a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Park Centralny - Page 10


 

 Park Centralny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3738
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 20 Sty 2023, 16:10

Gdziekolwiek byś się nie udał, mój drogi Hiazyncie, Pałac Mgieł zawsze będzie twoim domem...
Słodkie słowa rozbrzmiały delikatnie w jego głowie, acz dudniły przy tym z majestatem i potęgą katedralnych dzwonów. Ból, który powodowały, był specyficzny. Nie raz i nie dwa doświadczał silniejszego, ale nigdy tak wszechogarniającego, rozlewającego się po całej głowie, pulsującego w skroniach, żuchwie, wszystkich mięśniach karku i szyi. Przez chwilę aż poczuł, jak drętwieje, niezdolny do jakiegokolwiek rozluźnienia mięśni. Gdzieś tam, jego świadoma, racjonalna część nakazywała mu, by spróbował to zrobić, ale ta pierwotna, odpowiedzialna za przetrwanie, uniemożliwiała mu podjęcie jakiejkolwiek, rozsądnej decyzji. Toteż cierpiał, nie krzycząc tylko i wyłącznie dlatego, że nie był w stanie przez zaciśnięte zęby i gardło wydobyć niczego więcej niż paskudne syknięcie.
Nagle, kiedy wiatr ucichł i przestał kołysać samotną olszą, wszystko się urwało.
Zdziwiony wampir odetchnął, czując, jak jego niemal martwe, w jego odczuciu, serce zaczyna bić szaloną galopadą. Hiazynt otworzył oczy i odkrył, że siedzi na ziemi. Szczęśliwie, nikt nie zwrócił na nich większej uwagi, acz ktoś spojrzał w ich stronę z ironicznym uśmieszkiem. Mężczyzna ni to westchnął, ni to warknął. Podniósł wzrok, by ujrzeć twarz Mazikeen, ale tuż za nią, ot, ledwo kilka stóp, złowrogą, Bogu ducha winną w samej swej naturze olchę.
– To...to temat na dłuższą rozmowę – rzucił krótko, zmęczonym tonem, powoli się podnosząc. Świat szybko odzyskiwał barwy, ale jemu dalej obraz kołysał się w posadach.
– Niestety, pewna wampiryczna księżniczka ścigała niegdyś moje i Roderyka myśli. Błogosławieństwo Olch, którym nas obdarzyła, dało nam niezwykłą siłę, ale i stopniowo nas zabijało. Roderyk...cóż, Roderyk nadużył jej darów, acz i ja miałem w tym swój udział. Oboje poczęliśmy umierać. Mój przyjaciel jednakowoż oddał swój żywot, bym ja mógł żyć dalej. Od niedawna zaś zyskałem kolejne źródło siły, lecz jak widać...Lecz jak widać księżniczka nigdy nie wypuszcza swych zabawek. Nawet tych, które są jej całkowicie zbędne.
Cała historia oczywiście była okrutnie spłycona. Nie wspomniał o wielu rzeczach, o relacji jaka go łączyła z Elaną, z Roderykiem. Więzi jego starego druga z Virgo. Podstawowe informacje jednak zawarł, nad resztą zaś nie chciał się rozwodzić. Nagle obudził się w nim zew krwi. Z potrzeby ducha, nie ciała i to wcale niekoniecznie krwi ludzkiej bądź zwierzęcej...


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1964
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 20 Sty 2023, 16:22

Całe zajście wyglądało przerażająco, wijący się Hiazynt u jej stóp starający się wytrwać w bólu i cierpieniu. Trwało to zaledwie chwilę, a może i dłużej niż chwilę, gdy wszystko ustało. Nie obchodziło ją to, że spoglądano na nich z politowaniem. Miała to gdzieś. Była wyżej od tych marnych istnień i gdyby chciała zdmuchnęłaby je jednym ruchem. Jednak nie robiła niczego wbrew sobie. Prawie niczego. Widząc, że wampir dochodzi do siebie odetchnęła nieco chociaż nadal spoglądała nań niespokojnie. Słowa wampira w tej chwili nie miały dla niej żadnego znaczenia i sensu. Jakaś księżniczka, jakieś przekleństwo Olchy bo inaczej tego nie pojmowała jak przekleństwo skoro to coś potrafiło atakować w tak zaskakująco szybko.
- Nie ważne. Powinniśmy wrócić do domu. Innym razem zapolujemy.
Stwierdziła nie widząc innej możliwości. Ona sobie poradzi, w lodówce miała jeszcze porcje krwi, poza tym Hiazynt też posilał się...w sumie...właśnie kiedy? Jak pijał, to pijał z nią wino, nie widziała go jeszcze pijącego krew, nie licząc oczywiście jej krwi gdy po prostu chcieli spędzić ze sobą nieco więcej czasu. Lubiła czuć jego kły na swoim ciele, ból jaki temu towarzyszył był chwilowy by ustępować miejsce potem przyjemnemu mrowieniu.
- Choć najdroższy. Musisz odpocząć.
Chciała go przekonać do powrotu. Nie sądziła by chciał jeszcze pozostawać w tym miejscu. A pragnienie jakie mógł czuć było jej teraz czymś obcym, nieznanym w końcu nie spoglądała na niego pod pryzmatem pragnienia krwi. Chociaż owszem jego spojrzenie było inne. Zdecydowanie inne.
- No już...choć pomogę Ci.
Podała mu dłoń by mógł się podnieść do pionu.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3738
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 20 Sty 2023, 18:14

Nieważne? Cóż, cieszyło go, że wampirzyca go nie wypytuje, ale nieco ta odpowiedź go rozbawiła. Przyjął podaną mu dłoń, podnosząc się ponownie do pozycji pionowej. Wciąż nieco kręciło mu się w głowie, ale była to raczej kwestia autosugestii, niż realnego wpływu Elany. Potarł palcami o skroń, uspokajając serce jak i oddech powolnymi wdechami i wydechami.
W jednym Mazikeen miała rację. Musiał odpocząć. Rzecz w tym, że ich definicja odpoczynku nieco się rozmijała. Potrzebował krwi, świeżej krwi. Nie takiej z woreczka, nie zwierzęcia, chyba, że miałby to być legendarny, biały jeleń. Jeśliby teraz miał wrócić do swego domostwa, oszalałby. Był wampirem, nie dzieckiem. W jego naturze leżało, by odpoczywać poprzez polowanie, nie zaś leniwe leżakowanie na kanapie.
– Musze się napić, moja droga – odparł, przesuwając jedną dłonią po delikatnej, smukłej szyi wampirzycy. Zaraz złapał ją z tyłu głowy za włosy, tuż przy głowie.
– Nie bój się, nic mi nie jest. Wszelkie troski rozpłyną się w ułamku sekundy, kiedy będę mógł z tobą, moja droga Maz, skosztować ciepłej krwi... – wyszeptał słowa, nachylając się do niej. Wędrował ustami po jej uchu, szyi, ręką zaś trzymał za włosy zdecydowanym gestem.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1964
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 20 Sty 2023, 18:34

Dla nieświadomej tego co się działo z Hiazyntem czy też Roderykiem Mazikeen było to NIEWAŻNE. Jednak gdyby świadkiem tego była Mirabelle pewnie reagowałaby zdecydowanie inaczej. Spojrzała na Hiazynta z troską i niepokojem martwiła się o niego i to bardzo.
- Wiesz doskonale, że się martwię. My nie mamy takich objawów. To co Ci uczyniono nie jest normalne. Trzeba to na spokojnie omówić, pomyśleć jak Ci pomóc.
Zaproponowała szukając jakiegoś wyjścia z opresji, pomocy dla kogoś, kto nieświadomie stawał się jej bliższy niż planowała. A może to uzależnienie od niego? Może robił coś, co powodowało że tak lgnęła do niego. Nie wiedziała. Zaskoczona uniosła brew gdy poczuła jak gładzi jej szyję, by zaraz potem złapać ją zdecydowanym gestem za włosy tak, by nie mogła się ruszyć.
- Hiazynt...
Wydukała zaskoczona, przecież dookoła byli ludzie, mogli ich zobaczyć! Gdy tak mówił czuła jego oddech na karku jego delikatne acz stanowcze ruchy zaczynały na nią działać podniecająco. Czuła jakby jej policzki znów zaczynały piec, jakby znowu zaszły różem a oddech przyspieszył.
- Ktoś...
Urwała mając totalny odlot odruchowo odsłaniając kark Hiazyntowi, jakby oczekując aż wgryzie się w nią, aż sprawi że znów poczuje ten ból, to mrowienie i przyjemność zarazem jaka będzie szła tuż po tym gdy jego kły przebiją jej skórę. Zarzuciła swoje dłonie na jego ramionach i cicho westchnęła jakby nie mogła doczekać się by go poczuć. Naparła nieco na niego przylegając odrobinę mocniej niż planowała.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3738
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptySro 25 Sty 2023, 15:49

- Pomóc mi? – parsknął wampir, niespodziewanie dla siebie samego czując irytację. Ona chciała mu pomóc? Litować się nad nim? Nie potrzebował pomocy. Nie teraz. Zyskał to, czego potrzebował. Nawet, jeśli mimo wszystko migreny męczyły go dalej, nie umierał. Dzięki ofierze Roderyka i rytuałowi Virgo, był niemalże nieśmiertelny. Błogosławieństwo Olszy miało go nigdy nie opuścić, to oczywiste, ale przecież nie raz go uratowało, a zyski, które czerpał...były niesamowite.
Zmusił wampirzyce, by oparła się czołem o niego. Trzymał ją pewnie za włosy, acz nie miał zamiaru sprawiać jej bólu. Drugą rękę ułożył na jej zgrabne bioderko, które zaczął gładzić leniwymi ruchami. Dziabnął ją lekko w ucho, które zaraz pocałował, jakby ją "przepraszał" za swoje zachowanie.
- Zrobisz coś dla mnie, moja droga? - wyszeptał jej do ucha, nie zaprzestając leniwych pieszczot. - Znajdź dla mnie ludzką, ciepłą i pyszną krew, dobrze? Taką, byśmy anonimowo, w odosobnieniu mogli nią wspólnie się rozkoszować...
Przemawiał słodko, lekko i gładko. Na tyle delikatnie, że miał nadzieję, iż wampirzyca nie poczuje, że używał właśnie na niej Dominacji.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1964
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptySro 25 Sty 2023, 16:03

Hiazynt był innym wampirem niż Ci, których znała, czy też z którymi miała już nie raz do czynienia. On zdecydowanie nie przyjmował odmowy, zachowywał się jak Pan na włościach ale też w taki sposób, że wiedział kiedy obejść powinien dookoła a kiedy uderzyć. Mazikeen oparła czoło o jego, czując jego delikatne ruchy, zdecydowane gdzie przyjemne mrowienie w ciele doprowadzało ją do szału. Cicho westchnęła gdy ją dziabnął w ucho, zamruczała cicho z rozkoszą a na jego słowa skinęła lekko głową. Nie mając pojęcia co się dzieje. W końcu nie sądziła, że mógłby używać na niej Dominacji. Była jego i mógł robić z nią co chciał. O jego przypadłości nadal nie miała bladego pojęcia, tyle że coś się działo i winną była jakąś księżniczka czy ktoś tam. Musiała dowiedzieć się w tym temacie więcej zdecydowanie więcej. Musiała mu pomóc, musiała wiedzieć jak reagować gdy znów będzie zwijał się w bólu.
- Poczekaj więc chwilę niebawem wracam.
Zamruczała cicho i jeśli tylko jej pozwolił oddaliła się na chwilę, dłuższą chwilę. Pojawiła się po około dwudziestu minutach rozmawiając jakby nigdy nic z śliczną dziewczyną, która jak się dowiedziała była osobą o bardzo rygorystycznych zasadach żywieniowych. Mazikeen szepnęła coś do jej ucha po czym uśmiechnęła się do dziewczyny i podeszła do Hiazynta.
- Poznaj proszę Veronickę kochanie, jest...przejezdna.
Zagadnęła do wampira i wyciągnęła dłoń, na co kobieta podała jej swoją a Maz przyciągnęła ją bliżej, odchyliła jej kark i paznokciem wbiła się w skórę dziewczyny rozcinając tym samym do krwi jej jasną i delikatną skórę. Zapach krwi rozniósł się w szybkim tempie na co Maz zareagowała cichym westchnieniem.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3738
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptySro 25 Sty 2023, 16:30

Dominacja była ciekawą zdolnością, to musiał przyznać. Widocznie Mazikeen nie zdawała sobie sprawy, że jej używa, tak długo, jak nie było to nazbyt...cóż, oczywiste i rzucające się w oczy. Trzeba było to ukryć pomiędzy prośbami, miłymi słowami i czułymi gestami, a wówczas działało na tyle subtelnie, iż poddany tej procedurze osobnik nawet nie był w stanie się zorientować. Chociaż zapewne, jak domyślał się Hiazynt, jeśliby tylko Mazikeen nabrała podejrzeń, szybko by się zorientowała. Miał nadzieję, że wampirzyca jednak nie zastanawia się nad tym zbyt wiele. Ich układ był wygodny dla obojga w końcu, czemu więc miałaby poddawać go w wątpliwość?
Przysiadł w skrytym miejscu, oczekując na wampirzycę. Kiedy na przybyła z Veronicką, uśmiechnął się drapieżnie, gdy zaś poczuł zapach jej krwi...aż zadrżał. Złapał niewinną dziewczynę blisko do siebie i zmusił, by zasiadła na jego kolanach. Bez zawahania przystawił usta do rany na jej szyi i zassał krew.
Ach! Cóż za wspaniały bukiet, cóż za cudowny smak! Tak, tego zdecydowanie było mu trzeba. Nie dla potrzeby, lecz rozkoszy ciała. Tej rozkoszy, którą dawać mogła tylko świeża, aromatyczna, gorąca krew...
Nie wypił dużo. Ba, jak na wampira wręcz mało. Rozkoszował się każdą jedną kropelką i puścił Veronickę. Przymknął na chwilę oczy, oddając się całkowicie w objęcia duchowej przyjemności. Nie myślał, nie zastanawiał się, po prostu doświadczał. Żył momentem, tą cudowną, jakże pochłaniającą chwilą...
- Dziękuję ci, Veronicko. I nade wszystko tobie, moja droga...Czy również zechcesz się posilić? - spytał z błogim uśmiechem, kiedy w końcu otworzył oczy. Wampirzyca mogła w nich wyczytać rozkosz, wdzięczność, ale i pożądanie, którego obiektem niewątpliwie była ona sama...


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1964
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptySro 25 Sty 2023, 16:44

Mazikeen nie miała w zwyczaju od tak polować, jak już to robiła to tylko wówczas gdy naprawdę potrzebowała się posilić. Nie zawsze piła krew z woreczków, ta była tylko wówczas gdy przebywała w posiadłości Virgo, czy gdy po prostu miała chęci się rozluźnić. Gdy Maz przyprowadziła kobietę a Hiazynt zatopił w niej swoje kły obserwowała całe zajście z fascynacją. Nigdy nie widziała pożywającego się wampira. Co innego jeśli chodziło o jej ojca, czy rodzinne zloty, gdzie było to normalną rzeczą. Długa ściana na której przymocowane były łańcuchy a do nich dopięci stali ludzie otumanieni przez środek wyciszający. Gdy Hiazynt przemówił uniosła brew uśmiechając się lekko. Dostrzegła jego zmianę na twarzy. Oczy stały się bardziej wyraziste, widziała żądze, wdzięczność i nie tylko to...to jego spojrzenie sprawiło, że poczuła dreszcze na całym ciele. Zamruczała z zadowoleniem i podeszła bliżej do mężczyzny. Poleciła Veronice się podnieść i przekrzywiła jej lekko głowę po czym spoglądając prowokująco na Hiazynta uśmiechnęła się lekko.
- Posil się jeszcze ja mam dla siebie niespodziankę...
Odezwała się do Hiazynta z zadziorną miną po czym odwróciła się do Veronici i poleciła jej przyprowadzić jej partnera. Chłopak stał nieopodal pod wpływem zdolności Mazikeen miał tam czekać aż nie zostanie wezwany. Gdy Veronica poszła i wróciła po kilku minutach wskazała Hiazyntowi kobietę a sama podeszła do chłopaka, równie przystojnego i młodego. Przejechała lekko po jego karku i spojrzała na wampira. Odchyliła głowę młodzieńca lekko w bok po czym językiem spoglądając na Hiazynta przejechała po karku chłopaka, którego miała zamiar wyssać, przynajmniej odrobinę. Wpierw skubnęła delikatnie kłami by po chwili przylgnąć do człowieka i wbić się w jego kark.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3738
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 27 Sty 2023, 15:50

Nie musiał się więcej posilać, chociaż nieco go to kusiło. Ba, z potrzeby ciała, nie musiał w ogóle, ale cóż, czym innym są potrzeby ducha...Pozwolił spocząć Veronice, nigdzie mu się bowiem nie spieszyło. Rozejrzał się tylko, by upewnić się, czy aby nikt ich nie ma zamiaru tutaj przydybać, ale szczęśliwie, pora była już późna, a wybrana część parku słabo oświetlona, a przez to i mało uczęszczana. Toteż wampir przyglądał się Mazikeen, pogrążając coraz głębiej w swych myślach.
Niewątpliwie, ich układ miał wiele zalet, dla obojga. Jednakowoż, Hiazynt zaczął postrzegać ich relację jako coś więcej, niż tylko prosty układ wzajemnych korzyści. Polubił wampirzycę. Nie wiedział, czy kryje się za tym coś więcej, ale wspólnie spędzany czas był zdecydowanie przyjemny i ciekawszy, niż alternatywne możliwości. Ba, wampir po prostu nie był w stanie wymyślić lepszej alternatywy dla dzisiejszego wieczoru niż to, jak teraz go spędzał.
- Ostrożnie, moja droga. Nie zapędź się...
Mruknął cicho, patrząc pożądliwym wzrokiem na Mazikeen. W każdej chwili, mając w pamięci jej słowa, był gotów się wtrącić i zatrzymać ją w razie gdyby ona sama nie była w stanie tego uczynić. Nie winił jej absolutnie. Wszak głód krwi potrafił być straszliwy, o czym zdążył się już przekonać na przykładzie swego przyjaciela Roderyka.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1964
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 27 Sty 2023, 16:28

Pora była idealna na takie polowania, szkoda tylko że Hiazynt musiał tak cierpieć jeszcze chwilę temu. Martwiło ją to i nieco oderwało od myśli, totalnie rozbrajając jej własny rezon, pozostawiając szczebelek, który postawiła sobie odnośnie polowań gdzieś zapomniany i totalnie wdała się w swojego ojca. Wampira, który nie zostawiał przy życiu żadnego człowieka, który trafił się mu jako posiłek. Takie polowania nie odbywały się często. Przeważnie trafiało do posiadłości kilka prostytutek, które nie posiadały rodzin, tak jak trafiały, tak już nie opuszczały posiadłości, przynajmniej nie żywe. Gdy Mazikeen postanowiła posilić się mężczyzną wystarczyła chwila. Słyszała słowa swego partnera, do którego również wszystko zaczynało przybierać zupełnie inny obrót, nie spodziewała się tego, że to wszystko się zmieni tak bardzo...układ układem, jednak los potrafi płatać figla i to mocnego. Mazikeen wgryzła się w kark mężczyzny przylegając do niego jak do kochanka. Przymknęła powieki rozkoszując się smakiem krwi. Gdzieś w tle słyszała słowa Hiazynta, ale nie bardzo miało to dla niej teraz znaczenie. Chciała pić, osuszyć mężczyznę i pozbyć się zwłok. Nie bacząc na konsekwencje tego co by się stało.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3738
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPon 06 Lut 2023, 08:36

Wbrew zdrowemu rozsądkowi, Hiazynta ucieszył fakt, że Mazikeen tak spodobała się krew owego mężczyzny. Stanowiło to idealną okazję do tego, by we względnie bezpiecznym środowisku sprawdzić dalej, jak działa Dominacja na inne wampiry. Wciąż uważał tą zdolność jako broń na ludzi, nie zaś na wampiry, acz przyznać musiał sam przed sobą, że z każdym użyciem podobała mu się coraz bardziej. Chociaż była nieco...męcząca.
Podszedł do wampirzycy od tyłu i wsunął prawą dłoń w jej włosy. Złapał je mocnym chwytem tuż przy skórze, po czym szarpnął zdecydowanie do tyłu. Drugą ręką stanowczo złapał Mazikeen za lewe ramię i przycisnął ją do siebie.
– Wystarczy – powiedział cichym, acz stanowczym, mocnym głosem. Mówiąc to, użył na uroczej wampirzycy Dominacji, acz starał się to zrobić na tyle subtelnie, by ta nie zorientowała się...tak łatwo przynajmniej. Cały czas nie podejrzewała go o bycie Czystokrwistym, więc miał nadzieję, iż jego zabieg odniesie skutek.


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1964
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPon 06 Lut 2023, 09:57

Maz, czuła euforię, skupiona tylko na swoim celu, była zachłanna i nie miała zamiaru odpuścić. Zatraciła się w swojej ofierze chcąc jeszcze i więcej. Piła nie przerywając, nawet wówczas gdy poczuła dłoń, która zwinnie złapała jej włosy powodując szarpnięcie. Oderwała z brutalną siłą od swojej ofiary zasyczała ostrzegawczo wściekła, że ktoś miał odwagę jej przerwać. Jednocześnie czując dziwny ucisk gdzieś w tyle głowy, jakby ktoś próbował coś na niej wywrzeć. Identyczne uczucie czuła, gdy jej ojciec wymuszał na niej posłuszeństwo gdy zaczęła się buntować. Potrząsnęła głową zaskoczona i spojrzała na wpół przytomnego mężczyznę przed nią. A potem dopiero dotarło do niej co się stało. Jakim cudem Hiazynt wywarł na niej Dominację? Jak...oblizała usta i złapała wampira za dłoń, w której trzymał jej włosy.
- Możesz puścić.
Odezwała się nieco spokojniej.
- Możesz mi wyjaśnić co to było?
Zapytała mierząc go wzrokiem. Co u diaska się stało? Czemu nie zorientowała się, że ma do czynienia z czystym? Czemu Virgo jej o tym nie powiedziała gdy się spotkali podczas jej treningu? Przecież spokojnie mogła jej wspomnieć o tym...
- Zdominowałeś mnie mój drogi...pewnie byłabym wściekła ale w tej sytuacji...dziękuję.
Przyznała bo jednak, gdyby nie zareagował zabiłaby tego nieszczęśnika. A nie chciała kłopotów. Oblizała usta i wtuliła się w Hiazynta.
- Czemu mi nie powiedziałeś?
Zapytała w końcu chcąc wiedzieć czemu przemilczał ten fakt. Wiedziała o klątwie Olchy, czemu nie powiedział jej o tym, że jest czystokrwisty? To, że tolerowała wampiry czystej krwi przecież nie zmieniało jej uczuć do mężczyzny. A może to przyzwyczajenie. Nie wiedziała jak to wszystko nazwać. Jak wyjaśnić. Im dłużej czasu spędzała z nim, tym częściej miała poczucie, że się zatraca w jego personie w całości.
Powrót do góry Go down
Hiazynt
Sługa Olszy
Hiazynt

Liczba postów : 515
Punkty aktywności : 3738
Data dołączenia : 16/03/2019
Age : 27

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptySro 08 Lut 2023, 08:28

Puścił powoli jej włosy, przesuwając następnie dłonią po jej plecach. Kiedy stanęli przodem do siebie, ta zaś zadała mu pytanie, zdał sobie sprawę, iż tym razem się nie powiodło. Acz...nie był pewien, czy Mazikeen zauważyła, iż wcześniej również użył na niej Dominacji. Zdawało się, przynajmniej na razie, że nie. Fakt, że nie była na niego wściekła, jak sama powiedziała, dużo ułatwiał. Wszak nie chciał czynić z niej swojego wroga...
– Nie chcemy przyciągać zbędnej uwagi, prawda? – mruknął cicho w odpowiedzi. Objął wampirzycę zdecydowanie, kiedy ta się w niego wtuliła, leniwie sunąc dłonią po jej włosach.
– Tak jak mówiłem, przy mnie jesteś bezpieczna. Nie tylko od innych, ale również i od własnych rząd – wypowiedział te słowa powoli, ale zdecydowanie. Teraz wiedział, że był w stanie, aczkolwiek niestety nie na tyle, by Mazikeen tego nie zauważyła. Cóż, nic straconego... Dzięki niej, coraz lepiej poznawał granice swoich nowych zdolności.
– Będąc szczerym, nie jestem prawdziwym Czystokrwistym. To...skomplikowane. Może omówimy to w bardziej...prywatnym miejscu?


Seek strength
The rest will follow
Powrót do góry Go down
Mazikeen
Córka Mafii
Mazikeen

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 1964
Data dołączenia : 11/10/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptySro 08 Lut 2023, 15:35

Oczywiście, że nie wiedziała o tym co miało miejsce już niejednokrotnie ale i dobrze. Raczej się nie zorientuje tylko przez to, że po prostu ufała mu na tyle, by nie sądzić, nawet że mógł coś zrobić przeciwko niej. Tłumaczenie, że to dla jej dobra bo przecież nie chcieli by ich odkryto miało sens. W końcu mieli polować tak, by nie przyciągać zainteresowanych.
- Masz rację. Dziękuję.
Wtulona czuła jego dłoń na głowie, która sunęła gładząc jej pukle. Odetchnęła cicho i westchnęła. Obiecał że będzie bezpieczna i słowa dotrzymywał. A co by było, gdyby go tutaj nie było? Gdyby była sama i wpadła w amok posilając się? Zdarzało się to sporadycznie ale jednak. Gdyby nie obecność Hiazynta mogłaby pozostawić trupa u stóp a to nie byłoby za ciekawe.
- Jak to...nie jesteś prawdziwym...
Urwała zaskoczona ale skinęła głową, miał rację. Lepiej będzie jeśli wrócą do domowego zaciszu tam było bezpieczniej.
- Masz rację, lepiej wróćmy do domu...to idealne miejsce.
Zgodziła się z nim bo jednak rozmowa o takich tematach lepiej przeprowadzać w bezpiecznym zaciszu z dala od niespodziewanych uszu bowiem nigdy nie wiadomo kto może podsłuchiwać będąc dookoła nich niewidzialnym i niesłyszalnym...nigdy nie wiadomo kto mógłby słuchać ich wymiany zdań.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyCzw 20 Lip 2023, 01:28

Słowa Sama ogromnie go zaskoczyły. Albo bardziej zakłopotały. Gdy zaczął wymieniać do czego River był zdolny, dając jasny dowód na to, że widział go jako dobrego przywódcę. Naprawdę chciałby zaprzeczyć chłopakowi, bo wydawało mu się, że ten tylko tak mówi, bo lubił jednookiego. Niestety ciężko było się kłócić z tym wszystkim, co jednooki zrobił i jaki był. Najgorsze, że Augustowi przy ich pierwszym spotkaniu, wyrzucił prosto w twarz, jaki powinien być dobry przywódca, a co pokrywało się z tym wszystkim, o czym napomknął Sam. Nie wiedział, jak mógłby wybrnąć z tej sytuacji. Jedyną deską ratunku wydawało mu się tłumaczenie, że on był taki tylko przez wychowanie swoich przybranych rodziców i nic więcej.
- Niby masz rację... - zaczął i nawet nie doszedł do "ale", gdy zorientował się, jak chłopak nagle wystrzelił do przodu. Aż się za nim kurzyło.
Nie zamierzał tak tego zostawić i planował w odwecie jakoś odgryźć się młokosowi. Na szczęście wcale długo nie musiał czekać na idealną okazję. Młodzik niemalże sam wybrał sobie sposób, w który River mógłby się na nim zemścić. Choć nie był to ten sam rodzaj zemsty, co do tej, którą czuł względem mordercy Karan. Samowi chciał tylko trochę utrzeć nosa i wspólnie z nim się pośmiać, tamtego chciał dosłownie rozszarpać na strzępy. Uśmiechnął się dumny z siebie, gdy szczeniak złapał się na haczyk.
- Jeśli takie coś miałoby mieć miejsce, poinformuję cię od razu, jak tylko się o tym dowiem - obiecał i w ramach przyjacielskich przepychanek oraz zakończenia tego tematu, poczochrał chłopakowi włosy.
- Może nie byłem asem z historii, ale jeśli byś kiedykolwiek potrzebował pomocy, z nauką czy czymkolwiek innym, wal śmiało. Co dwie głowy to nie jedna - zapewnił przyjaźnie, gdy szli w stronę przystanku.
Na złożoną przez Sama obietnicę, kiwnął lekko głową, posyłając mu przyjazny, pełen wsparcia uśmiech.
- Wierzę, że dasz radę - odpowiedział, widząc, jak wiele to dla chłopaka znaczyło. I to nawet nie przez wiszącą w powietrzu obietnicę wspólnego wyjazdu na kilka dni do innych wilkołaków. Rozumiał, że dla dzieciaków wychowujących się bez ojca, poczucie, choć substytutu ojcowskiej dumy było czymś naprawdę bardzo ważnym. Nawet jeśli tylko ze strony starszego kolegi. Pod tym względem i River nie zamierzał zawieść Sama, by ten naprawdę poczuł, że dzięki swojej ciężkiej pracy i zapałowi zasłużył sobie na słowa uznania ze strony jednookiego, a nie że były wyłącznie przejawem sympatii. Im trudniejsze wyzwanie, tym przyjemniejszy smak zwycięstwa.
Pożegnał się z chłopakiem przed przystankiem i odmachał mu, gdy nastolatek siedział już w autobusie. Po tym wrócił do swojego domu bez żadnych przystanków po drodze i praktycznie kilka godzin aż do wieczora spędził na dokładnym szorowaniu siebie i wilczej protezy, z której szczelin wypełzło kilka robaków, gdy opryskał ją prysznicem. Nie miał zbytnio planów na wieczór, a nie miał ochoty siedzieć w mieszkaniu czy iść już spać, mimo że był to dość intensywny dzień. Włożył świeże ubrania: jakąś jasną koszulkę z nadrukiem, dość cienką skórzaną kurtkę i ciemne bojówki, po czym skierował się do jednego z najbliższych barów, aby miło spędzić noc przy drinku.
Udało mu się tak wysiedzieć kilka godzin, było coś koło północy, gdy szedł przez park, pisząc do Anishy SMS-a, że może wpadłby do niej do pracy, bo nie ma co ze sobą zrobić. W pewnym momencie, przechodząc obok placu zabaw dla dzieci, usłyszał delikatne skrzypienie jednej z huśtawek. W pierwszej chwili pomyślał, że to wiatr, jednak gdy tylko uświadomił sobie, że nie poczuł na skórze nawet najmniejszego podmuchu, odwrócił spojrzenie w kierunku placu zabaw. Poczuł lekki niepokój, gdy dostrzegł siedzącą na huśtawce dziewczynkę, a wokół nikogo, kto mógłby być jej opiekunem. Albo wypił za dużo, albo znów dostawał na głowę, albo to jakiś duch mu się ujawnił. Niewiele myśląc, wszedł na teren placu zabaw, zbliżając się nieco do dziewczynki, zatrzymując się kilka metrów od niej, gdy podniosła na niego spojrzenie.
- Cześć... Co tutaj robisz sama, w środku nocy? Coś się stało? - zapytał łagodnie, starając się rozważnie dobierać słowa i uważając, by jej przypadkowo nie wystraszyć.
- Bawię się, nie widać? - burknęła pod nosem dość chłodnym tonem. Kiedy dostrzegła, że nie miał oka, wyraźnie się speszyła i spuściła głowę, przestając się huśtać.
To nie była zbyt miła odpowiedź, a już tym bardziej taka, jakiej mógł się spodziewać, jednak wciąż próbował być przyjazny wobec małej.
- Jasne... A nie milej jest bawić się za dnia, gdy jest tu masa innych dzieci? - zasugerował, a ona pokręciła głową.
- Dlaczego?
- Bo czekam na mamę... - odparła i zaczęła się nieswojo kręcić na huśtawce.
Ta cała sytuacja robiła się w jego opinii z każdą chwilą coraz dziwniejsza, ale nie zamierzał się poddać, skoro już zaczął.
- Aha. A twoja mama jest...? - dopytał, choć nawet nie wiedział, po co miałby wiedzieć, kim była matka tej dziewczynki.
Mała podniosła na niego spojrzenie, a po tym zawiesiła je na krzakach za nim i wskazała rączką w ich kierunku.
- Tam.
Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Zaskoczony mimowolnie odwrócił się i spojrzał w stronę krzaków, którym uważnie przyglądała się dziewczynka.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyCzw 20 Lip 2023, 07:42

Patrząc na relacje jaką River zaczynał budować z Samem... Można by cicho przytaknąć na słowa Anishy, że nic nie dzieje się przypadkiem. Chłopak nie miał nikogo po za matką która nie mogła go zrozumieć... River stracił wszystkich i gdy zaczął uważać że wszechświat chce mu powiedzieć że był by złym ojcem... Wpadł na Sama. Tak, nigdy nie zastąpi mu rodzica, tak jak Sam nigdy nie zastąpi Riverowi syna, jednak trzeba było przyznać, że los miał dziwne poczucie humoru. Jednak nie wszyscy by się zgodzili, Lake zapewne była zdania, że nie ma czegoś takiego jak los, jest tylko ciąg wypadków... Do tego dzisiaj wyjątkowo parszywych. Idiota u którego pomieszkiwała ostatnio twierdził że się zakochał, serio... Po trzech dniach chciał się oświadczyć?! Odczekałam aż wyjdzie do pracy, wzięła trochę gotówki, spakowała rzeczy i wyszła... Wróć... Hannah... Zapomniała o tym dzieciaku. Przez chwilę zastanawiała się czy jej po prostu nie zostawić jednak ostatecznie wróciła. Ten mały potworek może się jeszcze przydać. Z tego wszystkiego zgłodniała! Ehh kiedy ostatnio polowała? Kilka dni temu. Jasne debil u którego sypiała zapewniał jedzenie... Ale nic nie mogło równać się z słodkim posmakiem krwi, niczym sos dodany do kawałka mięsa ludzi. Było tak bardzo inne od zwierząt. Złapała małą za przegub i pociągnęła żeby ta szła szybciej. Było już późno... Ale w parku zawsze ktoś wracał z imprezy, biegał albo wychodził na spacer z psem z sraczkom. Była nieco roztrzęsiona, niczym ćpun przed dostaniem kolejnej dawki narkotyku. Mała będzie jej tylko przeszkadzać... Dlatego posadziła ją na ławeczce na placu zabaw.
- Nie ruszaj się nigdzie póki nie wrócę. - powiedziała chłodno i rozejrzała się czy nikt ich nie widzi.
Pusto...ale to nie znaczyło że łowy się nie udadzą. Weszła w krzaki żeby zdjąć krótkie spadenki jeansowe i czerwony top. Poukładała je na skórzanej kurtce i jeszcze jak kończyła składanie zaczęła się zmieniać. Jak zwykle zostawiła jedynie obroże na szyi. Przy okazji mogła uchodzić za czyjegoś wolno biegającego pupila. Nie zwracała uwagi ile jej nie było, szukała ofiary, niestety ten dzień nie był dla niej dobry, w parku polowały wampiry... Przeklinając tutejszych krwiopijców zawróciła wciąż była głodna... Musiała jednak wytrzymać. Zweszyła kogoś wracając do swojej pożal się Boże córki... Na chwilę aż się zatrzymała... To...taki znajomy zapach, ale skąd go znała? Nie mogła sobie przypomnieć... Poweszyła chwilę nosem w górze, ale gdy usłyszała głosy, po prostu ruszyła. No proszę... Dzieciak znów się do czegoś przydał. Zdumiewające jak dobrą przynętom była! Skradając się podeszła aż do krzaków skupiona jedynie na samej ofierze. W pierwszej chwili, gdy River spojrzał na krzaki, nic nie zauważył. Jej ciemne futro idealnie nadawało się do maskowania. Gdy dostrzegł świecące, złote ślepia, było już za późno. Bez chwili wahania skoczyła na River. Powaliła go na ziemię, wycelował zębami i złapała... Ale zęby zjechały nieprzyjemnie po czymś metalowym na ręce z rekawiczkom. Dopiero wtedy gdy puściła spojrzała na twarz ofiary i cofnęła się z zmieszanie przerażenia i zaskoczenia. Raz już go zaatakowała... Wtedy nie chciała tego robić, a skończyło się tą paskudną przepaską i blizną. Cofnęła się pod same krzaki, zupełnie jak by zobaczyła ducha.
- Rivi? - zapytała w końcu, lekko otwierając pysk.
Rzeczywiście... To był duch, duch przeszłości którą dawno temu zakopała.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyCzw 20 Lip 2023, 12:14

Chyba pierwszy raz w życiu samotne spędzenie nocy w barze przy szklance whisky czy jakichś słodkich, mocnych drinków, było dla niego tak mało przyjemne i wręcz ciężkie do zniesienia. Nie miał najmniejszego pojęcia, co powinien ze sobą zrobić, a przed nim jeszcze jeden dzień bezczynności i niemożności znalezienia dla siebie miejsca, nim w końcu będzie mógł dopaść K9. I właśnie z braku innych pomysłów na siebie zdecydował się napisać do Anishy i zapowiedzieć jej, że wpadnie. Nie spodziewał się, że niemalże zaraz po podjęciu tej decyzji i wysłania wiadomości do wampirzycy, wszelkie jego najbliższe plany ulegną diametralnej zmianie. A wszystko przez samotne dziecko, bawiące się w środku nocy na placu zabaw.
To był dość niecodzienny i niepokojący widok. Nie miał doświadczenia jako rodzic, ale i tak ciężko mu było zrozumieć, jak można było pozwolić, by taki podlotek był pozostawiony bez jakiejkolwiek opieki. I to jeszcze nocą w mieście wampirów i różnego rodzaju maszkar z samych czeluści piekielnych. W głowie mu się coś takiego nie mieściło, jakim trzeba być rodzicem, by dopuścić do czegoś tak skrajnie nieodpowiedzialnego. Podszedł do małej i zagadał, planując zostać przy niej, dopóki nikt po nią nie przyjdzie. Najwyżej pójdzie z nią na policję albo odprowadzi co domu, jeśli pamiętała adres, pod którym mieszkała, a czekanie na jej prawdopodobnego opiekuna będzie się zdecydowanie za bardzo przedłużać.
Kiedy w końcu zdradziła, że czeka na mamę, lekko nim zatrząsnęło. Czyżby jej matka była prostytutką i dlatego mała cały czas na nią tutaj czekała? By nie przeszkadzać jej w pracy i by oszczędzić jej widoku tego, co jej rodzicielka wyprawia z obcym facetem, by miały za co żyć przez następnych kilka dni? A może coś złego stało się jej matce? Zbyt wiele pytań, a zbyt mało odpowiedzi. Jedno było pewne. Nie mógł pozwolić dziewczynce siedzieć tutaj samej.
Nie do końca rozumiał, czemu wskazała na krzaki, sugerując, że niby tam byłą jej mama, ale ciężko było się powstrzymać i nie zerknąć instynktownie we wskazanym kierunku. Nic tam nie było. Przekrzywił lekko głowę i zmrużył oko, by choć odrobinę przebić się przez osłonę nocy i nieco więcej zobaczyć. Już chciał powiedzieć małej, że nic nie widzi, kiedy w mroku błysnęła para złotych ślepi. I tym razem jego ciało zareagowało niemalże samo z siebie, gdy zasłonił sobą siedzącą na huśtawce kilka metrów za nim dziewczynę, po tym, jak ogromne psisko wyskoczyło na niego z krzaków. Miał już styczność z wilkołakami, sam bym jednym z nich, a i tak pierwszą myślą, która pojawiła mu się w głowie, to, że jakiś wściekły, bezpański pies się na nich rzucił.
Upadek nie należał do najprzyjemniejszych i nawet od uderzenia plecami o ziemię, odebrało mu na moment oddech, ale nie przejął się tym zbytnio. Za bardzo był skupiony na tym, by odsunąć wilczy pysk od swojej twarzy i gardła, osłaniając się metalową ręką i przytrzymując ją w nadgarstku drugą, dla lepszej stabilizacji, aby wilk, który go zaatakował, nie przebił się przez tę skromną gardę. Zacisnął zęby w dość nieprzyjemnym grymasie. Wciąż plecy go bolały od tego upadku i obawiał się, że będzie musiał w jakiś bardziej aktywny sposób stawić czoła zwierzęciu, inaczej zostanie przez niego zagryziony, jeśli nic nie zrobi. Spojrzał wilkowi w oczy i już miał się spod niego wyrwać, by się zmienić na bezpiecznej odległości. Nagle jednak futrzak sam od niego odskoczył i jednooki zupełnie nie rozumiał dlaczego.
- Co jest? Czyżbyś połamał sobie na mnie zęby i przeszła ci ochota? - warknął prowokacyjnie z bojowym nastawieniem, gotów rzucić się zaraz do walki z wilkiem. Wstał z ziemi i zaczął otrzepywać swoje ubranie z piachu, jakby specjalnie ignorując zwierzę, które wyraźnie było żądne krwi. Nie widział innego powodu, dla którego miałby zostać tak podstępnie zaatakowany z ukrycia.
Gwałtownie znieruchomiał, gdy... nie tylko usłyszał znajomy głos, ale też słowo, którego tak dawno nie słyszał. Spojrzał na wilka, myśląc, że może mu się przesłyszało, ale nie było co do tego wątpliwości. Zwłaszcza że i on i wilczur naprzeciwko mieli bez wątpienia ten sam wyraz twarzy, sugerujący, że własnym oczom się nie wierzyło w spotkanie znajomej osoby z przeszłości i tego, jak ta bardzo się zmieniła.
- Lake? - zapytał wciąż mocno zaskoczony, gdy w końcu odzyskał głos. Chwilę jeszcze się przyglądał uważnie ciemnej wilczycy w słabym świetle latarni, dostrzegając znajome rysy pyska, a szczególnie jego kolorystykę. Zwłaszcza że nie znał zbyt wielu wilków o czarnym umaszczeniu. Tym bardziej wilczyc.
- Lake! Gdzieś ty się do diabła podziewała? Co tutaj robisz? - rozpromienił się jak dziecko, przy rozpakowywaniu bożonarodzeniowych prezentów i tym razem to on rzucił się na wilczycę, choć nie zmienił przy tym swojej postaci. Porwał ją w ramiona i niemalże całą twarz wtulił w czarne, miękkie futro starszej siostry. Wciąż ciężko było mu uwierzyć, że to naprawdę ona. Nie widział jej, odkąd stracił przez nią oko, gdy pierwszy raz się przemieniła, ponad dwadzieścia lat temu. To było jak sen, że była tutaj przed nim.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyCzw 20 Lip 2023, 21:33

Lake nie była faktycznie odpowiednią kandydatką do matki roku. Z resztą nie tylko matki, bo córka i siostra też wyszła z niej średnia. Jednak też wcale jej nie zależało, ani na tytułach, ani też jakoś specjalnie na córce. Co prawda, wyjątkowo nie zostawiła jej żeby zaliczyć jakiś szybki numerek z chłopakiem z baru, ale jednak zostawiła. Ba! Prawie o niej zapomniała w mieszkaniu... Cholera, nie pamiętała jak ten głupek się nazywał. Naprawdę myślała że dzisiaj gorzej być nie może... Przez chwilę, sądziła że jednak nie będzie aż tak źle... Uda jej się przynajmniej upolować jakiegoś typa z ewidentnymi zapedami do pedofilii... Tyle że ku jej zaskoczeniu, tym typem okazał się jej mały braciszek. No dobra... Nie taki mały. Tego się zupełnie nie spodziewała... Skąd on się tu wziął?! I co ważniejsze... Co z tym zrobić? Potrzebowała chwili żeby uporządkować natłok myśli... Tyle że mimo iż nic nie odpowiedziała River rzucił się na nią tuląc do siebie. Czuła się... Dziwnie. Miała poczucie że powinna się cieszyć czy coś... Ale tak na prawdę, nie poczuła kompletnie nic, po za zażenowaniem tą sytuacją. Powinna rozpoznać jego zapach. Trudno... Stało się i trzeba było z tego jakoś wybrnąć. Przeszło jej przez myśl że zbyje go, że niby chce się ubrać i da nogę ale niestety znów zapomniała o Hannah. Ledwo powstrzymała się przed zrezygnowanym westchnieniem. Kula u nogi... Tak, to idealne określenie.
- Poluje... - odparła krótko i gdy tylko ta odpowiedź padła zrozumiała że ten dzień może jeszcze nie jest stracony.
Przynajmniej jeśli River dalej był tym samym naiwniakiem z dobrym serduszkiem co kiedyś.
- Liczyłam, że upoluje dla nas jakąś kolację...- Sprecyzowała z drobną nutą... Rezygnacji? Zmartwienia? I wyslizgnęła się z jego uścisku.
Stanęła na dwóch łapach przyjmując bardziej humanoidalną postać.
- Choć do mnie kochanie... Nie wystraszyłaś się? - wyciągnęła szponiastą łapę w stronę dziewczynki i przyklękła żeby ją uściskać gdy ta podeszła jak by naprawdę chwilę temu obawiała się że coś grozi jej ukochanej córeczce.
- Daj mi chwilę... Zaraz wszystko wyjaśnię tylko się ubiorę. - wyjaśniła i zabrała dziewczynkę ze sobą.
Mogło się wydawać że naprawdę przejęła się losem dziecka i chciała mieć ja blisko... Nic bardziej mylnego. Ubrała się szybko i rzuciła małej tylko krótkie spojrzenie mające dać jej do zrozumienia że ma się zachowywać. Gdy wyszły z krzaków Lake była... Nieco speszona tą sytuacją... Trochę zdenerwowana i przejęta jednocześnie.
- Rivi... Tak się cieszę... Ale może od początku... Hannah... To River... Twój wujek. Pamiętasz jak babcia ci o nim mówiła? - zapytała małej z lekkim uśmiechem schylając się żeby mieć twarz dziewczynki na wysokości swojej.
Delikatnie pchnęła ją do przodu.
- River... To Hannah... Moja córka. - wyjaśniła ostatecznie lekko się rumieniąc choć w jej głosie było słychać też dumę z tej drobnej istotki.
- Powiedz lepiej gdzie ty byłeś?  Gdy udało mi się wrócić do domu, dowiedziałam się że zniknąłeś... Tak strasznie się martwiliśmy. - dodała z przejęciem i tym razem to ona przytuliła jego.
Akt pierwszy odegrany znakomicie... Teraz tylko czekać aż sytuacja się rozwinie.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 21 Lip 2023, 00:27

- Polujesz? - zapytał trochę bezmyślnie, ale po prostu nie do końca ją rozumiał. Na co ona próbowała polować w tej okolicy i to jeszcze w środku nocy? Jedyne co przychodziło do głowy, to jakieś dziko żyjące koty, bezpańskie psy albo szczury. Zdecydowanie lepiej byłoby się zaczaić na kaczki pływające po stawie za dnia, w akcie desperacji złapałaby kilka gołębi, jeśli nie chciała iść do lasu zapolować. Poza tym... aż nie chciało mu się wierzyć, że miał to być jakiś konkretny posiłek dla nich obu. Czemu nie mogła po prostu pójść gdzieś do knajpy albo zrobić coś samej w domu? Dlaczego wyciągnęła małą w środku nocy? Czyżby... z jakiegoś powodu straciły dach nad głową? A może dopiero co przybyły do Venandi i nie miały pieniędzy na podstawowe rzeczy jak jedzenie i jakiś pokój w motelu?
Przyglądał się siostrze, z coraz bardziej rosnącym zmartwieniem. Co się z nią działo odkąd widział ją ostatni raz? Dlaczego nigdy nie chciała wrócić do domu? Zadzwonić chociaż, że nic jej nie jest? Zaczął wzbierać w nim żal i złość, że opuściła go i nawet się nie pożegnała. Szybko jednak odepchnął od siebie te uczucia, bo przecież sam nie był lepszy i również zniknął z dnia na dzień. Przeniósł wzrok na dziewczynkę, która podeszła do wilczycy i została przez nią uściskana. Zastanawiał się ,kim była ta mała, czy też była wilkołakiem jak oni? Czy może Lake ją z jakiegoś powodu wzięła pod swoje skrzydła? Nagle uświadomił sobie, jak niepokojąco musiało wyglądać, gdy podszedł do dziewczynki i zaczął ją zagadywać, nie chcąc dać jej spokoju i pójść dalej, skoro tej nic nie groziło.
- Przepraszam za to... myślałem, że jest całkiem sama, że coś złego się mogło się stać... Nie chciałem was zaniepokoić... Nie miałem żadnych złych intencji, tylko zwyczajnie się martwiłem - powiedział zakłopotany, drapiąc się po karku i uciekł spojrzeniem gdzieś w bok. Chyba lepiej było, gdyby nie zaczął się tłumaczyć. Czuł, że jedynie się pogrąża, dlatego uciął temat. Zwłaszcza że Lake przypomniała o tym, że mimo osłaniającego ją futra, była praktycznie całkowicie naga. Zawstydził się i momentalnie obrócił się do nich plecami, jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Idiota. Że też nie pomyślał o tym wcześniej, zamiast gapić się na siostrę, jak sroka w gnat.
- Jasne... To ja tu poczekam... Przypilnuję, czy ktoś nie idzie w tę stronę... - odparł wyraźnie speszony tą sytuacją. Starał się robić dobrą minę do złej gry, próbując, chociaż stwarzać pozory, że panuje nad sytuacją. Naprawdę bliżej mu było w tej chwili do nastolatka niż prawie czterdziestolatka, jakby przez to spotkanie Lake cofnął się nagle do czasów, nim uciekła z domu. Jakby ta sytuacja z jej przemianą nigdy nie miała miejsca.
Obrócił głowę w ich stronę, gdy padło jego imię, a gdy spostrzegł, że wilczyca była już w pełni ubrana. No może nie w pełni, bo coś mu podpowiadało, że trochę za dużo miała na wierzchu, choć nie mu to oceniać. Widział, jak się potrafiły ubierać nastolatki w tych czasach, a co dopiero szanujące się kobiety. No i też nigdy się nie interesował modą. Ubierał to, co było wygodne i w czym dobrze się czuł, a czy któraś część jego garderoby nie gryzła się z inną, to już inna sprawa.
Dziewczynka przytaknęła w odpowiedzi na pytanie wilczycy, kiwając głową, a zaraz pokazała na swoje lewe oko i spojrzała na Lake.
- Mówiła, że miał wypadek, jak był trochę starszy ode mnie i nie ma przez to oka - odpowiedziała, patrząc to na matkę, to na jednookiego.
- Dokładnie tak - zgodził się z małą i zerknął porozumiewawczo na Lake, uśmiechając się lekko do niej, na znak, by trzymać się tej wersji i że dawno nie żywi do niej urazy, za to, co się stało. Przykucnął i wyciągnął rękę do dziewczynki, aby się z nią przywitać, jak należy.
- Witaj Hannah. Miło mi cię poznać - powiedział przyjaźnie, gdy mała po chwili wahania uścisnęła lekko jego dłoń. Wiadomość o tym, że Lake miała córkę i to już taką dużą, wciąż była dla niego dość sporym szokiem. Cieszył się niezmiernie, że miał siostrzenicę i że los sprawił, że mógł ją poznać.
Cały jego dobry humor momentalnie uleciał, gdy Lake wspomniała o jego własnym zniknięciu i o tym, że się o niego martwili. Zrobiło mu się naprawdę wstyd, że tak się wtedy zachował.
- Szlajałem się to tu to tam... Wiem, że zachowałem się, jak szczeniak, znikając bez słowa, gdy Oliver i Mira spali, ale... Nie chciałem sprawiać im kłopotu, gdy przekonałem się, że sam jestem wilkołakiem. Nie chciałem, by się mnie bali, czy uznali za zagrożenie - wyjaśnił odrobinę przygnębiony tym, że nie był wtedy mądrzejszy i nie wpadł na jakiś lepszy pomysł niż ucieczka z domu.
- Trochę chłodno, chyba będzie padać... Może zechcecie się jakiś czas u mnie zatrzymać? Przyoszczędzicie na wynajmie pokoju i na spokojnie będzie można porozmawiać i powspominać stare czasy - zaproponował, nie pytając o to, czy w ogóle miały gdzie spać, gdyby go nie spotkały. I tak mieszkał sam i większość czasu spędzał poza swoim mieszkaniem. Tak przynajmniej będzie z tego jakiś pożytek. Nie pozwoli, by jego rodzina nie miała gdzie się podziać, czy musiała się tułać po jakiś obskurnych motelach, gdy on miał możliwość przenocowania ich, ile będą potrzebowały. No i gdyby z K9 poszło coś nie tak i miałby już nigdy nie wrócić do swojego mieszkania... przynajmniej jego siostra i jej córka będą mogły na tym skorzystać. Zawsze to lepsze niż gdyby mieszkanie miało zostać uznane za pustostan i być przejęte przez miasto czy jakiegoś komornika.


Ostatnio zmieniony przez River dnia Pią 21 Lip 2023, 11:30, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 21 Lip 2023, 07:41

W pierwszej chwili rzuciła trochę bezmyślnie tą odpowiedzią. Nie planowała niczego ukrywać bo po co? Źle by o niej pomyślał? Tak... Straaasznie by się tym przejęła. Jednak gdy powiedziała to na głos i zobaczyła zmartwiony spojrzenie Rivera, zrozumiała że to była świetna okazja! Przecież jej brat, skoro tu był to musiał gdzieś mieszkać, nawet jeśli tylko wynajmował pokój. Było tam sucho, przytulnie i było gdzie spać, może nawet znajdzie się coś do jedzenia. Jeśli nawet był tu tylko przejazdem, to uda się jej załatwić dach nad głową póki nie znajdzie kolejnego frajera. Planowała więc przedstawić mu jakąś lzawą gadke, chociaż mimo wszystko wolała to zrobić ubrana. Nie specjalnie krępowała ją myśl że jest naga. Bardziej obawiała się że ktoś ją zobaczy. W najgorszym razie - a miała dziś sporo pecha, będą to wampiry. Widząc zakłopotanie Rivera ledwo zmusiła się żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Dziękuję... - powiedziała za to próbując zabrzmieć na nieco zakłopotaną.
Gdy mówiła do Hannah... Nie spodziewała się że ta mała zołza strzeli akurat z czymś takim. Jednak ciałko Lake przeszedł autentyczny dreszcz. Nigdy... W całym swoim życiu tak bardzo się nie bała. Pamiętała to... Bardziej jak przebłyski świadomości, Mira i Olivier... Przerażenie w ich oczach... River i krew... Przecież po tym zabijała regularnie. Co znaczyło jedno oko przy tym jak rozrywała swoje ofiary na strzępy. A jednak, spojrzała na Rivera z przestrachem. Odetchnęła dopiero gdy Rivi przyznał małej rację i uśmiechnął się porozumiewaczo. Zmusiła się nawet by odpowiedzieć mu wdzięcznym uśmiechem, mimo że... Nie czuła wdzięczności. To że udawali że nic się nie stało, nie zmieniało faktu tego co się stało. Marzyła o tym żeby skończyć już ten temat i zakopać tamten dzień sportem w mglistych wspomnieniach. Na szczęście, udało się jej zgrabnie zmienić temat. Wysłuchała go przyjmując zmartwiony wyraz twarzy, na moment nawet spuściła wzrok i ogarnęła kilka włosów za ucho.
- Rozumiem o czym mówisz... Minęło sporo czasu zanim zdecydowałam się wrócić. Bałam się że... Nic nie będzie już takie same. - odpowiedziała nie patrząc na niego.
Oczywiście, nic już nie było takie samo, ale nie przez Mire czy Oliviera... Przez nią. Nie była już tą samą sobą co kiedyś. Jednak też wcale jej to nie przeszkadzało. To dobrzy ludzie, łatwo nimi manipulować więc parę razy okazali się nawet przydatni. Ten temat jednak zakończyły kolejne wyczekiwane słowa. Jej oczy się lekko zaszkliły gdy wspomniał o zatrzymaniu się u niego. Dopiero teraz spojrzała na spakowaną torbę którą zostawiła przy krzakach. Nie miała wiele rzeczy, gotówki co prawda starczyło by na jakiś krótki wynajem, jednak River spadł jej dziś z nieba.
- Nie chcemy sprawiać kłopotu... To był, burzliwy dzień, no i Hannah nie jadła jeszcze nic na kolację. Powinnam sama coś wymyślić... - odpowiedziała chociaż głos się jej lekko łamał.
Wzięła głęboki oddech i położyła ręce na ramionach dziewczynki.
- Poszukamy jakiegoś motelu... Nie chce siedzieć ci na głowie. Chciałam zostać w Venandi jeszcze trochę, możliwe że przez komplikacje będzie to krótszy pobyt, ale możemy wpaść gdy uprzedzisz o tym swoją rodzinę. - powiedziała próbując się uspokoić.
Wyglądała jednak tak jak by dzisiejszy dzień mocno ją połamał, nawet nie pomyślała że River mógł by być sam. No dobra... Pomyślała, w zasadzie była pewna że teraz na pewno nie pozwoli ukochanej siostrze tułać się z córką po ulicach, przy okazji wybadać teren... Wilczyce bywały mocno terytorialne, wolała nie wzbudzać podejrzeń u dziewczyny czy nawet żony Rivera.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 21 Lip 2023, 12:35

W życiu by się nie spodziewał, że sprawy przybiorą taki obrót. Jeszcze niedawno myślał, że cały świat jest przeciwko niemu, a od czasu poznania Leah, innych wilkołaków i powrotu z Fostern, jakby wszystko zaczęło skłaniać się ku lepszemu. W ostatnim czasie było zbyt dużo sygnałów od losu, że nie mógł się tak po prostu poddać i że w starciu z K9 powinien dać z siebie wszystko. Nie tylko pod względem wysłania tego potwora do zaświatów, ale również pod tym, by móc po wszystkim wrócić do domu o własnych siłach i w jednym kawałku. Nawet gdyby był całkiem ślepy, a nie tylko na jedno oko, raczej nie miałby większego problemu z dostrzeżeniem tego znaku od losu.
- Doszedłem jednak ostatnio do wniosku, że to, co zrobiłem, jest brakiem szacunku i wdzięczności wobec nich i tego ile dla nas zrobili, jak wiele czasu i nerwów poświęcili przy naszym wychowaniu. Planowałem do nich zadzwonić, może nawet odwiedzić na kilka dni, ale... mam obecnie trochę spraw na głowie i nie chciałbym ich martwić, gdyby... kontakt znów nam się urwał - wyjaśnił, jakby chciał uniknąć ewentualnych kazań siostry, że takie postępowanie było okrutne względem Miry i Olivera. Nie musiała mu tego tłumaczyć, bo doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Dlatego chciał zadzwonić do rodzinnego domu, gdy tylko upora się ze sprawą K9.
Z ciężkim sercem słuchał tego, co mówiła Lake, o tym, że nie jadły kolacji, zwłaszcza mała, o tym, że był to mało przyjemny dla nich dzień i jeszcze ta torba... Nie mógłby tak po prostu pozwolić Lake i siostrzenicy odejść, by same sobie poradziły. Nie tylko byłby wtedy okropnym bratem, ale również mężczyzną. Miał swoją dumę, a ta nie pozwalała mu przejść obojętnie, gdy ktoś potrzebował pomocy.
Już chciał się odezwać, by się kłócić z siostrą, ale usłyszał, jak Hannah cicho prychnęła. Przekrzywił głowę, nie bardzo rozumiejąc, o co chodziło. Mała spojrzała podejrzliwie na matkę i wyglądało, jakby coś chciała powiedzieć, ale dłonie wilczycy na jej drobnych ramionach wystarczyły, by zamknąć jej usta. Niezadowolona spuściła głowę i z nudów kopnęła jakiś kamyk, który leżał przy jej bucie. Przyszło jednookiemu do głowy, że mała mogła być już po prostu zmęczona, a to prychnięcie mogło być oznaką bolącego gardła. Może się przeziębiła?
- Lake, nie wygaduj głupot - powiedział stanowczo, jednak łagodnym tonem, patrząc z uporem w oczy siostry.
- Mieszkam sam i dość rzadko bywam w domu, więc to dla mnie żaden problem, żebyście się u mnie zatrzymały przez cały swój pobyt w Venandi. Nie próbuj się dalej kłócić, bo to już postanowione. Zresztą jesteś mi to winna, za rąbnięcie mną o ziemię i zniszczenie ulubionej kurtki - poinformował ją z szerokim uśmiechem, pokazując poszarpany przez jej kły rękaw skrywający pod sobą metalowe ramię. Nie czekając na jej sprzeciw, podszedł do krzaków i wziął jej torbę, przerzucając sobie przez ramię niczym worek Świętego Mikołaja.
- Chodźcie, to niedaleko - zapewnił pogodnie i ruszył w kierunku swojego mieszkania, upewniając się, że siostra ze swoją córką idą z nim. Mocno pilnował też swojego tempa, by nie iść za szybko, aby Hannah nie miała problemów z nadążeniem i by się nie zmęczyła.

z.t
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyCzw 14 Wrz 2023, 17:41

Tak jak postanowił, tak też zrobił. Zaraz po przebudzeniu się z zaledwie dwugodzinnej drzemki, poświęcił należytą uwagę zamówionym dla niego przez Virgo makaronikom, przy czym częścią podzielił się z Viktorem, nawet jeśli ten się upierał, że to jednooki potrzebował zjeść więcej, by szybciej odzyskać siły. Pokłócił się przy tym z wampirem, po prostu zostawiając mu jedną trzecią słodyczy z całego pojemnika i zwyczajnie wyszedł z biura. Kręcił się jakiś czas po magazynie, a to zagadując napotkane osoby, żeby porozmawiać o mało istotnych rzeczach, a to zobaczył jakie "zwierzaki" Viktor trzymał w klatkach, nie mogąc sobie darować wyszczerzenia się na starego, bezzębnego Grota, który przy pierwszym spotkaniu spuścił mu łomot. Później znów zaczepiał pracowników magazynu, bo trochę się zgubił i nie wiedział już, w którą stronę powinien pójść, żeby wrócić do biura. Viktor powinien porozwieszać na każdym rogu tabliczki informacyjne ze strzałkami, byłoby znacznie łatwiej. Zabrał swój plecak z jego biura i nie odzywając się do niego, opuścił magazyn, udając się do 666 do Georga na zmianę opatrunki i księgowej, o której wcześniej wspominał wampir. Wyszedł z magazynów dobrą chwilą przed godziną, na którą umówił się z Lake i spędził resztę tego czasu na łażeniu po mieście. Zatrzymał się też w jednej wietnamskiej knajpie, gdzie zjadł obiad, po którym od razu poszedł do parku, gdzie zamierzał już w spokoju czekać na siostrę. Siadł na ławce i zajadając się jabłkiem, patrzył w powoli ciemniejące niebo, po którym leniwie przesuwały się chmury.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyCzw 14 Wrz 2023, 21:51

Jasne i rozdawać broszury niczym informacje turystyczne. Raczej wampir niespecjalnie przejął by się tym że River się zgubił. Anisha faktycznie nie miała większych planów na dziś i zadeklarowała że chętnie zrobi dziś z małą babski wieczór. Jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. W pierwszej chwili gdy Lake czytała sms'a ucieszyła się. Przeszło jej przez myśl że jej głupi braciszek naprawdę mógł jej chcieć wysłać Tenebris. To by było jak spełnienie marzeń... Problem był taki, że musiała by ją zostawić samą z tym małym darmozjadem. Ta mogła jej wszystko poważnie skaplikować z zwykłej złośliwości. Dlatego odpisała bratu, że jej znajoma zajmie się Hannah. W końcu jej kochana córeczka już i tak przeżywała zmianę miejsca, odnalezienie wujka... Może lepiej żeby była z kimś kogo znała. To wydawało się jej najbardziej sensowne. Wychodząc ostrzegła dziewczynę żeby nic nie kombinowała, nikomu nie otwierała, a gdyby wujek pytał to wpadła do niej ciocia. Ubrała się nieco bardziej stonowanie w porównaniu z dniem gdy się spotkali po latach. Co prawda zwiewna bluzka miała głęboki dekolt w kształcie trójkąta, ale zamiast krótkich spodenek ubrała rybaczki. Nie do końca rozumiała czemu nie mógł po prostu wrócić do domu. Napisał jej przecież że zabił tamtego mutanta i że wszystko jest ok. Więc czemu mieli spotkać się w parku. Może nie chciał rozmawiać przy Hannah? Boże żeby tylko się nie mazgaił albo użalał nad sobą bo np. Pierwszy raz kogoś zabił. Chyba sama wtedy się zabije żeby tylko zaoszczędzić sobie tego biadolenia. Oczywiście, gdy tylko go zobaczyła uśmiechnęła się promiennie i przyspieszyła kroku.
- Rivi! Cieszę się... - przerwała i powrszyła w powietrzu.
- Środki do dezynfekcji? I krew... Stara.... Chyba jednak nie do końca cały i zdrowy? Jak się czujesz? - zapytała jak zwykle perfekcyjnie wchodząc w rolę zmartwionej siostry.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 565
Punkty aktywności : 1503
Data dołączenia : 04/10/2022

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyCzw 14 Wrz 2023, 22:24

Gdy z jedzonego przez niego jabłka został tylko ogryzek, wyrzucił go do kosza obok i się lekko przeciągnął, powoli ruszając głową na wszystkie strony, bo siedzenie z głową w górze nawet przez chwilę, potrafi dać się boleśnie we znaki po jej wyprostowaniu. Chwilę obserwował przechodzących ludzi, lecz po tym skupił swoje spojrzenie wyłącznie na buszującej w trawie wiewiórce ze dwadzieścia metrów od niego. Cwane i niezwykle urocze stworzonka. Nigdy tego nie próbował, ale zastanawiał się, czy gdyby przyszedł z garścią orzeszków, mały rudzielec podszedłby do niego, czy instynktownie wyczułby w nim drapieżnika i mimo łatwego zdobycia całej masy smakołyków trzymałby się na dystans? Może następnym razem faktycznie weźmie jakieś przekąski dla gryzoni i się przekona.
Nie pilnował czasu, nie sprawdzał, jak długo przyglądał się wiewiórce, gdy poczuł unoszący się w powietrzu znajomy i bardzo mu bliski zapach. Wstał z ławki, odwracając się w stronę nadchodzącej Lake i uśmiechnął się do niej pogodnie, lekko do niej machając ukrytą pod rękawiczką metalową dłonią. Zrobił krok w jej kierunku, chcąc ją uściskać na przywitanie, ale jej słowa zatrzymały go w miejscu. No tak. Nie tylko on miał dobry węch, choć miał dziwne wrażenie, jakby wszyscy dookoła mieli dużo lepszy węch od niego.
- Myślałem, że tylko żywy miałem wyjść z tej walki - zażartował, choć był trochę zakłopotany. Naprawdę nie chciał, by się martwiła. Położył jej dłoń na ramieniu i uśmiechnął się do niej pocieszającą, by zaraz ją do siebie przytulić. Robił to jednak dość lekko i ostrożnie, nie przez obawę, że mógłby zrobić jej krzywdę, a raczej pamiętając o tym, że wciąż ma świeże rany.
- Jest dobrze Lake. Jak widzisz, oka nie straciłem, choć było blisko i najgorzej w mojej opinii wyglądają ramiona i klatka piersiowa, ale mam dobrego wete-lekarza, więc jestem pewien, że zagoi się jak na psie - odpowiedział, szczerząc się do niej pogodnie i ją w końcu puścił, siadając z powrotem na ławce.
- Dałyście sobie radę z odgrzaniem żeberek na obiad? Nie słyszałem ostatnio wycia straży pożarnej, wiec chyba nie spaliłyście mi jeszcze kuchni - zaśmiał się, drocząc się z siostrą.
- I jak mała? Udało ci się coś załatwić albo dowiedzieć odnośnie szkoły?
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3327
Data dołączenia : 05/06/2019

Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 EmptyPią 15 Wrz 2023, 07:22

Jeśli myślał o niej... To paradoksalnie, mimo że pewien czas mieszkała w lesie i uczyła się sztuki przetrwania w wilczej skórze, nie uważała że ma lepszy węch od niego. W końcu nie zastanawiała się specjalnie nad mijanymi zapachami... A może powinna. Środki do dezynfekcji i zaschniętą w strupy krew wyczuła dopiero gdy do niego podeszła i chciała przytulić na przywitanie. Zdecydowanie bardziej powinna zwracać uwagę na otaczające ją zapachy... Ale życie w mieście było łatwiejsze niż w lesie, zwłaszcza gdy był ktoś kto w razie czego stawał w twojej obronie. A łatwe rzeczy rozleniwiały. Tak czy siak... Na jego odpowiedź spiorunowała go wzrokiem gdy odpowiedział i położyła dłonie po bokach tali. Już otworzyła usta żeby dać mu wykład ale wtedy położył dłoń na jej ramieniu i ją przytulił. Ostrożnie odwzajemniła uścisk i również się uśmiechnęła kręcąc lekko głową.
- Jesteś niemożliwy... Musisz na siebie bardziej uważać. - skwitowała jedynie z drobnym uśmiechem.
W środku aż się gotowała. Naprawdę... Miała nadzieję że ten cały mutant był przynajmniej dwa razy większy i miał jakieś super moce... Jak on doprowadził siebie do takiego stanu w starciu z byle kundlem? To było irytujące...
- Było blisko, ale spokojnie! Może nie spaliłyśmy ale zalałyśmy. Gdy zapalił się ogień najbliżej pod ręką była woda. - odpowiedziała udając pełną powagę.
Nie wytrzymała długo i zaśmiała się przechylając lekko głowę na bok.
- Dałyśmy radę, aż tak nie musisz się martwić. Przy okazji przyznaje wyrobiłeś się jako naprawdę dobry kucharz pod okiem Miry! - odpowiedziała siadając obok niego bardziej bokiem żeby chociaż częściowo być przodem w jego stronę.
- Tak! Miałam też czas żeby to przemyśleć... Zaraz zaczynają się wakacje, ale od nowego roku chciała bym żeby Hannah zaczęła chodzić do tutejszej szkoły. Poznałam dyrektora... Wydaje się naprawdę dobrym gościem, obiecał że nauczyciele będą mieli ją na oku. Wiesz wcześniej jej próby nawiązywania znajomości różnie się kończyły... To wojownicze dziecko. Mam złożyć wszystkie dokumenty w drugim miesiącu wakacji. - wyjaśniła już na spokojnie i uśmiechnęła się.
Spodziewała się że River się ucieszy... Całe to uśmiechanie przed jakimś typem w szkole było męczące... Ale dzięki temu uwolni się od tej małej żmiji. Strach pomyśleć... Skoro już teraz była tak upierdliwa, to co gdy będzie chwilę przed przemianą. Chyba planowała wtedy dłuuuugą podróż służbową.
- A ty... Opowiadaj.wszystko się udało? Twoi... Znajomi ci pomogli? - zapytała oczywiście z ciekawością ale też odrobiną zmartwienia w głosie.
W zasadzie może czuła odrobinę ciekawości, przede wszystkim jednak liczyła że wampirza królowa była z nimi i może dowie się czegoś nowego.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Park Centralny - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Park Centralny   Park Centralny - Page 10 Empty

Powrót do góry Go down
 

Park Centralny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 11Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

 Similar topics

-
» Park Południowy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Centrum: Regent Square-