a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Apartament Parkera - Page 3


 

 Apartament Parkera

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament Parkera  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Parkera    Apartament Parkera  - Page 3 EmptySob 17 Gru 2022, 19:46

Uśmiechnęła się lekko przygruzając dolną wargę kiedy jej ruch okazał się być szachem. Nie powiedziała by jednak że Jacob nie był milczącą osobą... Nie był zbyt gadatliwy ale też nie całkiem zamknięty... Był... Tajemniczy, po za tym był... Sobą. Kimś kogo trudno było zdefiniować nawet gdy spędzało się nim tak wiele czasu jak ona. Wciąż ją zaskakiwał i zapewne jeszcze nie raz ja zaskoczy.
- Być może... - odpowiedziała krótko w geście próby pojednania.
Co do rozróżniania jego żartów... Chyba tą umiejętność miała od... Początku? Jacob potrafił zranić. Wiedziała o tym doskonale, gdyby tylko chciał wiedział w którą strunę uderzyć by bolało. Starała się nie wracać do sytuacji sprzed roku gdy w krypcie padło o wiele za dużo słów... Z obu stron. Jednak nie wątpiła że gdyby chciał ją zdenerwować czy zranić... Zrobił by to. Żarty przyjmowała... Naturalnie. Był chyba jedyną osobą która nie podlizywała się i nie bała nawet jej trochę podrażnić. Prychnęła jedynie w odpowiedzi i skierowała się już na kanapę. Poczekała aż doleje sobie alkoholu samej upijając łyk czerwonego płynu. Lekko się odchyliła gdy siadał obok i kładł rękę za jej plecami by potem oprzeć się plecami o kanapę i podtrzymać kieliszek na kolanie. W zasadzie 90% ich spotkań była bardzo schematyczna, rozmowa i seks lub seks i rozmowa. Były nieliczne wyjątki gdy mieli mało czasu i zaliczali jedynie szybką rundę seksu... Lub gdy określony czas był w ratuszu, tam znowu poświęcali go jedynie rozmowie.
- A to podobno kobiety zadają dużo pytań... - odpowiedziała w pierwszej chwili zaczepnie spoglądając w te chłodne oczy.
- Pamiętasz jak opowiadałam Ci o tym że niektórzy z nas mają specjalne zdolności? Większość jest cechą dziedziczną... Innych można się nauczyć. Próbuję panować nad cieniami jak pewna wampirzyca z innego starego rodu... Mogą się materializować w broń. Nie do końca mi to wychodzi jak pewnie zauważyłeś. - wyjaśniła a na koniec w jej głosie można było usłyszeć odrobinę irytacji, nie tym że musiała odpowiadać, a tym że faktycznie nauka zajmowała jej tyle czasu.
Odwróciła się lekko bokiem żeby być przodem do czarodzieja i oprzeć głowę o jego rękę.
- Wiem że to nie czas na politykę... Ale zastanawiałeś się co będzie gdy problem wilkołaków zniknie? Czy ten sojusz jest w stanie się faktycznie utrzymać... - w zasadzie chyba nie liczyła nawet na konkretne odpowiedzi ale miała wątpliwości które zwyczajnie chciała powiedzieć na głos. Coraz więcej osób to zauważało, zaczynało zadawać niewygodne pytania. Wampiry stanęły na nogi miała możliwości i środki aby zakończyć ten psełdobunt, a jednak tego nie robiła.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4073
Data dołączenia : 07/04/2019

Apartament Parkera  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Parkera    Apartament Parkera  - Page 3 EmptyNie 08 Sty 2023, 13:10

Oj tak, Jacob zdecydowanie potrafił ranić. Choć na ogół bywał złośliwy, tylko nieliczni potrafili odróżnić kiedy najzwyczajniej się zgrywał, a kiedy rzeczywiście chciał komuś sprawić ból. Gdy z premedytacją dążył do tego, żeby kogoś zranić był o wiele bardziej bezpośredni. Rzadziej sięgał po aluzje czy wymyślne metafory. Lubił wtedy przedstawiać surową lub podkoloryzowaną prawdę. Nasycał ją dodatkowym jadem albo przeinaczał fakty tak, by brzmiały jeszcze paskudniej. Kiedy się droczył owijał bardziej w bawełnę, pozostawiał wiele niedopowiedzeń lub po prostu prowokował, by obserwować jak inni reagują na jego zaczepki. Virgo zapewne zdołała dostrzec, że przy większej determinacji pomijał wszelkie półśrodki. Czasami używał słów jak broni, nawet jeśli groziło mu to niezłym łomotem. Tamtej nocy, gdy miał największy zatarg z Virgo doskonale wiedział, że jednym zamachnięciem ręki mogła skrócić go o głowę. W końcu był wtedy tylko zwykłym czarodziejem. Nie był nawet w połowie drogi do punktu, w jakim obecnie się znajdował. Jednak dla samej potrzeby wyładowania się na niej był gotów zaryzykować. Tylko ci, którzy go słabo znali mogliby nazwać go sadystą. Ci, którzy lepiej się na nim poznali z pewnością dostrzegali, że jednak bliżej mu do masochisty. Nawet to jak się zapijał po każdej porażce świadczyło o jego autodestrukcyjnych ciągutkach.
Zmrużył lekko oczy, gdy zwróciła się do niego słowami, których sam niedawno użył. Uśmiechnął się półgębkiem z pewną dozą uznania. Ktoś normalny uznałby, że to jak się zaczynała do niego upodabniać jest przerażające, jednak jemu zaczynało się to podobać. Tylko odważni okazują więcej swoich wad niżeli zalet, kiedy chcą coś osiągnąć. W tej kwestii Jacob był zupełnym przeciwieństwem Valkyona. Obecny przywódca łowców starał się wszystko robić po dobroci. Był uczynny i szlachetny albo przynajmniej takiego zgrywał, ale dla Czarodzieja wiązało się to ze zwykłą naiwnością, że coś tym zdziała. Jacob pokazywał się od tej najgorszej strony i o dziwo to działało, zatem czemu miałby przestawać. Tak naprawdę tylko Phoebe, Kristen, Virgo i niekiedy Valkyon mieli okazję zobaczyć tą namiastkę światła w jego mrocznym umyśle.
- Może zbyt wiele oczekujesz od tej mocy jak na twoje początki?- zasugerował i uniósł jedną brew. Sam również eksperymentował ze swoją elektrokinezą, a postępy pojawiały się na ogół w dość naglących sytuacjach. Prawdopodobnie w jego przypadku to adrenalina wspomagała jego rozwój.- Potraktuj to tak jakby moc była częścią ciebie, a nie osobną jednostką. Musisz być pewna, że ci się to uda, a nie "prosić magię", żeby w końcu się udała.- poradził i przyszło mu to dziwnie naturalnie. Normalnie powiedziałby jakiś żart albo zbyłby temat jakimś głupim tekstem.- A jeśli chodzi o magię.. wielu rządzących twierdzi, że jest ona przeznaczona tylko dla wybranych, a to kompletna bzdura. Niektórzy mają talent i niektóre zdolności zdają się same do nich przychodzić, ale nie tylko oni mogą się tego uczyć.- stwierdził, po czym napił się burbonu dla skwitowania swojej wypowiedzi. W bractwie uczy się czarodziei kilku zaklęć i uważa się, że szkolenie jest zakończone. Niektórzy mają dodatkowe moce, bo zupełnie przypadkowo się ich nauczyli, mieli talent. To nie znaczyło jednak, że pozostali nie mieli szans, by się tego nauczyć.
- Dla mnie ten sojusz jest po prostu śmieszny. Niby potrzebny, ale nadal śmieszny.- prychnął i dopił resztkę burbonu ze szklanki, by nalać sobie więcej.- Ty i Valkyon nie wiecie czy sojusz się utrzyma. A kto ma o tym decydować? Dwoje dowodzących czy ja?- spojrzał w jej oczy. Nie zamierzał jej teraz obrazić, ale chciał uświadomić ją, że to przecież ona odpowiada za kroki podejmowane przez wampiry. Valkyon wydawał mu się równie zagubiony, dlatego coraz sceptyczniej był nastawiony do kwestii sojuszu.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament Parkera  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Parkera    Apartament Parkera  - Page 3 EmptyNie 08 Sty 2023, 19:49

Ją chwilami to przerażało, co prawda nie uważała, że upodabnia się do Jacoba. Ale samą zmianę zauważała... Kiedyś była o wiele bardziej ufna, bardziej... Dobra? Może bliżej jej było w tej kwestii do Valkyona. Tyle że uważała że nigdzie jej to nie zaprowadziło, a wręcz cofnęło o krok. Miała mężczyznę którego kochała i który zginął przez jej naiwność. Miała brata który ją opuścił... Filipa który zdradził jej zaufanie... Nawet Octavia opuściła wzgórze, jasne może i tak się tam pojawiała ale na wzgórzu Vi została sama... Mimo że otoczona innymi wampirami, ci byli tylko pionkami. Może dlatego właśnie coraz łatwiej było jej podejmować decyzje które były potrzebne a nie koniecznie czyste. Być może gdyby Jacob był bardziej jak Roderyk zauważył by to i ją upomniał, ale to był Jacob... I może to lepiej. Nie prychnęła, nie wywróciła oczami gdy ją pouczył. Może dlatego że czuła jak rzadkie było to w ustach Jacoba... A może czuła że to naprawdę sensowne słowa.
- Nie mam czasu żeby oczekiwać od niej mniej. - może to były nieco aroganckie słowa z jej strony ale prawdziwe. Mimo to same rady były... Trafne. Wciąż nie uznawała jej za swoją moc, wręcz trochę się jej bała. Ale była też uparta, być może słowa Jacoba bardziej ją nawet zmotywowały.
- Powinnam zwolnić swojego nauczyciela... Podaj swoją cenę, może zatrudnię ciebie? - zapytała półżartem i dokończyła swoje wino.
- Macie niedożecznych rządzących... Tylko głupiec mając na wyciągnięcie ręki siłę w ogóle po nią nie sięga. A przecież silniejsza jednostka to silniejszy zespół. Chyba że mają powód aby obawiać się silniejszych jednostek. - to były oczywiście jedynie jej przemyślenia, nie siedziała w strukturze hierarchii u łowców.
Jednak gdyby miała opcje ćwiczenia wampirów w magi nie wahała by się, co innego gdyby chodziło o zmianę ich w czystych. To zdecydowanie zwiększyło by siłę w walce ale też zagroziło pozycji samego przywódcy. Czy właśnie tego obawiali się łowcy? Obalenia przez czarodzieji? I czy to w ogóle było możliwe? Gdy tak patrzyła na Jacoba... Gdyby takich jak on było więcej to była pewna że tak. Zwykli łowcy byli wtedy jak stara płyta zastąpiona youtubem... Jedynie antyk. Patrzyła mu w oczy gdy mówił o sojuszu, zupełnie jej to nie rozgniewało, w zasadzie nie wzbudziło żadnych specjalnych emocji może po za... Zainteresowaniem.
- Nie potrzebuje go już... - odpowiedziała prosto z mostu i usiadła bliżej krawędzi żeby dolać sobie wina.
- Odzyskałam Venandi... Jest nas dość żeby móc się bronić i myślę że mogła bym zabić alphe wilkołaków kończąc ten ich idiotyczny konflikt. Żeby odzyskać poparcie innych rodów musiała bym jeszcze zerwać sojusz, zabić Valkyona i pozostałych łowców. No, a żeby nie przejmować się naciskami tych starych rodów ostatecznie ich też musiała bym pozabijać... Wtedy już oficjalnie mogła bym klękać przed tobą jako królowa. - w zasadzie... Mówiła częściowo żartem, nawiązując do ich wcześniejszej rozmowy. Dopiero na ostatnie zdanie z resztą spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Sporo tego zabijania żeby Ci dogodzić. - dodała całkiem odsuwajac temat samego sojuszu.
Po prostu... Chyba otrzymała odpowiedź której się nawet nie do końca spodziewała. Wiele wampirów... Starszych wampirów wymagało od niej żeby zrobiła to... Co planowała na początku. Idąc na spotkanie z Valkyonem planowała faktycznie zerwać sojusz gdy tylko staną na nogi. Tyle że... Nie chciała tego robić i fakt że głównie ze względu na pewnego irytującego blond czarodzieja nie miał znaczenia. Ona była głową rodu, dziedziczką i władczynią Venandi... Jeśli zaczną kąsać swoją panią, wybije im zęby.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4073
Data dołączenia : 07/04/2019

Apartament Parkera  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Parkera    Apartament Parkera  - Page 3 EmptySob 25 Lut 2023, 18:57

Prychnął niby rozbawiony, jakby usłyszał jakąś oczywistą bzdurę. Spojrzał z przelotnym politowaniem na Virgo, bo nie wierzył, że sama nie była świadoma tego co właśnie zamierzał jej powiedzieć. Choć być może jednak była, ale coś kazało jej odsunąć tą rozsądną myśl. Tego akurat nie mógł potępiać, bo sam czasami próbował osiągnąć coś niemożliwego.
- Wiesz, że desperacja jest największym wrogiem postępu?- spytał retorycznie, unosząc jedną brew. Odnosił się oczywiście do pośpiechu z jakim Virgo chce osiągnąć perfekcyjny poziom władania swoją mocą. I choć sam niejednokrotnie dążył do niemożliwego, to nigdy nie kierowała nim desperacja. Przynajmniej do tej pory nie miał okazji jej poczuć.
- Lekcje u mnie mają swoją cenę.- uśmiechnął arogancko. Właściwie to sam nie wiedział co miał przez to na myśli. Jak zwykle szukał sposobu, by nie udzielić normalnej odpowiedzi, a zamiast tego powiedzieć coś, co inni określiliby, że jest "w stylu Jacoba".
- Wśród łowców to nie czystość krwi decyduje o twoim miejscu w hierarchi..- westchnął jedynie, gdy Virgo skrytykowała rządzącymi wśród łowców. Była to jedynie drobna podpowiedź, która mogła sugerować co jest powodem dla takich ograniczeń wobec niektórych jednostek. Sam również uważał to za głupotę, poniekąd rozumiał dlaczego tak się dzieje. Najwidoczniej rządzili nimi słabeusze, którzy zatrzymali sie w miejscu i obawiali się tych, którzy mieli potencjał by nauczyć się czegoś więcej.
Słucham z zainteresowaniem odpowiedzi Virgo na temat. Przedstawiona seria zabójstw najwidoczniej ani trochę go nie ruszała. Zupełnie jakby rozmawiali o swoich planach na wakacje. Widział już wiele umierających istot, niejednej krew przelewała się przez jego własne dłonie. Dlatego temat śmierci czy też zabijania nie był mu obcy. W międzyczasie popijał swojego burbona i zastanawiał się co powinien jej powiedzieć. Jednak po kolejnym łyku burbona przypomniał sobie, że nie obchodzi go to co powinien. Dlatego jak zwykle powiedział to co pierwsze przyszło mu do glowy.
- Więc co cię powstrzymuje?- zadając do pytanie patrzył jej prosto w oczy, ale nawet teraz brzmiał jakby pytał ją o jakąś małostkową sprawę jak np. zmianę pracy na nową. To pytanie mogło być dziwne, bo przecież należał jeszcze do bractwa, a właśnie opowiadała o korzyściach jakie wynikały z jego zniszczenia. Więc albo miał powód by traktować to z obojętnością, albo miał to gdzieś, albo udawał, że ma to wszystko gdzieś, albo wszystko wyżej wymienione jednocześnie. Kto wie? Virgo raczej nie spodziewała się po nim oburzenia i pogardy, inaczej zapewne by nie mówiła w taki lub podobny sposób.
- A mawia się, że to kobiety trzeba zdobywać.- prychnął lekko rozbawiony, dopijając resztki burbonu ze szklanki. W gruncie rzeczy to on musiał się trochę postarać, aby wreszcie wziąć Virgo w swoje ramiona. Kiedy jeszcze była tak oporna, a on perfidnie próbował zaciągnąć ją do łóżka, nie spodziewał się, że ten romans będzie tyle trwał i co bardziej szokujące, że będzie się rozwijać.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament Parkera  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Parkera    Apartament Parkera  - Page 3 EmptySob 25 Lut 2023, 21:44

A czy nie było tak, że każdy choć raz próbował osiągnąć coś niemożliwego? Nie nazwała by tego zdecydowanie desperacją... Raczej ambicją.
- A potrzeba matką wynalazków. Wydaje mi się że akurat ty to rozumiesz. - odpowiedziała automatycznie, bez wahania.
Jacob... Zaczynał jako nikt istotny, istniała spora szansa że większości jego historii nie znała ale... Z zapijaczonego, obrażonego na świat czarodzieja który odkrył przed nią prawdę na cmentarzu. Jakimś sposobem zaczął się wspinać do góry i nagle okazał się zaufaną osobą przywódcy bractwa... Później rycerzem krwi a teraz... Ona sama siedziała u boku burmistrza będącego jednocześnie najbardziej niezależnym łowcą jakiego znała. Oczywiście... Ktoś mógł by stwierdzić że nie znała ich wielu, a jednak... Jacob był inny, wyjątkowy. I zdecydowanie nie osiągnął tego oczekując od siebie mniej. Wręcz przeciwnie. Jego odpowiedź ją rozbawiła... Zawsze na przekór... Zdecydowanie wypracował sobie coś co można było nazwać "stylem Jacoba". Uniosła lekko brew z równie aroganckim uśmiechem.
- Sugerujesz, że mnie nie stać? Chyba znów cię zaskoczę. - odpowiedziała pewnie.
Oczywiście mógł podać jakąś absurdalną cenę ale znając jego... Albo wcale tego nie zrobi... Albo wymyśli coś zbreźnego co jego zdaniem zdoła ją zrazić. Cóż... Podjęła by tą rękawice. Co do... Poważniejszego tematu. Jego odpowiedź trochę ją zmartwiła, a trochę... Cóż musiała przyznać że zainteresowała. Więc bali się ich... Bali się jego, czy raczej tego jak daleko mógł zajść. To było dla niej o tyle niepokojące że Valkyon sprawiał w takim razie wrażenie...
- Chciał by cię kontrolować... Gdyby miał cię wytresowanego jak pieska mógł by Ci oddać bractwo. Ale buntując się i podważając jego kompetencje stanowisz zagrożenie... Masz więcej szczęścia niż rozumu wiesz? Gdyby bractwem przewodził ktoś inny niż Valkyon pewnie chciał by cię po cichu usunąć. - wciąż nie wiedziała o co się pokłócili, ale rzeczywiście trwając w tym zatargu mógł sobie zaszkodzić.
Jeśli faktycznie kiedykolwiek Valkyon odejdzie... Gdyby na jego miejscu znalazł się ktoś pokroju Haretona. Sama będąc na takiej pozycji upiekła by dwie pieczenie na jednym ogniu. Pozbyła się Jacoba a winą obciążyła wampiry... W końcu rozmowy o mieście czy sojuszu od dawna były ich przykrywką. Łatwo było to wykorzystać i pozorować zdradę wampirów. Oczywiście gdyby w ogóle udało się pozbyć tego diabła wcielonego. Naprawdę miała wrażenie że ma jakąś ukrytą moc "szczęścia". Nie spodziewała się pogardy czy złości z jego strony gdy opisała swój plan. W zasadzie... Nie wiedziała czego się spodziewała... Ale sposób w jaki odpowiedział... Ten ton. Zdecydowanie nie był Roderykiem... Była pewna że jej dawny ukochany widział w niej... Tą dobrą, której nie było by stać na zagrania tego typu. Pewnie odpowiedział by na zasadzie "Nie żartuj"... Może... Nie znał jej aż tak dobrze jak poznał ją Jacob. Mimo to... Odpowiedź nie przyszła jej wcale łatwo. Była dla niej oczywista, ale za nic w świecie nie udzieliła by jej od tak. Była by... Zbyt dużą deklaracją...mimo tego jak ich relacja ewoluowała to nie przyznała by się mu do tego że to on wciąż ją powstrzymywał. Wiele razy myślała, zwłaszcza na początku tej znajomości, kto wyszedł by cało z starcia gdyby stanęli naprzeciwko siebie nawzajem. Dziś była przekonana że gdyby Jacob walczył w obronie bractwa... Przegrała by. I to nie ze względu na rozkład sił... Boleśnie odczuwała jak dużą słabością stał się dla niej ten mężczyzna. Usiadła z powrotem przy jego boku i upiła wina, trochę kradnąc jego technikę na przeciąganie odpowiedzi. Czy wiedział? Domyślał się co faktycznie ją powstrzymywało? Może... Ale pewnie też nic by o tym nie powiedział.
- Krew strasznie ciężko zmywa się zza paznokci. - odpowiedziała w końcu obracając to w żart... Przynajmniej na tą chwilę.
- Chciała bym Ci coś pokazać... Znajdziesz dla mnie czas, służbowo? - zdecydowanie nałożyła nacisk na ostatnie słowo... Jacob miał jeszcze jeden talent. Potrafił sprawić że zapominała gdzie jest... Jak wtedy w posiadłości w swoim biurze. Jego słowa ją rozbawiły, uniosła lekko brew i odstawiła kieliszek na stolik.
- Nie muszę zdobywać tego co już jest moje. - odpowiedziała z tą swoją zadziornością.
W zasadzie biorąc pod uwagę fakt że to on nieustępliwie próbował ją zdobyć... A gdy się odsuwała on aż nazbyt boleśnie uzmysławiał jej co będzie oznaczał jego brak... Tak był jej o wiele wcześniej niż by to przyznał.
- Ale... To okropnie podniecające kiedy wchodzisz w rolę Pana. - dodała wstając i na moment nachylając się nad nim z nogami po obu stronach jego, żeby pocałować te zuchwałe usta.
Oderwała się od nich na chwilę przygryzajac dolną wargę jak by wciąż mogła czuć jego smak i delektowała się nim.
- Idę spać... Dołączysz?
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4073
Data dołączenia : 07/04/2019

Apartament Parkera  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Parkera    Apartament Parkera  - Page 3 EmptyNie 26 Lut 2023, 20:16

Jacob przechylił lekko głowę i zmarszczył czoło. Zdał sobie właśnie sprawę, że albo się źle wysłowił, albo Virgo go źle zrozumiała.
- Chodziło mi raczej o to, że za bardzo ci się z tym spieszy.- sprostował swoje słowa. Determinacja jest czymś dobrym, to niezaprzeczalny fakt. Ale w niektórych sprawach nie da się iść na skróty. Trzeba treningu i cierpliwości, a tego drugiego obecnie brakowało Virgo.
- Cena ani trochę nie dotyczy pieniędzy.- zaznaczył, gdy Virgo mu odpowiedziała. Nie był pewien czy brała pod uwagę inne formy zapłaty. W jej przypadku łatwo było wpaść na metodę płatności poprzez łóżko, jednak Jacobowi i tak chodziło o więcej. Po pierwsze, taki uczeń musiałby mieć spory zapas cierpliwości i pokory, aby choć w minimalnym stopniu tolerować zachowanie Jacoba. Z pewnością nie byłby zbyt uprzejmym trenerem. Kolejna rzecz, to patrząc na dziedzinę której miałby nauczać, w formie zapłaty wolałby dostawać coś o podobnej wartości. Czym są pieniądze w obliczu świata magicznego? musiałby dostać coś, co jest bezwartościowe. Może jakiejś gwarancji na współpracę, albo na to, że w przyszłości będzie mógł również mieć swoje życzenie? Sam jeszcze nie wiedział, ale w pewnym sensie rozumiał dziwne zapłaty jakich oczekiwała od niego Estera.
Jacob uśmiechnął się półgębkiem, bo dotarło do niego, że Virgo w końcu pojęła sposób myślenia, jakim kierował się w ostatnim czasie Valkyon. Ten Rycerz miał szlachetne powódki, jednak w ostatnim czasie popełniał mnóstwo błędów. Prawdę mówiąc, Jacobowi trudno było wyobrazić sobie, że mógłby mieć go kiedyś za swojego wroga. Mimo, że wyłamując się z bractwa ryzykuje takim obrotem spraw. I nie chodzi tu o jakąś obawę przed siłą Valkyona, ale o sam fakt, że w pewnym momencie byli całkiem niezłymi kompanami. Tu nawet nie poszło o nic osobistego. W każdym razie nie ze strony Jacoba, bo problem zaczął się przecież od momentu, gdy zlecił Kristen przebadanie Jane. Ledwie powstrzymał się od opowiedzenia Virgo o tej sytuacji.
- Wątpię, by kiedykolwiek Valkyon oddał komuś innemu władzę w bractwie. I nie chodzi o to, że ma na jej punkcie obsesję, bo wydaje mi się, że jej nie ma. Szuka raczej kogoś, kto będzie robił to co słuszne, ale chyba sam się zaczyna gubić w tym co takie jest. Ale co ja o tym wiem.- prychnął lekko rozbawiony. Jakimś sposobem język mu się nieco rozwinął, choć i tak uważał by zbyt nie pogrążyć tą wypowiedzią bractwa. Niby miał wywalone i jego zaufanie do Virgo znacznie wzrosło, jednak wciąż nie zamierzał ingerować w to czy sojusz się utrzyma czy nie. Niby wykonywał swoje zadanie, które się z sojuszem wiązało, ale już dawno zaczął zapominać, że robi to właśnie dla bractwa. Tak czy siak, powiedział więcej niż sam się spodziewał i w porę sobie przypomniał, że sam nie ma pojęcia o tym co jest słuszne, a co nie. Ogólnie to nigdy nie kierował się taką wartością. Był bardziej praktyczny. Np. uważał przebadanie Jane za słuszne, ze względu na postępy w badania nad Wendigo i sprawdzenie czy łowczyni nie ponosi po opętaniu dodatkowych skutków ubocznych. Nie brał pod uwagę, że dziewczyna była niby traktowana jak królik doświadczalny. Pomysł, że mogłaby w tej sytuacji nim być, wydawał mu się absurdalny. Ale cóż, Valkyon uważał inaczej.
A jeśli chodzi o jego szczęście, to być może Virgo miała rację. Ona jedyna chyba dostrzegała tą dziwną zależność w jego życiu. Rzeczywiście, gdyby wszystko zależało od Haretona, jego losy potoczyłyby się pewnie całkiem inaczej. Choć w czasie bitwy, w oczach tego łowcy Jacob był zapewne tylko zwykłym pachołkiem.
- A jeśli chodzi o moje szczęście.. złego diabli nie biorą, zapomniałaś?- uniósł jedną brew.
Gdy pytał o to co ją powstrzymuje przed masowym mordowaniem, wcale nie oczekiwał, że może być jednym z tych powodów. Jakoś w kwestiach "wojennych", w ogóle nie przyszło mu to do głowy, że taki romansik mógłby być brany pod uwagę. Kij wie o czym by pomyślał, gdyby rzeczywiście przyszło im się zmierzyć w walce, stojąc po przeciwnych stronach. Prawdę mówiąc, Jacob nie wiedział czy w ogóle stanąłby po którejś ze stron, choć właściwie tylko jedna by tu wchodziła w grę. Zadając swoje pytanie był jedynie ciekaw, czy Virgo powstrzymuje się przez jakieś praktyczne względy, czy może jakieś własne etyczne i moralne przemyślenia. Taka Katherina bez chwili zawahania przewróciłaby Venandi do góry nogami, już raz próbowała to zrobić. Jednak Virgo taka nie była. Miała w sobie o wiele więcej człowieczeństwa niż niejeden szary obywatel tego miasta.
Odpowiedź Virgo była całkiem w "stylu Jacoba", co zauważył nawet on sam. Nie naciskał jednak i jedynie uśmiechnął się z pewnym zrozumieniem i lekkim rozbawieniem.
- W moim kalendarzu nie przewiduję już takiego wpisu jak "służbowe spotkanie z Virgo". Notuję jedynie "Gorące noce z krwawą Księżniczką".- zażartował. Dopiero po chwili skinął głową, na znak, że się zgadza. Choć Virgo powinna wiedzieć, że nie będzie miał problemu, żeby znaleźć dla niej czas.
Uniósł lekko podbródek, gdy Virgo się podniosła. Gdyby nie to, że już go tak wymęczyła tego wieczoru, wziąłby ją kolejny raz w obroty. Właśnie mu udowodniła, że nawet on ma jakieś limity. Odwzajemnił jej pocałunek, obrastając nieco w pióra z myślą o tym, że była zdolna do uległości przy nim.
- Mhm.- mruknął jedynie, w zupełności zgadzając się z nią, że to już pora na sen. Zanim się odsunęła, chwycił ją za uda i przysunął do siebie, by móc ją tak podnieść. Ruszył w kierunku sypialni, gasząc po drodze światła. Nie omieszkał również muskać jej szyję, kiedy ostrożnie stąpał po schodkach. Gdy dotarli do sypialni posadził ją na łóżku. Potem rozebrał się do samych bokserek i położył się w łóżku. Pociągnął Virgo do siebie, objął ją ramieniem i był już gotowy, by iść spać. Chyba pierwszy raz odkąd ich romans się rozpoczął, spędzą ze sobą noc w taki sposób.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4470
Data dołączenia : 11/03/2019

Apartament Parkera  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Parkera    Apartament Parkera  - Page 3 EmptyNie 26 Lut 2023, 21:57

Cierpliwość... Nie była jej mocną stroną. Zwłaszcza ostatnio, przez ostatni rok ciągle czuła, że jest zbyt do tyłu i usiłowała nauczyć się więcej. Jeśli miała być prawdziwą władczynią miasta musiała być silniejsza. Jednak miał rację... Mimo że tego nie przyznała to wiedziała o tym. Co do ceny... Była przekonana że nie chodzi mu o pieniądze, chociaż szczerze? Nie miała pojęcia czego faktycznie mógł by sobie zażyczyć. Nie dlatego że nie miała do zaoferowania niczego co mogło by go zainteresować. Spodziewała się że coś by znalazł gdyby teraz na siłę miał coś wymyśleć. Po prostu... W jej wypadku, wystarczyło by żeby powiedział czego mu trzeba. Nie ważne czy by ją uczył... O co mógł prosić? Dała mu wiedzę o którą pytał, gdy ta jego koleżanka chciała wampirzego jadu... Zgodziła się... A jakieś specjalne fantazje łóżkowe? Tu chyba nawet nie trzeba było tego komentować. Cóż... Być może cena była więc tylko pokazowa w ich wypadku? Inna sprawa, że pomijając żarty oczywiście, wcale nie była pewna czy ten duet w wersji uczeń i nauczyciel był dobrym pomysłem. Jeśli on był trudnym w obejściu nauczycielem... To ona idealnie go dopełniała, była bardzo trudną uczennicą. Co więcej... Nie była przekonana czy odnaleźli by się naprawdę w tych rolach... Przecież oni ledwo zachowywali się jak dwójka zwykłych nie mających ze sobą nic wspólnego ludzi gdy widzieli się w miejscach publicznych.
- To akurat wcale mnie nie dziwi, ale i tak uważam że mnie stać. - odpowiedziała i puściła do niego oczko.
Nie ciągnęła jednak tego tematu zwłaszcza że Jacob powiedział nieco więcej o sytuacji z Valkyonem. Paradoksalnie... W ogóle w tej chwili nie myślała o sojuszu. Może i powinna bo taka pozycja Valkyona była niepokojąca, zwłaszcza dla stabilności sojuszu. Nie... Zupełnie jak by to o czym teraz mówili nie było ważną polityką, ona traktowała to jak by opowiadał co dziś wydarzyło się w pracy. Rozgraniczała na swój sposób ich rozmowy służbowe i prywatne i nie łączyła ich ze sobą. Teraz mówił jej coś prywatnego... I nie chciała wykorzystywać jego zaufania. Tak... To co ich łączyło zdecydowanie przez wielu mogło być określane jako słabość... Jak widać z resztą, w obie strony.
- Wiesz jaki jest problem z wampirzymi rodami? - zapytała retorycznie.
- Żyjemy za długo... Ludzie osiągają tak wiele bo każde pokolenie chce zostawić po sobie coś nowego. Z wiekiem zaczynamy się ograniczać do tego co znane, osiadać na laurach bo skoro coś się sprawdzało do tej pory czemu nie może się sprawdzać dalej. Valkyon nie może na wieki zatrzymać swojego miejsca, bo widząc chociaż by to co ty osiągnąłeś w krótkim czasie znajdą się inni którzy też będą tego chcieli. Nie jesteście jak my... Znajdzie się ktoś kto uzna że będzie lepszym przywódcą i kto mu zabroni spróbować go obalić? Jeśli chcesz móc więcej... Powinieneś zająć jego miejsce albo całkiem się od niego odciąć. - nie miała pojęcia że jej rada była wnioskiem który on sam wyciągnął już dawno temu.
No cóż... W końcu wciąż nie miała wglądu do całej sytuacji. Na jego stare powiedzenie opowiedziała za to tak... Jak zwykle, wywróciła oczami z lekkim uśmiechem. Oby ta jego mantra naprawdę nie przestawała się sprawdzać.
- Jak bym mogła... - dodała jedynie udając zmęczenie tym ile razy już to od niego słyszała.
Spodziewała się że nie będzie miał problemu z znalezieniem chwili ale jego odpowiedź ją szczerze rozbawiła.
- Tylko przypadkiem nie udostępniaj tego kalendarza swojej uroczej sekretarce w ratuszu. - dodała tylko zaczepnie.
Po dzisiejszym niezaplanowanym maratonie... Nawet ona była już po prostu zmęczona. Co więcej... Fakt że zgodził się po prostu od tak iść spać był... Nowy i jakiś taki uspokajający? Nie zdziwiła by się gdyby stwierdził że przyjdzie później a w ostateczności zasnął by na kanapie. Tak nawet kiedyś zastała go z tamtą dziewczyną czyż nie? Chciała się odsunąć i iść po prostu na schody ale gdy przyciągnął ją do siebie nie protestowała. Przytrzymała się jedynie aby utrzymać równowagę gdy wstawał z nią. Było coś wyjątkowego w tym dniu... W całym czasie trwania tego romansu było kilka punktów które można by nazwać przełomowymi... Dzisiaj... W ciągu jednego przypadkowego spotkania było ich kilka. Było ciemno gdy posadził ją na łóżku ale i tak dobrze widziała przy niewielkiej ilości światła. Nie odrywała od niego wzroku gdy się rozbierał, sama z resztą zdjęła koszule którą jej pożyczył zanim dołączyła do niego. Wiele razy po seksie leżeli jeszcze krócej lub dłużej obok siebie. Naprawdę lubiła te momenty... Nawet gdy nie rozmawiali tylko po prostu byli. To było... Odprężające i uspokajające. Chwilę jeszcze nie zasypiała słuchając jego oddechu i serca. Mogła by się przyzwyczaić... Do takiego zasypiania. Rano obudziły ją pojedyncze promienie słońca przebijające się przez chmury. Nie paliły... Ale były nieprzyjemne... Mimo to chwilę jeszcze walczyła z nimi żeby choć trochę przedłużyć tą chwilę. Ostatecznie jednak... Sama wczoraj przyznała że z rana musi wracać. Nie chciała go budzić... Po prostu wyślizgnęła się z jego objęć i zbierając porozrzucane fragmenty odzieży zeszła na dół dając tylko znak Aurorze żeby ta była cicho. Przeszło jej przez myśl, że może zostać jeszcze chwilę i spełnić jedną z fantazji Jacoba o widoku jej w wannie na powitanie... Ale ilość wiadomości jakie były na jej komórce sprowadziło ją na ziemię. Ubrała się i cicho wyszła ostrożnie zamykając drzwi.

(z.t)
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Apartament Parkera  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Parkera    Apartament Parkera  - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Apartament Parkera

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

 Similar topics

-
» Apartament 148
» Apartament Seraphiny
» Apartament Vittorii
» Apartament na poddaszu
» Apartament Roderyka

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica mieszkalna: Bella Vista :: Apartamenty-