a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14


 

 Gospodarstwo Rodziny Rosh

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17  Next
AutorWiadomość
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPią 22 Gru 2023, 21:40

Cóż, nie dało się ukryć że dzieciaki były jak ogień i woda, ale akurat Leah uważała że to przede wszystkim wiek w którym oboje byli. Sam faktycznie był już po pierwszej przemianie ale przede wszystkim był już po tym najgorszym etapie buntu gdy dzieciaki zafascynowane były swoją mocą. Ba... Przeszedł to tak nie inaczej i ewidentnie teraz szukał akceptacji starszych przedstawicieli swojego gatunku. River miał rację... Dobry był z niego dzieciak, chociaż jak na jej gust rósł z niego kolejny potulny członek stada... Taki sam jakich wielu było w Fostern, dobrzy ludzie ale z myśleniem samodzielnym mieli problemy. A może po prostu bali się do tego przyznawać bo co inni powiedzą.. A jak alpha się obrazi? Była przyzwyczajona do tego typu... Niespecjalnie więc jej przeszkadzała postawa Sama. Hannah była wychowanką omegi która jeszcze nie raz z pewnością pokaże rogi bo miała biewatpliwy problem z uznawaniem autorytetów. Na jej stwierdzenie na temat zaslyszanych słów Sam się zaśmiał i dostał od Leah po głowie. Nie mocno,, bardziej po koleżeńsku z otwartej ręki.
- Bo faceci... Większość facetów, to debile i dupki. - poprawiła się w porę posyłając Samowi słodki uśmiech.
- Słyszałaś kiedyś powiedzenie, że ktoś jest świnią? To nie znaczy w sensie dosłownym że ma ryjek i zakręcony ogon nie? - posłała jej oczko.
Nie widziała nic złego w tym że mała pyta... Co innego że Lake pozwoliła że ta mogła czegoś takiego się nasłuchać.
- Nie wierz we wszystko co widzisz w telewizji. - zdecydowanie dobrze by było kontrolować co dziewczynka tam ogląda... Ale to nie był temat na teraz! Teraz przyszedł czas na urozmaicenie życia kilku kurom. Leah była zdeterminowana by bawić się razem z dzieciakami, ale nie miała by za złe gdyby Sam odpuścił. Niemniej gdy do nich dołączył szczerze się ucieszyła. On z resztą też... Bawił się tak dobrze goniąc kurczaki że szybko zapomniał że miał je łapać! Miał taką frajdę że te przed nim uciekały! Z resztą, mieli frajdę nawet uciekając przed starym kogutem. Jeszcze chwilę po tym jak wylądowali na sianie śmiali się przeżywając na nowo tą gonitwe.
- Widziałyście moją minę jak wleciał na daszek? I jeszcze jak Hannah pokazała mu język a on Bang! - rzucił rozbawiony chłopak nasladujac to jak kogut wzbił się w powietrze by dorwać nieznośne wilki. Leah wzięła nawet jedną kurzą lotkę i włożyła Hannah za ucho niczym kwiatka.
- Myślę że mamy zwyciezczynie... Chociaż za ten start przed czasem powinno Ci się odjąć kilka piór! - dodała rozbawiona i pokazała jej język po czym wstała otrzepąc się z siana i piór. Które tu i uwdzie zostały jej w włosach. Miała kilka zadrapań które natychmiast się goiły.
- Chodźcie... Musicie się wyspać przed jutrem. Jeszcze się na biegacie. - ostrzegła niby złowrogo ale niespecjalnie się przy tym starała. Sam poszedł w jej ślady i również wstał zdejmując z siebie jakieś kawałki słomy i podał rękę Hannah żeby pomóc jej wstać. Faktycznie słońce zdarzyło już niemal schować się za horyzont a po lesie rozległy się pierwsze wycia gdy powoli wracali do domu.

Tymczasem w domu propozycja Rivera wydała się jej z jednej strony bardzo kusząca... Z drugiej strony czuła że absolutnie nie może się ns nią zgodzić! Absolutnie nie mogła zostawić tej jedzy pod okiem Leah i to bez nadzoru!
- To było by świetnie... Ale trochę mi głupio. Hannah to nie kot... Nie chce sprawiać wam problemów zwłaszcza że macie skupić się na sobie. - zauważyła dosadnie posyłając mu lekki uśmiech.
- Ale jeśli to nie problem to chętnie byśmy tu wpadały... Żeby mała łapała tego świeżego powietrza. - zaproponowała w formie kompromisu.
Potem temat zszedł na rewelacje na temat ich matki... Nie dażyła rodzicielki żadnymi głębszymi uczuciami. Ale fakt że jej życie wyglądało jak wyglądało... Wydawało się że zawdzięcza to Augustowi.
- To się nazywa mieć dupianego wujka. Musiał przecież wiedzieć... O mnie i tobie... To znaczy że też nas skreślił. Pewnie nawet nie wie że tu jesteś, nawet nie podejrzewa myśląc że nie żyjesz... - gdyby mogła... Spluneła by. Kanalia.
Szczęście w nieszczęściu że znów zmienili temat... Wciąż nie do końca przyjemny z jej punktu widzenia, bo sprawił jej poważny kłopot.
- Prawda... Nie gniewaj się, niewiele wiem o wpojeniu. Opowiadała mi o nim kiedyś wilczyca która się mną opiekowała. Podobno dotyczy głównie mężczyzn. Kobiety co prawda czują więź z partnerem ale nie tak jak mężczyźni..
Jestem pewna że ona jest tobą zainteresowana, ale może nie chce cie urazić? Wiesz... Jednsk straciłeś rodzinę. - zauważyła, kończąc zmywać.
Serio... Będzie musiała chyba im trochę pomóc żeby zyskać ich zaufanie... Boże serio musiała być swatką? Zanim jednak kontynuowała temat na podwórzu rozległy się śmiechy dzieciaków i Leah wracających do domu. Lake wydawała się... Prawdziwie zaskoczona. Zdecydowanie nie spodziewała się wesołego przegadania z wilczycą. Co jest kurwa? Rzuciła na jej córkę jakiś urok czy co?! Miała ochotę rozszarpac je obie!
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPią 22 Gru 2023, 23:25

Zaśmiała się, gdy Sam dostał po głowie. Oczywiście od razu przestała się śmieć, gdy tylko Leah skupiła na niej swoją uwagę. Wolała nie ryzykować, że sama też oberwie. Była przecież grzeczna! Słuchała z uwagą i pokiwała głową na odpowiedź wilczycy, w zupełności się z nią zgadzając, że faceci to debile. Byle ckliwa gadka i byli w stanie oddać całe swoje mieszkanie. Nawet przytaknęła, że słyszała kiedyś takie określenie na kogoś i... nie bardzo jej się spodobało to, co właśnie próbowała jej przekazać Leah. Wiedziała przecież, że to nie było dosłowne, że po tych słowach nikt się rzeczywiście w świnię nie zmieni. Szczególnie jej się nie spodobało to, że Leah uważała, że telewizja kłamie. Owszem, super bohaterowie i jakieś dziwne moce, duchy i demony nie istniały, ale było bardzo dużo rzeczy, które w różnych filmach się często powtarzały. Na przykład to, niezbyt miłe uwagi facetów na przechodzącą obok kobietę o dużym biuście czy pośladkach. Praktycznie pożerając ją przy tym wzrokiem. I to akurat pokrywało się z tym, co widziała w rzeczywistości. Ba! Nawet wobec własnej matki. Faceci nieraz potrafili rzucać naprawdę obrzydliwymi "komplementami".
Wzruszyła tylko ramionami ze wzrokiem utkwionym w ziemi i kopnęła jakiś kamień, który akurat zauważyła przy swoim bucie. Zostawiła ten temat w spokoju skupiając się na finale i chyba najlepszej części ich wyjścia. Gonitwa za kurami... Ba! Rywalizacja z Leah o to, kto zdobędzie najwięcej piór. Jej chyba dwie ulubione rzeczy, a to będzie jej ulubiona zabawa. Uwielbiała gonić uciekające przed nią drobne zwierzęta, najczęściej ganiała wiewiórki po parku albo gołębie, gdy Lake miała ją w nosie. No i uwielbiała rywalizację. Nie ważnie czy chodziło o jak najszybsze wyminięcie osobę idącą przed nią i dojście do ustalonego przez nią punktu jako pierwsza, zbudowanie na placu zabaw lepszego zamku z piasku od innych, czy po prostu szybsze zapłacenie za zakupy niż staruszka stojąca przy drugiej kasie. Zawsze musiała być najlepsza, bo wierzyła, że dzięki temu kiedyś będzie lepsza od Lake i już nie będzie musiała jej słuchać. Poza tym robiła to też dla samej siebie. By trochę podnieść swoją samoocenę i wierzyć w to, że naprawdę coś potrafiła, a nie to co mówiła o niej jej matka, że była głupia, denerwująca i bezużyteczna. Akurat tego całego kompletu to Hannah mogłaby użyć wobec niej. Ostatnio nawet oberwało jej się za to i przez jakiś czas wolała tego nie powtarzać.
- Albo ta jego furia w oczach, gdy stanął w wejściu do kurnika i zobaczył, że denerwujemy jego kury! - zaśmiała się dziewczynka, jeszcze jakiś czas dysząc zmachana i nie mogąc uspokoić oddechu. Była miło zaskoczona tym, że mimo wszystko Sam jednak do nich dołączył.
- Jaki start przed czasem? Wydawało mi się, że powiedziałaś "gotowi". Prawda Sam? - zwróciła się do chłopaka po wsparcie, patrząc na niego swoimi dwukolorowymi oczami, niczym proszący szczeniak z wielkimi oczami. Co prawda było to kłamstwo, ale była przekonana, że jeśli on weźmie jej stronę, Leah zwątpi i się z nią zgodzi, bo nie będzie pewna czy czasem przypadkowo tak nie powiedziała. Zresztą nawet ciężko nazwać to kłamstwem, bo przecież mieli się przygotować do tej akcji, nie?
Chwyciła dłoń Sama i się podniosła, potrząsając energicznie głową na boki, by wytrzepać z włosów siano i pióra, nie przejmując się tym, że wciąż masa tego poplątała się między jej kosmykami i wyglądała koszmarnie taka potargana, ale nie przejmowała się tym, cały czas się śmiejąc ze wspaniałego spędzenia czasu, które zafundowała im Leah. Choć wyraźnie posmutniała, gdy wilczyca zarządziła powrót.
- Naprawdę musimy już iść? Nie możemy chociaż się z tamtymi przywitać i posłuchać chwilę jak wyją? - zapytała, szczerze nie chcąc jeszcze... w ogóle kiedykolwiek, wracać do matki.
- O! Albo wiem! Wy możecie wracać, a ja tu jeszcze sobie posiedzę. Pooglądamy z Denisem gwiazdy, sprawdzę czy krówki poszły spać - zaproponowała marudnym tonem. Naprawdę nie chciała by to się tak szybko kończyło. Choć straciła w tym momencie humor... Sam i Leah z pozytywnym skutkiem zadbali o to, by na nowo przywołać uśmiech na jej drobnej, nadal podrapanej przez kury i lekko piegowatej twarzyczce.

- Dlatego mówię, że jeśli będziesz chciała nieco samej nawet odpocząć od małej, porozmawiam z Leah, czy nie miałaby nic przeciwko gdyby przez jakiś czas, przynajmniej podczas moich pobytów tutaj, była razem ze mną. No i oczywiście wszystko zależałoby też od Hannah, bo może wcale nie chciałaby tutaj zostać czy miałaby problemy z tym, że ciebie nie ma obok. Decyzja i tak należy do ciebie - odparł siostrze spokojnie, myśląc, że ona nie chce zostawiać małej w obcym miejscu. Choć po części też rozumiał jej obawy. Chciał wziąć pod opiekę jej córkę, podczas gdy sam nie miał żadnych dzieci, a co za tym idzie żadnego w tym doświadczenia. Istniała duża szansa na to, że mógłby sobie z tym nie poradzić.
- Nic nie szkodzi, że nie wiesz za wiele. Przecież wiem tyle co ty, jak nie mniej, a przez to może mi się tylko wydawać, że się w nią wpoiłem. Może po prostu zaczęło mi brakować kobiety, na której mógłbym polegać i która zawsze stałaby przy moim boku - odpowiedział z łagodnym uśmiechem, chcąc jakoś pocieszyć siostrę, bo widział ten żal na jej twarzy, że nie mogła mu nic więcej powiedzieć czy pomóc. Po chwili uśmiechnął się do niej promiennie, by przekazać jej w ten niemy sposób, że wszystko będzie dobrze i na pewno sobie poradzi.
Wsadził do szafki ostatnie naczynia i aż wyjrzał przez okno, słysząc radosne śmiechy i pogaduszki Leah i dzieciaków. Musiał przyznać... To był naprawdę piękny widok, gdy tak szybko i tak dobrze dogadywała się z młodzieżą. Widać odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku.
- Chyba ten ich wypad poszedł lepiej niż planowali. Spójrz tylko jaka roześmiana i rozpromieniona jest Hannah - zauważył, nie mogąc oderwać spojrzenia od tego widoku. Chyba naprawdę był zakochany w Leah po uszy. Aż westchnął, żałując, że nie było go z nimi. Przygotował dla nich kubki z zimną wodą, bo widział, że są zmachani i cali zgrzani i czekał aż przyjdą.
- Jak tam? - zapytał niby od niechcenia, gdy już weszli do domu, ale jednak aż go zżerało od środka z ciekawości i zazdrości, co ciekawego i tak zabawnego, że wciąż się śmiali od ucha do ucha, porabiali. Od razu też podszedł z kubkiem dla Leah, by podać jej wodę.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptySob 23 Gru 2023, 07:44

Zdecydowanie nie chodziło jej o to że wszystko to jedno wielkie kłamstwo, a raczej że trzeba było umiejętnie wyselekcjonować co nim było, a co nie. Nie miała pojęcia jak zachowywała się Lake ale podobna uwaga pod jej adresem zapewne skończyła by się brakiem co najmniej, kilku zębów. Ale bądź co bądź... Znały się ledwie chwilę, nie od razu Rzym zbudowano, mała miała jeszcze czas się przekonać. To samo zresztą uważała względem Rivera, po doświadczeniach Lake z mężczyznami, Hannah miała pełne prawo nie ufać wujkowi. Jednak była przekonana, że gdy spedzą razem trochę czasu, to się do niego przekona. Sama osobiście nie znała drugiej takiej osoby. Później już temat się zakończył, całkowicie zastąpiony zabawą z kurami. Leah doskonale pamiętała jak dobrze bawiła się kiedyś ganiają kurczaki... Gdy Kevin jeszcze słyszał. Wtedy to on był wyznacznikiem czasu, wychodził na ganek z strzelbom krzyczał na nich i gonił aż pod las! Może i głupie szczeniece wygłupy, ale uwielbiała je. Pokazując je dziś dzieciakom czuła się tak samo jak gdy pierwszy raz River zrozumiał jak może bawić się w wilczej postaci.
- Tak! I ten dźwięk.. Kooo ko koooo! - Sam zapiął nasladując rozbawiony koguta i upadł na siano niby jak na poduszkę.
Mógł by tak żyć... Te zapachy, widoki... Osoby. Niby nowe miejsce, a czuł się jak by wrócił do domu.
- Tak. - zgodził się podłapując o co chodziło Hannah.
- Jestem pewien że tak właśnie mówiłaś. - zapewnił a Leah spojrzała to na jedno to na drugie lekko mróżąc oczy i zaciskając usta jak by w złości.
- Wy.... Mali... Oszuści! - odpowiednio przeciągała każde słowo i na koniec złapała najpierw Sama łaskocząc go tak że aż się bronił rzucając w nią sianem, później zmieniła front i dorwała Hannah, ale z odsieczą przyszedł jej chłopak tak że po chwili wszyscy znów po prostu leżeli po prostu się śmiejąc. Zauważyła zmianę w zachowaniu dziewczynki gdy mieli już wracać, nie do końca rozumiała... Aż tak chodziło o Rivera? Nie chciała jej wiercić dziury w brzuchu, spojrzała tylko na las z którego echem niosło wycie i uśmiechnęła się.
- Kiedyś ich poznasz... Może nawet będziesz z nimi patrolować góry. Jak dorośniesz i się postarasz będziesz mogła być kim chcesz, może dostaniesz do dowodzenia własną grupę? Teraz... Nie należę do tego stada, nic nam nie zrobią, ale też nie specjalnie mnie lubią. - przyznała i gdy chciała się jeszcze wykręcać podeszła do niej.
- Jutro wcześnie wstajemy, zobaczysz jak pięknie gwiazdy wyglądają ze szczytu... Hej, jeśli coś by się działo zawsze możesz mi powiedzieć zgoda? Skopie tyłek komu trzeba, jak nie będziesz umiała spać, a nie chcesz budzić matki to mój pokój jest zaraz na piętrze zgoda? - zaproponowała i dosłownie porwała małą robiąc jej mały "samolot wokół siebie.
Byli... Takim małym stadem składającym się z wyrzutów i włuczęg... Zabawne, jak bardzo Estera miała rację. Gdy wracali wciąż przeżywali czy to jak która kura się im wyrwała, czy jak się z którąś namęczyli. Sama zdecydowanie najbardziej bawiła ucieczka przed kogutem. Leah opowiadała jak kura włożyła jej pióra do oka i sama nie wiedziała kiedy zleciała im droga.

- Przemyśle... - obiecała bratu Lake.
Chociaż nie planowała się zgodzić, a jeszcze wtedy ich nie słyszała... Nie widziała małej uśmiechniętej od ucha do ucha... Wpatrzonej w tą suke. Na razie mówili jeszcze o Auguscie... O tym całym wpojeniu i naprawdę musiała mocno trzymać się w ryzach by nie rzucić kąsliwą uwagą żeby po prostu zrobił sobie spacer do burelu, przecież był jeden w mieście i może było by po sprawie? Oczywiście zatrzymała to dla siebie i otwierała właśnie usta by coś dodać gdy doszły ją śmiechy z podwórka. Była wściekła... Dawno nie była zapędzona w taki kozi róg. Leah... Nawet nie specjalnie się starała, po prostu improwizowała jak to ona. Może dobrze dogadywała się z dzieciakami bo jej samej tylko wygłupy były w głowie. Gdy weszli Lake była w framugach prowadzących do kuchni... Widziała jak białowłosa kładzie ręce na ramieniu jej córki... Jej własności! Aż się w niej gotowało... Może nie powinna jechać jutro? Może powinna wrócić do miasta i zabrać małą natychmiast że sobą. Tylko jak się teraz wytłumaczyć? Nie mogła zgrywać chorej... Wszyscy tu wiedzieli kim była. Zmusiła się do uśmiechu... Pierwszy raz było jej przy tym tak trudno... Nie był zresztą idealny ale... Zamierzała to zrzucić na to jak Hannah wyglądała... Potargane włosy... Co to? Jakieś pióra?! To za uchem na pewno ale miała wrażenie że gdzie nie gdzie widać mniejsze puchowe. Była umorusana i trochę podrapana... Niby nic, a jednak... Z resztą wszyscy tak wyglądali... Nawet ta wredna małpa miała jakieś pojedyńcze piórka między włosami. A ten... Był w nią zapatrzony jak w obrazek... Żygać się chciało na sam widok.
- A wiesz... Skorzystaliśmy z ostatnich chwil z słońcem prawda? - odpowiedziała rozbawiona Leah i uśmiechnęła się do niego biorąc wodę. Chciała mu powiedzieć że to... Opowie później, w końcu nie chcieli drażnić Lake.
- Tak, miałeś rację River.. Leah jest sto razy fajniejsza niż Astrid. - rzucił Sam i upił duszkiem kilka łyków wody gdy białowłosa spojrzała na niego a później z powrotem na Rivera.
- Wow... Brałam udział w jakiś zawodach? - rzuciła szczerze tym rozbawiona.
Serio? I to z Astrid?!
- Cieszę się... Że tak dobrze się bawiliście... Ale może skoro jutro rano wstajemy to pora się położyć spać? - wtrąciła się Lake i spojrzała na małą.
Przecież.. Jak wreszcie opuszczą to cholerne miejsce to ona ją chyba żywcem obedrze ze skóry!
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptySob 23 Gru 2023, 13:48

- Jak ten kogut kiedyś skończy w piekarniku, będziesz mógł go zastąpić - powiedziała rozbawiona, tym jak Sam zaczął naśladować starego koguta. Skoro tak dobrze wychodziło mu udawanie koguta.
- Choć nie jesteś tak kolorowy i pewnie nie smakujesz jak kurczak - dodała i ze śmiechem pokazała mu język. Choć przez moment uznała go za strasznego sztywniaka i posłusznego pieska, wspólna zabawa pomogła jej odepchnąć od siebie taki obraz Sama. Już nie wspominając o tym, że bez zbędnego wciągania go w szczegóły, stał się jej wspólnikiem w przekręcie. Coś jej podpowiadało, że często będą się wspólnie pakować w kłopoty, choć zapewne, gdy będzie pod jego opieką, będzie miał pilnować, by właśnie unikać kłopotów. Już nie mogła się doczekać. Zwłaszcza że wtedy ona będzie mogła wszystko zrzucić na chłopaka, skoro był tym starszym i będzie miał być za nią odpowiedzialny. Miała nadzieję, że już na zawsze zostaną w Venandi, choć wiedziała, że jej matka długo nie usiedzi w jednym miejscu. Szczególnie jeśli coś odwali i będą musiały się gdzieś przyczaić, aż sprawa ucichnie.
Szczerze się zaniepokoiła, gdy Leah... wyglądała na naprawdę złą, za to, że wmawiali jej coś, czego nie powiedziała. Czuła lanie, wiszące w powietrzu i planowała jak najszybciej wziąć nogi za pas i uciekać do Lake. Idealna szansa się nadarzyła, gdy wilczyca najpierw skupiła się na Samie. Hannah powoli odsunęła się na bok i starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów, by nie rzucać się w oczy powoli wstała. Już miała rzucić się biegiem, gdy Leah ją złapała. Z jej gardła wyrwał się zaskoczony krzyk i już chciała się skulić i rękami zasłonić głowę, gdy Leah zamiast ją bić, zaczęła ją łaskotać. To było dla małej strasznie dziwne i szczerze nie rozumiała co się dzieje. Instynktownie zaczęła się wyrywać i próbować uciekać, ale nie ze strachu, a śmiechu, by jakoś uniknąć łaskotek. Na szczęście Sam zaraz rzucił się na Leah ze śmiechem, by uratować Hannah przed tą torturą, a gdy tylko była wolna sama też się na nich rzuciła, przygniatając sobą Sama, przygniatającego Leah. Bardzo by chciała, że ten dzień nigdy się nie kończył.
Niestety... gdy już chciała powiedzieć, że Leah była najlepsza, kobieta zarządziła ich powrót, a dziewczynka bardzo nie chciała wracać. Próbowała coś wymyślić, by jak najdłużej być z dala od matki, z Leah, ale żadne z jej próśb nie przekonało wilczycy. Nawet Sam jej już nie pomógł, przekonać kobiety.
- Co z tego, że nie lubią? I tak można z nimi spędzić czas - próbowała za wszelką cenę ją przekonać, w pewnym momencie po prostu się zatrzymała i nie szła już dalej z nimi. Jeśli będzie musiała, będzie całą noc stała w tym miejscu! Zadrżała lekko z przestrachem w oczach, gdy Leah zawróciła i zaczęła iść w jej stronę, ale mała nie zamierzała odpuścić. Zacisnęła rączki w pięści, gotowa się bronić jeśli będzie musiała, ale kolejny raz zachowanie Leah ją całkowicie zaskoczyło i zbiło z tropu. Nie rozumiała co było nie tak z tą wilczycą. Dlaczego nie była taka jak jej matka i wszyscy jej znajomi? Denerwowało ją to, bo nie wiedziała czego się po kobiecie spodziewać. Kiedy mówiła... patrzała na nią zszokowana, jakby Leah mówiła w nieznanym jej języku. Sama nawet nie wiedziała dlaczego, ale w pewnym momencie poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Jej słowa bardzo ją poruszyły.
Nie rozpłakała się tylko dlatego, że Leah złapała ją i zaczęła się z nią kręcić. Hannah znów krzyknęła, ale bardzo szybko zaczęła się śmiać, aż ją brzuch powoli zaczął boleć. Jeszcze nigdy w życiu nie czuła się tak wolna i szczęśliwa jak w tej jednej chwili. Chyba zaczynała powoli rozumieć dlaczego jej wujek wolał tutaj przesiadywać niż w mieście. I dlaczego tak bardzo lubił Leah.
Już nie sprawiała problemów i całą drogę śmiała się i przeżywała gonitwę za kurami wraz ze swoimi nowymi przyjaciółmi, idąc pomiędzy Samem i Leah. Czuła się przy nich bezpieczna. Zapomniała w tym wszystkim o swojej okropnej matce i tym, że była w domu, do którego właśnie zmierzali. Nawet nie pomyślała o tym, że ta mogła wszystko widzieć przez okno.

Nie zamierzał naciskać na siostrę. Rozumiał, że była bardzo przywiązana do małej. Wiele przecież razem przeszły, jednak był pewien, że gdy tylko zrozumie, że Hannah nic by się tutaj złego nie stało, że naprawdę świetnie się bawiła, na pewno w końcu się zgodzi. Chodziło przecież o to, by sprawić małej odrobinę radości i dać jej możliwość wybiegania się i miała kontakt z rówieśnikami podobnymi do niej.
Trochę się obawiał, że jednak Lake się nie zgodzi, gdy Leah wróciła do domu z podrapanymi i potarganymi dzieciakami. Jednak radość promieniejąca z ich twarzy była wyraźnym dowodem na to, że dobrze się bawili. Nawet jeśli byli brudni i w pierzu oraz słomie. Naprawdę żałował, że nie było go razem z nimi.
Uniósł lekko brew, patrząc na Leah i założył ręce na piersi, gdy tylko kobieta wzięła od niego szklankę z wodą. Nie był zły, ale ciekawy, co takiego porabiali. Odebrał jednak przekaz od Leah i jedynie zerknął na siostrę, a po tym znów na nią i mrugnął, lekko uśmiechając się pod nosem. Doceniał to, że nie chciała denerwować jego siostry. Zwłaszcza że ona przecież tak bardzo się martwiła o córkę.
Aż się lekko zakrztusił i zaśmiał krótko, odrobinę zakłopotany, gdy usłyszał opinię Sama.
- Cieszę się, że się polubiliście - odpowiedział chłopakowi i lekkim ruchem głowy, dał mu do zrozumienia, by zmiatał, jeśli nie chciał by to on narobił Samowi wstydu, przy ich następnym spotkaniu z Freydis. Nie miał jednak do niego żalu o to, a jedynie był rozbawiony.
- Przysięgam, że sam nie miałem pojęcia o żadnych zawodach - starał się przekonać Leah, choć... coś mu podpowiadało, że nie był zbyt przekonujący. A przecież to była prawda!
Dziewczynka spojrzała na matkę, tracąc cały dobry humor i na nowo nabierając dystansu i bojowego nastawienia. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, buntowniczo patrząc Lake w oczy, ale zaraz spuściła wzrok i odsunęła się od Leah.
- Tak, mamo - mruknęła z niechęcią. Nie robiła żadnych problemów, tylko dlatego, że miała świetny plan na to, by skorzystać z propozycji Leah i z nią spać, bez wiedzy i denerwowania Lake. Musiała tylko poczekać aż ta tylko zaśnie i wtedy wymknie się z ich pokoju. Będzie musiała pamiętać by nad ranem wrócić do swojego pokoju, żeby Lake się nie zorientowała. Nie chciała za szybko kończyć tego wyjazdu. A i tak wiedziała, że już miała poważne kłopoty i... nie będzie miło, gdy już wrócą do mieszkania Rivera.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptySob 23 Gru 2023, 17:13

- Uff już myślałem że chcesz żebym go zastąpił w piekarniku! - odpowiedział w żartach i okazał jej język.
Zabawnie było się temu przyglądać, tak samo ja świetnie było się z nimi wspólnie powygłupiać chociaż... Nie była głupia. Widziała te momenty gdy dziewczynka nagle się ścinała... Gdy spinała się jak by obawiała się uderzenia lub po prostu chciała się bronić. Nic o tym nie mówiła skoro i ona milczała... Trochę... Przyjęła tą samą postawę co przy Riverze... Liczyła że przyjdzie taki moment że mała sama przyjdzie powiedzieć co się dzieje i razem wymyślą jak jej z tym pomóc, czy co zrobić by czuła się pewniej. Po za tym miała podobne przemyślenia co River... Być może mała została skrzywdzona przez jakiegoś chłopaka Lake? Może dlatego była tak nadopiekuńcza jej względem? A może nic nie wiedziała? Hannah była silną dziewczynką i mogła dusić w sobie coś od dłuższego czasu. Na szczęście udało się jej trochę ją rozchmurzyć... Przynajmniej dopóki nie dotarły do domu. To też nie umknęło jej uwadze... W zasadzie chciała porozmawiać z Lake na osobności... Dowiedzieć się co się mogło małej przytrafić, czasem łatwiej było wygadać się kobiecie niż bratu którego nie widziało się od lat. Jednak nagła zmiana nastroju dziewczyny... Sama nie wiedziała... Zapaliła się jej czerwona lampka i zrezygnowała z tego pomysłu. Przeszło jej jednak przez myśl że będzie miała Hannah na oku w czasie ich wypadu w góry. Rozbawiona spojrzała na Samą który uśmiechnął się szeroko i posłusznie się wycofał do swojego pokoju.
- Dobranoc! - krzyknął jeszcze na wychodnym i zniknął dając do zrozumienia że doskonale rozumiał.
Leah chciała już coś powiedzieć do Rivera gdy odezwała się Lake a Hannah się odsunęła posłusznie. Znowu ta czerwona lampka... Lake nie robiła absolutnie nic niewłaściwego w tej chwili... Więc skąd te reakcje? Dziewczynce udało się jednak o tyle udobruchać swoim posłuszeństwem matkę że ta ruszyła jako pierwsza.
- Też się położę, dziękuję Leah... - rzuciła z tym słodkim uśmiechem i sama położyła rękę na ramieniu córki by ta poszła z nią.
- Nie ma za co... Do zobaczenia rano... Do zobaczenia Hannah, śpij dobrze. - powiedziała najpierw do Lake później do Hannah puszczając do niej oczko jak by miała tym zapewnić że jej propozycja jest aktualna.
- Riv... Spakujemy już wszystko na jutro? Nie będziemy się gonić rano. - zaproponowała jeszcze niby niewinnie, pewnie dla każdego było to nic... Dla Lake na pewno, poszła się umyć i położyć, nawet nie mogła tu na nią nakrzyczeć! Pieprzony dom z masą dobrze slyszacych wilkołaków.
Tyle że River sam pomagał jej wszystko wcześniej zapakować... Więc było to drobne kłamstwo które miało mu zwrócić uwagę żeby jeszcze jej nie zostawiał. Leah dosłownie wzięła klucze ze swojego auta i wyszła na zewnątrz żeby pogadać. Zatrzymała się za autem żeby nikt nie widział ich z okna w kuchni.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptySob 23 Gru 2023, 18:21

- Jesteś za duży, żeby wejść do piekarnika! - odpowiedziała ze śmiechem, nie mogąc uwierzyć w to, że niby starszy i mądrzejszy, a jednak takich rzeczy nie wiedział. Aż dziw brał, że nadal żył i dobrze się trzymał, pomimo że mieszkał w mieście pełnym wampirów.
Nie spodziewała się, że Leah zwróci uwagę na jej dziwne zachowanie i każdą jego zmianę. A nawet jeśli, to była przekonana, że się tym nie przejmie. Już to kilka razy przerabiała i wiedziała, że póki trzymała język za zębami, nikt z tym nic nie zrobi, a dzięki temu nikt nie zwróci uwagi Lake, że jej córka się dziwnie zachowuje. Bez tego, Hannah mogła oszczędzić sobie niepotrzebnych kłopotów. Kilka razy próbowała uciec, ale było tylko gorzej. A Lake nie była głupia. Potrafiła tak zagrać na emocjach innych, by w ich oczach wyjść na kochającą, zatroskaną matkę, która chce dla swojego oczka w głowie jak najlepiej. A że później nie pokazywała się jakiś czas z córką, czy wyjeżdżała na długie tygodnie zostawiając ją nieraz samej sobie to już nikogo nie interesowało. Po co interweniować, skoro dziewczynka się na nic nie skarży?
Tak było również teraz. Pomimo że Leah obiecała jej zawsze wysłuchać i jej pomóc w razie kłopotów... Hannah nie... mogła z tego skorzystać, by nie ściągnąć sobie dodatkowych kłopotów na głowę. Na Lake nie było mocnych. Była świetną manipulatorką i aktorką, a jak to przestawało działać, w najmniej spodziewanym momencie po prostu znikała i przenosiła się z małą gdzieś indziej. Dlatego swój jedyny ratunek dziewczynka widziała w pierwszej przemianie, bo wierzyła, że wtedy mogłaby walczyć z matką o swoją wolność, jak równy z równym. To było dla niej najpewniejsze rozwiązanie. Kiedyś jeszcze myślała, że może któregoś razu, jak jej matka wyjedzie bez niej to coś jej się stanie i już nigdy nie wróci... Ale Lake miała wręcz talent do wyplątywania się z najbardziej beznadziejnych sytuacji. Nieraz później wracała niż planowała, nieraz ze świeżymi ranami ukrytymi pod opatrunkami, ale zawsze wracała.
Kiedy tylko Lake jej dotknęła, Hannah od razu się spięła i lekko zjeżyła. Łypnęła na matkę z czujnością dzikiego zwierzęcia w brązowym oku, lecz nic nie powiedziała i niechętnie poszła za matką, nawet się nie odwracając czy nie zerkając przez ramię w stronę swojej nowej przyjaciółki. Nic też jej nie odpowiedziała na życzenie dobrej nocy, w żaden sposób nie dała jej znać, że zamierzała ją w nocy odwiedzić, by chociaż spędzić noc w kącie na podłodze, ale przynajmniej w pokoju z kimś, kto w razie czego ją obroni przed Lake. Absolutnie żadnej reakcji nie było z jej strony na słowa Leah. Wiedziała, że na pewno zostałoby to zauważone, jak nie przez Lake, to na pewno przez jej przydupasa Rivera. Choć ten... wątpliwe, by cokolwiek zauważył, skoro był w pełni skupiony na Leah.
Jednooki wbrew opinii dziewczynki nie był aż tak zaślepiony Leah, by niczego nie zauważyć. Wyczuł, że w powietrzu wisiało dziwne napięcie. Prawie jak wcześniej przy stole. Jeszcze ta propozycja Leah, że zajmą się pakowaniem samochodu. Lekko przekrzywił głowę mrużąc oko i już chciał jej przypomnieć, że przecież jej samochód był spakowany jeszcze przed tym, jak pojechał po ich gości. Nie odezwał się jednak odbierając ten cichy przekaz, że to było specjalne zagranie z jej strony.
- Masz rację. Po co się z tym szarpać przed samym wyjazdem - odpowiedział dla podtrzymania tego przekrętu, choć nadal nie wiedział co się dzieje. Nie bardzo mu się to wszystko podobało.
Nim wyszedł, wyjął z lodówki jedno piwo, uznając, że może się przydać. Jeśli Leah nie będzie chciała, to on je wypije. Albo najwyżej wypiją na spółę. Zdjął kapsel i w drodze do drzwi do wyjścia z domu, upił kilka łyków. Poszedł za nią do jej samochodu i postawił butelkę na jego pace, pomiędzy ich dwójką i spojrzał na wilczycę.
- Co się dzieję? Coś się stało na waszym "spacerze"? - zapytał przyciszonym głosem, zdając sobie sprawę, że z domu mogliby ich i tak słyszeć. W drodze tutaj przeszło mu przez głowę, czy nie byłaby to czasem dobra okazja, żeby powiedzieć Leah o swoich uczuciach, ale uznał, że to nie najlepszy pomysł. Zwłaszcza że coś wyraźnie trapiło Leah. Wątpił by normalnie sięgnęła by po taki blef.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptySob 23 Gru 2023, 18:57

Naprawdę miło patrzyło się na tą dwójkę... I tym bardziej ciężko było znieść zmianę jaka zaszła w dziewczynie. Paradoksalnie mimo wszystko była daleka od tego by zrzucić winę za to zachowanie na Lake. Może nie pałały do siebie wielką sympatią ale choć specyficzna to wciąż była siostrą Rivera. Raczej myślała że może Lake wie co naprawdę się dzieje a nie mówi o tym bo jest jej wstyd z jakiegoś powodu? Ale fakt jak Hannah całkiem ją zignorowała... Absolutnie nie chciała Lake skrzywdzić, chociaż nie mogła przestać myśleć o tym co mówiła o kobiecie jej przybrana matka. Jasne... Nie widziała przemiany Rivera, mogła przez to że widziała tą Lake patrzeć na nią inaczej... Ale.. Czy matka aż tak by krzywdziła plotkami dziecko? Z drugiej strony Lake też była matką... Sama nie wiedziała co do końca chce powiedzieć Riverowi... Chyba po prostu chciała żeby znał jej wątpliwości i razem mieli na oku... Zwłaszcza małą. Wyszła pierwsza, ale nie czekała na niego długo, była przekonana że zrozumie. Skrzyzowała ręce na piersi i uśmiechnęła się z wdzięcznością do jednookiego.
- Może i jestem samotniczką bez stada ale coś mi nie pasuje. - przyznała sama zciszając głos.
- Hannah... Nie chciała wracać do domu. Był moment gdy myślałam że się ze mną pobije byle tylko nie wracać... Już wolała spać w stodole. To nie tylko to że jest wycofana... Mam wrażenie że się czegoś boi. Gdy się bawiliśmy w pewnym momencie skuliła się jak by bała się że ktoś ją uderzy. Udało mi się ją przekonać... Ale gdy weszliśmy do domu znowu zrobiła się taka... Sama nie wiem... - przyznała wciąż mówiąc szeptem jak by Lake była w stanie się do nich podkradać i stać już za nimi.
- Lake mówiła o niej coś więcej? Mam wrażenie że ktoś się wcześniej nad nią znęcał... Chciałam pogadać o tym z nią ale mała tak dziwnie się zachowywała przy niej... Myślisz że mogła wiedzieć ale nic z tym nie zrobić? - w zasadzie... Przecież mówiło się o takich przypadkach.
Matka tak zakochana że ignorowała zarzuty dziecka wobec partnera.
- Zaproponowałam jej że jak będzie źle się czuła będzie mogła do mnie przyjść... Ale trochę się martwię o nią... Mam pewien pomysl ale chciałam wiedzieć czy nie masz nic przeciwko.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptySob 23 Gru 2023, 20:11

Nie wiedział dlaczego, ale denerwował się trochę tą rozmową. Co się takiego wydarzyło, o czym Leah musiała tak pilnie porozmawiać, a on nie miał o tym pojęcia? Myślał, że może... na ich spacerze Sam palnął coś niestosownego, albo Hannah sprawiała kłopoty i na przykład bez ostrzeżenie rzuciła się na stado jakiegoś drobiu i dlatego cała trójka była podrapana i w piórach. Lake wspominała, że mała była trudna i bardzo nieprzewidywalna, zwłaszcza gdy dostawała napadu szału, a te ponoć w najmniej spodziewanym momencie się zdarzały. Problem tylko był taki, że gdy wrócili do domu, wydawali się szczęśliwi i roześmiani. Nie wzbudzali najmniejszych podejrzeń, że coś złego mogło się stać. A może Leah chciała porozmawiać o siostrze jednookiego. O tym drobnym spięciu, które miało miejsce przy stole, gdy on wypuszczał Ajrisz na dwór. Kiedy rozmawiał z siostrą o Leah, miał dziwne wrażenie, że mógł nawet nie myśleć o tym, że będą najlepszymi przyjaciółkami. Może Leah miała takie same odczucia i chciała poprosić go, by nigdy więcej nie zapraszał tutaj swojej siostry? To bardzo prawdopodobne, bo jeszcze chyba ani razu się nie zdarzyło, by Leah się przy nim kryła z czymś co jej akurat się nie podobało. Poza tym doskonale wiedziała, że zawsze może mu o wszystkim powiedzieć.
Dołączył do niej, chowając się za samochodem i odstawił piwo, tak by w każdej chwili mogła się go napić, gdyby potrzebowała. Spojrzał na nią i lekko uniósł brew, gdy zaczęła. To... był naprawdę dziwny wstęp do tej rozmowy. Nawet jak na Leah, która nie była typem osoby, która by owijała w bawełnę. Słuchał jej uważnie i pokiwał głową, bez problemu mogąc sobie wyobrazić sytuację z rzuceniem się przez małą na wilczycę, albo z tym spaniem w stodole. U niego w mieszkaniu też wolała spać na mało wygodnej kanapie niż w dużym łóżku ze swoją mamą. Kilka razy też został przez nią uderzony, czy podrapany, gdy ją lekko złapał, żeby z jedzeniem nie uciekła od razu na kanapę, a zjadła z nimi przy stole jak człowiek. Ogromnym zaskoczeniem było dla niego jednak wieść o tym, że podczas zabawy dziewczynka się skuliła. Była tak wybuchowym i buntowniczym dzieckiem, że ciężko było mu sobie wyobrazić, że mogłaby się tak po prostu skulić ze strachu. Przeszło mu przez myśl, że może Leah źle zinterpretowała reakcję małej, ale... nie wyciągałaby do przed dom, żeby o tym porozmawiać, gdyby nie miała pewności, że coś było nie tak.
- Wątpię. Lake była gotowa rozszarpać mi gardło niemalże pośrodku blokowiska, przez to że zaczepiłem jej córkę i chciałem ją zabrać, by poszukać jej rodziców. Może skłamała z tym, że facet ją z domu wyrzucił, by nie wyszło, że wyprowadziła się od niego z dzieckiem, nie mając się właściwie gdzie podziać. Może właśnie dowiedziała się, że ten facet źle traktował małą i dlatego od niego odeszły. Nie miały przy sobie zbyt wielu rzeczy, gdy je do siebie zaprosiłem - odpowiedział w pierwszej kolejności na zarzut, że Lake mogłaby ignorować to, że ktoś krzywdził jej dziecko.
- Poza tym, spójrz jak bardzo się przejęła tym, że Sam opowiadał małej o potworach. Nie sądzę by była typem kobiety, która dalej trzymałaby się faceta, który podniósłby na jej dziecko rękę - zauważył, opierając się o samochód i zerknął w niebo, zastanawiając się chwilę nad jej pierwszym pytaniem.
- Mówiła, że odkąd pamięta Hannah miała trudny charakter i była mocno problematyczna i miała niewyparzony język. Często wdaje się w bójki z rówieśnikami, nie ma żadnego szacunku do starszych, sam widziałem jak nawet do niej nie miała żadnego szacunku. Ciągle sprawia jej jakieś kłopoty. Prawie się rozpłakała, gdy zwierzyła mi się, że powoli nie daje sobie z małą rady. Mówiła też, że Hannah nie ma przyjaciół, bo nikogo nie lubi, ale... co do tego nie jestem przekonany, widząc ją taką roześmianą, gdy wróciliście do domu. Zasugerowałem, że może to przez to, jak często się przeprowadzały i że mała chce zwrócić na siebie uwagę, by Lake poświęciła jej więcej uwagi. Gdy was nie było... Zaproponowałem, że może zostawiłaby tu małą na kilka dni, że może zachowuje się tak, bo miasto jest dla niej przytłaczające - odparł po chwili namysłu i spojrzał na wilczycę. Lekko się uśmiechnął, gdy wyjawiła, że zaproponowała małej, by ta do niej w nocy przyszła, gdyby miała problem ze spaniem. Bardzo doceniał to, jak Leah przejęła się zachowaniem Hannah i jak bardzo chciała jej pomóc. Do tej pory nie był zbytnio przekonany, czy kobieta w ogóle lubiła dzieci, jednak widząc roześmianych Sama i Hannah w jej towarzystwie, szybko uświadomił sobie, że się mylił w tej kwestii. Albo Leah się tak dobrze z tym ukrywała.
- Jestem jak najbardziej za, ale ciekawość nie pozwala mi nie zapytać o to, co kombinujesz? Spokojnie, gdyby Lake miała coś przeciwko, wezmę to na siebie - zapewnił, w ciemno zgadzając się na pomysł wilczycy, bo wiedział, że na pewno nic złego się małej nie stanie, a Leah miała na względzie wyłącznie dobro dziewczynki.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptySob 23 Gru 2023, 21:25

Technicznie rzecz biorąc... Nie kryła się z niczym przed Riverem. Dlatego chciała mu o tym od razu powiedzieć... Sama nie wiedziała przed kim się kryła. Najbardziej przed Lake, wolała nie wciągać jej w tą rozmowę póki nie będzie miała pewności że ma sens. Riverowi od początku chciała powiedzieć co ją zaniepokoiło. Po za tym to nie tak że nie lubiła dzieci... No dobra, nie była ich wielką fanką ale to głównie dla tego że nie wiedziała jak się przy nich zachować. Nie była taka jak River, on potrafił nagle robić z siebie głupka posyłając maluchowi kilka dziwnych min i dziecko go kochało. Ona miała poważne trudności z kontaktami z dorosłymi a co dopiero dziećmi. Może nie widziała się w roli ubranej w sukienkę matki chodzącej na spacer do parku z różowym wózkiem. Ale jako koleżanka dziś czuła się w swoim żywiole po kilku niezręcznych chwilach. Zastanowiła się nad odpowiedzią Rivera... Może Hannah miała żal do matki o to? Że nic nie zauważyła? To brzmiało sensownie.
- Tak... Masz rację. - przyznała na wspomnienie o tym jak na skoczyła na Sama.
Chyba że próbowała to małej wynagrodzić... Nieee to bez sensu. Może po prostu była przewrażliwiona. Podskoczyła żeby usiąść na pace samochodu i upiła trochę piwa słuchając tego jak Lake opisała Hannah. Niby poważna sprawa a... Nie mogła się nie zaśmiać. Była przecież taka sama... Wściekła od środka, szukająca zaczepki... Wdawała się w bójki, pyskowki a to ile razy jej piastunka przez nią płakała... Żal myśleć.
- Po pierwsze chciałam zaproponować żeby mała z nami została... Gdy ja zachowywałam się jak ona byłam... Wściekła na cały świat, ale tak na prawde to nie tyle była złość co żal... Że nie mogłam nic zrobić, nic nie mogło zmienić tego co stało się w przeszłości... Wyżywałam się na wszystkich wokół. Jeśli po wyjeździe Lake, Hanna znów będzie zachowywać się normalnie, to by znaczyło że problem skupia się na ich przeszłości. Po za tym... Mogła by zobaczyć że jesteś inny niż były facet jej matki, chyba dlatego ciebie też trzyma na dystans. - zasugerowała... Zabawny był fakt że River pomyślał o tym już znacznie wcześniej... Jeszcze zanim sama zasygnalizowala problem. Podała mu piwo i zerknęła na zapakowane bagaże.
- Mamy cztery namioty... Spokojnie zmieściły by kilka osób... Gdyby na przykład dwa były uszkodzone. Liczyłam że z wyjątkiem Hannah i Lake wszyscy będą spać w swoich... Ale mogła bym mieć w nocy oko na małą gdybym spała z nimi... Ale ty musiał byś spać z Samem. - to nie był jakiś wieli super pomysł... Po prostu chciała żeby stale ktoś ją miał na oku. A propo... Kątem oka dostrzegła ruch w oknie w jednym z pokoi. Raczej nie widziała ich zza auta, chociaż dziwnie się w tym wszystkim czuła.
- Skąd Lake mówiła że ma tą obroże? - zapytała nagle przypominając sobie jeszcze jedną rzecz o której mówiła Hannah.
Cholera... Może na prawdę była przewrażliwiona.
- Nie... Nie ważne, chyba to ostatnie siedzenie w domu mi zaszkodziło... Sama nie wiem czego się doszukuje. - przyznała zaraz po chwili.
Czuła się okropnie... Lake była siostrą Rivera, może i się nie polubiły od samego początku ale miały jeszcze masę czasu. Sama powinna wiedzieć jakie bywają wilcze dzieci, warto było się temu przyglądać ale co do sprawy wnosiła jakaś ozdoba? Może Lake naprawdę zakochała się w jakimś dupku... Zostawiła go ale uczucia od tak nie znikają prawda?
- Powinniśmy iść się położyć jeśli mamy zerwać towarzystwo bladym świtem.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptySob 23 Gru 2023, 22:44

Również nie wyobrażał sobie Leah w jakiejś stonowanej maminej kiecce, pantoflach i fryzurze mówiącej "jestem dojrzałą kobietą i matką". Nie wyobrażał sobie, że kiedykolwiek przestanie być taka chętna do szaleństw, ale naprawdę miłym był widok, gdy wróciła roześmiana razem z dzieciakami. Nie była poważną dorosłą, która pilnuje by nikomu nic się nie stało, a jedną z nich. Miał nadzieję, że to się nigdy nie zmieni i zawsze będzie tą, która przypomni i jemu, że wciąż miał w sobie dziecko pomimo prawie czterdziestki na karku. Kiedy poznał Karan, całkowicie o tym zapomniał, skupiając się wyłącznie na tym by być dobrym i odpowiedzialnym mężem oraz głową rodziny. Szczytem szaleństwa z jego strony, było kupienie całego pęku balonów z helem do których przywiązany był pluszowy królik z kokardką na szyi, gdy dowiedział się, że Karan była w ciąży. Zresztą w mieście nie było zbyt wielu możliwości, gdzie dwa wilki mogłyby się wyszaleć. Odkąd się związali, żyli bardziej jak ludzie, niż wilkołaki, z tą różnicą, że ich obiady miały więcej mięsa, ale to też nie surowego. Z Leah za to było zupełnie inaczej. Nie dość że poznali się na walkach organizowanych w okolicy, to jeszcze otworzyła mu oczy, że nie musiał udawać kogoś, kim nie był i nigdy nie będzie by wieść szczęśliwe życie. Pokazała mu też, że mimo swoich lat, nadal mieszkał w nim szczeniak, który wytarza się w trawie czy po prostu rzuci się biegiem przed siebie bez żadnego planu i celu, a wyłącznie dla samej przyjemności biegania. Otworzyła mu oczy na rzeczy, których wcześniej nie dostrzegał, albo myślał, że nie miały większego znaczenia i nie warto tracić na nie czasu. Nie była i nigdy nie będzie taka jak Karan, ale nawet nie chciał, by choć trochę była taka jak ona. W końcu... Nie zakochałby się w niej, gdyby nie podobało mu się to jaka była obecnie. Podziwiał ją za to, że zawsze była sobą i nawet nie myślał o tym, by to zmienić.
Odsunął od siebie te myśli i skupił się wyłącznie na tym, co nie dawało jej spokoju. A zachowanie małej Hannah naprawdę wzbudzało niepokój i sam często się zastanawiał nad tym, co mogło spowodować, że dziewczynka była tak problematyczna. I jak jej pomóc. Cieszył się, że Leah tak się tym przejęła, że nawet mieli podobny pomysł, jak spróbować rozwiązać problemy wychowawcze małej. Słuchał uważnie, jak Leah wspominała o tym, że była niemal taka sama jak Hannah i od razu pomyślał, że mógł to być dobry argument, by przekonać Lake do tego, by zostawiła tutaj małą chociaż na krótki czas.
- To mogłoby przekonać Lake. Nie zapomnij o tym wspomnieć, gdy będziecie rozmawiać. Może rzeczywiście to pomoże Hannah i przestanie sprawiać Lake aż takie problemy - przystał na jej propozycję, uznając ją za dobry punkt zaczepienia, póki nie mieli zbyt dużo informacji o Hannah i nie znali źródła jej problemów. A nuż była taka tylko przez wilcze geny, choć nie przypominał sobie, by on z Lake za dzieciaka sprawiał rodzicom aż tyle problemów i przykrości. Może pomijając jego strach przed wodą, no i bójki w szkole, a później także jego ucieczki z domu, ale przynajmniej umieli się zachować przy ludziach. Nie ważne czy gościach czy obcych. Nigdy też nie pyskowali rodzicom. Przynajmniej on, bo gdy Lake była przed przemianą, była naprawdę nieznośna i często się kłóciła.
- Może masz rację, a może po prostu nie przypadłem jej do gustu - uśmiechnął się lekko zakłopotany tym faktem. Zwłaszcza że widział, jak mała niemal od razu polubiła Sama. Jak tutaj przyjechali od razu też byłą zupełnie inna wobec Leah i pani Rity, niż gdy przyprowadził je obie do swojego mieszkania. Nie chciał dziewczynki na siłę do siebie przekonywać, więc jeśli będzie chciała go trzymać na dystans do końca życia... będzie musiał się z tym pogodzić.
Przyjął od niej piwo i upił kilka łyków, po czym znów je odstawił między nich, zaraz odwracając się w stronę paki, gdy Leah wspomniała o namiotach. Wysłuchał jej "niecnego" planu i pokiwał głową.
- Właściwie to bardzo dobry pomysł. Zastanawiałem się, dlaczego przyniosłaś aż tyle tych namiotów, jak pewnie pod jednym byśmy się zmieścili. Ale rzeczywiście lepiej będzie zabrać ze sobą wszystkie, w razie czego, gdyby część okazała się uszkodzona. Poza tym jedziemy na biwak razem i nie wiem jaka byłaby przyjemność ze spania każdy w swoim namiocie. I nie martw się. Myślę, że nie chrapię na tyle głośno, by w środku nocy Sam zamierzał mnie udusić śpiworem - zażartował lekko, patrząc na nią z ciepłym uśmiechem. Wziął butelkę z piwem, upił łyk, by zaraz podać kobiecie.
- Zastanawiasz się nad podobną ozdobą? - zapytał z lekkim rozbawieniem odrobinę unosząc brew. Przez myśl mu przeszło, że podobne ozdóbki mogłyby jej pasować, ale zaraz skarcił się za tę myśl.
- Mówiła, że to pamiątka po jakiejś wilczycy, która była po ucieczce z domu jej mentorką. Jakaś omega, która żyła w zgodzie z okolicznym stadem i została zabita przez łowców. A czemu pytasz? - odpowiedział w końcu bez dalszych złośliwości. Przekrzywił lekko głowę, gdy Leah zaczęła się wycofywać z poruszonego tematu. Sięgnął dłonią do jej, przykrywając jej palce swoimi i się lekko uśmiechnął w ten swój charakterystyczny sposób, którym chciał zapewnić, że wszystko będzie dobrze.
- Jeden problem na raz, zgoda? Wątpię by miało w jakiś sposób Hannah pomóc to, skąd jej matka miała swoją ozdobę. Chociaż muszę przyznać, że trochę dziwnym wydaje się to, że Lake się praktycznie nie rozstaje z tym kawałkiem skóry, ale to przecież zwykła obroża. Nie? - mruknął i pozwolił by dopiła już piwo do końca.
Przeciągnął się na jej słowa, aż mu coś z trzaskiem przeskoczyło w barku i wrócił razem z nią do pensjonatu.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyNie 24 Gru 2023, 07:34

W jej mniemaniu to nie ona była jakaś wyjątkowa... Tylko on. Gdy się poznali była samotniczką trzymającą się zdała od wszystkich. Nigdy by nie pomyślała że jej życie wywróci do góry nogami facet poznany na walkach... Z resztą którego musiała ratować. Dziś... Nigdy nie cieszyła się z żadnej podjęte w życiu decyzji jak z tej, że wtedy zawróciła.. Chciała przecież odejść uznając że to nie jej sprawa. Może już wtedy coś ją do niego ciągnęło? Tak czy siak, nie czuła się zbyt pewnie gdy podchodziła do tej rozmowy... Zbyt oceniła sobie to że był przy niej, a trochę się bała że River poczuje się urażony że zarzuca cokolwiek jego kochanej siostrze... Interesuje się nie swoją sprawą. Tymczasem poczuła się lepiej po tej rozmowie. Był... Niezwykły, szybko przywrócił jej dobry humor. Wywróciła teatralnie oczami gdy stwierdził że może po prostu nie przypadł jej do gustu. To było niemożliwe była tego pewna.
- Gadasz głupoty... - rzuciła tylko nieco rozbawiona tym że w ogóle musi mu to mówić. Zaraz po tym jednak udała przez chwilę że się nad czymś zastanawia.
- Na piętrze cie nie słychać więc albo znowu nie mówisz że nie umiesz spać albo nie jest tragicznie i może przeżyjesz wyjazd - dodała pół żartem.
Ona nie miała by nic przeciwko, mogła by spać w namiocie z nimi wszystkimi. Nawet, na chwilę... Pomyślała jak było by spać przy nim. Często spała zwinięta w klebek, jak by znów nocowała w wilczej postaci gdzieś... Gdzieś. Rzadko się zdarzało że udało jej się przespać noc inaczej, a jednak od kiedy był w jej domu czuła się o wiele bezpieczniej. Móc zasnąć przytulona do niego było by czymś fantastycznym... Mogła czuwać przy nim gdyby znów naszły go koszmary. Gdy przez myśl przeszło jej że to stare namioty i mógł w całości być tylko jeden upomniała się ostro w myślach. Nie jechali przecież sami, po za tym Lake, Hannah, Sam... Mogli nie być najszczesliwsi z takiego obrotu sprawy.
Co do obroży.. River potwierdził jej przypuszczenia ale nie chciała mu zaprzątać tym głowy. Niepotrzebnie spytała dlatego zaczęła się wycofywać z tego pytania, było już jednak trochę za późno na to. Dopiła piwo do końca i zacisnęła palce na jego dłoni.
- Jeden problem na raz... - powiedziała jak by chcąc przypomnieć mu jego własne słowa sprzed chwili i uśmiechnęła się.
- Załóżmy na razie, że to po prostu ładna ozdoba... Jedzmy jutro w góry i po prostu dobrze się bawmy mając małą na oku... Resztą będziemy się martwić gdy wrócimy. - zgodziła się niejako z nim i zeszła z auta puszczając jego dłoń.
Wrócili razem do pensjonatu w którym panowała cisza... Jeśli wszyscy już nie spali to właśnie zasypiali.
- Widzimy się rano... - rzuciła przyciszonym głosem gdy zaczęła wchodzić po schodach na swoje piętro.
Nie robiła żadnych wielkich kompieli... Tylko szybki prysznic i przebrała się już w piżamę... Tiaaa krótkie spodenki, chyba z jakiegoś kompletu piżamowego i bokserka. Miała ustawiony budzik i chciała szybko się położyć ale... Jakoś nie mogła od razu zasnąć. Myślała nad małą ale też o samym Riverze.... Zależało jej na nim... To się robiło wręcz nieznośne. Zwłaszcza że po wyjeździe pewnie ją zostawi, ostatnio było ciężko... Czuła się głupio przez to że dała się tak sponiewierać w walce bo... Czekała. Próbowała się obrócić i zająć myśli czymś innym żeby zasnąć, słabo jej to szło... Zupełnie jak by jej umysł był nastawiony na jakąś pętle. Gdy myślała o Ricie... Jak sobie poradzi... Co będzie gotować gdy ich nie będzie jej umysł zasypywały chwilę gdy widziała jak gotowali razem... Obróciła się szukając bezpiecznego tematu do myśli, zauważyła figurkę na stoliku nocnym. Drewnianego wilka... Troy.. Z lekkim smutkiem stwierdziła że nie potrafi sobie przypomnieć detali jego twarzy, mimo że kiedyś leżąc obok potrafiła przyglądać się każdej bliźnie. Przesunęła rękę po prześcieradle po drugiej stronie łóżka i... Poczuła się znów sama. Kiedyś nie przeszkadzało jej to uczucie ale dziś.. Gdy River zostanie Alphom... Znów będzie sama. Pewnie wybierze sobie kiedyś dziewczynę... Poukładaną i silną. Cholera... Nie zdziwiła by się gdyby wybrał Astrid. Kurde! Wstała ostatecznie i podeszła do okna... W domu było tak cicho... Może dlatego za dużo myślała... Za zaczęła szukać szlafroku żeby wyjść na trochę... Musiała pobiegać.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyNie 24 Gru 2023, 12:28

Wiedział o tym, że wymyślał, ale... tak było mu łatwiej, niż myśleć o tym, że mógłby przypominać Hannah, jakiegoś byłego jej matki, który mógłby jej zrobić krzywdę. Nawet jeśli to właśnie z tego powodu mała trzyma od niego taki dystans. Poza tym martwił się, czy w takiej sytuacji w ogóle będzie możliwe, by kiedykolwiek się do niego przekonała, skoro ten uraz był w niej tak silny, że z marszu była wrogo nastawiona na każdego mężczyznę, który tylko stanie na jej drodze. Naprawdę chciał wierzyć, że jeśli dziewczynka spędzi z nimi trochę czasu to zmieni swoje nastawienie do niego, ale... miał obawy.
Parsknął rozbawiony, powstrzymując się, by się nie zaśmiać i pokręcił głową.
- Obiecuję ci, że gdy nie będę mógł sprać, dowiesz się o tym. Zrobię taką imprezę przed domem, że pół wsi będzie wiedziało o tym, że River Langdon nie może zasnąć - odparł, oczywiście nie mówiąc poważnie, bo raczej ciężko byłoby na szybko zorganizować choćby tak wielkie głośniki, okablowanie i konsolę, z której puszczałby muzykę. Może się na tym za bardzo nie znał, ale coś mu podpowiadało, że zwykłe radio, stare czarne pudełko z anteną i pokrętłami, bez możliwości włożenia do niej płyty czy kasety, raczej nie przeżyłoby gdyby podłączył do niego ogromne głośniki. Poza tym, odpukać od jakiegoś czasu spał o dziwo dobrze, nawet nie wiercił się w nocy, a z chrapaniem nigdy nie miał problemów. Może to pobyt tutaj tak dobrze na niego działał, że miał niewiele czarnych myśli. Nie przypuszczał, że w tej chwili Leah mogłaby się odrobinę rozmarzyć odnośnie ich wspólnego spania. Choć właściwie... po odstawieniu całej bandy z powrotem do miasta, mieliby taką okazję. O ile Leah pamiętała i nadal chciałaby powrócić w góry, ale tylko z nim. Taki był przecież pierwotny plan, zanim wypaliła z tym, że mogliby jeszcze zabrać ze sobą Lake z Hannah i Sama.
Kiedy ścisnęła palcami jego dłoń... zrozumiał, że obroża Lake mogła nie być jedynie ozdobą i była to grubsza sprawa. Pogładził delikatnie kciukiem jej palce i lekko kiwnął głową, nie zagłębiając się na ten moment w tym temacie. Choć w tym momencie sam miał ochotę zabrać siostrę na osobności i porozmawiać z nią na temat wszystkich swoich i Leah wątpliwości. Niestety po czymś takim nie byłoby mowy o tym, że bawiliby się dobrze na tym wyjeździe, o ile w ogóle by do niego doszło. W tym momencie nie chciał już po prostu sprawiać przykrości dzieciakom. Zwłaszcza że już sam przyjazd tutaj dobrze wpływał na Hannah, bo już na starcie mocno odżyła. Nie chciał by znów zamknęła się w sobie i schowała się przed wszystkimi za skorupą wrogości. Nie chciał, by straciła wiarę w Leah.
- Tak zrobimy - zgodził się z nią i chwilę po tym wrócili razem do pensjonatu. Zastanawiał się czy nie wykorzystać tego momentu, jednak... musieli wcześnie wstać no i trudna sytuacja z Lake i dziwne zachowanie Hannah... nie sprzyjały zbytnio wyznawaniu swoich uczuć. Choć powoli zaczynało go męczyć to, że tak z tym zwlekał. Był na siebie zły o to, ale niestety, gdy otwierał usta, by jeszcze chwile porozmawiać z Leah... była już na schodach, żegnając się z nim na noc. Znów skucha.
- Dobrej nocy, Leah - odpowiedział jej cicho z ciepłym uśmiechem i wszedł do swojego pokoju, karcąc się w myślach, że był takim tchórzem i frajerem. Oparł się o drzwi po drugiej stronie, gdy je za sobą zamknął i westchnął ciężko, nie mogąc uwierzyć w to, jak się czaił z głupim wyznaniem. Zrozumiałby, gdyby miał naście lat i byłoby to jego pierwsze zauroczenie. Ale miał ten okres już dawno za sobą. Ba! Przecież już raz brał ślub, nie powinien mieć już takich problemów z wyjawianiem drugiej osobie swoich uczuć. Niestety o ile w każdym innym przypadku, gdyby druga osoba nie odwzajemniłaby jego uczuć, przyjąłby to z uniesioną głową, wzruszył ramionami i poszedłby dalej zapominając o temacie. Tutaj jednak problem polegał na tym... obawiał się, że gdyby Leah nie byłaby nim zainteresowana, nie tylko straciłby kobietę, przy której jego serce biło mocniej i która nie opuszczała jego myśli, ale również przyjaciółkę. I to właśnie przez to, tak bardzo się z tym czaił i zwlekał. Pomimo tego, że wszyscy wokół widzieli, że i Leah była nim zainteresowana.
Wziął spodnie dresowe w których spał, spraną koszulkę, która kiedyś miała na przodzie jakiś nadruk, którego teraz nawet nie dało się zidentyfikować czym był oraz ręcznik i poszedł do łazienki. Nie myślał o kilkugodzinnych kąpielach czy prysznicach, a jedynie planował spłukać się wodą, może maksymalnie spędzając w kabinie pięć minut. Po tym jeszcze umył zęby, a gdy przemył sobie jeszcze twarz w umywalce, spojrzał w lustro przed sobą.
- Przestań w końcu skomleć, jak szczeniak i bądź facetem! Weź się w końcu w garść chłopie! - syknął cicho do swojego odbicia, odwracając się do niego tyłem i po wytarciu twarzy i jeszcze raz mokrych włosów, wrócił do swojego pokoju od razu zakopując się pod kołdrą.
Momentalnie naszły go setki myśli i wątpliwości odnośnie tego wszystkiego czego się dzisiaj dowiedział i co się wydarzyło. Obawiał się, że nie da rady zasnąć i będzie musiał szukać tych ogromnych głośników w środku nocy, by dać Leah znać, że nie może spać, ale akurat myśląc o tym, nawet nie zauważył kiedy zmorzył go sen.
Spał spokojnie, chyba wykończony tym dniem i wszystkimi przygotowaniami do wyjazdu w góry i choć z chrapaniem nie miał problemu, nikt nie mówił o obślinieniu poduszki. Ogromne więc było jego zaskoczenie, gdy obudził się, słysząc jakieś poruszenie na piętrze, mając mokre pół twarzy. Skrzywił się z lekkim obrzydzeniem i przewrócił na wpół dalej śpiąc na plecy, kładąc rękę na twarz, by na nowo odpłynąć. Znów odgłos krzątania się i... nie był pewien, ale to chyba brzmiało jak skrzypienie podłogi. Sapnął ciężko zmuszając się, żeby zwlec się z łóżka i podszedł do drzwi. Chwilę przy nich spędził ledwo przytomny, próbując je otworzyć... ręką, której nie miał. Zapomniał, że zdjął do spania protezę, by kikut mu trochę pooddychał. Westchnął ciężko, lekko głową uderzając w drzwi poirytowany własną głupotą i nim zasnął na stojąco, opierając się o nie głową, otworzył je w końcu i wyszedł na korytarz.
- Ostrzegam, że jeśli jesteś włamywaczem, źle trafiłeś, włamując się do tego domu - powiedział przyciszonym głosem i nie do końca tak groźnie jak powinien, zwłaszcza że zaraz ziewnął szeroko, niemalże zasypiając w miejscu. Już pomijając to, że z braku jakiejś sensownej broni pod ręką i z pogrążonymi w głębokim śnie szarymi komórkami, podniósł z podłogi swój but. Taa... Zabójcza broń, przed którym nawet największy psychopata i najstraszniejszy potwór wialiby w popłochu.
- Wyjdź, bo inaczej pożałujesz - ostrzegł, nadal niezbyt groźnie. Pewnie, gdyby nie doszedł do jego nosa wyraźny zapach Leah, jakby stała zaledwie kilka kroków od niego, zdzieliłby jej w głowę swoim traperem, a po tym jakby nigdy nic zasnąłby. Na szczęście nie doszło do tego, a on momentalnie oprzytomniał.
- Leah? Co się dzieje?
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyNie 24 Gru 2023, 21:43

Zaśmiała się szczerze... Była w stanie wyobrazić sobie że naprawdę był do tego zdolny! Dobrze że do najbliższego sąsiada był jednak spory kawałek... Może by nikt nie wezwał policji.
- Uważaj... Trzymam cię za słowo. - odpowiedziała pokazując mu język i zeskskując z auta.
W tej chwili liczyły się dzieciaki, sama chciała ponowić z Lake ale uznała że zrobi to po powrocie. Nigdy nie wiadomo jak siostra Rivera by zareagowała... Nikt ostatecznie nie chciał jej atakować... Po prostu się martwili, ale jeśli obie przeszły przez coś co wywołało traumę u obu... Mogła odebrać to personalnie. Może nawet spakować się i odejść, nie wykluczała tego, a chciała żeby dzieciaki skorzystały jak tylko się da z pobytu tu. River z resztą myślał pewnie podobnie. Powinna się cieszyć na ten wyjazd, spodziewała się że będzie spać jak dziecko a tu proszę. Kręciła się dobrą chwilę zanim uznała że to bez sensu. Musiała znaleźć szlafrok, więc faktycznie chwilę chodziła po pokoju, nie spodziewała się jednak że kogoś tym obudzi. W zasadzie planowała chwilę pobiegać w wilczej skórze, więc zdjęła "piżamę" mając na sobie tylko związany ciasno szlafrok, nawet nie szukała butów... Starała się cicho przeskradać przez parter gdy usłyszała Rivera. Zatrzymała się na ostatnim schodku na chwilę przymykając oczy. Naprawdę... Teraz gdy robiła wszystko żeby właśnie o nim nie myśleć? Przeszło jej przez myśl czy wiedział? Wcześniej kilkakrotnie już wydawało się jej że w jakiś niezrozumiały sposób docierało do niej że coś jest nie tak. Tak jak dziś przy stole, gdy mówili o górskim jeziorku. Nawet nie patrzyła na niego ale czuła że jest spięty. Może naprawdę zaczynali odbierać swoje myśli? Oby nie... Bo czuła się głupio z tym że to on był powodem jej problemów z zaśnięciem.
- To tylko sen... Śpij dalej... - zażartowała szepcząc i wychyliła się tak żeby widział że to ona.
I tak wiedział, ale uznała że dziwnie tak się ukrywać. Weszła do korytarza i zerknęła wymownie na buta... Tiaa, w domu stado wilkołaków, a on wyszedł z butem.
- To nic... Wybacz że cię obudziłam, pomyślałam że jeszcze pobiegam przed snem... Wiesz dla lepszego snu. - średnie kłamstwo... Nawet ona to wiedziała.
Ale nie chciała żeby się martwił i co gorsza zadawał niewygodne pytania. A zadawał by je pewno gdyby przyznała się że nie może zasnąć.
- Przebiegnę się kawałek i zaraz wrócę...
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyNie 24 Gru 2023, 22:45

Może początkowo był tak zaspany, że niezbyt ogarniał. Nawet zapomniał o tym, że w sytuacji zagrożenia nie potrzebował broni, bo miał przecież kły i pazury, które mogły za nią robić, wystarczyło, że by się tylko zmienił. Choć prawdopodobnie już samo to wystraszyłoby włamywacza, o ile byłby zwykłym człowiekiem, by wziąć nogi za pas. W tym jednak momencie myślał... niezbyt racjonalnie o tym, że potrzebna mu broń, a but się do tego idealnie nadawał. Przynajmniej w jego na wpół przytomnej opinii.
Spojrzał na nią poważnie, choć z butem w dłoni raczej poważnie nie wyglądał, unosząc jedną brew i nawet nie krył tego, że w ogóle nie przekonywały go jej słowa. Czy praktycznie przed spaniem nie biegała z dzieciakami? Aż miał ochotę rzeczywiście zdzielić jej tym butem w głowę, za to kłamstwo i to jeszcze niezbyt wysokich lotów, ale jedynie westchnął ciężko, odkładając buta na miejsce.
- Skoro czujesz taką potrzebę... - mruknął, przecierając sennie oko nie zatrzymując jej, jednak wbrew jej słowom... nie zamierzał wracać do łóżka. Zamiast tego, planował usiąść na kanapie i na nią poczekać. Nie wiedział czemu, ale miał wrażenie, że wolałaby być teraz sama. Trochę go bolała ta myśl, ale przecież każdy czasem potrzebuje chwili samotności i odpoczynku od wszystkich i wszystkiego, by przemyśleć sobie na spokojnie męczące go sprawy, a nie opierać się na opiniach i radach innych. Od samego początku też go posyłała z powrotem do łóżka i nawet nie zająknęła się z propozycją by razem z nią poszedł pobiegać. Nie był więc względem tego nachalny i nie zatrzymywał jej. Skoro miałaby się dzięki temu poczuć lepiej...
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPon 25 Gru 2023, 08:23

Nie czuła się z tym dobrze... Naprawdę, obecność Rivera wszystko zmieniała do tego stopnia, że przeszło jej przez myśl, że może wróci do łóżka. Z początku próbowała oczywiście zażartować, choć nawet to jej nie pomogło. Tak już chyba było że w nocy.. Myślało się zupełnie inaczej niż w dzień. Nawet jego pozwolenie zabolało... Z drugiej strony, czy to co robiła ona nie miało prawa boleć jego? Od tygodnia byli praktycznie nierozerwalni... Sama sobie to zagotowała. Przygryzła lekko dolną wargę i nic nie mówiąc więcej... Po prostu wyszła. Nie siliła się nawet na ukrycie, była ostatecznie w domu. Na ganku zsunęła z siebie swój ciemno zielony szlafrok i jednocześnie stanęła na czterech łapach. Nie miała konkretnego celu i mocno liczyła na to że River po prostu zaśnie. Chciała się zmęczyć, jutro wymyśli co mu powiedzieć, może nawet powie mu prawdę? Przynajmniej jej cześć... Że nie mogła zasnąć. Gdyby powiedziała to dzisiaj pytał by co się dzieje... Była pewna, chciał by jej pomóc, ale przecież nie dało się jej pomóc. Musiała to po prostu zrozumieć. Przeskoczyła jakieś powalone drzewo i biegła dalej. Wydawało się jej że rozstanie z Troyem było ciężkie... Jasno mówili o tym że nic ich nie łączy, a jednak przywiązała się do niego. Jednak dziś była przekonana, że nie tyle do niego... Co do czyjejś obecności. Z Riverem było inaczej, nie zamieniła by tego na całe stada świata. Co z tego że że wróci do stada... Do dawnych przyjaciół... Skoro on pewnie zamieszka w pięknym domu, a widzieć się będą na odprawach, może gdy nowa żona go puści na jakieś piwo raz na jakiś czas. Odejdzie... Pomoże mu znaleźć zwolenników i zostać alphom ale gdy faktycznie kogoś znajdzie to odejdzie ze stada., z Fostern... Zabawne, Augustowi nie udało się jej pozbyć przez prawie 30 lat... Będzie tęsknić za gospodarstwem, ale to i tak lepsze niż patrzenie na to jak będzie szczęśliwy z kimś innym. O mało sie nie wywróciła przeskakując kolejny konar i jedną łapą trafiając na jakąś dziurę, przeturlała się ale od razu ruszyła dalej jak by sam diabeł ją gonił. Spłoszyła jakieś kilka saren ale to dobrze! Bo skupiła się teraz na tym żeby je dogonić. Były szybkie i zwinne, z lekkością manewrowały między cienkimi brzozami idealnie bo musiała zacząć myśleć... Obiec tą polankę, uspokoić myśli. Biegła długimi susami nie spuszczając jednej sztuki z oczu. Jej ciemne futro stapiało się idealnie z otoczeniem i gdy zwierzak odwrócił się czy jeszcze za nim biegła, skoczyła od boku pozwalając go na ziemię... Już miała wgryźć się w gardło szamoczącej ofiary gdy powstrzymała zęby milimetry od skóry. Ledwo opanowała wilczy instynkt.. Nie musiała jej przecież zabijać... Zwierzak pomógł jej się wyciszyć. Wstała żeby wypuścić swoją ofiarę.. Z wdzięczności, zwierzak wyskoczył jak poparzony i jeszcze po niej przebiegł. Trzepała się z ściółki i zerknęła jeszcze za sarną, ta już zdecydowanie nie zamierzała się oglądać. Ha! Dała jej szkołę!... Na chwilę się wyłączyła... Zamknęła oczy ochłonąć zapachy.... Dźwięki dotyk ściółki pod łapami. Powinna z nim po mówić... Trudno, najwyżej wyjdzie na ignorantke,... Od kiedy tak bardzo przejmowała się opiniami innych?! Była szansa że straci przyjaciela... Bolało ale z drugiej strony, już postanowiła że i tak go straci... Że odejdzie. Więc tak... Porozmawia z nim, ale nie teraz.... Po wyjeździe, Hannah i Sam byli tacy szczęśliwi, a gdyby River ją odepchnął, nie była by w stanie bawić się z nimi jak gdyby nigdy nic. Więc postanowione... Rozejrzała się żeby mniej więcej zorientować się gdzie jest... Tereny łowieckie... Nie zapuszczałam się tu latami... Były mocno po za granicami Fostern... I mocno obstawianym terenem przez patrole... Daleko zabiegła... Za daleko. Poweszyła chwilę w powietrzu ale nic nie wyczuła więc zakamuflowała się i powoli wracała do domu. Dobrze jej to zrobiło bo znów musiała się skupić. Biegiem ruszyła dopiero gdy drzewa rosły gęściej, widziała jeden patrol z daleka, oni ją z resztą też ale po chwili już wiedzieli że to ona. Znała odpowiedzi na ich kontrolne nawoływania. Zatrzymała się i zawyła na znak że to tylko ona. Jedno ukrywane wycie. Gdy wróciła do domu... Była zmęczona. Nie była pewna ile jej nie było... Pół godziny... Może nawet godzinę? Zmieniła się wchodząc na ganek, trzepała z liści i igliwia, po czym założyła swój szlafrok. Wtedy dotarł do niej zapach...
- Riv? - szepnęła zaskoczona otwierając drzwi.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPon 25 Gru 2023, 12:19

Westchnął jedynie ciężko, gdy wyszła. Nie powstrzymywał jej, ani nie poszedł za nią. Po prostu stał jeszcze przez chwilę w korytarzu przed swoim pokojem, słysząc, jak zrzuciła z siebie szlafrok i opadła na cztery łapy. Jak się zmieniła i ostatecznie pognała w las. Coś ją męczyło, czuł to, dlatego wierzył, że nocna przebieżka jej pomoże. Był jednak trochę... zawiedziony. Od niego oczekiwała, że zawsze do niej przyjdzie, gdy będzie miał jakiś problem, podczas, gdy ona swoje trzymała dla siebie i wolała je wybiegać w samotności. Chociaż... właściwie nie mówił jej wszystkiego. Od tygodnia cały czas dusił w sobie to, co do niej czuł, migając się od tego wyznania tym, że nie było odpowiedniej okazji. Prawda była taka, że właściwie nie raz ją miał, tylko albo stchórzył, albo ją zwyczajnie zignorował, uznając, że nie jest to dostatecznie ważne, by odrywać dziewczynę od ważniejszych spraw czy zawracać jej tym głowę. Bardzo się do siebie zbliżyli przez ten tydzień, a jednocześnie miał wrażenie, jakby przy tym budowali ogromny mur między sobą. I to z samych niedopowiedzeń czy uczuć, o których nie potrafili głośno sobie powiedzieć. Co z tego, że miał ją niemal na wyciągniecie ręki, gdy nawet nie próbował do niej sięgnąć. Wydawało mu się, że była czymś sfrustrowana, gdy zobaczył ją teraz w korytarzu i miał dziwne wrażenie, że mógł mieć z tym coś wspólnego. Nie czuł się z tym najlepiej. Choć może to i lepiej, bo dzięki temu postanowił, że w końcu powie Leah o tym, co do niej czuł. Chyba powoli zaczęło go przerastać duszenie tego w sobie, zwłaszcza że jednocześnie jakby ją przy tym tracił. Był już tym zmęczony. Postanowił, że dogada się z nią, że niezależnie od jej odpowiedzi... pojadą na ten wyjazd i zrobią wszystko, by dzieciaki się dobrze w górach bawiły. A po tym... zostanie w mieście, jeśli Leah będzie potrzebowała w spokoju i samotności przetrawić jego wyznanie. Wydawało mu się, że to dobry i bezpieczny plan. Zwłaszcza że będzie już dzięki temu wiedział na czym stoi i czy dalej myśleć o wilczycy, czy jednak choćby siłą wybić ją sobie z głowy.
Nie wiedział jak długo stał w tym korytarzu jak ostatni dureń, opierając się plecami o drzwi od pokoju, w którym spał, pogrążony we własnych rozmyślaniach. Nie słyszał ani nie czuł już za drzwiami obecności Leah, sprowadził go za to na ziemię inny dźwięk, który choć subtelny, to jednak był tak nagły, że go mocno zaskoczył. Ostrożnie stawiane kroki i to jakby na palcach, zamierające w bezruchu, gdy podłoga zaskrzypiała, by po chwili zrobić większy krok i ominąć skrzypiące miejsce. Nie ruszył się, nasłuchując, aż kroki nie skierowały się na górę. Drzwi od pokoju Leah lekko zaskrzypiały i po chwili znowu. Odczekał jeszcze chwilę, by w końcu ostrożnie pójść to sprawdzić, choć... rozumiał, co się dzieje.
Poszedł na górę i zerknął przez lekko uchylone drzwi od pokoju wilczycy. Widział układającą się w kącie kawałek od łózka dziewczynkę. Próbowała najbardziej jak mogła schować się, by nie rzucać się w oczy na tyle, by nie zostać zauważoną. Gdyby nie to, że widział jak się ruszała, pewnie by jej się to udało, aż go tym lekko zaskoczyła. Postanowił nigdy nie bawić się z nią w chowanego, bo obawiał się, że mógłby jej nie znaleźć, nawet gdyby schowała się gdzieś na widoku. Zaczęła cicho szlochać, całkowicie się od tego powstrzymując i milknąc, gdy tylko usłyszała jakiś szmer. Odetchnął głęboko, nasłuchując czy nikt jeszcze nie postanowił w tym momencie wstać z łóżka i powoli, ostrożnie, by nie spłoszyć małej podszedł do niej. Nic się nie odezwał, jedynie nachylił się i podniósł ją z podłogi jedną ręką, lekko przyciskając ją przy tym do swojej klatki piersiowej, by trzymać ją pewniej i przypadkowo jej nie upuścić. Zwłaszcza że nagle tak się spięła i zesztywniała ze strachu, że miał obawy, że mogłaby mu się wyśliznąć z ręki. Podszedł z nią do łóżka Leah i ostatecznie położył ją na nim delikatnie, opatulając ją na koniec kołdrą aż po samą szyję. Po tym w ciszy opuścił pokój wilczycy przymykając za sobą lekko drzwi, tak by została delikatna szpara między nimi, ale by Hannah nie obawiała się tego, że została zamknięta w tym pokoju. Chwilę jeszcze stał i nasłuchiwał, upewniając się, że wszystko było dobrze. Mała znów zaczęła szlochać, tym razem w poduszkę, ale... o dziwo po niecałych pięciu, może dziesięciu minutach zasnęła. Podejrzewał, że pewnie czując zapach Leah, poczuła się bezpiecznie i pozwoliła by sen ją zmorzył.
Odczekał jeszcze ze dwie minuty i zszedł na dół, idąc boso do kuchni. Postawił szklankę w zlewie i nalał sobie zimnej wody, po czym oparł się o blat i napił się, zastanawiając się nad tym wszystkim. Myślał o Leah, o jej podejrzeniach wobec Lake, o dziwnym zachowaniu Hannah... i o tym, co mu poradziła Mira - by uważał na swoją siostrę. Nic nie rozumiał. Jedyne co wiedział na pewno, to to, by uczynić nadchodzący wyjazd najlepszym w życiu dzieciaków i by mieć na oku Hannah, a bardziej Lake. Już wcześniej miał przeczucie, że nie powinien tak ślepo wierzyć we wszystko, co robiła i mówiła. Nie mógł jednak dać po sobie poznać, że coś podejrzewał. Pomoc i intuicja Leah mogą okazać się bardziej potrzebne, niż początkowo myśleli, gdy rozmawiali przy samochodzie.
Nie zauważył kiedy opróżnił całą szklankę, a Leah nadal nie było. Nie wiedział ile czasu minęło od jej wyjścia, ale powoli zaczynał się martwić. Postanowił jeszcze chwilę poczekać z nerwów cicho bawiąc się pustą szklanką. Cokolwiek byleby zająć czymś rękę. Na szczęście niedługo po tym usłyszał, jak wilcze pazury uderzają o drewniany ganek przy każdym kroku. Kiedy weszła do domu, stał przy blacie w kuchni, opierając się o niego na łokciu i bawiąc się szklanką, to przechylając ją palcem w jedną stronę, to w drugą, uważając, żeby się nie przewróciła i nie narobiła hałasu.
- Wiem, jak to wygląda, ale nie uwierzysz. Po twoim wyjściu cała zgraja włamywaczy się tutaj zakradła i chciała ukraść wszystko co tylko cenne tutaj miałaś. Cały zapas piwa, mięsa i Ajrisz. Walczyłem z nimi jak lew. Jak widzisz, walka była zażarta. Straciłem przy tym rękę i oko, nie przeżyłem tego starcia. Ale zapewniam, że udało mi się uratować lodówkę i Ajrisz przed tą niecną napaścią, a tamci skończyli dużo gorzej ode mnie. Pomyślałem, że... no wiesz... popilnuję czy czasem nie planują wrócić po dodatkowe manto - od razu zaczął się tłumaczyć przyciszonym głosem by nikogo nie obudzić i z takim przejęciem, jakby naprawdę w to wierzył, choć wiadome było, że tylko żartował. I to nie tyle przez jego uśmiech czy rozbawienie w oku, co po prostu był kiepski w opowiadaniu tego typu historii i nic się kupy nie kleiło.
- A tak poważnie... Wiem, że to pewnie głupio zabrzmi i możesz się ze mnie śmiać, ale... nie mógłbym zasnąć z myślą, że nie ma cię w domu, że mogłoby ci się coś stać i... już więcej bym cię nie zobaczył - przyznał zaraz szczerze, zostawiając w końcu w spokoju maltretowaną przez niego szklankę i się wyprostował, podchodząc powoli do niej.
Widział, że była zmęczona i pewnie najchętniej położyłaby się teraz do łóżka, to dopiero nie był odpowiedni moment na tę rozmowę, jednak był pewien, że jeśli teraz się nie przełamie, to nigdy nie będzie w stanie jej o tym powiedzieć. Nie spodziewał się, że tak będzie się przy tym denerwował. Niby od dawna wiedział co chciał i powinien jej powiedzieć, a mimo wszystko miał tak ogromny mętlik w głowie. Nie wiedział w ogóle jak zacząć. Znów się wahał, gdy spojrzał jej w oczy, stojąc parę kroków od niej. Była na wyciągnięcie ręki... Myślał o tym, czy nie powinien zapytać o to, czy ma siły i chęci by z nim porozmawiać, czy lepiej zostawić to na kiedy indziej. Skarcił się zaraz za to, jaki był w tym momencie żałosny, chcąc zwalić na nią odpowiedzialność za to, że zrezygnował z poruszenia tego tematu.
Nie wiedział jak do tego doszło. Jakby jego ciało samo zadecydowało za niego, mając już dość jego szczeniackiego zachowania i tych podchodów. Delikatnie ujął jej policzek i pocałował ją ostrożnie, jakby mentalnie przygotowywał się, że zaraz dostanie od niej w twarz.
- Chciałbym... zawsze móc cię chronić. I żebyś ty ochraniała mnie - szepnął zaraz po tym, patrząc jej głęboko w oczy. Gorszego wyznania miłości... chyba nikt w życiu nie wymyślił. Tylko on był w stanie schrzanić tak proste zadanie. Miał powiedzieć tylko dwa proste słowa - "kocham" i "cię". Dwa! Nie więcej! Aż czuł, jak jego wewnętrzny wilk, próbuje sam siebie pożreć nie mogąc już dłużej wytrzymać z takim kretynem. Ale... było już za późno, by spróbować powiedzieć to jakoś inaczej.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPon 25 Gru 2023, 13:21

Było... Naprawdę duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie myśl o tym że Hannah skorzysta z obietnicy Leah, to wilczyca wróciła by nad ranem. Nie spodziewała się że River mógł by na nią czekać... Po pierwsze wydawało jej się że był naprawdę zmęczony, po drugie... Cóż... Czuła że to co robi nie do końca mu się spodoba. Miał rację... Wymagała od niego żeby się jej zwierzał, podczas gdy sama uciekała. Oczywiście w jej wypadku problem polegał na tym że zwierzając się mu, musiała jednocześnie przyznać się do tego co czuje. Nie miała potrzeby ukrywać cokolwiek innego, gdy miała wątpliwości co do Lake, powiedziała mu o nich otwarcie choć nie czuła się pewnie ze względu na to że była jego siostrą... Cudownie odnalezioną po latach. Było też coś jeszcze... Niby nic, mogła to być tylko głupia gra słów jednak Estera podczas ich pobytu powiedziała Riverowi że ten nie ma nic, że nawet jego towarzyszka nigdy nie była nikim godnym uwagi. Z automatu Leah założyła że chodziło o Karan... Że Estera specjalnie użyła określenia na wpojoną partnerkę bo była w końcu żoną Rivera. Jak ona mogła by z tym konkurować? Bieganie pomogło jej się uspokoić i wróciła z myślą że od razu położy się spać. Zarzuciła na siebie szlafrok wiążące go po drodze do drzwi. Przerzuciła włosy na górę materiału gdy poczuła znajomy zapach... Była zaskoczona ale przede wszystkim czuła ogromne wyrzuty sumienia... Jeśli czekał tylko na to żeby upewnić się że nic jej nie jest to chyba sobie tego nie daruje. Wszystko się zmieniło gdy zobaczyła go z tą szklanką... Opowiadającego z takimi emocjami o tym jak zażarcie bronił ich zapasu piwa.. I oczywiście Ajrisz! Zagryzła usta z całych sił próbując się nie roześmiać... Boże przecież zaraz obudzi wszystkich w domu.
- Mój bohater... - rzuciła cicho rozbawiona i chciała do niego podejść i naprawdę zdzielić go w ten głupi łeb... Niepotrzebnie czekał... Przecież nie było jej prawie godzinę! Zatrzymała się jednak w pół kroku gdy nagle spoważniał. Zupełnie nie była przygotowana na taką otwartość z jego strony... Cholera! Dopiero poukładała sobie że nie powinna robić sobie nadziei... Że ruszy ten temat dopiero gdy wrócą. Czy on zdawał sobie sprawę jak to brzmiało? Słyszał że jej serce momentalnie przyspieszyło? Setki razy wychodziła pobiegać i wracała... Jeśli to przyjacielska troska to naprawdę chyba zaraz na niego nakrzyczy i popsuje wszystkim wyjazd... Nie patrzyła na niego usilujac pozbierać myśli gdy podszedł do niej na wyciągnięcie ręki spojrzała na niego dopiero gdy uniósł rękę do jej policzka. Tego... Zdecydowanie się nie spodziewała, oczywiście jednak, że go nie odepchnęła! Przesunęła dłońmi na jego szyję żeby nawet po pocałunku być przy nim... Tym razem nie spuściła z niego wzroku, nie uciekła, nie odsunęła się czy nie rzuciła głupim żartem. Ktoś mógł by powiedzieć że nie było to idealne wyznanie miłości. Gówno prawda... Było... Dokładnie tym co chciała usłyszeć. Tak bardzo... Że oczy na chwilę się jej zeszkliły. Uniosła się minimalnie na palcach i pocałowała go... Zupełnie jak by nie widzieli się latami, był to dłuższy, uteskniony pocałunek.
- Tylko nie myśl że to coś zmieni... Nie dam ci wygrać jutro w wyścigach. - szepnęła wciąż starając się nie obudzić reszty.
Nie mogła sobie jednak darować odrobiny sarkazmu... Nie była przecież w cukierkowej noweli, gdzie mówią sobie ze się kochają, biorą ślub i mają dużo dzieci. Gdy stanęła już na nogach trochę spoważniała i przechyliła lekko głowę.
- Po prostu... Mnie nie zostawiaj... - to nie była zwykła prośba, zdecydowanie nie chodziło o wyjście na zakupy czy nawet podróż do Venandi.
Nie potrzebowała go 24h na dobę... Tydzień w tydzień... Po prostu potrzebowała... Jego. Straciła rodziców... Straciła przyjaciół gdy tylko sprzeciwiła się Augustowi... Straciła stado i wreszcie... Nie potrafiła utrzymać żadnego związku na dłużej. River od kiedy się pojawił zaczął znaczyć dla niej tak wiele... Że chyba nie przeżyła by tej straty.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPon 25 Gru 2023, 18:10

Parsknął cicho, gdy odpowiedziała. Z jakiegoś powodu, brakowało mu, żeby w tej chwili jeszcze przewróciła oczami. Nie przeszkadzało mu to, że nawet choć przez ułamek sekundy, tak z grzeczności, nie próbowała udawać, że mu wierzyła. Cieszył się jednak z tego, że udało mu się ją rozbawić. Choć na chwilę, nim po chwili praktycznie oboje spoważnieli.
Zdawał sobie sprawę, że Leah mogłaby być na niego zła, że pewnie według niej bezsensu czekał i odmawiał sobie snu. Szczerze jej się przyznał do tego, że się o nią martwił. Ale wcale nie dlatego, że uważał ją za słabą i nieumiejącą sobie poradzić w razie kłopotów. Wtedy przecież nie puściłby jej samej w las, albo chociaż trzymałby się na dystans, próbując się przed nią ukrywać, by go nie zauważyła. Bał się po prostu... że mógłby jej już więcej nie zobaczyć. Gdyby wcześniej o tym pomyślał, dobrze to wszystko sobie zaplanował, to mogłoby to być nawet całkiem niezłym wstępem do jego wyznania. Niestety nie przyszło mu to w ogóle do głowy i gdy ostatecznie przyszło co do czego... nie wiedział właściwie jak zacząć, jak się do niej odezwać. Nie wiedział czy to przez zmęczenie, czy jednak to ona tak na niego działała, że gdy tylko spojrzał jej w oczy miał mętlik w głowie. Może nie powinien tego załatwić w taki sposób... jednak w pewnym stopniu cieszył się, że jego ciało zareagowało za niego i że miał to już właściwie za sobą. Był pewien, że gdyby miał ponownie wyznać Leah miłość... gorzej już by nie był w stanie tego zrobić.
Serce biło mu jak szalone ze stresu i emocji, gdy pocałował kobietę. Był spięty, bo naprawdę obawiał się, że mimo wszystko go zaraz odtrąci. Nie spodziewał się, że obejmie dłońmi jego szyję, by tylko być przy nim. A może by to jemu uniemożliwić jakąkolwiek próbę wycofania się. Zebrał się na odwagę... i zamiast wprost powiedzieć, że ją kochał... palnął z jakąś ochroną. Naprawdę gorzej tego rozegrać nie mógł. Skarcił siebie w myślach za swoją głupotę, nie spodziewając się, że tym razem to Leah go pocałuje. Momentalnie się uspokoił i rozluźnił, jakby rzuciła na niego jakiś czas. Delikatnie zsuwając przy tym swoją dłoń z jej policzka na jej ramię.
- Przecież i tak nie mam z tobą szans. Jesteś szybsza i zwinniejsza ode mnie - zauważył z lekkim rozbawieniem, choć jednocześnie był też trochę skołowany, nie bardzo wiedząc o jakim wyścigu mówiła. I kiedy on zgłosił w nim swoje uczestnictwo.
Posłał jej łagodny uśmiech, patrząc na nią z bezgranicznym oddaniem w oku, gdy znów ujął jej policzek i ją po nim delikatnie pogładził kciukiem.
- Już ci mówiłem, że zostanę tak długo, aż sama nie będziesz miała mnie już dość i mnie nie wyrzucisz za drzwi - przypomniał, może nieco żartobliwie, co jej obiecał, gdy tylko znów przyjechał do jej pensjonatu, gdy oboje byli po swoich walkach. Choć bez wątpienia w tamtym momencie miał na myśli tylko to, jak długo zostanie w pensjonacie. Tym razem miał na myśli to, jak długo pozostanie w jej sercu.
- Choćbym zginął... nie zostawię cię. Nigdy - zapewnił ją zaraz już bez głupich żartów i jakby na dowód swoich słów i prawdziwości swoich uczuć, pocałował ją czule w głowę i przyciągnął do siebie, by ją do siebie przytulić.
- Nie chciałbym cię martwić... ale obawiam się, że to nie jest zwykłe zauroczenie. - Oczywiście byłby chory, gdyby nie rzucił jakimś kiepskim żartem w ciągu najbliższych kilku minut. Jeszcze się bezczelnie uśmiechnął dumny z tej żartobliwej uwagi, która właściwie mogłaby się okazać prawdą. Gdyby tylko był jakiś sposób na to, by potwierdzić, że rzeczywiście był wpojony w Leah.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPon 25 Gru 2023, 19:36

Udało mu się, zawsze wiedział jak ją rozbawić... Odgonić wszelkie troski. Nawet teraz... Nie mogła zasnąć, musiała się przewietrzyć... Tylko dlatego, że nie radziła sobie z tymi uczuciami. I co? Gdy była już w jakimś stopniu wręcz pogodzona z porażką... Pojawił się i po prostu odgonił wszystkie troski. Nagle jej ulżyło, zupełnie jak by zdjął z jej ramion ogromny ciężar. Prawda, mimo że dogadywali się na codzień, od pewnego czasu oboje budowali swego rodzaju mur, nie chcąc się zdradzić z tym o czują i musiała przyznać że była w tym przodownikiem, specjalnie się wycofywała w obawie przed wynikiem tej konfrontacji. Mogła przegrywać w walkach, mogła chodzić poraniona ale tak na prawdę najbardziej obawiała się rany jaką pozostawiło by opuszczenie jej przez jednookiego. Słowa oczywiście wciąż były tylko słowami... Ale on zaskarbił sobie jej lojalność na długo przed tym zanim wyjawił co czuje. Nie mogło być za różowo... Dlatego palnęła to o wyścigu... W końcu, obiecali dzieciakom że pobiegają. Jednak była to odskocznia od głównego tematu... Nie raz go przytulała, ale to jak on zrobił to dzisiaj było na swój sposób wyjątkowe.. Wtuliła się w niego gdy otoczył ją ramionam... Czuła się... Na swoim miejscu, bezpieczna. Nie miało dla niej znaczenia czy stracił rękę, oko czy nogę... Dawał jej po prostu spokój. Chociaż wspomnienie o tym że nie zostawi jej choćby umarł nie do końca było pożądane. Wzruszające... Ale też nie odpuściła tego i uderzyła go lekko w pierś.
- Drań... - warknęła ostrzegawczo... Nie pozwoliła by, by stała się mu krzywda.
Bez znaczenia czy wcześniej... Zanim wyznał co czuje czy teraz. Była gotowa bronić go do ostatniej kropli krwi... Nie ważne czy musiała by biec, kuśtykać czy się czołgać. Z resztą mógł zobaczyć tą determinację w jej oczach... Przynajmniej póki nie zastąpił jej lekkie zaskoczenie. Odsunęła się na tyle by widzieć go dokładnie i lekko marszcząc brwi... Szczerze mówiąc nie była pewna czy żartuję, chociaż nawet jeśli nie... Nie mogła sobie darować...
- River... Jeśli masz zamiar palnąć coś o prawdziwej miłości i się od razu oświadczyć... To idź lepiej spać. - odpowiedziała pół żartem i wywróciła oczami.
Nie spodziewała się zupełnie że mógł by sugerować wpojenie, była przekonana że był wpojony w Karan. Zawsze będzie już tą drugą, ale... Chyba teraz aż tak już jej to nie przeszkadzało. Niechętnie... Ale odsunęła się od niego dając mu jeszcze całusa w policzek. Nie była pewna czy Hannah naprawdę nie obudzą w nocy koszmary.
- Powinniśmy się położyć... Możesz iść ze mną ale nie obiecuje czy rano znów nie spróbuję cie pogryźć. - dodała jeszcze oczywiście żartując.
Nie zdziwiła by się gdyby jak w większości takich sytuacji spalił by go rumieniec. A tak po prawdzie... Nie miała by nic przeciwko by poszedł z nią... Tyle że jeszcze nie wiedziała że już ma gościa w pokoju.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPon 25 Gru 2023, 20:23

Zabawne było to, jaki spokój i ulgę odczuł, gdy w końcu zwierzył się Leah ze swoich uczuć i nie został przy tym przez nią odtrącony. Prawdę mówiąc, właściwie nie powiedziała wprost, że też chciała się z nim związać czy pomimo tych całusów, pozostać jedynie przyjaciółmi, jednak... nie potrzebował słów, by wiedzieć, że i dla Leah był kimś ważnym. I to nie przez to, że chciał zostać alphą.
- Auć... - jęknął, lekko pocierając dłonią miejsce, w które go uderzyła, choć zrobił to raczej na pokaz, niż żeby faktycznie go to zabolało. Darował sobie gadkę, że był jej draniem, bo nie chciał jej denerwować. Wiedział jaki miała stosunek czy to do jakichś jego starć, kłopotów, czy nawet samej śmierci. W końcu dała mu jasno do zrozumienia na samym początku, gdy powiedział jej o swoich planach wyzwania Augusta, że nic ją nie powstrzyma przed włączeniem się do ich walki, gdy tylko zawiśnie nad jednookim widmo, że mógłby stracić życie. Tylko się w tym bardziej utwierdził, gdy zobaczył to jej spojrzenie. Aż się bał, że sama go uśmierci jeśli tylko jeszcze raz powie coś takiego. Kobiety... A wydawało mu się, że lubiły romantyków. Choć prawda była taka, że Leah nie była taka, jak inne kobiety. Kto wie czy wtedy byłby nią tak samo zainteresowany.
- Ajjj... zabolało, bardziej niż to twoje uderzenie sprzed chwili. Coś tak myślałem, że jak chcesz to potrafisz mocniej - odgryzł się jej, po prostu nie mogąc tego tak zostawić. Nawet przez chwilę nie pomyślał o ślubie. Nie wykluczał, że może kiedyś, jeśli Leah będzie tego chciała, ale na ten moment zbyt wiele innych rzeczy, na których powinni się skupić. Przemknęło mu przez myśl, by przypomnieć o ich drobnej umowie, by zajmować się jednym problemem na raz, choć zaraz uświadomił sobie, że to mogłoby nie być zbyt właściwe. Poza tym to też nie była najlepsza pora na jakieś dłuższe rozmowy. Oboje byli zmęczeni i powinni porządnie odpocząć przed wyjazdem w góry. Jeszcze będą mieli okazję na spokojnie i w bardziej ludzkich warunkach niż środek nocy, porozmawiać o swoich uczuciach i... wspólnym życiu. Był jednak pewien, że teraz... być może oboje będą się lepiej bawić na tym wyjeździe, nie musząc się martwić o to, że któreś z nich miałoby nagle odejść i nigdy nie wrócić.
Może nie spalił go rumieniec, ale cicho kaszlnął, odrobinę zakłopotany. Nie spodziewał się... takiej propozycji, choć niezwykle kusząca była wizja uśnięcia z Leah w swoich... objęciach oraz obudzeniu się przy jej boku, jednak na to jeszcze przyjdzie czas. Zwłaszcza że wątpił, by się we trójkę pomieścili w jej łóżku. Nie wspominając już o wygodnym spaniu i porządnym wypoczęciu.
- Propozycja kusząca, ale obawiam się, że ktoś już mnie uprzedził i skorzystał z tej propozycji - odparł uśmiechając się odrobinę skrępowany i podrapał się po karku.
- Hannah do ciebie poszła, chwilę po tym jak wyszłaś. Próbowała ułożyć się w kącie, ale przeniosłem ją i położyłem w twoim łóżku - poinformował ją w końcu, nie wspominając o tym, że mała płakała, żeby nie martwić Leah i być może darować jej wyrzutów sumienia, że nie było jej w tym momencie w domu.
- Śpij dobrze, Leah - życzył jej raz jeszcze i nie zatrzymywał jej już dłużej, by mogła w końcu pójść się położyć. Sam wrócił do swojego pokoju i się położył, gdy wilczyca zniknęła na schodach.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPon 25 Gru 2023, 21:17

Chyba przywykła do tych jego udawanych skomlęć, tak jak on do jej udawanych uderzeń, ale miło było wprowadzić trochę rutyny po tylu... Nowościach. Wcześniej była już zmęczona, teraz czuła że gdy tylko się położy to zaśnie jak dziecko. Nareszcie... Co do jego słów, jeśli była romantyczką... To bardzo, bardzo, bardzo głęboko ukrytą. Jeśli była by taka potrzeba, stanęła by do walki z samą kostuchą! August wydawał się więc prostsza opcją... Nie żartowała. W nosie miała prawa stada, gdyby staruch okazał się zagrożeniem dla życia Rivera w ich pojedynku była by gotowa wkroczyć i rzucić mu się do gardła... Prędzej padnie przy jego boku niż pozwoli mu zginąć. Cicho się zaśmiała na jego uwagę... W zasadzie wcale nie wybiegała tak daleko wprzód, jeszcze chwilę temu nie wyobrażała sobie tak po prawdzie że kiedyś wzięła by w ogóle ślub! Może dlatego że nie czuła takiej potrzeby... To był bardziej symbol, coś... Sentymentalnego w jej mniemaniu. A ona chciała po prostu stałości, nie powtarzanych formułek w obecności bliskich. Jednak kto wie co przyniesie przyszłość! Na razie ten wyjazd ani przez moment nie zapowiadał się tak dobrze jak teraz. Przez to że nie mogła z nim rozmawiać o uczuciach czuła się... Jak pies na kolczatce. Chciała biec, ale coś ją ciągle hamowało. Pewnie na początku wciąż będą trochę skrępowani ale i tak będzie lepiej. No... Chyba że obudzi się rano a to wszystko okaże się tylko snem. Jej propozycja była bardziej w formie żartu... Jeszcze pewnie nie raz to jej zdarzy się zarumienić podczas ich przegadywanek, ostatecznie River już parę razy udowodnił że potrafił do tego doprowadzić! Chociaż faktycznie nie miała nic przeciwko zasypianiu przy nim... Zupełnie jednak zaskoczył ją odpowiedzią. Spojrzała na niego spodziewając się że mówi w formie żartu o Ajrisz ale... Nie. Gdy dowiedziała się że chodzi o Hannah poczuła się głupio. Gdy pojawiał się przy niej River... Całkiem zgłupiała. Spojrzała w górę schodów jak by widząc dziewczynkę przez deski i miała ochotę puścić się do niej biegiem. Jednak najpierw posłała do Rivera wdzięczny uśmiech.
- Ty też... I... River? Dziękuję. - szepnęła jeszcze zanim zniknęłam schodach.
Naprawdę... Jeśli to był tylko jej sen... Jutro rano da mu do wiwatu! I nawet nie będzie wiedział dlaczego! Teraz jednak skupiła się na ważniejszej rzeczy... Hannah. Weszła na piętro i po cichu weszła do swojego pokoju, zostawiła uchylone drzwi żeby mała mogła wyjść bez obaw gdyby tylko chciała. Widziała ją zwinietą na łóżku i aż serce jej pękało że nie było jej gdy ta tu przyszła. Przeszła po cichu do pozostawionej z boku piżamy i pospiesznie ubrała ją zamiast krótkiego szlafroku. Nie chciała jej obudzić... Ostrożnie zajęła miejsce po drugiej stronie łóżka i przysunęła się żeby ją przytulić. Była powolna i ostrożna. Gotowa odpuścić gdyby tylko Hannah dała znak że tego nie chce. Jeśli jednak nie, przygarnęła ją do siebie.
- Ciii malutka... Wszystko dobrze... - szepnęła jedynie i sama zamknęła oczy.
Chwilę jeszcze cicho nuciła kołysankę jaką jej śpiewała zastępcza matka, żeby dziewczynka z powrotem zasnęła. Chciała tylko... Żeby mała wiedziała że nie jest sama, że była bezpieczna.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPon 25 Gru 2023, 22:14

Otworzył szerzej oko i przekrzywił głowę, zaskoczony jej podziękowaniami. Nie bardzo wiedział za co mu dziękowała, albo zmęczenie już się tak dawało we znaki, że wolno łapał wątki. Nie drążył jednak, a zamiast tego tylko się do niej ciepło uśmiechnął, po czym wrócił do swojego pokoju i się położył. Po tym jaką miał pobudkę spodziewał się, że zaśnie jak dziecko, jednak przez to co się wydarzyło... Miał wrażenie, że dalej czuł miękkie usta Leah na swoich wargach, a serce dalej waliło mu jak szalone. Jeśli to miałby być tylko sen... to chyba nie chciałby się już nigdy z niego obudzić. Choć może wtedy jego wyznanie nie byłoby... takie kiczowate. Westchnął do swoich myśli z lekkim uśmiechem, wpatrując się w sufit i nasłuchując. Humor go opuścił zastąpiony zmartwieniem, gdy przypomniał sobie skuloną, szlochającą na podłodze Hannah. Miał dziwne wrażenie, że już kiedyś słyszał jak cicho płakała w nocy. Chyba zaraz po tym, jak przyjął ją i Lake pod swój dach. Był wtedy zmęczony i skrępowany tym, że spał z siostrą w jednym łóżku, a do tego nie widział dokładnie Hannah, bo była schowana za oparciem kanapy. Dobrze pamiętał, że od razu po przyjściu do niego, upatrzyła sobie na tej kanapie swoją bezpieczną kanapę. Co by się nie działo, zawsze na nią uciekała i chowała się za oparciem. Czy to kiedy kłócił się z Lake, czy kiedy mała zakradła się do kuchni, by niezauważona coś zwinąć do jedzenia. Coraz bardziej zaczął się obawiać, że jej dziwne zachowanie, nie jest wyłącznie winą wilczych genów i naprawdę stała się jej jakaś krzywda.
Ziewnął szeroko i ułożył się na boku, starając się nie wybiegać za daleko z myślami. Właściwie całkiem uspokoić myśli i w końcu zasnąć. Jeśli jutro nie padnie ze zmęczenia, gdy tylko zrobi się ciemno, albo jak tylko się gdzieś położy, to to będzie jakiś cud.

Hannah spała spokojnie, skulona w kłębek i wtulona jednocześnie w poduszkę i róg kołdry, gdy Leah weszła do pokoju. Słyszała ją przez sen, ale nie przebudziła się, dopóki nie poczuła, że kobieta jest praktycznie tuż przy niej. Nie spała już, choć nie otwierała oczu, jednocześnie spięła się, obawiając tego, że kobieta ją wyrzuci ze swojego łóżka. W końcu chyba mówiła, że może spać w jej pokoju, a nie łóżku i pewnie nic nie dadzą tłumaczenia, że głupi wujek ją tutaj położył wbrew jej woli. Zadrżała i się tylko bardziej wtuliła w kołdrę, gdy Leah ją dotknęła. Kompletnie nie spodziewała się tego, że kobieta ją do siebie przytuli. Nie wiedziała, co się dzieje i co o tym myśleć. Dopiero w tym momencie otworzyła świecące w ciemności oczy i spojrzała na kobietę niepewnie. Nie wiedziała czy powinna się bronić, choć właściwie z jakiegoś powodu nie czuła się przy niej zagrożona, czy może jednak powinna ją ugryźć tak, by kobieta nigdy więcej już jej nie dotknęła. Instynkt podpowiadał jej, by zdecydować się na to drugie, ale gdy usłyszała jej łagodny głos i poczuła to przyjemne ciepło bijące od wilczycy i jej spokojne bicie serca... zdecydowała się odpuścić i wtulić się w nią praktycznie całą sobą, kuląc przy jej boku. Było jej tak miło... że powieki same zaczęły jej ciążyć. Jeszcze jak Leah zaczęła nucić jakąś delikatną, cichą melodię... zasnęła spokojnie, nie słysząc już nic, prócz odrobinę zagłuszonej melodii nuconej przez wilczycę. Miała wrażenie jakby kobieta ją nuciła aż do rana, choć pewnie zasnęła chwilę po małej.
Dalej słyszała tę melodię, chwilę przed tym jak się nad ranem przebudziła, choć Leah spała i nie było możliwości, by dalej cokolwiek nuciła. Nie chciała wychodzić z objęć kobiety, a już na pewno wracać do pokoju, w którym spała z matką, wiedziała jednak, że będzie źle, jeśli Lake się dowie, że spędziła pół nocy w pokoju białowłosej. Niechętnie wypełzła z jej łóżka i cicho wyszła z pokoju, by jeszcze ciszej wrócić do "swojego" łóżka. Nie spała już jednak tak spokojnie jak przy Leah. Właściwie w ogóle już nie spała. Nie była w stanie ponownie zasnąć. Jedynie leżała z zamkniętymi oczami, udając że śpi i nasłuchiwała, czekała aż wszyscy inni wstaną.

W tym czasie River był w łazience, ubrany już w jakieś stare, rozerwane na kolanie bojówki i kraciastą flanelową koszulę, pod którą miał ciemnoniebieską koszulkę. Miał też już założoną protezę i przemywał sobie twarz. Kiedy skończył, od razu poszedł do kuchni, przygotowując sobie wszystkie składniki, których potrzebował, żeby usmażyć dla wszystkich naleśniki. Postawił tez wodę w czajniku, jednak zdjął z niego gwizdek, by pisk gotującej się wody nikogo nie obudził.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyPon 25 Gru 2023, 23:01

Poczuła się spokojniejsza gdy mała się przytuliła. Bała się że będzie zła że jej nie było gdy przyszła, zwłaszcza że wyszło na to że River ją tu znalazł. Tuliła ją do siebie chwilę nucąc, ale mała bardzo szybko zasnęła... Jej oddech stał się miarowy i głębszy... Spokojny. Chwilę jeszcze leżała z zamkniętymi oczami na nowo przeżywając rozmowę z Riverem. Nawet nie zdawała sobie sprawy że zaczęła się przy tym lekko uśmiechać. Czuła się... Jak zakochana nastolatka, dobrze że nie chichotała chociaż przesunęła palcami po swoich wargach. Krótko po tym... Zasnęła. Gdy Hannah nad ranem wymykała się do siebie, przebudziła się, chociaż nawet nie otworzyła oczu... Nie chciała żeby dziewczynka źle się czuła, otworzyła oczy dopiero gdy mała była już na schodach. Zapowiadał się długi dzień... Czuła się jak by zabalowała noc. Wstała i poszła pod prysznic żeby się rozbudzić. Zostawiła rozpuszczone włosy żeby podeschły przed drogą, ubrała jakieś zwykłe jeansy, bokserke i koszule w kratę. Nie musiała nawet wychodzić z pokoju żeby wiedzieć że River nie spał. Czuła dobrze znany zapach naleśników w całym domu. Mimo tego, towarzystw u nie prędko było do wstawania, pierwsza wstawiła się w kuchni lekko przecierając oczy.
- Dzień dobry... Jeśli jeszcze raz... Będę się wybierać na nocne bieganie wiedząc że rano trzeba wstać, proszę... Przywiąż mnie do łóżka. - zażartowała podchodząc na tyle blisko by zerknąć jak mu idzie i czy nie potrzebuje pomocy.
Tak jak by jej pomoc była tu czymś potrzebnym.
Dziwnie się czuła... Sama nie wiedziała jak się zachować po tym co powiedzieli w nocy.. Tak... Była przekonana że jeszcze na początku będzie trochę dziwnie. Uznała jednak ostatecznie... Że po prostu będzie zachowywać się normalnie. Przecież nie było sensu nagle wielce okazywać sobie uczucia pocałunkami czy tuleniem się w kuchni prawda? Zamiast tego... Wyczuła moment by porwać jednego upieczonego placka i od razu odskoczyć do wejścia do kuchni nabierają bezpiecznej odległości.
- Obudzę resztę, powinni się zacząć ogarniać. - rzuciła puszczając mu oczko i zadowolona ze swojej zdobyczy ruszyła do korytarza z pokojami odgryzając sobie kawałek.
Pierwszy był pokój Sama, najpierw zapukała ciszej chociaż gdy nie było odzewu powtórzyła to głośniej. Cóż usłyszała jak chłopak spada z łóżka i zbiera się w pośpiechu jak by spóźnił się do szkoły więc poszła do kolejnego. Lake obudziła się od razu gdy Leah zapukała do sąsiedniego pokoju. Poderwała się żeby zerknąć na córkę i uspokoiła się widząc ją na swoim miejscu. W efekcie jednak otworzyła drzwi w momencie gdy Leah miała właśnie zapukać.
- River powoli ogarnia śniadanie... Zjemy coś na szybko i ruszamy. - poinformowała mimowolnie zerkając na obroże kobiety.
Czyli nie zdejmowała jej nawet do snu...
- Dzięki, zaraz przyjdziemy... - odpowiedziała i przymknęła mimowolnie drzwi gdy wilczyca zerknęła do środka za Hannah.
Zrozumiała jasny przekaz chociaż... Nie była zachwycona. Odpuściła... Z resztą zaraz zobaczą się na śniadaniu. Sam pierwszy przyszedł na śniadanie, jeszcze zanim Leah wróciła z budzenia dziewczyn.
- Cześć, pomóc ci jakoś? - zaproponował Riverowi, a chwilę po nim wróciła Leah. Lake za to w tym czasie zaczęła się ubierać.
Szturchnęła nawet po drodze córkę żeby ta wstawała a nie się wylegiwała.
- Wstawaj... I pamiętaj... Jeden podskok to wracasz do domu. - szepnęła jedynie i dołączyły obie do śniadania jako ostatnie.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 580
Punkty aktywności : 1538
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyWto 26 Gru 2023, 00:07

Ze wszystkich osób, które spały tego dnia w pensjonacie, nie podejrzewał, że akurat Leah obudzi się jako pierwsza. Pani Rita niejednokrotnie wspominała o tym, że wilczycę bardzo ciężko zmusić do wstania z samego rana. Chyba ze poczuje smażoną jajecznicę i boczek. Wychodziło na to, że chyba nie tylko te dwie potrawy były w stanie obudzić białowłosą. Miło jednak było, że to ona jako pierwsza odwiedziła go w kuchni. Choć miał wrażenie, że bardzo dużo by oddała za to, by wrócić do łóżka.
- Dzień dobry... Nie będę cię do niczego przywiązywał - mruknął, zerkając na nią przez ramię po przewróceniu piekącego się na patelni placka i uniósł lekko brew. Musiał naprawdę wiele siły włożyć w to, by się nie uśmiechnąć, słysząc tego typu propozycje z samego rana.
- Obiecuję jednak trafić w ciebie łóżkiem, nim się zmienisz, jeśli znów mnie obudzisz przed wschodem słońca - zagroził poważnie, celując w jej stronę łopatką, którą przewracał placki. Nie był jednak w stanie zbyt długo utrzymać tej powagi i parsknął rozbawiony.
Może nie czuł się dziwnie, ale... musiał przyznać, że na pewno było inaczej. Pomimo tego, że żartowali i zachowywali się, jakby w nocy nic się nie wydarzyło, było mu jakoś lżej i był zwyczajnie szczęśliwy z myślą, że Leah przyjęła jego wyznanie i go nie odtrąciła. Ba! Był pewien, że odwzajemniała jego uczucia. Nie pocałowała go przecież przypadkowo, potykając się o jakiś niewidzialny dywan, czy jeszcze co innego. Nawet pomimo tego, że teraz zachowywali się jak zwykle, wiedział, że między nimi już tak zwyczajnie nie było. I nie potrzebował do tego żadnych przesadzonych czułości za każdym razem, gdy tylko się widzieli i nie było nikogo w pobliżu. W zupełności wystarczyło mu to, że była obok i była sobą. Nie wiedział jak to wyjaśnić, ale miał wrażenie, jakby w pewnym sensie czuł jej oddanie.
Przełożył usmażonego placka na talerz, gdzie powoli tworzył naleśnikową wieżę i wylał na patelnię kolejną porcję surowego ciasta, zapominając o tym, że miał za plecami urodzonego łowcę w swoim naturalnym środowisku, który tylko czekał na dogodną okazję do ataku. Jeszcze wykorzystała do tego bezczelnie to, że kompletnie nic nie widział z lewej strony i miał zmniejszone o połowę pole widzenia. Gdyby nie dziwny cień na ścianie i to, jak pospiesznie się oddaliła, pewnie nawet by się nie zorientował, że ukradła mu sprzed nosa świeżo usmażonego placka.
- Hej! - oburzył się na pokaz i zamachnął się łopatką, gotów zdzielić nią Leah po rękach, lecz wilczyca była szybsza i sprytniejsza. Już była poza jego zasięgiem. Westchnął z bezsilności, a po chwili uśmiechając się rozbawiony pod nosem pokręcił głową.
- Następnym razem nie dam ci tak łatwo uciec - zagroził od tego momentu pozostając czujnym, choć nie przerywał smażenia. Jeśli tylko się zbliży, złapie ją i nie ważne czy ktoś będzie ich widział, czy będzie w trakcie gotowania czegoś, zacznie ją łaskotać, dopóki nie będzie go błagała o litość. Albo przerzuci przez ramię i wyniesie ją z kuchni, przywiązując do krzesła, by przy stole grzecznie i cierpliwie czekała na jedzenie, a nie je podkradała. Jeszcze, by zrozumiał jakby gary planowała pomyć, ale obecnie w ogóle mu nie pomagała. Dobrze, że chociaż był Sam. Na nim zawsze mógł polegać. Leah mogłaby się od niego uczyć, choć gdy tylko to sobie wyobraził, od razu się zaśmiał do własnych myśli i pokręcił głową. Znowu zresztą.
- Tu masz talerze i sztućce oraz dżemy i syrop klonowy, porozkładaj je proszę na stole - poprosił chłopaka. Skoro chciał pomóc, to nie będzie go ograniczał.
- Ciebie naleśnikowa bandytko poproszę o umycie owoców oraz pokrojenie w plasterki jabłek i banana - zwrócił się do Leah, czując, że wróciła na miejsce zbrodni. Plan był prosty - dać jej jakieś zajmujące zajęcie, by nie myślała o ponownej kradzieży. Tym razem miał zamiar bronić naleśników, jak niepodległości.
Kiedy Hannah została szturchnięta przez matkę, musiała naprawdę wiele siły w sobie zebrać, żeby na nią nie warknąć. Z niechęcią posłuchała jej, wychodząc spod kołdry i zaczęła się ubierać, nawet nie specjalnie myśląc o tym, co na siebie zakłada. Jakieś spodnie jeansowe, chyba wczorajsze, zdecydowanie za duża na nią koszulka, którą upchnęła w spodnie, a która mogłaby robić jej za sukienkę, albo koszulę nocną i zapinana na zamek, dość cienka bluzka z kapturem.
- Tak... mamo... - mruknęła jadowicie, zerkając na nią z wrogością i czujnością, by zaraz po tym wyjść z nią z pokoju i dołączyć do pozostałych w kuchni.
- Cześć siostra. Witaj mała. Siadajcie, zaraz skończę i będzie można jeść. - przywitał się z nimi, nie odwracając się do nich.
- Leah wyjmij dla każdego po kubku. Sam, zbierz zamówienia kto co pije i przygotujcie z Leah dla wszystkich coś ciepłego do picia. Ja poproszę kawę, tak jedną trzecią kubka i reszta mleka. I z dwiema łyżeczkami cukru - polecił zaraz krzątającym się razem z nim po kuchni Leah i Samowi, przekładając przy tym na talerz kolejnego usmażonego placka i wylał na patelnię znowu surowe ciasto. Na szczęście została już reszta ciasta i to na takiego małego, niezbyt idealnego naleśnika, ale z tego co wyliczył, dla każdego po cztery powinny być. Nie licząc tego zjedzonego przedwcześnie przez Leah. On, jako tego czwartego, weźmie sobie tego mniejszego, który będzie z reszty ciasta i był pewien, że nikt nie powinien czuć się pokrzywdzony.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 340
Punkty aktywności : 1253
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 EmptyWto 26 Gru 2023, 08:39

Zdecydowanie to nie była dla niej pora na wstawanie, ale faktycznie w wyjątkowych sytuacjach zdarzało jej się zrywać przed świtem lub specjalnie zakopywać się pod kołdrą do popołudnia jeszcze za czasów przed Riverem. Gdy była widocznie poobijana po walkach wolała wyjść i pobiec w las albo przespać dniówkę Rity byle tylko jej nie spotkać. Od czasu gdy pojawił się w tym domu i poprzewracał wszystko do góry nogami, często schodziła rano na dół. Oczywiście nie aż tak! Ale dzisiaj był dodatkowy bodziec... Siostrzenica Rivera. Miała wrażenie że śpi na czuwaniu, jak nigdy. Bała się że dziewczynkę wyrwią z snu koszmary i będzie musiała ją uspokajać. Nic podobnego się nie stało, a ostatecznie gdy mała postanowiła wrócić do siebie nie było sensu zasypiać ponownie. Oczywiście nie odpuściła sobie tej drobnej przyjemności porwania naleśnika prosto spod czujnego wilczura stróżującego. Prawie się nie zakrztusiła gdy groził jej łopatką.
- Grozisz czy obiecujesz? - odgryzła mu się rozbawiona i pokazała język.
Ostatnie szczeniece zachowanie! Przecież zaraz miała budzić dzieciaki i wypadało być choć trochę dorosłym.
Sam pozbierał się naprawdę szybko.. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że część nocy dosłownie czekał na budzenie, aż zasnął i teraz z ekscytacji zbierał się w takim tempie. Nawet koszulkę ubrał na lewą stronę, o czym dała mu znać Leah gdy pojawiła się w framugach za nim lekko pociągając metkę i puszczając mu oko. Był tak zaaferowany że River dał mu zadanie że w miejscu ją zdjął i ubrał poprawnie na co wilczyca zaśmiała się kręcąc głową, z resztą zaraz naprawdę musiała się postarać żeby nie parsknąć śmiechem gdy River zaczął wydawać polecenia i wiedziała... Po prostu wiedziała że nie pozwoli jej się nawet zbliżyć do tych naleśników przed śniadaniem. Od kiedy pracowali tu z Ritą, był niekwestionowanym Panem tego miejsca. Oczywiście więc robiła wszystko by tylko szukać czegoś akurat przy nim. Nie zasadzała się na naleśniki ale bawiło ją to jak ich bronił. Nóż? Która to była szuflada? Ta przy kuchence? Ahh nie... Ta przy zlewie! Miska? Szafka obok Rivera? Nieee.... Ta po drugiej stronie. W pewnym momencie nawet puściła mu oczko co miało znaczyć "Nie dziękuj za poranną porcję adrenaliny, nie ma za co". Mimo to posłusznie wykonywała jego rozkazy... Ona, ta która zawsze sprzeciwiała się każdemu i musiała przyznać... Że wyjątkowo dobrze się z tym czuła. Trochę przygasła gdy przyszły dziewczyny. Lake ubrała t-shirt z szerokim dekoltem który mimo że nie był głęboki, to odsłaniał obojczyki pokazując ramiączka stanika. Do tego przedarte na kolanach czarne spodnie. Podczas gdy Hannah wyglądała... Posłała małej przyjazny uśmiech na dzień dobry, gdy Lake podeszła do brata przesuwając ręką po jego plecach i przytulając się bokiem do jego boku.
- Pomóc ci jakoś Rivi? Boże... Jak to pięknie pachnie! - dziwnie... Pierwszy raz słyszała to zdrobnienie, nawet kątem oka spojrzała na nich ale skupiła się na swoim zadaniu.
Zwłaszcza, że River zaraz gdy skończyła wyznaczał kolejne. Odstawiła pokrojone owoce i umyła ręce od razu wyciągając kubki.
- Co pijesz Leah? - zapytał od razu Sam, chyba nawet wczoraj nie był aż tak nakręcony... Niesamowite jak silny był u niego instynkt bycia potrzebnym.
- Piwo z kawą dożylnie... A tak poważnie, herbatę. - zażartowała lekko się uśmiechając gdy zobaczyła jego zdezorientowaną minę i poczochrała mu włosy.
- Serio herbatę... Obudzę się gdy tylko wyjde na zewnątrz, poranki w lesie są naprawdę rześkie. - dodała i zaczęła wysypywać kawę do kubka Rivera. Lake została z nimi chociaż wszystko obserwowała opierając się o framugi kuchenne. Ona zażyczyła sobie kawę, po niej Sam wyszedł do Hannah którą zostawiła przy stole.
- Hejka, kakao? - zapytał trochę zaczepnie, pamiętał jak Hannah krzywiła się skąd się brało mleko.
W tym czasie Leah zerknęła na patelnie gdzie smażył się ostatni naleśnik i była pewna że widziała jak mięśnie ręki Rivera się napinają by w razie czego dzielić ją łopatką. Zamiast planowania kradzieży oparła się plecami o blat... W końcu czekała na zamówienia.
- Pasuje ci to... Bycie przywódcą, ale wiesz... Brakuje Ci chochli, wtedy był byś groźniejszy. - zażartowała i gdy Sam wrócił z zamówieniem, dokończyli robienie napoi.
Nie uszło też jej uwadze że ostatni naleśnik był trochę mniejszy, gdy tylko była ku temu okazja, rozkładając je na stole, podmieniła talerz z nim na swój. Z resztą szybko siadając do stołu by przypadkiem nie miał czasu zrobić tego ponownie.
- Jedziemy zaraz po śniadaniu? - zapytał Sam, siadając do swojej porcji i polał ją jeszcze syropem klonowym.
- Tak, więc wcinajcie żebyście mieli siły. Smacznego.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 14 Empty

Powrót do góry Go down
 

Gospodarstwo Rodziny Rosh

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 14 z 17Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17  Next

 Similar topics

-
» Dom rodziny del Larke
» Dom rodziny Monroe
» Apartament rodziny Blackfyre
» Dom rodziny Freydis i Astrid
» Szukam rodziny/przyjaciela/wroga

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Fostern :: Część mieszkalna :: Domy całoroczne-