a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Magazyn 666 - Page 2


 

 Magazyn 666

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 12 Mar 2023, 16:27

Z jego punktu widzenia... To faktycznie był plan idealny. Gdyby tylko skorzystali z dodatkowego efektu zaskoczenia... Tak rzeczywiście mogli ją zabić. Nathaniel nie był zły, ale zawsze najpierw robił a potem myślał. Był by przekonany że to wilkołaki ją zabiły i mimo że próbowała go tak długo opanować wziął by za to krwawą odsiecz. Robert osiągnął by dokładnie to co chciał i nikt nawet nie pomyślał by o tym by go podejrzewać. Wampir zupełnie jak by uznał to podsumowanie Rivera za komplement uśmiechnął się pod nosem.
- Dwie pieczenie na jednym ogniu... Pozbył bym się i kundli i jej. - odpowiedział dumnie.
Vi starała się zachowywać spokój ale to... Gdyby nie jej porozumienie z bratem jak to wszystko mogło się potoczyć? Chcieli wpuścić to stworzenie na wzgórze? Przecież nie była by wtedy jedynym celem. No i ile w takim razie ofiar było w mieście po jego ucieczce? Jak wiele podobnych przypadków maskował? Była wściekła. Nie miała by za złe Riverowi gdyby też ją winił... Więc gdy oznajmił że za całe zło odpowiada właśnie stary wampir... Trochę jej ulżyło. Spodziewała się że River będzie miał już dość... Ona była zmęczona tym dupkiem więc co dopiero on. Sięgnęła po drugą szklankę gdy Robert powiedział... O kilka słów za dużo. Nigdy wcześniej nie była świadkiem zmiany wilkołaka. Pozwoliła mu podnieść wampira gdy ten się uśmiechnął ledwo łapiąc oddech.
- I co z tego... - syknął usiłując się podciągnąć i złapać oddech.
- Kazałem się pozbyć ciała... Pewnie gnije... gdzieś na wysypisku... - wykaszlał i tym razem Vi musiała już zainterweniować.
- River nie! - warknęła ostrzegawczo.
- On chce żebyś go zabił. - ostrzegła, a w jej ręku skupiły się cienie.
Wiły się po jej skórze niczym żywe węże szepcząc i chichocząc. Zbiegały się w jednym punkcie i kształtując w srebrny sztylet. Nie dotykał w ogóle jej skóry jedynie lewitował kawałek nad jej dłonią.
- Wilkołak może być twój, ale zdrajca jest mój. Dla niego nie będzie nic gorszego niż śmierć z ręki tej znienawidzonej dzięki łowców, prawda Robercie? - wampir się zaksztusił i ścisnął "łapę" która go trzymała.
- Pozwolisz jej sobie rozkazywać? Owinęła cię sobie wokół palca... Zginiesz jak ja gdy będzie nie po jej myśli.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 12 Mar 2023, 17:33

Chyba pierwszy raz w życiu był w takim amoku, że naprawdę miał problem, by się opanować. Miał całkowitą świadomość tego, co robił, ale... jego ciało jakby samo się poruszało i myślało za niego. Pewnie niewiele brakowało, by zaczął toczyć pianę z pyska.
- Kłamiesz... - zawarczał przez zaciśnięte zęby, a jego dłoń wzmocniła uścisk na szyi wampira. Virgo obiecała, że na każde zadane pytanie, dopilnuje, by starzec odpowiedział prawdę, ale... nie chciał uwierzyć w jego słowa, nie powinien mu wierzyć. W jego płonącym spojrzeniu zaczęły wzbierać łzy, na myśl... że nawet nie dostał możliwości, by godnie pochować swoje nienarodzone dziecko. Że... prawdopodobnie stało się kawałkiem padliny, na którym mogły ucztować bezpańskie psy i ptaki, że zostało potraktowane jak zwykły śmieć. Właściwie... skoro nie przeżyło... dlaczego nie wydano mu ciała, do pochowania tak jak z Karan? Co, jeśli... ono dziecko przeżyło, a oni postanowili się go pozbyć, wyrzucając na wysypisko?!
Zawarczał, niemalże zaryczał wściekle na całe gardło, już mając zamiar wgryźć się w tę siwą łepetynę i oderwać ją żywcem od reszty plugawego ciała, gdy usłyszał swoje imię. Początkowo... miał wrażenie, że słyszał Karan, ale zaraz dotarły do niego słowa wypowiedziane przez Virgo.
- To dziecko nie było niczemu winne... - wyburczał pod nosem, jakby jednocześnie próbował się uspokoić i przekonać siebie, że powinien rozerwać tego mężczyznę na kawałki. Przedłużając to możliwie najbardziej, jak tylko się dało.
Nie puszczał wampira i nadal warczał, lecz słuchał z uwagą słów wampirzycy, przemawiającej mu do rozumu. Zerknął w jej stronę kątem oka. To... był dobry układ. Prawdopodobnie miała rację, że gdyby jednooki go teraz zabił, prawdopodobnie wyświadczyłby mu niemałą przysługę. Po jego trupie! Odrzucił wampira w bok na ścianę, niczym szmacianą lalkę i wracając do ludzkiej postaci, wytarł dłoń z jego krwi w swoje spodnie.
- W takim razie nich mnie zabije, ale dopiero po tym, gdy pozbędę się stworzonego przez ciebie diabła - odpowiedział z gniewem, kierując spojrzenie w stronę wampirzycy. Zaczął iść w jej kierunku i nawet wyciągnął rękę, ale nie po to, by zrobić jej krzywdę, a jedynie sięgnąć po butelkę whisky, z której wcześniej sobie nalała do szklanki. Wątpił, by bez niej dał radę opuścić ten przeklęty magazyn, dlatego praktycznie z miejsca pozbył się zakrętki od butelki i skierował się w stronę drzwi, wlewając sobie w gardło niemal pół butelki na raz. Oparł się plecami o ścianę obok wyjścia i osunął po niej, by usiąść na podłodze, co chwila pociągając z butelki.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 12 Mar 2023, 18:08

Gdy zacisnął rękę, wampir nawet nie miał już możliwości mówić. Poruszał ustami ale przez zcisniete gardło nie wydobywały się słowa. Może i lepiej bo pewnie próbował by dalej go sprowokować. A powiedział już i tak za dużo. Była gotowa do zapanowania nad Riverem siłą ale jego słowa... Nie była z żelaza, był moment gdy Roderyk jeszcze żył gdy zastanawiali się nad dzieckiem... Cierpienie jakie przechodził teraz River łamało serce, ale musiała zachować odrobinę rozsądku. Jeśli nie ona to kto w tym pokoju.
- Wiem... Ale zabijając go pozwolisz mu zginąć na jego warunkach. To nie zwróci im życia ani go nie ukarze. - starała się mówić spokojnie.
Chociaż nie łatwo było zachować spokój przy tych okolicznościach. Odetchnęła gdy odrzucił wampira na bok a ten krztusząc się przytrzymywał krwawiące gardło. Nie była pewna czy nie zwróci się przeciwko niej... Nie znała się na wilkołakach, czy będzie chciał pozbyć się konkurencji do swojej "ofiary". Jednak już jego słowa upewniły ją... Że nic jej nie grozi, dlatego niewzruszenie pozwoliła mu podejść i wziąć butelkę. Gdy wychodził srebrne ostrze zawirowało w powietrzu niczym igła kompasu. Robert próbował wstać ale nie pozwoliła mu na to. Ostrze swistnęło w powietrzu zostawiając krwawą linię pod żuchwą. Zaczął się krztusić własną krwią gdy przyklękła obok. To była... Bolesna rana, ale zdecydowanie nie śmiertelna. Przynajmniej nie od razu. Jej oczy na sam zapach krwi z tak bliska zabarwiły się na czerwono gdy zmusiła go by na nią spojrzał.
- Nie... Khe... Uda Ci... Znajdą cie... Inni. - pozwoliła mu się nameczyć żeby wypluł z siebie te wypociny.
- Niech próbują. Robercie Northug, za spiskowanie... Złamanie pierwszego zakazu mojego terytorium skazuje cie na śmierć. - wyrecytowała z nutą... Znudzenia w głosie.
- Nie... Nie możesz. - wyjęczał ale ona już tylko wstała.
- Mogę... Nie martw się, nie wyślę cie na wysypisko. Dla ciebie o wiele właściwsze będzie gniazdo ghuli. - dodała a jej ostrze kolejny raz za świszczało w powietrzu. Dopiero gdy wyszła z gabinetu zdała sobie sprawę że jej sukienka jest poplamiona krwią. Bezskutecznie spróbowała ją zetrzeć ale... Było tylko gorzej więc odpuściła. Podeszła do Rivera i przysięgła by że wśród pustych pomieszczeń stukot jej obcasów odbijał się echem. Usiadła obok niego na podłodze i chwilę... Nie wiedziała co powiedzieć.
- Przepraszam... Wiem że to niczego nie naprawi ale... Naprawdę przepraszam że cię to spotkało. - nie spodziewała się że to cokolwiek zmieni, ale musiała to powiedzieć... Dla siebie.
- Rozumiem co czujesz... Znajdziemy go. Ten dupek musiał się ukrywać na pewno nie szukał zbyt dokładnie.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 12 Mar 2023, 19:08

Nie musiałaby go mamić, by przyznał jej rację. Gdyby zabił tego wampira... pozwoliłby mu uniknąć kary za to, czego się dopuścił, a bliscy jednookiego nie odzyskaliby życia. Zresztą, nawet gdy zabije tamtego wilkołaka... wciąż będzie sam, ale przynajmniej dotrzyma obietnicy, którą złożył swojej ukochanej nim zmarła. Miał już dość tej nocy i tego miejsca. Zostawił starca Virgo i ze swoją zdobyczną butelką usiadł obok drzwi, dając się pochłonąć goryczy i ciemnym myślom. Dopił do końca gryzący w gardło alkohol i odchylił głowę do tyłu, opierając i ją o ścianę. Zamknął wyjałowione z życia oko.
- Przepraszam Karan... Nie tylko pozwoliłem tobie umrzeć, ale... także naszemu dziecku... - powiedział w eter ze ściśniętym z żalu gardłem. Może... to był jasny znak od losu, że beznadziejny byłby z niego partner i jeszcze gorszy ojciec. Może tak było lepiej, że nie dostał szansy, by się o tym przekonać...
Odetchnął głęboko i pogrzebał w sobie wszelkie myśli i uczucia, gdy usłyszał, jak wampirzyca się zbliża, a po chwili siada obok niego. Nie drgnął, nadal siedząc z zamkniętym okiem, oparty razem z głową o ścianę, nawet gdy się odezwała. Doceniał jej wyrazy współczucia, ale chyba oboje wiedzieli, że nie miały większego znaczenia.
- Nie - odpowiedział poważnie, dopiero po chwili prostując głowę i skupiając na niej spojrzenie swojego oka w kolorze mroźnego błękitu.
- JA go znajdę - poprawił ją, w końcu chwilę temu sama powiedziała, że ten przeklęty ogar był jego.
Milczał przez moment, jakby się nad czymś zastanawiał, sięgając przy tym do luźno zwisającego rękawa i rozmasowując to, co zostało mu po utraconej kończynie, jakby go bolało albo sprawiało dyskomfort.
- Mógłbym mieć dwie prośby? - zapytał, nadal pogrążony w swoich rozmyślaniach i wyraźnie starając się unikać jakichkolwiek zwrotów osobowych w jej kierunku. Nie przez żal czy pogardę wobec niej. Po prostu... nie wiedział, jak powinien się do niej zwracać po tym wszystkim. Zwłaszcza że już się do niej zwrócił nazwiskiem podczas rozmowy w gabinecie.
- Właściwie jedną prośbę i pytanie... - poprawił się i w końcu na nią spojrzał ze stanowczością, nieustępliwością i gotowością do walki.
- Znasz może kogoś, kto mógłby - TO - naprawić? - zapytał, unosząc kikut, by wiedziała, o co mu chodziło i co miał na myśli. Oczywiście chodziło mu o osobę, która mogłaby zbudować dla niego protezę i ją zamontować. - Cena nie gra roli. Mam pieniądze - zapewnił i odetchnął głęboko, prawie jakby nabierał powietrza przed wypłynięciem na głęboką wodę, spodziewając się, że zaraz mógłby utonąć.
- Co do prośby... Mogłabyś zebrać osoby, które pomagały doktorkowi przy tym... projekcie? Jeśli był wzmocniony przez twoją krew... Pewnie zostało im jeszcze trochę tego specyfiku, który mu wstrzyknęli. Niech mi to wstrzykną, a po tym... gdy się pozbędę tego potwora, zrobisz ze mną, co uznasz za właściwe - powiedział z pełną powagą, patrząc jej głęboko w oczy.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 12 Mar 2023, 19:38

Nie słyszała jego przeprosin, przyszła chwilę po nich. Było... Dziwnie ale uznała że ta chwila będzie mu potrzebna. Tak jak chciała go przeprosić. Gdy zdecydowanie zaprzeczył poszukiwanią... Spojrzała na niego zaskoczona. Pozwoliła mu się wygadać zanim zdecydowała się odezwać, jej jedyną reakcją było skinienie głową gdy zapytał o możliwą proźbe. Było... Trochę dziwnie, większość jej rozmówców unikało jej spojrzenia bojąc się tego jak mogła by nimi manipulować. River zupełnie zdawał się tym nie przejmować a chwilę wcześniej widział co jej zdolności potrafiły.
- Mój przyjaciel podczas ostatniej wojny stracił rękę w łokciu. Może to nie ideał... Ale chwali sobie protezę zrobioną w tym magazynie. Umowie cię z naszym lekarzem... O ile żyje. - ostatnie słowa wyszły w sumie nagle bo zrozumiała że Victor w tej chwili dopiero korygował kto faktycznie wiedział co się tu działo.
- Tak czy siak, z tym pomogę, ale nie z tym drugim. Nikt nie powinien tego dostawać. I nie chce nawet o tym dyskutować. Moja krew już sama w sobie jest niebezpieczna. Dla własnego dobra powinieneś zapomnieć o niej i o tym jak ona działa. Co więcej... Nie znam cię, ewidentnie jednak nie należysz do sfory z Fostern. Wierzę że to co mówiłeś w klubie było prawdą, ale... Jeśli masz jakiekolwiek powiązania z Augustem... On również nie może się o tym dowiedzieć. Na pewno chętnie by to wykorzystał, a ja naprawdę nie chce więcej siedzieć w zamknięciu żeby ktoś pił ze mnie jak z butelki dobrego bimbru. - powiedziała szczerze i na chwilę przymknęła oczy.
- Nie łamie danego słowa... Chociaż czasem potem tego żałuję. Stwór jest twój, ale to nie znaczy że musisz wszystko robić sam. Ustalę gdzie się ukrywa... Zaprowadzę cię do niego ale zrobisz z nim co chcesz. - dodała spokojnie i westchnęła.
Teraz ona oparła głowę o ścianę i wpatrywała się w sufit.
- Już to mówiłam ale... Nic ci nie zrobię póki nie dasz mi powodu. Nie walczę z tobą... Walczę z Augustem. Rok temu czułam to co ty... Po co walczyć gdy nie ma się niczego. Odzyskałam wolność... Koronę i co z tego skoro straciłam tych na którym mi zależało... Dla których budowałam to wszystko. Ale wiesz, zawsze znajdzie się ktoś dla kogo warto próbować dalej. Nie skreślaj się tak szybko.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 12 Mar 2023, 20:38

Kiwnął głową, gdy powiedziała, że w tym magazynie była osoba, która mogłaby dla niego zrobić sprawną protezę. Niby... po opuszczeniu tego miejsca nie powinien nigdy więcej zachodzić w te okolice, skoro to stąd pochodził wilkołak odpowiedzialny za atak na niego. Po tym, czego się dowiedział... było mu już naprawdę wszystko jedno. Dlatego wyleciał otwarcie z tym pomysłem, by i z niego zrobili podobnego potwora do tamtego. Nie widział dla siebie innej szansy na pozbycie się tego ogara, już raz przecież z nim przegrał i ledwo uszedł z życiem. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Zmrużył gniewnie oko, marszcząc przy tym lekko nos, gotów zacząć się z nią kłócić i próbować ją przekonać do swojego pomysłu, ale odpuścił, gdy zaczęła tłumaczyć swoją odmowę nieufnością wobec jednookiego i... to jak przyrównała samą siebie do butelki alkoholu. Przypominając przy tym, w jak okrutnych warunkach była przetrzymywana. Jego postawa złagodniała, a nawet wyraźnie było widać, że dotarło do niego, o co właściwie poprosił i odczuwał z tego powodu wstyd.
Spuścił odrobinę głowę, wpatrując się w podłogę przed swoimi stopami i instynktownie sięgnął po butelkę, by się napić. Kompletnie zapomniał o tym, że już przed przyjściem Virgo była pusta... Prawie jak on w środku.
- Skoro tak ci na tym zależy... - odparł markotnie, odstawiając butelkę na bok i westchnął ciężko, zgarniając włosy z twarzy do tyłu i ponownie opierając głowę o ścianę.
Zamknął oko, bo nie mógł zdzierżyć tego oślepiającego światła. Był zawiedziony i załamany, mimo to słuchał uważnie, co wampirzyca do niego mówiła. Westchnął ciężko, musząc przyznać jej rację. Każdego dnia ktoś się rodził i ktoś inny umierał, każdego dnia ktoś tracił bliską osobę, a mimo to świat nadal trwał. Dalej zmieniały się pory roku i leciały lata, nie kończył się cały świat, tylko czyjeś życie. Na pewno miała rację, ale... nie był pewien czy w jego przypadku znalazłby się ten ktoś. Chyba... za bardzo bałby się, że historia zatoczy koło.
- August nie powinien być przywódcą. Dla niego liczy się tylko wojna z tobą, a nie jego ludzie, którzy są tak w niego zapatrzeni, że bez słowa sprzeciwu skoczyliby w ogień, nawet wiedząc, że po drugiej stronie i tak nie spotkałoby ich nic dobrego... A najgorsze jest to, że tak jest zaślepiony tą niedorzeczną wojną, że nie chce nawet słuchać o jej zakończeniu, nie mówiąc już o faktycznym doprowadzeniu jej do końca. Próbowałem mu to wytłumaczyć, ale równie dobrze mógłbym gadać do ściany. Z takim przywódcą wilki z Fostern czeka tylko cierpienie i rozpacz - powiedział szczerze. Jakby z nudów, lekko poruszał głową do przodu i do tyłu, uderzając nią delikatnie w ścianę za sobą, wpatrując się w sufit.
- O ile jego wilki nie pójdą po rozum do głowy i nie rozszarpią go, nim ściągnie na nich zagładę - zdradził Virgo, przestając ruszać głową i się nad czymś wyraźnie zastanawiając.
- Wiesz... pewna znajoma z Fostern nakłoniła mnie, żebym nie myślał wyłącznie o dorwaniu tamtego wilkołaka, ale skupił się głównie na tym, co będę robił, gdy się już go pozbędę. Myślałem... jeśli dożyję, o wyzwaniu Augusta na pojedynek, choć wilkołak ze mnie żaden, a co dopiero przywódca. Jeśli nie ja bym go pokonał, na pewno bym go osłabił i być może ktoś ze stada, by go ostatecznie pokonał i objął przywództwo. Uwierzysz, że jest w stadzie wilczyca, którą traktują bardziej jak samotnika, niż jak jedną ze swoich. Potrafią być na tyle bezczelni, by zaatakować ją w jej własnym domu. A August nic z tym nie robi... Umówiliśmy się, że dopilnuje, aby nikt już nie niepokoił i nie zakłócał spokoju tej wilczycy, a w zamian... miałem dla niego wybadać teren, po którym stąpasz. Ale szczerze mówiąc, wątpię, by dotrzymał słowa... zwłaszcza że według niego, jeśli ktoś zostanie ugryziony, ma prawo do tego, by się odgryźć. Kolejna wojna, którą z przyjemnością będzie ciągnął aż do swojej śmierci, zakończenie, której nawet do głowy mu nie przyjdzie - przyznał jej się szczerze do podstępu, na który wpadł August, a przy którym jednooki miał mu dostarczyć odpowiednich narzędzi do realizacji. Wiedział, że Virgo się to na pewno nie spodoba, ale jeśli on umrze w starciu z tym zmutowanym ogarem, nie będzie nikogo, kto być może mógłby zmusić Augusta, by poszedł po rozum do głowy czy zakończył swoje rządy. Nawet jeśli... następny po nim byłby jego syn, a wtedy Fostern już całkiem zmieniłoby się dla Leah w piekło. Może Virgo zdołałaby jakoś zapewnić spokój i porządek we wsi.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 12 Mar 2023, 21:42

Czasem... Życie nas naprawdę zaskakuje. Gdy straciła Roderyka miała ochotę zapaść się pod ziemię... Zniknąć... Poprostu przestać istnieć. Gdyby nie spotkała wtedy dziewczyny potrzebującej pomocy na granicy z Venandi, pewnie nie było by jej już tu. Może Nathaniel by rządził i szło by mu to lepiej? Ale została... I... Gdyby rok temu usłyszała że jej życie będzie wyglądało tak jak teraz, pewnie wyśmiała by tą osobę. Paradoksalnie... Najbliższą osobą w jakiej miała oparcie była ta sama osoba której kiedyś niexierpiała. Kto wie... Może Rivera też życie jeszcze nieźle zaskoczy. A jeśli chodziło o zataczanie koła... Oczywiście że się tego bała... Dlatego każdego dnia robiła wszystko by być silniejszą niż ta dziewczyna która w płaczu błagała Roderyka aby się obudził.
- Zależy... Chcę mieć pewność że tego czegoś już nie ma. Jeśli szukając dasz się zaskoczyć i zginiesz na miejscu ani nie pomścisz swoich bliskich ani nie pomożesz tym którym jeszcze to coś może zrobić krzywdę. - trochę chłodna kalkulacja ale z drugiej strony nie było sensu się rozczulać prawda?
W sumie... Sądziła że na tym ich rozmowa się skończy. Myślała już żeby wstać gdy z ust Rivera padło imię przywódcy stada z Fostern. Przyjęła to... Dosyć spokojnie, nie żeby ją jakoś specjalnie zaskoczył chociaż jakaś część jej poczuła ukłucie. Pozwoliła mu powiedzieć to co leżało mu na wątrobie. Niewiele wiedziała o samym stadzie, ba! Jeszcze dwa lata temu nie wiedziała że w ogóle będą w stanie przekraczać granice.
- Mój pradziadek podobno zabił jednego z pierwszych alph. Zmusił wilki do wycofania z terenu dzisiejszej Venandi. Po nim do starcia doszło też między nimi a moim dziadkiem... On podobno zabił ojca Augusta, chociaż sam długo po tym już też nie pożył więc od tamtej pory trwa ten głupi konflikt między nami. Mój ojciec... Był potworem. Nie wiem co mu zrobił, ale rozumiem że przy jego wachlarzu upodobań nie było to miłe. Mimo to... Nie chcę tej wojny. Mam dość wrogów tu by martwić się jeszcze Fostern. Ale on nie daje mi wyboru... - przyznała przeczesując kruczoczarne włosy palcami.
- Nie pójdą po rozum do głowy... Dla nich jest ważna siła alohy, są wierni nie ważne co zdecyduje... W sumie trochę zazdroszczę. - dodała zerkając na zamknięte drzwi gabinetu.
Tak... Wiele by dała żeby jej wampiry tak wiernie stały przy jej boku jak wilki Augusta.
- A co do znajomej... Mądra ... Pomyśl mniej mądry. Wybacz... - spojrzała w końcu na niego.
- Ja powinnam to zrobić. Tak jak zrobiły to głowy rodu przede mną... Chociaż się boję... Robert ma rację... Nie urodziłam się by przewodzić wampirom... Urodziłam się tylko po to żeby stać przy czyimś boku i go wspierać. Nawet to jakie właściwości ma moja krew to potwierdza. Po za tym, jeśli nawet jakimś cudem wygram z Augustem, prawdopodobnie po nim rządził będzie jego syn. Z tego co słyszałam... Wtedy to dopiero historia zatoczy koło. - wzruszyła lekko ramionami i wstała.
- Dziękuję, że byłeś ze mną szczery. Chociaż pewnie Twoi stwierdzą że wpadłeś w moje sidła co? Doskonale wiem co mówią za moimi plecami o sojuszu z łowcami. Możesz donosić co chcesz jeśli to ma komuś pomóc, nie mam wiele do ukrycia. Proszę tylko żebyś przemilczał temat mojej krwi. - wyciągnęła rękę do niego żeby pomóc i jemu wstać.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 12 Mar 2023, 22:32

I znów miała rację... Za pierwszym razem też dał się zaskoczyć i przytłoczyć tamtemu wilkowi. Tym razem do głosu dochodziłyby również prawdopodobnie emocje i chociażby z tego powodu mogłoby się to dla niego naprawdę źle skończyć. A martwy ani nikogo nie pomści, ani na nic się nie przyda. Nie mógł sobie pozwolić na porażkę, a to oznaczało, że czy tego chciał, czy nie, najrozsądniejszym wyjściem byłoby skorzystanie z pomocy wampirzycy, by mogła wystawić mu tego potwora, jak pieczonego świniaka na srebrnej tacy. Poza tym... jeśli uda mu się wygrać, bez wątpienia będzie potrzebował pomocy lekarskiej, a z bagien do szpitala... Cóż... Trochę daleko było. Oczywiście biorąc pod uwagę, że po drodze by się nie zgubił. Nie odpowiedział nic, ale kiwnął jej głową, przystając na jej plan. Choć pewnie i tak niewiele miał do gadania w tej kwestii.
Westchnął, gdy przedstawiła mu konflikt, praktycznie od początku jego powstania. Można powiedzieć, że była to już makabryczna tradycja, by przywódca wampirów zbijał przywódcę wilkołaków, a w odwecie potomek zabitego, w akcie zemsty dążył do odebrania życia zabójcy swojego ojca. Przemoc rodzi tylko przemoc. Nie, żeby był lepszy, skoro sam zamierzał zabić i nie było przy tym żadną wymówką, że miał inne powody. Nie mniej rozumiał, dlaczego Augustowi tak zależało na tej wojnie. Stary, pieprzony tradycjonalista. Ale jeśli Flyn obejmie władzę po ojcu...
- Fostern popadnie w ruinę, jeśli jego syn obejmie władzę. Przecież dla niego nie liczy się nic poza czubkiem własnego nosa i tym by być w centrum uwagi - powiedział, wyobrażając sobie kiepski los tych, których poznał w Fostern i zdążył polubić. A najgorsze, że odbije się to również na niewinnych mieszkańcach wsi i dzieciach. Zarówno tych ludzkich, jak i wilczych. Musiał być przecież jakiś inny sposób, by zakończyć to szaleństwo.
Pokręcił głową, gdy stwierdziła, że inne wilki uznają go pewnie za zdrajcę.
- Nie ma żadnych Moich. Nie należę i nigdy nie należałem do żadnego stada. I niech mówią na mój temat, co tylko chcą, niech nie ważą się tylko obrażać moich bliskich - odpowiedział z delikatnie iskrzącą groźbą w oku, choć wcale nie była dedykowana wampirzycy.
- A co do donoszenia Augustowi informacji na twój temat... Już na samym początku, gdy zgodziłem się na jego układ, miałem zamiar w pierwszej kolejności poznać twoje zdanie na temat tej wojny i samemu wyrobić sobie opinię odnośnie wampirów, czy rzeczywiście jesteście tacy źli i okrutni, jak inne wilki myślą. Poza tym będzie musiał się zadowolić mało znaczącymi ochłapami, dzięki którym ja dotrzymam swojej części umowy, ale w żaden sposób nie będzie mógł tym tobie zaszkodzić. Może i jest tej samej rasy, co ja, ale... nie ufam mu i według mnie nigdy nie powinien stanąć na czele watahy - wyjaśnił stanowczo, przyjmując dłoń wampirzycy i z jej pomocą wstając z ziemi.
- Wiem, że na zaufanie trzeba sobie zasłużyć, ale wierz mi, nie zdradzę nikomu sekretu odnośnie twojej krwi. A już na pewno nie temu staremu capowi, czy jego zarozumiałemu synalkowi. Honor... to chyba jedyne co mi w życiu pozostało. Tylko człowiek bez honoru byłby w stanie stanąć do walki ze swoim przeciwnikiem, znając wszystkie jego słabe punkty i wykorzystując je na swoją korzyść. Nie można wtedy mówić o czystej, równej walce. Już pomijając, że jest to całkowity brak szacunku wobec swojego przeciwnika - odpowiedział dumnie, mocno wierząc w swoje słowa i patrząc przy tym Virgo w oczy. Nie ważne czy wampir, czy nie, podczas rozmowy po prostu należało mieć kontakt wzrokowy ze swoim rozmówcą.
- Gdyby doszło do starcia... bez najmniejszych wyrzutów sumienia wolałbym stanąć po twojej stronie, przeciwko Augustowi - dodał, idąc obok niej.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyPon 13 Mar 2023, 07:13

W zasadzie miał rację, cały ten konflikt opierał się na nienawiści która wciąż krążyła między kolejnymi pokoleniami. Kolejna śmieć i kolejne osoby żądne zemsty. Ale... Gdyby był inny sposób chętnie by z niego skorzystała, w końcu decyzja i staniecie do walki jeszcze wcale nie przesądzało jej wygranej. Mogła przegrać i zginąć. A jeśli by wygrała? Co z tego skoro jej potencjalne dzieci będą miały ten sam problem. Oczywiście... Mogła zniszczyć całe Foster i to bezapelacyjnie pozbyło by się problemu, ale to zdecydowanie zbyt radykalny środek jak na nią. Uśmiechnęła się ale nie skomentowała tego jak wypowiadał się o jego bliskich... Czyli ktoś był, wyglądało więc na to że River po prostu musi odczekać swoją żałobę a wtedy zrozumie że wciąż jest ten ktoś. Musiała jednak przyznać że jego słowa były... Poruszające. Poprowadziła go wzdłuż szklanego korytarza w stronę wyjścia z magazynu. Sama miała dość tej nocy i marzyła o znalezieniu się w swoim łóżku.
- Jesteśmy... Jesteśmy źli i okrutni i naprawdę nigdy tego nie zapominaj. To że mam swoje zasady... To że lubię ludzi wcale nie znaczy że jestem kryształowa. A tym bardziej że inni są jak ja. Większość wampirów uważa, że jestem za młoda na głowę rodu bo wciąż żyje pierwszym ludzkim życiem. Może... Może gdy minie sto... Dwieście lat zrobię się taka jak oni. Na razie uważam że się mylą. Ludzie potrafią tak biec do przodu bo każde pokolenie chce coś po sobie zostawić. Moja rasa została wiele wieków do tyłu i chce to zmienić, a też nie uda mi się to jako tej dobrej... Będę musiała się ubrudzić. A inne wampiry? W tej chwili jestem obiektem kpin i wyzwisk... Są prostolinijni więc nie rozumieją jak przeciągnęłam bractwo na swoją stronę. A po prawdzie mogą się śmiać, czy burzyć ale od kiedy mam łowców po swojej stronie nikt nie odważa się tu zaglądać. Jest spokojnie ale uwierz... Gdyby nie sojusz wampiry pokazywały by prawdziwe twarze. - to nie działało zdecydowanie na jej korzyść ale uznała że musi to otwarcie powiedzieć.
Nie mógł wyrobić sobie opinii bo w tym wypadku mu pomogła. Tym bardziej, jej czyny nie powinny dawać osądu na cały gatuneg. Robert pokazał w końcu że wśród nich są też szuje.
- Naprawdę doceniam chociaż nie mogła bym się na to zgodzić. Już i tak słabo wypadam w sondażach przez to co łączy mnie z łowcami.  Gdyby do tego doszedł jeszcze wilkołak mogło by być ciężko. - spróbowała obrócić to w żart chociaż... Nie specjalnie było jej do śmiechu. Otworzyła drzwi i z przyjemnością powitała ciemność nocy. Oczy nareszcie mogły odpocząć. Chwilę odetchnęła gdy na parking dołączył Victor cały obryzgany krwią.
- Dobrze że jesteś... Został ktoś? - zapytała a mężczyzna skinął głową.
- Część pracowała pod przymusem jego dominacji, ale faktycznie... Kilka osób robiło to całkowicie się z nim zgadzając. Nie będą się już naprzykrzać. Reszta wróci normalnie do pracy od jutra. - zdał raport i spojrzał na jej zakrwawioną sukienkę wyjmując paczkę papierosów. Włożył jednego do ust i podał najpierw w stronę Vi, potem Rivera.
- Gabinet jest twój... Ale musisz tam posprzątać i wyrzucić śmieci. Największy worek koniecznie wyrzuć do ghuli. - poleciła na co mężczyzna kilka razy przytaknął.
- River, Victor, Victor i River. River potrzebuje protezy ręki, wyznacz kogoś kto się tym zajmie najlepiej na bazie planu tej dla Filipa. Co do tych chorych eksperymentów Roberta... Spał wszystko co tylko o tym znajdziesz. Zbierz najbardziej nadające się osoby do tego i znajdźcie mi to bydlę. Robert twierdził że trop urwał się na bagnach. Tylko znajdźcie... Nie zbliżajcie się i nie róbcie krzywdy. - poleciła i po chwili namysłu wzięła jednego papierosa.
Nie paliła na codzień, ale dzisiaj był naprawdę wyjątkowy dzień. Victor wyjął z drugiej kieszeni zapalniczkę i odpalił najpierw swojego papierosa później podał ją dalej.
- Bagna to trochę ogólny opis jak na urwany trop. - przyznał przecierając pobliźnioną twarz ręką i kucając tyłem do ściany.
- Po za tym... Większość bagien to ziemia niczyja. Możemy mieć... Komplikacje. - dokończył wyraźnie zakłopotany że musiał to zrobić w obecności Rivera.
- Nie jest od Augusta... Mów wprost. - jej słowa wyraźnie go uspokoiły, zaciągnął się papierosem i odpowiedział dopiero wydmuchując obłok dymu.
- Oczywiście, co tylko rozkażesz. Pójdziemy go poszukać... Ale pozwól mi sprawdzić dokumenty w biurze Roberta zanim je spale. Może znajdę coś co on przeoczył jako bezmózgi palant, a co nasunie pomysł gdzie to coś może być. Może tylko ruszył przez bagna żeby ich zmylić? Jeśli był na tyle myślący... Wiedział o zatargach z Fostern i wiedział że nikt tam za nim nie pójdzie. Po za tym... Z całym szacunkiem stary. - zwrócił się ostatnimi słowami do Rivera.
- Wolał bym mieć pewność, że jak tylko przekroczę granice miasta to nie będzie na mnie czekać świetnie poinformowana wataha. I tak jest duża szansa że na kogoś trafimy... Szczerze? Wolał bym wziąć go ze sobą żeby w razie czego robił za wabia. - przyznał szczerze choć wyraźnie niechętnie.
Ona sama musiała chwilę pomyśleć, dopiero chwilę temu mówiła Riverowi że nie chce żeby ktokolwiek miał więcej do czynienia z jej krwią... Chociaż Victorowi ufała zdecydowanie bardziej niż Robertowi. No i... Pomysł z wzięciem Rivera niespecjalnie się jej podobał. Jeśli coś pójdzie nie tak... August uzna go za wroga.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyPon 13 Mar 2023, 10:36

Nie dyskutował z nią na temat negatywnej opinii o wampirach, bo nie miał zbytniego pojęcia o tym, wyraził jedynie swoje poglądy i wysłuchał uważnie jej słów, przyjmując je do siebie, by może kiedyś do tego przysiąść i dokładniej przemyśleć tę kwestię. Rozumiał też, że musiała praktycznie na każdym kroku uważać na to, co robiła, mówiła i z kim, by nie podsuwać jej wrogom kolejnych argumentów przeciwko niej. Mimo że była młodsza, była zdecydowanie bardziej rozsądna i mądrzejsza od Augusta. Już samo to, że zainteresowała się jego sprawą i była gotowa pomóc, mimo tego, jakiej był rasy i jej własnej niechęci do wilkołaków, dawał o niej dużo pozytywniejszy obraz, niż to jak przedstawił ją początkowo August. Gdyby było na odwrót, gdyby jednooki był wampirem i przyszedł nieświadomy konfliktu do Augusta po poradę czy po prostu porozmawiać... pewnie skończyłoby się tak, jak początkowo wyobrażał sobie spotkanie z Virgo. Nie pożyłby zbyt długo. I raczej nie mógłby liczyć na jakiś cud, który by sprawił, że mogłoby być podobnie, jak obecnie z Virgo, że jakoś by się dogadali. Może nie znał za dobrze Augusta, ale mógł śmiało powiedzieć, że starzec był niemalże chorobliwie zaślepiony tym konfliktem i wojną z wampirami. Skoro dla niego nawet zwykły człowiek z Fostern, który wybrał miasto zamiast wsi i prawdopodobnie nieświadomy istnienia wampirów i wilkołaków, był dla niego wrogiem, na którego był gotów napaść, to wolał nie myśleć, co spotkałoby wampira przypadkowo przechodzącego w okolicach wsi.
- Masz rację, wybacz moją zuchwałość - odparł ze szczerą skruchą w głosie, faktycznie... nie pomyślał o tym, że mógłby przysporzyć jej tym więcej problemów, niż pożytku, gdyby w sytuacji kryzysowej, oficjalnie stanąłby po jej stronie. Chyba był już zmęczony i miał w czubie, przez co trudniej było mu myśleć racjonalnie.
Kiedy wyszli w końcu na zewnątrz... od razu się zatrzymał, jak tylko drzwi się za nimi zamknęły i po prostu stał z głową uniesioną w niego oraz z zamkniętym okiem. Nie można było mówić o świeżym, przyjemnym powietrzu, będąc w mieście, a już w szczególności w samym sercu strefy przemysłowej, jednak... delikatne podmuchy powietrza wymieszanego ze spalinami, był zdecydowanie dużo przyjemniejszy, niż duszący odór medykamentów, krwi i Bóg wie czego jeszcze, przytłaczający na każdym kroku, gdy tylko weszli do tego cholernego magazynu. Tutaj... poczuł się zdecydowanie lepiej. Przynajmniej pod względem fizycznym. Czego dowodem mogło być to, że nawet odrobinę się rozluźnił.
Usłyszał odgłos kroków, inny niż ten wydawany przez obcasy Virgo i wrócił na ziemię, opuszczając głowę i namierzając spojrzeniem nowo mianowanego zarządcę tego całego burdelu. Odetchnął głęboko i dołączył spokojnym krokiem do wampirzycy, posyłając jej przy tym jedynie przepraszające spojrzenie, że się tak zawiesił i musiała na niego czekać.
Nie wtrącał się do ich rozmowy i poczęstował się zaoferowanym papierosem. Kiedyś palił, za szczeniaka, z resztą jak chyba wszyscy nastolatkowie, jednak gdy związał się z Karan... Potrafiła być gorsza niż najgorszy, najbardziej okrutny nadzorca więzienny. Musiał skończyć z tym nałogiem, a informacja o tym, że ich rodzina się powiększy, była zdecydowanie najlepszym motywatorem. Od jej śmierci czasami popalał... i to nie tylko papierosy, jednak zdecydowanie lepiej czuł się po alkoholu czy podczas walk. Może... przez wcześniejsze starania ukochanej, by rzucił palenie, nie było już to tym samym, co kiedyś.
- Dzięki - powiedział krótko, wtykając do ust papierosa i jedynie jednym uchem, niespecjalnie przysłuchując się ich rozmowie, skoro go nie dotyczyła. Przynajmniej w głównej mierze i z pozoru. Spojrzał jeszcze raz na mężczyznę i skinął mu głową, gdy zostali sobie przedstawieni, unosząc zaraz lekko rękę i kikut w górę, jakby w geście poddania, gdyby Victor wpadł na pomysł podania mu ręki. Niestety tego rodzaju dopełnienie formalności i wymianę grzeczności musieli sobie odpuścić. Przynajmniej na razie, bo widać Virgo nie próżnowała i od razu wspomniała o zleceniu na wykonanie protezy dla niego. Niby mógł już dawno załatwić tę kwestię, niemalże od razu jak tylko wyszedł ze szpitala, ale był wściekły i arogancki. Naiwnie wierzył, że tego zapchlonego gnoja rozszarpie, nawet gdyby nie miał obu rąk i obu nóg. Wydawało mu się, że gdyby załatwił sobie protezę, byłoby to olbrzymią ujmą na honorze. Teraz wiedział więcej szczegółów, bardziej ochłonął po tamtych wydarzeniach, choć... poznane tej nocy informacje... wytrąciły go z równowagi. Był zdesperowany i wiedział, że potrzebował wszelkich możliwych środków i nieczystych zagrywek, skoro chciał pozbyć się tego naszprycowanego wampirzą krwią potwora. Bez ręki mogłoby to być trudne do osiągnięcia. Zresztą nawet z protezą będzie to trudne, ale postanowił uszanować zdanie Virgo i nie prosić jej więcej, by współpracownicy doktorka użyli na nim tego samego środka, co na tamtym.
Gdy zapalniczka do niego dotarła, odpalił papierosa w swoich ustach i oddał zapalniczkę właścicielowi. Zaciągnął się mocno i... zakrztusił od razu niczym młokos przy swojej pierwszej fajce. Aż mu się w głowie zakręciło. Jednak alkohol był zdecydowanie lepszy i smaczniejszy. Mimo to palił dalej, już dużo spokojniej i słuchał rozmowy, patrząc to na wampirzycę, to na wampira. Kiedy usłyszał o ziemi niczyjej... przekrzywił lekko głowę. Leah nie miała czasem walczyć z Flynem gdzieś na ziemi niczyjej? Wyrwał się z rozmyślań, gdy usłyszał imię alphy z Fostern i znów się skupił na rozmowie.
Gdyby ktoś ich razem zobaczył, faktycznie mogłoby to być problematyczne. I tak by było, gdyby wampir postanowił się tam wybrać sam. Wciągnął dym z papierosa do płuc i wypuścił go nosem, spoglądając na nocne niebo, zastanawiając się nad rozwiązaniem tej sprawy.
- Może udałoby się Victorowi znaleźć w tych dokumentach coś na temat słabości tego ogara, skoro nie robiło na nim wrażenia to, jak go z Karan pokiereszowaliśmy... - zwrócił się najpierw w stronę Virgo, by ją przekonać do zgody na propozycję wampira, aby mógł przestudiować dokumentację doktorka. Skoro kobieta uczyniła go zarządcą, bo mu ufała... może nie będzie miał zamiaru jej zaszkodzić, gdy pozna wszystkie szczegóły tej sprawy. Może... nawet uda mu się jakoś pomóc wampirzycy z jej... przypadłością.
- Za kilka dni na ziemi niczyjej będzie się roić od wilkołaków, bo moja znajoma wyzwała na pojedynek syna Augusta. Victor miałby czas na spokojnie się przygotować do poszukiwań tamtego potwora i umówilibyśmy się na wspólne poszukiwania, gdy kurz po tej walce opadnie. Wtedy nie powinno być tam już nikogo, a nawet jeśli... spotkałbym się wcześniej z Augustem i poinformowałbym go, by żaden wilk nie zbliżał się w okolice, gdzie prawdopodobnie ukrywa się ogar doktorka. Jeśli to nic nie da, naprowadzę go na jakiś fałszywy trop z dala od ziemi niczyjej, by skupił na nim całą swoją uwagę i swojego stada, na tyle długo, byśmy z Victorem mogli bez problemów przeprowadzić cały rekonesans i załatwić sprawę raz na zawsze. Ja pozbędę się tego diabła, a on będzie mógł na dowód przynieść ci od razu jego głowę do powieszenia nad kominkiem - zaproponował, zdając sobie sprawę, że nawet gdyby mieli wyruszyć za tydzień, nie było to zbyt wiele czasu, jednakże po walce Flyna z Leah, będzie chyba najlepsza okazja, by się zapuścić w tamte rejony, bo uwaga stada będzie głównie skupiona na opiece nad poranionym synem przywódcy i wynikiem tej walki. Taka okazja może się więcej nie powtórzyć. A nawet jeśli się mylił, miał już gotowy plan B, a nawet C związane z podaniem Augustowi w drobnej mierze prawdziwych informacji, albo całkowicie fałszywych. I tak nie należał do stada i dla większości wilków z Fostern był nikim, niczego więc nie tracił.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyPią 17 Mar 2023, 08:43

Ona musiała przyznać, że nawet to lubiła. Lubiła gwar miasta, ilość ludzi i nawet na swój sposób zapach powietrza. Kwestia pewnie tego gdzie się wychowywała, nigdy nie była w Fostern. Za to Venandi... Znała tu każdą dziurę w nawierzchni ulicy. Gdyby było tu ciszej... Może za dużo myśli krążyło by jej po głowie. Wyjście na zewnątrz było przyjemne nie ważne że powietrze śmierdziało spalinami z ulicy i kominów przemysłowych. Victor gdy odzyskał zapalniczkę od razu schował ją w kieszeń i nawet lekko się zaśmiał gdy River się zakrztusił. Cóż... Obecny zarządca przynajmniej wyglądał na dużo młodszego od poprzednika. Gdyby był człowiekiem... Miał by może z dwadzieścia pięć lat. Więc jak dotąd, nie wyszedł jeszcze z wieku gdy ustatkowany w życiu rzuca palenie. Nie podał mu ręki... Starał się być uprzejmy... W jakimś stopniu przynajmniej, ale ewidentnie... Co z resztą wyraził też słowami, nie do końca mu ufał. Wyraźnie zaskoczony spojrzał na niego gdy jednooki poparł jego prośbę. Sama VI wtedy na niego spojrzała, po czym przeniosła wzrok na Victora. Ufała mu zdecydowanie bardziej niż Robertowi. Boże zdecydowanie bardziej niż znacznej części innych zarządców tylko... Traktowała akurat tą sprawę wyjątkowo... Osobiście. Chwilę milczała wpatrując się w ciemną ulice za nimi.
- W porządku... Ale później spal to wszystko i proszę... Zachowaj to dla siebie. - Victor przytaknął i lekko się skłonił w gescie podziękowania i... Uznania? Po tych słowach zwróciła się prosto do Rivera.
- Co do słabych punktów... Bez urazy, wilkołaka łatwiej jest zabić... Przemienionego... - tu wskazała Victora.
- Łatwiej jest zabić. Jednak jeśli ma coś wspólnego z takimi jak ja... Regeneracja jest o wiele szybsza, jeśli chcesz zabić go na miejscu nie baw się w szarpanie go. To się sprawdzi u wilkołaka który może się wykrwawić. Zadaj mu cios w miejsca które się nie odbudują. - wyjaśniła a Victor znów się cicho zaśmiał.
- Unieruchomić i przebić serce lub łeb. Gdyby to jeszcze było takie proste... Nie walczyłeś wcześniej co? Nie z innymi gatunkami. Jak chcesz poćwiczyć, wpadnij do mojego magazynu. - zaproponował i odpalił papierosa rzucając go na ziemię i przydeptując.
Informacja o tym że ktoś wyzwał syna Augusta sprawiła że oba wampiry spojrzały na niego zaskoczone. Nikt się jednak nie odezwał póki ten nie skończył.
- Jeśli Flyn będzie z kimś walczył... To pewnie nawet August się tym zainteresuje. - przyznał Victor i skinął do Rivera.
- W tydzień, przejrzę notatki... Zawęże krąg poszukiwań i powinno się udać z ręką naszego psiego kolegi. - zauważył nie spuszczając go z wzroku.
To nawet nie było z jego strony jakieś bardzo opryskliwe, raczej delikatny pstryczek w nos ale i tak przeprosił gdy Virgo upomniała go ledwo imieniem.
- Mam też pewien pomysł co do tej protezy, ale muszę się upewnić czy da się to tak zrobić. - dodał już pokorniej.
- W porządku... River wierzę, że wiesz ale nie wypada kobiecie odmówić prezentu gdy się go już obiecało. Było by miło gdybyś dostarczył go osobiście. Czy to jasne? - mówiła poważnie, zabicie besti to jedno... Mieli też wszyscy wrócić.
- Chce też być ze wszystkim na bieżąco... Według umowy po wtargnięciu Augusta do Venandi te trzydzieści lat temu, nie wolno mi wejść na jego terytorium tak jak jemu na moje. Nie chcę złamać tego pierwsza ale jeśli będziecie potrzebować pomocy... Będę niedaleko granicy. - Victor wyraźnie się skrzywił i zadziałał szybciej niż pomyślał.
- Nie możesz... Z całym szacunkiem, Augusta może zastąpić każdy porośnięty sierścią chłystek... Ty zostałaś ostatnia, jeśli coś Ci się stanie...
- Zapominasz się. - uciszyła go i faktycznie mimo że jeszcze chwilę stał z otwartymi ustami jak by zamierzał coś powiedzieć... w końcu je zamknął.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyPią 17 Mar 2023, 11:32

Nie uszło jego uwadze zaskoczenie mężczyzny, jednakże jedynie na niego zerknął kątem oka, całą swoją uwagę poświęcając wampirzycy, którą starał się przekonać, aby pozwoliła Victorowi zerknąć w dokumenty, nim je zniszczy. Naprawdę wierzył, że dzięki temu być może wszyscy by zyskali. Nie tylko jednooki, poznając szczegóły dotyczące wilkołaka, którego miał zabić, ale może nawet Virgo... jeśli na specyfikę jej krwi Victor nie znalazłby żadnego remedium... na pewno dowiedzie swojej lojalności wobec niej, gdy pozna sekret wampirzycy i mimo to nie będzie próbował jej w żaden sposób zaszkodzić, w przeciwieństwie do doktorka.
Nie mniej, nie sądził, że Virgo rzeczywiście weźmie pod uwagę jego słowa odnośnie tych dokumentów. Kiedy się zgodziła, sam był lekko zaskoczony, by ostatecznie odetchnąć z drobną ulgą. Nie pozwolił sobie jednak na całkowitą swobodę i rozluźnienie, bo przecież wciąż byli w trakcie prowadzenia poważnej rozmowy, w końcu polowali na piekielnie niebezpiecznego potwora, to nie były poszukiwania czekoladowych jajek.
Skupił na niej swój wzrok i słuchał z uwagą, zwłaszcza że były to informacje niezwykle cenne, bo dotyczące tego, jak mógłby się raz a porządnie pozbyć tego ogara. Przymknął lekko oko i nieznacznie przekrzywił głowę, nie do końca rozumiejąc, jakie konkretnie miejsca miała na myśli. Chciał już o to zapytać, ale w tym momencie odezwał się Victor i... Był naprawdę mocno zaskoczony, że wampir był skory do tego, by nauczyć jednookiego walki... jak skutecznie uśmiercić podobnych sobie. Domyślał się, że po tym prawdopodobnie będzie uważnie obserwowany, czy nie próbuje w żaden sposób wykorzystać tego na niekorzyść Virgo i jej wampirów. Prawdopodobnie wystarczy jeden nieostrożny ruch z jego strony i bez wahania naśle na niego kogoś, kto pozbyłby się jednookiego. Wprawdzie nie miał zamiaru wampirzycy jakkolwiek zaszkodzić, ale nie miało to póki co większego znaczenia, skoro i tak mu nie ufali. Zresztą na zaufanie trzeba sobie zasłużyć i na tym zamierzał się skupić, by od podstaw budować z wampirami dobrą relację, by dać im jednoznaczny dowód na to, że nie był i nie chciał być ich wrogiem, że mogliby na niego liczyć.
- Jedynie przeciwko ludziom i jako człowiek, głównie w organizowanych walkach i na ustalonych zasadach - wyjaśnił, przyznając się tym samym do tego, że gdyby został teraz przez któreś z nich zaatakowany, czy nawet przez innego wilkołaka, prawdopodobnie by przegrał, nie wiedząc jak skutecznie pokonać takiego przeciwnika. Pomijając już sam fakt tego, jak skończył po spotkaniu z tamtym wilkołakiem.
- Mogę być choćby i za kilka godzin, daj znać, kiedy i o której będzie ci najbardziej pasować - powiedział z pełną powagą i żarem w oku, patrząc na Victora. Wręcz się palił do zaproponowanego przez niego treningu. Lubił walczyć, sprawiało mu to przyjemność i pomagało, choć na moment oczyścić umysł z demonów przeszłości. Ostatni raz walczył w dniu, gdy poznał Leah i od tamtego momentu nie miał zbytnio możliwości, by znów sobie na to pozwolić. Nie żałował co prawda, jednak z chęcią by się rozerwał, dając komuś po pysku i samemu też przyjmując kilka ciosów na twarz. A biorąc pod uwagę, że miałoby mu to pomóc w pozbyciu się mordercy swojej żony... wręcz nie mógł się doczekać pierwszych "zajęć". Biorąc pod uwagę ilość spraw do załatwienia i przygotowań, jakie go czekały, spodziewał się, że będzie musiał codziennie odwiedzać magazyny i spędzi w nich większość czasu, o ile w ogóle będzie z nich wychodził do momentu starcia z piekielnym ogarem. Zrobi wszystko, by tym razem samemu wyjść zwycięsko z tego pojedynku.
Słuchając postanowienia wampira, kiwnął głową, dopalając swojego papierowa i zgasił go pod butem po rzuceniu na ziemię. Na jego ostatnią uwagę, parsknął szczerze rozbawiony, a jeszcze bardziej, gdy Virgo skarciła wampira i ten przeprosił jednookiego. Pokręcił lekko głową, opanowując śmiech.
- Nic nie szkodzi, nie przejmujcie się tym. Sam uważam, że bliżej mi do psa, niż do wilka - przyznał, nie mając z tym żadnego problemu, choć ktoś inny mógłby uznać, że było to odrobinę rasistowskie. Jemu to nawet nie przyszło do głowy.
- Z chęcią pomogę, jeśli zajdzie taka potrzeba - zapewnił Victora, starając się ukryć zaciekawienie tym, co wampir planował odnośnie jego protezy. Nie dopytywał o to na razie, bo mieli ważniejsze sprawy do omówienia.
Spojrzał po tym na Virgo, słysząc swoje imię i... zatkało go na moment. Sądził, że choćby ze względu na utrzymanie dobrej opinii, nie będzie chciała mieć z nim nic wspólnego, gdy cała akcja dobiegnie końca. Nie spodziewał się, że chciałaby, aby był w stanie wyjść z tego wszystkiego cało, choćby po to, by wręczyć jej łeb pokonanego wilkołaka. To było miłe z jej strony.
- Tak jest! Przepraszam - powiedział z szacunkiem i odrobinę zakłopotanym uśmiechem. Miała rację, nie wypadało obiecać kobiecie tak cennego prezentu i się jeszcze wyręczać kimś innym, by jej go wręczył.
Najbardziej jednak zaskoczyła chyba nawet ich obu, swoim oświadczeniem, że planowała być niedaleko granicy z odsieczą, gdyby coś poszło nie tak i potrzebowaliby pomocy. Rozumiał zdenerwowanie i sprzeciw Victora, samemu jednookiemu ten pomysł wydawał się niezwykle ryzykowny i lekkomyślny, jednakże... kim był, by dyskutować z wampirzą królową?
Zbliżył się odrobinę do mężczyzny, by móc w geście wsparcia położyć lekko dłoń na jego ramieniu i spojrzał na wampirzycę.
- Dlatego zrobimy wszystko, byś nie musiała przekraczać granicy - odpowiedział stanowczo, choć łagodnym tonem, jakby to była obietnica, że wszystko pójdzie dobrze i pomoc ze strony Virgo nie będzie im potrzebna. W końcu to nie będzie walka dla przyjemności tylko planowane zabójstwo.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptySob 18 Mar 2023, 07:26

Nie była zachwycona... Ale pomijając kilka sytuacji gdy ufała jedynie swojej intuicji... Czasem zachcianką, doskonale zdawała sobie sprawę że nie wszystko wie. Zawsze słuchała rad i pomysłów innych, jeśli były one sensowne brała je pod uwagę. Przejrzenie notatek choć niewygodne było sensowne i mogło im pomóc, dlatego mimo że czuła się skrępowana, zgodziła się. Co do Victora, nawet VI nie do końca wiedziała co na ogół nim kierowało, był specyficzną osobą... Lojalną i wierną ale specyficzną. Być może przyjął że jego pani lubi tego wilka więc z tego powodu chciał mu pomóc? A może po prostu... Chodziło o powodzenie misji. Kto wie! A może zobaczył w Riverze coś... Co polubił. Najważniejsze, było że chciał pomóc prawda? Choć faktycznie, sama zamierzała mieć oko na Rivera, domyślała się że Victor tym bardziej. Być może nawet proponowany trening był przykrywką żeby go wypytać.
- Jutro, dwudziesta. Możesz być nawet po... Mam sporo spraw do zamknięcia skoro dostałem pod opiekę kolejny magazyn. Tylko żadnego alkoholu, nie szykuje Ci się uliczna bójka musisz trzeźwo myśleć. Jeśli Panienka pozwoli... Wykorzystał bym swój magazyn i kilku mieszkańców. - ostatnim zdaniem zwrócił się do niej, chwilę się wahała ale ostatecznie skinęła głową.
- Tylko nie przesadźcie. Victor... Nie przesadź. - zwróciła się besposrednio do blondyna który tylko się uśmiechnął. Może i River kazał się tym nie przejmować ale jej zdecydowanie nie podobało się zwracanie do niego jak do psa. Wilkołaki na ogół były naprawdę dumną rasą i szczerze martwił fakt że sam River nie specjalnie czuł ową dumę z pochodzenia. Może kwestia wychowania? Wspominał, że wychowali go ludzie. Jego kolejne odpowiedzi były już dużo lepsze, nawet uśmiechnęła się lekko. Codziennie traciła wampiry... Codziennie traciła łowców, zabijały ich wilki, potwory leśne i kto wie co jeszcze. Skoro mieli czas na rozplanowanie tej akcji, to chociaż niech nie zapomną o zabezpieczeniu swojego bezpieczeństwa.
- Dziękuję River, skoro wszystko postanowione. Victor, zadzwoń gdybyś potrzebował z czymś pomocy. - wampir skinął głową chociaż wyraźnie nie był zbyt zachwycony i dłoń na ramieniu niewiele pomogła. Ostatecznie jednak... Nie mógł jej rozkazywać.
- River, podwieźć cię? Klub? Dom? - zaproponowała otwierając drzwi samochodu.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 19 Mar 2023, 06:16

Jego początkowy zapał do zaproponowanej przez Victora nauki walki ze stworzeniami ich pokroju, wyraźnie u jednookiego przygasł, gdy padło, że miał przyjść bez choćby jednego mililitra alkoholu we krwi. To był dla niego naprawdę bolesny cios, jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to nie miała być zabawa. Tak jak powiedział wampir: nie szykowali się przecież na uliczną burdę. Westchnął niepocieszony, lecz z pełną powagą w oku spojrzał na mężczyznę i kiwnął mu głowa.
- Jasne… Będę na pewno - odpowiedział spokojnie, nawet nie próbując żartować. Nie miał żalu do Victora, sam rozumiał, że jeden mały błąd i cała misja mogłaby się skończyć tragicznie i to nie tylko dla jednookiego. Nie mogli sobie na to pozwolić. Urodziła się w jego głowie myśl czy aby nie za szybko się ucieszył na ten trening, jednak szybko ją od siebie odepchnął. Ciągnęło go do alkoholu i lubił sobie popić, jednakże nie mógł pozwolić by nałóg kierował jego życiem i mącił przy tym racjonalne myślenie. Zamiast myśleć o piciu, powinien się skupić na tym, by się na jutro przygotować i porządnie odpocząć. I to był dobry plan. Bez alkoholu.
Lekko przekrzywił głowę, skupiając uwagę na Virgo, po czym patrząc jej w oczy, kiwnął jej, na znak, że obieca się spełnić jej… prośbę? Nie zamierzał przecież zrobić krzywdy wampirowi, ani komukolwiek innemu z wyjątkiem wilkołaka, który zrujnował jego życie. Nie zamierzał być takim samym potworem, co tamten. Postanowił że wyciągnie z ich wspólnych ćwiczeń jak najwięcej, że przyłoży się do nich całym sercem, bo przecież miało mu to pomóc w walce z tamtym ogarem, a dodatkowo nie chciał sprawiać problemów wampirom. Musiał przecież dotrzymać obietnicy złożonej królowej, że osobiście dostarczy jej głowę tego potwora.
Kiedy Virgo zwróciła się do niego znów lekko jej kiwnął, darując sobie oklepaną formułkę, że nie miała mu za co dziękować. Później… musiał się naprawdę chwilę zastanowić nad jej propozycja podrzucenia go do miasta. W pierwszym odruchu miał ochotę odpowiedzieć, by podrzuciła go do klubu, jednak zetknął tylko kątem oka w stronę Victora, niemalże słysząc jego słowa: "Żadnego alkoholu." To będzie chyba trudniejsze niż myślał.
- Prosiłbym o podrzucenie mnie do domu, jeśli nie byłby to dla pani problem - odpowiedział spokojnie, ze szczerym szacunkiem w głosie. Planował najpierw się trochę ogarnąć, po tym przejąć się na cmentarz, na grób Karan, przespacerować się po mieście, może przekąsić coś w jakiejś knajpie czy kupić jedzenie do mikrofalówki i wrócić do domu, by przespać resztę dnia. Po dzisiejszych wydarzeniach, podejrzewał, że mogą być z zaśnięciem problemy, jednakże gdzieś w jego mieszkaniu powinny się znajdować tabletki nasenne. Powinien dać sobie radę.
- To do zobaczenia - pożegnał się z Victorem i wsiadł do samochodu Virgo, zamykając za sobą drzwi i od razu zapinając pasy, na koniec podając wampirzycy swój adres zamieszkania.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4460
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 19 Mar 2023, 08:03

Blondyn ewidentnie się zaśmiał widząc jak River przygasł gdy otrzymał zakaz picia. Sam miewał... Problem z alkoholem, chociaż od kiedy był wampirem nie upijał się tak by strzelać w barze. A jednak... Uważał że alkohol za mocno przytepiał zmysły, więc sam rezygnował z niego gdy trzeba było.
- Gdy wpuszczą cie na teren magazynów kieruj się na numer 668.- dodał jeszcze i ostatni raz skłonił się Virgo, a do Rivera odmachując w geście pożegnania.
Potem ruszył w stronę swojego nowego magazynu. Virgo za to poczekała na Rivera w aucie, już gdy wsiadł usłyszała sygnał sms'a.
- Wybacz... - rzuciła pospiesznie i wychyliła się do torebki na tylne siedzenie żeby wyjąć telefon.
Przeczytała wiadomość bardzo pospiesznie i odpisała wrzucając urządzenie do schowka. Nie była zachwycona wiadomością, szczerze mówiąc myślała liczyła że to ktoś inny. Znając Mirę... Skoro pisała to czekała ją jakaś trudna rozmowa. Starała się jednak tego po sobie nie pokazać i wyjechała na ulicę. Nie specjalnie było o czym rozmawiać... Nie rozdrapukając i tak dziś naruszone rany, więc po prostu milczała skupiając się na drodze. Chociaż naprawdę nie lubiła ciszy, czuła się w niej zawsze trochę nieswojo.
- Powodzenia... Uważaj na siebie. - powiedziała gdy zaparkowała pod wskazanym adresem i po pożegnaniu wróciła na wzgórze.

(z.t)
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 26 Mar 2023, 18:03

Georg nie próżnował, jako że wykonywał specjalny projekt dla "Panienki Virgo", czasowo jego pozostałe obowiązki przejął kolega z gabinetu obok. Georg tylko zerkał co jakiś czas przez szklaną ściankę jak mu szło. Do czasu, jego projekt dawał mu jako plus to że nie musiał siedzieć nad projektem nowego naboju do karabinów... Jednak jako minus, gdy jego koledzy kończyli pracę on nadal siedział dłubiąc w protezie. Jak można było się domyślać... Ta zwierzęca była dla niego o wiele trudniejsza. Przeszkolny gabinet był w nie małym nieładzie... Części tu i uwdzie, tablica korkowa pokryta wydrukowanymi schematami, głównie szkice szkieletu oraz mięśni wilków w różnych płaszczyznach z naniesionymi jego dodatkami. Rysunki były różne w zależności od ustawienia łapy. Był też schemat budowy poduszek łap czy pazurów. Przez te drobne trudności... Schemat ręki zajmował ledwie jedna czwartą tablicy. Nawet na komputerze w zapętlony sposób wyświetlany był biegnący wilk. Musiał przyznac że to było wyzwanie, ale też wyjątkowo mu się ono podobało. Na stole warsztatowym za szklaną gablotą była jedna mechaniczna ręka, zbudowana z czarnego tworzywa. Gablota po drugiej stronie zawierała łapę... Na tą chwilę bardziej przypominała szkielet z wyraźnymi, jaśniejszymi pazurami... Efekt powlekania srebrem. Georg z zaświeconą na czole latarką kończył właśnie pracę nad samą bazą. Wciąż był w białym kitlu i z szkłem powiększającym nakładanym na i tak grube okulary. Za nim na manekinie był też jego dodatkowy projekt. Skórzany rękaw z metalowymi wzmocnieniami pod pierwszą porcją materiału i z około 8cm szponami "wyrastającymi" z palców. Konstrukcja była zapinana o szyję i klatkę piersiową. Na biurku z komputerem było też coś jeszcze... Nie duże w szklanym naczyniu wypełnione jakimś płynem było też oko. Sam staruszek był jednak w tej chwili skupiony na dokręcaniu kilku śrubek do bazy protezy. Nawet nie usłyszał jak dwójka ubranych w kombinezony żołnierzy żegnała się z nim po ukończeniu treningu na hali. Dobrze że magazyny miały swojego stróża nocnego bo pochłonięty pracą pewnie nawet nie pomyślał by i wyjściu po Rivera.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 26 Mar 2023, 19:04

Gdy wrócił do domu, sam nawet nie wiedział, kiedy tak właściwie zasnął. Niby nie był wymęczony, ćwiczenia z Victorem nie były aż tak intensywne, biorąc pod uwagę, że najwięcej siły i czasu stracił na bezzębnego ghula, który niemal rzucał nim na boki jak szmacianą lalką. W walce z barghestem się przecież nawet nie spocił. Mimo to zasnął niemalże od razu, gdy tylko legł się na kanapie po odpaleniu jakiegoś filmu na laptopie. Najgorsze, że gdy się obudził przed południem, czuł się jeszcze bardziej wymęczony, niż jak się kładł. Długo nie wstawał z kanapy, jedynie przekręcając się z boku na bok. W pewnym momencie nawet sięgnął po koc, by się nim nakryć, ale nie był w stanie już zasnąć. Zwlekł się w końcu po trzech godzinach bezczynnego leżenia i to jeszcze z ogromnym trudem, nie mówiąc już o burczącym na całe mieszkanie brzuchu. Wziął czyste ubrania i poszedł wziąć prysznic, po którym niemalże od razu wyszedł z domu. Siadało mu na głowę przez zbyt długie przebywanie w tym pustym, martwym mieszkaniu.
W ramach śniadania, a raczej obiadu udał się do pobliskiej kawiarni, gdzie robili naprawdę dobrą kawę i ciasta, by przez resztę dnia snuć się bez celu po mieście, niczym zbłąkana dusza. Gdy przechodził obok jakiejś knajpy, zatrzymywał się na moment i patrzył z tęsknotą w jej kierunku. Naprawdę wiele by dał, aby móc się teraz napić, niestety Victor postawił jasne warunki, że będzie go szkolił tylko trzeźwego. W życiu były rzeczy ważne i ważniejsze.
Krótką chwilę przed umówionym czasem z Georgem, pojawił się w magazynie. Wychodził z założenia, że zawsze lepiej było być nieco wcześniej, niż żeby się spóźnić. Drażnił go ten charakterystyczny zapach unoszący się w tym miejscu, ale doskonale wiedział, na co się pisał. Westchnął ciężko i pytając mijane osoby o drogę, trafił w końcu do pracowni Georga. Mimo przeszklonych ścian zapukał do drzwi, ale najwidoczniej mężczyzna był tak pochłonięty swoją pracą, że tego nie zarejestrował. Wszedł więc bez zaproszenia.
- Cześć, jestem - zakomunikował praktycznie na wejściu, by doktorek nie dostał zawału, gdyby miał do niego podejść i dopiero wtedy się odezwać. Powoli zaczął zmierzać w jego stronę, rozglądając się przy tym z zainteresowaniem i ciekawością po całym pomieszczeniu.
- To jest to, co miałeś stworzyć dla Virgo? - zapytał spokojnie, stając przy manekinie i uważnie przyglądając się tej rękawicy z pazurami. - Pewnie trudno byłoby to schować do kieszeni - zażartował, wyciągając dłoń, by dotknąć tego projektu. Odpuścił sobie jednak i odwrócił się do starszego mężczyzny. Podszedł do niego i spojrzał na to, co robił.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 26 Mar 2023, 19:44

Prawda zapach był tu specyficzny nawet dla ludzi takich jak Georg... Więc co dopiero dla wilkołaka. Ale w końcu nie robili tutaj na drutach. Magazyn powstał dla umiejscowienia większości laboratori w jednym miejscu. Japiere głównie dla produkcji narkotyków, od kilku lat... Broni. Czasem trudno stwierdzić co gorsze, ale zdecydowanie lepiej mu się pracowało teraz. Gdy River przyszedł... Tak... W pierwszej chwili staruszek nawet go nie usłyszał. Dopiero gdy jednooki wszedł aż podskoczył na krześle.
- Ah pan... To znaczy River... Cześć. - odpowiedział poprawiając okulary i podążając wzrokiem za swoim gościem.
- Yhm... Victor ci powiedział? Pazury wzmacniane żelazem, dodatkowe wzmocnienia na palcach, przedramieniu oraz ramieniu no i dwa wiązania na klamrę... Na wszelki wypadek. Przyznała mi się do tego jakie są jej pełne zdolności defensywne, to w zasadzie tylko ich dopełnienie. W razie zagrożenia, będzie mogła zablokować nawet ręką. - wyjaśnił wyraźnie dumny z tego jak idą prace.
Na uwagę Rivera zaśmiał się, trudno było odmówić mu racji ale myśl że Virgo chciała by to ukrywać była dla niego zabawna.
- I nie po to powstało. To cacko ma być na... Specjalne okazje. Na codzień sądzę że świetnie radzi sobie z tym co ma... Widziałeś te... To dziwne coś przypominające cienie? - wzdrygnął się lekko i pokręcił głową jak by w ten sposób wyrzucając tą myśl z głowy i obrócił się z powrotem do swojej robótki.
- To powinno cie bardziej zaciekawić. - uderzył lekko rączką śrubokręta w szklaną kopułę z metalowym szkieletem wilczej łapy.
- Nigdy wcześniej nie zastanawiały mnie kończyny zwierząt. Musiałem trochę poszukać i zdałem sobie sprawę że w protezie będzie Ci brakować czegoś bardzo istotnego. Amortyzacji. - wyjaśnił i zjechał śrubokrętem w dół wskazując spod łapy.
- Dlatego dodałem poduszki, dzięki temu będziesz mógł skradać się jak z prawdziwą łapą. Odwzorowałem też piąty pazur, to zdecydowanie zwiększy przyczepność. Same pazury są z żelaza powlekanego warstwą srebra... Będziesz ciął nimi jak ciepłe masło. Dzięki trzonowi z żelaza są wytrzymałe, nie powinny pękać nie ważne na co je skierujesz... Ale uważaj bo powłoka przy dużym nacisku może z czasem się kruszyć. - wyjaśnił i wskazał rękę w drugiej gablocie.
- Tu było łatwiej... Robiłem już takie wcześniej. W obu przypadkach baza będzie ta sama... Elektrony przesyłane naturalnie przez mięsie zostają przekazane przez czujniki prosto do receptorów w protezie. Będziesz mógł z powodzeniem zaciskać palce i utrzymywać w nich przedmioty. - skwitował z lekkim uśmiechem i zdjął na chwilę okulary żeby przetrzeć zmęczone oczy.
- Usiądź... Teraz wielka chwila, sprawdźmy czy baza będzie pasować. - wskazał Riverowi krzesło które stało przy biurku.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 26 Mar 2023, 20:34

- Gdybym miał ją zaatakować i zobaczył coś takiego... chyba uciekałbym, gdzie pieprz rośnie. Pazury jak u Freddy Krueger'a. - Był pod ogromnym wrażeniem, że Georg stworzył coś takiego i nawet rzeczywiście się wzdrygnął na samo wyobrażenie, że miałby stanąć przed Virgo z ubraną tą rękawicą. Nie ważne czy faktycznie miałby wobec niej jakieś złe intencje, czy chciałby tylko porozmawiać, czy kawę podać. Virgo Krueger...
Odsunął od siebie te myśli, gdy mężczyzna odpowiedział na jego żart.
- Myślałem, że mi na głowę siada, gdy je zobaczyłem. One... jakby szeptały... - odparł, znów się wzdrygając, lecz tym razem na wspomnienie, jak widział je pierwszy raz i jaki strach w nim to wywołało. Chyba nigdy się tak nie czuł, jak wtedy. Nawet gdy znajdował się w pobliżu dużej ilości wody.
Pokręcił energicznie głową, by się otrząsnąć z tego stanu i spojrzał zaciekawiony na wskazaną przez Georga łapę. Aż mu się oczy zaświeciły. Wydawała się jeszcze nie dokończona, ale... była niezwykła. Aż go zatkało. A to nie wszystko, bo okularnik zaczął wymieniać elementy, które dodał, a o których on, mimo że był wilkiem, nawet nie pomyślał.
- Wziąłeś to sobie naprawdę mocno do serca - wydusił z siebie, nadal w ciężkim szoku. Nie podejrzewał, że mężczyzna aż tyle czasu i uwagi poświęci temu zamówieniu. Tak się do tego przyłoży. Zwłaszcza że wspomniał przecież, o wcześniejszym braku zainteresowania i wiedzy na temat zwierzęcych kończyn.
Przy drugiej gablocie jedynie się lekko uśmiechnął, wyraźnie zakłopotany, że tylko część wypowiedzi mężczyzny była dla niego zrozumiała. Nie chciał mu jednak sprawiać przykrości czy podcinać skrzydeł swoją niewiedzą, dlatego pokiwał głową, jakby rzeczywiście rozumiał wszystko.
- I ma pięć palców - zauważył, pewnie robiąc z siebie strasznego idiotę, ale nie wiedział, co innego mógłby odpowiedzieć.
Zresztą nie miał zbytnio czasu na odpowiedź, bo zaraz Georg poprosił, by usiadł na krześle obok. Zdjął bluzę i usiadł we wskazanym miejscu, zostając w koszulce bez rękawów. Jeśli będzie przeszkadzała doktorkowi, od razu ją też zdejmie.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 26 Mar 2023, 21:40

Zdecydowanie był dumny z swojego dzieła, a słowa Rivera tylko to potęgowały. Zerknął jeszcze przez ramię na manekina stojącego za nimi i lekko się uśmiechnął.
- Czyli działa... Nie bez powodu dawniej ludzie na bitwy malowali twarze. Jeśli choć część jej wrogów przynajmniej się zaniepokoi to i tak spełni swoje zadanie. - przyznał i zerknął na Rivera.
Już po jego minie domyślał się że doskonale wiedział o czym mowa.
- Tak... - mruknął jak by bardziej do siebie na chwilę się zawieszając jak by z Riverem przeżywał chwilę spotkania z tym... Czymś.
- Kiedyś ich nie było... Używa ich dopiero od jakiegoś czasu. - przyznał w zamyśleniu i postanowił skupić się na dzielę które dotyczyło jego gościa.
Miło się robiło na sercu gdy widział u niego minę jak u dziecka w sklepie z zabawkami. Jego słowa potraktował jako komplement i szczerze się uśmiechnął.
- To w końcu moja praca, całkiem nieźle płatna więc wolę żeby panienka była ze mnie zadowolona. - pozwolił sobie nawet na pierwszy żart.
Odczekał żeby River usiadł i zdjął wierzchnią odejść lekko się też zaśmiał na stwierdzenie że proteza faktycznie otrzymała pięć palców. Przesunął się razem z krzesłem i poprawił lekko okulary przyglądając się kikutowi.
- To na razie tylko próba... Nie chcę cię rozpraszać przed treningiem. Jeśli jednak wszystko się uda, możemy ją dziś założyć. To może być niezbyt przyjemne... Muszę wprowadzić do ręki czujniki, pod skórę... Będą przekazywać impulsy elektryczne. W wypadku ludzi to problematyczne ale dla takich jak ty... Gdy to robiłem ostatnio pan Filip uznał że to ledwo ugryzienie komara. - przyznał nieco rozbawiony pomijając umyślnie fakt że klął po tych słowach jak nigdy. Jednak dzięki regeneracji, już po dosłownie chwili protezy można było włączać.
Podsunął sobie nieduży, metalowy stolik na którym miał płyn do oskarżania, gazę i odrobinę talku. Najpierw przemył płynem kikuta i wytarł go gazą, po tym delikatnie opruszył go talkiem. Odjechał na swoim krzesełku do tyłu żeby wziąć metalową część przypominająca... Gniazdko? Miała wyraźne wgłębienie z jednej strony, z drugiej za to było kilka wgłębień jak przy składaniu blendera. Bezrękawnik w niczym mu nie przeszkadzał, mężczyzna nawet nie zwracał na niego uwagi ostrożnie nakładając metalową część na rękę. Miała miękkie wykończenia żeby nie obcierał skóry ale była... Bardzo dopasowana. Gdy była na ręce, Georg przesunął zapięcia przy górnej części i z cichym syknięciem baza przyzwała się do ręki.
- Dobrze... Spróbuj pomachać, czy na pewno się nie luzuje. - polecił dokładnie oglądając każdy ruch.
- Dobrze... Spróbuj zaboksować przed siebie.... Mocno, nie bój się, jeśli coś ma się popsuć to teraz. Yhmmm- kontynował badanie jeżdżąc na swoim krześle wokół i sprawdzając bazę pod każdym kątem.
Odpukać... Wszystko prezentowało się naprawdę dobrze.
- Gdyby cokolwiek było z nią kiedyś nie tak, nie czekaj tylko przyjdź. Baza i protezy są wodoodporne... Ale pamiętaj że od czasu do czasu musisz zdjąć ją i zadbać o pozostałość ręki. Dobrze jest stosować maści nawilzajace bo puder trochę wysusza skute ale też dba o brak podrażnień. To proteza cisnieniowa, po ludzku przysysa się do ręki, zanim zdejmiesz musisz przełączyć te zaczepy z powrotem. Wypróbuj sobie z kilka razy... Możesz spróbować też samemu ją nałożyć. - wyjaśnił i odjechał do biurka.
- To co prawda nie moja sprawa.... Nie moje slecenie... Ale pomyślałem że przedstawię Ci opcje... - dodał i zastukał w pojemnik z płynem.
- Nie zwrócę Ci wzroku... Aż tak zaawansowanej technologi nie mam... Ale jeśli będziesz chciał... Sztuczne oko może przynajmniej przyszłościowo zmylić przeciwników.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyNie 26 Mar 2023, 22:36

- Zszedłbym chyba na zawał, gdybym wpadł na nią w jakiejś ciemnej uliczce i miałaby założone te pazury - przyznał z trochę nerwowym śmiechem. Może nie mordowała, by swoich ofiar jak Freddy z kultowego horroru, ale i tak wolałby nie sprowokować jej do użycia na nim tych pazurów. A już szczególnie jakby jej w ogóle nie znał.
- Używa? Gdy to widziałem, wydawało mi się, jakby nie miała nad tym kontroli. Jakby nie była świadoma, że coś takiego w ogóle stworzyła, ale... mogło mi się wydawać. Wstyd przyznać, ale... omal nie zrobiłem pod siebie, gdy to zobaczyłem i usłyszałem - przyznał szczerze, przez moment zastanawiając się, czy i wilkołaki nabywały z czasem jakiś dodatkowych umiejętności. Jeśli nie... to tylko dowodziło, jak groźnym przeciwnikiem i nieprzewidywalnym mogły być wampiry podobne do Virgo. Skoro praktycznie z dnia na dzień potrafiły coś takiego? Albo ten sztylet, który wyczarowała i którym przybiła do ściany Roberta...
- Mam tylko nadzieję, że jako dobry kolega uprzedzisz mnie, kiedy mam się zacząć martwić o to, że nie wypłacę się Virgo do końca życia - zażartował, gdy Georg wspomniał, że dobrze na tym zarabia. Wcześniej tak o tym nie myślał, ale teraz... zaczął się zastanawiać czy to, co uda mu się zarobić na walkach, będzie wystarczające na uregulowanie długu u Virgo za tę protezę. Jakoś... powoli zaczynał w to wątpić. Chyba będzie musiał znaleźć sobie jakąś pracę, gdy pozbędzie się zmutowanego ogara Roberta. Na pewno, bo już teraz nie wiedział, co ze sobą zrobić przez cały dzień, a siedząc w domu, odchodził od zmysłów. Dziś przed wyjściem wydawało mu się, że słyszał, jak ktoś się bawi zabawkami w dziecięcym pokoju, do którego drzwi były zasunięte szafą. Pewnie to przez brak alkoholu.
- Dzięki za pocieszenie. Nie cierpię komarów - uśmiechnął się nieco nerwowo, podejrzewając, że Georg nie mówi mu całej prawdy, ale skoro była to tylko próba... Nie miał się przecież o co martwić, prawda?
Odetchnął głęboko i starał się skupić spojrzenie na czymś innym, niż to, co robił mężczyzna przy jego kikucie. Już przez samo to czuł się niezbyt komfortowo. A co dopiero, gdy faktycznie będzie to wszystko montowane? Dodatkowo nie przepadał za lekarzami, nie kojarzyli mu się z niczym dobrym, choć przecież starali się przywrócić ludzi do zdrowia i pełni sił. Jego ostatni kontakt z lekarzami skończył się tym, że był bez ręki, bez żony, a ich dziecko, które miało się na dniach urodzić, zostało potraktowane, jak zwykły śmieć. Nawet nie odpad medyczny.
Skrzywił się lekko na tę myśl, a jego oko przez ułamek sekundy zmieniło kolor. Szybko się jednak opanował i wykonał polecenie Georga. Początkowo poruszył ostrożnie pozostałością ręki, a po chwili włożył w to więcej siły, jakby próbował strzepnąć z siebie gniazdo, niczym uczepionego jego ciała kraba.
- Jedyna woda, jaka będzie jej grozić to deszcz, ewentualnie mokra ziemia. Wszelkiego rodzaju zbiorników wodnych staram się unikać... - przyznał szczerze, przyglądając się założonej na kikut bazie i zgodnie z poleceniem doktorka, kilka razy ją samodzielnie założył i zdjął. Dziwnie się czuł, ale podejrzewał, że to kwestia przyzwyczajenia. Co do zdejmowania jej, by kikut nieco odpoczął, podejrzewał, że będzie spał i się kąpał raczej bez tego. Nie specjalnie mu się uśmiechało to, że będzie musiał myśleć o pielęgnacji pozostałości po swojej ręce, ale... może to dlatego, że nie przykładał do tego zbyt wielkiej wagi do tej pory, nadal potrafiła go boleć, a nawet sączyć ropę, głownie w miejscu, gdzie skóra zarosła kość. Będzie musiał sobie ustawić przypomnienie w telefonie, bo inaczej zapomni, póki nie stanie się to jego rutyną.
- Hm? - mruknął, odrywając się od zabawy tą przyssawką i spojrzał na Georga, nie wiedząc, o co mu chodzi. Kiedy usłyszał, w czym rzecz... był naprawdę mocno zaskoczony. Był już na tyle przyzwyczajony do braku oka, że nawet o tym nie myślał. To... było naprawdę miły gest ze strony mężczyzny...
- Nie mam go od ponad dwudziestu lat... - powiedział nieco zagubiony, nie wiedząc, co powinien o tym myśleć Nie był lekarzem, nie był pewny czy po tak długim czasie było w ogóle możliwe wsadzenie mu sztucznego oka. A co jeśli pusty oczodół zarósł tkanką mięśniową i skórą? Było to możliwe? Jeśli tak to... Georg będzie musiał wszystko stamtąd wygrzebywać jak jajko na miękko? Naprawdę nie był pewny czy to dobry pomysł. Był pełen obaw co do tego.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyPon 27 Mar 2023, 07:21

Skinął lekko głową z uśmiechem w geście podziękowania. To naprawdę był dla niego duży komplement. Jednak co do cieni... Zmarszczył lekko brwi przyglądając się Riverowi.
- Ja tylko widziałem jak je wzywa... Jak wiją się i szeptają wokół jej ręki... I tak było to przerażające... Jak by były... Osobnym bytem. - wzdrygnął się.
- Nie przyznała mi się kiedy to się zaczęło... Ani skąd w ogóle wzięła podobną umiejętność... Ale... W końcu nie musi się mi tłumaczyć. - wzruszył lekko ramionami skupiając się na kolejnym temacie.
Uśmiechnął się na słowa Rivera i położył mu dłoń na ramieniu w geście pocieszenia.
- Dasz radę... To jednorazowe. Ale proponuję zrobić to na spokojnie po treningu żeby cie nie rozpraszało. Mogę przyjść do 668 z protezą. Dzisiaj możesz wziąć ludzką... Nad wilczą muszę jeszcze popracować, ale powinna być gotowa na jutro żebyś ćwiczył już w niej. - zaproponował wskazując niedokończoną, robotyczną łapę.
Chwilę skupił się na podejmowanych przez Rivera próbach. Najpierw upewniając się że baza stabilnie trzyma się ręki. Później aby dopilnować, że wilkołak wie jak zdejmować i zakładać protezę.
- Przezorny zawsze ubezpieczony. - powiedział lekko potakując głową na informacje ze River omija zbiorniki wodne.
Nigdy nie wiadomo do czego będzie mogła przydać się ta funkcja. Kto wie... Może powód dla którego był sceptycznie nastawiony do wody zniknie? Nigdy nie wiadomo. Na sam pomysł zaproponowania sztucznego oka wpadł dziś rano. Koledzy zainteresowani jego pracą zażartowali że za parę lat wymyśli protezę oka która będzie przesyłać obraz bezpośrednio do mózgu. Cóż... Tak dobrze nie było, ale to sztuczne oko naprawdę siedziało mu w głowie. Może River odmówi... Nie miał by mu tego za złe. Ale przynajmniej spróbował. Nie zwróci mu to wzroku jak z resztą to podkreślił... Ale mogło trochę zakamuflować słabą stronę wilkołaka. Zarosnać mięśniami oko nie mogło... Przynajmniej nie od człowieka... Jednak faktycznie jego reakcja wywołała w staruszku lekki niepokój.
- To tylko propozycja... Musiał bym zobaczyć w jakim stanie jest Twoje oko, być może potrzebny będzie mały zabieg żeby je na nowo otworzyć... Nie jestem pewien jak działa w tym wypadku wasza regeneracja... - przyznał spokojnie i skrzyżował ręce na piersi.
Uważał że mimo to plusy przeważą minusy. River mógł zyskać trochę na samooocenie... Trochę bo blizna pozostanie i jeśli tylko chodziło o wygląd to pewnie wciąż będzie miał z nią problem. Jednak przede wszystkim, w Ferworze walki inni zobaczą tylko oko... Nikt nie będzie się przecież zastanawiał i dociekał czt moooże nie jest sztuczne. W normalnych warunkach widząc brak oka, wróg chętnie spróbuję to wykorzystać.
- Na chwilę obecną nie mam technologi która pozwoli Ci widzieć straconym okiem. Jednak zakładając że będziesz walczyć... W tej chwili wiadomo że to oko jest twoją słabą stroną... Gdybyś miał oko... Nigdy nie można być pewnym. Postaram się żeby wyglądało jak najbardziej podobnie do twojego.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptyPon 27 Mar 2023, 12:09

Kiwnął Georgowi tylko lekko głową, nie kontynuując tematu niepokojącej umiejętności Virgo. Nie chciał wyjść na nazbyt ciekawskiego i nie chciałby dawać błędnych opinii, które mogłyby, nawet przypadkowo, zaszkodzić dobremu imieniu wampirzycy. Nie wiedział, czy go oczarowała, czy to przez fakt, że zechciała mu pomóc, ale... polubił ją. Wiedział, że to może się kiedyś zmienić, ale na chwilę obecną była chodzącym przykładem, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. I właśnie z tego powodu był tak poruszony kwestią jej "cieni". Była strasznie wściekła w obu przypadkach, gdy się przy nim pojawiły, a w gniewie człowiek łatwo mógł stracić panowanie nad sobą i mówił, czy robił rzeczy, których nie powinien i nigdy by nie zrobił w normalnych warunkach. Miał szczerą nadzieję, że Virgo rzeczywiście miała nad tą umiejętnością kontrolę, że tylko mu się wcześniej wydawało, że tego nie kontrolowała. Chyba... martwił się o nią i o to, że mogłaby komuś nieświadomie zrobić tym krzywdę. Lake uciekła przerażona, po tym, jak rozorała jednookiemu pół twarzy swoimi pazurami. Widział, że coś w niej wtedy pękło. A jak zareagowałaby Virgo, gdyby nieświadomie straciła nad sobą kontrolę i zraniłaby bliską sobie osobę? Gdyby odeszła... bez wątpienia nastałyby ciężkie czasy dla Venandi i całej okolicy, jak to z Georgiem zdążyli ustalić poprzedniego dnia, gdy rozmawiali o konflikcie.
- Tydzień to mało na przyzwyczajenie się na nowo do obu sprawnych rąk, więc im wcześniej będę mógł z niej korzystać i ćwiczyć, tym lepiej - zgodził się na propozycję mężczyzny, mentalnie już się nastawiając na to, że to będzie ciężki koniec dnia i po ćwiczeniach z Victorem... nie będzie zbyt przyjemnie. Ale! Był już dużym chłopcem, zaciśnie zęby i jakoś przeżyje. Jak to mówią: "Co cię nie zabije, to cię wzmocni".
- Święte słowa - przyznał z przyjaznym uśmiechem, odsuwając od siebie nieprzyjemne myśli ze swoją... niechęcią do wody.
- W tym wypadku, chyba podobnie jak u ludzi... To pamiątka po mojej siostrze. Po jej pierwszej przemianie, gdy straciła nad sobą panowanie i chciała zaatakować ludzi, którzy się nami opiekowali. Później więcej jej już nie widziałem - wyjaśnił spokojnie, opierając się na własnych spostrzeżeniach odnośnie tej rany. W końcu musiałby być całkiem ślepy, by nie zauważyć, że większość obrażeń, ran i skaleczeń goiła się na nim niemalże natychmiastowo. Inaczej to jednak wyglądało, gdy został zraniony wilczymi kłami czy pazurami. A nawet bełtem wystrzelonym z kuszy łowcy. Właściwie nawet zapomniał o tym uchu. Jak będzie miał siły po powrocie do domu, będzie musiał sprawdzić, jak się goi. Zwłaszcza że była to praktycznie świeża rana sprzed kilku dni zaledwie. Może niewielka, ale lepiej dmuchać na zimne, niż gdyby miało mu się wdać tam jakieś zakażenie, czy inne paskudztwo. Tarzał się przecież po ziemi, mierzył się z obrzydliwymi zwierzakami Victora i niczym nie osłaniał tej rany, choćby kawałkiem plasterka.
Gdy Georg mówił dalej... musiał przyznać mu rację. W starciu na śmierć i życie... każdy słaby punkt przeciwnika przeważał szalę zwycięstwa. Nawet tak drobny i małoznaczący, jak brak jednego oka. W porównaniu do braku kończyny, to była naprawdę wyłącznie pierdoła. Domyślał się, że gdyby Victor ty był, zdecydowanie przyznałby okularnikowi rację. Miałby swego rodzaju psychologiczną przewagę nad przeciwnikiem, bo nadal byłby ślepy z tej strony, jednak jego oponent, by o tym nie wiedział i zamiast atakować frontalnie, prawdopodobnie większość ciosów z zaskoczenia wymierzona, by była tylko od tyłu, a nie od tyłu i boku.
- Z tym podobieństwem do mojego jest ten problem, że w trakcie przemiany, oczy też się zmieniają i nabierają bardziej żółtych odcieni. Wilkołak z niebieskim okiem... mógłby wzbudzać podejrzenia, czy rzeczywiście było ono prawdziwe. Człowiek z żółtym okiem byłby chyba mniej podejrzany. Zresztą zawsze mógłbym je zasłonić przepaską, jak dotychczas - zasugerował, zastanawiając się, czy to nie odwiedzie mężczyzny od tego pomysłu. W końcu była to dość znacząca komplikacja.
- Wiem, że nie powinienem, ale... chciałbym cię o coś prosić - powiedział z pełną powagą, nie odrywając od niego spojrzenia.
- Jeśli się zdecyduję... Nie obciążaj tym rachunku Virgo. I tak pewnie będę jej dłużnikiem do końca życia za to, ile dla mnie robi i jak bardzo mi pomaga. Poza tym nasza umowa nie obejmowała oka. Sam za nie zapłacę, powiedz tylko, ile byś za to chciał? Razem z jego... montażem? - zapytał, patrząc uważnie na mężczyznę. Obiecał sobie przecież, że dołoży wszelkich starań i skorzysta ze wszystkich możliwych środków, byle by tylko zyskać przewagę i zwiększyć szanse na zwycięstwo z tamtym wilkołakiem.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3328
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptySro 29 Mar 2023, 07:57

Georg również chciał dla niej jak najlepiej, chociaż wyraźnie Riverowi zdawał się mieć do niej większy sentyment. Staruszek jednak to ignorował... Ale faktycznie August opisał by sytuację tak że wampirzyca oczarowała jednookiego. W końcu go ostrzegał! Mówił że jest mistrzynią manipulacji... A nieszczęsny River nie posłuchał. Ona za to... Pewnie była by poruszona tym jak wilkołak porównuję ją do siostry. Zdecydowanie, a przynajmniej po obserwacji, tego jak zachowywała się przy Riverze, nie chciała nikomu zrobić krzywdy.
- Szybko się nauczysz, to jak z jazdą na rowerze. - spróbował rozładować atmosferę.
W końcu mężczyzna musiał już za jakąś chwilę skupić się na walce, nie na tym co będzie jutro czy jak pójdzie mu walka z protezami. Na opowieść o tym jak stracił oko... Trochę go zatkało. River wspomniał o siostrze, ale Georg sądził że skoro byli tego samego gatunku to przynajmniej przechodzili przez to razem.
- Przykro mi... - zaczął trochę zmieszany i postanowił przejść do konkretów żeby nie zmuszać Rivera do wspominania tej sytuacji.
- Jeśli chodzi o stronę techniczną, protezę można zaszczepić po dłuższym czasie. W wypadku ludzi i tak trzeba ją co parę lat wymieniać. W wypadku... Takich jak ty, sądzę że o ile nie rozwalisz jej w jakiś zaskakujący sposób, to może nie będzie takiej potrzeby. Mogę ją sprawdzać gdy będziesz na przeglądach. - zaproponował i zdjął bazę protezy z jego ręki.
Kolor... Faktycznie mógł być w takim wypadku problemem. Zamyślił się na chwilę ale zmieniający się kolor oka... To już był problem którego na tą chwilę, robotyka nie była w stanie przeskoczyć.
- Rozumiem... Odpowiednio przygotowana proteza powinna się naturalnie poruszać i nie wzbudzać podejrzeń... Ale kolor już zdecydowanie tak. Jeśli nie masz nic przeciwko złotemu oku i ewentualnie opaski... Mogę takie przygotować. Jednak obawiam się, że dziś już nie dam z tym rady. Możemy się umówić na jutro ale zrobił bym zdjęcie zdrowego oka na wzór. - w zasadzie mówiąc... Myślał poważnie na ile jego pomysł faktycznie pomoże Riverowi, a na ile będzie przeszkadzał. Z drugiej jednak strony... Jako człowiek z opaską nic się nie zmieni, za to jako wilk.... Zdecydowanie.
- Hm... Jasne, o co chodzi? - wyrwał się z zamyślenia pewien że River miał prośbę co do samej protezy.
Chyba za bardzo żyje tą pracą... Prośba jednookiego sprawiła że trochę się zmieszał. Niby miał rację... Rozkaz dotyczył ręki...
- Wybacz... Wolał bym gdybyś omówił tą sprawę z panienką. Koszt protezy oka jest zdecydowanie niższy niż ręki... Ale to wciąż granica 1600 dolarów. Nie do końca wiem jakie macie układy... A ja naprawdę nie chce jej rozgniewać. Jeśli wyrazi zgodę, dla mnie jest to bez różnicy. To ona płaci w końcu za wszystkie materiały jakie zamawiam. Pewnie nie powinienem... Ale ma jutro spotkanie tu w 666 z jakąś firmą z Francji czy innej tam Europejskiej krainy. Z reguły kończą do południa ale panienka jeszcze chwilę zostaje. - częściowo rozumiał Rivera, zaciągał dług, zapewne na jego miejscu Georg też myślał by kiedy i jak przyjdzie mu go spłacić. Jednak on... On był tylko pracownikiem.
- Dobrze... Jeszcze jedna, kluczowa przymiarka. Zobaczymy jak leży w wilczej formie. Z tyłu masz parawan jeśli chcesz się w spokoju zmienić.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1504
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 EmptySro 29 Mar 2023, 10:42

- Mój rower nadal ma dokręcone boczne kółeczka - oczywiście z tym żartował, poza tym jego rower został w Portland, a po zamieszkaniu w Venandi jakoś nie myślał o zakupieniu siebie nowego. Wolał przemieszczać się na własnych nogach, ewentualnie przy pomocy komunikacji miejskiej. Już pomijając fakt, że pod wpływem nie powinno się prowadzić żadnego pojazdu. Nawet roweru. I to był kolejny argument, dla którego nawet nie myślał posiadaniu roweru. Jeśli miał wybierać, wolał wracać pijany do domu na piechotę, niż odmawiać sobie picia, ale móc jeździć rowerem.
Zignorował jego wyrazy współczucia, bo nie potrzebował ich, a poza tym sytuacja z Lake to były już stare dzieje. Ona przepadła jak kamień w wodę, a w szkole mało kto był po tym incydencie na tyle odważny, by wdać się z nim w bójkę. Skoro przeżył atak "niedźwiedzia" i to tak niewielkim kosztem?
- Zastanawiam się, jak szybko będziesz miał mnie dosyć - odpowiedział żartobliwie, zgadzając się na jego propozycję pełnego przeglądu protezy, gdy będzie na nie przychodził, razem ze sprawdzeniem, czy nie doszło do jakichś usterek, czy uszkodzeń.
- Z tym nie ma pośpiechu, zwłaszczazwłaszcza że najważniejsza jest proteza ręki-łapy. I tak muszę się z tym przespać. Tamten sukinsyn i tak widział, że nie mam oka, więc jeśli mnie pamięta, to czy będę miał już twoje sztuczne oko, czy nie, raczej nie powinno zrobić różnicy, więc równie dobrze mógłbym do ciebie po nie przyjść, jak już będzie po wszystkim - wyjaśnił spokojnie, nadal nie będąc pewnym w stu procentach, czy rzeczywiście było mu to potrzebne. Zwłaszcza że będzie to zmiana głównie kosmetyczna. Z drugiej strony to mógłby być dobry wstęp do tego, by zacząć wszystko od nowa. Karan... na pewno by nie chciała, aby rezygnował z życia tylko dlatego, że jej już nie było na tym świecie.
Nie był zbytnio zadowolony odpowiedzią Georga, że wolałby poinformować Virgo o planach związanych ze stworzeniem sztucznego oka, jednak doceniał jego lojalność wobec wampirzycy. Czy może raczej obawy przed konsekwencjami swojej samowolki i ewentualnym gniewem kobiety. Nie był co prawda pewny, co do spotkania się z nią i zawracania jej głowy taką pierdołą, zwłaszcza po zakończeniu ważnych interesów. Już teraz miał wrażenie, że jest dla niej jak upierdliwy rzep na psim ogonie. Może... lepiej byłoby z nią o tym porozmawiać, jak już będzie po wszystkim i dojdzie do omówienia i spłaty jego długu. Z drugiej strony nie chciałby robić Georgowi kłopotów. Bez wątpienia o wiele bardziej by się wkurzyła, gdyby dopiero po fakcie dowiedziała się, że coś takiego było tworzone za jej plecami i bez rozkazu. Zwłaszcza w obliczu ostatnich wydarzeń. Przygotowywali się przecież obecnie do polowania i pozbycia się jednej z takich samowolek, prawda?
- Chyba wolałbym nie zawracać jej głowy. Może uda mi się od Victora wziąć do niej numer i napiszę, gdy będę wracał już do domu. Może uda się to załatwić bez tracenia jej czasu - odpowiedział spokojnie, zapewniając Georga, że na pewno się tym zajmie i da mu znać.
- Na razie skup się tylko na protezie kończyny, nie ma co się narażać na niezadowolenie pani Tenebris - zaproponował, jako najbezpieczniejsze na ten moment rozwiązanie.
Kiwnął głową, gdy mężczyzna poprosił o ostatnią przymiarkę i bez słowa poszedł za wskazany parawan, by zrzucić tam swoje ciuchy i wrócić do niego już kuśtykając na trzech łapach. Uciążliwe było to ciągłe rozbieranie się i ubieranie. Trochę... zazdrościł wampirom, że one nie musiały ściągać gaci, by móc korzystać ze wszystkich swoich zdolności. Pieskie życie wilkołaka...
Zabawne... jeszcze praktycznie nic dzisiaj nie zrobił takiego wymagającego fizycznie, trening go dopiero czekał, a on już czuł się zmęczony. I głodny. Może jak będzie wracał uda mu się trafić na jakiś sklep całodobowy. Kupiłby sobie batonika albo jakiegoś pączka. Zjadłby takiego z cukrem pudrem i nadzieniem z dzikiej róży. Aż się oblizał, gdy usiadł przed doktorkiem, wyciągając w jego stronę kikut.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Magazyn 666 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Magazyn 666

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Magazyn 667
» Magazyn 999
» Magazyn 668
» Stary magazyn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Dzielnica wschodnia: Melrose :: Stare magazyny-