chociaż miała wrażenie że mimo obmywania dalej czuje jego zapach... Może to jej wyobraźnia...
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyWto 19 Mar 2024, 21:49

Parsknął rozbawiony. Szczerze nie wątpił w to, że wolałaby inne zastosowanie. Sam by wolał, ale choć najwyraźniej jeszcze buzowały w nich hormony, lepiej było starać się zbytnio o tym nie myśleć, bo do rana na pewno nie wrócą do obozowiska. A mieli przecież tylko sobie chwilę pobiegać na lepszy sen. Cóż… po takim “bieganiu”, bez wątpienia będzie im się dobrze spało.
To było wręcz zaskakujące, jak dobrze siebie znali i komunikowali bez słów, pomimo, że praktycznie pół miesiąca temu pierwszy raz na siebie wpadli. To nie mógł być przypadek czy kwestia szczęścia. Zwłaszcza że bez najmniejszego trudu, wyciągnęła uchroniła go przed pochłonięciem przez czarne myśli, subtelnie przypominając mu o swojej obecności. Zresztą… nie było się czemu dziwić skoro to ona przekonała go, że pomimo swojej straty powinien spróbować ułożyć sobie wszystko na nowo. Był jednak pewien, że gdyby ja stracił… nie tylko nigdy by się po czymś takim nie pozbierał, ale niemalże natychmiast sam zakończyłby swoje życie. Nawet nie bawiłby się w żadne zemsty. Ona była całym jego życiem. Zrobiłby dla niej wszystko.
- W takim razie wolę zostać twoim kanapowcem - odparł, pożałują jej język, by zapomniała o jakichkolwiek dodatkowych skrzynkach piwa. Co prawda zaskakująco szybko się kończyły przy ich dwójce, ale nie miał żadnych wątpliwości, że w przejawie dobroci może zostawiłaby mu jedno piwo z całej skrzynki, gdy będzie praktycznie większość czasu spędzał w Venandi, a u niej będzie tylko w odwiedzinach, albo na noc, jeśli nie będzie miała nic przeciwko.
Może to z nim było coś nie tak, ale pierwsze co przyszło mu do głowy, gdy wspomniała o kąpieli, to, że powtórzyłby igraszki z wrzosowej polany, a nie że znów będzie musiała przejść tą wąską, śliską ścieżką tak blisko głębokiej wody, by dostać się do źródlanej groty. Zwłaszcza że sama z czystą przyjemnością oddałaby się takiej wspólnej kąpieli, sądząc po tym dreszczu, który ją przeszedł na samo wspomnienie o tym. To było jednak zbyt blisko obozowiska i miał dziwne wrażenie, że jak na złość, któreś z dzieciaków by się obudziło i zaczęło ich szukać, dochodząc ostatecznie do groty, gdzie… byliby bardzo zajęci sobą nawzajem. Dla Sama na pewno nie byłoby to już takie “traumatyczne” bo pewnie miał już więcej obejrzanych pornosów i gazetek z gołymi babami, niż River i Leah w sumie wiosen na karku. Ale mimo to i tak byłoby niezręcznie i cały nastrój by szlag trafił. Gorzej gdyby Hannah się na nich natknęła, choć… sprawiała wrażenie jakby była całkowicie świadoma tego, co jej matka wyprawiała w nocy ze swoimi nowo poznanymi kolegami, jednakże uważał, że to nie były sprawy i widoki, którymi powinna interesować się dziesięciolatka.
- Mnie? A kto co chwila klął jak szewc, między jękami? Nigdy bym nie przypuszczał, że tak się w ogóle da - odgryzł się jej, nie mogąc sobie darować tej zniewagi, choć ani trochę nie był zły czy urażony, a zdecydowanie bardziej rozbawiony jej argumentem. Nie mniej najważniejsze, że się rozumieli i jednogłośnie uznali, że ich wspólne pójście do groty jeszcze przed snem, nie byłoby najlepszym pomysłem.
Polizał ją z miłością po pysku i głowie, gdy się o niego otarła, merdając przy tym ogonem z ogromnym szczęściem w oku, gdy już wracali w wilczyca postaciach do domu. Dobrze, że był pokryty w tym momencie futrem, bo nie zauważy tego, jak się oblał zakłopotany rumieńcem, gdy zasugerowała, że mógłby pachnieć… chcicą. Nie do końca o to mu chodziło i już szykował się do tego, by rzucić jej jakąś ripostę, ale mówiła dalej i nie chciał jej przerywać. Zwłaszcza że mówiła o spojeniu, o którym wciąż wiedział tak naprawdę niewiele. Brzmiało go dał niego dość… nieprawdopodobnie, nie mogąc uwierzyć w to, że po czymś takim mógł się diametralnie zmienić zapach wpojonej pary. Przecież każdy na świecie nosił swój indywidualny, unikalny zapach, przez który można było taką osobę czy stworzenie łatwo zidentyfikować. Jednak… wiedział, że nieraz zapach mógł się w naturalny sposób delikatnie zmienić. Choćby w okresie godowym u niektórych, o ile nie u wszystkich gatunków zwierząt. Inaczej samce zwierząt, które prowadzą samotniczy tryb życia, najpewniej nigdy nie natrafiliby na samice swojego gatunku. Wiedział że to głupie, ale… nie zdziwiłby się po ich zapachu dało się poznać, że coś między nimi zaszło. Już prędzej ich zachowanie by ich zdradziło, bo takie osoby były po przez jakiś czas zazwyczaj nieco bardziej rozluźnione i szczęśliwe. Ale przy tym zawsze można było się wypierać i coś ściemniać, że to przez pogodę, sprzyjający układ planet czy mile spędzony czas na biwaku z bliskimi. Tę ostatnią wymówkę sobie zaklepywał. Mimo to był ciekaw czy przez jakiś czas i ich zapach nie będzie mocno sugerujący.
Słuchał ją z uwagą, ale… i tak nie wiedział co powinien o tym myśleć. Przez nią też nie za wiele myślał, zwłaszcza że go co chwila zaczepiała, a to ciągnąć go za ucho, czy szczekając na niego i od niego uciekając. Cholernie trudno było nie ulec jej prowokacjom i nie pognać ślepo za nią, niczym na niewidzialnej smyczy, jednak… to było równie przyjemne, co leżenie z nią pod rozgwieżdżonym niebem.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, ja pójdę już do dzieciaków. I tak nie zbliżę się do wody, a jestem pewien, że żaden niedźwiedź z chochla nie byłby na tyle głupi by cię podglądać i ci się narażać - powiedział spokojnie i tym razem to on otarł się o nią, kierując się w stronę obozowiska, po odprowadzeniu jej nad jezioro, jeśli nie miała nic przeciwko.
Ostrożnie, po cichu, by nie obudzić dzieciaków, wrócił do obozowiska i w pierwszej kolejności sprawdził czy nie było żadnych nieproszonych gości i czy nic im nie zginęło, a dopiero gdy miał pewność, podszedł do Sama i położył się obok niego, by w razie gdyby temperatura w nocy mocno spadła, mogli grzać się wzajemnie bez konieczności przytulania się do siebie. Lubił chłopaka, ale bez przesady. Jeszcze Leah będzie zazdrosna, albo wpadnie na jakiś szalony pomysł o trójkącie czy jeszcze coś innego. Wolał nie kusić losu.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptySro 20 Mar 2024, 21:48

Ohh w zasadzie gdy go poznała przez myśl jej nie przeszło że to z nią mógł by chcieć układać życie na nowo. Było jej go bardzo żal... Stracił najbliższe osoby, to było coś niewyobrażalnego... Była przekonana że ktoś taki jak ona nigdy nie będzie w stanie zastąpić mu ukochanej rodziny... Spokojnego życia w mieście i tego oczekiwania na dziecko. To nie było jej życie... Dziś... Była w stanie dla niego nagiąć się do wszystkiego. Gdyby chciał jej w mieście... Zagryzła by zęby i spakowała walizki. Na szczęście... Wyglądało na to że są w miarę zgodni co do przyszłego życia. Gdy pokazał jej język i zażartował niespecjalnie się starając udała oburzoną! Jak mógł odrzucić tak dobrą ofertę! Ale nie potrafiła długo udawać... Zwłaszcza gdy temat zszedł na wspólną kąpiel. Gdyby nie dzieciaki... Obozowisko w ogóle nie było by im potrzebne. Ciekawe gdzie zasnęli by już naprawdę wykończeni. Zabawne, sądziła że wpedzi go w zakłopotanie wspomnieniem wydawanych przez niego dźwięków, ale drań naprawdę się wyrabiał! Gdyby nie futro, niewątpliwie zobaczył by jej rumieniec chociaż nie poddawała się mimo wszystko.
- Wszystko przed tobą mój drogi padawanie... - rzuciła jedynie z dumnie uniesioną głową jak by nie jęki i rzucane przez nią przekleństwa były dla niego nowością.
Musiała go trochę podrażnić, z przyjemnością z resztą wciągnęła go w jeszcze tą jedną gonitwe. Nie specjalnie zastanawiała się nad tą zmianą zapachu... Nie miała zamiaru się wielce ukrywać, z resztą... Biorąc pod uwagę ostatni tydzień wieś i tak plotkowała o nich w najlepsze zupełnie jak by inni nie mieli swojego życia. Jasne, nie chciała się też jakoś specjalnie z tym ogłaszać czy obnosić... Po prostu będzie sobą, jak zawsze. Po za tym... Chyba naprawdę nie do końca wierzyła w te legendy, wbrew pozorom zapach się zmieniał... I to wiele razy! Jak by nie patrzeć były psy szkolone do wywachania ataków padaczki za w czasu... Inne do wywąchania komórek rakowych... Mała rzecz... A już zapach się zmieniał. Może w tym też coś było... Ale i tak sądziła że kiedyś tego nadużywali. Gdy dotarli nad wodę... Nie miała nic przeciwko, wręcz gdy się o nią otarł polizała go po pysku na znak że rozumiała. Minie jeszcze masa czasu zanim przekona się do wody.
- Jeśli by był, na pewno usłyszysz jego wołanie o pomoc. - zażartowała i zanim sama weszła do wody, odprowadziła go spojrzeniem.
Woda była zimna, ale potrzebowała tego! W zasadzie mogła by nawet stwierdzić że było przyjemnie. Kamienie na dnie zmieniły się odbijając światło księżyca jak by spod był zrobiony z kryształów, a nie kamieni. Trochę dziwnie było gdy została sama... Ostatnio tak rzadko się to zdarzało... Chyba, potrzebowała tej chwili dla siebie bo nawet gdy wyszła z wody, to jeszcze na chwilę usiadła na brzegu, stopami brodząc w wodzie. Tyle czasu samotnie... Bez stada... Przyjaciół czy rodziny i nagle tak po prostu... Powoli to odzyskiwała. Dobrze jej zrobiła ta chwila dla siebie, tyle że... Była naprawdę zmęczona, czuła jak przysypia a tu... Mimo że było naprawdę przyjemnie, średnio gdyby przysnęła. Dlatego wróciła do wilczej formy... I do obozu. Co prawda najpierw obeszła go dokładnie upewniając się czy nie mieli nieproszonych gości... Taki nawyk. I dopiero gdy było pewne że żaden z obecnych w okolicy drapieżników nie miał ochoty na kłopoty wróciła pod namiot. Sam leżał dokładnie tak jak go zostawili, spał twardo zwinięty w kłębek. Wciąż... Trochę żałowała że River nie dołączył do nich na materacu ale wieczór na wzgórzu zdecydowanie jej to wynagrodził. Weszła do namiotu i cicho się ubrała w wcześniej przygotowane rzeczy. Włosy związała w ciasny warkocz żeby wilgotne nie przeszkadzały i wsunęła się obok Hannah. Naprawdę wymęczyli dziś dzieciaki, z resztą ona też była pewna że jak zaraz zaśnie, to nie wstanie do rana. Położyła się na plecach i zamknęła oczy... Taaa, mimo kąpieli wciąż czuła na sobie jego zapach, czuła się przez to... Spokojna. Mimo że ten dzień był... Różny, zasnęła bez problemu. Co innego sam sen... Trochę się przez niego kręciła, śniły się jej głupoty... Najpierw że River wyzwał Augusta ale na to kto upoluje większą sztukę jelenia. Krzyczała i niemal rzuciła się na Augusta który kazał Riverowi zdjąć protezę bo była niby oszustwem. Ale pojawiła się Lake której starzec posłuchał. Wyprawiała obu na polowanie... I wtedy zaczęły się problemy... "I tak ci nie uwierzy... Jestem jego siostrzyczką", " Sam mi powiedział że brakuje mu tylko bliskości kobiety... Chyba nie wierzyłaś, że mogło by chodzić o coś więcej?"... Była tym sfrustrowana, coraz bardziej i bardziej ale River nie wracał... Nawet gdy Lake zaczęła polować na Rite... Nie chciała jej zrobić krzywdy... Naprawdę nie chciała, ale ta nie dawała jej wyboru... Broniła Rity ale zeby Lake kłapały tuż przy jej wilczym pysku, tak jak wtedy gdy broniła Hannah. Odskakiwała jak długo mogła nie chcąc jej zranić aż skończyło się jej miejsce... Wtedy zaatakowała siostrę towarzysza. I gdy tylko poczuła krew na zębach przebudziła się... Słońce już świeciło, wokół było słychać śpiew ptaków czuła się.... Wow jak by zesztuwniała. Sam już nie spał, chyba za punkt honoru postanowił że tym razem to on rozpali ogień... W zasadzie nie zdradziła się z tym że już nie spała żeby dać mu szanse.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptySro 20 Mar 2024, 23:47

Aż się lekko zakrztusił z rozbawienia jej odpowiedzią i drobnego zaintrygowania, do jakich jeszcze… niecodziennych rzeczy była zdolna poczas wspólnych igraszek. Nawet chwilę się nad tym zamyślił, lecz gdy spostrzegł, że mu się przygląda, momentalnie się zmieszał i nie wiedział gdzie utkwić spojrzenie by tylko nie podchwyciła, że mógł w tym momencie mieć kosmate myśli. Dobrze że był porośnięty futrem i nie było widać jak się robi czerwony na pysku. Domyślał się, że specjalnie tak powiedziała, by się na nim odegrać za to jego wspomnienie, że przeklinała gdy było jej dobrze. Ale przecież sama zaczęła. Miała go jednak, bo nawet nie wiedział co powiedzieć, więc praktycznie bez słowa ale z rozbawieniem ruszył za nią w spokojną gonitwę, kierując się już w stronę obozowiska.
- Już mu współczuję - odparł z rozbawieniem, na myśl że osobliwy niedźwiedź z chochla miałby krzyczeć po pomoc tylko przez to, że trafił na tę bezlitosną bestię, która skradła serce jednookiego i sprawiała, że jego życie stawało się lepsze. Mógłby oczywiście zostać z wilczycą, siedząc zwyczajnie na brzegu i na nią czekając, ale wydawało mu się, że to byłaby już lekką przesada bo przecież każdy zasługiwał choć na chwilę samotności. Tylko dla siebie. Bez znaczenia jak bardzo ją kochał i jak ważna dla niego była, nie mógł jej dusić i ograniczać swoją obecnością non stop. Zwłaszcza że przecież sam jej powiedział, że pokochał ja przez te jej niezależność i wolnego, niezłomnego ducha. A poza tym… i tak już zdecydowanie za długo nie było ich w obozie (choć tego nie żałował) i choć wiedział, że raczej żadne z okolicznych zwierząt nie powinno się zbliżyć do obozowiska, wolał nie narażać dzieciaków i nie kusić losu.
Kiedy wrócił, od razu sprawdził okolice czy rzeczywiście nic się nie kręciło i zaraz położył się obok Sama, w końcu obiecał to chłopakowi. podniósł głowę z ziemi i zamachał z radością ogonem, gdy zobaczył jak Leah zmierza w kierunku namiotu do którego wejścia obaj “pilnowali”.
- Dobrej nocy, moja piękna - życzył jej z miłością, z powrotem kładąc głowę na ziemi gdy weszła do namiotu. Trochę… nasłuchiwał, czy Hannah się nie przebudziła może w między czasie i nie zrobi im awantury, ale spała jak zabita, skulona na materacu. Nawet się nie przekręciła, gdy Leah wcisnęła się tuż obok niej.nie słysząc żadnej awantury, uśmiechnął się lekko pod nosem i zamknął oko, oddając się w objęcia zmęczenia i snu. Usnął praktycznie od razu. Nawet się nie spodziewał, że po tak miłym zakończeniu dnia, Leah będą nękały niespokojne sny. Gdyby o tym wiedział… próbowałby ją wyrwać z tego snu, albo chociaż przytulić ją i zapewnić, że wszystko było dobrze. Nie był jednak tego świadom, właściwie zbyt padnięty by zarejestrować, że Leah się wierciła. Nawet z rana gdy najpierw Sam a po tym Leah się obudziło, spał w najlepsze choć już nie na brzuchu czy na boku, a rozwalony jak żaba na liściu - brzuchem do góry z lekko skręconym ciałem w bok, i takim ułożeniem pyska, że spod warg wystawały mu z nieznacznie żeby i wyglądało jakby się uśmiechał. Nie miał o niczym pojęcia, brakowało tylko by jeszcze język wywalił albo chrapał, gdy tak leżał brzuchem porośniętym sierścią w podobnym, srebrzystym kolorze co jego grzbiet, choć przez delikatniejsze i rzadsze futro były też na nim bardziej widoczne jego blizny pomiędzy sierścią.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyCzw 21 Mar 2024, 07:15

Naprawdę to lubiła, doprowadzanie go do tego momentu zakłopotania. Przypominał jej wtedy tego siebie którego przyjęła pod swój dach. Było to więc na jej pokręcony sposób nostalgiczne! Pewnie nie wygoniła by go gdyby chciał zostać nad wodą... Jednak nie zdawała sobie sprawy z tego jak potrzebowała tej chwili dla siebie. Dobrze że ją zostawił. Oczywiście kochała go i jej oddanie po zostawało bez zmian... Ale... Chwila sam na sam z naturą dała jej naprawdę chwilę wytchnienia... Ten dzień mimo że zakończony bardzo miło był też... Intensywny, nieprzewidywalny. Z jednej strony, zrobili coś dobrego, z drugiej mimo że pomogli Hannah byli na tyle samolubni by nie przyjrzeć się sprawie z Lake. Nie żałowała, co nie znaczyło że nie chodziło jej to po głowie. Czuła się bardzo niepewnie ze względu na nią... Gdyby w ten sposób zachowywał się ktokolwiek inny, nie wahała by się. Ale to była jego siostra... I każda komórka jej ciała sprzeciwiał się jakiemukolwiek zagrożeniu w jej stronę. Chyba przez to ich starcie było dla niej tak trudne... Mogła ją powalić... A zamiast tego pozwoliła się rozkojarzyć i nawet ugryźć! Starała się nie myśleć o tym i River wyjątkowo jej w tym pomógł. Ale chyba wszyscy wiedzą jak to jest w nocy... Gdy siedzi się samemu w ciemnościach i rozważa setki scenariuszy które nigdy się nie wydarzą. Myśli co można było zrobić inaczej, żeby było lepiej. Obchód jej dobrze zrobił. Wciąż była sama, ale skupiona na weszeniu. Czuła zapach Rivera, ale i tak przeszła dookoła jeszcze raz, dla pewności. Sądziła że już zasnął, więc gdy podniósł głowę, za machnęła się ogonem i nawet cicho zaśmiała.
- Naprawdę nie masz gustu... Dobranoc. - szepnęła jeszcze przed wejściem do namiotu. Trudno jej sny nazwać koszmarami... Nie były spokojne ale rzczej były odbiciem tego co przeżywała za dnia. W zasadzie po przebudzeniu fakt że River wyzwał Augusta na łowy wydał się jej w dziwny sposób zabawny. To aż dziw... Z reguły to ona spała do południa, po części dlatego jeszcze nie wstała... Po drugie chciała dać szansę szczeniakowi. Ubrał krótkie spodenki, we włosach miał jakieś liście i igliwie... Pewnie po nocce na ziemi. Usilnie chciał rozpalić ogień ale... Średnio mu szło. Układał masę gałęzi i próbował odpalić zapalniczką... W pewnym momencie nawet lekko się za dymiło... I nic więcej. Dlatego wstała ostrożnie żeby nie obudzić dziewczynki.
- Zadusisz ogień... - szepnęła lekko przecierając oczy.
-Le... Leah! - zaczął zaskoczony i od razu przyciszył głos.
- Dzień dobry... Zobacz, pokaże ci. - zrobił jej miejsce i nawet chciał oddać zapalniczkę ale jej nie przyjęła tylko uklekła obok.
- Weź trochę suchych liści i te mniejsze gałązki. - poradziła a sama rozebrała zrobioną przez niego wierzę komarów. Poinstruowała go jak ułożyć palenisko i gdy było już gotowe, pozwoliła mu czynić honory i odpalić. Miło się patrzyło jak cieszyły go pierwsze widoczne języki ognia.
- To teraz trzeba by postawić wodę na herbatę. Chcesz? - nie musiała dwa razy mówić.
Nie zostało dużo mięsa. Podcinała je i nabiła na patyk niczym wielki szaszłyk a kości wyniosła w krzaki, po ich odejściu zwierzęta szybko się z tym rozprawią.
- Świetnie się spało... Długo jeszcze siedzieliście? - zapytał wciąż szeptem, wieszając garnuszek z wodą i zbierając kubki gdy ona już wycierała ręce ściereczką.
- Trochę... Poszliśmy jeszcze pobiegać... Zawsze lepiej się śpi. - odpowiedziała nie precyzyjnie ale też nie kręcąc zbytnio.
Spodziewała się że może paść podobne pytanie.
- Ohh... Też bym chciał... - odpowiedział z zawodem a ona mimowolnie się uśmiechnęła.
- Wczoraj byłeś zmęczony... Daj te kubki i leć, tak po prostu... Przed siebie... Powęsz po okolicy, wytarzaj się w ściółce... Korzystaj. - zachęciła go, a kogo jak kogo, mu wiele nie trzeba było!
Podał jej kubki i nie patrząc na nic ściągnął spodenki biegnąc w las. Zatrzymał się na chwilę by się upewnić że nie żartowała aż pokręciła głową z niedowierzaniem i rozbawieniem.
- Tak byś usłyszał wycie jak zawołam na śniadanie. - poleciła nieco głośniej choć wciąż starała się nie obudzić reszty.
Był... Niczym spuszczony że smyczy owczarek. Otworzył wulkczy pysk wystawiając podekscytowany język i medał wesoło ogonem. Więcej zapewnień nie potrzebował. Poleciał jak strzała przed siebie.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyCzw 21 Mar 2024, 22:54

Parsknął, lekko kręcąc głową z rozbawieniem i odprowadził ją spojrzeniem do namiotu. Wręcz nie mógł się na nią napatrzeć. I to wcale nie chodziło o to, że była naga. Przecież cały czas była, odkąd tylko położyli dzieciaki do spania i pobiegli w las. Już nie wspominając, że już jakiś czas temu zdążył się oswoić z jej nagością. Zdążyła go nauczyć, że dla wilkołaków nie nagość nie powoduje tak wielkiego poruszenia, masy różnego rodzaju odczuć, choć głównie to albo wstydu, zażenowania, albo pożądania, jak w przypadku ludzi. W końcu w swojej naturalnej postaci wciąż są nadzy tylko pokryci futrem, a niestety ubrania nie są tanie i marnotrawstwem byłoby je co chwila na sobie niszczyć podczas przemiany, czy ganiania w nich po jakichś krzaczorach. Nie, nie mógł się na nią napatrzeć przez to, że jeszcze raptem dwa tygodnie temu jego życie było całkowicie pozbawione kolorów , szczęścia i jakiegokolwiek sensu. Myślał tylko o tym, jak załatwić do końca wszystkie swoje sprawy i po prostu mękę na tym łez padole. A ona znów tchnęła w niego życie, choć był pustą skorupą, gdy się poznali. Zaczął żyć pełna piersią, dając sobie szansę by na nowo sobie wszystko poukładać i dochodząc do porozumienia ze swoim wewnętrznym wilkiem. Nie ważne cokolwiek by powiedział czy zrobił, był pewny, że nigdy nie uda mu się w pełni przekazać jej, jak bardzo ją kochał i jak wiele dla niego znaczyła. Jej ciało, choć piękne i ponętne jakby nie patrzeć, nie miało dla niego tak dużego znaczenia, jak to, jaka była, jaka była nieugięta, buntownicza i po prostu charakterna. Ale właśnie to mu się w niej najbardziej podobało. Choć bardzo kochal Karan i nigdy o niej nie zapomni… gdyby była taka możliwość, nigdy by się nie zgodził na to, by wyciągnąć z grobu jego żonę, w zamian za Leah. Obie kochał równie mocno, choć praktycznie swoim przeciwieństwem. No może prócz tego, że obie miały ciemniejszą karnację skóry.
Położył głowę na ziemi, gdy słyszał jak Leah się ubiera i zaraz kładzie na materacu. Lekko się uśmiechnął sam do siebie, po czym ziewnął szeroko zawijając lekko długi ozór w stronę gardła i przekręcił się na bok, niemalże maksymalnie wyciągając swoje łapy przed siebie. Kilka minut później spał już spokojnie, nawet nie podejrzewając, że Leah mogła nie mieć najprzyjemniejszych snów tej nocy. Mu snjly się same głupoty. Jakiś dzik, który go gonił przez pół lasu, a gdy go dopadł, bo protezą przestała działać, okazało się że to nie taki zwykły dzik, a oblany lukrem i kolorową posypką pączkowy knur. No herezją było przed takim uciekać i go nie zjeść. Był przepyszny, aż mielił zębami i się oblizywał ze smakiem przez sen. I był też niedźwiedź z chochla w takim “prosiaczkowym” (jak kiedyś Leah określiła łososiowy), maminym fartuszku z lat osiemdziesiątych czy nawet jeszcze wcześniej z falbanką na krawędzi. Pomachał do nich i chyba chciał podejść się przywitać, ale Leah pogoniła go z nieukrywaną satysfakcją. Aż misiek zgubił chochle i uciekł z płaczem w pobliskie krzaki. Ile by dał za to, by pączkowe knury istniały naprawdę. Niestety im bardziej o tym podświadomie myślał, tym bardziej docierał do niego zapach pieczonego dzika, a przez to zaczął się powoli przebudzać, choć wcale mu się to nie podobało, bo jeszcze nie skończył jeść! Choć się mocno starał na siłę jeszcze trochę utrzymać swój sen, jeszcze wziąć kilka kęsów, jego świadomość zaczęła się przebudzać, a ten piękny sen stopniowo zaczął wypracowywać z jego myśli. Nie dość że obudzil się nieco markotny, to jeszcze potwornie głodny i z ogromną ochota na pączki. Ewentualnie nie pogardzi wypiekami pani Rity, jeśli się okaże, że coś dobrego upiekła na ich powrót.
- Już wiem, czemu jestem taki głodny i się cały pośliniłem - mruknął dość marudnie, z niechęcią przewracając się na brzuch i stając na łapach. Podchodząc do ukochanej, by wepchnąć dlowe pod jej ramię i położyć ją na jej kolanach, jeszcze na moment kładąc się leniwie na ziemi, e już lrzy niej i przy przyjemnie ciepłym ognisku. Trudno jednak było jeszcze trochę się poleniuchować, gdy słyszał jak Sam szalał po okolicy. Nie dziwił się jego zachowania. Z Leah dość często tak po prostu wariowali, biegnąc przed się od bez celu i zaczepiając się wzajemnie co chwila. W mieście…. Nie mieli okazji by w tak szybki i przyjemny sposób spożytkować ogromne ilości energii, które się w nich mieściły przez wilcze geny.
- Zmiażdżyłaś w nocy sobą Hannah, że jeszcze nie wstała?- spytał łagodnie z ciekawością i żartem. Nie otwierając oka i Śląsk tuląc się do partnerki.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptySob 23 Mar 2024, 07:16

Nigdy nie chciała by rywalizować z Karan... Niby znała swoją wartość ale uważała że przez to że szczerze wie, kim jest a kim nie jest nie nadaje się na czyjąś partnerkę. Od kiedy pierwszy raz opowiadał o swojej zmarłej żonie... Wydawała się 180% inna... Idealna żona która na pewno chodziła w sukienkach, robiła ukochanemu obiadki gdy wracał z pracy, przyniosła do domu kota... Która założyła z nim rodzinę i chociaż musiała wiedzieć jak niewielkie miała szanse z potworem z którym się zmierzyła poświęciła swoje życie by go ratować. Tymczasem ona... Nie uważała się za ładną, większość jej ciała pokrywały blizny, była bezpośrednia, wybuchowa czasem niebezpiecznie wręcz. Nie potrafiła gotować, a w swoim domu dopiero w ciągu ostatnich tygodni dowiedziała się gdzie w ogóle są garnki! Nie, nie była dobrą kandydatką na partnerkę, a co dopiero matkę. Gdyby jakimś cudem Karan wróciła... Nie ważne jak bardzo zabolało by to ją samą... Usunęła by się... Bo nie na takie życie zasługiwał, zasługiwał na coś znacznie lepszego. Na kogoś zdecydowanie lepszego. Mógł by wrócić do miasta, odpuścić walkę z Augustem, założyć rodzinę... Nie wiedziała na ile sama by to zniosła, gdy ostatnio myślała tymi kategoriami myślała o odejściu... Dziś... Chyba po prostu "przypadkiem" wpadła by na łowców. Był dla niej... Jak powietrze, przerażała ją myśl że mógł zniknąć z jej życia. Szczęście w nieszczęściu że to były tylko nierealne rozważania. Mieli dość problemów, może lepiej nie dokładać do tego nekromancji. Gdy wstała skupiła się na Samie, uroczy dzieciak, nic dziwnego że River był przy nim bo troszkę jej go przypominał. Jak prawdziwy młodszy braciszek. Przetarła kubki i włożyła do nich herbatę, po czym położyła przy ognisku torbę z zapasami które przynieśli. Dopiero wtedy usiadła, wyjmując papierowe talerze. Dzik był już upieczony, chciała go głównie podgrzać, więc przede wszystkim czekała na wodę gdy usłyszała że River wstał i cicho się zaśmiała.
- A ja nie... Nie wiem czy możesz mówić przy dzieciach czemu się tak ślinisz przez sen? - odparła zadziornie i niemal wypuściła z rąk szmatkę którą przetarła umyty nóż kiedy wepchnął się pod jej ramieniem.
Był... Niesamowity, odstawiła na tą chwilę wszelkie zajęcia i po prostu przytuliła się do niego, kładąc głowę na srebrnym grzbiecie. Hannah wciąż spała, Sam szalał po lesie... Jeszcze tylko chwila.
- Głupek... - rzuciła rozbawiona gdy wspomniał, że mogła by zgnieść Hannah.
Wręcz lekko pociągnęła go za wilcze ucho.
- Wcześniej... Gdy przyszła do mnie, część nocy się trzęsła i płakała. Dziś spała spokojnie i głęboko... Niech się wyśpi. - dodała już poważniej.
Mogła by tak zostać jeszcze dłużej ale woda się zagotowała, dlatego się wyprostowała i wręcz lekko przeciągnęła. Było przyjemnie ciepło i dobrze biorąc pod uwagę że była w spodniach z dresu i czarnej bokserce, bo bluzę oddała. Nachyliła się żeby zdjąć pokrywkę z wody, żeby nie obudziła spiącej w namiocie dziewczynki i lekko pchnęła Rivera na bok jeszcze na chwilę kładąc się na nim. .
- Nie powiem żeby nie sprawiało mi przyjemności bycie pod tobą, ale koniec tego władczego rządzenia. Wstawaj i pomóż przy śniadaniu. - szepnęła jeszcze trochę ciszej niż dotychczas i wstała żeby zalać herbaty.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyPon 25 Mar 2024, 21:41

Nie bardzo chciało mu się wstawać i gdyby leżał tak z Leah najpewniej za żadne skarby świata jeszcze by nie wstawał. Wilczycy przy nim jednak nie było, a też przez burczący brzuch i szalejącego po krzakach Sama, trudno mu było z powrotem zasnąć. Czy chociaż chwilę jeszcze sobie podrzemać. Już przebudzenie się i przejście tych kilku metrów by położyć się obok ukochanej, było mniej męczące, niż próba ponownego zaśnięcia. Jednak nie miał jeszcze na tyle sił, by porobić coś innego, niż pozwolić sobie na chwilę poleniuchowania z pyskiem położonym na nogach Leah.
- Jak tu się nie ślinić na taki widok z samego rana i to raptem kilka metrów ode mnie - mruknął leniwie, nie odrywając się od kobiety, a oblizując sobie pysk z nadmiaru śliny. Było mu tak dobrze… nie potrzebował wiele do szczęścia. Wystarczyło mu, że była obok, że tak jak teraz mógłby się o nią tylko oprzeć, położyć głowę na jej kolanach, by poczuć prawdziwą radość z życia, której przez dość długi czas nie był w stanie poczuć. Naprawdę dzięki niej odżył.
Zaburczał ni to marudnie, ni to z rozbawieniem, gdy pociągnęła go za ucho. Nawet próbował się jej wyrwać i zahaczyć jej rękę zębami, niczym skóry do dalszych zaczepek i zabawy szczeniak.
- Pierwszy raz nie wiadomo od jak dawna czuje się bezpieczna i może sobie pozwolić na spokojny sen. No i wczoraj miała naprawdę intensywny dzień. Najpierw przyjazd tutaj, po tym ta… sytuacja z Lake, powołanie na jelenia i harcowanie z Samem w wodzie… Nie dziwię się, że może być wykończona. Zwłaszcza że ma dziesięć lat - zgodził się z tym, co powiedziała wilczyca i nawet przez myśl mu nie przeszło, że zaraz zostanie przez nią przewrócony na bok. Nie spodziewał się, że zrobi coś takiego, byle się bardziej wtulić w jego futro. Naprawdę mógłby z nią tak przeleżeć pół dnia. Było mu tak dobrze…
- No wiesz co? Ładnie to tak robić facetowi ochotę, by sobie poleżał, a po pół minuty pogonić go do roboty? Okrutna jesteś - mruknął z udawanym niezadowoleniem, ale ostatecznie i tak wstał. Choć bez wątpienia głównie po to, by polizać Leah po twarzy. I to wcale nie do końca czule, bo perfidnie starał się zostawić na jej skórze jak najwięcej śliny. Ot taka mała zemsta za przerwanie jego leżakowania. Otarł się o nią bokiem, gdy się skierował w stronę namiotu by się ubrać. Choć bardziej po to by wziąć ze swojego plecaka czyste rzeczy i się w nie ubrać po zmianie za namiotem. Jeszcze Hannah by się obudziła, jak on by się przy niej ubierał i byłby kłopot. A tych wolałby uniknąć w relacji z siostrzenicą. W końcu prawdziwe z niej ziółko. Ubrał ciemne luźne spodnie i pod czerwoną, kraciasta koszulę z podwiniętymi rękawami, ciemnogranatowy T-shirt, po czym wrócił i usiadł obok Leah. Był już przygotowany do odkrywania podgrzanego mięsa i przekładanie go na talerze dla wszystkich.
- Dlaczego odnoszę wrażenie, że jesteś jakaś taka markotna? Coś się stało? - zapytał, zerkając na wilczycę, ze szczerą troską w oku.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyCzw 28 Mar 2024, 06:51

Co prawda spowolniło to robienie śniadania, ale nie dało się nie oddać jeszcze chociaż chwili spokoju. Zwłaszcza gdy był tak blisko. Zaśmiała się z resztą na jego odpowiedź. Zapach palonego drewna, pieczonego mięsa, lasu i jego tak blisko... Nie potrzebowała nic więcej. Gdy zrobiło się poważniej, przesówała palcami po jego grzbiecie głaszcząc gęste futro i słuchając. Co mogła by odpowiedzieć? Szczerze? Do głowy przychodziło jej wiele słów i to był właśnie ten moment... Gdy chyba pierwszy raz, mimo że miała wiele do powiedzenia... Milczała. Była wściekła na Lake, ale za nic nie chciała skrzywdzić Rivera. A każde, dosłownie każde słowa które miała by w stronę tematu jego sióstr z pewnością by go zabolały. To wciąż jego siostra. Tak bardzo uteskniona... I chyba to wkurzało ją najbardziej. Jedyne co powrót Lake przyniósł dobrego to Hannah... Chyba właśnie ten fakt że zapanowała nieco niezręczna cisza sprawił że musiała zrobić cokolwiek. Fakt... Była nieco spochmurniała ale River dosyć szybko ją z tego wyciągnął gdy podniósł się tylko by ją polizać.
- Riveeer... Nie... - zaśmiała się odpychając go od siebie rozbawiona ale było już za późno.
Wzięła ręczniczek i przetarła twarz kręcąc głową.
- Wieczny szczeniak... Poczekaj tylko, kiedyś dosięgnie cię moja zemsta. - odpowiedziała może i chcąc brzmieć poważnie i złowrogo ale śmiech trochę to utrudniał. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że przecież Hannah śpi! Zerknęła w kierunku namiotu którego poszedł River a gdzie spała dziewczynka, jednak wyglądało na to że jej śmiech jej nie obudził. Oj niewątpliwie znajdzie sposób by się zemścić! Ale na razie... Wyjęła z torby babeczki przygotowane przez panią Rite. Wyjęła też kiełbasy... Sądząc po tym ile dzika wieczorem pochłonął Sam... Mogły być potrzebne. Kilka nabiła na patyki i wbiła w ziemię, dodatkowo stabilizując je kamieniami żeby się trochę podpiekły. Gdy jednooki wrócił zerknęła na niego ale nie przerwała zajęcia. Otrzepała ręce gdy skończyła z kiełbasami i zaczęła odpakowywać przygotowane wypieki gdy nagle zadał pytanie...
- Nie jestem markotna, to po prostu mój urok osobisty. - Odpowiedziała standardowo próbując się wykupić żartem i... Tajną bronią.
Gdy tylko wypakowała babeczki które dzień wcześniej Hannah palaszowała w takim tępię, że River nie mógł ich spróbować podeszła do niego podając talerz.
- Wszystko w porządku. - dodała uspokajająco i wróciła do swojego zajęcia.
Zalała herbaty i podała Riverowi talerze na mięso.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyPią 29 Mar 2024, 22:00

Nawet przez myśl mu nie przeszło, jak bardzo Leah mogła męczyć się przez Lake i… przez niego samego… jak bardzo była rozdarta z tego powodu. Niby rozumiał, że wilczyca nie przepadała za jego siostrą, w końcu wyrządziła tyle krzywdy własnej córce. Nie zmieniało to jednak tego, że Lake wciąż pozostawała matką małej… jaka by nie była, to się nigdy nie zmieni. A dla niego więzy krwi i rodzina, były największą świętością na świecie. Dwa razy w końcu stracił swoją rodzinę. Najpierw przez Augusta, a po wielu latach przez szalony eksperyment jeszcze bardziej szalonego wampira. Może dlatego tak ślepo wierzył w to… nie, wmawiał sobie, że Lake wciąż jest taka sama, jaką ją pamięta, że tak naprawdę nie jest złą osobą, a to wszystko było winą tego wampira, o którym wspominała. Zdawał sobie sprawę z tego, że Leah mogłaby mieć zdecydowanie inne zdanie na ten temat. Ba! Nawet Sam otwarcie przyznał, że Lake go przeraża i że jej nie ufa. No i Jednooki sam doskonale wiedział, jak głupie były jego nadzieję i wytłumaczenia takiego, a nie innego zachowania Lake, jednak… naprawdę ciężko mu było myśleć o tym, że jego siostra mogła być taka z własnego wyboru i być złym charakterem dla własnej uciechy, a co dopiero uwierzyć Samowi i Leah, przyjąć do wiadomości, że taka właśnie była prawda.
Nawet teraz nie pomyślał o tym, że Leah mogłaby śnić o jego siostrze, o ich wczorajszym pojedynku i z tego powodu być taka markotna. Prędzej sądził, że to przez fakt, że Leah nie była rannym ptaszkiem i lubiła sobie pospać. Zwłaszcza że nawet dla nich poprzedni dzień był dość intensywny. Dla niej głównie, bo przecież jeszcze się starła z siostrą Jednookiego. Już nie wspominając o tym jak późno i z jakiego powodu poszli spać.
Nie chciał jednak drażnić zbytnio ukochanej dlatego nie przeginał ze swoim lenistwem i domaganiem się od niej pieszczot i uwagi. Choć nie mógł sobie darować tego obślinienia jej twarzy.
- Ładnie to tak grozić kalece? - odparł, nawet nie udając przerażonego czy urażonego, bezczelnie szczerząc do niej kły w uśmiechu i szorując energicznie ogonem po ziemi. Wtulił się jeszcze swoim pyskiem w jej głowę, opierając się o nią swoją głową i poszedł się zmienić oraz ubrać.
Raptem chwilę go nie było, choć starał się zabrać swoje rzeczy ostrożnie i cicho by nie obudzić opatulonej kocem po sam noc i wtulającej się w zwinięty jeden z rogów kocyka. Choć spała skulona, nie wyglądała jakby męczyły ją koszmary. Spała zdecydowanie spokojnie i głęboko, musiała się czuć naprawdę bezpiecznie, skoro nawet nie zareagowała na to, że jednooki lekko ją przesunął na środek materaca, bo zaraz by z niego spadła.
Kiedy wrócił do Leah, podpinał ludzką protezę do bazy na kikucie, a po zajęciu miejsca obok niej i pomocy przy przygotowaniu śniadania, podzielił się z nią swoją opinią, że miał wrażenie, że coś ją gryzło. Szczerze nie był zbytnio przekonany, gdy odpowiedziała i chciał nawet drążyć, ale… cwana bestia skutecznie go odwiodła od tego zamiaru stosując chwyt poniżej pasa i bezlitośnie celując w jego zamiłowanie do słodkości. Przyjął od niej talerzyk z ciastkiem i szczęśliwy niczym dziecko zaczął je z ogromnym zadowoleniem na twarzy pałaszować. Może rzeczywiście tylko mu się wydawało, albo przez ich nocne igraszki zrobił się przewrażliwiony. Gdyby coś było naprawdę na rzeczy Leah na pewno by mu powiedziała. Nigdy go przecież nie okłamała.
- Co zaplanowałaś na dzisiaj ciekawego? Czy po śniadaniu zwijamy obóz i wracamy do pensjonatu? - zapytał, porcjując podgrzane mięso i kiełbaski na talerze dla każdego.
- Ja nie chcę wracać - mruknęła zaraz za ich plecami Hannah, przecierając zaspane oczy, wciąż nie do końca obudzona. Poczłapała w stronę ogniska wciaż w buzię Leah, w której spała i usiadła po drugiej stronie obok wilczycy, przytulając się do niej i jeszcze na moment zamykając oczy, jakby planowała spać dalej, ale przy niej.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyNie 31 Mar 2024, 07:02

A ona uważała że właśnie tak będzie lepiej. Z resztą, po co roztrząsać to jak ona się przez to czuła. Była tylko obserwatorem... Dla niego to była rodzina. Przeżyła bez słowa skargi o wiele gorsze rzeczy niż zatargi rodzinne. To też nie było tak, że nie potrafiła się przez to skupić na niczym innym bo wciąż to rostrzasała. Wręcz przeciwnie! River zawsze z łatwością skupiał na sobie jej myśli. Tak jak teraz... Zanim coś odpowiedziała przytulił do niej głowę, a ona przymknęła na chwilę oczy. Był... Niemożliwy, całkiem oddała mu swoje serce i mimo że czuła tak silne przywiązanie... Nie odczuwała przez to utraty swojej niezależności. Gdy wrócił już w ludzkiej postaci trochę ją zaskoczył pytaniem. Niemniej... Nie do końca przecież kłamała. Naprawdę uważała że nie ma się czym przejmować, przynajmniej jeśli chodziło o nią. Jak zwykle, jakoś dopasuje się do sytuacji, w ostateczności, choć nie było to wcale łatwe... Sprzeciwi się i sama zajmie się Lake. Teraz jednak już naprawdę nie chciała o tym myśleć i babeczki świetnie jej w tym pomogły.
- Pakowanie trochę zajmie... Myślę... - przerwała słysząc kroki Hannah.
Jak na zawołanie, rozbrzmiał jej głos i... Uśmiechnęła się trochę smutno po czym zerknęła na Rivera, gdy mała się przytuliła.
- No i wywołaliśmy wilka z lasu. - zaśmiała się i objęła małą jedną ręką.
- Pakowanie i powrót trochę nam zajmą... A Sam jutro idzie do szkoły. River przywiózł was w piątek wieczór... Więc zakładam że ktoś tu mógł trochę nie do końca przygotować się do nowego dnia nauki. - odpowiedziała i podała jedną babeczkę małej.
- Ej... To tylko kilka zadań... Ogarnę przecież... - rzucił Sam dysząc z wywalonym jęzorem gdy wyskoczył z krzaków.
Nie mogła się nie zaśmiać.
- Myślę... Że nasz alpha jest zadowolony z wyjazdu i jeszcze nie raz tu przyjedziemy. No i w domu też mamy co robić. Twój pokój... Pamiętasz? - dodała lekko szturchając dziewczynkę.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyNie 31 Mar 2024, 12:16

Nie miał Leah za złe, że jego chwilę temu pogoniła, by pomógł jej w przygotowaniu śniadania a nie przeszkadzał, a Hannah do siebie teraz przytulała. Nie mógłby być o to zły, a tym bardziej zazdrosny, bo przecież to tylko dziecko. Zdecydowanie bardziej wredne i nieznośne niż urocze, ale jednak wciąż dziecko, któremu… nie ma co ukrywać brakowało dobroci i miłości w życiu. Dlatego tylko odwzajemnił ukochanej uśmiech, nie mając nic przeciwko temu, że mała tak się do niej przywiązała i delikatnie pozwolił sobie pogłaskać wilczycę po kolanie. Naprawdę cieszył się, że dziewczyny tak dobrze się z sobą dogadywały i że Hannah czuła się przy Leah tak bezpiecznie. Poza tym… to był naprawdę piękny widok z rana.
Dziewczynka zrobiła naburmuszoną minę, gdy mimo wszystko Leah zamierzała się już zbierać i tylko dlatego, że zajęła się babeczką, zrezygnowała z kłótni na ten temat. Oderwała się nawet od wilczycy, siedząc prosto obok niej i spojrzała w stronę Sama, gdy to on się w tej chwili obruszył.
- Będziesz musiał, jeśli wciąż ci zależy na naszej umowie - powiedział spokojnie jednooki z lekkim rozbawieniem, rzucając mu tylko wymowne spojrzenie, by nie miał wątpliwości, co miał na myśli.
- Ale za to że przeze mnie nie mogłeś odrobić lekcji, pomogę ci przy nich, gdy odwiozę cię do domu. A teraz leć się ubrać i ręce umyj - polecił szczeniakowi, podając Leah talerz z mięsem dla małej, a po tym dla niej. Trochę… niekomfortowo się czuł, gdy nazywała go ich Alphą, nawet jeśli mówiła to w żartach. Chciał odebrać Augustowi władzę dla dobra wszystkich, ale naprawdę dziwnie mu było z tym, że tym samym będzie też przywódcą dla swojej rodziny, którą dla niego była Leah i Sam. Ale… chyba będzie musiał się z tym jakoś oswoić i po prostu do tego przyzwyczaić.
- Ja nie zapominam. Nie to, co niektórzy, widać wiek już robi swoje - burknęła, spoglądając z urazą na jednookiego.
- Nie zapomniałem, mała - westchnął, zastanawiając się jak długo będzie pluła na niego zadem za taką głupotę.
- Umówmy się, że dzisiaj jak wrócimy, zaplanujcie z Leah plan działania odnośnie urządzenia twojego pokoju, zobaczycie jakie są na internecie kolory farb dostępne w Venandi, a jutro pojedziemy razem do miasta i jak pozałatwiam kilka spraw, kupimy farby, pędzle i wałki do malowania. Co ty na to? Może Leah zgodzi się założyć czapkę z gazety - zaproponował, bardzo się starając, by nie mieć dziewczynki za swojego wroga, mimo że ona była dla niego tak negatywnie nastawiona.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 325
Punkty aktywności : 1219
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyPon 01 Kwi 2024, 07:50

W pierwszej chwili szczeniak lekko podwinął ogon spodziewając się że wypomnienie umowy będzie swego rodzaju reprymendą, że wciąż nie zrobił zadań. Słysząc jednak jak River przy tym się śmieje... Ba! Jak proponuję wspólne odrabianie pracy domowej jego ogon znów zaczął energicznie zamiatać powietrze.
- Dobrze! - rzucił wesoło i w jednym susie porwał swoje spodnie i pobiegł do namiotu.
W pierwszej chwili Leah chciała się trochę podroczyć z Riverem... Że taki wagarowicz jak on chciał pomóc przy zadaniach ale... Jak tu mu umniejszać gdy szczeniak tak był z tego powodu zachwycony. Przesunęła swoją dłoń żeby nakryć nią rękę Rivera którą miał na jej nodze.
Tylko z tym że będzie alphą nie miała problemu... Nie gdyby miał być alphom dla ich "rodziny" ba... Gdyby byli gdzie indziej, też nie miała by z tym problemu... Nigdy nie będzie taki jak August... Był bardziej jak... Hmmm obrońca i głowa rodziny. Nadawał temu tytułowi zupełnie nowy wydźwięk. Ale... Wolała by żeby nie musiał walczyć z Augustem... Potem z łowcami, wampirami czy cokolwiek innym. Obawiała się czy w tym się odnajdą... Oboje bo przecież będzie musiała słuchać jego rozkazów. Przyjęła talerz i najpierw podała go małej. Nie mogła się nie zaśmiać słysząc tą... Wymianę zdań.
- Hannah... Jestem niewiele młodsza od twojego wujka. - zauważyła rozbawiona.
Nawet pokazała Riverowi język gdy zasugerował że miała by ubierać czapeczkę do malowania. No bez przesady!
- Obiecałam Ci też że dostaniesz jakiś wybrany drobiazg do pokoju... Możemy pooglądać coś ciekawego na internecie albo... Wykorzystać to że River jutro chce jechać do sklepu. Trzeba korzystać bo faceci rzadko kiedy palą się do zakupów, może wybierzemy też jakieś nowe ubrania? - zasugerowała gdy dołączył Sam i skrzywił się na samo wspomnienie chodzenia po sklepach.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 EmptyPon 01 Kwi 2024, 12:21

Nie sposób było się nie uśmiechnąć, gdy Sam z takim zapałem zabrał swoje rzeczy i poszedł się ubierać, widocznie mocno zachęcony propozycją jednookiego. W prawdzie… River nie był prymusem i… nawet już zapomniał jak wyglądają szkolne ławki, ale był pewien, że na pewno jakoś pomoże chłopakowi z zadaniami. Skoro był starszy… zadania domowe na pewno nie będą tak trudne jak kiedyś. W najgorszym wypadku poszukują jakichś rozwiązań na internecie.
Znów pogładził delikatnie kolano Leah, gdy nakryła jego dłoń swoją i mógłby to być naprawdę miły poranek w górach, gdyby Hannah nie zaczęła znów okazywać swojej wrogości wobec jednookiego. Nic złego przecież nie zrobił i naprawdę bardzo się starał by się z nią w końcu jakoś dogadać. Zamiast jednak zauważać jakieś choć drobne postępy, z każdą chwilą tylko bardziej był przekonany, że to wcale nie będzie takie proste. Był wdzięczny Leah za pomoc i za to, że próbowała go wspierać w tej nierównej batalii z dziewczynką, choć to wcale nie poprawiało ich wspólnej relacji. Pocieszał się jednak tym, że chociaż Leah stanowiła dla małej jako taki autorytet, z którym dziewczynka się w miarę liczyła. Inaczej nie zrobiłaby tak zakłopotaniem miny, gdy Leah powiedziała jej, że była niewiele młodsza od Rivera. Nawet odpuściła sobie dalszą pyskówkę skierowaną w jego stronę
- Cz…czekaj… ja myślałem… - zaczął dukać zaniepokojony, gdy jego pomysł na szybkie zakupy w sklepie budowlanym miały się zmienić w zdecydowanie dłuższe łażenie po różnych sklepach. Szczególnie z ciuchami. Nie odrywał przy tym spojrzenia od Leah, zastanawiając się, jak w ogóle sprawy przybrały taki obrót.
- Taaak! Wspólne zakupy! Zróbmy tak! - zawołała radośnie, a River miał dziwne wrażenie, że entuzjazm małej brał się tylko z tego, jak niezbyt szczęśliwy z tego pomysłu wydawał się i on i Sam. Nawet spojrzał na chłopaka, jakby ten mógł mu w tym momencie jakoś pomóc.
Ostatecznie pogodził się z tym, że jego plany mogły się nieco pozmieniać, ale… jak mógłby odmówić i swojej ukochanej i siostrzenicy. W końcu miał polepszać z nią relacje, a nie dawać kolejne powody, dla których mała miałaby go bardziej znienawidzić. Problem w tym… że chciał zahaczyć o magazyny i może spróbować złapać Virgo, by z nią porozmawiać o tym, jakie były jego plany. Najwyżej spróbuje skontaktować się z wampirzycą, żeby dzisiaj się z nią spotkać, gdy skończy odrabiać lekcje z Samem. Już nie mówiąc o tym, że powinna wiedzieć o tym, że w mieście grasuje wilkołak ludożercą i to jeszcze jego własna siostra, by prosić, aby jej nie krzywdziła.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 10 Empty

Powrót do góry Go down
 

Szmaragdowe źródło

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 11Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Ziemia niczyja :: Pasmo górskie-