a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Ruiny - Page 7


 

 Ruiny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4167
Data dołączenia : 25/03/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyCzw 31 Paź 2019, 17:51

- Sądzisz, że my jesteśmy gorsi od obecnych Łowców? Jesteś tego pewna? Sądzę, że ród Krwawego Bohdana nie jest dla Ciebie zagrożeniem, już nie.
Przyznała z uśmiechem na ustach nie opuszczając nawet na chwilę gardy. Jak to ojciec mawiał, opuść gardę a jesteś martwa. Cóż, wspomnienia wracały i to było piękne. Szkoda tylko, że dopiero teraz w takich sytuacjach, jednak czuła się naprawdę gotowa do wszystkiego.
- Moja rodzina wymarła nie przeżył nikt prócz mnie i mego ojca skoro się tak bardzo upierasz przy tym.
Odparła zdecydowanie, wiedziała że kobieta i tak nie wie jak jej ojciec wygląda więc nie mogła nic zdziałać.
- Może i nie zdołam, ale wiesz gdzie to mam? Jestem jedyną żyjącą prapraprapra dziadka Bohdana Krwawego sądzisz, że boję się śmierci?
Parsknęła pod nosem i uniosła dumnie brodę. W końcu była kropla w kroplę wypisz wymaluj Bohdan. Zdecydowana, pewna siebie, dumna. Nie lękała się niczego ani nikogo. Gotowa była ryzykować własne życie by pomóc innym. Wiedziała, że Virgo będzie wolna, w końcu sama kobieta powiedziała, że nie jest sama. Więc cóż, kilku ludzi nie zabrała na pewno.
- Skoro tak uważasz. Uznajmy, że mówisz prawdę, powiedz mi czemu w takim razie stoję tutaj sama? Czemu nie ma przy mnie innych? To, że nie jesteś sama to wiem. Nigdy nie poruszasz się sama. Podejrzewam, że i Twój brat tutaj jest. Niech zgadnę, przeszukuje teraz z Twoimi ludźmi las...nie znajdzie tutaj nikogo. Jedynie potwory, które ponoć zamieszkują tutejsze lasy. Ale co ja tam mogę wiedzieć...jestem tylko zwykłą kelnereczką prawda.
Uśmiechnęła się pod nosem poprawiając bluzkę.
- Zginęła? Nie Katherino. Jesteśmy rodziną, nawet jeśli Ci to nie pasuje. Zbłądziłaś przez nienawiść ale nigdy nie pragnęłam Twojej śmierci. Popełniłaś błędy jak każdy ale to nie powód by chcieć Twojej śmierci. Sama do niej dążysz. Jak wspomniała mi kiedyś pewna mądra wampirzyca...Każdy wampir ma na swoich dłoniach czyjąś krew. Ja nie mam dłoni poplamionych niczyją krwią niewinnych...Twoje dłonie ociekają niewinną krwią i tego nigdy nie zmyjesz. A dzisiaj wszystko zależy od Ciebie Katherino czy zginie dużo ludzi czy nie. O kamieniu zapomnij, nie dostaniecie go...słyszałam co on potrafi. Nie pozwolę by ludzie ginęli tak jak za czasów gdy panował Vlad. Mordowanie dla zasady jest podłe i nierozważne. Gdy widziałam Was pierwszy raz w klubie sądziłam, że jesteście inni...myliłam się...
Odparła ze spokojem i pokręciła głową na jej słowa.
- Jeśli mam wybierać życie innych i życie w kłamstwie a spełnieniu twej prośby...nie, nie prośby rozkazu. To uwierz...wolę wybrać to pierwsze. Więc skończ się bawić w podchody bo nic nie zdziałasz. Nie powiem Ci nic co chcesz wiedzieć.
Odparła chłodno nie mając zamiaru ustępować. Naraz dostrzegła jak Rycerz Krwi ruszył w stronę Katheriny z zamiarem rzucenia w nią nożami. Mira nie zareagowała jakby nigdy nic. Niestety chwilę później wszystko się ruszyło. Akcja się zaczęła. Pozostało tylko modlić się do wszystkich możliwych bóstw o rychłe pokonanie wroga i wyjście bez szwanku jako takiego z tego wszystkiego.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyCzw 31 Paź 2019, 22:20

Zrobiłam krok w tył przyglądając się wampirzycy, coś przyszło mi do głowy i aż nią pokręciłam w zadumie.
- Może nawet było by mi Ciebie żal... ale w jakimś stopniu jestem tą zimną suką za jaką mnie bierzesz. - wzruszyłam lekko ramionami.
- Nie stoją przy tobie, bo przyjdą nie tylko po mnie... ale po ciebie też. Może i jestem trochę naiwna... nie robiłam tego dokładnie ale śledziłam ruchy niektórych z twojego rodu. Musiałam się upewnić czy nie trafią na mój trop... cóż gdybym to robiła dokładniej może dziś nie było by takiej sytuacji. Twoja rodzina żyję... nie jesteś jedyna i jestem ciekawa jakich jeszcze kłamstw naopowiadał ci twój kochany tatuś, choćby o kamieniu... głupiutka... ja go nie chcę dla siebie. - powiedziałam całkiem poważnie.
W zasadzie to było wręcz dziwne bo w słowach jakie padły z moich ust pierwszy raz od dawna nie było ani jednego, drobnego kłamstwa. Nawet o kamieniu, potrzebowałam go żeby pomóc Elijahowi, jeśli tylko matka miała rację o jego właściwościach to nic mnie nie zatrzyma żeby mu go oddać.
- Może patrzysz na to pod niewłaściwym kontem... i co? Jeśli się dogadamy to mnie... - przerwałam bo dobiegał do nas właśnie Valkyon.
Byłam... zaskoczona to mało powiedziane.
Postarałam się zrobić szybki unik robiąc salto w tył, chwile wcześniej szybko tupiąc nogą tak aby z buta wysunęło się ostrze. Kiedy wyskoczyłam, wyrzuciłam nogę w bok aby jeśli nawet nie trafić to zmusić rycerza do zrobienia kroku w tył lub wybić z jego ręki nóż.
- A mówią że to ze mnie kłamczucha... - szepnęłam w kierunku Miry.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 574
Punkty aktywności : 4089
Data dołączenia : 07/04/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyPią 01 Lis 2019, 14:41

Czarodziej siedział cicho wśród zarośli. Jego czuje, zimne oczy wędrował po całej okolicy. Obserwował łowców i czarodziejów że swojej grupy, upewniając się, czy żaden nie przymierza się do ucieczki. Kontrolował swój oddech jakby dzięki temu był w stanie wyczulić swój słuch. Po chwili do jego uszu dotarł kobiecy, jak dotąd obcy głos. Odruchowo skulił się bardziej, by być jeszcze mniej widocznym. Szybko zorientował się, że to właśnie Katherina przybyła na miejsce. Wszystkie swoje emocje trzymał na wodzy. Z sytuacją nie był emocjonalnie powiązany, więc postępowanie według planu nie sprawiało mu obecnie trudności. Przyłożył palec wskazujący do swoich ust, przypominając swojej grupie o zachowaniu ciszy.
Po chwili za jego plecami rozległ się odgłos stawianych kroków. Automatycznie obejrzał się za siebie i ostrożnie obrócił. Po zachowaniu członków jego grupy zorientował się, że nowa sytuacja nie uszła ich uwadze. Prosto na ich linię zmierzały wampiry, choć nie dało się określić ilu ich jest. Jacob był znowu zmuszony do improwizacji, mimo to przypomniał grupie jednym gestem o zachowaniu ciszy i obserwował co się dzieje, nim przystąpił do działania. To co się stało chwilę później znowu odmienił ich sytuację. Na bagnach rozległ się strzał. Jacob postanowił wykorzystać ten moment rozproszenia.
- Runy. - powiedział ściszonym głosem do łowców znajdujących się najbliżej. W powietrzu zakreślił kształt runy, którą zaplanowali użyć na wypadek gdyby nie zrozumieli. Łowcy i czarodzieje szybko przekazali sobie sygnał i wszyscy zaczęli kreślić ostrzami runę w ziemi oddzielając się nią od strony, z której nachodziły ich wampiry. Jacob chwilę po tym uniósł jeden palec, sygnalizują grupie, że mają przygotować się do użycia broni palnej, tak jak ustalił z nimi zanim się ukryli. Spodziewał się, że runa chwilowo powstrzyma potencjalnie atakującego wampira i zwiększy szansę na to, by go zastrzelić. Grupa była gotowa ataku lub kontrataku, gdy jakiś wampir się wystawi. Sam trzymał w ręce mocno srebrny sztylet. Zapewne gdyby nie miał pod "opieką" grupy sam na wariata by się wystawił i ściągnął wampiry do swojej zasadzki z run i zaklęć.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyPią 01 Lis 2019, 15:41

Jacob
Plan wydawał się ogółem rzecz biorąc dobry. Wampiry, co ciekawe, nie ruszyły prosto przed siebie, słysząc odgłos wystrzału. Część z nich musiała widzieć, że Valkyon ruszył na Katherine. Ale mimo to zachowali żelazną dyscyplinę. Kwestia wiary w przywódczynię? Czy może chłodna kalkulacja?
Trudno orzec, fakt ten jednak utrudniał skuteczną eliminację wampirów. Dalej wszyscy przemykali zwinnie między drzewami, nie wystawiając się ot tak na strzał. Sytuacja z całą pewnością była napięta z obu stron.
Momentem przełomowym okazało się drobne potknięcie jednego w Łowców. Wykonana przez niego runa była niewyraźna. Młodzieniec zaklął cicho pod nosem i spróbował ją poprawić, przez co jednak stał się nad wyraz widoczny dla jednego z wampirów. A ten nie miał zamiaru zwlekać. Rzucił się wprost przed siebie z dziką furią. Dopadł Łowcy i silnym kopnięciem posłał go na łopatki. Wampir oczywiście nie miał zamiaru dać mu odpocząć. Wyjął od razu pistolet i ozdobił klatkę piersiową Łowcy trzema pociskami.
Tak oto polała się pierwsza krew.
Członkowie Bractwa oczywiście odpowiedzieli ogniem. Wystawiony wampir okazał się nad wyraz sprawny, bowiem jakimś cudem uniknął salwy pocisków lecących w jego stronę. Wampiry również odpowiedziały ogniem. I szturmem. Szybki ostrzał dał wolne pole sługom Tepes. Wampiry ruszyły szybko przed sobą, osłaniane ogniem towarzyszy. Wtedy jednak natrafiły na runy. Owszem, nie były one precyzyjne, ba, niektóre nawet nie były chociaż porządne. Ale wystarczyło to, by wyhamować impet uderzenia. Zaraz posypały się strzały, ponownie ze strony Łowców i dwójka wampirów padła trupem. Reszta jednak od razu się wycofała ponownie między drzewa.
Pierwsze starcie na razie należało do Łowców. Teraz jednak wampiry doskonale zdawały sobie sprawę, gdzie znajdują się runy. Część z nich została uszkodzona. Kolejne natarcie z całą pewnością będzie bardziej udane.

//Vittoria, Twoja kolej. Jacob pozostaje w swojej własnej grupie jako dowódca. Powodzenia!
Powrót do góry Go down
Vittoria
Cicha śmierć
Vittoria

Liczba postów : 145
Punkty aktywności : 2279
Data dołączenia : 23/09/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyPią 01 Lis 2019, 19:09

Niedługo trwało byśmy się zorientowali, że przeszukują okolice ruin w poszukiwaniu nas.
- Kurwa - syknęłam pod nosem, ale dobiegł mnie obcy kobiecy głos, nieco zimny, ale nie drgnęłam, bo nie było potrzeby. To na pewno była ta cała Katherina. Dyskutowała z Mirabelle, tak jak zakładał plan. Ale jednak jej wampiry nie powinny nas szukać według planu...
Szybko podjęłam decyzję, że nie możemy go zmieniać. Jakby teraz przypuścić atak na czystokrwistą to my zostaniemy okrążeni, a wtedy numer z runami się nie uda. Wskazałam zatem moim ludziom, by cicho zbliżali się w stronę nadchodzących wampirów, żebyśmy to my ich zaatakowali i wykorzystali element zaskoczenia. Ruszyłam pierwsza, unosząc kusze przed sobą. Usmażymy ich runami za chwilę. Nie chciałam jeszcze zdradzać tego asa, ani naszej pozycji.
Nakazałam grupie się lekko rozejść i strzelać do wszystkiego, co się rusza, ale jeszcze nie bronią palną. Wtedy usłyszałam strzał. Nie wiem czy był skierowany do naszych, czy do ich, ani czy zadał cios. Wypuściłam wtedy pierwsze bełty w stronę wroga.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyPią 01 Lis 2019, 20:44

Vittoria
Niestety, wampiry otaczające grupę Łowczyni szybko zorientowały się w sytuacji w momencie wystrzału. Zamiast przypuścić atak, od razu przystąpili do pozycji obronnych. Ich przywódca natychmiastowo wysłał wiadomość do Elijaha i krótkimi komendami niewerbalnymi zorganizował całą swoją grupę.
Gęste poszycie leśne utrudniało celowanie. Jedynie fakt, że to Łowcy byli lepiej przygotowani i spodziewali się wroga, ratował ich skórę. Wampiry jednak nie miały zamiaru dać się wystrzelać jak kaczki. Bełt Vittori kogoś trafił - pytanie tylko kogo i gdzie. Dowodem był wściekły okrzyk bólu. Nim jednak Łowczyni zdążyła się zorientować, skąd dochodzi, nagle ze strony wampirów poleciały granaty dymne.
W porównaniu do grupy atakującej Jacoba, te wampiry zdawały się być o wiele ostrożniejsze. Strachliwe, czy po prostu rozsądne? Nie miało to znaczenia w tym momencie. Ich wycofanie sprawiało jednak, że niemożliwe było przypuszczenie jakiegokolwiek skutecznego ataku. Roznoszący się dym z każdą sekundą utrudniał jakikolwiek atak czy zorientowanie się w sytuacji.
Wampiry podchodziły. Ale powoli, z rozmysłem. Im dym nie szkodził aż tak mocno, jak Łowcom. Widzieli o wiele lepiej w mrokach lasów i bagien Venandi, niźli ludzie. I mieli zamiar to wykorzystać.
Powrót do góry Go down
Elijah
Syn Smoka
Elijah

Liczba postów : 281
Punkty aktywności : 3505
Data dołączenia : 28/03/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyPon 04 Lis 2019, 23:35

Elijah podejrzewał zasadzkę. Było to zbyt podejrzane, by nie podejrzewać. Dobrze więc, że poinstruował wcześniej swoich podwładnych o możliwości napotkaniu łowców. Wiedział, że od dawna na nich polują. Wykorzystanie wampira czy dwóch do eliminacji czystej? Żaden problem. Wampir więc póki co czekał w ukryciu na rozwój wydarzeń i obserwował teren, jak i siostrę uważnie. Pozwalał jej na tą ryzykowną rozmowę, ale dość szybko dostał sygnał od innych wampirów o zaistniałej zasadzce. Zabawne... Jeśli myślą, że obędzie się bez ofiar to się mylą. Elijah zaraz dobył sztyletu i rozeznał się w sytuacji. Zauważył tylko jednego biegnącego na Kate. Pestka dla jego siostry, jednak wolał być w pobliżu. Wysłał odpowiednie rozkazy do swoich dowódców, a co najważniejsza zakazał brać jeńców. Wszyscy tu obecni mieli zginąć. Prosty rozkaz dający dowolność działania jego wampirom. W końcu nie zamierzał siedzieć z tyłu i się przyglądać.
Postanowił jednak pozbyć się innego problemu. Tego, który tak odważnie pyskował jego siostrze i podaje się za ich krewnych. Kłamstwo… Elijah był szybki. Dobył drugą ręką nóż, nadal chowając się w cieniu drzew i wycelował prosto w udo Miry. Wyskoczył ze swojej kryjówki i natarł na wampirzycę frontalnie. Taka słaba przemieniona nic nie mogła mu zrobić więc była łatwym celem. Elijah był pewny siebie, ale i ostrożny. Bardziej chodziło mu o zwabienie tutaj jej staruszka, który ponoć ma kryształ ich przodka.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3112
Data dołączenia : 09/04/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyWto 05 Lis 2019, 12:21

Zaczęło się, nie spodziewała się takiego obrotu. Skulona w ruinach budynku obserwowała w milczeniu to co się działo za murami, czy raczej jego pozostałościach. Przymknęła powieki na chwilę by zaraz potem przenieść spojrzenie przed siebie. Kilka pierwszych ofiar, dosłyszała strzelaninę, pyskówki...jednak na razie nic poważnego nie było. Pozostało jej czekać. Obserwowała każdy ruch, nasłuchując wszystkiego dookoła. Jednocześnie też modląc się by nikomu nie zachciało się tutaj zaglądać. Dostrzegła, jak jeden z wampirów, rzuca się w stronę wampirzyc. Phoebe skupiła się na tym, co może się wydarzyć. Jeśli ta cała Mira zostanie ranna, ona będzie musiała pomóc jej nieco. Chociaż...czy to konieczne, przecież ona jest wampirem, krwawić chyba nie powinna. Bardziej rozejrzała się w poszukiwaniu brata. On był dla niej ważniejszy. Musiała upewnić się, że nic mu nie jest. Na razie, nic nie było...ale to jest tylko na razie.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyWto 05 Lis 2019, 14:06

//Post organizacyjny.
Ostateczny podział na grupy:
Grupa 1 - Leonell, Josiah, MG. Wy zawsze czekacie na odpis MG po tym jak odpiszecie oboje.
Grupa 2 - Katherine, Valkyon, Mirabelle, Elijah - nie musicie czekać na odpis MG, jak coś to dam Wam znać. W przypadku sytuacji spornych, oczywiście będę interweniować.
Grupa 3 - Jacob, MG - bez zmian, czekasz na odpis MG
Grupa 4 - Vittoria, MG - bez zmian, czekasz na odpis MG
Phoebe - możesz, że tak powiem, "szybko" dołączyć do grupy 1 lub 2 z uwagi na położenie Twojej postaci, do grupy 3 i 4 gorzej - odległość+ograniczona widoczność. Możesz też na razie nie pisać w ogóle i czekać na rozwój wypadków, by dołączyć się w najmniej spodziewanym przez wroga momencie Wink Twój wybór.
Ogółem przypominam, jak wygląda organizacja: kolejność obowiązuje jedynie w OBRĘBIE grupy. Innymi słowy, Josiah na przykład musi czekać na odpis Leonella, potem pisze swój post, potem pisze MG, Leonell, Josiah itd. Natomiast Josiaha absolutnie nie musi czekać na odpisy z pozostałych grup. W przypadku rozjazdu czasowego będę Was po prostu prosić o krótką przerwę, by pozostałe grupy nadrobiły.
Dobrej zabawy i pamiętajcie, że MG zawsze ma karty niespodzianki w zanadrzu!
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyWto 05 Lis 2019, 17:25

Leonell nie wiedział, czy to, że wampiry nie rzuciły się od niego od razu było dobrym, czy złym znakiem. Ich ostrożność mogła świadczyć o tym, że nie były zbyt pewne siebie i podchodziły do walki zbyt ostrożnie. Albo mogło być wręcz przeciwnie. Jakkolwiek jednak by nie było, chłopak miał tyle szczęścia, iż pomimo wystrzału wciąż żył i nawet zdołał sprowokować dwójkę wampirów. Liczył jednak na coś więcej, nieustannie myśląc o tym, że im więcej weźmie na siebie, tym bardziej ułatwi zadanie innym.
Kiedy usłyszał, że się zbliżają z zamiarem ucięcia sobie wcześniej szybkiej pogawędki, Leonell lekceważąco oparł się z powrotem plecami o drzewo. Czas mijał na niekorzyść wampirów, o ile Leonell mógł słusznie wierzyć, że Valkyon zdoła sobie sam poradzić z Katheriną. To właśnie jej pozbycie się było priorytetem, wobec którego reszta miała niewielkie znaczenie.
- Zapewniam cię, że będzie żył dłużej niż ty... - odparł Leonell wampirowi, po czym cicho westchnął i na krótko spuścił wzrok pogrążając się w zamyśleniu. Mogłoby się wydawać, że rozważał propozycję wampira do stoczenia pojedynku, lecz w rzeczywistości chłopak myślał o czymś zupełnie innym. Szybko obliczał swoje szanse na pozbycie się obydwu wampirów. Określał w swym umyśle ich pozycje, wyliczając jak szybko i sprawnie musiał działać, żeby udało mu się to, co chciał zrobić. Miał już dość kolejnych układów z wampirami. Miał głęboko gdzieś ich zdanie i to, co do niego mówili.
- W porządku - rzucił obojętnie wampirowi, lecz nie czekając aż ten da znak na rozpoczęcie walki, wymierzył pistoletem w jego skradającego się w pobliżu towarzysza. Leonell odczekał jednak pół sekundy ze strzałem. Nie dlatego, że się wahał, po prostu musiał mieć pewność, iż nie spudłuje. Zależało to od pierwszej reakcji wampira, od odruchowego uniku, czy choćby sięgnięcia po broń. Gdyby tamten wampir również postanowił strzelić, Leonell miałby tylko jedną szansę, żeby go uprzedzić i dlatego stawiał bardziej na precyzję strzału, niż na szybkość. Jakkolwiek wampir by się nie ruszył, Leonell szybko wziąłby poprawkę na ten ruch, by strzelić wampirowi prosto między oczy.
W tym samym czasie musiał jeszcze pamiętać o pierwszym wampirze, który proponował mu pojedynek. Leonell nie liczył na to, że uda mu się go zaskoczyć, musiał więc zająć się obydwoma wampirami jednocześnie. Kiedy jedną ręką mierzył z pistoletu, drugą zamachnął się, by posłać scyzoryk na łańcuchu w prosto w stronę wampira, zmuszając go do obrony i od razu też ruszył na niego z natarciem, by uderzyć go w szczękę pięścią owiniętą srebrnym łańcuchem. Nie miał zamiaru mu dawać ani chwili wytchnienia, a jeśli tylko zdołałby szybko przejść do walki kontaktowej, mógłby wykorzystać wampira jako osłonę przed innymi napastnikami, mogącymi skrywać się gdzieś w cieniu.
Wymagało to nie tylko szybkości, precyzji, ale również i ogromnego opanowania. W takich momentach jak ten, Leonell potrafił jednak z łatwością, wstrzymać wszelkie emocje i wyzbyć się wszelkich wątpliwości, strachu, czy żalu tylko po to, żeby zrobić to, co do niego należało.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyWto 05 Lis 2019, 18:02

Przemieniony uśmiechnął się lekko, Leonell z każdą kolejną chwilą przypominał mu siebie sprzed dobrych paru lat. Szybko rozgryzł że chłopak stara się zwrócić na siebie uwagę i opuścił broń. Przysłuchiwał się odpowiedzi młodego łowcy i jedną szybką decyzją uniósł pistolet i wystrzelił. Starą dobrą szkołą celował w głowę i serce ale dla pewności oddał jeszcze kilka strzałów w rozgadanego krwiopijce. Łatwo przychodziło mu zapomnienie że również należy do tego przeklętego gatunku. Oddając strzały zaczął iść naprzód aby stanąć na równej lini z Leonellem.
- Nie zapominaj że nie jesteś sam... - mruknął krótko.
Chciał załatwić to szybko, przez te pieprzone wampiry jego córka została z przodu sama z Katheriną i Valkyonem. Ufał mu ale czuł że póki nie będzie miał pewności że Mirze nic nie jest, będzie odrobinę rozkojarzony. A to znowu, nie jest najlepszy towarzysz podczas takiego starcia.
Nie miało znaczenia czy jakiś z jego strzałów doszedł do celu, podczas kolejnych dwóch, przyjął pozycję bojową i wyjął długi nóż wolną ręką. Miał zamiar w jednej chwili schować pistolet i ruszyć biegiem na wampira z nożem.
Powrót do góry Go down
Valkyon
Smutny rycerz
Valkyon

Liczba postów : 537
Punkty aktywności : 2881
Data dołączenia : 14/03/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyWto 05 Lis 2019, 22:08

Spodziewałem się że mnie zauważy a co za tym idzie że będzie usiłowała uniknąć mojego ciosu. Pierwszy raz miałem walczyć z czystokrwistą i szczerze powiedziawszy nie wiedziałem czego się spodziewać. Jej unik był szybki a do tego od razu musiałem się cofnąć żeby nie dostać po oczach ostrzem wystającym z jej buta który zauważyłem w ostatniej chwili.
- Mira uciekaj do.... - znów za późno zauważyłem ruch.
Valkyon... staruszku weź się w garść bo to nie przelewki! zbeształem sam siebie. Byłem rycerzem krwi... znacznie szybszym niż człowiek ale też od większości wampirów a jednak gdybym rozglądał się za bratem Katheriny wcześniej zamiast skupić się na niej mógł bym odbić lecący nóż. Teraz pozostało mi tylko szarpnąć dziewczynę  w nadziei że ostrze przeleci bokiem.
- Cholera... - warknąłem starając się jak najszybciej ocenic sytuacje.
Czystokrwista była problemem ale razem z półkrwi mogli byc przeszkodą nie do przebicia.
- Rozdzielmy ich... Mirabelle uciekaj.. - powiedziałem pośpiesznie i sam natarłem znów na Kate.
Zadawałem cios za ciosem, ostrze w bucie to przydatna rzecz ale problematyczna przy chodzeniu więc postanowiłem ją wprawić w jakiś ruch nacierając tak aby musiała się zacząć cofać. Raz że mogłem liczyć na potknięcie a dwa, musiałem oddzielić ją od brata. Dopiero po chwili obróciłem się żeby się sprawdzić czy Mira da radę uciec, jeśli jej noga ucierpiała mimo wszystko za bardzo to mieliśmy poważny problem.
Powrót do góry Go down
Katherina
Niespalona
Katherina

Liczba postów : 503
Punkty aktywności : 2884
Data dołączenia : 31/03/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyWto 05 Lis 2019, 22:57

Uśmiechnęłam się kiedy mężczyzna się odsunął, był ostrożny a do tego miał drobne utrudnienie. Chciał walczyć ze mną i jednocześnie bronić jej... Przesunęłam wzrokiem po wampirzycy gdy obok śmignął nóż a ja poczułam zbliżający się znajomy zapach. Zawsze poruszał się tak cicho że nawet go nie usłyszałam. Odgarnęłam z twarzy kilka kosmków włosów jakie wyszły z warkocza i zaśmiałam się.
- Nie igrajcie z ogniem bo możecie się poparzyć... - powiedziałam a uśmiech ani na moment nie schodził mi z twarzy.
Zobaczyłam jak łowca znów próbuje mnie zaatakować i uderzyłam dwa razy obcasem w ziemię a ostrze schowało się z powrotem do buta. Niemniej zrobiłam mu tą przyjemność i zaczęłam się cofać płynnie schodząc z linii jego ataków. Był szybki... szybszy niż zwykły łowca, spokojnie mógł dotrzymywać mi kroku co trochę mnie martwiło. Trochę ale nie jakoś specjalnie. Kiedy przeprowadził jedno z swoich cięć musiałam mocno odskoczyć w tył a i tak nóż drasnął moją rękę. Nie jakoś mocno, ale jednak pojawiła się na niej malutka kreska z kroplą krwi.
- Widzisz Mira... I kto tutaj pragnie rozlewu krwi... - krzyknęłam do wampirzycy i wykorzystałam moment w którym łowca się do niej odwrócił.
Wiedziałam że tą pyskatą mogę zostawić bratu, zastukałam obcasem buta wyskakując w górę tak że kolejny krok zrobiłam odbijając się od ramienia swojego przeciwnika wbijając ostrze w jego obojczyk. Nie czekałam jednak na to aż się ogarnie tylko zeskoczyłam za jego plecami na zgiętych kolanach. Nogą z nożem wbiłam się lekko w ziemię a wolną zarzuciłam żeby uderzyć Valkyona w zgięcia kolan tak aby stracił równowagę.
- Walczysz ze mną... więc łaskawie nie odwracaj wzroku...Nie cierpię być ignorowana... -syknęłam.
Powrót do góry Go down
Mirabelle
Panna z dobrego domu
Mirabelle

Liczba postów : 687
Punkty aktywności : 4167
Data dołączenia : 25/03/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyWto 05 Lis 2019, 23:12

Nie tego się spodziewała, w końcu co jak co, ale miała nadzieję, że jednak obejdzie się bez rozlewu krwi. Niestety. W chwili gdy dostrzegła lecący nóż a potem poczuła szarpnięcie i ból na wysokości uda warknęła totalnie wkurwiona. Jej ślepia zabłysły niebezpiecznie a w żyłach zaczęła buzować krew. Zasyczała spoglądając na Elijaha, który nawet nie zwrócił uwagi na to co działo się z Katheriną. Ona wyciągnęła nabity pistolet z pociskami moczonymi w srebrze i płynnym uv. Wycelowała w kolano wampira i strzeliła mając nadzieję, że celnie. W końcu szkoda by było zmarnować pocisk. Może i krzywdy mu nie zrobi, ale zatrzyma w miejscu bo jednak musiał to być kurewski ból. Cofała się mimo bolącego uda w tył ostrożnie i uważnie. Naraz przypomniała się jej scena w sali treningowej gdzie jeden z wampirów wydał się tak z głębi serca z gardła a drugi poleciał jak nigdy przed siebie więc i ona spróbowała gdyby się jej nie udało, a wampir mimo wszystko nadal by parł na nią postanowiła wykorzystać echolokację. Napięła mięśnie z całych sił i wydarła się wściekle w stronę wampira. Nie z nią te numery.
- Krew się poleje, to mogę Ci zagwarantować.
Wycedziła do Katheriny nawet na nią nie spoglądając bacznie obserwując to co robi jej brat. Zapach jej krwi na pewno musiał roznieść się po okolicy...byle tylko żaden spragniony wampir nie był. Wystarczy, że miała na głowie innych nie potrzebowała jeszcze dodatkowego problemu. Wyciągnęła sztylet zza paska specjalnie przygotowany. Moczony w srebrze tak dla pewności, w końcu nigdy nie wiadomo co się może stać. Jednak liczyła gdzieś tam, na celny strzał. Poza tym była ciekawa reakcji promieni UV.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 574
Punkty aktywności : 4089
Data dołączenia : 07/04/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptySro 06 Lis 2019, 19:02

Jacob obserwował to co się działo. Z każdą chwilą wzmagała się w nim coraz silniejsza złość. Właściwie sam był w tej chwili sobą zaskoczonym, ponieważ rzadko mu się zdarza, by podczas jakiejkolwiek misji lub walki obudziło się w nim aż tyle emocji. Był dupkiem i każdy o tym wiedział, ale zazwyczaj ryzykował tylko własne życie. Nosiło go, by zacząć improwizować i działać na swój sposób, ale wiedział, że jego grupa czeka na jego polecenia. Z początku cieszył się z tego wyróżnienia, a teraz przeklinał Valkyona i siebie za to, że przyszło mu pełnić taką rolę. Sam nigdy nie czekał na specjalne rozkazy tylko sam oceniał sytuację. Teraz musiał pokierować innymi.
- Kurwa mać.- syknął pod nosem, gdy zobaczył jak pada trupem pierwszy łowca. Jacob szybko załadował swoją broń, którą niechętnie używał, bo wolał starcia z bliskim kontaktem, jednak sytuacja wymagała innego podejścia.
- Czarodzieje.- zasygnalizował części swojej grupy. Czarodzieje byli rozstawieni tak, by każdy łowca miał jakiegoś w pobliżu siebie. Na sygnał Jacoba, wyznaczona część zaczęła mamrotać zaklęcia. Wszyscy użyli zaklęcia Clipeum, tworząc tarcze, które powinny uchronić ich przed kolejnym atakiem.
- Strzelajcie jak tylko się wystawią.- rzucił do swojej grupy. Po pierwszej fali strzałów łowcy stali się ostrożniejsi i mniej się wystawiali. Jacob nie miał pojęcia ile amunicji miały wampiry i jednocześnie chciał nakłonić je do wystawienia się. Przygotował się i wybił się, by szybkim przewrotem przetoczyć się za drzewo, które stało blisko niego. Przytulił się plecami do szerokiego pnia. Łowcy ukrywali się za drzewami i gdy tylko wypatrzyli ruch, strzelali. Jacob również szykował się do strzału i wypatrywał z ukrycia wampirów. Gdy tylko jakiegoś dostrzegł, wykonał dwa strzały.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptySro 06 Lis 2019, 21:51

Leonell, Josiah
Wampir zaśmiał się lekko słysząc słowa Leonella. Jego lekkość ducha była dosyć...niepokojąca. I całkowicie nienaturalna. Zdawał się nie przejmować absolutnie wynikiem starcia Rycerza Krwi i Czystokrwistej. Widocznie, tak samo jak Leonell, był przekonany, że to akurat jego przełożony wyjdzie ze starcia zwycięsko.
- Miło mi. Dobrze wiedzieć, że są...
Wampir nie dokończył. Zaskoczyła go szybkość reakcji Łowcy. Nie do końca wszystko jednak potoczyło się zgodnie z planem Leonella i Josiaha. Wampir przyjął bowiem cios z zaskakującym impetem. Zamiast rwać się od razu do walki, od razu błyskawicznie cofnął się do tyłu i upadł na ziemię, gdy tylko ostrze wbiło się w jego pierś. Plecami uderzył mocno o drzewo i oparł się o nie. Z tego też powodu strzały Josiaha niestety nie trafiły celu.
Była też druga strona tego nadzwyczaj szybkiego manewru. Leonell musiał pokonać zdecydowanie większy dystans, by zaatakować. Jego strzał w drugiego wampira byłby zapewne celny, gdyby nie fakt, że ów wampir ani przez chwilę nawet nie miał zamiaru zaatakować widocznie. Był przygotowany od razu na unik i po prostu wycofał się wgłąb lasu. Czemu, trudno orzec.
Widocznie jednak dwójka wampirów miała wcześniej przygotowany plan. Lub byli dobrze zgranymi przywódcami. Gdy tylko Leonell ruszył w ślad za swoim scyzorykiem, z głębi lasu odezwały się strzały z pistoletów. Liczne. Bardzo liczne. Gdyby Łowca przystanął na chwilę, z pewnością mógłby chociaż część z nich namierzyć. Teraz jednak przez swój odważny manewr stał się idealnym celem. Salwa pocisków zawyła w powietrzu. Josiah był w odrobinę lepszej sytuacji, bowiem stał odrobinę z tyłu, a pociski, ku jego uldze zapewne, nie były wykonane ze srebra. Wciąż jednak były bolesne.
Oczywiście, Łowcy stojący po stronie Leonella i Josiaha odpowiedzieli ogniem. Ale mieli zdecydowanie gorsze położenie. Mogliby celować w rozgadane wampira, ten jednak był ustawiony tak, że Leonell i Josiah byli ustawieni na linii ich strzału.

Jacob
Śmierć Łowcy wstrząsnęła nie tylko Jacobem. Ale jego podwładni byli profesjonalistami. Znali ryzyko. Każdy z nich przeszedł przecież Rytuały i wiedzieli, z czym się wiąże ich praca. Czarodzieje zachowali się wręcz wzorcowo. Postawione przez ich tarcze były perfekcyjne. Łowcy od razu przygotowali się ze swoją bronią.
Ale atak nie nadchodził. A przynajmniej nie tak, by Łowcy mogli to dostrzec z początku. Długo czekać jednak nie musieli. Wampiry bowiem również przygotowały się na nocne starcie. I widocznie żaden z nich nie miał zamiaru go przegrać.
Zamiast zaatakować ogniem pistoletów czy też przypuścić kolejny frontalny atak, słudzy Tepes postanowili skorzystać z innej broni. Tym razem w ruch poszły granaty. Przede wszystkim dymne, część także gazowych. Tych drugich niewiele, wszak nawet i wampiry mimo swej odporności na wiele czynników fizycznych odczułyby tego skutki, na tyle jednak dużo, by część Łowców i Czarodziejów zaczęła słabnąć. Dym zaś skutecznie utrudniał i tak ciężką już orientację.
Wampiry powoli zaczęły się przesuwać do przodu. Cierpliwie, powoli, ale ciągle. A wypatrzyć ich nie było jak...
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 574
Punkty aktywności : 4089
Data dołączenia : 07/04/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptySro 06 Lis 2019, 23:05

Jacob zaczął się nerwowo rozglądać, nie umiejąc dostrzec żadnego celu do postrzelenia. Stawał się coraz bardziej nerwowy i zniecierpliwiony. Co chwilę próbował przypominać członkom swojej grupy i czujności i tym, co ustalili, gdy planowali jak będą działać. Bardziej obawiał się, że czarodzieje nie rozgarną się w wcześniejszych ustaleniach bo mieli więcej do zapamiętania niż łowcy, których głównym zadaniem było strzelać do wrogich celów i nie dać się przy okazji zabić.
- Co jest grane...- mruknął pod nosem, a po chwili jak na życzenie zobaczył toczące się po ściółce granaty.
- Auxilia.- zawołał nim uwolniły się dym i gaz. Czarodzieje słysząc jego zaklęcie również go użyli. Mieli używać zaklęć, kiedy usłyszą jak on je wypowiada. No i poza tym kazał im przede wszystkim myśleć. Byli przygotowani na to, że będą musieli działać i bez wyraźnych poleceń, bo w końcu możliwe było, że Jacob nie będzie miał jak nimi pokierować jeśli sytuacja na to nie pozwoli. Czarodziej nie był pewien, czy to w czymś pomoże wobec unoszącej się toksyny w powietrzu.
- Wstrzymajcie oddech.- Polecił szybko. Zaciągnął materiał bluzki, by zakryć swoje usta i nos i docisnął go dłonią. Wstrzymał oddech i nadal wypatrywał zagrożenia, by zastrzelić każdego wampira, który się zbliży.
Powrót do góry Go down
Vittoria
Cicha śmierć
Vittoria

Liczba postów : 145
Punkty aktywności : 2279
Data dołączenia : 23/09/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyCzw 07 Lis 2019, 01:15

Syknęłam wściekle słysząc, że bełt trafia, ale nie zabija. Kazałam mojej grupie się poukrywać i osłaniać, ale rozchodzący się z granatów dym mocno przeszkadzał w sytuacji. Kurwa, nie pomyślałam o tym. Wbrew pozorom u nas walczy się całkiem inaczej. Wampiry lubią być bardziej staroświeckie, więc i my się dostosowaliśmy. Najwyższy czas nadrobić zaległości. Myśl, Vitt, myśl. Atak z powietrza. Nie, nie przy drzewach. Atak z ziemi. Hm.
- Runy - warknęłam do moich ludzi, sama już kreśląc krzywizny znaku na ziemi. Nie byłam najlepsza w te klocki, ale jakikolwiek ruch będzie teraz lepszy niż brak ruchu.
Póki znak nie zaczął działać, zaczęłam myśleć jak tutaj uratować sytuację. Przez myśl mi przeszło, że mam przy sobie flakonik z esencją tojadu, co prawda to nie jest najprzyjemniejsze dla wilkołaków, ale może i na wampiry się nada. Srebro w sumie daje radę. Albo inaczej...
Kucnęłam, ignorując na chwilę to, co się działo wokół mnie. Zaczęłam gwałtownie przeszukiwać kieszenie, wyjmując swoje typowe fiolki z różnymi substancjami. Miałam też w jednej kieszeni trochę nabojów z płynnym uv, które zawinęłam podczas przygotowywania broni, kiedy wszyscy mnie zignorowani. Użyłam jednego ze sztyletów, żeby uszkodzić powłokę naboju, po czym jego zawartość przelałam do małej buteleczki. Coś zabulgotało, ale trudno. Może się udać. Gorączkowo przeszukiwałam pamięć w poszukiwaniu przepisów na koktajle Mołotova i inne podobne rzeczy, w końcu korkując buteleczkę, by za chwilę rzucić ją w stronę napastników najmocniej jak się da i licząc, że ta wybuchnie, rażąc wampiry znienawidzonym przez nie UV w formie płynnej bomby.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyCzw 07 Lis 2019, 17:34

Jacob
Tarcze mimo wszystko trochę pomogły. Niewiele bo niewiele, część granatów jednak się od nich odbiła. Niektórzy Łowcy, ryzykownie bo ryzykownie, ale zdołali je odrzucić. Auxilia była cholernie przydatnym zaklęciem w momentach, gdy liczył się refleks i szybkość. Dokładnie takich momentach, jak ten.
Co nie zmieniało faktu, że sytuacja dalej była niewesoła. Łowcy jak i Czarodzieje, którzy byli ustawieni bardziej frontalnie, byli mimo wszystko narażeni na działanie gazu o wiele bardziej. Co poniektórzy zaczęli słabnąć. Nie było to mdlenie oczywiście, niemniej jednak skutecznie osłabiało koncentrację. Szeregi podwładnych Jacoba zaczęły się lekko załamywać. Utrzymanie tarcz jak i ukrywanie się na raz dla niektórych były zdecydowanie zbyt dużym wysiłkiem.
Na co tylko czekali słudzy Tepes.
Wdarli się od prawej strony Jacoba. To tam zasłabło dwóch magów, a gdy Łowcy próbowali się z nimi wycofać, narazili się na atak wampirów. Te zaatakowały szybko. Bez ostrzeżenia rzucili się do walki wręcz. Nie bez zabezpieczenia jednak. Nagły blask licznych, bardzo mocnych latarek oślepił resztę członków Bractwa. Na krótko oczywiście, na tyle jednak długo, żeby móc złamać formację.
Po pierwszym ciosie reszta poszła szybko. Chyba wszystkie wampiry na raz rzuciły się do walki. Był tego jeden plus. Jacob w końcu widział wroga. Z tym, że nie miał jak do niego celować tak, by nie trafić sojusznika.

Vittoria
Sytuacja tej grupy nie była taka zła. Jeszcze. Ale zapewne niedługo miało się to zmienić.
Niestety, bomba Vittorii, chociaż niewątpliwie pomysłowa, nie przyniosła oczekiwanych skutków. Krótki rozbłysk szybko zniknął w mrokach lasu. W odpowiedzi na niego rozległ się cichy chichot licznych wampirów.
- Och, czyżbyście chcieli światła? Damy wam światło...Mnóstwo światła. Takiego, byście popamiętali, kim są Tepes!
Członkom Bractwa szybko przyszło się przekonać, co wygadany wampir miał na myśli. Zaraz poleciały w stronę Łowców pociski zapalające, wycelowane zwłaszcza korony drzew. Wampiry przy tym manewrze na chwilę się odsłoniły, ale tylko na chwilę.
Gorsza była dalsza perspektywa. Ogień szybko się rozprzestrzeniał. Okolica, chociaż były to bagna, była również obficie porośnięta. Płomień szybko załapał. I chociaż zdecydowanie nie można było tego nazwać pożarem, tak walka w takich warunkach zdecydowanie nie należała do komfortowych.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyCzw 07 Lis 2019, 19:33

Nie zawsze wszystko wychodziło tak jak się tego chciało, a Leonell doskonale o tym wiedział. Lecz tak jak normalnie doszukiwał się we wszystkim powodów do narzekania, tak podczas walki skupiał się przede wszystkim na tym, co się udało. Trafił jednego wampira swym scyzorykiem, a drugiego zmusił do ucieczki. Być może wampir ruszył po wsparcie, albo w poszukiwaniu innej drogi. To już było dla Leonella mniejszym zmartwieniem. Na chwilę obecną musiał skończyć z jednym wampirem. Szarpnął w górę za łańcuch, aby wyciągając scyzoryk z wampira, jeszcze trochę go rozciąć. Chwycił broń w rękę, by szybko dopaść do wampira, by mu wbić ostrze w oko. Gdyby wampir jednak zbyt stanowczo broniłby się przed ostrzem, to Leonell wsunąłby mu lufę pistoletu pod żebra i zakończyłby jego egzystencję strzałem. Po czym jak najszybciej schowałby się za najbliższym drzewem, aby nie został przypadkiem przez żadnego wampira trafiony.
Dałby też ręką znak Josiahowi i pozostałym łowcom, aby wstrzymali ogień i żeby znaleźli sobie jakąś osłonę przed ostrzałem wampirów. Uważał, że lepiej było przetrzymać atak wampirów, niż od razu na niego odpowiadać, zwłaszcza iż nawet nie znali liczebności przeciwnika, ani dokładnej jego pozycji.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyPią 08 Lis 2019, 08:06

Jasna cholera... Josiah rozejrzał się za chłopakiem, jeśli tylko młody nie zdążył by uciec przed tą salwą to zapewne przemieniony, ruszył by do niego. Jemu łatwiej było by się wyleczyć nawet z większej ilości ran a sam ból nie był problemem. Jak to mawiał na szkoleniu jego ojciec "Jak boli to wiesz chociaż że żyjesz". Złapał by Leonella i osłaniając ukryli by się za drzewami. Jeśli nie musiał interweniować to ukrył się za najbliższym drzewem, w tym się zgadzali. Niech wampiry wystrzelają całe swoje zapasy naboi. Nie zależnie w którym miejscu się znajdował gdy tylko nadarzyła się okazja, ruszył biegiem między drzewa i użył ukrycia. Chciał zrobić to samo co oni. Obejść ich i wystrzelać od tyłu jak kaczki, zwrócił by wtedy ich uwagę na siebie dając szanse reszcie grupy ale też jak szczęście dopisze ubił kilku kundli Tepes. W momencie gdy był już między drzewami poczół słodki zapach krwi. Tak było jej tutaj dużo, a ta nie była tak nęcąca jak w wypadku ludzkiej. Z resztą Josiah znał ją bardzo dobrze, jego córka musiała zostać ranna. Po pierwsze był wściekły, jeśli nawet nie uda mu się zaskoczyć tej grupy to choćby miał się rzucić z samymi zębami i nożem to zabije ich co do jednego. Po drugie poczuł jak grunt pali mu się pod nogami. Gdyby tylko mógł tych tutaj zostawić ruszył by jej na pomoc... Ale nie mógł, wróg był liczny, nie zostawił by grupy na pastwę losu.
Cholerni Tepes! Cholerny Valkyon! Co oni tam grają w karty z Katheriną?! Jak mógł na to pozwolić! Wściełkość dodała jedynie agresywności do jego działań.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 574
Punkty aktywności : 4089
Data dołączenia : 07/04/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptyPią 08 Lis 2019, 13:34

To w jaki sposób były zorganizowane wampiry zaskoczyło chyba ich wszystkich. Miały przygotowanych wiele środków pomocnych w walce, o których nikt z ich "drużyny" nie pomyślał. Fakt, mieli udoskonaloną broń przeciwko wampirom, ale trudno było jej użyć przy słabej widoczności i zwinności przeciwników. Gniew wzmagał się w Jacobie, a cierpliwość malała. Przeklinał w myśli wampiry, przeciwko którym walczyli jak i te, z którymi obecnie współpracowali. Dla blondyna podejrzane było, że przeciwnicy tak dobrze przygotowani przyszli na miejsce pułapki.
Osłabieni na rozkaz Jacoba natychmiast zaczęli się wycofywać, by zniknąć z pierwszej linii. W tym czasie czarodzieje próbowali im pomóc, stosując lekarstwa, które zdołali przygotować. Nikt nie spodziewał się gazu, który zaczął osłabiać ich grupę, dlatego czarodzieje nie wiedzieli na ile ich pomoc okaże się skuteczna. Nie znali składu tej dziwnej substancji, dlatego tym trudniej było wybrać lek, który wzmocni łowców. Mimo wszystko podjęli się ratunku, by osłabieni byli gotowi do dalszej walki.
- Uważajcie kurwa na naszych.- rzucił Jacob do swojej grupy, gdy wampiry zbliżyły się do nich. Sam znowu zamienił broń palną na srebrne ostrze. Wielu spośród łowców zrobiło to samo. Jacob przymierzył się do walki wręcz i ruszył na najbliższego wampira.
-Fulgur.- mruknął bez zatrzymywania się, dzięki czemu powinien naprzeć niewidzialną barierą na wampira, którego chciał zaatakować. W efekcie wampir powinien pozostać porażony prądem. Jacob bez chwili zwłoki rzucił się na porażonego wampira i wymierzył ostrzem w jego gardło, by przebić je na wylot. Szybko wyrwał sztylet z rany i wbił je w klatkę piersiową wampira, celując w jego serce.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptySob 09 Lis 2019, 10:49

Leonell, Josiah
Wampir nawet nie protestował, gdy Leonell wyszarpnął z niego scyzoryk. Charknął tylko krwią. Ale zamiast lamentować z bólu, ten...uśmiechnął się szeroko. Z niesamowitą prędkością wystawił do góry rękę, blokując kolejny cios Leonella. Był silny. Nawet jak na wampira. I co gorsza, rany zadane mu srebrnym ostrzem w cudowny sposób regenerowały się dosłownie na oczach Łowcy.
Manewr z pistoletem niestety nie udał się. Powód był prosty. Już w momencie dopadnięcia wampira odezwały się pierwsze strzały. W momencie ataku były zbyt liczne, by w ogóle myśleć o dalszym natarciu. A i wampir stawiał zbyt silny opór, by w ogóle myśleć o jakichś manewrach. Coś zdecydowanie było nie tak. Normalny wampir już dawno leżałby martwy po takiej salwie ciosów ze strony Leonella, ale ten był inny.
Jeden nabój ozdobił lewe udo Łowcy. Interwencja Josiaha uchroniła go jednak przed dalszymi ranami. Fakt, wampir przez to oberwał, ale nie dostał w żaden witalny narząd, a i jak słusznie przewidywał, pociski nie zawierały w sobie nawet nanograma srebra. Mógł więc spokojnie się ich pozbyć i szybko zregenerować.
Problemem pozostawał ów dziwny, rozgadany wampir. O tyle, co reszta wciąż się ukrywała, ten po prostu wstał i otrzepał się. Rany zadane mu przez Leonella wydawały się już niemalże w pełni wygojone. Wampir wzruszył lekko ramionami i zaśmiał się.
- A dawałem ci szansę, maleńki. W takim układzie, po prostu wypatroszymy was wszystkich jak świnie. Ku chwale Tepes!
Łowcy wiedzieli, że inne wampiry są w pobliżu. Parę nawet udało się przez ułamek sekundy dojrzeć. Ale doskonale teraz wiadomym było, że wampir najzwyczajniej w świecie ich prowokował do ataku. Z drugiej strony, nie mogli go przecież zignorować i skupić się na wampirach atakujących z cieni.

Jacob
Na szczęście Czarodzieje byli na tyle sprawni w swych zaklęciach oraz znali nieco odmienną fizjologię Łowców, że szybko postawili na nogi siebie oraz swoich towarzyszy. Idealnie w czas, by wzmocnić tych, którzy walczyli w tym czasie z wampirami.
Jedynym plusem był fakt, że widocznie przeciwnikom skończył się sztuczki w rękawie. Minusem, że i tak doszło do bezpośredniej walki w zwarciu, w której obecnie wampiry miały znaczącą przewagę. Oczywiście, Łowcy szybko zamienili broń palną na sztylety, noże czy miecze, a Czarodzieje wspomagali ich swymi zaklęciami. To jednak nie wystarczało. W ich szeregi wkradł się chaos. I nie miał zamiaru widocznie odpuszczać.
Nagła interwencja przywódcy jednak przywróciła im wiarę w samych siebie. Szybko nakreślone zaklęcie jak i nagły atak zaskoczyły wampira. Był dosłownie bez szans. Jego truchło opadło na ziemię.
Przez sekundę zrobiło się nagle bardzo cicho. Po czym członkowie Bractwa z wrzaskiem ruszyli na wampiry. Owszem, może i byli na gorszej pozycji, ale nie mieli zamiaru się poddawać. Nie można jednak było poddawać się euforii. Bowiem gdy już wydawałoby się, że szale odwróciły się na korzyść Łowców, jakby znikąd wokół nadgarstka Jacoba owinął się solidny, gruby łańcuch. Czarodziej nawet nie miał czasu na reakcję. Szybkie szarpnięcie zmusiło go do przebycia paru metrów częściowo na nogach, a częściowo już na kolanach. Gdy uniósł wzrok, ujrzał wampira. I to nie byle jakiego.
Był duży. Naprawdę duży. Gdyby Jacob miał porównać jego posturę do kogoś sobie znanemu, to z pewnością byliby to jedni z tych ludzi na jego siłowni, którym nałożenie wszystkich talerzy na sztangę nie starczało do zrobienia treningu. W swej prawej ręce dzierżył potężny, zakrzywiony nóż myśliwski z wyrysowanymi dziwnymi, nieznanymi Jacobowi runami. Lewą zaś miał owiniętą łańcuchem. Tym samym, którym zaatakował Jacoba, a który nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jak ponownie znalazł się całkowicie na jego ręce, jedynie z zwisającą ciut poniżej nadgarstka końcówką.
- No proszę proszę, jaki waleczny. Myślałem, że wasz przywódca walczy z Katherine. Jak widać, wy łowcy również macie jakieś struktury dowódcze. Ciekawe.
Wampir, chociaż widocznie zadufany w sobie, nie był głupi. Nie podchodził zbyt blisko do Jacoba. Jednocześnie jednak był na tyle blisko, że gdyby czarodziej próbował sięgnąć po pistolet, miałby wystarczająco dużo czasu, by zareagować. Stał lekko na nogach, poruszając się zaskakująco zwinnie jak na swoją posturę.
I widocznie, miał też jakieś dziwne poczucie honoru. Nie atakował Jacoba. Czekał, aż ten stanie. Nie przywołał żadnego innego wampira, a przynajmniej Czarodziej żadnego nie widział. Zdawał się wyzywać go na pojedynek.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 574
Punkty aktywności : 4089
Data dołączenia : 07/04/2019

Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptySob 09 Lis 2019, 14:04

Jacob nie był w stanie każdemu łowcy i czarodzieju z osobna wydawać rozkazy. Uświadamiał ich o tym nim Katherina przybyła na miejsce. Z początku obawiał się, że mimo to żaden z nich nie podejmie się działa bez konkretnego rozkazu nawet jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Był to jedynie wynik małej wiary w innych ze strony Jacoba, o czym przekonał się, gdy dostrzegł, jak jego grupa pod wpływem nagłej determinacji rusza do starcia. Cały czas próbował mieć nad wszystkim kontrolę, ale dopiero, gdy inni zobaczyli jak rusza do bezpośredniej walki, poszli w jego ślady.
Czarodziej pod wpływem narastającej adrenaliny zamierzał rzucić się na kolejnego wampira, którego miał w zasięgu wzroku. Zbyt długo byli ostrożni i się wstrzymywali. Dopiero, gdy podjęli się większego ryzyka zaczęli odnosić korzystniejszą pozycję. Od ataku na kolejnego wampira powstrzymał go łańcuch, który oplótł jego nadgarstek. Jacob poczuł nagle mocne szarpnięcie, które pociągnęło go w zupełnie inną stronę.
- Co jest kurwa.- burknął, szurając kolanami po ściółce. Uniósł wzrok i dostrzegł rosłego wampira. Być może jego twarz mogła wydawać się mu znajoma, ale nie do końca był tego pewien. Niewielu mężczyzn pamiętał ze swojej siłowni, bo skupiał się tam raczej na oglądaniu tej piękniejszej płci. Lodowe spojrzenie Jacoba natychmiast podjęło się analizy i zaczęło wędrować po przeciwniku i jego wyposażeniu. Nim blondyn całkiem uniósł się na nogi, zamienił znowu swoją broń. Ujął pistolet swoją dłonią, ale nie wyjmował jej całkiem przed siebie. Jacob nie mógł powstrzymać kącika ust, który drgnął lekko ku górze, gdy słuchał wampira. Gdy przeciwnik ledwie skończył mówić ostatnie słowo Jacob wycelował szybko w jego dłoń, w której trzymał nóż z dziwnymi runami. Chwilę potem strzelił w klatkę piersiową i w głowę. Rzucił się w stronę noża, by go podnieść i wykonał przewrót, by znów zachować odpowiedni dystans.
- Lepsze to niż wasza pierdolona hierarchia, która nakazuje wam słuchać się jakiejś pierdolniętej rudej wariatki.- rzucił jadowitym tonem i wstał na równe nogi.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość



Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 EmptySob 09 Lis 2019, 16:09

Leonell syknął z bólu, kiedy pocisk ranił go w nogę. Szybko jednak zacisnął zęby, by nie dać po sobie poznać, że mu to cokolwiek przeszkadzało.
Najwyraźniej Leonell nie docenił swojego przeciwnika, który okazał się lepszy, niż chłopakowi początkowo się wydawało. Przeszło mu przez myśl, że mógł to inaczej rozegrać, gdyby wiedział z kim miał do czynienia, ale było już na to za późno. Musiał pociągnąć dalej to, co zaczął. Zwyczajowo dla siebie pocieszał się myślą o tym, że zawsze mogło być dużo gorzej. I zapewne byłoby, gdyby nie Josiah.
- Dz-dzię... Dałbym z nim sobie radę - rzekł niepewnie do Josiaha. Nie był przyzwyczajony do tego, żeby ktokolwiek ratował mu skórę, a zwłaszcza wampir.
- Powinieneś pomóc córce... Mną się nie przejmuj, mam w zanadrzu coś, co rozwali tego drania - powiedział, choć nie wiedział, co dokładnie nim kierowało. Czy bardziej to, iż uważał iż tak będzie lepiej i mówiąc tak, sprowokuje w jakiś sposób wampiry, czy dręczyła go myśl, iż ktoś ryzykował dla niego własnym życiem. Widział, że Josiah został trafiony i wątpił, że tak by się stało, gdyby się nie narażał.
- Skupcie się na pozostałych wampirach! Ten skurwiel jest mój! - krzyknął do Łowców, aby to pozostali w skupieniu i gotowości, do walki z innymi wampirami i nie dawali się sprowokować temu jednemu. Zaś sam Leonell, szczerze i prawdziwie rzecz ujmując póki co do zaoferowania miał tyle, iż postanowił skryć się za najbliższym drzewem, bez podejmowania agresywnych działań i odczekać, co zrobią wampiry.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Ruiny        - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny    Ruiny        - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 

Ruiny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Ziemia niczyja :: Bagna-