a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Jezioro Lamoka - Page 9


 

 Jezioro Lamoka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
AutorWiadomość
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyPon 06 Mar 2023, 17:10

Coś mu podpowiadało, że raczej nie polubiłby się z tym ciemnowłosym gościem, nawet gdyby pili razem piwo. Istniało ogromne prawdopodobieństwo, że jego brak sympatii wobec tego faceta wynikał z tych rzuconych w stronę wilka wiader i tego, że co jednooki próbował obronić go przed chupacabrą, ten mu to strasznie utrudniał. Jakby wziął sobie za najważniejszy cel, by uprzykrzyć życie stojącego po jego stronie wilkołaka. W pewnym momencie przeszło mu nawet przez myśl czy nie rzucić się na niego, by go nastraszyć, czy chociażby siłą wyrzucić z tego namiotu, ale wtedy jego usilna próba ochrony mężczyzny poszłaby na marne. Siły, które włożył w walkę z chupacabrą i krew, którą w jej trakcje przelał... Nie mógłby zaprzeczyć samemu sobie i skrzywdzić tego, którego tak zawzięcie chronił, niezależnie od tego, jak bardzo ten typ go wkurzał.
Chociaż... chyba nie tylko jego, skoro w ramach "wdzięczności" za prawdopodobnie uratowanie życia przed krwiożerczą bestią, zwyzywał od głupców przybyłego Noaha. Ciekawe czy ten koleś potrafił się z kimkolwiek dogadać i polubić. Poza samym sobą oczywiście.
Gdy została wycelowana w jego stronę kusza, nie zamierzał ryzykować, że ten zarozumiały typ, chociaż w tej sytuacji stanąłby po stronie wilka. Poza tym musiał jak najszybciej uporać się z tymi krwawiącymi ranami, bo czuł, jak go powoli coraz bardziej opuszczają siły, a nie mógł sobie pozwolić na utratę przytomności w takim miejscu i bycie zdanym na łaskę mości księcia i zdezorientowanego, nadal napędzanego przez adrenalinę Noaha. Postanowił wykorzystać klasyczny fortel z amerykańskich filmów, polegający na skupieniu uwagi pozostałych osób, na czymś bardzo niebezpiecznym, ale nieistniejącym. Co prawda chupacabra istniała, ale nie miał najmniejszych wątpliwości, że nie powinna już stwarzać zagrożenia. Idealny obiekt do wykorzystania, by odwrócić uwagę mężczyzn od wyrośniętego, kulawego psiska. Gdy tylko obaj zwrócili spojrzenie na klatce, z resztą ciemnowłosy zaczął się kierować w jej stronę, jednooki bez najmniejszego zawahania czmychnął ile sił w łapach z namiotu.
Skierował się w stronę swoich ubrań, po czym przemienił się, wsunął na siebie spodnie i buty, po czym przedarł swoją koszulkę, by ciasno nią owinąć poranione boki, niczym bandażem. Zawiązał końcówki na mocny supeł, pomagając sobie przy tym zębami i chwilę siedział, skryty za skrzyniami, zbierając, choć odrobinę utraconych sił, by nogi się pod nim nie ugięły, gdy tylko wstanie.
W końcu odetchnął głęboko i wspierając się na skrzyniach, wstał. Założył swój płaszcz i ostrożnie skierował swoje kroki w stronę namiotu, z którego wybiegł w wilczej postaci.
- Noah? Jesteś tu? Widziałem, jak biegłeś w tę stronę? - powiedział w przestrzeń po wejściu do namiotu, udając przy tym, że nie był pewien czy rzeczywiście znajdzie tu mężczyznę.
Powrót do góry Go down
Erneszt

Erneszt

Liczba postów : 50
Punkty aktywności : 1331
Data dołączenia : 04/01/2021

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyPią 17 Mar 2023, 08:43

Wpatrywał się chwilę w czarne kociak, zanim postanowił wsunac je delikatnie do kieszeni swojego płaszcza. Czuł że są na celowniku kuszy, niemniej był na tyle blisko, że wątpił by człowiek ośmielił się wypuścić belt.
- Zostaw - mruknął do mężczyzny, po przysięgając sobie w duchu, że jeszcze jeden nieumyślny ruch ze strony faceta, a Ernest wbije w nieho zęby z dzika radością.
Niestety nagle dołączył do nich Noah i wszelkie plany pożywienia się upierdliwym człowiekiem poszły na marne. Choć posiłek z dwóch to nawet lepiej... O ile tylko kocięta są w jego kieszeni.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyCzw 23 Mar 2023, 23:56

Oczywiście Noah nie miał zamiaru strzelać do Ernesta. W zasadzie... Wahał się nawet co do kociąt, ich matka była dużo większa i niebezpieczna, łatwiej było wypuścić bełt... Tu, musiał się poważnie zebrać w sobie.... Jakoś zignorować sumienie które mylnie podpowiadało że to tylko małe bezradne zwierzęta. Czuł się jak by miał zamiar znęcać się nad kotami... A nie zabić potencjalne niebezpieczeństwo. Kusza aż lekko zadrgała mu w rękach gdy mężczyzna sięgnął do kociaków.
- Tu jestem! - Krzyknął nie przestając celować.
- Te zwierzęta są własnością cyrku, żądam aby Pan natychmiast je odstawił inaczej będę musiał zawiadomić policję. Nie powinna Pana tu być, to poważne naruszenia! - ostrzegł jeszcze raz próbując przemówić mu do rozsądku.
Gdy jednak kocie wylądowało skomląc na jego ręce... Trochę spanikował i wystrzelił, bełt przeleciał tuż obok ręki wampira.
- Ostatnie ostrzeżenie! - krzyknął jak by to był zaplanowany ruch a nie nieumyślny błąd.

( Na posty czekam do 31.03.2023)
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySob 25 Mar 2023, 17:14

Sytuacja nie wyglądała za ciekawie. Kompletnie nie rozumiał tego faceta, dlaczego się tak uparł, aby najpierw chronić dorosłą chupacabrę, a teraz wziąć ze sobą jej kocięta. Wyrosną z nich takie same potwory i nie można było do tego dopuścić, bo tylko ucierpią na tym niewinni. Jedna tragedia już wystarczy. Nie mniej nie mógł pozwolić, żeby Noah naszpikował tego człowieka bełtami, bo to też nie było żadne rozwiązanie. Powoli zaczął się kierować w stronę klatki, po pierwsze obawiając się, że gwałtowniejszy ruch doprowadzi do kłopotów i niepotrzebnego rozlewu krwi, a po drugie rany od pazurów tego przerośniętego kota z każdą chwilą bolały coraz bardziej. Mógłby nawet powiedzieć, że piekły, jakby go żywcem przypalano.
- Cholera! - zaklął z niezadowoleniem, gdy Noah omal nie postrzelił tego mężczyzny. Było naprawdę źle. Zacisnął zęby i resztę drogi pokonał biegiem, stając między mężczyznami, na celowniku kuszy.
- Noah, proszę, odłóż to. Nie chcesz przecież zrobić nikomu krzywdy - wyrzucił z siebie z bólem, patrząc byłemu pracownikowi w oczy. - Pozwól, że ja to załatwię. Bez kuszy. Jeśli jeszcze nie skasowałeś numeru właściciela, dzwoń do niego. A po tym na numer alarmowy, niech przyślą tu kogoś - polecił, starając się mówić spokojnie. Sytuacja i tak była napięta, wolał oszczędzić dodatkowych nerwów.
- Hej... Dlaczego ci tak zależy na tych potworach? One będą takie same jak ich matka. Widziałeś przecież, co zrobiła z tamtą biedną dziewczyną - odezwał się do mężczyzny za sobą, pakującego w kieszeń kocięta. Kompletnie go nie rozumiał, miał nadzieję, że może uda mu się przemówić mu do rozsądku.
- Jeśli weźmiesz te kocięta i je odchowasz... ucierpią niewinni. A łowcy uznają cię za zagrożenie i wyślą kogoś za tobą. Naprawdę warto tak ryzykować i narobić sobie problemów? - zapytał łagodnym tonem, odwracając się w jego stronę i patrząc na niego uważnie.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySro 19 Kwi 2023, 06:38

Ręce Noah widocznie się trzęsły. Nie chciał zrobić nikomu krzywdy, jednak zdecydowanie nie chciał żeby ktoś od tak wziął ze sobą kocięta. Jedna była problemem! Gdy wystrzelił a bełt przeleciał przy ręce Erneszta instynkt zadziałał. Wampir mimowolnie odsunął szybko dłoń upuszczając stworka na słomę. Wyraźnie jednak był wkurzony bo spojrzał wscielke na przeszkadzających mu mężczyzn krwisto czerwonymi ślepiami. Uspokajające słowa jednookiego sprawiły że choć wystraszony... To Noah spojrzał na niego. Co prawda opuszczenie kuszy teraz, gdy przeciwnikiem był wampir było dla niego... Przerażające, posłuchał Rivera.
Nie spuszczał Erneszta z oczy powoli odkładając broń. Słowa jednookiego skupiły czerwone ślepia na sobie więc zdecydował się wykonać kolejne polecenia. Wyjął telefon chociaż ręce trzęsły się mu jak galareta i wybrał numer. Erneszt za to zupełnie się tym nie przejmując, gdy kusznik odpuścił odwrócił się z powrotem do młodych ignorując przemówienie. Wtedy jeszcze jedna osoba weszła do namiotu. Właściciel cyrku z wiszącą lampą w ręce... Widok był dla niego druzgocący... Sisi zalana krwią na stopniach klatki... A w klatce ten zraniony przez nią typ. Obiecał że jej poszuka i nie zrobi krzywdy. Więc kłamał?
- To wampir! - krzyknął Noah, a spojrzenie mężczyzny zrobiło się zimne.
- Idźcie za mnie... - Mruknął wkładając ręce do kieszeni kolorowego płaszcza.
Erneszt słysząc kolejnego szykującego się do przerwania mu wyprostował się a później syknął w stronę byłego łowcy... Ewidentnie jednak nie zrobiło to na nim wrażenia. Wyminął Rivera i gdy jednooki był już za jego plecami wyrzucił w kierunku wampira kilka kulek wielkości piłek do pingponga. Gdy tylko odbiły się od ziemi pod nogami wampira wybuchły. Sama moc wybuchu nie była duża... Przypominała petardy, jednak siła rozrywająca materiał wystrzeliła wokół drobne i ostre drobinki srebra. Zupełnie jak by ktoś strzelił w niego setkami igieł. Wampir zasłonił twarz rękami i krzyknął z bólu. Wręcz było widać jak z pomiędzy rąk przez chwilę wylatywał dym z palącej się skóry. Syknął odsłaniając poparzoną i poranioną twarz i zniknął rozpuszczając się w cieniu. Nie był przy tym cichy i odpowiednio wolny więc jego postura była widoczna niczym obłok formujący się w ludzką postać i uciekający do wyjścia. Właściciel cyrku odczekał chwilę czy potwór nie wróci jednak gdy to nastąpiło... Podszedł do swojej ukochanej kotki i pogładził jej teraz leżące płasko kolce.
- Dupek... Co on ci zrobił... - warknął i choć się starał to oczy mu się zaszkliły.
Noah zerknął nieco niespokojnie na Rivera nie do końca wiedząc jak wyjść z tej sytuacji. Teoretycznie... Dla nich w końcu nie najgorszej. Jednak wtedy mężczyzna zobaczył coś w środku klatki.
- Co do jasnej... - zaczął ostrożnie wchodząc do środka i starając się nie stanąć na większych skupiskach srebrnych opiłków. Nie był wampirem ale większe szpikulce spokojnie mogły przebić podeszwy butów.
"petardy" nie miały celownika... Ostrzelały klatkę, ściany... Nawet na kratach było kilka rys. Więc kiedy dotarł do kłębka słomy z którego właśnie zaczynała wypływać krew aż zasłonił usta ręką. Noah natomiast lekko szarpnął Rivera za kawałek płaszcza ruchem głowy sugerując subtelnie odwrót.

( River myślę że dla ciebie może być jeszcze jeden post kończący. Czekam do 25.04.2023r

Co do Erneszta... Dziękuję za wspólną grę. Za notoryczne spóźnienia i ostateczne porzucenie misji nie mogę Ci jednak przyznać punktów, a tym bardziej nagród takich jak kocięta. Za porzucenie misji Erneszt zostaje poważnie raniony... Przy odpowiednim odżywianiu oraz obmyciu i opiece nie powinien mieć jednak blizn. Licz jednak że rany zadane srebrem będą się leczyć długo... Około tygodnia. I właśnie to zapisuję się w pamięci Erneszta jako ostatnie wspomnienie z jego obecnie trwających wątków.)
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 567
Punkty aktywności : 1510
Data dołączenia : 04/10/2022

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySro 19 Kwi 2023, 10:22

Te oczy... Czyli ten facet nie był zwykłym człowiekiem. To by wyjaśniało, czemu w ogóle nie przejął się na widok chupacabry. Ba! Wręcz próbował ją bronić, gdy jednooki postanowił stanąć z nią do walki. Nie mówiąc już o tym, jaki był uparty względem kociąt i tego, że nic do niego nie docierało, gdy próbował wytłumaczyć, że te maluchy po dorośnięciu będą stanowić takie samo zagrożenie, jak ich matka.
Był ranny, zdecydowanie bardziej niż wampir i stawanie przeciw niemu było głupim pomysłem, jednakże, póki był w stanie, nie zamierzał pozwolić krwiopijcy zabrać ze sobą kociąt. Nie mógł też zostawić Noaha z nim samego, zamierzał bronić mężczyzny, gdyby wampir postanowił się na nich rzucić. Stanął przed byłym pracownikiem cyrku, zasłaniając go sobą i uważnie obserwował niezbyt zadowolonego krwiopijcę. Naiwnie myślał, że zdoła mu przemówić do rozumu, choć do tej pory nie dawało to żadnych skutków. Mężczyzna z czerwonymi oczami miał go właściwie w głębokim poważaniu, ostentacyjnie traktując go jak powietrze.
- Ty! Dracula! Mówię do ciebie! - rzucił w jego stronę, nie bardzo wiedząc, co powinien zrobić. Nie mógł pozwolić mu na zabranie kociąt, ale nie był też w stanie z nim walczyć, nie narażając przy tym Noaha na niebezpieczeństwo, nie wspominając już o sobie samym.
Nie podobała mu się cała ta sytuacja i postąpił krok do przodu, gotów rzucić się w stronę wampira, byleby tylko go powstrzymać. Nawet jeśli Noah miałby zobaczyć, kim albo raczej czym jednooki był naprawdę i po wszystkim postanowiłby sprzedać mu bełt między oczy, jak w przypadku chupacabry. Na szczęście nie doszło do tego przez pojawienie się właściciela cyrku, choć równie dobrze mogłoby to również oznaczać dodatkowe kłopoty, gdy Liam się dowie, kto tak poranił i uśmiercił jego ukochaną bestyjkę.
Spojrzał zaskoczony na Noaha, gdy ten zdradził, czym naprawdę był mężczyzna stojący najbliżej klatki i już był gotów się z nim kłócić, czemu to zrobił, jednak chłodny ton właściciela skutecznie go powstrzymał. Aż przeszły go ciarki. Miał złe przeczucia.
Cofnął się ostrożnie, nie spuszczając wzroku z wampira i właściciela, lekko popychając Noaha, gdyby ten miał jakieś obiekcje do polecenia byłego szefa. Powstrzymał go też przed ewentualnym zabraniem ze sobą odłożonej chwilę temu kuszy. To mógł nie być najlepszy pomysł, biorąc pod uwagę wystający z czaszki martwego potwora bełt.
Szczególnie gdy okazało się, co Liam nosił w kieszeniach i jak mocno zareagował na śmierć swojej... diabolicznej kocicy, gdy wampir już uciekł. Chyba uznał, że to krwiopijca zabił jego pupilka, a przynajmniej póki co tak myślał. Jednooki... wolał go nie wyprowadzać z błędu. Widok mężczyzny opłakującego potwornego zwierzaka był przykry i przeprosiny oraz wyrazy współczucia niemalże same cisnęły się na usta, jednak ugryzł się w język, by nawet słowem się nie odezwać. Powinien wracać do siebie, póki jeszcze miał siły i odpocząć. Zająć się porządnie tymi ranami od pazurów chupacabry, a nie ściągać na siebie dodatkowe, niepotrzebne kłopoty. Zerknął na Noaha i kiwnął mu lekko głową, zmierzając powoli i ostrożnie w stronę wyjścia z namiotu, gdy właściciel zajęty był badaniem wnętrza klatki swojej pupilki. A raczej orientowaniem się w tym, że miała potomstwo. Wprawdzie dobrze byłoby się upewnić, czy Liam nieświadomie zabił wszystkie maluchy, czy któryś z nich nie przeżył, by historia się nie powtórzyła, ale jednooki wolał nie ryzykować, że były łowca skupi na nim swój gniew. Wolał założyć, że skoro nie widział ani nie słyszał żadnego ruchu z wnętrza klatki, to jednak wszystkie kocięta dołączyły do swojej matki w zaświatach przeznaczonych dla demonicznym zwierząt.
Odetchnął z wyraźną ulgą, gdy z byłym pracownikiem znaleźli się na zewnątrz przed namiotem. Nie był to jednak dobry pomysł, bo zaraz się skrzywił z bólu, ale najważniejsze, że już było po wszystkim.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3332
Data dołączenia : 05/06/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySro 19 Kwi 2023, 18:55

Tak chyba było lepiej... Właściciel cyrku obwini wampira za swoją krzywdę, a ludzie pozostaną bezpieczni. Był moment, że Noah chciał się przyznać... Wahał się, jednak spojrzenie Rivera upewniło go, że ten również uważa to za sprzyjający zbieg okoliczności. Kiedy wyszli przed namiot wokół zapaliły się z powrotem światła, wyglądało na to że elektrykowi udało się naprawić napadnięty przez Chupacabre system. Światło jeszcze bardziej uspokoiło Noah... Dosłownie odetchnął głośno. Uśmiechnął się słysząc podobną reakcje że strony jednookiego, e uśmiech szybko zniknął gdy ten się skrzywił.
- Jesteś ranny? Czyli udało Ci się spotkać ją wcześniej? Pewnie przeploszyłeś ją do namiotu i klatki które znała... Dobre posunięcie ale powinieneś jak najszybciej to opatrzyć. Chodź... Odwiozę cie. - zaproponował i poprowadził Rivera do wyjścia z cyrku.
Pracownicy biegali w te i z powrotem... Ale ostatecznie przecież Noah nie był już pracownikiem. Dlatego zawiózł jednookiego na izbę przyjęć. Nie specjalnie przeżywał utratę posady... Wręcz poczuł swego rodzaju ulgę że nie będzie musiał już tam pracować. Na miejscu zostawił Rivera i dał mu jeszcze materiałowy woreczek. Jak to nazwał... "w podziękowaniu".

(Dziękuję bardzo za udział w misji! Na pożegnanie Noah podarował Riverowi cztery petardy których używał właściciel cyrku. - podczas silnego uderzenia o coś wybuchały na około rozrzucając ostre opiłki srebra. Uwaga największe obrażenia zadadzą aktywowane tuż przy ofierze. Proszę wpisać je do swojego inwentarza.
Pora również na rozliczenie:
Rozgryzienie problemu Chupacabre 5pkt
Znalezienie i pokonanie potwora 5pkt
Systematyczne odpisywanie i aktywność 5pkt
Unikni
Wydarzenia zapiszą się w pamięci Rivera jako ostatnie z obecnie prowadzonych wątków. Po walce dobrze żeby odpoczął i doszedł do siebie, zwłaszcza zagoił rany. Jeszcze raz dziękuję!)
Powrót do góry Go down
Cesare

Cesare

Liczba postów : 52
Punkty aktywności : 491
Data dołączenia : 21/04/2023

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySob 03 Cze 2023, 12:27

Cesare na początku nie widział problemu w tym, że ma do posprzątania tak późno wieczorem jakąś klinikę chirurgii estetycznej. Czy tam plastycznej - nie wiedział na czym polega różnica, ale poprawiano go tyle razy, że już nie wiedział, która wersja jest prawidłowa. Jednak to nie było specjalnie istotne - to jednorazowa robota, zapomni o niej do końca tygodnia, bo nawet nie miał z tą agencją umowy okresowej tylko zlecenie na tę konkretną fuchę. Znajomy go polecił, a im akurat ktoś się rozchorował i na tak dziwną godzinę nikt z ich stałych pracowników nie chciał przyjść. Cesare zaś nigdy nie odmawiał, gdy mógł zarobić parę groszy ekstra i w jego głowie nie zadzwonił żaden dzwonek bezpieczeństwa, gdy podpisywał umowę. Myślał, że to nawet logiczne, że sprząta takie miejsce po nocy, bo przecież w ciągu dnia jest tam ruch i ci wszyscy bogaci ludzie, którzy chodzą w takie miejsca, na pewno nie chcą oglądać jakiegoś sprzątacza z nietutejszym akcentem jak mopuje podłogę.
Czerwona lampka w jego głowie zaświeciła się, gdy jego kolega z ekipy kazał mu pomóc nosić pudła ze śmieciami. Były ciężkie, plastikowe, zalepione niedbale taśmą, a ich zawartość zdawała się dziwnie przelewać. Zapytał co to jest, ale bardziej po to, by dać upust swojej frustracji z powodu noszenia ciężarów niż by uzyskać konkretną odpowiedź. Dlatego gdy jednak ktoś mu odpowiedział i na dodatek powiedział, że “lepiej, by się nie interesował”, poczuł, że coś mu się skręca w żołądku. Zaraz przypomniał sobie te wszystkie podcasty true crime, których słuchał swego czasu… I okazało się, że chyba nie do końca się pomylił. Gdy podniósł foliowe worki pełne śmieci do wyrzucenia, pod nimi zebrana była kałuża o rdzawym kolorze i charakterystycznym, metalicznym zapachu. Oczywiście, że się domyślił i aż go zmroziło.
– Wszystko jest dogadane, nie przejmuj się - odezwał się zaraz kierownik ich małej grupy, by go uspokoić. Jednak czy gdyby faktycznie “wszystko było dogadane” to czy wcisnąłby mu do kieszeni te sto dolców, które ewidentnie były na zachętę? Najświętsza Panienko, w co on się pakował… Zadawał sobie to pytanie przez kolejne godziny. Na dodatek czuł, że jest obserwowany przez resztę ekipy sprzątającej i że jeśli zrobi coś głupiego to… nie wiedział co, ale nie skończy się to dla niego dobrze. Więc robił co mu kazano. I nawet pojechał z nimi “wywieźć śmieci”, choć na myśl o jeździe tą furgonetką z mięsem robiło mu się słabo. W co on się wpakował?!
Nawet nie zawieźli tego całego syfu do jakiejś spalarni tylko do lasu - Cesare zorientował się, gdy wysiedli gdzieś nad jakimś jeziorem i kazano im zacząć rozładowywać pakę.
– Co my mamy z tym zrobić? - zapytał, zszokowany, stojąc jak idiota z dwoma workami w rękach. Wszystko tak śmierdziało, że założył maseczkę, którą używali przy sprzątaniu drażniącymi substancjami.  
– Idź z chłopakami, pokażą ci gdzie to wyrzucić - odparł niedbale kierownik, który nawet nie wysiadł z szoferki.
No to Cesare poszedł, choć czuł się tu cholernie, cholernie nieswojo. To co robili było cholernie nielegalne i niebezpieczne, a jego wyobraźnia zaczęła pracować na naprawdę wysokich obrotach. Przypomniały mu się wszystkie historie o tym, że w tym jeziorze żyje jakiś potwór albo te o seryjnym mordercy, który topi tutaj swoje ofiary, zawiązując je w sieci, by kończyny, które odpadną od ciała, nie wypływały na powierzchnię. Naprawdę za dużo się nasłuchał tych podcastów true crime!
I jakiego trzeba mieć pecha, by faktycznie takie czarne scenariusze się ziściły? Cesare na pewno tego dnia nie miał szczęścia. To on pierwszy poczuł, że są obserwowani i dojrzał błysk dzikich oczu w nadwodnych zaroślach. Wskazał je pozostałym członkom grupy i w tym samym momencie to coś warknęło i wyskoczyło z chaszczy. Mężczyźni na brzegu zaczęli w panice uciekać w stronę wozu, coś wołali, krzyczeli. Cesare był najbliżej tego.. czegoś, a przez to też najdalej od samochodu. I wiedział, że nie ma szans, jeszcze nim usłyszał, że kierowca zapuszcza silnik i nim zobaczył, że reszta wskakując na pakę zatrzaskuje drzwi. Nawet nie wołał, by na niego poczekali, bo wiedział, że tego nie zrobią. Przeklął, krzyknął ze strachu i po prostu odbił, by nie zostawać na otwartej przestrzeni wąskiej plaży, gdzie zaparkowali - wydawało mu się, że między drzewami ma minimalnie większe szanse zwiać. Był jednak doskonale słyszalny, pewnie też wyczuwalny - niósł się za nim zapach krwi, z tamtych worków. Musiałby się zdarzyć cud, by to coś go nie dopadło. A na pewno nie był to pies ani kot - to było większe, widział przez moment rozmazaną sylwetkę, za dużą by mógł to być domowy pupil.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2995
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyNie 04 Cze 2023, 09:00

Hareton w najmniejszym nawet stopniu nie miał zamiaru wplatać się w wojnę między wilkołakami i wampirami sprzymierzonymi z Łowcami. Poza jednym sposobem, oczywiście, a mianowicie dobijaniem niedobitych niedobitków. Zdarzało się to jednak wybitnie rzadko. Te utarczki jednak miały nieprzewidziany wprzódy, a istotny wpływ na Venandi. Okolica już od dawna dosyć nienaturalnie, zdaniem Rycerza Krwi, obfitowala w potwory. Teraz zaś przez to, że Łowcy skupieni byli na wilkołakach i wspólnych, żałosnych treningach czy patrolach z wampirami, potworów zdawało się być więcej. Zwłaszcza, iż miały dodatkowe źródło posiłku. A czemu niby miałyby nim pogardzić?
Nad jeziorem znalazł się nieco przypadkiem. Zainteresowało go po prostu, kto był na tyle głupi, by przyjeżdżać tu o tej godzinie, zwłaszcza, iż jezioro to nie cieszyło się ostatnimi czasy najlepszą reputacją. Smród był niesamowity i wskazywał albo na jakąś rzeźnię czy podłej jakości restaurację, albo też wywóz odpadów medycznych z gabinetu weterynaryjnego czy...szpitala. Hareton podejrzewał restaurację lub gabinet weterynaryjny, bo mimo wszystko szpitale czy kliniki medyczne podlegają przecież w dużej mierze pod budżet państwa. Zapomniał, że znajduje się w Ameryce, gdzie takimi rzeczami jak wspólna służba zdrowia mało kto się przejmował.
Tym jednak, co go przede wszystkim zaalarmowało, był ostry zapach krwi. Wahał się, co powinien uczynić. Jeśliby ot tak wyszedł do grupki i zaczął do nich krzyczeć, by stąd odjechali, mogliby go potraktować jako świadka nielegalnego wywozu, a przez to i potencjalny problem. Tego wolał uniknąć. Nie miał zamiaru na nich nigdzie donosić, ale skąd oni niby mieli o tym wiedzieć? Stał więc niezdecydowany, nasłuchując czy z lasu nie przychodzi żadne niebezpieczeństwo. Ta chwila zawahania okazała się brzemienna w skutkach, zagrożenie bowiem przyszło. Nie z lasu, a z samego jeziora.
– Kelpie – wyrzucił z siebie zszokowany, widząc paskudną zmorę. Ze wszystkich możliwych w okolicy potworów, tego chyba nie chciał spotkać najbardziej. Teraz już jednak nie mógł się wahać.
Potwór z jeziora biegł za chłopakiem, który zdawał się być licealistą. Hareton nawet nie zamierzał teraz roztrząsać, czemu w ogóle się tu znalazł. Po prostu rzucił się do biegu, tyle że w przeciwną stronę. Nawet nie sięgał po miecz. W starciu z Kelpie srebro było mniej przydatne niż żelazo. Miast tego wyszarpnął zza pazuchy pistolet i używając Skupienia, wycelował w wodnego potwora. Ustawił się do bestii na skos, by przez przypadek nie postrzelić nieszczęsnego chłopaka, ale przez to miał zdecydowanie gorszy kąt do wycelowania. Pocisk trafił, ale zdecydowanie nie tak, jak Łowca zamierzał. Ot, wbił się gdzieś na wysokości pęciny w jedną z przednich kończyn Kelpie. Taki strzał nie miał szansy zatrzymać tego potwora, acz skutecznie skupił jego uwagę na Haretonie. Zawsze to jakieś szczęście w nieszczęściu.
– Noga, Dracula – rzucił do swojego ukochanego psiaka, by ten nie wyrwał się zanadto do przodu i sam sięgnął prawą ręką po sztylet. –Spieprzaj stąd! – krzyknął od razu do gonionego nieszczęśnika. Nie miał pojęcia czy poradzi sobie z kelpie, a już na pewno nie da rady, jeśliby musiał jednocześnie chronić jakiegoś licealistę.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Cesare

Cesare

Liczba postów : 52
Punkty aktywności : 491
Data dołączenia : 21/04/2023

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyWto 06 Cze 2023, 20:11

Cesare już żegnał się z życiem. Pewnie by się pomodlił, gdyby w tej panice nie pomieszał absolutnie wszystkich znanych sobie modlitw, przeplatając je w myślach z rozpaczliwą skargą “nie chcę tu umrzeć”. Tak się kończy jego brak asertywności. Powinien się odezwać już tam, w klinice - powiedzieć, że on się na takie nielegalne akcje nie pisze. Przecież wiedział, co było w tych workach i pudłach… Domyślał się. Odpady medyczne - odcięte tkanki po liftingu, tłuszcz po liposukcji, zakrwawione waciki i inne jednorazowe sprzęty. Cholera wie co jeszcze. Pewnie bardziej opłacało im się dać w łapę takiej ekipie, niż płacić za legalny wywóz…
Najświętsza Panienko, dać się zabić za dodatkowe sto dolców!
Gdy padł strzał, Cesare kierowany jakimś najbardziej pierwotnym instynktem skulił się i osłonił głowę, ale nie zatrzymał się, jedynie zwolnił. Kwik bólu tamtej bestii połączony z tumultem, który jednak już się nie zbliżał, kazały pechowemu sprzątaczowi jednak chociaż zerknąć przez ramię. Zahaczył przy okazji o coś nogą, ale ustał, nie przewrócił się jak bohater slashera. Ogarnął wzrokiem sytuację na tyle, na ile dało się w tej ciemności - ktoś mu pomagał i był konkretnie uzbrojony. Cesare nie zamierzał zgrywać bohatera i pomagać temu człowiekowi, bo nie miał nawet pojęcia jak mógłby to zrobić. On miał broń, miał psa, a Cesare? Był w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie… Ale miał telefon. No przecież! Wyszarpał go z kieszeni i wybrał numer alarmowy, ale wtedy okazało się, że w tym lesie nie ma sieci… No to już było totalnie jak w slasherze! Czyli na żadne wsparcie nie mogli liczyć, a ta bestia była zraniona i bardzo, bardzo rozjuszona.
Nagle Cesare zrobił coś bardzo głupiego, choć w jego głowie to był sprytny ruch. Zdarł z twarzy maseczkę i zagwizdał na palcach, by zwrócić na siebie uwagę tego stwora. A później, nie sprawdzając nawet czy to coś za nim biegnie, ruszył sprintem w stronę najbliższego drzewa i zaczął się na nie wspinać. Nie zrobiłby tego, gdyby nie miał pewności, że da radę na nie wejść. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że cokolwiek go goni, nie umie się wspinać i że tamten facet dobrze wykorzysta moment i zastrzeli w końcu to coś!
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2995
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySro 07 Cze 2023, 09:10

Póki kelpie była z daleka od samego jeziora, Hareton mógł walczyć, zwłaszcza, iż potwór się go nie spodziewał, a pierwsza kula trafiła w jego cielsko. Jasne, nie uczyniła mu istotnej szkody, jednak spowolniła chociaż odrobinę koniowatą bestię. Łowca domyślał się, że w razie sytuacji kryzysowej kelpie po prostu schowa się do jeziora licząc na to, że on podąży za nią, ale taka myśl nawet nie przeszła mu przez głowę. Walka z kelpie w jeziorze, nie będąc wspieranym przez innych Łowców lub Czarodziejów byłaby skrajną głupotą. Hareton jedynie chciał bestię przegonić i uratować nieszczęśnika, która zdawałoby się, iż trafił tu całkowitym przypadkiem albo za sprawą nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.
Plan ten rokował całkiem nieźle, bowiem kelpie istotnie zwróciła się w stronę Haretona, po czym rżąc z bólu i wściekłości zaczęła szarżować w jego stronę. Łowca wraz z Drakulą odbili na bok, korzystając z faktu, iż gęsty las uniemożliwiał potworowi rozpędzenie się, po czym wystrzelił kolejny raz, tym razem niestety chybiając. Niemniej jednak, otoczenie działało na jego korzyść. Po kolejnej szarży potwora okazało się jednak, że chłopak uratowany chyba być nie chce.
No debil – przeszło Haretonowi przez myśl, co w jego mniemaniu w pełni podsumowywało zachowanie młodzieńca. Pewnie by westchnął ciężko gdyby nie fakt, że nie miał czasu na tak teatralne gesty. Kelpie odwróciła się dupskiem do Łowcy i rozeźlona rzuciła ponownie na uciekającego na drzewo mężczyznę. Ogółem rzecz biorąc uciekanie na drzewo przed kelpie miało mniej więcej tyle samo sensu, co ucieczka przez aligatorem do rzeki. Oczywiście, chłopak nie mógł o tym wiedzieć, niemniej jednak miał okazję się o tym zaraz przekonać, kiedy kelpie kopnęła z furią w drzewo powodując, że to zatrzęsło się od korzeni po sam czubek.
Hareton wskazał Drakuli gestem, by ten skrył się bardziej z boku, po czym używając precyzji, wycelował po raz kolejny. Oddał strzał, trafiając w tył uda. Taki postrzał zwykłego konia unieruchomiłby na dobre, lecz potwór upadł, po czym podniósł się w mgnieniu oka i zaszarżował na Haretona. Ten mimo wszystko sięgnął po miecz modląc się, by refleks Rycerza Krwi okazał się wystarczający, by przeżyć starcie.
A to wszystko przez to, że ktoś nie chciał legalnie zapłacić za wywóz z kliniki...Ech....


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Cesare

Cesare

Liczba postów : 52
Punkty aktywności : 491
Data dołączenia : 21/04/2023

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySro 07 Cze 2023, 20:14

Cesare bardzo długo był przekonany, że jego pomysł jest naprawdę dobry. Pierwszy strzał tamtego gościa tylko ranił potwora, drugi też co najwyżej tyle, więc młody Włoch pomyślał, że tak kupi mu czas na przyłożenie się do strzału. Był strasznie naiwny, to prawda - nie wiedział, że ma do czynienia z opanowanym specjalistą i powinien pozwolić mu działać. Co sobie w takim razie myślał to chyba nawet on sam nie wiedział.
Nie przewidział też, że nawet jeśli ten potwór nie wlezie za nim na drzewo, to będzie mógł spróbować go strząsnąć jak dojrzałe jabłko. Myślał tylko, że istota takiej budowy raczej nie umie się wspinać, ale zdecydowanie nie docenił jej siły. Gdy zmienił zdanie, było za późno na zmianę decyzji. Krzyknął, gdy drzewem szarpnęło, aż stracił oparcie pod nogami i zamajtał nimi gwałtownie w powietrzu, całe szczęście nadal mocno trzymając się rękami. Gdy tylko odzyskał równowagę, przywarł do pnia mocno jak wystraszona koala, zerkając w dół z przerażeniem. Co to było?! Było cokolwiek chciało go zeżreć, było jak rozpędzona lokomotywa i do Cesare dotarło, że dał się zapędzić w kozi róg - jeśli to coś go nie strąci to pewnie po prostu przewróci drzewo i wyłuska go sobie spomiędzy gałęzi. Albo będzie czekało, aż zmęczy się i sam spadnie. No cudownie. Jakie były szanse, że po prostu straci zainteresowanie? Niestety Cesare czuł, że raczej niewielkie i potwór będzie go próbował dopaść aż nie zdechnie.
I tu cała nadzieja w tamtym nieznajomym - żeby zabił to coś. Trudno, Monterisi nie miał problemu, że był teraz damą do ratowania, chciał po prostu przeżyć! Wlazł więc tak wysoko jak tylko był w stanie, by nie spaść ani nie złamać pod sobą żadnej gałęzi, uczepił się tam pnia z desperacją godną walki o życie i po prostu tak się trzymał. Za każdym razem, gdy ten potwór uderzał swoim wielkim cielskiem o drzewo, młody Włoch wydawał z siebie krótki krzyk trwogi.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2995
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyPią 09 Cze 2023, 17:11

No i jeszcze drze ryja. Jasne, ściągnij nam na łeb wiwernę czy inną cholerę – przeszło mu przez myśl. Zapewne w wyniku mieszanki desperacji, strachu i gniewu. Łowca wątpił, by w okolicy przebywały wiwerny, które jednak unikały miejsc blisko ludzi, a po drugie brakowało tu lokalizacji, by mogły założyć gniazda. No i wspólne terytorium z kelpie nie było czymś, co wiwerny by zapewne pożądały. Rzecz w tym, iż Hareton prawdziwie zastanawiał się, czy oto zaraz nie spotka swojego końca.
Kelpie pędziła wprost na niego. Była spowolniona przez rany postrzałowe, ale dalej niesamowicie szybka i silna. Rycerz Krwi odskoczył i ciął krótko, trafiając jednakowoż nie w kończynę, jak zamierzał, ale w bok. Za płytko, zbyt słabo, by poważnie zranić potwora, który zresztą zaraz skręcił się gwałtownie i kopnął mężczyznę. Ten poleciał parę kroków w tył i wyrżnął plecami o drzewo. Od siły uderzenia aż zaćmiło mu się przed oczami. Byłby zapewne w opłakanej sytuacji, wtem jednak Drakula bezszelestnie rzucił się na kelpie od tyłu, wgryzł potężnymi kłami w udo, po czym bez chwili zawahania szarpnął i uciekł w zarośla.
To sprawiło, iż bestia zarżała donośnie i przez parę cennych sekund chwiała się na nogach. Łowca wykorzystał tę okazję by oddać kolejny strzał, aczkolwiek tym razem ręka mu zadrżała. Szczęśliwie potwór nie miał zamiaru kontynuować starcia w nieprzyjaznych dla siebie warunkach. Wycofała się czym prędzej w stronę jeziora, co Hareton przywitał z niebywałą ulgą. Czym prędzej udał się w stronę drzewa, na którym siedział młodzieniec, wczepiony w jej konar niczym wiewiórka próbująca uciec przed żbikiem.
– Złaź stamtąd i spieprzamy stąd! – krzyknął widząc, iż samochód już dawno odjechał, zostawiając ich na pastwę ich własnych kończyn. Gwizdnął na Drakulę, który zaraz zjawił się u jego boku i pochwalił go gestem i słowem za dobrze wykonaną robotę. Gdyby nie psiak, możliwe, że jużby nie żył.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Cesare

Cesare

Liczba postów : 52
Punkty aktywności : 491
Data dołączenia : 21/04/2023

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySob 10 Cze 2023, 17:12

Potwór stracił nim zainteresowanie i teraz skupił się na tamtym facecie z bronią. Cesare tym razem nie zamierzał zgrywać bohatera - przede wszystkim nie miał pomysłu jak miałby niby pomóc, a druga sprawa to za bardzo się bał, by złazić z drzewa albo w ogóle w jakikolwiek sposób się wychylać. Na razie na niewiele się zdało wszystko to co robił, bo bestia za szybko odzyskiwała zainteresowanie tamtym gościem…
Aż Cesare poczuł jak bolesne musiało być to uderzenie w pień drzewa. Nie krzyknął, bo był zbyt zszokowany, ale jeśli się dało to tym mocniej wczepił się w pień drzewa. Nie no, po nim. Po nich obu! To coś ich na bank zeżre. Cesare znowu zaczął się chaotycznie modlić w myślach, a jego usta poruszały się delikatnie, drżąco.
Psa zauważył dopiero, gdy ten wtrącił się do walki - wcześniej zwierzak był praktycznie niewidoczny, stanowił jeden z wielu ciemnych kształtów w zaroślach. Monterisi głupio zastanowił się skąd on mógł się tu wziąć - to był pupil tamtego typa z bronią czy kolejny z serii fortunnych zbiegów okoliczności towarzyszących temu nieszczęściu? Nie no, to byłby już absurd.
Gdy potwór zaczął się oddalać, Cesare nie od razu dał się ponieść entuzjazmowi, bo normalnie miał wrażenie, że to coś zaraz się odwróci z powrotem i zaszarżuje, a to nie był odwrót tylko rozbieg. Nie, nie zamierzał schodzić, poczeka, cholera, przeczeka do rana…
Brzmienie ludzkiego głosu było w tej sytuacji tak niespodziewane, że Cesare aż podskoczył w miejscu. Spojrzał w dół z przerażeniem w ciemnych oczach i już na końcu języka miał krótkie i stanowcze “nie zejdę!”, jednak…
Powoli puścił się pnia. Czuł, że mu wszystkie kończyny drżą przez to jak kurczowo trzymał się drzewa i przez moment myślał, że nie ma szans, by opuścił to miejsce w całości, ale spróbował. Trochę niezgrabnie, ale przynajmniej całkiem szybko, skutecznie i co najważniejsze: w jednym kawałku. Wylądował na ziemi przed swoim wybawcą i podniósł na niego spojrzenie przestraszonej sarny. Przełknął ciężko, przez moment nie odnajdując języka w gębie. A gdy go odnalazł, nie było nic mądrego, co mógłby powiedzieć - w głowie miał jeden wielki chaos - więc spojrzał tylko pytająco na niego, potem na drogę, którą niedawno jechał w furgonetce, i pobiegł w tamtą stronę, póki jeszcze nogi go słuchały.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2995
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyPon 12 Cze 2023, 12:58

Mężczyzna złaził z drzewa cholernie powoli zdaniem Haretona. Łowca obracał się co i rusz dookoła ciekaw, czy jakieś potwory zaraz się tu nie zlezą. Jedyną zaletą walki z kelpie był fakt, iż inne bestie nie miały tak wielkiej ochoty zjawić się za szybko po łatwy łup z uwagi na obawę względem wodnego demona. Co nie zmieniało faktu, że mogły pojawić się w każdej chwili. Kiedy jednak chłopak pojawił się obok Haretona, ten stwierdził, że zszedł jednak za szybko. Ledwo bowiem ruszył za nim biegiem, a poczuł, jak żebra promieniują mu bólem. Regeneracja pomagała w otwartych ranach, ale w przypadku kości nie działała aż tak szybko. Co gorsza zaś, była mimo wszystko męcząca.
A Hareton zdecydowanie lepiej radził sobie z wampirami niż z bestiami w stylu kelpie. Również, a może zwłaszcza, pod kątem radzenia sobie z ranami. I choć wstyd było mu to przyznać, to z biegnącej dwójki to on pierwszy stracił oddech, co objawiło się potężnymi zawrotami głowy.
– Stój, zatrzymaj się – wyrzucił z siebie Rycerz Krwi, opierając się o jedno z drzew przy wątpliwej jakości drodze. Nawet już nie słyszał furgonetki.
– Nie jesteś Łowcą, prawda? Nie oddalaj się za bardzo. Kelpie to pewnie najgorsze skurwysyństwo w okolicy, ale to nie oznacza, że jedyne – dodał bez chwili zwłoki i wyprostował się. Oparł się mocniej o drzewo czując, jak kości zrastają się powoli. Proces powolny, nieubłagany i cholernie nieprzyjemny. Musiał przyjąć spokojną, naturalną pozycję, żeby te nie pozrastały się krzywo. Ryzykował oczywiście, ale na szczęście Drakula czuwał wraz z nim. Dzielny psiak obserwował i nasłuchiwał okolicę, jak zawsze gotów pomóc.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Cesare

Cesare

Liczba postów : 52
Punkty aktywności : 491
Data dołączenia : 21/04/2023

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyPon 12 Cze 2023, 21:45

Cesare już powoli tracił ten adrenalinowy haj, ale nadal trzymało go na tyle, by nie myślał o zmęczeniu - biegł, po prostu biegł, byle dotrzeć do cywilizacji. Nigdy w życiu tak bardzo nie pragnął zobaczyć kawałek asfaltu i latarnię jarzącą się na pomarańczowo. To wszystko było jednak cholernie daleko, choć za dnia wcale tak nie wyglądało…
Słysząc za sobą głos, Cesare wyhamował. Momentalnie się zaniepokoił, bo jego zdaniem to było stanowczo za blisko jeziora, by w ogóle myśleć o zatrzymywaniu się, ale pomyślał, że ten gość wie co robi - któryś z nich musiał być tym mądrzejszym i padło na niego.
– Co? - mruknął Cesare na wydechu, ściągając brwi jakby nie rozumiał pytania. Słowo “łowca” wydawało mu się dziwnie niedzisiejsze, ale zaraz zrzucił na to karb tego, że czasami angielski nadal go zaskakiwał.
– Nie jestem myśliwym, ja tylko sprzątam - wyjaśnił, co zabrzmiało jak najbardziej wyświechtana wymówka pod słońcem. “Ja tu tylko sprzątam”. Dopiero teraz, gdy powiedział trochę dłuższe zdanie, słychać było jego silny akcent - jeśli nie poznało się, że to włoski, Cesare mógł być brany za meksykańskiego nielegalnego imigranta, bo nawet imię trochę pasowało.
– Co? To jest coś gorszego? - zapytał z niedowierzaniem. - Matko jedyna…
Spojrzał w stronę jeziora z niepokojem, ale nawet go nie dostrzegał w tym ciemnym lesie. To mu wcale nie poprawiło humoru, a wręcz przeciwnie, skoro tu mogło żyć… cokolwiek. I może to być kolejna istota, która będzie ich próbowała zabić.
– Hej… - Cesare nieśmiało zwrócił na siebie uwagę, obejmując swoje ramiona jakby było mu zimno. - Dziękuję. Gdyby nie ty, już dawno byłoby po mnie.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2995
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyWto 13 Cze 2023, 16:22

Hareton nijak nie postrzegał Cesare jako meksykańskiego nielegalnego imigranta, ale jako Włocha również nie sklasyfikował. Powodem był fakt, że sam Łowca mało co rozróżniał poszczególne akcenty, samemu zresztą korzystając z miękkiego, kornwalijskiego, który był wybitnie rzadko spotykany w Stanach. Niemniej jednak istotnie miał pewne problemy z początku ze zrozumieniem, co mówi Cesare. Rycerz Krwi przekrzywił głowę na bok, myśląc z początku, iż po prostu zbyt mocno dostał od kelpie, ale widocznie chłopak przed nim rzeczywiście wysławiał się...cóż, jak się wysławiam.
– Łowcą, nie myśliwym, głąbie. To...a zresztą, nieważne. – Hareton machnął ręką uznając, że dalsza dyskusja jest w tym momencie niewskazana. Na to samo zresztą uwagę zwrócił Cesare poprzez słowa "matko jedyna". Okolica pozostawała dalej niebezpieczna i zbyt długie stanie w jednym miejscu mogło być dla nich wyrokiem śmierci.
– Podziękujesz mi jak stąd wyjdziemy, ale nie ma za co – rzucił ni to stanowczym, ni to rozbawionym głosem. Miał problem. Poważny problem. A mianowicie nie wiedział dokąd się udać z Cesare. Do miasteczka daleko niby nie było, ale Hareton był mimo wszystko ranny. A do siedziby Łowców...bardzo, bardzo nie chciał się udawać. Zdecydowanie nie chciał się udawać. Lecz nie zmieniało to faktu, że życie ludzkie zdecydowanie miało priorytet względem jego niechęci.
– Pożałuję tego – mruknął sam do siebie, ale mężczyzna przed nim zapewne nie miał problemu z usłyszeniem tego. Hareton pochwycił swego nieszczęsnego druha podróży i skierował ich wspólne kroki w stronę obrzeży Venandi, tam, gdzie swą siedzibę mieli Łowcy pod przywództwem Valkyona.
– Idź kawałek przede mną, ale nie więcej niż parę kroków. Staraj się być cicho, ale jakby coś wzbudziło twój niepokój, od razu mi powiedz – wyrzucił z siebie parę standardowych formułek, niespecjalnie przejmując się stanem psychologiczno-emocjonalnym swojego przypadkowego podopiecznego. – Tak przy okazji Hareton. Miło poznać.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Cesare

Cesare

Liczba postów : 52
Punkty aktywności : 491
Data dołączenia : 21/04/2023

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyPią 16 Cze 2023, 18:10

Cesare przez ułamek sekundy był jednocześnie zaskoczony i nadąsany, że został nazwany głąbem. Dla niego to było bez różnicy, te dwa słowa to synonimy - i ten i ten poluje. Nie wiedział jeszcze, że tym co w rozróżnieniu jest istotne to typ zwierzyny - myśliwi byli kilka stopni niżej niż łowcy jeśli chodzi o niebezpieczeństwo ich polowań. Ale tak czy siak Cesare szybko uznał, że może faktycznie popełnił błąd i w angielskim są jakieś różnice - nieważne, odpowiedź pozostawała taka sama i nieważne za kogo został wzięty, na pewno nim nie był. Pewnie ten blondyn doszedł do takiego samego wniosku, skoro odpuścił tłumaczenie.
Cesare podszedł ostrożnie pół kroku do swojego wybawcy. Myślał wcześniej, że może ma zadyszkę, bo naprawdę nieźle tam wywijał, a może jest poobijany, ale coś wolno dochodził po tym do siebie i chłopak zaczął się martwić. Wymamrotał “jest okey?” tak cicho, że jego słowa utonęły pod instrukcjami, które w tym momencie dostał. Wyprostował się jak nagle wyrwany do tablicy uczeń.
– Czej… - mruknął, zaskoczony zachowaniem blondyna.
– Krajowa jest tam - przypomniał, wskazując palcem kierunek, ale wychodziło na to, że nie idą na krajową by łapać okazję do miasta. Nie zamierzał protestować i wahał się czy dopytywać, ale dziwne instrukcje kazały mu się odezwać jednak trochę bardziej zdecydowanie.
– Cesare - zaświergotał z włoskim akcentem, podając mu rękę.
– Ale gdzie w ogóle idziemy? - drążył. – Gdzie mam iść? Przed siebie aż słońce nie wstanie?
Oho, Monterisi dochodził psychicznie do siebie, skoro zbierało mu się na żarciki i głupie teksty.
– I po co mamy iść z odstępem? - zadał kolejne pytanie, po którym pewnie Hareton go znienawidzi, o ile już nie żałował, że nie dał temu potworowi dokończyć dzieła.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2995
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyWto 27 Cze 2023, 15:24

Hareton zdecydowanie nie miał zamiaru czerpać. Płuca bolały go jak sam skurwysyn, a żebra miał wrażenie, iż pękną mu w chwili, gdy się pochyli. Oczywiście tak nie było, bowiem jego regeneracja Rycerza Krwi sprawiała, iż z każdą chwilą jego kości zrastały się i układały na miejscu, niemniej jednak był po tak krótkim starciu diabelsko zmęczony. Nawet nie chciał myśleć o tym, co by się stało, gdyby teraz zjawił się kolejny potwór. Dlatego czekać zdecydowanie nie miał zamiaru i tylko pchnął raz jeszcze Cesare.
– Nie ma na co czekać. A do krajowej mamy za daleko bez samochodu, zaufaj mi. – Łowca rozejrzał się dookoła podejrzliwym wzrokiem, ale niczego nie dostrzegł. Również wyczulony Drakula zdawał się niczego nie słyszeć ani nie zwietrzył żadnego podejrzanego zapachu, ale...potwory bywały przebiegłe.
– Idziemy do ludzi, którzy pilnują takich głąbów jak ty i twoi koledzy przed umieraniem w niewyjaśnionych okolicznościach – odpowiedział na pytanie, nie czując obligacji przed tym, by odpowiadać na dalszą część pytania. Do świtu mieli jeszcze kawałek. Długi kawałek. Czekanie na świt zdecydowanie nie było czymś, co byłoby rozsądnym posunięciem w zaistniałych okolicznościach.
– A idziemy z odstępem, mój drogi nowy kolego, że jeśli zobaczą ciebie jako pierwszego, to jest szansa, że mnie nie odstrzelą na miejscu – dodał z ponurym, ale jak najbardziej szczerym uśmiechem.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Cesare

Cesare

Liczba postów : 52
Punkty aktywności : 491
Data dołączenia : 21/04/2023

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySro 28 Cze 2023, 22:48

Gdy Cesare słuchał Haretona to czasami wyglądał, jakby nie rozumiał co on do niego mówi - jakby tymczasowo zapominał jak się mówi po angielsku i dopiero po chwili nadganiał sens jego wypowiedzi. Czuł, że musi mu zaufać, bo gość ewidentnie go uratował tam nad jeziorem, ale jednocześnie to co on mówił wcale nie napawało optymizmem, a gdy emocje po pościgu zaczynały opadać, Cesare zaczynał kwestionować to co zaszło, w co się wpakował i w co się dalej pogrąża. Czy to możliwe, że jakiś potwór z jeziora próbował go pożreć? Może… Może to był pies. Albo niedźwiedź. A on się nakręcił przez to nielegalne wywożenie odpadów medycznych i przez ten ostatni obejrzany w samotności horror i z tego połączenia powstały w jego głowie jakieś chore rzeczy. Jego wątpliwości były na tyle duże, że nawet nie obruszył się na to, że został nazwany głąbem - a w sumie powinien.
– C-co? - włączył się na nowo, gdy usłyszał, że ktoś kogoś może odstrzelić. - Jaja sobie robisz, prawda? Żartujesz sobie?
Nie żartował - ten ponury uśmiech to na pewno nie był żart. Cesare jednak patrzył na niego, czekając na jakieś wyjaśnienia. Ściągnął brwi w wyrazie niedowierzania i już otworzył usta, by zapytać kim on jest, ale pomyślał, że przecież to nie ma większego znaczenia - i tak był zdany na niego, bo co ze sobą zrobi w tym momencie, gdzie pójdzie? A nawet gdyby Hareton chciał mu zrobić krzywdę to do tej pory miał ku temu dość sposobności. No chyba, że potrzebuje go żywego z jakiegoś powodu… *Za dużo filmów, Cesare, za dużo filmów*.
– To co, mam udawać, że cię nie znam? - zapytał, zaciągając głęboko na głowę kaptur i naciągając rękawy bluzy na dłonie, jakby nagle poczuł chłód.
– “Szedł za mną przez całą drogę, możemy go zatrzymać?” - dodał żartobliwie, by jakoś rozładować atmosferę a przynajmniej sobie poprawić trochę humor. Obrócił się jednak w końcu i poszedł we wskazanym kierunku, na początku nasłuchując, czy Hareton idzie za nim, a potem zerkając parę razy przez ramię, by się upewnić. Czuł się, jakby ktoś go na muszce prowadził, ale nie miał specjalnego wyboru.
Obiecał sobie, że jeśli dożyje do rana i nie zwariuje to tę stówę, którą miał teraz w kieszeni, wrzuci do skarbonki w kościele, by podziękować za ten cud.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2995
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySro 05 Lip 2023, 19:56

No dobra, trochę sobie żartował. Wątpił po prawdzie, by Łowcy ot tak zaczęli strzelać do dwójki ludzi w nocy. Nawet najlepsi z nich w końcu nie mieli wzroku idealnego, a wątpił, by odmówili pomocy komuś naprawdę potrzebującemu. W końcu od pewnego czasu byli cały czas na wysokich obrotach i musieli być gotowi na wszystko. Tak przynajmniej to widział Hareton, aczkolwiek pewności nie mógł mieć. Niemniej jednak wolał nie testować swego szczęścia. A przy okazji Cesare reagował nad wyraz zabawnie.
– Skądże znowu, jestem śmiertelnie poważny. Myślisz, że miałbym ochotę na żarty po tym, jak niemal oboje umarliśmy? – rzucił poważnym tonem, ale jeśli chłopak pomyślał o tym, żeby się odwrócić, to mógł dostrzec na obliczu Łowcy kpiący uśmieszek. Jako czarny humor to wszystko było nawet zabawne.
Nawet jeśli w rzeczywistości było tragiczne.
Na szczęście Cesare widocznie również przejawiał jakieś objawy humoru. Dobrze to wróżyło ich przechadzce po niezbyt bezpiecznym lesie. Aczkolwiek Hareton szczerze powątpiewał, by coś ich spotkało jeszcze, tak nie tracił czujności. Podobnie jak drepczący między nimi Drakula. Jak zawsze podczas polowań wszelkiej maści, psiak był czujny. Diablo czujny. Geny i długie szkolenie nie pozwalały na nic innego.
– To brzmi jak rozsądne wytłumaczenie – zgodził się Łowca, a jego głos się stopniowo rozpogadzał z każdym słowem. – Aczkolwiek ja bym chętnie usłyszał wytłumaczenie o tym, co robiliście o tej godzinie nad jeziorem z samochodem dostawczym, hmmmm?
Czy pytanie było złośliwe? Być może. Ale Haretona nagle obrała chętka na podroczenie się. Zwłaszcza, że Cesare nie był, bo i niby czemu miałby być, nawykły do przebywania z potworami i ich zabójcami. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie, co coraz bardziej zaczynało bawić Rycerza Krwi.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Cesare

Cesare

Liczba postów : 52
Punkty aktywności : 491
Data dołączenia : 21/04/2023

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyWto 11 Lip 2023, 21:07

Owszem, Cesare obrócił się i dostrzegł ten uśmieszek, ale miał problem by zinterpretować - ironiczny, drapieżny, kpiący? W ciemności rozróżnienie było jeszcze trudniejsze. Jednak wolał założyć, że w słowach Haretona jest ziarnko prawdy… I po prostu próbować nie dać się zastrzelić. Jak to zrobi - nie miał pojęcia. Nie wiedział co może tych gości sprowokować, a cała sytuacja nadal wydawała mu się czymś na pograniczu prawdy i fantazji albo jakiś wizji po wdychaniu szkodliwych substancji przy sprzątaniu… Ale rany łowcy i nadal trochę drżące ciało Włocha świadczyły, że to naprawdę się zdarzyło.
Hareton chyba czytał mu w myślach, skoro teraz zażądał wyjaśnień. Cesare jęknął i z zakłopotaniem podrapał się po karku. Gdy opuszczał rękę, z niemym wyrzutem sumienia musnął palcami kieszeń, w której leżała ta cholerna stówa. Aż go parzyła przez spodnie.
– Nie wiedziałem, co to jest - zaczął od usprawiedliwienia. - Nadal… nie jestem do końca pewny, raczej się domyślam. Ale sprzątaliśmy klinikę medycyny estetycznej i te kartony i worki były przesiąknięte krwią… Mnie się wydaje, że to były odpady z operacji. Ja normalnie takich rzeczy nie robię! - zastrzegł gwałtownie, przyciskając dłonie do serca i przez moment idąc tyłem, by Hareton widział całą jego szczerość. Oczywiście prawie się potknął, więc zaraz skupił się znowu na drodze.
– To była jednorazowa fucha i gdy zaczęło do mnie docierać co to to… no stchórzyłem. I się nie odezwałem ani nic, tylko robiłem co kazali. Spanikowałem, że mogą mnie chcieć uciszyć, no bo to jest gruby przekręt, prawda? To na pewno trzeba inaczej… gdzie indziej wyrzucić - poprawił się, bo z głowy wypadło mu słowo “zutylizować”.
– Ty nie jesteś gliną, prawda? - upewnił się nagle, bo w sumie Hareton chodził z bronią, która w tym kraju była co prawda dość powszechna, ale jednak mogła świadczyć o przynależności do jakiś służb.
Powrót do góry Go down
Hareton
Fanatyk
Hareton

Liczba postów : 513
Punkty aktywności : 2995
Data dołączenia : 31/03/2019

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptyWto 01 Sie 2023, 14:35

Nie wiedziałem, co to jest. Wygodna wymówka, nie ma co. Hareton nawet byłby skłonny, być może, w pewnych okolicznościach, mu uwierzyć, ale nie wierzył specjalnie. Raczej uznał, że po prostu Cesare domyślał się, ale nie dopytywał o szczegóły, bo zwyczajnie było mu tak wygodniej. Aczkolwiek, jeśli istotnie było to z kliniki medycyny estetycznej, to specjalnie go nie winił. Gorzej, że nie miał pojęcia, czy jest to prawdą.
Póki co jednak zdecydował się nie drążyć tego tematu. Nie był w końcu dzielnym stróżem prawa ani detektywem, a Łowcą. Jego robota polegała na zabijaniu potworów i chronieniu ludzi i to właśnie miał zamiar robić. Odetchnął w końcu głęboko, po czym omacał lekko żebra. Wydawało mu się, że wszystko jest w porządku, ale nie był pewien.
– A podobno to ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła. Widocznie w twoim przypadku było odwrotnie – rzucił złośliwie, a jego oblicze "ozdobił" paskudny, krzywy uśmiech.
– Tak z ciekawości, jakby kazali ci wywieźć trumnę, z której dobiegają dźwięki, to też byś nie dopytywał? – Hareton odpowiedzi na to pytanie nie oczekiwał. Zaraz rozejrzał się po okolicy, jakiś dźwięk bowiem sprawił, że Dracula nastroszył uszy. Rycerz nie miał pojęcia, co takiego słyszy psiak, ale nie miał zamiaru się przekonywać. Zaklął cicho pod nosem. Niczego nie dostrzegał, chociaż wzrok miał przecież wyśmienity. Nic też sam nie był w stanie usłyszeć. Ufał jednak swemu wiernemu towarzyszowi. Toteż ruszył nagle szybszym krokiem, cały czas rzucając wzrokiem w co ciemniejsze połacie lasu.
– Nie, nie jestem. Ale rusz dupsko, bo zaraz oboje skończymy jako przekąski i łamanie prawa będzie ostatnim z naszych zmartwień – mruknął, a uśmiech wyparował z jego oblicza. Jeśli mu się przyjrzeć, to wyglądał teraz naprawdę paskudnie.


Who are you then?
I am part of that power which eternally wills evil and eternally works good.
Powrót do góry Go down
Cesare

Cesare

Liczba postów : 52
Punkty aktywności : 491
Data dołączenia : 21/04/2023

Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 EmptySro 02 Sie 2023, 22:29

– E! - Cesare wydał z siebie ostrzegawczy okrzyk, jak wtedy, gdy ktoś zaczyna za bardzo podskakiwać.
– A powiedz: “Jak inni będą skakać z okna to też skoczysz?” - odciął się. Na to bardzo hipotetyczne pytanie o to jak zachowywałby się w przypadku trumny nie odpowiedział, bo niby skąd miał wiedzieć? Sytuacja była zbyt abstrakcyjna. A zresztą Hareton pewnie nawet na to nie liczył, tylko go tak szturchał.
Warczenie psa wywołało u młodego Włocha dreszcz niepokoju, ale gdy do tego dołączyło przekleństwo łowcy, Cesare zrobił się biały jak kartka i zamarł na moment. Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać, przytaknął gorliwie ruchem głowy i podjął marsz we wskazanym kierunku, już nie próbując zagajać żadnej rozmowy i nawet nie zerkając za siebie. Jasna cholera, jak bardzo on już pragnął, by ta noc się skończyła… Chciał wrócić do swojej normalnej roboty, do miasta, w którym nie kręciły się jakieś krwiożercze, podobne do koni potwory… Choć może się kręciły tylko się na takowe nie natknął? Zapytałby Haretona, ale chyba na chwilę obaj mieli dość rozmów.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Jezioro Lamoka - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Lamoka   Jezioro Lamoka - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 

Jezioro Lamoka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9

 Similar topics

-
» Jezioro Caern

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Ziemia niczyja :: Las-