a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Promenada - Page 8


 

 Promenada

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
AutorWiadomość
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1965
Data dołączenia : 11/10/2019

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 16:18

A i owszem los pijanego jegomościa był jej obojętny bowiem wiedziała, że przeżyje. Słyszała spokojne bicie jego serca co sprawiało, że wewnątrz czuła ulgę. Gdy wspomniał o maluczkich Mazikeen uniosła brew.
- Mówisz jak mój drogi ojciec. Powiedziałabym wręcz, że znacie się aż za dobrze. On też ma podobne zdanie. Jednak źle mnie zrozumiałeś. Nie interesuje mnie jego los, bo wiem że jest bezpieczny. Śpi, pijany ale śpi. Ocknie się niebawem i w natłoku pragnienia ruszy znów się upić niszcząc tym samym swój organizm.
No i swoją krew. Szkoda. Gdyby tylko nie był tak zaniedbany, gdyby tylko nie był też upity...skorzystałaby z jego żył posilając się a potem wymazałaby mu z pamięci to zdarzenie ale niestety. Z westchnieniem musiała przyznać, że posiłku tym razem nie skosztuje.
- Zapewne intrygujące...jednak nie jestem ani intrygującą personą, ani nikim ważnym z kim chciałoby się spędzać czas mając do dyspozycji cały świat.
Przyznała z lekkim uśmiechem na twarzy. Był inny...był...tajemnicą, pociągającą tajemnicą, która kryła w sobie coś, niebezpiecznego co nie powinno było ujrzeć światła a zarazem kuszącego, że nie szło obok przejść obojętnie.
- Jest to perfuma, którą mój drogi ojciec skrzętnie strzeże.
Uprzedziła bo przecież nie pozwoli pierwszemu lepszemu wampirowi na skosztowanie jej krwi. Nikt, nikt nie miał do tego prawa bez jej zgody ale i nikt nigdy nie zaintrygował ją na tyle by na to pozwoliła. Medalik na jej smukłej szyi jeśli był dostrzeżony przez Hiazynta, mógł odpowiedzieć mu na jego własne pytania. Na medaliku znajdował się herb jej rodu. Róża na tle księżyca opleciona bluszczem. Słysząc propozycję kawy czy też herbaty zawahała się na moment. Ale ostatecznie czemu nie? Na wzgórzu każdy żył swoim życiem, nie spieszyła się do powrotu, pora była jeszcze młoda. A i pogoda dopisywała.
- W sumie...z przyjemnością.
Zgodziła się w końcu jednocześnie pozwalając tym samym by ten zbliżył się do niej zdecydowanie bliżej niż jeszcze chwilę temu.
- Zatem...prowadź.
Uśmiechnęła się chcąc odgonić niespokojne myśli i dręczące uczucie niepewności i skrępowania.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 17:26

Drogi ojciec zabrzmiało jakoś cierpko w ustach jego uroczej rozmówczyni. Domyślał się, że nie został właśnie obdarzony komplementem. Ale absolutnie go to nie zraziło. Uśmiechnął się nieco szerzej, obserwując kobietę przed nim.
- Zatem jesteś, panienko Rose, jeszcze okrutniejsza ode mnie. Ja bowiem nim najzwyczajniej się nie interesuję, gdyż nie jest mi kimś bliskim. Ty zaś z wyrachowaniem przyznajesz, że oto ten mężczyzna sam niszczy swój żywot i organizm. Nie uważasz, że twe podejście jest o wieleż bardziej okrutne?
Na jej następne słowa wampir zaśmiał się lekko. Och, jakże bardzo się z nią nie zgadzał! Było wprost przeciwnie! W tym czasie, w tym miejscu właśnie Hiazynt pragnął się znajdować i nie miał zamiaru tego zmieniać. Na cóż mu cały świat, kiedy ma przed sobą tak piękną, intrygującą i pociągającą go ze wszech miar istotę? Świat mógł sobie w międzyczasie zająć się swoimi sprawunkami. Hiazynta zupełnie nie obchodziło, co się dzieje dookoła.
- Ach, wprost przeciwnie. Mając możliwość spędzenia z tobą czasu, panienko, to cały świat przestaje być intrygujący i staje się niejako...nudny, powiedziałbym.
Jego serce ponownie zabiło nieco mocniej, kiedy przyjęła jego propozycję. Zbliżył się do niej nieco, jednocześnie jednak pozwalając jej na zachowanie dystansu, kiedy tylko odczułaby taką potrzebę.
- Zatem zapraszam za mną.
Odpowiedział, obdarzając ją o dziwo sympatycznym uśmiechem. Kawiarenka, do której poszli, nie była daleko. Było to nierzucające się w oczy, acz przyjemne miejsce. Z całą pewnością bardziej interesujące kiedy pogoda dopisywała, ale i zimą mające coś do zaoferowania. Kiedy znaleźli się w środku, Hiazynt zaoferował się by pomóc Mazikeen zdjąć odzież wierzchnią jeśli tylko mu na to pozwoliła i odwiesił ich ubrania na wieszaku. Następnie zaprowadził swą nowo poznaną towarzyszkę do stolika przy oknie, stojącego nieco na uboczu lokalu.
- Wybacz impertynencję, panienko, ale zechcesz mi zdradzić, cóż to takiego przywiało cię do Venandi? To mała mieścina, o raczej niewielkim znaczeniu. Urokliwa oczywiście, ale bez specjalnych walorów turystycznych.
Wampir cały czas zastanawiał się, z kim ma do czynienia. Był pewien, że Mazikeen nie jest zwykłą turystką i podejrzewał również, że nie jest człowiekiem. Ale cały czas pewności nie miał. Problematyczny był fakt, że nie potrafił się przy niej skupić tak, jakby tego chciał. Jej powab skutecznie uniemożliwiał mu skoncentrowanie się na rozmyślaniu i prowadzeniu rozmowy jednocześnie.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1965
Data dołączenia : 11/10/2019

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 17:43

Uśmiechnęła się pod nosem na jego słowa. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego co mówił, czy była okrutna? Możliwe, nie wiedziała tego, jej ojciec robił wszystko by stała się mu podobna ale na tyle by gdy nadejdzie czas i przekaże jej Włochy z całą otoczką była posłuszna i oddana wampirowi, który stanie się jej powiernikiem, który tak jak jego żona stanie się częścią rodziny. Rodziny, która zdaniem seniora Rose jest najważniejsza zwłaszcza że rodowe włości są pożądane nie tylko przez Włoskich ludzi...nie tylko. Mazikeen miała to do siebie, że była niczym nieokiełznane dzikie stworzenie, które wypuszczone luzem pochłania wszystko dookoła nie zważając uwagi na niebezpieczeństwa.
- Jesteśmy kowalem własnego losu. On sobie taki sam sprawił. Mnie nic do tego. Żyje, a to jest najważniejsze.
Przyznała z powagą i wzruszyła ramionami. Po ostatniej pomocy pijanemu jakoś nie była skora do pomocy takowym osobnikom.
- Świat nie jest nudny, tylko trzeba go odpowiednio odbierać. Wnikając w niego można wiele ujrzeć ale i wiele przeoczyć.
Zauważyła kierując się za wampirem przez chwilę w milczeniu. Długo faktycznie nie musieli czekać bo naprawdę chwilę potem wkroczyli wspólnie do wnętrza skromnej acz schludnej knajpki. Zajmując stolik, była gotowa zdjąć swój płaszczyk, ale uprzedził ją Hiazynt stając tuż za jej plecami. Pozwoliła by go zdjął odwracając się do niego lekko profilem.
- Dziękuje.
Uśmiechnęła się lekko siadając na miejscu.
- Hm...można powiedzieć że...uciekłam. Włochy bo właśnie stamtąd pochodzę, są piękne...jednak hm...moje życie jest mocno powiązane z tym krajem a ja nie chciałam być powiedzmy...jak to nazywacie...kartą przetargową.
Wyjaśniła gdy głód znów o sobie dał znać. Szlag by to trafił. Siedząc mimo wszystko w cieniu z dala od innych poczuła zapach krwi kelnera, który podszedł do nich by przyjąć zamówienie. Był to młodzieniec o delikatnych rysach i jak wyczuła wampirzyca krwi zerowej. Cicho jęknęła nie zdając sobie sprawy, że siedzący na wprost niej wampir mógł spokojnie dostrzec i usłyszeć jej jęk wydobywający się z gardła.
- Herbatę poproszę.
Wydukała pospiesznie na bezdechu starając się uspokoić myśli i nerwy. Nie znosiła niespodzianek. Nie znosiła gdy głód pojawiał się równie niespodziewanie co kelnerzy z talerzami czy zamówieniami.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 17:59

- Ach, ależ nigdy nie stwierdziłem, że świat jest nudny. Świat w momencie, w którym mam wybierać pomiędzy czasem spędzanym z panienką a nim staje się nudny. Jedynie wówczas i tylko wówczas!
Kiedy już siedzieli naprzeciwko siebie, wampir z uwagą słuchał tego, co mówi Mazikeen. Przy okazji nie omieszkał spojrzeń na amulet zawieszony na jej szyi. Rose, Rose...Mazikeen Rose...Nijak nie mógł skojarzyć. Gdzieś z całą pewnością obiło mu się to o uszy, ale czy było to jeszcze w Europie, czy już w Venandi? Nie potrafił rozstrzygnąć. Ba, istniała przecież całkiem wiarygodna możliwość, że to Roderyk ów nazwisko zasłyszał, Hiazynt zaś jedynie czerpał ze wspomnień nieżyjącego przyjaciela.
Uciekła, nie chcąc być kartą przetargową? To zdecydowanie nie brzmiało jak coś, czym zajmowaliby się przeciętni obywatele. Ale mimo że uciekła zdawało się, iż radzi sobie całkiem niezgorsza, prawda?
- Włochy są piękne, to prawda. Ale zapewniam, że Venandi również ma wiele do zaoferowania. Ucieczka tutaj zapewnia sporą dozę spokoju i anonimowości, jeśli tylko się tego pragnie. A przynajmniej - wampir uśmiechnął się przy tych słowach - przez wiele lat była w stanie mi ją zapewnić.
Z całą pewnością Mazikeen nie wyglądała jak odludek i wyrzutek. Radziła sobie "na wygnaniu" lepiej, niźli Hiazynt przez tyle lat pod postacią kruka. Byłby gotów powiedzieć, że wprost idealnie do czasu, aż ta nagle nie jęknęła. Mógł to być oczywiście wyraz bólu, lecz złapał jej wzrok. Zdecydowanie nie chodziło jej tylko i wyłącznie o to, że obsługujący ich kelner miał ciekawe rysy twarzy. Było w tym coś bardziej...drapieżnego.
- Białą herbatę, dziękuję serdecznie.
Odprowadził mężczyznę wzrokiem i odczekał chwilę, aż znajdą się poza zasięgiem głosu. Następnie obrócił się ponownie do Mazikeen i przyszpilił ją wzrokiem, po czym uśmiechnął się koniuszkami ust.
- Czyżby panienka reflektowała na inną kuchnię? Mniej...tradycyjnie włoską?
Aluzja była oczywista. Był jednak ciekaw, jak kobieta przed nim zareaguje na jego słowa.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1965
Data dołączenia : 11/10/2019

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 18:12

Nie powiedziała ani słowa na ten temat. Dla niej było to zupełnie nierealne, po prostu nie dopuszczała do siebie takowych wiadomości. To wszystko co toczyło się dookoła było dziwne, było inne...było tak cholernie piękne a zarazem obce! Mimo wszystko starała się jakoś panować nad sobą, niestety nie wszystko idzie po naszej myśli.
- Owszem, potrafi zapewnić dyskrecję jeśli jest taka konieczność. Jestem tutaj od jakiegoś czasu...w sumie...kilku miesięcy...miało tutaj miejsce kilka nieprzyjemnych sytuacji...jakiś czas temu, trafiłam tutaj właśnie na sam koniec.
Wyznała mając na myśli wojnę między Tepesami a Tenebrisami. Tamten okres pamiętała doskonale, trafienie do ogrodów Tenebris było nie lada wyzwaniem ale i ryzykiem. Nigdy nie wiadomo co by się wydarzyło gdyby to Tepesi ją znaleźli w tej przeklętej altance. Maz przekonana by była, że ma do czynienia z Virgo...wówczas jej losy mogłyby potoczyć w zupełnie innym kierunku. Gdy z jej gardła wydobył się jęk doskonale zdała sobie sprawę z tego, że nie uszło to uwadze mężczyzny przed nią. Jej ciemne oczy spoczęły na nim, mierząc go uważnie by ostatecznie wziąć delikatne dwa wdechy. Nie mogła panikować...nie teraz. We Włoszech miała krew na każde skinienie, na wzgórzu również...jednak spacer się jej nieco przedłużył i co teraz...miała zamiar wrócić do posiadłości ale nie mogła to raz...dwa nawet nie chciała. Towarzystwo Hiazynta było bardzo przyjemne mimo, że jego wzrok był bardzo...inny...taki mrożący, przeszywający.
- Każda kuchnia jest idealna...tylko konsument może być wybredny.
Chrząknęła nieco zakłopotana.
- Ale Tobie Hiazyncie to nie jest obce.
Zauważyła taksując go wzrokiem z ciekawością i uwagą.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 18:45

Zdecydowanie w ostatnim czasie Venandi nie było zwykłym miasteczkiem dla każdego, kto tylko zanurzył się głębiej w rzeczywistość. Wojna Tepes z Tenebris, sojusz Łowców z wampirami, teraz zaś ataki wilkołaków...Niesamowitym było, jak ta pozornie nic nieznacząca mieścina ściągała do siebie niesamowite osobistości. Hiazynt był ciekaw, czy to dzieło przypadku, jakaś nadnaturalna siła czy też samonapędzający się mechanizm. Niesamowici przyciągali innych niesamowitych, ci zaś przyciągali kolejnych i tak błędne koło się toczyło...
- Obawiam się, że to niestety nie koniec naszych wojaży. Acz zapewniam, że w razie potrzeby z miłą chęcią udzielę panience wsparcia i schronienia, jeśli tylko takowa konieczność zaistnieje.
Jego propozycja nade wszystko była bardziej figurą retoryczną niż realną propozycją, ale po prawdzie Hiazynt niezbyt się przejmował wilkołakami. Nie mogły przecież ot tak wejść do miasta. Zaatakować wzgórze, gdzie mieszkała Virgo, Nathaniel i cała reszta podwładnych Tenebris? To już inna rozmowa. Jednak w razie czego, jego osobiste domostwo było bezpieczne. Nie musiał się przejmować niespodziewanymi wilkami w swoim ogródku, gdyż takowego nie posiadał. Wątpił zaś, by jego postać w jakikolwiek sposób była znana w wilczej społeczności i kogokolwiek interesowała. Na tle Virgo i Nathaniela był po prawdzie nikim i taka reputacja jak najbardziej mu odpowiadał.
Przynajmniej, na teraz. Kiedyś może będzie zmuszony zrewidować swoje stanowisko, ale póki cichość ducha i serca służyły mu obficie, miał zamiar utrzymać taki status.
- Ach, jak najbardziej, moja droga Maz. Jak najbardziej nie jest mi obca.
Wampir uśmiechnął się ponownie. Nawet nie wiedział, czemu pozwolił sobie na zastosowanie zdrobnienia. Ba, nie zwrócił nawet na to uwagi.
- Mój głód ciała jest rzadki, lecz głód ducha i podniebienia nad wyraz wybredny. Rzec by można, że w pewnej dziedzinie ze swoimi gustami mógłbym stać się nad wyraz wyrafinowanym krytykiem kulinarnym.
Oczy wampira błysnęły krótko, a uśmiech stał się szerszy. W tym momencie wyglądał wcale a wcale sympatycznie, nawet jeśli dalej biła od niego nieco niedostępna, chłodna aura.
- I z tego też właśnie powodu, moja droga Maz, tak bardzo mnie ku tobie pociąga...


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1965
Data dołączenia : 11/10/2019

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 19:15

W mieście działo się sporo, wręcz bardzo sporo...jednak to ni jak nie interesowało Maz, do czasu aż nie dotknie jej to osobiście. Na razie po prostu przebywała w domu Virgo, pod jej ochroną, spędzała tam większość czasu, czy też raczej spędzała. Wszystko się jednak zmieniło ostatnimi dniami. Uśmiechnęła się lekko na słowa wampira zdając sobie sprawę, że mogła poczuć się nieco...swobodniej.
- Niezmiernie miło mi to słyszeć. Jeśli nadejdzie taka potrzeba na pewno skorzystam z tej propozycji. Nie mniej na razie jestem w bezpiecznym położeniu...
Uśmiechnęła się lekko, jednak nigdy nic nie wiadomo. Wszystko się zmienia. Może być czas, że nie będzie miała wyjścia jak poprosić nowopoznanego wampira o pomoc.
- W moich stronach zwie się to zew krwi...pragnienie, którego nie można w żaden sposób ugasić. Ciągnie tak do wybranych...gatunków smakowych...
Przyznała zarumieniona, było jej dziwnie od tak mówić o własnej krwi.
- Moja rodzina jest znana z wielu...rzeczy. Tutejsza wampirzyca, korzysta z usług mego ojca. A on...tak jak i ona z chęcią sobie pomagają. Właśnie, gdy mój ojciec wysłał transport do niej, moja osoba znalazła się wśród przesyłki. Nie było to trudne posiadając odpowiednie narzędzia do tego.
Przyznała po czym przeniosła wzrok na kelnera. Ten sam, który przyjmował zamówienie. Gdy postawił wszystko na stoliku Maz korzystając z dominacji nakazała mu usiąść u jej boku, od strony ściany. Była głodna, ludzie zajęci byli sobą, a ona mogła skorzystać z okazji wiedząc i słysząc doskonale rozmowy. Spojrzała przepraszająco na Hiazynta i pochyliła się do kelnera.
- Nie krzycz, to nie zaboli. A gdy skończę o wszystkim zapomnisz i wrócisz do pracy.
Odezwała się kojącym głosem szepcząc mu do ucha niczym do kochanka, dłonią gładząc jego ramię. Odpięła mu guzik przy szyi by mieć do niego dostęp po czym przysunęła się do niego jeszcze bardziej i zatopiła w nim kły. Czując jak posoka spływa prosto do gardła poczuła ulgę, ogromną ulgę. Odetchnęła cicho wydając z siebie jęk ulgi po czym oderwała się od niego i oblizała usta jednocześnie zasklepiając jego ranki poprzez przejechanie językiem po ranach tak by nie sączyła się z nich krew.
- A teraz wracaj do pracy.
Szepnęła i spojrzała swoimi jasnoniebieskimi oczyma prosto w oczy wampira przed nią. Jej błękit był zdecydowanie mocniejszy niż chwilę temu.
- Pragnienie jest najgorszym z czynników zapalnych.
Przyznała przepraszająco.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 19:45

Uśmiech Mazikeen był delikatny, lekki. Lecz przy tym i prawdziwie piękny. Wampir z błyskiem w oku przyjął do wiadomości, iż oto jego propozycja została przyjęta. Naturalnie wątpił, by potrzebowała z niej korzystać w najbliższym czasie, niemniej jednak było to już jakiś zalążek. Jej uśmiech, jej spojrzenie i ten cholerny, tak kuszący i pełen powabu zapach...Hiazynt z miłą chęcią budziłby się każdego dnia, by ujrzeć oto taki cud w swym apartamencie. Potrzebował tego duchem, nie ciałem, naturalnie, co nie zmieniało faktu, że z każdą sekundą rozmowy pożądał Mazikeen coraz bardziej.
- Zew krwi? Nieco brutalna, acz w gruncie rzeczy prawdziwa nazwa, muszę przyznać. Jak najbardziej oddaje ona me wewnętrzne rozterki i uczucia.
Tutejsza wampirzyca? Teraz już żadnych wątpliwości nie miał. Domyślał się, że Mazikeen mówi o Virgo. Czyli Tenebris mają kontakty na całym świecie. A przynajmniej w Europie. Nie powinno go to dziwić, lecz przyjął ową wiadomość z zaintrygowaniem. W razie potrzeby, Tenebris mieli gdzie uciekać. Lecz czy pozwoliłaby im na to duma? Zresztą, który ród mógł pozwolić sobie na to, by służyć drugiemu i nie zaniknąć w jego cieniu?
- Ach, w takim razie przyznaję z bólem, że targa mną teraz niesamowita zazdrość o tak niespodziewaną przesyłkę. Niespodzianka w twojej postaci byłaby z całą pewnością miła memu sercu.
Kiedy wampirzyca przed nim skorzystała z dominacji, odsunął się lekko. Nie dlatego, że się brzydził, skądże znowu. Jednakowoż nie chciał naruszać intymności jej posiłku. Nie był pewien, jak Mazikeen reaguje na "widownię", toteż odwrócił na chwilę wzrok i obserwował pomieszczenie. Dobrze, że wybrał stolik na uboczu. Gorzej, że Mazikeen jęknęła cicho. Mógł to być oczywiście jedynie wyraz ulgi, lecz w jej ustach brzmiał niczym słodka obietnica.
- Ponownie, jestem zmuszony się zgodzić. Pragnienie bywa niesamowicie uciążliwą rzeczą. Dlatego też cierpię katiusze i jednocześnie przeżywam prawdziwą rozkosz, przebywając tu z tobą, Maz.
Wampir skrył uśmiech za filiżanką herbaty. Teraz jednak nie spuszczał wampirzycy z wzroku. Patrzył w jej cudowne, błękitne niczym głębie oceanu oczy głodnym, pełnym fascynacji spojrzeniem.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1965
Data dołączenia : 11/10/2019

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 20:45

Czuła, że wampir ewidentnie z nią flirtował, było to zarazem na swój sposób bardzo intrygujące ale i przyjemne uczucie. Pragnął jej, chciał ją poczuć, poczuć jej smak. Jednak czy ona na to pozwoli? Może...może...wszystko wszak ma swoją cenę prawda? Gdy kelner odszedł przyjrzała się Hiazyntowi z ciekawościa.
- Zazdrość...jest ona całkiem niepotrzebna. Niebawem pewnie przyjdzie mi wrócić do Włoch. Ojciec nie pozwoli bym stąpała po ziemiach nie należących do niego, gdzie nic ani nikt mnie nie trzyma...poza tym znając go zapewne znajdzie mi zajęcie takie, że nie rychło będę mogła wrócić.
Westchnęła z żalem, bo jednak dobrze się tutaj czuła. Poznała nowe osoby, zaczęła nowe życie. Czuła się zdecydowanie lepiej. Naraz jednak postanowiła podnieść się z miejsca i przesiąść tuż obok Hiazynta. Usiadła lekko bokiem tak by twarzą być tuż obok niego.
- Prawdziwa rozkosz bycia w moim towarzystwie? Brzmi to dość...ciekawie. Jednak ślepcem nie jestem a i głupia też nie. Widzę jak się męczysz.
Przyznała i wysunęła swoją dłoń wierzchem ku górze gdzie rysowały się delikatne rysy żył. Postanowiła zagrać mu na nosie, poczuć się tak, jak kiedyś...poczuć to coś co gdzieś w sobie czuła, ale coś ją blokowało obawiając się tego co może się stać. Obawiając się wściekłości i furii ojca. Podsunęła mu pod nosem własny nadgarstek, w wampirzym tempie nacinając delikatnie skórę tak, że pociekła nieco krew, by zaraz się zasklepić. Po czym podniosła się z miejsca i z zadziornym uśmiechem ruszyła do wyjścia ciekawa, czy i on ruszy za nią czy nie.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 21:19

Mogła być i niepotrzebna, ale i tak ją odczuwał z całą pewnością! Jakże by nie mógł? Och, jakże wiele tracicie, Virgo, Nathanielu, nie korzystając z takiej powabnej piękności o jakże cudownym zapachu. Co więcej, nie dziwił się ojcu Mazikeen. Gdyby i on posiadał taki skarb u swego boku z cała pewnością nie chciałby i wypuściłby go z dłoni. Lecz jednocześnie, było to nad wyraz w niesmak Hiazyntowi. Ot, ledwo ją poznał i miał się już żegnać? Oj nie, z całą pewnością nie...
Zazdrość bowiem, jak już niegdyś nauczyła go jego wielebna księżniczka, prowadzi bardzo szybko do gniewu. Który również poczytywany jest przecież za emocję negatywną w powszechnym mniemaniu. Ale Hiazynt uwielbiał przelewać swój gniew w myśli, myśli zaś - w działanie. Czy była zatem owa zazdrość niepotrzebna? Z cała pewnością już nie.
- Ach, byłaby to wielka szkoda dla całego Venandi, jeśli tak szybko być nas opuściła. Jestem pewien, że twojemu ojcu dało by się wyperswadować ową decyzję, jeśli tylko by mieć odpowiednie...środki negocjacyjne po swojej stronie.
Nie spodziewał się tego, co zaraz potem nastąpiło. Oto siedzieli spokojnie, kiedy nagle Mazikeen znalazła się obok niego. Oczywiście, z jego perspektywy nagle. Dla wampirzycy była to zapewne ot, zwykła zmiana miejsca, lecz kiedy tylko się poruszyła, on odczuł tym mocniej i wyraźniej je cudny zapach. Usiadła obok niego z delikatną gracją, znajdując się naraz tak blisko. Nawet nie na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło, by nieco tylko się do niej pochylił, a już mógłby błądzić ustami po jej włosach, rozkoszować się jej zapachem, oznaczyć szyję pocałunkami, by następnie zatopić w niej swe kły...
Nim jednak odzyskał zdolność racjonalnego myślenia, wampirzyca ubiegła go. Patrzył zafascynowany na jej smukłe ręce i delikatną skórę, która zdawała się być tak nieznaczącą osłoną dla tak cudownego skarbu, jaki skrywała. Jego oczy błysnęły dziko, ni to żółcią ni czerwienią. Z całą pewnością jednak z głodem, tak silnym i pierwotnym, jakby wampir nie jadł od dawien dawna...W pewnym sensie była to prawda, bowiem zdążył już zapomnieć, czym jest prawdziwy głód. Począł go odczuwać dopiero teraz, kiedy ta cudna kropla krwi...zniknęła.
Przez trzy uderzenia serca nie zrozumiał, co się stało. Kiedy się obejrzał, Mazikeen już wstała. Poczuł, jak gniew zaczyna rodzić się w jego sercu. Miał ochotę rzucić się na wampirzycę, złapać ją za gardło i nie zważając na jej protesty, począć spijać jej cudowną, świeżą, tak żywą krew. Teraz, już, zaraz!
Ochłonął. Pozornie. Chciał zagrać w jej grę. Był ciekaw, dokąd go ona zaprowadzi. Mógł spróbować użyć Dominacji, ale czyż to nie byłoby nudne? Zbyt nudne, zbyt banalne? Mazikeen była nagrodą, o którą trzeba było zawalczyć nie tylko ze światem, ale i z samym sobą. Rzucił na stół parę banknotów. Być może za mało, być może za dużo, być może idealnie. Nie miał pojęcia. Znalazł się błyskawicznie przy wampirzycy, w jego oczach wyczytać mogła żądzę i głód. Zbliżył się do niej od tyłu. Blisko. Niebezpiecznie blisko.
- Niech panienka najpierw założy płaszcz - mruknął cicho do jej ucha z szarmanckim uśmiechem - Chyba żadne z nas nie chce, byś czuła się niekomfortowo, czyż nie, Maz?


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1965
Data dołączenia : 11/10/2019

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 21:36

Czy był sposób by została? A i owszem był, jednak ni jak nie przemawiał do niej. Jej ojciec oferował sporo, bardzo sporo...ale czy Hiazynt był na to gotów? Czy był w stanie podjąć się rządów nad Włochami, władzą nad wampirami służącymi rodowi Rose? Czy był w stanie przyjąć półkrwi córkę Włoskiego Mafiozo pod swoje skrzydła oferując jej wsparcie, bezpieczeństwo i dach nad głową?
- Jest...jest...jednak by wyperswadować mu jego plany trzeba być gotowym na ogromne obowiązki...Richard Rose, nie jest zwyczajnym wampirem...to czystokrwisty z zasadami. Prawami.
Wyznała mu otaczając go swoim zapachem. Uśmiechnęła się lekko widząc jego pragnienie, żądza aż wylewała się w jego gestach, w oczach...opuszkami palców przejechała mu po policzku nim się podniosła.
- By mnie tu zatrzymać musiałbyś mój drogi przejąć całe Włochy z wszystkimi obowiązkami jednocześnie przyjmując i mnie.
Szepnęła mu jeszcze przed uchem po czym tak jak się nagle pojawiła, tak ruszyła przed siebie jakby nigdy nic. Otumaniony jej zapachem nim dotarł do niej minęła zaledwie sekunda, może dwie...dla przeciętnego człowieka była to chwila, dla wampira niemal wieczność. Maz uśmiechnęła się lekko gdy usłyszała za plecami jego głos. Celowo cofnęła się o minimalny krok w tył i wyciągnęła dłonie wciągając rękawy płaszczyka opierając się przez moment plecami o Hiazynta.
- W Twoim towarzystwie Hiazyncie nie da się czuć niekomfortowo.
Wyznała po czym ruszyła przed siebie wiedząc, że ten ruszy za nią na pewno. Pytanie tylko co dalej?
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3739
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyWto 08 Lut 2022, 21:55

Richard Rose, Czystokrwisty. Och, to rzeczywiście komplikowało sprawę. A do tego Włochy. Stary Kontynent nie był już tak liczny w wampiry jak niegdyś. Lecz ci, którzy tam się ostali, czerpali ze swej władzy pełnymi garściami. Musieli cały czas mieć pod pieczą dwa światy i nie było to proste zadanie w żadnym aspekcie. Zaś Włochy...Cóż, włoska mafia nie bez powodu była znana na całym świecie, nieprawdaż? Szeroka opinia publiczna miała oczywiście okrojony pogląd sytuacji, a i sam Hiazynt nie był w tej sprawie ekspertem. Domyślał się jednak, że ów nestor rodu Rose z całą pewnością nie był byle chłystkiem.
- Jeśli mogę przejąć ciebie, moja droga Maz, cała reszta ma marginalne znaczenie. Świat dookoła nie jest wart spoglądania na niego, jeśli ma nie być w nim ciebie...
Wyszeptał jej te słowa do ucha, kiedy to pozwoliła pomóc sobie w założeniu płaszcza. Ot, był to prosty gest, lecz jakże miły i znaczący dla obu stron. Uśmiechnął się szerzej, słysząc jej słowa. Nie rozumiał, co się z nim dzieje. Czemu tak nagle pragnął, by do niedawna nieznana mu wampirzyca myślała o nim jak najlepiej? Dlaczego tak jej pożądał, chciał ją dla siebie i tylko dla siebie? Zresztą, czy miało to jakiekolwiek znaczenie?
- W takim razie, moja droga Maz, pozwól, że udowodnię ci, iż mogę zapewnić bezpieczeństwo. Wpierw pozwól, że ochronię cię przed tą paskudną pogodą.

(z/t)


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Vittoria
Cicha śmierć
Vittoria

Liczba postów : 145
Punkty aktywności : 2265
Data dołączenia : 23/09/2019

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyPon 18 Wrz 2023, 21:56

Co za popierdolony czas. Ostatnio wszystko zapierdala, a moja insomnia przeszła samą siebie. Pobiłam swój życiowy rekord w postaci 44h bez snu i nawet zaczęłam mieć już jakieś przywidzenia. Wygnali mnie z siedziby, żebym odpoczęła, dali więcej ziółek , w tym jakieś nowe, które śmierdzą, i od tamtej pory jest całkowicie odwrotnie. Nie mogę się obudzić. Czuję się jak trup, którego trumną jest jego własne ciało. Myślałam, że ucieszę się z takiego obrotu spraw, ale ni chuja. Tak samo upierdliwe jak niespanie. Dlatego ostatnie dwa tygodnie to codzienna dawka energetyków. Stefan z części szpitalnej gromi mnie wzrokiem, jak tylko usłyszy syknięcie puszki.
Ostatnio nie mieli dla mnie zadań, więc postanowiłam ten uroczy wieczór spędzić na tłocznej i głośnej promenadzie. Nie wiem co mnie podkusiło. Faktem jest, że odkąd tajemniczy J. obdarował mnie własnym wibratorem chodzę spokojniejsza. Niemniej nie muszę się do tego nikomu przyznawać.
W tle ktoś nie trafiał w nuty na gitarze, jakaś parka lizała się z głośnym cmokaniem, a w oddali dzieciak krzyczał na gołębie. Sielanka. Prawie jakbyśmy nie żyli w mieście pełnym potworów.
Powrót do góry Go down
Eylon
Jedna wielka pomyłka
Eylon

Liczba postów : 4
Punkty aktywności : 341
Data dołączenia : 31/05/2023

Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 EmptyNie 24 Wrz 2023, 12:25

| START |

Eylon, jak to ona, przechadzała się po promenadzie. Miała w zwyczaju długie przechadzki, podczas których często użalała się nad sobą, nad własnym bytem, innością... Cóż mogła poradzić, że wyrosła na tak nieudolnego wampira?
Całe szczęście, że była sama. To znaczy, były tu inne osoby, acz nie była w towarzystwie żadnej z nich. To w sumie dobrze. Kiedy zaczyna z kimś konwersację, albo po prostu z kimkolwiek obcuje, zaczyna się zachowywać co najmniej dziwacznie.
Szła powoli, rozkoszując się pogodą - świeży powiew wiatru, widok zieleni. Ciekawe wystawy sklepów i lokalnych gastronomii po bokach. To nieco dziwne, ale jest końcówka września, a pogoda wskazuje na środek lata. Eylon doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że pogoda i tak się "obsunie" - w kolejnym roku wiosna przyjdzie dość późno. Ale nie przejmowała się tym. Cieszyła się chwilą. Tu i teraz było to dla niej najważniejsze. Kluczem do jej pozornego szczęścia, które było jedynie mirażem, iluzją, utopią...
Nie wiedziała, że zaraz zdarzy się nieszczęście. Szła coraz to szybciej, w uniesieniu ze względu na to pozorne szczęście. W końcu doszło do tego, że biegła, a potem dołączyły jej podskoki. Pech chciał, że jedna z kostek na promenadzie była lekko uniesiona, odstawała od tego pozornie równego poziomu. I stało się, Eylon upadła jak długa na podłoże, uderzając się mocno o czoło.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Promenada     - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 8 Empty

Powrót do góry Go down
 

Promenada

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Centrum: Regent Square-