Bardzo dobrze, że dziewczyna była ostrożna i czujna na każdy ruch nieznajomego. W przyszłości przyda się jej ta intuicja w niejednej sytuacji. Reakcję także miała niezłą, widział każdy jej gest i musiał przyznać, że pod kątem bojowym była gotowa na potyczkę. Inaczej kwestia wyglądała z samym porozumieniem się z przybyłą. Byłoby łatwiej, gdyby wziął kartkę i długopis, ale nie przypuszczał, że będzie mieć towarzystwo. Taka droga komunikacji nie była też najbardziej precyzyjna, trzeba było niekiedy wysilić się, co autor miał na myśli. Niestety tej bariery nie przełamie nawet dotąd uprzejmy uśmiech, jaki posyłał w stronę Soni. Dziewczyna zdawała się już irytować sytuacją, kiedy nie dostaje jasnej odpowiedzi na stawiane pytania. To mocno wyhamowało entuzjazm Uzu, jaki wykazywał podczas chęci porozumienia się z Jasnowłosą, ale nie poddawał się.
Najpierw chciał uspokoić rozmówczynię, toteż cofnął się o krok wraz ze sztyletem i kataną. O ile już wcześniej schował katanę za pasek, tak teraz zdecydował się tak samo uczynić ze sztyletem. Następnie kucnął tuż przy ziemi tak, że siedział na piętach, a kolanami opierał się o wcześniej wyryty napis. Przejechał dłonią po podłożu niwecząc poprzedni napis i wpisał wpierw tylko trzy litery.
U Z U
Jednym palcem wskazał na napis, a kciukiem u drugiej ręki wskazał na swój tors. Chciał przekazać, że to było jego imię, choć z punktu widzenia obcokrajowca Sonia na pewno miała trudności z przypasowaniem tego słowa do miana. Później znów zmazał napis i palcem prędko wpisał drukowanymi kolejne słowo:
Ł O W C A
Ponownie skierował kciuk na siebie potwierdzając, że przebył już pewną drogę ku temu, by zostać łowcą. Może nie uczestniczył w najsłynniejszych polowaniach, ale nie próżnował pod tym względem. Brał każde zlecenie jakie mógł, aby pomóc najpierw mieszkańcom Japonii, a później Venandi z uporaniem się ze stworami. Nie narzekał nawet za to najmniejsze czy najmniej płatne zlecenia, chciał czuć się użyteczny w szeregach Bractwa.
Wreszcie odkrył ostatnie słowo-klucz, które było potrzebne do odpowiedzi na pytanie Jasnowłosej, a które było najbardziej krępujące ze wszystkich, jakie do tej pory napisał na ziemi:
N I E M O W A
Tu już nie pokazał na siebie palcem, tylko powoli wstał znów na równe nogi i już mniej pewnie sięgnął po swój sztylet schowany za paskiem upierając się przy sparingu. Niby odpowiedział na wszystkie pytania postawione przez śliczną dziewczynę, ale mógł odpowiedziami pogrążyć się w oczach nieznajomej. Jakoś tak jest ułożona psychika człowieka, że gdy widzi odstępstwo od pełnego zdrowia drugiej osoby, to ma do niej odmienne podejście. Albo bardziej litościwe albo wręcz chłodne. Wiele zależało od usposobienia tejże osoby oceniającej, ale Uzu jedynie chciał, aby Jasnowłosa i inni łowcy traktowali go na równi ze sobą. Ale wiedział, że tak nie będzie.
Wtedy też odwrócił nagle głowę w inną stronę, bowiem usłyszał gdzieś w oddali dziwny dźwięk, jakby pisk opon. Coś miał przeczucie, że powinien to sprawdzić. A co, jeśli ktoś porwał członka Bractwa? Nie wiadomo, co przyniesie los. Skinął głową przepraszająco w stronę dziewczyny i ruszył w kierunku usłyszanego hałasu. Jego kroki były zaskakująco niepokojąco ciche, nawet jak biegł. Zadyszki też nie było, tylko bieg w stronę bliżej niezidentyfikowanego hałasu silnika.
[z tematu, ale Sonia może iść za chłopakiem albo poczekać parę wymian postów, aż Uzu wróci, bo wróci na pewno : 3 ]