a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Magazyn 668 - Page 7


 

 Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyCzw 25 Maj 2023, 22:38

Zamachał lekko na boki ogonem i uśmiechnął się w duchu, gdy Victor, ewidentnie był rozbawiony jego drobnym żartem. Wciąż było to raczej nie podobne do standardowego Victora, ale na pewno dzisiaj była to miła odmiana. Kto wie, może choć trochę pomoże to wampirowi uporać się z tym, co go doprowadziło do takiego stanu i szybciej będzie... starym sobą? Oczywiście nie było co wierzyć w cuda, ale blondyn wytrwale znosił przez te wszystkie dni jednookiego, pomagał mu w treningu i naprawdę robił dobrą robotę, jeśli chodziło o pozyskiwanie i wyciągnie tych najważniejszych informacji o K9. Należało mu się, choć odrobina sympatii i wsparcia, nawet jeśli z wilkołakiem miał kontakt tylko dlatego, że Virgo mu kazała i nie mógłby się jej sprzeciwić. Poza tym... w pewnym sensie polubił też Victora. Może nie aż tak by chcieć mu się zwierzać z jakichś problemów, ale żeby razem pójść na piwo, czy sobie wzajemnie podgryzać to już bardziej.
- Czyli zmusić go do wykonania jakiegoś gwałtowniejszego ruchu, nim się do mnie zakradnie i zaatakuje - domyślił się i westchnął ciężko, niezbyt pocieszony, bo ten pojedynek czy raczej egzekucja nie będzie tak prosty, jak poprzedni, ale mimo swojego lekkiego niezadowolenia, nie oczekiwał łatwego starcia. Jak miałby się czegokolwiek nauczyć i w prawdziwym starciu nie tylko wyjść zwycięsko, ale również z życiem, jeśli wszystko miałby podsuwane pod nos. Życie w mieście, pełne wygód rozleniwiało i sprawiało, że każdy spodziewał się od razu gotowych, zadowalających, efektów. Im bardziej zawiła i wyboista droga do celu, tym lepszy jest smak zwycięstwa z osiągnięcia go pomimo wszelkich trudności, które wystarczy pokonać, a przez samo to człowiek już stawał się silniejszy.
To nie był jednak najlepszy moment na pogaduszki i o ile wszelkie rady z chęcią przyjmował, tak nie bardzo planował się rozwodzić nad ciekawostkami, czy tym kto, jakie wyskoki miał za szczenięcych lat. Musiał się skupić na walce, zwłaszcza że przeciwnik będzie w stanie zniknąć niemal na zawołanie. Nie miał najmniejszej ochoty znów dać się sponiewierać wampirowi. Tym bardziej że Victor pewnie nie używał pełni swoich sił, gdy obijał mordę jednookiemu i chciał go po prostu sprowadzić na ziemię. Ten nie będzie się oszczędzał i będzie walczył o swoje życie, wiedząc, że na końcu tylko jeden przeżyje.
Przykleił się do ściany i jeszcze przywarł do podłoża na mocno ugiętych łapach, najniżej jak tylko mógł, by jednocześnie być gotowym do skoku. Oszałamiające było to, jak szybko się poruszał i jak gwałtowne miał reakcje. Jednooki nim zdążył zorientować się o jego obecności i tym, że był na kolanach, mężczyzna błyskawicznie się z nich podniósł i znalazł się tuż przed Victorem, próbując go dorwać. Zacisnął zęby, usilnie pilnując, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku i zaczął się podkradać do wampira, aby rzucić się nagle na jego ramię. Odpuścił sobie celowanie w nogi, mimo że to by spowolniło wampira, ale w tym przypadku, jedynie utrudniłby sobie i skomplikował jeszcze bardziej walkę. Jeśli miał wygrać, mężczyzna będzie musiał mieć sprawne nogi, by jego niewidzialność nie była aż takim utrapieniem. By łatwo było sprawić, że znów będzie widzialny.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyPią 26 Maj 2023, 22:42

Viktor chyba nie do końca był typem który skłaniał innych do zwierzeń. Sam nie lubił się zwierzać, raczej trzymał wszystko w sobie... W zasadzie sukcesem było że ktoś go w ogóle polubił, przynajmniej w jego mniemaniu. Raczej inni trzymali się od niego na dystans... Wyjątkiem była oczywiście Anisha i panienka Virgo. Obie kobiety z jakiegoś niezrozumiałego dla niego powodu zdawały się naprawdę go lubić i nawet tolerowały jego pijackie wyskoki zza ludzkiego życia. Anisha była według niego jeszcze większym ewenementem... W końcu za jego sprawą spotkało ją w życiu tyle nieprzyjemności... A jednak była przy nim. Chyba jej jedynej nie bał się zwierzać. River... Cóż, polubił go mimo że wiedział, że nie powinien. Wciąż nie wiedzieli co miało ich czekać... Wolał się nie przywiązywać do jednookiego żeby się później nie rozczarować jeśli sprawy by się skomplikowały. Wilkołakowi udało się zdobyć jego zaufanie za wcześnie... Mimo że tego nie mówił otwarcie... Liczył że się nie przejedzie na tym. Po za tym... Tak, życzeniem panienki było aby River się uczył... Ale Viktor doskonale zdawał sobie sprawę że gdyby wtedy odmówił... Przyjęła by to i wskazała kogoś innego na nauczyciela. Nie była... Typową wampirzą władczynią. Może dlatego że sama czuła się nie do końca pewnie... Polegała na opiniach swoich podwładnych i starszych stażem... Szkoda że miała wokół siebie kanalię typu Roberta. Musiała przesiewać komu może ufać, a komu nie... A później i tak kończyło się.... Jak się kończyło.
- Na przykład... Znajdziesz coś. - skwitował i wzruszył ramionami, o wiele bardziej przypominając zwykłego siebie.
W końcu... Nie da mu odpowiedzi na tacy. Musiał sam pokombinować. Viktor i tak dał mu już sporo wskazówek. Przyszedł czas na starcie... Kolejna rzecz która sprawiła że poczuł ulgę bo tematy dawnych wyskoków zeszły na bok. Niby sam poruszył ten temat ale nie czuł się w nim zbyt komfortowo. Wypuszczony na arenę wampir skutecznie jednak skupił jego uwagę na walce. Ukrycie się i skradanie... Było idealną taktyką. Jego przeciwnik umiał znikać, przewaga w postaci zaskoczenia była świetnym rozwiązaniem. Mógł go zaskoczyć za nim szczur się ukryje. No i... Kolejny raz mieli okazję podziwiać kunszt Georga. Wyciszona łapa również spełniała swoją funkcję. Miękkie poduszki pochłaniały dźwięk, dzięki czemu przemieszczał się cicho, pewnie a jednocześnie szybko! Zupełnie jak by posiadał swoje naturalne łapy. Nawet Viktor przyznał w myślach, że starzec naprawdę miał łeb na karku. Wampir był skupiony na blondynie za kratami a jego wrzaski tylko ułatwiły jednookiemu dotarcie dostatecznie blisko.
- Jesteś zwykłym oszustem... Kanalią... Zamierzasz mnie zastrzelić gdy będę siedział w klatce? Nie masz za grosz h.... - przerwał bo miał wrażenie że coś usłyszał za sobą.
Fakt... Tyle że było to spowodowane przesunięciem pazurów po ziemi podczas skoku...
Było za późno na unik gdy kątem oka dostrzegł skaczącego na niego wilka. Zęby podobnie jak to robiły wcześniej z łatwością cięły skórę i mięśnie.
- Honoru? Nie martw się... To równa walka. - dodał jedynie Viktor gdy krzyki skazańca rozniosły się po magazynie.
Próbował się wyrwać... Szarpał się i miotał ostatecznie uderzając bokiem w który wszczepił się wilk o kraty. Wszystko po to by się go choć na chwilę pozbyć. Uderzył raz... I drugi, a gdy tylko siła uderzenia pozwoliła mu się uwolnić odskoczył przytrzymując krwawiące ramię dłonią po czym zerknął na zakrwawioną rękę.
- Nasłałeś na mnie kundla? Oddam ci tego futrzaka jak już go wypcham. - warknął patrząc na Rivera wściekłymi krwisto czerwonymi oczami.
Zrobił to... Czego wszyscy się spodziewali. Uśmiechnął się niepokojąco... I zniknął rozpływając się w powietrzu. Nie poruszał się tak płynnie i szybko jak Viktor podczas ich walki. Ale i tak udało się mu uderzyć Rivera z pieści prosto w pysk na tyle że wywrócił go na ziemię.
To jednak miało swój plus... Gdy jednooki wstawał mógł zauważyć ważną wskazówkę... Krew. Na posadzce były kropelki krwi tworzące ścieżkę jaką przeszedł wampir aby go zaatakować, wycofać się i właśnie skapło kilka kropel za nim. Planował znów zaatakować.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptySob 27 Maj 2023, 12:30

- Pomocny jak zawsze - prychnął rozbawiony, wywracając przy tym okiem, ale nie zamierzał narzekać. I tak zaskakująco dużo Victor dał mu wskazówek odnośnie jego dzisiejszych przeciwników. Teraz już wszystko zależało od niego. Pierwsza walka dała mu wiele do myślenia. Zwłaszcza pod względem tego, że nie powinien się wahać, stojąc naprzeciwko groźnego przeciwnika. Nawet jeśli nie miał zamiaru zabijać, nie miał pewności czy jego oponent również nie miał takich zamiarów. Powinien był się tego nauczyć już dawno, gdy K9 ich zaatakował i bez skrupułów zabił Karan, nie zastanawiając się nad tym, czy dobrze robił, uśmiercając niewinną wilczycę, czy też nie. Oczywiście jednooki nie zamierzał być taki jak zmutowany wilkołak, nie zamierzał zabijać bez opamiętania wszystkich, jak popadnie, ale gdy miał zapewnienie ze strony towarzyszącego mu Victora, że wystawieni przeciwnicy zasługiwali na śmierć, nie powinien się nad tym zastanawiać, tylko działać. Odebranie komuś życia i to tylko dlatego, że ktoś inny tak zadecydował, nie było wcale przyjemne, ani łatwe, ale nie miał w tej sytuacji większego wyboru, skoro druga osoba na arenie była gotowa go zabić, by ocalić własne życie. Właściwie... nie dziwił im się. Prawdopodobnie również bez zastanowienia chciałby się pozbyć wszystkich na swojej drodze, jeśli tylko dałoby mu to choć cień odzyskania wolności.
Dość szybko się uczył, zwłaszcza na własnych błędach, bo tym razem nie próbował nawet samemu ocenić czy ten wampir zasługiwał na śmierć, czy jednak nie. Nie tak, jak było w pierwszej walce. Tym razem od razu zakradł się i rzucił na krwiopijcę, gdy tylko znalazł się dostatecznie blisko. Miał w głowie tylko jeden cel, a przez to niemalże całkowicie poddał się własnemu instynktowi, praktycznie zapominając o tym, że miał sztuczną łapę. Wciąż może nie poruszał się na niej zbyt płynnie i z naturalną gracją, ale z każdym kolejnym ruchem wykonanym protezą, coraz bardziej się do niej przyzwyczajał i z nią oswajał. Jakby z każdą chwilą coraz bardziej się z nią scalał i zaczynał uważać, że była jego naturalną częścią ciała, a nie sztucznym zamiennikiem utraconej kończyny.
Uczepił się ramienia wampira, podpierając się na tylnych łapach, by nie zwisać bezwładnie z niego i starał się też znaleźć oparcie dla przednich, ale nie mógł znaleźć porządnego punktu zaczepienia, gdy przeciwnik się szarpał. Może miał lekko podarte ubranie przez jego pazury w niektórych miejscach, ale nic więcej. Już całkiem nie miał, co zrobić, kiedy wampir zaczął uderzać z całej siły uczepionym go wilkołakiem w kraty. Starał się wytrzymać jak najdłużej, ale w końcu musiał puścić krwiopijcę, gdy kolejny raz przywalił mocno w kraty. Zawarczał, wypuszczając powietrze z otwartego pyska po uderzeniu, lądując na wszystkich łapach, obserwując, jak w tym samym czasie wampir od niego odskoczył na bezpieczną odległość.
Potrzebował chwili na złapanie oddechu, a przy tym nawet na moment nie spuścił z niego spojrzenia. Niewiele to dało, bo John rozpłynął się w powietrzu, co nie było dla nikogo zaskoczeniem. I nic nie dało wytężanie zmysłów, by go wykryć. Pisnął z bólu i zaskoczenia, gdy nagle dostał w pysk tak mocno, że padł na moment na ziemię. Nie zrażał się jednak i nie tracił pewności siebie. Wyszczerzył nawet kły w dzikim uśmiechu, oblizując pysk z krwi własnej oraz przeciwników.
- Stań w kolejce, bo nie jesteś pierwszy - zawarczał z delikatnym zadowoleniem, przestając skupiać się na zauważeniu niewidzialnego, a zamiast tego skupiając się na śladach krwi na ziemi. Czyli jego przypuszczenia się potwierdziły - zraniony przeciwnik był łatwiejszy do zauważenia, bo zdradzała go jego własna krew. Plan się powiódł. Teraz tylko wystarczyło nie pozwolić na to, by wampir przestał krwawić, a jego niewidzialność nie będzie już takim problemem.
Nie chciał jednak zdradzić się z tym, jaki miał plan, ani że wiedział, gdzie był jego przeciwnik. Zamierzał wykorzystać jego pewność wynikającą z niewidzialności, przeciwko niemu. Dlatego nawet się nie odwrócił, gdy kątem oka dostrzegł krople krwi za sobą. Wciąż stał w miejscu, rozglądając się na boki i udając, że nieudolnie szuka przeciwnika spojrzeniem, choć tak naprawdę był gotowy do skoku w tył, by znaleźć się niemalże pod krwiopijcą i łatwiej go chwycić, może nie za gardło, bo to raczej nie będzie takie proste, ale za drugą rękę, którą prawdopodobnie ten będzie miał wyciągniętą w jego stronę. Nie tylko będzie mógł zranić jego drugie ramię i poranić mięśnie tak, by trudno było mu nią ruszać, ale z takiej pozycji nie powinien mieć problemu, by pociągnąć rękę w tył i niemalże przerzucić wampira przed siebie na ziemię. Wtedy rzucenie się z zębami na jego głowę nie powinno być już takim problemem.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptySob 27 Maj 2023, 21:37

Trzeba było przyznać, że dzisiejszy trening był zdecydowanie najbardziej imponujący. Zupełnie jak by nie był już zwykłą lekcją, a egzaminem. Sprawdzianem ile tak naprawdę River wyciągnął z ostatnich dni. A ewidentnie wyciągnął dużo. Viktor oglądał tą walkę wręcz z swego rodzaju radością. Zupełnie jak by oglądał dobry mecz i jego drużyna wygrywała. River zachowywał się inaczej... Naprawdę jak by pies przypomniał sobie, że jest wilkiem. Kiedy John uderzył nim o kraty, lekko zmrużył oczy i niemal gwizdnął, jednak reakcja jednookiego... Sprawiał dziwne wrażenie, że nawet jeśli na pierwszy rzut oka przegrywał, to wszystko szło zgodnie z jego planem. Na odpowiedź co do wypychania go i oddania Viktorowi jako wystrój wnętrza, wampir się zaśmiał. Trochę upiorne bo mimo że zniknął to śmiech jak by chwilę unosił się w powietrzu. Viktor oparł się o kraty jak by chciał lepiej widzieć. River wiedział czego się spodziewać... A wyglądało na to że był zagubiony. Już otwierał usta żeby mu coś podpowiedzieć i na szczęście... Nie zdarzył, bo wyszło by jeszcze na to że się o niego martwił! Tymczasem wilkołak nagle sprawnie się odwrócił w chwili gdy kolejna kropla, oznaczająca że wampir rusza na niego, uderzyła o posadzkę. To stało się szybko... John zapewne planował złapać Rivera od tyłu i zwyczajnie zakończyć to skręcając mu kark. Tymczasem jednooki odwrócił się i skoczył. Nie mogło być mowy o precyzyjnym wymierzeniu ataku. Jego zęby zatopiły się w mięsie i dopiero gdy doszły do kości pojawiła się dłoń którą złapał prawdopodobnie w momencie gdy John chciał go złapać. Wilkołak wgryzł się lekko powyżej nadgarstka i w towarzystwie przekleństw powoli widoczna stawała się ręka, ramię, klatka piersiowa i tak dalej póki nie zobaczył całego wampira usiłującego się wyrwać zupełnie jak by bawił się z Riverem szarpakiem, a nie usiłował odzyskać rękę.
- Ty pieprzony... - warknął, ale nie dokończył bo River szarpnął w tył wytrącając z równowagi wampira.
Drugie ramię było na tyle poszarpane że zamiast się na nim wesprzeć upadając, on uderzył twarzą o twardą ziemię. Mimo że po twarzy popłynęła mu krew z nosa, a oba ramiona nie nadawały się do walki, nie poddawał się i użył jedynych sprawnych kończyn... Odchylil się gdy River chciał zaatakować jego głowę i wyprowadził kopniaka. Na wiele się to jednak nie zdało... Nie był przecież w stanie walczyć saymi nogami przed sprawnym wilkołakiem.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptySob 27 Maj 2023, 23:59

Unoszący się przez moment sam uśmiech Johna w powietrzu, niezbyt przeraził jednookiego. Fakt dziwnie to wyglądało, zobaczyć coś takiego w rzeczywistości, ale sprawiło jedynie, że prychnął ni to rozbawiony, ni to odrobinę poirytowany, popisywaniem się wampira. Taki uśmiech unoszący się w powietrzu skojarzył mu się z Kotem z Cheshire. Było to o tyle zabawne, bo w tym wypadku wychodziłoby na to, że jednooki był Alicją, ale w ogóle nie wiedział, kim miałby być Victor. Szalonym kapelusznikiem? Białym królikiem? Niby wszedł za nim do tej króliczej nory, ale ciężko byłoby mu nazwać te magazyny Krainą Czarów. Chociaż... był to trochę inny świat, więc może rzeczywiście była to Kraina Czarów, a blondyn reprezentował tu Białego Królika.
Nie był to jednak najlepszy moment na tego typu rozmyślania. Musiał się skupić na walce, a dokładnie na uważnym obserwowaniu śladów krwi i wyczekiwaniu na odpowiedni moment do kontrataku. Inaczej mogłoby nie być za ciekawie, gdyby na dłuższą chwilę się rozkojarzył i błądził myślami gdzie indziej. Odetchnął głęboko, niemalże zaraz wstrzymując powietrze, nim gwałtownie rzucił się do ataku. Był wymierzony na oślep, więc nawet nie stawiał na precyzję czy jakiś konkretny cel. Chciał po prostu ugryźć wampira, najlepiej łapiąc go szybciej, niż ten by go złapał. I udało się. Co prawda początkowo nie wiedział, w co wbijał zęby, ale najważniejsze było, że coś ugryzł i jednocześnie uchronił się od ataku krwiopijcy. Dopiero po chwili spostrzegł powoli wyłaniającą się z niewidzialności postać Johna. Nie zamierzał zbyt długo stać bezczynnie, by nie przyszedł do głowy wampirowi jakiś pomysł na to, jak uwolnić swoją rękę z paszczy wilka. Zwłaszcza że zaraz niemalże zaczęli walczyć o tę rękę - John chciał ją wyrwać z pyska jednookiego, a ten za wszelką cenę nie chciał jej puścić. W końcu pociągnął z całej siły, by przewrócić krwiopijcę i móc wykonać kolejny atak.
Szczerze nie spodziewał się, że w tak nieciekawej sytuacji, leżący na ziemi wampir z niesprawnymi rękami, wciąż będzie próbował się bronić. Niepotrzebnie przedłużał to, co nieuniknione. Zbyt pewny siebie skoczył w stronę głowy wampira i od razu zarobił kopniaka od niego. Może niezbyt mocnego, bo z tej pozycji John nie miał za bardzo jak się porządnie zamachnąć nogą, nie mniej komplikowało to sytuację. Jednooki lekko się skrzywił i zaczął okrążać powoli wampira, obserwując go uważnie i szukając jakiejś luki. Obawiał się jednak, że nie obejdzie się bez unieszkodliwienia jego nóg, rzucił się więc na nią od boku, by nie zarobić w pysk z buta z drugiej nogi. Okazuje się, że atak frontalny rzadko kiedy jest dobrym rozwiązaniem.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 28 Maj 2023, 19:19

Nooo gdyby River opisał na głos obraz z jego wyobraźni na pewno miał szansę na pokonanie wampira atakiem śmiechu. Przynajmniej Viktora na pewno by rozbawiła wizja siebie z króliczymi uszami, a Rivera w niebieskiej sukience. Jednak owy obraz nie wyszedł nigdy po za głowę samego Rivera-Alicji więc nie było sensu się nad tym rozwodzić. Zwłaszcza że walka trwała w najlepsze. John zdecydowanie nie chciał od tak dać się zabić. Mimo że znajdował się w wiele gorszym położeniu niż zakładał jeszcze chwilę wcześniej. Wyglądało na to że chwila w której River zaskoczył wampira i zranił go po raz pierwszy przeważyła nad wynikiem starcia. Widzieli to wszyscy... Obserwujący i walczący chociaż sam John nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. Tak naprawdę w obecnym stanie niewiele mógł już poradzić, nawet w oczach Viktora odwlekał jedynie nieiluniknione. Chociaż należał się mu swego rodzaju szacunek za wolę walki. Gdy udało mu się zmusić Rivera do odstąpienia uniósł się nieznacznie by móc obserwować jak ten go okrąża. Niczym rekin pływający wokół rannej foki. Nie mógł polegać na rozszarpanym nadgarstku... A ramię z drugiej strony i tak obficie krwawiło i bez zmuszania go do wysiłku. Jeśli walka się jeszcze przeciągnie to i tak się wykrwawi. Tak naprawdę... Gdyby River teraz poczekał czas odwali robotę za niego. Nikt w końcu nie zjawi się nagle aby udzielić wampirowi zdrajcy pomocy. Splunął krwią na ziemię i zrobił jedyną rzecz jaką mógł. Rozpłynął się w powietrzu. Jednak nawet Viktor prychnął gdy to zobaczył. Jaki sens miało stawać się niewidzialnym gdy na ziemi za tobą zostawał dosłownie ślad jak po gigantycznym, krwawym ślimaku. Naprawdę nie rozumiał, na co liczył?na podłodze pojawił się zakrwawione odbicie ręki co oznaczało dwie rzeczy... Próbował odpełznąć i nabrać dystansu żeby spróbować wstać...no i byk tyłem do przeciwnika... Głupiec. River który tylko czekał na okazję bez problemu mógł teraz mniej więcej ocenić położenie nóg i wgryźć się w bok jednej. Rozległ się kolejny krzyk i wampir się pojawił usiłując wymierzyć cios w zdrowe oko Rivera z łokcia swoją ręka z poszarpanym ramieniem. Kolejny słaby pomysł. Ranny nadgarstek go nie utrzymał dość długo i jedyne co z tego wyszło to to że wylądował na plecach ciężko dysząc.
- Idźcie do diabła... Oboje! - warknął i przymknął oczy tym samym poddając się wreszcie.
Viktor zastukał lekko w kraty i odsunął się od nich. Nie otwierał drzwi póki River nie dokończył roboty... Ale była to już i tak tylko formalność dlatego dalej nawet nie obserwował tylko przygotował się do wpuszczenia "ekipy sprzątającej".
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 28 Maj 2023, 20:01

Ten wampir... Jego wola walki mimo beznadziejnej sytuacji, z góry przesądzonego wyniku tego starcia trochę przypominała jego własną, gdy zostali zaatakowani z Karan i za wszelką cenę chciał ochronić ukochaną i przegonić napastnika. Dlatego nawet nie pomyślał o tym, by wyśmiać Johna za jego nieudolne próby ucieczki po staniu się niewidzialnym. Wiedział, że nie powinien, bo ten krwiopijca przyczynił się w jakimś stopniu do powstania mordercy jego żony, ale i tak był pełen podziwu i szacunku do niego. Przez to, że póki jeszcze mógł coś zrobić, nie zamierzał się poddawać.
Był pewien, że skoro już zabił pierwszego przeciwnika, z zadaniem ostatecznego ciosu temu nie będzie miał większego problemu. Mylił się. Czuł się okropnie, gdy chwycił zębami nogę wampira, sprawiając, że znów stał się widzialny. Widział, jak chciał się jeszcze bronić, wyprowadzić bolesny cios w jedyne oko wilkołaka, gdyby tylko poraniona ręka, na której się wspierał wytrzymała odrobinę dłużej. Wprawdzie niewiele by to zmieniło, ale na pewno John zyskałby tym nieco czasu, nim jednooki otrząsnąłby się po tym ataku. Niestety tak się nie stało i sam wilk nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Naprawdę potwornie się czuł, jakby tym ugryzieniem w nogę, wyrwał i rozszarpał na strzępy resztki nadziei, która jeszcze się tliła w tym półkrwi wampirze. To jak pozostał na plecach, jedynie ciężko oddychając i zamykając po chwili oczy, całkiem się poddając... Było niemalże jak bardzo mocny cios wymierzony w twarz.
Puścił jego nogę i podszedł ostrożnie do niego, patrząc na wampira ze szczerym żalem i współczuciem w oku. Zdecydowanie nigdy tego nie polubi.
- Spoczywaj w spokoju - burknął cicho, łagodnym tonem, nim chwycił i zacisnął zęby na gardle wampira. Nie chciał tego robić, ale wiedział, że nie było innego wyjścia.
Tym razem... jakby niedobrze mu się zrobiło, gdy niemalże czuł na języku i w gardle uciekające z krwiopijcy życie, wraz ze spływającą mu do przełyku jego krwią. To było naprawdę okropne uczucie.
Odszedł od Johna z położonymi po sobie uszami i lekko spuszczoną głową. Wrócił na środek areny i usiadł grzbietem do sprzątaczy i martwego wampira, czekając, aż przyjdzie... ostatni skazany. Jednocześnie starał się opanować to paskudne uczucie, niemalże wywracające jego żołądek do góry nogami.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 28 Maj 2023, 20:57

Z jednej strony... To dobrze o nim świadczyło, River miał w sobie duże pokłady współczucia dla innych. Nawet gdyby ci inni nie mieli tego samego dla niego. Nie zabijał niewinnych... Dostał dzisiaj okazję pozbycia się osób które przynajmniej częściowo przyczyniły się do śmierci jego żony i dziecka. Sam Viktor... Nie do końca pojmował tego wahania wilkołaka. Ale z drugiej strony... On dawno temu nauczył się uodparniać. Żył w tym brutalnym, jak by alternatywnym świecie dłużej niż River który wiódł życie ułożonego, domowego wilkołaka ukrywającego się za ludzką maską. Nie... Viktor nie czuł zupełnie nic gdy River wgryzał się w gardło kolejnego wampira... Wampira którego on sam znał przecież z widzenia. Może zdarzyło im się zamienić kilka zdań? No i był jednym z nich... Służyli tej samej pani... A jednak... Ich zdrada jedynie go rozdrażniła, a dziś... Nie czuł zupełnie nic względem nich. Na odpowiedź Rivera John się tylko zaśmiał, nawet nie otwierając oczu. To nie była nawet prowokacja... Zwyczajnie, wśród wampirów panowało przekonanie że... Dusza, niebo... piekło czy cała reszta to tylko wymysły. Byli... Jak zwierzęta, więc co mogło czekać na końcu? Spokój? Potępienie? Nie... Wielu wierzyło że tak na prawdę na końcu nic nie ma... Bo skoro nie mieli duszy, to co mogło ich czekać? Nie próbował jednak już podstępów... Nie było po co. Pozwolił Riverowi zakończyć jego kolejny trening. Gdy martwe ślepia wampira zastygło w punkcie gdzieś na suficie, Viktor otworzył drzwi wpuszczając tym razem dwójkę pracowników. Wynieśli wampira, a posadzkę na której leżał zlali wiadrem wody. Viktor przyglądał się temu opierając się o framugi... Jednak gdy zobaczył tempy wzrok wilkołaka skrzywił się.
- River... Chodź na przerwę... Posprzątają tu trochę. - zaproponował i odbił się od framugi idąc na metalowe schody prowadzące do jego gabinetu. Darował sobie jednak wspinanie po nich, a tylko usiadł na trzecim szukając swojej paczki fajek... Ile to dzisiaj ich wypalił? Stracił rachubę... Ale chyba coś powinno zostać...
- Jeszcze masz czas żeby się wycofać. - rzucił nawet na niego nie patrząc tylko postukując swoje kieszenie.
Gdzie te pieprzone fajki!
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 28 Maj 2023, 21:39

Nie zamierzał patrzeć na to, jak wynoszone było ciało wampira, jak czyścili z krwi miejsce, na którym został zabity przez wilkołaka. Zwłaszcza że zachowywali się jakby nigdy nic, jakby po prostu ktoś przypadkowo wylał kawę na podłogę. Domyślał się, że skoro taką robotę mieli, że... zabierali martwe ciała, byli przyzwyczajeni do ich widoku. Ot kolejne zwykłe zlecenie. Czym tu się przejmować skoro oni mieli tylko posprzątać?
Skrzywił się z niezadowoleniem i cicho zawarczał pod nosem. Ciężko mu było to znieść. Nie ruszył się jednak z miejsca, starając się o tym nie myśleć i zignorować ich obecność, uznając to za lepsze rozwiązanie, niż jakby miał dać się ponieść emocjom i zrobić niewinnym osobom krzywdę. Odetchnął głęboko, by się uspokoić i usłyszał głos Victora. Spojrzał zdezorientowany w jego stronę, bo nie wiedział, co się dzieje. Nie mieli przecież za wiele czasu, choć skoro miał to być jego ostatni dzień "ćwiczeń".
- Ta... Jasne... - burknął, niezbyt przekonany, ale wstał z miejsca i poszedł w stronę wyjścia z areny. Pochmurne spojrzenie miał cały czas wbite w ziemię, byleby nie patrzeć w stronę tych "sprzątaczy". Nic mu nie zrobili, nie znał ich, a mimo to i tak czuł wobec nich niechęć i odrazę. Nie rozumiał tego.
Odetchnął głęboko, gdy przechodził korytarzem. Kiedy usłyszał słowa Victora... aż go zamurowało. Podniósł na niego spojrzenie, nie rozumiejąc, co tym razem blondyn wymyślił.
- Nie śmieszne. Musisz się bardziej postarać - prychnął odrobinę poddenerwowany i westchnął, pokonując resztę odległości dzielącą go od wampira siedzącego na schodach. Nie wchodził po nich, tylko usiadł pod ścianą na samym dole. Chwilę milczał, wpatrując się w podłogę pod swoimi łapami, na moment też się skupił na protezie.
- Victor... Proszę cię. Nawet mnie nie denerwuj - ostrzegł spokojnym, dużo pewniejszym tonem.
- Doceniam to... że chcesz dobrze, ale jest już zdecydowanie za późno, by się wycofać, bo wtedy... zabiłbym te wampiry po nic. Bez powodu. Rozumiesz? Nie chrzań mi więc o możliwości wycofania się, po tym wszystkim, co zrobiłem, by dojść do tego momentu. Po wszystkich staraniach i poświęconym czasie twoim i Georga. Jeśli masz inne zdanie w tej kwestii, trudno, ale ostrzegam cię, że nie mam teraz odpuścić. Wołaj tego ostatniego skazanego na śmierć albo wołaj swoją ekipę sprzątającą od martwych ciał, żeby i mnie stąd wynieśli. - W miarę jak mówił, wpatrując się czujnie w wampira, jego ton stawał się coraz mocniejszy i bardziej stanowczy. Zaczął spokojnie, by zacząć w trakcie cicho warczeć, a ostatnie zdanie niemalże wyszczekał z warczeniem w stronę blondyna, niczym wściekły pies próbujący zerwać się z łańcucha i dopaść intruza kręcącego się po jego terenie.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 28 Maj 2023, 22:10

Pierwszy raz zawsze był trudny... Ktoś mógł by powiedzieć że Viktor za dużo wymagał... Świeżakowi dał nie tylko do pokonania wampiry w pierwszym dniu funkcjonowania protezy. Ale przede wszystkim kazał mu zabić trzy osoby... Wampir... Wilkołak czy człowiek... Wyglądali tak samo, tak samo czuli, myśleli... Może o czymś marzyli? On o tym nie myślał... Już nie, ale River ewidentnie tak. Zamiast dozować mu te przeżycia, on rzucił mu całą trójkę. Po pierwszym razie ludzie miewali traumy... Czasem w nocy budziły ich koszmary, czasem mieli zwidy krwi na rękach. Może faktycznie dużo wymagał ale taki już był... Nie owijał w bawełnę, a jak czas gonił to czas gonił i kropka. Zabrał go teraz z areny żeby za dużo nie myślał... Ah! Były! Wyjął z kieszeni wymientolone pudełko po papierosach i znalazł w nim ostatnią sztukę.
- Pewnie dlatego pracuje tutaj, a nie jako aktor komediowy. - odburknął na odpowiedź Rivera i odpalił papierosa.
Powarkiwania Rivera nie robiły na nim wielkiego wrażenia. Nie dlatego że nie czuł aby River był dla niego zagrożeniem jako takim... Po prostu wiedział że nic mu nie zrobi i zwyczajnie przemawiają przez niego emocje. Strzepnął popiół z papierosa i dopiero wtedy spojrzał na wilkołaka.
- Nie jest za późno... Robię to od kiedy Lawrence zmisił mnie do zabicia kolegów. Pójdziemy w kilku chłopów i ubijemy to bydlę... Te wampiry które zabijasz to kanalię... Litujesz się nad nimi podczas gdy oni nawet jedną myślą nie wrócili do przypadkowych ofiar ich pojebanego eksperymentu. Uznaj ich zabicie za dokonanie zemsty i wracaj do domu. - powiedział bez zbędnych emocji
- Masz miękkie serce... Nie mówię że to źle, zwyczajnie to nie twoja bajka. Jeśli wrócisz na ring to musisz sobie zdać sprawę z pewnej bardzo ważnej rzeczy... K9 prawdopodobnie cię nie pamięta... Ciebie ani twojej żony. Nie mamy wabika, a to oznacza że nie wprowadzimy go w stan w którym widziałeś go ostatnim razem. Możliwe że nie znajdziemy tam besti... Tylko wystraszonego może zagubionego faceta. Mimo to... Nie wolno ci się będzie wahać. Jeśli wrócisz na ring... Jeśli ruszymy na k9... Pamiętaj, to nie Ty ich zabiłeś... Zrobił to Robert, robiąc to co robił. - dokończył zaciągając się papierosem i wstał.
- Przejdź się... Pomyśl chwilę... Jak za dziesięć minut nie wrócisz... Ja go zabije i wrócimy do tematu gdy wrócę z bagien. - dodał i nie oglądając się na jednookiego wrócił na arenę z której właśnie skończyli spychanie wody zabarwionej na czerwono do rynien bo bokach.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyPon 29 Maj 2023, 18:31

Victor dobrze podejrzewał, że River nic by mu nie zrobił, bo nie miał w ogóle takiego zamiaru. Jego warczenie nie wynikało z gniewu, a przez to, że był zagubiony i przytłoczony wszystkimi myślami, które kotłowały mu się w głowie. Nie potrafił sobie z tym wszystkim psychicznie poradzić i zwyczajnie dopadły go wyrzuty sumienia. Nawet pomimo tego, że te wampiry miały związek z Robertem i dołożyły od siebie cegiełkę podczas tworzenia K9. Myślał, że lepiej sobie poradzi z zabijaniem, w końcu był w połowie zwierzęciem, polował i zabijał, by zdobyć świeże mięso. Poza tym bez wahania rozszarpałby Roberta na strzępy, gdyby Virgo go nie powstrzymała. Wobec Flyna również nie miał przyjaznych zamiarów, gdy ten uderzył Leah, ale nie zdołał go znaleźć. Tym bardziej nie rozumiał, dlaczego teraz tak był tym przytłoczony.
Słowa Victora wcale nie pomagały mu poczuć się lepiej. Mógł jedynie docenić to, że przynajmniej wampir był szczery. Bezwzględny, ale szczery. To było jak kopanie leżącego, zwłaszcza gdy jasno dał do zrozumienia, że wilkołak się zwyczajnie do tego nie nadawał, choć nie powiedział tego wprost. Wilkołak od siedmiu boleści. Krwiożercza bestia niewarta funta kłaków. Mógł od razu powiedzieć, że z ułożonych, udomowionych psów, nie da się zrobić wilka. Żaden z nich nie musiałby się wtedy tak męczyć przez ostatnich kilka dni.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mógłby spotkać zwykłego człowieka, a nie okrutną bestię, która odebrała mu żonę. Może nie koniecznie podczas samej walki, ale choćby po uśmierceniu K9. Anisha o tym wspomniała, a mimo to wciąż był gotów brnąć dalej w to bagno, by w końcu móc stanąć naprzeciw niego. Teraz ta możliwość wisiała na włosku. Czuł, jak przelewała mu się przez palce. I to z powodu własnej naiwności i miękkiego serca. Zbyt często to ostatnio słyszał i zaczynał powoli wątpić, by to była jakakolwiek zaleta i komplement.
Nic się nie odezwał, jedynie siedział ze spuszczoną głową. Oparł się plecami o ścianę, przybierając nieco bardziej ludzkich kształtów, choć wciąż był porośnięty futrem i miał typowo wilcze rysy, niżeli ludzkie. Złapał się za głowę uzbrojoną w pazury dłonią i westchnął ciężko. Zastanawiał się... czy nie lepiej byłoby dla wszystkich, gdyby rzeczywiście zrezygnował z tej całej szopki. Karan... zdecydowanie nie chciałaby, aby ktokolwiek ginął w jej imieniu. Nie chciałaby, aby River podążał ślepo za zemstą i się przy tym narażał. Powinien skupić się na odnalezieniu szczęścia i ułożeniu sobie życia na nowo. I naprawdę, by chciał, ale nie potrafił, przez świadomość, że ten potwór znów mógłby rozerwać jego szczęście na strzępy. Wychodziło więc na to... że robił to wszystko wyłącznie dla siebie. Chciał odzyskać w ten sposób utraconą dumę. Chyba że potwór zdoła mu się wyrwać i uciec nim jednooki zdąży odebrać mu życie, ale do tego nie zamierzał dopuścić.
Victor miał rację. Nie nadawał się do tego, bo nie był katem i nigdy nie chciał nim być. Był drapieżnikiem, a polowanie jego naturą. To było coś zupełnie innego od takiego zwykłego wykańczania podsuniętych mu przeciwników na srebrnej tacy. Osłabionych, zmęczonych i zestresowanych. Pozbawionych najmniejszej szansy na ucieczkę. Żal mu było tych wampirów, bo miały być tylko częścią widowiska na arenie pełnej lwów. Takiego losu nie życzyłby najgorszemu wrogowi. Nie zamierzał brać w tym przedstawieniu dalej udziału, ale nie zamierzał też pozwolić, by kto inny dorwał tamtego wilkołaka. To była jego zdobycz i nie da jej sobie odebrać.
Podniósł się z ziemi, ale nie wrócił na cztery łapy, tylko szedł na dwóch, wyprostowany z determinacją i uporem w oku. Wszedł na arenę i spojrzał na Victora.
- Masz rację. Nie nadaję się do tego, bo to nie jest mój cyrk ani małpy. Jeśli ty albo któryś z wampirów spróbuje ruszyć K9, obiecuję ci, że rozszarpię na strzępy. On jest mój i wara wam od niego - burknął stanowczym tonem, patrząc nieustępliwie w oczy wampira. W tej jednej kwestii nie miał zamiaru odpuścić. Tym bardziej że Virgo mu obiecała, że będzie mógł własnoręcznie pozbyć się zmutowanego wilkołaka. Miał tylko nadzieję, że chociaż ona nie zamierzała w tej sprawie wykorzystać jego głupoty i naiwności. Inaczej... musiałby przyznać rację Augustowi, że wampirom nigdy nie powinno się ufać. A bardzo nie chciał stawać po stronie starego, okrutnego wilkołaka.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyPon 29 Maj 2023, 22:20

W zasadzie.... Viktor nie mówił tego wszystkiego żeby dokopać Riverowi. Nie mówił tego bo uważał go wciąż za kanapowca! W jego wampirzych oczach... Jednooki zrobił w tym krótkim czasie olbrzymi sus naprzód... Tylko że wciąż był to jeden sus... Dziś z litością patrzył na ludzi którzy stworzyli zwierzę odpowiedzialne za śmierć jego żony. Za dwa dni stanie twarzą w twarz z jej mordercą. Tyle że nawet Viktor nie był w stanie do końca stwierdzić co zastaną...w jakim stanie psychicznym był k9? Najprościej było by gdyby po prostu był psychopatą. Był by niebezpieczny... Prawda, ale przynajmniej w nikim nie odezwały by się wyrzuty. Ale jeśli nie? Jeśli psychicznie będzie wtakiem... A agresją reaguje jedynie na wyuczone wabiki? Trudniej zabić wystraszonego mężczyznę błagającego o litość... Był jeszcze trzeci scenariusz który napawał Viktora największym lekiem... Jeśli Robert poprzez tortury zniszczył psychikę chłopaka do tego stopnia że doprowadził do choroby psychicznej... Jeśli ten miał rozdwojenie jaźni i spotkają zwykłego, nieświadomego mężczyznę? Co wtedy? Dla niego sprawa była by jasna... Zabiciego będzie tylko prostsze... Ale dla Rivera? Nie chciał żeby ten rezygnował... Rozumiał chęć zemsty... Ale on musiał wiedzieć, że jednooki nie nawali w kluczowym momencie. Nawet nie chodziło o misję... Zawahanie w nieodpowiednim momencie mogło doprowadzić do ofiar. Dlatego zostawił Rivera samego z myślami. Kończyli sprzątanie gdy wszedł na arenę, ostatnia barwiona czerwienią wodą właśnie spływała w boczne rynny gdy włożył jedną rękę do kieszeni podczas gdy drugą wyjął papierosa z ust żeby wypuścić dym. Został sam na arenie ale nie chciał poganiać Rivera. Mężczyzna musiał zrozumieć czego chciał. Gdy pewnie wszedł na arenę... Był przekonany że już wiedział. Ale jego słowa zupełnie zbiły go z tropu. Zaciągnął się ostatnim papierosem i nawet nie patrząc na Rivera wysłuchał go do końca by wypuścić dym z boku.
- Powiem to tylko raz... Nie groź mi. - odpowiedział dosyć chłodno, chociaż jego twarz nie wyrażała jakiegoś specjalnego gniewu.
- Twoje prawo ubić to stworzenie... Tak jak panienka miała prawo do krwi Roberta. Wiesz gdzie tkwi różnica? Ona się nie wahała... Ty się zawahasz i mogę powiedzieć to już w tej chwili. Za dużo myślisz... Za bardzo próbujesz usprawiedliwić... Szukasz w nich czegoś co nie istnieje. Jeśli tak do tego podejdziesz albo go nie zabijesz i narazisz nas na niebezpieczeństwo... Albo mimo osiągnięcia celu nie wybaczysz sobie. Wyrzuty sumienia potrafią miażdżyć, budzić koszmarami w nocy, nie dają się znieść...naucz się nad nimi panować albo mówię poważnie... Nie zgodzę się żebyś szedł z nami. - dokończył i wyjął pistolet zza paska.
- Oczywiście, panienka nie będzie zadowolona... Ale jestem pewien że po wyjaśnieniu zrozumie że to dla twojego dobra. - przeladował i odbezpieczył broń gdy o drzwi uderzył kolejny przeciwnik.
- Więc?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyWto 30 Maj 2023, 16:23

Victor bardzo mocno nie doceniał determinacji i samej chęci zemsty jednookiego. Ten byłby w stanie rzucić się na każdego z mocno pokiereszowaną twarzą po prawej stronie. Nie ważne kto to by był. Niewinne dziecko, czy ledwo zipiący staruszek. Każdy z taką blizną mógłby okazać się K9 i nie zastanawiałby się, czy to rzeczywiście on, czy jedynie jakiś przypadkowy przechodzień, który akurat miał podobną bliznę. Zdecydowanie wolał starego, normalnego Victora, bo z tym tutaj coś nie potrafił się dogadać. No i jego dobry humor również szlag jasny trafił.
Powstrzymał się od jakiejkolwiek odpowiedzi, czy poprawienia wampira, że nie groził mu, a go tylko przyjacielsko ostrzegał. Nie chciał się kłócić, bo nie był to najlepszy czas ani miejsce. Nie chciał mieć też w Victorze wroga. Niestety. Blondyn chyba miał inne zdanie w tym temacie. Doskonale wiedział, jak ważna jest to sprawa dla jednookiego, a mimo to co chwila sugerował, że może dojść do sytuacji, że potwór wcale nie zostanie zabity przez Rivera. Zwłaszcza że im częściej o tym wspominał, tym mocniej utwierdzał wilka w przekonaniu, że prawdopodobnie blondyn w ogóle nie miał zamiaru zakończyć razem z nim w tej sposób tego zadania.
Powstrzymał się, by nie wyśmiać Victora, gdy ten zaczął troskliwie wymieniać, jakie to koszmary albo wyrzuty sumienia mogłyby po tym gryźć jednookiego. Nie miał pojęcia, że on i tak już się z tym wszystkim mierzy. Wciąż nie może sobie wybaczyć, że nie zdołał ochronić najbliższej swojemu sercu osoby, a wydarzenia z tamtego dnia wciąż potrafią go prześladować w koszmarach. Victor nie miał o niczym pojęcia, a River nie zamierzał mu tego wyjaśniać, bo wiedział, że krwiopijca i tak nic nie zrozumie.
Zmrużył oko i zjeżył sierść, cicho warcząc, gdy powiedział, że od niego zależy czy w ogóle wilk z nimi pójdzie. Wzmianka o tym, że Virgo mogłaby go poprzeć, a nie jednookiego, było jak gwóźdź do trumny. Jego oko groźnie błysnęło intensywnie złotym kolorem, gdy obnażył zęby, lecz nagle, jakby wziął swoje nerwy na wodze. Wciąż się jeżył i marszczył nos z wrogim spojrzeniem, ale nie wyglądało, jakby był gotów rzucić się Victorowi do gardła. Skoro blondyn chciał mieć w nim wroga, niech tak będzie.
Podszedł do Victora i złapał zdrową dłonią za jego rękę, wbijając w nią pazury.
- Wiesz co? Jesteś chujem. I to najgorszym, jakiego spotkałem - burknął mu tylko w twarz, po czym puścił go i odszedł na środek areny, ostatnich kilka metrów pokonując na czterech łapach. Był odwrócony plecami do blondyna i nawet nie zerknął na niego przez ramię.
- Dawaj tego ostatniego i kończmy tę szopkę, żebym mógł już spadać do domu - zawarczał chłodno, skupiając spojrzenie na drzwiach, do których już się dobijał ostatni przeciwnik.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyCzw 01 Cze 2023, 22:24

Cóż... Znali się kilka dni, oczywiście chociaż oficjalnie tego nie przyznawał polubił wilkołaka w tym czasie. Czy go nie doceniał? Była na to dosyć spora szansa, jednak w ciągu tych kilku dni River robił wrażenie miłego gościa... Nie wielkiego wojownika, a tym bardziej mordercy. Gdy dziś zobaczył go na ringu, naprawdę pomyślał że te treningi dały efekt! Przemyślane ataki... Pułapka... Zupełnie jak by River naprawdę się w tym odnalazł. Czar prysł gdy przychodziło do dobicia ofiary. To nie tak że Viktor miał mu za złe to... "miękkie serce", wręcz przeciwnie! On dawno był stracony a River mógł żyć dalej jak gdyby nigdy nic. Jednak powiedzieć że kierowało nim tylko dobro jednookiego było by dużym niedopowiedzeniem. Była jeszcze druga ważna jeśli nie ważniejsza od samopoczucia Rivera sprawa. Misja... A mówiąc dokładniej ryzyko jakiego się podejmowali. Mogli tam zginąć... Było tak wiele rzeczy które mogły pójść nie tak... Nie chciał do tej długiej listy dokładać rozchwianego emocjonalnie wilkołaka. Panowanie nad emocjami dalej mu nie wychodziło co tylko potwierdził swoim zachowaniem. Gdy pazury wbijały się w jego rękę poświęcił jej tylko jedno spojrzenie by zaraz skupić je na złotym slepiu przed chwilą sobą. Na ból zareagował jedynie lekko zmarszczonymi brwiami.
- Wiem. Nie możesz powiedzieć że nie ostrzegałem. Nigdy też nie mówiłem że będę wyrozumiałym nauczycielem. - odpowiedział chłodno i gdy River go puścił, strzepnął z ręki nieistniejące pyłki po czym lekko ją rozmasował.
- Szczerze... Nie rozumiem cię. - dodał jeszcze i opuścił arenę zamykając za sobą drzwi.
- Chcesz ubić psa... A litujesz się nad znęcającymi się nad nim właścicielami którzy nauczyli go gryźć. - przyznał wyjątkowo... Szczerze.
Tak, zgadzał się że k9 musiał zginąć i to nie podlegało żadnej dyskusji. Tak samo zgadzał się z tym, że zginąć muszą wszyscy którzy go stworzyli. Sam zabił większość, Riverowi zostawiając trzech... I wyszło na to, że dziś była najcięższa chwila jego treningu. Nie tylko przez samą trudność fizyczną. Zajął miejsce przy kratach i mimo że widział jak pracownik w korytarzu czeka na znak chwilę jeszcze przyglądał się odwróconemu do niego tyłem wilkowi. Wampir za drzwiami zastukał kilka razy o drzwi... A on miał coraz większe wrażenie że ta walka pójdzie naprawdę źle. Mimo to... Dał mu szanse, dając znak aby wypuścili jego przeciwnika. Wampir był... Dosyć młody, może koło dwodziestu kilku lat. Kasztanowe włosy, ciemnoniebieskie oczy. No i tak jak poprzednicy podarte i pobrudzone ubrania ktore sugerowały, że jeszcze dziś rano był porządnie ubrany.
- Viktor! Ty gnido, chodź tu tchurzu! - chłopak tak jak poprzednicy natychmiast rzucił się w stronę wampira, z tą różnicą że on go uderzył.. Gdy tylko zbliżył się do krat otworzył usta i wydał z siebie wysoki dźwięk. Nie tylko nieprzyjemny ale sama fala uderzeniowa trafiła Viktora który nie spodziewał się bezpośredniego ataku... Aż wylądował na ziemi a z ucha popłynęła mu odrobina krwi.
- Chodź, załatwmy to jak mężczyźni! - tym razem blondyn prychnął wycierając krew mankietem.
- Tworzenie mutanta który po kryjomu wbije nóż w plecy kobiety która dała ci dach nad głową też było taki po męsku? - rzucił podardliwie.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyPią 02 Cze 2023, 18:54

Te treningi naprawdę wiele mu dawały. Nie tylko wynosił z nich wiedzę i przydatne umiejętności, ale również nowego siebie. Dosłownie i w przenośni. Był zdecydowany i dużo pewniejszy swoich możliwości oraz dzikiej natury. Prawdopodobnie, gdyby Victor w tym momencie podrzucił mu jakąś broń, bez wahania wróciłby do ludzkiej postaci, żeby z tej broni skorzystać. Nie mniej w ciągu tych ostatnich kilka dni spędzał zdecydowanie więcej czasu w wilczej skórze niż przez ostatnie kilka lat. Bardziej się z tym oswoił. Nie było to co prawda jeszcze pełne pogodzenie się z krwiożerczą bestią, którą miał pod skórą i jeszcze zapewne długa droga przednim, jednakże ewidentnie zmierzała to ku dobremu. Zwłaszcza że obecnie on i siedzący w nim wilk mieli ten sam cel i jednego wroga, a to już wystarczyło do zawieszenia topora wojennego i pojednaniu się, choć na kilka dni.
Z dzisiejszego treningu prawdopodobnie wyniesie nawet więcej, niż oczekiwał tego Victor. Choć... może nie do końca, bo nigdy nie będzie bezlitosną maszyną do zabijania, nieważne mięsa armatniego wystawiłby przeciwko niemu blondyn. Zrozumiał dzisiaj jednak coś bardzo ważnego - naiwność i dobroć, potrafiły doprowadzić do zguby. Zaczął szczerze żałować, że nie posłuchał ostrzeżenia Augusta i zaufał wampirom w sprawie swojej zemsty, że pomimo jego przestrogi, wpadł na durny pomysł, by się z krwiopijcami dogadać. No to teraz miał sytuację bez wyjścia, w której to musiał robić za tresowanego pieska w tym przedstawieniu ku uciesze wampirów, bo inaczej nie będzie nawet mógł się zbliżyć do wilkołaka, który zniszczył wszystko, co kochał. Najgorsze było w tym wszystkim to... że nawet gdyby miał na tej arenie pogrzebać całą swoją dumę i sprzedać duszę diabłu, nawet wtedy nie będzie miał pewności, czy nie zostanie czasem odsunięty od tej misji. Od dokonania SWOJEJ zemsty! Dotarło do niego, jak ogromny błąd popełnił, że w ogóle... komukolwiek zaufał.
Nic Victorowi nie odpowiedział, nie spojrzał w jego stronę, ani też nie zwrócił choć jednego ucha, dając jakikolwiek znak, że go słuchał. Jedynie zastrzygł lekko rozciętym od bełta łowcy uchem, jakby latała koło niego jakaś irytująca mucha czy paproch i chciał go strzepnąć. On już swoje powiedział i nie zamierzał kontynuować tej i tak bezsensownej dyskusji. Wiedział, że wampir go po prostu nie zrozumie, nieważne jak obrazowo czy szczerze miałby mu to wyjaśnić. Miał już dość tego wszystkiego. Chciał jak najszybciej zakończyć ten cholerny trening, wrócić do domu, porządnie się umyć i zakończyć ten przeklęty dzień. Wiedział również, co będzie robił przez te ostatnie dni. Przede wszystkim się napije i porządnie odpocznie od tego miejsca, a szczególnie od cuchnącej fajkami blond pijawki. Nic więcej nie potrzebował do szczęścia.
Zjeżył sierść i zniżył się na łapach, praktycznie kładąc się na ziemi, by jak najbardziej zmniejszyć swoją sylwetkę i nie rzucać się w oczy dla kolejnego skazańca, który prawdopodobnie też zignoruje wilka, zbyt skupiony na Victorze. Odetchnął głęboko, uważając, by nie wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Całkiem znieruchomiał, niemalże wstrzymując oddech, gdy drzwi się otworzyły i wystrzelił z nich młody wampir. Nawet nie pomyślał o tym, że wyglądał praktycznie jak nieco starszy dzieciak od Sama. Zresztą i tak nie miało to większego znaczenia, skoro istniało spore ryzyko, że od przebiegu tej walki zależało czy w ogóle będzie mógł uczestniczyć w polowaniu na K9, czy nie. Na pewno z każdą chwilą coraz mniej wierzył w to, że wampiry rzeczywiście pozwolą mu samemu się uporać z tym mutantem. Naprawdę popełnił ogromny błąd, że w ogóle do nich poszedł z tą sprawą.
Gdy wampir był skupiony na Victorze, zaczął się do niego podkradać ostrożnie i bez pośpiechu, by się nie zdradzić za wcześnie. Dźwięk, który wydał z siebie krwiopijca, całkowicie go zaskoczył i zatrzymał na moment w miejscu. By choć trochę się od niego odciąć, położył sobie łapy na uszach, choć niewiele to dało, mimo że ten wampir nawet nie celował w niego tymi ultradźwiękami. Ale była to też pomocna informacja. Bolesna, ale pomocna. Atak frontalny odpadał. Zwłaszcza jeśli chłopak będzie poza zasięgiem jego skoku. Musiał się trzymać cały czas dość blisko, jeśli chciał mieć jakieś szanse w tym starciu, ale też dostatecznie daleko, by nie zostać kopniętym czy uderzonym rękami. Dałby sobie łapę obciąć, że i ten wampir potrafił zniknąć w jednej chwili. Zastanawiał się, jak było ze słuchem tego młokosa. Czy przez takie wrzaski miał przytępiony słuch, czy wręcz przeciwnie był jak nietoperz i słyszał zdecydowanie lepiej niż inne zwierzęta.
Podkradł się najbliżej jak mógł, na odległość skoku jak ostatnim razem, korzystając z tego, że zajęci byli "rozmową". Chciał w ten sposób zakamuflować odgłosy swojego cichego przemieszczania się, jeśli rzeczywiście chłopak miałby nadwrażliwy słuch. Najprościej byłoby rzucić się na jego kark i liczyć na to, że może jeden kieł przebije tętnicę z boku szyi. Niestety obawiał się, że to takie proste nie będzie. Lepiej byłoby go sprowadzić do parteru i wtedy wykorzystać okazję, zanim użyłby swojego wrzasku. Raczej na taką umiejętność, nie było sposobu, by ją jakoś unieszkodliwić. Ból gardła by pomógł albo chrypa, ale nie mieli czasu ani możliwości, by doprowadzić do tego, by wampir się nawet odrobinę przeziębił. O ile w ogóle mogli cierpieć na przeziębienie. Zostawało mu więc tylko atakowanie w formie obrony przed jego umiejętnością. Od razu zapobiegłby również znikaniu jak w poprzedniej walce. Chyba miał pewien pomysł.
- Ty! Ozzy Osbourne! Jak chcesz go zabić, spróbuj zaśpiewać sopranem! - zaszczekał wściekle, specjalnie chcąc zwrócić na siebie uwagę, nim wykonał skok. Chciał, by zaskoczony jego obecnością chłopak odwrócił się w jego stronę, mógłby wtedy skoczyć z zębami do jego krocza, od razu odgryzając mu przyrodzenie. Po czymś takim na pewno będzie jakiś czas krwawił i raczej nie prędko będzie mógł wydusić z siebie ten morderczy krzyk.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 04 Cze 2023, 19:46

Gdyby nawet rozmyślania Rivera były na głos, a nie jedynie w myślach... Trudno powiedzieć jak podziałały by na Viktora. Wiele razy było widać że byli z innych światów. Blondyn nauczył się uodparniać... I nie tyczyło się to jedynie tego co musiał robić, ale też tego jakie epitety, obelgi i zarzuty były ciskane w jego osobę. A co myślał by wewnętrznie? Kto wie... Nie chciał skrzywdzić Rivera... Już od dawna nie. Może właśnie przez to kładł taki nacisk na trening i jego postawę w obliczu zabijania. Na pewno nie chciał robić z Rivera zabójcy na zlecenie czy kata, no może po za dzisiaj. Chciał żeby wilkołak oswoił się z zabijaniem i nie zawiódł podczas walki z k9. Szczerze nie spodziewał się aż tak emocjonalnego podejścia. A jako że jego dzień ewidentnie nie należał do dziesięciu najbardziej udanych... Cóż wyszło jak wyszło. Niemniej nie zamierzał puścić Rivera na misję jeśli ten psychicznie będzie w rozsypce. Zabije tylko siebie i narazi innych. Tak czy siak... Przez brak odpowiedzi ze strony jednookiego zrezygnował z mówienia czegokolwiek więcej i pozwolił mu się skupić na treningu. Zwłaszcza że przeciwnik był upierdliwy. Nawet jemu wdał się we znaki, a był na zewnątrz! Wampir zaśmiał się na słowa Viktora, zupełnie jak by ten opowiedział mu dobry żart. Był pewny siebie... Zupełnie nie rozejrzał się po arenie przekonany o tym że nikogo z nim nie zamknęli. Skupił się tak bardzo na Viktorze, że mimo iż River zbliżył się naprawdę blisko, nawet się na niego nie obejrzał. Przecież kto był by tak głupi by go atakować?
- Kiedy zdacie sobie sprawę... Jak bardzo się do tego nie nadaje będzie już za późno. Zniszczyła wszystko co Pan Lawrence budował tak długo... Zamiast pozbyć się łowców robi za ich tresowanego pudelka, a wilkołaki? Gdyby wszyscy posłuchali panicza Nathaniela i wszystkie te kundle wyłapały, a później podarowali ich łby jak lizaczki Augustowi nie było by żadnego buntu. Czasem trzeba pobrudzić sobie ręce... Ale to baba, zawsze miała tylko ładnie wyglądać... co ona o tym.... - przerwał swoją paplaninę zdając sobie w końcu sprawę, że nie jest sam bo ktoś się do niego odezwał.
Uniósł lekko jedną brew i prychnął lekko rozbawiony.
- Bez jaj...-burknął i jak by od niechcenia odwrócił się przodem do jednookiego.
- To jest twój plan Viktor? Przygarnęliście kolejnego kundla? Dalej nie widzisz że to nie jej miejsca. Lawrenc odesłał by i jego i tego szczeniaka Augustowi jako nowe dywaniki. - dodał kpiaco i na tyle pewny siebie, że mimo iż stał przodem do wilkołaka, głowę obrócił w bok żeby zerknąć na Viktora który zbierał się z ziemi.
Głupi błąd... Ale wampir ewidentnie chorował na wysoce zaawansowaną arogancję. Cóż... Przyszło mu za to zapłacić wysoką cenę. Może jeszcze spodziewał by się że jednooki spróbuję skoczyć mu do gardła... Może spodziewał by się ze spróbuję go unieruchomić... Jednak zdecydowanie nie tak. Widząc kontem oka że wilk skacze w jego kierunku wręcz uniósł ręce aby się osłonić, może nawet go złapać. Jednak zamiast na wysokość, wilkołak mierzył nisko... To... Zabolało... W zasadzie nawet Viktor który stał już na dwóch nogach syknął widząc jak młody wampir dosłownie klęka z krzykiem i pod wpływem adrenaliny usiłuje oderwać od siebie wilka. Najpierw próbował go odciągnąć szarpiąc za sierść na karku... Jednak gdy to tylko zmagało ból uderzył zamkniętą pięcią z boku. Uderzenie trafiło lekko poniżej żeber, ale i tak rozległ się dźwięk pęknięcia nie połączonych z mostkiem.
- Kurwa puszczaj! - wykrzyczał i zamachnął się by uderzyć jeszcze raz.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 04 Cze 2023, 21:27

Ten dzień wywrócił się do góry nogami od momentu, gdy wszedł na arenę. Zabicie... drugiej osoby było ciężkie, a przez fakt, że od tego miało zależeć czy w ogóle kolejny raz stanie naprzeciw K9, było dodatkowo bardzo frustrujące. To było chyba bardziej trudne do udźwignięcia i pogodzenia się, niż to, że miał kogoś zabić, bo akurat nie chciało się myśleć Victorowi nad innym pomysłem na te ostatnie ćwiczenia. Albo po prostu przez targający nim gniew skierowany na blondyna, łatwiej mu było zagłuszyć czy nawet zignorować gryzące go sumienie za zabicie dwóch poprzednich wampirów. Wiedział, że pewnie nie powinien się tak zachowywać, ale naprawdę miał ogromny żal do Victora za samą informację o tym, że mógłby go nie dopuścić do zakończenia tej misji. Zawiódł się na nim i w tej jednej chwili stracił całe zaufanie. I to nie tylko do mężczyzny, ale również do całej jego rasy tak, jak ostrzegał go August. Lepiej późno niż wcale, choć i tak nie wpłynęło to w żaden sposób na poprawę jego humoru. Tej nocy już raczej nic go nie poprawi.
Strasznie go męczyło to biadolenie obecnego przeciwnika, ostatniego skazańca, było chyba jeszcze gorsze od tego, jak wydał z siebie ten okropny dźwięk, który powalił Victora na ziemię, ale miało też swoje plusy. Mógł praktycznie podejść bardzo blisko niego, a ten nawet nie zwróciłby na niego uwagi. Musiał mu w końcu uzmysłowić swoją obecność i tak też zrobił, szczekając na krzykacza. Nie zaatakował jednak, dopóki ten się do niego nie odwrócił frontem, bo miał prosty plan. Dość specyficzny, ale dzięki temu raczej trudny do przewidzenia.
Widział to, jak wampir przyszykował się do złapania go czy uderzenia, gdyby celował w gardło czy ramię. Na nieszczęście tej pijawki zdążył zauważyć, że wybieranie prostej drogi do zwycięstwa, w przypadku tego typu przeciwników skończy się jedynie porażką. Rzucanie się od razu na szyję było skuteczne, ale tylko w przypadku zwierząt, bo te nie mogły praktycznie w żaden sposób obronić się przed tego typu atakiem, nim nastąpił. Ludzie natomiast potrafili myśleć kilka chwil do przodu i wyobrażać sobie ewentualne konsekwencje swoich decyzji. Kluczem do wygranej było więc wyłamanie się ze schematu i celowanie na samym początku w raczej mało uśmiercające, ale też dość strategiczne miejsca, nim w końcu zadałby ostateczny cios.
Może w tym przypadku dobrym pomysłem byłoby wgryzienie się w nogę czy rękę, ale jakoś nie mógł sobie odpuścić zatopienia zębów w kroczu tego młokosa, praktycznie nie mogąc już znieść tego, jak pewny siebie był ten gnojek i jak się puszył niczym paw, pomimo i tak beznadziejnej sytuacji, w której się znajdował.
Trzymał się mocno, coraz bardziej wbijając swoje zęby w miękką, wrażliwą tkankę, warcząc przy tym dziko. Nie miał zbytnio możliwości zacząć potrząsać głową na boki i szarpać w tej pozycji, ale na pewno nie zamierzał szybko puścić. Nawet gdy został uderzony w bok i poczuł ostry ból pękającego żebra pod skórą. Na moment przestał warczeć, jakby zabrakło mu powietrza, a przednia łapa z tej strony się pod nim ugięła, ale nie puścił. Zebrał całą swoją wolę, by zdusić w sobie ból. Zacisnął szczęki jeszcze mocniej i zapierając się tylnymi łapami, szarpnął w tył, by po chwili to powtórzyć tym razem z dużo większą siłą, odrywając przy tym fragment mięsa i odskakując w tył w momencie, gdy wampir powtórzył uderzenie.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 04 Cze 2023, 22:22

Pomimo tego że atak mógł uchodzić za naprawdę strategiczny i przemyślany... Faktycznie mało kto się go spodziewał. To można by wręcz uznać za głupotę... W końcu nawet na ćwiczeniach z samoobrony podaje się krocze jako miejsce w które warto celować. Chyba więc po prostu mężczyźni w jakąś Solidarność plemników skoro nie brali takiego zagrania pod uwagę. Ostatecznie... Wyjątkowo bolesny błąd. Co więcej prawdopodobnie pozwoliło to Riverowi zyskać większą przewagę niż w wcześniejszych walkach. Wampir w prawdzie rozpaczliwie próbował bronić swojego przyrodzenia. Dosłownie zlamał Riverowi żebro i zapewne na nim by nie skończył gdyby nie reakcja wilkołaka. Nawet ostatecznie nie wyprowadził kolejnego ataku... Zamachnął się co prawda, jednak wtedy zęby Rivera zacisnęły się mocniej z szarpnięciem rozrywając wrażliwą skórę. To skutecznie odebrało przeciwnikowi chęci do ataku. Krzyknął chociaż krzyk bardzo szybko zmienił się w jęk... Dosłownie padł przed wilkołakiem na twarz usiłując trzęsącymi się dłońmi zatamować krwawienie. Cóż... Rany po wilkołaczych kłach nie goiły się tak szybko i sprawnie. Trudno więc powiedzieć czy to ta świadomość czy jednak ból, ale wampir dosłownie miał łzy w oczach. Chwilę kulił się, później spróbował wstać opierając się na rekach ale tylko jęknął głośniej i rzucił Riverowi spojrzenie które gdyby mogło to by zabijało. Chyba próbował nawet użyć owego krzyku, jednak z jego ust przy kazdym ruchu wydobywało się kolejne bolesne stęknięcie.
- Zap... Ahh.. Zapłacisz.... - wysapał i znów próbował wstać.
Niewiele wyszło z tego, tyle że udało mu się częściowo usiąść opierając o ścianę.
Tracił sporo krwi mimo że usiłował przytrzymywać poszarpaną ranę. Viktor musiał przyznać że chyba jeszcze nigdy River tak szybko się nie uwinął. Może jednak trening dał efekty. Wyjdzie na to że będzie musiał go jeszcze przeprosić.
-
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 04 Cze 2023, 22:46

Tak gwałtowny ruch niestety nie mógł nie wpłynąć w żaden sposób na złamane żebro i dość boleśnie dało o sobie znać, gdy tylko wilk odskoczył w tył. Zachwiał się lekko na łapach, jakby zaraz miał upaść, a tępy, pulsujący ból niemalże sprawił, że jego oko odrobinę zmatowiało. To było zdecydowanie nieprzyjemne uczucie, które udało mu się opanować i pozbierać do kupy. Przynajmniej do tego stopnia by dalej stać na łapach i nawet ponownie unieść ogon w górę. Wypluł z pyska kawał oderwanego ciała wampira ze strzępkami jego ubrania i wyszczerzył na niego swoje kły. Pozwolił, by zwierzę przejęło nad nim kontrolę i nie myślał praktycznie o niczym, poza powrotem do domu, kąpielą i zaśnięciem po wlaniu w siebie całego zapasu alkoholu, jaki tylko miał w domu.
Zresztą usłyszał wystarczająco, by przekonać się, że ten wampir był wyłącznie zadufaną w sobie, podłą kanalią. Właściwie... tego nawet nie zamierzał żałować.
Jego ciało się spięło i praktycznie samo wystrzeliło do przodu, by chwycić tę żałosną pijawkę za gardło, na którym zamierzał zacisnąć szczęki jednym zdecydowanym ruchem. Bez zbędnego cackania się z nim. Może to instynkt. Może gniew, w każdym razie nie zastanawiał się zbytnio i póki miał okazję zakończyć to w tej chwili, postanowił z tego skorzystać.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyNie 04 Cze 2023, 23:36

Taki właśnie był potrzebny... Pogodzony z wilczą naturą, współpracujący z nią. Z jednej strony myślący, analizujący, a jednocześnie słuchający instynktu i bezwzględny. Tak, taki mógł faktycznie pokonać K9. Czy więc ważne było jakich metod użył Viktor? W jego mniemaniu, nie. Było warto. Nie odezwał się ani słowem... To miała być najtrudniejsza walka, tymczasem River poradził sobie najszybciej ze wszystkich. Oczywiście wampir popełnił jeden z największych, możliwych błędów... Nie docenił przeciwnika. Jednak River myślał zupełnie nieszablonowo... Wziął sobie do serca wszystko czego się uczył tu w ostatnich dniach. Tak... Viktor czuł swego rodzaju dumę. Nawet jeśli po tym wszystkim River go znienawidzi... Ale pójdzie na bagna i wygra, s przede wszystkim przeżyje... To niczego nie będzie żałował. Wampir jeszcze trochę krzyczał... Wył z bólu i w agoni. Gdy ucichł, blondyn poczekał chwilę i poszedł otworzyć drzwi. Chwilę wyglądał jak by chciał coś powiedzieć... Jednak ostatecznie, po prostu wpuścił dwójkę sprzątających osób. Dał Riverowi czas, nie wolał go tylko zajął swoje standardowe miejsce pod ścianą. A gdy wilkołak sam opuścił arenę dopiero się odezwał.
- Dobra robota... Przeanalizuj tę walki w domu. Nie tylko to co ty robiłeś... Ale też co zgubiło ich. Ucz się na błędach innych... Pamiętaj o raporcie jutro i widzimy się na bagnach. Według danych którymi potwierdzaliśmy informację od ciebie, walka zacznie się krótko po wschodzie słońca. - wyjaśnił i zerknął na zegarek.
- Musimy wtedy być już na bagnach... Tutaj spotkamy się o 4.00 nad ranem. Jeśli nie masz pytań, to idź już. Odpocznij.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyPon 05 Cze 2023, 00:17

Trzymał gardło wampira w zębach jeszcze chwilę po tym, jak jego krzyki ucichły, a ciało zwiotczało. Dopiero gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, po prostu rozwarł swoje szczęki, pozwalając, by martwy wampir sam niedbale padł całkiem na ziemię. Odszedł od niego kilka kroków, starając się nie stawać na przedniej łapie po stronie złamanego żebra, by nie potęgować dodatkowo bólu. Trzymał ją lekko uniesioną, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio. W końcu był przyzwyczajony do poruszania się na trzech łapach. Wciąż jednak był spięty i rozdrażniony. Nawet w minimalnym stopniu nie był zadowolony z tej walki.
Z areny wychodził już na dwóch nogach, choć nadal był pokryty gęstą sierścią. Nie podniósł spojrzenia na Victora, nie odezwał się do niego słowem, gdy go mijał, jakby blondyn w ogóle nie istniał. Jego sierść się odrobinę zjeżyła, gdy usłyszał kilka kroków za sobą jego głos, ale jedyne co zrobił, to przystanął na moment. Zerknął z wrogością kątem oka przez ramię na niego, w pierwszej chwili podejrzewając, że wampir zwyczajnie z niego szydzi.
- Taa... Jasne - burknął jedynie i poszedł dalej, przodem, w stronę biura wampira, gdzie zostawił swoje rzeczy.
Nie zamierzał na niego czekać, a po prostu wszedł i zabrał co jego, w międzyczasie przyjmując ludzką postać i ubierając się. Wcześniej też zmienił protezę na tę bardziej ludzką. Sprawdził jeszcze raz czy wszystko ma, by nie musieć tu znowu wracać i chwycił metalową wilczą kończynę, by wpakować ją do plecaka.
Trochę opornie mu to szło i był zdziwiony, że się nie mieści, skoro ludzka wcześniej jakoś weszła. Otworzył maksymalnie plecak i dostrzegł znajdującą się na samym dnie butelkę po wodzie mineralnej z mangowym koktajlem, który planował dać na spróbowanie również wampirowi. Przez moment zastanawiał się, czy nie zabrać butelki z powrotem do domu albo wyrzucić gdzieś po drodze. Wciąż był wrogo nastawiony do blondyna, ale uznał, że nie będzie taki jak on. Nie będzie zachowywał się jak obrażone na cały świat dziecko, choć obecnie miał takie nastawienie. Wyjął butelkę, spakował wilczą łapę, zamykając bez problemu plecak. Gdy wychodził, postawił butelkę z mango lassi na biurku wampira. Nikt mu nie będzie mógł zarzucić, że mu tego nie zostawił, pomimo swoich początkowych zamiarów, gdy tu przyszedł. A co Victor z tym zrobi, to już miał głęboko pod ogonem. Równie dobrze mógł to wyrzucić do śmieci albo dać swoim potwornym zwierzakom do zabawy i całkiem zignorować, że coś takiego miało w ogóle miejsce. Nie obchodziło go to.
Wyszedł z magazynów, nie odzywając się do nikogo, ale ze wzrokiem wbitym przed siebie i uniesioną głową. Na zewnątrz włożył słuchawki do uszu, włączył jakąś piosenkę na swojej komórce i chowając dłonie w kieszeń, poszedł do swojego mieszkania. Część trasy nawet pokonał truchtem. Tak dla zdrowotności i rozluźnienia. Przede wszystkim potrzebował się umyć, bo czuł, jakby dosłownie cały lepił się od krwi. A po tym miał zamiar zalać sobie gardło taką ilością alkoholu, by pozbyć się jej odrażającego smaku ze swojego języka. Później już niech się dzieje wola nieba.

z.t.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyWto 22 Sie 2023, 17:53

Umówił się z Samem w połowie drogi do magazynów, uprzedzając go, że szedł od strony domu publicznego, w którym, pracowała Anisha, a nie z centrum. W razie konieczności był gotów chwilę poczekać na chłopaka, pomijając, że byli w stałym kontakcie telefonicznym. Kiedy tylko się spotkali, objaśnił młodemu wilkołakowi swój plan.
- Pamiętasz, gdzie są te ruiny kaplicy na mokradłach, niedaleko których się spotkaliśmy, a gdzie mieszkał facet z pokiereszowaną twarzą? - upewnił się w pierwszej kolejności.
- Nic nie mów wampirom jakie to konkretnie miejsce. Jak będą na ciebie naciskać, odpowiadaj ogólnikami, że był tam dziwny krzak albo drzewo, "charakterystyczne" punkty, które praktycznie znajdują się wszędzie i na każdym kroku. Przez pierwsze 10 do 15 minut od wejścia do lasu, kieruj ich w zupełnie przeciwnym kierunku, starając się nie zapuszczać zbyt blisko granicy Fostern - polecił spokojnym tonem, zerkając na chłopaka czy ten był na tyle przytomny, by zrozumieć i zapamiętać, co się do niego mówiło, czy powinien powtórzyć to wolniej.
- Nie pójdę razem z wami. Nie będziesz musiał się tłumaczyć, czemu zniknąłem w połowie drogi do kryjówki K9. Od razu im powiem, że nie czuję się najlepiej i nie podejmę się wykonania tego zadania. Kiedy tylko znikniecie za ścianą lasu, pobiegnę w miejsce, gdzie przebywa K9 i się go pozbędę. Gdy będzie po wszystkim, zawyję dwa razy z krótką przerwą pomiędzy. Przybiegniesz wtedy do mnie niezależnie od tego, czy minie te 15 minut, czy jeszcze nie. Pilnuj tylko, by nie zgubić wampirów. Wszystko jasne? - zapytał, przystając i patrząc wyczekująco na odpowiedź chłopaka, by za szybko nie dojść na teren magazynów. Nie chciał, by przypadkowo jakiś wampir podsłyszał, choć część ich rozmowy i doniósł o wszystkim Victorowi. Dlatego wolał rozwiać wszelkie wątpliwości i wyjaśnić wszelkie szczegóły przed przekroczeniem bramy prowadzącej na teren magazynów.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyWto 22 Sie 2023, 19:46

Zdecydowanie miała go również na myśli... Może to była krótka znajomość... Ale on dla niej już zdarzył zrobić zdecydowanie więcej niż ona dla niego. W końcu gdyby nie on, zdrada Roberta nie wyszła by na wierzch. A Virgo wciąż była by zagrożona... Tak naprawdę River uratował życie najważniejszej osoby w jej życiu. Jak więc mogła nie traktować go jak rodziny? Nie ciągnęła jednak już tej rozmowy, nic by to nie wniosło... A River musiał odpocząć. Nie odpuściła sobie jednak żeby odwzajemnić jego uścisk gdy nagle ją przytulił. Nie dopuszczała do siebie że mógł by nie wrócić... Ale tak... Zapamiętała by go właśnie jako tego dobrego, miłego gościa. Na koniec tuż przed wyjściem pokazała mu jeszcze język, za to zwrócenie się do niej "mamo"... Coś ta ilość dzieci jej się zwiększał w zastraszającym tępię. Miała nadzieję że chociaż jemu będzie się dobrze spało, bo ona pewnie nie zmruży oka. Nie tylko ona miała z tym niewatpliwy problem. Sam miał naprawdę ciężką noc... Położył się specjalnie wcześniej! Zwyczajnie nie mógł zasnąć. Chociaż w przeciwieństwie do reszty... Z tych emocji! Tak bardzo się cieszył! To była jego pierwsza poważna misja! Gdy River zadzwonił nie spał, na szczęście był tak nakręcony, że słaba noc specjalnie mu nie przeszkadzała. Starał się zachowywać normalnie... Spakował się do szkoły, zjadł śniadanie z mamą, która kilka razy pytała czy na pewno wszystko w porządku i czy przypadkiem nie wpakował się w żadne kolejne kłopoty. Nie było opcji żeby jej powiedzieć prawdę... Ale częściowo szczerze... Opowiedział o nowym znajomym z którym mieli iść pobiegać. W zasadzie... To nawet prawda! Przecież nie pytała o czas... Przyjęła sama z siebie że pójdą po lekcjach. Ba! Nawet ucieszyła się że pojawił się ktoś taki jak on! Dlatego też na spotkanie z Riverem szedł w naprawdę dobrym humorze. River nie musiał czekać. Sam wysiadał właśnie z autobusu na przystanku Melrose widząc jak jednooki właśnie podchodzi do umówionego miejsca. Traktował swoje zadanie bardzo poważnie! Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Przytaknął energicznie na jego pytanie, nie przerywając przedstawianego planu.
- Czyli... Nie do końca mam ich wyprowadzić w pole? Nie mam ich zabrać w inne miejsce tylko wybrać, bardzo, bardzo okrężną drogę? Odprowadzić na tyle daleko żeby się nie połapali, ale też nie na tyle żeby zorientował się wilkołaki. Załatwione! - odpowiedział pewnie siebie i uśmiechnął się.
- Nie martw się, gra na zwłokę to moje drugie imię. - dodał entuzjastycznie.
Musiał tylko spowolnić Viktora... Reszta nawet jeśli będzie coś podejrzewać, nawet się nie zająknię żeby mu nie podpaść. Powinien sobie spokojnie poradzić. Viktor i tak ma go za debila, o ile nie będzie to trwało za długo, niczego się nie domyśli. Uciszył się gdy River wyjaśnił jak się rozdzielą... To wydawało się sensowne, Viktor wyraźnie watpił w to że River da sobie radę, bez problemu uwierzy w taki obrót sprawy.
- Dwa wycia, albo 15 minut i przyjdziemy z pomocą. Jasne... Ale jak by coś szło nie tak... Umówmy się może też na jakiś sygnał żebym zjawił się wcześniej? - zaproponował nieśmiało drapiąc się po krótko obcietych włosach.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyWto 22 Sie 2023, 20:39

- Właściwie, tak. Prowadząc ich przez las, zachowaj czujność i jak tylko coś wzbudzi twój niepokój czy podejrzenia, że mógłby to być wilk, ostrożnie się wycofaj i wybierz inny kierunek. Niby stado z Fostern powinno być zaaferowane odbywającą się we wsi walką, ale nie chcę ryzykować, że moglibyście wpaść na jakiś ich patrol. Sam, nie chcę, by komukolwiek z was spadł, choć włos z głowy, jasne? Bądź ostrożny - odpowiedział bardzo poważny, choć spokojnym tonem. Był poddenerwowany, ale nie będzie przecież odreagowywał na chłopaku. On niczego złego nie zrobił, a jednooki za niedługo będzie miał szansę wyładować swoją złość w odpowiedni sposób i na odpowiedniej osobie... potworze.
Kiedy młody zaraz wypalił, że jest dobry w graniu na zwłokę, mimo wszystko trudno było Riverowi nie parsknąć z rozbawienia. Poczochrał lekko, złośliwie, włosy chłopaka. Zastanawiał się, gdzie Sam nabył tego typu umiejętności i czy jednooki kiedyś nie padnie ich ofiarą. Odkaszlnął lekko, by odsunąć na bok resztki rozbawienia i kontynuował przedstawianie mu swojego planu działania.
Kiwnął głową, gdy chłopak powtórzył "sygnały" zezwalające na przyjście we właściwe miejsce. Spojrzał na niego odrobinę zaskoczony, po tym, jak wspomniał o ustaleniu sygnału, gdyby coś poszło nie tak. Otworzył usta, gotów stanowczo odpowiedzieć, że nie ma prawa nic pójść nie tak, ale się powstrzymał, widząc zachowanie Sama po zadaniu tego pytania. Naprawdę uważał, że to raczej nie będzie potrzebne, jednak westchnął, dochodząc do wniosku, że młokos mógłby czuć się dzięki temu spokojniejszy, a jednookiemu nie robiło różnicy, czy będą mieli jeden, czy dwa specjalne sygnały.
- Zawyję, ale tylko raz. Najdłużej jak będę w stanie. Wydaje mi się, że po tonie wycia chyba da się rozróżnić czy coś jest nie tak - odpowiedział na propozycję chłopaka, jednocześnie przypominając sobie jakiś film przyrodniczy o wilkach, gdy wyły za jakimś odchodzącym ze stada członkiem, czy gdy jakiś krewniak odszedł w zaświaty. Inaczej też brzmiało wycie po polowaniu, by do zdobyczy wezwać resztę stada. Nigdy tego nie robił w takiej formie, ale raczej u wilkołaków funkcjonowało to tak samo.
Jeszcze raz upewnił się, czy wszystko jest jasne i gdy wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, wszedł z Samem na teren magazynów, udając się pod ten należący do Victora, by tam poczekać na wampira i jego świtę.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 EmptyWto 22 Sie 2023, 21:43

Gdy River mówił tak poważnie uśmieszek znikał z twarzy szczeniaka... Chyba naprawdę czuł powagę sytuacji.
- Wiem... Wyprowadzę ich i przyprowadzę z powrotem... Obiecuje. - powiedział naprawdę starając się być poważnym.
Co miał poradzić że naprawdę cieszył się z tego kredytu zaufania jaki otrzymywał. Gdyby był teraz w wilczej formie ogon pewnie by go zdradził kręcąc się niczym śmigło helikoptera. Ale był człowiekiem! Co do nabycia umiejętności... Cóż było sporo miejsc gdzie podobne się przydawały... Szkoła żeby nie trzeba było daleko szukać. Zaśmiał się i udawał że odgania się od ręki Rivera gdy poczochrał mu włosy. Ale ten gest był naprawdę... Miły. Gdyby River upierał się przy braku sygnału, dzieciak był gotów się upierać. Może go nie użyją... Oby go nie użyli, ale lepiej żeby był. Przechylił lekko głowę gdy River mówił o intencji wycia.
- Tak... Astrid mówiła coś o tym gdy nas prowadziła. Zgoda. To chyba wszystko jasne. - podsumował i oboje ruszyli do odpowiedniego magazynu.
Faktycznie w 668, trwało poruszenie... Chociaż wampirów nie było dużo... Ledwie trójka po za Viktorem który siedział na metalowych schodach prowadzących do jego gabinetu. Na kolanach miał mapę, a w jednej ręce szklaneczkę do whisky, tyle że wypełnioną krwistą cieczą z mocnym metalicznym zapachem.
- Mamy mało szczegółów... Nie mamy wabika... Nie wiem... - mruknął w odpowiedzi do wampira przy nim i przetarł zmęczone oczy.
Wilkołaki zobaczył po chwili, ale nawet nie wstał.
- Już się zastanawiałem czy nie zapomniałeś... - mruknął kąśliwie i zerknął na Sama lekko się krzywiąc.
- To zły pomysł... Jesteś przekonany że chcesz go zabrać... Wtrąci się jeśli uzna że coś idzie nie tak. - zwrócił się do Rivera ale Sam od razu się oburzył.
- Nie wtrące! Przydam się... - Viktor tylko pokręcił głową z dezaprobatą.
- Nie mamy wabika... To znaczy że jest szansa że będziesz musiał ty iść do niego, nie na odwrót. Stracisz element zaskoczenia... Jesteś pewien że sobie poradzisz? Jak ręka? - skinął lekko na ramię które kilka dni temu było zranione.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Magazyn 668 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 

Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

 Similar topics

-
» Magazyn 999
» Magazyn 666
» Magazyn 667
» Stary magazyn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Dzielnica wschodnia: Melrose :: Stare magazyny-