a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Szmaragdowe źródło - Page 9


 

 Szmaragdowe źródło

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptySro 21 Lut 2024, 07:02

Naprawdę nie mogła się nie zaśmiać gdy Sam tak obrócił kota ogonem. Lubiła oba dzieciaki, Sam może był w jej mniemaniu trochę za grzeczny ale i tak go lubiła. Czuła się... Zupełnie jak by byli prawdziwą rodziną, niezwykłe uczucie, zanim poznała Rivera przez myśl jej nie przeszło Marzenie o własnej rodzinie, teraz miała jej namiastkę i czuła się... Na swoim miejscu. Sam oczywiście próbował się wyrwać z uścisku Rivera... No może nie starał się jakoś specjalnie ale się wyrywał! Przestał się śmiać dopiero gdy River wspomniał o nauce i nie sprawianiu problemów. Przeczesał włosy żeby z powrotem je ulizać zerkając na Rivera.
- Sprawiam problemy Viktorowi tylko na twój rozkaz... Ej to nie fair! - rzucił niby poważnie ale momentalnie też się uśmiechnął na znak że nie traktował tego tak strasznie poważnie.
Nie spodziewał się że Hannah może czuć się przez to urażona! Co innego Leah... Spodziewała się że jej słowa nie spodobają się dziewczynce, chociaż nie spodziewała się że chwilę dzieliły ją od przyrównania do Lake! Nigdy nie przejmowała się tym co myślą inni, mówiła to co myślała i nie zamierzała grać kogoś innego przed Hannah. Niemniej faktycznie brakowało by jej towarzystwa małej, chciała by dobrze się bawiła więc słowa przyszły same. Sam aż wypuścił cicho powietrze gdy Hannah nagle się rozpromieniła i zaaprobowała swój udział... Było blisko! A Leah jak by nigdy nic nie zauważyła uśmiechnęła się do małej i poczochrała jej włosy. Z szczerym szczęściem obserwowała jak River zachęca ją do wycia... To... To była chyba pierwsza taka wymiana zdań w ich wykonaniu. Było to przez to wręcz rozczulające! I jeszcze to jak mała zaczęła wyć, naprawdę cudownie się na to patrzyło. Gdy wilki z Fostern dalej się nawoływały, co mogło się zdawać że odpowiadają małej wilczycy nawet Sam ułożył dłonie przy ustach i zawył. Nie słyszeli ich w tej postaci ale i tak była z tego zabawa. Prawie zapomniała zalać herbaty! Dopiero po chwili wzięła zagotowaną wodę i zalała turystyczne kubeczki z torebkami. Podała Samowi jego kubek akurat gdy zadawał pytanie. To nie było nic takiego, dzieciaki miały prawo być ciekawe. Po raz kolejny jednak zaskoczyła ją Hannah... Naprawdę miło słyszało się jak rozmawiają, a nie jak dziewczynka dogryza jednookiemu. Chyba ten wyjazd był dla nich naprawdę sporym krokiem w zmiany, chociaż i tak pewnie jeszcze nie raz da im w kość. Rozdała resztę herbat i usiadła na kocu z swoim talerzem.
- Świetne! - wyrzucił z siebie Sam po pierwszych... Nawet nie kęsach tylko pokaźnych gryzach.
Nie czekał jednak na jakąś odpowiedź tylko zajadał dalej nie przywiązują większej wagi do mamrotania dziewczynki. Był już naprawdę głodny i Leah aż się uśmiechnęła widząc jak po chwili wstaje po dokładkę. Sama jadła powoli pozwalając najpierw najeść się szczeniakom, a mimo to dzika ubywało naprawdę szybko. A najedzony i wybiegany wilkołak... To śpiący wilkołak. Sam nie dawał tego po sobie poznać, a przynajmniej tak mu się wydawało ale oczy mu się co chwila przymykały.
- Sam... Dalej chcesz spróbować spać w wilczej formie? - zapytała udając że tego nie widzi chociaż lekko się uśmiechnęła gdy potrzebował chwili na zrozumienie jej słów.
- Jasne! Jeśli tylko mogę! - odpowiedział nieco się odżywiając.
- To pozbieraj talerze i leć się zmienić. - Dwa razy nie musiała powtarzać!
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptySro 21 Lut 2024, 12:09

- Zuch chłopak - pochwalił z rozbawieniem, specjalnie czekając aż Sam ułoży sobie włosy, by znów mu je potargać, choć jednocześnie starał się nie przesadzać z drażnieniem młodego, bo choć z chęcią by z nim posiłował przyjacielsko, to jednak przy ognisku nie był to najlepszy pomysł. Poza tym wszyscy, szczególnie dzieciaki miały dziś dość intensywny dzień, a wolał uniknąć sytuacji, że szczeniak mógłby mu nagle paść z wycieńczenia. I to jeszcze bez realizowania swoich planów o tym, by przespać noc w wilczej postaci.
Na szczęście, ale i nieszczęście Hannah, subtelnie jak na nią odniosła się ze swoim niezadowoleniem, przez to, że nie została jednoznacznie ujęta w planach przyszłych biwaków i chyba tylko dzięki strategicznemu podejściu Leah udało się uniknąć awantury na zakończenie tego dnia. Zapewne dostałby mocno po głowie, gdyby powiedział to na głos, ale trudno było nie zauważyć tego, że Leah miała podejście do dzieci. Czy tego chciała czy nie. Choć nawet mu przez myśl nie przeszło, by zaraz nakłaniać ją do przypieczętowania ich związku, małżeństwa i założenia własnej rodziny. Po pierwsze... ledwo zaczęli nazywać siebie parą i było na takie rozmyślania zdecydowanie za wcześnie, a po drugie... zwierzył jej się już przynajmniej kilka razy, że nie był pewny co do założenia rodziny na nowo po tym, co spotkało ostatnim razem jego bliskich. Na ten moment zamierzał się cieszyć i dbać o to co miał obecnie. Skupić się na tu i teraz, bo bardzo łatwo mógł to stracić. W końcu zamierzał wyzwać Augusta na walkę, z której najpewniej tylko jeden z nich ujdzie z życiem.
Nie dawał tego po sobie poznać, by nie zapeszać, ale niezmiernie miło mu się zrobiło, gdy dziewczynka zamiast z nim walczyć, rozpromieniła się ze szczęścia i zaczęła wyć, ile sił w płucach. Nie zdołał jednak nie prychnąć cicho pod nosem z rozbawieniem, gdy z jeszcze większym zapałem wyła, kiedy odgłosy z dali zdawały się jej odpowiadać, choć wiedział, że nie było na to szansy. Nawet Sam w pewnym momencie dołączył do akompaniamentu. Nie spodziewał się, że po tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło, ten dzień zakończy się tak przyjemnie. Chciałby by tak było już zawsze, choć zdawał sobie sprawę z tego, że to wcale nie świadczyło o tym, że Hannah go polubiła. Najpewniej po prostu była zbyt zmęczona na toczenie kolejnych batalii z jednookim.
- Spokojnie, bo się zakrztusisz. Ten dzik już ci nigdzie nie ucieknie - zaśmiał się, rozbawiony tym, jak chłopak łapczywie pożerał kolejne pokaźne kęsy mięsa. On sam, podobnie jak Leah nie spieszył się. Właściwie nawet po zjedzeniu swojej porcji, nie brał kolejnej, a odłożył talerzyk na bok i obserwował jak pozostali się zajadają upieczonym dzikiem. Nie, żeby był już najedzony, ale zdawał sobie sprawę z tego jak żarłoczne potrafiły być wilki, a już w szczególności szczeniaki i zwyczajnie wolał poczekać aż jego bliscy się najedzą, a on zajmie się tym co zostało. Komu mógł i nie został w tym uprzedzony, odkrawał i nakładał na talerzyki kolejną porcję mięsa. Uśmiechnął się z rozbawieniem, gdy Hannah rzuciła się na kolejny spory kawałek, choć zjadła tylko spieczoną skórę i oderwała dwa niewielkie kawałki mięsa od swojej porcji, niemalże na siedząco i z talerzykiem w dłoniach, usypiając oparta o bok Leah.
Widząc to, przyłożył palec do ust, patrząc na Leah i bez słów dał jej znać, by się nie ruszała i nie reagowała, a on ostrożnie odebrał umazanej na buzi po mięsie dziewczynce talerz z niedojedzonym kawałkiem. Właściwie w ostatniej chwili, bo już ledwie trzymała go na kolanach. Zamierzał go później zawinąć w jakąś reklamówkę albo kawałek filii aluminiowej, by żadne paprochy, ani owady nie przyczepiły się do mięsa i by mała mogło je zjeść na śniadanie. Nie chciał ryzykować wyzwisk z jej strony, że zjadł JEJ porcję. Wstał na moment od ogniska i poszedł do namiotu po jeden z koców, którym przykrył dziewczynkę, wtulającą się w bok wilczycy.
- Utulić cię do snu? - zapytał chłopaka dla żartu, wracając na swoje miejsce i już bez najmniejszych oporów przełożył sobie na talerzyk kolejny kawałek dzika.
- Ty już nie chcesz? - zwrócił się do Leah, lekko unosząc talerzyk ze swoim kawałkiem, by wiedziała, co miał na myśli.
- Może na pół? - zaproponował, uśmiechając się do niej ciepło.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyCzw 22 Lut 2024, 07:21

Chłopak uśmiechnął się szeroko i zaraz potem gdy zorientował się że River tylko czekał aż ułoży włosy spróbował odskoczyć, nie udało się i nawet wyrwało mu się wesołe powarkiwanie. Gdyby nie zmęczenie... Naprawdę padł by na cztery łapy i jeszcze poszarpał się z jednookim. I właśnie o to chodziło... Nie była pewna kiedy zdała sobie z tego sprawę ale uwielbiała Rivera w tej roli. Absolutnie nie chodziło o to że nagle odkryła powołanie do macierzyństwa! Jeśli w ogóle... To na pewno nie prędko będzie o tym myśleć. Kochała Rivera i to jej w stu procentach wystarczało. Po prostu dobrze się czuła w tej... Małej nie formalnej rodzinie. Chwilami naprawdę zachowywali się jak rodzice, a za chwile jak zwykli koledzy. Ale nie ważne jak odnajdywała się dziś w tej roli na pewno nie było jje spieszno do zakładania własnej rodziny... W zasadzie... Tym bardziej do ślubu, naprawdę nie lubiła szumu wokół siebie... A Riverowi ledwo powiedziała co czuje... Po walce z Augustem i tak będzie za dużo zainteresowania ich relacją. Była tym zmęczona jedynie o tym myśląc! Co więcej... Zrozumiała by sposób myślenia Rivera... Nie tak dawno stracił wszystko w jeden wieczór. Była jednak pewna tego że co jak co... W wieczór walki z Augustem to jednooki zejdzie z ringu żywy. Nie ważne czy jako alpha czy nie, zwyczajnie nie zgodzi się na inny scenariusz, nawet gdyby miała przy tym złamać wszystkie prawa rządzące stadem od jego założenia. I tak! Gdyby River rzucił głośno o tym że ma podejście do dzieci, dostał by od niej po głowie!
- Lepiej dmuchać na zimne! - odpowiedział chłopak wesoło na zaczepkę jednookiego.
Z szczerym podziwem przyglądała się temu jak chłopak po tak intensywnym dniu ma jeszcze siły na tyle entuzjazmu! Naprawdę przypominał dużego szczeniaka z wiecznie rozmerdanym ogonem. Jak się okazało to był chyba ostatni wyrzut energii. I to obu szczeniaków! Gdy tylko dziewczynka oparła się o jej bok to praktycznie zasnęła. Uśmiechnęła się gdy River ostrożnie wyjął talerzyk z jej rąk zanim mała go upuściła. Wtedy zauważyła jak przysypia Sam. Szybko pozbierał talerze i kubki, ba! Zdarzył nawet pokazać Riverowi język! Naprawdę się cieszył na to że będzie mógł spać jako wilk... Jak by wiedziała, że to dla niego taki ciekawe już wczoraj by o tym wspomniała. Chłopak wszedł do namiotu a wyszedł jako wilk, zrobił kilka rund wokół własnej osi i położył się w ściółce przed namiotem zwinięty w puchaty kłębek. To było na tyle urocze... Bo domyślała się że nie chciał być po prostu sam w namiocie a tak mógł mieć na nich oko. Słodki dzieciak... Z resztą oboje. Gdy River przykrył Hannah kocem przytuliła ją ostrożnie ręką. Spojrzała na Rivera gdy się odezwał i cicho się zaśmiała.
- Żebyś znów porwał mój kawałek i kazał się gonić? - rzuciła żartobliwie i pokazała mu język.
Mimo to skinęła lekko głową żeby usiadł obok.
- Jak położę Hannah poszła bym jeszcze pobiegać przed snem... Może zjem jeszcze kawałek jak wrócę.. - powiedziała już ciszej i przytuliła się do jego boku gdy usiadł przy niej.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyCzw 22 Lut 2024, 20:16

Parsknął rozbawiony na odpowiedź Sama i pokręcił lekko głową. Nie można było odmówić wilkołakom wytrzymałości, szczególnie szczeniakom, skoro, jak się mogło wydawać, Sam miał jeszcze tyle energii po całym dniu. To, że Hannah pierwsza zaczęła odpadać i to w trakcie jedzenia, nawet nie dziwiło jednookiego. W końcu była młodsza i nie miała wcale lekkiego życia, nic dziwnego, że zaczęła usypiać, bez względu na okoliczności. Zwłaszcza że widać było, że przy Leah czuła się się bezpiecznie.
Przez to jak skupił się na Hannah, umknęło Riverowi to, że i Sam zaczął usypiać, choć od razu zwrócił na niego uwagę, gdy Leah dała mu ostatnie tego dnia zadanie i zachęciła go do zmiany postaci. Nie mógł sobie przy tym darować tej drobnej złośliwości, ale nie męczył dłużej chłopaka, pozwalając mu w spokoju pozbierać naczynia. Jedynie uśmiechnął się z rozbawieniem, gdy ten pokazał mu język. A po tym jak się już zmieniony kręcił kilka razy w miejscu, udeptując sobie miejsce do leżenia. Widział ten jego entuzjazm pomimo zmęczenia i przeszło mu przez myśl, czy rzeczywiście uda się szczeniakowi usnąć z tych emocji, ale wychodziło na to, że chyba nie będzie to większym problemem.
Kiedy przechodził obok niego, wracając z namiotu z kocem do okrycia Hannah, przykucnął na moment i pogłaskał delikatnie skulonego wilczura po głowie.
- Śpij dobrze, Sam - życzył mu ze szczerą troską w głosie, jakby szczeniak był jego rodzonym młodszym bratem, po czym podszedł do dziewczyn, najpierw przykrywając Hannah, a po tym siadając obok wilczycy, dla której stracił głowę.
- To brzmi, jak świetny pomysł na randkę - zażartował, przypominając sobie jak pierwszy raz ukradł jej jedzenie, omal nie wyrywając go z jej ust i uciekł w las. Choć teraz raczej się na podobną sytuację nie zapowiadało. Nie chciał robić niepotrzebnego zamieszania, by nie obudzić dzieciaków.
Może jej nie objął jak się wtuliła, bo musiał jakoś trzymać talerz z kawałkiem mięsa, które sobie odkroił do zjedzenia, ale też nie zignorował tego. Oparł się o nią lekko, nawet pocałował ją czule w głowę, słuchając jej planu na koniec tego dnia.
- Może przydałoby ci się towarzystwo? Wiem, że znasz te góry lepiej niż własną kieszeń, ale wiesz... łosie, dziki, wściekłe niedźwiedzie z chochlą - zażartował, gotów by choć te ostatnie chwilę przed snem, móc spędzić tylko z nią. Miał wrażenie jakby całe wieki minęły od ich wspólnego biegania i szczeniackich wygłupów. Nie zamierzał jednak naciskać, gdyby Leah postanowiła polecieć w las sama. Zrozumiałby to. W końcu praktycznie unikała kontaktu z innymi, zwłaszcza wilkołakami, a przez to, że spędziła praktycznie półtorej dnia z takim gronie, rzeczywiście mogłaby czuć potrzebę, by pobyć sama ze sobą i trochę od tego wszystkiego odsapnąć.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyCzw 22 Lut 2024, 21:49

Zdecydowanie nie miał problemu z zaśnięciem. Kiedy River przechodził obok i pogłaskał jego głowę zastrzygł lekko uchem ale nawet nie otworzył oczu... To był naprawdę intensywny dzień. Nawet Leah odczuwała zmęczenie... A przecież nie biegała tyle co dzieciaki! Polowanie i ich późniejsze wygłupy nad wodą... A przede wszystkim wydarzenia z początku dnia. Mieli prawo czuć zmęczenie. Przymknęła lekko oczy gdy pocałował jej włosy i zaśmiała się.
- Hmm czyli chcesz powiedzieć że to było nieudolne zaproszenie? - zażartowała nieco się pochylając by na. Niego spojrzeć.
Normalnie... Nie dała by mu odpowiedzieć i tym razem ona wyrwała by mu z talerza kolację... No ale okoliczności były jakie były... Nie chciała budzić Hannah. Co do jej wypadu w góry... Miał rację. Potrzebowała oddechu, jednak nie od niego.
- Fakt... Przydał by mi się ktoś doświadczony w podobnych starciach z niedźwiedziami i dzikami... Na wszelki wypadek. Znasz kogoś takiego? -zapytała udając że sama się zastanawia. Nie drażniła się jednak długo...
- Położę ją i zaraz przyjdę... - szepnęła i ostrożnie wzięła dziewczynkę na ręce.
Nie chciała jej obudzić... Spróbowała jednak ją przebrać w bluzę, żeby rzeczy w których się kapała mogły spokojnie do schnąć. Ułożyła ją na dmuchanym materacu i przykryła dając całusa w czubek głowy. Chwilę jeszcze z nią posiedziała upewniając się czy śpi nadal i zdjęła swój strój wychodząc z namiotu tak że mijając Sama była już pokryta czekoladowym futrem i szła na czterech łapach... Chociaż nadal kulała. Jej złote ślepia lekko polyskiwały odbijając światło, pewnie dla dziewiedziesieciu procent
Ludzi, zobaczenie ich w ciemności było by czymś przerażającym. Nie czekała aż się zdecyduje, po prostu w kilku susach dobiegła do niego tracając go nosem dla zaczepki i pobiegła w las, po prostu, przed siebie. Bieganie w ten sposób przed snem trochę ją uspokajało i pomagało zasnąć.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyPią 23 Lut 2024, 17:49

- Nieudolne? Wypraszam sobie, przecież oboje świetnie się bawiliśmy - zażartował, przyciszając głos, by przypadkiem nie zakłócić dzieciakom snu. Zasłużyły na porządny odpoczynek. Zarówno Hannah, jak i Sam.
Może trochę samolubnym była chęć pójścia z Leah, zamiast pozwolić jej pobyć choć przez chwilę sama, no i jeszcze to, że mógłby zostawić śpiące dzieciaki same w obozie, jednak nigdy by o tym nie pomyślał, gdyby istniało choć minimalne ryzyko, że mogłoby się im tutaj stać coś niedobrego podczas ich nieobecności. Łowcy tu nie przychodzili, stado z Fostern też zdawało się krążyć z dala od tego miejsca, a do tego od samego zaparkowania samochodu u podnóża góry, naszła go pewność, że największymi i najgroźniejszymi drapieżnikami w okolicy byli właśnie oni. Przecież w samym sercu dziczy powinni już po drodze spłoszyć przynajmniej kilka stad saren, jakiś borsuków i innych leśnych mieszkańców. Już nie wspominając, że omal ich polowanie nie zakończyło się fiaskiem, gdyby przypadkiem nie natrafili na tego dzika, beztrosko ryjącego w ziemi w świerkowym zagajniku. Nawet jeśli rzeczywiście jakiś wściekły rosomak czy kojot wlazłby do obozu, zwabiony zapachem jedzenia, był pewny, że Sam od razu i z czystą przyjemnością pogoni intruza. W końcu dorastał w mieście, gdzie co chwila coś się dzieje i trzeba pozostawać czujnym.
- A wiesz, że chyba widziałem kręcącego się po okolicy jednookiego kalekę? Na pewno przyszedł tutaj za zapachem tego dzika - odpowiedział w żartach, łasząc się przez moment policzkiem o jej włosy, choć nie zatrzymywał jej długo. W końcu mieli iść razem pobiegać, a on ledwo dwa kęsy wziął.
Odsunął się lekko, by Leah miała przestrzeń, aby ostrożnie wziąć Hannah na ręce, nawet jej powieka nie drgnęła, śpiąc w najlepsze z umorusaną buzią. Prychnął pod nosem, rozbawiony tym widokiem i zajął się swoim mięsem, zostawiając Leah połowę z tej porcji. Owinął ją w folię i położył przy żarze, by miała ciepłe jak wrócą z biegania.
Dziewczynka, gdy tylko została położona na materacu i przebrana z mokrych ubrań, momentalnie opatuliła się kocem i wtuliła w Leah, nawet na moment się nie przebudzając. River w tym czasie zdążył zmienić protezę, choć przez chwilę się wahał czy może nie pobiegać bez niej, jak za "starych" czasów, jednak uznał, że pozwoli sobie na to, gdy najdzie ich chęć na pieczonego prosiaka przy pensjonacie. Rozbierał się, gdy Leah trąciła go nosem nim czmychnęła w las, nawet na niego nie czekając.
Zaśmiał się cicho i pokręcił lekko głową, zmieniając się praktycznie, jak jeszcze nie zdjął do końca spodni. Zabezpieczył swoje ubrania, by przypadkiem nie wpadły do ogniska podczas nagłego zrywu wiatru i poszedł za czekoladową wilczycą. Przystanął na moment, nim zniknął pomiędzy drzewami, by upewnić się, że rzeczywiście nic podejrzanego nie kręci się po okolicy i dzieciaki mogą spać spokojnie, po czym zaczął węszyć i galopem rzucił się w ślad za swoją ukochaną, nie darując sobie szczeniackiego naskoczenia na nią, gdy tylko miał taką okazję.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyPią 23 Lut 2024, 22:04

Nie mogła się nie zaśmiać, chociaż od razu zasłoniła usta dłonią żeby przypadkiem nie być zbyt głośno. Teraz, gdy dzieciaki posnęły mogli znów urwać odrobinę czasu dla siebie i chociaż pożartować.
Wcześniej miał rację... Znała te góry, lasy i zagajniki z łąkami. Dlatego nie miała problemu zostawić dzieciaki same. Przecież nie znikali na całą noc a w tej części ziemi niczyjej, nigdy nie dochodziło do spięć. Byli na uboczu, w żadnym strategicznym miejscu wartym chronienia czy zdobycia. Zbyt daleko dla turystów, zwłaszcza od kiedy ratusz w Venandi wydał zakaz wstępu do lasu. Mogli się po prostu odprężyć i być sobą. Nie zpodziewała się że choćby wiewiórka spróbuję podejść do obozu. Zdecydowana większość zwierzyny leśnej omijała takich jak oni szerokim łukiem.
- I coo uważasz że powinnam się go obawiać czy wręcz przeciwnie? Poprosić o ochronę. - odpowiedziała wesoło lekko go trącając zaczepnie.
Nie mogła sobie pozwolić na wiele więcej mając Hannah przy boku, dlatego zdecydowała się już ją położyć spać.
Trochę obawiała się że ta się obudzi i zrobi awanturę że przecież nie śpi. Na szczęście była tak padnięta że powieka jej nawet nie drgnęła. Ubrała ją w swoją bluzę i wybrane przez nią spodenki po czym okryła. Była.. Tak rozkoszna gdy tak tuliła się do niej. Aż w pewnym momencie przeszło jej przez myśl by nie wychodzić... Ale nie potrafiła sobie odpuścić jeszcze tej jednej przyjemności na koniec dnia. Ostrożnie oswobodziła się i zaczęła zdejmować strój jeszcze przed wyjściem upewniając się że mała jest na pewno przykryta i śpi.
Nie od biegała bardzo daleko świadoma że River zaraz do niej dołączy. Chociaż nie spodziewała się że z takim rozpedem. Spacerowała powoli wśród skapanych w świetle księżyca drzew gdy ją dogonił i skoczył. Nie pozostała mu jednak dłużna gdy od razu zaczęła się wyrywać i wywinęła się na tyle by uszczypnąć go zębami za ucho i korzystając z pierwszej możliwej okazji... Wyrwać się spod niego. Nie ruszyła jednak zaraz po tym w pogoń a wręcz odwrotnie, skoczyła rozbawiona na niego.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptySob 24 Lut 2024, 12:59

- Czy ja wiem czy jest się czego obawiać? Wydawał się nieszkodliwy. Nie będę jednak ukrywał, że gdybyś go zaprosiła na wspólne bieganie zamiast mnie, byłbym zazdrosny - odparł z uśmiechem robiąc jej miejsce i nie zatrzymując już kobiety, by mogła wziąć małą na ręce i zanieść ją do namiotu.
Kiedy już ruszył za Leah w las w wilczej postaci... zwyczajnie nie mógł sobie darować, by nie skoczyć na nią z rozpędu i przygnieść do ziemi. Wcale nie próbował się bronić przed jej zębami, czy to zahaczającymi o jego pysk, czy nawet łapiącymi za lekko rozdarte ucho od srebrnego bełtu jednego z łowców. Praktycznie wstąpił w niego szczeniak, gdy sam otwartą paszczą zaczął się haczyć z jej paszczą, merdając przy tym energicznie ogonem na boki i cicho przy tym nie to warcząc, ni to skomląc. Typowe dźwięki bawiących się ze sobą psów.
Nie trzymał pod sobą na siłę Leah, choć też nie zamierzał jej ułatwiać zadania z wyślizgnięciem się spod niego, bo bawiło go to jak się pod nim wywijała i wyrywała. Nie stawiał też żadnego oporu, gdy po swoim uwolnieniu się, to ona na niego naskoczyła. Może trochę się przy tym podłożył od razu się pod nią przewracając na ziemię, ale przecież tylko się bawili. Złośliwie tym razem to on planował złapać jej ucho i je wymemłać tak, by było całe mokre od śliny. Nawet jeśli miałby dostać za to po głowie. No nie mógł się powstrzymać.
Szarpał się z nią tak i chwilę tarzał po ziemi, by w końcu ją z siebie zepchnąć i odskoczyć, uginając przednie łapy i machać wysoko uniesionym ogonem na boki. Zaszczekał cicho na nią kilka razy i udał, że chce na nią znowu naskoczyć, lecz gdy tylko skoczył w jej kierunku, od razu odbił w bok, kłapnął na nią zaczepnie zębami i zaraz odbiegł na bezpieczną odległość, znów niemal leżąc na ziemi przednią połową ciała, a tylną mając w górze.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptySob 24 Lut 2024, 21:49

Autentycznie straciła głowę dla tego faceta. Jasne... W tej chwili to były żarty ale świadomość że mógł by nawet w żartach być zazdrosny była... Podejrzanie przyjemna. Zaśmiała się oczywiście tylko cicho i pokręciła lekko głową. Chciała już odstawić dziewczynkę do spania żeby trochę rozprostować łapy i pobiegać z Riverem. Na początku miała wrażenie jak by jednooki trzymał cały dzień tego wewnętrznego szczeniaka na smyczy i wreszcie go spuścił... Ale... Cóż poradzić naprawdę się jej to udzielało. W ciągu dnia mieli czas na taką beztroską zabawę tylko raz... I to krótko, bo idąc po bagaże. Nie odpuszczała towarzyszowi zabawy, był od niej większy więc wyrwanie się nie było łatwe, prawdopodobnie, gdyby mu na tym bardzo zależało, było by to wręcz niemożliwe. Ale było to i tak satysfakcjonujące gdy się jej udało! Wachlowała wesoło ogonem i jak to miała w zwyczaju podszczekiwała zaczepnie, chociaż jak na nią i tak była dzisiaj cicha! Niemniej nie była by sobą gdyby nie po warczała czy szczeknęła gdy złapał jej ucho. Otrzepała się gdy River się zerwał jak by to pomogło jej pozbyć się sliny... Obniżyła głowę i uniosła ogon, gdyby nie fakt że nie przestawał się kołysać na boki, można by pomyśleć że to prawdziwa postawa do ataku. Odskoczyła nieco w tył gdy skoczył ale nie odpuściła mu tej prowokacji! Od razu ruszyła do przodu, kłapnęła zębami tuż przed jego nosem i pobiegła dalej. Oczywiście, kochała te zabawy i wygłupy... Ale bieganie, wiatr w sierści i na pysku... Tak, to kochała najbardziej. Nie przejmowała się specjalnie łapom, nawet nie wyłapała momentu kiedy zgubiła opatrunek. Może przy ich szamotaninie? Ale też nieduża rana niespecjalnie jej doskwierała. Nie spieszyła się jakoś bardzo, chciała by jednooki potrafił ją dogonić, chwilami wręcz robiła slalomy wokół drzew by dać mu czas do nadgonię nią, chociaż tym razem nie dawała się już powalić i gdy tylko był dosyć blisko znów mu uciekała. Na tej ciciubace zszedł im niezły kawałek! Z ich obozu łatwo było dojść na sąsiadujący szczyt, nie był na tyle skalisty co ten z którego wpływało źródło i przez to porastały go wrzosy i nie wysokie krzaki jagód. Było też kilka drzew, ale to dosłownie kilka drzewek iglastych. Na ostatniej prostej zwolniła i usiadła ziajając wesoło. Widok był... Niesamowity. Żadnych świateł, a to oznaczało że gwiazdy które zaczęły jakiś czas temu pojawiać się na niebie były dobrze widoczne... Pobliskie góry były skąpane w cieniu ale w oddali było widać światła miasta... No i... Ten księżyc! Zawsze gdy tu przychodziła, miała wrażenie jak by był jakoś tak bliżej... Zdawał się większy niż w domu. Niewiele brakowało do kolejnej pełni, a wrzosowa polana kąpana w tej ilości światła już sama w sobie była wspaniała.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyNie 25 Lut 2024, 13:07

Zawsze siłowanie się i szarpanie dominowało, gdy tylko zaczynał zabawy w wilczej postaci. I wcale nie przez to, że była to jego ulubiona forma zabawy. Jasne, zależy z kim się bawił, jednak zawsze było to od niego po prostu silniejsze, przychodziło mu instynktownie. Prawdopodobnie przez to, że był masywniejszej budowy i jego wrodzonymi atrybutami była siła i wytrzymałość, a nie szybkość i zwinność. Poza tym mogło mieć to też jakiś związek z tym, że pomimo protezy... jakby nie patrzeć nie miał jednej łapy. Z Samem czy jakimś innym wilkiem, mógłby przez cały dzień się bić czy szarpać o kawałek patyka. Z Leah... nawet ściganie się, w którym nie był najlepszy, sprawiało mu masę radości. Ba! Z nią dobrze się bawił, nawet siedząc przy ognisku i właściwie nic nie robiąc. Nie było więc dla niego żadnym problemem, gdy w końcu po tarzaniu się po ziemi, oboje zerwali się do biegu, najpierw Leah, a po chwili za nią pobiegł i on. Szczekał i próbował z rozbawieniem sięgnąć zębami jej ogona, lecz nie udało mu się go złapać na tyle, by zatrzymać wilczycę, nawet nie miał takiego zamiaru.
Czerpał masę przyjemności z tego biegu, ale najlepsze, jak się okazało miało dopiero nadejść. Nie spodziewał się, że Leah postanowi pognać z nim tak wysoko i to jeszcze do tak pięknego miejsca. Zwolnił momentalnie, gdy tylko wybiegli na polanę i choć jeszcze nie usiadł obok niej, chyba w najlepszym punkcie widokowym, już i tak był pełen zachwytu. Już samo w sobie było przepiękne, ale gdy dołączył do Leah, specjalnie przechodząc na tyle blisko niej by się o nią otrzeć i usiadł tuż obok, otaczając ją swoim ogonem... Nie był w stanie się na patrzeć na ten widok, który zastał. Jeszcze do tego ten księżyc... wyobrażał sobie jak jeszcze bardziej magiczne mogło się zrobić to miejsce w trakcie pełni. Choć... Nie. Dużo piękniejszy widok miał praktycznie pod nosem. Zaraz obok siebie. Gdy księżyc i polana niemalże odbijały się w oczach i na futrze wilczycy, której oddał swoje serce i której miał zamiar poświęcić całą swoją przyszłość.
- Przepięknie... - mruknął, mógł mieć przy tym na myśli widok i okolicę, ale równie dobrze też i samą partnerkę. Trącił ją delikatnie nosem, a chwilę po tym polizał ją czule po pysku.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyNie 25 Lut 2024, 22:04

Ohh ona za to kochała biegać! Z kimś... Sama, za zwierzyną czy w tylko sobie znanym kierunku, uwielbiała ten rodzaj zabawy. Oczywiście, przede wszystkim dlatego że jej szczupła i lekka budowa umozliwiały jej zwycięstwa w tej kategorii. Szczerze... Kto nie lubił wygrywać? Ona naprawdę to lubiła! Ale przede wszystkim... W biegu czuła się naprawdę wolna. Nikt jej nie mówił gdzie ma biec, szybciej czy wolniej, kiedy stać a kiedy ruszać. Pokochała Rivera... Z wielu powodów, ale też szczerze go podziwiała za ten chart dycha, niezłomność... Gdyby straciła łapę.... Jej świat by legł w gruzach. Mimo to ile bieganie dla niej znaczyło musiała przyznać że przepychanki z Riverem stały się dla niej nie mniejszą rozrywką? Nie miała realnych szans na wygraną z nim... Ale lubiła się z nim drażnić i chociaż trochę utrudniać mu życie! To gdzie chce go zabrać miała już zaplanowane zanim ich plany tak mocno się skomplikowały. Uznała jednak... Że chce skorzystać jeszcze z okazji przed snem. Chciała zobaczyć ten zachwyt w jego oczach... Natura... Zdecydowanie tworzyła najpiękniejsze dzieła sztuki. Przymknęła na chwilę oczy gdy przeszedł obok ocierając się o nią i na chwilę wsuneła wilczy pysk pod jego głowę. Na chwilę by potem nieco się odchylić. Mógł sobie myśleć co chce, ale ona nigdy nie przestała się zachwycać tym jakie wrażenie robił... Czasem wręcz miała wrażenie że tam gdzie widzi doświadczonego wojownika o niezwykłym, spektakularny lm umaszczeniu, on widział jedynie kalekę...
- Prawda... - przyznała znów na chwilę zamykając oczy i rozkoszując się jego bliskością.
- Obiecałam... Że ci je pokaże. Nie wiem kiedy znów będzie okazja. - dodała jeszcze i wtuliła się w jego puchaty bok.
- Wrócisz wkrótce do Venandi... Prawda?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyWto 27 Lut 2024, 18:09

Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek był w piękniejszym miejscu. A zanim trafił do Venandi, całkiem sporo podróżował, choć zdecydowanie trafniejszym, było określenie, że włóczył się po Ameryce. Tylko przypadek sprawił, że osiadł w Pensylwanii. I to jeszcze w "wampirzej stolicy" tego stanu, skoro tu znajdowała się głowa rodu, rządząca tymi terenami. Gdyby nie wpadł w sidła najpewniej zostawione przez łowców, tych kilka lat temu... przeszedłby najpewniej obok, może zatrzymując się w mieście na noc czy dwa, by odpocząć przed dalszą wędrówką. Nie wiedząc nawet, że odległe wycia wilków, mogłyby w rzeczywistości należeć do wilkołaków, że zostawione po lasach pułapki i wnyki na zwierzynę, mogły być sprawką łowców, a nie myśliwych... że wampiry nie były tylko potworem czy romantyczną bądź tragiczną postacią z opowieści grozy. Gdyby nie tamte wnyki... tak wiele, by go ominęło. Być może nie straciłby nigdy ręki ani swojej żony i dziecka, ale też nigdy nie dowiedziałby się co spotkało jego rodziców i nie poznałby tylu, tak wiele znaczących w jego życiu osób. Nie spotkałby Karan, a po tym Leah. Nie wiedziałby, że jego siostra żyje i że w ogóle ma siostrzenicę. Pomimo tego ile wycierpiał w tym jednym miejscu na ziemi... Był bardzo wdzięczny losowi za to, że tamtego dnia, jego łapa została zatrzaśnięta we wnykach na niedźwiedzie. I choć najpewniej na świecie, czy w samej okolicy były inne, być może dużo piękniejsze miejsca od tego wrzosowiska na szczycie góry... wątpił, by wywołały w nim choć odrobinę podobny zachwyt do tego, który czuł obecnie.
Gdy usiadł przy Leah i patrzył jednocześnie na księżyc, góry, tę łunę miasta w dole, przy akompaniamencie nawołujących się co jakiś czas wilków ze wsi... Miał wrażenie, jakby w końcu znalazł się na swoim miejscu. Ba! Poczuł się jakby po tych wszystkich latach bezsensownej tułaczki w końcu wrócił do domu. To było niezwykłe uczucie, dodatkowo potęgowane przez to, że czekoladowa wilczyca, którą tak bardzo pokochał była przy nim. Tak wiele jej zawdzięczał. W końcu to ona przekonywała go do tego, by spróbować poukładać swoje życie na nowo. By spróbować znów pokochać.
Polizał ją czule po pysku, choć po chwili przerwał, spoglądając na nią i lekko przekrzywiając głowę. Jej ton... miał dziwne wrażenie, jakby się czymś zamartwiała i chciał o to spytać, lecz okazało się, że nie było takiej potrzeby. Odetchnął głęboko i lekko zamiatając ziemię ogonem, wsunął swój nos pod jej pysk i delikatnie uniósł by na niego spojrzała.
- Hej, przecież nigdzie nie znikam. Fakt muszę wrócić do miasta, przynajmniej dopóki nie rozwiążę sprawy z Lake, ale poza tym w mieście mam do załatwienia tylko formalności. Najwięcej pracy będzie tutaj i nie dam ci tego wszystkiego samej ogarniać - odpowiedział łagodnie, przesuwając swoim pyskiem, najpierw po jej policzku, a po chwili znów zaczął ją lizać, aby się nie martwiła.
- Poza tym uprzedzałem, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, chyba że zasadzisz się na mnie z chochlą - zażartował, ściągając uszy do tylu i z lekko przymrużonymi oczami, szczerząc kły.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptySob 02 Mar 2024, 22:00

Fakt... Było tu pięknie, naprawdę kochała te góry, gęste lasy, nawet mokradła! Chociaż była świecie przekonana że stwierdzenie "najpiękniejsze" mógł odczuwać z zupełnie innego powodu. Był wreszcie sobą i doskonale wiedział o tym. Przestał być zagubiony między człowiekiem a wilkiem, ba! Nie tylko poznał swoją historię ale miał plan jak pisać ją dalej! Zapewne widział świat zupełnie inaczej gdy błąkał się bez celu i z ledwie minimalną wiedzą kim był i z czym się to wiązało. Na przestrzeni ostatnich tygodni zmienił się niemal nie do poznania więc co dopiero na przestrzeni lat. Miała wrażenie że bardzo dorósł... W przeciwieństwie do niej... Połowę swojego życia poświęciła na buntowanie się... I niczego tak naprawdę nie zmieniła. Może gdyby była dorolejsza spróbowała by wyzwać Augusta wcześniej ale prawda była taka... Że naprawdę nie chciała tej odpowiedzialności, no i nie chciała być w centrum uwagi. Los był średnio zabawny skoro wychodziło na to że i tak trochę tej uwagi i tak jej przypadnie. Mimo to... Naprawdę cieszyła się że River parł i zamierzała go w tym wspierać z całych sił! W zasadzie... Cieszyła się że jej życie tak się potoczyło. Gdyby nie jej trudny charakter może nigdy nie przyszła by na walki a dziś siedziała by tu sama. Taaa to miejsce niewątpliwie skłaniało do rozmyślań. Może dlatego wybiegła myślami do przodu. Chciała by żeby było już po wszystkim... Chyba.. Stresowała się planami Rivera bardziej niż dawała po sobie poznać. Jednak gdy tylko wsunął swój nos pod jej wilczy pysk zmiotła kilka wrzosów ogonem.
- A powinieneś... Najchętniej to już pokonała bym Augusta i tylko przekazała ci tytuł jak wrócisz. - odpowiedziała pół żartem...
Serio, gdyby była taka opcja to zaraz z rana wraca do wsi i wyzywa starucha w imieniu Rivera. Po pierwsze.. Bo cholernie martwiła ją ta walka, a po drugie bardzo, bardzo, bardzo chciała rozszarpać tego drania. No ale było jak było. Zaśmiała się i lekko się uniosła żeby naprzeć na niego całym swoim ciałem i przewrócić go na grzbiet i położyć się na nim łasząc się nosem w jego gęste futro. Niesamowite... Tylko on potrafił w takim tępię poprawić jej humor i sprawić że myślała o czymś innym.
- A ja mówiłam, że nie łatwo cię wypuszczę. - zaśmiała się i tym razem ona polizała jego policzek.
- Chociaż jeśli mam być szczera... Nie mam pojęcia co widzisz w tej pół zdziczałej alkoholiczce i do tego zabijace! Ty wiesz, słyszałam że nawet chodzi na ustawiane walki i pobiła syna szefa... Nie wiem czy powinieneś się z nią zadawać.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyPon 04 Mar 2024, 18:07

- Ja wiem... Sam chciałbym mieć to wszystko już za sobą, by całymi dniami już nic nie robić i leżeć z tobą na łące, albo przy ognisku piekąc prosiaka - odparł łagodnie z lekkim rozbawieniem, chwilę się do niej łasząc i ocierając swoim pyskiem i głową o jej pysk.
Zdawał sobie sprawę z tego, że Leah się martwiła. Rozumiał to i nie miał jej tego za złe. Sam zresztą nie był pewny co z tego wszystkiego wyniknie i co przyniesie los. Musiałby być ignorantem i skończonym kretynem, żeby samemu się nie martwić tym starciem z Augustem i przyszłością nie tylko Fostern, ale i Venandi, skoro okazywało się, że największe zagrożenie czaiło się na nich z zewnątrz. Zza granic Pensylwanii. Dużo się działo i właśnie dlatego wolał może i poświęcić nieco więcej energii i czasu, choć go i tak nie mieli za wiele, by wszystko na spokojnie uporządkować, zaplanować i się przygotować. Wcześniej niby w żartach powiedział Leah, by rozwiązywać po jednym problemie na raz, ale wychodziło na to, że był to jakiś sposób, by jakoś przetrwać w tym świecie i nie oszaleć. I może... było to choć w drobnym stopniu kluczem do zwycięstwa. Przede wszystkim w walce z Augustem.  Wątpił w to, że Virgo mogłaby nim tylko manipulować i wykorzystać by pozbyć się starego wrzodu na dupie i łatwiej przejąć władzę nad całą Pensylwanią, skoro wisiało nad nią widmo ataku ze strony sąsiadujących stanów. Chociaż biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności... jakoś nie miał głowy do tego, by teraz o tym nie wiadomo jak bardzo rozmyślać. Zwłaszcza po tym, jak Leah go przewróciła na grzbiet i się na nim położyła, wtulając swój pysk w jego gęste futro.
Trudno było mu się nie zaśmiać w tej sytuacji. Wciąż rozbawiony polizał ją po głowie i lekko objął ją swoimi łapami, jakby przytulał ją do siebie,
- Co widzę? Zabójczo piękną, silną i niezależną wilczycę, która z czystą przyjemnością rzuciłaby się do gardła całemu światu, gdyby ten na nią krzywo spojrzał - zażartował, choć był przy tym całkowicie szczery.
- Przede wszystkim widzę wilczycę, która nie bała się wypowiedzieć wojny z własnym stadem, by bronić swoich przekonań i móc dalej żyć w zgodzie z samym sobą. Odkąd cię znam, ani razu nie próbowałaś udawać kogoś innego, czy to żeby uniknąć kłopotów, czy żeby się przypodobać. Nawet jeśli działasz pod wpływem emocji, zawsze robisz to, co uważasz za słuszne. Słyszałem, że walczyła z nim, bo oczerniał jakiegoś kalekiego przybłędę. Ah, no i jeszcze rzuciła się na starą wiedźmę ze swoich dziecięcych koszmarów w obronie swojego kolegi. To naprawdę wspaniała wilczyca, której nie dorastam nawet do pięt. Zresztą ptaszki ćwierkają, że podobno się całowała i jest już zajęta, więc pewnie i tak nie będzie miała już czasu, by wspólnie posiedzieć na wrzosowej polanie pośrodku dziczy przy blasku księżyca - trochę się rozgadał, ale skoro chciała wiedzieć czym go tak urzekła... nie zamierzał nic przed nią ukrywać. Zwłaszcza że zakochał się w niej właśnie przez to jaka była i że była przy tym szczera z samą sobą, nikogo nie udawała.
- Poza tym... Nie jesteś moją bethą. Jesteś moją drugą połową. Moją prawą ręką. Bez ciebie jestem nikim, jedynie kalekim przybłędą - dodał, patrząc jej przy tym głęboko w oczy z ogromnym oddaniem i miłością.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptySro 06 Mar 2024, 07:07

Zaśmiała się... Taaa wizja pozbycia się wszystkich problemów i leżenia cały dzień na łące wydawała się aż... Zbyt przesłodzona jak na jej gust. Dlatego przechyliła lekko głowę na bok i na niego spojrzała rozbawiona machając lekko ogonem.
- Obawiam się... Że nawet gdy zostaniesz przywódcą w Fostern, przymilsz się wampirą, a sprawy z Lake się ułożą i zabierze swoją małą terrorystkę...nadal nie będę z tobą leżeć cały dzień na łące. Pomijając pracę i nasze nowe obowiązki... Kręgosłup mi zdrętwieje! - oczywiście żartowała... No, może częściowo bo całego dnia zdecydowanie by tak nie spędziła... Ale chętnie poświęciła by jakiś czas na leżenie na łące w jego ramionach. Gdy się na nim położyła, swoje słowa traktowała z przymrożeniem oka... Żartowała. Jak często z nim... I tak jak bardzo rzadko mu się to udawało... Tak teraz ją nieco zawstydził i przede wszystkim zaskoczył. O ile na początku wywróciła oczami i się zaśmiała to im dalej mówił... Nigdy nie sądziła że poruszą ją czyje kolwiek słowa tak jak robiły to jego... Do tej pory uważała że usłyszała najcudowniejsze wyznanie pod wodospadem i zdała sobie właśnie sprawę że nie... Przesunęła nieco zakłopotana uszy do tyłu i nachyliła się zmieniając postać na ludzką żeby po prostu pocałować ten jego wilczy nos.
- Zdradzę ci sekret... - szepnęła jak by naprawdę miała to być największa tajemnica świata.
- Nie masz za grosz gustu. Czyli Estera się nie przejęzyczyła co do twojego wpojenia... - oczywiście że musiała odpowiedzieć żartem... Miała naprawdę problem z tymi... Głębszymi rozmowami.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptySro 06 Mar 2024, 14:35

- To rzeczywiście może być problem, bo nie znam żadnego masażysty ani fizjoterapeuty - przyznał, nawet przy tym pochmurniejąc, udając szczerze zmartwionego tym faktem. Wizja nie przejmowania się niczym i wyłącznie leżenia razem z nią na łące była niesamowicie kusząca, ale i równie nierealna. Zwłaszcza nie w ich przypadku i tu nie chodziło o pracę czy obowiązki związane ze stadem, paktem z wampirami, czy choćby dbaniem o gospodarstwo i zwierzęta. Żadne z nich nie było leniuchem do tego, by rzeczywiście tylko leżeć i nic nie robić. Najlepiej było to widać, gdy byli sponiewierani po walce i nawet mieli zalecenie od lekarza, by się nie przeforsowywać. I szczytem ich możliwości w przestrzeganiu tego typu zaleceń było to, że z bólem powstrzymywali się od przemian przez tydzień, ale dźwiganie zakupów, rąbanie drewna, prace przy gospodarstwie; tego już zalecenia nie obejmowały. Znaczy pewnie normalne osoby by się ich dalej stosowały... ale nie oni. Może i by udało im się jakoś jeden cały dzień przeleżeć na łące, ale bardzo szybko by im się to znudziło i zajęliby się wszystkim innym. Prawdopodobnie głównie wygłupianiem się we dwójkę. To też wydawało się całkiem kuszącą wizją przyszłości.
Nie było jednak kiedy o tym wspomnieć, bo Leah, w żartach, zapytała, co go w niej tak urzekło i... zwyczajnie nie mógł jej na to nie odpowiedzieć. Czy też obrócić wszystkiego w żart. Szczerze przyznał jej się do swoich uczuć, zdając sobie sprawę, że może trochę kiczowato to mogło brzmieć i oklepanie, ale mówił to wszystko z głębi serca. Kochał ją właśnie za to, że była taka niezależna i pakująca się ciągle kłopoty w większości z własnej winy. Wiedział, że najwięcej kłopotów będzie, gdy on zostanie już przywódcą, a Leah nie zawsze będzie go słuchać, jeśli według niej będzie to jakaś głupota, ale był na to gotów i nie zamierzał z takiego powodu nigdy zrezygnować z Leah czy w nią zwątpić. Nie będzie mu łatwo wtedy panować nad stadem, gdy inni zobaczą, że Leah ma jego zdanie w nosie i on z tym nic nie robi, ale wierzył, że razem dadzą sobie radę. Na pewno jeśli Leah nie spodoba się jakaś jego decyzja, spróbuje ją jeszcze raz porządnie przemyśleć, bo może rzeczywiście byłoby jakieś inne, lepsze rozwiązanie. Ale! Nie był jeszcze przywódcą i nie było pewności, że przeżyje by nim zostać, to nie były rozważania na ten moment. Zwłaszcza że Leah, nagle zmieniła swoją postać i wciąż leżąc wtulona w jego futro, pocałowała go w wilczy nos. Zaśmiał się z lekkim rozbawieniem, szorując swoim ogonem na boki po wrzosach.
Otworzył szerzej oko, szczerze zaciekawiony tym, co miała mu do powiedzenia... I szczerze nie wiedział jak się odnieść do tego, co usłyszał. Na pewno zrobiło mu się niezmiernie miło na sercu, gdy Leah zdawała się powoli godzić z tym, że rzeczywiście mógł być w nią wpojony, a nie że z tym żartował. No i dzięki temu chyba sam zaczął się utwierdzać w przekonaniu, że naprawdę mógł być wpojony w Leah. Choć tej początkowej obelgi, nie mógł tak po prostu zignorować. Nieco mocniej chwycił ją swoimi łapami i przytulił do siebie, ale tylko po to, by mu się nie wyślizgnęła, gdy przekręcił się razem z nią, samemu przy tym zmieniając postać. Nie leżał jednak na niej, a opierał się na kolanach i... metalowej łapie i ręce, by móc na nią spojrzeć.
- Niech zgadnę. Przez to, że podobają mi się metalowe kończyny? - zażartował z łobuzerskim uśmiechem, choć zaraz obniżył swoją pozycję i pocałował ją z czułością w usta.
- Estera od samego początku wiedziała, że tak będzie. Miała na myśli ciebie, gdy wspomniała o mojej towarzyszce. A ja ci mówiłem, że to coś więcej niż zwykłe, szczeniackie zauroczenie. Jesteś całym moim światem, Leah - mruknął, patrząc jej w oczy z ogromnym oddaniem i miłością. Całkowicie stracił dla niej głowę i to już jakiś czas temu.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyCzw 07 Mar 2024, 07:38

Zdecydowanie nie byli typem leniucha, nie w ich stylu było przesiedzenie dnia na kanapie przed telewizorem a co dopiero leżenie dniami na łące. Westchnęła jednak na jego odpowiedź jak by ją to rozczarowało.
- No trudno, będziemy musieli z tego zrezygnować... - odpowiedziała niby z żalem ale jednocześnie pokazała mu język.
- Ale nie martw się na pewno znajdę inne zajęcie... Możemy razem postawić nowe ogrodzenie na farmie, w sumie jakiś remont w domu też by się przydał... - dodała tym razem mimo, że trochę się starała aby brzmiało to poważnie, nie specjalnie jej to wychodziło.
Poważniej zrobiło się później... Jej nie przychodziło zbyt łatwo mówienie tego co czuła. W jej głowie wszystko zawsze brzmiało kiczowato i nawet głupie "kocham cię" mówiła raczej pod wpływem chwili. To co powiedział... Nie brzmiało kiczowato, było... Po prostu piękne. Na tyle że naprawdę nie wiedziała co powiedzieć... To aż niemożliwe jak w krótkim czasie pokochała tego faceta. Na pewno czekają ich trudniejsze chwilę... Gdy zostanie przywódcą, ciągle się tego obawiała. Może była wolnym duchem, może była wybuchowa ale nigdy nie zamierzała zrobić nic przeciwko niemu. Nie sprzeciwi się przy kimś nawet jeśli będzie musiała odgryźć sobie język. Władza nowego alphy, zwłaszcza na początku jest chwiejna... A ona naprawdę nie chciała by drugi raz oglądać walki o przywództwo. Niemniej... Gdy drzwi się zamkną i zostaną sami, nie będzie miał już tyle szczęścia. Ale to na przyszłość, teraz... Po prostu musiała się zmienić. Spodziewała się że zrobi to samo, chociaż nie tego że natychmiast się z nią obróci. Niby w jakiś specyficzny sposób czuła się jak ofiara którą upolował gdy tak unosił się nad nią, w sumie to prawda... Całkiem straciła dla niego głowę, ale... Absolutnie nie czuła się z tym źle. Zaśmiała się gdy uznał, że mówiła o metalowych kończynach i odwzajemniła jego pocałunek. Jeszcze zanim ich usta się rozłączyły dotknęła metalowej łapy. Była chłodna i wydawała się ciężka przez ilość zużytego metalu na te małe tarczki. Było w niej jednak coś pięknego... Jak dodatkowy pancerz który go ochraniał. Przesunęła palcami w górę aż do łączenia z bazą i na jego ramię lekko muskając jego skórę aż do szyi i policzka gdzie się zatrzymała.
- Jeśli tak to może jednak nie jest z tobą najgorzej. Wyobraź sobie, że mi też się podobają. Zwłaszcza w połączeniu z bliznami... I jednym okiem. - i tu... W zasadzie nie żartowała.
Uniosła się lekko na łokciach żeby go pocałować tym razem w usta i chwilę dłużej.
Gdyby ktoś pięć lat temu powiedział jej że będzie z bezpańskim omegą bez ręki i oka... Pewnie skopała by mu twarz tak że by się nie poznał w lustrze. Dzisiaj, naprawdę uważała że River jest przystojny! Wspomnienie o wpojeniu miało być żartem... Tymczasem on znów ją rozbroił. Potrzebowała... Chwili. Zaskoczona patrzyła na niego szukając wszelkich objawów żartu ale... Widziała tylko to jego oddanie.
- Ja? Myślałam że... - pokręciła jednak lekko głową na znak że to nie było ważne.
Nie chciała kolejny raz wspominać o Karan czy poddawać w powątpiewanie tego czy faktycznie się wpoił. To było... Najpiękniejsze zwieńczenie tego wyjazdu.
- Czyli naprawdę masz pecha, nawet do towarzyszki. - rzuciła pół żartem po czym spoważniała.
- A gdybym... Zrobiła coś samolubnego i poprosiła żebyś tego nie robił? Nie walcz z Augustem... Nie walcz z jakimiś wampirami z innych stanów... Zostawmy to wszystko w cholere. Wyjedźmy gdzieś, daleko gdzie jedynym problemem mogły by być tylko miśki z chochlą... - zakończyła oczywiście tym drobnym żartem ale chyba dlatego że wiedziała jak bardzo było to nierealne. Nawet gdyby River się dla niej złamał i zostawił wszystkich innych... To obawiała się że wyrzuty sumienia dopadły by ją w zastraszajacym tępię. Ale... Pomarzyć można...
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyPią 08 Mar 2024, 12:44

Parsknął z rozbawieniem, lekko kręcąc przy tym głową, a kiedy pokazała mu język... złośliwie, z rozbawieniem go polizał nim zdążyła go schować. Jakby jego wersja tej dziecięcej przestrogi, by nie pokazywać języka, bo krowa nasika, czy coś takiego. Nie wątpił w to, że na pewno uda im się wspólnie wymyślić jakieś inne ciekawe zajęcia, niż leżenie na łące i właściwie, niby żartowała, ale szybko podsunęła dobry pomysł. Bo przecież inaczej nie potrafili odpoczywać, niż coś robić.
- W sumie... W końcu obiecałaś jednej takiej wściekłej pchle, że zagospodarujesz dla niej pokój. Kiepsko by było gdyby i ciebie znienawidziła - przyznał, zaraz zastanawiając się co jest nie tak z obecnym ogrodzeniem otaczającym gospodarstwo. Zwierzęta nie uciekają, nic ich nie atakuje, intruzi też raczej trzymają się od nich na dystans, są w stanie pod nim przejść, albo przeskoczyć... Przynajmniej ostatnim razem im się to udało, ciekawe czy teraz się zmieści, bo miał wrażenie jakby mu się trochę przytyło w ostatnim czasie. I to wcale nie przez jego zamiłowanie do słodyczy! I piwa. To bez wątpienia była sprawka pani Rity, no i przede wszystkim Leah! W całym swoim życiu nie zjadł tyle upolowanego, świeżego mięsa, co w ciągu ostatnich kilku dni, gdy już ich rany na tyle się zagoiły, że mogli się już zmieniać i ganiać po lesie.
Nie miał możliwości poczuć tego, jak dotknęła jego metalowej łapy, właściwie był tak pochłonięty jej spojrzeniem i ich pocałunkiem, że nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Zadrżał i lekko się napiął, gdy poczuł jej palce w miejscu gdzie jego ramię łączyło się z protezą i... sam nie wiedział. To było dziwne uczucie. Nie żeby go bolało. Po prostu jakby coś nakazywało mu się bronić, a jednocześnie odczuł dziwną ulgę. Jakby właśnie ten dotyk pomógł mu ukoić ból, który cały czas usilnie ignorował. Nie wiedział co powinien o tym myśleć, właściwie nawet nie wiele był w stanie myśleć, zwyczajnie poddając się pod jej wędrującymi po jego skórze palcami. Rozkoszując się jej dotykiem.
Zaśmiał się, słysząc jej słowa i chciał się jej jakoś odgryźć, odpowiedzieć na nie coś w stylu "I kto tu nie ma gustu", ale zamiast tego jedynie cicho sapnął, gdy nagle, tym razem to ona go pocałowała. I jak tu walczyć z bestią, zagrywającą tak nieczyste sztuczki. Zamiast jej pyskować, odwzajemnił pocałunek, ostrożnie i powoli dotykając jej ramienia, swoją dłonią, jakby Leah była z porcelany i nieco śmielszy dotyk, mógłby ją rozbić na tysiąc kawałków. Przesunął dłonią niespiesznie wzdłuż jej ręki, by na koniec spleść z nią swoje palce i choć ona przerwała pocałunek, on przeniósł się z delikatnymi pocałunkami na jej szyję i obojczyk. Wszyscy go co chwila ostrzegali przed tym, by nie dać się omotać Virgo, a nikt go nie ostrzegał przed Leah. Właściwie... tylko jej zamierzał na to pozwolić. Nigdy nikomu innemu. Był pewien, że gdyby... coś się stało Leah... nie byłby w stanie się już po tym pozbierać. Nie ważne czy byłby przywódcą i miał obowiązki wobec stada, czy świat czekałaby zagłada i tylko on mógł pomóc jej zapobiec. Jego świat skończy się w momencie, gdy zabraknie przy nim Leah i nic nie będzie w stanie tego zmienić.
- Dla takiego pecha spaliłbym wszystkie czterolistne koniczyny i stłukłbym wszystkie lustra na świecie. Bylebyś mnie nigdy nie opuściła - mruknął, nie przestając całować jej szyi, nawet ją lekko przygryzł, choć zaraz z tego zrezygnował, odrywając się od niej by na nią spojrzeć zaskoczony jej słowami.
Uniósł brew i lekko przekrzywił głowę, starając się zrozumieć czy... mówiła poważnie. Uśmiechnął się lekko, nawet nieco przepraszająco i podniósł się, siadając na kolanach. I właściwie jej udach. Podał jej dłoń, by pomóc się podnieść, by również usiadła. Wydawało mu się... że nie najlepiej jest rozmawiać o takich sprawach, gdy jedno z nich leży rozwalone jak żaba na liściu. Już pomijając to, że oboje byli kompletnie nadzy i w takich warunkach żadna poważna rozmowa nie miała prawa się wydarzyć.
- Nie ma nic złego w tym, by czasami być samolubnym. Choćby teraz jesteśmy trochę samolubni. Zostawiliśmy dzieciaki same, a po Venandi grasuje wilkołak ludożerca. Gdybyś poprosiła mnie o to te dwa tygodnie temu, nim wróciłem do Venandi... Nim zacząłem angażować się w pomoc wampirom i nim postanowiłem uwolnić Fostern od Augusta... W tym momencie pakowałbym nasze rzeczy i planował razem z tobą w biegu gdzieby się tu wybrać. Teraz niestety już na to za późno. Zobowiązałem się zbyt wielu osobom... Zobowiązałem się tobie, że zabiorę mu koronę i póki nie dopełnię tych zobowiązań, nie jestem w stanie się nigdzie ruszyć, dalej niż te okolice. Ale obiecuję ci, że jak tylko to wszystko się skończy, zabiorę cię... może nie na Hawaje, bo to zdecydowanie za dużo wody, gdzie okiem nie sięgnąć, ale może na postraszymy zwierzaki i turystów w Yellowstone? Albo na wycieczkę po nudnym, zapyziałym Portland w Kanadzie, gdzie dorastałem? Nie ma znaczenia, czy jest się samolubnym czy nie, gdy dało się słowo. Może innym przychodzi to z łatwością, ale ja nie jestem w stanie złamać danego słowa. To tak, jakbym zdradził samego siebie. Skoro wiedziałem od początku, że się czegoś nie podejmę, mogłem się tego nie podejmować - odpowiedział z pełnym przekonaniem, choć... zaraz do niego dotarło, jak mogło to brzmieć.
- To głupie wiem... - mruknął z zakłopotaniem, drapiąc się po karku i uciekając spojrzeniem w bok. Nie wiedział, jak mógłby to wyjaśnić w prostszy sposób, nie wychodząc przy tym na skończonego dupka. Choć na to i tak już chyba było za późno. Przecież każdy normalny człowiek na świecie, zrobiłby tak, jak mówiła Leah. Rzuciłby to wszystko w cholerę i po prostu wyjechał jak najdalej, mając to wszystko w nosie. Zwłaszcza jeśli zostanie na miejscu wiązało się z postawieniem swojego życia na szali.
- Przepraszam cię za to. Wiesz... myślę, że twojego pecha do partnerów da się jeszcze odkręcić. Nic cię przy mnie nie trzyma. Żadna obietnica, ani zobowiązanie... - dodał, starając się jej w jakiś delikatny sposób przekazać, że nie był dla niej najlepszym partnerem przez swój "wypaczony" kodeks moralny i że najlepszy moment, by się z tego wszystkiego wycofać i by zrezygnować z jednookiego. Niechciał, by musiała się przy nim męczyć przez jakieś jego widzimisię.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptySob 09 Mar 2024, 20:18

Aż po trzasnęła głową i lekko uderzyła go w pierś rozbawiona gdy polizał jej język. Udało mu się ją naprawdę zaskoczyć!
- Głupek! - tak... Nie miała żadnej sensowniejszej odpowiedzi!
Gdy wspomniał o pokoju Hannah trochę się uspokoiła chociaż dobry humor wciąż jej nie odpuszczał.
- Mam za dużo uroku osobistego... - zażartowała udając że niby jest taka skromna.
Ale tak... Hannah miała obiecany pokój, najpierw jednak koniecznie chciała wziąć małą na zakupy. Potrzebowała jakiś ubrań... Normalnych ubrań. A co do płotu, tak w tej chwili wystarczył ale naprawdę chciała doprowadzić farmę do stanu sprzed odejścia rodziców. Oczywiście nie uda się to z dnia na dzień, jeszcze jakiś czas będzie przyjmować turystów chociaż planowała wrócić przynaniej do wcześniejszej ilości kóz. W sumie... Kiedy pomyślała o tym pierwszy raz, myślała że to zły pomysł, ale im dłużej o tym myślała... To chyba właśnie tego potrzebowała. Jakiejś stabilności po tym całym czasie, od kiedy była u niej Ajrisz o wiele więcej czasu spędzała w domu, z Ritą... Ale przede wszystkim ostatnio z Riverem. I zrozumiała że turyści... Zwyczajnie jej przeszkadzają. Chciała poświęcić więcej czasu jemu... Jego rodzinie i kto wie, może już wkrótce stadu. No ale teraz nie o tym chciała myśleć tylko wykorzystać tą chwilę jaką mieli we dwoje. Czuła jak jego mięśnie napięły się pod jego skórą i jak po chwili się rozluźnia. Uwielbiała się z nim droczyć, a jak to się mówi... W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Uniosła dłoń wyżej przesuwając palcami między jego szarymi włosami nie przerywając tego pocałunku. Naprawdę czuła się przy nim jak zakochana małolata to jak delilatnie dotykał jej skóry sprawiało że przeszły ją przyjemne dreszcze. Zgięła z resztą palce gdy tylko splotły się z jego. Była w przeciwieństwie do niego w o tyle gorszym położeniu... Że już wkrótce przyjdzie jej odchodzić od zmysłów oglądając jego walkę. Najgorsze z tego wszystkiego było to... Że w tym nie mogła mu pomóc. Oczywiście... Jeśli coś pójdzie nie tak i August będzie chciał zabić Rivera, nie zamierzała stać z założonymi rękoma... Nie. Nawet jeśli całe stado miało by ją powstrzymywać, nawet gdyby musiała gryźć, drapać czy zabić... Nie wyobrażała sobie nie wtrącić się... Bez Rivera... Po prostu nie istniało. Odchyliła nieco głowę czując jego usta na swojej szyi. O ile wcześniej czuła to przyjemne mrowienie gdy sunął palcami po jej skórze tak teraz miała wrażenie że tym drobnym gestem River przenika jej skórę i dotyka samej duszy... Przygryzł lekko dolną wargę i zacisnęła palce na jego włosach wydając cichy jęk kiedy przyszczypnął zębami jej skórę. Zrobiła by dla niego wszystko... Więc kto tu był oczarowany?
- Nigdzie się nie wybieram... - szepnęła jedynie, a jej serce nieco przyspieszyło... Zupełnie go nie kontrolowała gdy była przy nim.
Nie chciała w tej chwili mówić o Karan, dlatego zupełnie ucięła ten temat. Wpoił się w nią... To było... Niesamowite! Przez chwilę przeszło jej przez myśl czy dlatego tak łatwo wkradł się do jej serca i... Po tym przyszła ta abstrakcyjna myśl. Żeby po prostu uciec od tego wszystkiego. Nie mogła go stracić... Był jedyną osobą przy której się czuła na właściwym miejscu. Gdyby zniknął nie miała by żadnego powodu by dalej żyć. Czy to takie złe... Że w tej krótkiej chwili rozumiała Augusta? Który chciał zniszczyć wszystko i wszystkich którzy mieli cokolwiek wspólnego z odejściem jego towarzyszki? Chciała po prostu za wszelką cenę tego uniknąć... Patrzenia i bezsilnego czekania na wynik. Nigdy nie uciekała... A jednak teraz... Wizja wyjazdu jak najdalej... Gdziekolwiek... Była tak bardzo kusząca. Ale... Wiedziała... Była pewna że się nie zgodzi. Ba... Wiedziała że potraktuje tą rozmowę bardzo poważnie gdy tylko przerwał swoją wędrówke ustami po jej szyi. Skorzystała z ręki którą jej podał i usiadła. Chłodne górskie powietrze trochę otrzezwiało. Uśmiechnęła się... Chociaż nie do końca był to szczery uśmiech, raczej standardowe "w porządku... Wszystko w porządku" i spuściła wzrok gdy mówił. Nie spodziewała się jednak ze odbierze to tak personalnie i gdy zaczął się tłumaczyć i teraz on uciekł spojrzeniem spojrzała na niego. Najpierw... Sądziła że żartuję... Ale kiedy zasugerował że to dobry moment żeby z niego zrezygnować dała mu z liścia. Nie jakoś mocno ale jednak żeby to poczuł.
- Jak jeszcze mam ci to wbić do głowy? Jestem twoją towarzyszą, nie dlatego, że się we mnie wpoiłeś czy dlatego że tak wypada czy cokolwiek innego. Kocham cię... Nie zrezygnuje z ciebie bo coś mi jest nie po drodze... Bo może być trudno czy niebezpiecznie. Kocham ciebie... Całego ciebie... Tego który boi się wody... Tego który nie cofnął się przed polowaniem na mutanta, tego który zajął się siostrzenicą która jest wyjątkowo trudnym przypadkiem... Tego który wziął pod swoje skrzydła chłopaka bez ojca i który ma nie wątpliwą słabość do słodyczy której z resztą zupełnie nie rozumiem... Tego który dotrzymuje raz danego słowa. Kocham cię... I jeśli jeszcze raz spróbujesz w to wątpić to ja daje ci słowo, że podbije twoje jedyne oko. Rozumiesz? - samo pytanie zadała już spokojniej i oparła czoło o jego obojczyk.
- Pójdę gdziekolwiek zechcesz... Byle z tobą. Do Yellowstone, czy Portland... Chociaż obawiam się że nie prędko znajdziemy na to czas.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptySob 09 Mar 2024, 22:52

- Auć… - zaśmiał się szczerze rozbawiony, pocierając przez chwilę dłonią miejsce, w które został uderzony. Nie żeby w ogóle choć minimalnie go to zabolało.
Był na tyle bezczelny, że nie nawet nie udawał że choć minimalnie próbuje ukryć to, jak bardzo był w tej chwili z siebie dumny za to, co zrobił i że zaskoczył tym Leah tak, że nie wiedziała, jak inaczej mogłaby mu się odgryźć. Nie było wątpliwości, że jeszcze nie raz spróbuje czegoś podobnego.
- Rzeczywiście. Trudno mi zaprzeczyć - odparł wciąż rozbawiony, nachylając się nad nią, by czule potrzeć swoim nosem jej. Nie ważne było dla niego czy tylko żartowała z tym remontem, czy rzeczywiście planowała przy najbliższej okazji odświeżyć gospodarstwo, był podekscytowany tym pomysłem. Choć zdecydowanie bardziej tym, że wspólnie będą mogli zająć się tak dużym przedsięwzięciem. No i pomagając przy urządzaniu pokoju dla Hannah wywiąże się ze swojej obietnicy, nie stawiając dziewczynki w sytuacji w której musiałaby wybierać między cieszeniem się dzieciństwem i życiem razem z nimi, czy jej własnym pokojem w jego mieszkaniu w Venandi, ale za to z okrutną, znienawidzona przez nią matką. Poza tym on i Leah bardziej nadawali się właśnie do jakiś remontów czy jakiś prac przy gospodarstwie niż byczenie się w łóżku czy nawet na lace przez cały dzień nic nie robiąc.
Może przez to tak łatwo dał się Leah zaskoczyć gdy go pocałowała, ale bez najmniejszych oporów się temu poddał. Ba! Nawet dał się temu ponieść nie tylko splatając z nią swoje palce, ale też zaczynając ją całować i pieścić po szyi. Aż go przyjemny dreszcz przeszedł, gdy Leah wplotła swoją dłoń w jego włosy, a jeszcze przynajmniej mu się zrobiło, gdy usłyszał jak jęknęła. Najpewniej by na tym nie poprzestał, gdyby Leah nie zagaiła o tym, by po prostu to wszystko zostawić i gdzieś wyjechać. Nie miał do niej o to żalu, nawet przez myśl mu nie przeszło, że mogłaby tym zniszczyć cały nastrój. Kochał ją i rozumiał co miała na myśli. Dlatego postanowił jej wyjaśnić jak on to widział, by może… miała szansę się jeszcze wycofać z ich związku nim zaczął się na dobre. Chciał jej chyba w delikatny sposób przekazać, że nie był najlepszym kandydatem na partnera, by wiedziała na co się pisze, jeśli się z nim związać i czy była tego pewna. Przeprosił ją nawet za to, że nic tylko sprawiał problemy i… całkowicie zaskoczyła go tym uderzeniem. Może nie byl z całej siły, zdawał sobie sprawę z tego, że mogłaby mu przywalić dużo mocnej gdyby tylko chciała, ale z drugiej strony trudno było udawać że był to przyjacielski kuksaniec. Jak to jak go uderzyła chwilę temu w piersi. O tym już praktycznie zapomniał, a tu… zabolało. Choć wcale nie psychicznie. Po prostu czuł niezbyt przyjemne pieczenie policzka. Nie zdziwiłby się gdyby zrobił się nawet lekko czerwony. Podniósł na nią zszokowane spojrzenie, przykładając własną dłoń do palącego go policzka i po prostu słuchaj jej uważnie, nie zamierzając jej pyskować czy się kłócić. Było to dość bolesne wyznanie, ale też poczuł jak jego serce mocniej zabiło pod wpływem jej słów. Nie był zdolny wyobrazić sobie piękniejszego i bardziej poruszającego wyznania. A zarazem takiego bardzo w stylu Leah.
Ani trochę nie był na nią zły. Właściwie… gdy szok minął, zaśmiał się rozbawiony tą sytuacją i po prostu szczęśliwy. Nie potrzebował właściwie nic więcej od życia.
Przymknął na moment oko, gdy oparła swoje czoło o jego, by zaraz po tym nagle objąć ją ramieniem i nieco niezgrabnie i koślawo wilczą protezą i przygarnął ją, mocno przytulając do siebie. Policzek wciąż go piekł i był pewien że dobrą chwilę tak będzie, ale w ogóle się tym nie przejmował. Liczyło się dla niego tylko to, że była i jej zapewnienie, że była przygotowana na wszystkie głupoty i problemy, których jednooki jej niejednokrotnie przysporzy.
- Pierwszy raz w życiu zostałem pobity przy wyznaniu miłości. I to jeszcze najpiękniejszym wyznaniu jakie w życiu słyszałem - powiedział, po części wyjaśniając, co go tak rozbawiło. Delikatnie ujął jej policzek i nim zdążyłaby cokolwiek odpowiedzieć pocałował ją z prawdziwym żarem i ogromną miłością. Ani myśląc przerwać po swych uderzeniach serca, jak jakiś podekscytowany nastolatek, któremu w końcu udało się wyrwać interesującą go dziewczynę i pierwszy raz ją całował. Pocałował ją tak, jakby zależało od tego jej życie, jakby chciał w tym pocałunku zawrzeć to jak bardzo był poruszony jej słowami, swoją wdzięczność i własne uczucie, którym ją darzył.
- Nie będę miał odwagi więcej zwątpić w twoje uczucie. Jeszcze ci się “przypadkowo” pazur omaknie i zamiast mieć śliwę pod okiem, stracę je całkiem - odpowiedział nie mogąc sobie darować tego dość makabrycznego żartu.
- Kocham cię, Leah - powiedział, uznając że będzie to dużo lepsze niż zwyczajne dziękuję za jej wyznanie, albo przepraszanie jej, a jednocześnie jej spojrzenie jasno mówiło: “ należało mi się”. Więcej, a na pewno w najbliższym czasie nie spróbuje czegoś podobnego ponownie.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyNie 10 Mar 2024, 07:32

Może właśnie w tym tkwił szkopuł. Skoro on był słabym kandydatem na partnera, ona była słabom kandydatką na partnerkę to w zasadzie... Dosłownie dopasowali się idealnie. Z resztą wyznanie uczuć w wykonaniu Leah zdecydowanie nie należało do tych typowych... Świece, kwiaty czy inne takie. Nigdy nie umiała mówić o uczuciach, była raczej zwolenniczką działania niż mówienia. Niespecjalnie myślała jak chce to zrobić czy powiedzieć, po prostu jak w wielu przypadkach zadziałała instynktownie. A w pierwszej chwili była na niego nieco zła. Przede wszystkim jednak na to że to on w siebie wątpił. Że mógł w ogóle pomyśleć że jest gorszy... A to niby dlaczego? Mówiła całkowicie szczerze to co nosiła w sercu.... Nie ważne czy miała go bronić, czy być przez niego ochraniana. Nieistotne czy mieli kochać się w świetle księżyca czy zajmować się tą małą wścieklizną... Nigdy nikt tak szybko nie wtargnął do jej serca i rozmościł się w nim jak u siebie. Nie zostawi go... Chyba że sam ją wyrzuci. Widząc jednak jak spojrzał na nią zaskoczony poczuła się trochę głupio... Taaak, najpierw robiła po tem myślała. I standardowo... Cała jej paplanina po fakcie zdawała się jej trochę żenująca. Żadna z niej urocza panna w której kochali by się chłopcy z klasy czy sąsiedztwa. Z resztą czuła że tylko zajęła całą tą rozmową niepotrzebnie cenny czas... Dzieciaki wciąż były przecież same w obozie. Dlatego może oparła się o niego. By ukryć zażenowanie... Tyle że... Wtedy zaczął się śmiać. Zupełnie nie rozumiała i uniosła nieco głowę gdy ją przytulił. Zdecydowanie... Nie prędko wyrzuci z myśli dotyk jego ust na jej szyi, ale gdyby tylko mogła wiecznie pozostać po prostu w jego ramionach, była by najszczęśliwsza na świecie. Chyba... Przeprosiła by gdyby tylko dał jej do tego okazję, zupełnie jak by wiedział co chciała powiedzieć zamknął jej usta swoimi. Oczywiście że przeprosiny czy cokolwiek innego zupełnie wyleciały jej z głowy. Odpowiedziała mu równie żarliwie wracając dłonią wyżej i przeczesując samymi paznokciami włosy na jego karku. Gdy ich usta się rozłączyły musiała wręcz złapać kilka wydechów, bo pocałunek był o wiele ważniejszy niż oddychanie.
- Słusznie... - odpowiedziała nieco rozbawiona na jego komentarz o oku i przesunęła palcami na jego pobliźniony policzek z brakującym okiem.
- Powinieneś uważać... Mówiłam że mam słabość do brakujących części ciała... - skoro sam zaczął! Mimo nieco... Makabrycznego humoru, pocałowała go toż pod brakującym okiem. Gdy tylko zapewnił ją po raz kolejny że ją kocha serce znów zabiło jej mocniej... Był... Niczym magik czy czarnoksiężnik, zupełnie ją zaczarował.
- Wiem... - pocałowała jego szyję tuż pod żuchwom i niżej, mniej więcej w połowie długości jak by to miało być jej "ja ciebie też".
- Powinieneś mnie wypuścić... Jako odpowiedzialni dorośli powinniśmy wrócić do obozu prawda? - ostatecznie wciąż siedział na jej nogach.
A oni wciąż mieli pod opieką dzieciaki, chociaż nie szarpała się ani go z siebie nie zarzucała, wręcz nie mogła sobie darować odchylenia do tyłu by znów położyć się na coraz chłodniejszej trawie i wrzosach by chociaż jeszcze raz omieść go całego spojrzeniem.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyNie 10 Mar 2024, 22:53

Leah naprawdę była niesamowita i jedyną w swoim rodzaju kobieta. W życiu by nie pomyślał, że oberwanie w twarz z liścia może być takie romantyczne. Nie żeby mu się to podobało w jakiś dziwny sposób. Był pewien, że nie był masochistą, choć pewnie wielu miałoby inne zdanie na ten temat biorąc pod uwagę, jak często pakował się w kłopoty jeszcze zanim zdążył zaleczyć swoje rany. W każdym razie, naprawdę bolała go pół twarzy od tego plaskacza i nie był za to obrażony na kobietę tylko przez to, co powiedziała. To było tak nieoczekiwane i zarazem piękne wyznanie… że praktycznie zapomniał o piekącym policzku. Wręcz nie mógł się powstrzymać przed przytulaniem jej w tej chwili i tym pocałunkiem zaraz po tym. Zwłaszcza że Leah odwzajemniła mu z równym żarem, nawet wyrwało mu się w trakcie ciche, przeciągle mrugnięcie, gdy delikatnie przesunęła paznokciami po jego włosach na karku. Aż zrobił nieco niezadowolona, zawiedziona minę, gdy się od niego oderwała, by zaczerpnąć tchu. Nie ważne, że sam od razu zaczął łapać powietrze na zapas. Nie tylko ona zapomniała oddychać, zbyt pochłonięta tym pocałunkiem. Aczkolwiek szybko się rozchmurzył, wręcz z rozmarzeniem i czystą rozkoszą przymykając oko i wtykając pobliźniony policzek w dłoń ukochanej.
- Nie wiem czemu mam wrażenie, że nie koniecznie masz w tej chwili na myśli utratę drugiego oka - starał się udawać naprawdę zaniepokojonego jej groźba, jednak przez tę błogość na jego twarzy i rozbawienie, ciężko było choć minimalnie uwierzyć, że naprawdę mógłby być zmartwiony jej groźbą.
Uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem i rozczuleniem, gdy pocałowała blizny pod jego utraconym okiem. Zdecydowanie była wyjątkowa i nie było drugiej takiej. Nie musiała wcale odpowiadać tym samym na jego wyznanie, by wiedział, że czuła do niego to samo, co on do niej i że jej uczucie było szczere. Wystarczyły te pocałunki, by zrobiło mu się na sercu tak samo miło, jak gdyby rzeczywiście na głos powiedziała, że też go kocha. Zresztą… aż za dobrze widział to w jej oczach, w których cudownie odbijał się też księżyc, gdy się z powrotem położyła na trawie. Zastanawiał się… czy zdawała sobie sprawę z tego, że igrała w tym momencie z ogniem. Była naprawdę okrutna.
- A czy jako odpowiedzialni, ale może trochę samolubni dorośli nie moglibyśmy jeszcze odrobinkę nacieszyć się czasem tylko we dwoje? Z dala od wścibskich dzieciaków? - zaproponował, wręcz nie mogąc się oprzeć jej urokowi, który na niego rzuciła najpierw tymi pocałunkami, a teraz samym swoim spojrzeniem. Zwłaszcza że się położyła i wcale nie wyglądała jakby jej się spieszyło do wstawania z trawy i wrzosów. Pochylił się powoli, niemalże drapieżnie nad nią, znów opierając się na dłoni i łapie, jakby usilnie się pilnował by ją sobą nie przygniatać, choć w wilczej postaci, wręcz uwielbiał się na niej kłaść i patrzeć jak się męczy z wygrzebywaniem spod niego.
- Dzieciaki śpią… nie będzie miało dla nich różnicy czy wrócimy pięć czy może dwadzieścia minut później - mruknął, składając krótki pocałunek na jej ustach, by zaraz pocałować jej policzek i przygryźć delikatnie jej ucho.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyPon 11 Mar 2024, 06:34

Gdy zamruczał niczym zadowolony kocur, jej ciałko przeszedł przyjemny dreszcz. Autentycznie zadrżała zupełnie jak by jej ciało przestało słuchać jej, a zaczęło jego. Z resztą, wcale nie chciała się od niego odrywać i nawet gdy musiała złapać oddech przesunęła ręką na jego policzek żeby tylko dalej mieć z nim kontakt fizyczny. Uśmiechnęła się na jego odpowiedź akurat całując poblizniony policzek i odpowiedziała jeszcze zanim zaczęła całować jego szyję.
- Nie martw się, nie wszystkie bym wymieniła - odpowiedziała nie mogąc darować sobie tego perfidnego spojrzenia w dół.
Sam zaczął! I równie szybko całkowicie rozbroił swoim wyznaniem. Nie była słaba... Nie bała się wyzwań i trudnych starć ale wobec niego była po prostu całkowicie bezbronna. Robił z nią co chciał! Nie mogła się oprzeć przed tą wedrówką pocałunków i choć gdzieś tam z tyłu głowy były dzieciaki śpiące w obozie... To przecież nic im nie groziło. Tak, uwielbiała z nim igrać. Dlatego o nich wspomniała i mimo że to zrobiła wcale nie spieszyła się z powrotem. Czy powinni być bardziej odpowiedzialni? Tak, na pewno tak. Ale czy chciała być odpowiedzialna? Oj zdecydowanie nie. W pierwszej chwili chciała udawać niewzruszoną... Ale gdy pochylał się nad nią w ten sposób im był bliżej tym jej serce bardziej odmawiał normalnego trybu pracy. Udału się jej ledwo wymruczeć przeciągałem "hmm" jak by zastanawiała się nad jego pytaniem i nie mogła się zdecydować na ile miał rację. Zdecydowanie krótki, zwykły całus był w tym momencie niewystarczający, chociaż przymknęła oczy gdy delikatnie musnął ustami też jej policzek.
- No może jeszcze pięć... Ah.. - nie dokończyła mówienia wydając z siebie krótkie sapniecie gdy przyszczypnął zębami jej ucho. Był tak blisko... A jednocześnie za daleko, miała wrażenie że czuję bijace z jego ciała ciepło, a jednocześnie dzieliły ich te milimetry. Zdecydowanie przejrzał jej grę i trzeba było przyznać... Że ona była mniej cierpliwa gdy to z nią się droczono. Uniosła się na jednej ręce by drugą wrócić na swoje miejsce, z tyłu jego szyi i pocałowała go bardziej namiętnie napierając na niego by znów ich obrócić i teraz samej unosząc się lekko nad nim na ręce. Nawet gdy potrzebowała złapać oddech i przerwała pocałunek nie zostawiała go. Przesówała lekko rozchylonymi ustami po jego ustach... Brodzie i szyi. Tym razem jednak nie po przestała na tym wręcz kocim ruchem zsunęła się niżej i niżej, całując go wzdłuż mostka i między mięśniami brzucha aż do pępka. Nie był zdecydowanie mężczyzną którego poznała na walkach gdy dawał się pobić organizatorom. I nie chodziło tu tylko o to jak zmienił się mentalnie ale i fizycznie. Nie był absolutnie gruby! Ale zdecydowanie lepiej odżywiony niż wtedy, skóra nabrała nieco innego koloru. Nie mogła się na niego napatrzeć. Opierała się na ręce z jego prawej strony przesuwając pocałunki jeszcze niżej między jego nogi.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyWto 12 Mar 2024, 13:36

- No wiesz?! Jestem pewien, że sam uschnie i odpadnie, gdy już nie będzie potrzebny - burknął, niby to obrażony jej insynuacjami, ale... też szczerze rozbrojony... Przez to jej bezczelne pełne perfidii spojrzenie, aż się czerwony zrobił na twarzy, jakby dopiero teraz mu przypomniała, że oboje byli kompletnie nadzy. Dość długo był sam, właściwie nawet na początku, gdy się ledwo z Leah poznali, przyznał się jej, że nie planował się z nikim wiązać, a już tym bardziej pragnąć tego cielesnego kontaktu z drugą osobą. Może przez to, przypomnienie o tym, że nic nie zakrywało ich ciała i świadomość tego, do czego zmierzała ta księżycowa noc, na co wskazywały wszystkie znaki na niebie i ziemi, były powodem, dla którego zrobił się tak zakłopotany po słowach białowłosej. Choć pomimo tego, że to przez nią się odrobinę zawstydził, tak samo również za jej sprawą dał się po prostu zawładnąć jej czarowi i tej chwili. Aczkolwiek mogło mieć z tym też coś wspólnego wyobrażenie sobie w tym momencie jednej sceny z Króla Lwa, gdy Timon i Pumba podglądali baraszkujących w krzakach Simbę i Nalę. Aż sam był zaskoczony, ale zaskakująco łatwo przyszło mu wyobrazić sobie Hannah zamiast Timona i Sama jako Pumbę. Parsknął rozbawiony tą wizją i pokręcił lekko głową. Momentalnie podłapał słowa Leah i złożył swoją własną propozycję, by zamaskować to, co sobie przed chwilą wyobraził. Wolał to zdecydowanie zachować dla siebie, bo... biorąc pod uwagę złośliwość Leah i chyba wrodzony brak jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego, nie zdziwiłby się, gdyby specjalnie poszła obudzić dzieciaki, by odegrać tę scenę. Tylko po to by zrobić mu na złość i się nad nim trochę poznęcać. Nie da jej tej satysfakcji!
Pochylił się nad nią, znowu zresztą, odcinając jej praktycznie jakąkolwiek drogę ucieczki i bacznie ją obserwując, wpatrując się w jej oczy, niczym drapieżnik nad swoją zdobyczą nim wgryzie się w jej gardło. Różnicą było tylko to, że wcale nie zamierzał robić krzywdy Leah, a tym bardziej rozszarpywać jej na strzępy. Choć ten swoisty głód w jego oku, to pragnienie jej, mogły być rzeczywiście mylące. Pomimo tej pierwotnej dzikości, był wobec niej bardzo łagodny i ostrożny. Nawet jeśli przesuwał zębami po jej delikatnej, miękkiej skórze. Promienie księżyca odbijające się na jej pięknym ciele, jej zapach, smak jej skóry sprawiały, że szumiało mu w głowie. Pragnął jej... Pragnął być z nią aż po kres swoich dni i rozerwać każdego, kto odważyłby się mu ją odebrać, a jednak tak bardzo walczył z sobą, by nie dać się ponieść temu pragnieniu. Jego mięśnie były napięte niemal do granic możliwości przez to. Dlatego tak się pilnował, że nawet przypadkowo nie położył się na kobiecie. Jakby nie był pewny na ile może sobie pozwolić, by jej nie urazić ani nie zrobić jej krzywdy. Zdecydowanie zbyt długo był sam.
Kiedy usłyszał to sapnięcie z jej strony, to jak przez nie urwała swoją wypowiedź w pół zdania, przeszedł go przyjemny dreszcz. Czuł jak podniecenie powoli rozchodzi się po całym jego ciele, jak stopniowo bierze we władanie każdą komórkę jego ciała. Jakby zachęcony jej reakcją, postanowił raz jeszcze przygryźć jej ucho, przesunąć po nim leniwie językiem, lecz Leah udaremniła jego plan, odrobinę się podnosząc i łącząc z nim swoje usta. I to w jakim pocałunku! Aż zabrała mu dech, ale nie chcąc się od niej odrywać, zamruczał przeciągle z prawdziwą rozkoszą w jej usta. Ani trochę nie spodziewał się, że mógłby to być niecny podstęp, by znów to jego przewrócić na plecy. Nie chciał dawać jej tak łatwo za wygraną, a mimo to tak łatwo jej w tym momencie uległ. Nie miał pojęcia, jak ona to robiła, że tak łatwo jego ciało się jej poddawało, choć on wcale tego nie chciał. Jeszcze chwilę temu to on nad nią górował, niczym drapieżnik nad swoją ofiarą, a teraz było zupełnie na odwrót. Jak to możliwe, że tak łatwo stawał się przy niej tak bezbronny. Nawet lekko, wbrew samemu sobie, odchylił głowę, by miała łatwiejszy dostęp do jego szyi. Tak niewiele brakowało, ledwie chwila, by skończył bez ducha z przegryzionym gardłem, nie mając najmniejszej szansy na jakąkolwiek reakcję i próbę obrony przed śmiercionośnym ugryzieniem. Właściwie gdyby tak o tym pomyśleć... to byłaby chyba najprzyjemniejsza śmierć na świecie.
Sięgnął dłonią do jej głowy, delikatnie głaszcząc ją po włosach i wolno zsuwając ją na kark dziewczyny i jej plecy. Czuł pod palcami jej blizny... Nigdy nie zapomni tego okropnego widoku, gdy jakiś szczeniak z tą dziką krwiożerczością w oczach i chorą satysfakcją rozszarpywał jej skórę, jakby chciał ją żywcem z niej zedrzeć, a ona nie miała nawet jak się bronić. Przesunął delikatnie po nich, rysując ich kontury palcami. Nie mógł sobie zbyt długo na to pozwolić, gdy zaczęła od niego "uciekać" schodząc ze swoimi pocałunkami coraz niżej po jego klatce piersiowej. Jego dłoń mimowolnie przy tym przeniesiona została na jej ramię, a po tym wzdłuż jej ręki, aż nie spoczęła na dłoni.
Odetchnął głęboko, jakby chciał opanować w ten sposób swoje rozszalałe serce i coraz bardziej szalejące hormony, choć w ogóle to nie pomogło. Nie kiedy zsunęła się z pocałunkami na jego brzuch i znów przeszedł go ten otumaniający zmysły dreszcz. A im niżej zachodziła, tym stawały się częstsze i bardziej nie do zniesienia. Skrzywił się lekko, zaciskając zęby, by zdusić kolejne westchnięcie, które usilnie próbowało się wydobyć z jego gardła. Cały czas walczył z sobą i po części też z nią, z tym co mu robiło i jak reagowało na to wszystko jego ciało. Nie miał nad nim kompletnie żadnej kontroli. Zdradziło go jego własne ciało i gdy tylko Leah wcisnęła się bezczelnie między jego nogi, pocałowała go niebezpiecznie blisko, niemal boleśnie nabrzmiewającego przyrodzenia... nie zdołał utrzymać za zębami nieco drżącego, sapnięcia pełnego rozkoszy, niepewności, zniecierpliwienia i frustracji. Nie miał siły dalej walczyć z samym sobą, by udawać niewzruszonego. Zwłaszcza że od samego początku nie miało to najmniejszego sensu. Wszystko... całe jego ciało działało przeciwko niemu. Począwszy od przyspieszonego rytmu serca, po oddech, wzrost temperatury i sterczący między jego nogami dowód jego podniecenia. I to wszystko było jej sprawką! Nawet jeśli sam był po części sobie winny...
- Już uciekasz? Nie sądziłem, że jestem aż tak strasz... - tym razem to on przerwał i to w pół słowa, gdy Leah pocałowała go jeszcze niżej. Aż nieświadomie rozorał lekko pazurami wilczej łapy ziemię. Wiedział, że drażnienie jej w takiej sytuacji, nie było najmądrzejszym pomysłem. Mogło się to dla niego naprawdę źle skończyć, ale nie mógł sobie darować... Nieco się podniósł opierając na protezie, by móc utkwić na ukochanej pełne tego pierwotnego głodu pożądania spojrzenie i chociaż sięgnąć dłonią do jej białych włosów i policzka. Była z niej naprawdę okrutna i podstępna bestyjka. Jeszcze się jej odgryzie. Niech sobie nie myśli, że da jej satysfakcję, że tak łatwo go usidliła.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 326
Punkty aktywności : 1220
Data dołączenia : 06/03/2022

Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 EmptyCzw 14 Mar 2024, 07:09

Było ich w tym dwóch! Pamiętała jak było gdy się poznali, ba! Mimo że był uroczy to uważała że nigdy by się nie dogadali na tyle by być razem i by to miało jakiś sens... Był... Kanapowcem ignorującym pierwotne instynkty, zawstydzonym gdy tylko odważyła się na jakiś żart... Po za tym jego życiem było miasto. Lubiła go, chociaż wydawało się jej że byli jak ogień i woda. Bardzo szybko jednak zrozumiała że to nie do końca był prawdziwy River. Gdy żył w mieście był... Smutny, przybity i miała wrażenie że nie chodziło tylko o samą stratę. Nigdy nie zapomni gdy pierwszy raz biegał... Po prostu dla zabawy, czy jak dumnie przyniósł jej upolowaną sarnę... Jak brodził nosem w sciólce przy ich wspólnym ognisku, gdy nauczyła go wyć nie tylko dla przekazania wiadomości... Nigdy nie zapomni dzisiejszego dnia gdy stali nadzy pod górskim strumieniem a on po prostu ją przytulił i ponownie zapewnił o swoich uczuciach. Wciąż wracała do tej chwili... Żałując że wtedy nie mieli tyle czasu. Chociaż teraz teoretycznie go sobie odebrali. Bardzo się zmienili, oboje od dnia gdy się spotkali. Jeśli to ona go rozbroiła to co robił on? Na jego odpowiedź zaśmiała się kręcąc głową, jeszcze to jak się zarumienił! Był... To jak... Uhh Boże jak ona go kochała. Być może to faktycznie kwestia spojenia, w ekstremalnych przypadkach, faktycznie towarzyszka też czuła to specyficzne przyciąganie ale teraz to nie miało znaczenia. Czuła satysfakcję że udało się jej go zawstydzić, im dłużej byli razem było coraz trudniej! Chociaż w tej chwili... Trochę mu pomogła i zajęła czymś innym. Faktycznie gdyby powiedział to na głos, może nie tak hardcowo że poszła by po Hannah i Sama, ale na pewno chciała by się z nim podrażnić i udawać że tak! Właśnie to zrobi! Ale teraz i tak ani nie wiedziała, ani nawet nie chciała wiedzieć. Była zajęta tym żeby cokolwiek powiedzieć, a i tak udało mu się to udaremnić częściowo. Nie potrafiła tak po prostu pozostawać bierna, potrzebowała go bliżej dlatego go pocałowała, a ten jego pomruk dosłownie czuła go całą sobą. Ten z jednej strony przyjemny, a zarazem bolesny ucisk w dole brzucha tylko przekonał ją bardziej do zrobienia tego co planowała. Uwielbiała to uczucie gdy jego ręka sunęła po jej ciele... Gdy gładził jej włosy, po tym szyję i plecy. Nie przejmowała się specjalnie bliznami chociaż i tak gdy zaczął rysować ich kontury na jej skórze lekko zadrżała by zaraz poddać się temu uczuciu. Jednocześnie nie chciała przerwać, chociaż im niżej była tym trudniej było się jej skoncentrować. Nie uważała tak jak on by przypadkiem się na nim nie położyć, oczywiście była od niego drobniejsza, ale nie była ze szkła, dlatego gdy miała nad tym kontrolę nie podrywała się od jego skóry chyba że musiała przesunąć się niżej. Kiedy była na tyle nisko że dłoń którą sunął po jej plecach zeszła po jej ramieniu i do jej dłoni, obróciła lekko swoją, żeby spleść z nim palce. To jak skapnął pod wpływem pocałunku sprawiło że aż zaschło jej w gardle i kolejny dreszcz przechodził jej ciało, traciła resztki opanowania... Może dlatego gdy jeszcze urwał swoją wypowiedź, nie miała sił się z nim przekomarzać. Potrzebowała go tak bardzo że ta potrzeba całkowicie przysłaniała jej zdrowy rozsądek. Nie ważny w tej chwili był cały świat... Liczył się tylko on. Jej oczy wręcz zmieniły się złotym kolorem całkowicie zdradzając to jak bardzo w tej chwili nad sobą nie panowała. Przesunęła się wyżej i pocałowała jego ucho, lekko przyszczypując je zębami.
- Jest czego... Z taką bronią... - szepnęła w odpowiedzi na próbę jego zaczepki.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Szmaragdowe źródło   Szmaragdowe źródło - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 

Szmaragdowe źródło

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 11Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Ziemia niczyja :: Pasmo górskie-