Zamykając za sobą drzwi wejściowe, nie chciałam z nikim rozmawiać. Z żadnym służącym, człowiekiem, trenującym wampirem. Chciałam jedynie przemknąć do pokoju, ale poczułam burczenie w brzuchu. Do tego natychmiastowo doszły mdłości, więc ze zmarszczonym nosem udałam się do kuchni, pogrzebać po szafkach. Chwilę mi zajęło zanim zlokalizowałam tę ukrywającą krew. Otworzyłam woreczek i łapczywie wlałam sobie do ust, nieco rozlewając na ubranie.
Chwilę oddychałam, by potem usiąść z cichym klapnięciem na krześle i pić w zadumie.

Byłem zmęczony... polowaniem z paniczem Nathanielem, później trening. Do tego panienka Virgo nadal nie wracała, a do mnie wróciła część obowiązków. Szedłem właśnie z ręcznikiem powieszonym na szyi i w samych spodniach dresowych po zimnym prysznicu. Co chwilę przecierałem jednym bokiem ręcznika wilgotne włosy. Skręciłem do kuchni trochę zaskoczony że jakiś przemieniony jeszcze się tu krząta. Zlustrowałem w jakąś chwilę dziewczynę żeby przypisać ją do jakiegoś imienia, które mi wyleciało... a tak! Jak mogłem zapomnieć dziewczyny z piwnicy w tamten fatalny dzień! Machnąłem do niej swoją mechaniczną ręką, w geście przywitania.
- Powiedział bym żebyś piła spokojniej... ale z tego co mówiła panienka twoje pragnienie jest w zupełności zrozumiałe? - powiedziałem przechodząc obok niej i otwierając lodówkę.
Nachyliłem się żeby poszukać tego po co przyszedłem i wbrew pozorom, nie była to krew. W końcu wyjąłem dwie butelki zimnego piwa. Jedną natychmiast przełożyłem do drugiej reki gdy zamknąłem drzwi lodówki i wyciągnąłem w kierunku dziewczyny.
- Wybacz... nie znam się, to niewłaściwe proponować ci alkohol?