a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Promenada - Page 5


 

 Promenada

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
Filiaenore
Łowczyni Łowców
Filiaenore

Liczba postów : 204
Punkty aktywności : 1917
Data dołączenia : 05/02/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyWto 20 Paź 2020, 19:50

Jane mogła nie żartować, ale jej słowa dotyczące zestarzenia się rozbawiły Fili. Kobieta prychnęła śmiechem, ciesząc się z faktu, że zdążyła już wcześniej wypić kawę jak i zjeść zamówione ciastko, bo inaczej zapewne wylądowałyby one na jej kolanach. Z drugiej strony, Jane przecież nie miała prawa wiedzieć, co stało za "zestarzeniem" się białowłosej. Może dlatego tak to ją rozbawiło.
- Oby nie, moja droga, oby nie - stwierdziła, gdy już lekko uspokoiła napad swojego czarnego humoru - Nie powinno się zbyt dużo stresować. Jeszcze ci się zmarszczki porobią, a tego twoja śliczna buźka na pewno nie potrzebuje.
Chociaż, z drugiej strony, Jane zdecydowanie nie wyglądała, jakby jej to groziło. Zwłaszcza teraz. I tutaj Astrea wcale nie miała na myśli samego jej wyglądu, lecz energii emanującej od koleżanki. Była zaraźliwie pozytywna i nawet mimo, że Fili sama z siebie nie miała zbyt wiele powodów do zadowolenia, tak teraz najzwyczajniej w świecie dobrze się bawiła zwyczajną rozmową. Ktoś o takiej energii z całą pewnością nie zestarzeje się szybko umysłem, a to było zdaniem białowłosej najważniejsze.
- Chirurg estetyczny i psychoterapeuta? Brzmi jak fantastyczne połączenie, ale jakbym taką ścieżkę kariery wybrała, to zawód trenerki już byłby zbędny! - stwierdziła, wesoło szczerząc ząbki na żarcik Jane - Co zaś do rozmów, to tak, ale nie za dużo.Wiesz, motywacja motywacją, ale to to moi podopieczni znajdują sami. Ja muszę ich wyuczyć żelaznej dyscypliny - dokończyła udawanie poważnym tonem Fili, ale nie do końca żartowała. Rzeczywiście, motywacja to fantastyczna rzecz. Im większa, tym lepsza. Ale każda może się w końcu wyczerpać, a wtedy rezultaty są zwykle mizerne. Zdaniem Francuzki o wiele istotniejsze było po prostu narzucenie sobie dyscypliny i dzięki niej dążenie ku jakimś celom. Zwłaszcza w sporcie.
- Och, wybacz, ale trafiłaś na mało podatny grunt. Jestem zbyt zestrachana, żeby takie rzeczy robić. Myśl igły wbijającej się w moje ciało jakoś do mnie nie przemawia mimo wszystko - Fili, poza brakiem pomysłu na tatuaż, kierowała jeszcze jedna sprawa. Bała się, że z tatuażu po jego zrobieniu (lub co gorsza, w trakcie jego tworzenia) może zacząć sączyć się krew. Białowłosa nie znosiła widoku krwi, gdy była "przytomna", nie zaś pogrążona w walce. Zwłaszcza swojej.
Powrót do góry Go down
Jane
Promyczek
Jane

Liczba postów : 293
Punkty aktywności : 3132
Data dołączenia : 20/05/2019

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyWto 20 Paź 2020, 20:29

- Spokojnie, nie mówię, że teraz.- dodała pospiesznie również rozbawiona. W końcu nie planowała się teraz jakoś dużo stresować. Jane chyba była na to uczucie w pewnym stopniu odporna. Dość łatwo godziła się ze swoim losem, kiedy sytuacja nie była aż tak drastyczna. Na ogół była optymistycznie nastawiona i na maksa zdeterminowana, więc denerwowanie się dopadało ją dopiero po jakimś zdarzeniu, a nie przed. Fakt, w ostatnim czasie była podłamana i ewidentnie przemęczona. Zastanawiała się czasami nad tym ile osób zrobiłoby sobie krzywdę na jej miejscu. Motywowała samą siebie do tego, żeby to przetrwać, powtarzając sobie, że będzie mogła w ten sposób stanowić przykład dla tych, którzy szybko się poddają.
To spotkanie było niezwykle miłą odmianą i oderwaniem się od spraw potworów oraz bractwa. Nie pamiętała, kiedy ostatnim razem tak sobie gawędziła o wszystkim i o niczym. Mimowolnie wspomniała swój wyjazd z Valkyonem, gdy uświadomiła sobie, że z nim rozmawia głównie o bractwie i jemu podobnych rzeczach. Jak dotąd to ich łączyło najbardziej i trudno było odnaleźć inne tematy.
- Oj, chciałabym to kiedyś zobaczyć. Chyba odwiedzę cię któregoś dnia w twojej pracy.- oznajmiła i uśmiechnęła sie szeroko, szczerząc przed Fili swoje białe ząbki. Perspektywa wspólnego treningu na siłowni wyglądała w wyobrażeniach Jane bardzo zachęcająco. Już kiedy się poznały, jasnowłosa wręczyła jej swoją wizytówkę, która dalej spoczywa w portfelu łowczyni.
- Często mam klientów, którzy się boją. Przed pierwszym zetknięciem igły z ich skórą mają miny jak dzieci, które czekają na szczepionkę.- odparła i wpuściła na swoją twarz śmieszny grymas, który miał zaprezentować dziecko, o którym mówiła. Wykrzywiła usta, zacisnęła powieki i ściągnęła do siebie brwi. Zaraz po tym zaśmiała się i pokręciła głową.
Powrót do góry Go down
Filiaenore
Łowczyni Łowców
Filiaenore

Liczba postów : 204
Punkty aktywności : 1917
Data dołączenia : 05/02/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySro 21 Paź 2020, 14:30

Fili przeciągnęła się leniwie i wygodnie, zerkając przez ramię za okno. Było dalej deszczowo i niby zimno, ale przecież zimno to iluzja. Tak samo jak i czas. A było tak pięknie! Deszcz i śnieg przeplatały się ze sobą w pięknym, spiralnym tańcu w powietrzu nim opadły ciężko razem na bruk. Co nie oznaczało, że białowłosa nie słuchała Jane. Wprost przeciwnie.
- Koniecznie, zapraszam! - odparła z entuzjazmem i wesoło odwzajemniła uśmiech - Tylko koniecznie jakoś w porannych godzinach, może jakaś ósma czy coś. Wtedy mniej ludzi jest, to spokojnie będziemy miały czas tylko dla siebie! - pomijając to, poranne godziny miały w sobie coś pięknego na siłowni. Zazwyczaj wtedy to przychodzili najbardziej zabiegani i, o ironio, najbardziej dedykowani bywalcy. Koniecznie, by zdążyć przed pracą o baaaardzo nieregularnych godzinach pracy, często tuż po śniadaniu (albo nawet przed, jeśli ktoś wierzył w lepsze spalanie tłuszczu na czczo). I jednocześnie zazwyczaj wszyscy byli dla siebie niezwykle mili. Tak, Fili zdecydowanie lubiła poranne treningi. Nawet jak czasami miała ochotę wziąć przykład ze swojego kota i powylegiwać się w łóżku.
- Och, to to bym była zdecydowanie ja. Trzeba by mnie było przypiąć paskami zapewne jakbym zobaczyła chociażby kropelkę krwi - stwierdziła białowłosa, przewracając oczami z rozbawieniem nad samą sobą. - Jeszcze bym tam zemdlał. Chociaż nie powiem, perspektywa mdlenia w twoich ramionach brzmi cholernie romantycznie.
Francuzka wyszczerzyła ponownie ząbki i sięgnęła po leżącą na stoliku kartę. Przeleciała ją pobieżnie wzrokiem, ale ta niestety od paru miesięcy była niemalże niezmienna ku jej oczekiwaniom jak i rozczarowaniu. Oznaczało to, że wina tutaj nie było, przynajmniej nie o tej porze roku.
- Czy masz ochotę zmienić lokalizację? Zabiłabym za kieliszek wina... - mruknęła z delikatnym, a przy tym lekko drapieżnym uśmiechem.
Powrót do góry Go down
Jane
Promyczek
Jane

Liczba postów : 293
Punkty aktywności : 3132
Data dołączenia : 20/05/2019

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyCzw 22 Paź 2020, 10:16

- Żaden problem!- oznajmiła entuzjastycznie. Dla niej nie miała większego znaczenia pora dnia, chyba, że miałaby powierzone przez bractwo jakieś konkretne zadanie. W końcu nie wszystkie sprawy mogą poczekać, jeśli zagrażają mieszkańcom. Jednak coś takiego jak trening w ich siłowni mogła odłożyć na rzecz ćwiczenia razem z Fili. Jeśli chodzi o obecność innych ludzi, to wcale jej nie przeszkadzali. Akurat nie narzekała na swoją formę i nie miała się czego wstydzić. Być może będzie musiała nawet trochę się powstrzymywać, bo jednak w bractwie wymagano od łowców stosunkowo dużo, w kwestii siły i sprawności.
- Widzisz? W razie czego zawsze będzie ci lepiej niż u mojej konkurencji.- zażartowała, nie planując usilnie namawiać jasnowłosej do tatuażu. To prawda, to nie było dla wszystkich. Jeśli miałoby ją to kosztować wiele nerwów i kolejny stres, lepiej było sobie odpuścić.
Jane nie spodziewała się tego dnia takiej propozycji od Fili, ale to nie zmieniało tego, że była ona niezwykle kusząca.
- Czemu nie?- odparła z szerokim uśmiechem. Obie skończyły już pić swoją kawę, więc nic ich tu już nie trzymało.- To może pójdziemy do restauracji? Trochę zgłodniałam od tych pogaduszek.- zaproponowała, a w jej brzuchu zaburczało jak na zawołanie.
Powrót do góry Go down
Filiaenore
Łowczyni Łowców
Filiaenore

Liczba postów : 204
Punkty aktywności : 1917
Data dołączenia : 05/02/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySob 24 Paź 2020, 11:15

- Ciekawa sugestia, nie powiem, że nie. Ale sądzę, że twój partner mógłby mieć mi to za złe - uznała wesoło uśmiechnięta. Co prawda nie sądziła na poważnie, by Valkyon rzeczywiście był zazdrosny o takie rzeczy, niemniej jednak, z klubu Jane zabrał. Fili cały czas wydawało się to odrobinę podejrzane, toteż wolała unikać wzbudzania potencjalnych konfliktów. A bo to jeszcze przez nią dojdzie do kolejnej jakiejś kłótni?
- To spadamy. Co za dużo, to niezdrowo. Jeszcze trochę kofeiny i zacznę tańczyć na stole. Chociaż może powinnam... - białowłosa osobiście w cudowną moc sprawdzą kofeiny nie wierzyła, ale w cudowny smak kawy - to już inna sprawa. Kawa, herbata, ciastko, czekolada - w taką pogodę wszystko to było idealne. Zresztą w ogóle w jakąkolwiek pogodę. Każda pora roku była cudna i trzeba było ją czcić i uwielbiam.
- W takim razie zapraszam panienkę Jane ponownie w miejsce, w które dobre panienki nie chodzą! - płynnym ruchem Fili wstała i przeciągnęła się, po czym zamruczała lekko. Szybko pozgarniała swoje rzeczy do niewielkiej torebki i zarzuciła płaszcza na siebie - Obiecuję mnóstwo dobrej zabawy!

/z/t
Powrót do góry Go down
Agnes

Agnes

Liczba postów : 22
Punkty aktywności : 1298
Data dołączenia : 18/11/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyCzw 17 Gru 2020, 15:19

Zima. Późne popołudnie/wczesny wieczór. Słońce już dawno zaszło, bez zegarka więc na pierwszy rzut oka równie dobrze mogłaby być dziewiąta wieczorem. Niekoniecznie pora i dnia, i roku, w której zbyt wiele osób pomyślałoby "hej, to dobra pora na przechadzkę".
Ludzi było więc niewielu. Zaledwie kilka osób, raczej przemykających się z miejsca do miejsca aniżeli takich, które wybrały to miejsce na spacer o takiej porze.
Rosły mężczyzna i niezbyt wysoka, raczej szczupła kobieta idący krok w krok i rozmawiający stanowili tu wyjątek i Agnes prędko ten fakt odnotowała. Zauważyła również, że w płaszczu prezentował się trochę... chmurnie? Duży, ciemno odziany mężczyzna, któremu towarzyszył potężny wilk. To znaczy, pies do złudzenia przypominający wilka. Z całą pewnością nie był to wilk.
Zwierzę szło grzecznie przy nodze pana, jak profesjonalnie wytresowany zwierz. Dla Agnes była to rzecz niejako symptomatyczna, świadcząca o sile woli oraz wewnętrznej dyscyplinie jej rozmówcy.
A jednak, nie wydawał się sztywny. Oczywiście, to byłoby do przetestowania...
Kwestie związane z jego mieszkaniem to coś, w czym kobieta postanowiła się zastanowić, czy mogłaby tu jakoś pomóc. Oczywiście, raczej znalezienie mu lokum nie byłoby problemem - znała mnóstwo osób, które posiadały nieruchomości, ba, sama miała ich generalnie sporo. Nie chodziło więc o to, na ile miałaby się dla niego postarać, raczej o... granice uprzejmości. Chętnie by wyświadczyła mu taką przysługę, jednak niekoniecznie chciała się narzucać, postanowiła więc zachować gdzieś w duchu ewentualną ofertę pomocy i na razie się nie odzywać.
Tym niemniej, temat warto było pociągnąć. Czyżby niedawno przybył? Skąd więc pochodził? Co sprawiło, że miał tak niestabilną sytuację mieszkaniową? Nie wyglądał na studenta, więc z całą pewnością myślał o miejscu na dłużej, poszukiwał zapewne stabilnego lokum.
Jeżeli był wcześniej w wojsku, to może dlatego? A jeżeli był łowcą... i szukał mieszkania... to sprawa nabierała pikanterii. Kobieta poczuła ciekawość małego dziecka niemalże.
- Mogłabym polecić kilka miejsc. I popieram, sama mieszkam z dala od miasta, znacznie więcej swobody. Zwłaszcza dla kogoś, kto potrzebuje przestrzeni - rzuciła jeszcze na strzelnicy, aby pociągnąć temat, po czym uśmiechnęła się do psa. Och, jak chętnie by go po prostu spytała, czy przypadkiem nie należał do Łowców. Prawdopodobnie jednak byłby w tej kwestii skryty. Przypuszczalnie też wiedział, jakie implikacje jego opuszczanie tutejszego "gniazda" mogłoby mieć dla całej organizacji.
Agnes zaś wiedziała, że nie rozmawiał z nią jako z kimś potencjalnie zaangażowanym w te sprawy, prawdopodobnie raczej chciał od nich odpocząć. Mimo swojej ciekawości więc postanowiła, że może rzeczywiście da mu wieczór "przerwy". Co jej zaszkodzi?
Mogła mieć swoje zaburzenia, ale nauczyła się, że lepiej pozostawiać ludziom dobre wspomnienia związane ze swoją osobą.
Gdy jeszcze wychodzili ze strzelnicy, wykonała szybki telefon, nie kłopocząc się ze szczególnym oddalaniem się od mężczyzny. Mógł usłyszeć coś w rodzaju "poproś kogoś, żeby odebrał mój samochód, kluczyki są na półce przy drzwiach", ale później praktycznie całą uwagę poświęcała już nowo poznanemu mężczyźnie.
Zwłaszcza, że wyciszyła telefon.
W drodze na promenadę mógł się o niej nieco dowiedzieć - że zajmowała się sztuką i generalnie operowała sporą galerią w mieście, więc te wyjścia na strzelnicę były dla niej raczej odskocznią od lekko snobistycznego świata artystów sprzedających przewartościowane dzieła i bogaczy kupujących je dla odliczeń podatkowych. Żartowała sobie czasem, że cała jej galeria to wielki środkowy palec wystawiany do IRS.
Żart zabawny dla osób zainteresowanych kwestiami podatkowymi.
Haretonowi za to utrudniała życie swoimi pytaniami: czy dawno tu przyjechał, co sądził o mieście, jak Drakula się odnajdował w miejskiej dżungli? Czy chciał wpadać na strzelnicę regularnie?
Gdy dotarli do promenady zaś, zapytała go mimochodem:
- Kawa i tiramisu, czy herbata i szarlotka?
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2991
Data dołączenia : 31/03/2019

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyPią 18 Gru 2020, 14:50

Ironicznie, gdyby pogoda była cieplejsza, Hareton nie zaproponowałby spaceru. Ba, być może nawet nie ośmieliłby się o tym pomyśleć. Ale delikatny śnieg zalegał tu i ówdzie po całym mieście i jego okolicy, a zimowe powietrze skutecznie utrzymywało go przy istnieniu. Jasne, samochody rozjeżdżały go, tworząc błotnistą breję, ale chodniki pozostawały wolne od ów przekleństwa i upchnięty na boki biały puch prezentował się w oczach Łowcy wspaniale.
Chcąc nie chcąc musiał przyznać, że Venandi było dobrze zarządzane pod tym względem. Było tu naprawdę czysto.
I chociaż intencja jego zaproszenia była całkowicie niewinna, tak co i rusz rzucał to krótszym, to dłuższym spojrzeniem w kierunku Agnes. Zainteresowała go jej osoba i chociaż całkowicie się tego nie spodziewał, nie miał zamiaru przed tym faktem uciekać. Jasne, gdzieś z tyłu głowy tańczyły mu myśli o tym, iż powinien szukać teraz Tepes. Uparcie, krok po kroku. Ale prawda była taka, że miał obecnie w tym mieście zbyt wielu wrogów. Łowcy sprzeniewierzyli swoje ideały za ułudę bezpieczeństwa, oddali swoją wolność i możliwość działania w zamian za nic nieznaczące obietnice. Nie mógł operować tak otwarcie, jakby sobie tego życzył. Czemu więc, póki nie odnajdzie lepszej alternatywy, miałby nie oddać się przyjemnościom? Wszak rozmowa to najwyższa ludzka forma rozrywki.
Zainteresował go fakt, że Agnes widocznie ma kogoś, kto mógłby jej odebrać samochód. Ale odebrał ten fakt neutralnie. Usłyszał to mimochodem, wyczulone zmysły Rycerza Krwi robiły swoje. Czyżby dzwoniła do małżonka, by ten poinformował kogoś ze służby? W toku dalszej rozmowy do takich właśnie wniosków doszedł Hareton. Podatki, sztuka, duża galeria, nieruchomości...wałki na podatkach? Łowca całkowicie się na tym nie wyznawał, mimo, że jego ojciec pracował przecież w banku na wcale intratnym stanowisku. Ale amerykański system podatkowy stanowił dla Haretona zagadkę. Tak jak całe fundamenty funkcjonowania tego państwa.
Odpowiadał szczerze, nawet jeśli nie nazbyt wylewnie, to zawsze z prawdziwym zaciekawieniem. Zaśmiał się lekko, gdy Agnes zapytał go o Drakulę. Przyklęknął wtedy przy pobliskiej zaspie i ulepił niewielką śnieżynkę. Gwizdnął na psa i pokazał mu ją, po czym rzucił. Stosunkowo daleko, ale psiak nie miał problemu z tym, by złapać ją jeszcze w locie. Uwielbiał aportować. Jakże wielkie było jego rozczarowanie i wyrzut w stosunku do przyjaciela wypisany w spojrzeniu, gdy śnieżka, zgodnie z wszelkimi prawami fizyki, rozpadła się między jego zębiskami.
- O mniej więcej tak się odnajduje! - Hareton zaśmiał się wesoło. Drakula przybiegł ponownie do niego, domagając się przeprosin w formie pieszczot - Dobrze wychowany zwierzak będzie się świetnie czuł zawsze i wszędzie. Nawet jakby to był słoń. Czego nie można powiedzieć o ludziach, prawda bestyjko?
Pytanie było czysto retoryczne, ale zdradzało niejako ostatnie myśli Łowcy. Tak naprawdę powiedział je półświadomie, mimochodem i zaraz o tym fakcie zapomniał, czochrając futro na piersi psa. Wzmagało to rzekomo ich pewność siebie. Drakula z całą pewnością tego nie potrzebował, ale z całą pewnością to lubił, a mężczyzna uwielbiał patrzeć, jak jego psiak radośnie pręży się dumnie przed nim i przed całym światem.
- Kawa i szarlotka - odpowiedział przewrotnie, obdarzając Agnes szerokim uśmiechem - Bez urazy, ale amerykańscy bariści totalnie nie wyznają się na herbatach. Za to kawę macie często zaskakująco...barwną, że tak to określę.
Czy była dobra, to inna sprawa. Ale na pewno nie była nudna, a to już coś.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Agnes

Agnes

Liczba postów : 22
Punkty aktywności : 1298
Data dołączenia : 18/11/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySob 19 Gru 2020, 21:22

A cóż Agnes robiła, gdy to Haretonowi przydarzyło się od czasu do czasu ukradkiem na nią zerknąć? Jego wzrok jej nie obciążał: jeżeli uchwyciła jego spojrzenie kątem oka, odwracała się lekko w jego stronę i uśmiechała ciepło. Czasem lekko przymknęła powieki, może raz nieco przeciągnęła, aby oddać mu tę uwagę, którą jej poświęcał. Zdecydowanie pochlebiało jej, że przyciągała jego wzrok, ale jednocześnie nie należała do osób, które potrzebowały zbyt wiele pochlebstw względem swojej urody. Wiedziała doskonale, że prezentowała się bardzo dobrze.
Paradoksalnie, również uważała, że ten krajobraz zimowy na jakiś sposób pasował. Z całą pewnością był pasujący do jej urody: szare włosy, chłodne tęczówki, lawendowy płaszcz i biały puch wokół - wszystko było takie... chłodne. Kobieta dostrzegała pewien komfort w możliwości zasłonięcia się praktycznie w całości ubiorem, a jednocześnie zima była bardzo... trudna, gdy chciało się być stylowym. Jak świat stary, tak jedyną stylową opcją na skrajne mrozy było futro i puchowa czapka. Przyszedł jednak wiek dwudziesty pierwszy - czas bardziej medialnego humanitaryzmu, gdy takie gadżety stały się bardzo niemile widziane. Swoistą wisienką na tym specyficznym torcie był trend typowo skandynawski, który miała przeczucie, że wkrótce przesiąknie również do USA - sztuczne futra. Agnes nawet nie przeszkadzałby taki obrót spraw, płaszcze nawet z najlepszych materiałów, które nie były skórą, zawsze bowiem traciły bowiem względem futerka.
Choćby sztucznego.
Niefortunnie dla siebie, trochę ten fakt odczuwała, gdy się przechadzali, choć Hareton raczej by tego u niej nie dostrzegł. Jej płaszczyk był lekki, podobnie jak szalik, służyły bowiem jedynie do tego, aby wskoczyć w garażu do auta, a następnie szybko przemknąć między parkingiem, a strzelnicą. To nie był więc komplet na zimę syberyjską, a raczej taką... paryską.
Zima była tymczasem pennsylvańska, więc mróz nie ścinał białka w oku, ale wywoływał dyskomfort.
Nie zmieniało to faktu, że Venandi rzeczywiście było o tej porze roku urocze i ogólny chłód zimowego wieczoru wydawał się bardzo odświeżający. Agnes przyszło nawet do głowy, że byłaby to perfekcyjna pogoda, żeby trzeźwieć w trakcie ciężkiego "dnia po". Ach. Właśnie coś takiego by sobie zrobiła, gdyby miała kaca.
Jej rozmówca był chętny do rozmowy, to widziała. Widziała też, jak bardzo "sojusznikiem" w jego życiu był pies. Potężna bestia pognała za śnieżką jak strzała, a kobieta, przyglądając się sytuacji, nie była do końca pewna, czy więcej radości z tej śnieżki ma pies, czy też właściciel.
Może obaj podobnie? Ot, łączność dusz.
Już śledząc lot śnieżki obmyślała jednak odpowiedź. Nie pojmowała, po co ludziom zwierzęta: po co im taki emocjonalny... kompan. Znaczy, to miało coś wspólnego z emocjami. Wiedziała, że chodziło o jakieś przywiązanie, poczucie, że ma się kogoś, na kim można polegać. Jak nawet Hareton pod koniec wspomniał, nawet bardziej niż na ludziach.
Ale... nie chodziło tu o kontrolę. Tylko o jakiegoś rodzaju... wsparcie. Nie pojmowała. Terapeuta kilkakrotnie usiłował jej tłumaczyć, ale większość argumentów do kobiety nie trafiała.
- Niemniej, wygląda jakby potrzebował przestrzeni - Nie odwołała się do jego sentymentu względem ludzi, chociaż go zapamiętała jako opcję do poruszenia później. Czyżby chodziło tu o jakiś konflikt? Zdanie bardzo niewinne, mogło sugerować bardzo wiele, jednak Agnes nie chciała za bardzo się w nie wczytywać. Kiedy mężczyzna na nią spojrzał, uśmiechnęła się. A następnie zaśmiała, jak powiedział o kawie i szarlotkę.
- Amerykańscy... - zastanowiła się głośno. - Hm... nie jesteś z USA?
Kompletnie nie poznała się po jego akcencie. Ewentualnie się poznała, ale zignorowała to, skupiona na innych elementach konwersacji.
- Czyżbym miała do czynienia z zagranicznym szpiegiem? Czy mam coś podejrzewać, skoro poznaliśmy się na strzelnicy? - drążyła dalej, rozbawiona.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2991
Data dołączenia : 31/03/2019

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySro 23 Gru 2020, 12:56

Zima w Venandi może i do najcieplejszych nie należała, ale posiadała jedną znaczną zaletę względem zim w Wielkiej Brytanii. Było sucho. Nieustanny wiatr na południu i wilgotne powietrze sprawiały, że nawet nieznaczne spadki temperatur bywały bardzo dotkliwe. Na nic ci gruby szalik i wełniana czapka, jeśli zaraz będą mokre. Nawet najlżejszy zefirek wprawiał wtedy ciało w dreszcze. Zaś w okolicach Londynu zazwyczaj wiało zdecydowanie mocniej. Hareton gdy zamieszkał tam myślał, że zamarznie podczas pierwszej zimy.
Hareton zimna więc szczególnie nie odczuwał, a jego niezbyt wysoki poziom empatii nie pozwalał mu stwierdzić, że Agnes może takowe odczuwać. Mężczyzna po prostu cieszył się z widoku śnieżnego puchu na dachach budynków i gałęzi drzew. Uwielbiał to, jak zaskakująco barwny potrafi być biały śnieg.
Drakula widocznie miał dosyć pieszczot. Zanim jego przyjaciel zdołał odpowiedzieć, sam odrobinę niezdarnym szczeknięciem potwierdził słowa Agnes. Jasne, że uwielbiał przestrzeń! W końcu gdzie indziej mógłby biegać za patykami, śnieżkami, zabawkami i wszelkimi innymi rzeczami wraz ze swoim najlepszym przyjacielem?! Ale teraz trzeba było się ruszyć, nie można było tak cały czas siedzieć i dawać się drapać. Piesek poderwał się z miejsca i ruszył dalej przed siebie, wesoło niuchając pobliskie drzewka. Miasto może nie dawało tyle przestrzeni co wieś, ale dawało wcale nie mniej ciekawych zapachów. Ba, w miastach było ich nawet więcej! Tylko ludzie ze swoimi ułomnymi nosami nie potrafili tego wyczuć.
- Zdecydowanie potrzebuje, aczkolwiek póki go nie zamykam w mieszkaniu, to mu to obojętne, czy chodnik, czy las, czy park. Nawet czasami mi się wydaje, że parking jest najciekawszym miejscem na spacer - Hareton odwrócił wzrok od psiaka i spytał z zaciekawieniem - Nie posiadasz psa, prawda?
Pytanie było może niespodziewane, ale do takiego wniosku doszedł Łowca. Oczywiście Agnes mogła być tym typem właścicielki, co tylko wyjdzie z psem na pięć minut i wróci do domu, ale nie sprawiała wrażenia osoby, która cokolwiek robi na pół gwizdka. Chociaż kto wie? Może traktowała zwierzaki jako ozdoba do swojego stylu bycia? Niemniej jednak, to nie pasowało Łowcy do niej. Znał ją krótko, jasne, ale zdążył się paru ciekawych rzeczy dowiedzieć. Jak to, że jak już coś robi, to robi to naprawdę dobrze.
- Z Wielkiej Brytanii. Kornwalia, będąc trochę bardziej ścisłym. Tutaj jestem stosunkowo od niedawna wraz z wujaszkiem - po prawdzie to Łowca nie pamiętał, ile dokładnie już przebywa w Venandi. Niestety od czasu ucieczki i zniknięcia Tepes coraz częściej zastanawiał się, czy nie powinien wracać do domu. Bractwo w Venandi okazało się być...no cóż, po prostu skurwione. Chociaż Hareton nie chciał tak myśleć o innych Łowcach, tak nie potrafił znaleźć innego słowa na określenie ich ostatnich zachowań. Nie miał więc już czego za bardzo szukać w tej okolicy.
- Cóż, jakby nie patrzeć, wszystko się zgadza. Język znam, strzelać potrafię, szpieg idealny. Tylko że budżet Kornwalii nie pozwala nawet na wyremontowanie linii towarowych ani pasażerskich. Chociaż kto wie, najciemniej w końcu pod latarnią, prawda? - specyfika wychowania w niektórych regionach Anglii charakteryzowała się tym, że często najpierw mówiło się, że jest się z regionu X, a dopiero potem, że z Anglii. Tak samo było i w przypadku Haretona. Chociaż nie czynił tego zawsze, ba, nawet czynił to rzadko, cały czas mu się to zdarzało.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Agnes

Agnes

Liczba postów : 22
Punkty aktywności : 1298
Data dołączenia : 18/11/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyCzw 24 Gru 2020, 16:11

Agnes absolutnie nie dawała po sobie poznać, że było jej choćby trochę chłodno. Szła powoli, wprawdzie ulubioną częścią płaszcza były obecnie kieszenie, w które mogła schować dłonie i chociaż trochę je ogrzać (po co komu rękawiczki gdy mamy podgrzewaną kierownicę), ale ani nie dygotała, ani nie narzekała na swój stan. W jej umyśle jednak rodziła się z tego pewna potrzeba bycia dostrzeżoną za to poświęcenie i poczucie, że zasadniczo powinna to olać. Z biznesowego punktu widzenia prawdopodobnie na pierwszym spotkaniu niewiele miała do ugrania, może poza jakąś swoistą chęcią poznania się nawzajem nieco bliżej. Czy to było warte przetrzymywania tego dyskomfortu?
Absolutnie tak.
Należało myśleć długofalowo, bo mężczyzna miał potencjał. Kobieta tymczasem z chęcią nawiązałaby relacje zasadniczo z każdą bardziej liczącą się personą, zaś on definitywnie miał potencjał bycia kimś bardziej... interesującym. Cały czas w głowie jej stukała myśl, że mało kto miałby tak sprawną protezę ręki, aby móc z jej pomocą bez większego problemu korzystać z krótkiej broni, chociaż fakt faktem, że miała bardzo blade pojęcie na ten temat. Może warto bardziej zgłębić temat? A te ornamenty na dłoni... specyficzna sprawa.
A jednocześnie, biorąc pod uwagę okoliczności spotkania, kobieta była już na tyle zapoznana z tą swoją uprzejmą personą aby czuć się w niej swobodnie, ale i chwilowo nie było tu żadnej stawki. Przeczuwała, że wkrótce będzie tej stawki potrzebować. I wtedy albo Hareton okaże się dla niej istotny, albo ich relacja się zwyczajnie skończy. Na razie było miło.
A on ewidentnie kochał swojego psa.
A jego pies szczeknął w bardzo konkretnym momencie. Czy ona grała w serialu? Rozejrzała się wokół. Promenada była prawie pusta. Ach... gdyby ktoś mógł podziwiać, jak bardzo w tym momencie kobieta starała się wczuć w rolę osoby, która preferowała towarzystwo zwierząt w jakimkolwiek stopniu. Na jego pytanie uśmiechnęła się lekko.
- Zgodnie z każdym możliwym stereotypem, mam kota - odparła gładko na jego pytanie. - Co mnie zdradziło?
Nigdy nie mieli psa. Samantha kiedyś bardzo chciała choćby kundelka, jednak rodzice uznali, że zwierzę jest... nieprofesjonalne. Zasadniczo miało to sens, teoretycznie łowcy bardzo chcieli być niewykrywalni, a takie dyszące zwierzę o intensywnej woni by psuło całe łowy. Agnes jednak widziała, jak siostra była tym faktem zawiedziona. Po tym, jak się rozdzieliły, nawet jakiegoś wzięła. Prawdopodobnie bezzapachowego.
Kornwalia... niewiele wiedziała o tym rejonie Anglii. Definitywnie nigdy tam nie była, należała do bywalczyń metropolii bardziej niż drobnomiastecznowych ciekawostek etnicznych, bo zdaje się, że ten rejon ciągle odczuwał swoje celtyckie korzenie. Jeśli dobrze kojarzyła. Pamiętała to jeszcze ze studiów, kiedy pokazywali któreś z kolei "zwyczaje chłopskie", tym razem od strony rybaków, prosto ze szkoły Newlyn. Niezbyt interesujący trend, subtelnie pachnący romantycznym sentymentalizmem.
Z wujem, och. Ciekawe, że akurat wuj. Zwróciła na ten fakt uwagę, ale nie wyciągnęła tu żadnych istotnych wniosków. Uśmiechnęła się ciepło.
- Pennsylvania to musi być spora zmiana klimatu - Rozejrzała się wokół. - Dosłownie.
Na jego komentarz o szpiegostwie zaśmiała się.
- Może właśnie dlatego nie pozwala - rzuciła wesoło. - Jedynym, co mi się tu nie zgadza, jest miejsce. Venandi. Tu nie dzieje się nic interesującego.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2991
Data dołączenia : 31/03/2019

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySob 26 Gru 2020, 13:09

Koty były dziwne. Co najmniej. Jak Dracula był młodszy, Hareton miał tendencję do panikowania nad wszystkim w kwestii jego zdrowia i przy pierwszej lepszej okazji brał go do weterynarza. Po roku Dracula miał lepszą tekę medyczną niż jakieś dziewięćdziesiąt osiem procent ludzi na świecie. Łowca udawał się z psem tam tak często, że zaszły podejrzenia, iż zakochał się w miejscowym weterynarzu. Który z kolei Łowcy i nienawidził i kochał, bo chociaż był niezmiernie upierdliwy, to jednocześnie wyrabiał mu niesamowity obrót.
W toku ów badań sam Hareton oczywiści zaczął się interesować o czym świadczą poszczególne wyniki i chcąc nie chcąc dotarł również do interpretacji wyników u kotów. Szybko jednak temat ów odpuścił. Po krótkim studiowaniu tematu doszedł do wniosku, że behawior, stan kliniczny jak i wyniki kotów nie mają ze sobą absolutnie żadnej korelacji. Był to dzień, w którym Hareton zaczął darzyć te zwierzęta dziwną mieszanką strachu jak i szacunku.
Co nie zmieniało faktu, że kota nie posiadał i mieć nie zamierzał. Szczęśliwie Dracula nie był stereotypowym psem, by ganiać koty, toteż nie groziło Łowcy wpadnięcie w niełaski u Agnes.
- Stwierdziłem, że jeśli ty akurat byś posiadała psa, to z pewnością zainteresowałabyś się nim bardziej niż przeciętny właściciel. A przeciętny właściciel nie zdaje sobie sprawy, jak wielką radością dla psa może być spacer po parkingu zamiast setny spacer po lesie - Hareton uśmiechnął się do rozmówczyni jakby zdradzał jej sekret na udane ciasto albo jakąś ciekawostkę by zaskoczyć towarzystwo. Lubił psy. Tego jednego nikt mu nie mógł odmówić - Koty, prawdę powiedziawszy, odrobinę mnie przerażają.
Pensylwania rzeczywiscie była sporą zmianą klimatu. Ale nie narzekał. Okolice Venandi były piękne i tylko czekały, by je eksplorować, a biały puszek tylko zachęcał do spacerów po okolicy. A okoliczności, które w ogóle przywiały tutaj Łowcę? Cóż, to już zupełnie inna para kaloszy...
- Szpieg, który musi zmienić klimat. Brzmi jak przydługi tytuł do jakiejś angielskiej komedii lub czeskiego filmu - nie, żeby był znawcą kina. Ale Monthy Pyton jego zdaniem zainteresowałby się tematem. Łowca, który szuka wampira, który zginął w lasach, gdy inny Łowca próbował go zabić, podczas gdy Łowca numer jeden walczył z innym wampirem, gdzie oboje nieomal nie umarli. Brzmi jak idealny temat na komedię, biorąc pod uwagę, że Łowcy wypadli w ostatecznym rachunku najgorzej.
- Jestem tak zwanym szpiegiem uśpionym. Przyczajam się gdzieś na jakieś pięć, może dziesięć lat i udaję, że jestem normalny. Po tych pięciu latach mogę się przeprowadzić do Waszyngtonu i nikt nie uzna tego za podejrzane. Ale jakbym udał się tam od razu to już paru panów w garniturach mogłoby mnie powitać!


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Agnes

Agnes

Liczba postów : 22
Punkty aktywności : 1298
Data dołączenia : 18/11/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySob 26 Gru 2020, 13:43

Och, na litość...
On ją chyba chciał zamęczyć. Czy właściciele zwierząt nie mieli ciekawszych tematów do rozmowy? Czy to był test, który, jeżeli zda, to otrzyma jakąś nagrodę? Powątpiewała. Ludzie jednak mieli tę idiotyczną tendencję, że nierzadko oceniali po ustosunkowaniu innych osób do zwierząt to, na ile można na nich polegać. Idiotyczny sentyment. Hitler miał psy i był wegetarianinem. Agnes miała kota i co wiedziała o nim to, że ów żył. Przypuszczalnie był na tym etapie bardziej zwierzęciem jej gosposi niż samej kobiety, która jedynie aktualizowała informacje na jego temat po to, aby się wykaraskać z tego typu konwersacji.
Oczywiście, musiała być zawsze przygotowana na możliwość taką, że ktoś zechce prowadzić z nią konwersację na tematy jakże dla kobiety niewygodne, miała więc kilka przygotowanych zwrotów. Jednak wyciąganie z niej osobistych oświadczeń związanych z własnym zwierzęciem robiło się coraz bardziej uciążliwe, musiała więc jakoś przekierować tor rozmowy na niego. Ostatnie zdanie przypuszczalnie pomogłoby w rozwikłaniu tego supła i przekierowania konwersacji w nieco inne terytoria. Jednakże przedtem Agnes musiała odpowiedzieć na kwestię związaną z jego przypuszczeniami.
Hareton uznał, że kobieta musiała być zaangażowana we wszystkie swoje projekty i to był dość celny strzał. Najwyraźniej nie tylko na strzelnicy potrafił się wykazać, pomyślała, lekko się uśmiechając do tej myśli.
- Ciekawe spostrzeżenie - rzekła miękko. - Niezły z ciebie obserwator charakterów.
Pociągnęła ten wątek trochę dalej, odpowiadając pytaniem na jego deklarację o kotach:
- Czy to dlatego, że się zachowują zupełnie bez sensu?
Kot miał to do siebie, że zachowywał się czasami kompletnie irracjonalnie, głównie dlatego, że był samotniczym i pogrążonym w notorycznej paranoi drapieżnikiem. Zwierzę jawiło jej się jako niezwykle wrażliwe i nieodporne na stres, pogrążone w ewolucyjnej nerwicy. W komforcie zamkniętego domu biedny zwierz szukał więc zagrożenia, ale nie mógł go znaleźć.
Koty były więc mało użyteczne.
Z poziomu osobowościowego oczywiście, że bardziej się by identyfikowała z kotem niż z psem, gdyby ktoś już ją przymusił do takiego porównania. Nawet nie dlatego, że uważała koty za lepsze, ale instynkt stadny jako taki definitywnie do niej nie przemawiał. Do Haretona tymczasem owszem. Kobieta musiała więc mocno się nagimnastykować, aby przynajmniej spróbować przewidzieć, w jakim miejscu charakterologicznie plasuje się mężczyzna.
Lubi psy. Raczej konserwatywny. Mocno przywiązany do wartości rodzinnych. Przypuszczalnie idealista lub, gdyby go o to zapytać o ten idealizm, odpowiedź na nie wymagałaby od niego zerknięcia w głąb siebie. Sprawa zasad, moralności i ideałów z całą pewnością była dla niego istotna.
Jego dowcip był całkiem niezły. Uśmiechnęła się; najwyraźniej konwersacja ciągle sprawiała mu przyjemność. Agnes jednak pojmowała, że wkrótce skończą się tematy, należałoby więc albo udać się gdzieś na kawę, albo... zakończyć to, wymienić się numerami i podjąć ponownie konwersację w bardziej pikantnych okolicznościach. Kobieta momentalnie dostrzegła zalety tego rozwiązania: po pierwsze, będą oboje mieli czas na refleksję. Po drugie, ONA będzie miała czas na refleksję, więc zdoła na pewno lepiej przemyśleć swoją strategię. Po trzecie, to ich obecne spotkanie nie było planowane. Panna Nilsson odczuła, że w jej interesie było zasugerować, że miała również inne plany.
Po czwarte, znacznie więcej o człowieku zawsze mówi drugie spotkanie. Pierwsze służyło jedynie delikatnemu muśnięciu czubka góry lodowej.
- Innymi słowy, w ciągu życia zrobisz tak z dziesięć misji co najwyżej, ale z przytupem - odparła na jego ostatnie zdanie, rozbawiona. - Czekam na jakieś ciekawe newsy za jakieś pięć-dziesięć lat w takim razie.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2991
Data dołączenia : 31/03/2019

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySro 30 Gru 2020, 12:06

Łowca nigdy, absolutnie nigdy nie określiłby siebie jako obserwatora charakterów. Ani trochę nie. Nawet nie był w stanie dostrzec, że biednej pannie Nilsson jest w tym momencie chłodno, jeśli nawet nie zimno. Jego poziom empatii zbyt wysoki nie był, nawet biorąc pod uwagę, że miał wyuczoną przez rodziców i Bractwo w Anglii potrzebę opiekowania się słabszymi. Obserwować jednak mógł co najwyżej zwierzynę w lesie lub wampira w mieście, jeśli na którekolwiek z nich polował. Co nie zmieniało faktu, że jakieś wnioski na temat Agnes wysnuł. Wynikały one jednak bardziej z faktu przyjacielskiej rywalizacji oraz jej słów na temat Draculi. Tematów na których, bądź co bądź, się trochę znał.
- Idealnym wręcz obserwatorem. Inaczej nie zostałbym szpiegiem, nie sądzisz? - odpowiedział z lekkim uśmiechem. Coś niepokojącego zaczęło mu jawić się w myślach. Jakieś przeczucie, że nie powinien teraz rozmawiać z Agnes. Że powinien przeczesywać teraz lasy Venandi w poszukiwaniu wampirzycy. Odczuwana przez niego przyjemność z rozmowy zaczynała się powoli mieszać z bólem głowy. Na razie spokojnym, powolutku pełzającym, co jednak sprawiło, że Hareton zaczął mieć nagle problemy z koncentracją na rozmowie.
- Dziesięć to już nadmierny optymizm. Pięć brzmi lepiej. Albo jedna, polegająca na wysadzeniu Białego Domu. To by było coś, nie sądzisz? Jak dotąd udało się to tylko Kanadyjczykom. Historia z całą pewnością by o mnie nie zapomniała - Łowcę nie męczyły podobne rozterki, co pannę Nilson. Nie był na tyle wysublimowany, by stwierdzić, że przedłużanie spotkania niekoniecznie pozytywnie wpływa na jego wizerunek w jej oczach.
A miał sposobność, by "uciec". W końcu sam przyznał, że poszukuje z wujem miejsca do zatrzymania się z powodu zaistniałych okoliczności. Mógł w każdym momencie powiedzieć, iż musi coś koniecznie znaleźć, ucieka, zostawia jej numer i koniecznie będą w kontakcie. Ale na to nie wpadł. Po prostu, cieszył się chwilą spokoju od ciągłych rozterek moralnych, problemów z dziećmi i ich wampirycznym rodzeństwem oraz całą resztą tego syfu.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Agnes

Agnes

Liczba postów : 22
Punkty aktywności : 1298
Data dołączenia : 18/11/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySro 06 Sty 2021, 21:39

Tak! Udało się, ich rozmowa powoli, spokojnie przeniosła się na tematy mniej związane ze zwierzętami. Kobieta odetchnęła lekko w myślach, bo mogła się teraz nieco bardziej zrelaksować. A przynajmniej na tyle, żeby w miarę gładko doprowadzić tę konwersację do finału.
Już na tym etapie była pewna, że preferowała sobie tego mężczyznę gdzieś w głowie przypisać do konkretnej kategorii i oceni, zanim poświęci temu zbyt wiele czasu. Na chwilę obecną było w miarę lekko i przyjemnie - co również istotne, on definitywnie się przy niej dobrze bawił - więc miała możliwość, aby nadać tej relacji pewnej atmosfery swobody. Czy jej rozmówca tego potrzebował? Oj tak, wyglądało na to, że bardzo.
Agnes mogłaby być dla niego ucieczką od wszelkich trosk i zmartwieć, w pewnym sensie. Uśmiechnęła się lekko do tej myśli. Czy mogłaby o nim myśleć podobnie? Cóż, miał odpowiednie atrybuty aby tak go traktować, jednak był pewne... przeszkody. Ot, zwierzęta. Ach, kiedyś musiałaby jakoś zwalczyć to swoje upośledzenie. Problem w tym, że nie miała ochoty.
W życiu robiła jednak masę rzeczy, na które nie miała ochoty.
Oj, nie było tak, że nie dostrzegła tej lekkiej ironii w "idealnym". Hareton był dość inteligentny jak na zupełnie przypadkowo spotkanego mężczyznę zamkniętego w mocno konserwatywnych poglądach i przypuszczalnie diabelsko sztywnym systemie wartości. To ją intrygowało.
- Jakie studia się kończy, żeby zostać szpiegiem? - zagaiła żartobliwie. - Psychologię?
Czy tym pytaniem zdoła coś ciekawego od niego wyciągnąć? Wątpiła. Zerknęła na psa i lekko się uśmiechnęła, starając się okazać zwierzęciu ciepła tyle, ile była w stanie. Lekko przestąpiła z nogi na nogę.
- Mhm, czyli i szpieg, i terrorysta. Możesz tylko mieć nadzieję, że ja przypadkiem nie pracuję dla służb - Mrugnęła do niego wesoło, kiedy powiedział o zamachu na Biały Dom.
- Kanadyjczykom?
Oj, nie znała historii na tyle, żeby to wiedzieć! Zanim jednak odpowiedział, wyjęła skostniałą z zimna dłoń, żeby zerknąć na zegarek. Syknęła cicho i zmarszczyła lekko brwi.
- Oj, ten spacer się przedłużył - rzuciła nieco zmartwiona. - Ale myślę, że...
Wyjęła portfel z kieszeni i wysunęła z niego wizytówkę. Była biała jak śnieg i bardzo prosta, z jej danymi kontaktowymi napisanymi czcionką, której nie sposób znaleźć w Wordzie.
- ...moglibyśmy go kiedyś dokończyć.
Podeszła do mężczyzny i nachyliła się lekko. Założyła, że pozwoli jej na lekkie ujęcie jego dłoni i wsunięcie w nią wizytówki. Kobieta jednocześnie spoglądała mu dość niejednoznacznie w oczy. Uśmiechnęła się.
- Zapraszam do kontaktu, gdybyś chciał trochę odpocząć od codzienności - rzekła miękko. - Tymczasem do widzenia.
Obróciła się na pięcie i poszła. Dopiero po kilkunastu krokach pozwoliła sobie na lekkie wzdrygnięcie się z zimna i na to, żeby zadrżeć od kolejnego, zimnego dreszczu, który przeszył jej ciało. Skończy z zapaleniem płuc...

[zt]
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyCzw 11 Mar 2021, 16:39

@Imogen

Dla takich chwil warto żyć, pomyślał.
Ulice o tej porze były zazwyczaj zaludnione, tak samo przestrzeń wypełniały  rozmowy, śmiechy przechodniów oraz piosnki ulicznych grajków. Niegdyś uważał to za drażniące i nie potrafił się uwolnić od wszechobecnego gwaru. Tym razem jednak działało to na niego relaksująco, a choć pełnia dodatkowo wyostrzała zmysły wilkołaka, nie był w stanie powstrzymać wspinającego się na jego usta uśmieszku.
Księżyc stał tej nocy po jego stronie; zmiennokształtny czuł nad sobą jego opiekuńcze spojrzenie. Spacerował po promenadzie, kiedy z jednej ławki doszła do jego ucha znajoma nuta. Gdyby nie obecna faza księżyca, zapewne nie wyłapałby jej w tym zgiełku ani po tej stronie deptaka.
Thirteen Days. Zwrócił głowę w tamtym kierunku. Miedziana tęczówka zabłysła na kilka sekund kanarkową żółcią, aby za moment ponownie wyblaknąć. Podszedł do młodzieńca skrytego w cieniu drzewa, który zręcznie brzdąkał na gitarze, a którego, o dziwo, nie otaczała zbyt szeroka rzesza słuchaczy.
- Całkiem udolny cover - rzucił do chłopaka, jak tylko ten skończył utwór. Dziwnie zlepione zdanie, wypowiedziane przez kolesia z łasicą na ramieniu, nie przekonało go, dopóki Jericho nie cisnął w kierunku rozłożonego futerału pokaźnej sumki.
Grajka wyraźnie zatkało.
- Nie przestawaj - dodał albinos na koniec, opierając się o najbliższe drzewo i przysłuchując dalszemu koncertowi nieźle zapowiadającego się, początkującego rockmana.
Powrót do góry Go down
Imogen

Imogen

Liczba postów : 34
Punkty aktywności : 1338
Data dołączenia : 21/11/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyCzw 11 Mar 2021, 20:32

Stado ostatnio musiało wycofać jednego z wilków, które infiltrowały miasto, przez co zostało wytypować zastępcę. Miałam dość siedzenia na dupie, a po ostatnich wydarzeniach na Jarmarku zdecydowanie ktoś powinien pilnować tego przeklętego miasta. Zgłosiłam się, co zrobić. I ponownie miałam mieć transport na telefon, więc tułanie się autobusem, albo, co gorsza, tymczasowe mieszkanie w tym przybytku pijawek nie wchodziło w grę. Całkiem zadowolona byłam. Poza tym niewielu mieszkańców miało prawo mnie kojarzyć, co zwiększało szanse infiltracji.
Zaszłam na promenadę. Próbowałam ignorować zachęcające szyldy barów i innych restauracji, na szczęście rozproszyło mnie czyjeś nieudolne brzdąkanie.
Udałam się w kierunku grajka, nad którym stał już jakiś znawca muzyczny i właśnie w tym momencie, rzucał pieniądze. Ludzie to kretyni, naprawdę. I naiwniacy.
- I czemu wspomagasz zjawisko żebrania? - odezwałam się do słuchacza suchym tonem, krzyżując ręce na piersi. - Przez takich jak ty, chłopak nigdy nie wyrośnie z głupich marzeń i nie przyda się społeczności.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyPią 12 Mar 2021, 00:26

Przez pewien czas Jericho rozkoszował się Call Me the Breeze - kolejnym kawałkiem wykonywanym przez młodego muzyka. Już sam repertuar wystarczył, by wilkołak obdarzył go atencją, ale prawda jest taka, że, prócz gustu, chłopak wypracował naprawdę dobrą technikę. Ile on miał wiosen... kilkanaście? Musiał dużo ćwiczyć, a jeśli w przyszłości nie zaniecha rozwijania się w tym kierunku, bez wątpienia zostanie kimś wielkim. Jericho szczerze w to wierzył.
Nie każdy jednak jest w stanie zrozumieć, że aby się wybić, wystarczy odpowiednie samozaparcie i, przede wszystkim, robienie tego, co się naprawdę kocha. A przynajmniej nie była zdolna do ogarnięcia tego umysłem kobieta, która podeszła i zbeształa szatyna... o co właściwie?
Nie pojmuję.
Uniósł dłoń i pomiział rozglądającego się dookoła zwierzaka po pysku, czekając, aż obca skończy mówić. Uśmiech natychmiast zszedł z jego ust. Nie przerywał jej. Domyślał się, jakim była typem człowieka: takim, którego nie cierpiał najbardziej.
- Z marzeń nie można wyrosnąć; po prostu z czasem zamieniają się one w rzeczywiste cele. Przez takich jak ty, nigdy ich nie osiągnie. Zabierając mu je, zagrodzisz mu drogę do szczęścia. - Nie odwzajemnił jej nieprzyjemnego tonu. Mówił w ten sam sposób, w który zwracał się do przestępców za kratami - nie starał się ich na siłę przekonywać, a jedynie przedstawiał im inny punkt widzenia: swój własny. - Dlaczego miałby wspierać społeczność, która nie daje mu się rozwijać w kierunku, który samodzielnie obrał?
Każdy powinien być kowalem własnego losu. Tak właśnie uważał.
- To prawda, że miejscami chłopak fałszuje, ale żaden dobry instrumentalista nie wyssał gitarowych chwytów z mlekiem matki. Moim zdaniem ten i tak wykonuje dobrą robotę. - Może i wilkołak grać nie potrafił, ale zarówno słuch, jak i rozeznanie muzyczne miał dobre. Potrafił powiedzieć, co jest nie tak, a także rozpoznać prawdziwy talent.
- Czy naprawdę uważasz takich ludzi za nic niewarte śmieci? - zapytał z czystej ciekawości, przenosząc zaintrygowane spojrzenie z grajka prosto na ciemne oczy kobiety.
Dopiero teraz zaczął dostrzegać w niej coś znajomego... czyżby gdzieś się już kiedyś minęli?
Pewnie nie. Nie wyglądała na taką, co zbyt często kala swe podeszwy tą samą kostką, po której szlajają się żebracy, zaś on - wprost przeciwnie.
Powrót do góry Go down
Imogen

Imogen

Liczba postów : 34
Punkty aktywności : 1338
Data dołączenia : 21/11/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySob 13 Mar 2021, 18:47

Skrzyżowane ręce na piersi nie mogły być skrzyżowane ponownie, przez co trochę straciłam na ekspresji. Nie lubiłam, jak ktoś mi odpowiadał, a zdecydowanie nie lubiłam, jak ktoś odpowiadał nie zgadzając się ze mną. W stadzie się to aż tak często nie zdarzało, natomiast poza nim, jak widać już tak.
- To w końcu jednostka żyje dla społeczności czy społeczność dla jednostki? - odpowiedziałam chłopakowi, który smyrał futrzaka na swoim ramieniu. Zwierzęta były mi zazwyczaj obojętne, ale niektóre drapieżniki przez swoje podobieństwo do nas, wilkołaków, wzbudzały we mnie coś na kształt poczucia wspólnoty.
- Ale fretka jest w porządku - dodałam, bo należało mu to przyznać. Była urocza, a jej małe ostre ząbki przypominały mi młode wilkołaki.
- Nie uważam za nic nie warte śmieci - obruszyłam się, taksując chłopaka spojrzeniem od góry do dołu. Wyglądał trochę jak niespełniony punkowiec-włóczęga, ale wciąż miałam o nim dobre zdanie. - Wszyscy są coś warci, po prostu nie wszyscy spełniają swoją rolę tak, jak powinni i tego nie szanuję. Poza tym na świecie jest już wystarczająco dużo muzyki i grajków, a wiecznie brakuje lekarzy, policji czy ogólnie ludzi wspomagających innych ludzi i jak widzę, że ktoś marnuje siebie w pogoni za głupimi marzeniami, to aż mną trzęsie.
Wypluwałam z siebie słowa, doskonale czując pod skórą, że trudniej mi się kontrolować przez pełnię księżyca. Świetnie. Brakuje tylko, żeby pan obrońca marzeń okazał się wampirem i całą moją misję szlag trafi. Nie byłam pewna czy oczy mnie nie zdradziły. Niestety wgapiał się w nie z ciekawością, więc błękitnego błysku nie był w stanie przeoczyć.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyWto 16 Mar 2021, 21:57

- Ja... nie wiem - przyznał lekko skołowany. Zamyślił się na krótką chwilę, spuszczając przy tym wzrok. - Ale nie sądzę, by którakolwiek opcja była poprawna. Zawsze mi się wydawało, że cała zbiorowość jest tyle samo warta, co poszczególne jej elementy i że żadnego nie powinno się poświęcać na rzecz drugiego.
Prychnął pod nosem z zażenowania. Dopiero gdy wypowiedział te słowa na głos, zauważył, jak naiwne było jego myślenie. Ale czy to źle? Próbował być tylko sprawiedliwy na swój własny, pokręcony sposób. Uznawać jakość za równie ważną, co ilość.
Uśmiechnął się ledwo zauważalnie na jej kolejne słowa. Z jednej strony zbiły go z tropu - kompletnie się ich nie spodziewał. Z drugiej zaś napełniły czymś w rodzaju ulgi. Chyba zbyt pochopnie ją ocenił.
- Fretka dziękuje za miłe słowo - odparł wesołkowato.
Świetlisty glob miał na niego duży wpływ. Zwierzak wyczuł nietypowy nastrój swojego właściciela, po czym też zrobił się bardziej pobudzony niż zwykle (a warto zaznaczyć, że i bez tego był rozbrykanym zlepkiem sierści). Nachylił się w kierunku brunetki, niuchając... ale to mu nie wystarczyło. Przyszykował się do skoku, jednak nim zdążył opuścić ramię wilkołaka, ten wystawił rękę w kierunku kobiety. Fretka przebiegła wzdłuż niej, zatrzymała się na wierzchu dłoni, po czym zbliżyła łebek tak blisko jej policzka, jak tylko mogła. Znieruchomiała na moment, próbując jak najdokładniej zapamiętać zapach nowo poznanej istoty.
Albinos, wbrew pozorom, nie czuł się niezręcznie. Pewnie byłoby inaczej, gdyby łasica skoczyła na ciemnooką tak, jak ostatnio rzuciła się z podekscytowania na głowę jednej sklepikarki. Wyraz jego twarzy zdawał się mówić "wytrzymaj trochę, to nie potrwa długo".
Tłumaczyła się z sensem i część niego próbowała przyznać jej rację. Wyglądała na zdenerwowaną; ucieszyło go to. To, jak stanowczo mu zaprzeczyła. Gdyby trafił z pytaniem w sedno, zapewne odszedłby bez słowa, natomiast silne poczucie goryczy nie opuściłoby go do końca dnia.
Ich zdania nieco się do siebie zbliżyły, ale wciąż były zgoła odmienne. Chciał przedstawić, dlaczego tak jest, lecz wtedy... wtedy coś mu się przywidziało.
Nie, to niemożliwe. Na pewno to widział, zwłaszcza teraz, gdy jego zmysły - w tym wzrok - stały się dużo ostrzejsze.
A więc to tak...
Znał to przywiązanie, silne poczucie przynależności do większej grupy, lojalność wobec niej oraz potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa swoim braciom i siostrom. Jej zachowanie stało się dla niego nieco bardziej zrozumiałe.
W końcu wilki to zwierzęta stadne.
- To prawda, ale... nie możesz ich traktować, jakby byli winni wszelakiemu złu, które dotyka innych - wrócił do tematu, który sam wcześniej poruszył. - Poza tym, mam wrażenie, że nie doceniasz sztuki. Wielu dla niej żyło i dobrowolnie umierało. Na pewno też to rozumiesz - sama egzystencja nie daje szczęścia. Trzeba mieć do tego jakiś większy powód... a im więcej takich, tym lepiej. - Nie miał pewności, w którym miejscu, ale zdawał sobie sprawę, że jego zdanie było wybrakowane i być może równie warte, co wypowiedź wytoczona przez drugą stronę. Ale czy istniał pomiędzy nimi jakiś złoty środek? "Odpowiedzialnych" zawodów faktycznie mogłoby być więcej... jednak nie uważał, że powinno dojść do tego kosztem zdeptanych pragnień.
- Z pewnością też miałaś kiedyś marzenia. Niewykluczone, że nadal je masz, ale starasz się ich wyrzec - dodał z lekką... zachętą w głosie. Prowokowanie innych nie było rzeczą, za którą specjalnie przepadał, ale chyba mu wychodziło. Nie czynił tego jednak złośliwie - chciał tylko się przekonać, z jaką pewnością brunetka trzyma się swoich przekonań. No dobra, nie tylko... - Może jako szczeniak dążyłaś do zostania alfą? Myślę, że teraz osiągnięcie tego byłoby w pełni realne...
Uśmiechnął się, puszczając do niej dwa razy oczko. Pomiędzy mrugnięciami lewe oko mężczyzny zabłysło żółcią. Zrobił to, bo nie chciał jej wystraszyć. Mimo to wciąż ciekawiła go reakcja drugiego wilkołaka...
Minęło wiele czasu, odkąd ostatnio nawiązał kontakt z którymś ze swoich pobratymców.
Powrót do góry Go down
Imogen

Imogen

Liczba postów : 34
Punkty aktywności : 1338
Data dołączenia : 21/11/2020

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySob 27 Mar 2021, 23:21

Zaśmiałam się krzywo na zagubienie chłopaka, by potem skinąć głową na komplement w stronę fretki. Urocze zwierzątko, do tego potrafi być niebezpieczne. A to było doprawdy ciekawskie. Biegało po ciele mojego rozmówcy jak po placu zabaw, ale jednocześnie zwróciło moją uwagę na interesującą tężyznę fizyczną chłopaka... mężczyzny... Mój umysł nie umiał sklasyfikować tego człowieka do jakiejś kategorii wiekowej, więc dla własnego sumienia spokoju muszę spytać o wiek. Czułam na karku dreszcz wywołany pierwotnym pożądaniem, a naprawdę nie chciałabym go odczuć do jakiegoś gówniarza. Tego wstydu nie zagłusza żaden alkohol.
Fretka tymczasem niemal dotknęła pyszczkiem mojego policzka. Nie mogłam się nie uśmiechnąć na ten gest. Uśmiechnąć szczerze i radośnie.
- No, spróbuj mnie ugryźć - mruknęłam do niej, gdy wąchała. Za chwilę straciłam skupienie na zwierzęciu, bo mężczyzna przede mną odezwał się ponownie, kontynuując swoją wypowiedź.
Przewróciłam oczami.
- Ale na świecie zawsze jedni będą uważali, że wiedzą lepiej niż drudzy. Czy powinnam się z tym kryć dla dobra uczuć innej osoby? Możliwe. Czy ktoś się z tym krył w moim przypadku? Niekoniecznie. Poza tym życie nie polega na łapaniu marzeń, niektóre umierają bardzo szybko.
Westchnęłam na gadkę o moich "zepchniętych marzeniach". Nie chciałam wybuchnąć, ale ten człowiek działał mi na nerwy, zwłaszcza dziś i zwłaszcza tym tematem. A potem z dupy wypalił tekst o alfie.
Zaśmiałam się szczerze i donośnie, aż twarz rozbolała o uśmiechu.
- Ja? Alfą? - Czyli jednak zauważył. I rozpoznał. - Do dowodzenia przyda się ktoś mniej zgorzkniały niż stara Imogen, aczkolwiek miło, że widzisz we mnie potencjał do takich marzeń. A ty? Skąd jesteś, bo nie z naszego stada.
Zerknęłam na grajka, by potem skinąć głową albinosowi. Chciałam, żeby poszedł za mną, lepiej nie rozmawiać o takich rzeczach zbyt blisko innych uszu.
- Przejdziemy się na piwo? - dodałam, by nadać sprawom bieg. Poza tym gdzieś w środku mnie palił się niepokój, że tak łatwo udało się mnie przejrzeć.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 120
Punkty aktywności : 1289
Data dołączenia : 30/05/2021

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyCzw 24 Cze 2021, 08:21

Pogoda w końcu zrobiła się bardziej przystępna i żal było jej nie wykorzystać. Co prawda Kristen nie była fanką samotnych wycieczek po lasach... zwłaszcza że jak niewielu ludzi w tym mieście wiedziała co może ją tam czekać. Jednak spokojny spacer po promenadzie brzmiał o wiele bardziej przyjaźnie. Jako że ostatnio wszystko zdawało się iść w zdecydowanie złym kierunku postanowiła też dać sobie tą odrobinę przyjemności i wpadła do butiku. Jak chyba standardowa dziewczyna miała tylko się rozejrzeć... ale gdy zobaczyła tą śliczną bluzkę na wieszaku skończyło się w przebieralni i ostatecznie na wydaniu majątku na nią i te pasujące do niej jeansy. Ale! Pomogło! Na promende wróciła spacerując z torbami w jednej i drugiej ręce. Chciała chociaż chwilę spędzić dziś bez myślenia o nieudanym eksperymencie z Wendigo. Uniosła twarz do słońca łapiąc trochę witaminy D i na chwilę przymknęła oczy wdychając ocieplające się po zimie powietrze.
Powrót do góry Go down
Matthias
Idealista
Matthias

Liczba postów : 98
Punkty aktywności : 2085
Data dołączenia : 13/10/2019

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyCzw 24 Cze 2021, 13:50

Matthias właśnie wracał z tutejszego wydawnictwa gazety, gdzie oferował siebie jako potencjalnego redaktora dla dowolnego działu w gazetce. Celowo podkreślał, że nie chce zajmować się tutejszymi ploteczkami, a zamiast tego mógłby pisać różne tematyczne bloki albo prowadzić wywiady. No dobra, same wywiady mogły łączyć się z ploteczkami, ale rozmowa z jakąś osobą wydawała mu się przyjemniejsza niż łażenie po mieście i szukania hot tematu to opisania go na stronie gazety bez głębszego doinformowania się. Miał złe doświadczenia w kwestii szukania newsów i pisania ich na kolanie, żeby prześcignąć konkurencję w dostarczaniu informacji, nawet jeśli nie do końca były zgodne z prawdą.
 Pędził przez promenadę, w jednej ręce trzymając kubek kawy wziętej na wynos, a w drugiej torbę z laptopem. Mógł wyglądać w tym momencie jak jakiś korporacyjny świr, ale jemu najzwyczajniej spieszyło się do domu, gdzie zostawił swój kalendarz, w którym musiał sobie wszystko odnotować, póki miał to w pamięci. Nieszczęście chciało, by Matthias niechcący wpadł na krótkowłosą dziewczynę, która jedyne czego pragnęła tego dnia to wyluzować się i ogrzać słońcem, które coraz mocniej ogrzewało ich miasto. Poskutkowało to tym, że kawa wzięta na wynos rozlazła się pomiędzy ich dwojgiem, brudząc część ich ubrania.
- O nie! Przepraszam najmocniej, nie zauważyłem pani!- buzia natychmiast mu się otworzyła, a on sam zaczął grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu chusteczek. W końcu wygrzebał paczkę i wręczył ją całą poszkodowanej. Wyprostował się i zdał sobie sprawę, że sam też ma mokrą bluzkę.- A niech no. Wiem, że dałem pani już całą paczkę, ale mogę odzyskać chociaż jedną chusteczkę. NAPRAWDĘ PRZEPRASZAM! ODKUPIĘ PANI TĄ BLUZKĘ, ALBO WYPIORĘ, COKOLWIEK.- powiedział w akcie paniki, a jego oczy kryjące się za szkłami okularów błagały o litość.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 120
Punkty aktywności : 1289
Data dołączenia : 30/05/2021

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyPią 25 Cze 2021, 23:18

Kristen po za swoją ukochaną pracą była raczej... odludkiem. Nie ciągnęło jej do ludzi, nie była typem spędzającym wolny czas poznając nowych ludzi w klupie czy barze... prędzej w bibliotece miejskiej. A i tam raczej wolała zająć się sobą. Teraz również nie zwracała uwagi na ludzi wokół, może gdyby było inaczej zauważyła by zapędzonego mężczyznę który od razu skojarzył by się jej z tymi scenami w prawie każdym amerykańskim filmie gdy dwie obce osoby wpadają na siebie i jedna wylewa na drugą jakiś napój, lody czy tym podobne. No przecież ta kawa w jego ręce aż się o to prosiła. Pech jednak chciał że ona go nie zauważyła, a on jej i z swojego świata rozmarzenia została brutalnie wyrwana przez ciepły napój na swojej bluzce. Jak typowa dziewczyna pisnęła, ni to z zaskoczenia, ni to ze strachu. Próbowała jakoś strzepnąć kawę jednak niezbyt skutecznie. W przeciwieństwie do mężczyzny ona pozostała cicha, nigdy nie była najlepsza w kontaktach między ludzkich... zaczepki wolała ignorować, ten wypadek pewnie potraktowała by podobnie gdyby gość ruszył dalej w swoją stronę. Była zbyt nieśmiała żeby na niego nawrzeszczeć, tym bardziej że w końcu sama mogła uważać prawda?
- Nie... nic... - zaczęła w końcu ale wtedy chłopak wręczył jej paczkę chusteczek.
Rzeczywiście był to lepszy pomysł niż wycieranie kawy ręką dlatego zaczęła wyjmować jedną z paczki kiedy on znów zaczął mówić. Szczerze chwilę po prostu przyglądała mu się nieco speszona całą tą sytuacją aż gdy skończył roześmiała się. Odstawiła swoje torby na ziemię i podała mu chusteczki.
- Ja przepraszam... zamyśliłam się... - wydusiła w końcu z siebie.
W tym jak mężczyzna spanikował było coś uroczego w jej mniemaniu, zupełnie nie tego się spodziewała i trudno jej było dostosować swoje zachowanie.
- Odkupię kawę...
Powrót do góry Go down
Matthias
Idealista
Matthias

Liczba postów : 98
Punkty aktywności : 2085
Data dołączenia : 13/10/2019

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptySob 26 Cze 2021, 13:44

Matthias przez chwilę był w istnym amoku, ponieważ jego myśli pędziły i szybko chciał odpokutować swój występek. Wziął jedną chusteczkę i zaczął wycierać nią swoją koszulę, choć niewiele to dawało, ponieważ beżowa plama wciąż pozostawała widoczna na białym materiale. Jedyne co mógł zrobić to zapobiec dalszemu wsiąkaniu.
Uniósł swój zdziwiony wzrok na nieznajomą, gdy usłyszał jej głos. Zmarszczył czoło, zastanawiając się jednocześnie czy dobrze ją zrozumiał. Nie miał pojęcia dlaczego właśnie go przepraszała, skoro to on się w nią wtarabanił.
- Co? Za co pani mnie przeprasza?- odparł zdezorientowany. Potem schylił się po kubek, który niestety już pusty leżał wciąż na chodniku.- Przecież to ja na panią wpadłem, byłem nieuważny.- wyjaśnił. Dopadły go jeszcze silniejsze wyrzuty sumienia, ponieważ nie tylko ochlapał ciepłą kawą nieznajomą kobietę, to jeszcze wpędził ją w poczucie, że była w jakimś stopniu winna.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 120
Punkty aktywności : 1289
Data dołączenia : 30/05/2021

Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 EmptyNie 27 Cze 2021, 07:51

Przykładała chusteczkę licząc że jak najwięcej rozlanego napoju wsiąknie w papier jednak gdy mężczyzna się odezwał lekko przekrzywiła głowę na bok. Z tymi dużymi, brązowymi oczami naprawdę czasem przypominała szczeniaka, teraz przez ten ruch tym bardziej. Ale była... Zdziwiona. Czy on nie widział że dosłownie szła z głową w chmurach i z zamkniętymi oczami? No tak... Nie widział... W końcu w ogóle jej nie zauważył bo na nią ostatecznie wpadł prawda?
- To był trudny dzień... Zamyśliłam się, nie wpadł by Pan na mnie gdybym patrzyła przed siebie. - odpowiedziała i krytycznie zerknęła na swoją bluzkę.
Zrobiła ile mogła ale ciemna plama i tak była widoczna, cóż na szczęście to kawa, a nie sok z buraka. Rozejrzała się za koszem na śmieci, na szczęście na promenadzie ich nie brakowało. Wyrzycila zużyte chusteczki i podała resztę opakowania nieznajomemu.
- Domyślam się że Pan też nie miał łatwego, może po prostu przyjmiemy obopólną winę? - zaproponowała zerkając na teczkę mężczyzny.
Biznesmen? A może jakiś prawnik? Tak czy siak sięgnęła po swoje torby gdy minęła ich trójka nastolatków bez oporów chichotając. Czarodziejka znała ich z bractwa i tylko cicho westchnęła gdy jeden z nich uznał za świetny żart krzyknięcie do niej "Ładna bluzka Kristen!".
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Promenada     - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Promenada    Promenada     - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 

Promenada

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Centrum: Regent Square-