a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Magazyn 666


 

 Magazyn 666

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyPon 11 Mar 2019, 23:58


Wszystkie magazyny znajdujące się w tej dzielnicy należą do rodziny Tenebris. Tylko oni wiedzą co znajduje się w magazynach i bez ich zgody nikt do tych magazynów nie wejdzie... ani nie wyjdzie. Ich teren jest ogrodzony siatką, jedyny wjazd jest przy szlabanie. Magazyn nr. 666 to bardzo zaawansowane laboratorium, które bardzo rozrosło się pod rządami panienki Tenebris. Długie krytarze z przeszklonymi ścianami ciągną się niczym labirynt, każdy szklany gabinet zajmuje się inną dziedziną, od robotyki i mechanicznych ramion po specyfiki z srebra.
Laboratoria :

W samym środku magazynu jest biuro zarządcy, dźwiękoszczelne i elegancko urządzone. Okrągła kanapa ustawiona jest przed szklaną ścianą wykonaną z lustra weneckiego. Z biura jest widok na olbrzymią hale treningową w dole. Przypomina wielkie pole gry w paintball, jddnak z dołu nie widać biura a jedynie lustro.
Biuro:


Główny zarządca magazynu:


Ostatnio zmieniony przez Virgo dnia Nie 02 Kwi 2023, 22:34, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyPią 05 Lis 2021, 18:35

Sama przyjechałam tu dzisiaj o wiele wcześniej. W niektórych magazynch pracowali ludzie więc raczej przyjeżdżałam tu zanim zachodziło słońce. Z ludźmi było prościej, płaciłam im więc wykonywali swoją pracę jak przystało na pracowników. Ograniczałam się więc do kontroli dokumentów i ewentualnie umówionych spotkań. Spędziłam za to bardzo dużo czasu po zachodzie słońca w magazynie którym zarządzał wcześniej mój brat. Były momenty że lubiłam to poczucie władzy, czułam się niemal jak wcześniej, za nim mi ją odebrano kiedy widziałam panikę trzymanego przede mną wampira. Tak bywałam miękka, dla bliskich. Ale praca, to praca... Była jak sieć, gdy zaczynała się pruć nawet tylko z jednej strony, to zaraz szarpała się cała. Dlatego tutaj nie okazywałam delikatności, zwłaszcza że inni patrzyli mi na ręce. Wampiry nie szły na policję, nasza regeneracja pozwała też... Na wyjątkowo kreatywny wybór kar. Dlatego bez mrugnięcia okiem kazałam odciąć temu jąkającemu się złodziajeszkowi wszystkie palce i gdy wampiry z wzgórza skończyły, wstałam. Poprawiłam swój biały jesienny płaszcz i poszłam do drzwi. Na chwilę jeszcze jednak odwróciłam się kiedy wyjacemu z bólu zaczęły odrastać brakujące kończyny.
- Jeszcze raz, ma to dobrze zapamiętać. Posprzątajcie później i macie wolne. - i zamknęłam już za sobą żeby nie słuchać tego dalej.
Cóż... Nie było jak dawniej, kiedyś to wycie wcale mi nie przeszkadzało... Jednak po tych miesiącach w lochu Kate... Miałam ciarki na plecach. Wyszłam z magazynu żeby iść od razu pod magazyn gdzie byłam umówiona, ale zdałam sobie sprawę że płaszcz miał w jednym miejscu kilka krwistych plam. Cóż... Mój styl ubierania zdecydowanie nie pasował, ani do mojego gatunku, ani pracy. Zdjęłam go i przewiesilam przez rękę. Było chłodno ale ja też nie odczuwałam aż tak bardzo chłodu nocy. Między magazynami jeździło kilka ciężarówek, ale było tu raczej pusto. Byłam jedyną osobą przechadzającą się piechotą wśród latarni co jakiś kawałek. I sama też czekałam przed miejscem umówionego spotkania. Przeszukiwałam jedynie plasz w zwyczajnym poszukiwaniu kluczy.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1249
Data dołączenia : 03/10/2021

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptySob 06 Lis 2021, 13:54

Łowca spędzał dni jak zwykle. Pracował zdalnie, w międzyczasie ćwiczył, medytował, wpadał w szał i tak dalej. Po paru latach doświadczenia pracy z klientem końcowym oraz z przeróżnymi produkt ownerami nie był wcale zaskoczony że najwięcej berserkerów ostatnimi czasy spotykał właśnie z tej lini zawodowej. Jego klan jak zwykłe był poinformowany o ruchach łowcy toteż brodacz miał pewność że gdyby coś mu się stało to chociaż zostanie pomszczony.

Więc gdy wybiła odpowiednio wczesna godzina, Knut odświeżył się pod prysznicem i zaczął dobierać ekwipunek. Nie do końca wiedział czego się spodziewać. Szli do jakiejś fabryki... magazynu czy innego miejsca w dzielnicy przemysłowej. Z drugiej strony o ile Virgo nie trzymała tam swoich sex slavów nie spodziewał się by to miejsce choć trochę wyglądało obskurnie.
Tym jednak razem chciał jeszcze mieć pewność że będzie wszystko widział. Przygotował więc reagenty, skupił się... Nieduża runa z okiem została narysowana na wewnętrznej stronie lewego uda. Knut wiedział że o ile nie będzie musiał się rozbierać nie powinna zostać wykryta. Potrzebował chwil by ponownie przystosować zmysły do inaczej przyjmowanego światła. To zawsze było trochę dziwne. Knut wiedział gdzie jest ciemno, ale nie widział tego. Ten dysonans pomiędzy odczytem z zmysłów a informacją z mózgu wymagał kilku lat do opanowania. Szczęściem Knut od dobrych dziesięciu znał runę na pamięć.

Nadal jednak wiedział że będzie się rzucał w oczy z ostatnim ubiorem.
Założył więc rozpinaną czarną bluzę dresową w której mógł spokojnie ukryć kaburę z pistoletem i podwieszony topór. Na dół wybrał wygodne czarne adidasy i ciut jaśniejsze grafitowe spodnie jeansowe. Nie chciał się wyróżniać, ale wiedział że nikogo nie oszuka... Knut zawsze jest widoczny.

Parę więc chwil później siedział już za kierownicą swojej potężnej G5 przemierzając ulice Venandi. W radiu pojawiały się wzmianki o jakimś bezgłowym jeźdźcu, będzie musiał któregoś razu sprawdzić sprawę. Teraz jednak miał istotniejsze sprawy na głowie. Widząc ubraną na biało kobietę uśmiechnął się lekko i podjechał pod najbliższe miejsce parkingowe które zresztą było prawie po drugiej stronie ulicy.

Wysiadł z pojazdu z gracją, tym razem nawet się nie potykając. Zatrzymał się jednak by spojrzeć na dół drzwi z lekkim skrzywieniem. Żwir na podjeździe bractwa porysował mu je w kilku miejscach. Ryski były nieduże i zapewne normalnie by ich nie zauważył, teraz jednak były aż zbyt widoczne. Cóż przejedzie się kiedyś do jakiegoś lakiernika.

Knut szedł w kierunku Virgo wyprostowany, podobnie jak za pierwszym spotkaniem, wyglądał zarówno dumnie jak i pewnie. Choć przynajmniej wyglądał to na styl bycia, nie butne pokazywanie że jest kimś kim nie jest. Co zresztą pewnie mogła zauważyć już ostatnim razem.
-Witaj Virgo, co masz dzisiaj ciekawego do ukazania?- spytał z lekkim uśmiechem i jednocześne skinął jej głową.
Wampirzyca mogła zauważyć że jego źrenice dopasowywały się do światłą z ledwo zauważalnym opóźnieniem. Choć nic nie wskazywało że jest to spowodowane czymś nienaturalnym.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptySob 06 Lis 2021, 17:58

W kieszeni jesiennego płaszcza miałam kilka kompletów kluczy. Brałam ze sobą zawsze z miejsc które planuje tego wieczoru odwiedzić. Nie bawiłam się jednak w Hagrida, z reguły komplet obejmowało główne wejście i prywatny gabinet. Po za tym były podzielone i opisane. Po chwili więc wyjęłam bryloczek z numerem 666. Akurat jak przez główny szlaban wjechało auto Knuta. Poprzednim razem nie miałam okazji zobaczenia ani tej jego bestia... Ani z tym większą szkodą podkniecia. Mimo to uśmiechnęłam się szczerze na jego widok. Przed naszym pierwszym spotkaniem nie miałam w planie zaprowadzać go tutaj, szczerze powiedziawszy... Nawet Jacobowi nigdy nie pokazywał tego miejsca, a może jemu zwłaszcza powinnam biorąc pod uwagę naszą umowę. Ale Knut wzbudził we mnie tą iskierke zaufania... Oby nie okazała się ona w przyszłości złudna.
- To ja cię witam, poprzednio w moich skromnych progach a teraz cóż... Jednym z miejsc pracy. - powiedziałam odpowiadając skinieniem głowy i robiąc krok w tył, jednocześnie ustawiając się bokiem i nie zasłaniając widoku na hangar.
Nie powiem ze wszystkie były odnowione, część specjalnie była rysowana na opuszczone, część faktycznie chwilowo była. Ale akurat ten był jednym z ostatnio odnawianych. Za bardzo zależało mi na pracach jakie były tu prowadzone.
- Zapraszam, sam się przekonasz. - powiedziałam i odczekałam chwilę żeby do mnie dołączył.
Na zewnątrz było wyjątkowo cicho, dźwięki prac dobiegały do nas jak by z oddalenia. W zasadzie najgłośniejsze teraz były moje szpilki uderzające o beton przy każdym kroku. Dopiero gdy z pozoru lekkim szarpnięciem otworzyłam drzwi dźwięk stał się bardziej wyraźny. Głównie rytmiczne odgłosy wystrzałów. W środku było też dosyć jasno, pracownie znajdywały się po obu stronach przejścia którym nas prowadziłam i były oszklone dzięki czemu było widać kto czym się zajmuje. A tak na prawdę... Wyglądało jak by po trochę wszystkim. Jedne wyglądały jak laboratoria alchemiczne, inne jak miejsce pracy inżynierów robotycznych. Zwłaszcza to w którym młody chłopak w kitlu i goglach wpatrywał się w mechaniczne ramię które się podnosiło i opadało. Przeszliśmy jednak kawałek dalej a na przeciwko wyszła dwójka ubranych jak ochrona. Zatrzymali się jakieś pół metra od nas i nisko się skłonili. Podałam im swój płaszcz i wskazałam na mojego towarzysza.
- To mój gość. Mam nadzieję że więcej wyjaśniać nie muszę. - oboje pokręcili lekko głowami i gdy już się wyprostowali, ten z pustymi rękoma podszedł do Brody.
Nawet na niego nie patrzył jedynie wyciągnął lekko rękę do przodu z cichym "Mamy coś przechować na czas pobytu?".
- Jedna bardzo ważna zasada mój drogi... Na terenie całego magazynu jest zakaz używania czegokolwiek co wywołuje iskrę. Z wyłączeniem miejsc do tego przeznaczonych. Jeśli masz ze sobą broń jak ostatnio, lepiej jeśli będziesz chciał mnie później atakować toporem niż pistoletem. - powiedziałam pół żartem, nawiązując też do jego uzbrojenia ostatnim razem. Niestety... Wampirowi który przyjął mój płaszcz najzwyczajniej nie przypadł do gustu bo przez chwilę podniósł lśniące czerwienią oczy na łowce. Jednak wystarczyło moje lekkie stuknięcie obcasem żeby piesek wrócił do swojej budy z podkulonym ogonem. Więcej nas nie niepokoili a ja poprowadziłam nas do kolejnych drzwi które mosiałam otworzyć kluczem.
- Jak sądzisz... Czemu cie zaprosiłam? - zapytałam wpuszczając go do środka.
A wnętrze... Jedna strona była zrobiona ze szkła i oddzielała nas od parę metrów niżej placu strzeleckiego. Kilka ubranych jak żołnierze osób właśnie ćwiczyło tam strzelając do co jakiś czas wysowajacych się z przeszkód tarczy. Po za tym było tu mahoniowe biorko z obitym fotelem za nim i dwie kanapy tuż przy szybie oddzielone od siebie stolikiem.
- Rozgość się.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1249
Data dołączenia : 03/10/2021

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptySob 06 Lis 2021, 19:11

Widząc jej nastrój sam uśmiechnął się lekko. Cóż była pora na dalsze przedstawienie i ukazywanie swoich włości. Gdy ustąpiła mu miejsce i ukazała hangar przez chwilę spodziewał się usłyszeć krzyki zarzynanych dzieci czy coś. Jednak jej ubiór sugerował że teren raczej tylko udawał bycie ponurym industrialnym piekłem. Może mają tu jakiś grobowiec? Specjalnie sprowadzone trumny? kto wie.
Knut uśmiechnął się rozbawiony widząc numer magazynu. Cóż najciemniej pod latarnią i guess
-Z przyjemnością- Odparł szczerze. Był naprawdę ciekaw tego co się wydarzy. Nie spodziewał się zagrażających mu ruchów z jej strony. Zarówno czy chodziło o otwarty atak z strony jej i jej ludzi, jak i kwestie nałożenia jakiś uroków. Obydwa zagrania szybko by wyszły a atak dwóch bractw to zdecydowanie zbyt dużo dla osłabionej pozycji wampirzycy. A przynajmniej raczej tak myślał...

Gdy otworzyła drzwi z szarpnięciem Knut odruchowo spojrzał na grubość drzwi i z czego były wykonane. To oraz fakt że tłumiły dźwięki wystrzałów dało mu mniej więcej pojęcie o sile jaką dysponuje wampirzyca. W zasadzie powinno być to nieco mierzwiące włosy na karku, ale brodacz oceniał już jej zdolności jako siłę po swojej stronie. Mieli wszak problem z wilkołakami... Chyba że nie o to tutaj chodziło.
Nadal jednak, wystrzały sprawiły że Knut odruchowo znalazł już wzorkiem miejsce gdzie mógłby się schronić i odpowiedzieć. Virgo słyszała wyraźnie jak serce Knuta biło mocniej niż przed chwilą.

Strzały jednak następowały dalej. I co więcej rytmicznie. I każdy kolejny krok sprawiał że mężczyzna rozglądał się coraz ciekawszy. Laboratorium chemiczne, centrum inżynierii. Venandi może jednak wcale nie było miejscem na uboczu, peryferią wampirzego królestwa. Może jednak było celowo skryte. Na Bogów! Valkyon jest głębiej w gównie niż myśli

W głowie brodacza kłębiło się bardzo wiele myśli. Z jednej strony nie wiedział w zasadzie co o tym myśleć. Z drugiej wyglądało że Tenerbis są finansowani gdzieś z zewnątrz co znaczy że działają dla kogoś kto wcale ma zamiaru przestrzegać jakiegoś małego sojuszu. Z trzeciej po co potrzebowała łowców mając pieniądze na utrzymanie takiego laboratorium? Wstrzyma pracę na miesiąc i wystarczy jej na oddział najemników którzy przeorają pobliskie lasy na wylot, wybijając wszystko co ma futro na plecach. Zwłaszcza że pracując dla IBM Knut był na bierząco z nowymi technologiami, i choćby ta ręka sugerowała że Virgo nie pracuje na zabytkach.

Dalsze myśli jednak przerwała dwójka ochroniarzy. Broda stał wyprostowany, spokojny choć gotowy. Uważnie obserwował każdy ruch, każde drgnięcie mięśni wampirów. Dłonie miał złożone jedna na drugiej przed sobą na luźno opuszczonych rękach. Gdy przemawiała Virgo patrzył się na nią i posłał jej lekki uśmiech. Gdy ochroniarz z płaszczem spojrzał na niego przebudzony Knut wyszczerzył się rozbawiony i posłał mu całusa cmokając ustami.
-Nie takim Toporem misiek- Rzucił z rozbawieniem w głosie cokolwiek zresztą miały jego słowa znaczyć.
Niemniej bez pytań sięgnął pod lewą pachę i wyciągnął zabezpieczony glock z posrebrzaną rękojeścią. Wyciągnął go, upewnił się że zabezpieczenie się trzyma i podał go wampirowi.
O ile jednak nikt kto nie poprosi konkretnie, nie zamierzał oddawać drugiej broni...

Wszedł do biura omiatając je szybko wzrokiem. Obrócił się nawet by przyjrzeć się wszystkiemu i zerknął przez szybę w kierunku strzelnicy. Tak, zdecydowanie Valkyon jest w dupie.
-Ładnie tu- rzucił spoglądając na mahoniowe biurko. Cóż przynajmniej jedną rzecz założył słusznie, miejsce Virgo nie będzie obskurne.
-By zrobić pokaz siły- odparł wprost i uśmiechnął się grzecznie zaraz po zwróceniu się do niej twarzą. -I pokazać że masz drugą poważną twarz Królowej która dba o rozwój swojego królestwa- uśmiechnął się raz jeszcze. I choć słowa można było zrozumieć jako swego rodzaju atak, jego postawa, ton głosu i nawet lekki uśmiech jakim zaraz obdarzył kobietę sugerował że po prostu utrzymuje "otwarty" ton rozmowy sprzed paru dni.
-Oraz że mi ufasz- dodał po chwili przerwy. Tym razem głos był poważniejszy choć... nie sztywny i nie chłodny. Tak samo zresztą jak jego przyjazny uśmiech.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptySob 06 Lis 2021, 20:43

Widziałam jego reakcje... Słyszałam bicie jego serca. Ale nie zrobiłam nic żeby bardziej go uspokoić niż posłanie mu ciepłego uśmiechu i wcześniej wspomnianego żarciku. Gdybym zareagowała inaczej mogła bym tym samym dać znak innym że nasz gość nie do końca nam ufa. Nic w tym oczywiście dziwnego, sama zachowywała bym czujność będąc w jego położeniu. Nie mniej, po co pokazywać nawet o te parę emocji za dużo. Wampir którego upowniałam sprawiał wrażenie jak by chciał warknąć. Ale zerknął mimo wszystko na mnie i się wycofał. Drugi zaś z lekkim zniesmakiem przyjrzał się podanej mu broni. Wyjął z kieszeni rękawiczki i dopiero po ich założeniu przejął Glocka. Nigdy nie zależało mi na rozbrojeniu mojego gościa, to też nie czekałam nawet czy zdecyduje się oddać coś jeszcze tylko udałam się do biura.
- Dziękuję - powiedziałam sama opierając się lekko o przód biurka i przyglądając się temu co zwracało uwagę mego gościa.
Nie zareagowałam w żaden sposób dopóki nie skończył mówić a gdy to się stało uśmiechnęłam się. Szczerze liczyłam że sposób w jaki rozmawialiśmy się nie zmieni, chciałam sama móc być wobec niego szczera.
- Mam wiele różnych twarzy... Tobie wolę pokazywać tą zwyczajną. A pokaż siły... Wiem że nadal uważasz mnie za wampirzyce z krwi i kości, ale nie pije krwi prosto z ludzi... Ani ja, ani moi wychowankowie. To oznacza... Że jakoś musimy to robić inaczej. Gdybyśmy mieli polować na sarny, w lesie dawno zabrakło by zwierzyny. Co więcej myślę że nie zdajesz sobie sprawy jak trudno jest utrzymać wampira w ryzach gdy wmusza się w niego dietę. Nie... Mamy swoich dostawców, przyjeżdżają praktycznie z całego świata. Oficjalnie odbiera je bank krwi w Venandi, nie oficjalnie trafiają do mojego domu. Ale żeby utrzymać tą gromadkę sytą potrzebny jest kapitał. Współpracujemy z kilkoma zagranicznymi firmami... Kilkoma z tego kraju. To plus nasze inne działalności daje nam odpowiednie finanse plus... Odpowiednie zaplecze. Nie wszystkie produkty są dla ludzi. - wyjaśniłam i odeszłam od biurka żeby usiąść na kanapie zakładając nogę na nogę.
- I tak, masz rację że ci ufam. Chociaż, przede wszystkim zależy mi na misji... Chcę Ci coś dać. Tutejsi łowcy nie są zbyt przystosowani do nowych technologi. Ty zamiast z scyzorykiem chodzisz z Glockiem więc może tobie się to bardziej przyda. Słyszałeś kiedyś o nabojach dum dum? - zapytałam i po chwili do biura weszła dziewczyna z metalową tacą. Była wysoką blondynką w okularach, cała jednak jej obecność trwała na tyle krótko, że położyła tace na stoliku i wyszła. Na tacy zaś stała drewniana szkatułka i kilka poukładanych w organizerze kapsułek przypominających srebrny tran. Wzięłam ostrożnie jedną między palce i podałam mojemu towarzyszowi.
- Płynne srebro, używaliśmy już kiedyś czegoś podobnego. Kapsułki są bardzo wrażliwe na uszkodzenia. Pod wpływem wybuchu rozpadają się. Srebrny pocisk oczywiście wyrządza szkody, ale łatwiej się wylizać z jednej czystej rany gdy wystarczy wyjąć jej przyczynę. W sumie... Zaczerpnęliśmy trochę inspiracji z kiedyś znalezionego dziennika łowcy, który sprawdzał jak długo wampir jest w stanie wytrzymać iniekcje z srebrem. - wyjaśniłam nieco się krzywiąc i otworzyłam szkatułkę z poukładanymi nabojami z ponacinanymi kapturami.
- Tak na prawdę... Możemy je robić pod każdy typ broni, nabój napotykając cel rozpada się, a kapsułka w jego środku się rozlewa. - przestawiłam szkatułkę bliżej Brody czekając na jego reakcje.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1249
Data dołączenia : 03/10/2021

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptySob 06 Lis 2021, 22:22

Brodacz widząc jak kobieta siada na kanapie sam... postanowił usiąść po drugiej stronie stolika. Na drugiej z kanap. Usiadł jak i na ławce łokcie na kolanach, nogi w miarę szeroko. Był otwarty.
A jej słowa wydawały się być tylko zaproszeniem do pozostania w tej formie.

Choć musiał przyznać że nie spodziewał się że to wszystko poszło tak daleko. Polowania na wilkołaki są dużo prostrze. Przez wieki rozwoju Ci nauczyli się tylko lepiej zakopywać swój wychodek. Nie generowali sobie dochodów przez kilka firm, z kilku krajów.
Cóż, Klan Ulfhednars jest dość dopasowany do dzisiejszych czasów. A Bractwo Valkyona? Odynie ześlij im wiedzę albo osobiście wbije i ją pięścią do głów

Mimo wszystko gdy mówiła piciu krwi nie wytrzymał z lekkim rozbawieniem spuścił głowę i słuchał. Knut mimo wszystko nie wierzył że wampiry przestały pić krew ludzi z miasta. Bardziej spodziewał się przestali zabijać i jakoś usuwają im wspomnienia. Co w zasadzie nie było złym rozwiązaniem.
Czy dostawcy są uczciwym sposobem? A jakie rozwiązanie jest w tej chwili dobre? Wampir musi pić krew. To znaczy tyle że w ten czy w inny sposób ją dostanie. Knut nie chciał się zastanawiać ilu z jej dostawców ma swoje hodowle ludzi pod krew czy coś w tym stylu.

Jednak uwaga Knuta już chwilę później była niepodzielnie skupiona na Virgo. Tak, Knut też widział że Valkyon i jego gromada chciała z sztyletami iść na strzelaninę. Może i dobrze żę Virgo nie znała sprzętu jaki przywiózł do Venandi. Knut już dawno temu postawił na broń palną i to najlepiej grubego kalibru. Nie kręciło go rzucanie się z nożem na bestie gdy może ściągnąć ją serią z Ckm-u... Zaś w walce w zwarciu szedł z toporem czy mieczem dwuręcznym nie licząc że jego "super zwinność" da mu przewagę jak większość łowców. Walka jest walką. Wygrywa przygotowany.

Virgo była przygotowana. I gdy dostał przed sobą tacę z pociskami przyglądał się im z lekką fascynacją. Jego klan pracował nad czymś podobnym. Tyle że ich pociski miały się rozbijać na osiem równych szpikulców idących w ciało. Zaś płynne srebro? Cóż skraca zasięg działania broni i nie do każdej można jej użyć ale... Ale na bliski dystans można z nią zrobić straszne rzeczy.
Po paru sekundach westchnął i uśmiechnął się szeroko.
-Jesteś fascynującą jednostką Virgo. Prawdziwym Jarlem wśród Karli.- ostatnie słowa zaznaczył wyjątkowo poważnie, pytanie czy Virgo będzie wiedziała co miał na myśli. Knut jednak nie wyglądał jakby zamierzał tą myśl rozwijać w tej chwili. Zaraz jednak wrócił do spokojnego uśmiechu. Nie zamierzał się wymądrzać. Jeśli ona je produkowała to doskonale wiedziała co z nimi można zrobić i jaki mają zasięg.
-Doceniam korzystanie z wiedzy z dowolnych źródeł- rzucił pół poważnie i dla podkreślenia puścił jej oczko.
-Będziemy ich trochę potrzebować...- zaczął mówić i przerwał by spróbować dobrać odpowiednie słowa. W końcu jednak uśmiechnął się wyraźnie się rozluźniając i oparł się o oparcie kanapy.
-Ale powiedz mi Virgo... Szczerze na ile możesz...- co było raczej umiarkowanym doborem słów -Po co Ci w tym wszystkim łowcy?- Spytał wprost. Po paru chwilach jednak kontynuował
-Masz broń która zatrzyma wilkołaka w miejscu po jednym trafieniu, i kapitał by wykupić mały oddział do czyszczenia lasu. W którym miejscu pojawiamy się my? I czemu?- Knut podejrzewał czemu. Ale szczerze? Na ten moment nie był pewien niczego.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptySob 06 Lis 2021, 23:13

Tak tak, wiedziałam jak przyjmował do siebie tą informację o krwi. Niesistotne... W tej opowieści głównie chodziło mi o to żeby uzmysłowić mu jakim wydatkiem finansowym jest utrzymanie wzgórza takim a nie innym. Oczywiście że były łatwiejsze sposoby, tańsze... Ale zwyczajnie po nie nie sięgałam. To co widział w magazynie, nie planowałam aby było pokazem siły bo w większości przypadków, po prostu miało przynieść korzyści materialne. Chociaż z drugiej strony, żyliśmy oboje w takich czasach gdzie pieniądz faktycznie stawał się siłą. Srebrne naboje chociażby też swoje kosztowały czyż nie? Kiedy zaczął przyglądać się co dla niego przygotowałam, mimowolnie się uśmiechnęłam. To było narzędzie... Narzędzie które mogło pomóc w naszym wspólnym problemie chociaż... Mogło mi też zaszkodzić. Dlatego fakt że dzieliłam się nim z Knutem był... Swego rodzaju gestem zaufania. To było fascynujące... Coś tak niepozornego, delikatnego i małego było w stanie zadać nawet mi tak dużo cierpienia. Odwróciłam wzrok od lekko falujących kapsułek dopiero słysząc jego słowa.
- Dziękuję, przyjmę to jako komplement. - odpowiedziałam nieco rozbawiona. Oparłam plecy o tył kanapy i zerknęłam jak idzie chlopcą na dole.
- ilość nie powinna być problemem. Moi ludzie muszą wiedzieć tylko do jakiego rodzaju broni mają ją produkować. - odparłam nie odwracając twarzy od szyby.
Nawet gdy padło kolejne pytanie, przygryzłam lekko dolną wargę i dotknęłam pierścionka na swoim palcu.
- Nie odpuścisz tego prawda? - odparłam i wywróciłam oczami w końcu znajdując swoimi szarymi tęczówkami jego oczy.
- Mogła bym powiedzieć coś banalnego, że ludzi można kupić ale nie lojalności. Ale ja po prostu nie lubię przegrywać... Jesteście... Hmm jak dwa Wilczaki przy moim boku. Wilkołaki to nie jedyne zagrożenie na świecie. Zostałam sama z mojego rodu i już raz zostałam pokonana. Ucierpiało wtedy za dużo ważnych dla mnie osób... To się nie może powtórzyć. Póki inni wierzą że mam was na smyczy, nie będą próbować. Prawdziwy przywódca kieruję się dobrem poddanych, nie przeszkadza mi pogarda własnego gatunku jeśli tylko nie muszę walczyć jednocześnie z wami, nimi i wilkołakami. - Zgoda, to nadal nie była pełna prawda, ale do sentymentów już nie planowałam się przyznawać. I tak czułam się niekomfortowo odkrywając te karty.
- Pomyslalam że wdzięczny za prezent, zgodzisz mi się pomóc w pewnym trochę szalonym pomyślę. - powiedziałam taktycznie zmieniając temat.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1249
Data dołączenia : 03/10/2021

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 07 Lis 2021, 08:57

Jej odpowiedź była... dziwnie realna w brzmieniu. Knut przyznał przed że choć podejrzewał nieco że o to chodziło, nie spodziewał się specjalnie że kobieta powie mu to wprost. Łowcy byli doskonałym straszakiem. Zresztą teraz kiedy zobaczył jej "skromne zaplecze" zaczynał rozumieć że ktoś chciałby przejąć jej teren z więcej powodów niż tylko przerośnięte ego czy nowy teren do polowań.

Tylko czy to wszystko się łowcom opłaca? I jak długo potrwa nim bractwo się rozleniwi bądź przestanie być potrzebne? Cóż Knut nie znał odpowiedzi na te pytania, i co gorsza te które mu się nasuwały zwiastowały burze. Z drugiej strony kobieta wyglądała jakby naprawdę wierzyła w ten dziwaczny balans sił. Knut w środku walczył z myślami. I choć wiedział że słowa o smyczy zostały użyte celowo, jego osobiście nie uraziły. Tak inne wampiry będą nazywać sprawę tylko w ten sposób.
-Doceniam szczerość- odparł krótko i skinął głową z szacunkiem. Choć mogła przysiąc że Knut ma jeszcze wiele do przetrawienia i dzisiaj nie umie bądź nie próbuje tego ukrywać.

Gdy zmieniła temat prawa brew knuta powędrowała w górę a na twarzy wykwitł rozbawiony uśmiech.
-Gdybym wiedział że będą podarki to bym jeszcze chwilę poczekał- rzucił wesoło. Zaraz jednak kontynuował z odrobinkę większą powagą w głosie.
-Rozmawiałem z Valkyonem, zgodził się ze mną że to najlepszy pomysł by utrwalić nasz sojusz. Chciałbym by początkowo był to dosłownie jeden patrol i niech poczta pantoflowa zrobi swoje. Wiem że nie mamy dużo czasu ale doskonale rozumiesz jakie ryzyko niesie połącznie niesprawdzonych jednostek ze sobą.- dodał na końcu i uśmiechnął się smutniej.

Przez chwilę chciał jeszcze coś dodać, odnieść się do łowcy o dziwnym imieniu na H którego nie pamiętał, oraz o jej stracie... Ale nie. Wciskanie się w nieswoje sprawy nie było teraz na miejscu. I nawet jeśli rozważał wyrażenie kondolencji i żalu tak nie jest na to chwila.

By jednak wyrwać się z poważnego tematu klepnął lekko w szkatułkę tak jak wskazuje się na świetny samochód przed sprzedażą
-To dla mnie tak po dwa magazynki 9mm do glocka, do mp5 i z dwa 5.56 mm do M4- zrobił krótką przerwę by uśmiechnąć się wesoło -Mam kilka "scyzoryków"- rzucił równie wesołym glosem.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 07 Lis 2021, 10:06

Straciłam Roderyka już... Dobrych parę miesięcy temu. Najgorsze było to jak szybko radość z tego że znów go widzę została sprowadzona w nieubłagane realia. Nienawidziłam Katheriny... Później całkiem szczerze Haretona. Chwilami... Chyba nawet bardziej od niej, ona zabrała mi wolność i ludzi... Ale to on ostatecznie wywołał walkę którą najdroższa mi osoba przypłaciła życiem. Nienawidziłam go tak bardzo... Że gdybym go znalazła miała bym problem żeby wybrać co sprawi mu więcej bólu. A mimo to... Już od jakiegoś czasu zaczęłam winić też siebie. Gdybym tylko wtedy nie przegrała, gdybym była silniejsza i nie musiał by po mnie przychodzić. Może więc dla Knuta było głupie na jak wiele ustępstw potrafiłam iść by tylko utrzymać sojusz. Ale szczerze... Naprawdę nie mogłam kolejny raz przegrać.
- Jesteśmy sojusznikami... Ale nie najlepszymi przyjaciółmi czyż nie? Wy też macie swoje powody by zgadzać się na sojusz... Wyobraź sobie że tym wszystkim zarządza kto inny. Ktoś, nie do końca wam przychylny... Też chcecie uniknąć walki prawda? - nieco obróciłam sytuację.
Ale czy nie tak było? Nie chodziło przecież żeby zostawać przyjaciółmi ale żeby jedni i drudzy coś z tego mieli. Biorąc pod uwagę jak to łowcy dostawali wiedzę, pomoc z uzbrojeniem, pomoc z patrolami podczas gdy my mieliśmy się na początku odbudować... Nas nadal było mniej. Czasem trudno było mi odpowiadać na argumenty przedstawicieli mojego gatunku tak żeby jednocześnie nie okazać słabości i tego że łowcy są zbędni.
Jego słowa nieco mnie rozweseliły i odciągnęły od tych myśli, wolałam skupić się na pracy która była tu i teraz.
- To dobrze, nie od razu Rzym zbudowano. W tym wypadku, paradoksalnie dla mnie jest to prostsze. Wampiry które szkole są nowe... Nie mają zakorzenionej nienawiści do łowców, czy jakiś przykrych, związanych z nimi wspomnień. Domyślam się że Valkyonowi będzie trudniej wytypować nadających się łowców, ale szczerze się cieszę że chce spróbować. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Na zamówienie jakie złożył zaśmiałam się melodyjnie.
- List do Mikołaja przyjęty, byłeś dość grzeczny w tym roku? - zażartowałam lekko przekrzywiając głowę na bok.
- A tak poważnie... Chciałam cie prosić o coś... Trochę innego. Zrozumiem jeśli odmówisz, ale... Chciała bym żebyś wpadł na nasze treningi. Z wampirów które walczyły ostatni raz z wilkołakami został jeden... Poważnie ucierpiał podczas ostatnich walk. Uczymy młodych podstaw walki i znajomości z różnego rodzaju bronią, ale może skoro szkolisz łowców, nam też byś coś podpowiedział. Gwarantuje że żaden nie gryzie... Przynajmniej się starają. - zakończyłam półżartem i wzięłam srebrną kapsułkę do ręki, obracając ją delikatnie.
- Chcesz je wypróbować?
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1249
Data dołączenia : 03/10/2021

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 07 Lis 2021, 14:01

Knut spojrzał na Virgo podejrzliwym wzrokiem. Ktoś inny? Miała na myśli jakąś miedzynarodową radę wampirów? Czy może coś głębszego?
Czy ją też nawiedzali bogowie?
A może miała kontakt z ciemniejszą stroną?
Albo... Albo...

Myśli kotłowały się w jego głowie jednak żadna z nich nie dotarła na granicę ust i nie wydostała się z brodacza. Nie wiedział jak zadawać ewentualne pytania, wiedział że to zawsze osobiste doznania. Zapewne ktoś inny mógłby inaczej zrozumieć jej słowa. Ale dla Knuta świat nie miał trzech wymiarów. Wszystko było bowiem splecione jeszcze czymś. Cienkimi nićmi losu które niczym pajęcza sieć spowijały świat. I dopiero będąc odpowiednio wyczulonym można było je wyczuć bądź zobaczyć, nie wspominając już o graniu na nich rytmu swojego własnego przeznaczenia...

Ale nie mówił o tym nic, gdy mówiła o braku nienawiści do łowców... Cóż po drugiej stronie było gorzej. Łowcy nie przychodzili z ogłoszeń. Gdy wampir bądź wilkołak kogoś krzywdził wtedy budził się prawdziwy łowca. Trudno oczekiwać by większość z nich z radością porzuciła gniew i ból który napędza ich do działania. Zwłaszcza że Knut wiedział że nie każdy rozwijał się jak on. Większość nie chciała przekuwać gniewu w wiedzę. Jakkolwiek absurdalne to brzmiało
-Myślę że warto jest spróbować. Zaś w przyszłości być może zaaranżować sytuacje gdy obydwie grupy poznają że mogą na siebie liczyć...- zaproponował luźno.
Tak Knut nie postrzegał moralności jak większość ludzi bądź i wampirów. Jeśli kłamstwo miało pomóc wszystkim... czemu więc go nie wykonać?

Gdy spytała o jego "postępowanie" Knut zaśmiał się krótko i uśmiechnął wręcz lubieżnie. -Oj baardzo- Odparł krótko unosząc jedną brew ku górze by zaraz ukazać obydwa rzędy równych białych zębów. Choć kilka z nich było zastąpione srebrnymi, a ich losowe rozłożenie sugerowało że nie była to zabieg kosmetyczny.

No i wtedy zagrzmiał gong. Propozycja Virgo zaskoczyła Knuta niczym rozpędzony pociąg towarowy pędzący na roztańczone przedszkole.
-No i chuj no i cześć- chciał od razu odpowiedzieć. Ale prezencja Virgo oraz cały ich dotychczasowy kontakt powstrzymał go przed bezpośrednimi przekleństwami.
-Łał... to eskalowało szybko- zaśmiał się rozbawiony. Choć musiał przyznać że nie spodziewał się takiej propozycji. Choć z drugiej strony... Wiedział więcej. Ale nie mógł też zdradzać wszystkich szczegółów swojego treningu. Sytuacja była trudna i na ten moment nie wiedział jak się za nią zabrać.
-Jest to ciekawa propozycja...- zaczął i uśmiechnął się lekko. Na Odyna, kogo on oszukiwał. Oczywiście że chciał je spróbować. Nie miał dużo okazji walczyć z wampirami... A trenować z takimi? Cóż Knut był bardziej otwarty na różne rzeczy niż jego pobratymcy. Ale nawet dla niego było to dość zaskakujące.
No i może znacząco utrudnić negocjacje z bractwem. Nie chciał by miał przypiętą plakietkę zdrajcy ludzkości.
Choć czy łowcy nadal są ludźmi?
Co znaczy by być człowiekiem?
Czy ziemia jest płaska?
Czy jeśli stanę na torach i rękami chwycę się drutów to pojadę do przod ja tramwaj?

-Będę potrzebował trochę czasu by dokonać odpowiednich przygotowań... Ale myślę że możęmy spróbować. - odparł z dość dzikim uśmiechem starając się słowami zagłuszyć tłoczące się myśli w głowie.
Kolejne spotkanie z Virgo i kolejne podąża w niespodziewanym kierunku...
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 07 Lis 2021, 15:25

Przytaknęłam ruchem głowy, z jednej strony nie mieliśmy dużo czasu, z drugiej jednak... To była jak gra w szachy, jeśli wykona się niewłaściwy ruch w nie właściwym czasie przegramy. Jego reakcja co do postępowania szczerze mnie rozbawiła, z resztą musiałam przyznać że ogólnie rozmowa z Brodą była dla mnie zwyczajnie przyjemna. Oczywiście nie oczekiwałam innej odpowiedzi niż ta którą otrzymałam.
- A więc nie masz się czym martwić. Prezent trafi do twojego apartamentu, chyba że wolisz sam go odebrać? - odpowiedziałam i pozwoliłam maleńkiej, delikatnej kapsułce sturlać się z mojej dłoni na tace.
Co do mojej propozycji, spodziewał się że będzie ona nieco... Nagła i zbije go z tropu. Chociaż szczerze nie sądziłam że sprawi mu taki mętlik w głowie. Oparłam ramię o tył kanapy i uśmiechnęłam się.
- Lubie zaskakiwać. - odpowiedziałam w pierwszej chwili z uśmiechem, później podeszłam do sprawy bardziej na poważnie.
- Nie oczekuje odpowiedzi już. Nie będę udawać że znam wasze hierarchię, ale zapewne są osoby z którymi chciał byś to pierw obgadać. To nie jest też żaden szantaż... I tak dostarczę broń i amunicję. To zwyczajna, luźna propozycja. Łowcy z bractwa Valkyona poznali mój gatunek praktycznie w każdym calu. Nie zależy mi na poznawaniu sekretów waszego życia chociaż przyznasz ze była by to propozycja fair. Tylko o kilka wskazówek jak walczyć z wilkołakiem. - wyjaśniłam spokojnie chcąc nieco załagodzić burze jego myśli jaką sama wywołałam.
Na jego odpowiedź, lekki kamień spadł mi z serca. Liczyłam się z tym że odmówi, nie był stąd... Bractwo było jego sprawą że względu na gatunek i powiązania z Valkyonem. Ja i moi ludzie nie należeliśmy do żadnego z powyższych.
- Jak to jest... Jesteś rycerzem jak Valkyon? Czy meldujesz się u kogoś? - zapytałam nagle jak by nigdy nic po czym pokręciłam głową.
- Wybacz, to było wścibskie. Ten dupek Jacob przyznał mi się kim jest po miesiącu słuchania o mojej rasie. Chodzi mi o to że jeśli potrzebujesz usprawiedliwienia przed kimś... Możemy pomyśleć nad ceną tych nauk.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1249
Data dołączenia : 03/10/2021

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 07 Lis 2021, 16:53

Apartamentu... W zasadzie brodacz nie spodziewał się że Virgo nie sprawdziła gdzie mieszka i którymi ścieżkami chodzi. To było jej miasto. A każdy mieszkaniec mógł teoretycznie być jej agentem. Zresztą nawet bez tego, wystarczyło kontrolować rynek wynajmowanyh apartamentów, hosteli i mieszkań? Cóż, to delikatne wspomnienie sprawiło żę Knut zdał sobie sprawę w jakiej pozycji się tak naprawdę znajduje.
I w zasadzie nie miał powodów by spodziewać się że będzie inaczej.
-Jeśli przy okazji przyjdziesz mnie odwiedzić, to poproszę do apartamentu- rzucił wesoło i puścił jej oczko. Ale w zasadzie, apartament brzmiał najlepiej. -A jeśli nie to i tak tam najlepiej- dodał po chwili. W końcu nie ma sensu jeździć samochodem ze skrzynią pełną naboi.

-Rozumiem, jest kilka rzeczy które mogę szybko nauczyć Twoich protegowanych. Myślę że przyda się to przy patrolach i późniejszym ataku. Nie martw się będę dla nich delikatny- rzucił z uśmiechem na koniec. Nie planował być, ale też nie chciał zrobić im przeszkolenia Ulfhednars, bo nawet jeśli są wampirami i mają bardziej sprawne ciała to szczerze wątpił by ich psychika wytrzymywała ten poziom zagrożenia i stresu. Łowcy byli przygotowani do walki i tylko przez to stawali się łowcami. Wampirem zaś się ktoś rodził. Cóż będzie musiał ich przetestować. Choć fakt że mają broń palną znacznie zwiększa ich szanse.

Na ostatnie pytanie parsknął. Oczywiście że Virgo nie znała ich zwyczajów, jednak porównanie do rycerzy - nawet jeśli był nim Valky - powodowało u niego jakieś oczywiste skręty kiszek. Mimo tego zachował w miarę poważną twarz.
-Jestem w kontakcie z moim klanem. Ale nie muszę się tłumaczyć ze swoich działań. Mamy inną hierarchię niż tutejsze bractwo. Choć ustępuje jeszcze wprawności Valkyona- Słowo jeszcze było tylko delikatnie i mimowolnie zaakcetnowane. Nie mógł jej przecież powiedzieć raczej o swoich wizjach przed wyruszeniem. Zresztą nie tylko wtedy.
Czuł w trzewiach że był blisko. I czuł że nie przyjechał tutaj sam...

-Z tym "Dupkiem" będę musiał jeszcze porozmawiać w kwestii mojego planu- i po tych słowach wstał i zrobił krok w kierunku szyby by móc spojrzeć na ćwiczących żołnierzy. Trochę zazdrościł jej tego zaplecza. Klan też ćwiczył... Ale cholera bractwo miało swoje dojo w piwnicy czy innej stodole. Nie wojskowy hangar udający magazyn. Złożył ręce za sobą i patrzył w dół, choć tak naprawdę spoglądał gdzieś daleko w przestrzeń, niczym przedwieczny generał spoglądający na odległe pole bitwy.
-Jeśli chcemy uderzyć skutecznie potrzebuję zarówno was jak i ich. Jacob może stawać nam nieco okoniem...- oznajmił płynnie. Wychowany przy wodzie był przyzwyczajony do takich porównań, Virgo nie musiała być. -...znaczy się przeszkodą. Postaram się ruszyć temat po Halloween. Czy mu się to podoba czy nie, potrzebuje go po naszej stronie.- Ostatnie słowa wypowiedział dziwnie chłodno.
Postać Jacoba i jego działania sprawiły że Knut zdołał się już do niego zrazić, mimo że jeszcze nawet nie miał okazji go zobaczyć. Brodacz wiedział że może mu to utrudnić negocjacje toteż i dlatego starał się tłumić te myśli.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 07 Lis 2021, 19:21

Może nie sprawdzałam każdej ścieżki którą chadzał, ale akurat miejsce jego zamieszkania w Venandi było dla mnie dosyć istotne.
- Wystarczyło mnie zaprosić, nie musiałeś szukać pretekstu. Chociaż nie wiem czy zaraz ktoś mi nie zarzuci że cię zaczarowałam - odpowiedziałam rozbawiona.
Na jego obietnice ze będzie delikatny znowu się roześmiałam.
- Uważaj... Jeśli ich nie docenisz to jeszcze rozłożą cie na deskach. Trenują codziennie po zachodzie słońca, normalnie ćwiczą na Wzgórzu... Ale. - przerwałam żeby zerknąć na plac treningowy w dole.
- Może wolisz inne miejsce? - zaproponowałam i odłożyłam srebrną kropelkę którą się bawiłam.
Co do dalszej części rozmowy... Nie zliczę ile razy zasam przeklinałam dzień w którym poznałam Jacoba Parkera, ile razy zdarzyło mi się go obrażać nawet przy nim... Dobrze, zwłaszcza przy nim. A jednak jakoś dziwnie było usłyszeć z ust łowcy słowa który miały podobny wydźwięk. Nie odezwałam się jednak tylko podążyłam spojrzeniem za Knutem gdy wstał. Miałam wrażenie, że mimo że nie poznał jeszcze tego blond pięknisia, zdecydowanie go nie lubił. I nie winilam go! Opowieści o Jacobie biegały po całym mieście, spodziewałam się że w bractwie aż o nim huczy. Chociaż w głosie Knuta była jeszcze... Taka wręcz dzika niechęć, sama nie wiedziałam jak to nazwać.
- To arogancki dupek, z samooceną wywaloną do nieba. - zaczęłam lekko się krzywiąc.
- Ale po za tym, choć nigdy tego nie przyzna... Zależy mu. Poznałam go nie wiedząc kim jest i bardzo mi pomógł. Oczywiście nie wiesz tego ode mnie, ale na Jacoba jest prosty sposób nie lubi jak ludzie widzą w nim kogoś więcej, robi to co uważa za słuszne, ale ludzi... Woli pozostawiać w przekonaniu że jest draniem. Jeśli powiesz mu jak ważne jest to co robisz i że wiesz co robisz... Pójdzie za tobą. - sama nie wiem kiedy ale lekko się uśmiechnęłam.
Cholera... Po naszej ostatniej rozmowie minęło trochę czasu... I chyba szczerze zaczynałam tęsknić za tym durniem. A to nie był dobry czas na wyrażanie tęsknoty. Wstałam i podeszłam do mojego gościa. Chłopcy oddawali ostatnie strzały i zaraz mieli zacząć schodzić z pola.
- Dla takiego wojownika jak tyto pewnie dziecinna zabawa, ale jeśli chcesz spróbować to droga wolna.
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1249
Data dołączenia : 03/10/2021

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 07 Lis 2021, 22:41

Knut uśmiechnął się zaciekawiony propozycją kobiety. W zasadzie nie spodziewał się ze królową wampirzego królestwa można po prostu zaprosić do siebie bez uzbrojonej po zęby gwardii czekającej tuż obok by urwać mu głowę.

Słowach o ćwiczeniach przyjął z uśmiechem. Kilka razy zastanawiał się jak wyglądałoby jego życie gdyby został wampirem. A raczej gdyby się takim urodził.
Czy poświęciłby więcej czasu na trening, czy oddał by się słodkiemu hedonizmowi nie musząc martwić się środkami do przeżycia, czy też własną śmiertelności. Nadal jednak znał swoje umiejętności, nie spodziewał się dużego wyzwania w walce jeden na jeden z przedstawicielami jej gatunku.

Na odpowiedź jej slowom przyjść miała dopiero pora po ostatniej części, gdy stali juz koło siebie patrząc w dół na jej żołnierzy uwijających się w swym treningu. Dopiero po chwili obserwowania zwrócił uwagę na nienaturalnie szybkie ruchy ćwiczących zdradzające ich pochodzenie.

-Wzgorze jest dobre. Będą się czuli pewniej i nikt postronny nie będzie nas podglądał. Poza tym chętnie poznam więcej Twoich włości. - dodal na końcu z przyjaznym uśmiechem choć nadal wzrok miał utkwiony gdzieś w dole.
-Dziękuję, tak zrobię. - odparł krótko. Jeśli faktycznie tak jest... i całość nie była tylko podyktowana jego przerośniętym ego, być może uda się go przekonać.

Jednak po chwili Knut odwrócił się w kierunku Virgo i uśmiechnął się szeroko ukazując zarówno biale jak i srebrne zęby. -To w takim razie... zapraszam do siebie- rzucił wesoło i posłał jej ciepły uśmiech. Trudno było teraz ocenić czy byla to dalej kontynuacja wcześniejszego żartu czy juz nie...
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyPon 08 Lis 2021, 13:11

Oh byłam w stanie to zrozumieć, sama byłam mistrzynią w marzeniach i wyobrażaniu sobie co by było gdyby. Był czas... Gdy wyjątkowo żałowałam że nie urodziłam się człowiekiem. Kiedy spotykałam się z Roderykiem... Dniami marzyłam żeby znaleźć sposób, żeby tylko nie musieć być tym kim byłam. Roderyk był zwykłym przemienionym... To żadna partia dla czystokrwistego, a mimo to... Nigdy wcześniej i nigdy później, z nikim się tak nie czułam. Na łowce się raczej nie nadawałam, może i przez pryzmat tego kim jestem teraz, ale nawet jako czystokrwisty wampir zabijałam tylko jak musiałam. Dla łowcy to po prostu praca.
- W porządku, możesz przyjść kiedy uznasz za słuszne czy kiedy porozmawiasz z resztą. I tak masz nielimitowaną możliwość wejścia. - odpowiedziałam i powoli położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Dziękuję... Naprawdę to doceniam. - dodałam i miałam w zasadzie wrócić na swoje wcześniejsze miejsce kiedy zaprosił mnie do siebie.
Cofnęłam oczywiście rękę ale zostałam na miejscu... Dosyć zaskoczona. Chwilę to ja musiałam przekalkulować kilka spraw, jednak ostatecznie uśmiechnęłam się.
- Teraz to ty mnie zaskoczyłeś, kiedy i o której? Jak już pewnie zauważyłeś słońce nie jest dla mnie problemem. - odpowiedziałam uważnie mu się przypatrując.
Sama zaprosiłam go do siebie, fakt że zrobił teraz to samo był... Intrygujący. Czy powinnam być ostrożna? Zdecydowanie tak. Czy każdy inny odradził by mi ten pomysł? Oj zdecydowanie tak... I ostatnie chyba było najlepiej postawionym pytaniem, zadko kiedy słuchałam się rad innych.
- Zdradzisz mi tajemnice, co takiego chcesz mi pokazać?
Powrót do góry Go down
Jotunbane

Jotunbane

Liczba postów : 125
Punkty aktywności : 1249
Data dołączenia : 03/10/2021

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyWto 09 Lis 2021, 14:04

Jej dotknięcie i jego propozycja splotły się niemalże od razu, i choć wydawało się że obydwie rzeczy działy się osobno, nieświadomie oboje złączyli je w jedno.
Jej reakcja była nieco zabawna choć Knut nie bardzo oczekiwał czegoś konkretnego. Czasem podejmował decyzje w życiu zgodnie z naturalnym rytmem który stara się mniej więcej wyczuwać. I rytm ten podpowiadał ten a nie inny kierunek w tej chwili. Czyżby źle słyszał szepty norn? A może właśnie dobrze.
Okaże się wkrótce

-Kiedy będziesz miała trochę czasu. Bliżej wieczoru, muszę udawać że pracuje- rzucił luźno i uśmiechnął się wesoło.
Zaraz jednak wrócił do odrobinę poważniejszego wyrazu twarzy choć nadal kąciki ust unosiły się nieco co każde słowo.
-Myślę że coś , co i tak wiesz.- uśmiechnął się tajemniczo -Ale nie bój się, nic Ci z mojej strony nie grozi. A jak zapewne wiesz, mieszkam sam i nikogo na dłużej nie wpuszczam- dodał wesoło w odniesieniu do faktu że i tak Virgo ma wszędzie swoich szpiegów.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyWto 09 Lis 2021, 15:56

Może i zabawna, ale szczerze nie spodziewałam się że podchwyci mój żart w ten sposób. Jego mieszkanie było terenem zamkniętym, oczywiście miałam na nie oko, ale znowu nie liczyłam mu gości. To mogła być zasadzka idealna. Dlaczego więc zdecydowałam się powiedzieć tak? Po pierwsze z ciekawości, po drugie... Knut ryzykował tyle samo przychodząc dzisiaj tutaj czy chociaż ostatnim razem. Wchodził w zamkniętą przestrzeń tak naprawdę nie wiedząc w co się pakuję a jedynie dając kredyt zaufania mnie. Że go przyjmę i wypuszczę w jednym kawałku. Z drugiej strony... Moje wampiry pokazały na ile je stać gdy coś mi zagraża, pomijając fakt że sama nie byłam byle przemienioną i sądziłam że w siłowaniu na pieści spokojnie bym z Knutem wygrała. Moje wampiry nie wahały by się próbować mnie odbić, a też wierzyłam że łowcy zapamiętali co działo się gdy ostatnim razem nie było mnie u steru i nie chcą powtórki. Tak więc tak, po tych i kilku innych rozważaniach po prostu się zgodziłam.
- Więc może pojutrze? Moi ludzie powinni się zająć pierwszymi egzemplarzam naboi dla ciebie, a ja mam plany na dzień, wieczorny trening z młodzieżą mogę sobie odpuścić więc przyjechała bym... Powiedzmy prosto z pracy, koło 19? - w zasadzie ten pomysł wydawał mi się najbardziej odpowiedni.
Często tak robiłam jeżdżąc do Jacoba na "spotkania sojuszowe", nikt nie powinien niepotrzebnie pytać, a z drugiej strony będą wypatrywać mojego bezpiecznego powrotu.
Zwłaszcza że jego tajemniczość sprawiła że dostałam lekkiej gęsiej skórki. "Coś co i tak już wiesz", ok w moim życiu było chyba stanowczo za dużo mistycyzmu. Jednak po tych słowach niemal czułam ukłucie srebrną piką którą pozwoliłam się przebić w wizji królowej wróżek. To było... Pouczające, naprawdę sporo zrozumiałam wtedy... Z drugiej strony bolesne. Tak to była tylko wizja, nic mi się nie stało... Ale bolało... Wtedy w tym śnie walczyłam z taką desperacją, jak by to wszystko było naprawdę. Z tych przemyśleń wyrwały mnie jego słowa na które się lekko uśmiechnęłam przykładając palce do ust jak by się nad czymś zastanawiając.
- Ani tobie z mojej. - odparłam zaczepnie i tym razem to ja puściłam mu oczko.
- Mam nadzieję że wycieczka była dla ciebie udana, sama mam jeszcze dwa magazyny do odwiedzenia zanim wreszcie wrócę do domu i wezmę gorącą kompiel, więc jeśli nie masz nic przeciwko... Odprowadzę cię. - zaproponowałam i ruszyłam do drzwi.
Oczywiście gdy je otworzyłam dźwięki znów stały się głośniejsze. Chociaż samych strzałów było już zdecydowanie niewiele. Odprowadziłam mojego gościa prawie pod same drzwi, gdy zaczęliśmy się do nich zbliżać wampir który wcześniej zabierał Brodzie broń wyszedł nam na przeciw zasłonił nas tak żeby elegancko ubrany mężczyzna stojący z drugim ochroniarzem przy drzwiach nie widział jak podaje łowcy jego broń. Po czym szepnął mi coś na ucho.
- Muszę cię tu zostawić, ale Adrien cię odprowadzi. Do zobaczenia. - szepnęłam opierając się dłonią o ramię Knuta po czym od razu poszłam do nowoprzybyłego gościa.
- Bonjour Seigneur Allart, je ne t'attendais pas si tôt. - powiedziałam melodyjnie i uśmiechnęłam się do mężczyzny.
Po jakiejś chwili tylko spojrzałam ukratkiem jak mój wampir wypuszcza Knuta za dźwiękoszczelne drzwi.

Z.T.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 12 Mar 2023, 00:55

Powinien dopytać, co miała na myśli, wspominając o tych "specyficznych właściwościach" przyniesionej przez nią próbki, jednakże nic nie odpowiedział. Skrzywił się, gdy zdradziła, co ją spotkało i przemilczał temat, przenosząc spojrzenie na obiekty przesuwające się za oknem. Kilka tygodni z przebitym na wylot ciałem... Nie wyobrażał sobie nawet, jak bardzo musiała wtedy cierpieć. To, co go spotkało było niczym w porównaniu z tym, co ona przeżyła. Aż... poczuł wstyd, że w ogóle zawracał jej głowę tak... błahą sprawą. Zastanawiał się przez moment, czy może nie powinien poprosić Virgo, aby go tutaj wysadziła i zapomniała o całym tym zamieszaniu, które spowodował. Był jednak świadom tego, że mogło być już zdecydowanie za późno na odwrót. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak mocno zareagowała, gdy skończył opowiadać o ataku sprzed pół roku.
Odetchnął cicho z ulgą, gdy powiedziała, że łowcy byli jak ludzie i mogli bez problemu umrzeć od poważniejszych ran. Wyszarpanego kawałka boku z żebrami na wierzchu raczej, by nie przeżyli.
- To tylko głupia myśl, że jeśli ktoś mógłby próbować połączyć wilkołaka z wampirem, to mógłby pokusić się jeszcze o dodanie odrobiny łowcy. Miałby wtedy cały komplet w jednym - odpowiedział bez ogródek, bo była to tylko niedorzeczna myśl. Nieudany dowcip, przez który mógłby zostać co najwyżej wyśmiany przez wampirzycę, ale nic więcej. Sam się przecież z tego w duchu śmiał.
- Wybacz, kiepski dowcip - westchnął, odrobinę spokojniejszy, choć z drugiej strony nadal nie do końca przekonany. Jeśli wampiry potrafiły przeżyć niewolę, będąc przebitymi czymś na wylot i ten wilkołak miałby coś wspólnego z tego rodzaju krwiopijcami... Jednooki widział marne szanse na pozbycie się tej abominacji, nie mówiąc już o własnym przeżyciu tego starcia. Z dwoma sprawnymi rękami i pomocą ze strony Karan się to nie udało i ledwo przeżył, a teraz zamierzał przecież stawić mu czoła w pojedynkę i w dodatku bez jednej kończyny. Równie dobrze mógł położyć się na torach i czekać na pociąg...
Milczał przez resztę drogi, mocno podupadając na pewności siebie. Przed poznaniem Leah, nie myślał o tym, co będzie robił, gdy uda mu się wygrać to starcie, ale przynajmniej choć trochę wierzył w swoje szanse na przeżycie i wygraną. W tej chwili... narodziło się w nim przekonanie, że nie miałby najmniejszych szans z tym potworem, nawet gdyby rzucił się na niego z całym stadem z Fostern i Augustem na czele. Leah... będzie musiała mu wybaczyć, że nie był w stanie choćby spróbować zrealizować swoich planów na przyszłość. Nie zamierzał się jednak poddać i zrezygnować ze swojej zemsty. Obiecał to przecież Karan, gdy gasły w jej oczach ostatnie iskry życia. Jeśli będzie miał zginąć... To przynajmniej umrze z honorem i dumnie uniesioną głową, starając się w walce zabrać ze sobą do Piekła tego potwora.
Zszedł na ziemię, uwalniając się z tych rozmyślań, gdy zaparkowali. Od razu odpiął pas, gdy zgasiła silnik i wydrapał się z auta, zerkając tylko kątem oka w stronę tych dwóch mężczyzn, którzy do niego podeszli. Gdy tu dojeżdżali... nawet nie myślał o tym, że mógłby spotkać jednego ze swoich byłych pracodawców. Było już za późno, by ktokolwiek z normalnych ludzi pracował jeszcze w jednym z tych magazynów. Choć... to też mogły być tylko pozory, prawda? Skoro on pracował w niejednym z nich na kamerach, jako stróż i nie wiedział o znajdującym się pod nosem, tajnym laboratorium...
Nie dziwiło go, że mężczyźni go ignorowali, w końcu była tutaj jedna z najważniejszych osób w mieście. Bez sensu było próbować w jakikolwiek sposób zaznaczyć swoją obecność, bo tylko napytałby tym sobie biedy. Najrozsądniej było więc stać się po prostu cieniem wampirzycy, choć oczywiście nie dosłownie, bo nadal doskonale pamiętał, jak niepokojąco zachowywał się jej cień w biurze i jaki strach go wtedy ogarnął, gdy zaczęły się z niego wydobywać mroczne szepty. Bez słowa podążył za nią, we wskazanym przez strażników kierunku, aż znaleźli się wewnątrz magazynu.
Zaburczał cicho, z niezadowoleniem, gdy w środku praktycznie oślepiło go strasznie jasne światło, którego nawet dłonią nie zdołał przesłonić na tyle, by nie raziło go aż tak po oku. Skrzywił się, przecierając oko, przez moment oślepiony, a po tym poszedł dalej za Virgo, mrużąc oko i powoli, stopniowo przyzwyczajając się do tego intensywnego światła. Był spięty i nie czuł się zbyt komfortowo, przechodząc obok kolejnych pomieszczeń znajdujących się w tym magazynie, nawet pomimo bliskiej obecności Virgo. Znów instynkt nakazywał mu brać nogi za pas, a dodatkowo zaczęły go atakować wspomnienia z pobytu w szpitalu po ataku. Ta sterylna biel i charakterystyczny zapach medykamentów i środków do dezynfekcji, działały na niego drażniąco. Nie przepadał za szpitalami i lekarzami. Niestety jedyne co mógł w tej sytuacji zrobić, to zacisnąć zęby i mieć nadzieję, że był to tylko fałszywy trop i nie zostaną tutaj zbyt długo. Miał naprawdę złe przeczucia. Szczególnie gdy weszli do gabinetu mężczyzny, który miał tym wszystkim zarządzać i gdy wyczuł unoszącą się w tym pomieszczeniu napiętą atmosferę.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 12 Mar 2023, 09:15

To co spotkało ją podczas niewoli... Było trudne... Minął już ponad rok ale i tak unikała z tego powodu pewnych miejsc jak by wspomnienia tam ożywały bardziej. Jednak... Gdyby miała wybór, wróciła by do tej przeklętej ściany i modliła by Roderyk nigdy po nią nie przyszedł. Nie uważała więc że to co przeżyła było w jakikolwiek sposób gorsze czy lepsze od tego co spotkało Rivera. Ona straciła wtedy miłość swojego życia, on stracił i żonę i dziecko. Nie wyobrażała sobie nawet jak wielki to musiał być cios. Żadne więzienia czy tortury nie mogły się z tym równać. Jej reakcja na to co spotkało mężczyznę była chyba tym bardziej zrozumiała. Jeśli faktycznie mężczyzna którego podejrzewała robił coś podobnego... To musiała temu zapobiec, nie chciała żeby wydarzenia sprzed roku się powtórzyły. Czy ona sama przeżyła by odrywanie kawałków mięsa? Nie był to zbyt przyjemny pomysł... To na pewno ale tak... Istniała taka możliwość że rzeczywiście mogła by to przeżyć jeśli szybko po tym otrzymała by opiekę i dostęp do, w ich przypadku, życiodajnej krwi. A jeśli Robert wypuścił swojego zwierzaka na próbę? Faktycznie mógł zapewnić mu taką pomoc. Jego słowa... Nie uśmiechnęła się, nie zaśmiała ale też w żaden sposób go nie wyśmiała czy nie wytknęła braku powagi przy obecnej sytuacji. Wychowała... Nadal wychowywała ogromne ilości przemienionych wampirów. Każdy z nich był wcześniej człowiekiem i o prawdziwej nocy wiedział dosłownie tyle że było ciemniej niż za dnia. Większość podobnych teorii wynikała z niewiedzy, zapewne jak wtym przypadku.
- Ja mam po prostu słabe poczucie humoru. - odpowiedziała jedynie... Chyba trochę bardziej dla otuchy Rivera i zaparkowała.
Co do pozbycia się samej bestii, sama Vi nie widziała większego problemu. Walczyła już z wilkołakami i innymi wampirami, walczyła z łowcami którzy byli potężniejsi niż obie wcześniejsze rasy i żyła... Wiele straciła ale wciąż żyła, ciągle idąc na przód i stając się coraz silniejszą. Jedyne co ją poważnie martwiło... To jeżeli stwor miał coś wspólnego z krwią jaką miał Robert, tylko ona wiedziała do kogo ona należała. I nie napawało ją to optymizmem. Nie pomyślała że szpitalna przestrzeń może mieć negatywny wpływ na Rivera, w zasadzie im bliżej była biura myślała tylko o konfrontacji jaka ich czekała... Nigdy nie lubiła tego szczura. Nie wstał nawet gdy weszli, a powitanie... Jeśli w ogóle można je tak nazwać, było już samo w sobie dość drażniące. Miała ochotę wyłupić mu oczy za samo to, chociaż pewnie było by to zdecydowanie zbyt lekkomyślne z jej strony. W sumie dobrze że zdawała sobie z tego sprawę. Zignorowała więc "przywitanie" i poczekała aż blondyn zamknie drzwi po wejściu wszystkich do środka. Sam z resztą się o nie od razu oparł jak by był zatrudnioną ochrona w loży VIP i dostał polecenie nikogo nie wpuszczać. Tyle że w tym przypadku, zdecydowanie miał nikogo nie wypuszczać.
- Co tym razem? Masz zamiar oddać kolejne części laboratoria jakimś małolatą? A może twoim ulubionym pieseczkom z bractwa? - zapytał bez ogródek i rozłożył ręce po boku pleców kanapy. Pan i władca... Naprawdę za dużo czasu spędził z ojcem, powinna była go nauczyć szacunku do swojej osoby już dawno temu.
- River... Proszę usiądź. - odpowiedziała tak spokojnie jak tylko potrafiła chociaż padające w pokoju cienie zdawały się znów przyciemniać.
Wskazała mężczyźnie miejsce naprzeciwko Roberta, sama spacerując wzdłuż pleców kanapy za starym wampirem. Ten przechylił lekko głowę żeby mieć ją na oku zupełnie ignorując jednookiego. Włosy miał szare... Jasne, niemal białe. Gdyby był człowiekiem, mógł by podchodzić pod może 70lat. Jednak skoro był wampirem, trudno było to oszacować.
- Powiedz mi Robercie, znasz tego mężczyznę? - zapytała nadal starając się zachować spokój.
Wampir wywrócił oczami i skierował chłodno niebieskie oczy w stronę samego Rivera. Jeśli faktycznie go poznał, to nijak nie dał tego po sobie poznać, jego twarz wyrażała jedynie znudzenie i irytację.
- Nie. - paradoksalnie była pewna że właśnie to odpowie.
Nie ważne jaka była prawda, nigdy nie odpowiedział by inaczej.
- Nie baw się ze mną w kotka i myszkę... Żaden z ciebie kot, a ze mnie żadna mysz. Mów o co chodzi i nie marnuj mojego czasu. - paradoksalnie w tym momencie to nie ona zareagowała w jakikolwiek sposób tylko blondyn przy drzwiach który aż złożył ręce na piersi mrucząc pod nosem "dupek".
- Wybacz River... Ale powiedz jeszcze raz jak wyglądał wilkołak który zaatakował ciebie i twoją żonę. Wyobraź sobie Robercie, że dziwnym trafem ten atak nie został uwzględniony w żadnym raporcie policyjnym. - mówiła nadal spokojnie chociaż była niemal pewna, że siedzący przed nią mężczyzna miał z tym coś wspólnego.
Jego twarz była oczywiście spokojna i znów spojrzał na Rivera jednak schował ręce do kieszeni swoich garniturowych spodni zamiast pozostawiać ich w pełni rozwartych na kanapie. Dlatego też przechodząc się za kanapą zatrzymała się za nim i oparła się o plecy mebla. Skinęła lekko głową aby zachęcić Rivera do mowinia.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 12 Mar 2023, 10:39

Nie zależało mu na rozbawieniu jej i rozluźnieniu atmosfery, zwłaszcza że była to tylko przelotna, niedorzeczna myśl, jak jedna z tych, gdy się człowiek zastanawia czy nie rzucić wszystkiego w diabły i wyjechać w góry, choć doskonale wie, że to nigdy nie nastąpi. Z tego powodu... tym razem rzeczywiście się zdenerwowanie opuściło go nieco bardziej, po jej odpowiedzi. Skoro nie wywiązała się żadna dyskusja z powodu jego wyssanych z palca myśli, to znaczyło, że niemożliwe było stworzenie takiej potrójnej krzyżówki, prawda? Odetchnął głęboko, siedząc na fotelu lekko spokojniejszy niż chwilę temu. Oderwał spojrzenie od obrazów przewijających się za oknem, by na moment spojrzeć na wampirzycę.
- Dziękuję - powiedział ze szczerą wdzięcznością, choć darował sobie wyjaśnienie, za co tak właściwie dziękował. Praktycznie nie miał jeszcze za co, ale w tym momencie, chodziło mu wyłącznie o to subtelne wsparcie z jej strony. Zabawne... praktycznie w ogóle jej nie znał i nie powinien tracić czujności, skoro ze względu na rasę powinni być naturalnymi wrogami, a mimo to odkąd wyszli z biura, nie czuł, by z jej strony mogło mu coś grozić. Oczywiście, była niebezpieczna, to bez dwóch zdań, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jaki ogarnął go pierwotny strach, nim wyszli z klubu, wszystkie wilkołaki z Fostern, które spotkał na swojej drodze, ostrzegały go przed wampirami, jednak przy Virgo naprawdę czuł się spokojny. Być może go omamiła i to wszystko, to był tylko podstęp, by się go pozbyć w jakiś humanitarny sposób i bez świadków, albo dostarczyć swoim doktorkom z laboratorium nowego królika doświadczalnego. Jednakże równie dobrze mogło się okazać, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Czy miałby do niej żal, gdyby postanowiła go zabić? Nie był pewien, skoro chciała jedynie chronić mieszkańców Venandi i samo miasto przed niebezpieczeństwem i zburzeniem tego, w czego zbudowanie włożyła tyle czasu i wysiłku.
Cały jego wcześniejszy spokój szlag trafił, gdy tylko weszli do magazynu. Mimo że Virgo nadal była praktycznie obok, znów był spięty i poddenerwowany. Rozglądał się subtelnie dookoła, czując się jak szczur zamknięty w szklanej klatce, niby widział ogrom miejsca i ewentualne drogi ucieczki, ale nie miał takiej możliwości, bo przecież był uwięziony w przezroczystej pułapce. Nigdy nie miał problemów z klaustrofobią, tutaj przez to jasne światło i przeszklone ściany nie było możliwości, by w ogóle ta fobia u kogoś wystąpiła, a mimo to, gdy tylko stąd wyjdzie, miał zamiar kilka najbliższych godzin spędzić na świeżym powietrzu i względnie otwartej przestrzeni. Oczywiście tyle, na ile pozwalało przebywanie w betonowej dżungli.
Gdy po wejściu do biura drzwi za nimi zostały zamknięte i jeszcze zagrodzone przez blond strażnika ani trochę nie pomogło jednookiemu pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia, które trzymało go za gardło. Zjeżył się lekko, spojrzeniem omiatając postać mężczyzny, po czym przeniósł wzrok na resztę pomieszczenia i siwego doktorka. Nabrał głęboko w płuca powietrza, by wziąć się w garść, choć w tym miejscu nie był to najlepszy pomysł, bo od wszechobecnego w magazynie zapachu go jedynie lekko zemdliło i zakręciło w głowie. Był dużo ostrożniejszy, niż do tej pory, zbliżył się powoli do Virgo, starając się mieć wszelkie zagrożenia względnie na oku. Nie odzywał się, było mu to o tyle na rękę, że mógł się skupić na uspokojeniu myśli i kulącej się z przerażenia, przyciśniętej do ściany i szczerzącej ostrzegawczo kły bestii w jego duszy. Postanowił myśleć pozytywnie, głównie o tym, że będzie musiał być w pełni sił, by za kilka dni jak najlepiej dopingować Leah, by bez najmniejszego problemu udało jej się wbić Flyna w ziemię.
Zerknął na Virgo, gdy usłyszał swoje imię i kiwnął lekko głową, by po chwili posłusznie zająć wskazane przez nią miejsce. Miał teraz możliwość przyjrzeć się uważnie mężczyźnie siedzącemu naprzeciwko. Zmrużył lekko oko i przekrzywił głowę. Nie był pewien, ale... chyba już gdzieś go widział, na pewno nie pamiętał, gdzie mógłby spotkać tego starca. Choć może to przez to, jak był ubrany, wydawało mu się, że już go gdzieś widział. Wszelkiego rodzaju profesorowie i lekarze, a nawet szaleni naukowcy praktycznie w większości przypadków zawsze wyglądali tak samo. Jak przez mgłę pamiętał podstarzałego lekarza w okularach, który, gdy tylko się ocknął, przekazał mu informację o tym, że choć się starali, dziecka nie udało się uratować... Praktycznie... nie miał żadnych wspomnień ze szpitala, choć powinien coś pamiętać, bo według dokumentacji, którą dostał po wypisie, spędził tam kilka tygodni.
Zamrugał, kilka razy, odsuwając od siebie te wspomnienia i skupił myśli na tym, co tu i teraz. Zaczął spokojnym, pełnym powagi tonem opisywać tamtego wilkołaka. To, że był naprawdę wielki, miał długą, gęstą, czarną sierść, czerwone jak krew oczy i... o tym z jak poważnymi obrażeniami i zwisającymi kawałkami ciała zdołał uciec, jakby nigdy nic, jakby tylko obok nich przebiegał, podczas nocnej przebieżki. Nie zdradził się jednak z tym, że sam był dość sporym wilkiem, a mimo to tamten był jeszcze większy. Albo po prostu się taki wydawał przez to grube futro. Nie mniej... Jeśli on miałby na dwóch łapach pewnie ze dwa metry, tamten mógłby mieć coś koło dwóch i pół. Darował sobie aż tak dokładne informacje. Nie chciał robić problemów Virgo, że nie tylko postanowiła przyprowadzić tutaj wilkołaka, ale również chciała z jego powodu robić jakieś wyrzuty "poczciwemu" doktorkowi.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 12 Mar 2023, 11:56

Darowała mu wykład na temat dlaczego nie można było być "pół łowcą", kto wie... Może kiedyś przyjdzie moment gdy siądą i zapyta o to, a ona opowie mu kim są łowcy. Może tak, a może nie. Na tą chwilę pozwoliła żeby zapanowała chwila ciszy. Nawet na jego dziękuję nie odpowiedziała, chociaż uważała ze nie zasługuje na żadne podziękowania. Jeśli nie miała racji, to mu nie pomoże... Jeśli miała rację... to częściowo była winna tego co spotkało jednookiego. W końcu stworzenie które ich napadło wyszło z jej laboratorium, spod ręki jej zarządcy. Teraz jednak chciała się uspokoić i zebrać myśli przed konfrontacją jaka ich czekała. Gdy byli już w gabinecie, widziała że River się denerwuje. Na tą chwilę jednak nie mogła nic zrobić by poczuł się bardziej komfortowo. Nie mogła się rozkliwiać nad nim gdy rozmawiała w obecności innych wampirów. Dla nich zawsze musiała uchodzić za silną i bezwzględną. Większość jej życia to była ciągła gra, zmieniała się tylko w zależności od tego z kim rozmawiała. Gdy była z swoimi zarządcami musiała okazywać siłę, gdy była z przemienionymi musieli czuć się przy niej bezpiecznie, przy łowcach dla zachowania pozorów musiała być dużo łagodniejsza niż zazwyczaj. Na palcach jednej ręki mogła wyliczyć osoby przy których... Była sobą. Zapewne gdyby River oznajmił swoje spostrzeżenia w stadzie, na pewno uznali by że dał się omamić i wpadł w jej sidła. Zapewne na miejscu Augusta stwierdziła by to samo. Doceniła tm bardziej że usiadł i rzetelnie zaczął opowiadać, dzięki czemu ona mogła skupić się na siedzącym przed nią wampirem. Z pozoru słuchał spokojnie, chyba nawet starał się wydawać znudzonym. Ale ona widziała zdecydowanie więcej... Jak co jakiś czas poprawia się, zupełnie jak by było mu niewygodnie. Jak jego oddech nieznacznie przyspiesza, jak na karku pojawiają się delikatne krople potu. Nie zdarzyła nawet zapytać gdy River skończył.
- Brednie... - warknął wyjątkowo zirytowany wampir patrząc prosto na Rivera.
- Coś takiego nie ma prawa istnieć. Naprawdę, z powodu jakiś wyssanych z palca bajek zatrzymujesz mnie tutaj?- widziała że pozostała dwójka spoglądała to na mnie to na Roberta. Blondyn w drzwiach przyglądał się za to siedzącemu na kanapie Riverowi jak by sprawdzając jego reakcje.
- Dlaczego miał by kłamać? Nie wiesz po co do mnie przyszedł. - odpowiedziała spokojnie.
- Jesteś naiwna jak dziecko. Pomyślałaś że może być ze sfory w Fostern? Kłamie żeby się do ciebie zbliżyć i donieść Augustowi? A może nawet zabić gdy stracisz czujność? - spojrzałam na Rivera srebrnymi oczami jak bym mogła w ten sposób naprawdę odczytać jego myśli.
- Możesz mieć rację... Nie wykluczam tego. - przyznała szczerze nie odrywając wzroku od jednookiego.
- Ale nie wspominałam Ci jakiej jest rasy. Sam River też nic o tym nie wspomniał. Czyli jednak się znacie? - zapytała spokojnie i na moment zapanowała cisza.
- Nie... Ja... Człowiek nie mógł przecież tak pokaleczyć bestii jaką opisuje. - teraz wyraźnie mężczyzna zrobił się nerwowy.
- Yhmm tylko dlaczego uważasz że to właśnie River tak go uzadził? Równie dobrze mógł napaść na niego w takim stanie... Coś dużo wyciągnąłeś z samego opisu tej "zmyślonej" besti. - odpowiedziała kolejny raz spokojnie, a pozostałe dwa wampiry spojrzały w swoją stronę spotykając się spojrzeniami jak by bezgłośnie mogli sobie przekazać "czyli jednak".
- Ciągniesz mnie za słówka... Żaden człowiek nie przeżył by spotkania z czymś takim. - warknął coraz bardziej... Wystraszony? Wściekły?
- Wiesz ze tylko się pogrążasz, myszko? - zapytała jedynie i wzruszyła lekko ramionami.
Ewidentnie stracił opanowanie, jedno dłoń zacisnęła się na czymś co trzymał w kieszeni wstał z wampirzą prędkością, zwykły człowiek pewnie zdarzył by ledwie mrugnać ale... W pokoju nie było zwykłych ludzi. W kieszeni miał nieduży składany nożyk powlekany srebrną warstwą. Obrócił się żeby zaatakować wampirzyce stojącą za sobą jednak nóż zatrzymał się kilka centymetrów od jej szyi. Jego ciało lekko drżało jak by walcząc z olbrzymim wysiłkiem podczas gdy ona wpatrywała się swoimi srebrnymi oczami prosto w niego, zupełnie niewzruszona.
Wyższy mężczyzna zdążył podskoczyć do nich i wyjąć nóż z ręki staruszka która wciąż pozostała wyciągnięta jak by coś w niej było.
- Victor... Gratuluję, właśnie zostałeś nowym zarządcą tego magazynu. Weź ze sobą Borysa i sprawdźcie co u reszty personelu. Przedstaw się i upewnij żeby każdy który współpracował z Robertem z własnej woli, nie za sprawą dominacji został odpowiednio nagrodzony i nigdy więcej nie pokazał mi się na oczy. - wciąż mówiła spokojnie, tym razem kierując słowa do blondyna, w zasadzie... Była dużo spokojniejsza niż chwilę temu.
Przynajmniej... Nie miała więcej złudzeń.
- Nie możesz... Zniszczysz wszystko na co pracował Lawrence. Zbeszcześciłaś jego dziedzictwo, splugawiłaś ród związując się z tamtym przybłędą, a gdy udało mu się zdechnąć i mogłaś oddać wszystko prawowitemu władcy zagarnełaś wszystko dla siebie kurwiąc się przed łowcami. - zignorowała to, było do przewidzenia o co miał do niej żal.
Skłamała by też gdyby stwierdziła że jego słowa jej nie bolą... Ale jakie to miało teraz znaczenie.
- Na kolana, nie odzywaj się i nie mów póki ci nie pozwolę. - rozkazała jedynie i przestała w ogóle na niego patrzeć.
Walczył, jego ciało drżało i dyszał jak by coś go od środka dusiło ale ostatecznie wylądował na podłodze, na kolanach. Blondyn - Victor jedynie skłonił się jeszcze raz przed nią i zabrał swojego towarzysza wychodząc.
Więc zostali w trójkę sami.
- Pytaj o co chcesz... Dopilnuje by mówił prawdę. - szepnęła jedynie do Rivera nawet nie patrząc na tego zawszonego kłamce. Podeszła jedynie do barku z tyłu i nalała sobie odrobinę Whisky które od razu wypiła.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 12 Mar 2023, 13:00

Nie starał się kłócić, gdy starzec zarzucił mu kłamstwo. To była jawna próba prowokacji, skoro jego reakcja była natychmiastowa, gdy tylko jednooki skończył mówić. Nawet jeśli niemożliwym było uzyskanie skrzyżowania wampira z wilkołakiem i tamten nie miał żadnego związku z tą specyficzną krwią, wydawało mu się, że gdyby ten doktorek rzeczywiście był niewinny, mimo wszystko najpierw zastanowiłby się nad tym, co właśnie usłyszał. Podsumowałby całą swoją wiedzę w tym temacie, by po chwili spokojnie odpowiedzieć, że takie coś nie mogło istnieć. A ten tu zareagował od razu jak tylko, jednooki zamknął usta i to jeszcze w takim tonem, jakby starał się ich wszystkich zagłuszyć, gdyby próbowali dyskutować.
Nie mniej, gdy został oskarżony o powiązania ze stadem Augusta, już był gotów się tłumaczyć i przyznać im, że według niego August nie powinien być przywódcą, dałby się złapać w pułapkę tego wampira, zapominając, że przecież nie wspominał, jakiej jest rasy. Na szczęście nie dostał szansy, by odpowiedzieć, bo Virgo natychmiast odpowiedziała. Może niezbyt pozytywnie, skoro brała pod uwagę, że wilk mógłby próbować ją oszukać, jednak... sam nie był pewny, czy wampirzyca jest z nim szczera i w pewnym momencie nie postanowi mu w jakiś sposób zaszkodzić.
Spojrzał na nią zaskoczony, wręcz pod wrażeniem, że mimo tak nerwowej sytuacji potrafiła chłodno myśleć i jeszcze wyłapać takie z pozoru mało znaczące szczegóły, o których on za sprawą zdenerwowania całkowicie zapomniał.
Nie wtrącał się do tej dyskusji, swoją rolę w końcu już odegrał. Kiedy zauważył, jak doktorek się spiął, zaciskając na czymś dłoń w kieszeni, jego oko błysnęło intensywnie złotym kolorem. Nawet wstał, chcąc zareagować i rzucić się w stronę stanowiącego zagrożenie dla wampirzycy starca, jednak... Był zdecydowanie za wolny. Ledwo podniósł się z miejsca, a sytuacja była już opanowana. Zamrugał kilka razy zdumiony, próbując pojąć, co się właściwie stało i stanął swobodniej na nogach, już nie tak, jakby próbował rzucić się w ich stronę. To jak szybko się wszystko zadziało na jego oku... To było naprawdę niesamowite. Jakim cudem inne wilkołaki były w stanie na równi walczyć z wampirami, skoro one poruszały się tak szybko?
Nie siadał już, wolał... pozostać czujnym, gdyby znowu coś miało się wydarzyć. Zawarczał cicho pod nosem, gdy pokonany wampir zaczął rzucać obelgami w stronę kobiety. Wielki krwiopijca się znalazł, który nie ma za grosz szacunku nie tylko do swojej przełożonej, ale przede wszystkim kobiety. Podziwiał Virgo, że potrafiła przyjąć na siebie jego słowa tak beznamiętnie, choć nie były to wcale przyjemne słowa. Odetchnął głęboko by opanować swój gniew i nie warknąć na starca, że kobiecie należałaby się, choć odrobina szacunku. To nie była jego sprawa, nie powinien się wtrącać. Poza tym... był pewien, że w razie potrzeby Virgo doskonale sama by sobie poradziła
Przeszedł powoli przez gabinet, by móc stanąć naprzeciw tego mężczyzny, przez którego spotkało go w życiu Piekło. Wbił w niego swoje dzikie spojrzenie. Cała masa pytań zalała jego myśli, nie wiedział, od czego powinien zacząć. Niby do tej pory najważniejsze było dla niego tylko to, by odnaleźć tego potwora, jednakże przez to, co się dzisiaj wydarzyło... Tych ważnych pytań pojawiło się znacznie więcej.
- Czym to coś jest i dlaczego w ogóle powstał? - zapytał w pierwszej kolejności, próbując trzymać nerwy na wodzy i zachować względny spokój.
- Gdzie on jest? Czemu opuścił laboratorium?
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1364
Punkty aktywności : 4474
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 12 Mar 2023, 14:27

Nie mogła być do końca pewna intencji Rivera, nie okłamał jej co prawda w sprawie ataku i swojej rasy, prawda. Nie znaczyło to jednak że gdy dostanie to czego szukał to jej w żaden sposób nie zaszkodzi. Przyznał się w końcu że był w Fostern, znał matkę Dylana prawda? Nie mogła mieć więc pewności czy nie ma zupełnie żadnych powiązań z Augustem. To po prostu nie miało w tej chwili znaczenia. Nie będzie miało znaczenia gdy zabije Augusta i zakończy tą przeklętą wojnę tak jak powinna już jakiś czas temu. W każdym razie w tej chwili ich cele się pokrywały. A Robert... Wpadł w zastawioną pułapkę. To było wręcz interesujące jak przy stresie i nerwach zapomina się o tym czego powinno się nie wiedzieć. Zwłaszcza przy szybkiej wymianie zdań. Ale musiała przyznać... Nie spodziewała się ze gnojek się na nią rzuci, na szczęście zareagowała w porę. Gdy wampiry wyszły oparła się tyłem o blat barku żeby widzieć rozmawiających przy kanapie. Nie planowała się wtrącać bardziej niż było to potrzebne, była to winna Riverowi.
Wampir splunął na podłogę gdy tylko River przedstawił swoje pytania a Vi pokręciła głową odstawiając pustą szklaneczkę po alkoholu.
- I kto zachowuje się jak dziecko, przecież wiesz że i tak wszystko powiesz. Chcesz zgrywać bohatera? Skazańca? - rzuciła kręcąc lekko głową.
- Mów... - ponagliła a on spojrzał na nią z taką nienawiścią że jego oczy zabarwiły się na czerwono.
- Przez nią... Szukasz winnych? To wszystko jej wina. Ród Tenebris wywodzi się od pierwszych wampirów... Był potęgą! A co ty z nim zrobiłaś?! Dziwka ludzi... Dziwka przemienionych i Dziwka łowców. Gdyby Lawrence tu był... - warczał ale tego już nie wytrzymała.
- Ale go nie ma. Odpowiadaj na zadane pytania. - próbowała zachowywać spokój chociaż zacisnęła ręce na blacie.
Mężczyzna zadrżał jak by chciał wywinąć się od odpowiedzi ale ostatecznie spojrzał na Rivera mówiąc przez zęby.
- Jest taki jak ty... W części. Udało mi się sprowadzić ten okaz z Niemiec. Z początku miał trafić na testy sprzętów przeciwko tutejszemu stadu ale... - chwilę to trwało jak by znów próbował zamknąć sobie usta.
- To była twoja krew... - wyrzucił w końcu z siebie i spojrzał na Vi.
To nie do końca było stwierdzenie, bardziej pytanie.
- Na początku nie rozumiałem po cholere chcesz ją sprawdzić. W waszym rodzie nigdy nie było podobnych zdolności... Ale później coś do mnie dotarło. O podobnych zdolnościach swojej Pani wspominał Roderyk... Ten twój chłoptaś. Czysta krew tego rodzaju działa jak narkotyk, jest uzależniająca, podnosi sprawność fizyczną, wytrzymałość... To był tylko dowód na to że nie powinnaś nigdy zająć miejsca Lawrwnca. Powinnaś posłusznie zostać wsparciem dla brata. - pokręciła lekko głową.
- Odbiegasz od odpowiedzi. - ponagliła a mężczyzna aż przymknął oczy na chwilę.
- Gdy jej brat pojawił się z prośbą o zwrot tronu i ona odmówiła... Pomyślałem, że muszę służyć rodowi, że jeszcze przywrócimy mu dawną świetność. Sam nie mam szans w starciu z czystokrwistą... Jej brat nigdy by się nie zgodził na takie rozwiązanie sprawy... Ale wilkołak? Wszystko spadło by na Augusta. Pracowaliśmy nad nim parę miesięcy, udało nam się sprawić, że nie odczuwał bólu, dzięki małym porcją jej krwi jego regeneracja była... Niesamowita. Nawet jeśli miał przy tym zginąć była szansa że zabierze ją ze sobą. Ze względu na to że wykazywał wyraźne zaburzenia psychiczne, musieliśmy wprowadzić szkolenie warunkowe. Wpada w szał przy konkretnych bodźcach. Na przykład nie cierpi kobiet. Ale to trwało za długo... - wyjaśniał znów zmuszony do mówienia w stronę Rivera.
- Panicz Nathaniel zrzekł się władzy na rzecz tej kurwy i nas zostawił. - mówił tak... Jak by potraktował to jako autentyczny cios w serce.
- Gdyby się dowiedziała... Zabiła by wszystkich pracujących przy tym projekcie. Z pewnością dzięki tobie to zrobi. Więc musieliśmy go zutylizować. - wyjaśnił jak by autentycznie River właśnie dopuścił się wielkiego okrucieństwa i zrzucał na niego winę.
- Podaliśmy środki uspokajające..
Chcieliśmy go humanitarnie uśpić ale... Jego metabolizm nas zaskoczył.
- przyznał a wampirzyca zasłoniła oczy dłonią.
- Uciekł wam... - podsumowała z niedowierzaniem.
- To był... Wypadek przy pracy, musiałem się napracować żeby wszyscy o tym zapomnieli. Zebrałem grupę osób i go szukałem ale on dopadł już tą dwójkę... A ta idiotka która z nim była zadzwoniła na policję. Jeszcze Virgo i łowców mi trzeba było na głowie... Musiałem zająć się tuszowaniem sprawy i nie byłem w stanie go szukać. Trop urwał się na bagnach.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 EmptyNie 12 Mar 2023, 15:37

Zmarszczył nos z gniewem, ale nawet nie zawarczał, w żaden inny sposób nie zareagował, gdy starzec, zamiast odpowiedzieć, splunął pogardliwie na podłogę. Nie da się sprowokować. Nie takim żałosnym zachowaniem tego mężczyzny, który niby co planował tym zyskać? Zachować swoją dumę? Nie miało to najmniejszego sensu, bo w ogóle jej nie miał, skoro nawet nie potrafił przegrać z honorem. To będzie prawdopodobnie dłuższa noc, niż początkowo zakładali. Na szczęście interwencja Virgo pomogła i doktorek zaczął mówić. Zabawne, jaki okazał się gadatliwy, biorąc pod uwagę to, jak na początku nie chciał nic mówić. Zerknął w jej stronę i subtelnie kiwnął w podzięce głową, zamieniając się w słuch. Gdyby miał obie ręce, założyłby je na piersi, a tak... nie wiedząc co z nimi zrobić, przykucnął, by nie stać jak ten słup i nie gapić się na tę pijawkę z góry.
Uniósł brew, niezbyt przekonany, gdy doktorek zaczął zwalać winę na wampirzycę. Nawet gdyby wcześniej nie zapewniła, że nic o sprawie nie wie i tak byłby pewien, że nie miała z tym nic wspólnego, inaczej nie fatygowałaby się tutaj przez pół miasta. Z każdą chwilą coraz bardziej drażniły go te obelgi, choć przecież nie były skierowane w stronę jednookiego. Gdy patrzył i słuchał tego mężczyzny... nie dziwił się stadu z Fostern, że tak nienawidziły wampirów, choć był przekonany, że nie wszystkie były takimi skurwysynami jak ten tutaj. Chociażby Virgo, ona wydawała się zupełnym przeciwieństwem. Wydawała się bardziej ludzka.
W końcu zaczął faktycznie odpowiadać na pytania. Czyli jednak zrobili z tamtego wilkołaka po części wampira. I to jakiego? Nie bardzo rozumiał, o jakich zdolnościach mówili, ale... po co dała próbkę swojej krwi do badań? Czy mógł mieć na myśli to, co się działo z jej cieniem, gdy się zdenerwowała w biurze? Westchnął lekko, odsuwając od siebie te myśli i skupił się na słuchaniu wampira. Zwłaszcza że zaczął przechodzić do rzeczy.
- Wpadłeś na genialny pomysł, by stworzyć idealnego zabójcę, specjalnie dedykowanego... panience Tenebris i żeby jeszcze cała wina spadła na wilki z Fostern? - zapytał w ramach podsumowania całej tej wypowiedzi, nie mogąc uwierzyć, że ktoś mógłby wpaść na tak podstępny pomysł. Nawet najbardziej chory umysł na świecie... Krew się w nim gotowała, jednak postanowił zachować spokój i rozsądek. To dlatego nazwał Virgo tak bardziej oficjalnie, nie chciał dawać temu krwiopijcy powodów, by móc jeszcze gorzej myśleć o wampirzycy, gdyby jednooki wypowiedział jej imię, czy chociaż zdrobnienie.
Parsknął pod nosem, gdy teraz to jednookiego wampir postanowił obarczyć winą. Wstał, podniósł się powoli, kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem. Stanął nad nim dumnie, choć wcale nie chełpił się tym, że wampir klęczał i spojrzał na niego spokojnie, bez cienia pogardy w oku.
- Sami podpisali na siebie wyrok, gdy tylko zgodzili się współpracować z tobą przy tym chorym projekcie. To twoje ręce są splamione krwią tych wszystkich osób - wyjaśnił starcowi, bo najwidoczniej ten nie zdawał sobie sprawy z tego, kto tak naprawdę był tutaj winny wszystkim nieszczęściom, które miały miejsce i które prawdopodobnie dopiero się wydarzą.
Miał już powoli dość i chciał poprosić Virgo, by zakończyć tę sprawę, jednak... wampir odważył się powiedzieć o jedno słowo za dużo. W jednookim coś pękło, a drzemiąca do tej pory spokojnie bestia w jego duszy, zerwała się ze swoich łańcuchów. Tak jak przez cały czas starał się zachować spokój i panować nad sobą, tak w tej chwili nawet o tym nie myślał. Tak jak stał, obrósł w mgnieniu oka futrem, poddając swoje ubrania prawdziwej próbie wytrzymałości.
- Ta idiotka była moją żoną! - warknął wściekle z płonącym w oku szałem, gdy złapał mężczyznę za gardło i podniósł z ziemi, wbijając pazury w jego szyję. Pierwszy raz od bardzo dawna szczerzył na kogoś kły ze zjeżonym niebezpiecznie futrem na karku i ściągniętymi maksymalnie do tyłu uszami.
- Co zrobiłeś z jej dzieckiem?! - zapytał, zaciekle walcząc z samym sobą, byleby tylko nie odgryźć temu skurwielowi głowy. Szczerze zapomniał, że nie byli w tym gabinecie sami, że Virgo była z nimi.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Magazyn 666 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 666   Magazyn 666 Empty

Powrót do góry Go down
 

Magazyn 666

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Magazyn 999
» Magazyn 668
» Magazyn 667
» Stary magazyn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Dzielnica wschodnia: Melrose :: Stare magazyny-