a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Sala gimnastyczna - Page 9


 

 Sala gimnastyczna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3743
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyPon 17 Sty 2022, 19:16

Piękny, acz ulotny szkarłat ocząt wampirzycy nie umknął jego uwadze. Jakże cudownie pasował on do jej oblicza! Hiazynt chętnie ujrzałby go więcej, z całą pewnością pragnął, by Virgo poddawała się swym namiętnościom. Nie tylko dlatego, że przemawiała przez niego wola Olszy, o nie. W tym było coś więcej. Odczuwał jakąś pierwotną radość widząc, jak Tenebris oddaje się swoim uczuciom. Były takie cudowne, takie namiętne! Ach, gdyby tylko mógł wyrwać z niej więcej!
Niestety, obecność człowieka skutecznie psuła wszelkie możliwości. Nie miał zamiaru wywlekać czegokolwiek więcej przy istocie ludzkiej. Tym bardziej zaś przy Łowcy. Co nie oznaczało, że nie mógł pofolgować w tym czasie swojej innej stronie, zwanej ciekawością.
- Cała przyjemność po mojej stronie, Virgo. Naprawdę, miło było oderwać się od rutyny i nareszcie móc przekazać swoją wiedzę dalej.
Hiazynt uśmiechnął się lekko i skłonił ponownie przed wampirzycą. Chociaż mówił nieco nad wyrost, by pochwalić ją przed świeżo co przybyłymi wampirami, nie kłamał. Ba, nawet nie manipulował. Podobało mu się. Nauczanie kogoś innego było ciekawym doświadczeniem, zwłaszcza, że od tak dawna tego nie czynił.
- Ach, w takim razie nie omieszkam skorzystać z zaproszenia już teraz. Chętnie popatrzę i doedukuję się w zakresie zajęć grupowych. Jak dotąd nauczałem tylko pojedynczo.
Na twarzy wampira próżno było szukać złośliwego uśmiechu czy czegokolwiek w tym rodzaju. Wprost przeciwnie, skłonił się grzecznie, by następnie skierować wzrok na wchodzących na salę Przemienionych. Jednak Virgo, która siłą rzeczy znała go już dłuższy czas, mogła wyczuć w jego głosie nutkę kpiny, podszytą złośliwością i pogardą wobec gatunku ludzkiego. Jakże głęboko skrytą, ale cały czas tam obecną.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4464
Data dołączenia : 11/03/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyWto 18 Sty 2022, 22:32

I to mnie w nim drażniło... Z wystraszonego, obawiającego się mnie wampira, od pewnego czasu zmieniał się w wyjątkowo pewnego siebie. Co więcej chwilami miałam wrażenie że drażnienie się ze mną sprawia mu przyjemność... I tylko bardziej mnie tym drażnił. Paradoksalnie...najwyraźniej bawiło go gdy przeciwnie do tego co wkładano mi do głowy od dziecka dawałam się ponosić emocjom. I tak wielu uważało że za łatwo daje się nim ponosić... Że jestem za młoda i za bardzo.... Ludzka. Byłam... Drażliwa w pewnych tematach i Hiasyntowi coraz lepiej wychodziło trafianie w nie... Pytanie czy któregoś dnia przez to nie skończy lecąc w lustro zamiast roztrzaskanych tyczek. Swoją drogą kontem oka widziałam jak jeden z przybyłych wampirów ogląda stłuczone szkło z malującym się na twarzy pytaniem. Zignorowałam to jednak i lekko się uśmiechnęłam słysząc słowa Knuta. Niby mówił łagodnie, a jednak czułam jak by panowie musieli coś komuś udowodnić.
Sądziłam z resztą że ich rozmowa tutaj się zakończy... Odpowiedź Knuta miała wiele racji, co prawda nowo przemienieni nie chowali specjalnej urazy jeśli chodzi o gatunek łowców, jednak bycie obserwowanym przez jednego, faktycznie mogło być stresujące. Przytaknęłam więc ruchem głowy. Otworzyłam już nawet usta żeby coś powiedzieć, ale ubiegł mnie Hiazynt. Spojrzałam na niego lekko kręcąc głową. Wiedziałam że nie był zachwycony sojuszem z łowcami... Znałam go też na tyle żeby być pewną że nie przemawiała przez niego jedynie grzeczność... O ile w ogóle.
- Skoro sam przyznasz że Knut może cię uczyć jak być lepszym nauczycielem jestem jak najbardziej za. - odpowiedziałam spokojnie podchodząc do Hiazynta.
Normalnie raczej można było odebrać że specjalnie utrzymujemy między sobą pewien dystans. Ja jednak oparłam się o niego jedną dłoń kładąc na jego ramieniu.
- Uważam jednak że skoro może być w tej dziedzinie swego rodzaju autorytetem... To możemy zdać się na jego opinie i pozwolić dzisiaj przemienionym ćwiczyć zgodnie z wcześniejszym planem. Chyba się ze mną zgodzisz Hiazynt? - zapytałam lekko zaciskając palce na jego ręce.
- Przejdźmy może już do mojego gabinetu. - dodałam nie czekając specjalnie na jego odpowiedź tylko ruszyłam do drzwi po drodze odbierając SMS... Fili... No tak! Spacerem po lesie bym tego nie nazwała, ale faktycznie pamiętałam tamtą dziewczynę która usilnie chciała dostać się do bractwa łowców... To w połączeniu z... Przypadłością jej podopiecznej dawało do myślenia. Odpisałam jej w drodze do gabinetu, gdzie zajęłam miejsce nie jak można się było spodziewać za biurkiem... A przed, jedynie się o nie opierając i wskazując miejsca gościom.

c.d
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyPon 01 Kwi 2024, 23:50

Nie rozumiał, że wampir chciał dla niego dobrze, gdy mówił o tej całej wolności i normalnym życiu, gdy wyliczał, co chłopak mógłby zyskać, gdyby tylko zechciał i postanowił odrobinę nad sobą popracować. Wszystko o czym mówił… wydawało mu się albo zbędne, albo wywoływało w nim strach, ani trochę go nie przekonując. Nie potrzebował wiele. Chciał… po prostu żyć. Nie ważne czy w ogromnej willi czy w rozpadającej się ruderze. Chciał tylko żyć. O ile w ogóle ktoś taki jak on, mógł mieć takie wymagania.
Był naprawdę przerażony, gdy wampir opuszczał jego pokój. Jego słowa… aż mu niedobrze było, gdy słyszał tę swoistą radość, jakby triumf w jego głosie, gdy się z nim żegnał. To go tylko utwierdziło w tej przerażającej myśli, co go czekało na tej przeklętej sali gimnastycznej. Ale… skoro sam się zgodził… może będzie to męka, którą łatwiej będzie mu znieść. Może mężczyzna stwierdzi, że to gra niewarta świeczki, jeśli nie będzie w nim ani grama oporu czy woli walki. Może to go zniechęci. Albo tą nogą! Może okaże się dla niego w tej sytuacji zbawieniem, jeśli facet zobaczy te paskudną, ropiejącą ranę nieudolnie zszytą nitką wyprótą z jednej z koszulek, które znalazł w szafie.
Nic nie odpowiedział, siedział cicho, gdy mężczyzna opuścił jego pokój. Znowu był sam ze sobą. Z własnymi myślami i lękami. Ale… było mu tak dobrze. Mógł czuć się względnie bezpiecznie bez nikogo w pobliżu. Nie myśląc za wiele ugryzł się w rękę i zaczął chłeptać własną krew przez chwilę, po tym owinął ranę brudnym skrawkiem materiału, oderwanym przez Kristen z jej ubrania i z trudem, wspierając się o łóżko podniósł się na nogi. Rana bolała jak diabli, nim doszedł do drzwi, zaczął mieć wątpliwości czy to był rzeczywiście dobry pomysł i czy by może nie wydłubać jednak tej kuli. Kristen… tyle sił zmarnowała na to by ją wyjąć z jego nogi i zasklepić ranę, a on po kilku dniach sprawił, że to wszystko poszło na marne. A może… nie do końca? Nie był w stanie praktycznie chodzić, nie wspierając się o nic, więc nie było mowy o tym, by mógł kogokolwiek zaatakować jeśli ta osoba nie była na wyciągnięcie ręki. To… było w pewnym sensie pocieszające.
Kiedy dotarł na salę gimnastyczną, był wykończony i strasznie szumiało mu w głowie, ale… dotarł. Od razu oparł się o ścianę i usiadł pod nią nie mogąc dłużej ustać na nogach.
- J…jestem… - wychrypiał niepewnie, obawiając się tego, co miało go teraz czekać ze strony mężczyzny. Miał… nadzieję, że wampir się nad nim zlituje i szybko skończy… Może nawet… nie będzie bolało…
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyWto 02 Kwi 2024, 21:11

Zapewne wiele zmieniło by gdyby Filip wiedział o chłopaku więcej... Chociaż skąd mógł wiedzieć? Nie było żadnych akt czy innych dokumentów z których poznał by całą historię. Tak czy siak... Na salę dotarł... Wyjątkowo zmotywowany! Nawet nie był zbyt ostry dla swoich uczniów... A szczerze bywał trudnym nauczycielem. Uczniów zostało już kilku, większość tych którzy zdecydowali się zostać "na służbie" swoje treningi prowadziła w magazynach gdzie były ku temu lepsze możliwości. Tu zostały najnowsze nabytki i te... Którym szło niekoniecznie dobrze. Był też Jasper... Postawny wampir z wieloma bliznami... Wampir jak on był kiedyś żołnierzem... Nie miał braków w szkoleniu czy planowaniu nad sobą. Zwyczajnie mu nie ufał na tyle by puścić go dalej... Dezerter. Ktoś kto raz wolał podkulić ogon i zostawić władcę w potrzebie... Mógł zrobić to znowu. Nie mógł się oprzeć wrażeniu że każdy wystrzelony przez mężczyznę pocisk w ich prowizorycznej strzelnicy mógł by z równą łatwością co trafiał w tarcze trafić i jego.
- Starczy na dziś Jasper. - zawyrokował w końcu i podszedł do wampira odbierając mu broń.
Ciekawe... Nie ukrywał tego że darzy wampira pełnym brakiem zaufania... Ale ten zdawał się tym niewzruszony. Odprowadził milczącego wampira wzrokiem do drzwi i skupił się na glocku który tamten zostawił. Zdjął rękawiczkę z metalowej protezy, nigdy chyba nie przywyknie do tego ustrojstwa... George stawał dla niego na głowie ale... Metalowe palce dalekie były od prawdziwych. Zwłaszcza przy tak delikatnej czynności. Wyjął magazynek i opóźnił go przed schowaniem. Naboje były prawdziwe ale bez srebrnej powłoki, były tylko do ćwiczeń. Chował go właśnie do walizki gdy dołączył do niego Vasco. To... Był naprawdę duży krok! Może jeszcze coś z niego będzie!
- Dobrze że jesteś. - odpowiedział i odstawił broń żeby skupić się na chłopaku.
Podszedł do niego, nie na ruszał jednak jego strefy i kucnął na brzegu maty treningowej.
- Dobrze... Po pierwsze spróbuję ustalić na jakim jesteś etapie więc odpowiedź szczerze. Korzystałeś kiedykolwiek z jakiś wampirzyca zdolności? Kontrola umysłu? Znikanie w cieniu lub krzyk? - zapytał spokojnie... W ogóle podchodził do tego wyjątkowo spokojnie jak na siebie.
Może dlatego że chłopak mógł łatwo stać się problemem... Był... Na krawędzi i od tego w którą stronę pójdzie wiele zależało.
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyWto 02 Kwi 2024, 21:54

Droga do sali gimnastycznej była dla niego prawdziwą męczarnią i poważnie zaczął żałować, że wpadł na ten durny pomysł z wsadzeniem sobie z powrotem kuli w ranę. Jednak… zdecydowanie bardziej męczyły go myśli o tym, co go czekało gdy tylko wejdzie na salę gimnastyczną i zastanie tam tego wampira z metalową ręką. Kiedy uciekł z sierocińca… myślał, że już nigdy więcej nie będzie musiał przez to przechodzić. A teraz… ale wiedział że nie ma innego wyboru. Może facet mówił inaczej, był pewien, że tylko czeka na jego najdrobniejszy sprzeciw i tym samym dobry powód by sprzedać mu kulkę między oczy. Bo niby co mogło go powstrzymać, skoro nie miałby świadków i dowodów, że to on mógłby coś zrobić wytatuowanemu chłopakowi? Przecież mógłby przekonać wszystkich, że Vasco postanowił wrócić na stare śmieci. O ile w ogóle kogoś obeszłoby, co się stało z tym szczurem, który nawet nie wychylał nosa za drzwi, gdy tylko ktoś przechadzał się korytarzem.
Serce waliło mu jak szalone, gdy był już przed salą gimnastyczną, naprawdę spodziewał się najgorszego. Jeszcze próbując wejść… omal nie wpadł na ogromnego, strasznego typa, który akurat wychodził. Zamarł na moment na jego widok, a po tym skulił się, cofając o krok, jakby chciał się przed nim schować, choć nie miał gdzie. Chwilę tak stał sparaliżowany, by zebrać się w sobie i zmusić się do wejścia do pomieszczenia gdy wielki, straszny typ zniknął mu z oczu.
Kiedy wszedł do środka, od razu osunął po ścianie, by usiąść na ziemi, czując że z bólu i tych wszystkich nerwów, nie ustoi dłużej na nogach. Choć był mocno zaniepokojony, nie odrywał od mężczyzny z metalową ręką czujnego wzroku, starając się wyobrazić jego kolejne ruchy i zachowanie, by łatwiej się przygotować mentalnie do tego, co miałoby zaraz nastąpić. Był… mocno zdezorientowany, gdy wampir kucnął kawałek od niego, właściwie nic złego nie robiąc i nie próbując bardziej się do niego zbliżyć. Nie spodziewał się tego, ale też nie zamierzał narzekać. Nawet powoli zaczął się uspokajać, i to tylko przez fakt, że był blisko wyjścia, a wampir nie próbował się do niego zbliżać,choć że swoją noga i tak nie byłby w stanie szybko zareagować a tym bardziej uciec, gdyby mężczyzna postanowiłby jednak zmniejszyć dzielącą ich odległość.
- W cieniu… nieraz… jakby inni mnie nie widzieli… dopóki się nie ruszyłem… - odpowiedział ostrożnie, nie spuszczając z niego oczu.
- I pies… dziwnie… się zachowywał, jak… mnie ugryzł… jakby coś od siebie odganiał… a ostatecznie… uciekł ślepo przed siebie i wpadł pod samochód... - dodał, nie wiedząc czy to mogło mieć jakiś związek z jakimiś wampirzymi mocami, czy po prostu zwierzak był szurnięty. On akurat był ostatnią osobą, która mogłaby jakkolwiek to oceniać, skoro… nie był lepszy o tego psa i sam miał coś z głową. Gorzej jeśli się okaże, że zwierzęta też mogły być wampirami i gdyby nie tamten samochód, ten pies mógłby bez opamiętania i najmniejszej kontroli zacząć atakować i krzywdzić napotkanych ludzi. A może… było to tylko kolejne z jego chorych przewidzeń? Nie był niczego pewnym.
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyCzw 04 Kwi 2024, 07:09

Słyszał jak się bał, po prostu to ignorował samemu zachowując spokój. Nie był zwolennikiem cackania się z nowymi. Świat był brutalny, dobrze że to rozumieli. Oczywiście z jego strony nic im nie zagrażało ale gdy wyjdą na zewnątrz? To już inna sprawa. Był zwolennikiem zasady że lepiej nabić sobie guza na treningu, niż wyjść i dać się zabić. Może to... Ciężki sposób do nauki, ale jak dotąd sprawdzał się świetnie mimo oburzeń, głównie pani domu. Gdy ich przemieniona Octavia kiedyś niemal złamała tu nos... Zgoda może nie wyglądało to zbyt dobrze. A jednak wróciła i dziś uważał że była jednym z jego najlepszych dzieł. Oczywiście nie do wszystkich można było podejść od razu ucząc ich walki... W ciągu ostatniego roku bywało że zaczynał od nauki chodzenia. Tutaj... Trzeba będzie trochę popracować nad pewnością siebie żeby wgl próbować uczyć go walki, o ile w ogóle zechce. Z tego co mówił wyglądało że nie był najgorszą gliną do lepienia!
- To nie zgorsze podstawy, chociaż nigdy nie wchodziłem w umysł psa... Ludzki jest... Skąplikowany wymagający więcej zdolności. - podsumował i wstał.
Nie podszedł jednak do niego, a wręcz się oddalił żeby odsunąć trochę potlłuczonego szkła spod ściany z lustrami. Jedno było nieco popękane.
- Wiesz... Dlaczego mówi się o nas najwyższy drapieżnik? Nawet o takich jak my, którzy nie urodzili się wampirami. Noc obdarzyła nas zdolnościami które umożliwiają polowania i walkę, a wszystko to nawet nie zostając wykrytym. - mówił i stanął mniej więcej z dwa metry od lustra.
- Znikanie w cieniu to dobra podstawa... Ale jeżeli musisz pozostawać w bezruchu... Przyda Ci się tylko do ukrycia. Ta zdolność... Może być rozwinięta na taką skalę, że możesz ukryty biegać. Dobrze opanowana kontrola umysłu pozwoli Ci naginać ludzką wolę, możesz kazać robić ludziom co chcesz... Możesz kazać zapomnieć. I wreszcie... Otrzymaliśmy też moc do obrony gdy wszystko inne zawiedzie. Zatkaj uszy. - polecił i ustawił się twarzą przed lustrem.
To było ryzykowne... Uczyć go tego, ale wierzył że jeżeli nawet nie zostanie tutaj... Jeśli nawet wróci do polowań to zrozumie że może to robić nie zabijając... Ba! Tak... Że nikt, nigdy się nie dowie że w ogóle poluje. Spojrzał na swoje odbicie i otworzył usta. Krzyknął a jego krzyk jak by... Zmieniał tonacje aż lustro przed nim zaczęło pękać. W najwyższym punkcie, tafla szkła po prostu posypała się na podłogę.
- Krew rodu Tenebris od wieków miała talent do krzyku. Ale jeśli lustro chociaż pęknie... To wyobraź sobie łowce który stoi centralnie przed tobą. Pamiętaj tylko że krzycząc jesteś odsłonięty... Dasz radę się lekko obrócić w bok ale plecy masz bezbronne. To dobrze sprawdza się w starciu jeden na jeden. Lub jeśli przeciwnicy są przed tobą. - Wyjaśnił i dał mu znak żeby chwilę poczekał.
Wśród rozłożonego sprzętu była też lodówka wyjął z niej worek z krwią i jedną małą filiżankę do herbaty.
-Jeszcze jeden test... - zaczął rzucając chłopakowi worek.
- Nalej sobie spokojnie do szklanki i wypij najwolniej jak dasz radę. - Wyjaśnił i podał mu filiżankę.
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyCzw 04 Kwi 2024, 21:00

Słowa wampira… bardzo go zaskoczyły. Niby czytał w książkach, że wampiry mogły hipnotyzować swoje ofiary, ale sądził, że to tylko taka fikcja literacka. Ba! Przede wszystkim nie zdawał sobie sprawy z tego, że mogło to też działać na zwierzęta i że takiego dnia, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zahipnotyzował tamtego psa. Momentalnie się spiął, gdy mężczyzna wstał, ale i równie szybko się uspokoił, gdy ten wcale się do niego nie zbliżył a wręcz przeciwnie, oddalił się idąc w stronę luster. Nie… bardzo rozumiał, co on teraz wyprawiał.
Choć Żelazno ręki na niego nie patrzył, pokiwał lekko głową, gdy przyznał że pozostając w cieniu można było się stać niewidzialnym, choć zdecydowanie lepszą opcją byłoby rozwinięcie tej umiejętności i nauczenie się jak znikać, a jednocześnie móc się przy tym poruszać. To… wydawało się zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Z tym manipulowaniem innymi ludźmi… z jednej strony nie wydawało mu się to tak zachęcające jak możliwość zniknięcia w biegu, jednak mimo to zaczął sobie wyobrażać to, jak inni ludzie robią to, co on im każe, jak robią z siebie kretynów i poniżające rzeczy dla jego rozrywki. To była całkiem przyjemna wizja. Lecz gdy tylko mężczyzna kazał mu zatkać uszy i po chwili pokazał dlaczego… Oj zdecydowanie wyobrażał sobie, co stałoby się z łowcą, gdyby stał przed nim i na niego by tak krzyknął. To by było coś. Nie musiałby się już wtedy nikogo ani niczego obawiać. Nawet wampirów, skoro i on mógł ucierpieć podczas tej drobnej demonstracji i dlatego wampir kazał mu zatkać uszy. Tak był w tej chwili tym wszystkim zafascynowany i zaciekawiony, że zapomniał o swoich lękach.
Nie wiedział czy to było celową zagrywką czy nie, ale nawet nie zareagował, gdy Żelazno ręki do niego podszedł, by podać mu filiżankę. Był zbyt skupiony na worku z krwią w swoich rękach. Jego oczy od razu zabarwiły się na czerwono i właściwie nim mężczyzna skończył wyjaśniać na czym miałby polegać wspomniany test… zaczął opróżniać worek, bez zbędnego bawienia się w jakieś głupie napełnianie krwią filiżanki. A tym bardziej nie mieściło mu się w głowie, że miałby ją pić powoli.
- Taaa… może jeszcze z mlekiem i cukrem, jak kawę do śniadania? - burknął z kpiną, gdy opróżnił cały worek w kilka chwil, oblizując sobie usta. Oj mógł mu nie dawać tej krwi. Jeden worek to było zdecydowanie za mało, jedynie smaka mu zrobił. Nie ważne że nie tak dawno temu, po zszyciu rany na swojej nodze, wypił na raz praktycznie kilka litrów krwi z zapasów, które zabrał z kuchni i zrobił w swoim pokoju. Mu wiecznie było mało, bo był przyzwyczajony do tego, że nie wiadomo kiedy następnym razem będzie miał okazję napić się krwi. Pil więc niemalże na umór.
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptySob 06 Kwi 2024, 07:27

Wiele wampirów korzystało z tej praktyki... Sam z niej korzystał i chętnie uczył innych. W czasie walki, decyzję trzeba było podejmować szybko, chwila zawahania mogła oznaczać śmierć. Błąd był pewną śmiercią. W takich warunkach możliwość zaskoczenia była na wagę złota. Uwielbiał więc nagle znikać i pojawiać się z boku przeciwnika... Albo znikać i nagle strzelić z innej strony. Oczywiście... Ta taktyka miała swoje minusy... Jak każda.
Nie był głupi żeby sądzić, że Vasco rozważa te zdolności w sposób pacyfistyczny. Filip lubił testować swoich uczniów... Był pewien że pokaz możliwych zdolności zainteresuje wampira. Był w tym wszystkim tylko jeden mały haczyk.
- Uważasz, że takie podejście było mądre? - zapytał krzyżując ręce na piersi.
Odwrócił się jednak i wyjął kolejny worek z krwią. Tym razem wręcz rzucił nią w stronę wampira.
- Jeszcze raz. - polecił i... Cóż czekał.
Tym razem nie dał mu ludzkiej krwi... Dał wieprzową. Osobiście... Nie przepadał za nią. Wydawała mu się tanią podrobką. Mimo swoich podobieństw do ludzi krew świni była tłusta i mdła, ale wyjątkowo łatwo dostępna. Osobiście gdy próbował diety zwierzęcej wolał krew drapieżników. Gorsza od świni była chyba tylko kura. Paskudztwo. Usiadł na lodówce i uważnie obserwował wampira.
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyPon 08 Kwi 2024, 21:34

Przede wszystkim podobała mu się wizja tego, że mógłby niepostrzeżenie przemieszczać się między ludźmi. I tak rzadko kto zwracał na takiego chuderlawego, śmierdzącego obdartusa… jednak wtedy nie musiałby się przejmować tymi, którzy czy to pod wpływem jakichś używek, narkotyków, czy by zaimponować grupie postanowiliby mu “nieco” podokuczać. Nie musiałby się więcej nikogo ani niczego bać. Nawet mu przez myśl nie przeszło, że wtedy mógłby zabijać jak popadnie i nie zostać wykrytym przez łowców. Myślał głównie o własnym dobru i bezpieczeństwie. Skoro i tak całe życie żył sam w cieniu… dlaczego teraz miałoby się to zmienić? Przyzwyczaił się do tego i tak mu było dobrze, bo cień… choć czaiły się w nim potwory z jego koszmarów, dawał jednocześnie poczucie bezpieczeństwa. Czy to przed słońcem czy też wzrokiem osób, które mógłby zechcieć mu zaszkodzić. Co prawda inne umiejętności wydawały się równie interesujące i na pewno były bardzo przydatne, to jednak możliwość zniknięcia w każdym możliwym momencie i sytuacji będzie przez niego zdecydowanie bardziej doskonalona i rozwijana niż pozostałe. Chociaż… możliwość zahipnotyzowana jakiegoś zwierza też nie wydawała się wcale taka zła. Zawsze mógł to wykorzystać dla odwrócenia uwagi, czy jako żywą tarczę.
Do żadnej nauki jeszcze jednak nie doszło, a przynajmniej tak mu się wydawało, gdy za nic dostał worek z krwią i bezsensowne polecenie napicia się jej z filiżanki. Według niego to było po prostu śmieszne i był bardziej niż pewny tego, że Żelazno Ręki sobie zwyczajnie z niego jaja robił. Sprawnie, bez większego problemu złapał worek który już nie został rzucony dla niego, a w niego.
- Miałem sobie wyobrazić że to prawdziwy człowiek i zacząć go przepraszać? Żałować że wpadł mi w ręce? Wybacz, ciężko wyobrazić sobie że coś żyje jak to nie ma nawet oczu. Może przynieść jakiś czary marker i sprawa się rozwiąże - szydził z niego po czym otworzył worek i na raz wlał sobie całą zawartość do gardła.
No… tu musiał przyznać, że to faktycznie nie było mądre. Od razu go nieprzyjemnie zemdliło i aż zaniósł się kaszlem… to… było ohydne. Może nie tak okropnie gorzkie jak krew Kristen, ale po prostu ohydne. Takie… jakby wypił coś obślizgłego i bardzo zamulającego. Jak grzybki w zalewie albo śledzie w oleju. Nie wszyscy je lubili, a duże ilości mogły przyprawić o mdłości. On zdecydowanie należał do tych, którzy nie przepadali za tego typu smakami.
- Nikt u was nie sprawdza daty przydatności do spożycia? - warknął na mężczyznę, oburzony tym, że ten kazał mu wypić coś tak okropnego. Nie trzeba było mu wiele, by uczyć się na własnych błędach. Zwłaszcza że i tak nie bardzo ufał innym. W tym przypadku był po prostu zbyt pewny siebie i nie spodziewał się, że mogli mieć tutaj jakieś marnej jakości podróbki krwi… czy nawet… sam nie wiedział jak to określić. W każdym razie następnym razem tak chętnie krwi od tego… właściwie żadnego wampira już tak chętnie nie przyjmie. Że też komuś mogło coś takiego smakować. Fuj! Bleh!
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptySro 10 Kwi 2024, 07:14

Być może jego podejście było krzywdzące... Ale naprawdę trudno było mu uwierzyć, że wampir od tak może się zmienić. Może nie tyle styl życia co po dojście. Nie... Jeżeli Vasco aktywnie polował, jakaś jego część dalej będzie tego chciała i żadne wygodne łóżko czy dach nad głową tego nie zmienią. Do tego trzeba było czegoś jeszcze... Celu... Czegoś do czego można by dążyć. On na przykład, najpierw chciał zemsty... Później chciał zadowolić panią Tenebris, chociaż ostatecznie... To nie do końca ona dała mu ten cel... Dał go Lawrence... Brutalny, ale skuteczny.
- Wybacz... Chyba powiedziałem to niewyraźnie. Zadaniem było otworzyć worek, wlać zawartość do filiżanki i wypić najwolniej jak potrafisz. Nigdy nie byłem dobry z zadań z wyobraźni więc sam ich nie zadaje. - powiedział zachowując całkowity spokój.
Ba! Nawet podał mu kolejny worek na kolejną próbę... Gdyby go posłuchał... Udało by mu się uniknąć tej... Przykrej niespodzianki.
- To świńska krew. - odpowiedział nieco rozbawiony.
- Skoro nie potrafisz się powstrzymać do tego stopnia by wykonać moje polecenie musi ci bardzo smakować. Osobiście nie jestem zbyt wielkim fanem ale znaj mój gest. Poświęcę się i od dzisiaj lodówkę w kuchni będę zaopatrywał tylko w nią. Nie ma za co. - dodał wyjątkowo serdecznie i wyjął kolejny worek.
Tym razem ludzkiej krwi i podszedł do wampira. Schował dłonie za plecami razem z nim. Faktycznie przypominał żołnierza, jego postawa zawsze była wyprostowana, na lekko rozchylonych nogach.
- Lekcje nie są obowiązkowe... Wiesz czemu cie tu dzisiaj zaprosiłem? - zapytał i kucnął przed nim.
Wcale nie oczekiwał odpowiedzi.
- Bo Pani Tenebris uważa że wcale nie jesteś zły i chociaż ukryte głęboko masz złote serce. Uważa że potrzebujesz pomocy. Osobiście nie byłem przekonany... Słyszałem o Wampirze żerującym na obrzeżach miasta. Pan Lawrence dawno dał by ci umrzeć tam... Ona jednak nie interweniowała... Domyślasz się dlaczego? - tym razem od czekał chwilę by uzyskać odpowiedź chociaż i tak nie miała dla niego większego znaczenia...
- Według paktu z łowcami powinna od razu dać znać że tak problematyczna jednostka jest w tym i tym miejscu. Ona jednak balansuje na niedomówieniach by tacy jak ty wciąż mieli szansę. Dla ciebie... Naprawdę wiele ryzykuje. Możesz w zamian wrócić do pokoju, i wymykać się tylko po to żeby zanieść do sypialni nowe zapasy. Albo skorzystać z otrzymanej szansy i czegoś się nauczyć. Pani Tenebris... Jest ostatnią z rodu... Nie ma nikogo po niej. To oznacza... Że kiedyś ktoś ją zastąpi. Jeśli narazimy się komu nie trzeba... Stanie się to szybciej niż myślimy. Jak potraktuje nowy władca takich jak my? Niepotrzebni przemieńcy i mięso armatnie... Tak na nas patrzą. Łowcy widzą w nas zwierzynę lowną. Masz niepowtarzalną okazję... Naucz się lepiej ukrywać, lepiej bronić i zdobywać pożywienie w bezpieczny sposób. Nikt nie wymaga od ciebie walki za panią... Wymagam tylko minimum szacunku i posłuszeństwa. Jeżeli każe ci coś zrobić to mam w tym konkretny cel więc spróbuję ostatni raz. Weź ten pieprzony worek, wlej zawartość do filiżanki i wypij najwolniej jak potrafisz. Proszę. - niby mówił wciąż spokojnie, wręcz jak by się starał być nader miły.
Podał wampirowi worek i cierpliwie czekał.
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptySro 10 Kwi 2024, 22:21

Nie tego się spodziewał po całej tej mordędze przyjścia tutaj ze swojego pokoju i jeszcze pokonania schodów. Myślał, że może rzeczywiście się czegoś przydatnego tutaj nauczy, choć Vasco… nawet nie miał pojęcia po co tu właściwie przyszedł. Jego problem. On chciał wyłącznie stać się silniejszy, by móc zabijać i czerpać radość z cierpienia innych i to tak, by nie musieć przejmować się tym, że znów natrafi na łowców. Niestety do tej pory tylko słyszał, że miał coś zrobić, albo był zastraszany. Ba! Jeszcze miał się pierdzielić z jakimś głupim workiem z krwią. Jaki był sens w tym, by brudzić filiżankę, mógł pociągnąć przecież z worka. Tak też zresztą zrobił, choć za drugim razem… wcale nie wyszło mu to na dobre. Przekręcił się na bok, opierając się na rękach i kolanach i kaszlał z całej siły, jakby starał się pozbyć z gardła ohydnej krwi od której wręcz było mu niedobrze i ja wypluć. Przestał w momencie, gdy wampir wpadł na pomysł… by całą zawartość lodówki zamienić na te obrzydliwą, świńską krew. Aż zadrżał zaniepokojony samą myślą o czymś takim. I tak jak chwilę temu chciał rzucić w niego jakąś niebyt miłą pyskówką, tak teraz całkowicie odepchnął ten pomysł od siebie.
- N… nie możesz… bo Ten… bo przecież są tu inne wampiry - starał się bardziej przekonać samego siebie, że to był perfidny blef, jednak niewiele to pomagało. Nie kiedy widział tę swoistą bezwzględność u wampira, pomimo że ten cały czas zachowywał spokój.
Szczególnie gdy wziął kolejny worek najpewniej paskudnej krwi, ale co gorsza zaczął się zbliżać w stronę Vasco. Chłopak ostrożnie podniósł się na nogi, uważając na tę jedną, którą sam właściwie sobie tak pokiereszował i powoli zaczął zbliżać się w stronę wyjścia, by mieć jakiekolwiek szanse na ucieczkę.
-Pewnie… by pozbyć się problemu w postaci wampira żerującego na jej ziemi i zyskać tanią siłę roboczą- prychnął, choć już nie tak pewny siebie jak jeszcze chwilę temu. Nie czuł się komfortowo, gdy żołnierz był tak blisko.
Słuchał uważnie co mężczyzna mówił i choć jego oczy jeszcze nie wróciły do normalności, to jednak był zdecydowanie spokojniejszy. Naprawdę się starał chociaż kiwnąć głową, na znak że rozumiał, jednak ten worek z krwią, który trzymał za plecami… podejrzewał że mu go wciśnie i będzie próbował siłą zmusić Vasco do wolniejszego picia. Ba! Nawet wepchnął mu w dłonie ten fotek z krwią. Zadrżał lekko i… oddał worek mężczyźnie. Był święcie przekonany, że i tym razem, dostanie świńską krew. Choć go korciło, bo a nuż tym razem miałby normalną. Nie chciał jednak ryzykować i zamiast tego wolał zostawić ten worek w spokoju nawet nie sprawdzając.
- J… j… ja…. Nie jestem głodny… - skłamał, bo gdyby tylko mógł, wypilby na raz chyba z ciekawości z kilkanascie litrów krwi. W tym jednak przypadku… nie zamierzał napić się ani kropelki tej paskudnej świńskiej kriw. Już nigdy chyba żadnej sie nie napije.
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyCzw 11 Kwi 2024, 17:35

Oj zdecydowanie on jeszcze nie zastraszał. Co więcej! Właśnie uczył, choć z punktu widzenia Vasco pewnie wcale na to nie wyglądało. Mało tego... Mimo swojej postawy która mogła być odbierana negatywnie, był pod swego rodzaju wrażeniem chłopaka. Był jak dziko złapany koń... Nieco narwysty i uparty, ale do ułożenia przy odrobinie wysiłku i chęci.
- Prawda... Jednak jesteśmy swego rodzaju rodziną... Fakt, pani Tenebris nie będzie może zachwycona ale zrozumie poświęcenie dla nowego. - Prychnął nieco rozbawiony.
Pokręcił lekko głową na odpowiedź chłopaka... Płytki sposób myślenia. To co robili było ryzykowne, o wiele bardziej opłacalne było by zabicie go co z resztą sam już proponował, a tania siła robocza? Była w każdym jednym szpitalu... Odpowiedni przemienienia nawet nie potrzebowali specjalnie wielu treningów. Próbował wyjaśnić chłopakowi i może na nieco pokretny sposób ale też zachęcić go do ćwiczeń nad samym sobą. Nie dla niego... Nie dla pani czy innych władców... Dla samego siebie. No i wbrew pozorom oddanie worka było swego rodzaju sukcesem. Oznaczało to że Vasco jakąś tam kontrolę posiadał. Wziął od niego worek, chociaż jeszcze chwilę trzymał go przed sobą jak by ten zmienił zdanie.
- Poruszanie w cieniach... Kontrola umysłu, nawet krzyk... Wiesz co łączy te umiejętności? Samokontrola i skupienie. Nigdy nie nauczysz się z nich prawidłowo korzystać jeżeli pierw nie nauczysz się kontrolować i skupiać. - tym razem zabrał już worek i nawet go otworzył.
Przelał odrobinę do filiżanki i napił się zupełnie jak by to była herbata.
- Ahh... Wyborna. Jeżeli stwierdzisz, że chcesz wrócić do treningu daj znać... Przy okazji. Pojawiła się dziś przy bramie jakaś dziewczyna. Pytała o ciebie... Chciała nawet wejść ale sam rozumiesz że tacy jak ona nie mają tu wstępu.
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyCzw 11 Kwi 2024, 21:46

Mimo że nie ufał mężczyźnie i był w pewnym stopniu negatywnie do niego nastawiony… to jednak czuł, że w tym wypadku wampir nie koniecznie blefował. Faktycznie mógłby zrobić coś takiego jak wymiana zapasów w kuchni na świńską krew. Vasco nie miał najmniejszych wątpliwości, że ten typ zrobiłby to z ogromną radością tylko po to, by później patrzeć jak Vasco się męczy. Był straszny. Nie cierpiał go, ale… też nie był w stanie nic zrobić, nawet gdyby nie miał rannej nogi. Miał… wrażenie jakby znów był w sierocińcu i był kozłem ofiarnym oraz chłopcem do bicia dla wszystkich. Znów znalazł się ktoś silniejszy od niego, kto z radością będzie się nad nim pastwił, a on nie mógł nic z tym zrobić. Zaczynał żałować, że w ogóle postanowił tutaj przyjść.
Odpowiedział na pytanie mężczyzny tak jak sam uważał i jak to wyglądało w jego oczach. Nie zastanawiał się nawet nad tym, czy mogło być inaczej. Może… Ale nie w jego przypadku. Bo niby czemu rzeczywiście mieliby się nim przejmować?
Później oddał Żelazno Rękiemu worek z krwią, święcie przekonany, że i w tym znajdowała się krew świni. Starał się ani nie patrzeć na worek, ani też na wampira, czując się po prostu przegrany w tej sytuacji. Choć może nie do końca? W końcu nie posłuchał się mężczyzny - nie zrobił tego, co ten mu kazał i zamiast choćby spróbować nalać krew do filiżanki i ją wypić, postanowił z niej całkowicie zrezygnować, zmuszając się do nieudolnego kłamstwa, że wcale głodny nie był, mimo że chwilę temu niemal w rękach rozerwał worek, by dostać się do krwi.
Podniósł na niego wzrok dopiero, gdy ten nalał krwi do filiżanki i zaczął zachwalać, jak dobra była. Czuł… ten słodki, odurzający zapach, choć był przekonany, że go była świńska, a nie ludzka krew. Miał ogromny mętlik w głowie i nie wiedział, co o tym myśleć. Czyżby został oszukany i właśnie stracił być może swój ostatni smaczny posiłek? Zacisnął pięści i czerwieniejącymi oczami spojrzał na mężczyznę spod byka. Jak miałby uwierzyć, że faktycznie mógł mu jakkolwiek pomóc, skoro w tak błahej sprawie został oszukany. Był… zły na niego i na siebie, że tak łatwo dał z siebie zrobić durna i się tylko upokorzył.
- Kris… ten…? - wydusił cicho pod nosem, szczerze zaskoczony tym co usłyszał. Ale… czy nie było to kolejnym oszustwem ze strony Żelazno Rękiego? Na pewno. Po co miałaby próbować tutaj przyjść i o niego pytać? Może chciała, żeby po dobroci wydali go w ręce łowców? Mogłoby tak być. Ale… jeśli to było jedynie kłamstwem… skąd wiedział, że przekazanie Vasco takiej informacji… że mógłby się z tego powodu jakkolwiek przejąć.
- Nie… Kłamiesz… nie miała powodu by tu przychodzić i… o mnie pytać… - powiedział cicho, spuszczając głowę i próbując usilnie sam siebie przekonać, że Kristen nigdy tutaj nie było i nie będzie.
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyPią 12 Kwi 2024, 07:22

Prawda, zrobił by to bez mrugnięcia okiem, chociaż nie tyle na złość czy żeby tym bardziej męczyć chłopaka. Chciał mu wpoić chociaż odrobinę dyscypliny. Świńska krew była naprawdę niedobra... Ale była pożywieniem. Był w stanie wyżyć na niej jednocześnie nie rzucając się na nią tak łapczywie. Niektóre wampiry stosował podobny system nauki... Uczyły się najpierw na zwierzętach by później powoli przechodzić na ludzi. Jednak jeszcze nie planował tego robić jeśli miał by być tak do końca szczery. Nie póki Vasco z własnej woli nie chciał się uczyć. Na to chwilę nie był w stanie stwierdzić na jakim jest poziomie, bo próbował zgrywać twardziela. I sprzeciwiać się polecenia. Jak mógł stwierdzić na ile to przekora na ile faktyczny problem? W zasadzie... Miał już odpuścić gdy przypomniała mu się drobna okularnica pod drzwiami. Oczywiście że ją znał... Mała protegowana Jacoba. Intrygujące że akurat ona pomogła Vasco... Chyba sam wierzył że dziewczyna oznajmi teraz że w imieniu szefa przyszła na kontrolę. Zarząda spuszczenia i cała ta akcja okaże się pulapką... Tymczasem ona... Po prostu zapytała o niego. Nawet nie o wampira z osiedla, ale o Vasco... Intrygujące. Mimo to nie było siły na świecie która skłoniła by go do wypuszczenia łowcy do tego domu. Ciekawa była też... Jego reakcja.
- Taaa... Coś na K... Mała, brązowe lekko kręcone włosy do ramion i okulary. Trochę się jąkała... Szczerze powiedziawszy... Nie tak wyobrażałem sobie łowczynie typu magicznego. Jej szef budzi postrach w mieście... Ona jest jego całkowitym przeciwieństwem. - przyznał szczerze i już chciał przejść do sedna gdy chłopak sam go ponaglił.
- Fakt... Nie miała powodu, sądzę że wręcz sporo tym ryzykowała... Ale nie do końca wiem jakie ma układy w bractwie. Chciała wiedzieć czy wciąż tu jesteś... Pytała jak się czujesz i czy mogła by z tobą porozmawiać. To było trochę dziwne... Ale wydawało mi się że jej ulżyło gdy powiedziałem że jesteś... Co prawda przejęła się tym że nie może wejść ale prosiła żeby ci coś dać... Czekaj... - zaczął czegoś szukać po kieszeniach.
Gdzie on schował ten świstek papieru... Chyba go nie wyrzucił z sieciami z kieszeni... Nie.. Aj no tak! Tutaj! Wyciągnął złożoną na kilka razy kartkę z bocznej kieszeni i podał chłopakowi. Była wyrwana z szkicownika czarodziejki... A po rozłożeniu był na niej rysunek kota... Jego, którego przerysowała z ściany ruin. Może nie był idealny... Ale ostatecznie nie wiedziała jak wyglądał po za tym co sam przedstawił. Dopisała też krótką notatkę " Żebyś nie czuł się samotny... Powodzenia."
- Powinieneś o niej zapomnieć... - chciał... Delikatnie zwrócić mu uwagę na bardzo istotny szkopuł ale cóż... Trudno brutalną prawdę przekazać delikatnie.
- Jest łowcą... Nawet jeśli nie wygląda... Protegowaną Jacoba Parkera i to nie byle jaką... Prowadzi masę badań nad stworzeniami nocy. Nie rób sobie wielkich nadziei... Tacy jak ona zawsze będą po za zasięgiem takich jak my. Chyba że wylądujesz pod jej nożem, ale to chyba średnia opcja. - zauważył i dolał krwi do filiżanki jeszcze raz próbując podać ją chłopakowi.
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyPią 12 Kwi 2024, 21:33

Był mocno zaskoczony wieścią o tym, że czarodziejka mogłaby przyjść tutaj i… rzeczywiście o niego wypytywać. Nie dawał temu wiary… nie chciał uwierzyć mężczyźnie, że to co mówił, było prawdą. Przecież chwilę temu z taką łatwością go oszukał. Nie miał najmniejszych podstaw by mu ufać. Ale opis który przedstawił… tak bardzo pasował do Kristen… głupio postąpiła, że się tu pojawiła i jeszcze chciała się z nim spotkać. Po tym co jej zrobił? Może próbowała wyciągnąć go z tej bezpiecznej strefy j wykończyć? W końcu był zagrożeniem. Pod jej nosem zabił dwójkę dzieciaków, a to przecież nie były jego jedyne ofiary.
- Obie…obiecałem jej… żabę cmentarną… - powiedział cicho, choć nikt o to nie pytał, ani nikogo to nie obchodziło. Żelazno Ręki nawet nie wspomniał o niczym takim, co by spowodowało, że Vasco mógłby odpowiedzieć tak, jak odpowiedział. Jakby szczątkowo do niego docierały informacje, albo pogrążyłby się we własnym świecie.
Zwrócił na nowo uwagę na wampira przed sobą i podniósł na niego wzrok dopiero, gdy ten wspomniał, że coś dla chłopaka od czarodziejki miał. Chwilę obserwował jak wampir grzebał po kieszeniach, aż w końcu wyjął i podał Vasco złożona kartkę. Niby nic takiego, ot zwykły rysunek, tego, co sam narysował na ścianie w pustostanie, ale dla niego, to było bardzo wiele. Praktycznie od samego początku nie wiedzieć czemu dziewczyna się bardzo dla niego starała, starała się mu pomóc i naprawdę wiele dla niego zrobiła. Nawet pokonała swój strach przed wampirzą władczynią. A on… nawet nie był w stanie powiedzieć jej głupiego “dziękuję”. Już nie wspominając o uszyciu paskudnego pluszaka.
- Może gdybym… pozbył się tych przeklętych kłów… - mruknął nie to w odpowiedzi na szczerą radę mężczyzny, ni to myśląc na głos, momentalnie zaczynając się nad tym zastanawiać. Wydawało mu się, że gdzieś widział kombinerki…
Nie zdążył się porządnie zagłębić w te myśli, gdy poczuł ten słodki, odbierający “zdrowy” rozum zapach. Jego oczy momentalnie błysnęły czerwienią i już miał wyrwać filiżankę z rąk wampira, gdy nagle zamiast rosłego mężczyzny, stanęła przed nim drobną okularnica, trzymająca się za krwawiącą szyję. Czuł na języku ten okropnie gorzki posmak, jeszcze gorszy od świńskiej krwi, a mimo to… tak ciężko było mu się powstrzymać przed ugryzieniem jej… tak bardzo nie chciał jej zrobić krzywdy i jednocześnie… właśnie tego chciał, skoro zamierzał ponownie zatopić kły w jej miękkiej, delikatnej… tak ładnie pachnącej szyi…
Ocknął się z tych myśli i wszystko wróciło do normy w momencie, gdy poczuł ból w nadgarstku i smak własnej krwi, sprzyjającej do gardła. Wgryzał się we własną rękę, jak wiele razy wcześniej, od czasu spotkania Kristen. Byle tylko nie sięgnąć po filiżankę z krwią. Czy żeby nie zrobić dziewczynie krzywdy.
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptySob 13 Kwi 2024, 06:52

Było mu trudno uwierzyć że ta roztrzęsiona dziewczynka mogła by być łowczynią, pewnie gdyby nie fakt że kiedyś załatwiał z polecenia Virgo składniki których potrzebowała, nie miał by pojęcia kim jest. Pewnie i tak by jej nie wpuścił... Nie do wampira który jeszcze kilka dni wcześniej wesoło polował na ludzi. Gdy powiedział o żabie cmentarnej, Filip nieco się skrzywił.. Romantyk że hej... Paskudne, małe i obślizgłe stworzenia kręcące się nocami w wilgotnej trawie między grobami.
- Masz dziwny gust... Pełno ich wychodzi na bagnach i przy cmentarzu... Nie lepsze były by kwiatki? - to była... Tak dziwna rozmowa, że zadawał sobie pytanie czy on tak na serio?
Słyszał że niektórym podobały się te dziwne zwierzęta... Ale to raczej ryzykowny pomysł na prezent, nawet a może zwłaszcza dla łowczyni która w każdej chwili mogła cie zabić. I apropo tego po chwili usłyszał kolejny absurdalny pomysł.
- To tak nie działa... Zadasz sobie tylko niepotrzebny ból jak z nogą. Gdy chcesz krwi nie myślisz trzeźwo... Nie mogąc gryźć twoja drapieżna strona z irytacji będzie chciała nawet rozerwać ofiarę byle dobrać się do krwi... A kły i tak szybko odrosną. Musisz zaakceptować kim jesteś i zapanować nad sobą. - pominął na razie fakt że chłopak zignorował jego ostrzeżenia... Ehhh dzieciaki.
Niemniej skoro to ta dziewczyna tak go motywowała... Warto było spróbować jeszcze raz. I paradoksalnie... Efekt go szczerze zaskoczył. Szczerze mówiąc... Takich reakcji jeszcze nie widział. W jego głowie narodził się trochę ryzykowny pomysł. Dobra... Bardzo ryzykowny. Wypił zawartość filiżanki i odstawił wszystko na bok.
- Uspokój się... Już rozumiem w czym jest problem. Za długo zywiłeś się ciepłą krwią... Musimy zacząć od prawie początku. Posłuchaj... Jutro wrócimy do treningu, ale chce żebyś przed nim się porządnie najadł jasne?
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptySob 13 Kwi 2024, 13:18

Nie… do końca rozumiał wampira. Nawet ostrożnie podniósł przy tym na niego spojrzenie i przekrzywił głowę. Fakt żaby cmentarne były paskudne, ale nie jemu było to oceniać skoro jego ukochana maskotka też nie należała do najbardziej uroczych. Poza tym… czy kwiatów nie dawało się osobom chorym i dziewczynom, którymi było się zainteresowanym? W sensie na znak temu, że się podobały osobie wręczającej kwiaty i stanowiły subtelne, ciche pytanie o stworzenie związku z taką dziewczyna? Tak przynajmniej było w książkach, które zdarzało mu się przeczytać i niektórych gazetach.
- Coś złego jej się stało… że potrzebuje kwiatów? - zapytał, zakładając, że dziewczyna trafiła do szpitala po tym jak Żelazno Ręki nie wpuścił jej do posiadłości Virgo. Nie wiedział kiedy jeszcze komuś można było wręczyć kwiaty. W ogóle nie brał pod uwagę tego, że mężczyzna mógłby wpaść na niedorzeczny pomysł, że dziewczyna się podobała Vasco. Po prostu ona była dla niego miła i… wypadałoby i on był dla niej miły. Narysowała dla niego Lucky’ego, a i on jej przecież obiecał, że następnym razem podaruje jej cmentarną żabę, której ona nie była w stanie sobie uszyć.
Po tym wampir znów próbował ostrzec chłopaka, ale on go połowicznie słuchał, zwłaszcza że w trakcie jak mężczyzna mówił, narodził się w głowie Vasco nowy pomysł. Miał szczerą nadzieję że być może nawet rozwiązanie wszystkich jego problemów. Niestety… najwyraźniej jego mentor miał ogromny talent do bezlitosnego duszenia jego pomysłów w zarodku.
Vasco znów spuścił głowę nie widząc dla siebie już żadnej nadziei. Chociaż… czy przed chwilą facet nie wspomniał, że Kristen zajmowała się krojeniem takich jak oni i ich badaniem? Może byłaby w stanie wynaleźć jakiś lek na to by nie był żądnym krwi potworem? Ale… wychodziło na to, że dopóki nie przejdzie przez cały chory trening Żelazno Rękiego i nie dostanie jego błogosławieństwa, Vasco nie będzie w stanie pojąć do Kristen by ją zapytać o ten lek. Wychodziło na to… że póki co i tak nie miał wielkiego wyboru. Najgorsze, że ten typ wcale nie pomagał i nie ułatwiał szybszego zrealizowania przez Vasco jego planów. Dlaczego on go dalej męczył, skoro już mu przecież powiedział, że nie chce krwi? Na pewno robił to specjalnie… czytał mu w myślach… wiedział, że chłopak planował się jak najszybciej stąd wyrwać by poszukać łowczyni. A to znaczyło… że nigdy nie będzie mógł do niej pójść. Z drugiej strony… może to i lepiej bo wtedy nie będzie mógł jej znowu skrzywdzić, ale też nie będzie miał jak jej oddać swetra i pluszaka żaby. Jeszcze ta krew. Miał ogromny mętlik w głowie, a do tego ręką go cholernie bolała, ale to było w sumie nawet całkiem uspokajające, bo pomagało mu utrzymać się w rzeczywistości, rejestrować wszystko co było tu i teraz.
Ostrożnie pokiwał głową, starając się nie spuszczać z niego wzroku, choć gdy wspomniał o tym, że miał się następnego dnia porządnie najeść… skrzywił się i spuścił głowę.
- Ja nie… nie potrzebuje… - wychrypiał z niepokojem i walcząc z sobą, by wydusić z się ie to kłamstwo. Zwłaszcza że praktycznie każda komórka jego ciała pragnęła jego krwi. Ba! Wciąż czuł na języku smak własnej oraz pulsujący ból w pogryzionym nadgarstku. Na samą myśl o tym, że maiłby pochłonąć na raz kilka litrów świńskiej krwi robiło mu się nie dobrze. Właściwie… skąd niby ten gość wiedziałby czy Vasco faktycznie coś zjadł czy nie. Mógł przyjść na ten przeklęty trening i skłamać że jest najedzony. Bo czy nie o to od samego początku mężczyźnie chodziło, by chłopak ograniczył spożywanie krwi?
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptySob 13 Kwi 2024, 21:16

Oj Filip w tej chwili miał przede wszystkim poważne luki. Po pierwsze... Naprawdę był gotów uwierzyć że Vasco planował poszukiwania owego stwora i to w pełnej krasie i jego naturalnym środowisku, a gdy mu się uda podaruje go swojej nie do końca trafionej wybrance. Już niemal słyszał pisk owej dziewczyny w wyobraźni. Poczuł się trochę... Zakłopotany po pytaniu Vasco. Sam nie miał dzieci i nigdy nie myślał jak powinno się rozmawiać z nastolatkami o takich sprawach... Szczerze... Z kumplami gadało się zupełnie inaczej i zamiast porad raczej ograniczali się do " I co? Zaliczyłeś? Jeszcze nie?! Ktoś tu wypada z firmy!. W przeciwieństwie do tego... W tej chwili starał się zachować powagę.
- Nie... Nie o to... Znaczy.. Słuchaj... W zeszłym miesiącu się zareczyłem. Poznałem już nie jedną dziewczynę i z doświadczenia mówię ci że większość dziewczyn uwielbia kwiaty... Zdecydowana mniejszość obrzydliwe i obslizgłe gady z cmentarzyska. - tak tak... Czy tam płazy, bez znaczenia.
Kolejne nie domówienie polegało na tym że faktycznie nie wiedział wiele o tej relacji i uznał że młody zadłużył się w pannie która okazała mu nieco dobroci. To był... Bardzo zły pomysł, nawet jeśli raz uratowała mu skórę, po raz drugi pewnie tego nie zrobi takie relacje łowcy i wampira nie miały prawa istnieć. Jednak... Mógł tą relacje wykorzystać! Wywrócił oczami
- Kiedy wreszcie przestaniesz wszystko podważać? Jeśli chcesz się czegoś nauczyć to musisz najpierw nauczyć się słuchać. - odpowiedział z nutą irytacji.
Czego by mu nie zadał to było złe... Jak by obiecał sobie za nic się uczyć.
- Potrzebujesz tego żeby odpowiednio się uczyć... Spróbuj chociaż mnie posłuchać to może efekty cie zaskoczą. Ostatecznie... Co masz do stracenia? - Dopiero po chwili dotarło do niego że coś mogło hamować chłopaka i westchnął ciężko.
- Nie wymienię krwi... Przynajmniej na razie.
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptySob 13 Kwi 2024, 23:28

- Ale… ja nie chcę się jej zaręczyć. Nie chcę… by pomyślała… że mogłaby mi się podobać… Jest miła… i dlatego… ja… chce jej tylko podziękować - próbował jakoś wyjaśnić tę dziwną sprawę, w którą zaczął go wciągać Żelazno Ręki. On… na samą myśl, że miałby z kimś być w związku przechodziły go ciarki. Nigdy nie był w związku i nie chciał być. Mógł z kimś rozmawiać, ale to wszystko na ile byłby w stanie się zdobyć, gdyby rzeczywiście miał z kimś stworzyć parę. Przytulania, ani tym bardziej czegoś więcej chyba by nie zniósł. Nie po tym co miało miejsce w sierocińcu… aż zadrżał na samą myśl.
Zmiana tematu przyniosła mu ogromną ulgę, choć jego pomysł z wyrwaniem sobie kłów spalił na panewce. No i… chyba facet się wnerwił z powodu jego kolejnej odmowy. Nie chciał źle… wydawało mu się, że przecież wampir tego od niego oczekiwał. Zupełnie nie rozumiał, czemu teraz się na niego irytował. Nie zrobił przecież nic złego. No i słuchał go. Odpowiadał mu przecież, a gdyby tego nie robił, jasnym by było, że go nie słuchał. Jeszcze bardziej nie rozumiał tego, że najpierw kazał mu nauczyć się ograniczać spożycie krwi, zagroził nawet wymiana zapasów w lodówce na tę paskudną świńską krew, a teraz mu mówił, że miał się najeść do syta bo go mu pomoże w nauce? Miał wrażenie jakby mężczyzna próbował zrobić z niego durnia. Albo sam był niespełna rozumu. Nie miał jednak na tyle odwagi hy chociaż zasugerować, że to co mówił było bez sensu i że zaprzeczał sam sobie. Ostatecznie… i tak jedynie pokiwał głową, właściwie bojąc się jakkolwiek odezwać bo był pewien, że znów będzie źle, a do tego mężczyzna zmieni zdanie. Wolał więc dla własnego dobra dłużej z nim nie dyskutować, gotów wrócić jakoś do swojego pokoju, gdyby to się okazał faktycznie koniec. Będzie musiał przy okazji pamiętać z rana, gdy wampiry będą pozamykane w swoich pokojach, pokręcić się po domu i znaleźć rzeczy, które pomogą mu stworzyć maskotkę żaby cmentarnej dla Kristen.
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyNie 14 Kwi 2024, 08:33

Rany... Tyle lat na karku, a w tych rozmowach naprawdę był beznadziejny. Swoją drogą Vasco zdecydowanie go zaskoczył! Kreował się na łobuza... Tatuaże, zabijanie... Tacy z reguły w wypadku dziewczyn myśleli tylko o jednym... Cóż... On w jego wieku myślał. Podrapał się trochę niezręcznie po głowie.
- Nie musisz się od razu zaręczać... Chodzi o to że... Uhh.. Dobra... Od nowa! - wyjaśnił czy raczej nie wyjaśnił i uciął tą dziwną paplaninę.
Rany... Gdy Nathaniel do niego przyszedł to pytania były z goła inne...
- Słuchaj... Chodzi mi o to, że każda dziewczyna lubi dostawać kwiaty... Lubi czuć się wyjątkowo... Weźmy takiego mnie! Na ostatnie walentynki dałem kwiaty nie tylko mojej dziewczynie... Dałem je też Virgo... Nie dlatego że mi się podoba ale dlatego że jest dla mnie ważna. Jeżeli chcesz za coś podziękować to kwiaty to też dobra opcja! Są dobre na przeprosiny... W prezencie i w podziękowaniu. Gdy chcesz jej po prostu sprawić przyjemność. Rozumiesz? - czuł się... Dziwnie, miał wrażenie że ta lekcja go zmęczyła.
Zdawał sobie sprawę że mówił chaotycznie... Próbował jednak ustalić na jakim etapie jest Vasco a tego chłopak mu nie ułatwiał. Wyglądało na to że nie potrafił się kontrolować z przerwaniem picia, chociaż z rezygnacją po wyczuciu krwi też miał problemy ale akurat tutaj walczył. Miał też na tyle świadomości że czuł co pije i nie pił byle czego. Sprawy miały się inaczej gdy wspomniał o dziewczynie która jak to stwierdził? Była dla niego miła! To pozwoliło mu wpaść na szalony pomysł... Musiał oczywiście pomówić o tym z Virgo, nie miał pewności czy ich pani na to przystanie ale... Warto było spróbować.
- Leć już... Muszę jeszcze tu trochę posprzątać. - rzucił nieco zmęczony.
Odwrócił się nawet by zacząć składać używany dziś przez wampiry sprzęt gdy pomyślał jeszcze o jednym.
- A Vasco... Jak byś czegoś potrzebował daj znać... I pilnuj tej nogi, żebyś nie zrobił sobie krzywdy.
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyNie 14 Kwi 2024, 12:15

Naprawdę nie wiedział czy to z nim było coś nie tak, że kompletnie nie rozumiał o czym wampir do niego mówił, czy to jednak mężczyzna był beznadziejny w tłumaczeniu. Nie chciał się Kristen zaręczyć… nie chciał być z nią nawet parą. Z nikim nie chciał. Nie rozumiał więc, czemu wampir o tym w ogóle wspomniał. Już miał mu to wyjaśnić, że… nie zamierzał być z kimkolwiek i kiedykolwiek, bo go to przerażało i przywoływało traumatyczne wspomnienia z sierocińca, gdy był dużo młodszy. Uznał że może on nie sprecyzował o co mu chodziło, ale nim się odezwał, Żelazno Ręki zaczął tłumaczyć na nowo i tym razem wszystko było jasne. Rany… aż strach pomyśleć, że tak nieogarniętej osobie dano karabin do ręki i kazano strzelać do ludzi.
Lekko kiwnął głową na znak, że zrozumiał i nie drążył dalej tego tematu. Czyli oprócz zrobienia dla Kristen żaby, będzie musiał znaleźć też jakieś kwiaty. Problem w tym że nie znał się na kwiatach i nawet jak przypomniał sobie te, które widział na jej szkicach, gdy pomagał jej pozbierać kartki, które wysypały się z jej torby, nie miał pojęcia, gdzie takich kwiatów szukać. Może w ogrodzie za domem coś znajdzie, a jak nie zdawało mu się że po drodze tutaj było pełno takich małych żółtych kwiatów i takie dziwne różowe co miały kolce na liściach… Na cmentarzu było sporo ładnych i dużych kwiatów! Przynajmniej jak ostatnim razem tam był. Będzie musiał to sprawdzić przed spotkaniem z Kristen.
Po tym też wcale nie było lepiej z jego tłumaczeniami, ale chyba ostatecznie się dogadali. Co prawda… przerażało Vasco to, co mógł kombinować wampir, że praktycznie momentalnie zmieniło się całe jego podejście, ale nie kłócił się z tym, ani nie dyskutował. Znów lekko kiwnął głową i zaczął kierować się w stronę wyjścia. W progu zatrzymał się, gdy usłyszał, że wampir miał coś jeszcze do dodania.
- I tak… nie dam ci… ani żaby… ani kwiatów… - wydusił z siebie cicho, myśląc że może to było powodem zmiany nastawienia u mężczyzny, że chciał coś od chłopaka dostać. Nie miał na co liczyć. Nie ufał mu i facet go przerażał.
Nie czekał ani chwili dłużej od razu zamykając za sobą drzwi po swoich słowach i trzymając się blisko ściany, opierając się o nią, doszedł do swojego pokoju, gdzie z ogromną ulgą runął na łóżko i tylko z wierzchu przykrył się kocem. Nawet nie silił się na to, by się spróbować przemyć czy przebrać w coś bardziej odpowiedniego do spania niż dresy i koszulka, które miał na sobie przez cały dzień.
Nawet dość spokojnie przespał resztę nocy, pomimo doskwierające go bólu, którego źródłem była ranna noga, zszyta przez niego zwykła igłą i nitką do ubrań. Jakoś koło południa się obudził i od razu poszedł szukać materiałów potrzebnych mu do stworzenia żaby cmentarnej. Niestety z racji że był to dom wampirów, a nie hurtownia z tkaninami, musiał radzić sobie z tym co miał. Zabrał czyjąś ciemnobrązowa, skórzana kurtkę, pociął część ubrań, które miał w szafie w swoim pokoju, nawet rozwalił poduszkę, by wybebeszyć z niej cały puch, którym miał zamiar napełnić wnętrze pluszowej żaby w jej normalnej wielkości, takie jak zapamiętał, gdy je ostatnim razem widział na własne oczy.
Podczas jego pracy, cały czas towarzyszył mu Lucky, a raczej jego rysunek, lekko złożony w połowie i oparty o ścianę obok przez co wyglądał jakby siedział i obserwował co chłopak przez cały czas robił. Był tak pochłonięty pracą, że nie zwrócił uwagi na to, kiedy nastała noc. Zapomniał całkowicie o tym, że miał się najeść do syta. Zapomniał o tym, że w ogóle przez cały dzień nie pił żadnej krwi.
Kiedy wychodził z pokoju zastanawiał się czy nie zrezygnować z treningu tego dnia i zająć się tym wszystkim następnego, albo nie pójść na trening bez krwi, ale przypomniał sobie jak zły był Filip, gdy powiedział mu, że nie musi pić krwi. Czyli nie. Miał wyjścia. Po drodze na salę gimnastyczną zahaczył o kuchnię, by zabrać z niej tyle krwi ile był w stanie unieść i poszedł ze wszystkim na salę gimnastyczną, by tam wykonać to polecenie o którym zapomniał. Miał tylko nadzieję, że te wszystkie worki mu wystarczą.
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyNie 14 Kwi 2024, 18:55

Nie mógł się nie uśmiechnąć... Postarał się po prostu nie parsknąć śmiechem gdy Vasco zasugerował że mógł chcieć dostać kwiaty lub żabę... Cóż... Ani jednego ani drugiego. Niemniej nie skomentował i odprowadził go wzrokiem po czym zaczął zbierać sprzęt. Rany boskie... Dziwny dzieciak. Ale może po prostu dawno nie miał kogoś w jego wieku? A może to kwestia tego że był w sierocińcu? Tak czy siak... Gdy tylko wyszedł najpierw poszedł do pokoju Virgo. Zapukał jednak nie słysząc żadnej odpowiedzi po prostu zrezygnował. Ostatnio... Często nie spędzała nocy w domu. To nie do końca tak że ją o to winił... Rozumiał że dla niej to miejsce było przede wszystkim więzieniem w którym tkwiła i straciła bliskich. Chociaż martwił się tym gdzie jest gdy nie tu... Wybrał jej numer i zadzwonił. W sumie liczył się z tym że nie odbierze więc gdy usłyszał jej głos naprawdę się ucieszył. Powoli... Ostrożnie przedstawił jej swój pomysł i gdy tylko dostał zgodę... Cóż zajął się już swoimi sprawami. Aż do następnego dnia... Do kolejnego treningu. Jego gość pojawił się gdy jeszcze dwa wampiry prowadziły trening. Bacznie obserwowały z maty dziewczynę której Filip pozwolił usiąść na ławeczce pod ścianą. Musiał kilka razy przypomnieć im że są na treningu. Jasper jak zwykle został.. Obijał worek treningowy gdy dołączył do nich Vasco... Z zapasem krwi na rękach. Jedno ręki zerknął na niego trochę zdezorientowany... Zanim jednak zapytał skierował się do wielkiego pobliznionego wampira.
- Jasper... Starczy, zostaw nas. - i tak jak dzień wcześniej... W milczeniu, wampir przeczesał włosy i wyszedł z sali.
Powrót do góry Go down
Kristen

Kristen

Liczba postów : 121
Punkty aktywności : 1295
Data dołączenia : 30/05/2021

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyNie 14 Kwi 2024, 19:10

Gdy zadzwoniła Virgo... Była przekonana o tym że coś się stało. Serio... Po co miała do niej dzwonić? Była przekonana że zaraz się dowie jakim błędem było że ta jej pomogła.. Vasco na pewno kogoś napadł i zwiał! Gdy odbierała dosłownie trzęsły się jej ręce! Propozycja żeby pomóc w treningu była... Dużym zaskoczeniem. Chociaż jednocześnie... Była ciekawa... Kto by nie był. Z drugiej strony wejście do domu wampirów... Sama... To ją poważnie przerażało... Ale przecież sama o to prosiła ostatnio gdy przyniosła rysunek dla Vasco! W bractwie nie trenowała... Chociaż nie była tak naiwna żeby wierzyć że będzie sparing partnerem. Wahała się gdy Virgo zapewniła że nic jej się nie stanie... Ostatecznie jednak... Jeśli mogła jakoś pomóc. Wyszedł po nią ten sam wampir co ostatnio... Uciekło jej imię. Tym razem jednak był jakiś taki... Milszy? Boże... Gdyby Jacob wiedział... A może wiedział? Tak czy siak poszła za wampirem nie mogąc oderwać wzroku od tego jak wyglądał dom! Dobra... Sama nie wiedziała czego się spodziewać i chyba trochę stereotypowo była pewna że wszędzie będą trumny i łańcuchy! Nie było też śladu po tym co wydarzyło się rok temu... Zupełnie nic a przecież cześć domu zupełnie spłonęła! Usiadła w kącie nie chcąc przeszkadzać trzymając kurczowo swoją torbę jak by to była tarcza która w razie czego ją ochroni! W sumie... Trening wyglądał tak... Normalnie. Zwykły sparing na macie... Wampir który ja zaprosił uprzedził że Vasco przychodzi później więc zajęła się obserwowanie cwiczacych głównie żeby zabić czas. Zdarzyła się nawet uspokoić! Gdy na salę wkroczył Vasco... Chyba nawet jej nie zauważył... Nic dziwnego, siedziała jak mysz pod miotłą w kącie... Chociaż gdy Filip odprawił dużego wampira wstała z ławki.
- V... Vasco... - poprawiła włosy które dziś były rozpuszczone, za ucho.
Powrót do góry Go down
Vasco

Vasco

Liczba postów : 57
Punkty aktywności : 634
Data dołączenia : 01/12/2022

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyNie 14 Kwi 2024, 22:41

Nie miał pojęcia co kombinował Żelazno Ręki, ale właściwie, gdy się obudził całkowicie o tym zapomniał. Tak samo jak o tym, że przed treningiem miał się porządnie najeść. Był… za bardzo pochłonęła go praca nad żabą cmentarną. Nie miała prawa być idealna, nie przy tak ograniczonych materiałach, ale po całym dniu tworzenia maskotki bez pomocy maszyny do szycia i tak był zadowolony z efektu. Pluszak przypominał żabę cmentarną wielkością, kształtem i kolorem. Może nie miała obślizgłego ciała, ale była zimna i gładka w dotyku z powodu użycia skórzanej kurtki do stworzenia ciała stwora. Oczy standardowo zrobił z guzików, ale tak jak w przypadku Lucky’ego i żaba miała dwoje różnych oczu, stworzonych z dwóch zupełnie różnych guzików, o innych kolorach. No i dzięki puchowi z poduszki była bardzo miękka. Chwilę przyglądał się skończone mu dziełu i postawił maskotkę przed oparta o ścianę kartką.
- I co sądzisz Lucky? Chyba nie jest źle? - zwrócił się do rysunku i po chwili, wspierając się o ścianę, wstał z bólem z podłogi. Chciał trochę posprzątać, po swoim szyciu, ale zdał sobie sprawę z tego, że właściwie powinien już iść na trening.
- Wiesz, że nic nie musisz. Myślisz, że ktokolwiek w ogóle zwróci uwagę na to czy się pojawisz czy nie? Głupi, naiwny Vasco - zakpił sam z siebie, choć starał się tym nie przejmować.
- Ignoruj mnie, ale nie myśl, że cokolwiek się zmieni. Spójrz tylko na siebie. Do niczego się nie nadajesz, jedynie do sprawiania innym problemów. Od samego początku jesteś tylko tym. Problemem. Dla wszystkich. Pewnie dlatego ta kobieta, co wydała cię na świat od razu się ciebie pozbyła. Pewnie dlatego nikt nigdy nawet nie myślał o tym by wziąć taki problem pod swój dach - szydził z siebie dalej, patrząc na swój cień na ścianie. Najgorsze… że to wszystko było prawdą. Opiekunki w sierocińcu, co chwila mu wypominały, że sprawia im tylko problemy tym, że nie jest jak inne dzieciaki. Nie rozumiały, że nie chciał być jak inni, bo ci tylko się z niego śmiali i mu dokuczali, a on nigdy nic złego im nie zrobił. Nie rozumiał tego wtedy i nadal tego nie rozumiał.
- Przecież ty… jesteś mną - próbował się chociaż w tak marny sposób obronić przed tymi wszystkimi oskarżeniami, choć zaraz wybuchnął kpiącym śmiechem.
- Nie obrażaj mnie. Jestem dużo lepszy. Przypomnij sobie tylko to wspaniałe uczucie, gdy kogoś pozbawiałeś życia z każdą wypitą z żył kroplą krwi.
Spuścił głowę… przygnębiony tymi wszystkimi, własnymi słowami, skutecznie tracąc cały dobry humor po skończonej żabie dla Kristen. Na trening poszedł tylko dlatego… że po tym co miało miejsce przed chwilą w jego pokoju… nie chciał być po prostu sam. Bał się… że wymknie się z posiadłości, jak wtedy kiedy poszedł na stare osiedle poszukać srebrnej kuli, która łowczyni wyjęła z jego nogi, a którą sam sobie w nią z powrotem wsadził, by nie móc polować. Niestety w tym momencie bał się, że nawet ten pocisk w nodze nie ochroni, go ani innych przed nim.
Jeszcze za nim poszedł na salę gimnastyczną, wstąpił do kuchni po kilka worków z krwią, żeby… Żelazno Ręki nie był znów na niego zły, za to, że go nie posłuchał. Jak poprzedniego dnia, bardzo się odsunął od drzwi, gdy ogromny, pokiereszowany wampir został wyproszony z sali przez ich… wspólnego trenera. Miał tylko nadzieję, że ten ogromny typ nie postanowi kiedyś zrewanżować się Vasco za te wszystkie dni, w które nie mógł sobie przez niego w spokoju poćwiczyć tyle, ile by chciał.
Zupełnie nie spodziewał się tego, że tym razem na sali będzie również Kristen. Kiedy usłyszał swoje imię i spojrzał w kierunku z którego padło. Aż zamarł. Z jednej strony miło było znów ją widzieć, ale z drugiej… nie powinno jej tu być… nie spodziewał się… nie powinna go takiego widzieć… nie kiedy jego nogą się jeszcze nie zagoiła… nie bez żaby… nie miał dla niej kwiatów… przede wszystkim nie powinna go widzieć z rękami pełnymi worków z krwią.
Przytłoczony i jednocześnie przerażony tym wszystkim, cofnął się ostrożnie w stronę wyjścia… nie wiedział co powinien zrobić. A jednocześnie musiał się pozbyć tych worków. Kristen nie powinna tego widzieć. Ale… nie miał gdzie ich wyrzucić ani schować… A ostrzegał sam siebie, że to wszystko to jeden wielki podstęp. Był pewien, że taki był od samego początku plan Żelazno Rękiego. Wiedział, że nie powinien był mu ufać i tutaj przychodzić.
Powrót do góry Go down
Filip
Żołnierzyk
Filip

Liczba postów : 392
Punkty aktywności : 2558
Data dołączenia : 05/07/2019

Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 EmptyWto 16 Kwi 2024, 06:04

Sam nie do końca był pewien czy pomysł był dobry, ale ostatecznie warto było spróbować. Istniała też spora szansa że dziewczyna odmówi... Chociaż, o ile jej ostatnie przyjście tu, nie było żadną pułapka, to czemu miała by odmówić? Nie do końca rozumiał co sprawiło, że dziewczyna tak przejęła się losem wampira ale jak to się mówi, "Nie patrzy się darowanemu koniowi w zęby". Gdy powiadomiono go że przyszła był nawet podekscytowany! Łowczyni na jego treningu brzmiało naprawdę absurdalnie.. A potem ją zobaczył stojącą w drzwiach. Naprawdę nie rozumiał, jak takie chuchro wgl poluje? Gdy szli, słyszał jak jej serce wali, to by było baaardzo niefortunne jeśli panna padnie mu tu na zawał. Dał jej na razie spokój a ona usiadła w kącie... Może zaczynał rozumieć? Miała w sobie trochę z Vasco... Nie miał czasu żeby jej pilnować więc zajął się treningiem co jakiś czas tylko kontrolnie na nią zerkając i upewniając się czy się uspokoiła. Chciał nawet podejść i zagadać gdy został tylko Jasper ale dołączył do nich sam Vasco... Z masą krwi w rękach... Boże... Jedno zadanie, co on robił cały dzień? Spróbował się Jedak uśmiechnąć i mówić spokojnie... Zdecydowanie gdy był... Cóż normalny, to akurat Vasco mógł panikować i więcej nie wrócić, a nie o to chodziło. Zanim jednak wydusil z siebie cokolwiek ubiegła go dziewczyna... Boże prawie zapomniał że tu była!
- Ekhm... Tak... Vasco, twoja koleżanka bardzo przejmuje się twoim losem tutaj. Uznałem więc, że żeby zapewnić ją że nikt cię tu nie torturuje i jednocześnie pomóc w twoim treningu poproszę panią Tenebris o zgodę na jej obecność na czas treningu. Dla jej bezpieczeństwa oczywiście nie może opuszczać sama tej sali. - Wyjaśnił mniej więcej na co wpadł wczoraj.
- Rozumiem, że nie odrobiłeś pracy domowej? Może zjedz na spokojnie i za chwilę dołączysz? - zaproponował... Ostatecznie, sam też dziwnie by się czuł jedząc przy niej.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Sala gimnastyczna - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Sala gimnastyczna   Sala gimnastyczna - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 

Sala gimnastyczna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

 Similar topics

-
» Sala główna
» Sala Przesłuchań
» Sala Informatyczna
» Sala lekcyjna 203
» Sala Ogólna

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Wzgórze zachodnie :: Część centralna-