a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8


 

 Gospodarstwo Rodziny Rosh

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 16  Next
AutorWiadomość
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySob 04 Mar 2023, 22:20

Zapewne dobrze się stało że nie powiedział jej wcześniej o tym że zamierzał dziś wracać do miasta. Nie raz myślała o tej chwili... Im dłużej tu był, tym jakoś ciężej było jej myśleć że w końcu zniknie, a ona znów zostanie sama. Gdyby wiedziała o tym od rana... Nie bawiła by się tak dobrze. River milcząc pozwolił jej na jeszcze odrobinę czasu w tej szczeniecej beztrosce. Jasne... Nie żegnali się na zawsze, ale w jakiś niezrozumiały sposób jednooki sprawił że teraz trudniej jej było wrócić do codzienności. Najpierw oczywiście wciąż nie myślała o tym ubierając się po przemianie. Nie patrzyła w stronę gdzie przebierał się River, ale zupełnie nie dlatego że coś w jego wyglądzie jej przeszkadzało! Nie miała problemu z jego bliznami... Żadnymi. Nie przeszkadzał jej ani brak oka, ani ręki. Nie podglądała bo mężczyzna jakim dał się poznać był zwyczajnie wstydliwy. Ona sama nie uważała się za ślicznotkę, ale nie widziała problemu w tym że mógł na nią patrzeć gdy wyszła zza drzewa w samym staniku i spodniach. Już gdy miała na sobie sweter usłyszała jego kroki, dlatego zaproponowała kolejne ognisko ale... Już sam fakt że na nią nie patrzył sprawił że uśmiech zniknął z jej twarzy. Z początku była zmartwiona... Nie do końca rozumiała o co może mu chodzić. Był moment że nawet pomyślała że zaraz rzuci czymś w rodzaju "nie chciałem cie martwić ale to jednak Troy". Więc w zasadzie... Gdy w końcu wyrzucił z siebie to co chciał powiedzieć... Powinno jej ulżyć. Cóż nie do końca tak było. Opuściła zająca i zmusiła się do udawanego uśmiechu. Jasne... W końcu... Z jej plecami było w porządku... Mogła już się zmieniać. On też czuł się dobrze... Tamci już na pewno go nie szukali.
Przecież... Taka była umowa... od początku.
- Jasne... No tak wybacz... - w sumie nie wiedziała co powiedzieć.
Nie chciała po sobie pokazać jak bardzo polubiła go w tym krótkim czasie... Jak bardzo zrobi się tu pusto bez niego. Zignorowała to dziwne uczucie... Hmm... Pustki, jakie pojawiło się na samą myśl o pożegnaniu, chociaż niezbyt jej to ułatwiał. Chciał by zostać w Fostern? Teraz to ona spuściła wzrok gdy po tej deklaracji na nią spojrzał. Bo nie chciała żeby wyczytał z jej oczu to że jednak ta informacja ją ruszyła bardziej niż powinna.
- Czyli ranking wieś kontra miasto, jednak wygrała wieś. - spróbowała zażartować żeby brzmieć bardziej naturalnie.
Chciała się odwrócić na piecie i iść dalej do domu, po co odwlekać nieuniknione ale wtedy się do niej zbliżył. Zupełnie nie pomyślała że przecież chwilę temu w zabiła i uniosła w zębach szaraka. Nie była pewna czy Rita jeszcze będzie... Mogła by zejść na zawał. Jednak najbardziej nie spodziewała się tego co zrobi River. Po prostu... Stała nie wiedząc co powiedzieć co zrobić. Jakoś żadna zaczepka czy riposta w tej chwili nie cisnęła się jej na usta. Podniosła na niego spojrzenie brązowych oczu i odsunęła się odkaszlując. Co pomogło jej trochę zejść na ziemię. Nie nie nie... Bez takich Leah!
- Mogę cię podrzucić jeśli chcesz... - powiedziała zrzucając ich obu z powrotem na ziemię.
- No i weź zająca... W podziękowaniu za tamtą sarnę. Chyba że jak przystało na kanapowca nie będziesz umiał sobie z nim poradzić. - dodała zaczepnie.
Chciała... Brzmieć jak najbardziej naturalnie. Chociaż serce biło jej jeszcze trochę szybciej niż powinno. Tak to właśnie było z Omegami... Naprawdę dobrze się dogadywała z nimi... Ale problem był taki że koniec końców odchodzili.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySob 04 Mar 2023, 23:27

Zdecydowanie wieś wygrywała. Chyba nawet... od samego początku. W końcu dorastał w raczej niewielkim miasteczku, a do większego uciekał wyłącznie w poszukiwaniu wrażeń, gdy był nastolatkiem. Pewnie teraz na "stare" lata mu się odmieniło, a może zawsze w głębi serca wolał spokojniejsze okolice, tylko nie chciał się do tego przyznawać, bo w mieście jednak miał możliwość zyskać większą ilość znajomych, niż w małym miasteczku. Zresztą... nawet nie pamiętał, by w Portland bawił się czy spędzał czas poza szkołą z kimś innym niż Lake. Nie, żeby nie był lubiany, czy traktowany przez innych jak odludek. Po prostu jakoś zawsze lepiej spędzało mu się czas z siostrą niż z kolegami z klasy czy innymi rówieśnikami.
Obecna rozmowa... Wcale nie należała do najłatwiejszych. A krótkie odpowiedzi czy milczenie ze strony Leah wcale jej nie ułatwiały. Nie odpowiedział nic na jej żart, bo w sumie nie było takiej potrzeby, skoro przed chwilą sam przyznał, że najchętniej by tutaj został na stałe. Parsknął jedynie krótko, nie mogąc powstrzymać rozbawienia, że nadal prowadzili swój ranking miasto kontra wieś. Będzie mu tego i całej reszty strasznie brakować. Szczególnie towarzystwa wilczycy i wspólnych wygłupów.
- Wybacz... Ja... Pani Rita pewnie zaczęłaby się martwić i wyobrażać sobie nie wiadomo co, gdyby zobaczyła cię z krwią na twarzy. Może... pomyślałaby, że to ja i... poszczułaby mnie krowami, nie wpuszczając do pensjonatu przy następnym spotkaniu - zaczął się tłumaczyć, gdy sprowadziła ich oboje na ziemię swoim odkaszlnięciem. Od razu się przez to speszył, jakby dopiero się zorientował w tym, co robi i zrobił kilka kroków w tył, by już nie naruszać jej przestrzeni osobistej. Tym razem to on spróbował zażartować, zamaskować w ten sposób swoje zachowanie, ale... nie był do końca przekonany czy mu się to udało.
Spojrzał na nią ostrożnie, gdy zaproponowała mu podwózkę do miasta. W sumie... nawet nie wiedział, czy w Fostern był jakiś przystanek autobusowy i czy coś do Venandi by dzisiaj kursowało. Niby przed chwilą wrócili z terenów otaczających miasto i zapach ich obojga nie powinien tak szybko zwietrzeć, jednakże chyba wolałby nie ryzykować samotnego powrotu do miasta. Nie teraz, gdy wiedział, jak niebezpieczne mogły być samotne wędrówki po nieprzyjaznych dla jego gatunku terenach.
Już miał jej odpowiedzieć, na jej propozycję, gdy wspomniała o zającu. Zaśmiał się krótko, szczerze rozbawiony i pokręcił głową, uniósł przy tym lekko rękę i kikuta schowanego w powiewającym na wietrze rękawie.
- Jak na jednorękiego kanapowca przystało, pewnie nie tak łatwo będzie mi sobie z nim poradzić, ale obiecuję dać z siebie wszystko - odpowiedział z przyjaznym uśmiechem na twarzy, nie odrywając spojrzenia od kobiety.
- Boję się, że odmowa mogłaby mnie narazić na gniew grizzly z chochlą, więc z przyjemnością przyjmę zająca i propozycję podwiezienia. Dziękuję ci, Leah - dodał, starając się zarazić ją swoim dobrym humorem i uśmiechem, choć wiedział, że sytuacja, w której się znaleźli, wcale nie sprzyjała pozytywnemu nastrojowi. Jemu przecież też było ciężko się rozstawać, on również się dobrze bawił i czuł w jej towarzystwie, gdyby tylko mógł... naprawdę zostawiłby wszystko, co miał w Venandi od tak i po prostu przeniósłby się w te okolice, choćby miał przez i przez dłuższy czas mieszkać w lesie czy w jakimś kartonie, nim udałoby mu się uzbierać pieniądze z walk na zakup czy wybudowanie jakiejś rozpadającej się chałupy, gdzieś na terenach Fostern. Mógłby... mieć oko na Leah, czy żaden młodociany wilkołak nie zakłóca jej spokoju. A przynajmniej do momentu, aż nie znalazłaby sobie partnera i... jednooki nie byłby już potrzebny, by pilnować jej bezpieczeństwa i spokoju. Chciałby widzieć, że jest szczęśliwa.
Odetchnął głęboko, na moment odwracając wzrok w bok. Odsunął od siebie wszystkie te rozmyślania i znów na nią spojrzał z ciepłym uśmiechem na twarzy. Może tylko odrobinę zakłopotanym.
- Pewnie nie powinienem prosić, bo już i tak naprawdę wiele jestem ci już dłużny i ci zawdzięczam, ale... Ajrisz mogłaby u ciebie zostać? Tylko na jakiś czas, aż nie załatwię spraw w mieście - dodał szybko, zdając sobie sprawę, jak jego prośba mogła w pierwszej chwili zabrzmieć, biorąc pod uwagę to, że jeszcze kilka dni temu nie przewidywał dla siebie zbyt długiego i szczęśliwego życia. Wolał od razu zapobiec ewentualnym wątpliwością, że po tym wyjeździe mogliby się już więcej nie zobaczyć. Nie chciałby martwić Leah, prawdopodobnie przed walką jej życia.
- Wyszła dziś z rana pierwszy raz na dwór i póki chłód nie dał się jej we znaki, wyglądała na naprawdę zadowoloną. Poza tym tutaj będzie miała towarzystwo, a w Venandi siedziałaby większość czasu sama w mieszkaniu, póki bym tam nie przyszedł tylko po to, by ją nakarmić i wyczyścić kuwetę i znów na kilka dni wybyć z domu - wyjaśnił. Spodziewał się, że Leah mogłaby odmówić, w końcu przyjmując jednookiego na kilka nocy, nie pisała się na to, by opiekować się jego kotem, bóg wie ile czasu. Może po jego wyjeździe, mimo tego jak dobrze się dogadywali, chciałaby pozbyć się ze swojego domu wszelkich pozostałości po nim i po prostu odpocząć sobie od uciążliwego kaleki, nim znowu ją nawiedzi i wywróci jej spokojne życie do góry nogami.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyNie 05 Mar 2023, 14:27

A może po prostu odkrywając kim jest zrozumiał że to nie miasto skrywa najwięcej wrażeń,ale właśnie wieś? Miasto... Było dla ludzi, nic dziwnego że ciągnęło go tam za młodu gdy uważał się za jednego z nich. Ale teraz był wilkołakiem i odkrywał atrakcje jakie dawało takie życie. Tyle że korzystanie z tych zalet było najbardziej możliwe po za betonowymi dżunglami. Tak czy siak... Nie, nie specjalnie udało mu się zamaskować żartami tego co się właśnie działo... Ale, z drugiej strony jej przecież też średnio to szło. Dlatego postawiła na udawanie że nic się nie działo. Zignorowała jego przeprosiny... Zignorowała tą niemą obietnice że przecież jeszcze się zobaczą, jak by ich w ogóle nie usłyszała i skupiła się na tym co wychodziło im najlepiej od kiedy się poznali...
- Wydaje mi się że ich nie doceniasz. To świetne tropicielki! Myślę że Rita od razu wypuściła by je za tobą. - odpowiedziała sama przecierając twarz rękawem.
Nawet się uśmiechnęła gdy uniósł rękę w geście poddańczym. Nie musiał dziękować... Naprawdę. Jakim cudem potrafił ją całkowicie rozbroić? Cała ta sytuacja była jakaś... Zbyt krępująca. Dlatego zajęła ręce żeby z powrotem spiąć włosy i ruszyła do domu dając mu lekkiego kuksańca z biodra.
- Idealnie tresowany. - zażartowała przy tym.
Może nie była w jakimś ultra dobrym humorze... Trudno też było ją nim zarazić skoro nawet River ewidentnie nie był w szczytowej formie na śmieszkowanie.
Jednak! Gdyby jego rozważania były na głos a nie jedynie w głowie... Chyba autentycznie by rozważała czy go nie uderzyć! Nie uważała że potrzebuję opieki... Czyjej kolwiek, a już w szczególności, że z tego powodu musi znaleźć sobie jakiegoś partnera. Za tydzień zrówna Flyna z ziemią i udowodni to wszystkim. Było jej dobrze samej... Prawda? Zawsze w końcu była sama.
Jego nagła prośba sprawiła, że się zatrzymała i spojrzała na niego podejrzliwie. Dobrze że na końcu dodał że to tylko na jakiś czas ale...było to z jednej strony trochę niepokojące.
- Rita będzie wniebowzięta. Tylko uważaj bo jak Ajrisz pokocha takie życie to będzie jej tylko trudniej wrócić. - odpowiedziała... Chciała żeby to zabrzmiało jak ich standardowe przepychanki... Ale zdała sobie sprawę jak dużo było w tym prawdy. O siebie nie specjalnie się martwiła, gdy odwiezie Rivera planowała wrócić w góry, chociaż na kilka dni oczyścić myśli przed walką. Ale jeśli Ajrisz faktycznie zakosztuje w wiejskim życiu... A Rita potrafiła rozpieszczać, to jej powrót do miasta mógł być ciężki. Chyba że, nie będzie musiała wracać... Ale nie, tak nie chciała myśleć. Gdy wrócili, staruszki nie było... Jej auto stało więc pewnie domykała sprawy w stodole. Zwłaszcza biorąc pod uwagę że Dzwoneczek nie kręciła się po wybiegu. Leah wzięła tylko kluczyki i chciała poczekać w aucie. Nie ważne czy River planował się pożegnać czy zmienił zdanie i planował zabrać kota. Po za tym... Miała chwilę żeby odetchnąć w samotności. Gdy do niej dołączył odpaliła auto i ruszyła drugi raz w ciągu ostatnich dni do tego znienawidzonego miejsca.
- Uważaj na siebie... W mieście jest bezpieczniej tylko z pozoru. I nie zapomnij... Za tydzień ktoś będzie musiał zeskrobać Flyna z ściółki leśnej.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyPon 06 Mar 2023, 20:34

- Domyślam się, że przed najlepiej wyszkolonym psem gończym łatwiej byłoby mi uciec, niż przed twoimi krowami? - podsunął z rozbawieniem, bo kreowanie przez Leah jej krów na krwiożercze bestie było naprawdę zabawne i choć były to oczywiście żarty... Jakoś nie chciał ryzykować ze sprawdzaniem, czy rzeczywiście były to tylko przekomarzania. Jeszcze okazałoby się, że faktycznie mają jakieś sekretne umiejętności bojowe, o których sama białowłosa nie miałaby pojęcia, a jednooki... miałby ogromne kłopoty.
- Auć - powiedział bardziej dla zasady, niż żeby faktycznie go zabolało to, jak lekko uderzyła w niego biodrem.
- Nie przeczę. Wystarczy garść słodkości i zrobię niemal wszystko - odparł ze śmiechem, po części nawet mówiąc prawdę, bo jeśli o słodycze chodziło, naprawdę łatwo było go przekupić czy do czegoś przekonać.
Niby był dorosły, miał własne pieniądze i mógłby wszystkie przeznaczyć wyłącznie na zakup ogromnej ilości słodkości, ale... Nie ma co się oszukiwać, darmowe, czy zrobione przez kogoś było bez porównania lepsze od tego, co samemu się przyrządziło bądź kupiło. Takie było odwieczne prawo natury i nie sposób było z tym dyskutować. Choć zjawisko to samo w sobie było niezwykle interesujące i prawdopodobnie nadal nikomu nie udało się jeszcze odkryć, w czym tkwił cały sekret.
Trochę... naszły go obawy, gdy Leah się tak nagle zatrzymała i spojrzała na niego, gdy zapytał o możliwość zostawienia u niej Ajrisz na jakiś czas. Przez reakcję kobiety, przez głowę przeszła mu myśl, że pewnie się nie zgodzi. Odetchnął więc z nieukrywaną ulgą, gdy Leah przystała na jego prośbę na swój unikatowy sposób. Spojrzał na nią i się uśmiechnął z wdzięcznością, wznawiając ich marsz w stronę domu kobiety.
- Gdybyś widziała, jaka była szczęśliwa i pełna energii, gdy wyszła dzisiaj pierwszy raz na świeże powietrze... - odparł spokojnie, odtwarzając w myślach to wspomnienie z dzisiejszego poranka.
Nie dało się ukryć, że bardzo kochał kotkę i był gotów zrobić dla niej absolutnie wszystko, by była szczęśliwa, choć przez jego styl życia... nie było to zbytnio możliwe. Był tego boleśnie świadom, dlatego wpadł na pomysł z zostawieniem Ajrisz w Fostern. Nie porzucał jej, bo przecież będzie ją odwiedzał i gdy tylko będzie miał możliwość zapewnienia jej większej swobody i wychodzenia na dwór, weźmie ją z powrotem od Leah. Bo jeśli Leah w pewnym momencie stwierdzi, że ma już dość jednookiego i nie chce go więcej widzieć na oczy... Ajrisz będzie jedyną przyjaciółką, która mu pozostanie. Poza tym to była jego mała, kochana księżniczka, która swoim rozrabianiem potrafiła poprawić mu humor nawet w najgorszych chwilach.
Kiedy dotarli do pensjonatu, od razu skierował się do pokoju, w którym nocował przez cały ten czas, by zabrać swoje rzeczy. Ajrisz spała wyciągnięta na całą swoją długość z burym brzuszkiem do góry na pościelonym łóżku, prawdopodobnie czując na nim zapach jednookiego. Nie przerywał jej drzemki, a jedynie uśmiechnął się rozczulony tym widokiem i w myślach się z nią pożegnał, prosząc, by nie dawała się zbytnio we znaki pani Ricie i Leah. Odetchnął po tym głęboko i wyszedł z pensjonatu. Zastanawiał się, czy powinien pożegnać się ze starszą kobietą. Bardzo mu pomogła przy śniadaniu i była naprawdę uprzejma, mimo że tylko dokładał jej pracy choćby przez ciągłe składowanie pobrudzonych przez siebie ubrań do prania. Dał Leah znać, gdy zwróciła na niego uwagę, ruchem dłoni, że idzie do stodoły pożegnać się ze staruszką, a po tym już dołączył do białowłosej w jej samochodzie i zapiął pas.
Wiedział, że pewnie zdenerwuje tym Leah, ale nim wyjechali z terenu jej posesji, powiedział jej, że obiecał poinformować Augusta o tym, że opuszcza Fostern i zapytał, czy nie byłoby dla niej problemem podrzucić go na moment na ranczo alphy. Gdy i tak szybko załatwił, co miał do załatwienia już bez wydziwiania pozwolił Leah odwieźć go prosto do miasta.
- Wezmę zmiotkę i szufelkę, żeby sprzątnąć to, co z niego zostanie - obiecał z rozbawieniem, patrząc przez okno na przesuwające się za oknem w trakcie jazdy widoki. Czuł się jak dziecko wyrzucone brutalnie z łóżka w poniedziałek z samego rana, jadące właśnie do szkoły. I to wcale nie w pozytywny sposób. Nie miał ochoty wracać do miasta, ale musiał... Musiał też robić przy tym dobrą minę do złej gry, bo wiedział, że odnoszenie się ze swoją niechęcią w niczym mu nie pomoże, a jedynie mogłoby odbić się na innych osobach. Miał świadomość, że Leah i tak już nie była zadowolona z jego odejścia, ale nie musiała całkiem tracić z tego powodu humoru, prawda? Jeśli miał możliwość, wolał jej go nieco poprawić, niż dodatkowo go popsuć. Może jemu samemu wtedy łatwiej będzie się pogodzić z powrotem do Venandi.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyPon 06 Mar 2023, 23:01

Zaśmiała się, znała te zwierzęta całe życie... Były zdecydowanie mniejsze niż inne rasy bydła. Sprawiały wrażenie naprawdę delikatnych jak na krowy. Próby wyobrażenia sobie tych uroczych stworzeń w dzikim pościgu za Riverem było takie... Surealistyczne. Kto jednak wie! Być może gdyby miały okazję stanąć w obronie swojej opiekunki, to faktycznie by to zrobiły! Ostatecznie... Krowy to też zwierzęta stadne... Dzikich stad bały się nawet drapieżniki. Ale... Może nigdy nie będzie im dane tego sprawdzić. Później jej myśli zajęła już kotka Rivera, nie miała wcześniej okazji mieć kota, ale ona zdecydowanie miała coś w sobie. Polubiła ją gdy tylko ta z pełnym zaufaniem przyjechała tutaj z nią. Uśmiechnęła się lekko gdy River opowiadał o pierwszych wrażeniach zwierzaka na świeżym powietrzu. Nie wątpiła że gdy tylko zrobi się cieplej kotka całkowicie odda serce okolicy.
- Będzie jej tu dobrze... - podsumowała.
Jeśli tylko faktycznie nie zapomnij jej odwiedzać... Miejsce to jedno... River był jej rodziną i nie ważne gdzie by nie była, Leah była przekonana że kotka będzie za nim tęsknić. Po dotarciu do domu wzięła tylko kluczyki, nie poganiała Rivera... Była przekonana, że będzie chciał się pożegnać. Gdy szedł do stodoły wsiadła już do auta i odpaliła silnik żeby trochę rozgrzać zmarzniety samochód. Nie spodziewała się jednak że River będzie chciał jechać do Augusta. W pierwszej chwili spojrzała na niego przekonana o tym że zaraz usłyszy "no przecież żartuję". To miało sens... W końcu korzystał z jego gościnności ale i tak... Źle się z tym czuła. Oczywiście że go zawiozła starając się nie dać po sobie poznać że jakkolwiek ją to rusza. Na miejscu jednak nie opuściła auta... Nawet się nie rozglądała jakoś specjalnie więc nie mogła widzieć jak alpha stada kładzie rękę na ramieniu Rivera życząc powodzenia... Może i dobrze, miała by ochotę mu ją odgryźć. Z przyjemnością opuszczała teren posiadłości wilkołaka. Z o wiele mniejszą przyjemnością wjeżdżała do miasta. Było... Takie jak zapamiętała... Głośne... Ciasne i śmierdzące. Oczywiście ktoś podobne zarzuty mógł wysunąć co do fostern. Smród zwierząt, wszędzie drzewa że problem zaparkować i owady! Miała ochotę powiedzieć coś w stylu "wracaj szybko... To nie miejsce dla takich jak my". Jednak ostatecznie skończyło się na:
- Dzięki jeszcze raz za wszystko. - no i dała mu zapakowanego zająca jak przykładna matka przypominająca dziecku o drugim śniadaniu gdy szło do szkoły. Odczekała aż zniknie w swoim bloku i ruszyła w drogę powrotną. Im bliżej Fostern była... Tym bardziej czuła tą dziwną... Palącą pustkę. Dlatego gdy tylko zaparkowała przed domem rozebrała się zostawiają ubrania w aucie i wychodząc zmieniła się stając już na czterech lapach. Planowała uciec w góry... Zaszyć się tam i po prostu wędrować aż do walki z Flynem. Ale... Gdy księżyc świecił już jasno na niebie i okoliczne wilki zaczęły wyć... Postanowiła wrócić. Jakoś... Trudno jej było zostawić Ajrisz tak samą aż do rana gdy miała zjawić się Rita. Więc może dobrze że kotka została... Miała do kogo wracać.

(z.t)
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyPią 15 Wrz 2023, 21:57

Na noc zaraz po walce z Flynnem... Nie wróciła do domu. Nie chciała straszyć Rity, po za tym była obolała. Bok mocno krwawił, zwlasza zaraz za przednią łapą gdzie wilk wgryzł swoje zęby bardzo głęboko. Tak... Pierwszą noc przenocowała w głębi puszczy. Większość czasu w wilczej formie, chociaż kilka razy ból ją wybudzał i ciało próbowało przejść przemianę. Jednak ani razu nie wróciła w pełni do ludzkiej postaci. Gdy odchodziła z ringu kilka osób zaczepiło ją chcąc udzielić pomocy ale do diabła nie potrzebowała jej... Potrzebowała spokoju. Nad ranem zarosły się przynajmniej złamania, chociaż lewa noga była mocno opuchnięta, a oko tak sine, że miała problem je otworzyć. Uznała jednak że wróci do domu... Przed wschodem słońca żeby zdarzyć przed staruszką. I w zasadzie udało się! W progu powitała ją kotka, chociaż w pierwszej chwili chyba jej nie poznała bo zatrzymała się uważnie przyglądając się swojej pani. Zawlekła się na górę i zakopała w pościeli... Może i brudna, może i pokrwawiona, ale pościel można było później zmienić a ona była po prostu zmęczona. Słyszała później jak Rita krzatała się po domu. Raz nawet zapukała do niej, ale Leah tylko od mruknęła coś w stylu że ma zostawić ją w spokoju. Przykro... Ale wolała żeby kobieta myślała że Leah jest pijana po grubej imprezie niż widziała ją w takim stanie. Gdy staruszka wróciła do domu... Wilczyca dopiero postanowiła wyjść ze swojej pieczary i iść do łazienki ocenić straty. Śliwa na oku... Gdy Flyn uderzył nią o posadzkę... Zadrapania i siniaki, trudno powiedzieć po czym... Głębokieel rany na prawym boku, na zebrach po ugryzieniu i napuchnieta po złamaniu noga. Nie oszczędzał jej na tej walce... Ale to dobrze. Nie czuła obowiązku żeby sama się hamować. Ostrożnie się umyła i przebrała po czym poszła do lodówki i coś przegryzła... Nawet nie miała apetytu... Boże bolała ją nawet szczęka. Ostatecznie więc poszła z powrotem spać, tylko zarzucając z łóżka pobrudzoną pościel i przykrywając się kocem. Rano było już znacznie lepiej. Była wciąż posiniaczona ale opuchlizna zeszła. No i chociaż sine, to mogła otworzyć oko! Najgorsza była rana po zębach... Spodziewała się że z nią będzie jeszcze trochę zabawy... Zrobiła sobie herbatę i usiadła na ganku w samym dresie. Ajrisz od razu wykorzystała okazję żeby pobiegać na zewnątrz, a jej wiele radości sprawiało obserwowanie jej harców. Do momentu gdy przyjechała Rita.
- Świeńcy pańscy! - krzyknęła widząc ją w tym stanie, otuloną kocem.
- Daleko mi do świętego, a co dopiero większej ilości. - odpowiedziała z krzywym uśmiechem... Szybko pożałowała uśmiechu bo siniak natychmiast dał o sobie znać.
- Nie... Nie chce wiedzieć... - od mruknęła kobieta ewidentnie zdenerwowana tym co widzi, jednak ostatecznie... Co miała zrobić? Dać jej bure? Skończyło się więc na tym że poszła do stodoły uznając że musi się przewietrzyć.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySob 16 Wrz 2023, 05:10

Miał wrażenie, że tym razem wstał jeszcze bardziej obolały, niż gdy poszedł spać, ale czemu się dziwić, skoro opatrunki przesiąkły mu krwią i ropa, tak, że zmiana ich nie należała do najprzyjemniejszych. Z przemyciem ich nie było już aż tak źle. Nie zmieniało to faktu, że sama zmiana bandaży już na początku dnia go mocno wymęczyła, a miał jeszcze trochę do załatwienia. Postanowił jednak, że lepiej będzie, jak częściej będzie zmieniał opatrunki. Liczył na to, że wtedy nie będzie to taką katorgą.
Pożegnał się ze wszystkimi i poszedł w stronę lasu, gdzie zaparkował kilka dni temu audi Virgo. Po drodze zaopatrzył się w duży zapas opatrunków, bandaży i środków odkażających. Kupił sobie też kilka gotowych kanapek z szynką i sałatą z piekarni i poszedł do samochodu. Cały czas obawiał się, że zastanie go w opłakanym stanie, rozebranego na części albo z masą mandatów za wycieraczką, ale choć obszedł auto dookoła kilka razy, uważnie je oglądając, co z boku mogło wyglądać, jakby szukał możliwości dostania się do środka i kradzieży. Nic jednak pojazdowi nie było, więc nie tracąc już więcej czasu, wsiadł do środka, odpalił i ruszył spokojnie w kierunku Fostern.
Początkowo chciał zaparkować przed Tilly's Shop i pójść do Estery, chyba… obawiając się spotkania z Leah. Obiecał jej przecież, że będzie na jej walce, że będzie jej kibicował, a zamiast tego pojawił się dwa dni po tym i to jeszcze oczekując, że tak po prostu będzie ucieszona jego odwiedzinami. Niby kontaktował się wcześniej z panią Ritą, prosząc ją o przeproszenie białowłosej w jego imieniu, ale… nie dostał żadnego odzewu ze strony wilczycy. Czuł że naprawdę zawalił. Dziecinadą jednak było unikanie konfrontacji, zwłaszcza że jeszcze bardziej Leah mogłaby być na niego wściekła, gdyby w ogóle jej nie odwiedził choćby po to by się przywitać, a wpadliby na się je przypadkowo gdzieś we wsi.
Odetchnął głęboko i pojechał drogą w stronę znanego sobie pensjonatu. Zajechał Audi pożyczonym mu przez wampirzycę na teren pensjonatu i zaparkował obok samochodu pani Rity. Chwile zwlekał z wyjściem z auta, widząc siedząca na ganku wilczycę w nie najlepszym stanie. Domyślał się, że będzie poobijana po walce, ale wyglądała naprawdę kiepsko. Zwłaszcza w porównaniu do jego stanu. Jakby to ona miała starcie z okropnym potworem a nie on. Upewnił się, że zabezpieczył porządnie samochód, wyjął kluczyki i zabierając plecak, w końcu z niego wyszedł.
- Witam, są może wolne pokoje? - zapytał w ramach żartu i uśmiechnął się przyjaźnie do dziewczyny, nie mogąc się powstrzymać przed podejściem do niej i uciskaniem jej. Nie chciał jednak wychodzić z roli, mając nadzieję, że może poprawi tym trochę humor białowłosej.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySob 16 Wrz 2023, 21:54

Czuła się zmęczona, nie spała najlepiej... W zasadzie kto by spał. Nie chciała kłócić się z staruszką, ale niby jak mogła by jej to wytłumaczyć? Lepiej żeby myślała że Leah gdzieś za balowała i wdała się w jakąś burde... Jak zawsze zresztą. Nic niezwykłego, chociaż normalnie nie kończyła aż tak... Przynajmniej obrażenia nie były tak na widoku. Szukała Rivera wzrokiem na "widowni"... Przed starciem... W trakcie... Zdecydowanie Flyn nie podbił by jej oka gdyby nie rozglądała się po kibicach. Swoją drogą spodziewała się przewagi kibiców syna alphy... Ale nie aż tak przeważających. Niby nie powinna się dziwić... Przy stawanie po jej stronie było niebezpieczne.. Może dlatego tak liczyła na niego. Skłamała by, gdyby stwierdziła że ją to nie obeszło... Zabolało, chociaż wmawiała sobie że pewnie miał ważny powód. No i cios Flyna zmusił ją do skupienia na walce. Po... Też go szukała, jednak ostatecznie odpuściła. Gdy usłyszała nadjezdzający samochód podniosła spod koca w którym się zakopała twarz. Najpierw nie zorientowała się kto to... Jednak gdy z pojazdu wyszedł właśnie River... Poczuła słodko gorzkie emocje zalewające jej serce. Ucieszyła się... Ale była zła... A jednocześnie zmartwił ją widok opatrunku nad okiem. Wstała powoli i nieco sztywno by się przywitać, chociaż nie spodziewała się aż takiej euforii. Odwzajemniła uscick chociaż syknęła przy tym cicho. Żebra...
- Przykro mi, ale z tego co wiem to Pana rezerwacja była na dwa dni wstecz. - odpowiedziała konśliwie na jego próbę za żartowania.
- Chociaż może wyjątkowo zrobię dla Pana wyjątek... O ile powiesz co się z tobą działo... Jak ty wyglądasz?! - zapytała wyraźnie zaniepokojona.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyNie 17 Wrz 2023, 06:59

Zdawał sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie mocno zawiódł Leah, nie pojawiając się na jej walce, mimo że obiecał jej, że będzie. Astrid z resztą też o tym zapewnił, choć wiedział już wtedy, że raczej nie będzie miał takiej możliwości. Naprawdę żałował że tak to wszystko wyszło, ale nie chciał stracić być może swojej jedynej szansy na pomszczenie żony i pozbycia się potwora, który zniszczył jego rodzinę. Na szczęście miał to już za sobą i nie musiał już o tym myśleć. Zostawić w końcu przeszłość za sobą i zacząć w końcu patrzeć w przyszłość. Choć może jeszcze nie do końca. Musiał dowiedzieć się kim byli jego rodzice, dlaczego August wyrzucił ze stada swoją własną krewną i czy nie miał nic wspólnego z tymi łowcami, którzy ich zaatakowali i wybili w pień.
Na ten moment jednak nie chciał się na tym skupiać. Musiał przeprosić Leah za to, że go nie było podczas jej walki. Podszedł do niej spokojnie, nie spodziewając się, że tak trudno będzie mu oprzeć się pokusie przytulenia jej na przywitanie. Zresztą i tak mu to nie do końca wyszło, gdy wstała. Objął ją delikatnie, uważając zarówno na swoje rany jak i jej, choć koniec końców i tak nie było to zbyt przyjemne powitanie. Mógł zignorować choć po części ból, jednakże gdy tylko usłyszał to syknięcie ze strony kobiety, od razu ją puścił i się cofnął, przyglądając jej się ze zmartwieniem.
- Wybacz, że to mówię, ale wyglądasz zdecydowanie gorzej ode mnie - prychnął z lekkim rozbawieniem.
- I wiem że to nie jest odpowiedź na twoje pytanie, ale… mam w bagażniku dwie skrzynki piwa i kilka paczek pianek. Jeśli miałabyś ochotę, moglibyśmy je upiec nad ogniskiem - zaproponował, uśmiechając się do niej pocieszająco, choć wiedział, że bez żadnych wyjaśnień od niego, Leah nie wytrzyma do wieczora.
Rozejrzał się, by mieć pewność że pani Rita nic nie usłyszy i nachylił się lekko do białowłosej.
- Wybacz, że mnie nie było na twojej walce. Naprawdę się starałem, ale nie byłem w stanie przybyć do Fostern. Znalazłem go. Tego wilkołaka, o którym ci wspominałem. I już nigdy nikogo nie zaatakuje - wyjaśnił przyciszonym głosem, siadając prosto.
- Część mała. Pamiętasz mnie jeszcze? - zapytał przyjaźnie, wyciągając lewą rękę w rękawiczce do swojej ukochanej kotki, która podeszła do nich zaciekawiona tym, kto to siedział obok Leah. Nie dała się jednak pogłaskać, odbiegając od razu do kobiety i ocierając się o nią, domagając pieszczot od niej.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyNie 17 Wrz 2023, 16:52

Mimo że nieco bolesne to cieszyła się z tego powitania. Jego słowa z resztą nawet jej nie ruszyły, spojrzała w dół jak by oceniając czy ma rację po czym się obróciła wokół własnej osi.
- Nie jest wcale tak źle! Po za tym nie powinieneś był zapytać jak wygląda Flyn? - odpowiedziała, a uśmiech znów wrócił na jej usta... Na chwilę, bo gdy River migał się od odpowiedzi spojrzała na niego groźnie.
- Próba przekupstwa? Grabisz sobie... - jasne, że miała ochotę... Ale nie zamierzała od tak mu odpuścić.
Przede wszystkim... Naprawdę się o niego martwiła. Nie widziała go od ponad tygodnia, mimo że obiecywał się pojawić dwa dni temu. A gdy wreszcie się pojawia wygląda jak by go napadli! A przecież wiedziała jak walczy... Gdy wreszcie wyjawił jej powód swojego obecnego stanu i jednocześnie nieobecności była... Zaskoczona... To na pewno. Szczęśliwa... Bo mimo tego z kim walczył wrócił w nie najgorszym stanie. Trochę zła ale chyba przede wszystkim było jej przykro. Nie tyle już dlatego że go nie było co że walczył sam... Chyba mocno liczyła że kiedy znajdzie tamto stworzenie, będzie z nim. Nie umniejszając mu... Gdy go poznała nie był... Klasycznym przykładem wilczego bethy wojownika.
- Ja... Cieszę się... Naprawdę. Dobrze że jesteś cały. Nie spodziewałam się, że tak szybko go znajdziesz, gdy o nim mówiłeś to raczej brzmiało jak coś co jest rozwleczone w czasie... - powiedziała ostatecznie i dopiero po tym zorientowała się, że kotka do nich dołączyła. Usiadła z powrotem i wzięła kotkę ostrożnie się nachylając, na kolana drapiąc ją za uchem.
- Spodobało się jej życie na gospodarstwie... No i Rita ją rozpieszcza, a wieczorami robimy babskie wieczory z ciastkami i serialami prawda kochana? - opowiedziała może nieco ubarwiony plan dnia.
- Cieszę się, że wpadłeś... Zwłaszcza, że przywiozłeś piwo! Ale obawiam się, że ognisko musisz zrobić ty... Nie martw się, będę cię obserwować i korygować, ewentualnie poganiać.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyNie 17 Wrz 2023, 18:39

- Specjalnie o to nie zapytałem, bo jestem przekonany, że na pewno wygląda znacznie gorzej - wyjaśnił z lekkim rozbawieniem, nie mogąc uwierzyć w to jak bardzo się za nią stęsknił. A może była to tylko kwestia tego, że poza Samem praktycznie nie miał możliwości spędzania czasu z innymi wilkołakami. Była co prawda jeszcze jego siostra, ale… przecież to była jego siostra. Kochał ją i dobrze mu było w jej towarzystwie, ale jednak nie było to to samo. W każdym razie bardzo się cieszył z tego, że znów mógł zobaczyć Leah.
- Od razu przekupstwa! - obruszył się udając obrażonego tymi oskarżeniami i nie wiedząc skąd ona w ogóle wzięła taki pomysł. Uśmiechnął się zaraz niewinnie. - A powiedz… udana chociaż ta próba? Wiedz, że z nikim nie pije mi się tak dobrze jak z tobą przy ognisku - dodał beztrosko wcale nie próbując jej w ten sposób nieco udobruchać, choć wiedział, że naprawdę sobie grabił odwlekając należne jej wyjaśnienia, dlaczego go nie było, mimo że obiecał.
W końcu odpowiedział jej spokojnie, spodziewając się, że może nie być zbyt zadowolona z faktu, że stanął naprzeciw takiego potwora w pojedynkę. Mocno ryzykując swoim życiem, gdyby i tym razem nie dał temu wilkołaków rady, a ten postanowiłby, raz na zawsze pozbyć się tej natrętnej muchy, jaką był dla niego River. Na szczęście wszystko dobrze poszło i już nikt nie musiał się o niego przez to martwić.
- Sam nie sądziłem, że tak szybko dostanę swoją szansę, by wyrównać z nim rachunki. I na szczęście więcej już nie będę musiał tego robić - a przynajmniej nie względem K9, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że jego kolejnym przeciwnikiem i ofiarą będzie August. Ale póki co nie chciał Leah o tym mówić. Na pewno póki nie będzie miał więcej informacji.
Uśmiechnął się, nie ukrywając tego, jak bardzo cieszył się, widząc jak szczęśliwa była tutaj Ajrisz. Może nie podeszła do niego i nie dała się pogłaskać, ale i tak się cieszył.
- No widzę, że jakąś większą się zrobiła - zażartował lekko, obserwując jak bardzo kotka przywiązała się do wilczycy. I na odwrót pewnie było tak samo.
Kiedy Leah zaczęła mówić na temat ogniska, zwątpił przez moment czy naprawdę chciałaby je organizować i być w towarzystwie jednookiego. Odetchnął z ulga, gdy okazało się, że chodziło tylko o to, że będzie musiał przygotować sam, bez jej pomocy. Właściwie mógł się domyślić, bo choć nie wiedział, jak dokładnie wyglądała walka, widział, że Leah nie wyglądała najlepiej. W prawdzie mu operowanie rękami sprawiało trudności i ból, póki rany nie były zagojone, ale wiedział, że raczej da radę przynieść trochę drewna i przygotować palenisko. A później tylko dorzucać drwa. Gorzej jeśli będzie musiał narąbać drewna, ale miał nadzieję, że takiej potrzeby nie będzie. Po ostatnim ich ognisku pamiętał, że zostało jeszcze trochę porąbanego drewna i to nawet nie tylko tego, które przynieśli sobie bliżej ogniska.
- No obawiam się, że bez twojego nadzoru nie dam rady naszykować ogniska - zaśmiał się, obserwując jak rozpieszczana na wszelkie możliwe sposoby kocica, umościła się wygodnie na kolanach wilczycy i mrucząc głośno, powoli przysypiała.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyNie 17 Wrz 2023, 21:29

I ze wzajemnością... Niesamowite jak spotkanie Rivera zmieni ją samą. Nie spodziewała się że będzie się cieszyć udo tego stopnia na czyiś widok. Miała wrażenie że minął miesiąc od kiedy ostatni raz biegali razem.
- Najbardziej ucierpiała jego duma... Ale jego też udało mi się pokaznie uszkodzić. - odpowiedziała z dumą.
Trzeba przyznać... Czuła się dumna z wygrania tego starcia, zwłaszcza że rozkojarzona nie zaczęła najlepiej... Chociaż to uczucie nie mogło równać się z tym przyjemnym ciepłem gdy River powiedział że ani przez chwilę nie zwatpił w wynik walki. Była przyzwyczajona do tego że wszyscy watpili. Poczucie że ktoś jednak w ciebie wierzył było... Niesamowite. Zaśmiała się słysząc jego oburzenie... Tak.. Tęskniła za nim. Jak można było się do kogoś tak przywiązać zaledwie po kilku dniach? No i trzeba było mu przyznać... Potrafił ją zmiękczyć... Jak mogła dalej nawet zgrywać obrażoną po takich słowach?
- Ale tylko przy ognisku? Czyli to zasługa klimatu, nie towarzystwa? - złapała go więc nieco za słówka po czym spojrzała na niego poważniej.
- Ale niech ci będzie... Nawet udana próba. - wysłuchała po tym opowieści o jego polowaniu i tutaj całkowicie zachowała powagę.
To musiało być niebezpieczne... Naprawdę czuła ulgę gdy tak przyglądała mu się szukając poważniejszych znaków uszkodzeń i niczego nie znajdywała.
- Cieszę się że nic ci nie jest. Wiesz że gdyby ci się nie udało to miał byś przechlapane? Wyrwała bym cię z grobu i posłała tam jeszcze raz... Miałeś nie robić tego sam... - odpowiedziała i dopiero teraz zdała sobie sprawę z pewnego szczegółu... Przechyliła lekko głowę nie przestając głaskać Ajrisz.
- Czekaj... Twoja ręka... Co to? - jakoś tak... Może dlatego że świetnie radził sobie bez tej kończyny, zupełnie nie zwróciła uwagi na to że miał ją z powrotem.
Gdy zarzucił kotce że zrobiła się wieksza Leah się zaśmiała.
- To po prostu mięśnie! - stanęła w jej obronie i już miała pogonić go do robienia tego ogniska gdy doszedł do nich odgłos zaskoczenia że strony obory.
- Ohhh świecy panscy! Skarbie, dobrze cie widzieć! - pani Rita gdy tylko dostrzegła z kim siedziała Leah odstawiła mleko i ruszyła żeby się przywitać.
- Gdy cie nie ma to ja mam skaranie boskie z tą dziewczyną... Czy ty widzisz jak ona wygląda?! Słowo daje wpędzisz mnie kiedyś do grobu. - poskarżyła się i gdy tylko była dość blisko uściskala Rivera. Leah natomiast tylko teatralnie wywróciła oczami.
- Dobrze cie widzieć... Na długo zostaniesz?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyPon 18 Wrz 2023, 06:18

- Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę. Moje gratulacje. To moze jednak podjadę jeszcze do Tilly's po jakiegoś prosiaka, albo chociaż kiełbasę, żeby to porządnie uczcić. Same pianki mogą nie wystarczyć - zaśmiał się, patrząc na Leah naprawdę dumny, że udało jej się pokonać Flyna. Może to go trochę nauczy pokory i szacunku do starszych. Strasznie się cieszył, że Leah w końcu zyska choć odrobinę świętego spokoju. O ile oczywiście szczeniak jest słowny i dotrzyma swojej części umowy. Domyślał się, że August pewnie nie był zadowolony z takiego wyniku walki. Nie zdziwiłby się, gdyby jeszcze dodatkowo złoił młodemu skórę po powrocie do domu, że ten mu wstyd przyniósł.
- Co? Nie! Oczywiście, że nie. Po prostu do tej pory nie mieliśmy okazji wspólnie napić się piwa w innych okolicznościach niż przy ognisku - zaczął się nieudolnie tłumaczyć, zakłopotany, że tak łatwo dał się jej złapać w pułapkę. August miał rację. Przebiegła z niej diablica.
- Wredota - mruknął pod nosem, udając że wcale nic nie mówił, a to jedynie wiatr zaszumiał i gdyby został o to zapytany, miał zamiar iść w zaparte.
Odetchnął teatralnie z ogromną ulgą, gdy łaskawie zgodziła się z tym, że nawet mu się coś tam udało. Zaśmiał się po tym ze szczerym rozbawieniem, choć rany na klatce piersiowej zaraz o sobie przypomniały i dały do zrozumienia, że lepiej byłoby ograniczyć śmianie się.
- Wiem i przepraszam cię za to. Ale, hej! Jestem cały, jest już po wszystkim i zapewniam cię, że choćby diabli miały mnie siła zaciągnąć na tamtą stronę - nigdzie się nie wybieram. Zostaje na tym świecie czy komuś się to podoba czy nie. Więc jeszcze trochę będziesz skazana na męczenie się ze mną - zażartował, kładąc jej ostrożnie dłoń na ramieniu, uważając by może nie naruszyć ewentualnych ran, które mogła na nim mieć i uśmiechnął się do niej ciepło, pocieszające w niemym zapewnieniu, że już jest wszystko dobrze i nie musiała się o niego martwić.
Zabrał natychmiast rękę, zaskoczony jej nagłym pytaniem i nieudolnie starał się ją schować za plecami, choć w tym momencie to i tak nie wiele zmieniało. Zaklął w myślach i był na siebie zły, że o tym zapomniał, choć wiedział, że w pewnym momencie i tak Leah, by się dowiedziała, a on nie był w stanie jej okłamywać.
- To… trochę skomplikowane. Powiedzmy, że mam bardzo dobrego lekarza. Obiecuję ci to później wyjaśnić - powiedział zakłopotany, spoglądając w stronę obory, skąd czuł zapach staruszki. Nie chciałby, żeby nagle się pojawiła w połowie rozmowy o wampirach i wilkołakach.
Na szczęście dzięki Ajrisz, mógł choć na moment odejść od tematu, choć wiedział, że było to tylko odsunięcie go na bok w tym momencie niż całkowite zakończenie go. Zwłaszcza że pani Ritd niedługo, po tym wyszła z obory i od razu przyszła się przywitać, od razu gdy tylko zauważyła jednookiego. Wstał z ganku i zrobił kilka kroków w jej kierunku.
- Mnie również miło panią widzieć, pani Rito - powiedział uprzejmie, odwzajemniając lekko jej uścisk, trochę zaciskając przy tym zęby, gdy starsza kobiecina go mocno uściskała. Odetchnął gdy został wypuszczony i cofnął się, by odrobinę by nie zasłaniać sobą Leah i nie stać też do niej plecami czy pomiędzy kobietami.
- Mam nadzieję zostać przynajmniej kilka dni. Dopóki Leah nie będzie miała mnie już dosyć - zapewnił poczęsci żartując.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyPon 18 Wrz 2023, 07:45

Oj tak, zdecydowanie nie był zachwycony i Leah zapewne zgodziła by się z pomysłem o burze jaką syn alphy dostał w domu. Czy było jej z tego powodu przykro? Nie! Czy żałowała szczeniaka? Absolutnie! Wręcz żałowała, że nie mogła posłuchać!
- Uhh idzie ci to przekupstwo coraz lepiej! - zaśmiała się na propozycje mięsnych dodatków.
Lubiła słodycze chociaż w tym o głowę bił ją River... Dla niej zawsze w ogólnym rozliczeniu, najlepszym deserem będzie schabowy. Gdy River zaczął się nieudolnie tłumaczyć zaczęła się śmiać, nie było to przyjemne ale nie mogła się powstrzymać, lubiła go drażnić... Gdy wtedy usilnie starał się wszystko naprawić, to było urocze! Niemniej mimowolnie przyłożyła dłoń do schowanych pod materiałem poszarpanych żeber.
- Dziękuję za komplement! - odpowiedziała i pokazała mu język gdy tylko nazwał ją wredotą i usiłował dać do zrozumienia że to wcale nie on.
Zrobiło się na chwilę poważniej gdy wrócili tematem do zabójcy rodziny Rivera. Spojrzała na niego brązowymi teczowkami, gdy położył jej dłoń na ramieniu. Było w jego wypowiedzi coś... Sama nie wiedziała.
- Jesteś inny niż ten tydzień temu... - odpowiedziała jedynie z lekkim uśmiechem.
I wcale nie chodziło tu o rękę... Był... Jak by odżył. Stał się jakiś taki... Pewniejszy? Jak by trwalszy... Czuła że będzie potrafił dotrzymać tej obietnicy... Wtedy zauważyła tą rękę. Niby zmarszczyła brwi i otwierała usta żeby dalej pytać, ale przerwała im Rita. Niemniej... Na pewno wróci do tego tematu. Ręka w rękawiczce zachowywała się bardzo naturalnie... Zupełnie jak by wychodował nową... Nie widziała jeszcze czegoś takiego. Nie spuszczała z niego wzroku gdy wyszedł do staruszki i ocknęła się dopiero gdy padło jej imię. Uśmiechnęła się zadziornie.
- Uważaj... Przyjmuje wyzwanie więc możesz myśleć o wprowadzeniu się. - zażartowała i musiała się powstrzymać żeby przy kobiecie znów nie pokazać mu języka. Potrafił sprawić, że czuła się znów jak dziecko. Rita jednak i tak pokręciła lekko głową, może przez zignorowanie jej problemów z pracodawcy nią która zbyt się narażała.
- Cudownie! Twój pokój jest wolny... Pierwsi turyści mają się zjawić w przyszły weekend chociaż Leah nie przyjęła ich wielu w tym roku. - rzuciła niby z wyrzutami ale Leah tylko wzruszyła ramionami.
Najpierw... Nie chciała przyjąć zbyt wielu gości... Bo nie była pewna czy będzie tu żeby pomóc... Później... Cóż miała trochę czasu na przemyślenia no i... Trochę się pozmieniało po spotkaniu z Riverem.
- Myślę, że w przyszłym roku nie przyjmiemy już żadnych... Może kilku weekendowiczów. - rzuciła jak by to wszystko miało wyjaśnić ale kobieta spojrzała na dziewczynę z niepokojem.
- Chcesz to sprzedać? Leah... To ziemia twoich rodziców... Gdzie chcesz się podziać? - staruszka ewidentnie była coraz bardziej przejęta ale białowłosa pokręciła głową.
- Niczego nie sprzedaje, tylko naprawiam. To kiedyś było cudowne gospodarstwo... A ja zdecydowanie wolę zwierzęta niż stado rozwydrzonych nastolatków z miasta. Chciała bym wrócić do działalności rodziców... Więc nie martw się o posadę. - rzuciła pół żartem ale kobiecie ewidentnie ulżyło.
Oczywiście, będzie przez to musiała bardziej zaangażować się w życie domu, ale przez ostatni tydzień... Nie uciekała w góry już tak często. Bardziej trzymała się obejścia, trochę jak Ajrisz.
- Nooo to jest co uczcić... Chodźcie do środka, zrobie lemoniadę, może jakieś śniadanie? - rzuciła kobiecina i aż klasnęła w ręce.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyPon 18 Wrz 2023, 16:20

- Nie przyjmuję żadnych skarg ani zażaleń, gdy dojdę przy tobie do mistrzowskiej wręcz wprawy w tym - odpowiedział pogodnie, zastanawiając się, czy teraz od razu nie pojechać, aby później już się nie ruszać z gospodarstwa Leah. Uznał jednak, że dziewczyna pewnie będzie chciała pojechać razem z nim pomimo swojego stanu, więc może lepiej byłoby pojechać później, gdy pani Rita będzie już wracała do siebie. Leah nie będzie musiała kombinować z tuszowaniem swojego stanu przed staruszką, by jej nie martwić. Przy okazji pomogłaby mu kupić najpotrzebniejsze rzeczy do lodówki, bo nie zamierzał ich objadać ze wszystkiego, co miały odłożone. Tak przynajmniej choć trochę je odciąży ze swojego pobytu tutaj. Niezapowiedzianego zresztą.
Nie mógł oderwać od niej wzroku, gdy zaczęła się śmiać, rozbawiona jego żenującymi próbami wytłumaczenia się, żeby nie wyjść na totalnego dupka. Musiał przyznać, że z uśmiechem było jej zdecydowanie do twarzy. Wręcz promieniała. Nie uszło przy tym jego uwadze to, jak opanowała rozbawienie i złapała się za żebra. Jego uśmiech, choć się nie zmienił, to jednak odrobinę zblakł, pod wpływem delikatnego zmartwienia czy nawet troski, połyskującej w jego oku, gdy na nią patrzył. Nie chciał jej jednak żałować, bo jej rany były ceną za osiągnięte przez nią zwycięstwo. W przyszłości będą wspaniałą pamiątką po tym, jak pokonała i upokorzyła syna alphy i to w walce, gdzie stawką był jej święty spokój. Zapewne dzięki temu nikt jej nigdy nie zarzuci, że jest słaba, a już na pewno dwa razy zastanowi się, czy warto będzie nadepnąć jej na odcisk.
- Hm? Inny? - zapytał, wyrwany nagle z własnych rozmyślań, trochę nie rozumiejąc, co miała na myśli. Przekrzywił lekko głowę, ale zaraz parsknął, uśmiechając się.
- Mam mniej obitą mordę, może dlatego tak ci się wydaje - podsunął, nie mając innego pomysłu, na czym mogłaby polegać jego "inność". Chociaż z drugiej strony Viktor i Virgo, wspominali o tym, że się zmienił, choć on nie był tego do końca pewny. Chyba jeszcze nigdy nie czuł się bardziej sobą. Parsknął jedynie rozbawiony i pokręcił głową, gdy Leah wzięła jego słowa za wyzwanie i żartowała, by się do niej wprowadził. Wątpił, czy by długo z nim wytrzymała. Albo raczej z tym, że jakiś czas jest, by zaraz na jakiś czas wybyć.
Niestety wszelkie wyjaśnienia i "nowości" które się w nim pojawiły, musiały zostać odsunięte na bok, gdyż pani Rita dała dość szybko o sobie znać i do nich podeszła, by się przywitać i się poskarżyć na Leah. Widział ten cień zawodu w jej oczach, gdy nie dostała aprobaty ze strony jednookiego, że białowłosa za często pakuje się w tarapaty, z których wraca w takim stanie jak teraz była. Chciał jej wyjaśnić ostrożnie i delikatnie, że Leah była człowiekiem wolności i zamknięcie jej w jednym miejscu, nawet tak dużym, jak cała jej posesja, ograniczanie jej byłoby tak samo opłakane dla wszystkich w skutkach, jak próba trzymania w domu dzikiego zwierzęcia. Doskonale zdawał sobie sprawę, bo sam tak miał. Nawet mimo ran i tego, że powinien odpoczywać, nie był w stanie usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu. Nie było jednak ku temu okazji, po jego odpowiedzi, jak długi planował pobyt tutaj, temat się drastycznie zmienił i właściwie, sam był zaskoczony, gdy słyszał o tym, że Leah nie chciała przyjmować zbyt wielu gości do pensjonatu. Nie wtrącał się w ich dyskusję, lecz był równie poruszony, co pani Rita, wizją tego, że wilczyca mogłaby sprzedać posiadłość i ziemię po swoich zmarłych rodzicach. Na pewno nie rozumiał, co ją skłoniło do zmiany działalności.
- Z chęcią pomogę przy wszelkich pracach naprawczo-remontowych tutaj, jeśli tylko będziesz chciała - zaoferował Leah, z lekkim uśmiechem, choć wciąż nie rozumiał tej nagłej zmiany. Widocznie nie tylko dla niego to był tydzień do refleksji.
- Ma pani dar przekonywania, pani Rito. Lemoniada i śniadanie brzmią niezwykle kusząco - odpowiedział z radością, nawet nie myśląc o odmowie, bo wiedział, że zaraz jego pusty żołądek wydałby z siebie potworny dźwięk na pół wsi w ramach protestu. Poza tym Georg zalecał mu, by pamiętał o porządnym odżywianiu się. Co prawda dotyczyło to głównie spożywania mięsa w większych ilościach, jednak trudno byłoby wzgardzić nawet takim zwyczajnym śniadaniem, gdy było się potwornie głodnym.
- Idźcie już do środka, ja wezmę te wiadro z mlekiem - zapewnił, od razu też idąc w tamtym kierunku, by staruszka nawet nie miała szansy się sprzeciwić, gdy wziął je w dłoń i podniósł. Skrzywił się przy tym lekko, bo rany dały o sobie znać, ale był uparty i choćby go bolało jak diabli, zamierzał pomóc starszej kobiecie i samemu zanieść świeże mleko do domu.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyPon 18 Wrz 2023, 19:50

I faktycznie miała zamiar jechać z nim. Przede wszystkim nie powinien przecież za wszystko płacić sam! Z tym niezapowiedziany to też przecież nie do końca prawda. Leah spodziewała się jego przyjazdu, tyle że wcześniej. Jednak z jej perspektywy niczego to nie zmieniało. Co do walki, jej wygrana wnosiła znacznie więcej... Bardzo mocno podtapiała szanse Flyna na zastąpienie ojca. W końcu alphą powinien być najsilniejszy wilkołak. Nawet jeśli nikt nie rzuci mu później wyzwania, bo przecież nigdy ją to nie interesowało... To i tak wszyscy będą gadać. Jego przegrana była dużą szansą że August nie pozwoli mu siebie zastąpić! Pytanie więc kto... Jednak ten temat ani też kolejny nie mogły zostać już poruszone przy Ricie. Niemniej... Co się odwlecze to nie uciecze. Leah naprawdę doceniała to że chciał pomóc. Wiele lat temu przekształciła gospodarstwo rodziców w to... Nie chciała tu spędzać więcej czasu niż było to konieczne, a jakiś sposób na zarobek to dawało. Ten tydzień faktycznie wykorzystała na przemyślenia i refleksje.
-Na pewno znajdę coś przy czym będziesz mógł pomóc. - oznajmiła z uśmiechem.
To było naprawdę miłe, a jednocześnie chyba nieprzemyślane z jego strony! Była koszmarną przełożoną!
- Oj nie trzeba skarbie... - Rita chciała za protestować, ale plan Rivera był dobry by ją uprzedzić.
Leah odstawiła kotkę na zewnątrz i zebrała koc którym była okryta. Żeby wejść z powrotem do środka. Nawet skinęła głową staruszce na znak że to i tak nie miało sensu. Podczas gdy kobiecina poszła nieco skrępowana do kuchni. Leah zahaczyła o salon żeby odłożyć koc i dołączyć do niej tyle że przy stoliku w jadalni. Oczywiście... Jako pierwsza śniadanie dostała Ajrisz. Przybiegła do kuchni z prędkością światła gdy starowinka ledwie ruszyła jej miskę.
- Dobrze się stało że River przyjechał dzisiaj! Byłam w piekarni i pomyślałam że jeśli się zjawisz to przygotuje ci bułki z pastą jajeczną. Lubiłaś ją bardzo jako dziecko pamiętasz? - trzeba było przyznać że powrót Rivera ewidentnie ucieszył nie tylko samą Leah.
Jej gospodyni dreptała po kuchni dosłownie promieniejąc.
- Nieee siedź siedź skarbie! - zareagowała natychmiast gdy Leah chciała się ruszyć i chociaż nakryć do stołu.
- Nie wnikam co się stało... Ale lepiej jeśli na spokojnie posiedzisz. - zarekomendowała i gdy tylko wrócił River jemu też kazała usiąść.
Najpierw na stole pojawiły się kubki i dzbanek z lemoniadą z pomarańczy, cytryny mięty i miodu. Po tem podeszła z talerzami i świeżymi bułkami. Po czym przyniosła przygotowaną wczoraj wieczorem pastę z jajek i szczypiorkiem. Oczywiście do tego pokrojona wędlina i talerzyk pomidorów.
- Smacznego kochani... River, musisz koniecznie opowiedzieć co słychać w mieście! Miałeś okazję spotkać się z moim synem? - zapytała do siadając się do stolika.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyPon 18 Wrz 2023, 21:01

Uśmiechnął się przyjaźnie, gdy zapewniła, że na pewno jej się do czegoś przyda przy pracach remontowych pensjonatu. Spojrzał przy tym na nią z subtelnym ostrzeżeniem błyszczącym mu w oku. Miał zamiar jej to przypomnieć w najwygodniejszym dla siebie momencie, gdyby spróbowała go odsunąć od pomocy przy odbudowie gospodarstwa. Był pewien, że wsparcie faceta, zawsze się do czegoś przyda przy tego typu pracach, choć nie przychodziło mu do głowy, co konkretnie mógłby zrobić, czego Leah nie byłaby w stanie. Raczej nie było takiej rzeczy, biorąc pod uwagę wilcze geny i to, że praktycznie od wielu lat musiała umieć sama sobie ze wszystkim poradzić.
Kiedy wystrzelił i zaoferował swoją pomoc z przyniesieniem wiadra z mlekiem, nie docierały do niego żadne sprzeciwy ze strony staruszki. Mogłaby mu nawet zagrozić spaniem na ganku albo w oborze, czy wyrzuceniem z terenu posiadłości, ale i tak zrobiłby to, co chciał. Nawet jeśli powinien na siebie uważać i nie przeciążać się. Choć z drugiej strony, wpakował dwie skrzynki piwa do bagażnika, jedno wiadro z mlekiem było zdecydowanie lżejsze i wygodniejsze w niesieniu, bo co najwyżej pracowały mu mięśnie tylko po jednej stronie klatki piersiowej, nie po obu. Bolało, ale był w stanie to znieść. Będzie musiał tylko pamiętać o tym, by zmienić sobie opatrunki, gdy tylko będzie miał wolną chwilę w najbliższym czasie. Nie chciał, by przesiąknięte opatrunki znów mu się przykleiły nieprzyjemnie do ran, a co gorsza zaplamiły jego koszulę. Nie miał drugiej na przebranie, a dopiero następnego dnia chciał na moment zajechać do miasta, by spakować sobie jeszcze kilka rzeczy i przy okazji odwiedzić Georga, by starzec ocenił swoim fachowym okiem, jak goiły się rany i przy okazji zapytać o swoją wilczą protezę.
Wszedł do kuchni i postawił wiadro, we wskazanym przez staruszkę miejscu, po czym zaczął się krzątać, ewidentnie chcąc pomóc przy nakryciu czy przygotowaniu śniadania, jednak zrezygnował z kłótni, gdy pani Rita stanowczo poleciła mu usiąść. Chciał się kłócić i nalegać, ale gdy zerknął na Leah i z powrotem na kobiecinę, zrozumiał, że w tym momencie to on był na przegranej pozycji i lepiej dla niego będzie, jeśli usłucha starszej kobiety. Westchnął z rezygnacją, zdecydowanie niezadowolony takim obrotem sytuacji i usiadł obok wilczycy, obserwując uważnie, jak na stole przed nimi pojawiają się kolejne rzeczy, aż na samym końcu przy stole usiadła staruszka.
- Nawzajem - uśmiechnął się serdecznie, sięgając po bułkę i wędlinę. Nałożył też sobie trochę pasty jajecznej.
- Spotkałem się z Dylanem. Zapewniał, że wszystko u niego w porządku i że mu się powodzi - odpowiedział uprzejmie, zgodnie z prawdą, zastanawiając się przez chwilę, czy powinien teraz pozdrowić staruszkę również od Virgo i przekazać jej podziękowania od wampirzycy, czy jednak poczekać na moment jak byłby sam z gosposią.
- A w mieście, jak to w mieście. Tętni życiem i co chwila coś się dzieje i nigdy nie wiadomo, co będzie czekało tuż za rogiem, obok którego przechodziło się już setny raz - dodał spokojnie, smarując bułkę pastą i przykrył ją plasterkiem wędliny. Nie chciał za wiele mówić na temat tego, co się u niego działo przez ten tydzień, nawet jeśli miałby powiedzieć najogólniej, jak się dało, że miał nowych znajomych i nową pracę. To by tylko spowodowało, że poleci w jego kierunku seria nowych pytań, a na te już trudniej mogłoby mu było odpowiedzieć ogólnikowo czy wymijająco, a nie chciałby okłamywać staruszki.
- A jak tutaj życie mija? Ajrisz nie sprawiała kłopotów? - zapytał dość naturalnie, jakby właśnie udzielił niezwykle wyczerpującej wypowiedzi na poprzedni temat i nie było już nic więcej do dodania, więc wypadało zapytać o to, co się działo przez ten okres po drugiej stronie, u swoich rozmówców. Z czego oczywiście był przekonany, że bardziej wypowie się pani Rita niż Leah, bo staruszka była straszną gadułą. Widać było, że rozmowa i towarzystwo innych, sprawiało jej masę przyjemności. Ugryzł bułkę i utkwił w niej spojrzenie swojego jasnoniebieskiego oka, zamieniając się w słuch.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyWto 19 Wrz 2023, 11:20

Tak w zasadzie... Na tą chwilę jej również nic konkretnego nie przychodziło do głowy. Ale od kiedy w jej życiu pojawił się River, zdała sobie sprawę że wiele rzeczy które do tej pory robiła sama, potrafią być o wiele ciekawsze i przyjemniejsze robione z kimś. Nawet jak będzie stawiać płot, to z pomocą pójdzie przecież szybciej, co nie znaczyło że sama nie dała by rady. Nawet to śniadanie, by nie szukać daleko. Kiedyś bardzo ich unikała, nie chciała zbliżać się do innych, zwłaszcza gdy istniała szansa że ich opuści. Teraz nie tylko lubiła to wspólne zasiadanie do stołu, uwolniła się... Przynajmniej na razie, z wizji tego, że gdy tylko Flyn obejmie władze, będzie musiała szukać miejsca dla siebie gdzie indziej. Szanse na to że chociaż powącha stołek po ojcu były niewielkie. Po za tym... Nie była gadułą w przeciwieństwie do Rity. Trzeba było przyznać że wspólne jedzenie o wiele bardziej smakowało przy jej opowieściach. Czasem jej przerywała by o coś zapytać ale dobrze się bawiła po prostu słuchając. Wręcz, odpoczywała przy tym. Tak jak teraz. Gdy ta dwójka wymieniała się pytaniami, ona spokojnie nałożyła sobie pasty jajecznej na bułkę po czym sięgnęła po lemoniadę, nalała najpierw kobiecie, po niej Riverowi i na końcu sobie.
- Ohh cieszę się że jest w Venandi ktoś kto może czasem do niego zajrzeć. Tyle razy mu powtarzałam że powinien przyjechać. Wiem że myśli o tych zaczepkach, ale na litość boską, przecież nikt nie powiedział że muszą się powtórzyć. Dzieciaki zawsze będą uszczypliwe dla tych którym powiodło się poza Fostern. - wyrzuciła chyba po raz tysięczny.
Leah rozumiała... Szczerze rozumiała wzburzenie staruszki, chociaż z drugiej strony Dylan powinien się postawić. To że zaczepiały go wilkołaki, nie miało znaczenia, gdyby im pokazał że się nie da, zostawili by go w spokoju. Jednak za nic nie powiedziała by tego przy stsruszce. Opowieści o mieście kobiecina słuchała jak zaczarowana. To chyba norma że osoby urodzone i wychowane tutaj żyły w przeświadczeniu że Venandi to inny świat... Taki egzotyczny.
- Ahh i dlatego miasto jest dla mnie zbyt chaotyczne. Wszędzie coś się ciągle dzieje. Wszędzie tłoki no i te samochody i ruchliwe ulice... Podziwiam że ty czy Dylan sobie tam radzicie... To taka betonowa dżungla. - przyznała nieco ponuro.
Ożywiła się dopiero na wspomnienie o kotce.
- Ahh absolutnie! Te wiejskie koty powinny się od niej uczyć taktu! Jest tu niczym arystokrata! Nigdy o nic nie żebra, gdy czegoś chce podchodzi i siada taka dumna jak by wiedziała że i tak jej się to należy. Po za tym jest przemiła, wita się ze mną gdy tylko wchodzę do domu, towarzyszy mi gdy idę do obory. - mówiła zerkając na kotkę dojadającą śniadanie.
- A na wsi jak to na wsi, ostatnio jakieś takie większe poruszenie niż zwykle. Pan August podobno jakieś renowacje na ranczu robił i część mieszkańców mu w tym pomagała. Żeby tak zawsze rwali się do pracy... - zaczęła opowiadać, a Leah mimowolnie się uśmiechnęła gryząc bułke.
- Po za tym zwykłe wiejskie sprawy, sezon turystyczny się zaczna. Wszyscy szykują się do oficjalnego otwarcia z początkiem wakacji. Koniecznie musisz przyjechać! Wokół pola namiotowego rozstawiają się ogniska, płoną całą noc! Jest muzyka i pełno rozwieszonych lampionów. Już z gospodarstw zawożą wiązane słomy żeby było na czym siedzieć. Ahh stary Gilbert od tygodnia grzebie już w tej swojej ciężarówce żeby działała. Parę lat temu przerobił ją na ruchomy bar. Dzieciaki go uwielbiają! Z resztą nie tylko dzieciaki. W zeszłym roku na otwarciu pojawił się nawet August... To ważna impreza dla takiej małej miejscowości która żyje głównie z sezonu letniego. - opowiadała wpatrzona w swoją lemoniadę, zupełnie jak by odbijała się w niej zeszłoroczna impreza.
- O ile jej nie odwołają lub nie skrócą... Słyszałam że parę dni temu znaleźli jakieś pole z pokaleczonymi zwierzętami... Uhh aż mam ciarki jak można zrobić coś takiego. - wzdrygnęła się.
- No i te ciała... Podobno w lesie coś zaatakowało jakiś obozowiczów... Najpewniej wilki, tyle ich wyje po nocach. Podobno Venandi już tyle czasu temu zabronił wstępu do lasu, nie wiem kiedy nasi radni pójdą też po rozum do głowy. - dodała kręcąc przy tym głową.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyWto 19 Wrz 2023, 15:21

Spojrzał na Leah, gdy nalała mu lemoniady i skonał jej lekko głową z niemym "dziękuję". Słuchał uważnie kobiety, mimo że był skupiony na przygotowywaniu sobie bułki.
- Jak go spotkam następnym razem, przekażę, że chciałaby pani, aby choć na moment pojawił się w domu. I że nie powinien przejmować się wygłupami dzieciaków. Kto wie… może te w końcu pójdą po rozum do głowy i przestaną tak zaczepiać przyjezdnych z miasta - odpowiedział spokojnie, jakby naiwnie zakładał, że ci co zaczepili wtedy Dylana, dostali nauczkę i więcej tego nie zrobią. Prawda była taka, że sam planował o to zadbać, by podobne wybryki więcej się nie powtórzyły. Usilnie starał się przy tym nie zerkać na Leah, by nie zdradzić się z tym, że miał coś konkretnego na myśli wzgledem swojej wypowiedzi. Powie jej o wszystkim, ale jeszcze nie teraz.
- I wieś i miasto mają swoje zalety. Zgadzam się jednak z panią, że miasto jest specyficzne i pod pewnymi względami uciążliwe do życia. Pod tym względem wieś bije miasto na głowę i zastanawiam się czasem, czy by nie przenieść się kiedyś na wieś, odpocząć od tego zgiełku i zestarzeć się w spokoju - powiedział spokojnie, wgryzając się w bułkę. Może na ten moment nie byłby w stanie tak na stałe odciąć się od miasta. Miał tam za dużo zobowiązań, choćby wobec Virgo, no i przecież obiecał zrobić pokój dla siostrzenicy, ale gdy nie będzie go tam już praktycznie nic trzymać… czemu by nie wrócić do korzeni?
Podniósł na staruszkę spojrzenie i uśmiechnął się lekko. Miło mu było słyszeć, że Ajrisz tak się odnalazła w nowym dla niej środowisku i była przy tym szczęśliwa, nie zapominając o tym, że obok byli też ludzie, którzy tak o nią dbali. Zetknął na kończąca swoje śniadanie kocicę, zdając sobie sprawę z tego, że pewnie po tym znów ucieknie na dwór na swoje małe wojaże, może jakaś drzemkę w oborze.
- Renowacje na ranchu? - spytał, w porę przełykając kawałek bułki, który miał w ustach, bo najprawdopodobniej by się nim zakrztusił. Spojrzał na Leah starając się powstrzymać swoje rozbawienie.
- Musiało być wielu chętnych do pomocy, skoro tak szybko udało mu się z tym uporać - dodał odrobinę kąśliwie, ale przynajmniej nie paraknal śmiechem na cały pensjonat. Musiał przyznać, że starzec całkiem sprytnie to sobie wymyślił.
- Na pewno przyjadę. Obiecałem… krewniakowi, że gdy podciągnie się w nauce, zabiorę go tutaj na weekend. Pewnie spodobałby mu się pomysł spania pod namiotem - zdradził kobietom, nie wchodząc na ten moment w zbędne szczegóły. Na pewno nie chciałby sprawiać im kłopotów, nocując z nim tutaj. Energiczny, nastoletni wilkołak na gospodarstwie już samo w sobie brzmiało jak początek kłopotów.
Przerwał na moment jedzenie i utkwił spojrzenie w staruszce, gdy poinformowała go o tym, że tegoroczne otwarcie sezonu wakacyjnego stało pod wielkim znakiem zapytania. Te okaleczone zwierzęta o których wspomniała… zastanawiał się czy nie chodziło czasem o te głowy ponabijane na pale w pobliżu kryjówki K9. Ten zielony atak na obozowiczów… Wciąż była to tylko sprytna wymówka odnośnie jego walki z tym wilkołakiem, czy jednak rzeczywiście jakiś wilk kogoś zaatakował? Nie wiedział co powinien o tym myśleć i zetknął w kierunku Leah, mając nadzieję, że może ona coś więcej wie na ten temat.
- Nie sądziłem że wilk mógłby zaatakować człowieka. Myślałem, że raczej starają się go unikać - powiedział, poważnie się nad tym zastanawiając. Widać było, że był mocno przejęty ewentualnym atakiem na jakichś ludzi.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySro 20 Wrz 2023, 07:33

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptyDzisiaj o 07:31Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 I_icon_quote Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 I_icon_edit Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 I_icon_delete Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Icon_post_info Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty


Dziewczyna posłała mu lekki uśmiech co w ich sposobie porozumiewania się bez słów znaczyło zwykle "nie ma za co". Nie specjalnie zgadzała się z jego zdaniem na temat młodzieży która idzie po rozum do głowy. Szczeniaki jak wbiły sobie coś do głowy, a trzeba przyznać że August potrafił wbijać do tych że głów jak bardzo złe jest miasto, nie zbyt chętnie zmieniały zdanie. A już na pewno nie dlatego że zraniły uczucia jakiegoś zdradzieckiego miejszczuka. Niemniej nie odezwała się pozwalając tej dwójce kontynuować swoją rozmowę.
Będę wdzięczna. - odpowiedziała staruszka szczerze z szerokim uśmiechem.
Jednak kolejne słowa Rivera sprawiły że nawet Leah na niego spojrzała. Poczuła to przyjemne ciepło na sercu... Myślała że River i Fostern to przegrana sprawa... Że podobało mu się jako atrakcja czy urlop ale wolał miasto które znał. Ona kochała wolność jaką dawała wieś i te góry, nie spodziewała się że River może myśleć podobnie.
Oh kochanieńki... Jesteś jeszcze młody! Całe życie przed tobą i choć zachwalam wieś i serdecznie cię tu zapraszam to nie po to żebyś myślał już o starości. Ja liczę że będziesz nas tu odwiedzał jeszcze z dziećmi, a dopiero jak dorobisz się wnuków to pomyślisz o starzeniu się na ganku. - powiedziała staruszka pewnie, a Leah aż się zakrztusiła.
Pani Rito... - upomniała ją ale stsruszka tylko na nią spojrzała i wzruszyła ramionami.
Oboje jesteście młodzi... Powinniście korzystać z szans jakie daje wam życie, a nie zamykać się tylko w tym co już macie... Ciebie to też dotyczy. - białowłosa wywróciła oczami ale staruszka nic sobie z tego nie robiła.
Na wzmiankę o renowacji rancza, nie umknął dziewczynie fakt jak River na nią spojrzał i sama się mimowolnie uśmiechnęła.
Taa... Zebrała się prawie cała wieś żeby pomóc z jedną jedyną stajnią. Żeby tak zawsze ich solidarność dawała coś dobrego. - mruknęła rozbawiona w odpowiedzi.
Fakt... Zrobiło się z tego widowisko, niepotrzebne w jej ocenie. Na informacje o krewnym oczy Rity aż błysnęły.
Ohhh nie wiedziałam że masz tu jakąś rodzinę, oczywiście! W ten dzień sporo nawet tutejszych śpi pod namiotami. Chociaż jeśli oczywiście będziecie mieć ochotę wpadnijcie tu oboje. Na pewno będzie czekać śniadanie! - zachęciła dodatkowo wprost nie mogąc się oprzeć checi poznania tego dzieciaka. Co do Leah nie protestowała gdy Rita zapraszała chłopaków do siebie i gdy staruszka spojrzała na nią przełknęła kawek bułki.
Jasne, każda pomoc się przyda. - odparła pół żartem i tym razem Rita musiała wznieść oczy ku niebu.
Nie miała nic przeciwko chociaż nie kojarzyła żeby River kiedykolwiek wspomniał o jakimś krewnym... Wręcz... Czy dopiero nie mówił o tym że gdy dokona zemsty to niema już po co żyć? Czy nie rozmawiali o tym że powinien znaleźć kolejny cel do którego będzie dążył? Spojrzała na niego ukradkiem, nie chcąc poruszać tego tematu przy Ricie, jednak na pewno nie zapomni go o to spytać. Tak.. Zdecydowanie coś się w nim zmieniło, niby na lepsze ale nie potrafiła zrozumieć co się właściwie wydarzyło. Przez to że i tak na niego zerkała szybko wycgwyciła to pytające spojrzenie. I lekko zaprzeczyła ruchem głowy gdy Rita była skupiona na nim.
Czasem się zdarza... - odpowiedziała zamiast staruszki i teraz nawet ona na nią spojrzała.
Zwłaszcza młodym które uczą się polować. Gdy coś przed nimi ucieka lub włazi prosto przed pysk, mylą to z zwierzyną lub atakiem, reagują instynktownie. Ale to raczej rzadkie, gdy są w stadzie, to starsze powinny trzymać je w ryzach i faktycznie raczej unikają starć niż je prowokują. To wcale nie musiał być wilk z tutejszego stada... Może to niedźwiedź albo jakiś wędrowny drapieżnik. Z resztą, z tego co obiło mi się o uszy... Znaleźli stare ciała, możliwe że leżeli tam pod śniegiem nie dowiemy się co się stało, ale to nie powód do odwlekania otwarcia sezonu. Ta miejscowość żyje z turystów. - To chyba była jej najdłuższa wypowiedź przy stole, ale musiała jakoś ubrać w przyrodnicze słowa to że to nikt od nich... Przynajmniej najprawdopodobniej. Rita przy tym skończyła swoją kanapkę i upiła trochę lemoniady.
- Nie wiedziałam że interesujesz się drapieżnikami... Że w ogóle coś cie interesuje. - powiedziała nieco zaczepnie ale Leah się na to uśmiechnęła.
- Bo nie interesuje. Po prostu mam zwierzęta, więc dobrze jest coś wiedzieć o tutejszych drapieżnikach.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySro 20 Wrz 2023, 14:56

Kłóciłby się z panią Ritą odnośnie myślenia o przeprowadzce dopiero gdy dorobi się wnuków, ale zamiast tego tylko wybuchnął śmiechem, gdy Leah po jej odpowiedzi aż się zakrztusiła. Delikatnie przy tym poklepał ja po plecach, co by szybciej jej przeszło, wciąż jednak był rozbawiony zaistniałą sytuacją. Doceniał, że w pewnym sensie Leah chciała tym upomnieniem staruszki stanąć w jego obronie, choć nie mógł sobie darować złośliwego uśmieszki skierowanego w jej stronę, gdy i ją kobieta "pogoniła" do korzystania z życia. Napił się lemoniady, nadal z tą złośliwością w oczach. Widać było, że chciał coś powiedzieć pod adresem wilczycy, ale gryzł się w język.
- Tak szczerze, to nie myślę póki co o dzieciach. Sama pani powiedziała, że jeszcze młodzi jesteśmy i powinniśmy korzystać z życia. Ale będę pamiętał, że pani będzie chciała zostać ich przybraną babcią - odpowiedział spokojnie, może odrobinę niekomfortowo się czując w tym temacie, ale nie będzie im przecież mówił, że jedno dziecko już miał i je stracił, a przez to nie chciał na ten moment starać się o kolejne. Poza tym nie miał z kim i póki co nie zależało mu na tym, by to zmieniać. Miał za dużo rzeczy na głowie, nie miałby czasu dla rodziny. A zapewne będzie miał go jeszcze mniej, gdy uda mu się pokonać Augusta i przejąć po nim władzę.
- Moja starsza siostra zatrzymała się u mnie ostatnio i powiedziała mi, że kiedyś mieszkaliśmy w Fostern i że nasza mama była spokrewniona z Augustem. Przy okazji pobytu tutaj, chciałem się dowiedzieć czegoś więcej, choć to nie będzie łatwe, skoro nie wiem nawet jak się nazywała. Nie zdziwiłbym się jednak, gdybym trafił jeszcze na jakichś krewnych - odpowiedział, od razu zdradzając kobietom jedna z dość ważnych informacji w jego życiu, których ostatnio sam się dowiedział. Spojrzał na Leah i się do niej lekko uśmiechnął w przepraszający sposób. Wiedział, że zapewne będzie sfrustrowana tym, jak niewiele miał na ten moment informacji i na pewno nie spodoba jej się jego pomysł pójścia do Estery się czegoś dowiedzieć.
Później słuchał o tych okaleczonych zwierzętach i atakach, zastanawiając sięczy może ktoś od Augusta nie postanowił zasmakować w ludzkim mięsie. Rozumiał, co Leah starała się mu subtelnie powiedzieć i kiwnął lekko głową. Nie był co prawda zbytnio pocieszony tym co słyszał, ale na pewno spokojniejszy, gdy poinformowała goz że to były jakieś stare ciała i niekoniecznie musieli umrzeć przez atak wilków. Mogło im się coś innego przytrafić, a zwierzęta przyszły jedynie zwabione zapachem padliny i łatwego pożywienia.
Zrobił sobie drugą bułkę, nie wiedząc, co powinien o tym myśleć. Może… niepotrzebnie się tak przejął. Zwłaszcza że to i tak była być może stara sprawa.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySro 20 Wrz 2023, 19:06

Nie ważne czy się zgadzali czy nie, kobieta uśmiechnęła się szeroko podczas gdy Leah posłała mu tylko spojrzenie spod byka w wolnym tłumaczeniu "nawet się nie odzywaj".
- Oczywiście! Moi synowie nie potrafią się zebrać... Tyle razy mówiłam Dylanowi żeby zaprosił tu tą swoją szefową... Pokręcił się wokół niej... Chociaż jakimiś dziećmi będę mogła się zająć. Nie musisz się jakoś super spieszyć sądzę że i tak szybciej doczekam się przyszywanych wnuków niż swoich ale pamiętajcie że wiecznie żyć nie będę! - ostrzegła ich obu grożą palcem.
Wspomnienie o siostrze wywołało nie małe zaskoczenie ze strony Leah podczas gdy pani Rita zamyśliła się na pewną chwilę.
- Hmmm musiał byś pomówić z Panem Augustem... Jakieś trzydzieści lat temu była spora migracja ludzi ze wsi do miasta. Ale sama wtedy dopiero się tu wprowadzałam... Doszło też do kilku tragedii w jednym czasie. Pożar... I przez las przeszła nawałnica akurat w szczycie sezonu... Masa młodzieży była podtopiona i zginęła pod połamanymi drzewami. Słyszałam że August stracił wtedy znaczną część rodziny. Ale to dziwne... Jeśli to prawda to nie rozumiem czemu się nie zajął tobą i siostrą. Może to ta część z którą urwał się kontakt? - mówiła na bieżąco zastanawiając się.
Leah za to po prostu przyglądała mu się przez dłuższą chwilę. Nie miała do niego żalu ale czuła się trochę zagubiona w tych wszystkich nowościach.
- Zrobię obiad... Macie ochotę na coś konkretnego? - zapytała staruszka wstając od stołu ale wilczyca ocknęła się z swoich przemyśleń.
- Nie trzeba... Zrobimy sobie ognisko, trzeba uczcić to że River sobie o nas przypomniał. - rzuciła nieco kasliwie ale puściła też do Rivera porozumiewawcze oczko.
- Właściwie... Damy sobie radę, mam teraz kogoś do pomocy, niech pani wraca do domu i odpoczywa póki jesteśmy przed sezonem. - ewidentnie kobieta nie była przekonana ale Leah wyjątkowo... Naprawdę chciała się jej pozbyć w łagodny sposób oczywiście.
Wyglądało na to że River miał jej sporo do powiedzenia, ale nie mogli mówić otwarcie w jej towarzystwie.
- Jesteście pewni? - zapytała jeszcze żeby się upewnić.
- Tak, spokojnie... Zobaczymy się jutro. - niechętnie... Ale chyba kobiecina zrozumiała.
Cóż... Może nie dokładnie ale spodziewała się że jest coś o czym ma nie słyszeć.
- Pójdę jeszcze do stodoły a później do auta... Uważajcie na siebie i bądźcie grzeczni.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySro 20 Wrz 2023, 20:06

Uśmiechnął się jedynie niewinnie do wilczycy, gdy rzuciła w jego stronę tą niemą groźbą. Naprawdę mu tego brakowało. Niby nie mógł narzekać na brak towarzystwa w mieście i rozrywek, ale z jakiegoś powodu tylko przy niej czuł tę dziwną radość. Z Viktorem przecież też sobie co chwila dokuczają i się ze sobą droczą i jedynie towarzyszyła temu dzika satysfakcja, gdy udało mu się wkurzyć wampira, nic więcej. Nie rozumiał tego. Zamiast powiedzieć, to, co chodziło mu po głowie, kontynuował dyskusję ze staruszką, chyba nawet subtelnie udało mu się wybrnąć z tego, że na razie nie chciał myśleć o dzieciach. Przytaknął jej rozbawiony tym, że pani Rita bardziej liczyła na ich dwójkę w kwestii opieki nad dziećmi, przybranymi wnukami, niż dziećmi jej synów. To było nawet całkiem urocze z jej strony, ale po części ją rozumiał i nie miał jej za złe, tego, że mogłaby nawet cudze dzieciaki uznać za swoje wnuki. Była bardzo kochaną, miłą i poczciwą kobieciną. Zasługiwała na to, by to jej małe pragnienie posiadania wnucząt się spełniło. Może jak napięcie między Fortern i Venadni nieco się rozluźni... Lake i Hannah będą chciały nieco odpocząć we wsi. Trudno było nie przyznać, że Fostern miało swój urok. Choć może tak dobrze się tutaj czuł przez to, że był tu jakiś taki bliższy kontakt z naturą i instynktownie pragnął tutaj przebywać jak najczęściej i najdłużej. A może to przez to, że się tu urodził i podświadomie czuł, że jest w domu?
Słuchał uważnie odpowiedzi gosposi, celowo zapychając sobie usta bułką z pastą jajeczną, by nie palnąć czegoś głupiego w najmniej spodziewanym momencie. A było blisko już na samym początku. Oj zdecydowanie miał do pomówienia z Augustem. Nie wiedział czemu, ale coś mu podpowiadało, że przynajmniej przy kilku z tych wszystkich tragedii, które wtedy dopadły Fostern, August maczał swoje palce. Na samą myśl krew mu w żyłach zadrżała, jednak nie dał nic po sobie poznać, słuchając staruszki dalej i powoli jedząc swoją bułkę.
- Tak sądzę - odparł krótko, gdy przełknął i napił się lemoniady, jakby nigdy nic. Czuł, jak intensywnie Leah mu się przygląda i zaczynał żałować, że w ogóle zaczął ten temat, gdy tak naprawdę niewiele wiedział. Może lepiej byłoby, gdyby poczekał z tego typu rewelacjami, aż zbierze więcej informacji. Niestety było już na to za późno.
Sam był pochłonięty własnymi myślami, gdy nagle staruszka zapytała ich, co zjedliby na obiad. Spojrzał na nią odrobinę zdezorientowany i już nabierał powietrza, lecz Leah go wyprzedziła z odpowiedzią.
- Ej! Ja wcale nie zapomniałem! - obruszył się i spojrzał z obrazą na wilczycę, widząc jak zadowolona z siebie była po tej zaczepce, jedynie westchnął ciężko i pokręcił lekko głową. Nie spodziewał się, że białowłosa postanowi odprawić staruszkę do domu i to w trybie ekspresowym. Spojrzał zaskoczony na Leah, ale zaczynał się powoli domyślać, dlaczego to zrobiła. Jeszcze miał szanse uciec, ale... nie mógłby unikać wilczycy w nieskończoność. Poza tym nie chciał tego, bo naprawdę dobrze się czuł w jej obecności, jak nigdy wcześniej przy nikim innym.
- Miłego dnia pani Rito - pożegnał się z kobietą, wstając wcześniej od stołu i uprzejmie odprowadził ją do drzwi. I to nie do końca przez to, że był dobrze wychowany. Zdawał sobie sprawę, że zostawiając na moment Leah samą w kuchni, da im obojgu chwilę do odetchnięcia i względnego zaplanowania przebiegu tej, być może niezbyt przyjemnej, rozmowy.
Raz jeszcze się z nią pożegnał, obiecując z rozbawieniem, że będą grzeczni, po czym wrócił do kuchni i zabrał się za sprzątanie po śniadaniu, żeby tylko mieć czym zająć ręce i skupić swoje myśli.
- Wiem, że możesz czuć się trochę zdezorientowana, po tym, co usłyszałaś, ale wierz mi, że sam jeszcze nie wszystko pojmuję. Na pewno z tym krewniakiem od ocen, nie musisz się o nic martwić. Chodziło mi po prostu, że jest wilkiem - wyjaśnił w pierwszej kolejności, choć wiedział, że prawdopodobnie to dla Leah była najmniej istotna z tego wszystkiego sprawa. Mimo to chciał ją dzięki temu, chociaż odrobinę spróbować uspokoić.
Powrót do góry Go down
Leah
Niespokojny Duch
Leah

Liczba postów : 338
Punkty aktywności : 1244
Data dołączenia : 06/03/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySro 20 Wrz 2023, 20:52

Prawda... Gdy Leah zatrudniała kobietę spodziewała się że będzie wspaniałą gospodynią... Ale ani przez moment nie myślała że stanie się tym ciepłym sercem domu który normalnie kojarzył się jej jedynie z pustką. Z resztą... Gdy pomogła kalekiemu wilkołakowi ani przez chwilę nie przeszło jej przez myśl jak ważną osobą się dla niej stanie. To trudno opisać... W tak krótkim czasie naprawdę się do siebie zbliżyli zupełnie jak by znali się od dziecka. Może właśnie odzywało się pochodzenie Rivera? Może... Mimo że tego nie wiedzieli to instynktownie czuli że pochodzą z tego samego miejsca? Trudno powiedzieć... Tak czy siak, informacja o nadzwyczajnym rodowodzie jednookiego przeważyła nad tym, że chciała z nim porozmawiać. Może trochę za szybko pozbyła się staruszki, ale była pewna że zrozumie... Nooo... Przynajmniej spróbuję. Uwagi o tym że River o nich zapomniał po prostu nie mogła sobie darować. Gdy tylko Rita zaczęła się zbierać spojrzała na niego złośliwie. Nie zaskoczył jej że poszedł z kobietą. Chyba nawet było to jej na rękę. Wstała od stołu i zaczęła na puszczać do zlewu wodę żeby pozmywać. Zanim zabrała się za znoszenie talerzy zorientowała się że w tym wyręczył ją River. Nie mogła się nie uśmiechnąć... Wyglądało na to że szykowała się długa rozmowa skoro oboje chcieli mieć zajęcie dla rąk. To było do przewidzenia że zacznie od najmniej istotnej informacji. Spojrzała na niego zabierając od niego talerze gdy stwierdził że ma się nie martwić. Żeby to było takie proste.
- Nie martwię się tym że poznałeś kogoś... Martwię się bo ponad tydzień temu poznałam świetnego gościa... Może bez prawdziwej pracy... Może bez ręki, ale naprawdę świetnie się z nim bawiłam... Dziś wrócił z brakującą ręką, srebrnym autem i rewelacją na temat swojego pochodzenia. Co się działo przez ten tydzień? Myślałam że twoja siostra zaginęła... I co to za pomysł z Augustem... Tydzień temu wydawało mi się że pierwszy raz biegasz w wilczej postaci po prostu... Dla przyjemności a nie z konieczności. - starała się mówić spokojnie i nie dać po sobie poznać że jakkolwiek ją to rusza.
Ale trochę ruszało... Zaczęła zmywać bo ręce się jej lekko trzęsły. Jeśli okłamywał ją wcześniej... Jeśli to jakiś marny pomysł Augusta żeby jej dopiec i wysłał Rivera... To chyba rzuci mu tym talerzem w twarz.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1529
Data dołączenia : 04/10/2022

Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 EmptySro 20 Wrz 2023, 21:50

Wiedział, że w końcu dojdzie do tej niezbyt przyjemnej rozmowy. Ba! Nawet nie starałby się od tego wymigać, bo i tak powiedziałby o wszystkim Leah. Była dla niego kimś naprawdę ważnym i choć nie potrafił określić, kim dokładnie, nie mógłby ukrywać przed nią... tego wszystkiego, co stało się w ostatnim tygodniu, czego dowiedział się, czy dlaczego nie zjawił się na jej walce. Jak również tego, jakie były jego najbliższe plany. No... Może nie powie jej wszystkiego. Nie zdradzi jej sekretu Virgo na temat jej krwi czy tego, że wampirzyca chciała mieć po swojej stronie i wilki i łowców, by pokazać wrogim rodom, że nie jest taka słaba, jak myśleli i muszą się z nią zacząć liczyć, jako równą sobie. Nie powie jej tego nie dlatego, że mogłaby go zdradzić przed Augustem. Nie chciał po prostu zawieść zaufania Virgo.
Nie było lekko, zwłaszcza że wydawało mu się, że słyszał swego rodzaju gorycz w głosie dziewczyny? Pozostałe jedzenie przełożył na jeden, dwa talerze i schował do lodówki, a bułki zawinął, by się za szybko suche nie zrobiły.
- Samochód nie jest mój. Nawet mi się nie podoba. Został mi pożyczony, bym mógł do ciebie przyjechać - zaczął, może znów od niezbyt ważnej rzeczy, ale... tak mu było po prostu łatwiej, choć zdawał sobie sprawę, że zapewne irytował tym wilczycę i bardzo szybko mogłaby stracić cierpliwość. Stanął obok Leah przy zlewie, gotów odbierać od niej umyte naczynia, by wytrzeć je czystą szmatką i pochować do szafek.
- W skrócie... trenowałem, by mieć, choć minimalne szanse na przeżycie w starciu z wilkołakiem, którego szukałem - powiedział od razu, choć wiedział, że to również nie była zapewne zbyt satysfakcjonująca odpowiedź. Westchnął ciężko, nie wiedząc, od czego w ogóle powinien zacząć.
- Tej informacji o swoim pochodzeniu, dowiedziałem się dopiero wczoraj. Kilka dni temu, praktycznie w środku nocy natknąłem się na dziewczynkę, bawiącą się samotnie na placu zabaw. Chwilę po tym wyskoczył na mnie z krzaków wilk z zębami, moja rodzona siostra. Powiedziała, że razem z małą zostały wyrzucone z domu, przez byłego już partnera Lake, więc zaproponowałem, że mogą się u mnie zatrzymać. Obiecała mi coś ważnego powiedzieć, po walce z tamtym wilkołakiem, miała to być motywacja, żebym wrócił żywy z tego starcia. No i mi powiedziała, że pochodzimy z Fostern, że nasza matka była spokrewniona z Augustem, że nie zgadzała się z jego decyzjami, rzuciła mu wyzwanie, a po tym została wygnana z Fostern, a z nią poszła część wilków. Podobno była dobrą alphą. Łowcy ich zabili, a Lake podejrzewa, że może August miał z tym coś wspólnego. Chciałem iść do Estery, bo może mogłaby mi udzielić więcej informacji na temat moich rodziców - wyjaśnił, przechodząc w końcu do konkretów, choć miał wrażenie, że to i tak było niewystarczające, by załagodzić zdenerwowanie, czy może raczej frustrację Leah.
- Pamiętasz, jak ostatnim razem zniknąłem prawie na cały dzień? - zapytał może i odbiegając trochę od tematu, ale od tego się właściwie wszystko zaczęło.
- Chciałem znaleźć Flyna, by skopać mu tyłek za to, że cię uderzył. Całą noc krążyłem po lesie, aż trafiłem na rancho Augusta. Posprzeczaliśmy się, ale... zawarliśmy umowę. Poprosiłem go, by przypilnował, aby nikt więcej nie zakłócał twojego spokoju i by przestali ciebie nękać. W zamian miałem postarać się zdobyć dla niego jakieś istotne informacje na temat Virgo Tenebris, ale zanim w ogóle wróciłem do miasta, by się tym zająć, wyzwałaś Flyna na walkę, której wygrana gwarantowała ci praktycznie to samo, czego oczekiwałem od Augusta - powiedział, ostrożnie wyciągając rękę w jej stronę, by delikatnie położyć swoją dłoń na jej, aby na niego spojrzała.
- Leah... naprawdę przepraszam, że wtedy w ciebie nie wierzyłem. Byłem głupi i ślepy, nie dostrzegając tego, jak silną kobietą jesteś i że potrafisz doskonale sama o siebie zadbać. Nie miałem złych intencji - wytłumaczył ze szczerą skruchą w głosie, patrząc jej w oczy, przygotowany na ewentualny atak z jej strony, czy inną formę wyrażonego przez nią niezadowolenia. To była jedna z najgorszych chwil w jego życiu. Niestety obawiał się, że nie jedyna tego dnia. Nie przeżyłby przecież starcia z K9, gdyby nie Virgo i inne wampiry. Chciałby zapewnić, że przecież wciąż był tym samym gościem, którego poznała tydzień temu, ale zaczął sobie powoli zdawać sprawę z tego, że niewiele byłoby w tym prawdy.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Gospodarstwo Rodziny Rosh   Gospodarstwo Rodziny Rosh - Page 8 Empty

Powrót do góry Go down
 

Gospodarstwo Rodziny Rosh

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 16Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 16  Next

 Similar topics

-
» Dom rodziny del Larke
» Dom rodziny Monroe
» Apartament rodziny Blackfyre
» Dom rodziny Freydis i Astrid
» Szukam rodziny/przyjaciela/wroga

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Fostern :: Część mieszkalna :: Domy całoroczne-