a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Park Południowy - Page 3


 

 Park Południowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1976
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Południowy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Park Południowy   Park Południowy - Page 3 EmptyWto 01 Lut 2022, 10:58

Uparciuch, totalny uparciuch a ona co mogła pomóc? Nie mogła ryzykować podania mu własnej krwi bo szczerze...nie wiedziała nawet czy to by mu nie zaszkodziło w takim stanie. Poza tym, wolała nie ryzykować tego, że jakoś mogłaby go przywiązać też do siebie. Nie mogła ryzykować aż tak bardzo. Polubiła go i to tak szczerze, prawdziwie. Nie był typem człowieka, wampira czy też czarownika czy łowcy, którzy tylko czegoś chcieli. Był inny, zupełnie inny. Virgo niczego nie oczekiwała od niej jako wampirzycy. Co było dla niej totalnym zaskoczeniem, kolejną taką osobą okazał się być Zephir. Czuła, że to całe Venandii nie było błędem a wybawieniem. Okazja do ucieczki i pojawienie się tutaj było idealną decyzją.
- Ależ z Ciebie uparciuch.
Zaśmiała się lekko widząc, że mu nieco lepiej.
- A więc jesteś czarownikiem...nie spotkałam się jeszcze z nikim takim, kto dobrowolnie pomaga nawet takim niewdzięcznym szujom jak ten, który ostatecznie uciekł.
Zauważyła z lekkim rozbawieniem bo co jak co, ale nawet nie podziękował za ratunek, pewnie przerażony nie wiedział co się działo. No ale to już nie ich problem.
- Ja pomogłam? Niby w czym? Nic takiego nie zrobiłam.
Przyznała ze smutkiem bo naprawdę chciała pomóc, a w sumie nie miała jak, nie wiedziała nawet jak miałaby pomóc. Gdy wyjaśnił powód, czy raczej nakierował ją na to czemu nie chce pomocy skinęła głową.
- Rozumiem doskonale. Zatem niech tak będzie. Jednak uprzedzam, jeśli masz zamiar zejść mi tutaj to gorzko tego pożałujesz...
Powiedziała ostrzegając go o swoich niecnych zamiarach. Oczywiście nie dałaby mu zejść...nie na jej warcie. Próbowała by wszystkich sposobów by go ratować. Gdy ucałował jej wierzch dłoni spłonęła rumieńcem totalnie zaskoczona jego reakcją.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie.
Dodała z uśmiechem i nieco zmieszana na jego gest.
Powrót do góry Go down
Zephir

Zephir

Liczba postów : 43
Punkty aktywności : 1022
Data dołączenia : 21/10/2021

Park Południowy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Park Południowy   Park Południowy - Page 3 EmptyWto 01 Lut 2022, 13:56

Była naprawdę urocza, to dlaczego Zephir miałby nie odwdzięczać się tym samym? Co prawda nie szło mu z tym topornie, ale na pewno inaczej zareagowałby, gdyby Mazikeen była do niego wrogo nastawiona. A tak? Nawet nie zmieniała swej postawy, gdy dowiedziała się prawdy o młodzieńcu. Czarownik. Niby blisko ludzi i dla ludzi, ale w obecnych czasach bardziej towarzyszyli łowcom niż schylali się ku potrzebom zwykłych ludzi. Może przez ów niewdzięczność, którą mieli okazję zobaczyć? Chłopak miał jednak na to swój pogląd, którym się podzielił z towarzyszką.
- Uważam, że tak trzeba. Ale żeby iść za tym głosem w pełni, musiałem uciec ze swej ojczyzny.
Niestety wygnanie było jedyną opcją, aby nie zostać skazanym za coś, czego nie zrobił. Venandi miało coś w sobie, co otwierało oczy ślepcom.
Kurczę, naprawdę Czarnowłosa podsuwała coraz to nowe i świeże pomysły! Kto by nie marzył, aby ostatnim widokiem na ten okrutny świat było piękne lico i jeszcze doskonalsze, błękitne spojrzenie panny Rose! Byleby nie wylewała wtedy łez nad nim, chociażby dlatego, żeby łzy nie skryły urody Włoszki.
- Hm... zejście z tego ziemskiego padołu u Twego boku brzmi jak najlepszy scenariusz na zgon. Ale z tego co mówisz, chyba już całkiem nadwyrężyłbym Twoją cierpliwość.
Lekko podroczył się z wampirzycą, lecz wtedy właśnie udobruchał ją pocałunkiem we szlachetną rączkę. Może był zbyt nachalny, albo chciał utorować szybszą drogę do śmierci u boku Mazikeen, nie mniej zależało mu na wyrażeniu swej wdzięczności za to, że była tu przy nim i dawała mu natchnienie. Na wyjście z króliczej nory i faktyczne działanie, a nie tylko rozważania w głowie prowadzące donikąd. Praktycznie całe życie siedział w czterech ścianach w imię nauki i rozwoju Bractwa, a prawdziwa egzystencja umykała i traciła na kolorach.
- Póki wena sprzyja, ośmielę się dzisiaj jeszcze na jedną rzecz, obiecuję.
Wtedy też jego ręka powędrowała do kieszeni marynarki, z której wydobył telefon komórkowy. Wystukał na klawiszy parę kombinacji i przedstawił towarzyszce ekran z ciągiem liczb. Wstydził się pokazywać listę kontaktów, na której... w zasadzie miał tylko jedną osobę. Kristen. Nie, żeby wstydził się faktu posiadania do niej kontaktu, bo to naprawdę sympatyczna i pomocna koleżanka z branży, ale... no... liczba znajomości nie powala na kolana. Sam sobie winien, aczkolwiek, kto wie - może będzie widniało jeszcze jedno o inicjałach MR? Gorzej jak nie...
- Gdybyś kiedyś potrzebowała komuś pomóc pokonać samotność, chętnie się zgłaszam na ochotnika. Postaram się urozmaicić kolejne spotkanie, dzisiaj wzięłaś mnie z zaskoczenia.
Jako, że miał małą wiarę w siebie, dodał jeszcze nieco naprędce, żeby nie wymuszać na towarzyszce wymiany numerami:
- Gdybyś nie chciała zostawiać mi numeru, będę odwiedzać ten park, dopóki znów nie spotkamy się. I tak, jestem uparty.
Z tą jego kamienną twarzą wszystko brzmiało tak oschle, że musiał znaleźć jakiś sposób na ocieplenie swego wizerunku. Nie zależało mu na krępowaniu kogokolwiek, dostrzegł to przy zmieszaniu się Włoszki, gdy dał jej całusa w rączkę. Ale to byłoby już całkiem nie na miejscu, gdyby i za to przeprosił. Wtedy musiałby zacząć przeprosiny od początku świata.
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1976
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Południowy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Park Południowy   Park Południowy - Page 3 EmptyWto 01 Lut 2022, 14:49

Mazikeen musiała przyznać, że towarzystwo nowo poznanego chłopaka naprawdę dodawała jej chwili wytchnienia i co ważne, czuła się na luzie. Nie obawiając się tego, że zaraz krzywo spojrzy, czy gdy powie coś nie tak zostanie za to zrugana. On był inny. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa o ucieczce z ojczyzny. Ucieczka...pytanie tylko czy tak samo brzmiąca jak jej czy była to przenośnia.
- Czasem by być sobą trzeba postąpić dość...radykalnie. Wiem, co znaczy ucieczka z ojczyzny. Wiem co to samotność. Jednak nikomu tego nie życzę. Tutaj...to miasto, tutejsi mieszkańcy oni sprawili, że w końcu poczułam się wolna. Wsparcie jakie otrzymałam od pewnej kobiety spowodowało, że w końcu przestałam się obawiać tego co jeśli...
Urwała na chwilę wspominając sobie ten czas, gdy uciekła z Włoch ukryta miedzy żywym towarem, który sprowadzony został z Włoch. To były czasy...a teraz. Teraz wszystko się zmienia, czas biegnie, ojciec się wpienia. A ona...śmieje się mu prosto w twarz wiedząc, że dzięki przychylności Virgo, oraz problemom jakie miał jej ojciec we Włoszech z nieposłusznymi wampirami mogła czuć się wolna, czuć się dobrze. Jego słowa sprawiły, że roześmiała się w głos. Ona dobrą towarzyszką śmierci? Dobre sobie. Chociaż miło było słyszeć takie słowa. Wahała się, czy powiedzieć mu, to że ona sama jest śmiercią...nie miała pojęcia jak na to zareaguje, czy w ogóle się domyśla...a jeśli tak, doskonale to ukrywał.
- Zapewniam, że nie pozwoliłabym Ci zejść z tego padołu...mam na to swoje sposoby.
Zaśmiała się lekko i spojrzała na to co robił, by po chwili odczytać jego numer z telefonu. Uśmiechnęła się lekko, wyciągnęła swój telefon i wbiła zapamiętany numer. Zaraz potem puściła mu sygnał.
- Śmiało możesz dzwonić jak tylko masz na to chęci. Ale nim to zrobisz...wiem kim jesteś, jednak nie wiem czy Ty masz tą świadomość kim jestem ja...
Chrząknęła nieco niepewnie.
- Widzisz...uprzedzałeś mnie przed niebezpieczeństwami. Mnie one się nie imają...wiem o wilkołakach, łowcach, czarownikach...tym ostatnim wiem że jesteś...ale wiem też o swoim gatunku. O wampirach.
Wyjaśniła ze spokojem i uśmiechnęła się nieco nieśmiało.
- Pochodzę jak wiesz z Włoch...jeśli masz dojście do hm...innych źródeł niż te oficjalne odszukaj Richard Rose...
Przyznała nieco skrępowana. Nie była w stanie mówić wprost o ojcu i swoim biologicznym bracie. Samo to, że była z nimi spokrewniona było okropne. A do tego świadomość, że wybranek jej ojca otrzyma ludzi i Włochy na własność...to było w ogóle przerażające.
Powrót do góry Go down
Zephir

Zephir

Liczba postów : 43
Punkty aktywności : 1022
Data dołączenia : 21/10/2021

Park Południowy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Park Południowy   Park Południowy - Page 3 EmptyCzw 03 Lut 2022, 18:00

Ucieczka czy banicja, to kolejne spoiwo scalające młodą parę ze sobą. Zarówno jego jak i jej wygnanie z ojczyzny było realne, nie tylko w sferze ideologicznej. Stali tu, bo nie chcieli podzielać poglądów środowiska, w jakim się wychowywali czy dorastali. Mieli własne rozumy, teraz własną wolność, ale będą posiadać własne problemy. Póki co widział więcej pozytywów niż negatywów w ucieczce do Venandi.
Jeden z tych plusów siedział tuż obok niego na ławeczce.
- W takim razie cieszę się tym bardziej, że mieliśmy ten sam cel podróży. Dobrze jest mieć czyjeś wsparcie.
Nie wnikał, o jakiej kobiecie wspominała Mazikeen, ale domyślał się, że dzieliła tę samą rasę. Owszem, jemu też pomogła czarodziejka Kristen, czy na samym początku podróży tutaj Annabelle, nie mniej nie wiedział czy to osoba wampirzycy czy powolne oswajanie się z obczyzną sprawiło, że najlepiej dogadywał się z kimś, kto powinien być w jego dawnych kręgach uznanym za wroga.
A cóż to za wróg, który chciałby uchronić od śmierci?
- Nie wątpię w Twoje zdolności.
Stwierdził krótko i na temat. Nie powiedział tego na głos, ale on też wstawiłby się za ochroną życia panny Rose. Już sam fakt, że pijaczkowi uprzykrzył powrót do świata żywych w imię obrażenia jego towarzyszki, świadczyło o młodzieńcu, iż zależało mu na Włoszce. Naprawdę nie mógł zrozumieć, dlaczego są różne opory w tym, żeby zaufać wampirom. Jasne, jeśli krwiopijcy zabijaliby ludzi dla samej zabawy czy z braku pohamowania, to byłby problem, ale jeśli są w stanie gasić pragnienie i zachować ludzkie życie, to tylko szacunek się należy, że walczą z własną naturą.
Może i dziwne rozumowanie, nie na miarę większości istot, ale Zephir uchodził za dziwaka.
- Co masz na myśli?
Dopytał się, kiedy transakcja z wymianą numerów telefonów przebiegła zbyt gładko, a dziewczyna wspomniała, że nie wszystko mag o niej wie. Cóż, przynależność do wampirów została już zdradzona, tak jak jego do tego, że jest czarownikiem, lecz co więcej?
Przyglądał się baczniej, zwłaszcza nieśmiałemu uśmiechowi, a potem wsłuchał się w wyjaśnienia. Tu chodziło o jej korzenie? Czemu wspomniała dane Richard Rose, jakby to był ktoś... znany...? Ups.
- Zaraz, zaraz... coś mi świta... ten Richard Rose?
Spojrzał uważnie na towarzyszkę, a gdy dostał potwierdzenie, nawet lekkie skinienie głowy, że chodzi o wysoko postawionego członka mafii, to przez chwilę milczał. Ba, nawet odruchowo rozejrzał się dookoła, czy nie ma tutaj kogoś z ochrony. Uspokoił się jednak dość szybko. Zaskakująco szybko także stwierdził, że:
- Nie żebym nie martwił się o to w ogóle, ale... wydaje mi się, że póki nie zrobię Ci krzywdy, a Ty mnie, to raczej nie ma to większego znaczenia, jakie są Twoje korzenie. Byłoby to niesprawiedliwe, gdybym oceniał Cię pod kątem dokonań Twoich bliskich. Dla mnie liczy się Mazikeen Rose, tu i teraz. I może w przyszłości.
Mówił lekko, jakby naprawdę powiedział to, co myślał. Gdzieś tam czaiła się niepewność co do tego, czy znajomość z ów pięknością nie zaszkodzi im obojgu, ale skoro rozmówczyni dalej była tutaj z nim, to by znaczyło, że chciała kontynuować relację. To w sumie wystarczyło dla czarownika, zwłaszcza że miał więcej powodów do zacieśnienia znajomości niż do jej opuszczenia. Zwłaszcza, że wydawało mu się, iż znalazł pokrewną duszę w osobie panny Rose.
- Czy to z powodu rodziny zdecydowałaś się na ucieczkę z Włoch?
Zapytał mimochodem spoglądając ukradkiem na wampirzycę.
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1976
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Południowy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Park Południowy   Park Południowy - Page 3 EmptyPią 04 Lut 2022, 17:08

- Na obczyźnie liczy się właśnie wsparcie innych osób. Bycie samotnikiem, pustelnikiem jest jak skazanie siebie na wieczną samotność, pustkę z której nie ma ucieczki.
Przyznała bo niestety im dłużej spędzało się czas w samotności tym stawał się człowiek bardziej odosobniony i samolubny. Niestety ona uciekła przed obowiązkami jakie na niej leżały i leżą, on przed wrogami. Niby dwie różne dusze, a podobne przeżycia. Ona tak samo jak i on wielu rzeczy nie pojmowała. W końcu co jak co, ale no działo się naprawdę źle, nawet bardzo źle, jednak to nie dotykało jak na razie Mazikeen, przez co nie musiała się obawiać. Jedno czego się mogła bać to powrotu do Włoch, a nie miała takiego zamiaru. Nie chciała...wolała pozostać w miejscu gdzie czuła się bezpiecznie i dobrze. Gdy ostatecznie połączył migające lampki Maz, poczuła wewnątrz ogromną gulę. Nieco niepewnie skinęła głową.
- Tak o nim mówię. Jestem córką Richarda Rose, najpotężniejszego mafioza we Włoszech, gdzie jego władza sięga bardzo daleko. Nawet tutaj.
Westchnęła pod nosem i uśmiechnęła się lekko widząc jak się nagle rozgląda.
- Spokojnie, na razie jesteśmy bezpieczni, nikogo nie ma w pobliżu.
Zapewniła bo jednak ona sama się obawiała tego, że zostanie znaleziona i sprowadzona do domu, do tego wszystkiego, tego całego bagna.
Powrót do góry Go down
Zephir

Zephir

Liczba postów : 43
Punkty aktywności : 1022
Data dołączenia : 21/10/2021

Park Południowy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Park Południowy   Park Południowy - Page 3 EmptyNie 06 Lut 2022, 15:10

- Jak to powiedziałaś na głos, aż mnie ciarki przeszły po plecach. Brr!
Nie ironizował w żadnym sensie, naprawdę miał lekkie obawy co do znajomości. Lecz wnet dotarło do niego, że jego słowa mogły zostać źle odebrane. Postarał się skoncentrować i nie przygadywać jak w powyższym stylu, a także uspokoić towarzyszkę. Wydawała się być zmartwiona tym, że czarownik będzie patrzeć na nią jakoś niekorzystnie, albo zwieje gdzie pieprz rośnie ze strachu. Może Zephir nie należał do najodważniejszych osobników, lecz nie pozwoli, aby cokolwiek złego stało się pannie Mazikeen z jego powodu. Albo w ogóle z czyjegokolwiek powodu. Niech nie smuci się i nie zamartwia na zapas.
- Szanuję, że powiedziałaś prawdę o swoich korzeniach, choć zgaduję, że to nie było takie proste.
Chociażby dlatego, że mogła pomyśleć, iż Zephir będzie inaczej spoglądać na nią przez pryzmat uwikłanego życia w mafii. Nie mniej jego zdanie na temat towarzyszki nie uległo zmianie. Wiedział jedynie więcej, że urodzenie się w takiej rodzinie dawało więcej władzy, ale i więcej niebezpieczeństw, jak to wcześniej wspomniała sama Mazikeen. Tym bardziej powinien mieć na nią oko, aby mogła całkowicie wyzwolić się z wpływów rodziców. Czy raczej Richarda Rose i jego mafii, co graniczyło z cudem.
Dla dodania otuch i dla lepszego poznania rozmówcy, sam uchylił rąbka tajemnicy o swoich korzeniach.
- O moich rodzicach nie mogę powiedzieć zbyt wiele, bowiem nie miałem okazji ich poznać osobiście. Właściwie to wychowywał mnie jeden z czarodziei, Tristian. Zmarł rok temu ze starości, a wraz z nim - mój azyl w Bractwie w Grecji.
Niby zabrzmiało to dziwnie, lecz zaraz przeszedł do prawdziwego sedna sprawy.
- Tak czy inaczej, chciałbym się z Tobą jeszcze spotkać, Mazikeen. Niekoniecznie tylko będąc w objęciach śmierci, z których mogłabyś mnie wyrwać. Jesteś naprawdę intrygującą kobietą, u boku której czuję się dobrze. Mam nadzieję, że choć w części jest tak również u Ciebie, jeśli chodzi o moje towarzystwo.
Ostrożnie wstał z ławki upewniając się, że toksyny zeszły z niego już na tyle, że może przemieszczać się. Niestety nie będą już dzisiaj kontynuować spaceru, ale nie zamierzał zrywać relacji z wampirzycą, czego dowiódł już w rozmowie. W dalszym ciągu chciał to podkreślić, aby dziewczyna była pewna, że Zephir nie przestraszył się jej znajomości z powodu układów mafijnych. Nawet, jeśli w przyszłości będą uciążliwe dla obojga, nie zrezygnuje z panny Rose. Była jedną z niewielu wartości dodanych w jego życiu.
Podał dłoń krwiopijczyni, aby jako dżentelmen pomóc jej wstać z ławki, nawet jeśli to nie było potrzebne. A może to był pretekst, by znów móc dotknąć jej smukłej dłoni? Nie odrywał od jej morskiego błękitu zamiast oczu swych bladych tęczówek i pożegnał się w ten sposób:
- Muszę wrócić do siebie. Żeby popracować i móc dłużej zostać w Venandi. Chociażby po to, żeby znów Cię zobaczyć. Wiem, że jesteś zaradna, ale uważaj na siebie.
Skinął głową na pożegnanie i odsunął się od swojej towarzyszki, by powoli odwrócić się na pięcie i skierować swe kroki ku wyjściu z parku. Jego nienaganna sylwetka jak u jakiegoś strażnika Wysokości nie zdradzała, jakie myśli krążyły w głowie jej właściciela. Były to w większości słowa uznania i wielbienia Mazikeen jako uroczej damy, niezależnej kobiety, diamentu Włoch, nie brakowało też wspominek o jej lekkim uśmiechu i radosnych oczach. Ale wkradły się też te krytyczne wobec swojej osoby. Że zachował się miejscami nieodpowiednio, że nie mógł w pełni zrelaksować się, że był za niski na jej progi. Będzie musiał naprawić to i owo u siebie, aczkolwiek... ogólnie dawno nie był tak wewnętrznie radosny i zmotywowany do działania i pracy nad sobą.
Czego to z nim nie zrobiła panna Rose.

[z tematu, dzięki za pisanko i czekam w przyszłości na więcej ; ) ]
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Park Południowy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Park Południowy   Park Południowy - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Park Południowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

 Similar topics

-
» Park Centralny

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica południowa: Greenfield-