a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Mokradła - Page 7


 

 Mokradła

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
AutorWiadomość
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 17:41

Widząc, z jaką zawziętością potwór, pragnął znaleźć choćby najdrobniejszą nutę zapachu Virgo i ją zniszczyć, przyszło jednookiemu do głowy, czy z równym zapałem ten byłby gotów rozszarpać samego siebie na strzępy, gdyby jakimś sposobem wylał na K9, choć kroplę krwi Virgo. Zastanawiał się nawet czy rzeczywiście nie zostało nic we fiolce, by sprawdzić tę teorię, klnąc na siebie w duchu, że nie pomyślał o tym wcześniej. Na ten moment i tak nie miał zbytniej możliwości dostać się do swojego plecaka i wygrzebać z niego fiolkę, choćby po to, by stłuc ją na tym piekielnym pysku. Nie mógłby przepuścić okazji, gdy bestia była do niego odwrócona tyłem. Skoczył do jednej z jego tylnych łap od razu, jak tylko się pozbierał z ziemi. Działał zgodnie z tym, czego nauczył się przez ten tydzień i z całej siły ugryzł. Podobnie jak na samym początku, z każdą chwilą zaciskał szczęki coraz mocniej, nie tracąc niepotrzebnie energii na zbędne potrząsanie pyskiem na boki. Potrzebował znaleźć sobie pewny chwyt i stabilną pozycję, by nie tylko użyć jak najwięcej swojej siły, ale również wykorzystać siłę samego K9 przeciwko niemu.
Zastrzygł uchem, gdy usłyszał charakterystyczny, niezbyt przyjemny, ale w tej sytuacji niezwykle zadowalający dźwięk pękającej kości. Nie wiele brakowało, by oderwał mu tylną łapę, lecz nie miał na to zbytnio czasu. K9 obrócił się i chwycił za jego łapę. Chciał to wykorzystać i choć minimalnie pociąć zębami pysk potwora, gdy ten wgryzał się w jego protezę. Puścił więc tylną łapę i wycelował kłami we wgryzający się w niego pysk, lecz niewiele był w stanie zrobić w tak krótkim czasie, bo zaraz został znów odrzucony na bok przez K9. Teraz przynajmniej nie był zamroczony po zbyt dużej ilości uderzeń, jak poprzednim razem, więc mógł szybciej podnieść się z ziemi i być znów gotowy do skoku. Podniósł się bez problemu ani na moment nie przestając wściekle warczeć z obnażonymi, zakrwawionymi kłami i furią w oku. Futro na jego grzbiecie było cały czas zjeżone do granic możliwości, nawet uniesiony do góry ogon zdawał się napuszony. Widząc, że K9 przymierza się do ataku, obniżył postawę, lekko uginając łapy, by sprawnie odskoczyć na bok z możliwością wykonania ataku. Tak też zrobił, gdy uzbrojona w ostre pazury łapa wycelowana została w jego pysk. Odskoczył, praktycznie znajdując się po przeciwnej stronie, niż K9 miał wyłamaną nogę i mógł od razu wykonać skok, by wykorzystać zachwianą równowagę i przewrócić go na bok, wgryzając mu się w gardło. Poczuł jednak gorącą, lepką krew spływającą mu po pysku, a obraz stał się dziwnie zamazany, można nawet powiedzieć, że zmienił kolor na czerwony. Dopiero po tym poczuł ból pulsujący nieprzyjemnie od tej rany. Potrząsnął pyskiem, nie mając czasu, by przetrzeć oko z krwi swoją zdrową łapą. Do tego nie mógł już tak bardzo polegać na protezie, w której to ostatnie ugryzienie K9 zdecydowanie coś uszkodziło. Nie mając czasu na myślenie o takich rzeczach, skoczył w stronę wilkołaka, praktycznie na oślep, chcąc zrealizować swój pierwotny plan i go powalić i dopaść do jego gardła.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 18:33

Z boku to mogło wyglądać jak walka tytanów. Oba wilki były zjeżone, a przez to wydawały się o wiele większe niż faktycznie były. A sam k9 był naprawdę potężnym potworzyskiem! Może nie udało się zabić go szybko... Ale ciosy Rivera dawały efekty! Stwór miał teraz poważny problem z rownowagą a to go zdecydowanie spowolniło! Inna sprawa że odwdzięczył się uszkadzając protezę... Dobrze że tylko tak i tylko to... Widoczny był tu kunszt z jakim została wykonana... Gdyby te zęby zacisnęła się na łapie nie na protezie...cóż wszyscy wiedzą jak by się to mogło skończyć, jak już raz się skończyło... Potwór, nie mógł już tak płynnie skakać ale widząc jak River robi to częściowo na oślep instynktownie... Zrobił to samo, najpierw nieco obniżające tułów by odczekać aż przeciwnik znajdzie się dość blisko, by jego własny skok był bardziej precyzyjny mimo uszkodzonej nogi. Wilkołaki dosłownie zaczepiły się z sobą warcząc i łapiąc zębami, próbując jednocześnie unikać zębów przeciwnika, co znaleźć okazję do jednego odpowiedniego momentu. K9 kąsał w swej dzikiej furi, robił to jednak zbyt płytko, podczas gdy Rivera broniła gęsta sierść na karku. Jednak stwór nie dostawał czasu na kontratak... Gdy nawet złapał futro Rivera, jego zęby niebezpiecznie blyskały w czerwonych ślepiach. Scena jak na jednej z tych makabrycznych walk psów. Nie mogąc dosięgnąć go zębami k9 przeniósł cały ciężar ciała na przednie łapy którymi opierał się o jednookiego, wbijając pazury w jego ramiona i klatkę piersiową, czekał na dogodną okazję żeby zjechać nimi w dół i dosłownie rozpłakać przeciwnika.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 19:05

Wiedział, że walka na oślep nie miała najmniejszego sensu, gdy jego przeciwnik doskonale widział każdy jego najdrobniejszy ruch. Co najwyżej mógł w ten sposób szybciej znaleźć się po drugiej stronie, a tam się zdecydowanie nie wybierał. W tym momencie zaatakował tylko po to, by nie dać K9 za wiele czasu na wykonanie jakiegoś bardziej przemyślanego ataku. Póki wiedział, gdzie ten się znajduje, musiał zaatakować. Gryzł wściekle na oślep, z całej siły zaciskając szczęki, gdy tylko na czymś się zatrzasnęły i gwałtownie wyszarpując je z ciała K9, by znów go nimi chwycić. Nie ważne czy wyszarpywał tylko sierść, czy fragmenty jego ciała ze skórą. Gryzł najgłębiej i najmocniej jak tylko był w stanie. To była patowa sytuacja i musiał szybko coś wymyślić, zwłaszcza że czuł, że K9 coś kombinował. Za długo stali blisko siebie, do tego czuł, jak potwor boleśnie wbija w jego tors i ramiona pazury. Odskoczenie do tyłu nie wchodziło w grę. Nie tylko przez to, że był trzymany przez przeciwnika, mógł się wyszarpnąć, ale straciłby przez to zbyt dużo energii i nawet gdyby bez oporów mu się to udało, K9 miałby wystarczająco czasu, by do niego doskoczyć i znów złapać, podczas gdy jednooki potrzebowałby chwili na zlokalizowanie przeciwnika. Musiał przeć naprzód. To było jego jedyne wyjście, gdy nic nie widział. Korzystać z każdej nadarzającej się okazji, gdy potwór sam mu się pchał pod pysk. Skoro jego przednie łapy wbite były w ciało jednookiego, musiał stać tylko na jednej nodze, więc nie powinien mieć większych problemów z obaleniem go. Miał jego pysk na wysokości swojego, dlatego z tej odległości łatwiej byłoby też chwycić jego gardło, gdy już się przewróci. Na pewno będzie to łatwiejsze i bardziej precyzyjne, niż gdy próbował z odległości tych kilku metrów ze spływającą mu na oko krwią. Musiał spróbować. Ryknął wściekle, zapierając się tylnymi łapami, praktycznie wbijając je w ziemię i zaczepiając się dodatkowo pazurami, by z całej siły zacząć napierać na K9, pomimo ogromnego bólu z coraz głębiej wbijających się w jego ciało pazurów potwora.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 19:22

Faktycznie, tak jak k9 udało się chwilami złapać Rivera, tak i w drugą stronę River zdołał wyrwać przeciwnikowi naprawdę sporo futra, i zedrzeć z niego (ponownie) część skóry. Tyle że na nim to nie robiło zupełnie wrażenia, wciąż z bezwzględną zaciekłością walczył jak by nic się takiego nie stało. Próba siłowania i powalenia wydawała się naprawdę dobrym pomysłem. K9 był silniejszy ale brak nogi zdecydowanie utrudniał mu konkurowanie. Gdy tylko River zaczął napierać, stwór zacisnął bardziej palce wbijając pazury w skórę przeciwnika. Jednak to było za mało... Instynktownie chciał cofnąć jedną nogę żeby mieć lepsze podparcie, tyle że ta w momencie zginęła się jak złamana zapałka. Może i nie czuł bólu... Ale połamana łapa... To jednak połamana łapa. Runął na ziemię z impetem, próbując się jeszcze ratować przytrzymując Rivera. Dało to tyle że na piersi jednookiego pozostały długie ślady po pazurach, a on wylądował z hukiem na ziemi. Aż zaparł mu na chwilę dech w płucach... Jednak to była ta szansa na którą czekał jednooki! Zanim oszołomiony potwór spróbował się podnieść, River z łatwością mógł dopaść jego karku. K9 nie przestawał warczeć mimo że kilka sekund leżał i niemal toczył pianę z pyska.
- Nie! - jęknął dziecięcy głosik ze strony ruin, jednak w tej chwili zdawał się być całkiem daleko... Może wręcz nierealny?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 19:46

Bolało jak diabli, jednak nijak się to miało do bólu, który czuł, gdy życie w oczach jego ukochanej zaczęło gasnąć, podczas gdy on leżał zaledwie kilka kroków od niej, nie mogąc jej w żaden sposób uratować. Nie widząc nic prócz ciemności i czując wszędzie dookoła smród tego, który zabił jego żonę, nie był w stanie uciec przed demonami przeszłości. Przez to, że był zajęty walką, nie mógł kontrolować swoich myśli i tego, jakie obrazy mu podsuwały. Znów leżał w tamtej uliczce w kałuży własnej krwi, widząc kątem oka umierającą Karan, lecz w tym momencie nie pochłaniała go rozpacz, był tylko dodatkowo zmotywowany, napędzany ogniem własnej wściekłości, która dostała przez te wspomnienia tylko dodatkowego paliwa. W tym momencie ból stracił dla niego jakiekolwiek znaczenie. Napiął wszystkie mięśnie i zaparł się tylnymi łapami, sam wbił swoje pazury w ramiona K9, byleby tylko ten mu się nie wyślizgnął i powalił go na ziemię. Nie zwlekał, chwytając go za gardło praktycznie już w momencie, gdy poczuł, jak obaj lecą w stronę ziemi. Kiedy tylko zatopił zęby w jego ciele, zaciskał z każdą chwilą coraz mocniej i mocniej, i choćby w tym momencie sam diabeł miał zstąpić na ziemię, by wesprzeć K9 swoją przeklętą mocą, nie zamierzał wypuścić go ze swojego pyska. Nie, dopóki nie wydrze i nie rozszarpie swoimi kłami ostatniego oddechu tego cholernego potwora. Nie miał dla niego żadnej litości tak, jak ten stwór nie miał jej dla Karan. Dziecięcego głosu nawet nie usłyszał. Zagłuszało go warczenie jego i K9 oraz szumiąca mu w uszach żądza krwi.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 20:04

Smród świeżej krwi otaczał te dwa stworzenia, oboje sporo jej tracili chociaż w tym starciu... W zdecydowanie lepszym stanie był River. K9 był skupiony na swoim przeciwniku jak nigdy! Przeszkadzał mu... Tak bardzo mu przeszkadzał... Mimo że krew Virgo wsiaknęła już w ziemię, wciąż trudno było mu myśleć o czymkolwiek innym niż o tym by już pozbyć się tego intruza i pozbyć się jej, nawet gdyby miał się przekopać do jądra ziemi. Nie zdarzył zareagować, gdy River jak tylko zdołał go wtrącić wgryzł się w gardło. Szarpał się, wiercił ale stalowe zęby jednookiego zaciskały się nieubłaganie. On również nie słyszał głosu chłopca, nie widział jak zrozpaczony może szesciolatek biegnie w ich stronę. Próbował wtedy wykręcić głowę... Złapać chociaż ucho. Na karku wilki miały sporo futra, ale River sprawnie poprawiał chwyt, po chwili poczuł już na języku krew tego mutanta, jednak dla samego k9 pilniejsze niż żeby same w sobie były szczęki które odbierały mu możliwość swobodnego oddechu. Machał łapami tworząc wiele drobniejszych zaciec na torsie przeciwnika. Jedną łapę przyłożył nawet do krwawiącej nad okiem rany przeciwnika i pchał ile tylko zdołał żeby wilk puścił jego kark.
- Brzydki! Puść! - mały chłopiec zdarzył dobiec do nich akurat w momencie gdy wzrok k9 coraz bardziej się macił a łapy przestawały wierzgać. Mimo to cały czas warczał.
- Zostaw wujka! - dzieciak zapłakał i nie wiedząc co mógł by zrobić... Próbował uderzyć jednookiego małymi piątkami... Niewiele to dało gdy River uparcie zaciskał uchwyt na szyi zmutowanego wilka. Więc dzieciak spróbował go od niego odciągnąć. Przebiegł za wilczura i z całych swoich drobnych sił pociągnął za ogon.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 20:39

Starał się wbijać kły jak najgłębiej, co jakiś czas pociągał głowę do tyłu, jakby próbował wyrwać trzymany w zębach płat skóry. Nie przesadzał z tym jednak, bo nie chciał ryzykować wyśliźnięcia się bestii z jego szczęk. Kiedy poczuł świeżą krew w swoim pysku, zaczął szarpać z dużo większą determinacją i gwałtownością, potrząsając energicznie głową na boki, aby jednocześnie jeszcze mocniej zacisnąć szczęki i głębiej wbić kły w rozdarte rany. Cały czas w myślach klął na K9 i wściekał się, że ten jeszcze nie zdechł.
Zastrzygł uchem. Wydawało mu się, że coś usłyszał za słabnącym warczeniem przeciwnika, jednak nie puścił go, by sprawdzić, co to czy przygotować się na atak ze strony kolejnego wroga. Czyżby ten potwór miał jakieś towarzystwo? Wsparcie ze strony któregoś z wampirów, które były przeciwne rządom Virgo? Inny nielegalny eksperyment? Póki nic nie widział, trudno było mu to ocenić. Najwyżej dowie się, z czym ma do czynienia, gdy poczuje to na własnych kościach, ale wtedy ten drugi napastnik pożałuje zbliżenia się do niego na odległość kłów. Nawet odrobinę przy tym nie zmniejszył siły, z jaką trzymał K9 za gardło, nie mówiąc już o tym, że póki słyszał jego warczenie i czuł, jak wierzgał, nie zamierzał go puścić.
Czuł, jak coś go słabo okłada, choć było to porównywalne z oberwaniem szyszką, więc właściwie nic nie czuł, jedynie było to irytujące i potęgujące jego gniew. Zaczął wściekle warczeć z nową werwą i jeszcze intensywniej szarpał gardło K9, by jak najszybciej się go już pozbyć i zająć się tym drugim. Na ten moment nie robił nic więcej, nie zamierzał popełnić błędu, gdy był tak blisko osiągnięcia swojego celu. Ten potwór już nikogo więcej nie skrzywdzi, a nie mógł pozwolić na to, by Sam z wampirami tutaj dotarli, póki on jeszcze żył. Był pewien, że Viktor od razu dobije stwora kulką w łeb, stwierdzając, że nieudolne próby wykończenia go przez jednookiego były wyłącznie stratą czasu. Musiał się spieszyć, bo nie miał pewności, czy krwiopijcy zaraz się tutaj nie pojawią.
"Wujka?" - pomyślał odrobinę zaskoczony, lecz szybko odepchnął od siebie myśl o tym, czy dobrze słyszał, czy wyobraźnia płatała mu figle. Nie czuł już tych drobnych uderzeń na swoim boku, ale słyszał, jak coś za nim się poruszyło. Omal nie wypuścił K9 ze swoich szczęk, gdy poczuł, jak coś złapało go za ogon. Instynktownie chciał się odwinąć i skoczyć z zębami na to coś, ale w porę się opamiętał, znów skupiając się wyłącznie na jak najmocniejszym wbijaniu kłów w gardło potwora. Zaparł się na łapach, wyczekał moment, orientując się w sytuacji i kopnął z całej siły jedną z tylnych łap, mając nadzieję, że dzięki temu pozbędzie się natręta.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 21:31

Walczył zaciekle, cała ta szamotanina trwała dobrą chwilę. Żaden z walczących nie zauważył chłopca który usiłował powstrzymać nieuniknione. Po policzkach zaczęły spływać mu łzy gdy jego małe piąstki nic nie wskórały bijąc bok wilczura. Instynktownie pobiegł do ogona, był tylko dzieckiem... Nie myślał o tym że była go zdecydowanie czulsza część ciała. Myślał prosto, chciał go odciągnąć więc stanął z tyłu i pociągnął. Nie spodziewał się że River wymierzy mu kopniaka... W zasadzie, w ogóle niespecjalnie myślał. Ciałko było jednak malutkie, a River użył sporo siły. Udało mu się, chłopiec puścił ogon a siła uderzenia posłała go prosto na drzewo od którego się odbił i upadł na trawę. Stracił przytomność, a po czole popłynęła mu krew. Oddychał... Na szczęście, czego nie można było powiedzieć o K9. Wilkołak machnął jeszcze łapą chcąc znów spróbować rozgrzebać ranę Rivera... Ale pazury już tylko delikatnie przesunęły się po uszkodzonej skórze. Ostatnie tchnienie nie było już warkotem... Raczej rozpaczliwą próbą złapania powietrza. Zęby Rivera przecięły skórę i mięso, dosłownie miażdżąc krtań i kości. W pierwszej chwili gdy ciałko stało się już bezwładne, nie stało się zupełnie nic... Dopiero po kilku uderzeniach serca, powoli zaczęło się zmieniać. Sierść robiła się coraz rzadsza, ciałko z którego wciąż toczyła się krew zaczęło się wyginać, coraz bardziej przypominając człowieka. Z samym Riverem, chociaż wcale nie było źle... To najlepiej też nie. Jego futro było ubrudzone krwią jego i K9... Najwięcej zadrapań było w okolicy klatki piersiowej, ale najgłębsze było nad zdrowym okiem.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 22:16

Jego tylna łapa czegoś dosięgnęła i z zadowalającym skutkiem chyba udało mu się odgonić tego, który trzymał jego ogon. Dobrze, przynajmniej nie będzie mu nikt przeszkadzał. Mógł się w pełni skupić na wykończeniu K9. Chwilę to trwało, ale w końcu... przestał czuć jakikolwiek opór i chęć walki z jego strony, nie wspominając już o oddechu. Do tego czuł pod łapą, jak jego ciało się zmienia. To chyba było to, o czym mówiła Anisha, że po śmierci, ciało wilkołaka wraca do ludzkiej postaci. Czyli... udało mu się? A może to był tylko podstęp? Trudno mu było ocenić, gdy nic nie widział, a jedyne co czuł wokół to, drażniąca nos woń krwi jego i K9. Długo nie puszczał, nawet gdy potwór zmienił się w mocno okaleczonego, nagiego mężczyznę. Jakby jego zęby i to wiotczejące ciało stanowiło jedność. Szczerze... obawiał się, że gdy tylko puści, ten potwór rzuci mu się do gardła i to będzie jego koniec. Stał tak, trzymając go z zaciśniętymi na szyi szczękami, jakby w skurczu, aż emocje zaczęły go opuszczać, a wraz z tym zaczął pojawiać się ból przypominający o odniesionych ranach i zmęczenie.
Ostrożnie, gotów w każdej chwili znów zacisnąć szczęki w żelaznym uścisku, zaczął wypuszczać gardło K9 ze swojego pyska. Cały czas pozostawał czujny. Trudno mu było uwierzyć, że było już po wszystkim. Nie czuł się ani lepiej, ani żeby cokolwiek się zmieniło. Ba! Miał dziwne przeczucie, że to był dopiero początek. Nie miał pojęcia czego ani skąd ono się w ogóle wzięło, ale... było. Cofnął się odrobinę, przednią lewą łapę dalej trzymając na klatce piersiowej mężczyzny, by w razie, gdyby nagle ożył, móc błyskawicznie zareagować. Był na to gotowy. Omal przez to nie zapomniał zawiadomić Sama, że mógł zmierzać już w jego stronę. Skrzywił się odrobinę z powodu bólu, ale nabrał powietrza w płuca i zawył tryumfalnie, a po krótkiej przerwie na złapanie oddechu raz jeszcze. Czyli... to był już chyba koniec. Karan... albo raczej on będą w stanie spać już spokojnie. Będzie mógł spróbować zacząć budować swoje życie na nowo... Tylko dlaczego... czuł niepokój? Odetchnął głęboko i przetarł oko łapą, próbując je otworzyć, tylko przez brudną, posklejaną krwią sierść nie było to takie proste. Kiedy mu się to udało, spojrzał na K9, czy raczej nieznajomego mężczyznę z potworną blizną na twarzy.
Opuścił lekko uszy i westchnął ciężko, właściwie nie wiedząc, co powinien myśleć. Na pewno powinien się cieszyć, bo przecież wygrał tę ciężką batalię i przeżył. Pokiereszowany, ale przeżył, tak, jak wszystkim swoim przyjaciołom obiecał. Nie był jednak, ani trochę nie był zadowolony z tego, co widział. Nie było przed nim potwora, którego tak nienawidził, a kolejna nieznana mu osoba, którą zabił. Człowiek, któremu wampiry i on sam wyrządził potworną krzywdę.
Odszedł kilka kroków i zaczął kopać w ziemi. Nie było to proste z kiepsko działającą, nieraz zwyczajnie odmawiającą posłuszeństwa protezą, ale nie przestawał kopać dołu. Może i był w środku potworem, który odebrał mu rodzinę, ale był też człowiekiem, z którego być może wbrew woli uczyniono maszynę do zabijania. Chociaż tyle River był mu winien za odebrane życie i brak uczucia satysfakcji z dokonania swojej zemsty - godny pochówek.
Dość szybko jednak przerwał, przypominając sobie nagle o tym drugim napastniku, który próbował go powstrzymać przed zabiciem K9. Przerwał kopanie i zaczął się rozglądać, ale... jedyne kogo dostrzegł, to nieprzytomnego dzieciaka z rozbitą głową. Nie wiedział, skąd się wziął i nawet przez myśl mu nie przeszło, że to on mógł mu przeszkadzać. Zaklął z niezadowoleniem pod nosem i podbiegł do niego. Najpierw przyłożył nos do jego twarzy, sprawdzając, czy żyje, a po tym delikatnie go obrócił na plecy. Niewiele mógł jednak zrobić w tej postaci, więc wrócił do ludzkiej formy i ułożył go w pozycji bocznej bezpiecznej.
- Hej, dzieciaku. Słyszysz mnie? Obudź się - powiedział łagodnie, próbując go ocucić. Spojrzał w stronę swojego plecaka zawieszonego na drzewie, gdzie miał telefon i swoje rzeczy, ale... póki był sam, nie chciał zostawiać chłopca. Może nie mógł wezwać pomocy, ale przynajmniej, będzie mógł jej mu udzielić, na ile potrafił, gdyby nagle przestał oddychać. To... nie on próbował go odciągnąć od K9, prawda?
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 23:05

Ostrożność była jak najbardziej wskazana, niemniej... Naprawdę wyglądało na to że K9 odszedł na dobre. Jego ciałko było... W opłakanym stanie. Oczywiście nowe rany i blizny po ostatnim spotkaniu z Ricerem rzucały się w oczy. Ale gdy futro zniknęło odsłonił znacznie więcej blizn. Na przedramionach i na zgięciach łokcia najwięcej tych po igłach. Zupełnie jak u ćpuna który przedawkował... A nie u potwora. Blizny były też na kostkach, przegubach i szyi... Obtarcia po petlach? Pasach... Tak zdecydowanie za szerokie na zwykłą pętle, Robert unieruchamiał go pasami lub co gorsza posrebrzanymi kajdankami. Martwe, puste oczy wpatrywały się teraz w niebo widoczne między drzewami. Gdy River zawył... Sam miał spory kawałek, ale to wycie... Było niczym łagodne szarpnięcie za smycz. Słyszał biadolenie Viktora, ale zrobił to co kazał River... Puścił się biegiem do niego. Nie spodziewał się zupełnie że River właśnie usiłuje pomóc małemu chłopcu. Głowa na szczęście nie była poważnie uszkodzona, mocno ją obtarł gdy uderzył o korę drzewa. Zadrapanie nie było głębokie... Ale dosyć mocno krwawiło. Zmróżył mocniej oczy gdy jednooki zaczął do niego mówić i po chwili je otworzył. Chwilę był mocno zdezorientowany, przyglądał się jednookiemu nie do końca rozumiejąc.
- Wujek? - zapytał jeszcze nie do końca kontaktując.
- River! River! Wiedziałem że ci się uda! - zaszczekał wesoło Sam wyskakując z krzaków.
Jego ogon merdał energicznie na boki, już miał się rzucić na swojego... Mentora? Ale zdał sobie sprawę że nie jest sam... Chyba jeszcze nigdy się tak nie wystraszył gdy te wielkie, dziecięce, brązowe oczy wpatrywały się w niego.
- Czy ciebie do reszty powaliło? - wypalił z daleka Viktor gdy tylko dostrzegł ich pomiędzy drzewami.
- Nie dość że przyszedłeś tu sam to jakieś wilcze koncerty sobie urządzasz?! - warknął gdy dotarł na miejsce i już miał pochwycić Rivera żeby nim potrząsnąć gdy przerwał mu chłopiec który właśnie dostrzegł leżące na ziemi ciałko i wszystko do niego dotarło.
- Wujek! - krzyknął przeraźliwie i mimo zawrotów głowy wstał ruszając do martwego mężczyzny.
Zupełnie ignorował fakt w jakim był stanie, jak by nie rozumiał, zaczął nim potrząsnąć żeby się obudził. Viktor dał znak pozostałym wampirów żeby się nie zbliżał tylko upewnił że nikt nie idzie sprawdzić kogo River wołał. Sam ściągnął uszy do tyłu i spojrzał na Rivera a gdy chłopiec zaczął przeraźliwie płakać i kurczowo trzymać się ciała mężczyzny Viktor podszedł do niego i może brutalnie... Jednak oderwał go biorąc na ręce. Dzieciak się wyrywał, kopał, ale wampir był nieustepliwy.
- Musimy iść... Za głośno tu... Zaraz zleci się cała okolica. River... Słuchasz mnie? Możesz iść?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptySob 26 Sie 2023, 23:55

Uspokajał się, a nie widząc dokoła nikogo innego, powoli zaczynał łączyć wątki. To zniknięcie K9 w kaplicy, gdy jednooki był tu pierwszy raz, dziecięce ubranie... wszystko wskazywało na to, że to ten dzieciak, próbował go powstrzymać przed zabiciem K9, a nie jakiś wampir czy inny zmutowany potwór. Gdyby wiedział... Nigdy w życiu nie podniósłby ręki na takiego bezbronnego malca. Jednak dużo gorsza była dla niego świadomość, że zabił jego opiekuna i to na jego oczach. Czy gdyby wcześniej wiedział, nadal byłby gotów zabić tego potwora? Prawdopodobnie tak, jednak wcześniej upewniłby się, że nie ma nikogo w okolicy, by oszczędzić małemu tego widoku. Nie mniej zaskakujące dla niego było to, że chłopiec, mimo że był bardzo mały, był gotów za wszelką cenę ratować swojego wujka, nie zważając na to, że jemu samemu mogłaby się przez to stać krzywda czy nawet mógłby stracić życie.
Westchnął ciężko, gdy to sobie uświadomił, i gdy chłopiec zaczął odzyskiwać przytomność. Nie wiedział właściwie, co miał mu odpowiedzieć, gdy usłyszał głos Sama. Spojrzał w jego stronę z odzyskującym przytomność chłopcem na rękach. Spojrzał w stronę wilkołaka odrobinę zakłopotany i jednocześnie zmartwiony. Nie wiedział, co powinien o tym wszystkim myśleć, na pewno było mu źle ze świadomością, że dzieciak został prawdopodobnie sam na tym świecie. I to przez niego.
- Sam... - odezwał się cicho, gdy dostrzegł znajomego wilka i poczuł jego zapach. Nie miał pewności, co chciał mu właściwie w tym momencie powiedzieć, na całe szczęście zaraz po nim przyszedł Viktor i reszta jego świty.
Przetarł oko, by znów nie skleiło się od zasychającej krwi i spojrzał buntowniczo na wampira, lekko się przy tym krzywiąc. W jego opinii mógłby sobie darować kazania w takiej chwili, zwłaszcza że oprócz Sama, mogły go też słyszeć wilki z Fostern przechadzające się po okolicy. Już chciał tym rzucić wampirowi w twarz, gdy chłopiec nagle wyrwał się z jego objęć i poleciał w stronę martwego K9. To był naprawdę przykry widok, gdy widział, jak rozpaczliwie mały próbował go obudzić.
- Hej... mały... - zaczął, mając zamiar w jakiś łagodny sposób przekonać go, żeby z nimi poszedł i wytłumaczyć mu, dlaczego jego wujka to spotkało, jednak Viktor nie dał mu tej szansy. Z jednej strony rozumiał go, nie wiadomo, czy ktoś z Fostern tutaj nie przyjdzie, jednak uważał... że powinien wykazać się, choć odrobiną zrozumienia dla sytuacji, w której znalazł się chłopiec i przede wszystkim nie traktować go w tak brutalny sposób. Westchnął tylko ciężko i pokręcił lekko głową. Ten wampir nigdy się nie zmieni.
- Ta... I Viktor... nie rób dzieciakowi krzywdy - burknął krótko w odpowiedzi i znów przybrał wilczą postać.
- Sam, jeśli możesz, poprowadź ich z powrotem. Zaraz do was dołączę - zapewnił i wdrapał się po swoje rzeczy na drzewie. Odczepił je i siedząc na gałęzi, póki pamiętał, rozbił fiolkę od Virgo, mimo że i tak była już pusta. Obiecał jej to przecież. Oparł się o pień, wykończony i strasznie obalały. Zaczynał mieć przez to zawroty głowy, ale wiedział, że jeśli choć na moment zamknie oko, to na pewno odpłynie. Musiał więc zebrać w sobie resztkę sił, by z plecakiem zeskoczyć na dół. Spojrzał w stronę poszarpanego ciała mężczyzny nazywanego K9 i grobu, który próbował dla niego wykopać.
- Wierz mi, że wolałbym cię nigdy nie spotkać. Obaj bylibyśmy wtedy pewnie szczęśliwsi - powiedział, zatrzymując się przy ciele mężczyzny i na niego patrząc z żalem. Może... gdyby zaistniały inne okoliczności, piliby razem przy barze piwo, czy grali w darta albo bilard. Westchnął ciężko i przewrócił go ostrożnie na brzuch, odstawiając wcześniej na bok swój plecak, po czym wepchnął pysk, a po tym całe ciało pod jego ramię i wziął go na swój grzbiet. Chwycił w zęby swój plecak i skierował się za wampirami. Kuśtykając na trzech łapach, bo na uszkodzonej protezie nie mógł polegać. Nie chciał tak po prostu zostawić K9 na pastwę kruków i innych padlinożerców. Jeszcze ktoś by go znalazł i wpadłby na pomysł przebadania jego krwi i cały ten koszmar znów by się zaczął. Wolał tego uniknąć, dlatego chciał prosić Virgo o przyzwoity pochówek dla niego. Wciąż istniała obawa, że jego grób zostałby rozkopany przez jakieś hieny cmentarne, ale spodziewał się, że ryzyko odkrycia kim był i kto go stworzył, mogło być dużo mniejsze, niż gdyby został w tym miejscu. Poza tym osobiście dalej sądził, że mimo wszystko zasługiwał na godny pochówek.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptyNie 27 Sie 2023, 07:50

No cóż, nie mógł wiedzieć. Podczas patrolu jedynie upewnił się czy jego zdobycz tu jest, ani on ani Sam który był wtedy z nim nie pomyśleli o sprawdzeniu terenu, z resztą było to zbyt niebezpieczne gdy K9 był na miejscu. Teraz było już za późno. Trudno powiedzieć kim był chłopiec, czy K9 po ucieczce naprawdę miał okazję znaleźć jakąś rodzinę? Ciężko było w to uwierzyć, ale pewności nie można było mieć... No i jeśli faktycznie, to gdzie byli? Czemu zostawili mu dziecko? I to żeby koczował z nim w lesie? Prawdopodobnie odpowiedzi czekały w ruinach... Jednak na miejsce dobiegł Sam, a zaraz za nim wampiry. Wilk cicho zaskomlał gdy River wmówił jego imię... To była oznaka że poważnie martwiło go to w jakim był stanie i kim był jego towarzysz... Jednak zanim zadał jakiekolwiek pytanie pojawił się wampir. Miał trochę tej swojej brutalnej racji. Nie tylko Sam mógł usłyszeć wycie Rivera... Byli na na tyle grząstkim gruncie że z jednej strony były wilki Augusta, z drugiej mogli tym zainteresować się łowcy. Tak byli sojusznikami, ale ten sojusz nie należał do zbyt trwałych. Jak zareagują gdy zobaczą zmasakrowane ciało? Ilu będzie najpierw pytać, a ilu najpierw szczelać. Viktor który czuł się silnie odpowiedzialny za powodzenie misji ale też za członków grupy, nie chciał aby doszło do jakiegokolwiek spotkania. Może i brutalnie... Ale nie miał czasu cackać się z chłopcem który płacząc był teraz jak neon "jesteśmy tutaj!". Te wyrywał się ale Viktor postawił go przed sobą przytrzymując ręką jego twarz tak by mały patrzył na niego. Już otwierał usta gdy usłyszał słowa Rivera. Wyraźnie go wkurzył, spojrzał na jednookieho krzywo, jednocześnie nie rozluźniając uchwytu na chłopcu.
- Dupek... Nie jestem potworem. - warknął tylko i znów zmusił dzieciaka by na niego spojrzał.
- Prześpij się, obudzę cie na miejscu. - powiedział próbując zachować spokój.
Mały wyrywał się i płakał, wyraźnie był przerażony... Ale... Nagle zasnął. Viktor wziął go na ręce gotów do dalszej drogi. Sam aż za strzygł uszami słysząc swoje imię, spojrzał na Rivera trochę niepewnie.
- Ale... Mogę pomóc... - zasugerował.
Spodziewał się raczej że River będzie chciał pozbyć się ciała. W końcu... Chciał go przynieść na ścieżkę spacerów ą? A jak ktoś ich zobaczy? Jednak zapewnienie że River będzie za nimi... Trochę go przekonało. Trochę... Dalej niepewnie jednak ruszył do Viktora.
- Wy dwaj, idźcie z Samem przodem, jeśli któryś zbliży się do małego na choćby dziesięć centymetrów, będę musiał powiedzieć panience że zgineliście w akcji. - burknął jeszcze Viktor do dwójki prawdopodobnie młodszych wampirów które mimo że faktycznie miały oczy zmącone czerwienią to od razu posłuchały. River został sam... K9 oczywiście nie mógł mu już odpowiedzieć. Tyle że gdzieś za nim w lesie rozległo się wycie... Czyli jednak August wysłał kogoś by to sprawdził, mieli jednak jeszcze kawałek do Rivera. Była duża szansa że fosa którą stworzył k9ich spowolni... Może tymczasowo zatrzyma.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptyNie 27 Sie 2023, 09:43

Uniósł brew, gdy Viktor wyraźnie się oburzył za jego obawy, że mógłby zrobić coś złego chłopcu. Cóż... chyba nie tylko jemu wampir wydawał się typem służbisty, więc prawdę mówiąc, nie był pewien, czy nie byłby do tego zdolny. Zapewne wystarczyłoby zapewne krótkie polecenie, a zrobiłby to bez zastanowienia. Westchnął ciężko, nie mając siły dyskutować w tym momencie. Pokręcił lekko głową i od razu tego pożałował, czując nieprzyjemne pulsowanie, a krew z powoli zasklepiającej się rany nad okiem znów zaczęła mu spływać na oko i zaburzać jego widoczność. Nie miał się jednak na co skarżyć. Kilka centymetrów niżej a straciłby drugie oko.
- Sam... Już mi pomogłeś i świetnie się przy tym spisałeś. Proszę, wyprowadź nas z lasu. Najkrótszą możliwą drogą, chyba że coś wzbudzi twój niepokój i podejrzenia - zwrócił się do niego łagodnie i szczerze. Nie był to bezwarunkowy rozkaz, bo nie miał prawa rozkazywać dzieciakowi, a zwyczajnie przyjacielska prośba.
Chwilę jeszcze siedział w tym samym miejscu, co był, gdy przybiegł do niego Sam z wampirami, potrzebował chwili, by zebrać w sobie siły i zmobilizować się do wstania i marszu powrotnego. Nawet nie przejmował się tym, że jakąś chwilę siedział całkowicie nagi przy dzieciaku, nawet dwóch i wampirach, zapominając o tym w tym momencie.
Odetchnął głęboko i zmienił postać, nie mając pewności, czy dałby radę ustać na nogach, poza tym nie będzie szedł przez las, jak go natura stworzyła. Wystarczył jeden przypadkowy przechodzień, by zostać oskarżonym o ekshibicjonizm. Zanim ruszył za wampirami, zorientował się, że wilk targający na grzbiecie potwornie okaleczonego, nagiego mężczyzny również mógłby ściągnąć na nich niepotrzebną uwagę, dlatego jeszcze na moment się zatrzymał. Delikatnie położył ciało na ściółce obok siebie i zaczął wygrzebywać z plecaka swój płaszcz i protezę, od razu ją zmieniając i pakując do środka tę uszkodzoną. Trochę trudno myśleć racjonalnie, gdy jest się potwornie zmęczonym i obolałym. Krew wypływająca z drobniejszych ran zdążyła zakrzepnąć, jednak z tych głębszych, na ramionach i klatce piersiowej nadal z niego uciekała. Ta z rany nad okiem próbowała zaschnąć, ale była na tyle kłopotliwa, że wystarczył zbyt gwałtowny ruch głową czy delikatne uniesienie brwi, by otworzyła się na nowo. Nie miał jednak czasu ani środków, by spróbować, prowizorycznie opatrzyć się i miał nadzieję, że da radę dojść do samochodów.
Wciągnął na siebie spodnie, a K9 okrył swoim płaszczem. Dźwignął się na nogi, potrzebując chwili, by złapać równowagę i opanować zawroty głowy, po czym chwycił ponownie mężczyznę i zarzucił sobie na plecy, jakby niósł go na barana, trzymając jedną ręką, a drugą chwycił swój plecak, pokonując krok po kroku i ruszył w ślad za Samem i wampirami. Planował wrócić w to miejsce i je dokładnie sprawdzić, głównie kaplicę, gdy będzie miał więcej siły, a warunki będą bardziej sprzyjające.
Nie spieszył się, ale przy zawrotach głowy i bosych stopach nie chciał ryzykować upadku, bo obawiał się, że mógłby mieć problemy z podniesieniem się. Z tego też powodu co jakiś czas robił krótkie przerwy, opierając się o jakieś drzewo i poprawiając martwego mężczyznę, by nie wyśliznął mu się z ręki. Teraz przynajmniej gdyby ktoś ich zobaczył, mógłby powiedzieć, że napadło ich dzikie zwierzę, kiedy robili sobie biwak w lesie. Nie przepadał za kłamstwem i rzadko się do niego uciekał, jednak były w życiu takie sytuacje, że czasem kłamstwo było łatwiejsze do przyjęcia niż prawda. A naprawdę nie miał w tym momencie głowy do wymyślania jakichś okrężnych wymówek.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 EmptyNie 27 Sie 2023, 17:51

Tak po prawdzie... Miał w tym sporo racji. Gdyby Virgo wydała mu rozkaz zabicia świadka... Nie miało znaczenia czy było to dziecko, kobieta, mężczyzna czy starzec. Rozkaz... To rozkaz. Jednak sam z siebie nie skrzywdził by muchy! Noooo może też nie do końca, ale nie był jednym z tych wampirów które zabijały dla przyjemności czy rozrywki. Chłopak nie był żadnym zagrożeniem, dlatego Viktor zdecydował się go po prostu stąd zabrać. Co do Sama... Może i River nie wydawał poleceń, ale szczeniak i tak był mu w pełni posłuszny. Niechętnie... Ale zostawił Rivera z tyłu samemu wychodząc na prowadzenie. Dzięki temu że dotarli pierwszi, pobieżnie wyjaśnili Virgo co się wydarzyło. Dzięki temu gdy River pojawił się między drzewami Sam podbiegł do niego w ludzkiej postaci żeby pomóc z niesionym ciałem, wziął go pod drugie ramię. Wokół nie było ludzi, a przy autach czekała sama wampirzyca i Viktor. Chłopiec nadal spał ale teraz zapięty pasami na tylnym siedzeniu auta Virgo. Gdy tylko Viktor zobaczył co takiego tachał River skrzywił się... Ale nie odważył się nic powiedzieć, nawet jeśli zupełnie nie rozumiał.
- Posadzcie go w moim aucie, na tylnym siedzeniu... Jak by przysnął. - polecił blondyn i otworzył tylne drzwi.
- Porozmawiamy w 668 - dodał i skinął głową żeby wsiadali.
Obok trupa... Ale trudno.
- Panienka zaraz do nas dołączy, musimy się zmywać jak najszybciej bo ludzie długo nie będą wierzyć w to że wilki są na szlaku i jedynymi którzy są na miejscu to ludzie Tenebris. - dodał i sam zajął miejsce kierowcy.
Gdy tylko wszyscy siedzieli ruszył na główną ulice. Wiele myśli kotłowało się mu w głowie, ale dostosował się do poleceń swojej pani i nie odezwał się... To była cicha podróż. Tylko Sam wyraźnie martwił się o Rivera.
- Nie wyglądasz najlepiej... - szepnął zaciskając dłonie w pięści.
- Twoje oko... W porządku? - dodał widząc krew wokół jedynego oka Rivera.
Nikt ich nie zatrzymał więc szybko wrócili na magazyny.

Z.T
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Mokradła    - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Mokradła    Mokradła    - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 

Mokradła

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Ziemia niczyja :: Bagna-