a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Apartament 148 - Page 2


 

 Apartament 148

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyPon 15 Lis 2021, 22:22

Knut faktycznie traktował wino jak jedno z form pożywienia które lubił spożywać. I choc sam miał wyostrzone zmysły, faktycznie nigdy nie zrozumiałby tego co odczuwała wampirzyca. Sam jednak nie zamierzał odstawić kieliszka bez upicia choć łyku. Tak też zrobił uśmiechając się szerzej gdy słodko cierpki smak rozpłynął mu się po gardle.

-Oczywiście że możesz Virgo, w końcu się poznajemy prawda?- spytał retorycznie i uśmiechnął się wesoło. Zaraz też wziął głębszy oddech. Wyglądało jakby nad czymś przez sekundę głęboko się zastanawiał. Zaraz jednak wrócił do normalnego wyrazu twarzy.
-Używamy run i zazwyczaj każda grupa łowców ma swoje i z jakiegoś skretyniałego powodu nie dzielimy się nimi między sobą.- parsknął.
-Ta jednak to co innego, jest to "tylko" symbol. Jednak osobiście wierze że symbole nie muszą być nakładane przez łowców czy magów by miały działanie. Każdy z nas jest podatny na przeróżne, nawet te najsubtelniejsze wpływy.- wyjaśnił jak umiał najlepiej. Oczywiście ten temat był jednym z wielu tematów rzek które potrafił i kochał ciągnąć łowca z północy.

Jednak jej następne słowa nieco go zaintrygowały. On bowiem sam miał sen jeszcze przed pierwszym poznaniem Virgo. I tam też była kobieta, choć on akurat podejrzewał kogo widział.
-Nie śmieje się, sny są wygodną formą kontaktu dla różnych istot.- odparł całkiem poważnie. Odstawił kieliszek na stoliku i nachylił się nieco w jej kierunku opierając łokcie na kolanach. Nie siedzieli jakoś bardzo blisko siebie, ale mimo to czuła bijące od niego ciepło i co więcej zainteresowanie.
-Jak nazywała się ta kobieta?-
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyPon 15 Lis 2021, 22:55

Tak... Poznajemy... Mimowolnie poszukałam w tej chwili jego spojrzenia. Knut był postacią z którą nieco trudno było mi sobie poradzić. Z jednej strony miał emanował jakąś taką... Pierwotną siłą. Ona akurat nieco mnie przerażała, zupełnie jak bym obcowała z oswojonym wilkiem. Niby wiesz że nic ci nie zrobi, niby mu ufasz, a jakiś taki cichy głos w twojej głowie przypominał Ci że jeśli coś pójdzie nie tak to on ugryzie. Z drugiej strony przyjemnie mi się z nim rozmawiało... Już to powiedziałam przy naszym pierwszym spotkaniu, ale łatwo było by mi nazwać go przyjacielem. Może to właśnie to że jak to nazwał? Lubił zaskakiwać... Wciąż byłam na etapie poznawania go. Valkyon był... On po prostu był prosty. Wojownik który troszczył się o swoich ale nie koniecznie chciał nimi przewodzić. Jacob... Jego akurat albo się lubiło albo nie. Knut wciąż pozostawał dla mnie niewiadomą... Będzie bardziej Valkyonem? Czy jednak w pewnym momencie okaże się być jak Hareton? Może dobrze że zamyśliłam się nad jego pytaniem teraz... Gdy on sam myślał jak wyjaśnić mi sprawę run. Przyglądałam mu się cały ten czas, chociaż nie odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie. Wyszło naturalnie, bo łowca chyba wcale nie oczekiwał odpowiedzi. Uśmiechnęłam się na pierwszą część opowieści. Byłam w stanie to zrozumieć, wampiry przede wszystkim spoglądały zazdrośnie na osiągnięcia innych żeby tylko zagarnąć je dla siebie. Zamiast wspierać się wzajemnie walczyliśmy między sobą. Przechyliłam lekko głowę odsłaniając nieco szyję gdy mówił dalej.
- Ciekawa teoria, uważasz że nie ma znaczenia samo nałożenie symbolu ale... Intencja? Dobrze rozumiem? - zapytałam rzeczywiście zainteresowana tym co powiedział.
Znowu mnie zaskoczył, słuchało się go jak zawodowego profesora z uniwersytetu, musiał być dobrym nauczycielem w bractwie. Kolejne słowa sprawiły że odwróciłam wzrok żeby znów rozejrzec się po apartamencie. Na chwilę zatrzymałam się na drzwiach sypialni z której wcześniej docierały do mnie szepty.
- To akurat prawda... - odpowiedziałam w końcu.
Wizję jakie zesłała na mnie wróżka prześladowały mnie w końcu do dzisiaj.
- Nie wiem... - odpowiedź na drugie pytanie Knuta przyszło mi wyjątkowo łatwo.
Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- To był dziwny sen... Naprawdę. Wydawało mi się że ją znam... Ale... Nie mam pojęcia skąd. Po za tym zupełnie nie przypominała mi nikogo kogo faktycznie miała bym znać. Nie codziennie na ulicy widzi się sześcio metrową osobę prawda? - dodałam nieco rozbawiona.
- Najpierw sądziłam że mnie zaatakuje, ale potem pojawiło się to dziwne uczucie że się znamy, że nie muszę się jej bać. Dała mi tą zawieszkę i... Potem obudziłam się. - opowiedziałam już nieco bardziej rozbudowaną wersję i przez chwilę zmarszczyłam brwi jak bym myślała intensywnie co działo się po kolei.
- Wilkołaki, sojusz i zarządzanie wampirami potrafi dać w kość... Nie raz potem śnią mi się wrogowie.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyWto 16 Lis 2021, 20:52

Rozmowa o runach była jedną z tych które lubił najbardziej. Runy bowiem były dla wielu ludzi - i jak widać nieludzi również -symbolami które znali i dla Knuta były idealnym punktem wejścia do dzielenia się wiedzą którą poznał. Bowiem te pozornie proste symbole były częścią czegoś dużo większego, namacalną obecnością energii które prowadzą ten świat.
I choć wiedział że może czasami był zbyt przesądny i doszukiwał się symboli i znaków tam gdzie ich nie było. Tak wiedział też że lepiej wyczuwa rytm świata i jego życia, co niejednokrotnie zmieniło je bądź uratowało.

-Nie do końca... Runy i magia ma więcej wspólnego z nauką niż z siedzeniem na bagnie w chatce z patyków- Zażartował i kontynuował -Konkretny kształt niesie ze sobą konkretną energię... Powiedzmy że każdy kształt jest odpowiednią soczewką. I
tak każda runa przyciąga inną energię a inną rozpycha poprzez to jak ona przez nią przepływa. Ale to co mówisz też ma znaczenie, bowiem kształt to nie tylko jego fizyczna manifestacja-
Knut mówiąc starał się cały czas zachowywać spokojny mentorski ton, ale nawet istoty mniej wyczulone niż królowa wampirów mogły zobaczyć że temat go fascynuje.
-Kształt istnieje bowiem zarówno fizycznie jak i nie. Widzisz... każda nasza myśl, każda emocja też jest energią. I kierując ją, koncentrując ją na kształcie nadajemy jej... kształt. Oczywiście nie mówię tutaj o myślach w konkretnych kształtach- zaśmiał się wesoło choć krótko.
-Chodzi o skoncentrowanie jej na czymś konkretnym, i to sprawia że dana runa ma swoje znaczenie. Tak więc tatuator miał pojęcie czym jest runa, jednak to ja nosząc ją i czując nadaje jej więcej mocy. Choć i bez tego przyciągała by swoją energię... Spróbuj kiedyś, chcesz mogę Ci spróbować kiedyś dopasować runę bądź bidrunę pod to czego potrzebujesz- i po propozycji puścił jej oczko.

Knut zwrócił uwagę że Virgo wpatruje się w zamknięte drzwi do sypialni. Choć on akurat nie wiedział czemu to robiła, w zasadzie mógłby mieć pewne skojarzenia... Ale tak naprawdę myślał że patrzyła w nie tak jak kot patrzy na jakiekolwiek zamknięte drzwi. Niekoniecznie chce przez nie przejść, ale mają być otwarte.

Ale to była najmniej istotna część sytuacji. Knut słysząc historię momentalnie podniósł obydwie ręce by chwycić się za tył głowy. Widać było że był w szoku, jego twarz momentalnie wyrażała zaskoczenie, lekki szok ale i jakąś dziwną radość. Mogłaby też przysiąc że widziała gęsią skórkę na jego pobliźnionych rękach.
-Wow.- odparł po chwili. Widać było że zastanawia się nad czymś szybko. Któraś część historii wywołała ogromne wrażenie na Knucie.
-Myślę że samo zarządzanie jedynie mogło Cię zmęczyć, gdy jesteśmy osłabieni i oderwani od naszych fizycznych ciał łatwiej jest o mistyczny kontakt. Nie bez powodu wieszczowie byli wycieńczeni i porobieni.- rzucił krótko ale jedynie celem zaznaczenia co jego zdaniem nastąpiło.
Ale zaraz oparł się łokciami na kolanach raz jeszcze i powiedział z szerokim uśmiechem.
-A Ty kochana spotkałaś swoją Hamingję. Mam nadzieję że jej obecność była niesamowicie kojąca, prawda?-
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyWto 16 Lis 2021, 21:53

Zacznijmy od tego że nie należałam do pilnych uczennic. Zawsze byłam bardzo... Niezależna, a najgorsze co można było zrobić to powiedzieć mi że muszę... Musisz być taka, musisz zrobić to.. Tamto... Musisz się tak zachowywać. To chyba najbardziej rozdraznialo ojca pod moim adresem, niecierpiał mojego charakteru, może gdybym za młodu była mądrzejsza, to wcześniej nauczyła bym się że więcej ugram zgrywając posłuszną. Ale wracając do tematu, za młodu łatwo się rozkojarzałam. Jeśli lekcja mnie nudziła to trzeba było naprawdę wiele żeby wbić mi ją do głowy. Za to jeśli coś mnie ciągnęło i interesowało... Nie zrażały mnie poraszki tylko chciałam więcej. W sumie to nadal gdzieś we mnie siedziało. Knut był jedną z tych nielicznych osób których naprawdę chciałam słuchać. Może to właśnie tego brakowało moim dawnym nauczycielą? Tej... Pasji? Niemniej z zainteresowaniem słuchałam łowcy i coraz bardziej się uśmiechałam. Kiedy skończył zaśmiałam się.
- Obawiam się że w moim wypadku tatuaż to cięższy orzech do zgryzienia. Nie niemożliwy ale znam to jak boli srebro aż za dobrze i wolała bym go sama na sobie nie stosować. Chociaż jestem ciekawa co byś dla mnie wybrał. - przyznałam szczerze i chwilę mu się po prostu przyglądałam jak by na moment na kartkach jego książki w końcu pojawiły się litery które mogłam przeczytać bez problemu.
- Udało Ci się mnie zaskoczyć kolejny raz tego wieczoru mój drogi. - dodałam i sięgnęłam do kieliszka żeby znów upić parę łyków wina.
Co do jego eksxytacji apropo mojego snu... Nie podzielałam jej. Może właśnie dlatego że sama widziałam w tym tylko sen. Na jego słowa o wieszczach zaśmiałam się.
- Dziękuję... Nie pamiętam żebym składała cv na stanowisko wieszczki. - odparłam półżartem.
Widząc jednak że on naprawdę jest w tym poważny odpuściłam i unioslam lekko brew. Zwłaszcza że słowa których użył, faktycznie pokrywały się z prawdą.
- Była... - przyznałam szczerze.
Czułam się spokojna jak nigdy... Na krótki moment, zupełnie jak by moje troski zostały gdzieś przy lesie gdzie się "obudziłam"
- Ale nie mam pojęcia kim jest Haming... Hamingja? - nieco się skrzywiłam usiłując powtórzyć nazwę której użył.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyWto 16 Lis 2021, 23:54

Temat tatuażu choć niezwykle ciekawy musiał zostać odrzucony na później. Knut tworzył już runy dla paru osób choć nie zdarzyło mu się jeszcze za bardzo robić tego dla wampira. Czy to miało mieć jakieś znaczenie? Cóż... trudne pytanie. Zapewne w czasach świetności run i ich bogów dużo wyznawców bylo wampirami i wilkołakami. Zresztą nie jedna saga opowiadała o nieśmiertelnych kapłanach. I choć Knut nie wątpił że bogowie mogli obdarzyć kogoś nieśmiertelnością... dużo bardziej składał się ku bardziej oczywistym rozwiązaniom. Zresztą czego jeszcze nie zdążył powiedzieć, tatuowanie run uważał za ostateczność. Dużo lepiej działały jako talizmany...

-Dobrze.- odparł z nieukrywaną ulgą. Jednak cokolwiek znaczyła jego reakcja musiało poczekać na następną okazję gdyż Knut już zaczynał kontynuować odpowiedź.
-Widzisz, tak dokładnie to nie jestem pewien. Nie jest to duch, nie jest to bóstwo choć zapewne nie raz były tak traktowane- odparł ze szczerym uśmiechem -Wiem jednak czym są. Hamingja to ucieleśnienie czyjegoś szczęścia. Choć nie traktuj tego słowa jak rozumie się je w stanach. Twoje "szczęście" to nie fortuna. To... tak jakby zasób. Kolektyw doświadczeń i skutków działań Twoich i Twoich przodków. Gdy postępujesz dobrze...- Knut przerwał by zwiesić na chwilę głowę i uśmiechnąć się lekko.
-Pojęcia dobra w dzisiejszych czasach różni się od tego co znaczyło gdy powstawały pierwsze Hamingje... Możemy to uprościć jako że gdy robisz rzeczy zgodne ze sobą, podążasz za swoim wyrd, swoim losem i przeznaczeniem. Wtedy Twoja Hamingja rośnie. Gdy radzisz sobie z przeciwnościami losu, Twoja Hamingja rośnie. Gdy zyskasz wiedzę i użyjesz jej zgodnie z swoją wolą... Twoja Hamingja rośnie.- wytłumaczył jak umiał najlepiej.
-Harald Pięknowłosy, pierwszy król Norwegii ponoć widział swoją Hamingję sięgającą szczytów gór... Sześć metrów to dobry znak Virgo.- Uśmiechnął się szeroko. -Jeśli to ona dała Ci Dagaz... cóż jeszcze lepiej dla Ciebie.- uśmiechnął się i po chwyceniu za kieliszek wzniósł go w toaście.
-Za wiedzę. I za Ciebie, myślę że nie pomyliłem się zapraszając Cię dzisiaj.- i po tych ostatnich słowach posłał jej kolejny tajemniczy uśmiech. Choć wesoły i ciepły jak wcześniej, nawet jeśli świecił jej teraz srebrnymi wstawkami.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptySro 17 Lis 2021, 08:06

Widziałam już różne istoty w swoim życiu, świat był pełen istot o których nie wiedzieliśmy zbyt wiele, ludzie... Ludzie wiedzieli jeszcze mniej. Nikomu nie narzucała swojego punktu widzenia, ale osobiście nie wierzyłam w istnienia żadnych bóstw. Ludzie mieli bogatą wyobraźnię, tak naprawdę wystarczyło kiedyś zrobić na nich odpowiednie wrażenie i bym, uznawali cię za Boga. Do historii Knuta o Hamongji, też podeszłam dosyć sceptycznie. Zwłaszcza gdy uznał że to ucieleśnienie mojego szczęścia. Doprawdy? Osobiście uważałam że gdyby owa postać miała przedstawiać moje szczęście to mogła bym ją zdeptać, niezauważoną w trawie. Kolejnym za, jeśli chodzi o obalenie jego teorii było wspomnienie o przodkach robiących dobrze. Dopiero ostatnio powiedziałam mu że mój dziadek zbudował miasto i go chronił jak rolnik budujący zagrodę dla owiec... Do tego ojciec... Tu nawet nie chciałam o nim myśleć. Faktycznie jednak jak by ktoś patrzył na to z dystansem którego mnie brakowało, splycałam rodzinę do tych najgorszych jej członków. Miałam w końcu matkę... Miałam ciotkę i wujka... I całą wcześniejszą rodzinę. Z drugiej strony nikogo z nich nigdy nie poznałam.
- Nie sądzę... - chciałam mu delikatnie uzmysłowić że się myli... Że to raczej nie o to chodziło w moim śnie, chyba że faktycznie postać o której myśli nam się przyglądała gdzieś z trawy. Wtedy jednak wyjaśnił sprawę zasady jak rośnie Hamingja i zrezygnowałam z mówienia aż skończy. Chadzała swoimi ścieżkami, chociaż nie należały do najłatwiejszych. Był moment w moim życiu gdy sądziłam że nie dam rady że chciałam zniknąć z tego miasta i nigdy więcej o nim nie słyszeć. Ale zostałam i mimo wielu przeciwności losu, jakoś udawało mi się kamień po kamieniu budować przyszłość. To co mówił było... Miłe. Do tej pory jak rozmawiałam z kimś zajmującym się... Cóż tajemnicami tego świata, słyszałam że niosę nieszczęście. W pewnym momencie nawet wierzyłam że to ja jestem chorobą wykańczającą to miasto. Zdałam sobie sprawę że uśmiech opuścił moją twarz gdy mój towarzysz sięgnął po kieliszek i chciał znieść toast. Dopiero teraz uśmiechnęłam się chociaż bardziej żeby zrobić mu przyjemność. Nasze kieliszki stuknęły o siebie.
- Dziękuję... Ale chyba jednak pomyliłeś. Jeśli masz rację i podążanie za swoim przeznaczeniem sprawia że Hamingja rośnie... A mam wierzyć w wyznaczone mi przeznaczenie, to przynoszę tylko nieszczęścia jak czarny kot. Pewna kobieta przepowiedziała mi że moja droga prowadzi do katastrofy którą sprowadzę na siebie i innych. - przyznałam i mimo wszystko wypiłam wino.
- Więc wybacz... Ale nie wierzę ani w żadnych bogów... I tym bardziej nie chce wierzyć w przeznaczenie, wystarczy mi że wierzę w siebie. Ktoś kogo bardzo kochałam był wierzący... Mimo że mógł chodzić za dnia, było to dla niego nieprzyjemne, a i tak chodził do kościoła żeby porozmawiać ze swoim Bogiem. Ale jego Bóg go nie ochronił gdy tego potrzebował... Dzisiaj nie żyje, więc jaki sens ma wierzenie w kogokolwiek po za swoimi umiejętnościami? Bogowie nic nie robią po za słuchaniem... Wolę mówić do swojego kota, przynajmniej widzę że słucha. - przyznałam smutno obracając lekko kieliszek.
- Przykro mi jeśli cię rozczarowałam.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptySro 17 Lis 2021, 09:44

Knut nie wyglądał na zaskoczonego. Nawet w sumie niezbyt na rozczarowanego. Jednak widać było że uśmiech na jego twarzy nieco stracił blasku. Cóż to co mówiła miało znamiona osoby która przeszła trochę w życiu i niejednokrotnie zawiodła się na "boskiej" ochronie. Ale Knut za długo rozmawiał z osobami o odmiennych poglądach by się zrażać. Zresztą też za dużo rzeczy w swoich krótkim życiu robił by nie być pewnym swoich słów.

-Nie przepraszaj gdy nie ma ku temu powodu- uśmiechnął się lekko -Swoją drogą... wiesz co mówi się o wampirach? Śpią w trumnach, nie mogą wychodzić na słońce, nie mogą wejść gdzieś dopóki nie zostaną zaproszone. Czy jeśli ktoś zginie w dzień i do tego nikogo nie zaprosi, czy to znaczy że pora uznać że wampiry nie istnieją?- spytał nagle i po paru sekundach kontynuował.
-Bogowie dla wielu ludzi... i nieludzi, stali się wszechmocnym frazesem. Prawdą jest że tak samo jak obraz wampirów, tak i obraz bóstw jest mocno odbiegając od prawdy. Żaden z bogów nie stanie Ci na drodze by zawrócić Cię ze ścieżki. Nie przyjmie kul na siebie czy nie osłoni Cię przed mieczem- wyjaśnił z lekkim rozbawieniem.
-I nie są wszechmocni. Potrzebują wiary tak jak Ty krwi. Jednak... jednocześnie mogą wpływać na nurt życia. Każde Twoje działanie wpływa na jego bieg, ale dlaczego nie skorzystać z dodatkowych sposób na jego manipulacje?- rzucił wesoło.
Bo Knut też nie wierzył w bogów. A przynajmniej nie w takich o których mówiła Virgo. A widok wierzących w dzisiejszych czasach sprawiał że wzbierało mu się na wymioty.

-I nie oceniaj się tak surowo. Przeznaczeniu nie można uciec, ale zawsze można je zmienić. Być może Hamingja była tak duża gdyż Twoim prawdziwym przeznaczeniem jest własnie z nim walczyć? Wyrocznia przekazuje nam to co mamy usłyszeć, nie to co chcemy, bądź czasami nawet nie to co jest prawdziwe. Powiedz mi Virgo, jeśli ktoś przepowiedziałby Ci co innego czy byłabyś w tym miejscu w którym jesteś?- Spytał jeszcze raz. Kieliszka jednak nie odstawił a upił z niego jeszcze jeden łyk.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptySro 17 Lis 2021, 20:12

Na wzmiankę o tym jak mój gatunek widzą ludzie zaśmiałam się. Nie znosiłam filmów czy książek o wampirach. Uważałam to jak nas opisywali za zwyczajnie głupie. Skąd oni w ogóle brali na to pomysły? Sama ta teoria że nie możemy wejść nie zaproszeni. A niby czemu? Przecież to zwyczajnie głupie. W drugiej części wypowiedzi, już domyśliłam się do czego zmierza i zaczęłam obserwować wino w swoim kieliszku. Większość życia mogłam liczyć na siebie i swoją determinację... Sądziłam że ludzie wierzą w bogów bo chcą wierzyć że ktoś nad nimi czuwa. Ale... Jeśli nie byli w stanie kogoś chronić, nie byli w stanie zrobić nic żeby zmienić ten świat na lepsze dla wszystkich... To po co komuś oni? Nie potrzebowałam wiary w bogów...
- Dodatkowej szansy na manipulacje? Raz lepiej... Raz gorzej, ale radzę sobie bez czyjejkolwiek manipulacji. - odpowiedziałam po części żartując.
Spoważniałam dopiero na jego kolejne słowa. Był... Miałam wrażenie że doskonale wie co mówić, jak by szkolił się do takich wymian zdań latami. Pierwszej chwili chciałam od razu zaprzeczyć. Wróżby jakiejś staruszki nie miały dla mnie zupełnie znaczenia. Jednak po chwili, zastanowiłam się nad tym nieco głębiej. Zawsze szlam pod prąd... Zawsze gdy ktoś mówił "nie" ja mówiłam "tak". Gdy mi czegoś zabraniano, tym bardziej do tego brnęłam. I czy teraz... Z pełną świadomością mogłam powiedzieć że gdy to usłyszałam i przy natłoku bagna w jakim siedziałam, kiedy jedna decyzja dzieliła mnie od opuszczenia miasta moim argumentem za zostaniem nie było "A ja wam jeszcze pokaże?". Spojrzałam w oczy Knuta i westchnęłam poddając się.
- Nie wiem... - przyznałam w końcu z rezygnacją.
- Możliwe że była bym już martwa albo wiele kilometrów stąd. - dodałam i wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego mnie dziś zaprosiłeś?
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptySro 17 Lis 2021, 20:22

Widząc rezygnacje w jej oczach... odpuścił. I choć sam był pewien że bogowie siedzą za każdym rogiem gotowi robić rzeczy tak by zyskać czego oczekują - co nie zawsze pokrywało się z tym czego oczekiwali od nich ich wyznawcy - tak nie był typem wojującego wierzącego który to zna odpowiedzi na wszystkie pytania i proszony bądź nie, zawsze się wypowie.
Bo faktycznie nie po to ją zaprosił.

Zwłaszcza jak już sama przeskoczyła do tematu.
-Widzisz, nie znamy się długo... Ale mam dość dobre oko do ludzi... no dobrze, nie tylko do ludzi ale wiesz o co chodzi- zaśmiał się wesoło. Semantyka była trudna gdy trzeba było używać języka nieprzyzwyczajonego do istnienia więcej ras niż ludzka.
-I choć wiem że znasz swoją wartość... zarówno jako królowa, wampirzyca jak i kobieta- zaczął z przyjaznym choć tajemniczym uśmiechem, kończąc na powolnym wymienieniu trzech z wielu ról jakie przyjmowała w jego mniemaniu Virgo.
-Jestem ciekaw jak dobrze ją znasz. Mniemam że nie znasz mitu o Heimdalu wysłanym przez Odyna pomiędzy ludzi na samym początku istnienia świata?- spytał grzecznie.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptySro 17 Lis 2021, 22:04

Od zawsze byłam sama, miałam bliskich którzy mnie wspierali lub nie, ale to ja decydowałam. Czyste wampiry wzbudzały respekt, inni ciągnęli do nas szukając przewodnictwa i opieki. Nawet za czasów gdy jeszcze nie do pomyślenia było dla mnie że mogę zajmować miejsce na tronie, moje decyzję odbijały się bezpośrednio na innych. I nikt ani nic nie było w stanie pomóc mi w niesieniu tego... Po zniknięciu ojca po odejściu brata, byłam jednej strony coraz wyżej, z drugiej coraz bardziej sama... Jednak nie chodziło teraz o użalanie się nad swoim losem, byłam sama i dałam radę. Cały czas mimo że sama to robiłam kroki naprzód. W moim przypadku, nie wystarczyło kilka pięknych słów o bogach. I z nie małą ulgą przyjęłam że Knut odpuścił... Fanatyczna wiara kojarzyła mi się tylko z Haretonem i tym co był w stanie zrobić w walce dla swojego Boga. Mimo to że poczułam ulgę, spodziewałam się ze nie wyjdziemy już łatwo z poważnego wydźwięku tej rozmowy. Wtedy zaczął się plątać w odpowiednim doborze słowa i... Zaczęłam się wesoło śmiać razem z nim.
- Wiem... Może to nie do końca odpowiednie, ale naprawdę większość z nas uważa się za ludzi, nie pogniewam się jeśli tak nas określisz. W zasadzie... To nawet komplement. - odparłam i usiadłam bardziej bokiem żeby móc lepiej go widzieć.
Oparłam łokieć o tył kanapy i poparłam na ręce głowę gdy wymieniał moje rolę. Cóż, unioslam lekko brew... To robiło się coraz bardziej interesujące. Nie odezwałam się jednak póki nie zadał mi pytania i chwilę poczekałam z odpowiedzią po prostu uważnie się mu przypatrując. Jak gdybym mogła z jego twarzy wyczytać co też takiego przygotował.
- Niestety, ale jestem pewna że mój ulubiony nauczyciel historii mnie w tym wypadku nie zawiedzie. Nie bądź już taki tajemniczy.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyPią 19 Lis 2021, 14:58

Knut uśmiechnął się. Jeśli nazywanie wampira człowiekiem zostało uznane za komplement to znaczyło to tyle że brodacz dobrze ocenił co mniej więcej dzieje się w głowie wampirów, i jednocześne sprawiło że był pewien że część z nich ma całkowicie odmienne podejście do sprawy i za nazwanie ich ludźmi byli by gotowi ściąć rozmówcę. Cóż, nie tym razem.

Za to następne słowa sprawiły że uśmiechnął się rozbawiony. -Jak sobie życzysz- i po tych słowach nachylił się by upić jeszcze z kieliszka, w zasadzie go opróżniając. Nie był to może najbardziej taktowny ruch, ale już dawno temu odkrył że gorąc alkoholu idealnie rozplątywał język i uwydatniał zdolności skaldyczne.

Po chwili więc powoli podniósł ręce i klasnął dwa razy. Choć na początku zdawało się że nic się nie stało, już po paru sekundach rozległa się cicha powoli rosnąca muzyka. Jej głośność była w sam raz by rozbrzmiewała po cichu nie przeszkadzając w opowieści.
-Zatem... było to dawno temu. W czasach gdy Midgard został już uformowany przez bogów, Ci zdążyli już nawiązać braterstw krwi a olbrzmy powoli zaczynali knuć sposoby na zemszczenie się za śmierć ich praojca Ymira- już po tych pierwszych paru słowach było widać że brodacz opowiada o tym z niemałą pasją. Przyjął jednak zarówno minę jak i postawę Skalda, pradawnego mówcy opowiadajacego historie ludzi i bogów z odległych miejsc.

-Odyn, wszechojciec patrzył przed siebie z swojego wszystko widzącego tronu i widział, jak za wysokimi górami, w Jotunheimie, olbrzymi knują zło. Patrzył ku Midgardowi i widział, jak rasa ludzi pracuje w znoju na polach i niemal jednej myśli nie poświęca wojnie i wojennej chwale. Czuł, że trzeba jeszcze coś zrobić, i to szybko, aby w dniu ostatniej wielkiej bitwy mogli stanąć u jego boku wojownicy zdolni do walki z olbrzymami. Przywołał więc Heimdalla, dalekowidzącego strażnika tęczowego mostu Bifrost- Knut starał się nadawać historii odpowiedniego brzmienia i rytmu. Możliwie ożywiając stare dzieje sprzed przybycia boga przybitego do drewna.

- Heimdallu- rzecze Odin. - Wyruszysz do Midgardu, przyjąwszy na siebie postać, jaką uznasz za stosowną. Idź między mieszkających tam ludzi. Są oni dobrzy i prości, a jednak nieodpowiedni do moich zamiarów. Wybierz spomiędzy nich najlepszych i przez tajemne moce. jakimi władasz, spraw, niech dadzą początek trzem stanom, aby w przyszłości człowiek rodził się z darami, jakie najlepiej rozwinąć może. i aby potrafił doskonale wypełnić to. co jest jego zadaniem, a nie jak teraz umiał robić wiele rzeczy, lecz żadnej dobrze. Niech to będą w odpowiedniej liczbie włościanie i ludzie rzemiosła oraz wodzowie - każdy zrodzony do swojej roli. Chcę, żeby dzięki temu powstał potężny lud. z którego mógłbym powołać bohaterów Midgardu, mających stanąć przy naszym boku w ostatniej wielkiej bitwie, Ragnaroku- Knut przyjął głos poważnego mędrca mówiąco powoli i sensownie. Muzyka w tle powoli zaczynała zgrywać się z jego slowami i choć ne było w niej słów, zdawało się że powtarza ona co mówil brodaty Skald w bordowej koszuli.

Heimdall przeto przyjął na siebie postać krzepkiego wędrowca i minąwszy most Bifrost znalazł się w krainie środka. Wielkimi krokami szedł przez zielone ścieżki, przez lasy i pola. aż o zmierzchu stanął przed czyimś domostwem.

Drzwi były uchylone, wszedł więc. Na palenisku płonął ogień, wisiał nad nim garnek, po jednej stronie siedział pan domu. po drugiej - pani domu. wieśniak Ai i jego żona Edda w kapturze z tkanego w domu płótna.

- Witaj, obcy przybyszu - rzekli. - Powiedz nam. jak się nazywasz. i rozgość się jak u siebie w domu.

- Jestem Rig wędrowiec - odparł Heimdall i usiadł pośrodku ławy. mając po jednej stronie gospodarza, a po drugiej gospodynię.

Wtedy Edda przełamała chleb, ciężki, grubo mielony, zmieszany z otrębami, który zwykle spożywali na kolację, i podawszy część gościowi, poprosiła, aby jadł i popijał rosołem z garnka.

A kiedy zapadła noc, Rig wędrowiec rzeczywiście rozgościł się jak u siebie. Położył się bowiem pośrodku legowiska, tam gdzie było najcieplej i najmiękcej, Ai i Edda zaś zmuszeni byli leżeć po obu skrajach.
Trzy dni przebywał u nich ten dziwny gość, potem wyruszył w drogę, uśmiechając się do siebie.

A w dziewięć miesięcy później Ai i Edda mieli syna, którego nazwali Thrall, co znaczy niewolnik. Wyrósł szybko na mocarnego mężczyznę o twardych rękach z grubymi palcami, o krzepkich barach, długich stopach i brzydkiej twarzy. Poślubił wędrowną dziewczynę o spalonych słońcem ramionach, która zaszła boso na to wrzosowisko, a ich dzieci wznosiły płoty i orały ziemię, hodowały świnie, wypasały stada kóz i wykopywały torf na ogień. Ich synowie mieli takie imiona, jak Niezdara, Gbur i Prostak, a na córki wołano: Zawada, Popiółka, Grubonoga.
- Skald zrobił przerwę na krótkie chrząknięcie. Minęło już trochę czasu od ostatniego razu gdy opowiadał mity. I choć język się odzwyczaił, tak te nadal były świeże w głowie Knuta.

-Tymczasem Heimdall szedł dalej swą drogą przez Midgard i następnego wieczoru przybył do innej zagrody. Drzwi były zaryglowane, lecz śmiało wszedł do izby. zobaczył ogień płonący na kominku i siedząca przy nim parę dobrych ludzi, zajętych pilnie swą robotą. Nazywali się Atti i Amma, byli porządnie ubrani i schludni - on miał przystrzyżoną brodę i włosy przycięte, a kobieta włożyła czysty fartuch i zawiązała na szyi chusteczkę.

- Witaj, obcy przybyszu - rzekli. - Powiedz nam swoje imię i rozgość się jak u siebie w domu.

- Jestem Rig wędrowiec - odparł Heimdall i usiadł na środkowym zydlu, mając po jednej stronie gospodarza, a po drugiej gospodynię.

Wtedy Atti podał wieczerzę składającą się z aromatycznie pachnącej zupy i gotowanej cielęciny, a potem poprowadził gościa do jedynego posłania w ich domu. Tutaj Rig wędrowiec rzeczywiście rozgościł się jak u siebie. Położył się bowiem na środku posłania, mając z jednego boku gospodarza, a z drugiego gospodynię, aby go grzali.

Przez trzy noce gościł u Attego i Ammy, a potem udał się w drogę uśmiechając się do siebie.

A w dziewięć miesięcy później Attemu i Aminie urodził się syn. Nazwano go Karl, czyli rzemieślnik, i wyrósł na silnego, wesołego mężczyznę o rumianych policzkach. Potrafił przyuczać woły do orki, miał zręczną rękę do budowania domów, do kowalstwa, umiał robić wozy i pługi.

Kiedy przyszła pora, znaleziono mu żonę i oboje prowadzili wspólne gospodarstwo, uprawiali ziemię, tkali płótno i skrzętnie składali oszczędności.. Żyli w szczęściu, a ich synowie nosili takie imiona, jak Gospodarz, Rolnik, Kowal i Sąsiad, a na ich córki wołano: Gospodyni. Prządka, Dzieweczka, albo Dójka.-
Mit szedł dalej a Knut wczuwał się dalej. Muzyka szła na zapętleniu toteż zdązyła już chyba przelecież raz... albo i nie? Dziwnie zgrywała się z tym co opowiadał.

A Heimdall wyruszył w dalszą wędrówkę przez Midgard, stanął następnego wieczoru przed domostwem, którego drzwi zwrócone były na południe. Rygli nie zasunięto, więc wszedł do środka i zastał tam dwoje zacnych ludzi ubranych w piękne szaty, którzy mówiąc do niego patrzyli mu prosto w oczy, a ręce mieli kształtne, białe, o długich palcach. On pracowicie skręcał cięciwę i przymocowywał ją do swego długiego łuku z wiązu i nazywał się Dziedzic, a ona Dziedziczka.

- Witaj, obcy przybyszu - rzekli. - Powiedz nam swoje imię i rozgość się jak u siebie w domu.

- Jestem Rig wędrowiec - brzmiała odpowiedź i gość usiadł mając po jednej stronie gospodynię, a po drugiej gospodarza.

Wtedy Dziedziczka rozpostarła na stole haftowany obrus z pięknego płótna, położyła na nim bochny białego pszennego chleba, dobrze uwędzoną szynkę i pieczony drób na srebrnych półmiskach, postawiła wino w wysokim dzbanie i puchary o podstawkach ze srebra.

Po wieczerzy siedzieli rozmawiając i popijając wino, aż nadeszła pora spoczynku. A wtedy Rig wędrowiec rzeczywiście zachował się, jakby był u siebie w domu, bo pierwszy wstał od stołu i legł na środku łoża, tak że Dziedzic i Dziedziczka musieli położyć się po jego bokach.

Trzy noce spędził u Dziedzica i Dziedziczki, a potem ruszył w drogę, uśmiechając się do siebie.

A w dziewięć miesięcy później urodził się w tym domostwie syn o jasnych włosach, różowych policzkach i oczach bystrych jak oczy orła. Nazwano go Jarl, co znaczy przywódca, a kiedy wyrósł, okazał swą zręczność w napinaniu łuku, jeździe konnej, szermierce, dowodzeniu i zarządzaniu.
- i po tych słowach oparł się swobodnie na kanapie dając obojgu parę chwilę na przyswojenie historii.

-Oczywiście to historia... ledwo mit zapisany zapewne przez ludzi starający się znaleźć "Boskie" wytłumaczenie w tym co widzą. Ludzie nie są równi moja droga. I nie mówię tutaj o urodzeniu, bogactwie czy wiedzy. Chodzi o to coś. Coś co średniowieczni skandynawowie nazwali pochodzeniem od Odyna, chrześcijanie nazwali boską cząstką, zaś dzisiaj zapewne jest nazywane czyimś szczęściem.- i po tych słowach puścił jej oczko.

-Jesteś Jarlem moja droga. Osobą która może zmienić badź dokonać co tylko chce. Nie imają się nas zasady świata, to my je ustalamy.- i po tych słowach uśmiechnął się dumno choć i przyjaźnie. Był bardzo ciekaw co na to wszystko powie wampirzyca.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyPią 19 Lis 2021, 22:28

Sama również uniosłam kieliszek do ust, chociaż jeszcze nie skończyłam swojego wina. Nawet gdy piłam przyglądałam się srebrnymi oczami łowcy w oczekiwaniu na opowieść jaką chciał mi przedstawić. Usadowilam kieliszek na kolanie, przytrzymując go w miejscu jedną ręką i kiedy klasnął rozejrzałam się nieco zaskoczona. Moje wyczulone uszy szybko wychwyciły muzykę i uśmiechnęłam się lekko. Takie starania, gdyby tylko wybrać inny typ muzyki i inny rodzaj konwersacji mógł by zainponować nie jednej dziewczynie. Spodziewałam się że Knut doskonale o tym wie i ma już ten ruch sprawdzony. Teraz... Gdy zaczął opowiadać swoją historię, muzyka tworzyła taką mistyczną, tajemniczą otoczkę do niej. Jak już wcześniej wspomniałam, wyjątkowo dobrze mi się słuchało Brody, wkładał serce w tą historię. Jak tu oprzeć się takiemu zaangażowaniu? Gdy zapytał mnie o ten mit, byłam pewna że był wybrany nieprzypadkowo. Czekałam więc nawiązaniem do czego będzie owa wyprawa Heimdala i na początku lekko zmarszczyłam brwi. Na początku bowiem nie mogłam rozszyfrować do czego też zmierza. Imiona dzieci uniosło jednak nieco tą zagadkową kurtynę. Nie przerwałam jednak opowiadanej historii, a jedynie z uśmiechem słuchałam. Uniosłam kieliszek do ust wypijając resztę czerwonego płynu akurat gdy opowiadał o pobycie wędrowca w drugim domostwie. Dokończyłam swój napój i nadal przytrzymywałam kieliszek na kolanie. Łowca kontynował opowieść coraz bardziej ją czując. Sama byłam w stanie wyobrazić sobie jak ta opowieść wyglądała. Słuchając wyobrażałam sobie dźwięk palonego drewna w palenisku, czułam zapachy przygotowanej strawy. Knut doskonale odnajdywał się jako mówca, opowiadając przenosił swoich słuchaczy w sam środek opowieści. Swoim entuzjazmem dosłownie zarażał osobę która go słuchała. To naprawdę niespotykany talent,musiałam przyznać że gdy w trwającej opowieści, na świat przyszedł jarl, po plecach przeszedł mi swego rodzaju dreszcz. Znacie to uczucie, gdy słuchacie jakiejś historii i utożsamiacie się z jakimś bohaterem. Gdy ten dochodzi do czegoś, czujecie swego rodzaju dumę, jak by sukces dotyczył i was. Właśnie taki dziwny rodzaj dumy poczułam. Nie urodziłam się aby rządzić, przynajmniej nie w oczach innych. Z pozoru ciąg przypadków zaprowadził mnie na szczyt i musiałam przyznać jedno... Lubiłam swoje miejsce teraz. Nie raz i nie dwa ciążyło mi... Ale poczucie władzy było czymś... Zupełnie jak bym faktycznie do tego się urodziła. I jedno musiałam przyznać, potrzebowałam chwili żeby przetrawić nie tyle historie, jak to co chciał mi powiedzieć. Przyłożyłam dwa zgięte palce do ust zastanawiając się nad właściwą odpowiedzią i wtedy usłyszałam jego ostatnie zwrócone do mnie słowa, znowu po plecach przeszedł mi lekki dreszcz. Odstawiłam kieliszek na stolik i wzięłam też ten należący do mojego towarzysza. Osobiście wiele razy obcowałam z winem, przytrzymałam najpierw jedno szklane naczynie dolewając go wprawionym ruchem mojemu towarzyszowi, a później sobie. Odstawiłam butelkę i podałam kieliszek Knutowi.
- Masz rację. Jestem Jarlem... - przyznałam i lekko przechyliłam głowę.
- Ale uważasz, że ty również? Jesteś uwiązany w hierarchi bractwa. Jeśli już rozmawiamy szczerze... Valkyon nie jest urodzonym przywódcą. Nie mogę odmówić mu troski o swoich ludzi ale to żołnierz... A ty mimo to mu podlegasz? - to nie było pytanie żeby mu dopiec czy stwierdzić że się z nim nie zgadzam.
Po prostu, dla mnie najgorszym zawsze było podporządkowaniem się komuś... Cieszył mnie fakt że za kontakty w sojuszu w dużej mierze odpowiadał Jacob. Sojusz był dla mnie ważny ale podporządkowanie się pewnym jego założeniom było by trudne gdybym odpowiadała właśnie przed tym łowcą.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptySob 20 Lis 2021, 14:32

Knut z niekrytną przyjemnością obserwował reakcje Virgo. Wiedział o czym mówił, wiedział też że często rozmówca zetknięty z takim przedstawieniem historii zaczyna się bronić, zasłaniać jakaś wymyśloną fasadą z moralności i dotychczasowych wpojonych zasad. Dlatego też uśmiechnął się szeroko widząc jak wampirzyca nie zrobiła tego. Co więcej, przyjęła informacje z dumą.
Tak jak liczył.

Knut przyjął kieliszek i skinął lekko głową w podzięce. Zaraz też cicho westchnął.
-Bycie Jarlem to coś więcej niż dowodzenie i siedzenie na tronie. To zdolność kierowania życiem swoim i życiem istot w swoim otoczeniu. To świadomość świata i zdolność reagowania na niego oraz jego zmienianie.- wyjaśnił pokrótce. Upił też łyk z kieliszka i wrócił do odpowiedzi.
-Mam pozycję jaką chciałem mieć. Valkyon nie jest moich przywódcą, po prostu znamy się od paru lat i darzę go dużą sympatią...- i tu zrobił krótką przerwę by uśmiechnął się lekko, jej uwagi były słuszne. Dokładnie tego od niej się spodziewał. ...ale masz rację. Valky nie jest Jarlem. Ma potencjał... jednak jego wewnętrzne zasady... problemy... jest ich więźniem. I to sprawia że to nie on kształtuje swoje życia, jedynie reaguje na to co się dzieje. Nawet jeśli robi to z prawdziwą troską której nie można mu odmówić... I proszę nie zrozum mnie źle. Valky jest świetny w tym co robi. Ale nie jest Jarlem jak Ty czy Ja.- uśmiechnął się łagodnie na koniec. Nie wspominał też o tym że Valkyon jedzie na sterydach i Knut nie zamierzał nigdy sprawdzać jak bardzo mu weszły. Zresztą, wiedziała że nie był rycerzem w przeciwieństwie do głowy tutejszego bractwa.
-Moja pozycja dała mi też możliwość poznawania innych Jarli. Jesteśmy ginącym gatunkiem Virgo... I nie mówię u o klasycznym odbudowywaniu populacji- Zażartował na na końcu.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptySob 20 Lis 2021, 22:39

Cóż moje reakcje były po prostu dla mnie naturalne, nie robiłam tego żeby mu zainponować. Zapewne nawet gdyby powiedział na głos że swoim zachowaniem spełniam jego oczekiwania, poważnie by mnie rozdrażnił. Zwyczajnie nie lubiłam sztucznej skromności, musiałam grać przy tyłu osobach, gdy w końcu trafiała się taka przy której nie musiałam byłam zwyczajnie sobą.
Nie skomentowałam jego słów o znaczeniu bycia jarlem tylko słuchałam go jednocześnie podsunęłam kieliszek pod swoje usta na chwilę znów delektując się jego zapachem.
"Mam pozycje jaką chciałem mieć" te słowa na chwilę pozostały w mojej głowie. Po części mu zazdrościłam, ktoś z boku mógł pomyśleć że w moim wypadku jest podobnie... Jednak ja nadal walczyłam o to żeby znaleźć się na upragnionym miejscu. Poczułam za to że Knut może być dla mnie prawdziwym sojusznikiem...
Odpowiedziałam mu uśmiechem kiedy podsumował Valkyona, rozumiałam. Sama prywatnie go lubiłam... Był... Po prostu był dobrą osobą. Ale może właśnie z tego powodu brakowało mu tego czegoś.
- Znam go bardzo długo... W przeciwieństwie do niego, ja wiedziałam kim jest. Nie przejmuj się, rozumiem co masz na myśli. Jestem mu szczerze wdzięczna i nie chodzi mi teraz o podkopanie jego władzy. Żeby nie było, absolutnie nie namawiam cię do jakiejś gry o tron, bo nadawał byś się lepiej. - odpowiedziałam pół żartem.
- W zasadzie trzymam kciuki żeby rządził swoim bractwem jak najdłużej... Bez niego, nie siedzieli byśmy tu teraz. - dodałam już poważnie.
Zmarszczyłam nieco brwi kiedy kontynował swój wywód i upiłam łyk wina i odstawiłam kieliszek na stolik lekko uśmiechając się na jego żart.
- No proszę... A już sądziłam że rozgryzłam powód dla którego mnie tu zaprosiłeś. - odpowiedziałam mu również żartem.
Nachyliłam się lekko opierając na jednej ręce, żeby drugą przejść parę "kroków" paznokciami po jego koszuli, aż niemal czułam ciepło bijące od jego srebrnych dodatków. Wiedziałam że przełamuje teraz jakiś mur dystansu który był między nami. Było w nim coś... Dzikiego i pierwotnego, co naprawdę mi się podobało. Jeśli istnieli jacykolwiek bogowie to musieli mieć świetny ubaw tworząc takich łowców i stawiając ich na mojej drodze. Chociaż mimo że naprawdę polubiłam Knuta nie czułam przy nim tego znajomego przyciągania i teraz zwyczajnie się z nim drażniłam.
- Skoro więc nie o to chodzi, to rozumiem że masz jakiś pomysł jak temu zaradzić i ja mogę Ci pomóc? - dodałam i z powrotem zabrałam rękę.
- A tak poważnie... Naprawdę nie jestem zainteresowana żadną rewolucją... Może ty masz już pozycje na jakiej ci zależy, chociaż jeśli mam być szczera, nie do końca w to wierzę. Może nawet jesteś zadowolony, ale zawsze jest kolejny stopień na który chce się wejść. Ja nadal się wspinam i wciąż brakuje mi żeby być w miejscu do którego dążę.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptySob 20 Lis 2021, 23:50

Knut uśmiechnął się wesoło słysząc jej komentarz o Valkyonie. Cieszył się że mają podobne podejście względem jego kompana z niejednego polowania. Darzył go szacunkiem za umiejętności, doceniał fakt że przewodził bractwem... Ale mimo to czuł że nie jest jeszcze u pełni swojego potencjału. Problem w tym że pozycja w której był sprawiała że tym prędzej zawieszał się, zapędzał w kozi róg nie mogą w pełni rozwinąć skrzydeł...
-Prawda- odparł krótko na ostatnie. Valkyon odgrywał tutaj bardzo znaczącą rolę. Może nawet bardziej znaczącą niż myślał. Nie skomentował komentarza o dowodzeniu, Knut nie chciał nawet dowodzić tą gromadą.

Niemniej gdy po chwili, gdy Virgo zażartowała Knut gdzieś wewnątrz napluł sobie w brodę. Mimo tego na zewnątrz pojawił się wesoły rozbawiony uśmiech ponownie ukazujący kilka srebrnych wstawek w uzębieniu. Lubił te krótkie droczenia, wskazywały że słuchała uważnie co mówił, i o ile na pierwszym spotkaniu było to oczywiste gdy spotykali się jako ambasadorowie wrogich armii, tak teraz było to miłym akcentem.
Wtedy też powoli nachyliła się w jego kierunku i jej dłoń zaczynała wspinać się po jego koszuli... Knut przyznał że został nieco zaskoczony. Jednak łowca szybko odnajdował się w polowaniu, niezależnie jakie to polowanie i czy był zwierzyną. Więc gdy dłoń zatrzymała się i już miała się wycofać, jego twarda i lekko szorstka dłoń w odruchu chwyciła ją lekko za nadgarstek, choć kciuk oparł się na jej delikatnym wnętrzu ręki. Po sekundzie też nachylił się i pocałował ją w wierzch dłoni przed puszczeniem by ewentualnie mogła wrócić do siebie.

-Widzisz niekoniecznie, zależy mi byś Ty wiedziała kim jesteś, i jak wiele możesz- odparł miękko z ciepłym uśmiechem malującym się na twarzy. Ten też zaraz przeszedł w krótki wesoły śmiech.
-To jest nasz problem Virgo... Zawsze chcemy więcej. Oczywiście że to nie jest końcowa pozycja, jest dobra na ten moment ale czy to znaczy że zamierzać stać w miejscu?- zrobił króciutką przerwę by uśmiechnąć się wesoło zaś w oczach zabłysnęła dziksza iskra -Zdecydowanie nie-
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyNie 21 Lis 2021, 08:50

Gdy jest się samym, na pozycji w której nie każdy chciał by cię widzieć. Wprowadzasz zmiany których nie każdy chce masz dwa wyjścia. Albo uczysz się słuchać tego co jest między wierszami i odpowiednio szybko poznajesz się na swoich rozmówcach, albo szybko znikasz z gry. Słuchałam uważnie Knuta, mimowolnie go polubiłam ale mimo to zachowywałam pewną ostrożność i usiłowałam go rozszyfrować. On jednak był jedną z niewielu osób którą nie łatwo było czytać. Ostatnim razem gdy poznałam taką osobę nie wyszło mnie to źle... Przynajmniej nie z jej strony. Jednak tak, słuchałam go i badałam grunt. Fakt że niewątpliwie to mnie udało się go teraz nieco zaskoczyć był dka mnie nagrodą samą w sobie. Chociaż i tu udało mu się mnie zaskoczyć. Sądziłam że to ja prowadzę grę kota i myszki, jednak gdy złapał moją dłoń poczułam ten przyjemny dreszczyk. Lekko zgięłam palce, naturalnym odruchem była by próba wyrwania dłoni z jego palców, ale ja tego nie zrobiłam. Rozchyliłam lekko usta żeby coś powiedzieć jednak on wtedy nachylił się i pocałował moją dłoń. Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, jego zachowanie było dla mnie jasnym przekazem. "Nie jestem myszą, jestem kotem jak ty". I musiałam przyznać że spodobała mi się jego szybka reakcja. Zabrałam spokojnie rękę gdy mnie puścił, chociaż pozostałam już bliżej. Na jego słowa uśmiechnęłam się przygryzając lekko dolną wargę.
- Mam swoje ograniczenia... Jak każdy. Światem mojego gatunku rządzi siła i wpływy. Nie wszystko przeskoczę od razu, ludziom jest łatwiej... Szybko przychodzą i odchodzą, do głosu dochodzą nowe pokolenia. Wampiry na swoich stołkach w normalnych warunkach siedzą dekadami. Częściej zdąży odejść co młodszy bo musi walczyć żeby dopiero osiągnąć pozycje. Mimo to, Venandi jest moje... Mimo stosunkowo młodego w naszym rozumieniu czasu wieku, mimo młodego ojca, mimo starszego brata. Co więcej jako pierwsza zabroniłam polowań na swoim terytorium, jako pierwsza zawiązałam sojusz z naszymi pokoleniowymi wrogami i uczyłam ich o własnym gatunku. Mimo że raz przegrałam wróciłam... To się normalnie nie zdarza. Tak miałam dużo szczęścia i oddane mi bez reszty osoby. Ale naprawdę uważasz że jeszcze wątpię w swoją wartość? - zapytałam i sięgnęłam po swój kieliszek.
W zasadzie... Były chwilę gdy wątpiłam, gdy moje ograniczenia podcinały mi skrzydła. Sam sojusz z łowcami był trudny. Oczywistym było że rozdrażnie tym działaniem najbliższe rody. Nie jeden dociekał co takiego dałam lowcą że udało mi się zapiąć im smycz. I szczerze chyba lepiej słuchało mi się oskarżeń że jestem zdrajczynią gatunku... Niż innych, bardziej wymyślnych.
- Interesują mnie w takim razie dwie rzeczy. Po pierwsze, do czego dążysz ty i dlaczego tak zależy Ci na mojej pewności siebie? - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyNie 21 Lis 2021, 19:03

Knut czuł wyraźnie jak serce uderzało mu mocniej, i choć nie były to bitewne bębny czuł że rozgrzewały tak samo mocno. Krew pompowana była szybciej i docierała jakby w więcej miejsc niż zazwyczaj. Gdzieś w duchu uśmiechnął się do siebie, pewnie Virgo czuła zachowanie jego ciała.
Jednak na twarzy pojawił się lekko zawadiacki uśmiech. Lubił ją, lubił to całe pozornie niewinne i oficjalne przedstawienie. I podobała mu się, widział już drugi raz jak przygryza wargę i drugi raz coś rozbrzmiało lekko na dobrze mu znanych strunach.

Jej słowa przypomniały mu jak bardzo zazdrości wampirom. Owszem długowieczność o miecz o dwóch ostrzach, ale Knut, choć miał zaledwie po trzydziestce, już czuł nieco jak świat wygląda. I czuł że mógł ten czas wykorzystać bardziej efektywnie. Posiadanie nielimitowanego wieku rozwiązywałoby ten problem... jak i wiele innych. Ale i na to powoli zaczyna wykluwać się rozwiązanie.
Jednak jej słowa były dużo istotniejsze niż tylko wspomnienie o czasie. Lubił tą jej pewność. Lubił i doceniał to jak - rzecz jasna z tego co słyszał, sam tu aż tak długo nie był - dowodziła wampirami i miastem. Dlatego zresztą rozmawiali...
Knut posłał jej szczery i ciepły uśmiech jednocześnie zaprzeczając głową. Nie wątpił ani troche.

Następnie zaś uśmiechnął się ciepło. -Nie tyle na pewności siebie co na pewności kim jesteś moja droga- odparł z uśmiechem. Co do drugiej części... cóż, trudno było to określić konkretnie. Nawet sam Knut miał z tym problem. Nie zyskiwał nic przez przebudzonych Jarli. Może trochę satysfakcji z faktu że on do tego doprowadził? Knut jednak był daleko od łechtania swojego ego przez skomplikowane podchody... Więc odpowiedział możliwie najbliżej prawdy. -Jestem zmęczony światem gdzie Jarl pełni rolę Karla zaś gromade Thralli mówi jak ma ten świat wyglądać. Gdy poznajemy nasze prawdziwe możliwości nie ma sił która nas powstrzyma, nie ma przeszkód których nie obejdziemy. Nie ma ładu którego nie zburzymy by postawić nowy, zgodnie z naturalnym rytmem. A w tym wszystkim jest życie, energia i pasja- gdy mówił ponownie lekko się ożywił zdradzając tylko lekko jak bardzo istotny to dla niego temat. Jednocześnie sam uniósł się nieco i nachylił nieco w jej kierunku.
Twarz zawiesił zaraz przed jej twarzą. Dłoń oparł na kanapie nieopodal miejsca gdzie oparła się Virgo . Swoje niebieskie rozpalone spojrzenie zatrzymał na jej srebrnych tęczówkach.
-A mi zależy... na pasji- Uśmiechnął się lekko.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyNie 21 Lis 2021, 20:53

Wiedziałam, z resztą... Tak naprawdę nie musiałam być wampirem żeby wiedzieć. Chociaż normalnie mózg przyzwyczaja się do pewnych dźwięków które na codzień ignoruje uznając za zbędne. Tak normalnie było gdy siedziałam przy kimś... Słyszałam bicie serca ale je ignorowałam. Tego od mojego towarzysza trudno było zignorować. Przyglądałam mu się skupiając na rozmowie a nie na tym jak krew pulsuje pod jego skórą. Potrafiłam panować nad łaknieniem... Teraz zupełnie nie o nie chodziło. Po prostu byłam ciekawa, czy mogła bym się pozbyć tych jego srebrnych dodatków? Czy jego krew była by gorzka? A może... I tu nie dokończyłam. Lubiłam Knuta... Naprawdę. I dobrze bawiłam się nieco z nim igrając... Ale... To nie był on. Uśmiechnęłam się żeby zamaskować swoje myśli, tak jak by faktycznie mógł je odczytać.
Poczekałam aż skończy mówić, kiedy nachylił się bliżej mnie a nasze twarze były tak blisko siebie, serce zabiło mi mocniej, przyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż kręgosłupa, a jednocześnie... To nie było to coś. Może gdybym nigdy nie poznała tego co teraz zaprzątał mi myśli, sprawdziła bym jak bardzo Knut zaszedł by z tymi podchodami... Teraz jednak, przesunęłam się lekko jak b chciała skrócić jeszcze bardziej dzielący nas dystans, zamiast tego jednak po prostu uniosłam kieliszek do ust.
- Jak już wspomniałeś... Chociaż nie przepadam za tym zwrotem... Jestem Królową... - powiedziała i ręką którą do tej pory się podpierałam ostrożnie przesunęłam po jego brodzie.
- Kobietą... - przesunęłam dłonią niżej tak że lekko palcem musnęłam srebrny wisior który nosił.
To... Nie było przyjemne, srebro cicho zasyczało a na mojej twarzy na chwilę pojawił się grymas bólu. Nie było go dużo... Ledwo musnęłam go opuszkiem palca którego oparzenie teraz mu pokazałam.
- I wampirzycą... - skończyłam i usiadłam normalnie żeby odstawić pusty kieliszek.
Nie odsuwałam się jakoś specjalnie ale dzięki temu że zwyczajnie, prosto usiadłam nabrałam nieco dystansu. Fizycznie i mentalnie.
- A to brzmi... Jak by naprawdę interesowała cie jakaś rewolucja. - dodałam półżartem.
- A jeśli też chcę coś zmienić? Co zrobisz ty gdy problem z wilkołakami zostanie rozwiązany? Wrócisz do siebie, czy zostaniesz tu?
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyNie 21 Lis 2021, 21:50

Gdy napiła się łyka z kieliszka, uśmiechnął się rozbawiony. Gdy wróciła i dotknęła go w brodę widać było jak bardzo lubił tak prosty gest. Wtem palec zawędrował niżej... na srebrny wisior. I choć Knut znał ten gest i zazwyczaj był zachętą do dalszego droczenia, tak jej słowa i chwilę później ukazane poparzenie sprawiło że odrobinę ochłonął.
Wyprostował się do poprzedniej pozycji, sam sięgnął za kieliszek.

Fale emocji i różnych galopujących myśli przetoczyły się po całym Knucie wywołując tylko lekki przyjazny uśmiech na powierzchni. Czuł że go ciągnie do niej, i nie była to kwestia bycia wampirzycą... możę trochę żę wampirzą królową, jednak głównie chodziło właśnie o ten core osoby, o to kim była. Jako obieta, wampirzyca i królowa. I to było w tym nieznośnie pociągające.
Choć srebrne zęby zawsze były swego rodzaju przeszkodą...
-Każdy nasz ruch jest rewolucją dla zwykłych ludzi. To część zabawy- odparł i upił z kieliszka. Nie odstawiał go jeszcze. Zbyt lubił jego smak i potrzebował zająć czymś dłonie.
Za to na ostatnie pytanie wypuścił powoli powietrze.
-Nie wiem. Venandi ma swoje uroki... i ktoś musi was wszystkich przeszkolić jak poradzić sobie na przyszłość...- uśmiechnął się rozbawiony, choć spojrzenie nadal zdradzało wir szaleństwa jaki kręcił się w głowie Knuta.
-Ale nie wiem jeszcze gdzie mnie poniesie wyrocznia. Nawet jeśli to ja rzucam kośćmi, podążam w kierunku, nie do miejsca.- wyjaśnił jak umiał najlepiej. Za to zaraz zrodziło się inne pytanie, być możę podyktowane niewiedzą o wieku Virgu, a może czystą ciekawościa.
-A Ty zamierzasz na zawsze zostać królową?-
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyNie 21 Lis 2021, 22:45

Widziałam jak momentalnie się wyprostował, cóż mogłam się zgodzić z tym że urodziliśmy się Jarlami. Czułam nić porozumienia i podobieństwa między nami. Ale byliśmy też naturalnymi wrogami. Mimo moich starań przez ostatnie miesiące, pewne rzeczy trudno jest przeskoczyć. Po za tym lubiłam go, naprawdę wierzyłam że możemy być... Kompanami, kto wie... Może przyjaciółmi.
Zaśmiałam się na jego stwierdzenie, trudno się nie zgodzić biorąc pod uwagę fakt że właśnie piliśmy wino i jak by nigdy nic rozmawialiśmy na kanapie w jego mieszkaniu. Wysłuchałam jego odpowiedzi nic nie mówiąc chociaż... W tej chwili perspektywa jego wyjazdu wydawała mi się nieco gorzka. Wiedziałam że to nie będzie ani dziś, ani jutro,ani nawet za tydzień. Z drugiej strony nieco mu też zazdrościłam tej możliwości jechania gdzie chce.
- Jeszcze nie wyjeżdżasz, nie to że w ciebie wątpię... Ale sądzę że zdarzysz przed pokonaniem całego stada w pojedynkę czegoś nas nauczyć. - zażartowałam.
W zasadzie... Szczerze nie mogłam się doczekać jego wizyty na wzgórzu. Byłam ciekawa jak sobie poradzi, a przede wszystkim... Tego co pokaże. Nie martwiłam się samymi wampirami, wiedzieli że nie będzie wolno im kombinować niczego głupiego, a do tego nowe wampiry miały to do siebie że nie trzymały w sobie jeszcze urazów względem łowców. Z rozmyślań o przyszłym treningu wyrwało mnie jego pytanie, a na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech.
- Po części... Powiedzmy że mnie też interesuje swego rodzaju rewolucja. Ale nie zrealizuje jej póki będę tracić wampiry w wilczych paszczach. Nie tylko ciebie drażnią nieodpowiednie osoby na nieodpowiednich miejscach. Chcę raz na zawsze obalić zasady w których mój gatunek utknął od czasów średniowiecza. Głowy rodów powinny się zmienić i to dobrych parę dekad temu... - powiedziałam spokojnie wpatrując się w kieliszek.
- Nie lubię zwrotu królowa... Ale lubię to co robię. Lubię mieć kontrolę nad tym co się dzieje. Może nie zmienię całego świata, ale nie będę wciąż dawać się obijać niosącemu mnie nurtowi. Gdy skończy się problem z wilkołakami... Jest ktoś kogo muszę znaleźć i wyrównać stare rachunki. Myślę że to będzie pierwszy krok ku zmianą. - "o ile dam sobie radę", to jednak zachowałam już jedynie w myślach.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyWto 23 Lis 2021, 20:43

Knut co zabawne nie widział Virgo jako naturalnego wroga. Co bardziej zabawne, wilkołaków też nie widział jako naturalnych wrogów. Znaczy się owszem, knut sprzed paru lat rzuciłby się każdemu z wilków do gardła i gonił każdego wampira wyprzedzając atak. Jednak Knut z dzisiaj wiedział dobrze że prawdziwymi potworami są ludzie, niekoniecznie zależnie od swojej rasy. Toteż każdy przypadek był rozpatrywany indywidualnie. A Virgo pokazała że na miano wroga nie zasługuje. Czy jednak to znaczy że będzie odczuwał zawód jeśli kiedyś z jakiegoś powodu będzie musiał stanąć naprzeciwko niej w walce? Wręcz przeciwnie, będzie czuł dumę z walki z godnym przeciwnikiem... Nawet jeśli teraz rozszarpałaby go nim chwyciłby za broń...

Knut z dzisiaj też nie planował dokładnie czasu przed sobą. Życie łowcy nauczyło go by czerpać z życia pełnymi garściami i zawsze łaknąć więcej. Więc gdy rytm życia ześle mu przepiękny kwiat, będzie go pieścił i smakował zapach aż do zachodu słońca, nie oczekując by kwiat specjalnie dla niego pozostał rozłożony dłużej niż wymaga tego jego rytm...
Cieszył się z jej towarzystwa, doceniał, wielbił je bardziej niż niejedna osoba z którą zapewne przebywała na co dzień. Jednak nie wiedział co będzie gdy nastanie następny świt. Czy nastanie świt...

Widział jednak jej reakcje na słowa o swoim ewentualnym wyjeździe. Cóż, było to odrobinę niespodziewane... choć może właśnie nie? Cóż Knut wiedział jak bardzo różni się od innych łowców i ludzi, czasem jednak nie zdawał sobie do końca sprawy z tego jak odciskał się na życiu innych.
Nadal jednak zaśmiał się cicho z jej żartu. Nie planował pozbycia się watahy w pojedynkę... choć pokonanie alfy w pojedynku było by znaczącym osiągnięciem. Choć nie w tej chwili. Nie gdy całe stado w niego wierzy...

Niemniej gdy mówiła o nadchodzących zmianach brodacz niemalże czuł wiatr uderzający w żagle jej okrętu. Czuł bryzę na twarzy gdy jej drakkar przecina fale losu. Uśmiechnął się też gdy wspominała o wyrównaniu rachunków. Oj czuł to dobrze.
Wzniósł więc kieliszek lekko w górę uśmiechając się szeroko.
-Zmiany, dążenie do celu i zemsta... Słowa i cele godne prawdziwego Jarla.- I z tym niewypowiedzianym do końca toastem opuścił nieco kieliszek.
-Nic dziwnego że Twoja Hamingja była tak duża. Będziesz jej potrzebowała.- i po tych ostatnich słowach upił nieco z kieliszka.
-Może powinnaś jeszcze się z nią zobaczyć?- spytał nagle.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyWto 23 Lis 2021, 22:03

To była znacząca różnica między nami... Mimo że miała bym do tego pełne prawo i poparcie, nigdy nie polowałam na łowców. Może to przez fakt jak dużo czasu spędziłam wśród ludzi za młodu. W zasadzie nie licząc krótkiego okresu gdy byłam nastolatką, zupełnie nie interesowały mnie polowania.
Co do Knuta, w zasadzie byłam sobie w stanie nawet wyobrazić jak rzuca wyzwanie alphie. Ba! Byłam sobie w stanie wyobrazić jak wygrywa. To trochę paradoksalne bo sama nie odważyłam się na ten krok, a potencjalnie byłam szybsza i silniejsza. Knuta jednak jakoś z automatu uznawało się za silniejszego... Było w nim coś takiego. Nie wiedziałam dokładnie jakie są zasady zostawania rycerzem wśród łowców, ale spodziewałam się że jeśli mój rozmówca kiedyś nim zostanie to wiele istot zatrzęsie się ze strachu. Co ciekawe... Wyjątkowo podobała mi się taka wizja.
Zaśmiałam się na jego słowa i lekko uniosłam kieliszek.
- Jesteś pierwszą osobą która nie nazwała mnie zwyczajnie samolubną. W końcu te zasady obowiązują od lat i utrzymały nasz gatunek przy życiu. - odparłam z uśmiechem cytując słowa chociażby Filipa.
Gdy upił trochę wina zrobiłam to samo.
- Nie była zbyt rozmowna ostatnim razem... Po za tym jeśli mam być zmęczona aby mi się przyśniła to raczej odpuszczę.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyCzw 25 Lis 2021, 08:00

Knut zaśmiał się cicho. Owszem to były częste słowa karli. Samolubni, mysla tylko o sobie, niemoralni, nie mający poszanowania do tradycji i odwiecznych zasad. Knut tez to slyszał wiele razy. Zresztą to dlatego tak często dzialal sam.
Nie zeby narzekał.

-Nazywam Cie Virgo taką jaką jesteś. A jesteś, mądra, fascynująca i piękną kobietą... a to rzadkie połączenie. Choć z drugiej strony dokładnie tego spodziewam się po Jarlu- oznajmił z szerokim uśmiechem.

Następnie puścił jej oczko i upił z kieliszka nim go odstawił na stół.
-Coz teraz jak ją widziałaś powinno być łatwiej. Ona jest trochę częścią Ciebie, zawsze możesz ją przywołać- odparł luźno. Przecież przywoływanie sennych majakow by z nimi porozmawiać to całkowicie normalny temat rozmowy...
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyCzw 25 Lis 2021, 21:15

Zaśmiałam się pod nosem słysząc te komplementy. Knut musiał dobrze czytać ludzi żeby znaleźć takich jak on sam, czy ja. Jednak piękno wymagane od jarla wydało mi się nieco zabawne. Z drugiej strony, patrząc na Knuta... Jego wygląd przynosił na myśl potężnego wojownika, wręcz dawnego barbarzyńcę czy wikinga.... Dobrze zbudowany, z tymi niesamowitymi oczami... Tak, mógł uchodzić za pięknego. W ten dziki sposób, jednak w niczym nie gorszy. Spodziewałam się że wiele dziewczyn ustawiało się w kolejce do jego względów i teraz tworzyły już moje laleczki voodoo.
- Wiesz co mówią o mężczyznach prawiących komplementy? Że czegoś zawsze chcą... - odpowiedziałam półżartem i skupiłam się na jego dalszych wyjaśnieniach.
Na chwilę nawet przymknęła oczy próbując sobie przypomnieć jak puściłam drzewo za sobą i ruszyłam w kierunku gigantycznej kobiety. Ten spokój jaki wtedy czułam... Był niesamowity. Chętnie poczuła bym to drugi raz, dowiedziała się czemu dała mi tamtą runę... Ale z drugiej strony, dla mnie nie miało sensu przywoływanie sennych majaków.
- Czemu uważasz że powinnam ją znów zobaczyć? - zapytałam ostatecznie.
Poprzednim razem nie powiedziała nic... Jedynie dała tamtą runę. O ile w ogóle przyjmowałam do siebie teorie Knuta o kim kim była. Chociaż chyba im dłużej rozmawialiśmy tym bardziej mu ufałam... Wierzyłam.
- I jak niby można ją z resztą wezwać?
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1247
Data dołączenia : 03/10/2021

Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 EmptyPią 26 Lis 2021, 15:31

Knut nie widział w tym nic zabawnego. W dzisiejszych czasach każdy mówił że wygląd to nie wszystko, że ocenianie książki po okładce jest złe i tak dalej. Tylko kto to mówił? Thralle oczekujący że będą traktowani lepiej niż na to zasługują. Ewentualnie sprytny Karl próbujący zarobić na czyiś kompleksach i w jego mniemaniu być jarlem. Ale to nie tak działało. Knut wiedział o tym. Nikt nie jest Jarlem mając twarz Thralla.

-Kto powiedział że ja nic nie chce?- odparł z rozbawieniem. Choć nadal mówił komplementy gdy uważał że ktoś na nie zasługuje. Czy wiedział że może tym swojego rozmówcę jakoś przekupić? Wiedział. Ale czy teraz planował to robić?
Knut mało co planował. A jadąc do Stanów pomóc staremu towarzyszowi polowań nie spodziewał że stanie pomiędzy dwoma przeciwnymi biegunami by stać się kolejnym ogniem spajających ich łańcucha. A jeśli jednocześnie wykuje sobie jedno równie gorące co świeżo kuty metal? Tym lepiej...

-Może ponownie poinformuje Cię co nastąpi. Nie będę udawał że wiem wszystko...- puścił jej oczko i uśmiechnął się lekko -Ale żyjąc oderwaną od naszego materialnego świata Hamingja potrafi czasem zajrzeć za zasłonę... Zobaczyć rzeczy które już nastąpiły jednak jeszcze nie w tym czasie. Podobnie zresztą jak operowanie futharkiem.-
Jednak po chwili brodacz nabrał powietrza głębiej w płuca. Wyglądał jakby się zastanawiał. Mimowolnie wzrok zawiesił na drzwiach do sypialni, dokładnie na tej samej wysokości co jeszcze przed parunastoma minutami wampirzyca słyszała cichy krótki i niezrozumiały dla niej szept.
-To zależy, jest częścią Ciebie, zawsze jest blisko... Zaś nasza wyobraźnia ma potężniejszą moc nic Ci się wydaje- Uśmiechnął się lekko odrywając wzrok od drzwi by spojrzeć jej prosto w oczy. -Zaproś ją.- odparł krótko i uśmiechnął się tajemniczo. Puścił jej też drugi raz oczko i kontynuował.
-Usiądź na spokojnie o dogodnej porze. Wyobraź sobie swoje miejsce. Dowolne miejsce gdzie czujesz się bezpieczna. I wyobraź sobie jak trzymasz w ręce tą zawieszkę. Pamiętaj tylko by miejsce miało jakieś wygodne wyjście, ułatwia to wizualizacje. I... zaproś ją. Wezwana przyjdzie.- mówił dość poważnie. Szczerze wierzył w to co mówi. Zresztą jego spojrzenie sugerowało że wiedział jeszcze więcej niż mówił...
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Apartament 148 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament 148   Apartament 148 - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Apartament 148

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Apartament Roderyka
» Apartament Seraphiny
» Apartament Van Wolfff
» Apartament Vittorii
» Apartament Parkera

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica mieszkalna: Bella Vista :: Apartamenty-