a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Izba Przyjęć - Page 2


 

 Izba Przyjęć

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Jack

Jack

Liczba postów : 27
Punkty aktywności : 1050
Data dołączenia : 14/08/2021

Izba Przyjęć - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Izba Przyjęć   Izba Przyjęć - Page 2 EmptyPią 27 Sie 2021, 03:02

Esna nic nie odpowiedziała na jego nieco paniczne zapewnienia, że to była jego wina. Nie miał pojęcia, co sobie o tym pomyślała, ale liczył, że choć trochę ją przekonał - "Może odwoła policję, czy coś..." Wspomniała też coś o pełnej sprawności. To jednak będzie mógł grać? Jack nie znał się na tym ani trochę i nie miał pojęcia, co się robi na rehabilitacji. Jeśli to jednak miało pomóc w tym, by jego ręka działała jak dawniej, warto spróbować. Zwłaszcza, że teraz nie musiał się martwić o koszta...
Postanowił póki co przemilczeć kwestię pieniędzy i wysłuchać lekarki do końca. Jej słowa podniosły go trochę na duchu - nie spodziewał się usłyszeć w związku z kontuzją nic pozytywnego, a tymczasem teoretycznie istniała szansa powrotu do zdrowia. Radość nie trwała jednak długo; Esna znów wspomniała o policji. A potem o jakichś nieścisłościach. Jack poczuł, że potwornie zaschło mu nagle w gardle, więc wziął szybki łyk ze szklanki czując, jak bardzo ma spuchnięte i obolałe gardło. Unikał jej wzroku, ale w końcu ugiął się, czując na sobie piorunujące spojrzenie, które mówiło: "Wiem, że kłamiesz". W jego oczach nieśmiałość mieszała się ze strachem.

Był w potrzasku - niewiele rozumiał z tego, co mówiła o jego obrażeniach, zdołał jednak sklecić naprędce w głowie skrót: stracił za dużo krwi i ślady mówią, że to nie pies. Chwilę później Esna potwierdziła jego przypuszczenia w krótkim podsumowaniu. Jack spuścił wzrok, sącząc wodę w zamyśleniu i grając na zwłokę. Nie miał pojęcia, co na to odpowiedzieć. Nigdy nie był w takiej sytuacji - kiedy jeden, jedyny raz ktoś zainteresował się dziwnymi śladami na jego rękach odparł, że ugryzł go kot. Wtedy działało.

- Naprawdę nie wiem... Pamiętam tylko szarpaninę, a potem chyba straciłem przytomność. Może pies miał właściciela? - Spytał na koniec głupio, od razu żałując własnych słów. Czuł się trochę jak na odpytywaniu w szkole, tylko że nie znał żadnych poprawnych odpowiedzi. Prawie spodziewał się, że zaraz usłyszy: "Pytasz, czy odpowiadasz?"
Powrót do góry Go down
Esna
Doktor do Spraw Odwetu
Esna

Liczba postów : 54
Punkty aktywności : 1421
Data dołączenia : 03/10/2020

Izba Przyjęć - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Izba Przyjęć   Izba Przyjęć - Page 2 EmptyNie 05 Wrz 2021, 08:56

Kobieta z milczeniem przyjęła jego bardzo mało składne tłumaczenie. To było frustrujące: jego spanikowany wzrok, unikanie jej spojrzenia i odpowiedź ewidentnie zdradzały, że kogoś krył: najpewniej osoby zaangażowane w sprawę już jakoś dotarły do niego. Esna westchnęła głośno. No tak, kartka. Psia mać, kto kurwa w szpitalu rozdawał dane pacjentów, tylko bliscy i kwalifikowana kadra może, kurwa, wiedzieć gdzie przebywa jaki pacjent. Zacisnęła na moment zęby.
Miała ochotę mu tę kartkę wyrwać, przeczytać na głos i obsztorcować jak krnąbrnego ucznia, którego przyłapano z fajką w szatni. Z osobistego punktu widzenia wyraźnie widoczna słabość charakteru rozmówcy ją naprawdę denerwowała.

Jako lekarz miała jednak zajęcia z psychologii na studiach, a że robiła kursy z urazówki, to i obejmowały one kilka sygnałów, że może mieć do czynienia z osobą zastraszaną. Więcej takich kursów pewnie kończyli policjanci, którzy mieli się tu wkrótce zjawić, ale oni będą chcieli po prostu zamknąć sprawę. Jak wszystkie jebane gliny w tym mieście: o, mówi, że pies? Chuj, nawet nie weźmiemy podejrzanych, czy podejrzanego, na przesłuchanie. Okaże się, że nie mają psa? Kurwa, wpisaliby w raporcie, że dziki pies wbiegł na posesję.
Nie mogła wymusić szczerości na rozmówcy. Ale to, co powiedział, spowodowało, że uniosła brwi.

Zasadniczo było dość logiczne, aby przy tak intensywnym bólu jak ów towarzyszący miażdżeniu ramienia organizm zaliczył reset, choćby przez sam szok. Chyba jednak z samej irytacji lekarka bardzo prędko odparła:
- To ciekawe, bo według taksówkarza doszedł pan do auta o własnych siłach i był pan przytomny przez cały czas.
Jej głos był dość twardy. Po chwili jednak westchnęła i dorzuciła:
- Przykro mi, ale nie mogę przyjąć tłumaczenia o psie, ślady na pańskiej skórze nie wskazują jednoznacznie na żaden gatunek zwierzęcia poza człowiekiem. Wpiszę "nieznane zwierzę" jak kretynka, niech się policja zastanawia...
Rzecz jasna, policja nie będzie się zastanawiać. Poszkodowany musi zgłosić szkodę. Jeżeli pacjent się zaprze, może po prostu powiedzieć, że to był nieszczęśliwy wypadek - dopóki przeżył, może nie wnosić zarzutów i sprawy karnej nie będzie.
Prawo jest idiotyczne.

- To również nie tłumaczy utraty krwi - rzuciła krótko. - Ta kartka. Czy ktoś już do pana się odezwał? Poza kadrą szpitala i pańską najbliższą rodziną nikt, podkreślę: nikt nie powinien wiedzieć w której sali pan przebywa. Ochrona danych osobowych.
Powrót do góry Go down
Jack

Jack

Liczba postów : 27
Punkty aktywności : 1050
Data dołączenia : 14/08/2021

Izba Przyjęć - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Izba Przyjęć   Izba Przyjęć - Page 2 EmptyPon 06 Wrz 2021, 02:39

Słysząc uwagę lekarki o dotoczeniu się do taksówki Jack, mimo płynących w jego żyłach sporych ilości środków przeciwbólowych, poczuł w żołądku ścisk stresu. Esna przejrzała go na wylot jak szklankę wody, którą zdecydował się odstawić na stolik. I co on ma teraz zrobić? Zaczął mieć absurdalne, nie mające związku z rzeczywistością objawy, że zaraz dostanie karę za swoją niesubordynację, ktoś zacznie krzyczeć i podniesie na niego rękę. Dawał o sobie znać mechanizm obronny z przeszłości, którego się jeszcze nie wyzbył. Najchętniej skurczyłby się teraz w sobie jak przestraszone dziecko, ale niezbyt mógł się ruszać. Wbił spanikowany wzrok gdzieś w kołdrę i poczuł, że na twarz wpełza mu rumieniec zdenerwowania. Świetnie, jeszcze tego brakowało, żeby zrobił się czerwony jak burak.

Z ulgą przyjął jednak wiadomość, że Esna nie będzie drążyć tematu "psa". Już naprawdę nie miał pomysłu, co więcej powiedzieć. Ale byłoby za pięknie, gdyby po prostu dała mu spokój: oczywiście, że spytała o kartkę. Jack podniósł wzrok.

- To nic takiego... Proszę, może ją pani przeczytać. - Podał jej arkusz zdrową ręką. Uznał, że nie ma tam nic, co zasugerowałoby faktycznego nadawcę; brak jakichkolwiek inicjałów bądź konkretów. Jeśli Esnę tak bardzo interesowało, co mu się wydarzyło, może ta kartka uśmierzy trochę jej ciekawość. - Nie mam rodziny, przynajmniej nie w tym stanie. To od przyjaciela... tak myslę. - Dodał krótko zmęczonym głosem, starając się ograniczyć kłamstwa do minimum. Niezbyt dobrze sobie z nimi radził, łatwo się gubił i mylił zdarzenia, więc nie widział sensu w okłamywaniu lekarki co do nadawcy. Oczywiście nie miał zamiaru zdradzać tożsamości autora. Chyba nie może tego od niego zażądać? Może powinien prosić o prawnika? Matko, kompletnie się na tym nie znał. Może da się to załatwić bez eskalacji...? Poczuł się nagle bardzo zmęczony i miał ochotę zapaść w sen przez najbliższe dziesięć lat.
Powrót do góry Go down
Esna
Doktor do Spraw Odwetu
Esna

Liczba postów : 54
Punkty aktywności : 1421
Data dołączenia : 03/10/2020

Izba Przyjęć - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Izba Przyjęć   Izba Przyjęć - Page 2 EmptyWto 21 Wrz 2021, 17:05

Esna westchnęła ciężko. Spojrzała na kartkę ze zmarszczonymi brwiami, czytając znajdujący się tam napis. Och, jak bardzo miała ochotę go za to przesłuchać: w ciągu kilku godzin od znalezienia się w szpitalu ktoś dał mu wiadomość, że ma się nie przejmować i wszystko załatwione. Nie chciałaby tutaj pokazywać palcami winnych, ale kto mógł wiedzieć o incydencie poza osobami, które brały w nim bezpośrednio udział? Kto chciałby pchać się w kierunku pokrycia ewentualnych kosztów leczenia - bo z całą pewnością o to chodziło - jeżeli nie osoba, której zależałoby na milczeniu młodego mężczyzny? Lekarce śmierdziało to coraz mocniej z każdą kolejną sekundą, ale co miała powiedzieć? Już przejrzała jego kartotekę: ciężko tu mówić o funkcjonującej rodzinie, którą warto by było poinformować o całym zdarzeniu.
Irytowała ją w tym kontekście własna bezradność i absolutna niemoc ze strony poszkodowanego. Niby empatycznie powinna poczuć jego ból - był zapewne zastraszony albo po prostu miał taki pizdowaty charakter i nie należało go za to winić, ale kobieta miała przeczucie, że wchodził przez to coraz głębiej w sytuację, z której mógł nie mieć wyjścia. Potarła dłonią czoło.

Tylko jak z takim rozmawiać, żeby go nie zapędzić w kozi róg?
- Proszę posłuchać mnie uważnie - rzekła wreszcie, po dłuższej chwili milczenia. - Za kilka minut najprawdopodobniej w sali znajdzie się policja. Może pan im powiedzieć co pan chce, nikogo nie obciążą jeżeli nie wskaże pan siebie jako poszkodowanego. W obdukcji nie będę kłamać, że obrażenia są wynikiem zwyczajnego wypadku z agresywnym zwierzęciem, ale prawdopodobnie nikt nie eskaluje sprawy. O to się nie musi pan... martwić.
Nachyliła się lekko i oparła łokcie na udach, patrząc na młodego mężczyznę surowym wzrokiem.
- Niemniej na pierwszy rzut oka widać, że kryje pan swoich oprawców. Mogę tylko zgadywać, że pańskie leczenie już jest opłacone. Mogę też z dużą dozą pewności przypuszczać, że osoba, od której przyszła ta kartka, była obecna podczas incydentu, który doprowadził pana do tego stanu.
Odchyliła się ponownie na krześle.

- Osobiście frustruje mnie cholernie, że nie chce pan nic z tym zrobić. W ten sposób tylko pan zachęca... kogokolwiek, kto to panu zrobił.
Pogrzebała dłonią w kieszeni. W końcu wysunęła z niej wizytówkę.
- Tu jest mój numer telefonu. Gdyby chciał się pan wyrwać, porozmawiać... cokolwiek, proszę dać mi znać. Nie będę eskalować sprawy z kartką, uszanuję pańską prywatność w tym zakresie. Chcę tylko, żeby pan pamiętał, żeby w razie czego wyciągnąć rękę po pomoc.
Jej wzrok z surowego stał się nieco bardziej zmartwiony.
- Zanim będzie za późno.
Powrót do góry Go down
Jack

Jack

Liczba postów : 27
Punkty aktywności : 1050
Data dołączenia : 14/08/2021

Izba Przyjęć - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Izba Przyjęć   Izba Przyjęć - Page 2 EmptyCzw 23 Wrz 2021, 02:52

A więc stało się - zjebał, jak zawsze. Powiedział za dużo? A może powiedział coś nie tak? Jack nigdy nie umiał stwierdzić, co było przyczyną tego, że można go było czytać jak otwartą księgę. Po prostu nie potrafił kłamać i udawać, a co gorsza - oddzielać ważnych informacji od tych bezużytecznych. Musiał coś chlapnąć, bo Esna już doskonale wiedziała, co się wydarzyło. Brakowało tylko nazwiska sprawcy.
Jack westchnął z rezygnacją, czując, że resztki buzującej adrenaliny walczą z ogarniającą go sennością. Nie miał pojęcia, co teraz zrobić. Jeśli lekarka mówiła prawdę, policja nie powinna być "problemem" - ale mimo wszystko żołądek ściskał mu się w supeł na myśl o przesłuchaniu, które miało mieć za chwilę miejsce. Poza tym, miał świadomość, że Esna tak łatwo nie odpuści całej tej sprawy. Oczywiście nie mogła zrobić nic na drodze prawa, ale poza nią... Wyglądała na zdeterminowaną osobę i z jakichś przyczyn bardzo jej zależało, żeby mu pomóc. Jack zerknął na nią kątem oka i wziął wizytówkę, czując, że zaczyna się w środku łamać. Nieprzyjemna, bolesna gula narosła mu w gardle, a oczy zapiekły.

- Dziękuję... - Wychrypiał jedynie, odkładając wizytówkę na stolik nocny razem z kartką z wiadomością. Wystarczyło tylko jedno zdanie... Serce waliło Jackowi ze zdenerwowania, gdy zobaczył, że Esna wstaje z krzesła. Teraz albo nigdy, chyba nie miał wyjścia. - Jak tylko poczuję się... lepiej... Zadzwonię. Obiecuję - Dodał szybko, a w jego głosie pobrzmiewała desperacja.
Powrót do góry Go down
Esna
Doktor do Spraw Odwetu
Esna

Liczba postów : 54
Punkty aktywności : 1421
Data dołączenia : 03/10/2020

Izba Przyjęć - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Izba Przyjęć   Izba Przyjęć - Page 2 EmptyPon 04 Paź 2021, 20:34

Mogła się spodziewać, że jego reakcja będzie tak... wycofana. Esna nie należała ani do świetnych w dyplomacji, ani za bardzo delikatnych - nierzadko bardziej jej zależało na "zwycięstwie" w konwersacji niż na osiągnięciu celu, co w tym przypadku prawdopodobnie oddaliło ją w pewnym sensie od pacjenta. Mogłaby być pełną wyrozumiałości panią doktor. Chwycić go za rękę. Sprawić, aby poczuł się bezpiecznie w tej sali, gdzie chociaż przez tych kilka godzin nikt nie mógł go, teoretycznie, ruszyć. Gdzie powinien być bezpieczny od swoich oprawców.
Zamiast tego udowodniła mu, że ją okłamywał. Średni sposób na nawiązanie ludzkiego, miłego kontaktu, w ogóle mało efektywny przy osobie, która byłą zastraszona.
Nie, żeby miała jakieś refleksje z tym związane, ale z obiektywnego punktu widzenia mogła wszystko rozegrać lepiej.

- Dobrze, to ja mam już wszystko, czego od pana potrzebuję - rzuciła wreszcie. - Wkrótce powinien przyjść lekarz urazowy, który bardziej szczegółowo powie o pańskich obrażeniach i prawdopodobnie zaproponuję jakąś rekonwalescencję. No i, pewnie powie panu, kiedy się zjawi policja. Ja na chwilę obecną nie wiem.
Wstała z krzesła i westchnęła ciężko.
- Tymczasem żegnam. W szafce przy łóżku są pańskie rzeczy osobiste, w tym telefon. W razie wszelkich pytań, proszę dzwonić.
Wyszła z sali i westchnęła. Miała nadzieję, że go nie zobaczy wkrótce w innych... okolicznościach.

[zt]
Powrót do góry Go down
Jack

Jack

Liczba postów : 27
Punkty aktywności : 1050
Data dołączenia : 14/08/2021

Izba Przyjęć - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Izba Przyjęć   Izba Przyjęć - Page 2 EmptySob 06 Lis 2021, 01:18

Jack leżał jeszcze przez chwilę w łóżku bez ruchu, gapiąc się na drzwi, za którymi zniknęła Esna, po czym ocknął się, gdy poczuł na policzku mokrą strugę. Nawet nie wiedział, kiedy się rozpłakał. Emocje po rozmowie z lekarką w końcu go dopadły; świadomość, że to dopiero początek jego problemów kompletnie go dobijała. Czym sobie na to zasłużył? Schował głowę w ramionach i opuścił się niżej w łóżku, wlepiając blade oczy w sufit. Niczym, i to był jego problem. Był chłopcem do bicia każdego, kto miał na to ochotę - a najgorsze było to, że nie znał innej rzeczywistości i nie umiał się temu przeciwstawić. Gdyby był choć odrobinę bardziej asertywny, być może nie doszłoby do tego wszystkiego. Jack westchnął głęboko i otarł zdrową ręką twarz, pragnąć zasnąć i spać przez najbliższy tydzień, ale wiedział, że czeka go jeszcze rozmowa z policją i lekarzem.

Choć wymiana zdań z Esną bardzo nadszarpnęła jego postanowienie, by pozostać lojalnym, oparł się chęci wyśpiewania wszystkiego funkcjonariuszom, którzy zjawili się w sali pół godziny później. Zgodnie z pierwotnym planem zwalił wszystko na "psa" i wkroczenie na teren prywatny. Policjanci nie dopytywali; pewnie było tak, jak myślała Esna: mieli to gdzieś i chcieli szybko zamknąć sprawę. Gdy upewnili się, że Jack nie będzie wnosił oskarżeń, włożyli dokumenty z powrotem do teczki i szybko się ulotnili.

W końcu był sam. Nikt go nie zastraszał, nie przesłuchiwał, nie atakował i nie strofował. Od czasu do czasu przychodził lekarz prowadzący i pielęgniarka, by sprawdzić jego wciąż ciężki stan i by podać leki. Jack przyjmował to wszystko z obojętnością, spędzając kolejne dnie na intensywnych rozmyślaniach. Co powinien zrobić, co dalej? Wróci do domu, może wróci (kiedyś) do pracy, ale przecież nie może wrócić do posiadłości. Choć mieszkał tam Martin, z którym pragnął dalej utrzymywać kontakt, to miejsce było definitywnie skreślone, wraz z jego drugim mieszkańcem. William... A co, jeśli któregoś dnia spotkają się w szpitalu? Jack dobrze wiedział, że miewa tu dyżury. Przez kilka pierwszych dni bał się tego (co by zrobił, gdyby znaleźli się sam na sam w sali?) ale szybko okazało się, że z jakichś przyczyn go nie ma. Nie drążąc tematu Jack odetchnął z ulgą, na wszelki wypadek unikając okolic jego gabinetu.

Po kilku tygodniach żmudnej i bolesnej rekonwalescencji lekarz prowadzący oznajmił w końcu, że Jack może wrócić do domu, zachęcając jednocześnie do rehabilitacji. Wiedząc, że jest zabezpieczony finansowo chłopak zgodził się, zapisując się na wizyty trzy razy w tygodniu. W ostatniej chwili miał ochotę spytać w rejestracji, w jakie dni przyjmuje dr Esna, ale powstrzymał się. Z jakichś przyczyn na samą myśl poczuł się tak, jakby lekarka stała za jego plecami i zabijała go wzrokiem. Jack opuścił szpital z zamiarem powrotu na drugi dzień i po raz pierwszy od miesiąca znalazł się na zewnątrz. W normalnej sytuacji pewnie poszedłby do domu pieszo, ale był wciąż zbyt słaby. Wsiadł do taksówki, czekającej na postoju - z jakichś przyczyn żołądek ścisnął mu się w supeł na widok żółtego samochodu, ale kompletnie nie pamiętał, czemu.

[zt] [Kont.]
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Izba Przyjęć - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Izba Przyjęć   Izba Przyjęć - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Izba Przyjęć

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica północna: Point Breeze :: Szpital Specjalistyczny św. Sophii :: Parter-