a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3


 

 Blok nr 4 / mieszkanie nr 35

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 01 Paź 2020, 09:57

Aurora niewątpliwie była zainteresowana gościem, który pierwszy raz zawitał w tych progach. Kiedy Virgo rozglądała się pomieszkaniu, psina towarzyszyła jej i merdała cały czas ogonem. Nie wróciła jednak z nią do kuchni, tylko zajęła miejsce na swojej poduszce, leżącej w kącie salonu.
- Uh, jeszcze trochę i byłbym w stanie pomyśleć, że mnie znasz.- westchnął, odrobinę ironizując z całej tej sytuacji. Nie dało się ukryć, że oboje próbowali co krok chociaż trochę rozszyfrować siebie nawzajem. Jacob dla odmiany przybrał odrobinę inną strategię niż zwykle i w przeciwieństwie do ich pierwszego spotkania nie udawał na siłę kogoś innego. Był bardziej sobą niż wtedy, co nie zmieniało faktu, że nie otwierał się przed nią niczym księga. No ale taki w końcu był.
Uwaga Virgo na temat mieszkającej tu dziewczyny wskazywała na to, że chciała się dowiedzieć czegoś więcej mimo, że nie spytała wprost. Jacob przez moment zastanawiał się jak się do tego odnieść. Phoebe była osobą, którą Jacob chciał chronić za wszelką cenę, a zatem nie chciał jej za bardzo wciągać w niektóre sprawy. Badanie Wendigo było czymś co jej nie zagrażało, a jednocześnie pozwoliło jej zainteresować się trochę sprawami bractwa, do którego sama postanowiła dołączyć. Mimo wszystko nie była wojowniczką, więc blondyn chciał trzymać ją z dala od wampirzych porachunków. Dlatego w pierwszej chwili posłał wampirzycy tajemniczy uśmieszek i puścił jej oczko, jakby to miała być cała jego odpowiedź. Przeanalizował wyraz twarzy Virgo, a potem napił się whisky.
- Bynajmniej.- odparł zaraz po tym jak przełknął alkohol, dając w ten sposób czarnowłosej chociaż szczyptę informacji. Czarodziej doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak widzą go inni pod względem spraw miłosnych lub związkowych, bo w końcu nie zawsze miało to ze sobą zbyt wiele wspólnego. Dlatego wiedział, że tym bardziej dziwna ta sytuacja mogła być dla Virgo.
Jacob nie spędzał przy patelni więcej czasu niż było to potrzebne. Każdą możliwą chwilę skupiał na swojej rozmówczyni. Kiedy nawiązała do gotowania posłał jej kolejny uśmiech ze swojej kolekcji, który mógłby być nowym asem wyciągniętym w rękawa. Jak zwykle nie obeszło się bez tej nutki tajemniczości, ale tym razem ten wyraz nabrał być może nawet czarującego charakteru.
- Chyba nie myślałaś, że będę jadł to sam?- odparł rozbawiony. Uniósł jedną brew i czekał aż do wampirzycy dotrze co miał przez to na myśli. Potem wyciągnął z zamrażarki groszek, rozerwał paczkę i wsypał trochę zielonych kuleczek do przyrządzanej potrawy. Potem przykrył patelnię pokrywką, by całość odrobinę się zdusiła. Woda w garnku zaczęła się gotować, więc wrzucił do niej makaron.
- Ale skoro wspomniałaś o wilkołakach, jest jedna sprawa, o której chciałbym porozmawiać.- powiedział niby od czapy, a jednak nawiązując do części jej wcześniejszej wypowiedzi. Odwrócił się znowu przodem do wyspy kuchennej, otworzył butelkę i dolał do obu szklanek złotego trunku.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 01 Paź 2020, 12:11

W zasadzie sądziłam że mi nie odpowie, zwłaszcza po tym jego wyrazie twarzy. Lubił te swoje gierki i gdy w końcu odpowiedział, szczątkowo ale jednak przez chwilę uniósłam lekko jedną brew. Jacob troszczący się o kogokolwiek? To było dla mnie wyjątkowo nieprawdopodobne. Dla mnie, kiedy na niego patrzyłam, widziałam samotnika dbającego tylko o siebie. Przy naszym pierwszym spotkaniu... O ile było to wtedy prawdą, wspominał że nikt nie przychodzi do niego z prośbą o pomoc i że mu to pasuje. Z drugiej strony pojawił się na spotkaniu w sprawie sojuszu. Przyglądałam się jak gotuję a po głowie przeszła mi jedna myśl. Czego tak właściwie chciał, nie tylko dzisiaj... Mimo że na razie sprawiał wrażenie jak by po prostu chciał się spotkać pod pretekstem zdobycia informacji ani przez chwilę tak nie myślałam. Jednak do czego dążył w ogóle? Nie był typem bohatera, a należał do bractwa. Prosto było by stwierdzić że po prostu jest jak Hareton... Walczy dla samej walki ale chociaż było by to najprostrze rozwiązanie to może głupio, jednak nie wierzyłam w to.
- Panie Parker, gdybym Pana nie znała to pomyślała bym że próbujesz być szarmancki. Zaprosiłeś mnie na kolację? - powiedziałam półżartem.
Nie potrzebowałam takiego jedzenia, chociaż je lubiłam. Znałam wampiry które w ogóle z niego rezygnowały i twierdziłam że dużo przez to tracili. Na wspomnienie o wilkołakach uśmiechnęłam się.
- I w końcu przechodzimy do sedna? Słucham. - dodałam biorąc do ręki szklankę.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 01 Paź 2020, 12:31

Bywały chwile, w których Parker również nie rozumiał samego siebie. Phoebe od zawsze była jego oczkiem w głowie, ale nawet przed nią nie otwierał się w zupełności. Pilnował, by nie stała jej się krzywda i robił to po swojemu jednocześnie nie pozwalając jej wtrącać się w zbyt wiele jego spraw. Potrafił być samolubny nawet w tym jak się o nią troszczył.
- Zaprosiłem cię na kolejną lekcję, ale powiedzmy, że lubię łączyć przyjemne z pożytecznym.- odpowiedział pewny siebie. Jak zwykle musiał sprostować nawet najdrobniejszą kwestię tak by wyszło po jego myśli.- O czym miałaś okazję przekonać się już ostatnim razem.- dodał, a w jego lodowym spojrzeniu błysnęła ta drapieżna iskierka. Potrawka była już prawie gotowa, ale brakowało jej jeszcze jednego składnika. Dlatego podszedł do lodówki i wyjął z niej mascarpone. Otworzył pojemnik, a jego zawartość przeniósł na patelnie. Zaczął wszystko mieszać drewnianą łyżką, a cała potrawka swą konsystencją zaczęła przypominać sos.
- Swoją drogą, dobrze wyglądasz w tej sukience.- odparł, stojąc nadal do niej tyłem. Głośne zwrócenie uwagi na jej ubiór musiało kiedyś się odbyć, a Jacob uznał, że teraz jest na to najlepszy moment. Makaron potrzebowal jeszcze chwili, ale reszta była już gotowa, dlatego blondyn wyłączył ogień pod patelnią. Obrócił sie znowu przodem do wyspy i wyjął z szafki pod nią dwa głębokie talerze.
- Wysyłamy ciągle patrole, które walczą z problemem wilkołaków w tutejszych lasach. Wampiry również powinny brać w tym udział.- powiedział wprost, kładąc talerze na blacie.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 01 Paź 2020, 13:34

Obróciłam parę razy pierścionek wokół swojego palca. Kilka słów cisło mi się na usta ale ostatecznie z nich zrezygnowałam. Skoro chłopak prowadził to spotkanie w tak spokojnym tonie to ostatecznie postanowiłam obrać inną strategie. 
- Nie spodziewałam się po tobie że gotujesz... To nie jest umiejętność jakiej zapewne uczą w tych waszych koszarach. - stwierdziłam przyglądając się jak sięga po kolejny składnik do swojej potrawy.
Nie byłam wielką znawczynią ludzkiej kuchni, kojarzyło mi się że podobne dania należały do kuchni hiszpańskiej... Nazywało się jakoś na "p" i na pewno nie brał by się za nią każdy domowy amator. Kejna ciekawostka o blond czarodzieju o którą bym go nie podejrzewała. Miałam wrażenie że to spotkanie jest po części transakcją wymienną. W zasadzie, blondyn wiedział o mnie znacznie więcej niż ja o nim, nie myslalam jednak teraz o mocnych i słabych stronach, tylko zwykłych codziennych sprawach.  Z tych rozmyślań wyrwał mnie jego komplement... Oczywiście musiał paść z jego ust tego wieczoru i szczerze i tak byłam zdziwiona ze dopiero teraz. Mimo wolne spojrzałam na materiał sukienki lekko otulający moje nogi po czym na Jacoba.
- Wiesz że rzucasz komplementami jak nasz czterdziestoletni burmistrz? Postarał byś się jakoś bardziej. - odpowiedziałam udając znudzenie.
W zasadzie nie było tak że nie lubiłam Jacoba, było wręcz przeciwnie. Zdawałam sobie sprawę że mimo tego jak sobie dokuczalismy i tego co nie raz powtarzałam zaczęłam lubić te gierki słowne. Oczywiście na głos bym tego nie powiedziała i nie było też tak że nagle zaczęłam czuć do niego cieplejsze uczucia. Po prostu był ciekawą odskocznia od codzienności i nic więcej. Odczekałam aż skończy mówić o co chodziło i zastukałam paznokciami parę razy o blat na którym postawił talerz. Spodziewałam się że ktoś w końcu o tym wspomni chociaż będąc szczerą sądziłam że będzie to Valkyon.
- Czyli problem się nasila... - stwierdziłam krótko, w zasadzie sama do siebie.
Nie oczekiwałam odpowiedzi, podejrzewałam że patrole łowców zdziałają cokolwiek tylko na chwilę... Te nieszczęsne psy naprawdę nie wiedziały kiedy odpuścić. Zerknęłam na chwilę na Aurorę i uśmiechnęłam się do niej przepraszająco jak by zwierzak mógł odczytać moje myśli. 
- Nasze siły wracają z każdym dniem... Ale przemienieni potrzebują czasu. Mogą wychodzić tylko nocą i nie za wszystkich jestem w stanie poręczyć czy nie skuszą się na ewentualnych przechodniów. Po za tym... Ufam że Valkyon sprzyja temu sojuszowi... Wolała bym jednak uniknąć niepotrzebnych spięć jeśli grupy się spotkają i ktoś niepotrzebnie użyje siły. Jednak że... - zrobiłam chwilę przerwy.
- Być może możemy to jakoś logicznie rozwiązać... Może ja dołączę do jakiejś grupy? Mam kilku zaufanych którzy też na pewno się zgodzą. - zaproponowałam i lekko się uśmiechnęłam.
- O to też cie nie podejrzewałam... Sądziłam że z tą sprawą zjawi się Valkyon. Jego łatwiej przyszło by mi urobić. - stwierdziłam w prost.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 01 Paź 2020, 17:38

To śmieszne, że próbowali siebie przejrzeć na wylot, a tak naprawdę nie wiedzieli o sobie prawie nic. Łatwo jest oceniać, kiedy własny osąd opiera się na tym co się widzi tu i teraz. Jacob również posuwał się do takiej powierzchowności, a co lepsze robił to świadomie i wcale mu to nie uwłaczało.
- Nie mieszkam tam, a jeśli człowiek jest głodny, to naturą rzeczy jest to, że musi sobie coś ugotować.- stwierdził. Nie rozprawiał teraz o tym, że lubi to robić i dlaczego wybrał akurat taką, a nie inną potrawą. Tak czy siak pewnie by gotował, bez względu na to czy by lubił, czy też nie. W innym razie pewnie by tak nie kombinował i ograniczałby się to najprostszych przepisów.- A to, że wychodzi mi to całkiem nieźle to tylko sprzyjająca okoliczność.- dodał, nie kusząc się nawet na pozór skromności. Wiedział, że taki posiłek nie jest potrzebny Virgo do przetrwania, ale jako osoba traktująca kulinaria jak sztukę uważał, że nie chodzi tu tylko o podanie odpowiednich kalorii i wartości odżywczych organizmowi. Wiele rzeczy jadło się ze względu na ich smak, więc blondyn śmiał podejrzewać, że wampiry mogą jadać dla samej przyjemności poczucia go.
- Zwykłe "dziękuję", by wystarczyło.- odparł na jej uwagę o burmistrzu. Nie zamierzał się przecież płaszczyć przed wielką czystokrwistą. Poza tym wiedział, że lepiej będzie jeśli nie przedobrzy z pochwałami. Mimo wszystko obojętne zachowanie Virgo jakoś nie ruszało Jacoba, a przynajmniej nie czuł się przez nie zrezygnowany. Sam był mistrzem tworzenia pozorów, więc śmiał twierdzić, że ta pokerowa maska nie będzie zbyt długo przytwierdzona do twarzy wampirzycy.
- Nie zapominał o tym ilu wyszkolonych łowców straciliśmy podczas bitwy przeciwko Katherinie. Także musieliśmy zrekrutować sporą ilość łowców, którzy również jeszcze sie szkolą. Wilkołaki są nie tylko naszym problemem, ale także waszym.- powiedział bardzo konkretnie i rzeczowo, bez wkładania niepotrzebnych emocji w wypowiedź. Nie zamierzał tej rzeczy ustalać za pomocą przytyków, bo to jedynie utrudniłoby mu dogadanie się. Pogrywać sobie mógł z nią w wielu innych sprawach, ale nie tej.- W bractwie mamy bardzo podzielone zdania na temat tego sojuszu. Udział wampirów mógłby rzucić trochę inne światło na to wszystko, a nam samym trudno jest uporać sie z wilkołakami. Zastanów się nad tym jak to zorganizujesz, ale liczę na współpracę. Możesz dorzucić kogoś wyszkolonego albo stworzyć osobny patrol, któremu będzie przewodził doświadczony wampir.- kontynuował, dodając oczywiście parę faktów, które jego zdaniem powinny jakoś przekonać wampirzycę. Zresztą..jego zdaniem nie była to kwestia przekonywania. Sojusz to nie praca wolontariacka. Póki co łowcy załatwiali wszelkie zagrożenia, a wampiry wykazują się w zamian tym, że nie atakują ludzi. Czarodziej dostrzegał tu pewien brak równowagi, więc gdy tylko jego grupa zgłosiła tą wątpliwość, postanowił coś z tym zrobić.
Odwrócił się na chwilę do garnka. Wyłączył palnik, a potem odcedził makaron. Podszedł od razu z garnkiem do talerzy i nałożył do nich gotowe, ciepłe, jasnożółte pasma. Potem odłożył garnek, a wrócił z patelnią, by dodać do każdej porcji potrawkę z chorizo i krewetek. Podsunął jeden talerz bliżej Virgo, a drugi położył obok niej. Podał wampirzycy sztućce, a następnie obszedł wyspę, by zająć obok niej miejsce.
- Dlatego postanowiłem zająć się tym osobiście. Nie wiem czy zauważyłaś, ale mam wrodzony dar przekonywania.- powiedział, co brzmiało jakby nie żartował nawet drugiej części swojej wypowiedzi. Poprawił się na krześle i zaciągnął się miłym zapachem potrawy, którą przyrządził.
- Smacznego.- mruknął, a potem zatopił widelec w makaronie, by wymieszać go w sosem.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 01 Paź 2020, 23:35

Rzecz jasna jeść trzeba było, jednak do jedzenia nadawały by się zwykłe kanapki czy jajecznica. Zdecydowanie nie spodziewałam się jakiś specjalnych umiejętności kulinarnych. Niemniej przyjęłam jego wytłumaczenie, być może właśnie dlatego że nie mieszka z całą resztą łowców odkrył że naprawdę lubi stać w kuchni? Bo gdyby tak nie było to mogliśmy dziś rozmawiać o każdej innej porze i w zdecydowanie innych miejscach. Przeszło mi nawet przez myśl że może Jacob chciał się trochę popisać.
- Mówił ci już ktoś że skromność nie jest twoją mocną stroną? - odpowiedziałam tylko z lekkim uśmiechem.
Przerażające... ta jego arogancja naprawdę zaczynała mnie bawić. Na jego odpowiedź w sprawie komplementu nic nie odpowiedziałam. To przecież było jasne że nie przyjmę go od tak, tak jak byłam pewna że nie rzucił nim bez powodu.
- Nie musisz mi tego przypominać. Obiecałam twojemu szefowi że wampiry wspomogą militarnie łowców gdy tylko podreperujemy straty. - odpowiedziałam przyglądając się jak zabrał się do nałożenia dania.
Przez głowę przeszła mi krótka myśl której oczywiście za nic nie powiedziała bym głośno, a mianowicie to że wilkołaki były problemem wampirów, nie łowców. Tyle że ci drudzy nie musieli o tym wiedzieć... w zasadzie istniała jakaś szansa przypadkowych ofiar wśród ludzi więc nie do końca ich też okłamywałam. Przeczesałam palcami swoje włosy, zaczesując je na plecy.
- Możemy wziąć na siebie część rejonu, tak chyba będzie lepiej niż mieszane grupy... nie tylko u was głosy na temat sojuszu są podzielone. - dodałam, w zasadzie podzielone to mało powiedziane.
O ile na wzgórzu tak się tego nie odczuwało to na mieście... na magazynach, doskonale wiedziałam co mówili o mnie i o sojuszu. Nawet nie chciałam myśleć co muszą o tym mówić na sąsiednich terytoriach. Zawahałam się na ułamek sekundy kiedy podał mi sztućce, taki wyuczony nawyk. Niby spodziewałam się że czarodziej nie podawał do kolacji srebra, a już zwłaszcza wiedząc z kim ją będzie jadł, ale przyzwyczajenie wzięło górę. Kiedy wzięłam je usiadłam wygodniej i założyłam nogę na nogę, trzeba było mu przyznać... pachniało świetnie. Poczułam się trochę dziwnie gdy przy mnie usiadł, nie mogłam sobie przypomnieć czy kiedykolwiek siedziałam z kimś w kuchni i jadłam jakikolwiek posiłek.
- Smacznego... - Wymieszałam makaron z sosem i ostatni raz badając jego zapach wzięłam odrobinę do ust. Tak jak podejrzewałam gdy analizowałam wybraną przez niego potrawę... naprawdę umiał gotować. 
- No proszę... sądziłam że to tylko twoje przechwałki a ty naprawdę dobrze gotujesz. - tak wyrwał mi się komplement, jednak to mu się należało.
Trochę się obawiałam że właśnie nalałam oliwy do ognia ale cały ten wieczór był bardzo specyficzny więc w zasadzie... raz kosie śmierć.
- A twój dar przekonywania skutecznie osłania się darem do denerwowania mnie... pewnie dlatego za często go nie dostrzegam. - odpowiedziałam w końcu na jego wcześniejsze słowa.
- Patrole, co jeszcze? - wróciłam do "interesów" nawijając na widelec makaron.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyPon 05 Paź 2020, 09:28

W tym, że postanowił coś ugotować nie było ukrytego jakiegoś drugiego dna. Naprawdę lubił to robić i kiedy tylko miał czas i chęci, organizował sobie coś bardziej wyrafinowanego niż kanapki z szynką i serem. Zaproszenie Virgo na tą kolację połączoną z kolejną lekcją mogło mieć może jakiś cel, ale bardzo malutki i nie aż tak istotny. O tym, że uznał za sprawiedliwie pokazanie jej własnego kąta po tym jak wpuściła go w swoje włości już mówił. Poza tym, uważała za uczciwe, jeżeli zdradzi choć rąbka tajemnicy na swój temat, dzięki czemu i wampirzyca będzie mniej oporna w rozmowie. No i haczyk mógł być jeszcze taki, że jeśli pokaże jej cokolwiek związanego z nim, nie będzie próbowała dokopać się do tego, czym wolałby się nie chwalić. Kluczowy był też fakt, że coraz trudniej było mu powstrzymywać swoje zainteresowanie jej osobą. Już od jakiegoś czasu robił się natrętny i zaczepny, ale to było celowe i prowokacyjne. Teraz podświadomie chciał zajmować się wszelkimi sprawami związanymi z sojuszem, czego nie pożałował podczas ich ostatniego spotkania.
- Cóż, mam za to wiele innych zalet.- odparł w odpowiedzi na jej słowa. Wzruszył lekko ramionami, zupełnie nie przejmując się tym, że swoimi słowami potwierdził jedynie teorię o jego skromności lub jej braku.
Problem stawał się sprawą łowców, kiedy zagrażał ludziom. Choć mogło chodzić o porachunki między wilkołakami, a wampirami, cierpieli na tym mieszkańcy Venandi, więc bractwo siłą rzeczy musiało się włączyć i robić to do czego zostali stworzeni. Czy tego chcieli czy nie walczyli z potworami bez względu na to co je sprowadza w ich okolice. Wiele okoliczności było ze sobą dziwnie powiązane, a zadaniem łowców było redukowanie negatywnych skutków tych zjawisk. Kto wie czy takie kelpie nie zadomowiły się ze względu na łatwy dostęp pożywienia dla nich? Aktywność wilkołaków skutkowała sporą ilością ofiar, które porzucano później w lesie. Istoty takie jak Kelpie dostawały w ten sposób pożywienie bez większego wysiłku. Wystarczy poczekać aż pojawią się inne potwory, które żywią się padliną.
- W takim razie wyznaczymy osobny patrol dla wampirów. Będziecie na bieżąco dostawać rozpiskę badanych rejonów, w których was uwzględnimy. Zadbam o to, byście dostawali miejsca bardziej oddalone od miasta, skoro nie wszyscy dostatecznie nad sobą panują.- oznajmił. Wydawało mu się to najlepszym rozwiązaniem. Domniemał, że być może wpłynie to pozytywnie na szkolenie niektórych wampirów. Nie nauczą się wszystkiego za murami wzgórza, na którym mieszkają.
Uśmiechnął się pod nosem, wyraźnie rozbawiony tym jak Virgo sprawdza na każdym kroku, czy Jacob nie próbuje jej otruć lub zaskoczyć jakąś pułapką. Jednocześnie nie dziwił jej się, bo sam postępował podobnie. Podczas kolacji w restauracji również kontrolował napoje, które im podawano. Sprawdził nawet wino, które wręczyła mu Virgo ostatnim razem. Można niby stwierdzić, że powinni mieć już za sobą tą ostrą podejrzliwość, ale i tu czarodziej był w stanie to wszystko zrozumieć. Sam pomyślałby, że ktoś próbuje uśpić jego czujność. Zaszkodzić można komuś także po odczekaniu do momentu, w którym przeciwnik przestanie myśleć o zagrożeniu.
- Nawet nie wiesz jak te dwa dary mają ze sobą wiele wspólnego.- stwierdził i puścił jej oczko. Potem zatopił widelec w swojej porcji i zaczął jeść. Chwilami miał wrażenie, że to dzięki temu, że ją tak denerwuje w niektórych sytuacjach łatwiej jest mu ją do czegoś przekonać. Valkyon mimo swojej uprzejmości nie miał jakoś więcej posłuchu podczas ich poprzedniej rozmowy.- Myślę, że ty lubisz kiedy cię denerwuję.- przyznał i tym razem nawet na nią nie zerknął, tylko dalej jadł. Była to tylko krótka dygresja z jego strony, a czy była trafna to tylko Virgo wie.
- Aż tak ci spieszno do domu?- spytał, kiedy wampirzyca wróciła do wymieniania się informacjami i wiedzą.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyPon 05 Paź 2020, 11:00

Wywróciłam teatralnie oczami na ciąg dalszy jego przechwałek i wróciłam do jedzenia. Przez czas naszej wspólnej znajomości poznałam różne oblicza Jacoba, oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego że nie każde jest prawdziwe i że manipuluje nimi tak żeby dopiąć swego. O spotkaniu na cmentarzu, raczej oboje woleliśmy zapomnieć, żadne z nas z resztą nawet w przepychankach słownych nie wracało do niego. Dzisiaj zdałam sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy, nie byłam pewna czy chłopak również. O ile byłam w stanie się odnaleźć w każdej poprzedniej sytuacji, nawet bezpieczniej czułam się ostatnio kiedy może nie otwarcie jednak w pewien sposób ze sobą walczyliśmy tak dzisiaj czułam się niepewnie. Może stąd moja zmożona podejrzliwość, dzisiaj Jacob mimo wszystko rzadko mi docinał i atakował... to może wydawać się śmieszne dla osoby stojącej z boku ale jego spokój mnie zmuszał do intensywniejszego myślenia co takiego chodzi mu po głowie. Dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej i gdzie w tym wszystkim jest haczyk? Bo czy możliwe że faktycznie go nie ma?
- Dziękuję... - wydusiłam z siebie odrobinę zaskoczona jego słowami.
W jednej chwili naszły mnie dwie myśli, pierwsza... Kim w zasadzie był Jacob w bractwie? Niewątpliwie do tej pory byłam przekonania że przywódcą jest Valkyon. Faktem jednak było że wydawał się łatwy do przekonania na swoje warunki. Dlaczego właśnie Jacob pojawił się na spotkaniu? Drugą rzeczą było to że naprawdę chciałam dobra dla swoich... Nie ważne co mówili, decydowałam się na różne wyjścia żeby tylko wampirom żyło się lepiej. Cały pomysł z wykorzystaniem łowców nie przysporzył mi wielu sojuszników w własnej rasie ale wampiry w Venandi względnie mogły odzyskać dzięki niemu spokój. I teraz, przez chwilę, w słowach czarodzieja miałam, być może złudne wrażenie że również pomyślał o tym co dla nich będzie lepsze. To było by o tyle niezwykłe że nawet ja sama, ani przez moment nie myślałam o łowcach. Kolejny raz sprawił że czułam się zupełnie zbita z tropu i to prostym zdaniem, na szczęście od razu wrócił do swojego standardowego sposobu bycia.
- Zdecydowanie jesteś zbyt pewny siebie. - odpowiedziałam tylko zdając sobie sprawę że niestety ma tutaj rację.
- Może cię zaskoczę Jacob, ale jestem zajętą kobietą która musi łączyć rozwiązywanie spraw dziennych i tych które mogę załatwić tylko w nocy, a potrzebuję też chociaż odrobiny czasu na odpoczynek. - jasne mój argument trochę tracił na wiarygodności skoro znalazłam czas dla blondyna zarówno ostatnio jak i dzisiaj, w zasadzie z godziny na godzinę.
Nie cierpiało na tym zbyt wiele "pilniejszych" spraw, ale nie narzekała bym na nudę bez tego spotkania.
- Po za tym... pomijając to że ja udzielam niektórym lekcji... to sama mam też swoje. - spojrzałam na niego znad talerza przesuwając chwilę widelcem makaron z jednej na drugą stronę.
Doskonale zdawałam sobie sprawę ze swoich braków, zwłaszcza jeśli chodziło o umiejętności walki... Tutaj jednak też, Estera miała zjawić się dopiero w dzień.
- Kim w zasadzie jesteś Jacob? - postanowiłam w końcu zapytać w prost.
- Skoro zaprosiłeś mnie żeby było sprawiedliwie to może powiesz coś o sobie? Sądziłam że przywódcą bractwa jest Rycerz... a od pewnego czasu ciągle wpadam na ciebie i to z Tobą załatwiam sprawy sojuszu.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyPon 05 Paź 2020, 12:56

Widok tego jak przewróciła oczami był tym czego się spodziewał. Ludzie podobnie reagowali na jego zachowanie o ile nie byli wytrąceni z równowagi. Virgo zdawała się na ogół balansować na granicy między wybuchnięciem, a najzwyklejszym zażenowaniem, co mu zupełnie odpowiadało, bo czuł jakby mógł decydować o tym, kiedy wytrącić ją z równowagi. W gruncie rzeczy nie wiadomo czy rzeczywiście były do tego zdolny, ale jemu wydawało się, że tak.
- Jednak umiesz używać tego słowa.- wypalił wyraźnie zadowolony z powodu podziękowań, które usłyszał. Jacob miał wrażenie, że Virgo jest bardziej skłonna przyjmować ustępstwa niż komplementy, ale to już był jakiś kroczek do przodu. Jak zwykle nie nadużywał słów, powalając jej chwilę pomyśleć, bo domyślał się, że i tak w jej głowie panuje istna burza. Sam nie umiał rozszyfrować wampirzycy i dojść do tego jaki ona ma stosunek do wszystkiego co się dzieje. Podejrzewał, że robiła to co musiała albo to co uważała za słuszne, co nie znaczyło, że właśnie tego chciała. On sam stał na pograniczu postępowania dobrze lub źle i sam ni potrafił niekiedy dojść do tego co w ogóle próbuje osiągnąć. Poruszał się przez życie zupełnie instynktownie oddając się wszelkim impulsom, nie myśląc o nich zbyt wiele.
- Ja za to mam całą masę wolnego czasu.- nie, ani trochę go nie miał, ale postarał się, żeby nie zabrzmiało to nawet jak sarkazm, tylko zwykłe niezależne stwierdzenie. Paradoksem jego egzystencji było od zawsze to, że mimo swojego zawyżonego ego i skrajnemu narcyzmowi, nie lubił sobie przypisywać zasług. Czasami jego ambicje przerastały jego rozum i o rzeczach, które robił nie myślał jak o nadmiarze obowiązków, ale o rzeczach, które po prostu chciał zrealizować, nie myśląc o czymś takim jak przestrzeń czasowa.
- Kim w takim razie jest twój nauczyciel?- spytał zaciekawiony. Virgo jako istota długowieczna, żyjąca już od wielu lat z pewnością miała spore zasoby wiedzy. Dlatego też, osoba, która ją uczyła musiała być kimś specjalnym. Do głowy przyszła mu od razu Estera, ale odrzucił tą opcję, bo inaczej wiedźma nie chciałaby wyzyskiwać krwi Czystokrwistej z jego pomocą. Wtedy zażądałaby zapłaty od samej wampirzycy.
- Przywódca nie musi być jedynym Rycerzem w bractwie.- odparł bez chwili zastanowienia. Pozwolił sobie na kolejny kęs makaronu z krewetkami, a potem wziął łyka whisky. Skontrolował sytuację, sprawdzając czy szklanka Virgo nie jest pusta, a jeśli była, to dolał do niej trunku.- Ale ja nim nie jestem.- dodał, pomijając już fakt, że czekało go podjęcie decyzji o tym czy nim zostać. Ta oferta stawała się dla niego coraz bardziej kusząca, bo otwierała mu drzwi do zdobywania jeszcze większej siły i mocy. Teraz, gdy pomyślał o tym, że miałby możliwości Rycerza Krwi i piłby przy tym wampirzą krew, stanęłoby przed nim o wiele więcej możliwości.
- A Valkyon..Jest zbyt wiele rzeczy do zrobienia, by zajmował się wszystkimi osobiście.- powiedział, odpowiadając częściowo na jej wątpliwości. Pominął fakt, że po prostu on chciał się tym osobiście zajmować.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyPon 05 Paź 2020, 13:32

Mimo wszystko lekko się uśmiechnęłam.
- Nie przyzwyczajaj się zbytnio... akurat ty musisz na to zasłużyć bardziej niż inni. - odpowiedziałam pół żartem.
Faktycznie, o ile w swoim życiu używałam tego słowa dosyć często to akurat przy Jacobie jakoś ciężej przechodziło mi ono przez gardło. Co do czasu w rzeczywistości nie miałam go aż tak mało, chociaż naprawdę zdarzyło mi się żałować że nie znajduje go więcej żeby odpocząć. Odpowiedzialność za innych była męcząca, zdążyło mi się nie raz zastanawiać czy gdybym odtrąciła całą tą odpowiedzialność to nie była bym spokojniejsza... mimo że musiała bym wiecznie uciekać, jak Katherina. Wzięłam kolejny kęs potrawy i na pytanie o nauczyciela znów się uśmiechnęłam.
- To nadal pytanie ponieważ chcesz poznać mój gatunek czy mnie? - zapytałam biorąc łyka złotego napoju.
- Nie jestem jeszcze zbyt wiekowa... Po za tym, nigdy nie miałam rządzić w Venandi. Ten wątpliwy przywilej miał mieć mój brat. Katherina aż zbyt dobitnie pokazała że są kwestie w których brakuje mi doświadczenia więc musiałam poszukać nauczyciela który nie będzie się ze mną cackał. Na szczęście jest jeden w Venandi który spełniał te wymogi. - mimo wszystko odpowiedziałam.
Zapewne gdyby zapytał o to podczas poprzedniego spotkania, nie zrobiła bym tego... chyba zwyczajnie na złość. Dzisiaj jednak pomyślałam że ta wiedza nic nie zmieni. Skupiłam się za to na jego odpowiedzi, przyglądałam się mimice twarzy kiedy zaczął mówić. Po raz kolejny tego wieczoru byłam naprawdę ciekawa co tak naprawdę miał w głowie, czego chciał? Do jakiego celu w zasadzie zmierzał? Zdałam sobie sprawę że przyglądałam mu się już pewną chwilę więc odwróciłam wzrok skupiając się na jedzeniu.
- Kiedy spotkaliśmy się w parku, sądziłam że jesteś bardziej samotnikiem. Że pasuje ci odpowiedzialność za samego siebie. - stwierdziłam beznamiętnie.
- Ale pasowała by ci ta rola... Skoro ci na tyle pozwala to on też chyba tak sądzi.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyPon 05 Paź 2020, 13:59

- Nagroda cieszy bardziej, gdy się na nią zapracowało.- stwierdził jedynie, jakby cytował jakąś mądrość. W rzeczywistości były to słowa wymyślone na poczekaniu i trudno stwierdzić, czy Jacob w stu procentach się z nimi zgadzał. Do obecnej sytuacji mu pasowały, ale nie da się ukryć, że w niektórych chwilach łatwiej jest pójść na skróty. "Dziękuję" to tylko słowo i nie zawsze musi iść za szczerą wdzięcznością, co nie zmieniało tego, że czarodziej chciał trochę podroczyć się z wampirzycą.
Blondyn wziął kolejny kęs, kiedy Virgo zadała mu pytanie. Nie spieszył się z odpowiedzią, ponieważ nie chciał mówić z pełnymi ustami. Wbrew temu jaki paskudny miał charakter, w wielu okolicznościach potrafił się zachować ze swego rodzaju elegancją. Jacob od zawsze był pełen sprzeczności, ale być może to jest właśnie coś co go wyróżnia na tym świecie.
- Raczej twojego nauczyciela.- odpowiedział w końcu i uśmiechnął się złośliwie. Powiedział do pół żartem, ponieważ naprawdę interesowała go osoba, która zamieszkiwała to miasto i posiadała taką wiedzę, by uczyć tak długo żyjące istoty. Skoro mowa o Venandi, nie mogła być to jednak Estera, u której on się uczył. Tymi słowami chciał też odrobinę się wyzłośliwić, by zbić Czystokrwistą odrobinę z tropu. Jeszcze trochę i pomyślałaby, że wszystko kręci się wokół niej i co wtedy?
Jacob był zagadką nawet dla samego siebie. Kiedy był młodszy, chciał zostać łowcom i długo nie akceptował tego, że rytuał przydzielił mu inną rolę. Długo i ciężko pracował na to, by być tym kim jest teraz, choć przez cały ten czas nie wiedział dokąd dokładnie zmierza. Próbował udowodnić innym, że bycie czarodziejem nie będzie czynić go słabym i, że nie potrzebuje łowczych ulepszeń, żeby coś osiągnąć. Jego wizja się trochę przeobraziła w ostatnim czasie, bo zaakceptował swoją profesję i zaczęło do niego docierać, że to właśnie bycie czarodziejem czyni go silnym. Nie wiedział jak wykorzysta nowe zdolności, ale chciał je mieć i w dalszym ciągu zdobywać.
- Kto wie, może nim jestem.- westchnął ani nie potwierdzając jej słów, ani nie zaprzeczając. Sam uważał siebie za samotnika, ale ostatnio coś się zmieniło i nie potrafił się w tym wszystkim określić.- Poza tym, Valkyon wie, że nie potrzebuję jego zgody.- dodał i uśmiechnął się na ten swój zadziorny sposób. Blondyn podejrzewał, że Valkyon powierza mu wiele rzeczy, bo wtedy ma na nie jakiś wgląd. W innym wypadku Jacob dalej urządzałby sobie samowolkę, a wtedy nikt nie miały nad tym kontroli. Sam pewnie postąpiłby podobnie, gdyby miał pod swoją pieczą kogoś takiego.
Czarodziej dojadł swoją porcję do końca, odsunął od siebie talerz i odwrócił się bokiem do blatu, a przodem do Virgo.
- Kiedy siedzisz, ta sukienka wydaje się jeszcze krótsza.- przyznał, zmieniając temat i kierując swoje spojrzenie niżej, gdzie mógł zerknąć na jej smukłe nogi. Zdecydowanie za długo był uprzejmy i grzeczny, więc musiało w niego wyjść coś takiego prędzej czy później.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyPon 05 Paź 2020, 18:20

Coś w tym na pewno było, nagroda zawsze była o wiele słodsza kiedy ciężko pracowało się by ją dostać. To było nieporównywalne z uczuciem jakie dawało coś co dostaliśmy praktycznie za nic. Jednak w tym wypadku chodziło o zwykle podziękowanie, trudno mi było uwierzyć że robi to taką różnice. Chociaż faktycznie rzadko kiedy dziękowałam akurat jemu, pewnie jednak dlatego że też rzadko mówił czy robił coś za co była bym szczerze wdzięczna. Kończyłam już powoli swoją porcje ale nie spieszyłam się zbytnio kiedy odbił w moją stronę sprawę nauczyciela. Uniosłam lekko jedną brew i udałam zaskoczenie.
- Proszę proszę... Dowiaduje się dziś naprawdę wiele nowych rzeczy. Nie podejrzewałam cie o takie upodobania. - odpowiedziałam kąśliwie.
- Nie pochodzi stąd, służył wcześniej innemu rodowi... Do Venandi przyjechał z... - zatrzymałam się na chwilę zdając sobie sprawę że mówiąc "z Roderykiem" niewiele wniesie.
To było dziwne bo mimo że oficjalnie nikt tego nie mówił to wszyscy wiedzieli kim dla mnie był i nagle potrzebowałam chwili żeby znaleźć odpowiednie określenie... Takie zwykłe określenie na to kim był Roderyk dla mnie i mojej rodziny.
- Przyjacielem mojej rodziny... Ojciec powierzył mu opiekę nad barem dobrych parę lat temu. - odpowiedziałam w końcu.
Co do tego że jest samotnikiem sama dziś już nie byłam taka pewna i nie chodziło nawet o to że podejrzewałam go o kłamstwo wtedy w parku. O różne inne tak ale akurat nie o to... Mogło to być moje naiwne przeczucie ale czułam w nim wyraźną zmianę. 
- Prawie mu współczuję... Mieć takiego aroganckiego i niesubordynowanego podwładnego. - powiedziałam pół żartem.
Sama miałam problemy z niektórymi osobami. Ciężko panowało mi się nad Mirą, do tego Filip... Wiedziałam że zależy im na mnie i ich działania są kierowane troską, ale momentami to było naprawdę upierdliwe.
Nie patrzyłam na niego kiedy odsunął od siebie talerz, z resztą nie musiałam bo miałam wrażenie że czuję dokładnie jak przesowa po mnie swoim wzrokiem. Po plecach przeszedł mnie dreszcz ale ze wszystkich sił nie pozwoliłam dać tego po sobie poznać. Wiedziałam że to niebezpieczna gra którą z resztą ostatnio sama zaczęłam i nie zamierzałam w to brnąć drugi raz. Skończyłam posiłek odsuwając naczynia od siebie i obracając się do niego niby przypadkiem przesuwając po jego nodze swoją.
- O to w niej chodzi, podoba Ci się? Mężczyzn łatwiej nagiąć do swojej woli kiedy na spotkania ubiera się coś w tym stylu. - powiedziałam zupełnie spokojnie.
Tak... Powinnam zareagować inaczej. 
- Przyjechałam prosto że spotkania w ratuszu. - dodałam jak by to miało wyjaśnić zupełnie wszystko.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyWto 06 Paź 2020, 12:13

Trudno stwierdzić o jakie upodobania mogło chodzić w tej chwili Virgo. Jacob tym razem kierował się raczej ciekawością i żądzą wiedzy niżeli dziwnymi zachciankami. Jeżeli w Venandi była osoba, która uczyła długowieczne istoty, chciał wiedzieć kim ona jest. Jedyną nadzwyczaj mądrą osobą, jaką znał, była właśnie Estera, ale ona mieszkała w Fostern. Jacob zmrużył lekko oczy, w geście swego rodzaju dociekliwości, kiedy Virgo urwała w połowie zdania. Podejrzenia postanowił pozostawić dla siebie i się nimi nie dzielić, bo uznał to za bezsensowne.
- Tym barem, w którym pracowała nasza barmaneczka?- dopytał, jakby oczywistym było, że chodzi mu właśnie o Mirabelle. Jakoś nadal w głowie mu się nie mieściło, że ta zapłakana dziewczyna, która chowała się na zapleczu może być teraz przemienionym wampirem. Kiedy spotkał ją na bagnach wydawała mu się nie do poznania. Spotkał ją dwa razy i oba te zdarzenia były tak bardzo od siebie różne, zupełnie jakby brały w niej udział dwie inne osoby. W jego myślach nadal pozostawała przewrażliwioną barmaneczką.
- Podwładnego?- prychnął, po czym upił łyka whisky. Wydawał się rozbawiony tym określeniem, bo jak dotąd nie słyszał, by ktoś go używał wśród łowców. Być może w obu środowiskach istniała hierarchia, ale w bractwie była traktowana chyba trochę inaczej. Jacob, gdyby nie uznał tego za przejęzyczenie albo zwykły żart, możliwe, że poczułby się nawet urażony.- Przynajmniej nie może narzekać na jego skuteczność.- odparł po chwili zastanowienia, mówiąc o sobie w trzeciej osobie. W końcu zdawał sobie sprawę z tego jaki kłopotliwy potrafił być. Miał jednak świadomość tego, że jego kontrowersyjne popędy przynosiły na ogół dobre rezultaty, a przynajmniej takie, które zadowalały jego samego.
Po kolejnych słowach wampirzycy spojrzał w jej szaroniebieskie oczy, próbując coś z nich wyczytać. Tą odpowiedź uznałby nawet jako prowokacyjną, ale potrzebował tych paru sekund, by się nad nią zastanowić. Już podczas poprzedniego ich spotkania zdołał zauważyć, że Virgo jednak bierze czynny udział w ich grze i sama lubi stwarzać pewne pozory, chcąc odwrócić ich role. Jacob uparcie wmawiał sobie, że wciąż jej na to nie pozwala, ale trudno stwierdzić jaka była prawda. Podświadomie interesował się nią jeszcze bardziej, analizując każdą zmianę w jej zachowaniu lub doszukując się perfidnych zagrań aktorskich, a jednak i tak nie zawsze był pewien, czego nie chciał po sobie pokazać.
- Taka próżność to ostatnia rzecz, o którą bym cię posądził.- stwierdził ostatecznie, nie przejmując się tym jak wampirzyca może to odebrać. Uważał Virgo za inteligentną osobę, taką, która wie jak osiągnąć pewien cel, ale wciąż sądził, że do tak tanich chwytów by się w rzeczywistości nie posunęła. Według niego była zbyt...szlachetna(?) do takich podejść. Zwłaszcza, że daleko jej było do panienek lekkiego obyczaju, które wszystko próbowały osiągnąć za sprawą swoich wdzięków. Dlatego Jacob westchnął, niby z rozczarowaniem i spoglądał dalej w jej pełne mądrości oczy.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyWto 06 Paź 2020, 16:58

Potrzebowałam chwili żeby zrozumieć o kogo chodziło Jacobowi. Faktycznie Mira wspominała że znała go chociaż teraz nie mogłam sobie przypomnieć czy mówiła mi skąd. Po za tym... W końcu szkoliła się w siedzibie łowców.
- Nadal z resztą pracuje... Powiedzmy że musiała wziąć przymusowy urlop zdrowotny. Chcę żeby wróciła do pracy kiedy będzie w stanie... Chyba że oczywiście wybierze inną karierę. To co ją spotkało nie powinno się stać, czuję się za to odpowiedzialna ale z drugiej strony kiedy widzę jak się odnajduje teraz to chyba wyszło jej to na dobre. - w zasadzie nie skłamałam.
Naprawdę czułam się odpowiedzialna za to co się stało chociaż w mniemaniu innych za atak wampira i swoją decyzję o zmianie Miry w wampirzyce a nie powierzenie jej Roderykowi. 
Ale tak... O ten Bar chodzi. - dodałam żeby wszystko było jasne. 
Jego reakcja na słowo "podwładny" trochę mnie rozbawiło, fakt mogłam nie do końca rozumieć zasady hierarchii jaka u nich panowała ale nie widziałam w tym słowie nic złego. Domyślałam się jednak że przy tym jak wysokie było jego mniemanie o sobie to być może faktycznie go to dotknęło. 
- Czasem naprawdę zastanawia mnie... - powiedziałam przyglądając mu się i udając głębokie zamyślenie. 
- Czy to tylko twoje przechwałki czy jest w tym coś prawdy. - dokończyłam posyłając mu słodki uśmiech. 
W zasadzie nie wiedziałam o niczym co działo by się w Venandi za sprawą Jacoba, po za oczywiście sojuszem. Jednak akurat w tej sprawie zajmował się jedynie rozmowami. 
- Wielu rzeczy o mnie nie wiesz... Jeśli sądziłeś że jestem aniołem, grzeczną i dobrą wampirzycą łamiącą stereotypy... Będziesz musiał wziąć na to poprawkę. - odpowiedziałam na jego wytknięcie. 
Czy faktycznie byłam próżna? Zdawałam sobie sprawę że jestem wampirzycą której niczego nie brakuje. Świadomość tego jak wygląda się w oczach innych dawała mi przewagę. Może nie korzystałam z niej tak daleko jak mógł by pomyśleć czarodziej jednak czasem wolałam żeby uwaga mojego rozmówcy skupiła się na moich nogach czy piersiach niż na mimice twarzy którą mogłam coś zdradzić. Mimo to dzisiaj spokojnie zniosłam jego wzrok sama wpatrując się w te lodowate oczy. 
- A może po prostu jesteś zazdrosny? Wolał byś żebym to ubrała dla Ciebie? - dodałam kąśliwie i wstałam żeby maksymalnie zmniejszyć dzielącą nas odległość. 
- Może bym tak zrobiła gdybyś dał mi znać wcześniej że to do ciebie idę. - powiedziałam przesuwając palcami po jego koszuli. 
Tak, cały plan z nie igranie z nim diabli wzięli ale byłam ciekawa jak na to odpowie. Czy domyśli się że podobnie kiedy wpuścił mnie do swojego mieszkania kłamałam? Dzisiejszego wieczoru po raz kolejny przypominało mi się nasze pierwsze spotkanie kiedy próbowaliśmy odkryć to co nawzajem ukrywaliśmy.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyWto 06 Paź 2020, 17:50

Nie potrafił się odnieść do tego czy barmaneczce ta zmiana wyszła na lepsze. Słabo ją znał jako człowieka, tak samo jako wampira, ale mimo wszystko różnica była w jego oczach znacząca. Doskonale pamiętał widok zapłakanej Mirabelle, siedzącej na zapleczu z powodu jakiejś afery w barze podczas jej zmiany. Potem oburzenie wymieszane z rozbawieniem, które spowodował swoim jak zwykle nagannym zachowaniem, kiedy chciał ją zmusić do obsłużenia go i nalania mu w końcu whisky. Mimo swojej mazgajowatości, wydawała mu się wtedy cnotliwa, czego otwarcie nie przyznawał. A później na bagnach? Zdawała się aż nazbyt pewna siebie i zdolna do odpowiadania mu na jego niejednoznaczne zaczepki bez choćby rumieńca na policzkach. Mimo wszystko ściskająca jego gardło dłoń Josiaha, która była efektem tamten wymiany zdań, była wspomnieniem godnym zapisania.
- Czy na dobre, czy nie..to się okaże.- odparł jedynie, odrobinę beznamiętnie. Kiepsko się czuł w tematach, o których niewiele był w stanie powiedzieć. To była jedna z kwestii, w której najzwyczajniej nie miał swojego zdania, dlatego czekał aż coś więcej z tego wyniknie.
- O moich przechwałkach myśl co chcesz. Nie potrzebuję aprobaty.- przyznał odrobinę obojętnie na jej zaczepkę i słodki uśmiech. Nie chciał sobie przypisywać żadnych zasług i udowadniać rzeczy, które zdarzyło mu się zrobić. Zawsze chciał być odbierany takim jaki jest tu i teraz, stąd jego zazwyczaj naganne lub podejrzane zachowanie. Dopadła go lekka ironia losu, kiedy w następnej odpowiedzi to Virgo zarzuciła mu, że jej nie zna. Ta ironia wynikała z tego, że sama co krok próbowała go jakoś określić, choć w rzeczywistości niewiele wiedziała o tym co porabia, kiedy nie widzi się z nią.
- Nie zapędzaj się tak. Nie wierzę w twoją niewinność, ale nie wierzę także w to, że mogłabyś być tak płytka, by zdawać się głównie na swoje wdzięki.- odpowiedział od razu z pewnością siebie w głosie. Być może był w tym ukryty kolejny komplement, ale blondyn podejrzewał, że w zamian usłyszy kolejne zaprzeczenie, wypowiedziane tylko dla zasady.- Ale jeśli ci na tym zależy, mogę cię właśnie tak traktować.- dodał bez ogródek, automatycznie zerkając na jej pełny biust. Nie dało się ukryć, że rzeczywiście traktował Virgo jak osobę godną szacunku. Być może nie było widać tego przez pryzmat jego arogancji. Jednak sam doskonale zdawał sobie sprawę, że w innym wypadku ta rozmowa nie byłaby tak spokojna. No i wystarczyłoby wrócić wspomnieniami do ich spotkania na cmentarzu, o którym żadne z nich jak dotąd nie planowało rozmawiać.
- O tego fatłapowatego grubasa?- zaśmiał się odrobinę jadowicie, wyobrażając sobie w tym momencie burmistrza ich miasta. Nawet nie musiał odpowiadać na jej pytanie, bo odpowiedź wydawała się oczywista. Jacob uniósł swój wzrok, by śledzić szare tęczówki Virgo, gdy wstawała i podchodziła bliżej niego. Gdy znalazła się tuż przed nim, nawet się nie powstrzymywał, tylko uniósł swoje dłonie i przesunął nimi po talii wampirzycy, zatrzymując je na jej biodrach, jakby pilnował, by się nie odsunęła z powrotem.
- Jeśli obchodzi cię moje zdanie, to wyglądałabyś seksownie nawet w worku na ziemniaki.- wyznał i posłał jej łobuzerski uśmiech. Ot, kolejny komplement zupełnie niepozornie wyślizgnął się z jego ust, jak zwykle w specyficznym wydźwięku.- Choć miło było wierzyć, że ubrałaś się tak ze względu na to co ostatnio się wydarzyło.- dodał, a jego prawa dłoń znalazła się na udzie Virgo. Wsunął ją odrobinę wyżej pod materiał sukienki.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptySro 07 Paź 2020, 10:22

Pamiętałam wystraszoną minę Miry, po sytuacji w barze. Pamiętałam jak się bała odkrywając że łowcy i wampiry istnieją naprawdę. Wreszcie jej wystraszone spojrzenie kiedy zobaczyłam ją u Roderyka... I później gdy znalazłam ją wśród rozerwanych torebek z krwią. Przeszła długą drogę i myślę że nawet ślepy zauważył by wyraźną zmianę. Oczywiście nadal ona zachodziła o czym świadczył fakt chociaż by jej ostatniego stroju. Miałam chwilami wrażenie że wychowuje zbuntowaną nastolatkę. Sądziłam jednak że kiedyś może stać się kimś wielkim, o ile nie przesadzi. Cóż Jacob miał rację, czas pokaże. Na jego odpowiedź o przechwałkach tylko się uśmiechnęłam.
- Więc czego? Każdy czegoś chce i do czegoś dąży. Czego ty tak naprawdę chcesz? - pytanie wydawało mi się zupełnie naturalne w tej chwili ale kiedy to przemyślałam, sądziłam że nie odpowie na nie.
Pragnienia i cele jakie sobie wyznaczamy bardzo dużo mówią o nas samych, Jacob wyraźnie lubił być tajemnicą, a odpowiedź uchyliła by dla mnie znacznego rąbka tejże tajemnicy. Kiedy wypowiadał się o burmistrzu faktycznie wyobraziłam sobie go... Szczerze lubiłam ludzi, o tym nikogo nie trzeba było długo przekonywać. On jednak należał do tych którzy budzili we mnie odrazę i nie chodziło tylko o to że był politykiem chociaż dla mnie był najgorszą możliwą odsłoną tego zawodu. Grubiutki człowieczek siedzący za biurkiem, pocący się gdy tylko wchodziłam do środka. Przeszły mnie ciarki na samo wspomnienie. Wtedy jednak poczułam dłonie czarodzieja które sprawiły że nieprzyjemne ciarki zastąpił przyjemny dreszcz. Normalnie faktycznie zaprzeczałam dla zasady ale tym razem tego nie zrobiłam. Trudno było zaprzeczać, oczywiście korzystałam z każdej przewagi jaką miałam nad przeciwnikami ale wszystko miało swoje granice.
- Dziękuję... - wydusiłam w końcu z siebie i chwyciłam jego dłoń ktora sunęła po mojej nodze i odsunęłam od siebie.
- Ostatnia "lekcja" była miła ale nie planuje jej powtarzać Jake. - dodałam spokojnie.
Tak było by o wiele, wiele rozsądniej, a przede wszystkim bardziej w porządku. Mira miała prawo się wściekać... Ledwo pochowałam Roderyka i szukam pocieszenia? Nie powinnam była robić już takich głupot... Chociaż nie było zbyt łatwo, zupełnie nie rozumiałam czemu Jacob wydaje się tak interesujący.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptySro 07 Paź 2020, 17:23

Czego tak naprawdę chciał Jacob? Pragnął naprawdę wielu rzeczy, choć jednocześnie nie umiał stwierdzić, która z nich jest najważniejsza. Jeżeli trzeba odnieść się do konkretnych sytuacji, wtedy na ogół najłatwiej było mu stwierdzić, że nie wie o co mu chodzi. Dlatego też pytania, którymi Virgo go teraz zasypywała może i miały swoje odpowiedzi, ale blondyn nadal rozważał na tym jakiej jej udzielić.
- Znasz to uczucie, kiedy zaczyna się czegoś chcieć dopiero jak się dowiadujesz się o istnieniu tego czegoś?- zagaił, choć podejrzewał, że taka odpowiedź nie będzie zadowalająca dla Virgo. Jednocześnie, to zagadnienie idealnie odzwierciedlało dotychczasowe pragnienia Czarodzieja. Od zawsze był osobą, która zdaje się na spontaniczność, a za tym szły wszelkie dziwne zachcianki i zdolność do improwizowania. Bywało i tak, że nie zastanawiał się nad czymś dopóki to coś nie znalazło się w jego zasięgu. Przecież nie planował przelecieć Virgo, kiedy tylko ją pierwszy raz ujrzał na oczy. Nie będzie wypierał się zbereźnych myśli na temat jej urody, która od razu przykuła jego uwagę, ale i tak nie wymierzał sobie tak odważnego celu. Jedyne czego od zawsze pragnął i wiedział o tym jeszcze zanim dano mu ku temu szansę to dostęp do większej magii, ale o tym nie chciał mówić. Spodziewał się, że Virgo oczekiwała od niego jakiejś głębszej odpowiedzi, która choć odrobinę uzewnętrzniłaby to jaką osobą jest blondyn.
Z jej pełnych, lekko zaróżowionych ust znowu wydobyło się melodyjne "dziękuję", na któe Czarodziej zareagował pełnym zadowolenia uśmiechem. Nie zamierzał komentować do po raz drugi, uważając takie zachowanie już za przereklamowane.
- Istnieje jeszcze alternatywa, w której pojawiłabyś się tu zupełnie nago.- dodał, lustrując zgrabną sylwetkę Virgo z góry na dół, a jego wyobraźnia wręcz buzowała. Potrafił o niej myśleć w możliwie najbardziej perwersyjny sposób, a jednocześnie uważać, że jest ona kobietą z najwyższej półki, której nie należy porównywać do tych, które tak łatwo było wyciągnąć z klubu na jedną noc.
- Jesteś okrutna.- mruknął odrobinę rozczarowany, kiedy zabrała jego rękę ze swojego uda.- Przez chwilę sprawiałaś wrażenie, jakby było inaczej.- zauważył, a na jego ustach znowu zawitał cwany uśmieszek. Powoli wstał ze swojego siedziska co sprawiło, że odległość między nimi maksymalnie zmalała, o ile w ogóle nie zniknęła. Kiedy unosił się do góry, prawie musnął swoim nosem biust wampirzycy, a potem spojrzał prosto w jej szare oczy. Jego prawa dłoń, która niedawno próbowała wtargnąć pod lekki materiał sukienki, teraz powoli sunęła wzdłuż ręki Virgo od nadgarstka do samego ramienia. Następnie odgarnął czarne loki, przekładając je za jej plecy, ukradkiem zerkając na kolczyk, który zdobił jej ucho.
- Z chęcią poznałbym powód, dla którego próbujesz się opierać.- przyznał i schował niesforny czarny kosmyk za jej ucho. Przed paroma minutami wampirzyca raczyła go lekko prowokującym zachowaniem, a potem zdawała się reagować na to, jak jego dłonie wędrują po jej ciele. Wątpił by nie spodziewała się, że postanowi pójść za tym tropem i kontynuować ich grę. Dlatego uznał, że albo próbowała teraz go omamić czy też stworzyć jakiś pozór, albo sama była jeszcze bardziej zmieszana niż dotychczas.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptySro 07 Paź 2020, 18:52

W zasadzie nie spodziewałam się że w ogóle odpowie, więc pytanie jakim odpowiedział to i tak było coś chociaż powodowało pewien niedosyt. Czego mógł zapragnąć a dopiero dowiedzieć się o istnieniu tego? Być może nasunęła się przez krótki moment myśl że znowu się że mną droczy i chodzi mu o mnie jednak tak jak się pojawiła tak ją odsunęłam. Był poważny chociaż oczywiście pewności nie mogłam mieć do końca.
- Wiem... - zapewne nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie ale i tak odpowiedziałam.
Nie miałam pojęcia jak bardzo chciałam wolności zanim nie zniknął ojciec. To samo tyczyło się Roderyka... A teraz? Wcześniej nie pragnęłam siły... Miałam się za dość silną póki ktoś nie sprowadził mnie na ziemię. Na jego drugą odpowiedź wywróciłam, oczami chociaż cisło mi się na usta coś w stylu "I tyle? Da się załatwić". Czułam jak przesuwa po mnie wzrokiem, dosłownie miałam wrażenie że w ślad za nim czuje na skórze ciepło.
- Zdarzyło mi się już to słyszeć. - odparłam i zmusiłam się do jak najbardziej obojętnego tonu głosu.
Kiedy jednak kontynuował swoją wypowiedź przyglądałam mu się uważnie, serce waliło mi tak że sama je słyszałam. Jacob... No cóż potrafił zrobić w mojej głowie prawdziwy mętlik i to zarówno usiłując wyprowadzić mnie z równowagi podczas spotkania jak w sytuacji takiej jak ta. Kiedy poczułam jego palce między swoimi włosami przygryzłam lekko dolną wargę. Potrzebowałam chwili żeby zebrać myśli i przypomnieć sobie ze powody dla których mówiłam "nie" były naprawdę istotne. W końcu... Co kogo interesowały moje sprawy prywatne? A zaufanie? Nie ufałam mu do końca ale gdyby chciał mnie zdradzić i tak już miał dość by to zrobić, a jednak oboje byliśmy tu.
- Przecież sam doskonale musisz sobie zdawać z tego sprawę... - zaczęłam odsowajac jego dłoń od swojego policzka kiedy odsowal z niego kosmyk moich włosów.
- Co by powiedziało Twoje bractwo gdyby to wyszło na jaw? Wampiry nie były by zadowolone... Po za tym... - spojrzałam w te jego lodowato niebieskie oczy.
- Jak sam stwierdziłeś, nie jestem tak płytka, a to nie w porządku wobec ciebie. Ostatnio zwyczajnie tego potrzebowałam bo straciłam kogoś na kim mi zależało. Byłeś tylko... Zastępstwem... Pocieszeniem. Dlaczego miała bym to kontynuować? - zapytałam odrobinę przechylając głowę.
W zasadzie sama sobie odpowiedziałam w myślach pytaniem na pytanie. Czemu nie? Nie sądziłam żeby akurat Jacob wymagał ode mnie większego zaangażowania uczuciowego. A Mira? Zrobiła bym dla Roda wszystko... I nikt a zwłaszcza ona nie powinien w to wątpić. Tak... Byłam rozdarta i pogubiona w tym wszystkim.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptySro 07 Paź 2020, 21:22

Chwilami obojętność w głosie Virgo bywała niemal namacalna. Gdyby Jacob miał nadać jej jakiś kolor, byłaby szarością, a faktura byłaby gładka i matowa. Zapewne właśnie takie wrażenie miała ona wywoływać. Czarodziej był zwolennikiem większej ekspresji podczas rozmów, bo w końcu lubił wzbudzać emocje i prowokować. Niewykluczone, że wampirzyca doskonale zdawała sobie z tego sprawę i stąd właśnie takie, a nie inne reakcje. Parker nie był w stanie nawet jej za to winić, bo wiedział jak usilnie próbuje się bronić przed jego zachowaniem, a cóż innego mogłoby być dla niego tak zniechęcającego jak nijaka obojętność?
Nie minęła dłuższa chwila, a pokerowa twarz Virgo zaczęła powoli zanikać, choć wyglądało to jakby działo się to niekontrolowanie. Nie potrafił się nie patrzeć na to jak seksownie przygryzała swoją dolną wargę, przez co zaczął wspominać to jak ją całował. Prawda była taka, że im bardziej próbował ją sprowokować tym mocniej nakręcał samego siebie. Ostatnim razem to ona pierwsza pocałowała jego, co było niezwykle śmiałym posunięciem. Sądził wtedy, że zabawa w kotka i myszkę potrwa dłużej albo w ogóle nie posuną się do takiego zbliżenia. Dlatego nie można było winić mężczyzny za to, że teraz oddawał się pobudzonej wspomnieniami fantazjom. Poza tym, należy również zwrócić uwagę na to, że mowa tu o Jacobie, znanego między innymi ze swojej roli tutejszego playboya.
Przekręcił lekko głowę i spoglądał cały czas na ładną buzię Virgo, ściągając odrobinę brwi, kiedy ponownie odtrąciła jego dłoń. Wsłuchał się w jej słowa i wyglądał przez moment, jakby miał wybuchnąć gromkim śmiechem. To jednak nie nastąpiło, choć uśmiech niepowstrzymanie wpełznął na jego twarz. Wypuścił nosem powietrze z powodu mimowolnego rozbawienia.
- Teraz się tym przejmujesz?- prychnął odrobinę kpiąco, gdy tylko powołała się na niezadowolenie ich środowiska, jeśli ten romans wyszedłby na jaw. Prawda jest taka, że o tym powinni myśleć zanim zaczęli dobierać się do siebie w gabinecie jej ojca. Teraz i tak było już po ptokach i wyjście prawdy na jaw przysporzyłoby im sporych kłopotów.
- Ah, Virgo..- westchnął z lekkim rozczarowaniem w głosie.- Próbujesz przekonać mnie czy siebie?- spytał, mrużąc lekko oczy, by spojrzeć na nią bardziej przenikliwie. Ani przez chwilę nie myślał o tym co ich do siebie zbliżyło jak o czymś romantycznym. Łączył ich ewidentny pociąg, któremu dali upust już ostatnim razem, jednak Jacob nie czuł się emocjonalnie przywiązany. Przynajmniej nie na tyle, by poczuć się urażony tym, że posłużyła się nim jako pocieszeniem. Gdyby ująć to w bardziej okrutne słowa, można by rzec, że nawet go wykorzystała. Nie był jednak zagubionym chłopcem, żądnym miłości, którego serce byłoby tak podatne na zranienia. Właściwie to nadal nie widział przeszkód, by brnąć w to dalej, jeśli najdzie go taka zachcianka.
Na myśl nasuwało mu się pytanie "Czemu nie?", ale powstrzymał się przed jego zadaniem, bo nie zamierzał w końcu usilnie przekonywać do niczego Virgo. W sprawach łóżkowych Jacob bywał niekiedy dziwnie dystyngowany, w pewnym sensie. Jeżeli miał to robić, to chciał wierzyć, że jego kochanka bardzo tego pragnie. Nie zadowalał go seks z kimś, komu musiałby zapłacić albo namawiać tak długo, że dostałby swoją nagrodę z litości. Nawet jeśli Virgo odczuwała do niego jakiegoś rodzaju słabość, wolał sprawić, by ona ją pożerała od środka, niż ją zmuszać do czegokolwiek. Nie zamierzał jej także tego ułatwiać, rzecz jasna.
- Chętnie opowiedziałbym ci co bym dziś z tobą zrobił, ale zamiast tego dam pole do popisu dla twojej wyobraźni.- odparł ostatnie i zacisnął lekko dłoń na jej lewym biodrze, na dowód tego, że wcale nie żartuje. Po chwili zabrał z niej obie dłonie i odsunął się, zabierając ze sobą brudne talerze, jak gdyby nic, by następnie zanieść je do zlewu.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptySro 07 Paź 2020, 22:41

Czy specjalnie maskowałam emocje? Oczywiście że tak, chociaż nie do końca po to żeby czarodzieja zniechęcić. Noo może też, odrobinę. Jednak głównie chodziło o to jak dobrze sobie radził z odczytywaniem mnie, co udowodnił już podczas pierwszego spotkania. Na ogół w rozmowach z pracownikami czy partnerami biznesowymi utrzymywałam pokerową twarz lub skupiałam ich na czym innym kiedy zdawałam sobie sprawę że moja gra aktorska może mieć luki. Jacob był... wyjątkowy pod tym względem, zdawał się dostrzegać każdy szczegół. Miałam chwilami wrażenie że specjalnie wodzi za mną wzrokiem żeby dostrzec tylko drobną zmianę i ją zinterpretować. Beznamiętność była więc też swego rodzaju obroną. Jak widać... też nie zawsze skuteczną, trudno utrzymać neutralny ton głosu czy mimikę twarzy podczas takiej rozmowy. Ciężko stwierdzić czy dziwne, czy trochę straszne było to że Jacob na głos wypowiedział to co ja już zdążyłam pomyśleć. Po za tym ten jego uśmieszek sprawił że skupiłam się już nie na swoich odczuciach zagubienia czy rozdarcia ale na tym jak bardzo mnie wkurzał. Co gorsza... tak jak zauważył to wcześniej, podobało  mi się to. Z jednej strony czułam irytację, z drugiej jednak rozbawienie. Gdy prawie nie wybuchł śmiechem uderzyłam go otwartą dłonią o klatkę piersiową. Oczywiście nie mocno, zdawałam sobie sprawę z własnej siły.
- Dupek z ciebie wiesz? - odpowiedziałam chociaż w moim głosie nie było gniewu.
- Dlaczego jeszcze  cię nie rozerwałam i nie wmówiłam Valkyonowi że to Ghule nagle pojawiły się w domu? Nic nie mogłam zrobić... to się stało tak szybko... - dodałam, na końcowym zdaniu udając wystraszony głos.
Niemniej, jego reakcja w jakiś sposób mnie uspokoiła, właśnie przyznałam otwarcie że go wykorzystałam. Zapewne nie jedyny raz, chociaż na ogół w innych celach wykorzystywałam łowców, jednak mógł poczuć... sama nie wiem, cokolwiek. Fizycznie, naprawdę mnie do niego ciągnęło i teraz po jego słowach znów poczułam to przyjemne ciepło rozchodzące się wzdłuż kręgosłupa. Kiedy zabrał ręce, ironicznie poczułam zawód, chociaż nie dawałam tego po sobie poznać. Nie spojrzałam na niego, tylko słyszałam jak odchodzi i zabiera talerze.
- Czyżbyś po prostu miał jakieś biurko którego nie lubisz i szukasz powodu do jego wyrzucenia? - zapytałam nawiązując do naszego ostatniego "spotkania", odwracając się i biorąc do ręki swoją szklankę po czym dopijając resztę whisky.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptySro 07 Paź 2020, 23:02

Cóż innego pozostawało mu niż wyśmianie tej chwili? W tej sytuacji był zbity odrobinę z tropu i dla odmiany niespecjalnie się z tym krył, świadom tego, że wszystko dzieje się w obliczu babskich huśtawek nastroju. Potrafił sobie wyobrazić roztargnienie, którym kieruje się wiele kobiet, kiedy chcą skosztować zakazanego owocu, ale za bardzo boją się konsekwencji. Jacob, jako osoba ze skłonnościami autodestrukcyjnymi niespecjalnie się tym wszystkim przejmował i jak zwykle bardzo nierozważnie oddawał swoje życie losowi lub nawet przypadkowi. Po krótkiej obserwacji zachowania Virgo śmiałby nawet stwierdzić, że mogła się spodziewać po nim czegoś innego niż tego, że przestanie aż tak naciskać. Kto wie czy właśnie tego by nie chciała? Możliwe, że właśnie na tym miało polegać to Jacobowe utrudnianie sprawy.
- Właściwie to nie wiem.- odparł z komiczną bezradnością, unosząc w podobnym geście ręce. Nadal wyglądał na rozbawionego tą całą sytuacją i cieszyło go to, że Virgo czuła się z tego powodu zirytowana, choć chyba nie do końca szczerze.- Jakbyś nie zauważyła, to właśnie dałaś mi kosza.- zauważył, jakby nagle zachciało mu się bronić własnej godności. Był dupkiem i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, choć w tej chwili ten tytuł był przyznany mu niesłusznie jego zdaniem. Poza tym wolał obrócić tą sytuację choć trochę w ironię, by wykpić odrobinę to co się dzieje.
- Może powiesz jeszcze, że przez przypadek się na mnie nadziałaś, gdy chciałaś usiąść przy biurku?- rzucił, nadal śmiejąc się z tego jak przedstawiała to teraz wampirzyca. Porównałby ją do nastolatki, która oddała swoje dziewictwo jakiemuś starszemu zbirowi i próbowała znaleźć odpowiednie wytłumaczenie po tym jak okazało się, że jest w ciąży. Jacob nie miał żadnych wyrzutów sumienia względem tamtego zdarzenia, a był z jego powodu nawet dumny i zadowolony, z czym nie zamierzał się przez czarnowłosą nawet kryć.
- Czyżbyś była jednak zainteresowana?- odbił piłeczkę, zamiast odpowiedzieć na jej pytanie, które właściwie i tak nie wymagało żadnych wyjaśnień. Odebrał je jako zwykłą wspominkę i zaczepkę, która podpowiadała mu, że temat ostatecznie nie został jeszcze zamknięty. Czyżby nasza Virgo zechciała, by zawalczono o jej względy?
Jacob powstrzymał się od natychmiastowego mycia naczyń, pozostawiając je w zlewie. Gdy obrócił się przodem do Virgo, dostrzegł, że dopiła właśnie whisky ze swojej szklanki, więc jako wzorowy gospodarz podszedł do wyspy, opróżnił własne naczynie, a potem dolał im obu alkoholu.
- Cóż, jeszcze nie uporałem się z tym uciążliwym poczuciem odrzucenia, więc nie wiem czy przystanę na twoją kolejną zmianę zdania.- westchnął teatralnie, jakby rzeczywiście coś ugodziło w jego godność. Jednocześnie chciał nadal zażartować z jej zgrywania niedostępnej lub chociaż przekonać się o tym czego tak naprawdę mogła teraz chcieć. Czuł jak uśmiech ciśnie mu się na usta, dlatego uniósł szklankę i wziął dwa łyki whisky, by szybko stłumić ten odruch.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 08 Paź 2020, 00:05

Chyba najgorsze w tym wszystkim było właśnie to że nie żałowałam. Chwilami miałam wręcz wrażenie że na siłę staram się być tą panienką z dobrego rodu którą wszyscy po kolei we mnie widzieli. Ulubienica ludzi i przemienionych, dobra następczyni tyrana i ta która została kiedy odszedł prawowity dziedzic. Ta która daruje życia nawet wampirowi który urządził sobie w domu publicznym ucztę.
Chyba coś w tym było... skoro wszyscy widzieli we mnie tą dobrą i zawsze postępującą słusznie to chciałam zachować te pozory. Może też dlatego tak drażnił mnie, a zarazem fascynował Jacob, chociaż akurat teraz głównie irytował i odrobinę bawił.
- Dobrze, wydaje mi się że obiecałam ci tego kosza już kilka razy. - odpowiedziałam lekko wzruszając ramionami.
Na jego kolejne słowa... powinnam mu dać po prostu z liścia, dama zapewne tak by zrobiła ale ja tylko wywróciłam teatralnie oczami i odwróciłam się przodem do niego gdy wrócił żeby dolać nam alkoholu.
- Czy ja chwilę temu nie przyznałam się do tego że cię wykorzystałam? Nie nazwała bym więc tego przypadkiem. Nie neguję tego co się stało, ani tego że mi się podobało, więc nie traktuj mnie jak małolaty bo zaczynam myśleć że po prostu się odgryzasz za to że usłyszałeś słowo "nie". - dodałam chociaż może powinnam była przemyśleć pierw parę razy to co chce powiedzieć.
A  to czego chciałam, to było naprawdę dobre pytanie bo najbardziej chyba po prostu chciała bym żeby Jacob był kimś innym. Kimś kim mogłabym wyjaśnić tą dziwną fascynację jego osobą i to co mnie do niego przyciąga. Kimś komu wiedziałam że mogę w pełni zaufać, chociaż znowu z drugiej strony... może po prostu tego szukałam w życiu? Tego uczucia niepewności i adrenaliny... w końcu do tej pory moje wybory właśnie to powodowały. Wzięłam swoją szklankę do ręki odrobinę zakręcając jej zawartością. Widziałam ten jego uśmieszek kiedy przykładał szklankę do ust i pokręciłam z rezygnacją głową. Sama się jednak uśmiechnęłam słysząc jego teatralną boleść i na chwilę zakryłam twarz ręką.
- Jakim cudem ktoś może wzbudzać we mnie tak skrajne emocje... - mruknęłam bardziej do siebie niż do niego.
- Będę w salonie skarżyć się na Ciebie psu gdybyś miał jeszcze jakieś pytania związane z sojuszem. - odpowiedziałam w końcu, zabrałam swoją szklankę i wyszłam z kuchni.
Zdecydowanie potrzebowałam chwili na pozbieranie myśli, odstawiłam whisky na stolik a sama usiadłam na kanapie przyglądając się temu wspaniałemu czworonogowi.
- Jeśli w domu jest taki codziennie... to ci współczuję kochana. - szepnęłam z uśmiechem i uniosłam się żeby podrapać ją za uchem.
- Chociaż dziś chyba faktycznie oboje przechodzimy samych siebie... tylko nigdy mu nie powtarzaj tego. - dodałam szeptem i puściłam do niej oko.
W zasadzie doskonale zdawałam sobie sprawę z tego że sama nie byłam dziś do końca sobą.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 08 Paź 2020, 10:55

- Czyżby?- wyrzucił tylko z siebie w odpowiedzi na jej słowa. W jego głosie dało sie wychwycić wyraźne zwątpienie, którego nie zamierzał ujmować w słowa. Próbował w myślach nawet odtworzyć sytuację, w której mógł usłyszeć od wampirzycy wyraźną odmowę. Co śmieszniejsze, zastanawiał się czy kiedykolwiek wcześniej składał jej tak niemoralną propozycję. Wspomnieniami musiał przejrzeć wszystkie ich dotychczasowe spotkania, zastanawiając się czy czegoś być może nie przeoczył. Tłumaczył sobie wszystko tym, że to ona pierwsza go pocałowała, a wtedy dla niego już klamka zapadła. Czy miał rację czy nie i postanowił zostawić Czystokrwistej ten cień wątpliwości.
Podczas jej kolejnych tłumaczeń nawet nie umiał udawać, że bierze jej słowa na poważnie. Przemawiało przez niego rozbawienie i lekki brak zrozumienia względem tego co właśnie słyszał. Odpowiedź miał już przygotowaną w połowie jej wypowiedzi, ale i tak pozwalał jej skończyć mówić.
- Nie odwracaj kota ogonem, Królewno.- odparł, spodziewając się, że w ten sposób być może jeszcze bardziej ją zdenerwuje, choć nie wiedział czy Virgo jest teraz wściekła, czy może przemawia przez nią lekkie zrezygnowanie lub zażenowanie.- Wyśmiewam jedynie twoje zdolności do wymyślania bajek.- dodał, uzasadniając tym to w jaki sposób ironizował z ich rozmowy. A czy się odgryzał? Jeśli tak, to dopiero się rozgrzewał, bo jego wykonanie nie mogłoby ograniczać się do samych słownych przekomarzanek. Z drugiej strony, nie jest pewne czy robił to z powodu odmowy. Jak zwykle miał w głowie urojoną jakąś teorię, która przyćmiewała to co Virgo próbowała mu przekazać. Jego zawyżone ego sprawiało, iż uznał, że wampirzyca pewnie chciałaby to kontynuować, ale jest to dla niej zbyt ryzykowne. Jacob czuł, że nie ma nic do stracenia, a nawet jeśli to trudno będzie mu to odebrać.
- Uznam to za komplement.- powiedział mimo, że wiedział, iż jej komentarz nie wymagał żadnej odpowiedzi. Wzruszył tylko lekko ramionami i napił się znowu whisky. Potem odprowadził wzrokiem Virgo do wyjścia z kuchni i w drodze wyjątku zamiast za nią od razu poleźć krzyżując jej plany, postanowił zająć się brudnymi talerzami, dając jej chwilę na oddech. Pomyślał, że i tak wiele już zniosła i nadal znosi, skoro nadal nie uciekła stąd trzaskając drzwiami, a i to było dla niego swego rodzaju sygnałem. Ktoś nazwałby go teraz debilem, ale jeśli to co robił, działało, to nie było wcale takie głupie.
Kiedy rozporządził się już w kuchni, sięgnął pod swoją szklankę z whisky oraz butelkę, po czym wszedł spokojnym, sielankowym krokiem do salonu. Zerknął na Virgo, która w tym momencie znajdowała się przy Aurorze, stawiając butelkę na stoliku kawowym. Rozsiadł się wygodnie na narożniku i patrzył na wampirzycę nic nie mówiąc. Po prostu tak sobie siedział, uśmiechał się dziwnie i się na nią gapił, jakby na coś czekał.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1375
Punkty aktywności : 4505
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 08 Paź 2020, 11:39

O tym że dostanie kosza mówiłam mu podczas jednego z tych specyficznych pojedynków słownych które prowadziliśmy. Niestety faktycznie było to za nim go pocałowałam i pozwoliłam sobie na chwilę zapomnienia w jego ramionach. Sądziłam nawet że mi to wypomni, jednak później nie dałam mu specjalnej okazji do tego a dzisiaj... dzisiaj miałam wrażenie że w głowie panuje burza z tornadem. Jeśli robił to specjalnie to wychodziło mu idealnie, skakałam między względnym spokojem, irytacją być może nawet gniewem i ochotą żeby po prostu zamknąć mu te usta tak jak zrobiłam to ostatnio. Kiedy nazwał mnie królewną nie zmuszałam się do obojętności po prostu spojrzałam na niego szarymi tęczówkami jak by były nożami które mogą go podziurawić. Nie siliłam się na odpowiedź bo wiedziałam że i tak znajdzie na nie ripostę. Po prostu wyszłam do salonu słysząc za sobą że potraktuje to jako komplement. Kretyn... przeszło mi przez myśl. W porównaniu z nim przy jego psie odzyskiwałam odrobinę równowagi. Co swoją drogą było ciekawe... jakim cudem pies Jacoba był tak przyjazny i wesoły, kiedyś słyszałam że zwierzęta przejmują niektóre zachowania po swoim właścicielu. Jeśli faktycznie tak było to Aurora musiała być wyjątkiem potwierdzającym regułę... była jego zupełnym przeciwieństwem. Drapałam ją za uchem zastanawiając się w zasadzie dlaczego po prostu nie wyszłam trzaskając drzwiami kiedy dołączył do nas blondyn. Czekałam chwilę na kolejne riposty czy wytyki... cokolwiek. Jednak on po prostu usiadł na kanapie i mi się przyglądał. Przeklęłam w myślach kilka razy i to szpetnie, zamiast dawać mu w nagrodę kolejny wybuch powoli wstałam przechodząc się po pokoju. Obróciłam kilka razy żeby się bardziej skupić, chodziłam tu już wcześniej, przed kolacją, więc nie było tu nic nowego.
- O co ci chodzi? - zapytałam w końcu siadając obok na kanapie.
- Rozumiem że na początku ze mną pogrywałeś, w końcu miałeś misję żeby upewnić się czy nie jestem wampirem. O co chodzi teraz? - zapytałam spokojnie zakładając nogę na nogę i siadając lekko bokiem żeby móc go obserwować.
- Po co było to spotkanie dzisiaj?
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 579
Punkty aktywności : 4106
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 EmptyCzw 08 Paź 2020, 12:08

Aurora była wyjątkowym stworzeniem, zdolnym do zaakceptowania wszelkich zboczeń jej właściciela. Ten pies to od zawsze był wspaniały towarzysz, który nie oceniał i nie wzgardzał tym jaki jest Jacob. Wykazywała się niezwykłą wiernością, nawet kiedy blondyn wracał napruty jak stodoła i rzucał wściekły przedmiotami po mieszkaniu. Nawet po takich scenach budził się, mając ją u swojego boku i sama świadomość, że to wszystko znosiła, działała na czarodzieja łagodząco. Nie musiał się jej nigdy z niczego tłumaczyć i wystarczyło zabrać ją na spacer lub dosypać karmy do miski, by obdarowała go najprawdziwszą miłością, chyba jedyną, w którą on sam był w stanie uwierzyć. Kto wie czy właśnie Aurora nie była taką jego ostoją i odskocznią od świata?
Jacob spoglądał na Virgo i zastanawiał się jednocześnie jak długo wytrzyma jego spojrzenie, nie wiedząc o co mu właściwie chodzi. Uśmiechnął się szerzej, kiedy obdarowała go pytanie, jakby wręcz czekał aż ono padnie.
- O nic. Upewniałem się czy ochłonęłaś.- odparł beztrosko i wziął kolejnego łyka whisky. Za tymi słowami mogło kryć się wiele, choć mogło na to nie wyglądać. Wampirzyca mogła ochłonąć ze złości, którą wywołał, choć jednocześnie Jacob chciał zasugerować też coś innego, ale nie mówił o tym głośno.
- Jeśli przeszła ci już chęć do uduszenia mnie albo odwiedzenia mojej sypialni, możemy przejść do tego po co cię tu zaprosiłem.- powiedział, odpowiadając tym na jej kolejne pytania. Spojrzał na nią spod uniesionej brwi i położył rękę wzdłuż oparcia sofy, jak to przystało na prawdziwą męską i jakże wygodną pozę.- Żeby dowiedzieć się czegoś nowego o wampirach.- dodał prostolinijnie, jeszcze zanim czarnowłosa zdołała zadań kolejne pytanie lub znowu nazwać go dupkiem. Doskonale wiedział, że mógł już od samego początku zacząć ją wypytywać o różne rzeczy, ale w takim wypadku ominąłby go niezły ubaw i jakże ciekawa dyskusja. Choć w gruncie rzeczy, zdołał w tym czasie załatwić chociaż sprawę związaną z wilkołakami, więc nie zmarnował ich czasu aż tak.
- Może opowiesz mi coś o tym jak się karmicie?- zasugerował. Czasami trudno było zadawać pytania, jeśli nie wiedziało się co chce się wiedzieć.- Chodzi mi o wasze preferencje. Wiem, że jedni z was karmią się ludzką krwią, a inni zwierzęcą. Ma to dla was jakąś różnicę?- dopytał, co rzeczywiście kryło sie z wiedzą, którą planował wydobyć od Virgo.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

 Similar topics

-
» Blok nr 4 / mieszkanie nr 44
» Blok 7/ mieszkanie 5
» Blok nr 68 / Mieszkanie nr 86
» Blok nr. 3, mieszkanie nr. 27
» Blok 5 - mieszkanie nr 9

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica mieszkalna: Bella Vista :: Bloki-