a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7


 

 Blok nr 4 / mieszkanie nr 35

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
AutorWiadomość
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptySob 13 Lis 2021, 19:30

Osobiście należałam do tych wybrednych, nie byłam typem osoby która piła by czystą wódkę czy piwo... Lubiłam delektować się alkoholem, a nie po prostu w siebie go wlewać. Burbon miał... Bardzo specyficzny smak, można go było lubić lub nie... Ja nie byłam jego fanką ale dzisiaj wyjątkowo... Chciałam go po prostu w siebie wlać.
- Jest w porządku... W razie czego wiem gdzie masz barek, nie martw się, nie będę pytać czy mogę. - odpowiedziałam i wzięłam kolejnego łyka.
Jego komentarz przyjęłam... Jak zwykle, wywracając teatralnie oczami, przynajmniej dopóki nie wspomniał że mógł jej nie wyganiać. Nie wiem co mu sprawiało tyle przyjemności, osobiście "zazdrość" w sporej mierze zrzucałam na fakt jakiego byłam gatunku. Wampiry były terytorialne... Nie lubiły nieznajomych obcych na swoim terenie. Wmawiałam sobie że właśnie to poczucie naruszenia pewnego terenu powodowało moje niezadowolenie. Mimo wszystko szturchnęła go lekko z niezadowoloną miną.
- Nienawidzę cię wiesz? - mruknęłam w jego kierunku co swoją drogą, już zupełnie przypominało nasz normalny sposób porozumiewania się.
Taki bez kłótni, niby dokuczając sobie a jednocześnie było w tym coś... Bliskiego. Słuchałam jego wyjaśnień i coś mnie w nich niepokoiło. Valkyona był może głupi... Ale to nie był ten zły typ. Przez te miesiące jednak nauczyłam się jednej ważnej rzeczy. Jeśli Jacob coś świadomie przemilcza, to nie ma sensu go ciągnąć za język... To i tak nic nie da. Miałam jedynie nadzieję że nie napyta sobie więcej biedy niż będzie w stanie przeżyć. Nagle pomyślałam że dobrze się stało że wygrał wybory. Sama zdecydowałam się na nie ponieważ po za władzą i obowiązkami dawały swego rodzaju barierę bezpieczeństwa. Łatwo upozorować śmierć mieszkańca miasta... O burmistrza pytało by już więcej osób. Sprawa ostatniej śmierci nadal była rozgrzebywana, gdyby coś przytrafiło się kolejnemu ludzie nie odpuścili by tak łatwo. Jeśli Jacob był w jakimś niebezpieczeństwie ze strony łowców jego nowa funkcja ich przy hamuje. Zwłaszcza że sam Rycerz bagatelizował fakt że nowy łowca się nim interesował, albo chciał sprawiać wrażenie że to bagatelizuje. Nad jego pytaniem chwilę się zastanowiłam.
- Jacob Parker... Właściciel miejskiej siłowni, zamieszkały w apartamentowcu z swoją młodszą siostrą... Nie wnikałam specjalnie w informacje jakie można o tobie zdobyć... Bo poznałam cię jako człowieka... Valkyona Noizuru, podejrzewaliśmy że stoi na czele bractwa... Po za tym był miły, uprzejmy, regularnie chodził na wizyty u weterynarza że swoim starym psem, pracuje jako detektyw, głównie odnajduje zaginionych. Jego ojciec oficjalnie nie żyje... Dla kogoś kto żyje w mieście dość długo, wiemy że zaginął wiele lat temu, ciała nie odnaleziono. Poznałam go po raz pierwszy gdy skończyłam trzynaście lat. - wyrecytowałam i przymknęłam na chwilę oczy.
- Knut... Nazywany też po przyjacielsku Broda... Nie wiem czemu przyjechał... Udało nam się dowiedzieć że jest członkiem jakiegoś bractwa z Szwecji. O zwyczajach samego bractwa wiemy... Praktycznie nic. Jest... Białą kartką... Hareton taki właśnie był gdy pojawił się w Venandi. Nic o nim nie wiedziałam... Jego bractwo wymierało a o nim samym jedyne co wiedziałam to to że często chodził do kościoła. - na koniec cicho prychnęłam.
Tak, bałam się... Bo Knut stwarzał wokół siebie otoczkę "jestem miły, polegaj na mnie", dawał takie dziwne poczucie bezpieczeństwa które mogło być bardzo zgubne. Dopiłam swój alkohol na raz i odstawiłam szklankę na stolik.
- Szczerze powiedziawszy... W ogóle się nie bałam gdy szłam na spotkanie z wami... Valkyona znałam, a o tym że przyjdzie z nim takie utrapienie jak ty, nie wiedziałam. Jedyne czego się obawiałam to tego jak zareagujecie na to co zrobiłam z Haretonem... Ale jak widać karaluchy naprawdę trzymają się swojego życia. Knuta... Patrzę na niego i widzę wojownika... Prawdziwego wojownika i myślę że nie chce mieć w nim wroga, ale ile mogę być pewna za kogoś o kim nic nie wiem. Jutrzejsze spotkanie było by idealną pułapką, jedyne co mogę mniej więcej sprawdzić to czy będzie sam... Nie mam pojęcia co przywiózł i trzyma u siebie. - dokończyłam i dolałam alkoholu. Wzięłam go do ręki i usiadłam na kolanach Jacoba okrakiem uważając żeby nie rozlał swojego napoju.
- Przyznaj... Bawi cię to jak mnie drażni ta panienka? Serio? - zapytałam odsowając od nas ten temat.
Bałam się... Ale też dlatego przyszłam tutaj, chciałam go w razie czego jeszcze zobaczyć.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptySob 13 Lis 2021, 21:39

Skinął jedynie głowę, akceptując to z jaką łatwością Virgo się tu rozgościła. Nie pierwszy raz była w tym mieszkaniu, więc miała prawo czuć się tu swobodnie. Jej rasa i pozycja w mieście również były dobrym paliwem dla jej pewności siebie, więc wszystko w tej sytuacji pasowało do siebie.
- Wiem.- westchnął dość beztrosko pomimo, że tej nocy zdołał odczuć tak wiele emocji, że aż się zmęczył. Nie umiał zliczyć ile razy w życiu usłyszał, że ktoś go nienawidzi. Ani trochę mu to nie uwłaczało, zwłaszcza, że bardzo się starał o to, by inni czuli do niego odrazę. Gdy Virgo powtarzała te słowa, za każdym kolejnym razem brzmiało to coraz mniej poważnie.
- Chyba muszę poważnie popracować nad swoim wizerunkiem, skoro ktoś kto ma na imię Knut, wydaje się być groźniejszym ode mnie i Valkyona razem wziętych.- zaśmiał się gorzko i pokręcił głową. Spojrzał na swoją szklankę i dopił jej zawartość do końca. Zamierzał polać im jeszcze raz, ale Virgo go w tym uprzedziła.
- Nawet gdybym chciał, to i tak nie mam wpływu na jutrzejsze spotkanie. Nawet jeśli ten gościu okaże się podstępnym gnojem, nie powinien być takim głupcem, żeby niszczyć sojusz w obcym mu mieście, na terytorium innego bractwa.- stwierdził po chwili zastanowienia. Sam miał problem, by uwierzyć w to, że właśnie próbował ją jakoś podnieść na duchu w ten niepozorny sposób. To było niepodobne do niego. Valkyon bywał naiwny, ale też ostrożny. Jacob próbował uwierzyć, że Rycerz drugi raz nie popełni takiej gafy jak z Haretonem.
Z uwagą obserwował jak Virgo zamiast wrócić na swoje miejsce siada na jego kolanach. Zanim cokolwiek pomyślał jego dłonie spoczęły na jej biodrach, jakby tam właśnie było ich miejsce.
- Czy ja wiem..kobiety często ubiegają się o moją uwagę, zdążyłem się przyzwyczaić.- odpowiedział jej z miną niewiniątka.- Poza tym, łączyły nas tylko seks i interesy. Nie powinno cię to drażnić, zwłaszcza, że sama to zakończyłaś.- przyznał całkiem szczerze. Właściwie to jedynie przypomniał jej o tym, co sama mu wcześniej powiedziała. Wyprostował się i zbliżył, wpatrując się w jej oczy. Ukradkiem zerknął też na jej usta, ale nim dotarł wystarczająco blisko, by ich dotknąć, wychylił się lekko w bok, by sięgnąć po swoją szklankę. Potem opadł plecami na oparcie jak gdyby nic i napił się burbonu.
- Możesz sobie być Czystokrwistą z rodu Tenebris, ale w rzeczywistości jesteś niezdecydowana jak zwykła ludzka kobieta. - zauważył, biorąc pod uwagę zmianę w jej zachowaniu.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptySob 13 Lis 2021, 22:42

W zasadzie... Chwilami miałam wrażenie że moje obelgi są swego rodzaju komplementami. Kiedy miałam dość... Kiedy się poddawałam i brakowało mi argumentów, po prostu się wkurzałam i rzucałam jakąś obelgą. Chwilami wręcz miałam wrażenie że nawet on traktuje to jak komplementy. Na jego uwagę lekko przekrzywilam głowę i uśmiechnęłam się. Faktycznie... Biorąc pod uwagę wizerunek, nawet sam wygląd... Knut wyglądał niczym wiking wyrwany z jakiejś nordyckiej sagi. Jacob przy tym wypadał nieco mizerniej... Co nie znaczyło że z tej dwójki faktycznie to Knut był bardziej niebezpieczny. Po za tym Jacob miał u mnie dodatkowy kredyt zaufania... Mógł mnie zniszczyć każdego dnia od naszego pierwszego "spotkania" w biurze. To co mówił teraz, chciał mnie wesprzeć, dlatego przemilczałam fakt że Hareton też był z obcego bractwa... I próbował sabotować tutejszy sojusz. Chciałam dzisiaj wierzyć w to co mówił. Przesunęłam palcami po jego policzku i nieco się uśmiechnęłam.
- Musiał byś zapuścić brodę... No i chodzić z toporem, nie pasowało by do ciebie. - odparłam półżartem zabierając rękę.
Fakt że jego ręce natychmiast spoczęły na moich biodrach przyjęłam wyjątkowo naturalnie. Byłam nadal w środku zła... Ale nie chciałam się wkurzać, już nie dzisiaj... Nie znowu o to samo. Miał prawo być z kim chciał... Nawet gdy był że mną... W końcu układ go nie ograniczał w żaden sposób.
- Boże ale z ciebie Narcyz... - mruknęłam bardziej do siebie.
Nie zdarzyłam odpowiedzieć kiedy się wyprostował, to było aż denerwujące jak jednym spojrzeniem był w stanie sprawić że wzdłuż kręgosłupa przeszedł mi przyjemny dreszcz. Te jego gierki... Aż przeklnelam w myślach kiedy wrócił na swoje miejsce niczym Pan... Czekający na mój ruch. Na jego uwagę zaśmiałam się.
- Podobno najgorsze jest pierwsze ludzkie życie. Ojciec twierdził że się uspokoję po pierwszej setce. - odpowiedziałam półżartem.
Faktycznie... I ojciec i Filipowi z resztą zdarzyło się tak mówić. To lata które wciąż należą do każdego, przeciętnego człowieka... Kto wie jaka będę za sto... Dwieście lat... Kiedy ludzie z którymi się wychowywałam umrą... Gdy przyjdą kolejne pokolenia... Gdy nauczę się radzić z tym że ludzie po prostu przemijają. Przestanę się uważać za jedną z nich.
- Po za tym, wiem czego chce... Ale też wiem co powinnam, fakt że czasem jedno ma większą siłę przebicia niż drugie... To nie kwestia bycia wampirzycą czy kobietą. I nie... Nie powinno mnie to drażnić... Ile ich było? Zanim przerwałam nasz układ? I po tym... - nie byłam pewna czy mi odpowie.
Chociaż... Był taki pewny siebie i lubił się przechwalać do tego stopnia że spodziewałam się że mógł się złamać.
Wzięłam łyka alkoholu nie spuszczając z niego spojrzenia, po czym odchyliłam się żeby odstawić szklankę i niezależnie czy mi odpowiedział czy nie nachyliłam się żeby móc przesunąć nosem po jego skórze na klatce piersiowej.
- Nie chce ich nigdy więcej spotkać... Rozumiesz? - szepnęłam po chwili.
Nie mogłam od niego wymagać żeby ich sobie nie sprowadzał... To co ja czułam i jak głęboko tkwiłam przez to w bagnie było tylko moim problemem. Ale nie chciałam ich przynajmniej widzieć. Chciałam móc wierzyć że ich nie ma. O ile... W ogóle jutro wszystko miało iść dobrze.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyNie 14 Lis 2021, 12:32

- Zdziwiła byś się.- odpowiedział jej bez chwili zawahania i uśmiechnął się szelmowsko. Nie przewidywał zapuszczania długiej brody, ale jak zwykle był przekonany, że nawet wtedy wyglądałby nienajgorzej. Nie miał nic przeciwko zapuszczonemu zarostowi, ale nie wytrzymałby, gdyby jego broda sięgała aż do samej szyi. Jeśli chodzi o topór, uznawał tę broń za nieodpowiednią dla jego predyspozycji bojowych. Opierał się bardziej na zwinności, która sprzyjała jego spontanicznym pomysłom. Topór był ciężki i choć zadawał ogromne obrażenia, zadawane nim ciosy były wolniejsze. W każdym razie, w tej chwili łatwiej było mu wyobrazić sobie Knuta. Taki łowca nie kojarzył mu się z typowym dyplomatą, więc nie miał pojęcia co takiego mógł chcieć ustalać z Virgo.
Uśmiechnął się łobuzersko, gdy został nazwany narcyzem. Wiedział, że nim jest, ale nie widział powodu, żeby to w sobie zmieniać. Swoją pewność siebie traktował jak religię, która stai za większością jego sukcesów.
- Świadomość swoich pragnień nie zawsze wiąże się z umiejętnością podejmowania decyzji. Nadal balansujesz między robieniem tego na co masz ochotę, a tego co oczekują od ciebie inni.- zauważył bardzo rzeczowo, nie próbując nawet w ten sposób ją pouczyć lub skrytykować. Dla niego było to proste spostrzeżenie.
- Mam wyliczyć co do jednej czy zaokrąglić liczbę?- odpowiedział jej pytaniem, próbując obrócić to w żart. Nie zamierzał jej mówić o tym, że jak dotąd żadna kobieta nie zainteresowała go na tyle, żeby chcieć mieć ją w swoich objęciach. Ta blondynka była pierwszą i jedyną kobietą, jaką u siebie ugościł, odkąd Virgo zakończyła ich romans. Nie zamierzał się przyznawać, że zrobił to niemal w akcie desperacji, by wrócić do tego kim był kiedyś. Pomijając już zupełnie fakt, że seks ten był kiepski i starał się nawet nie patrzeć na tamtą dziewczynę.
Virgo kolejny raz posiliła się na bardzo mylne dla Jacoba sygnały. Nie miał pojęcia co próbowała osiągnąć. Tylko go kusiła czy może chciała wrócić do tego co ich łączyło? Trudniej mu było się nad tym zastanawiać, kiedy jej nos sunął wzdłuż jego klatki piersiowej. Od razu napiął mięśnie, powstrzymując dreszcz, który próbował przeszyć jego ciało. Jej słowa odbiły się echem w jego myślach, dając mu dziwną satysfakcję. Jej potrzeba przywłaszczenia go sobie była na swój sposób imponująca. Jacob opróżnił swoją szklankę za jednym razem, trawiąc te słowa i szukając ujścia dla nagłego skoku jego libido.  Odłożył ostrożnie szklankę, jakby jeden fałszywy ruch miał wywołać wybuch bomby. Potem gwałtownym ruchem złapał ją za oba uda o przyciągnął ją najbliżej siebie jak tylko się dało. To sprawiło, że jej sukienka podwinęła się do samych jej bioder.
- Zrób tak jeszcze raz, a zapomnę, że miałem nie zaciągać cię do łóżka albo wyrzucę cię za drzwi.- powiedział cicho, prosto do jej ucha, a jego głos stał się głębszy. Mogło to brzmieć nawet jak groźba. Zacisnął lekko palce na jej udach, trzymając dłonie tak blisko jej bioder. Najchętniej wsunąłby je dalej, pod materiał tej cholernie seksownej sukienki, ale dał Virgo szansę, by sama zdecydowała o dalszym ciągu tego spotkania.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyNie 14 Lis 2021, 15:12

Mimo tego że uważałam, że nie brakuje mi wyobraźni... Nie byłam w stanie wyobrazić sobie blondyna pode mną wystylizowanego jak łowca wiking. To był Jacob... Jego styl, sposób bycia było czymś co po prostu było do niego przypisane. Szczerze powiedziawszy, nawet gdybym próbowała wyobrazić go sobie na starość... Nie widziałam miejsca na brodę. Jednak jego pewność siebie szczerze mnie rozbawiła. Tylko on tak potrafił... Z całkowitą łatwością balansować między wywoływaniem we mnie gniewu i rozbawienia. I jeśli już o tym mowa, na jego kolejne słowa wywróciłam oczami. To był jego dzień... Niemal miałam ochotę wywiesić białą flagę na znak że już dziś się poddaje. Miał rację i już powoli miałam tego dzisiaj dość.
- Już mi tym odpowiedziałeś więc podziękuję... - mruknęłam nieco się krzywiąc.
Przyjęłam po prostu że było ich na tyle... Ze nie chciałam wiedzieć więcej. Czy miało to teraz znaczenie? Nie... O ile tylko dostosuje się do mojej prośby. Czułam jak jego mięśnie napinają się pod moim dotykiem. Boże... Tęskniłam za tym draniem. To znajome i nigdy nierozszyfrowane przyciąganie znowu nie dawało mi spokoju. Powinnam, powinnam... Naprawdę stawałam się niewiarygodna gdy ciągle zmieniałam zdanie. To między nami zupełnie nigdzie nie prowadziło... Chyba że do wielkiego bagna jeśli kiedykolwiek się wyda. I prawdopodobnie jeśli nadal będę szła tą drogą do tego że w końcu zaboli. Musiałam w końcu podjąć jednak decyzję... Takiej której raz na zawsze będę się trzymać. Sunęłam nosem nieco wyżej żeby sięgnąć ustami do jego szyi i wtedy... Przyciągnął mnie do siebie. Zaskoczył mnie na tyle że żeby złapać równowagę przytrzymałam się jego ramion. Jego ton głosu i sposób w jaki na mnie patrzy... Uniosłam lekko brew i uśmiechnęłam się zadziornie.
- Wyrzucił byś mnie? - zapytałam zaczepnie i zsunęłam rękę wzdłuż jego ramienia aż do dłoni na moim udzie i przesunęłam nią nieco wyżej.
W tym samym czasie nie czekałam na jego odpowiedź i zajęłam jego usta swoimi. Pieprzyć to co powinnam... Później pewnie będę to sobie wyrzucać, ale w końcu... Ostatecznie musiałam wybrać to czego chciałam się trzymać. Czas pokaże jak bardzo głupi to wybór, ale.. Tym razem mogłam śmiało powiedzieć że go nie żałowałam. Kiedy jego dłonie sunęły po mojej skórze... Kiedy zdejmował ze mnie sukienkę... Kiedy przyszczypnełam go zębami nieco mocniej i zlizalam powstałom kropelkę krwi na chwilę zanim ranka się zagoiła i tak jak robiłam to nie raz uszkodziłam swoją wargę żeby w pocałunku mógł spróbować mojej krwi. Przez czas w którym się spotykaliśmy poznałam jego mieszkanie, nie raz i nie dwa gościłam w jego sypialni jednak dzisiaj... Kiedy tylko znaleźliśmy się na piętrze zaprotestowałam. Już prędzej wolała bym się z nim kochać na kafelkach. I może właśnie to skojarzenie sprawiło że pociągnęłam go do łazienki i pod prysznic. Tylko z nim się czułam tak... Niesamowicie, potrafiliśmy drzeć koty, być dla siebie nawzajem okropni ale seks zawsze nas godził i sprawiał że potrafiliśmy się idealnie zgrać. Tak... Kiedy po wszystkim wróciliśmy na narożnik leżałam na nim nago... Z wilgotnymi końcówkami włosów, sunąć paznokciem i rysując nim niewidzialne wzory na jego skórze pomyślałam... Że tak właśnie powinien wyglądać koniec tego dnia, przed jutrem.
- Pasuje Ci to? Nasz układ... Jeśli poproszę żebyś nie przedstawiał mi innych... Dziewczyn? - szepnęłam.
Byłam już zmęczona, spodziewałam się że on też.
Przesunęłam się bardziej na bok i pocałowałam wgłębienie przy jego szyi, żuchwę i wreszcie usta.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyNie 14 Lis 2021, 15:59

Wydawało mu się, że Virgo nie weźmie na poważnie jego odpowiedzi, ale pomylił się. Zresztą, nie pierwszy raz w jej obecności. Nie zaprzątał jednak sobie głowy tłumaczeniem tej dziewczynie tego jaka jest prawda. W końcu nie chciał jej tego zdradzać. Wolał utwierdzać ją w przekonaniu, że jest zepsuty do cna. Poza tym jak dotąd nie zraziła się jego paskudną naturą. Wygodnie mu było to tak zostawić. Ostatnio najwidoczniej dał jej zbyt dużo powodów, by przychodziła do niego z prośbą o pomoc i nie zamierzał więcej do tego dopuszczać. Nic nie powiedział, gdy na jej twarzy pojawił się grymas. Postanowił, że ani nie zaprzeczy ani nie potwierdzi jej domysłów.
I nie musiał tego robić, bo Virgo mimo to nie rezygnowała ze swoich kolejnych poczynań. Wciąż go prowokowała, a on zastanawiał się, w którym momencie wampirzyca zaśmieje mu się w twarzy, by udowodnić im obojgu, że nie potrafił się jej oprzeć. Tak się na szczęście nie stało. Gdy ją ostrzegł, jej odpowiedź sugerowała mu, że wolała przystanąć na pierwszą opcję i nie rezygnować z tego co zaczęła. Wiedział jakich słów użyć, gdy zadała mu pytanie, ale nie zdążył tego zrobić. Poczuł na swoich ustach jej miękkie wargi, których smaku tak dawno nie czuł. Dała mu pełną zgodę na to, by jego dłonie sunęły dalej, więc już się nie powstrzymywał. Gdyby dała szansę mu odpowiedzieć, powiedziałby, że wyrzuciłby ją bez zawahania, jeśli nie miałby innego wyboru. Od niej zależało czy wyląduje w jego objęciach czy za drzwiami, chyba że przestanie go kusić. Nie dałby radę dłużej trzymać rąk przy sobie, a nie był gwałcicielem. Wyrzucenie jej stąd byłoby jedynym rozsądnym wyjściem z tej sytuacji.
Całował ją łapczywie i bez pohamowania, jakby chciał sobie wynagrodzić przerwę, która trwała od ich ostatniego zbliżenia.  Nim się obejrzał oboje byli już nadzy. Gdy poszli do łazienki, lustra zaparowały w ułamek sekundy. Gorąca woda rozgrzewała ich już i tak rozgrzane ciała. Krew Virgo działała na niego tak samo intensywnie jak za każdym poprzednim razem. Dopiero ona sprawiła, że poczuł się całkiem spełniony. Gdy wrócili do salonu, nie potrzebował już niczego oprócz jej nagiego ciała obok swojego. Wodził dłonią wzdłuż jej kręgosłupa i przyglądał się jej zarumienionym policzkom.
- Nie sądziłem, że mówiłaś poważnie.- odparł nieco skonsternowany. Zrozumiał, że chciała kontynuować ten romans, ale nie spodziewał się, że pojawią się jakieś nowe zasady.- Czyli mam zapomnieć o trójkącie?- spytał i uśmiechnął się głupkowato.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyNie 14 Lis 2021, 16:28

Paradoksalnie... Nie osiągnęłam dzisiaj zupełnie nic z tego o czym mówiłam jadąc tu... Czy kiedy zaczynałam rozmawiać z Jacobem. Zupełnie nic z wymyślonych czy nie spraw jakie oficjalnie przyprowadziło mnie do jego progów. A mimo to... Czułam się... Spełniona. Jak by kołatki wskoczyły na swoje miejsca i teraz wszystko było tak, jak powinno być. Miał rację... Znowu, już dawno stwierdziłam że jego charakter mnie nie odstrasza... Wręcz przyciąga jak magnez. Nie przeszkadzało mi to jaki potrafił być bo jak już wcześniej wspomniałam... Znalałam jego różne strony. Z tego powodu wiedziałam też że naprawdę miał mi za złe tą przerwę... I dzisiajeszą awanturę. Tyle że u Jacoba, to nie było jak u każdego innego znanego mi faceta, nie było focha czy kłótni, nie przyznał by że potrafiłam wzbudzić w nim takie emocje. Wiedziałam że za to wkrótce jakoś mi się odwdzięczy. Nie krzywdząc ale w jakiś sposób wyprowadzając z równowagi... Uwielbiał to robić. I to też mi nie przeszkadzało... Przynajmniej nie teraz kiedy mogłam tą noc spędzić z nim... Czy to wcześniej tutaj, czy mając go przed sobą, zimna ścianę prysznica na plecach i ciepłą wodę spływającą po naszych połączonych ciałach... Czy leżąc teraz przy nim. Kiedy próbował się wykręcić cicho zamruczałam niezadowolona, na jego kolejne słowa jednak już się zaśmiałam.
- Nie musisz... - odpowiedziałam tajemniczo i lekko obróciłam głowę a moje włosy łaskotały skórę jego ramienia.
- Mogę znaleźć jakiegoś przystojnego... Muskularnego faceta. - odpowiedziałam udając że naprawdę się nad kimś zastanawiam.
- Mógł byś mnie brać od przodu, a on od tyłu - szepnęłam mu do ucha łobuzersko.
- Może Valkyon by się zgodził? - rzuciłam nagle gdyby jeszcze nie dowierzał że żartuję.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyNie 14 Lis 2021, 17:20

Virgo była bardzo pilną uczennicą, skoro umiała już wykręcać się z niektórych odpowiedzi w podobny sposób, w jaki on to na ogół robił. Uniósł jedną brew i spojrzał na nią wyraźnie zainteresowany, gdy usłyszał jej tajemniczy głos. Coś podpowiadało mu, że dziewczyna ma coś w zanadrzu do powiedzenia i tym razem się nie pomylił. Gdy wspominała o muskularnym mężczyźnie skinął głową, jakby nawet rozważał taką opcję. Nie brał tego na poważnie, ale w głowie szykował już sposobu, by odbić tą piłeczkę na swoją korzyść. I jeszcze zanim zdołał się odezwać Virgo wyjęła największe działo, którego się już kompletnie nie spodziewał. Parsknął przez nos ewidentnie rozbawiony. Potem westchnął z nieukrywanym niedowierzaniem. Wychodziło na to, że Jacob stworzył potwora.
- Myślę, że nie miałby problemu. To nie pierwszy raz, kiedy wyruchałby kogoś w dupsko.- odpowiedział jej półżartem. To, że postanowiła zażartować z oferty trójkąta odebrał jako odmowę i nie zamierzał naciskać. Może innym razem wróci do tego tematu. Kto wie, a nuż Virgo się kiedyś zgodzi? Jacob sam tej propozycji nie brał na poważnie i sam nie wiedział jak by zareagował, gdyby naprawdę mógł mieć przy sobie w łóżku dwie takie Virgo. Niestety, przekonał już się o tym, że byłby strasznie wybredny, gdyby przyszło im kiedyś kogoś wybierać. Choć z drugiej strony, jego cieszyłaby obecność dwóch kobiet, gdzie jedną z nich byłaby właśnie ta Czystokrwista, która z pewnością nadrabiałaby za tamtą drugą. Możliwe, że to właśnie ona odczułaby z tego tytułu większą przyjemność, a on mogąc na to patrzeć i również brać w tym udział, wcale by nie narzekał. Odstawił jednak na bok tą chorą fantazję, bo twarz Valkyona znowu błysnęła mu przed oczami wyobraźni. To jak odniósł się do jego osoby Czarodziej było połowicznie prawdą, choć nie dosłowną. Z drugiej strony, kto tam wie co wyczyniał z Jane. Tamta łowczyni wyglądała na taką, która lubi przygody. Może i Valkyon ma jakieś skryte pokręcone fetysze.
- Cieszy mnie, że jesteś taka otwarta, a ja nie mam nic przeciwko eksperymentowaniu. Pamiętaj o tym.- puścił jej oczko i uśmiechnął się szeroko. Na moment się zawiesił i spoglądał w jej szarobłękitne oczy. Coś w jego głowie próbowało go zmusić, by odpowiedzieć jej na wcześniejsze pytanie i zapewnić, że nie musi się martwić o inne kobiety. W porównaniu z Virgo nie były warte choćby myślenia o nich, a co dopiero wspominania. Walczył ze sobą i z tym, by przypadkiem nie okazać zbyt dużej sympatii niż do konieczne. Nigdy nikomu się nie tłumaczył i chciał, by tak pozostało. Irytowało go to, że Virgo tak często próbowała zmusić go do usprawiedliwiania w jakikolwiek sposób swojego zachowania. Jakby naiwnie wierzyła, że za tym co robił, zawsze musiało być jakieś dobre uzasadnienie.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1363
Punkty aktywności : 4468
Data dołączenia : 11/03/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyNie 14 Lis 2021, 18:27

Oj jeśli o to chodziło, miałam bardzo dobrego nauczyciela. Z resztą... Moment w którym lekko mi przytaknął był tym w którym po pierwsze ledwo nie wyłamałam się i nie roześmiałam. Po drugie, wiedziałam że on sam już szykował adekwatną odpowiedź. Więc fakt że się roześmiał potraktowałam jako swego rodzaju nagrodę. Co więcej na jego odpowiedź sama się roześmiałam. Tak... Niewątpliwie ostro się o coś pogryźli, jednak jak już postanowiłam i to o wiele wcześniej niż przed naszym ostatnim rozstaniem... Nie naciskałam na niego gdy bardzo nie chciał czegoś powiedzieć. Były co prawda chwilę gdy próbowałam, nigdy jednak nie przynosiło to porządnych efektów. Usłyszałam jego słowa i uśmiechnęłam się lekko.
- Zapamiętam... Może następnym razem cię nieco zaskoczę. - odpowiedziałam i przeszłam parę "kroków" paznokciami po jego mostku.
Byłam zmęczona... Dzięki Jacobowi nie myślałam już o spotkaniu. Teraz marzyłam o tym żeby zostać z nim tutaj... Najlepiej do rana. Wtedy zorientowałam się że mi się przygląda. Ten... Sposób w jaki mi się przyglądał, jak by chciał coś powiedzieć. W pierwszej chwili chciałam zapytać, ale ostatecznie... Zrezygnowałam. Uniosłam się lekko żeby jeszcze na chwilę wpić się w jego usta i lekko przygryźć na koniec pocałunku jego wargę. Jak bym chciała mu powiedzieć... Że ma się po prostu zamknąć. Dzisiejszy wieczór był aż nazbyt kipiący od niewygodnych słów.
- Powinnam iść... Wolała bym żeby nie znalazła nas tak twoja siostra.... - powiedziałam półżartem i zaczęłam wstawać rozglądając się za swoimi rzeczami.
Pierwszą znalazłam sukienkę i na chwilę się zawiesiłam.
- Jake... Ty też uważaj...
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyNie 14 Lis 2021, 19:06

Jacob ostrożnie dobiera rzeczy, o którym postanawia kogoś poinformować. Nie chce by jedno niepotrzebnie wypowiedziane zdanie zmieniło to jak ktoś inny go postrzegał. Nosił na swoich barkach całkiem spory bagaż doświadczeń, nie tylko dotyczących jego czarodziejskiej profesji. Czasami unikał odpowiedzi, by nie przesądzić o czyiś dalszych losach. Mógł przecież powiedzieć Virgo o tym, że zamierza wyłamać się z bractwa, ale nie był jeszcze pewien sukcesu. Nie był pewien tego co w związku z tym zrobiłaby wampirzyca. Czy zrezygnowałaby z sojuszu, wiedząc, że Jacob nie macza w nim już swoich zachłannych paluchów? Możliwe, że nie miał dla niej aż takiego znaczenia, ale i tak wiele to zmieni. Valkyon właśnie podsuwa jej jakiegoś totalnie obcego łowcę i prawdopodobnie to on przejmie część obowiązków Jacoba, gdy on zajmie się własnymi sprawami. Sam nie znał zamiarów Knuta i nie wiedział jaki jest jego stosunek do współpracy jaka zaistniała między bractwem a wampirami. Parker po prostu miał tak duży udział w tym sojuszu, że gdy jego zabraknie może się naprawdę wiele zmienić. Przedwczesne poinformowanie Virgo o tym może diametralnie zmienić jej postawę względem wszystkiego co dotychczas ustaliła z nim i Valkyonem.
- Zaskakujesz mnie przy każdym spotkaniu.- przyznał. Był to swego rodzaju komplement dla wampirzycy i o tyle lepszy od wszystkich innych, którymi ją uraczył, że ani trochę nie dotyczył jej urody. Jest jedną z niewielu osób na tym świecie, które potrafią w jakikolwiek sposób sprawić, by musiał uważniej przemyśleć swoje następne zachowanie. Nie zawsze ją rozumiał, a czasami ciężko mu było choćby podejrzewać jej zamiary. Zazwyczaj było to cholernie niewygodne dla niego, ale jednocześnie imponujące.
Gdy uniosła się lekko, odgarnął jej ciemne logi do tyłu i przytrzymał tył jej głowy. Wpił się w jej miękkie wargi, rozkoszując się ich słodkim smakiem. Niechętnie się od nich oderwał, ale najwidoczniej musiał, ponieważ Virgo zamierzała się już zbierać. Rozumiał czemu i popierał ten powód, co nie zmieniało faktu, że wolałby dłużej nacieszyć się jej obecnością.
- Rzeczywiście, moja siostra to najgorsze co może nas dzisiaj jeszcze spotkać.- prychnął, choć nie do końca żartował. Z Phoebe był ten problem, że nie mógł jej zrobić krzywdy, jeśli ona za bardzo go zdenerwuje. Nie potrafiłby. Musiały znosić jej wrzaski aż jej przejdzie.
Virgo ponownie się odezwała i brzmiało to jakby się martwiła albo nawet troszczyła o Czarodzieja. Jacob westchnął ciężko i wstał z narożnika, nie tracąc energii na ubieranie czegokolwiek. Podszedł blisko niej i uniósł delikatnie jej podbródek, by spojrzeć jej w oczy.
- Złego diabli nie biorą, Królewno.- uśmiechnął się zadziornie, a potem pocałował jej usta jeszcze raz. Lubił powtarzać te słowa, jakby były jedną z jego życiowych domen.- Napisz, gdy będzie już po spotkaniu. Odczytam wiadomość.- zaproponował, gdy oderwał się od jej ust. Potem odsunął się, włożył bokserki i zaczął prowadzić wampirzycę do przedpokoju. W myślach karcił się za to, że jej polecił napisanie do niego, ale chciał wiedzieć, jeśli rozmowa przebiegnie tragicznie. Pomógł jej ubrać płaszcz i odprowadził ją do wyjścia.
Gdy położył się do łóżka, zasnął w ułamek sekundy. Dawno tak twardo nie spał, choć nie trwało to zbyt długo, bo od rana czekały go nowe obowiązki. Wstał wczesnym rankiem, ogarnął się i ruszył na miasto.

zt
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyWto 25 Paź 2022, 18:55

Wróciła z pracy do domu, trzepnęła klucze na komodę i usiadła zrezygnowana. To co się dzisiaj stało sprawiło, że najchętniej rzuciłaby pracę w cholerę i nigdy więcej nie pojawiła się w szpitalu. Cierpienia znosiła bez problemu ale śmierć była najgorszym co mogła tam ujrzeć. Co innego w walkach między rasami, ale to...to była przesada a najgorsze z tego wszystkiego było to, że nie mogła w żaden sposób pomóc. Zrezygnowana nie wiedziała co robić ze sobą dalej. Brat miał zajęcie a ona...pomyśleć, że zamiast siedzieć razem z innymi czarownikami i trenować ona po prostu pracowała. Skupiała się na przyziemnych sprawach. Zresztą jakoś nigdy przejmowała się tym kim była, Jacob też nie interweniował w jej życie. Nie napomykał nawet by wróciła do "rodziny" i by zaczęła współdziałać z innymi łowcami. Ostatni raz jak dołączyła, zrobiła to dla niego i tylko przez to, że obiecała że nigdy mu nie odmówi pomocy. Zresztą nigdy by mu nie odmówiła gdyby odpowiednio do niej przemówił, gdyby tylko spróbował chociaż przekonać. Nie wiedziała też go samego od bardzo dawna. Nieobecność Jacoba w domu była dojmująca.
- Gdybyś tylko wrócił...zrobiłabym wszystko kretynie...
Mruknęła pod nosem do butelki wina, którą znalazła na stoliku przed sobą. W sumie...co ona tam robiła? Jakoś nie kojarzyła by ją tutaj zostawiała. A może...wzruszyła ramionami i pociągnęła nieco łyk z butelki.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyWto 25 Paź 2022, 19:21

Jacob wyszedł z przyszłego ośrodka i skierował się prosto do domu. Kristen odrobinę zmotywowała go do działań, choć już wcześniej był wystarczająco zdeterminowany. Jej reakcja przekroczyła najśmielsze oczekiwania Czarodzieja. Ostatnimi czasy rzadko wracał zadowolony do domu, ale tym razem było inaczej. Po drodze skoczył do sklepu po butelkę dobrego burbonu, kupując przy okazji kilka rzeczy do domu.
Gdy był na miejscu, wszedł do mieszkania, gdzie tradycyjnie powitała go w drzwiach Aurora. Jacob zamknął za sobą od razu drzwi, by nie kusiło psa do ucieczki, choć jak dotąd nigdy nie zwiała. Przykucnął w przedpokoju i zaczął drapać Aurorę za uchem
- No już, Malutka.- powiedział do niej tak czule jak nigdy wcześniej do żadnego człowieka. Zaczął grzebać w reklamówce, aż jego ręka dotarła do paczki przysmaków dla psów.- Mam coś dla ciebie.- mruknął, po czym otworzył opakowanie. Nim podał przysmak Aurorze, odsunął dłoń i spojrzał w jej piękne błękitne ślepia. Psinka szybko domyśliła się, że powinna grzecznie usiąść. Podała mu także łapę w błagalnym geście, więc blondyn nie czekał dłużej i poczęstował ją przysmakiem. Potem ruszył od razu do kuchni. Jak dotąd nie zwrócił uwagi na to, że w salonie przesiaduje Phoebe. Ostatnio sporo się mijali w domu, więc przywykł, że jej po prostu tu nie ma. W kuchni zaczął rozpakowywać zakupy. Wyjął ser pleśniowy, mozzarellę oraz camembert, które pokroił i przeniósł na talerzyk. Dołożył do tego kilka wędlin i z pełnym kompletem poszedł do salonu.
- Phoebe, a ty już w domu?- zagaił nieco zaskoczony. Położył talerz z serami i wędlinami na stole, a obok postawił butelkę burbonu.- Zaczynasz przejmować moje nawyki, nie wiem czy to dobry pomysł.- odparł niby beztrosko, choć znając swoją alkoholiczną naturę mógł się martwić. Podniósł butelkę wina i pospiesznie zerknął na jej etykietę z czystej ciekawości. Pomyślał od razu o Virgo, która ze wszystkich alkoholi najbardziej lubiła akurat wino. Potem skarcił się za te myśli i odłożył butelkę na miejsce.
- Częstuj się, starczy dla nas obojga.- wskazał talerz z zagryzką i skierował się do szafki, z której wyjął szklankę. Nalał do niej burbonu i przysiadł się do siostry.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyWto 25 Paź 2022, 19:35

Nie spodziewała się powrotu brata do domu, pytanie czy w ogóle wiedział że nie było jej w ogóle w domu od hm...miesiąca? Pewnie nawet tego nie zauważył, wiecznie mijanie się nie służyło dobremu kontaktowi między rodzeństwem. Mimo to nie miała zamiaru mu o tym mówić, zresztą nigdy nic mu nie mówiła.
- Jacob...
Zachłysnęła się nieco winem i odkasłała zaraz przyglądając się mu z zaskoczeniem. Ostatnio widziała go jak startował w wyborach na burmistrza...pytanie czy wygrał? Czy może nie...ona sama nie interesowała się tym a po powrocie do pracy nikt o niczym jej nie mówił, zresztą nikt z nią od tamtego czasu nie rozmawiał bo starannie unikała kontaktów międzyludzkich. Gdy ochłonęła odetchnęła z ulgą i lekko pokręciła głową.
- A no w domu...mam dość tej cholernej roboty. Im dłużej w tym siedzę tym bardziej zastanawiam się czy nie zrezygnować.
Burknęła pod nosem przybita.
- Dzisiaj na moich oczach odeszło troje dzieci. Najmłodsze miało kilka tygodni.
Warknęła zła. Bo nie mogła im pomóc. Nie miała możliwości. Szlag!
- Wino stało, nie zostawiłam go tutaj...więc jeśli Twoje to no...odkupię.
Dodała zaraz z westchnieniem i przyjrzała się mu z ciekawością, nie burczał i nie marudził...ciekawe.
- Brat...wszystko ok? Coś Ty taki zadowolony?
Zagadnęła zerkając na brata z ciekawością. Jego wesoła mina mówiła zdecydowanie więcej niż mogła wyczytać.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyWto 25 Paź 2022, 19:56

- Rzuć to w cholerę.- machnął ręką, kiedy się rozsiadał.- Jeśli nie ta praca to inna, nawet jeśli nie znajdziesz jej od razu.- odparł w miarę beztrosko. Wziął pierwszego łyka burbony i odetchnął głęboko, gdy ten złoty trunek rozgrzewał jego przełyk. Spojrzał na szklankę z zadowoleniem i upił jeszcze jeden łyk.- Pieniądze mam, więc podzielę się z tobą wszystkim dopóki nie znajdziesz nowej pracy.- zasugerował. Już wcześniej nie biedował, ale od pewnego czasu jego zarobki znacznie wzrosły. Jego obecne stanowiska dawały mu szerokie pole co do wydawania albo inwestowania swoich środków na koncie. Phoebe była jego siostrą, którą długo się opiekował, więc nie miał żadnych oporów w tym, by przez chwilę pożyła na jego koszt. Sądził, że na tym nie ucierpi.
Dopiero gdy wytłumaczyła mu co ją dręczy w tej robocie, jego mina odrobinę zrzedła. Phoebe była nieco bardziej wrażliwa na śmierć innych osób niż on sam, choć wieści o śmierci niewinnych dzieci potrafiły zepsuć humor nawet i jemu.
- Pho, znam cię i wiem, że robiłaś wszystko co mogłaś. Jeśli się nie udało, było to zapewne niemożliwe.- stwierdził, próbując w miarę konstruktywnie pocieszyć siostrę. Nie był zbyt dobry w podnoszących ducha przemowach. Od zawsze bywał bezpośredni i powoływał się na najprostsze fakty. Na niektórych to działało, na innych nie. Miał jednak nadzieję, że tym razem udało mu się to ująć w najlepsze słowa jakie się dało w jego wykonaniu.
- Wypij całe i nie odkupuj. Sam już nie pamiętam skąd je mam. Pewnie stało w barku od dłuższego czasu.- machnął ręką. Być może to wino zostało przyniesione kiedyś przez Virgo. To by wyjaśniało dlaczego tak szybko o niej pomyślał po zobaczeniu etykiety. W tym domu alkoholu nigdy nie brakowało dlatego nie przejmował się tym, że Phoebe się poczęstowała winem.
- Niedługo otwieram w mieście ośrodek, a to nie mały sukces.- odpowiedział jej krótko, nie chcąc rozwodzić się zbytnio nad tym. Skoro miała zły humor nie zamierzał go pogarszać przechwalając się tym ile ostatnio osiągnął.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyWto 25 Paź 2022, 20:08

Propozycja rzucenia roboty była kusząca. Gdyby tylko miała na tyle samozaparcia w sobie. Jednak słowa brata nieco ją naprawdę podniosły na duchu powodując, że się uśmiechnęła pod nosem.
- Potrafisz przekonywać Jacob...potrafisz...
Westchnęła pod nosem i skinęła głową. W sumie...gdyby tak postanowiła jednak faktycznie dołączyć do tej całej ferajny...chociaż spróbować. Wieczne izolowanie się od Łowców, czy towarzystwa innych stworzeń nie było dobre. Napotykała non stop to wampiry, to łowców. Trzeba było to zmienić i może tutaj Jacob miał rację. Odciąć się, walnąć fartuch i skupić się na czymś innym. Miała doświadczenie, pracę znalazłaby wszędzie...ale gdyby tak...
- Masz rację...czas wziąć życie w garść i hm...dołączyć do Twojej wesołej gromadki...i Valkyona...
Dodała po chwili i upiła spory łyk, normalnie przyssała się na chwilę do butelki.
- Stało na stole o tutaj...
Wskazała miejsce gdzie stał teraz talerzyk z serami, po który w sumie sięgnęła. Jak już się delektować to konkretnie prawda.
- Ośrodek? Więcej poproszę wiadomości...
Zaciekawiła się jeszcze bardziej a troski jakie miała zdecydowanie odeszły na dalszy plan. Zawsze chciała wiedzieć co się dzieje u Jacoba, jakie ma plany, jakie akcje się dzieją w jego "świecie".
- No to opowiadaj, a potem mi powiesz od czego mam zacząć. W końcu od czegoś ma się rodzeństwo nie?
Dodała przenosząc na niego spojrzenie zaciekawionych oczu.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyWto 25 Paź 2022, 20:27

Jacob uniósł lekko ramiona, gdy w miarę przekonał swoją siostrę. Czyli jednak miał ten dar, bez względu na to w jakie słowa ujmował swoje zdanie. Nie musiał nawet zbyt długo przekonywać swojej siostry, co przez moment wydawało mu się odrobinę podejrzane. Zupełnie jakby czekała na taką reakcję Jacoba. Po chwili skarcił się w myślach za te podejrzenia. Cholera jasna! Nie każdy jest twoim rywalem!.
Gdy Phoebe wspomniała o działaniu w bractwie, jego usta ułożyły się w lekki grymas. Sporo się zmieniło odkąd ostatnim razem zachęcał ją do większego zaangażowania się. Miał mieszane uczucia co do tego jak teraz powinien postąpić. Z jednej strony podejrzewał, że nie grozi jej tam nic złego. W końcu Jacob wyłamuje się nie przez jakieś zagrożenia, ale dlatego, że potrzebuje mieć więcej możliwości. Bractwo mu po prostu nie wystarcza. Z drugiej strony, nie będzie miał na nią oka podczas pracy z innymi czarodziejami.
- Phoebe, zachowaj to dla siebie, ale rozważam odejście z bractwa. Ty jeśli chcesz, zaangażuj się bardziej. Przyjmą cię z otwartymi ramionami. Poróżniliśmy się trochę z Valkyonem i planuję pracę Czarodzieja na własną rękę, ale tobie przyda się rozgrzewka w bractwie nim pójdziesz podobną drogą.- zasugerował. Wydawało mu się to dobrym rozwiązaniem. Phoebe musi obyć się z środowiskiem bractwa, jeśli chce być nadal czarodziejką. Przy jej małym doświadczeniu samowolka była niewskazana.
Jacob nie kontynuował tematu butelki wina. Zareagował zwykłą obojętnością, nie podejmując się śledztwa dotyczącego pochodzenia tego napoju. Równie dobrze mogą uznać, że kilka nocy temu urżnął się jak świnia i nie pamięta, żeby przynosił tutaj tą butelkę.
- Otwieram w Venandi ośrodek dla osób z problemami, głównie z nałogami. Będą odbywać tam odwyk i terapię.- powiedział w największym skrócie w jakim potrafił.- Właściwie to jeszcze nie wszystkie wakaty są zajęte. Mam wolną posadę dla pielęgniarki, jeśli to cię interesuje. Kristen będzie szefową oddziału medycznego, poznałyście się w prosektorium, gdy badaliśmy ciało Wendigo. Myślę, że się dogadacie.- zaproponował. Ten pomysł przyszedł mu zupełnie spontanicznie i wydawało mu się, że jest dobry. Praca z dorosłymi nie będzie dla Phoebe tak traumatyczna jak widok umierających dzieci.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyPią 28 Paź 2022, 10:21

Czy aby na pewno dar...bardziej zrezygnowaną i obojętną już siostrę, która łapała się brzytwy jak tonący tratwy. W końcu nie chciała być aż tak bardzo zależna od brata, ale teraz...teraz miała wszystko w nosie, było jej obojętne czy będzie wydawała jego pieniądze czy swoje. Musiała przemyśleć wszystko i może jak odetnie się od życia szpitalnego będzie w stanie to zrobić.
- Powiedziałabym "a nie mówiłam" ale nie powiem tego...
Zaśmiała się pod nosem i uśmiechnęła się lekko. Przeniosła wzrok na brata i uważnie go wysłuchała. Czyli jego zdaniem powinna dołączyć do nich, przynajmniej na razie. No dobrze, więc wiedziała co powinna robić. Westchnęła pod nosem i skinęła głową. Jakoś nie uśmiechało się jej pozostanie w tamtym miejscu bez jej brata, ale co poradzić. Na razie był i będzie do czasu. A potem...jeśli tylko już będzie w stanie się odciąć od nich dołączy do niego. W końcu była mu to winna.
- No dobrze. Ale pod warunkiem, że Ty będziesz też mnie szkolił. Z tego co wiem, zostałeś Rycerzem więc...
Mrugnęła do brata zadziornie.
- Będziesz mógł skopać mi tyłek, za te wszystkie samowolki...
Chrząknęła lekko po czym spojrzała na brata słuchając tego co mówił. Ośrodek zapowiadał się ciekawie...a już w szczególności jak usłyszała o wolnej posadzie.
- No pytasz jeszcze? Pewnie że chcę dołączyć brat, posada pielęgniarki idealne! W końcu doświadczenie mam...
Wyszczerzyła się zadziornie.
- A tego no...słyszałam że startowałeś na burmistrza...udało Ci się?
Zapytała jakby nigdy nic. Miała tylko nadzieję, że nie zacznie zadawać jej pytań typu "mieszkamy razem i nie wiesz" no ciężko by było gdyby miała się teraz przyznać, że po prostu wybrała się na kilkutygodniową przechadzkę...
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyPon 31 Paź 2022, 13:38

Jacob przewrócił jedynie oczami i kolejny raz powstrzymał się od komentarza. Bractwo aż tak źle się nie miało. Właściwie to wcale się nie pogorszyło. Jacob jedynie postawił sobie poprzeczkę nieco wyżej i nie wystarczało mu to co Valkyon aktualnie miał mu do zaoferowania. Oprócz tego, że Czarodziej zostawiał powoli bractwo za sobą jeśli chodzi o doświadczenie i wiedzę (pomimo jego wieku), był nieco ograniczany. Wielu członków tej organizacji nie przychylało się do próbowania nowych rzeczy i zagłębiania się w sprawy, które dotąd były dla nich tajemnicą. Tam były głęboko zakorzenione tradycja i dotychczasowe doświadczenia. Tamtejsi ludzie mają dziwne przeświadczenie, że skoro do tej pory było dobrze, to po co cokolwiek zmieniać. Z perspektywy początkującego łowcy czy czarodzieja może to i lepiej, ale nie dla osób, które mają ogromny potencjał, by ruszyć ze wszystkim naprzód. Kristen także się już o tym przekonała. Była najlepszą laborantką i naukowcem w bractwie, a mimo to zawieszono ją w kilku obowiązkach.
- No skoro jesteś taka odważna, to okej. Będę dawał ci korki.- zaśmiał się cicho. Przeczesał powoli włosy i wziął kolejnego łyka burbonu. Spodziewał się, że wspólne lekcje nie będą proste i nie dlatego, że te wszystkie rzeczy są wymagające, ale dlatego, że pewnie niejednokrotnie się pokłócą. Ma się zupełnie inny zakres cierpliwości wobec rodziny, a wobec niezależnych dla nas osób.
- W dodatku, nie będziesz musiała przyjmować i ratować osób po tragicznych wypadkach. Osoby zmagające się z nałogami wymagają opieki i też nie będzie to proste, ale takie leczenie ma zupełnie inną naturę.- dodał do wypowiedzi Phoebe. Wiedział, że niektórzy będą już na dnie i będzie im potrzebna pomoc medyczna. Jednak to nie to samo co ratowanie dzieci, które nikomu nie zawiniły. To z pewnością będzie nerwowa praca, ale niekoniecznie aż tak smutna.
- Tak.. udało.- westchnął ciężko, nieco rozczarowany tym, że Phoebe nie była na bieżąco.- Stąd ten ośrodek. Mieszkańcy miasta zwrócili uwagę na problem z narkotykami, więc zaoferowałem, że stworzę miejsce dla tej patologii.- wzruszył lekko ramionami. Tak naprawdę to średnio interesował go los osób, które same sprowadziły się na dno. Jednak ten argument był jednym z tych, które dał mu zwycięstwo. Miał w tym biznes. Bynajmniej nie wywodziło się to z żadnych jego pseudoheroicznych ciągutek.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptySro 09 Lis 2022, 18:58

Życie nie stało w miejscu i wszystko się zmieniało, również to, że możliwości i mechanika szła ku rozwojowi, nie cofała się więc tym bardziej Pho nie zdziwiłaby się, gdyby wprowadzano nowinki i uczono ich innych. Jednak ona była tylko młodą niedoświadczoną dziewczyną, która swoją wiedzą i możliwościami nie rozwijała się z własnych problemów i obaw. Jednak ten czas, gdy jej nie było dał jej do myślenia i przeanalizowania wszystkiego.
- Zaraz jak się nie boję...oczywiście, że się boję bo forów mi nie dasz...ale nie martw się, przekabacę kogo trzeba by mi je dawał gdy nie będziesz mógł mnie trenować...
Chrząknęła pod nosem roześmiana. Na propozycję o współpracy z bratem i końca leczeniu ciężkich przypadków Phoebe ożywiła się na tyle, że nawet zły nastrój jej minął.
- Nie ważne brat, ważne że nie będę musiała oglądać dzieci umierających mi na rękach.
Westchnęła pod nosem bo naprawdę bawienie się w "śmierć" nie bardzo się jej podobała. Miała już na oddziale przydomek "wykończeniówka". Trafiała zawsze do takich przypadków, które nie miały szans dojścia do zdrowia. To było tragiczne!
- Nie wzdychaj tak...próbowałam się dowiadywać...ale wiesz...ciężko jest dowiedzieć się co z Tobą, jak każdy mijany osobnik to albo wampir, albo ktoś kto w ogóle nie ma pojęcia o kim się mówi...szkoda gadać. Ale cieszę się braciszku. No i gratulacje.
Uściskała go mocno tuląc do siebie i potem dopiero doszło do niej, że przecież on nic nie wie, tak jak ona nie wiedziała...
- No bo wiesz...ja wróciłam do domu dopiero dwa dni temu...a tak no sam wiesz, dużo czasu spędzałam w szpitalu na nockach, albo zmiany tak, że nie opłacało mi się do domu wracać...no ale ostatnio...potrzebowałam się oderwać na chwilę i no...no po prostu potrzebowałam...
No przecież nie zacznie się mu tłumaczyć teraz!
- I bardzo dobrze, przyda się takie miejsce...zdecydowanie. W sumie...może nawet i wampiry tam trafią czy chociażby...hm...łowcy albo coś. W końcu czemu nie...
Zagadnęła do brata z zadziornym uśmiechem, bo widziała już wampira, którego uznała za totalnie na haju ale na szczęście nie było jej dane długo się nad nim skupiać, chociaż czy aby na haju...może miała chorobę dwubiegunową...kto to tam wiedział, Pho miała za mało czasu by ocenić stan psychiczny dziewczyny.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptySro 09 Lis 2022, 20:08

Jacob doskonale wiedział, że folgowanie w czasie treningu w bractwie nikomu na dobre nigdy nie wyszło. Nawet jeśli sam często stawiał opór przez swoją krnąbrność. Domyślał się, że w tej kwestii Phoebe nie będzie mu ustępować, ale cóż poradzić. Jeśli sama zdecyduje, że chce coś umieć to się nauczy. Innej drogi nie było.
- Wampiry, a nawet wilkołaki doskonale wiedzą co się dzieje w mieście. No nic, szkoda, że nie mogłaś oddać na mnie głosu.- odparł z lekkim rozczarowaniem. Nie zamierzał robić swojej siostrze wyrzutów, ale nieco rozczarowujące było to, że nie miała absolutnego pojęcia o tym co się dzieje. On już wygrał, więc niczego w tej kwestii nie oczekiwał już od swojej siostry, bo nie miało to sensu.- Zacznij się orientować co się dzieje. Niewiedza jest niebezpieczna.- zauważył. Gdyby była zwykłą dziewczyną mieszkającą gdzieś na przedmieściach Nowego Jorku, gdzie życie jest tak intensywne, że rzeczywiście ciężko nadążyć, nie siliłby się na to, by ją o czymkolwiek uświadamiać. Jednak Venandii to małe miasto, a mimo to, jest w nim wiele niebezpieczeństw. Gdyby się nie orientowała co się dzieje choćby w aspekcie układów bractwa z wampirami, przez wypowiedzenie jednego durnego zdania mogłaby skazać siebie na śmierć.
- Pho, nie prosiłem, żebyś mi się teraz tłumaczyła. Mną się nie musisz interesować, ale interesuj się tym co dzieje się w mieście, a jeśli to cię przerasta, to nie wiem czy Venandi to miejsce dla ciebie.- odparł dość gorzkim tonem. Tym razem nawet nie chciał się wyzłośliwiać, ale ją uświadomić o pewnych rzeczach. W tej chwili wydawała mu się bardzo nieodpowiedzialna. Tym bardziej dramatyczna była jej sytuacja, skoro zdawała sobie sprawę o istnieniu pewnych stworzeń, które zagrażały ludziom.
- Oj wampiry z pewnością nie. O nie niech martwi się Virgo. Wyobrażasz sobie niezrównoważonego wampira w takim ośrodku? Każdy pacjent byłby jego potencjalną ofiarą.- roześmiał się cicho i dopił resztkę ze swojej szklanki. Potem poczęstował się kawałkiem sera, by chwilę później nalać sobie więcej burbonu.
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptySro 09 Lis 2022, 22:50

Wywróciła oczyma na słowa Jacoba, zawsze przesadzał, niby nie przejmował się jej zdanie etc, a jak już próbowała żyć po swojemu robił jej wyrzuty. Westchnęła pod nosem na jego słowa.
- Może i nie oddałam bo wiem, że miałeś wystarczająco pozytywnych głosów a mój i tak na nic by się zdał. Poza tym...braciszku ja i głosowania...widziałeś mnie kiedyś na jakimś? Owszem, może powinnam była być, ale nie byłam i czasu nie zmienię. Potrzebowałam oderwać się od rzeczywistości, ale nie udało się bo ona deptała mi po piętach jak wredna suka chcąca przyssać się mim do gardła dla zabawy.
Westchnęła pod nosem. To nie tak, że Pho nie wiedziała co się działo, nie...wiedziała doskonale, tyle że przez moment straciła orientację i swojego informatora. Wówczas nie wiedziała co się działo dalej.
- Mylisz się...gdyby nie Isabeth nie wiedziałabym, że nadal spotykasz się z tą swoją wampirzycą...no i że ona również startowała...ponoć. Wiem również, że w mieście kręci się jakiś łowca z obcego rodu...nie znam go a po opisie nic mi nie mówi no i na pewno nie jest to człowiek Valkyona...ani Twój.
Dodała zaraz popijając wino z butelki. O tak, to nie tak że Pho zniknęła i nie interesowała się bratem.
- Wiem dużo braciszku, tyle że nie wiedziałam jak skończyły się wybory bo moja Isabeth nagle zapadła się pod ziemię...obawiam się, że raczej dosłownie niż w przenośni.
Mruknęła zła bo jednak Is była jaka była, ale donosić i odnajdywać ją potrafiła bez problemu.
- Od lat mówiłam Ci, że to nie jest miejsce dla mnie...ale nie zostawię przecież swojego starszego braciszka...no chyba, że mam się wynieść...
Przeniosła wzrok na brata przypominając sobie, że przecież mógł chcieć mieszkać w końcu sam, spędzać czas z własnym "ja" czy też wampirzycą z którą się prowadzał. W sumie nadal nie pojmowała jak można się z nimi spoufalać aż tak bardzo. Wszystko miało jakieś granice, a ona jakoś nie przekonała się do tej rasy stworzeń. No i chyba będzie jej ciężko się przekonać.
Powrót do góry Go down
Jacob
Wyuzdany blondasek
Jacob

Liczba postów : 568
Punkty aktywności : 4071
Data dołączenia : 07/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyCzw 10 Lis 2022, 10:41

Jacob pokręcił głową z dezaprobatą, zastanawiając się czy jego siostra na pewno jest przy zdrowych zmysłach. Chwilami przypominała mu ich matkę, mimo że to on prawie dotrzymywał jej kroku w piciu. Tylko tu nie chodziło o alkohol, a o jej nieustępliwość i poczucie, że zawsze ma usprawiedliwienie i rację.
- Mi się wydaje, że ty bez przerwy jesteś oderwana od rzeczywistości.- westchnął niby do siebie, ale zdawał sobie sprawę z tego, że Phoebe mogła to bez problemu usłyszeć. Puścił mimo uszu fakt o jakimś krwiopijcy, który za nią łaził. Coraz mniej wierzył w jej historię, ponieważ za każdym razem wracała do domu z nową bajką. Nigdy nawet nie przyszła do niego z prośbą o pomoc, nawet jeśli rzeczywiście czuła się zagrożona, a powinna wiedzieć, że komu jak komu, ale jej by pomógł. Zawsze zasłaniała się tymi opowieściami już po fakcie.
- Ja nie mam żadnych "moich ludzi", za to zastanawia mnie skąd ty masz swoich. Płacisz im z pensji pielęgniarki?- prychnął niby rozbawiony. Nie miał pojęcia skąd Phoebe miała jakiekolwiek kontakty, skoro albo włóczyła się kij wie gdzie albo była w pracy. W bractwie nie była tak znana, żeby mogła sobie jakieś układy ustawiać.
- Fakt, mówiłaś, ale chyba było ci tu lepiej niż u naszej zaćpanej mamuśki, która ciągle sprowadzała podejrzanych typów. Chyba zapominasz jak jeden z nich próbował zajrzeć ci do majtek, a przypominam, że byłaś wtedy jeszcze dzieckiem.- powiedział tym razem już ewidentnie zdenerwowany. On się już czuł zostawiony przez Phoebe, ponieważ w najważniejszych momentach nigdy jej nie było. Wiele lat ją chronił przed światem zewnętrznym, a w zamian nie otrzymał nawet czegoś tak prostego jak wdzięczność. Wstał gwałtownie z szklanką w ręce i wyzerował ją do pusta.
- Nie musisz się nigdzie wynosić, za niecały miesiąc całe to mieszkanie będzie twoje. Możesz zrobić z nim co zechcesz.- odparł i choć właśnie oświadczył, że odda jej całe mieszkanie nie chcąc za to ani grosza, wcale nie brzmiało to jakby wręczał jej prezent. Odłożył z impetem szklankę na stolik, a butelkę burbonu złapał w dłoń i udał się w kierunku wyjścia.
- Aurora!- zawołał suczkę husky i przypiął jej smycz.
- Udanego powrotu do rzeczywistości, oby cię zbyt nie przygniotła.- burknął i wyszedł z mieszkania. Właściwie to jeszcze nie wiedział, gdzie pójdzie, ale w pierwszej kolejności potrzebował spaceru z psem.


zt
Powrót do góry Go down
Phoebe
Złote dziecko
Phoebe

Liczba postów : 153
Punkty aktywności : 3106
Data dołączenia : 09/04/2019

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 EmptyCzw 10 Lis 2022, 17:09

Słuchała w milczeniu tego co mówił. Każde słowo było dosłownie ciosem. Przypomnienie jej sytuacji w której ocalił ją sprawiło, że wszystko wróciło. Poczuła jak serce jej staje, jak wszystko co mówił odbija się gdzieś głęboko i pozostaje tam nie opuszczając nawet na chwilę jej umysłu. W momencie gdy się poderwał i zaczął wychodzić Pho nie wytrzymała. Podniosła się za nim. W pierwszej chwili chciała coś powiedzieć, ale na nic się to zdało bo słowa utknęły jej w gardle. Czuła jak po policzku płyną jej łzy. Otarła je wściekle dłonią.
- Jesteś potworem! Isabeth to moja jedyna przyjaciółka kretynie! Tak, przyjaciółka! Ale oczywiście, idź...droga wolna robisz jak ojciec i matka razem wzięci! Nie chcę nic od Ciebie! Poza tym nie jestem dzieckiem Jacob! Mam prawo do własnego życia i własnych decyzji i znajomych! Ale widać Tobie to przeszkadza! Nie martw się, skoro tak załatwiasz sprawę rób co chcesz. Ja się wypisuję ze wszystkiego. Wolę wylądować pod mostem niż mieć świadomość że mnie nienawidzisz!
Wrzasnęła ciskając w drzwi butelką, w której pozostała resztka wina, gdy tylko te się zamknęły. Zaraz potem poszła do swojego pokoju trzasnęła drzwiami i zamknęła je od środka. Miała dość życia...jej nastrój pogorszył się jeszcze bardziej niż chwilę temu. Chwilę, która była ostatnią rzeczą, jaką miała zamiar zapamiętać.

zt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Blok nr 4 / mieszkanie nr 35   Blok nr 4 / mieszkanie nr 35 - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 

Blok nr 4 / mieszkanie nr 35

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

 Similar topics

-
» Blok nr 4 / mieszkanie nr 44
» Blok 7/ mieszkanie 5
» Blok nr 68 / Mieszkanie nr 86
» Blok 3 m. 13
» Blok 5 - mieszkanie nr 9

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Venandi :: Dzielnica mieszkalna: Bella Vista :: Bloki-