a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6


 

 Blok nr 4 / mieszkanie nr 35

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyCzw 05 Lis 2020, 22:21

To było naprawdę niesamowite że nie docierało do niej zupełnie nic co próbowałam powiedzieć. Zupełnie jak bym mówiła do ściany, zakryłam na moment oczy dłonią, nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
- I jakie ma to znaczenie że jej nie znałam? Co z tego że wspierała takich jak ja? Jakie to wszystko ma znaczenie skoro nie żyję? A ty tak po prostu twierdzisz że życie które jej być może zawdzięczasz jest nic nie warte... W takim razie jej gest, śmierć nie ma dla ciebie znaczenia. Nie rozumiem więc czemu się oburzasz... - rzuciłam tylko i chciałam już wyjść.
Naprawdę miałam dość tej rozmowy, o ile tak można to było nazwać bo chwilami sądziłam że mówimy każda do siebie. Nie znałam Pho zbyt dobrze, wiedziałam za to że jeśli nie zmieni czegoś w swoim życiu to może zaszkodzić nie tylko sobie. Odwracałam się kiedy wbiła nóż w ścianę obok mojej głowy, spokojnie spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Miałam wrażenie że czułam to uczucie przez cały czas od kiedy blondynka otworzyła drzwi. Zerknęłam na nóż i przejechałam dłonią po ostrej części wystającej z ściany. Na skórze pojawiła się cienka linia cięcia którą jej pokazałam, zanim zaczęła się zasklepiać.
- Zginiesz bardzo szybko z takim nastawieniem... pomyśl czy naprawdę aż tak nienawidzisz brata że chcesz go pociągnąć ze sobą? Nie masz zupełnie nikogo na kim ci zależy? Skoro tak... nie moja sprawa. Od czasu powstania sojuszu nikt nie zginął, tak po za tym... i nie wrzeszcz, jestem wampirem... gwarantuje że dobrze słyszę. - dodałam i zwyczajnie wyszłam nie czekając na jej kolejne histerie.
Otuliłam się szczelniej płaszczem i ruszyłam do auta, zawahałam się jednak na chwilę gdy otworzyłam drzwi od strony kierowcy. Boże jak ta dziewczyna mnie rozdrażniła! Była naiwna... arogancka... uhhh... Zamknęłam z trzaskiem drzwi samochodu. To jakieś szaleństwo, a jednak wróciłam pod drzwi kopiąc w torebce, udało mi się znaleźć długopis i wyrwałam jedną kartkę z swojego organizera. Napisałam swój numer i małą notkę "Jak byś wpadła w tarapaty dzieciaku..." i wsunęłam ją pod drzwiami pukając dwa razy, nie czekałam jednak aż sprawdzi czy w ogóle zejdzie. Po prostu wróciłam do auta, tym razem wsiadając i odjeżdżając.

z/t
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyWto 08 Gru 2020, 13:08

Jacob miał kolejny dobry dzień odhaczony na swojej liście.W ostatnim czasie miał dobrą passę, więc musiał być zadowolony. Jako, że wszystkiemu mu zawsze mało nie zamierzał poprzestawać i planował nadal brnąć do przodu. Tego rodzaju osiągnięcia sprawiały mu przyjemność i łechtały jego i tak już zawyżone ego. Pamiętał, że są mikołajki, więc w drodze do mieszkania zatrzymał się pod galerią handlową, gdzie postanowił poszukać jakiegoś upominku dla swojej siostry. Nie do końca wiedział, co mogłoby ją zachwycić, ale obstawiał, że jakaś błyskotka powinna ją zadowolić. Dlatego nie zastanawiając się dłużej, wszedł do sklepu jubilerskiego. Gdy nadeszła pora wybierania, okazał się bardzo wybredny, co męczyło także samą sprzedawczynię. Miał wrażenie jakby wiedział czego szuka, ale nie umiał tego opisać. Po prostu musiał to zobaczyć, żeby stwierdzić, że jest odpowiednie. W końcu zdołał się zdecydować, ale wybrał cały zestaw, bo wydawał mu się bardzo spójny, w dodatku wykonany ze srebra, które było wśród łowców cenionym metalem. Kobieta zapakowała biżuterię do granatowego pudełka i przyjęła zapłatę.
Blondyn wdrapał się na trzecie piętro, otworzył drzwi od mieszkania.
- Phoebe, chodź tu, mam coś dla ciebie.- zawołał siostrę będąc jeszcze w wejściu do mieszkania. Pudełko na moment odłożył na szafkę i zaczął się rozbierać, zdejmując buty i swój płaszcz. Potem znowu wziął do ręki granatowe pudełko i wszedł głębiej do mieszkania, wyczekując swojej księżniczki.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyWto 08 Gru 2020, 20:57

Ten dzień był totalnie dniem męczącym, do tego postanowiła wziąć dodatkową zmianę i tak oto wracała właśnie do mieszkania. Wyszperała klucze otworzyła drzwi i weszła do środka. Zakupy zostawiła w kuchni i skierowała się prosto do swojego pokoju. Pierwsze co ujrzała to pudełko niewielkich rozmiarów. W pierwszej chwili była pewna że Jacob podrzucił jej paczuszkę z jakimiś świątecznymi skarpetami, albo czekoladki. Oczywiście uwielbiała czekoladki od Jacoba nie mówiąc o skarpetach, które wręcz ubóstwiała śmiejąc się niejednokrotnie, że mógłby się bardziej wysilić się i pomyśleć nieco. Rozpakowała podarek i zdębiała. Wyciągnęła bransoletkę całą zakrwawioną oraz karteczkę z dopiskiem "była przepyszna" serio?! Ktoś sobie drwił z niej, albo ewidentnie groził. Mało tego, ktoś wszedł do ich mieszkania!! Jakiś przeklęty wampir! Nie chciała by Jacob to widział. Schowała pudełeczko pospiesznie pod łózko gdy usłyszała jak ją wołał. Wyszła z pokoju starając się przybrać uśmiech na twarz.
- Wołałeś mnie? Co się stało? No i gdzie u diabła byłeś tyle czasu?
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyWto 08 Gru 2020, 21:20

Czarodziej przewrócił malowniczo oczami, gdy usłyszał ostatnie, które padło z ust blondynki. Czego innego mógłby się spodziewać na przywitanie niż takich słodkich słów. Chociaż pod tym względem byli podobni, bo i Jacob nie miał w zwyczaju witać sie z innymi w standardowy sposób.
- Powiedziałem, że coś dla ciebie mam.- przypomniał, unosząc jedną brew. Przyjrzał się czujnym braterskim okiem Phoebe, próbując mniej więcej odgadnąć jej nastrój, bo wiedział, że może być z tym różnie.- I mi też jest miło ciebie widzieć.- dodał odrobinę kąśliwie, choć jednocześnie żartobliwie. Wyciągnął w jej stronę granatowe pudełko, w którym skrywał się kupiony jeszcze tego dnia prezent.
- W tych sklepach to pracują same niekompetentne kobiety albo naciągaczki. Ale na szczęście twój brat ma nosa do prezentów.- powiedział, jak zwykle mało skromnie o sobie. Gdy wzięła od niego pudełeczko, położył dłoń na jej barku i zaczął prowadzić ją do salonu. Usiadł wygodnie na kanapie, oparł się o poduszkę za plecami i spoglądał jak blondynka rozpakowuje prezent.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyWto 08 Gru 2020, 21:40

Mógł spokojne dostrzec niepokój na twarzy Pho, w końcu była jak otwarta księga, mimo to starała się jak mogła ogarnąć to wszystko co miało jeszcze chwilę temu miejsce. To co odnalazła totalnie ją rozproszyło. Mikołajki...no tak! Przyjęła prezent i usiadła obok brata otwierając drżącymi palcami pudełeczko. Gdy otworzyła uśmiechnęła się lekko i pogładziła biżuterię opuszkami palców.
- Jest piękna dziękuję.
Uśmiechnęła się lekko, oczywiście prezent spodobał się i to bardzo, była zachwycona, jednak jej myśli zaprzątało zupełnie co innego.
- Miałeś ostatnio tutaj gościa? Kogoś...obcego?
Zapytała niepewnie przenosząc wzrok na brata i kładąc drogocenny komplet na stolik po czym podniosła się i podeszła do zlewu, by sięgnąć z szafki, a dokładniej zza niej opakowany kartonik by w drewnianym pudełku mógł znaleźć prezent niby nic, a jednak chociaż tyle mogła mu podarować.
- Wesołych mikołajek braciszku.
Puściła mu oczko i usiadła biorąc biżuterię na kolana. Zaraz ostrożnie wyciągnęła kolczyki i założyła srebro w miejsce gdzie chwilę temu znajdowały się stare kolczyki.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyWto 08 Gru 2020, 21:55

Co chwilę zerkał na słodką buzię Phoebe, zastanawiając się co mu w jej wyrazie twarzy nie gra. Zawsze uważał swoją siostrę za piękną, choć nieczęsto jej to mówił. Chodziło teraz raczej o jej minę, która nie wyrażała zbyt pozytywnych emocji. Mimo wszystko wstrzymał się z komentarzem do momentu, w którym Czarodzieja otwierała swój prezent. Położył rękę wzdłuż oparcia narożnika, jakby przywłaszczał sobie większą przestrzeń, jednak zrobił to zupełnie naturalnie. Poza tym Phoebe nie powinna się czuć osaczona z tego powodu, w końcu była jego siostrą i praktycznie jedyną rodziną. Może nie w teorii, bo ich matka gdzieś w Anglii zapijała się nadal i prawdopodobnie ćpała, więc o niej już nie myślał za wiele. Z drugiej strony nie był pewien jak jego siostra wspomina tą kobietę. Phoebe była bardzo młoda, kiedy zabrał ją z Anglii. Matka trzęsącą się dłonią podpisywała papiery, gdy szantażował ją, aby otrzymać prawa do opieki nad dziewczyną. Bynajmniej, nie robił tego dla rozbijania rodziny, ale dlatego, że bał się o bezpieczeństwo Phoebe, gdyby została tam sama.
- Owszem, miałem, ale nie do końca obcego.- przyznał się bez zawahania, w końcu nie planował robić z tego powodu tajemnicy. Wszyscy w bractwie wiedzieli o jego spotkaniach z przedstawicielami przeciwnego wzgórza.- Virgo Tenerbis u mnie była, sprawy sojuszu.- dodał, bo spodziewał się, że Phoebe bardziej się zainteresuje tą sprawą. Po chwili siostra czmychnęła z pokoju, ale wróciła równie szybko co zniknęła. Zaśmiał się pod nosem, widząc prezent, który mu niosła. Od razu go obejrzał i pokręcił głową, choć był bardzo zadowolony.
- Wzajemnie, Pho. Tylko potem mi nie wytykaj mojego alkoholizmu.- zażartował. W końcu alkohol był częstym tematem ich kłótni, ponieważ Jacob lubił go nadużywać, a jednocześnie był takim hipokrytom, że pilnował pod tym względem młodszej siostry.
- Phoebe, nie jesteś sobą. Co cię gnębi tym razem?- spytał w końcu, odkładając butelkę na stolik kawowy. Uniósł jedną brew i spoglądał jak blondynka przymierza biżuterię. Już w sklepie uważał, że będzie od niej pasowała, ale teraz był tego pewien.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptySob 12 Gru 2020, 19:06

Virgo Tenerbis, ona na pewno nie była tutaj podczas ich nieobecności poza tym, nie wiedziała nic o jej przeżyciach i na pewno nie przyszłaby tutaj od tak wiedząc, że Jacob jest jej bratem i to ona zabiła jej przyjaciółkę. Na pewno nie, to ktoś zdecydowanie inny, ale kto? Na moment się zamyśliła do momentu gdy zdała sobie sprawę, że milczy zdecydowanie za długo.
- Virgo...wiem, była tutaj bo zgubiła kolczyk. Nie wnikam w to jak przebiegały Wasze sprawy sojuszu bo to gołym okiem było widać...ale uprzedzam, jeśli ta pijawka zrobi Ci krzywdę...dorwę ją i spętam srebrem a potem będę przyglądać się jak powoli się smaży na słońcu z wycieńczenia.
Uprzedziła brata a na jego pytanie wzruszyła ramionami.
- Jeszcze trochę i zacznę pić tak jak Ty więc trzeba sobie zaplecze odpowiednio przygotować.
Wyszczerzyła się pod nosem i w końcu poszła bez słowa do swojej sypialni, długo nie trwało gdy wróciła z pudełeczkiem na kanapę i podała je bratu.
- Myślałam, że nie wrócisz na noc i zostawiłeś to dla mnie...ale to nie od Ciebie.
Odezwała się cicho czekając aż Jacob otworzy i zobaczy wnętrze. Bransoletka, którą dała swojej przyjaciółce, obie miały takie same.
- Ten wampir jest w mieście...wyszkol mnie by go wytropić i zabić.
Poprosiła brata spoglądając na niego bardzo poważnie. Początkowo miała w nosie treningi, szkolenia. Nie chciała być Łowcą, nie chciała ingerować w to wszystko. Ale teraz...teraz była to ewidentna groźba, informacja że on tutaj jest w mieście, że jak tylko zechce może wparować do ich domu i po prostu ją zabić gdy nie będzie Jacoba.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyPon 14 Gru 2020, 12:55

Jacob przewrócił oczami, gdy Phoebe zaczęła komentować jego spotkania z Virgo. Jak zwykle nie musiał jej nawet o niczym jej mówić, bo ona takie rzeczy umiała wyniuchać na odległość, przynajmniej jeśli dotyczyły jej brata. Nawet nie próbował się jej tłumaczyć, bo nic go nie usprawiedliwiało. Zresztą, dobrze go znała i wiedziała jaki jest.
- Phoebe, nie nakręcaj się tak, bo ci żyłka pęknie.- odparł żartobliwie, bagatelizując jej uprzedzenia. Przyłożył koniuszek palca do jej czoła, w miejscu, gdzie miała być rzekoma żyłka.- Zawsze się tu pokazuje, kiedy cię ponosi.- dodał i zaśmiał się. Spoglądał na jej śliczną buzię, czekając na reakcję, choć spodziewał się, że blondynka wścieknie się jeszcze bardziej, albo da sobie spokój i też się roześmieje.
- Tego lepiej nie rób. Znajdź sobie lepsze hobby.- stwierdził, bo przypominam, jest hipokrytą, który nie pozwoli siostrze, by popełniała jego błędów. Może nie był żulem zataczającym się pod śmietnikiem, ale miał problem z alkoholem. Był dla niego odpowiedzią na każde okoliczności. Nie tylko mu smakował, ale sięgał po niego, kiedy nie radził sobie z emocjami i pił tak długo aż był w stanie się odciąć. Wiedział, że to błąd, ale w tych kiepskich momentach odzywał się w jego głowie jakiś głos, który zagłuszał rozsądek. Nie chciał, by jego siostra podzieliła jego los.
Wziął do rąk pudełeczko, ale nim je otworzył, posłał pytające spojrzenie swojej siostrze. W końcu podniósł wieczko i zobaczył zakrwawioną bransoletkę.
- Co to jest?- wiedział, że to bransoletka, ale co w związku z tym? Znał historię przyjaciółki Phoebe, której nikt nie zdążył uratować. Jednak nie zorientował się od razu, że to jest jej bransoletka.
- Mogę cię szkolić, ale do tego musisz się zdyscyplinować i mnie słuchać.- powiedział poważnie. Ironią losu było to, że akurat on mówił o dyscyplinie. Wymagał od innych tego, czego sam nie przejawiał, ale tacy w końcu są hipokryci. Wiedział jak uparta jest jego siostra, więc musiała chociaż trochę ulegnąć, by się od niego czegoś nauczyć.- A to wezmę ze sobą. Może uda nam się znaleźć tego wampira.- powiedział i schował bransoletkę z powrotem do pudełka. Kto wie, może są na niej jakieś ślady, które im pomogą.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptySro 16 Gru 2020, 22:15

On kazał się jej nie nakręcać? A to niby czemu? Wampiry to ścierwa, które należało tępić jeszcze nim zaczną przejawiać agresje i atakować ludzi. Była uprzedzona do tego gatunku i jakoś nie potrafiła się przestawić na pozytywne kontakty z tymi potworami. Miała swoje zdanie na ich temat i nie miała zamiaru tego zmieniać. Wiedziała, że Jacob jest wariatem i ryzykantem ale co miała poradzić? Taki był, takiego go kochała. Gdyby nie on, ona pewnie dzisiaj siedziałaby w rynsztokach starając się jakoś przeżyć z dnia na dzień, albo oddałaby własne życie byle przestać cierpieć. A tak? Wykształciła się dzięki niemu, miała dach nad głową i przyszłość. Na jego słowa tylko parsknęła naburmuszona bo co on mógł wiedzieć o pijawkach?!
- A co Ty tam wiesz, o pijawkach...każdy z nich jest taki sam. Tylko nie mów potem, że nie ostrzegałam.
Parsknęła i przytuliła się na chwilę do niego, dosłownie, chwilę bo zaraz potem się odlepiła i podreptała po pudełeczko.
- Zdyscyplinować...słuchać...i co jeszcze?
Westchnęła pod nosem i skinęła głową, nie miała wyjścia, no nie...miała, ale wiedziała, że gdyby poszła z tym do Valkyona pewnie by wpadł w złość za to, że nie przyszła do niego z całą sprawą, mając przecież go pod nosem.
- Jasne, daj mi tylko znać, jak zaczniecie coś działać. A teraz wybacz, padam ze zmęczenia po zmianie. A i ogarnęłam ze szpitala potrzebne leki, przydadzą się z tego co widziałam to Valkyon potrzebuje stałego zaopatrzenia, a ja mam możliwości, w szpitalu mają zdecydowanie lepsze środki niż w aptekach czy przychodniach.
Wyjaśniła jeszcze na odchodne po czym ucałowała brata w policzek.
- Tylko nie upij się, jutro jestem cała Twoja, masz idealną okazję by się poznęcać nad swoją siostrzyczką. Dobranoc braciszku.
Musnęła jeszcze jego włosy stojąc tuż za kanapą i czochrając jego włosy by zaraz potem musnąć go znowu w policzek i zniknąć w swoim pokoju. Musiała odpocząć, chwilę odetchnąć, pozbierać myśli i zastanowić się kto i jak wszedł do mieszkania. Przecież nikt nie miał kluczy prawda?
zt/
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptySro 16 Gru 2020, 22:46

Nie, żeby Jacob nagle zmienił zdanie co do wampirów. Jego stosunek do nich może był mniej marginalny niż jego siostry, jednak wciąż swoje o nich myślał. Być może lepiej przekonał się o różnorodności w tamtym środowisku, a poza tym, musiał pamiętać o sojuszu. Phoebe raczej trzymała się od tego z daleka, ale to dobrze. W każdym razie, to nie tak, że stał się fanem tego gatunku. Przez swoje słowa miał raczej na myśli to, że nie chciało mu się tracić energii na dyskusje o pijawkach ani wałkowanie ich powszechnych złych nawyków.
- Tak jest, Pho. Wiem, że nade mną czuwasz.- odparł wciąż rozbawiony, przytulając do siebie siostrę. Jej zapał i wrogość był nawet zabawne w pewnych momentach, zważywszy na jej chude rączki, które niestety nie poradziłyby sobie w walce z trudnym przeciwnikiem. W jego oczach wyglądała wtedy jak dziecko, które chce walczyć z gigantami. Być może tym lepiej, że zainteresowała się w końcu treningami.
- Nie popuszczę ci, siostro.- odparł na jej marudzenie, puszczając jej oczko. Spodziewał się, że ich treningi do łatwych należeć nie będą. Phoebe była w końcu uparta i często nieskora do współpracy, ale dostrzegł też, że zrozumiała powagę sytuacji. Jeśli będzie to robić dla siebie, a nie z cudzego polecenia, może coś z tego uda się zrobić.
- Świetnie. Leków nigdy za wiele, ale pamiętaj, że mamy też swoje sposoby, jakich w szpitalu nie znajdziesz.- przypomniał i uniósł lekko dłonie. Wtedy końce jego palców lekko zaiskrzyły w wyniku użycia mocy, a nawet zaklęcia, które Phoebe również znała. W końcu Czarodzieje mają dość niekonwencjonalne metody leczenia.
- Śpij dobrze i nie przejmuj się. Zajmę się sprawą bransoletki.- powiedział, kiedy się z nim żegnała. W międzyczasie schował butelkę do barku, zostawiając ją na inny dzień. O dziwo, nie miał ochoty się nawet napić. Poszedł do swojego pokoju, a tam czekała go niespodzianka.
Na łóżku leżało pudełko. Spodziewał się, że doręczycielem była ta sama osoba, która zostawiła upominek dla Phoebe. Ściągnął lekko brwi i podszedł bliżej, by je otworzyć. Jednak gdy tylko zrzucił wieczko, zadziałał w nim odruch bezwarunkowy. Zabrał szybko rękę, ponieważ w pudełku znajdywały się węże. Jeden z nich próbował nawet zaatakować Jacoba, ale ten wycofał się w porę. Zamknął pudełko i wykonał szybki telefon do wiernej mu Kristen, by ta na szybko załatwiła mu terrarium. W siedzibie nie trudno było o takie coś, zważywszy na specyficzne zainteresowania Czarodziejów. Mniej niż godzinę później przyjechały dwie osoby z bractwa, które wniosły do jego pokoju terrarium. Jacob ostrożnie przerzucił węże prosto z jednego pudełka do drugiego, tym razem szklanego. Wtedy zauważył zdjęcie Phoebe. Zaklął pod nosem, poskładał zdjęcie i schował je do pudełka z bransoletką. Upewnił się, że żaden gad nie wydostanie się z terrarium i poszedł spać.
Nazajutrz opuścił mieszkanie z samego rana.

zt
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyCzw 11 Lis 2021, 15:22

Po odprowadzeniu Vittorii nie umiał po prostu wrócić do domu. Czuł, że musi jeszcze więcej wypić. Wiedział, że nie zaśnie ot tak. Pół drogi pluł sobie w brodę za to, że nie wykorzystał okazji, ale podejrzewał, że następnego ranka czułby się jeszcze podlej niż zazwyczaj. Nie zorientował się nawet, kiedy jego nogi skręciły z powrotem w kierunku klubu. Chyba lepiej by wyszedł na tym, gdyby taksówka zawiozła go do domu. Zamiast tego wolał spacer, żeby ochłonąć. Skończyło się na tym, że upustu dla targających nim emocjom i potrzeb wolał poszukać jednak w klubie. Gdy znalazł się w środku jego oczom na nowo ukazała się blondynka, której przyglądał się przed przybyciem okularnicy. Była bardzo seksowna, ale wciąż brakowało jej tego czegoś. Kiedyś nawet tego nie szukał, nie poznawał samego siebie. Po kilku głębszych zmobilizował się wreszcie i dołączył do nieznajomej w tańcu. Z całą resztą poszło już łatwiej. Blondynka była ewidentnie chętna, a jej zapał pomógł mu choć na chwilę zapomnieć o Virgo, która dała mu kosza i o niewinnej Vittorii, którą niemal wykorzystał. Wobec tej nieznajomej nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Od początku było widać, że szuka przygody. Jacob chyba nie poznał nawet jej imienia, które w sumie go nie obchodziło.
Nim się obejrzał, obściskiwał się z nią na parkiecie, potem w windzie, progu drzwi do jego domu, aż skończyli w jego łóżku. Po wszystkim ten seks uznał za przeciętny. Nie był ani usatysfakcjonowany ani uwolniony od natłoku myśli, które wciąż spędzały mu sen z powiek. Usiadł na brzegu łóżka i zerknął na blondynkę, która po tym jak ją zadowolił spała jak zabita. Potem wstał i poszedł po prysznic, który go nieco otrzeźwił. Wciąż czuł, że jest niewystarczająco pijany, ale nie chciało mu się już nawet pić. Tak nisko upadł tej nocy, że nawet wiecznie pełny barek nie przyciągał go do siebie. Poszedł do salonu, gdzie włączył telewizor i tępo przewijał kanały telewizyjne, bo nic nie było w stanie go zadowolić. Przysnął dosłownie na moment, gdy powoli nastawał ranek.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyCzw 11 Lis 2021, 16:11

Dla mnie to był... Trudny dzień, czekałam na spotkanie z Knutem, następnego dnia i po prostu pracowałam... Przynajmniej się starałam. Siedziałam w obszernym fotelu, w biurze umiejscowionym w domu publicznym, po biurku rozsypane były papiery które przeglądałam, wolną ręką bawiłam się piórem z srebrną końcówką kręcąc nim w te i z powrotem. Próbowałam ukierunkować swoje myśli... Na to co powinnam teraz robić, na to że powinnam pomyśleć nad spotkaniem jakie mnie czekało. Ale moje myśli uciekały w innym kierunku. Odłożyłam kartkę której i tak nie przeczytałam i sięgnęłam do telefonu... Nadal nic. Zaczynałam się... Nie żeby martwić ale powiedzmy zastanawiać. Nagle na wzgórzu pojawia się nowy łowca... Ok, był miły i czułam że faktycznie chciał pomóc. Tylko... Jacob od czasu naszej "rozmowy nie odezwał się... Nawet gdy prosiłam o spotkanie służbowe. To było zastanawiające, czy poszedł do Valkyona i poprosił o wyznaczenie kogoś innego do kontaktów że mną? I co ważniejsze... Czy aż tak bardzo mi to przeszkadzało, że zamiast myśleć co powinnam wziąć ze sobą na jutrzejsze spotkanie, jak się uzbroić na wszelkie możliwości... Ja myślałam o tym draniu?! Do mojego gabinetu weszła Anisha i dotarł do mnie smród alkoholu i papierosów. Dziewczyny umilały jakieś spotkanie biznesowe... Ale mnie zapach fajek znowu zmusił do przeanalizowania ostatniej rozmowy. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że moja przyjaciółka bacznie mi się przygląda z tą swoją zatroskaną miną. Zamknęłam pióro i rzuciłam nim na biurko. Po czym odszukałam torebkę zerkając która godzina... Poźna, ale musiałam... Musiałam się przekonać co on odwala tym razem.
- Ani... Mam ważną sprawę... Ja... - przerwałam bo dla odmiany rzuciła mi spojrzenie mówiące "Nie kłam, po prostu jedź".
Nie czułam się z siebie dumna... Dlatego zamilkłam. Pozbierałam swoje rzeczy i uściskałam ją wychodząc. Drogi były puste, więc na miejsce dojechałam szybko. Widziałam w oknach migające światło... Telewizja? Mógł już spać, po prostu zasnąć przy telewizorze... Mogłam też zastać jego siostrę. Tego wolałam uniknąć... Trudno, za długo czekałam. Zostawiłam torebkę w aucie... Po chwili namysłu zostawiłam pierścionek...
- Powinnam się w końcu pogodzić z tym że cię nie ma... - szepnęłam, oczywiście bardziej do siebie.
Poprawiłam sweter który nieco się przekręcił n moich ramionach i podeszłam pod znane drzwi. Chwilę bawiłam się kluczami od samochodu, próbując ułożyć sobie w głowie to co chciałam powiedzieć. W głowie brzmiało sensownie... Więc ostatecznie najpierw delikatnie zapukałam. Jeśli nikt nie odpowiedział, powtórzyłam już mocniej.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyCzw 11 Lis 2021, 17:12

Jacob siedział bez koszulki, miał na sobie jedynie bokserki, a na nich spodnie garniturowe. Były to pierwsze rzeczy jakie zagarnął spod łóżka zaraz po tym co zrobił z tamtą blondynką. Nie miał ochoty spać z nią w jednym łóżku, więc szukał ukojenia na narożniku w swoim salonie. Swoim wzrokiem omiótł parę kartonów, w którym były jego spakowane rzeczy. Skoro był burmistrzem, mógł sobie pozwolić na budowę domu, która była już na zaawansowanym etapie. To mieszkanie chciał zostawić dla Phoebe. Uważał, że najwyższy czas, by mieszkali osobno. Młoda musiała nauczyć się samodzielności, a im bardziej na nią naciskał, tym bardziej się buntowała.
Miał lekko przymknięte powieki, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Nie miał pojęcia kto taki mógłby się do niego dobijać o tej porze. Zwlekł się leniwie z narożnika i ruszył w kierunku drzwi. Zanim otworzył, spojrzał przez judasz, by sprawdzić kto go nachodzi. Zamarł na moment, widząc twarz Virgo po drugiej stronie. Przez ten cały czas starał się jej unikać i ją ignorować, żeby całkiem oczyścić umysł z myśli o niej. Ilekroć sobie o niej przypominał czuł się, jakby grunt pod jego nogami stawał się mniej stabilny. Potrafiła go wkurzać nawet, kiedy jej nie widział ani nie słyszał. Nie lubił o niej myśleć, bo natychmiastowo wzmagała się w nim złość, którego źródła nie znał. Irytował go fakt, że potrafiła mu odmówić. Nie umiał zaakceptować, że koniec ich romansu była jej decyzją, a nie jego. Usprawiedliwiał to sobie na wiele różnych sposobów, ale chwilami sam sobie nie wierzył. Unikał jej, by nie wiedziała, że w ogóle rozpamiętuje ich ostatnie spotkanie. Musiał robić dobrą minę do złej gry, a przy niej stawało się to coraz trudniejsze. Nienawidził tego co z nim zrobiła. Ostatnio nie poznawał siebie i chciał wrócić do swojej dawnej formy. Chciał nie musieć się nikim przejmować, tak jak Vittorią, kiedy mógł z taką łatwością ją wykorzystać, bo była pijana. Pojawiło się w nim coś na wzór empatii i niechcianego sumienia, które wyznaczały w jego głowie wyłącznie ograniczenia. Bez nich był lepszym czarodziejem i wojownikiem. To dzięki temu, że zawsze był skurysynem dla świata tyle osiągnął.
Chciał odejść od drzwi i udawać, że nie ma go w domu, ale był pewien, że Virgo wie o jego obecności. Nie była głupia i posiadała wampirze zmysły. Możliwe, że nawet słyszała, że podszedł do drzwi. Oparł się o nie dłońmi i jeszcze chwilę trawił sytuację, zastanawiając się jak to rozegrać. Zajęło mu to jeszcze parę sekund aż wreszcie wyprostował się, przybrał jedną ze swoich masek i otworzył drzwi.
- Miałaś nie marnować już mojego czasu.- powiedział, gdy tylko drzwi zostały otwarte na oścież. Ton jego głosu był surowy i bezwzględny, nie wyrażał niczego ponad to. Spoglądał na nią z chłodem, przybierając pokerową twarz.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyCzw 11 Lis 2021, 17:41

Słyszałam go... Czułam znajomy zapach kiedy podszedł pod drzwi i wiedziałam że z jakiegoś powodu zwlekał. W moim wnętrzu zaczęły walczyć dwie potrzeby... Po pierwsze, chciałam wrócić do auta. To przecież że tu byłam było skrajną głupotą. Jednak z drugiej strony... Chciałam już zacząć mówić mimo że nie otworzył. Miałam gotowy plan, ułożone każde słowo jakie miało tu paść. Jaka więc w sumie różnica czy powiem mu to w twarz czy przez zamknięte drzwi? Chwilę jeszcze rozważałam wcześniejszą opcję, chwilę nad tym czy po prostu nie postawić na upór... Ostatecznie otworzył jednak drzwi zanim podjęłam decyzję. I znowu... Tyle jeśli chodzi o planowanie tego co chce się powiedzieć. Nie wiem czego się spodziewałam... Na pewno liczyłam się z chłodem z jego strony, chociaż liczyłam że po prostu nic nie powie. Jego słowa, sprawiły że znowu poczułam tą znajomą irytację i złość... I zarazem... Te uczucia jakoś paradoksalnie mnie ucieszyły... Byłam chyba zdrowo stuknięta ale... Tęskniłam. Mimo to nie dałam tego po sobie poznać, unioslam dumnie głowę żeby móc się z nim skonfrontować.
- Jeśli naprawdę w całym sojuszu zależało Ci tylko na tym żeby mnie przelecieć, to jaśnie burmistrz mi wybaczy... Faktycznie zmarnuje tylko Pana czas. Ale nie zachowuj się jak dziecko i skoro już wygrałeś te pieprzone wybory to nie udawaj że nie istnieje. - warknęłam i zrobiłam krok w jego stronę żeby przecisnąć się w drzwiach.
Boże... Naprawdę nie chciałam, krzyczeć na zewnątrz... A znając nasz sposób komunikacji... Będę krzyczeć.
- Zaczynam myśleć że kiedy wypomniałeś mi że przecież łączył nas tylko seks, to przypominałeś to nie mnie... Tylko sobie. Chcesz być dupkiem do tego stopnia że moi ludzie mają cierpieć za to że powiedziałam Ci nie? - mówiłam szeptem... Niezależnie od tego czy mnie wpuścił czy nie.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyCzw 11 Lis 2021, 18:16

W sumie to wiedział, że może spodziewać się jakiejś wyniosłej przemowy ze strony Virgo, nawet (zwłaszcza) jeśli będzie próbował ją ot tak spławić. Miała wrodzony dar sprzeciwiania się wszystkiemu co próbował osiągnąć. Zacisnął lekko zęby, siląc się wciąż na to by zachować kamienną minę. Złość, że przyszła zaczęła się w nim jeszcze bardziej wzmagać, ale nie zamierzał jej tego przecież pokazywać. To by oznaczało jej zwycięstwo. Skoro zdołał pokonać ją na wyborach, teraz też zamierzał. Może to była obsesja, ale on na moment zobaczył w niej rywalkę. Nie wiedział jeszcze w jakiej dziedzinie konkurowali, ale nie dopuszczał żadnej przegranej.
Nim zdołał jej odpowiedzieć Virgo bezceremonialnie przecisnęła się tuż obok niego do wnętrza mieszkania, szturchając go przy tym barkiem. Stojąc tak nie był w stanie po prostu powstrzymać Czystokrwistej. Nawet nie zdążył się zaprzeć. Zamknął za sobą drzwi, nieświadom tego, że pchnął je zbyt mocno, by zatrzasnęły się bez echa.
- Nawet gdybym chciał udawać, jest to niemożliwe. Zwłaszcza teraz, kiedy zostałem burmistrzem. Twoje nazwisko jest wszędzie i muszę przyznać, że jesteś o włos od przywłaszczenia sobie całego miasta. Tym lepiej, że startowałem w wyborach.- skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na nią z góry, lustrując jej sylwetkę. Skarcił siebie w myślach za to, że od razu zwrócił uwagę na jej sukienkę. Oskarżyłby ją nawet o to, że specjalnie ubrała taką mini, ale niestety wiedział, że ona zawsze wyglądała szykownie. Heh, mieli jednak coś wspólnego ze sobą.
- Przyszłaś tu, żeby bawić się w psychologa?- zakpił z niej i uniósł jedną brew. Ależ oczywiście, że to był dla niego seks. To że nieustannie myślał o tym, że zakończyła ich układ nie miał tu żadnego znaczenia. Prawda?- I w dodatku próbujesz mi wmówić, że za moją sprawą twoi ludzie cierpią?- pokręcił głową, jakby bawiła go ta perspektywa.- Pochlebia mi to, naprawdę. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że mam aż taką moc i władzę.- uśmiechnął się jadowicie, ewidentnie wierząc, że Virgo szukała tylko wymówki, by się tu zjawić. Nie miał pojęcia czy tak było, ale jego ego nie upadło tak nisko, by przestać wmawiać sobie takie rzeczy. Zostało ono jedynie lekko nadszarpnięte, nic więcej. Prawda?!
- Ktoś tu wspominał o seksie?- zabrzmiał cienki, choć lekko zachrypnięty głosik. Należał on do blondynki, którą obudziła rozmowa tocząca się w przedpokoju. Co więcej, żeby nie pokazywać się nago, założyła koszulę Jacoba, którą miał na sobie tej nocy w klubie. Przetarła zaspane oczy, jeszcze mocniej rozmazując swój makijaż. Zatrzymała się w progu drzwi do jego sypialni.
Czarodziej spojrzał w jej kierunku i przeszyła go istna fala sprzecznych ze sobą myśli i emocji. Zamarł dosłownie na sekundę trawiąc tą sytuację. W pierwszej chwili zaniepokoił go fakt, że Virgo natknęła się na jego kochanką na jedną noc. Gdy zdał sobie z tego uczucia sprawę przywołał siebie natychmiast do porządku. Dlatego uśmiechnął się półgębkiem, jakby rajcowała go ta sytuacja, choć tak naprawdę tak nie było.
- Amber, powinnaś wracać już do domu.- odezwał się do blondynki ze sztuczną sympatią, bo przecież go nie obchodziła.
- Nie jestem Amber, głuptasie. Mam na im..
- Ubieraj się i wynoś się stąd.- przerwał jej, a tym razem nie silił się na sztuczną uprzejmość. Uraczył ją surowym, a wręcz nienawistnym tonem, który sprawił, że dziewczynie natychmiast zrzedła mina. Bez słowa wróciła się do sypialni, zapewne  po to, by przebrać się, zgodnie z jego ostrym poleceniem.
- Powiesz wreszcie po co przyszłaś?- zwrócił się z powrotem do Virgo, uspokajając się odrobinę, choć na nowo wyglądał na niezadowolonego. Podobnie jak w chwili, w której otworzył jej drzwi.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyCzw 11 Lis 2021, 18:53

Byłam tak zaabsorbowana tym o czym rozmawialiśmy... Ze gdyby w rogu siedział snajper i mierzył we mnie, pewnie na czas nawet bym się nie zorientowałam. Sama traktowałam nasze rozmowy jak swego rodzaj walki... Może nie do końca walki, ale zawsze była między nami pewna rywalizacja. Fakt że wygrał ze mną wybory... Nie ważne w jak wyrównanej walce... Był dla mnie prawdziwą porażką. Dlatego fakt że wspomniał o tym jak to dobrze ze wygrał tylko bardziej mnie rozruszył.
- I po co? Nie radzisz sobie z rozgraniczeniem pracy od życia osobistego normalnie i nagle zapragnąłeś być burmistrzem?! Moje nazwisko jest wszędzie bo zajmuje się tym miastem od kiedy tylko do tego dorosłam, masz zamiar mi to teraz utrudniać? Dlatego ani razu ratusz nie odpowiedział na prośbę o spotkanie? - powiedziałam coraz bardziej, autentycznie wkurzona i podeszłam do niego tak blisko... Za blisko.
Czułam ciepło bijące od jego ciała, czułam ten intensywny zapach alkoholu i papierosów... I... Jakiś nowy zapach, ale nie zajęłam się nim na tyle długo w tej chwili żeby dociekać co to właściwie za zapach. Zmusiłam się żeby skupić się na tej bitwie, a nie na samej jego obecności.
- Czy ty w ogóle dostałeś ode mnie moje wiadomości?! Zapomniałeś już że... - nie skończyłam bo usłyszałam głos na schodach.
Od dobrych... Dwudziestu lat, nie czułam takiej potrzeby żeby rozerwać czyjeś gadło kiedy dotarło do mnie te kilka rzeczy. Pierwsza... Że to jej zapach czułam na jego skórze, druga że znałam tą koszule... I trzecie że jedza schodziła z strony jego sypialni. I jak nigdy... Poczułam się... Pokonana. Na tą drobną chwilę jedna maska pękła. I spojrzałam pospiesznie na Jacoba... Ni to z złością... Bo oczy przez moment zajarzyły mi się czerwienią, ni to ze smutkiem bo nie udało mi się w pełni zapanować nad sobą na czas i na ułamek sekundy oczy mi się zaszkliły.
- Dupek z ciebie... - warknęłam jedynie i na czas tej chorej wymiany zdań między nim a tą... Nieważne. Odwróciłam się i przeszłam w kierunku kuchni.
Musiałam się uspokoić bo byłam w stanie poważnie zrobić jej krzywdę. Słyszałam jak kazał jej się wynosić, jak nie pamiętał jej imienia... Cholerna wiedziałam że taki był! Wiedziałam na co się pisze... Nie łudziłam się że byłam jedyna nawet przez ułamek sekundy. A jednak poczułam się... Zastąpiona, od tak... Powiedziałam mu nie, a on znalazł sobie pierwszą lepszą i to blondynkę! Dupek... Dupek... Dupek! Miałam ochotę na niego nawrzeszczeć, ale wtedy dała bym mu tylko do zrozumienia jak bardzo zabolała mnie taka... Pierdoła, o ile i tak nie zauważył... Byłam pewna że zaraz wytoczy mi ciężkie działa przez ten moment w którym się złamałam. Przygryzłam lekko palec wskazujący kiedy usłyszałam Jacoba. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się do niego, chociaż nie było we mnie już tyle werwy co w momencie gdy bezceremonialnie weszłam do jego domu.
- Odwiedził mnie nowy łowca, poproszę Valkyona żeby zastąpił cię w twoich... Obowiązkach. Każdy może być łącznikiem między nami, a wami. Ale dzięki twojej dziecinnej chęci wygrania na każdej płaszczyźnie, nie możesz udawać że nie istnieje... Przyjmij mnie w ratuszu jak przystało na burmistrza. - powiedziałam... Nieco zrezygnowanie po czym znów poczułam zapach tej zdziry na górze... Musiała przed wyjściem z pokoju popsikać się perfumami. Skrzywiłam się i na chwilę znów zagryzłam zęby.
- Sądziłam że stać cie na więcej... - wypsnęło mi się.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyPią 12 Lis 2021, 12:57

Parker zdawał sobie sprawę z tego, że wzmianka na temat wyborów może choć minimalnie poruszyć Virgo. Zwłaszcza, jeśli podkreśli w ten sposób swoją wygraną. Dobrze się złożyło, bo jego odpowiedź wydawała mu się adekwatna dla tej rozmowy, bez względu na to czy w rzeczywistości tak właśnie było. Denerwowanie innych uznawał za swój ulubiony środek do manipulacji, choć tym razem poza dokopaniem wampirzycy nie miał większego celu.
- I tu się mylisz, ale nie będę teraz tracił czasu na tłumaczenie ci tego jak sobie radzę z oddzielaniem spraw prywatnych od zawodowych.- uniósł ponownie jedną brew. Nie lubił się z niczego tłumaczyć, chyba że miało to w jakiś sposób przeważyć o jego pozycji w rozmowie. Można było nazywać go pozerem, ale nie zawsze chwalił się wszystkim co miał w zanadrzu.- Musisz zrozumieć, że od teraz twoje nazwisko będzie przez urząd traktowane jak każde inne, a to wiąże się z cierpliwym czekaniem w kolejce, tak jak inni przedsiębiorcy, którzy załatwiają u mnie różne sprawy.- odpowiedział jej bardzo rzeczowym i stanowczym tonem. W rzeczywistości odsuwał sprawy Virgo na później i szukał sobie zajęcia przy innych sprawach, ale nie chciał jej w tym utwierdzać. Czystokrwista zapewne i tak zdawała sobie sprawę, że częstował ją durnym bełkotem, bo niestety zdołała się na nim już trochę poznać. To jednak nie powstrzymywało go przed dalszym toczeniem swojej gry.
Przechylił lekko głowę w bok niczym kot, który się czymś zainteresował, gdy Virgo próbowała uraczyć go kolejnym pytaniem. Przerwał jej głos blondynki, która właśnie się obudziła i nie miała żadnych oporów, by wyjść i pokazać się im obojgu. Zlustrował dziewczynę z góry na dół, nie do końca zadowolony z tego, że pogniotła jego koszulę. Zapewne była już pognieciona, gdy tutaj przyszli, ale dopiero teraz jego umysł był na tyle pobudzony, by zwrócić na to uwagę. Wtedy był na melanżowym haju i myślał tylko o tym, by zaciągnąć blondynkę do łóżka. Od tamtego czasu jego nastrój zdążył się diametralnie zmienić, co było spowodowane także tym, że niewielka część alkoholu opuściła już jego organizm. Spojrzał na Virgo dopiero, gdy nazwała go dupkiem. Uniósł lekko brwi i odprowadził ją wzrokiem do kuchni. Teraz musiał zająć się maskotką, którą przytargał tu z klubu. Poszło dość sprawnie, bo dziewczyna poszła się przebrać zaraz po tym jak na nią warknął. Gdy zniknęła z powrotem w jego sypialni, poszedł za Virgo do kuchni.
- Po prostu zadzwoń i umów się na spotkanie, to wcale nie jest takie trudne.- westchnął już nieco zmęczony tematem spotkania w ratuszu. Czuł, że Virgo nie odpuści, skoro postanowiła odwiedzić go w środku nocy.- A co do tamtego łowcy.. nie mam pojęcia kim jest, ale oby był równie wyrozumiały i otwarty, by utrzymać ten jakże kruchy sojusz.- dodał, przypominając sobie o tym co Virgo przed chwilą wspomniała. Nie podobało mu się, że w bractwie dzieje się coś bez jego wiedzy, choć niegdyś wcale się nie interesował takimi sprawami. W tej sprawie chciał pozostać niezastąpiony i w dużej mierze wierzył, że tak właśnie jest. Tym bardziej, że wzgórze miał odwiedzać łowca, co kojarzyło mu się z typowym umięśnionym zabijaką, który bez namysłu wykonuje rozkazy, dopóki coś nie wytrąci go z równowagi.- Zastanawia mnie, dlaczego przyłazisz tu w środku nocy, skoro mogłaś zmusić pracowników ratusza, żeby wpuścili cię do środka.- skrzyżował na nowo ręce na piersi i spojrzał na wampirzycę z nutką podejrzliwości. Nawet gdyby Jacob obstawił ratusz łowcami, Virgo byłaby w stanie użyć na nich dominacji.
Jacob słyszał jak blondynka wychodzi z jego sypialnie. Rozległo się stukanie obcasów o kafelki aż wreszcie dotarła do drzwi i bez słowa pożegnania wyszła. Czarodziej nie dziwił się jej oburzeniu, ale nie był tym ani trochę przejęty. Nawet nie obejrzał się za siebie, tylko z ulgą przyjął fakt, że blondynka opuściła już do mieszkanie. Virgo również sobie na nowo o niej przypomniała o czym świadczyły jej kolejne słowa.
- Nie pierwszy raz pomyliłaś się co do mnie.- wzruszył lekko ramionami. Cieszył go fakt, że Virgo była choć minimalnie poruszona jego gościem. Inaczej by tego nie skomentowała, a nawet jeśli, to nie w taki pogardliwy sposób.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyPią 12 Lis 2021, 14:34

To był chyba właśnie ten poziom znajomości... Zarówno ja w jakimś stopniu poznałam jego, a on poznał mnie. Całe wzgórze wiedziało że nie przejmowałam się wynikiem wyborów... To powtarzałam kiedy spotykałam się z pracownikami którzy mnie o to pytali. "I co teraz Panienko? Co będzie dalej" i co miałam odpowiedzieć. "Nic się przecież nie stało, wygrał po prostu lepszy... Nic się nie zmieni, przecież wcześniej też nie byłam burmistrzem". I wszyscy mi wierzyli... Ale Jacob... Doskonale wiedział gdzie uderzyć żeby zabolało. Co więcej ton wyższości jaki postanowił przybrać dodatkowo mnie wkurzał, to na pewno też z resztą robił specjalnie. Byłam świecie przekonana że cały jego start w wyborach był właśnie dla chwili takiej jak ta. Kiedy usłyszałam że moje nazwisko od dziś będzie traktowane normalnie... Równie dobrze mógł by mnie oblać wiadrem zimnej wody. Mogłam być sobie z pozoru skromną ale po prawdzie... Lubiłam swoją władzę, lubiłam panować nad sytuacją co z resztą czarodziej kiedyś już mi wypomniał. Miałam wrażenie że przegrywałam tą bitwę z każdym kolejnym słowem... To rozdanie było dla niego... Przerwaliśmy rozmowę... O ile tak można to nazwać na czas aż ta łajza wyszła z jego domu. W tym wszystkim Jacob miał sporo racji, znałam go... Przez czas w którym się widywaliśmy poznałam część jego przyzwyczajeń, jego upodobań... Lubił mieć porządek. Tak ironicznie, bo kiedy za dużo wypił to zupełnie nie myślał... Wdawał się w niepotrzebne bójki, potrafił coś zniszczyć i iść spać na kanapie, jednak gdy trzeźwiał... Robił porządek. Jego ubrania zawsze musiały być idealne... To chyba dodatkowo mnie zirytowało... To nawet zabawne... Gdy spędzasz z kimś dużo czasu w pewnym momencie zaczynasz przejmować pewne normy. Kiedy zobaczyłam jak dziewczyna wyciera pomalowane oczy w koszule, to ja miałam ochotę na nią fuknąć. Irytowało mnie to o tyle bardziej... Że wciąż w głowie miałam przeświadczenie że to ona mnie zastąpiła... To może głupie i banalne. Może zupełnie nie prawdziwe ale tak właśnie czułam. Co więcej nie odezwałam się już ani słowem nawet gdy wyszła. Jacob nie przestawał atakować i robił to... Idealnie w punkt. Nie. Zamierzałam odpuszczać i to nie po odpowiedź "zadzwoń i się umów" tutaj przyszłam. Co więcej spodziewałam się że on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jednak słowa o kruchym sojuszu... Odebrałam wyjątkowo personalnie. Tak jak by fakt że byłam z nim faktycznie utrzymywał ten sojusz i w pierwszej chwili... Mocno zabolało jednak w drugiej pojawiła się ta znajoma złość. Poczekałam aż skończy i lekko przechyliłam głowę.
- A ty może do mnie... Dalej Sherlocku, nie znasz mnie na tyle żeby wiedzieć dlaczego tego nie zrobiłam i nie zrobię? - zapytałam kpiąco się uśmiechając.
- I nie martw się, potrafię sprawić żeby był wyrozumiały i otwarty. Potrzebowałam na to mniej czasu i zachodu niż z tobą więc może dobrze się stało że nie potrafisz przełknąć goryczy porażki i nie odpowiadałeś na moje wiadomości kiedy położono mi na dywanie zmasakrowany patrol!- wiedziałam że tak się to skończy... Że ostatecznie to ja nie wytrzymam i będę na niego krzyczeć.
- I w porządku... Baw się w to dalej, sprowadzaj sobie dziwki do mieszkania, w dzień zgrywaj porządnego burmistrza i ignoruj fakt że nie jestem zwykłym inwestorem. Nie mam powodu by pojawiać się w ratuszu, siedzisz w tym na tyle długo że musisz już wiedzieć.. To nie ja potrzebowałam tych spotkań tylko ratusz... Chcesz mnie ukarać za to że wyrzuciłam cie z swojego życia? Że zdecydowałam się skupić na tym co było ważniejsze a nie na zabawach które do niczego nie prowadziły... Powiedz mi to prosto w twarz przyjmując maskę idealnego burmistrza... I każ mnie... Nie miasto czy sojusz. - podeszłam do niego i go delikatnie popchnęłam jak by to miało sprawić że się obudzi. Nie wiem co chciałam usłyszeć czy osiągnąć przyjeżdżając tu. Może to była ta egoistyczna potrzeba żeby go zobaczyć. Żeby przyznał... Żeby przyznał ze faktycznie mnie unika. Bo naiwnie wierzyłam że to by oznaczało że może jemu też trochę zależało... Chociaż odrobinę. To było egoistyczne, co więcej wyjątkowo naiwne... Nawet jak na mnie. Ale część mnie chciała żeby tamtą rozmowa nigdy się nie odbyła... Żeby móc znowu oglądać panoramę miasta pijąc wino, usłyszeć otwierane drzwi i czuć jego rękę na swoim karku gdy odgarniał mi na bok włosy... Jego usta gdy całował moją szyję na powitanie... Potrafił być taki... Że naprawdę chciałam zapomnieć o tamtej rozmowie. Z drugiej strony... Ile było wtedy takich blondynek jak ta dzisiaj? Czy tego naprawdę chciałam od życia?
- Zerwałam nasz układ... Ale nie skreśliłam nic po za nim... Dlaczego nie przyszedłeś? Dlaczego nie odpisałeś czy nie zadzwoniłeś... Po co ci były te pieprzone wybory? - chciałam żeby w moich słowach usłyszał jaka byłam wściekła. Miałam straszna ochotę zakończyć tą rozmowę teraz, Wyjść i znaleźć tamtą pannę... Nie odeszła przecież daleko. Złapać ją i osobiście zerwać postanowienie sojuszu... Tylko po to żeby mu zrobić na złość. Tyle że wiedziałam że te myśli to wampirza natura która teraz bardzo woła o atencję. Jasne że bym tego nie zrobiła... Ale czułam się.. Bez silna.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyPią 12 Lis 2021, 17:41

Jacob odniósł dziwne wrażenie, jakby Virgo próbowała go jakoś sprowokować. Zupełnie jakby brakowało jej ostatnio wrażeń, więc postanowiła go odwiedzić i ich sobie trochę dostarczyć. Najgorsze jest to, że z sekundy na sekundę była coraz bliższa temu, by wyprowadzić go z równowagi. Jacob potrafił stracić nad sobą kontrolę, ale cholernie nie lubił, kiedy ktoś z zewnątrz miał na to wpływ. Czasami upijał się właśnie po to, żeby świadomie pozwolić sobie na skrajną niesubordynację i dać upust wszystkiemu co go dręczyło. Stanowiło dla niego ogromną różnicę, kiedy sam się doprowadzał do takiego stanu, a kiedy ktoś inny był tego sprawcą.
Na jej kpiący ton zareagował swoim złośliwym uśmieszkiem, ponieważ odpowiedź na zadane pytanie bardzo szybko przyszła mu do głowy. Spojrzał na Virgo w ten swój rozbrajający sposób, jakby miało to zastąpić jakiekolwiek słowa. Powinna wiedzieć, że jego zawyżone ego od razu mu podpowie, że przylazła tu tylko po to, by zostać z nim tu sam na sam. Parker od razu dopowiedział sobie do tego całą sprośną historię o tym jak pod przykrywką rozmowy o ich współpracy próbowała podświadomie na nowo wejść z nim w bliższą interakcję.
Wieści o zmasakrowanym patrolu zbił go z tropu, bo o tym nie zdążył jeszcze się dowiedzieć. Rzeczywiście musiał mieć jakieś zaległości, a to wszystko przez to, że postanowił unikać tej wampirzycy. Uśmieszek został na nowo zastąpiony gniewnym grymasem.
- Miałem napisać, że mi przykro czy przyjść i posprzątać flaki z dywanu?- odpowiedział jej arogancko, jakby nie widział powodu, by zwracać się do niego z takimi żalami. Wprawdzie nie był w stanie w pojedynkę zakończyć masakry dziejącej się w lasach z udziałem wilkołaków. Ba, miał być jedynie łącznikiem i prowadzić badania na temat wampirzej społeczności. Zastanawiało go czym w tym czasie zajmował się Valkyon poza wyznaczaniem patroli, które nadzorowały lasy. Swoją drogą, zmasakrowana grupa powinna być w takim razie jego problemem, a nie Czarodzieja.
Stał niczym niewzruszony posąg, gdy do niego podchodziła i wciąż mówiła. Musiała długo się nad tym wszystkim zastanawiać, bo jak się okazało, miała bardzo dużo do powiedzenia. Jacob nie był zbyt na to wszystko przygotowany, a zmęczenie i alkohol w jego żyłach nieco upośledzał jego zdolności do improwizacji. Delikatne pchnięcie sprawiło, że się trochę ocknął.
- Przychodzisz tu do mnie w środku nocy, choć równie dobrze mogłabyś bez przeszkód zrobić to samo za dnia w ratuszu.- zaczął dość surowym tonem, podchodząc bliżej niej. Wręcz nacierał na nią swoją sylwetką, chcąc zmusić ją w ten sposób, żeby się cofnęła.- Zawracasz mi głowę nieodczytanymi smsami, zakrwawionym dywanem i jakimś nowym łowcą, jakbyś naprawdę wierzyła, że mnie to obchodzi.- kontynuował, wpatrując się prosto w jej szaro-błękitne tęczówki. Mogła zauważył jak jakiś niebezpieczny błysk przemyka przez jego oczy, który wyglądał jak malutkie wyładowanie. W końcu złapał ją za żuchwę i przycisnął do ściany.- Po prostu przyznaj, że poczułaś się zagrożona i próbujesz udowodnić nam obojgu, że nie wcale nie musisz się tak czuć.- zbliżył swoją twarz bardzo blisko jej, ignorując wszystkie pytania, które mu zadała. Dla niego to wszystko kręciło się wokół jednego i tego samego, a on wciąż i tak nie wiedział co ta dziewczyna chciała w ogóle usłyszeć.
- A może najzwyczajniej żałujesz swojej ostatniej decyzji?- zasugerował, a tajemnicze wyładowanie znowu przemknęło przez jego tęczówki. Zbliżył swoje usta do jej ucha i poczuł słodki zapach jej perfum, które już były mu znajome.- Pewnie chciałaś, żebym i tym razem ci się sprzeciwił i nie pozwolił dać się spławić, hm? I to ja nie rozgraniczam pracy od życia prywatnego?- wyszeptał, puszczając w międzyczasie jej żuchwę, by tą samą dłoń położyć na jej biodrze.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptyPią 12 Lis 2021, 19:56

I po części miał rację, chciałam go sprowokować... Tyle że do mówienia. Chciałam wyciągnąć z niego odpowiedzi, a jednocześnie nie pozwolić samej dać się wyprowadzić z równowagi. A dlaczego akurat teraz? Dzisiaj i o takiej porze? Nie miałam pojęcia... Jutro miałam spotkać się z tamtym łowcą i chciałam... Chyba po prostu faktycznie chciałam go zobaczyć. A że wiązało się to z standardowym starciem między nami... Cóż teraz i tak było już za późno. Przechyliłam głowę na bok, lekko nią kręcąc z niedowierzaniem słysząc jego słowa.
- Nie jesteś aż takim dupkiem... Więc lepiej po prostu zamilcz. - powiedziałam oschle.
To byli moi ludzie... Wampiry przeze mnie wybrane, zmienione na moje polecenie i również przeze mnie szkolone. To nie były jakieś tam osoby które kiedyś spotkałam na ulicy... Znałam ich... I ja ich tam wysłałam. Jedyne czego wtedy chciałam to go usłyszeć, chciałam razem omówić co z tym możemy zrobić... Cholera to na prośby Jacoba wampiry dołączyły do patroli. Powinnam poczekać... Chociaż do jutra żeby otrzeźwiał. Ale nie wiedziałam co będzie jutro... Nie wiedziałam czy nie zadba o to żebym go już tak nie zaskoczyła, nie miałam powodów żeby nie ufać Knutowi... A jednak niepokoiło mnie to spotkanie, nie wiedziałam co na nim będzie. Chciałam mieć to za sobą. Po za tym musiałam wrócić myślami do tu i teraz bo użycie siły wyraźnie zadziałało. W pierwszej chwili kiedy na mnie natarł, unioslam dumnie głowę i znosiłam jego spojrzenie prosto w oczy... To niemal przypominało rzucanie sobie wyzwania i ja kategorycznie mówiłam nie. Znosiłam jego słowa i mimo że czułam ciepło bijące od jego skóry, mimo że z jakiegoś powodu moje serce zaczęło bić mocniej... Nie cofnęłam się. Wtedy zobaczyłam to... Błysniecie i krok w tył zrobiłam automatycznie. Nie zrobił by mi krzywdy, wiedziałam o tym... Ale coś w nim... Tak jak by włączył mu się jakiś tryb... Sama nie wiem. Po pierwszym kroku był już kolejny... I kolejny. Czułam się jak kot przywołany do porządku przez psa. Złapał mnie za żuchwę i w tym samym momencie poczułam chłodną ścianę za plecemi. Uniosłam lekko głowę i mimowolnie złapałam jego nadgarstek. Kiedyś... Nie czuła bym tego dreszczyku, wystarczał przecież jeden gest... Jedno pchnięcie z mojej strony i Jacob poleciał by na ścianę. Dziś... Poziom siły niebezpiecznie się wyrównał. I musiałam przyznać... Że było w tym coś bardzo pociągającego. Jak to sam kiedyś powiedział ciała nie można było oszukać. Czułam jego ciepły oddech na swojej szyi i poczułam te przyjemne mrówki wzdłuż kręgosłupa. Byłam niemal pewna że zaraz poczuje na skórze jego usta i na chwilę przymknęłam oczy. Wtedy puścił moją żuchwę, a jego ręka zsunęła się na moje biodra. Potrzebowałam chwili żeby przywołać się do porządku, fakt że ciągle snuł swoje domysły trochę mi go dało. Boże... Dlaczego musiał mieć tyle racji... Za to go w końcu polubiłam... Za ten upór, za tą niesubordynację... Za to że potrafił się ze mną spierać. Puściłam jego dłoń żeby przesunąć samymi czubkami paznokci po jego policzkach, ustach i szyi. Sunęłam nimi dalej po jego szyi, klatce piersiowej i brzuchu aż do guzika od garniturowych spodni. Nie odpowiadając nadal na jego... Domysły, przesunęłam nosem po jego szczęce aż do ucha a moje paznokcie lekko się wydłużyły. Po chwili były już długie i lekko zaostrzone gdy przesunęłam nimi po jego spodniach tak żeby nie zrobić mu krzywdy.
- Zachowaj to dla Amber, będzie niezadowolona jak cię zmęczę. - szepnęłam do jego ucha.
- Odsuń się... - poleciłam, tak poleciłam mu znów patrząc w te chłodne oczy.
Miałam gęsią skórkę i ledwo panowałam nad tym jak serce mocno mi bije na samą myśl żeby mu na to pozwolić. Ale to nie wchodziło w grę.
- Chcesz wiedzieć czemu tu dzisiaj przyszłam... Bo liczyłam na szczere odpowiedzi. Liczyłam że... Nieważne, jak zwykle w twoim wypadku się pomyliłam. - dodałam z rezygnacją a moje szpony zniknęły.
- Jutro wieczorem idę na spotkanie... To jakiś znajomy Valkyona, rozmawiałam z nim już parę razy ale mam iść do niego. Możesz później mi wypominać to że przyszłam, wiem że to nie Hareton... Ale... Sam wiesz że sojusz jest kruchy. Chciałam cię zobaczyć.. - wyrzuciłam z siebie i wywróciłam lekko oczami.
Gryzło mnie to... I przyszłam z tym akurat do niego, już w wyobraźni widziałam jak jego twarz wykrzywia się w tym uśmieszku. Niemal słyszałam jak w jego myślach układają się już kpiące słowa. Dawalm mu do zrozumienia nie tylko że się boję... Ale że jak skończona idiotka chciałam widzieć właśnie jego. Jego... Gdy zdałam sobie z tego sprawę nawet na niego nie spojrzałam.
- Możesz mieć to wszystko w dupie... Ale jeśli coś by mi się stało, proszę... Bądź ten jeden jedyny raz bohaterem, nie proszę o zdradzenie bractwa, ale nie daj im na wzgórzu cierpieć. Octavii tam nie ma... Może jej nie znajdą, Filip pewnie będzie chciał walczyć ale reszta.. To płotki... - teraz czułam się już naprawdę pokonana.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptySob 13 Lis 2021, 12:52

Jacoba zaczęło powoli irytować to, że zarówno Valkyon jak i Virgo próbowali obarczać go coraz większą odpowiedzialnością za to co się działo dookoła. Z początku wyobrażał sobie swoją rolę jako łącznika do spraw sojuszu i badacza wampirzej rasy. Denerwowanie Virgo byłoby wtedy jedynie miłym dodatkiem dla jego pracy. Tymczasem Valkyon zdawał się coraz bardziej umywać ręce od załatwiania spraw współpracy. Zajmował tym co zwykle, a obowiązki związane z sojuszem okazały się przypaść Parkerowi. Ze strony Virgo nacisk wyglądał trochę inaczej. Mogła go obwiniać za to, że nie odróżniał życia zawodowego od prywatnego, ale odniósł wrażenie, że ona również ma z tym problem. Wydawało mu się, że przychodzi do niego z każdym problemem nie dlatego, że był reprezentantem bractwa, ale głównie dlatego, że mogła chcieć na niego liczyć, tak po prostu. Coś w stylu przyjacielskich przysług, którym się ponoć nie odmawia. Sęk w tym, że Jacob nie uważał ich za przyjaciół. Zresztą, żadnych przysług nie wyświadczał ot tak, o kogokolwiek by chodziło. Swojej relacji z wampirzycą nie potrafił nawet nazwać. Sam w swojej głowie nie umiał tego usystematyzować i może dlatego w tej chwili miał trudność w poprowadzeniu obecnej rozmowy bez zbytniego wysiłku umysłowego.
Pierwszy raz od rytuału miał okazje napawać się swoją spotęgowaną siłą. Przed tą przemianą również nie wahałby się przed przyciskaniem Virgo do ściany, świadom tego, że zaraz połamie mu kości lub rzuci nim na drugi koniec pomieszczenia. Miał skłonności do popełniania brawurowych głupot i, o dziwo, zazwyczaj godził się z konsekwencjami. Zgrywanie chojraka nieraz przyniosło mu korzyści, bo jeśli biła od niego pewność sukcesu, jego przeciwnik potrafił uwierzyć, że Czarodziej może być w stanie podołać. Oczywiście, nie zawsze tak było, ale na tym polegało właśnie robienie dobrej miny do złej gry. Virgo jednak przekonała się już o tym, że od pewnego czasu nie będzie jej tak łatwo z pomocą siły uciszyć czarodzieja.
Przymknął na moment oczy, gdy jej dłoń powoli sunęła po jego ciele. Przeszył go delikatny dreszcz, ale bynajmniej nie ze strachu. Gdy wyostrzyła swoje nienaturalnie długie paznokcie dotarło do niego, że to ostrzeżenie, a nie gra wstępna. Gdy zaczynał wmawiać jej, że żałuje swojej decyzji, chciał jedynie usłyszeć jak przyznaje mu rację. Tym razem to on próbował ją sprowokować, a niekoniecznie zaciągać do łóżka. Jednak, gdy tylko jej smukła dłoń zaczęła wodzić po jego skórze, zapomniał o swoim paskudnym planie. Otrzeźwiły go dopiero wampirze szpony, mogące zrobić mu krzywdę.
- Nie musisz być zazdrosna.- wycedził jeszcze zanim się odsunął. Potem wyprostował się i spojrzał na nią triumfalnie, jakby swoimi słowami dostarczyła mu kolejną cenną dla niego informację. Przewrócił ze znudzenia oczami, gdy Virgo wróciła to swoich poprzednich tematów. Nie miał odpowiedzi na jej pytania, mógł jedynie blefować. Wiedział, że jest uparta, ale sądził, że przestanie się powtarzać, gdy tylko zrozumie, że te sprawy nie mają dla niego większego znaczenia. Tak naprawdę jedną nogą wychodził już z bractwa o czym nikt poza Vittorią jeszcze nie wiedział. Musiał być dobrze przygotowany zanim reszta dowie się o jego planie wyłamania się z tego bagna.
- Już ci mówiłem, nie wiem kim jest ten łowca.- westchnął ciężko.- Ale chyba nie jesteś aż tak naiwna, żeby uwierzyć, że ktoś kto od razu bez oporu się na wszystko zgadza nie ma nic do ukrycia. Zwłaszcza jeśli to nowy łowca w mieście, który ma wchodzić w układy z wampirami.- uniósł jedną brew. Tak, właśnie trochę uległ i uraczył wampirzycę choć namiastką rady albo sugestii, bo wydawało mu się, że właśnie tego między innymi od niego oczekiwała. Wiedział, że nie odpuści, więc musiał choć minimalnie ją zaspokoić. Zmarszczył lekko brwi, gdy usłyszał, że chciała go zobaczyć. Nie umiał zrozumieć co to mogło oznaczać tak dokładnie. Trochę ucieszyła go ta informacja, ale nie w ten parszywy dający mu satysfakcję sposób, tylko inny, którego nie umiał określić.
- Już ci mówiłem, że nie jestem bohaterem.- skrzyżował ręce, przypominając o przydomku, o który tak wiele razy się spierali. Nie rajcowała go perspektywa ratowania bandy wampirów, z która niewiele go obchodziła. Z niewiadomych mu przyczyn nie przewidywał ani nie umiał sobie wyobrazić, by Virgo dała się komuś pokonać. Dlatego nie potraktował jej prośby do końca poważnie.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptySob 13 Lis 2021, 14:23

Bo jeśli miałam być szczera... A po części zaczęłam dzisiaj być, to znowu miał rację. Oczywiście dalej uważałam że całe to unikanie mnie było z jego strony niczym innym jak nie potrafieniem oddzielenia naszych spraw od spraw miasta. Ale sama mogłam mu przybić piątkę, może nie objawiało się to tym samym... Ale nie potrafiłam odgrodzić Jacoba grubą kreską od mojego życia zawodowego. To co było między nami zaczęło się właśnie z powodów zawodowych. Normalnie w końcu unikała bym go jak ognia po spotkaniu w restauracji. A teraz? "Po co ci ten sojusz?!" to było pytanie które z każdym dniem słyszałam coraz częściej... Ostatnio usłyszałam je już bezpośrednio od łowcy. Oczywiście, póki faktycznie istniał problem... Łatwo było mi się nim zasłaniać. Jednak coraz więcej osób zauważało... Że stoimy coraz pewniej na nogach. Jak to powiedział Knut? "Gdybyś chciała, zamknęła byś na jeden dzień fabryke a z zaoszczędzonych funduszy kupiła sobie odpowiednie osoby które nie zostawiły by w lesie nawet jednego żywego stworzenia". Oczywiście że tego nie robiłam, wymyślałam kolejne powody dla których sojusz był nam potrzebny chociaż tak na prawdę... Były inne wyjścia. Od jakiegoś już czasu nie byłam tak do końca, zależna od nich. Nie był jedynym powodem dla którego to ciągnęłam, ale musiałam przyznać sama przed sobą że jednak jednym z nich był. Kto więc bardziej nie potrafił rozgraniczyć życia zawodowego od prywatnego?
Kiedy wytknął mi zazdrość lekko się uśmiechnęłam, był też moment... Kiedy już sądziłam że się nie cofnie. Pazury... Były ostrzeżeniem, ale tak naprawdę... Tak samo jak jego wczesniejsza demonstracja siły, bez pokrycia. Gdyby mimo wszystko natarł na mnie musiała bym je cofnąć. Chociaż to niewłaściwy zwrot... Nie musiałam, po prostu bym je cofnęła. Lubiłam drapać jego skórę w zupełnie innym celu niż żeby faktycznie zrobić krzywdę. Ostatecznie więc... Nawet nie skomentowałam wspomnienia o Amber. Byłam zazdrosna, ale przecież nie powiedziała bym mu tego. Co więcej rozmowa, w końcu zaczęła przypominać rozmowę. Chociaż będąc szczerą, już poważnie w to wątpiłam... Zwłaszcza że zupełnie nie wytknął mi żadnej że słabości jakie przed nim odkryłam.
- Nie jestem... To znaczy... Za nim przypomnisz mi że jednak jestem... To nie w tej sprawie. Liczę się z tym co może się stać, nie rozumiesz ze dlatego tutaj przyszłam? - odparłam i oparłam głowę o ścianę na chwilę przymykając oczy.
Jego odpowiedź, paradoksalnie znów spowodowała że się uśmiechnęłam.
- Mówiłeś... Wiem że cię to nie obchodzi... Że zawsze robisz to na co masz ochotę nie patrząc na konsekwencje chociaż gdy przychodzi co do czego bierzesz je na swoje barki. Dostałeś co chciałeś z sojuszu... Wiesz o mnie... O nas więcej niż zapewne każdy inny łowca niezależnie ile lat próbowałby szukać tej wiedzy. Może wrócę jutro cała i zdrowa... Może wrócę ale sojusz nie będzie już istniał... A Może nie wrócę. Jake... Nie mogę o to poprosić nikogo innego, nie proszę żebyś usiadł na białego konia i wyprowadził ich za granicę. Słyszałam o tym jacy łowcy potrafią być... Haretona bawiło opisywanie badań jakie wasze bractwa lubiły przeprowadzać na żywych stworzeniach. Proszę... Nie pozwól żeby któreś z nich to spotkało. - mógł mieć dość tych moich przemów, mógł nie wyobrażać sobie opcji w której bym przegrała, ale ja szczerze się tego obawiałam.
Chwilę jeszcze zwlekałam z tym co jeszcze chciałam powiedzieć, dopiero po chwili otworzyłam oczy żeby na niego spojrzeć.
- Żałuję... - wyrzuciła z siebie w końcu.
- Chciała bym żeby tamtej rozmowy nigdy nie było, ale za nim się pospieszysz. Mimo to... Mimo że chciała bym żeby było jak wcześniej, nie potrafię tak.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptySob 13 Lis 2021, 16:00

Zazwyczaj z góry zakładał co może oznaczać czyjaś reakcja. Teraz, kiedy Virgo uśmiechnęła się w taki dziwny jak na nią sposób, nie wiedział co o tym myśleć. Zmyliła go tym, ale przecież musiała poczuć sie zazdrosna. W innym wypadku nie byłaby tak rozdrażniona tym, że u Jacoba była tamta blondynka. Znała go na tyle, by móc się czegoś takiego spodziewać. Tylko zazdrością potrafił sobie usprawiedliwić jej zachowanie. Może to przez to ogromne ego, ale nie widział innej odpowiedzi.
- Więc przyszłaś wyrazić swoją ostatnią wolę?- prychnął z rozbawieniem, które mieszało się z niedowierzaniem. Wciąż nie przyjmował do świadomości tego, że jutrzejsze spotkanie może być dla niej niebezpieczne. Poradziła sobie z Haretonem, a mniemaniu Jacoba tamten fanatyk był groźniejszy od standardowego łowcy.
Spojrzał na nią jeszcze raz, tym razem badawczo. Zastanawiał się co może w tej chwili zrobić, by nie działać wbrew sobie i jednocześnie jakkolwiek pomóc Virgo, bo wiedział, że inaczej nie da mu spokoju. Udowodniła mu jak uparta potrafiła być. Jedyną inną opcją pozostawało sprawienie, by znienawidziła go jeszcze bardziej, ale z niewiadomych mu przyczyn, nie chciał tego robić.
- Nie wiem co zamierzasz ustalać z tamtym łowcą, ale bądź świadoma wszelkich konsekwencji. I wiedz, że nie z każdymi będziesz mogła przyjść do mnie.- najpierw westchnął, a potem spoważniał. Z bólem swojego zlodowaciałego serca zmusił się, by ciągnąć tą rozmowę tak jak ona sobie tego życzyła. Będzie ją to kiedyś sporo kosztować, a tak przynajmniej sobie postanowił, by odbić sobie tą obrzydliwą dobroduszność. Jego myśli zostały znów przerwane głosem wampirzycy. Odetchnął głęboko i o dziwo nie do końca usatysfakcjonowany swoją racją. Spojrzał na nią w ten swój zarozumiały sposób i nic poza tym.
- Zdejmij to i chodź.- polecił nagle i odsunął się jeszcze o krok, wskazując palcem płaszcz, który Virgo miała na sobie. Obszedł ją, by zaraz przejąć odzienie i powiesić je na wieszaku. Potem ruszył do salonu i obejrzał sie za siebie, by sprawdzić czy za nim poszła. Schylił się do barku, skąd wyjął burbon i dwie szklanki. Nagle wróciła do niego chęć, by sie napić. Postawił obie na ławie i nalał do nich złotego trunku. Potem rozsiadł się wygodnie, trzymając jedną szklankę w dłoni.
- Jeśli spodziewałaś się, że dzięki tej informacji będę próbował siłą zaciągnąć cię do łóżka, to jesteś w błędzie.- odparł nagle, wracając do jej poprzedniej odpowiedzi. Upił łyka i zerknął na telewizor, którego światło zaczęło go po prostu irytować. Wyłączył urządzenie.- Wolę poczekać aż sama po to przyjdziesz.- uśmiechnął się półgębkiem do Virgo, jakby był pewien, że taka chwila z pewnością nadejdzie.- A wracając do całej reszty twoich problemów..znajdź sobie innego partnera w sojuszu. Ja ci się na nic nie zdam.- wzruszył lekko ramionami ani trochę nieprzejęty tymi słowami.- Valkyon pewnie szuka sobie nowego zaufanego przydupasa i stąd ten nowy łowca w mieście. Mnie trzyma w bractwie tylko dlatego, że mnie potrzebuje..albo boi się mnie wyjebać.- prychnął lekko rozbawiony. Valkyon wiedział, że w nerwach Jacob bywał jeszcze bardziej nieprzewidywalny niż normalnie. Pewnie łatwiej byłoby go potajemnie zabić niż wyrzucić z bractwa. Więc wracamy do tego, że Parker jest tam po prostu potrzebny.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptySob 13 Lis 2021, 17:07

Hareton był ranny... Zmęczony po przebijaniu się przez całe wzgórze, a przede wszystkim... Nie spodziewał się ze mogę mu zagrozić. W stanie jakim wtedy byłam, gdyby nie możliwość zaskoczenia łowcy i wsparcie wampirów które że mną były, nie miała bym szans. Co do jutra byłam w o tyle niekomfortowej sytuacji że wchodziłam do paszczy lwa, do miejsca którego po prawdzie nie miałam szans wcześniej sprawdzić. Nie miałam powodów by okazywać nieufność... Ale pamiętne spotkanie z Haretonem wyryło mi się nazbyt dokładnie w pamięci. Wtedy też nie miałam powodów żeby mu nie ufać... Valkyona za niego ręczył, on sam walczył u boku moich wampirów... Nie dawał nam sygnałów które mogły by nasunąć na myśl to co stało się później. Wtedy ucierpieli moi najbliżsi, ja jakoś z tego wyszłam... Może po części dlatego o spotkaniu jutro, powiedziałam jedynie Jacobowi. Lubiłam go... W jakiś dziwny sposób naprawdę się do niego przywiązałam, ale wiedziałam że nie pójdzie za mną. Ba jego kpiące stwierdzenie tylko mnie w tym utwierdziło. Nie wiedziałam czy robił to specjalnie, czy naprawdę nie dochodziło do niego że przyszłam tu też dla niego. Po prawdzie prośba którą do niego miałam była... Lekką zasłoną dymną. Tak, zależało mi na na moich wampirach... Ale prośbą jaką miałam do Jacoba ukształtowała się dopiero tutaj... Kiedy musiałam jakoś zamaskować słowa o tym że chciałam go zobaczyć. Sądziłam już że nic z tego co mówiłam do niego nie dotrze gdy jego kolejne słowa do mnie dotarły. To było... Aż lekko drgnęłam, różnych rzeczy się spodziewałam... Różnych odpowiedzi ale to było coś nowego. Zdarzało mu się czasem coś... Ciepłego, ale bardzo rzadko. Byłam na tyle zaskoczona że nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo wydał swoje polecenie. Na chwilę się zawahałam... Czy to była jego jakaś kolejna gierka? Ale widząc jego spojrzenie i zachowanie, odpuściłam. Pozwoliłam wziąć mu swój płaszcz i zdjęłam też sweter odsłaniając ramiona. Temperatura nie była problemem, a kiedy się wściekałam, denerwujący materiał jeżdżący mi po ramionach tylko pogarszał sprawę. Wzięłam drugą szklankę i usiadłam obok niego. Te parę miesięcy temu, jedno z naszych pierwszych spotkań wyglądało podobnie. Chociaż na pewno skończyło się dużo milej. Słysząc go zaśmiałam się wywracając oczami i upiłam trochę alkoholu nieco się krztusząc. Wolałam wino... Słodkie, ale wyjątkowo dzisiaj mogło być.
- Wiesz że nie wszystko zawsze kręci się wokół twojego łóżka? Z resztą... Za nic tam nie wejdę czując jej zapach więc chyba się nie doczekasz. - odparłam kąśliwie i usiadłam bokiem żeby móc go obserwować.
Tak jak lubiłam to robić leżąc obok... Oparłam głowę o tył narożnika, podkurczając nogi i lekko zmarszczyłam brwi słuchając tego co mówił. Coś tu nie pasowało... I nagle na chwilę odsunełam na bok myślenie o jutrze.
- Coś mnie ominęło... Jak bardzo narozrabiałeś? - zapytałam półżartem.
Sama miałam chwilę kiedy chciałam go udusić... To był właśnie Jacob, uczucia do niego zawsze były jak morze... W słoneczne dni się je kocha, w sztormie nienawidzi...ale i tak się do niego wraca. Valkyona do tej pory wydawał mi się zupełnie ignorować te dni sztormu, jak by miał klapki na oczach... Chociaż.
- Mówił mi o tobie... - powiedziałam nagle przypominając sobie ostatnią rozmowę z Knutem.
- Ten łowca... Wspomniał że Valkyon zlecił mu spotkanie z tobą... - wyjaśniłam i na chwilę myślami wróciłam do tego o czym mówiliśmy przed tym tematem.
- Nie przyjdę... Jeśli jutro coś pójdzie nie tak, nie ważne czy wrócę czy nie, to już nie przyjdę. Jeśli będę musiała się bronić, to będzie koniec sojuszu nie zależnie od wyniku starcia.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 EmptySob 13 Lis 2021, 18:02

Spojrzał na nią spod ukosa, gdy napiła się burbonu. Na moment zapomniał, że nie każdy jest tak niewybredny jak on kiedy chodziło o alkohol. Może nie pijał żulerskich rarytasów, ale z chęcią sięgał po każdy gatunek trunków.
- Chcesz coś innego do picia? Mój barek jest zawsze pełny.- spytał i uniósł jedną brew. Zdążył zauważyć, że Virgo najczęściej pija wino, ale tej nocy jego umysł był nieco przyćmiony. Wciąż nie był do końca trzeźwy i nie ukrywajmy, że też trochę przemęczony.
- Czyżby?- poruszył sugestywnie brwią ze zwątpieniem, gdy próbowała mu wyperswadować to ile spraw się kręci wokół jego łóżka.- Czyli zazdrosna.- stwierdził i uśmiechnął się zadowolony z tego, że wciąż utwierdzała go w tym przekonaniu.- W sumie, szkoda, że ją wygoniłem. We troje bawilibyśmy się jeszcze lepiej.- zaśmiał się i upił kolejny łyk burbonu. Podejrzewał, że taka wizja średnio zadowalała wampirzycę, ale on sam pewnie nie miałby nic przeciwko.
- Tak naprawdę to mało narozrabiałem. Robiłem gorsze rzeczy..- wzruszył lekko ramionami. On i Kristen byli karani właściwie za słuszne działania, do których Valkyonowi brakowało jaj. Jane stała się nietykalna, nawet kiedy miała potrzebować pomocy. Łamiąc ten jeden zakaz stracił zaufanie Rycerza i wiedział, że jeśli chce nadal sie rozwijać, musi pójść swoją ścieżką. Nie zamierzał tego wszystkiego tlumaczyć Virgo. Nie miał pojęcia jak to wpłynie na jej osąd względem sojuszu, więc lepiej było jej nie uświadamiać.
- W takim razie robię się sławny, skoro obcy mi łowcy wiedzą o moim istnieniu.- uśmiechnął się pod nosem, choć w rzeczywistości zaskakiwał go fakt, że Valkyon chciał by poznał tamtego łowcę.
- Dlaczego tak boisz się tego spotkania? Czym różni się ten łowca ode mnie i Valkyona, w momencie, gdy to z nami umawiałaś się na spotkanie?- spytał nieco zaciekawiony. Po pierwsze, ich także mogła się bać, zwłaszcza Valkyona, który już wtedy byl Rycerzem. Po drugie, czy ten nowy łowca ma w sobie coś na tyle niepokojącego, by Virgo tym razem przejęła się spotkaniem jeszcze bardziej?
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 6 Empty

Powrót do góry Go down
 

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

 Similar topics

-
» Blok nr 4 / mieszkanie nr 44
» Blok 7/ mieszkanie 5
» Blok nr 68 / Mieszkanie nr 86
» Blok 3 m. 13
» Blok 5 - mieszkanie nr 9

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica mieszkalna: Bella Vista :: Bloki-