a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Jezioro Lamoka - Page 7


 

 Jezioro Lamoka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2889
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyWto 05 Paź 2021, 21:18

To akurat było dla mnie w pełni zrozumiałe. Większość świadomie wychowujących potomstwo stworzeń, bez wachania rzuciło by się na jego ratunek, nawet znając swoje niewielkie szanse na wygraną. To było coś co w pełni rozumiałam, czego sama doświadczyłam w życiu. Z drugiej strony Maru został takiej opieki pozbawiony, nie powinno mnie więc dziwić to że opiekun jelonka go zaskoczył. Co do gonitwy, w zasadzie na początku nie wydała mi się rozrywką, całkiem poważnie chciałam podejść do zmęczenia wilkołaka, z czasem... Kiedy kolejne okrozenie mieliśmy za nami po prostu zaczęło mnie to bawić. Jako czystokrwista, byłam znacznie szybsza, a jednak specjalnie starałam się trzymać jedno tempo. Od czasu do czasu zwalniając żeby chłopak za szybko się nie zniechęcił. To było naprawdę zabawne, nawet mnie przydało się takie bieganie... Nie wiem kiedy ostatni raz się tyle ruszałam, korzystając przy tym z miarę normalnego dla mnie tempa. Mimo tego że naprawdę dobrze się bawiłam, miałam Maru na oku, więc szybko też zorientowałam się ze odpuścił. Wyhamowałam kawałek dalej i chwilkę musiałam poświęcić na kilka głębszych wdechów. Zanim jednak znalazłam swojego towarzysza, wróciłam do martwego jelenia. Odrzuciłam zabrany wcześniej kawałek na tą... Górę poszarpanego mięsa i pstryknęłam pokrytymi krwią palcami. Na moje życzenie pod truchłem pojawił się ogień i zaczął trawić martwe zwierzę. To był piękny zwierzak za życia... Nie godziło się żeby tak po prostu leżał tu w szczepach, zwłaszcza że zginął naprawdę honorową śmiercią. Gdy skończyłam poszłam już bezpośrednio do Maru, nie trudno było go znaleźć. Wilkołaki goiły rany tak dobrze jak wampiry, ale w tej nadal pozostawał fragment poroża który uniemożliwiał prawidłowe zagojenie.
- Już masz dość? - zapytałam niby rozbawiona znajdując go w końcu.
To było też swego rodzaju pytanie kontrolne... Czy mnie poznawał, czy rozumiał... Czy nadal władał nim dziki instynkty i widział mnie jedynie jako zagrożenie.
- Musisz to wyjąć, rana inaczej się nie zagoi... Pomogę Ci. - powiedziałam podchodząc na lekko ugiętych kolanach.
Zęby wilkołaka zdecydowanie nie były czymś z czym chciała bym się spotkać bezpośrednio. Byłam gotowa odskoczyć gdyby mnie zaatakował. Jeśli jednak nie, cóż chciałam wyczuć okazję żeby podejść do niego dość blisko, ostrożnie przytrzymać jego głowę. Ranne zwierzę może zaatakować, jego umysł z regóły przyćmiewa ból i nie myśli racjonalnie. Jeśli się to udało to po prostu wyjęłam poroże... Nie puściłam jednak wilkolisa... Nawet jeśli się szarpał, nawet jeśli mnie podrapał. Trzymałam go jednocześnie drugą ręką uciskając ranę. Dzieciak stracił sporo krwi, chciałam zmniejszyć jej ubytek zanim rana się względnie zasklepi. Po za tym, szeptałam cały czas do niego kiedy tak próbowałam zmusić go do pozostania w bezruchu.
- Już dobrze, już po wszystkim, nie bój się, zaraz będzie po wszystkim.
Powrót do góry Go down
Maru
Omega
Maru

Liczba postów : 82
Punkty aktywności : 1148
Data dołączenia : 18/08/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptySro 06 Paź 2021, 19:12

Heroizm jelenia był godny podziwu, toteż czyn Katheriny nie był niczym gorszącym, wręcz uwieńczeniem wyczynu dawnego przodownika stada saren. To, co zrobił Maru, to mogło wołać o pomstę do nieba, nie mniej będąc rannym załączył mu się tryb niekontrolowanej agresji i nie myślał racjonalnie. W normalnych okolicznościach nie uroniłby ani grama mięsa i nie roztrwoniłby aż tyle kości w nicość. Nie powinien dopuścić do takiego zdarzenia, choć sama walka pokazywała, że nawet padlinożerca potrafił wykrzesać z siebie mnóstwo pokładów energii do zabijania przeciwników. Byleby bardziej uważać na siebie i na tych, na których zaczynało mu coraz bardziej zależeć.
Póki co leżąc na boku starał się nie wydawać z siebie zbyt wielu sapnięć mając nadzieję, że potencjalny wróg nie wytropi go tak szybko. Nic bardziej mylnego. Na widok niedoszłej rywalki aż w ułamku sekundy poderwał się znów na cztery kończyny i warczał ostrzegawczo, lecz mocno zadrżały i zgięły mu się łapy w łokciach i kolanach, przez co nie utrzymał postury i ponownie wylądował na ziemi. Nerwowo próbował się podnieść, lecz mógł jedynie usiąść w kuckach i trwać niczym gargulczy posąg wpatrzony wściekłym wzrokiem na wampirzycę. Ewidentnie nie rozpoznawał Jej. Ociężały umysł ciągle przyporządkowywał Ją do wroga, który zadrwił z wilkolisa wodząc go za nos. Przez dwie pierwsze minuty nie pozwalał na to, aby zbliżyła się do niego. Na każdą próbę przesunięcia się chociażby o centymetr reagował kłapnięciem zębisk w powietrzu lub siarczystym warknięciem. Dopiero po tym czasie, kiedy oswoił się z widokiem drapieżnika, który nie ignorował jego ostrzeżeń, pozwolił podejść bliżej dziewczynie, jednak nie spuszczał jej ze złotych ślepi ani na moment. Kolejne słowa o chęci wyciągnięcia rogu z ciała nieco ułaskawiły futrzaka, który rzeczywiście potrzebował pomocy przy wyjmowaniu obcego ciała. Nie spodziewał się jednak, że sam proces nie będzie tak prosty, w dodatku bardzo go bolał cały zabieg, toteż mógł niechcący podrapać Oswobodzicielkę. Mógł uspokoić się dopiero wtedy, kiedy widział już na ziemi zakrwawione poroże, które jeszcze chwilę temu tkwiło między żebrami.
Pognałby od razu w las, gdyby nie to, że kobieta dalej go trzymała w miejscu. Im dłużej Katherina przebywała ze zdziczałym koleżką, tym do otępiałego umysłu dzikusa docierało coraz więcej pozytywnych bodźców związanych z tu obecną.
Wreszcie, kiedy Kate była bardzo blisko tamując ranę i zaczęła uspokajać cichym, miłym głosem młodzieńca, ten rozpoznał w postaci drapieżnicy... swoją Wybawicielkę! Ojej, jak się zaczął trząść całym ciałem, ale ze szczęścia! Puchaty ogon latał jak głupi tam i z powrotem, a z dotąd groźnego pyska Maru wydobywały się piski i skomlenia z radości, że Lazurowooka jest przy nim, i to cała i zdrowa! Dało się też wyczuć, że w tych odgłosach próbował przeprosić za swoje zachowanie, nawet pochylił łeb ku tułowi kobiety i łasił się. Gdyby nie to, że był trzymany, to pewnie wskoczyłby na towarzyszkę całym swym chudym cielskiem. Nawet przez moment zapomniał, że miał wciąż głęboką, niezasklepioną ranę, tak bardzo radował go widok Nauczycielki! Dopiero kiedy mocno zakręciło się we łbie od braków posoki, to siadł i przestał wiercić się, czyli tak jak tego życzyła sobie od początku opieki Płomiennowłosa. Nie przestawał jedynie popiskiwać i kręcić ogonem, jakby w ten sposób chciał coś opowiedzieć towarzyszce na gorąco. Przypominając jednak sobie całe polowanie nagle speszył się i spuścił włochatą głowę wyraźnie dając znać, że mógł być lepszym myśliwym i przede wszystkim wyrażając skruchę za atak szału. Tylko czy to wystarczyło, aby być godnym członkiem stada?
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2889
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyCzw 07 Paź 2021, 22:44

Chyba zaczynałam się przyzwyczajać do takiego rodzaju spojrzenia. Znałam je aż za dobrze. Kiedy Elijah odkrył że ma dar zmieniania swojej postaci również nad nią nie panował. Przez wiele lat używał tej zdolności w ostateczności, wiedząc że będę musiała go później opanować. Nic jednak nie bolało mnie tak jak wydarzenia tamtego dnia... Kiedy zmienił się całkowicie i uciekł. Znalazłam go co prawda ale nie poznawał mnie. Spojrzenie ukochanego który nie rozumiał kim jestem i czy stanowię dla niego zagrożenie było niezwykle raniące. Z Maru było już nieco inaczej, polubiłam go... Ale nie darzyłam aż takimi uczuciami jak Elijaha. Co więcej... Wiedziałam że mogę się spodziewać takiego zachowania, można powiedzieć że miałam już jakąś wprawę. Dlatego spokojnie wyczekałam chwili żeby go złapać. Nie robiły na mnie wrażenie warknięcia czy klapanie zębami, potrzebowałam po prostu odpowiedniej chwili. I się ona nadarzyła! Nie spodziewałam się jednak chwilę po wszystkim takiego ataku euforii. Aż się uśmiechnęłam, no i jak miałam nie myśleć o nim jak o słodkim szczeniaku?
- Poleż chwilę spokojnie. - rzuciłam rozbawiona tym jak całym ciałem pokazuje swoją radość.
To po za tym było... Po prostu miłe, nikt... Nigdy... A może od czasu jak faktycznie miałam psa, nie reagował tak na mój widok. I nie miałam na myśli oczywiście samego merdania ogonem. Tylko całej tej eufori. Poczekałam jeszcze chwilę przytrzymując ranę i słuchając tych jego pisków z uśmiechem na ustach. Kiedy w końcu zdecydowałam się go puścić bo krwawienie nie było tak intensywne zauważyłam sposób w jaki sposcil głowę i uniosłam jego łepek do siebie, zakrwawioną dłonią. Moje oczy dalej mieniły się czerwienią. Krew wilkołaka nie jest ani smaczna, ani pożywna... Ale jej zapach niczym nie różnił się od ludzkiego, a teraz jeszcze mieszał się z krwią jelenia. Ja jednak panowałam nad sobą na tyle dobrze ze po za lekkim kolorem, nic się nie zmieniło.
- Świetnie ci poszło. - powiedziałam w końcu puszczając jego brodę.
- Jesteś naprawdę szybki! Nie spodziewałam się ze aż tak! - dodałam nadal entuzjastycznie.
- To jak Twój instynkty przejął kontrolę w momencie zagrożenia było niesamowite... Musisz poćwiczyć, ale jak nauczysz się to kontrolować... Będziesz naprawdę silny. - powiedziałam jeszcze i wstałam z kleczek.
- Powinniśmy to powtarzać... Przynajmniej co drugi dzień. Dzisiaj już wystarczy... Musisz odpocząć i zagoić ranę.
Powrót do góry Go down
Maru
Omega
Maru

Liczba postów : 82
Punkty aktywności : 1148
Data dołączenia : 18/08/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyPią 08 Paź 2021, 18:21

Z kolei Maru także polubił Kate tak bardzo, że nie zamierzał wracać do koczowniczego życia, co dla samotnika nie było codziennością. Można potraktować to w jakiś sposób jak komplement. Może jeszcze daleko było do pełnej otwartości wobec Przodowniczki, lecz już sam fakt, że pokazywał inne emocje niż smutek czy strach wskazywały, że czuł się dobrze u boku wampirzycy. Wiadomo, że nie przyszło mu do głowy, aby umniejszać roli Elijaha swoim postępowaniem w życiu wampirzycy - ta relacja była bliższa nauczyciel-uczeń, chociaż z dużą dozą matka-dziecko. Najwyraźniej potrzebował tego w samotnej egzystencji bez krzty miłości, a Kate spełniała się dobrze w tej roli. Świadomie czy nieświadomie. Jak kiedyś przyjdzie mu się spotkać z partnerem Czystokrwistej, będzie musiał naprawdę dać z siebie wszystko, aby i on zaakceptował wilkołaka.
Stąd ta euforia, gdy błądząc po omacku w ataku furii dostrzegł znajome rysy twarzy, usłyszał znany głos i wyczuł znany zapach. Zaczął utożsamiać wampirzycę z kimś, na kim może polegać. Do tej pory, choć znajomość była krótka, nikt nie zbliżył się w takim stopniu do młodzieńca jak Ona. Nikt nie wspierał go w działaniu jak Ona. Nikt nie zatroszczył się o niego jak Ona. To, co mówiła, sprawdzało się. Dobrze, że zaufał Jej i pod Jej czujnym okiem opanować wreszcie rozszalałe instynkty. Wydawać by się mogło, że recepta była prosta, lecz nikomu innemu nie zależało na tym, by nauczyć chłopaka życia.
Nikt, oprócz Kate.
Przestał skomleć i skiałczeć, kiedy Lazurowooka ujęła go pod brodę i pochwaliła go za polowanie. Zwróciła mu uwagę na to, że jeszcze nie w pełni okiełznał swoją drapieżną naturę, ale nie przekreślała go. Nie rzuciła go na pożarcie innym wilkołakom. Dała wskazówkę i sposób, że regularne ćwiczenia pomogą osiągnąć mu sukces. Znów - niby banał, jednak dla chłopaka, który bardzo źle utożsamiał się z formą wilkołaka, przemiana w tę postać była bardziej wymuszona niżeli tresowaną pod dyktando umysłu. Dzisiaj więc dzięki Niej postawił pierwszy krok milowy ku byciu prawdziwym wilkołakiem. Czy bardziej w jego wykonaniu - wilkolisem.
W podzięce za poświęcony czas, energię i opiekę podczas polowania wymyślił, że weźmie Kate jeszcze na krótką wyprawę, najpierw po ubrania w krzakach, później po swój namiot. Cóż, wyprawa jak wyprawa, zdawać mogłoby się, że nie będzie w tym żadnej niespodzianki, lecz Maru zdecydował się urozmaicić Płomiennowłosej wycieczkę o pewną atrakcję. Odczekał jeszcze parę minut w spokoju leżąc na zdrowym boku i spoglądając złotymi ślepiami na towarzyszkę, a gdy poczuł się już lepiej, to podźwignął się na cztery łapy i zrobił powolne kroki ku dziewczynie, by wetknąć łeb pod Jej pachę i pomagając sobie łapą - usadowił Ją na swoim puchatym grzbiecie. Nie chciał słyszeć żadnego słowa ani widzieć żadnego gestu sprzeciwu, po czym ruszył z początku wolno na wszystkich swoich kończynach w kierunku lasu, gdzie zostawił swoje ciuchy. Wolny chód przeistoczył się w trucht, a kiedy odnaleźli zostawione rzeczy chłopaka i pyskiem podał krwiopijczyni na przechowanie, ponownie dał popis swojej szybkości i zwinności przemierzając tereny dookoła jeziora i las w poszukiwaniu namiotu. Miał doskonałą orientację w terenie, toteż szybko odnalazł trasę, którą Wybawicielka wyprowadziła ich dwa dni temu z bagien. Długimi kłusami przebiegał po runie leśnym z niezwykłą gracją, nie gubiąc rytmu, może nieco odrobinę śliniąc się od wysiłku. Przy pędzie wiatr mierzwił fryzurę Katherinie, a także futro Maru.
Zwolnił dopiero przy starym drzewie, w którego dziupli schował tobołek. Upewnił się, że to było tutaj i przykucnął mocno do gruntu, by wampirzyca mogła z niego zejść. Było mu łatwiej sięgnąć po swój dobytek, dopomógł sobie pyskiem. Było tego trochę: rulon z namiotem, dwa garnki, w dodatku pachniało od tobołka mnóstwem ziół, które sam zbierał i suszył. Odłożył na ziemię wspomniane przedmioty, po czym utkwił czujny wzrok na towarzyszkę. Czy zostaną tutaj i przenocują w namiocie (choć pora była młoda, a spanie pod gołym niebem nie było zbyt bezpieczne zważywszy na koczujące nieopodal wilkołaki), czy idą do domu, czy jeszcze na spacer? Organizm Maru nie zmienił się, nie powrócił do ludzkich rysów, na to też młody nie miał kontroli. Musieli po prostu poczekać, choć nie wiadomo ile to będzie trwało.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2889
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptySob 09 Paź 2021, 22:37

Być może... nie tylko Maru potrzebował takiej właśnie relacji, ale i ja również. To nie tak że nie chciałam zostać matką, czy nie chciałam mieć dziecka. Bardzo chciałam... Ale, moja matka wspaniale sprawdzała się w roli rodzica. Nie zajmowały ją w zasadzie żadne inne sprawy tylko ja i mój brat. Była dla nas... zawsze gdy tego potrzebowaliśmy. Dziadek, którego podświadomie stawiałam sobie za wzór, również był dla swojej rodziny. On był idealny w swojej umiejętności balansowania między obliczem krwawego potwora, a opiekuńczego ojca i męża. Przynajmniej w opowieściach... A ja? Miałam wrażenie że od kiedy straciłam rodzinę, nic tylko walczyłam... zatracałam się w potwornościach i szybko zniszczyłam w sobie poczucie winy. Ostatni rok... pokazał jak bardzo przejechałam się na obranej przez siebie ścieżce, ale nie byłam pewna czy jest z niej jakieś wyjście awaryjne. Byłam potworem... drapieżnikiem... i nie było mi z tym źle. Tylko... czy taki potwór nadawał się na matkę? Wiedziałam że podobne wątpliwości gryzą Elijaha, od kiedy rozmawialiśmy o ciąży. Nie chciałam mu dokładać zmartwień więc o tym nie mówiłam... ale obawiałam się tego co będzie. Maru... być może potrzebowałam tej relacji żeby się sprawdzić. Uśmiechnęłam się nieco smutno zdając sobie sprawę że nieco odbiegłam myślami od tego co się teraz działo. Maru wyjątkowo cieszył się z tego że mnie rozpoznał, nie chciałam tego psuć. Przesunęłam lekko ręką, głaszcząc szarą sierść w okolicach rany, upewniając się przy okazji że krew przestała już z niej płynąć.
- Jest bardzo dobrze... - powiedziałam ni to do siebie, ni to do niego.
Wtedy do mnie podszedł i nakłonił do wejścia na jego grzbiet. Oczywiście w pierwszej chwili, miałam zamiar odmówić... było jednak coś w jego... hmmm... spojrzeniu? Nie chodziło o to że nie potrafiłam mu się sprzeciwić, po prostu stwierdziłam że nie chce mu tego robić. W zasadzie, pierwszy raz od kiedy się poznaliśmy, wychodził z jakąś inicjatywą tak bezpośrednio i odważnie, tak pewnie. Czuł się coraz pewniej i nie chciałam tego psuć. Dlatego umiejscowiłam się na jego grzbiecie, wsuwając palce w gęste futro. Na początku lekko się krzywiąc obserwowałam czy na pewno nie zaszkodzi to jego ranie, ostatecznie jednak, kiedy ruszył przed siebie, odpuściłam. Wilkołaki, tak jak wampiry leczyły się naprawdę szybko. Całe wieki... naprawdę miałam wrażenie że od kiedy ostatni raz siedziałam na grzbiecie jakiegoś stworzenia minęły wieki. Miałam kiedyś klacz, kasztanowa z białą strzałką na głowie i zaróżowionym nosem. Kiedyś naprawdę bawiły mnie przejażdżki na jej grzbiecie, może to były ludzkie rozrywki, ale tą naprawdę uwielbiałam. Oczywiście, kiedy jeździłam na własne wycieczki... gdy odwiedzaliśmy ludzkie wioski musiałam jeździć po damsku, a to... to była mordęga. Teraz jednak, jazda na grzbiecie wilkołaka, przypominała mi te dobre wspomnienia. chociaż Maru był o wiele szybszy niż Drozd kiedykolwiek by potrafiła. Zwłaszcza gdy podał mi swoje ubranie i przyspieszył! Początkowo jedną ręką trzymałam jego rzeczy a drugą, kurczowo trzymałam się jego, ale szybko złapałam rytm i wiatr uderzający mnie w twarz oraz targający włosy, szybko przebiegające po bokach widoki, zwyczajnie mnie bawiły. Nawet na chwilę roześmiana puściłam się wilka, utrzymując się na nim jedynie nogami rozłożyłam ręce na boki i chichotałam jak za dawnych lat. Miałam ochotę krzyczeć... ale cóż, jednak to nie była Szkocja... tylko lasy pełne potencjalnych wrogów.
- Jesteś niesamowity! - powiedziałam jedynie znów się go łapiąc i nachylając się bardziej do przodu żeby mnie usłyszał.
Kiedy dotarliśmy na miejsce gdzie wcześniej obozował, zeskoczyłam z niego gdy tylko zaczął się lekko nachylać. Nie było potrzeby żeby robił to jeszcze niżej. Odczekałam aż pozbiera wszystkie swoje rzeczy, obserwując go przy tym. Nie zmieniał się... to nieco mnie niepokoiło. Elijah zawsze zmieniał się, kiedy nie czuł już niebezpieczeństwa. Po chwili dopiero dostrzegłam to pytające spojrzenie i uśmiechnęłam się.
- Spałam parę miesięcy na materacu w jaskini. Wystarczy mi na całe życie. Wróćmy do domu, ale najpierw... nie potrafisz wrócić do swojej ludzkiej formy? - zapytałam lekko obracając głowę na bok.
Być może powrót do bezpiecznej strefy jaką był dla niego nasz dom, coś by pomogła? Nie chciałam na niego zbytnio naciskać, ale może powinien wcześniej spróbować sam.
- Elijah... też zmienia postać. - zaczęłam i usiadłam na leśnej ściółce naprzeciwko wilkolisa.
- Zamknij oczy... weź głęboki oddech. - poczekałam aż posłucha i lekko przesunęłam palcami po jego długim pyszczku delikatnie go głaszcząc.
- Odetchnij, nic nam nie grozi... spisałeś się dzisiaj, naprawdę. Dobry chłopak. Wyobraź sobie siebie... tego ludzkiego siebie, skup się na tej postaci. Jeśli się nie uda, nic się nie stanie... masz jeszcze dużo czasu na naukę. - mówiłam spokojnie, wolnymi ruchami go głaszcząc.
To był niezwykły kontrast, tak więc ja... czystokrwista, poszukiwana w całej okolicy wampirzyca uspokajałam wilkołaka przede mną.
Powrót do góry Go down
Maru
Omega
Maru

Liczba postów : 82
Punkty aktywności : 1148
Data dołączenia : 18/08/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyNie 10 Paź 2021, 13:25

Mimo wybraniu ścieżki z goła różnej od ludzkiej moralności, Katherina potrafiła dzielić się swoim dobrodziejstwem z tymi, którymi potrzebowała. Być może brakowało Jej pewnego rodzaju pewności siebie, że jest w stanie wychować kolejne pokolenie. A nie powinna! Instynkt macierzyński jest równie silny, jak nie silniejszy niż instynkt drapieżnika. Z czasem zrozumie to, kiedy przyjdzie na świat pociecha. Już teraz okazywała wiele troski o podlotka, który nawet nie był tej samej rasy. Elijah też okaże się dobrym ojcem, muszą tylko oboje chcieć i mieć sporo sił wraz z wytrwałością. Oczywiście też ze względu na zawiłą przeszłość muszą także unikać wrogów, którzy czekali na słaby punkt pary wampirów. Jeśli mieli okazję ku rozwojowi pociechy, nie powinni zamartwiać się o to, czy poradzą sobie w rolach rodziców. Nie wszystkie dzieci mogą cieszyć się, że mają w ogóle rodziców. Dadzą sobie radę. Na pewno nie powinni porzucić na pastwę losu, gdy jednak troska o najmłodszego członka rodziny okaże się ponad ich siły. Żeby nie znalazło się chociażby w podobnej sytuacji co Maru.
Lazurowooka przyjrzała się dokładniej ranie, która zasklepiła się cienką błoną skóry, ale nie za długo, bo młodzieniec rzeczywiście wyszedł nieco spoza swej skorupy, że aż zabrał Nauczycielkę na przejażdżkę. Widząc i czując, że wampirzyca świetnie się bawiła, przy tym chwaliła go za prędkość i stabilność, napędzał się i nie zamierzał zwalniać. Dopiero przy starej bazie, z której niewiele zostało tylko ukryte tobołki. Całe szczęście, że nikt nie ukradł dobytku. Miał na to chytrą sztuczkę, właśnie w postaci ziół. Ich intensywny zapach zmieszany ze spróchniałym drzewcem maskował zawartości zawiniątka i niwelował zapach wilkolisa. Właśnie... tu był problem taki, że jeśli namierzą go inne wilki, a dalej będzie mieszkać z wampirami, to Kate mogłaby mieć kłopot z życiem na terenie Fostern. Że przechowuje u siebie jakiegoś obcego wilkołaka, który mógł być szpiegiem z innego stada. Czym prędzej powinien więc wrócić do swojego ludzkiego wyglądu, aby zminimalizować ryzyko złapania.
Przyszła mama nie zdecydowała się tu pozostać, i słusznie. Kudłacz nieco strapił się faktem, że nie może powrócić do swojej humanoidalnej postaci. Może właśnie dlatego, że martwił się o okolicznie tu żyjące drapieżniki. Wampirzyca przystąpiła do uspokajania młodzieńca nakazując mu głębokie oddychanie i wyobrażenie sobie w głowie swojej ludzkiej osoby. Przy okazji dowiedział się, że Elijah także zmieniał formę, co było warte do zapamiętania. Ale skupiając się na tu i teraz... siadł grzecznie niczym duży pies i spuścił odrobinę wąski pysk, by skoncentrować się. Nadstawił pilnie uszy i nasłuchiwał melodyjnego głosu Kate Był bardzo hipnotyzujący, nawet jak nie starała się, aby tak brzmiał. No dobra... wdech, wydech przez nozdrza. Siedział nieruchomo i próbował przywołać w pamięci swój wizerunek. Niby odtworzył we łbie chłopaka chudego jak patyk z dużymi fioletowymi oczyma, lecz coś zaburzało jego koncentrację. Drżały mu tylnie łapy, na których siedział, jakby zaraz miał poderwać się do biegu. Coś ogólnie był spięty. Chyba ciągle w tyle głowy miał to, że byli na terenie wroga, a on z natury jest bardzo płochliwy. Nie umiał też długo mieć zamkniętych oczu, bo tracił zarys otoczenia.
Nauczycielka co jakiś czas uspokajała go głaszcząc po pyszczku, wtedy rzeczywiście mógł próbować. Ale ileż można było czekać? Już minęła godzina, a Maru nie zrobił żadnego postępu. Wręcz z każdą chwilą wydawał się coraz trudniej relaksować i odcinać się od świata zewnętrznego. Nie, to na nic. Aż nieco nerwowo poderwał tyłek z ziemi i okrążył wampirzycę z lekkim prychnięciem. Co mógłby zrobić? Jedyne co przychodziło mu do głowy to to, żeby Kate wróciła do domu, a on wróci później, kiedy zmieni postać. Tylko jak to zrobić? Zresztą jak odprawiłby nawet wampirzycę, to jaką miał pewność, że zdoła sam niebawem przekształcić się? Hmm... zaraz... spojrzał na swój tobołek z namiotem, potem na towarzyszkę, a później na ciuchy w reklamówce. Tak, już wiedział! Ostrożnie pochwycił zębami reklamówkę z ubraniami i umieścił ją w tej samej dziupli, co wcześniej wydobył namiot. Zaś duży tobołek położył pod nogami dziewczyny i utkwił wzrok w Jej oczach. Cicho zaskomlał, tak jakby poprosił Ją o coś. Żeby zajęła się jego rzeczami do czasu jego nieobecności. Będzie mieć silniejszą motywację, by wrócić do domu Kate jako człowiek, kiedy nie będzie mieć swoich manatków. A ubranie zostawi, by nie łazić nago po lesie. Chciał w ten sposób pokazać, że on tu poczeka lub w pobliżu, aż efekt minie, a ona może wrócić do siebie. Przecież nie mogła cały dzień spędzać na okiełznywaniu natury młodego. I tak bardzo dużo mu pomogła dzisiaj, nie miał serca zmuszać Jej, by tu kwitła nie wiadomo ile i narażała siebie i dziecko na niebezpieczeństwo, gdyby ktoś obcy tutaj się kręcił.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2889
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyNie 10 Paź 2021, 21:16

Minie jeszcze sporo czasu zanim mój syn lub córka przyjdą na świat. Jednak jednej rzeczy byłam pewna w stu procentach... nigdy, przenigdy nie pozwolę by ktokolwiek, jakkolwiek skrzywdził moje dziecko. Moja rodzina od pokoleń, zawsze była bardzo zżyta i wiele poświęcała dla najbliższych. Te silne uczucia jakie żywiliśmy do swoich, na pewno odziedziczyłam, dla tego malucha... walczyła bym do ostatniej kropli krwi. Gryzła, drapała... nawet gdybym nie mogła już biegać, choćbym musiała się czołgać, zawsze będę walczyć. Porzucenie jakiego doznał Maru było zupełnie poza moimi zdolnościami pojmowania. Jak można było zostawić na pastwę losu coś co tak bardzo się kocha? Lub jak można było być w stanie go nie kochać? Nie, nie rozumiałam tego. Może więc to był kolejny powód dla którego opiekowałam się wilczym podlotkiem? Czułam się tak zniesmaczona zachowaniem jego rodzica, że miałam wewnętrzną potrzebę aby wynagrodzić to chłopakowi. Obserwowałam jak próbuje się zmienić, to prawda że kręcenie się w pobliżu domu chłopaka w tej postaci mogło być niebezpieczne, jednak nie na tyle żebym kazała mu spać w lesie. Po za tym, sądziłam że gdyby się wydało że ukrywam w domu wilkołaka , większym problemem dla mnie było by to że za bardzo zaczęto by się interesować kim jestem. A gdyby odkryli że jestem wampirem... sądzę że nie zdążyła bym wyjaśnić że nie mam nic wspólnego z walczącymi z watahą Tenebris. Nie mniej, nadal nie obawiałam się jakoś bardzo na zapas. Próbowałam go uspokoić, ale ewidentnie coś go niepokoiło, nie potrafił się dostatecznie skupić. Nie poganiałam go, jedynie co jakiś czas uspokajająco głaskałam... ale wyraźnie to też nie dało efektu. Mimowolnie widząc jego zniechęcenie i rezygnację, nieznacznie się uśmiechnęłam. Było w tym buncie coś uroczego, jak by dziecko tupnęło nogą mówiąc "no nie da się tego zrobić!".
- Maru... - chciałam go uspokoić ale on jedynie kręcił się nerwowo po dawnym obozie.
Lekko zmarszczyłam brwi widząc jak chowa swoje rzeczy i wstałam otrzepując się z liści. wtedy też dostrzegłam jak się we mnie wpatruję, chwilkę przyglądałam się mu starając się zrozumieć o co chodzi i gdy mi się udało, aż skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Nie. - odpowiedziałam krótko.
- Nie ma mowy. Maru... Chyba się nie zrozumieliśmy. Chciałam żebyś spróbował... ale to nie wymóg żebyś mógł wrócić do domu... - mówiłam dalej, jednak już nieco spokojniej.
Nachyliłam się żeby złapać w dłonie jego głowę po bokach. Nie byłam pewna czy mój domek uważał faktycznie za dom, ale te słowa były dla mnie po prostu naturalne.
- Zrozum wreszcie... Jesteś tam mile widziany... w każdej posta... - nie dokończyłam bo wychwyciłam w niedużej odległości dźwięk łamanej gałązki i w pierwszej chwili aż drgnęłam.
Zamilkłam i prostując się, zaczęłam nasłuchiwać i obserwować otoczenie. Nie czułam niepokojących zapachów... ale też nie znałam umiejętności wilkołaków, mogłam jedynie zakładać że skoro ja potrafię się ukryć przed ich oczami i nosami, to dlaczego oni mieli by tego nie umieć. Miałam już powiedzieć Maru że wracamy i to już gdy w krzakach mignęły mi złote ślepia, przeklęłam pod nosem i zasłoniłam swojego wilkolisiego towarzysza sobą. Nic nie mogłam zrobić jeśli ich nie widziałam, za to oni wiedzieli gdzie jesteśmy, więc odwrót na razie również nie miał sensu.
-Nie bój się... - szepnęłam do chłopaka za mną, osłaniając go dodatkowo ręką żeby trzymał się za moimi plecami.
- Wyłaź... chyba się nie wystraszyłeś?- warknęłam, a w drugiej ręce zapłonął mi większy płomień gdy z krzaków wydobyło się coś... najpierw widziałam jedynie złote ślepia, powoli zaczął pokazywać się jednak też czarny pysk w którym były osadzone i reszta ciała wilkołaka.
Powrót do góry Go down
Maru
Omega
Maru

Liczba postów : 82
Punkty aktywności : 1148
Data dołączenia : 18/08/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyPon 11 Paź 2021, 19:58

Czy naprawdę mógł nazywać dom Kate także swoim domem? Jeszcze nie zdobył się na taką odwagę, by móc przypisać sobie gniazdko pary zakochanych jako swoje miejsce docelowe. Nie oznaczało to jednak, że nie dążył do tego, aby w pełni zasłużyć na ten zaszczyt. Bo dla niego dom to nie tylko schronienie i bezpieczne miejsce, ale więzi, których nigdy nie miał dobrych z innymi. Dlatego mimo, iż dostał zielone światło, aby śmiało nie bać się własnych marzeń o stadzie w kontekście życia u boku Płomiennowłosej i Jej partnera, chciał udowodnić swoją przydatność i to, że jest w stanie wykonać zadania powierzone przez Liderkę. Chciał też sobie dać do zrozumienia, iż jest coś wart w oczach innych, stąd musi rozwijać swoje możliwości i słuchać rad mądrzejszych istot. A Lazurowooka naprawdę poszczycić się mogła nie tylko siłą, szybkością, ale i rozumem, więc była doskonałym przykładem, do którego mógł dążyć Maru.
Tylko cóż z tak wielkich ambicji, skoro już polegał na prostej czynności, jaką było powrócenie do ludzkich kształtów! Ah! Naprawdę to było irytujące, może faktycznie wyglądał przy tym jak obrażone dziecko, lecz akurat nie na to zwracał uwagę. Coś ewidentnie przeszkadzało mu w zadaniu. Skoro nie mógł wypełnić polecenia, to dlaczego miałby wracać do legowiska i narażać całe domostwo na wytropienie przez inne, dużo bardziej doświadczone wilkołaki? Jego zmartwienia kłębiące się w młodocianym łbie zostały ujęte przez troskliwe ręce i stłumione zapewnieniami, że brak efektów w przemianie nie przekreśla jego powrotu wraz z wampirzycą. Pokręcił z wolna kitą i przylgnął pyszczkiem do Jej rąk dając temu wyraz, że jest wdzięczny za taką możliwość mimo wszystko. Niestety sielanka miała się skończyć wraz z pojawieniem się intruza.
Już instynkt kazał mu wiać, lecz obecność Kate zadziałała na niego jak hamulec. Przecież nie zostawi Jej tu samej! A Ona wcale nie zamierzała się wycofać. Ba, nawet zasłoniła chłopaka wiedząc, że jest dużo słabszy od Niej. Może i był zbyt płochliwy, ale naprawdę bał się tego osobnika jego gatunku. Starał się nie pokazywać po sobie zbyt wiele lęku, ale dobry drapieżnik wyczuje, kiedy kogoś trzęsie od stóp do głów, nawet kiedy pakował tą bojaźń w sobie najgłębiej jak się da. Nie patrzył się wprost na złote ślepia czarnego osobnika, który wyławiał się powoli z półmroku rozświetlonego płomieniem w ręki wampirzycy. Spiął jedynie ciało zdając się całkowicie na wyczucie sytuacji przez Płomiennowłosą.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2889
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyWto 12 Paź 2021, 07:42

Osobiście nie uważałam się za przywódcę stada, po prostu byliśmy rodziną. I tak jak nigdy nie wymagałam pełnego posłuszeństwa od Elijaha, tak nie patrzyłam na Maru jak na poddanego. Nie do końca wiedziałam że chłopak może wogóle w ten sposób patrzyć na nasz dom. Chociaż z drugiej strony, to moje zdanie zawsze było ostatnie, przez długi czas dowodziłam armią wampirów, ba nawet podbiłam miasto. Jako czystokrwista byłam też ochroną swoich ludzi... Tego wszystkiego uczyła mnie poprzednia głową rodu. Może więc miałam więcej wspólnego z wilczymi alfami niż mi się zdawało. Może lepiej że to było tylko gdybanie, bo budziło to w mojej głowie szalony plan. A miałam już więcej nie walczyć, zaszyć się tu i żyć spokojnie. Uśmiechnęłam się kiedy wilkolis łasił się do moich dłoni i zapewne przekonywała bym go dalej gdyby nie niezapowiedziany gość. Miałam wrażenie że dosłownie czuję lęk stworzenia za moimi plecami. Sama się jednak nie bałam... Bestia była duża, ale mogłam jej wymazać to wspomnienie jak za dotknięciem magicznej różdżki. Odesłać tam skąd przybyła... Problem był jednak innej natury. A mianowicie, jedno co wiedziałam o wilkołakach na pewno to to że były to stworzenia stadne, rzadko kiedy chodziły po prostu pojedynczo. Jeśli nawet odegnam tego... To wcale nie znaczyło że zaraz ktoś na mnie nie wskoczy. Usiłowałam więc grać na zwłokę i sprecyzować położenie towarzyszy stwora. Czarny wilk jednak nie dawał się zbytnio wciągnąć i zaczął się niebezpiecznie zbliżać. Machnęłam ręką i tuż przed wilczymi pyskiem buchnął na moment ogień. Chciałam go wystraszyć... Przy okazji od razu go gasząc... Wolałam żeby nikt niewłaściwy nie zauważył dymu.
- Jeśli naprawdę sądzisz że zaatakujesz mnie sam... To jesteś głupszy niż sądziłam. - rzuciłam kiedy ogień się uspokoił.
Stwór za to faktycznie zatrzymał się na chwilę z groźnym warkotem gdy ogień zupełnie z zaskoczenia przypalił mu nieco wąsów. Nagle otworzył nieco pysk z którego wydobywało się gardłowe warczenie, jednak przysłuchując się było ono wymieszane z słowami.
- Pijawka. - warknął wściekle i przeniósł spojrzenie na stworzenie za mną, lekko przekrzywiając łeb.
- Zdrajca swojego gatu... - nie pozwoliłam mu dokończyć i zrobiłam krok w jego stronę jednocześnie ściółka leśna pod wilkołakiem znowu zajęła się ogniem.
Znowu na krótką chwilę ale wystarczyło żeby zaskoczony się cofnął.
- Kondel... Jeśli już przestaliśmy się przerzucać obelgami... To chodź do mnie piesku. - teraz ja warknęłam w jego stronę.
Mięśnie stwora się naprężyły, chwilę jego sierść się bardziej zjerzyła i nieco zaczął się miotać jak by próbował walczyć z moim poleceniem. Ostatecznie jednak zaczął iść do mnie. Nienawidziłam tej umiejętności... Ale nie mogłam tak po prostu ich zabijać wzbudziło by to zbyt wiele podejrzeń. Kiedy podszedł do mnie, stanął na tylnych nogach, był ode mnie zdecydowanie wyższy.
- Siad. - znowu próbował protestować warcząc w moją stronę jednak ostatecznie usiadł.
Tyle że szary wilkołak wybiegł wtedy zza naszych pleców, zakręciłam lekko dłonią i otoczył go krąg ognia zanim dobiegł do Maru. Slyszałam skomlenie i warczenie ale nie mogłam zająć się dwoma na raz.
- Czystokrwista... Tenebris? - zmusił się do tych słów wilkołak pod moją kontrolą.
Wyraźnie się skrzywiłam jednak na te słowa.
- Nie obrażaj mnie, ta płotka nie była by w stanie zrobić tego co ja. Czy to wszyscy którzy są z tobą? - Niechętnie ale przytaknął.
- Dobrze... Waruj. Nie odzywaj się ani nie ruszaj póki nie znikniemy z twojego pola widzenia. Kiedy tak się stanie, zapomnisz o nas. Nikogo tu nie było. - wydałam polecenie i odwróciłam się żeby zająć się drugim.
Jak na zawołanie, czarny wilkołak zawarował.
- Maru... Zabierz swoje rzeczy... Idziemy stąd. - powiedziałam jedynie do mojego towarzysza i przeszłam swoje płomienie żeby zająć się drugim wilkiem. Głośne warczenie niemal natychmiast ustało. A płomienie zgasły gdy wilkołak warował płasko przy ziemi.
Powrót do góry Go down
Maru
Omega
Maru

Liczba postów : 82
Punkty aktywności : 1148
Data dołączenia : 18/08/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptySro 13 Paź 2021, 19:20

Jak najbardziej mogła uważać się za przywódczynię, choć w wampirzych rodach lepsza nazwa to Głowa Rodu. Skoro jednak miała w partnerze również ogromne poparcie, to mogli być postrzegani jako Para Alfa. Osobno silni, ale zjednoczeni jeszcze mocniejsi. Tak to powinno wyglądać we związkach, aby jeden wspierał drugiego, razem trzymać porządek - czy to w szeregach czy w swoim życiu. Zdecydowali się zamieszkać na niepewnym gruncie, który owładnęły wilkołaki. Chcieli rozpocząć wspólne życie zrzekając się wielu udogodnień nowoczesnego świata, ale radzą sobie świetnie. Fakty mówiły same za siebie.
Jednak Maru do tej pory mógł tylko wyczuć instynktem i wcześniejszą gonitwą za nogą jelenia, że Katherina jest mocna. Nie miał okazji poznać Jej pełni możliwości, aż wtedy zjawili się intruzi. Już pierwszy wilkołak wzbudził ogromny strach w młodziaku, który niczym sparaliżowany zastygł w jednej pozycji z szeroko otwartymi ślepiami ściśle chowając się za Nauczycielką. To było naprawdę straszne, że w sytuacji podbramkowej nie mógł rzucić się do pomocy wampirzycy, choć może częściowo zaniemożenie wynikało ze sztywnej, lecz panującej nad sytuacją postawy towarzyszki. Udało się Jej wyłonić z krzaków pierwszego osobnika, który warczał gniewnie i zwyzywał, nawet chłopaka nazwał zdrajcą. O ile sam epitet nie bolał, bo nigdy nie był zżyty ze swoją rasą, to to, że naprawdę czuł się zupełnie bezradny i mega spięty. I chyba ta nerwowość i strach, którego nie opanował, spowodowała, że drugi osobnik zdecydował się na atak. Maru nie drgnął z miejsca, choć powinien wiać, całe szczęście do akcji wkroczyła Kate. Odgrodziła go w samą porę od napastnika ognistym kręgiem, przez co mogła skoncentrować się na tym pierwszym. Widział dokładnie, jak Jej moc wpływała na futrzaka. Nie chciał, ale nie mógł odpędzić się od wpływów krwiopijczyni. Niesamowite! To była jakaś manipulacja czynami zwierzaka, co uratowało im obojgu życie. Wartownicy mogli przecież rzucić się im do gardeł i rozszarpać, a całe szczęście Wybawicielka po raz kolejny dała pokaz swojej siły i zdolności. Jej głos, Jej postura, Jej energia wręcz przybijała ku ziemi i wymuszała bezwzględne posłuszeństwo. Chcąc nie chcąc udało się to też z młodzieńcem, który po otrzymaniu polecenia wreszcie mógł złapać oddech i wyruszyć szybko po rzeczy w dziupli. Ta kryjówka będzie spalona, ale to najmniejsza cena, jaką przyszło mu zapłacić za dzisiejszy dzień.
Po zabraniu manatków od razu pochwycił dziewczynę tak, by znów znalazła się na jego grzbiecie i dał dyla, ale nie biegł prosto w kierunku domostwa. Chciał zmylić ewentualny pościg lub innych, którzy mogli warować nieopodal tamtej dwójki. Miał nawet pewien pomysł, dość ryzykowny zważywszy na ranę, która ledwo co się zagoiła, ale popłaci w ostatecznym rozrachunku. Już będąc poza zasięgiem wzroku tamtych zaczął wspinać się na drzewo. Nie szło mu to tak zgrabnie jak bieg, lecz widać było po nim, że nie pierwszy raz stosował tę sztuczkę. Wilkołaki i inne drapieżniki skupiają się zazwyczaj na tropach na ziemi, ale nie znacznie powyżej ich głów. Wspindrał się wysoko wraz z wampirzycą i tobołkami, żeby przeskoczyć później niczym wiewiórka z jednego drzewa na drugie. Nie było to łatwe z bagażem, pewnie Kate będzie chciała mu wybić z głowy dalszą podróż w ten sposób, lecz chciał zminimalizować ponownego spotkania z wilkołakami. Już i tak dał "popis", że nie nadaje się na ochroniarza. W taki sposób przeskakiwania z drzewa na drzewo przebyli już sporo metrów, jak nie kilometr, ale chłopak w pewnym momencie zachwiał się i źle wycelował w kolejny pień, przez co gałęzie znów mocno uraziły zranione żebra i zaskomlał. Na szczęście wylądował na wszystkich czterech kończynach, lecz musiał zrezygnować z takiego przemieszczania się. W dodatku... chyba jego ciało zaczynało się powoli zmieniać na ludzkie, bo odpływały mu siły. Ale już byli naprawdę niedaleko domu.
Ich wspólnego domu.

c.d. Domek <3
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3347
Data dołączenia : 05/06/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyPon 17 Paź 2022, 22:26

Po zmroku jest tu cicho i mrocznie, łąki otaczające jeziora zdają się martwe. Jednak nie dziś, od kilku dni na jednej z pogrążonych w mgle polan rozstawiono obozowisko cyrkowe. Jeden duży namiot otoczony był kordonem z ciężarowych aut, których bagażniki były przerobione na klatki. Widok tego co mieszkało w ich wnętrzu zarezerwowany był, jednak tylko dla osób które kupując bilet weszły na teren cyrkowy. Mimo późnej pory, dziś polana tętniła życiem, a w powietrzu czuć było zapach popcornu, orzeszków w karmelu i waty cukrowej. Aż między drzewa niosły się też dźwięki rozbawionych dzieci, co jakiś czas słychać było zaskoczone piski i krzyki oraz ryki i wycia przebywających tu stworzeń. Przed kasą biletową zbierała się właśnie kolejna grupa chcąca obejrzeć "Wielki Cyrk Dziwadeł". Grupki nie były zbyt liczne, składały się maksymalnie do 16 osób. Tym razem w ich skład weszło kilkoro dzieci z opiekunami, jakieś pary i dwóch samotnych mężczyzn.
- Zapraszamy! Zapraszamy! - odezwał się mężczyzna w średnim wieku wychodzący im na spotkanie.
Miał lekko kręcone czarne włosy do ramion, bródkę i wąsy oraz czerwony strój który sprawiał, że wyglądał jak...
- Mamo, ten pan to kapitan Hak? - idealnie podsumował go chłopiec stojący gdzieś w środku grupy.
Oczywiście matka uciszyła go natychmiast.
- Czy jesteście gotowi na zobaczenie najbardziej niebezpiecznych i plugawych istot jakie zamieszkują nasz świat? Jesteście gotowi przekonać się na własne oczy, że nie wszystkie legendy są fikcjami wyssanymi z palca? Chodźcie za mną, a przedstawię wam okrutne stwory nocy! - kontynuował mężczyzna nie wzrusozny komentarzem dziecka.
- Zaraz zobaczycie nocnego łowce... Proszę zachowajcie odstęp od klatki bo gdy księżyc świeci na niebie...- teatralnym gestem wskazał na świecące na nieboskłonie ciało niebieskie.
- Nabiera ochoty na ludzkie mięso... Spokojnie! Kraty wykonane zostały z najczystszego srebra... Jesteście tu bezpieczni. - zapewnił i poprowadził grupę do pierwszego samochodu.
Faktycznie... W kącie klatki siedziało coś włochatego, skulonego w ciemnościach. W pierwszej chwili trudno było jednak stwierdzić co to faktycznie jest. Dopiero gdy oprowadzający ich mężczyzna podrzucił w ręku laske i uderzył nią o prety, stworzenie się ruszyło.
- Przed państwem... Wilkołak! - dodał chwilę przed tym jak chłopak pokryty włosami rzucił się na kraty wyciągając włochatą dłoń w kierunku najbliżej stojących.
Krzyczał przy tym przynajmniej jak by powinien siedzieć w celi psychiatrycznej... A nie tej. Jego paznokcie były albo tak zaniedbane... Albo przygotowane żeby tak wyglądały. W każdym razie machnął nimi jak by były szponami i szarpnął kratami. Te jednak wytrzymały. Zwłaszcza pierwszy rząd wydał z siebie okrzyki zaskoczenia... Jeden chłopak w grupie prychnął rozbawiony, ale jego dziewczyna szturchnęła go natychmiast łokciem.

(Witam! Ernest i River należą właśnie do tej zwiedzającej grupy. Na razie kolejność odpisywania dowolna, macie czas do 22.10.2022r na wstawienie się w misji. Życzę udanego pobytu w cyrku Smile)
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyWto 18 Paź 2022, 17:09

Los znów z niego zadrwił. A może to tylko tania wymówka? Nikt nie stał nad nim niczym kat, gotów skrócić go o głowę, gdyby postanowił nie dotrzymać warunków zakładu, który przegrał. Mógłby teraz siedzieć w domu ze swoim kotem na kolanach i książką w dłoni lub topić smutki w barze. Zamiast tego, jako osoba dotrzymująca danego słowa, przyszedł zobaczyć co ciekawego ma do pokazania "Wielki Cyrk Dziwadeł". Gdy stał w kolejce do kasy, zaczął się zastanawiać, dlaczego jego znajomy z pracy nie wymyślił innego rodzaju "zapłaty" za przegranie ich małego zakładu. Oczekiwał, że przy następnym spotkaniu Jednooki zrelacjonuje mu co zobaczył? Czy może miała to być swego rodzaju aluzja, że pasowałby tutaj jak ulał ze swoimi... brakami? Albo po prostu za dużo wypili i to był jedyny głupi pomysł, jaki pierwszy zaświtał w głowie jego znajomego? W każdym razie był tu z niechęcią wymalowaną na twarzy, ale skoro słowo się rzekło... Planował już odwet przy następnym spotkaniu i nie zamierzał przegrać.
- Dziękuję - odparł spokojnie po otrzymaniu reszty i biletu, po czym podążył za resztą grupy, trzymając się raczej na uboczu, ale tak, by słyszeć "Kapitana Haka".
Pomijając, że w głosie przewodnika słyszał wręcz namacalną przesadę i nabytą latami doświadczenia udawaną ekscytację, trudno było Riverowi ukryć zaciekawienie oraz lekkie zniecierpliwienie, cóż takiego zostanie im pokazane na sam początek. W myślach przewijał sobie możliwe stwory, do których pasowałby opis przedstawiony przez oprowadzającego. Jego ciało instynktownie spięło wszystkie mięśnie, gotowe do walki, gdy padło słowo klucz. Wyparowało to z niego w jednej chwili, jak tylko stwór przebywający w klatce, skoczył w stronę zwiedzających stojących najbliżej krat. Trudno powiedzieć, czy bardziej był zawiedziony tym marnym przedstawieniem, czy raczej zażenowany, że dał się tak początkowo nabrać jak kilkuletnie dziecko.
Patrzył chwilę na szarpiącego się z kratami chłopaka, ze zdziwienia szeroko otwartym okiem, po czym potrząsnął lekko głową, by otrząsnąć się z tego stanu i odkaszlnął cicho. To było... Może gdyby miał kilkanaście lat mniej i sam nie był wilkołakiem, może i by w to uwierzył. Mimo to uśmiechnął się po chwili lekko pod nosem, gdy przeszło mu przez myśl, że jego ukochana na pewno wzięłaby tę szopkę na poważnie.
Powrót do góry Go down
Online
Erneszt

Erneszt

Liczba postów : 50
Punkty aktywności : 1346
Data dołączenia : 04/01/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptySob 22 Paź 2022, 19:00

Erneszt zawędrował w tę okolicę z lekka przypadkiem. Usłyszał głosy na spacerze, po chwili poniekąd porwał go mały tłum. Stwierdził, że z braku laku może się udać tam, gdzie ludzie, niemniej i tak rozglądał się za kolacją. Doświadczenie nauczyło go, że w tłumie mimo wszystko jest bardziej niewidzialny niż gdyby zaciągnął potencjalną ofiarę w krzaki. Był też urodziwy według aktualnych standardów, więc bez problemu udawało mu się kogoś przekonać do spaceru w cichszym miejscu, o ile nie odstraszył człowieka swoim staromodnym duchem.
Cyrk Dziwadeł zainteresował go dlatego, że przecież ludzkość zrezygnowała z takich pomysłów lata temu. Czemu zatem cofają się w rozwoju? Zdumiewające.
Nie podobało mu się, że jest w grupie, ale ukrył to za swoją zwyczajną zblazowaną miną.
Niemniej słowo "wilkołak" skupiło jego uwagę do tego stopnia, że wyciągnął szyję, by lepiej widzieć. Nie, żeby musiał ją wyciągać.
Uniósł brew, gdy ów wilkołak zaatakował kraty. Wampir oczywiście ani drgnął, ale poczuł ukłucie zawodu. Miało być coś ciekawego, na przykład wilkołak w klatce, a tu zawód. Ludzie jak zwykle nic nie wiedzą.
- Panie Haku? - Jego głos gładko przebił się przez dźwięki wydawane przez chłopca w klatce. - Nie wstyd ci tak oszukiwać gawiedź?
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3347
Data dołączenia : 05/06/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptySob 22 Paź 2022, 21:00

Oczywiście dzieci były przekonane że to najszczersza prawda i oto stoi przed nimi wilkołak. Dorośli... Cóż w tej grupie może kilku patrzyło na to z większym przekonaniem. Zdecydowana większość przyglądała się stworzeniu w klatce z... Powiedzmy rezerwą. Jednak byli tu i kupili bilety. Dla show. Stworzenie było dla nich niczym pokaz magika.
- On... Nie ucieknie? - zapytał jeden z chłopców i oprowadzający ich mężczyzna uśmiechnął się.
- Ależ oczywiście że nie! Stworzenia zrodzone nocą nigdy nie wygrają w starciu z srebrem! Ten niezwykły metal jest dla nich przeszkodą nie do przejścia. - odpowiedział lekko uderzając laską w kraty.
Ewidentnie usłyszał komentarz Erneszra, jednak w pierwszej chwili w ogóle na niego nie odpowiedział, przynajmniej nie bezpośrednio.
- Niedowiarków będzie wielu! Jednak ostrzegam was dobrzy ludzie... Ten tu, jest za kratami. Strzeżcie się tych które wygłodniałe przemierzają księżycowe noce w poszukiwaniu ofiary. - mówiąc tak intonował swój głos jak by ostrzegał przed końcem świata.
Jakaś dziewczynka wystraszona wtuliła się w stojącom obok matkę.
- Zaciekawieni? Dobrze! - kontynował wcale nie oczekując odpowiedzi.
- Pokaże wam teraz stworzenie z pradawnych legend.. Ducha nawiedzającego dawne plemiona Indian żyjących na tych terenach! Stworzenie okrutne, zmuszające do kanibalizmu, a co więcej! Samemu polujące na niczego nieświadomych ludzi. Wendigo...-zapowiadając kolejne stworzenie przewodnik "Hak", robił już pierwsze kroki do kolejnej klatki.
Ta była nieco inna, światła przy niej były przygaszone przez co panował straszny pół mrok. Mężczyzna zatrzymał się mniej więcej półtorej metra od klatki gdzie panowała całkowita ciemność.
- Uwaga... Wendigo nie znoszą światła, zachowajcie spokój i pamiętajcie... Żadnych świateł, latarek czy lamp błyskowych. - teraz mężczyzna mówił zciszonym głosem jak by stwór skryty w ciemności naprawdę mógł ich.. Podsłuchać?
Po tem odszedł kawałek do wbitej w ziemię ogrodowej pochodni i podsunął ją pod kraty. Czarny, futrzany kształt przeskoczył na drugi koniec klatki, a wokół rozległo się warczenie. Mężczyzna zbliżył pochodnie jeszcze bliżej, oświetlając całą klatkę. W jej środku było spore, czarne psisko. Być może wilk, na pysku miał założone coś co wyglądało jak czaszka tyle że bystre oczy wampira czy wilkołaka z łatwością mogły dostrzec w ciemnej sierści nitki którymi czaszka trzymała się na swoim miejscu. Zwierzak warczał i kłapał zębami jak by faktycznie obawiał się pochodni. Tak jak poprzednio ludzie aktywnie reagowali na każde z tych klapnięć. Kapitan Hak wyraźnie był dumny z tych reakcjach bo uśmiechał się jak handlowiec któremu właśnie udało się wcisnąć promowany towar.
- A to dopiero początek... - powiedział pozwalając jeszcze chwilę przypatrzyć się "Wendigo".
- Zaraz zobaczycie córkę oceanów! Piękną i niebezpieczną... Syrenę... - ostatnie słowo wypowiedział jak z szczerym przestrachem.
Prawdopodobnie jednak nie dlatego że bał się syreny... Ale tym że bliżej głównego namiotu rozległy się krzyki. Mężczyzna uśmiechnął się ewidentnie robiąc dobrą minę do złej gry.
- To na pewno nic takiego... Niektórzy bardzo mocno reagują na nasze "eksponaty"... Proszę koniecznie zerknąć na stoisko z pamiątkami, a ja sprawdzę co się dzieje... - jego głos stał się jakiś nerwowy... I chyba coś było na rzeczy bo bardziej przeczulone nosy niż ludzkie, z łatwością mogły wyczuć unoszący się zapach krwi. Unosił się dokładnie z miejsca, w jakie udawał się właśnie pospiesznietprzewodnik.

(dziękuję za wasze posty! Kolejność od teraz to River, Ernest i MG, termin na odpis daje do 26.10.2022 jak by pojawiły się jakieś problemy to proszę o informację! Miłej zabawy!)
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyNie 23 Paź 2022, 12:27

Mimowolnie spojrzał w stronę jasnowłosego mężczyzny, który bez zająknięcia wytknął ich przewodnikowi oszustwo. Niby nie było to niczym niezwykłym i zapewne niejednej osobie w tej grupie przeszło to przez myśl, jednakże raczej nikt nie zamierzał mówić tego na głos. W końcu świadomie tutaj przyszli i zapłacili pieniądze, wiedząc, że prawdopodobnie wszystkie "dziwadła", które można by tu spotkać, są sfabrykowane. Warto jednak było docenić pomysłowość wykonawców i odpowiednie przygotowanie aktorów, nie mówiąc już o obsadzeniu odpowiednich osób na odpowiednich stanowiskach, bo gdyby oprowadzał ich na przykład chłopak "wilkołak", prawdopodobnie nawet dzieciaki nie wzięłyby jego słów na poważnie. Oprowadzający ich Hak miał naprawdę dużo doświadczenia i widać było, że wie, co powiedzieć, aby uzyskać odpowiednie reakcje, choćby tych najmłodszych. Ciekawe, czy jest dealerem samochodowym w jakimś autokomisie albo innym naciągaczem. Sprawdziłby się w tej robocie, choć czy byłby sens dorabiania sobie wtedy w takim cyrku?
Przeciągnął się i ruszył na końcu za resztą grupy w stronę następnej klatki. Złapał się na tym, że od razu zaczął się zastanawiać co tam zastaną i jak zostanie to przedstawione. To było nawet zabawne, zwłaszcza gdy padło, że mieliby właśnie zobaczyć Wendigo. Oczami wyobraźni widział już obleczonego w zwierzęce skóry, rosłego mężczyznę z czaszką jelenia na głowie i umazanego sztuczną krwią. Był więc ogromnie zaskoczony, gdy zamiast ucharakteryzowanego aktora, pokazane zostało im dzikie zwierzę. Biedne zwierzę, które w przeciwieństwie do ludzi odgrywających tutaj role różnych bestii, tkwiło tutaj wbrew swojej woli. Nawet nie chciał myśleć o tym, jak były traktowane przetrzymywane tutaj zwierzęta pokroju tego wilczyska.
- Proszę uważać z tą pochodnią, Wendigo podobno mają serce z lodu i szkoda byłoby stracić tak wspaniały okaz - zwrócił się spokojnym tonem do ich przewodnika, mając nadzieję, że mężczyzna zabierze pochodnię. Niestety nic więcej nie mógł zrobić dla wilczura, żeby nie ściągać na siebie kłopotów, mógł jedynie nieco ukrócić jego stres spowodowany bliskością pochodni.
A może, by tak zaproponować odpowiedniej osobie w tym cyrku zrobienie z tego psiska "wilkołaka" albo "Chupacabry"? Prawdopodobnie lepiej, by się sprawdził w tej roli i może mniej, by się przy tym stresował. Choć pomysł ze sławnym meksykańskim wysysaczem kóz nie wydawał się najlepszy po dłuższym namyśle. Zwierzak mógłby ucierpieć podczas "charakteryzacji", a tego River by nie chciał. Westchnął ciężko i spojrzał ostatni raz na "Wendigo", gotów podążyć dalej za grupą za spotkanie z tutejszą syreną. Ciekawe, czy przebrali delfina za syrenę, czy jakąś zawodową pływaczkę. Obstawiał to drugie, chociaż jakieś morskie stworzenie z doczepionymi ludzkimi nogami też mogłoby być ciekawym widokiem. Zobaczyłby w sumie takiego rekinołaka.
Wycieczka niestety została przerwana i nawet jeśli Jednooki nie usłyszałby roznoszącego się po okolicy krzyku, na pewno zwróciłby uwagę na zmianę w zachowaniu ich przewodnika. Przez moment zastanawiał się, czy nie było to kolejne oszustwo mające na celu urozmaicenie wycieczki i nadaniu jej wiarygodności. Już chciał się skierować w stronę wspomnianego stoiska z pamiątkami, by znaleźć może jakąś zabawkę dla swojej kotki, jednak zapach krwi, który dotarł do jego nosa odwiódł go od tego pomysłu. To nie mógł być kolejny przekręt. Przeszedł kawałek z resztą grupy między stoiska z różnymi rzeczami, po czym oddzielił się od nich i podążył za wonią krwi, udając przy tym, że tylko zwiedza i rozgląda się za ciekawymi cyrkowymi atrakcjami. Chciał oszczędzić sobie wzbudzania jakichkolwiek podejrzeń.
Powrót do góry Go down
Online
Erneszt

Erneszt

Liczba postów : 50
Punkty aktywności : 1346
Data dołączenia : 04/01/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptySro 26 Paź 2022, 00:14

Bycie ignorowanym nie było czymś, na czym Ernesztowi zależało. Fakt, czasem bywało przydatne, ale nigdy za tym nie przepadał. Wychowywał się ukradkiem na dworze, ale wciąż, na dworze. Był szlachcicem, hrabią. Nie kimś, kogo słowa można ot tak puścić mimo uszu.
- Wisiałbyś za to - mruknął pod nosem, ale nikt nie był w stanie tego usłyszeć. Ot, musiał sobie ulżyć w chwilowym uniesieniu gniewu. Mężczyzna poprawił swoją kurtkę, którą ukradł ostatniej ofierze i zwrócił niechętny wzrok na wendigo.
Widział kiedyś coś, co miejscowi nazywali tym słowem, ale ani go to specjalnie nie obchodziło, ani nie miał co z tym zrobić, więc nie był pewien, na ile charakteryzacja przypominała oryginał. Widział jedynie, że jest to charakteryzacja. Choć wolałby użyć słowa "błazenada". Zaczął mieć wątpliwości, czemu właściwie zdecydował się tu marnować swój czas. Nie przybliżało go to do niczego.
Zerknął na mężczyznę mówiącego o sercu z lodu, po czym uśmiechnął się, bo skojarzyło mu się z matką. Od samego "wendigo" bardziej interesujące były spinki na głowie dziewczynki kilka osób przed nim. Były w kształcie kolorowych koników.
Syrena zabrzmiała już bardziej interesująco. Erneszt znał kilka starszych opowieści i wiele nowszych, dlatego zainteresowało go, w którą stronę biologii udała się taka istota - bardziej kobiecą czy rybią? Ponadto zawsze ciekawiło go czy dałoby się przetrwać pożycie z taką syreną, czy jednak jeden z uczestników straciłby życie lub członki.
Wtem do jego nosa dotarł przyjemny, łechczący zapach krwi.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3347
Data dołączenia : 05/06/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyPią 28 Paź 2022, 22:38

Przewodnika wyjątkowo ucieszyły słowa jednookiego zwiedzającego. Oczywiście cofnął pochodnie.
- Rzeczywiście, mówi się że przyciągają zimę... Że wokół nich zawsze panuje lekki chłód. Niektórzy uważają że w te bestie zmieniali się ludzie z złamanymi sercami... Dlatego porastał je szron. - dopowiedział jeszcze głosem pełnym ekscytacji.
Zupelnie jak by sugestia Rivera sprawiła że mógł to powiedzieć. Niestety zanim doszli do kolejnego tajemniczego stworzenia, przewodnik ruszył wyjaśnić całe zamieszanie. Grupa ruszyła do stoisk z jedzeniem i pamiątkami.
- Mamo mamo, kiedy zobaczymy Arielke? - dopytywała jedna z dziewczynek zupełnie nieświadoma tego że to wszystko było farsą.
Co więcej zdecydowanie bardziej kojarzyła syrenę z bajkami dla dzieci niż brutalną zeczywistością w której większość syren polowała na ludzi dla ich mięsa. Podobną chwile wykorzystał River wymykając się z grupy zwiedzających aby sprawdzić co takiego było źródłem zapachu. Nie musiał ani długo szukać ani specjalnie się z tym kryć. Ekipa pracująca w cyrku była w popłochu... Zapach pochodził od kobiety siedzącej w kałuży własnej krwi obok jednej z klatek... Drzwi do środka były otwarte, a sama klatka pusta. Kobieta miała rozerwane gardło, wpatrywała się nic nie widzącym, zamglonym spojrzeniem trupa w kraty które miały ją chronić przed stworzeniem czychajacym za nimi. Mało skutecznie jak widać. Przewodnik przypominający Haka stał nad martwą klnąc i przecierając niespokojnie czoło.
- Czy ktoś ją widział? Natychmiast ją znaleźć! Jak do tego w ogóle doszło!? - rzucał mogło by się zdawać w próżnię bo nikt mu nie odpowiadał.
- Goście nie mogą wiedzieć... Ale jeśli jest w lesie... Nie możemy ich teraz wypuścić. Posprzątajcie ten bałagan... Szybko, niech ktoś weźmie jakieś kury... Sisi je uwielbia... Jest karmiona po pokazach... Będzie głodna. - usiłował ustalić jakiś... Plan.
Jego plan jednak został podważony przez grubszego pracownika.
- Twoja słodka Sisi rozszarpała gardło Agnes... Serio uważasz że teraz skusi ją byle kurczak? Może... Skontaktujemy się z kimś kto się zajmuje takimi sprawami? Wiem że rzuciłeś bractwo lata temu... Ale podobno jakieś jest w Venandi... - przerwaltbo "kapitan Hak" uciszył go ruchem ręki.
- Zabiją ją... To nie wchodzi w grę... Sami ją znajdziemy. - zawyrokował.

[Kolejność bez zmian, na odpisy czekam do 03.11.2022]
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptySob 29 Paź 2022, 18:42

Z czułym węchem, dzięki płynącej w jego żyłach wilczej krwi, bez problemu trafiłby do źródła zapachu z zamkniętymi oczami. Choć wtedy nie byłby tak rozeznany w terenie, a przy tych wszystkich klatkach, namiotach i straganach można było się pogubić albo potknąć o walającego się po ziemi śmiecia, czy linę przywiązaną do kołka. Wystarczyłaby chwila nieuwagi. Nie wspominając już o unikaniu wykrycia przez pracowników cyrku. W prawdzie nic złego, by go pewnie nie spotkało, ot zostałby zatrzymany i skierowany w inną stronę, ale mimo wszystko wolał nie ściągać na siebie niczyjej uwagi. Wierzył, że dzięki temu uda mu się uzyskać więcej informacji na temat tego, co się tu wydarzyło, niż, gdyby miał czekać z resztą odwiedzających na rozwinięcie tej sprawy. Coś mu podpowiadało, że… czekanie mogłoby być zgubne w tej sytuacji, a tak może uda mu się zaoferować swoją pomoc. Przerażające wrzaski i zapach świeżej krwi w powietrzu, nigdy nie oznaczały czegoś dobrego. Miał złe przeczucia.
Zbliżył się do samego centrum wydarzeń tak blisko, jak pozwalały mu na to możliwości pozostania w ukryciu. Ze swojego miejsca spróbował dojrzeć i zidentyfikować mniej więcej ranę na szyi zamordowanej, niekoniecznie z góry obstawiając, kto, albo raczej co jej to zrobiło, ale na pewno zawężając krąg poszukiwań prawdopodobnego sprawcy. Szybko jednak zrezygnował z tych prób i postanowił postawić wszystko na jedną kartę – najwyżej go przegonią.
Wyszedł z ukrycia i spojrzał zaskoczony na rozmawiających pracowników cyrku, jakby nie spodziewał się, że akurat tutaj dojdzie.
- O, przepraszam. Musiałem źle skręcić w drodze do toalety. Wzrok mi już szwankuje. - Niby marna wymówka, ale pierwsza, jaka przyszła mu na szybko do głowy.
– Wydaje mi się, czy mają panowie jakiś problem? Może mógłbym jakoś pomóc? – zaproponował i raz jeszcze spróbował ukradkiem przypatrzeć się rozszarpanemu gardłu kobiety.
Zastanawiał się, czy faktycznie w tej klatce mieszkało prawdziwe, niebezpieczne stworzenie ze starych mitów i legend, a nie kolejne sfabrykowane jak wilkołak czy Wendigo, które widział na samym początku. Nie wykluczał też, że z klatki mógł uciec po prostu niezrównoważony psychicznie człowiek.
Powrót do góry Go down
Online
Erneszt

Erneszt

Liczba postów : 50
Punkty aktywności : 1346
Data dołączenia : 04/01/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyCzw 03 Lis 2022, 23:22

Co prawda zamieszanie dopiero się rozkręcało, a jednak Erneszt już miał dosyć. Słysząc zachwyt dziecka na temat tej beznadziejnej adaptacji pięknej baśni pełnej przemocy, musiał się odsunąć od tłumu. Przeszło mu przez myśl, że się nie powstrzyma i zabije kogoś, ot tak, dla hecy. Odsunął się kilka kroków w półmrok, nadal czując słodki aromat swojego ulubionego (i jedynego) pożywienia. Kątem oka dostrzegł, że przez ciężkie płachty materiału namiotu przedziera się jeszcze jedna osoba. Niemniej nie powstrzymało go to, a jedynie upewniło w pomyśle, by czaić się bliżej mroku niż światła lamp.
Trup w kadzi własnej krwi nie wzruszył go ani nawet zbytnio nie połechtał. Po takim aromacie spodziewał się czegoś innego.
Wlepiał ciekawski wzrok w plecy mężczyzny, który odezwał się do pracowników cyrku, ale nie wychylał się.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3347
Data dołączenia : 05/06/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyCzw 03 Lis 2022, 23:48

Czy mają problem?! To było mało powiedziane! "kapitan hak" odwrócił się natychmiast w stronę wychodzącego z mroku mężczyzny i dosłownie zrobił się blady jak ściana. Podobnie jak mężczyzna obok. Wydawało się że sam nie wie, czy chciał w tej chwili od razu się ulotnić... Zasłonić makabryczną scenę czy udawać że wszystko jest tak jak powinno i grać idiote. Gardło kobiety był poszarpany, wręcz przypominał szarpaną wieprzowinę, jak by ktoś... Coś szarpał je widelcem... Lub długimi zębami.
- Nie nie... My... Emmm... Ja... Noo... - przewodnik zaczął pewnie, ale każde kolejne słowo sprawiało mu nie lada problem, bo w zasadzie co miał powiedzieć.
- Mamy kurwa straszny problem. - wyręczył go, czy raczej jednocześnie wkopał drugi, grubszy mężczyzna.
Przewodnik spiorunował go wzrokiem, ale ten pozostał niewzruszonym.
-No co? Spójrz na niego... Ile znasz osób które by przyszły tu i zachowały taką minę mimo tego burdelu? - rzucił do Haka, po czym skupił się na jednookim.
- Nie wiem kim jesteś... Ale uciekła Sisi... Ulubienica założyciela cyrku dziwadeł i prawdziwy gwóźdź programu. Należysz może do tutejszego bractwa? - zapytał lekko ściszając głos na końcu pytania.
W tym samym czasie ukryty w cieniu wampir mógł swobodnie słuchać rozmowy. Tym samym zupełnie nie dostrzegał czerwonych, dużych ślepi za sobą. Mimo że był wampirem... Nie usłyszał jak stwór powoli skrada się w jego kierunku. Dopiero gdy było już naprawdę blisko mógł dostrzec cień za sobą. Stworzenie przypominało... Kota, czarnego, wychudzonego kota... Gdyby nie jego wielkość bo wzrostem doruwnywało owczarkowi niemieckiemu. Futro było rzadkie i czarne jak najciemniejsza noc. Pazury długie i ostre a gdy otworzyło pysk cztery pierwsze zęby u góry i na dole przypominały upiornego królika... Ostro zakończone szable. Zauważone, zwierzę syknęło, było szybkie niczym wąż... Bardzo bardzo szybkie nawet dla wampira. Stwór machnął łapą rozcinając rękaw bluzki Ernesta i raniąc głęboko jego rękę. Krew popłynęła a stwór uciekł niemal natychmiast. Jednak... Krew wciąż płynęła... Mimo bycia wampirem, rana mocno krwawiła i w ogóle się nie zrastała.

(kolejność bez zmian, na posty czekam do 06.11.2022)
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptySob 05 Lis 2022, 21:39

Uniósł brew, patrząc cały czas na "Haka", bo sądził, że jako główny przewodnik po cyrku, musiał również zajmować jakieś znaczące stanowisko w kryzysowej sytuacji, gdy w pobliżu nie było kierownika czy tam szefa tego wszystkiego. Nie wyglądał przy tym na zbyt przekonanego początkową odmową mężczyzny i jego późniejszym jąkaniem się. Z jednej strony ciekawiło Rivera to, jaką wymówkę wymyśliłby "Hak", żeby wybrnąć z tej sytuacji, z drugiej była dla niego czystą głupotą, próba udawania, że nic takiego się nie stało. Kobieta z rozszarpanym gardłem zapewne miała inne zdanie na ten temat. Nie skomentował jednak tego w żaden sposób, gotów odwrócić się na pięcie i na własną rękę poszukać odpowiedzialnego za to zamieszanie, gdyby nie odezwał się drugi mężczyzna. Miał zdecydowanie więcej oleju w głowie albo zaistniała sytuacja go zwyczajnie przerosła i niepokój wziął nad nim górę.
Nie wtrącał się do ich "rozmowy", stojąc spokojnie z boku i rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakichś śladów, w którą stronę to stworzenie mogłoby uciec. Spróbował również wychwycić zapach tego stwora, to zdecydowanie ułatwiłoby znalezienie uciekiniera. Nie odciął się przy tym do końca od otaczającego go świata, od razu dotarły do niego słowa spokorniałego przewodnika.
- Hmm... powiedzmy - mruknął od niechcenia. Wolał nie ryzykować tego, że gdyby zaprzeczył, mógłby nie dostać żadnych więcej informacji na temat tego stwora. Znaczy żadnych sensownych informacji. - Coś więcej wiadomo na temat tego... tej Sisi? Jakiś konkretny gatunek? Jak duża jest? Czego się boi? Czy będzie się trzymała na uboczu, czy raczej poleci od razu tam, gdzie najwięcej ludzi, by zrobić rzeź? - podsuwał konkretne pytania, bo domyślał się, że bez tego zestresowani mężczyźni mogliby nie wpaść na to, aby udzielić mu jakiś bardziej przydatnych odpowiedzi. Choć biorąc pod uwagę, że była ulubienicą założyciela, domyślał się, że woleliby złapać to stworzenie i żywe sprowadzić z powrotem do klatki. Walka z tym czymś nie wchodziła więc w grę, a to zdecydowanie utrudniało całe polowanie. Będzie musiał zastanowić się nad pułapkami.
Nie usłyszał syknięcia, a raczej nie zwrócił na nie zbytniej uwagi, uznając, że mu się po prostu przesłyszało. Kolejnej woni krwi unoszącej się w powietrzu nie dało się już jednak zignorować. Skierował się w stronę, z której unosił się zapach. Pospiesznie, ale ostrożnie, przygotowany na ewentualne pochwycenie stwora, gdyby się gdzieś blisko czaiło.
- Jesteś cały? Widziałeś, co to było? - zapytał rannego mężczyznę, którego obecność go lekko zaskoczyła. Myślał, że w namiocie jest tylko on i tamci dwaj. Przeniósł spojrzenie z rany na niego, lekko przechylając głowę. Zaraz zorientował się, że widział już go wśród grupy, z którą był oprowadzany po cyrku. Nic jednak na ten temat nie powiedział. Zwrócił się za to w stronę pracowników. - Potrzebna pilnie apteczka! - zawołał do nich, rozglądając się zaraz dookoła, czy czasem stwora nadal tutaj gdzieś nie ma.
Powrót do góry Go down
Online
Erneszt

Erneszt

Liczba postów : 50
Punkty aktywności : 1346
Data dołączenia : 04/01/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyNie 06 Lis 2022, 22:12

Podsłuchiwana rozmowa zdawała się nabierać rumieńców. Erneszt zastanawiał się, szybko wertując swoje wspomnienia, czym mogła być wspomniana Sisi. Jakie stworzenie robi taki bałagan, a jednocześnie daje się złapać ludziom? Przemknęły mu przez myśl nieliczne gatunki istot do tego zdolnych, ale one były zbyt mało znane śmiertelnikom, żeby mogły uchodzić za gwóźdź programu.
Nagle, choć trwało to ułamek sekundy, dotarło do niego, że coś za nim jest. Jeden powiew oddechu. Nagły ból rozrywający rękę. Lekkie uderzenie o ziemię, gdy upadał. Zdezorientowanie we własnym ciele, co właśnie się stało.
Takie rzeczy nie miały miejsca. Nigdy. Nie wobec niego.
Ponownie, choć mniej nagle, ktoś zaczął zadawać mu pytania.
- Jakbym wiedział, to by mnie nie zaatakowało, głupsze - mruknął niezadowolony z pytań. Przycisnął dłoń do rany, próbując zatamować krwotok. Krwotok.
Erneszt rozszerzył oczy.
- Ja krwawię...
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3347
Data dołączenia : 05/06/2019

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyCzw 10 Lis 2022, 07:54

Węch wilkołaków był wyjątkowo czuły, jeśli River trochę się na nim skupił mógł rozróżnić poszczególne zapachy... Otwarta klatka była pełna czegoś co przypominało... Ni to pume, ni to psa. Można by ten zapach porównać do obu, a jednocześnie rządnym z nich on o nie było. Ślad najnowszego zapachu skupiał się w rogu klatki, kobieta której zapach unosił się teraz po całym polu zostawiła ślad przy drzwiach klatki, na wiadrze z mięsem które przewrócone leżało w środku i w samej klatce. To oznaczało że weszła do środka. Oczywiście w rozłożonej słomie i z odległości River mógł nie widzieć łańcucha czy czegokolwiek innego co trzymało bestie w bezpiecznej odległości. Jednak na bokach klatki nie było mocowań jak w przypadku "wendigo". Grubszemu mężczyźnie najwyraźniej odpowiedź wystarczyła bo ucieszył się i nawet zerknął na przewodnika który skrzyżował ręce na piersi i wywrócił oczami.
- Jestem Noah... Bardzo dziękuję za pomoc. Mój szef, ten tam to Liam Berthwick. Właściciel... On też był kiedyś łowcą... - zaczął grubszy mężczyzna wyciągając rękę w gescie powitania.
To jednak przerwało zerwanie się Rivera w stronę rannego. Mężczyźni pobiegli za nim i "hak" który wreszcie został przedstawiony jako Liam aż pobladł widząc krwawiącego gościa.
- Szybko!! Apteczka! Jest w moim namiocie! Gorege rusz tyłek! - krzyknął na jednego z swoich pracowników.
On sam zaczął się rozglądać za stworzeniem, jedyny ślad jaki pozostawiła to po pazurach na ciele mężczyzny i... Zapach zamaskowany, bardzo słabo wyczuwalny zupełnie jak by wykąpała się w krwi swojej poprzedniej ofiary.
- Sisi! Sisi wracaj! Do nogi! - krzyczał Liam wybiegając w kierunku jakim stwór musiał uciec.
Noah prychnął klękając przy rannym i gdy przynieśli apteczkę pomagał w opatrzeniu ręki.
- Od jakiegoś czasu była nieswoja... Robiła się agresywna, była też coraz starsza. Gdy Liam ją znalazł była jak mały kociak. Rosła bardzo powoli, jak by w zwolnionym tępię... Wielu z nas przerażała... Ale on zawsze bredził że jesteśmy uprzedzeni. Założył ten cyrk żeby ją ukryć przed łowcami... Jeździmy po różnych miejscach, ale od kiedy odwiedziliśmy Meksyk to bydlę zupełnie straciło głowę. Myśleliśmy... Jeśli to zwierzę... To ileż można siedzieć w klatce... Więc braliśmy ją na spacery.... Wtedy w Meksyku, niemal nie odgryzła mi ręki. Zwiała... Ale wróciła bez komplikacji. Dostała zakaz wychodzenia z klatki, tylko ten tam się nie bał i ją wyprowadzał jak jakiegoś latrerka. - mówiąc to Noah wyglądał jak by miał splunąć. Nie przerywał jednak wciąż sączącej się rany.
- Było coraz gorzej... Nie wiem co to jest... Liam twierdzi że Chupacabra... Z resztą, znalazł ją właśnie w Meksyku... Wygląda... Sam nie wiem... Jak kot, czarny kot tylko ze wielkości powiedzmy owczarka niemieckiego. No i skrzyżowany z nietoperze... Uczy i oczy ma jakieś takie wielkie... A zęby! Długie, ostre... Jak by urodziła się do siosrbania krwi. Ma też długie pazury i jak by kolce na grzbiecie... Nie znam się na anatomia... Liam kiedyś mówił że te... Jak im tam... Wyrostki kręgowe? Noo z kręgosłupa wyrastają ponad skórę i ostro się kończą. Im bliżej ogona tym mniejsze. - widać było że starał się opisać zwierzę jak umiał.
Tyle że to jak opisywanie wielbłąda jako "koń z garbem".
- Jej pazury zawierają substancje która rozżedza krew... Podobnie zęby. Jest urodzonym drapieżnikiem, jest inteligentna... Myśli logicznie... Potrafi się czaić i jest... Cierpliwa skoro czekała na taki numer aż pięć lat. Dla mnie to idiotyczne trzymanie jej jak pieska... Ale Liam mówi że według podań tym właśnie była na początku. Zwierzęciem domowym, podobno kosmitów, inni mówią że wampirów. Chyba że ta cała jego gadka to taka sama bajka jak nasz Spike... - westchnął i skończył bandażować rękę Ernesta.
- To znaczy... Nasz wilkołak. - sprecyzował zdając sobie sprawę że przecież nie wiedzą o czym mówi.
- Wspięła się na dach... Widać ślady pazurów. Nie rozumiem co się z nią dzieje... Jeśli potrafisz pomóc... To zgoda, ale nie możesz jej zrobić krzywdy. Ona na pewno nie chciała... Może przegieliśmy z światłami... Nie lubi ich. - Liam faktycznie wydawał się zmartwiony, ale nie tyle ludźmi co swoim "zwierzakiem" na co Noah aż parknął.
- Jest ich tyle ile zawsze! To nie pupil domowy tylko bestia! Ogarnij się! Trzeba się jej pozbyć... Jak większość nie lubi srebra, nie widzi najlepiej za dnia... W ogóle słabo widzi w świetle jak szczury. Póki goście trzymają się oświetlonego namiotu nic im nie grozi... Nie wiem czemu nie ucieka w las... Może czuje się czymś zagrożona? Normalnie powiedział bym że na pewno coś kombinuje ale dziś jest zupełnie rozkojarzona. Mamy kilka kusz z srebrnymi strzałami... Pokazowe co prawda ale się nadadzą. - powiedział i Liam podszedł do niego odpychając go tak że ten aż się przewrócił.
- Jesteś zwolniony! Słyszysz? Wypierdalaj stąd! Nikt jej nie skrzywdzi...

(Kolejność bez zmian, na odpisy czekam do 14.11.2022)
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptySob 12 Lis 2022, 20:17

Przeniósł spojrzenie z klatki i martwej kobiety, na obu mężczyzn i kiwnął im głową, gotów samemu się przedstawić, jednak nowy zapach krwi unoszący się w powietrzu kawałek dalej, oderwał go od wymiany grzeczności. Może to i lepiej, bo jeszcze wyszłoby na jaw jego kłamstwo odnośnie tego, że był łowcą, szybciej, niż później.
Słuchał uważnie mężczyzny, wstrzymując się od wszelkiej krytyki na temat tego, jak nieodpowiedzialnie zachowywał się właściciel cyrku, traktując taką bestię, jak zwykłego zwierzaka. Przecież gdyby takie stworzenie nadawało się do udomowienia, już dawno istniałyby na ten temat jakieś zapiski, jak to było w przypadku psów czy kotów. Mało prawdopodobne, by wtedy takie "zwierzę" nadal było uważane za kryptydę i zwykłą legendę miejską. Z drugiej jednak strony rozumiał miłość Liama do jego krwiożerczego pupila, sam niejednokrotnie nie spał ze zmartwienia po nocach, gdy Ajrisz była przeziębiona i jak raz mu uciekła przez balkon. Może nie powinien porównywać zwykłego dachowca do groźnej bestii, ale jednak przywiązanie do zwierzaka, którego miało się od maleńkości, praktycznie zawsze było takie samo, niezależnie od gatunku pupila. Nie mniej musiał się zgodzić, że zbiegły potwór stanowił poważne zagrożenie dla niewinnych ludzi znajdujących się na terenie cyrku. I na pewno powinny być zachowane najwyższe środki bezpieczeństwa podczas przetrzymywania go w klatce, by więcej nie dochodziło już do takich sytuacji i tragedii.
Nie wtrącał się do kłótni mężczyzn i niechętnie, ale zamierzał uszanować decyzję właściciela, by nie krzywdzić jego Sisi. Nie chciał jednak tego obiecać, bo jeśli nie będzie miał innego wyboru... nie zamierzał ryzykować swojego życia, ani życia innych osób, zwłaszcza że były tu też dzieci, tylko i wyłącznie dla kaprysu byłego łowcy.
- Postaram się ją sprowadzić bezpiecznie do pana. Myślę, że wypadałoby wezwać karetkę i jeśli chce pan uniknąć kłopotów, to należałoby również przemyśleć kwestię ukrycia ciała - powiedział uprzejmie do właściciela, najpierw wskazując rannego mężczyznę z grupy, z którą zwiedzał cyrk, a po tym ruchem głowy skinął w kierunku martwej kobiety. Na koniec spojrzał na "bezrobotnego" mężczyznę.
- Odeskortuję pana bezpiecznie z terenu cyrku - zaproponował, chcąc zamienić jeszcze parę słów z nim na osobności. Chciał go zapewnić, że w razie potrzeby użyje innych "srebrnych" broni przeciwko zbiegłemu monstrum. Chodziło mu też po głowie jedno wytłumaczenie, dlaczego stwór może się tak dziwnie zachowywać. Potrzebował tylko się dowiedzieć, jak dawno temu miała miejsce jej ucieczka, gdy byli w Meksyku i ile miała obecnie lat. Jeśli w okolicy, w której wtedy zwiała, były inne Chupacabry... nie wykluczone, że mogła spodziewać się potomstwa. Albo właśnie szukała partnera tutaj. Nic innego na ten moment nie przychodziło mu do głowy.
Powrót do góry Go down
Online
Erneszt

Erneszt

Liczba postów : 50
Punkty aktywności : 1346
Data dołączenia : 04/01/2021

Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 EmptyNie 13 Lis 2022, 20:29

Krew ciekła po przedramieniu dosyć mocnym strumieniem. Erneszt dawno nie odczuł ciepła własnej krwi, ostatni raz chyba w czasie jakiejś większej wojny między wampirami w Europie. Ewentualnie podczas tej jednej niepotrzebnej orgii, ale to nieistotne. Niechętnie pozwolił apteczce i ludziom, w których rękach była, działać, bowiem niekoniecznie przepadał za dotykiem. W tym samym czasie aż nadstawiał uszu, by zrozumieć, co konkretnie się dzieje.
Uniósł brew z zainteresowaniem, gdy mężczyzna opowiadał o pokracznym afekcie drugiego z nich do dziwnego stwora. Stwór czy nie, akurat to Erneszt rozumiał. Swoją drogą dawno nie odwiedzał swoich cmentarnych zwierzątek...
- Jak już skończysz pracować tymi szmatami, pójdę z tobą - rzekł, gdy już chaotycznie opowiadana historia Sisi dobiegła końca. - Przyprowadzę ją żywą - dodał, by zyskać poparcie właściciela cyrku. Możliwe, że byłby w stanie okiełznać tę istotę, wszakże nie był byle kim. A gdyby całość potoczyła się nie po jego myśli też by sobie poradził.
- Erneszt Bathory - Wyciągnął rękę do mężczyzny opatrującego jego ranę i postarał się zabrzmieć choć trochę bardziej przyjaźnie. Ludzie mieli dziwną potrzebę rozmawiania z przyjemnymi w obyciu osobami, a jego aparycja na mężczyzn działała stosunkowo słabo.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Jezioro Lamoka - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 

Jezioro Lamoka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

 Similar topics

-
» Jezioro Caern

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Ziemia niczyja :: Las-