a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Magazyn 668 - Page 8


 

 Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptySro 23 Sie 2023, 06:36

Kiwnął raz jeszcze głową, gdy Sam zapewnił, że wszystko zrozumiał. Chciał jeszcze podnieść go na duchu, obiecać, że wszystko będzie dobrze i szybko się z tym uporają, ale widząc jakim entuzjazmem emanował chłopak, stwierdził, że takie zapewnienia nie miałyby w tej chwili i tak większego sensu. Uśmiechnął się tylko i pokręcił głową z niedowierzaniem do czego to doszło. Z drugiej strony właściwie mu się nie dziwił, po pierwsze głupi wiek, po drugie dorastając pod skrzydłami wampirów pewnie niejedno widział i zapewne z bardzo wielu rzeczy go wykluczano. Jednooki na jego miejscu też pewnie byłby taki podekscytowany, że w końcu dostał jakieś poważne zadanie do wykonania i że mógłby się wykazać.
Wziął głęboki oddech i weszli na teren magazynów, a po tym do budynku oznaczonego numerem 668. Początkowo myślał, że będzie gorzej, gdy zobaczy Victora i nie wytrzyma by na niego nie warknąć, jednak o dziwo udawało mu się zachować spokój. Nawet spojrzał na Sama i położył na jego ramieniu delikatnie swoją dłoń, by ten się uspokoił i nie wdawał się w kłótnie z blondynem.
Niestety, gdy padło ze strony Victora sakramentalne pytanie, czy na pewno da sobie radę, krew w nim zawrzała i omal sam nie spalił własnego planu. Nie sądził, że tak trudno będzie mu odepchnąć choć na krótki moment od siebie swoją dumę, ale nie miał innego wyjścia jeśli chciał, żeby wszystko poszło po jego myśli.
- Viktor… Nie idę z wami. Ręką mi się jeszcze nie zagoiła, a z dwoma niesprawnymi w pełni kończynami to jak samobójstwo. Nie chcę ryzykować. Poza tym zawsze chciałem tylko spokojnego życia. Dlatego ściągnąłem Sama. Wie w którą stronę się kierować, a dzięki wilczemu węchowi ułatwi wam dokładne zlokalizowanie tego potwora - wyjaśnił z ciężkim sercem, analizując jeszcze w głowie swoje słowa i… musiał przyznać, że żadne z jego słów nie było kłamstwem. Jedynie ogólnikami, które nie zamykały mu do końca udziału w tej misji, a które stwarzały takie złudne wrażenie.
- Sam, daj z siebie wszystko - poprosił chłopaka, patrząc na niego ze szczerym zmartwieniem, bo naprawdę się martwił. I tak sporo ryzykował przeprowadzając przez las wampiry. Spojrzał jeszcze na Viktora. Spodziewał się, że nieobecność jednookiego podczas tego zadania będzie mu na rękę, dlatego był gotów w każdej chwili zniknąć wampirowi z oczu.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptySro 23 Sie 2023, 07:42

Aż ciężko wyrazić jak wielkie znaczenie miały dla szczeniaka podobne, z pozoru drobne gesty ze strony jednookiego. Może dlatego, że oboje byli wilkołakami i jakiś czas musieli nauczyć się porozumiewać samą mimikom i gestami... Samo położenie dłoni na ramieniu Sama wystarczyło. Może się nie uspokoił, bo to już nie było takie łatwe, ale odpuścił. Co do Viktora... Tak szczerze? Uważał że zadał pytanie retoryczne. River aby tu być przełamał się i zabił trzy osoby... Ciężko trenował przez ten tydzień i pozwolił na te pieprzone implanty w ręce. Dostał dwie protezy! Jedną tak na prawdę tylko po to żeby jeszcze bardziej ułatwić mu dzisiejsze zadanie! Byli tu w dużej mierze dla niego... Czemu miał by zrezygnować? Więc kiedy to zrobił Viktor się krzywił.
- Akurat dziś wzięło cię na żarty? - burknął i spojrzał na jednookiego łapiąc jego spojrzenie.
Nie żartował... Trudno powiedzieć czy wampir poczuł ulgę czy złość. Z jednej strony cieszyło go że wilkołak zdawał sobie sprawę gdzie jest granica której nie chce przekroczyć. Z drugiej... Poświęcił tyle czasu... Dlaczego nie powiedział wczoraj? Czyżby ten patrol otworzył mu oczy? Dlatego był tak zdawkowy? Musiał to przemyśleć? Spojrzał na Sama który przytaknął ruchem głowy trochę smutny, ale też podekscytowany... Nic dziwnego, gówniarz nie wiedział w co się pakuję.
- Spakuj sprzęt tak jak mówiłem. - warknął do wampira który przy nich stał a ten chyba czując złość w tym tonie od razu umknął do zapakowanego w magazynie czarnego Mercedesa osobowego.
- Masz jeszcze jakieś rewelacje? Akurat dzisiaj podkulasz ogon i jeszcze do tego zwalasz część tej odpowiedzialności na szczeniaka? Jeśli to jakiś podstęp... I jakimś cudem twoi koledzy z Fostern odwołali swoją dzisiejszą atrakcje, teraz czekając na nas to obiecuje że się przeliczyłeś. Przyniosę Ci ich futra zdarte z grzbietu żebyś mógł sobie z nimi uciąć ostatnią pogawędkę przed tym aż osobiście sprawie że do nich dołączysz. Wyraziłem się jasno? - warknął wściekle i niewiele brakowało a Sam by faktycznie zaczął warczeć na wampira.
Jego oczy i tak zmieniły już kolor, mimo że starał się opanować gniew.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptySro 23 Sie 2023, 08:41

Akurat gdy rozłączała się po rozmowie z Anishą wjechała na teren magazynów. Wciąż czuła się tu dziwnie... Tutaj pierwszy raz, z pełną świadomością, zabiła podwładnego. Było dużo łatwiej gdy robili to za ciebie inni. Mimo to zachowywała spokój, mimo tych... Koszmarów które nachodziły ją coraz częściej. Że to ona była na miejscu Elany... Albo na miejscu Katherine. Cóż, skoro miewałam z tego powodu koszmary, to chyba jeszcze nie zaszła tak daleko, przynajmniej tak sobie mówiła. Zaparkowała na zewnątrz i dobrze wyszło... Miała okazję usłyszeć krzyki Viktora, zanim zda sobie sprawę że tu jest. Dźwięk stukajacych o betonąwą posadzkę obcasów najpierw zainteresował wampiry pakujące auto. Natychmiast zostawiły wszystko żeby nisko się skłonić. Może to dźwięk drewnianego pudła odstawianiego na ziemię, a może Victor po prostu spojrzał na wchodzącom nową osobę, ale automatycznie wstał i również się skłonił na chwilę zapominając o kłótni którą ewidentnie chciał sprowokować. Nawet Sam gdy się odwrócił w stronę wejścia spuścił głowę.
- Viktor... Znasz to powiedzenie, że pies który głośno szczeka nie gryzie? Gdybym chciała szczekacza, kupiła bym chuhuahua... Mam ciebie i liczę że się nie pomyliłam? - zapytała surowo, a Viktor chociaż zagryzł zły zęby zaprzeczył tylko lekko ruchem głowy.
- Nie przeszkadzajcie sobie, mój samochód stoi na zewnątrz. Część możecie zapakować tam. Zawiozę Rivera na miejsce i w razie kłopotów zostanę na terenie ziemi niczyjej. - teraz Sam się lekko spłoszył i posłał nieme pytanie do Rivera.
Zmylenie Viktora to jedno ale to...
- River nie jedzie Pani. - rzucił Viktor nieco się prostując by móc na nią spojrzeć.
- Zrezygnował... - sprecyzował jeszcze, a wampirzyca uniosła lekko brew zerkając na jednookiego.
Chwilę czekała. Spodziewała się że wilkołak coś na to odpowie, jednak nie zależnie od tej odpowiedzi skrzyżowała ręce na piersi.
- Chodź na słowo jeśli można. - mówiła spokojnie cały czas go obserwując swoimi srebrnymi oczami.
Żeby go dodatkowo zachęcić i dać do zrozumienia że to nie koniecznie była prośba powoli wyszła z magazynu.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptySro 23 Sie 2023, 16:34

Spodziewał się, że informacja o "rezygnacji", może się wampirowi nie spodobać, nie sądził jednak, że ten, oskarży go o strojenie sobie żartów w takiej sprawie. Nie odpowiedział, nie widział w tym sensu. Jedynie skrzyżował ręce i patrzył na Victora, nawet w najmniejszym stopniu nie uginając się pod jego spojrzeniem. Nie żartował i nie miał zamiaru wycofać się ze swojej wypowiedzi. Kości zostały rzucone. Powiedział wszystko, co miał do powiedzenia i nie miał nic więcej do dodania w tym temacie. Mógłby użyć siostry jako wymówki, ale nagłe spotkanie dawno zaginionej siostry, która akurat była w okolicy, brzmiało jak najgorsza wymówka na świecie. Nawet jeśli to była prawda, nie miał kto poświadczyć za prawdziwością jego słów, bo nikomu się nie zwierzył z tego spotkania, więc użycie tego jako argumentu, raczej wzbudziłoby podejrzenia wampira, że ten mógł coś kombinować, niż sprawiło, że by zrozumiał decyzję jednookiego. Oczywiście River zdawał sobie sprawę z tego, jak wiele czasu i energii zostało mu poświęcone przez ten tydzień i wychodził w tym momencie na tchórza i niewdzięcznika, jednakże on o tym w ten sposób nie myślał, bo nie zostanie to przecież zmarnowane. A to zadanie zostanie wykonane, tak jak od samego początku powinno.
Nie było mu łatwo, ale nie dał się sprowokować słowom Victora, choć miał ochotę mu odpowiedzieć, czy ten w ogóle słyszał to, co mówił. Najpierw mówił o tym, że zabieranie dzieciaka ze sobą jest zbyt ryzykowne, a teraz, że uknuty został podstęp z wilkami z Fostern. Na pewno wysłałby w takim wypadku szczeniaka z wampirami, by i jego stado Augusta żywcem rozszarpało. Westchnął jedynie poirytowany niedorzecznością tego pomysłu, nawet na moment nie tracąc swojego opanowania. Posłał Samowi krótkie, karcące spojrzenie, by się uspokoił i nie wtrącał do tego, po czym z pełną powagą utkwił spojrzenie znów w wampirze.
- Kazałeś mi przemyśleć tę sprawę, więc przemyślałem. Mojej decyzji nie zmienisz, tym bardziej groźbami. Jeśli spotkacie jakieś wilki, pozdrów je ode mnie - odpowiedział spokojnie i się odwrócił do wampira plecami, ewidentnie kończąc z nim dyskusję.
Nie zrobił jednak nawet kroku, dostrzegając od razu zbliżającą się w ich stronę Virgo. Był mocno zaskoczony jej obecnością i nie ukrywał tego. Początkowo poczuł wzbierający niepokój, obawiając się, że przez jej obecność cały jego plan mógł się posypać, jednakże szybko odepchnął od siebie to uczucie, przygotowując się na to, co było dla niego zaplanowane przez los, ale na pewno nie na to, by wycofać się z realizacji swojego planu. Brał kwestię towarzystwa Virgo całkowicie na siebie.
Nie musiał patrzeć na chłopaka, by poczuć jego niepewność i spojrzenie na sobie. Nie myślał też wcale długo nad odpowiedzią.
- Sam, idź. Pomóż wampirom się spakować i uważaj na siebie - powiedział spokojnym tonem w jego stronę, miał zamiar dać mu przez to do zrozumienia, że plan pozostawał bez zmian. Nawet na ułamek sekundy posłał mu pokrzepiające spojrzenie, nim skupił się całkowicie na Virgo i Viktorze.
Czuł to wyczekujące spojrzenie z jej strony, domagające się, choć cienia jakichkolwiek wyjaśnień, jednak nic nie odpowiedział, stojąc wyprostowany i niewzruszony niczym posąg. Jedynie przeskakiwał wzrokiem z Viktora na Virgo i z powrotem, wypatrując wszelkich reakcji z ich strony. Odezwał się, dopiero gdy został poproszony o pójście z nią.
- Oczywiście - odpowiedział i poszedł bez choćby minimalnego sprzeciwu czy oporu.
- Wybacz moją bezpośredniość i bezczelność, ale chciałbym prosić o niezadawanie mi pytań odnośnie tego zadania i podjętej przeze mnie decyzji - zaczął spokojnym, odrobinę przyciszonym tonem, gdy znaleźli się przed magazynem. Nie chciał, by ta rozmowa dosięgła czyichś jeszcze uszu, niż tylko jego i Virgo.
- Czyny mówią więcej niż słowa, prawda? Dlatego pozwól mi działać, nie oczekując w tym momencie wyjaśnień z mojej strony. Jeśli cię to uspokoi, owszem powiedziałem Viktorowi, że nie jadę z nimi, ale nawet się nie zająknąłem o tym, że rezygnuję. Dałem ci słowo, że pozbędę się tego potwora, a ja dotrzymuję słowa - wyjaśnił może dość okrężnie i nie podając najmniejszych konkretów, ale nie wiedział, jak mógłby to inaczej jej wytłumaczyć, nie zdradzając szczegółów swojego planu. Cały czas przy tym patrzył jej w oczy i wcale nie przez to, że czuł się przez nią zahipnotyzowany, zwyczajnie chciał dać tym sposobem dowód swoich szczerych intencji.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptySro 23 Sie 2023, 21:24

Nie ingerował już w ich kłótnie, Viktor ewidentnie zrozumiał że nie miała zamiaru dalej się jej przysluchiwać i mimo że ewidentnie chciał coś odpowiedzieć Riverowi, to zatrzymał to dla siebie. Co innego Sam... Słowa jednookiego były dla niego całkowicie jasne. Schylił lekko głowę przed Virgo i czmychnął do pakujacych się wampirów. Musiała przyznać, że zaskoczyło ją nieco to jaki posłuch miał River. Chociaż może aż tak znowu nie powinno? Wilkołaki były dumą, silną rasą. Ciągnęły do silnych przywódców, a River zdecydowanie takim był. Widziała zmiane jaka w nim zaszła tylko podczas tego tygodnia. Nie był już aż tak zdezorientowany i wystraszonym szczeniakiem jak wtedy w biurze. To dobrze, jeśli tylko nie obróci się to przeciw niej. I tak miała dość wrogów. Gdy wyszli na zewnątrz lekko zmróżyła oczy przez słońce. Był dziś pogodny dzień, typowe lato... Być może wieczorem zbierze się na jakąś burze? Nie musiała specjalnie na niego czekać, był tuż za nią więc z pełnym spokojem wysłuchała tego co chciał jej powiedzieć. Tak jak podejrzewała... Nie milczał tak jak przy reszcie. Przymknęła na chwilę oczy, niby przez słońce chociaż nie do końca to było jej zamiarem. Jego rytm serca pozostawał bez zmian... Nie kłamał. Co więcej musiała przyznać że zaimponował jej deklaracją że to nie słowa tylko czyny pokażą kim jest.
- Wiesz River... - zaczęła spokojnie, ignorując już słońce i patrząc bezpośrednio na niego.
- Nigdy o to nie prosiłam... Gdy byłam jeszcze dzieckiem żyłam w przekonaniu, że przewodzenie wampirom nie jest dla mnie. Z czasem zrozumiałam że mimo to... Wielu ludzi czy wampirów wokół chętnie wykorzystało by moje wpływy... Rodowód... Zdolności. Zrozumiałam wtedy że po pierwsze nie istnieje coś takiego jak bezinteresowność. Każdy czegoś chce... Nie zawsze jest to złe... Chcemy aprobaty, odwzajemnienia uczuć i nic w tym złego póki zdajemy sobie z tego sprawę. Po za tym... Zrozumiałam że otaczają mnie dwa typy osób. Te które chcą być po mojej stronie... I te które tylko mówią, że chcą po niej być. - opowiedziała spokojnie i wyciągnęła w kierunku wilkołaka rękę zaciskając ją w pięść.
- Nauczyłam się rozróżniać kłamców. A uwierz mi... Nic nie drażni mnie bardziej... Dlatego doceniam że mnie nie okłamujesz. Ani przez chwilę też nie wierzyłam że nie pójdziesz... Nie wziął byś tego ze sobą.-skinęła lekko na plecak a jej rękę zaczęły otaczać cienie... Były jak by żywe... Niczym węże owijajace dłoń swojej pani.
- Nie poszedł byś też do Anishy. Ostatecznie... Zaufałeś mi gdy przyszedłeś do klubu i choć mam dużo do stracenia River... To dostaniesz ode mnie ten kredyt zaufania. - gdy cienie się cofneły, otworzyła dłoń w której była maleńka fiolka z czerwonym płynem.
- Gdy będzie po wszystkim... Stłucz ją. Nikt nie może tego dostać. W moim samochodzie są też flary. Weź jedną wychodząc gdy wezmę ich na odprawę. Przykro mi... Nie pomogę Ci nawet jeśli coś pójdzie nie tak z tym wilkołakiem. Musisz się wtedy zdać na Viktora. Ale gdyby pojawił się August i zagrażał czy to tobie czy pozostałym. Zabierz ich stamtąd i odpal flare. Przyjdę.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyCzw 24 Sie 2023, 17:01

Wyszedł zaraz za Virgo i gdy tylko miał pewność, że nikt oprócz ich dwójki, nie usłyszy ich rozmowy, wyjaśnił wampirzycy zaistniałą sytuację. Oczywiście na tyle, ile mógł, nie zdradzając przy tym znacznych szczegółów. Zdawał sobie sprawę, że to zakrawało o arogancję, ale nie widział potrzeby zawracać Virgo głowy prywatnymi utarczkami z Viktorem. Zwłaszcza że byli dorośli i powinni sami rozwiązywać swoje konflikty. Na ten moment jednak nie było to możliwe, bo były dużo ważniejsze sprawy do załatwienia i na tym jednooki zamierzał się skupić.
Stał spokojnie, w komfortowej odległości dla niej i siebie, i słuchał uważnie, co do niego mówiła. Nawet przez myśl mu nie przeszło, by jej przerwać, choć najdrobniejszym westchnięciem. Oczywiście rozumiał, jej słowa, ale... nie bardzo wiedział, dlaczego mu o tym teraz mówiła. Zastanawiał się, czy to nie był jakiś przytyk w jego stronę, ostrzeżenie, że za dużo od niej wymagał, jeszcze nic w zamian od siebie nie dając? Druga część jej wypowiedzi była dla niego już zdecydowanie bardziej jasna. Wciąż nie miała pewności czy faktycznie był po jej stronie, czy nie i nie miał jej tego za złe. Sam w końcu nie wiedział, na ile może sobie pozwolić wobec wampirów, a o jakich sprawach lepiej byłoby im nigdy nawet nie wspominać. Nic nie odpowiedział, bo nie widział w tym sensu, skoro przed chwilą sam oświadczył, że woli przedstawić swoje prawdziwe intencje czynami niż słowami. Nawet jeśli już teraz czuł, że prędzej opowiedziałby się po stronie wampirzycy niż Augusta, ale być może zdoła jej to udowodnić, wypełniając pomyślnie tę misję.
Spojrzał na wyciągniętą w jego kierunku pięść, a po tym w oczy kobiety. Nie był pewien, co miał o tym myśleć, ale jeśli miała zamiar go zaatakować... nie będzie się bronił. I to nawet nie przez to, że była kobietą, a z samego szacunku do niej jako osoby. Poza tym nie widział w niej i nigdy nie chciał mieć swojego wroga.
Kiwnął lekko głową, gdy powiedziała mu o swojej umiejętności. Nawet trochę jej zazdrościł, bo sam nienawidził kłamców i oszustów, niestety nie potrafił ich wyczuwać z daleka i najczęściej dowiadywał się o oszustwie, gdy było już za późno i odczuwał to na własnej skórze. Może kiedyś się w końcu nauczy nie być taki naiwny i łatwowierny. Otworzył szerzej oko w niemym zaskoczeniu, gdy Virgo wskazała na jego plecak i użyła tego jako dowodu, na to, że nie mógłby zrezygnować. Skrzywił się lekko, zły na samego siebie, że nie pomyślał o tym wcześniej i że tak mało brakowało, by Viktor nie łyknął jego "rezygnacji". Na przyszłość będzie musiał pamiętać też o takich szczegółach. Oczywiście miał nadzieję, że więcej nie będzie musiał na nikogo polować, ale zamierzał i tak wyciągnąć z tego naukę.
Gdy pierwszy raz widział te dziwnie żywe cienie u Virgo, momentalnie czuł ogarniający go, pierwotny strach, z tym momencie niby odczuwał drobny niepokój, ale łatwiej było mu go w sobie zdusić, prawdopodobnie przez to, że skupiony był głównie na wykonaniu swojego zadania. Może też pomogła myśl, że nic mu ze strony Virgo nie groziło. Przynajmniej w tym momencie. Przyjrzał się tej małej fiolce, z początku nie do końca rozumiejąc, co to niby miało wspólnego z zaufaniem, lecz momentalnie to do niego dotarło.
- To jest... Virgo, nie mówisz poważnie, prawda? Viktor mówił, że nie zgodziłaś się na jego pomysł z wabikiem - powiedział przyciszonym tonem, choć był ogromnie zaskoczony tym wszystkim. Nie mógł uwierzyć, że wampirzyca miała zamiar mu tak zaufać. Przyjął od niej fiolkę, pakując ją od razu w bezpieczne miejsce do małej kieszonki na drobiazgu w plecaku, zabezpieczając ją tak, by się nie potłukła przez przypadek czy otworzyła.
Wysłuchał po tym instrukcji wampirzycy i lekko kiwnął jej głową, ciesząc się w duchu, że nie zamierzała go zdradzić przed Viktorem, a nawet zapewnić mu nieco więcej czasu, gdy wampiry będą miały z nią odprawę.
- Tak jest. Nie zawiodę cię. I dziękuję ci Virgo. Za wszystko - powiedział jej ze szczerą wdzięcznością w głosie.
- Korzystając z okazji... Nie martw się, jeśli po wszystkim nie wrócę do ciebie z pozostałymi. W tej dzisiejszej walce w Fostern bierze udział wilczyca, której naprawdę dużo zawdzięczam i chciałbym, chociaż sprawdzić jak się miewa po swoim pojedynku. Spotkam się po tym z tobą najszybciej, jak się da, świadom wszelkich konsekwencji, które mogą mnie czekać. Nie zrozum mnie źle, chciałem cię od razu o tym uprzedzić - dodał odrobinę zakłopotany, zdając sobie sprawę z tego, że to nie świadczyło o nim najlepiej, skoro ważniejsze było dla niego zobaczenie się z jakąś tam zwykłą wilczycą, niż doprowadzenie do końca wszelkich spraw w jego obecnym zadaniem i rozliczeniem się z Virgo.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyCzw 24 Sie 2023, 20:22

Ta nauka wiele ją kosztowała, kiedyś też była naiwna... Być może wciąż była? Jednak robiła wszystko żeby uczyć się na swoich porażkach. Biorąc pod uwagę ilość jaką poniosła, naprawdę sporo się nauczyła. Prawda była taka, że nikt nie nauczy tyle co wróg i bolesne porażki. Wiele ryzykowała. Jednak o tym że da tą fiolke Riverowi podjęła decyzję już w dniu gdy Viktor przyszedł o nią prosić. To nie to że nie ufała swojemu zarządcy... Chciała żeby jak najmniej osób wiedziało. Wystarczyło że River wiedział, a skoro do tej pory nic z tą wiedzą nie zrobił, do tego gdyby nie on to wciąż Robert kombinował by za jej plecami... Cóż postanowiła zaryzykować.
- Nie... Nie zgodziłam się dać mu wabika. - sprostowała i uśmiechnęła się lekko.
Uznała że nie ma sensu mówić o tym jak duży był to kredyt zaufania, ewidentnie wiedział. To ją nieco uspokoiło bo ewidentnie traktował to poważnie. Wierzyła że naprawdę zrobi to o co prosi i gdy tylko będzie po wszystkim zniszczy tą fiolke, żeby nikt się nigdy niczego nie dowiedział.
- Nie dziękuj... Mówiłam poważnie... Ja też nie jestem bezinteresowna. Chcę żeby k9 nikomu już nie zaszkodził... Jednak nie ukrywam, że w tej misji jest też drugie dno... To swego rodzaju test na ile mogę na tobie polegać. - cóż... Szczerość za szczerość.
W zasadzie... Miała go za bystrego i w jakimś stopni spodziewała się że się tego domyślał... Że po wszystkim ona też go o coś poprosi. Nie miała w zwyczaju oczywiście nikogo zmuszać, ale jego wdzięczność była jej na rękę... Zwłaszcza teraz gdy już wkrótce Venandi miało się zmienić. Miała już wrócić do Viktora i reszty gdy River chciał coś jeszcze powiedzieć. Wysłuchała go ja zwykle zupełnie spokojnie. Nawet... Nie miał pojęcia jak bardzo rozumiała. Ile praw nagięła dla bliskich? Ile złamała zasad? Jak dużo ryzykowała każdego dnia... By choć chwilę spędzić z Jacobem? Chyba nikt w tym przeklętym mieście nie mógł by zrozumieć jego potrzeby bardziej.
- Jeśli tylko wszystko pójdzie dobrze... Idź do niej. Kiedy będziesz chciał się ze mną spotkać, skontaktuj się z Anishą... powie ci gdzie jestem. I nie przejmuj się... Viktora biorę na siebie. - wyjaśniła i tym razem zrobiła już nawet parę kroków z powrotem gdy zdała sobie jeszcze z czegoś sprawę.
- Pojedziemy najdalej jak się da autem. Masz jakiś pomysł jak się dostać na miejsce żeby Viktor nie znalazł twojej zdobyczy przed tobą?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyCzw 24 Sie 2023, 21:29

Parsknął krótko rozbawiony i lekko pokręcił głową, słysząc jej odpowiedź. Nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie działo. Miał wrażenie, jakby to mu się śniło i gdy tylko się obudzi i przyjdzie pod magazyn, wszystko, absolutnie cały wszechświat będzie przeciwko niemu. Nie dał się jednak pochłonąć temu uczuciu, jedynie bardziej się przekonując przez tą fiolkę, że Virgo chciała sprawdzić, po której rzeczywiście był stronie. Jej słowa jedynie to potwierdziły.
- Pozwól więc, by to moje czyny, a nie słowa, za mnie mówiły - odparł poważnie i delikatnie kiwnął jej głową na znak, że rozumiał, jak wielkiej wagi było to zadanie. Dlatego podchodził do tego poważnie. Może prócz tej drobnej zabawy w podchody z Viktorem, ale był pewien, że jemu to na pewno wyjdzie na zdrowie i jeszcze będą się z tego razem śmiali przy piwie.
Początkowo nie był pewien, czy w ogóle wspominać Virgo o jego planach względem zajścia do Fostern, gdy upora się z K9, po co jej zawracać głowę taką błahostką? Stwierdził jednak, że lepiej będzie ją poinformować, ot tak, choćby z czystej sympatii i szacunku do niej, by wiedziała, że jeśli nie przyjdzie od razu do niej, to nie dlatego, że uciekł jak najdalej stąd, by tylko go nie złapała i nie upomniała się o uregulowanie długu, jaki miał wobec niej, przynajmniej z tych dwóch protez, które zostały dla niego stworzone. Uśmiechnął się lekko na jej odpowiedź, patrząc na nią z wdzięcznością i znów przytaknął ruchem głowy, choć był pewien, że i tak będą musieli to wszystko wyjaśnić między sobą z Viktorem.
- Właściwie to planowałem pójść pieszo, gdy tylko zabierzesz wszystkich na odprawę. A Viktor nie znajdzie K9 przede mną. Dzięki małej pomocy Sama. Bez obaw, kazałem Samowi reagować odwrotem na wszelkie podejrzane odgłosy i sytuacje. Nikomu nie powinien spaść, choć włos z głowy - zapewnił spokojnie, może i zdradzając tym samym, że już wcześniej zaplanował rozdzielenie się z Viktorem i dotarcie do K9 przed nim, ale właściwie nie podał przy tym większych szczegółów, nie miał więc obaw, że wampir mógłby się o tym drobnym fortelu dowiedzieć.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyCzw 24 Sie 2023, 22:00

Tym razem ona tylko skinęła w odpowiedzi głową. Nie było sensu się nad tym bardziej rozwodzić. Czas pokaże, w najgorszym razie River będzie tylko kolejną cenną lekcją. Chociaż... Miała co do niego dobre przeczucie. Dobrze że ją uprzedził, gdyby zwyczajnie zniknął... Miała by wiele wątpliwości. To co jej powiedział, sprawiało że był w jej oczach bardziej... Ludzki? Oczywiście nie było dobrze, żeby już go osądzać, czy co gorsza przywiązywać się. Jednak naprawdę miała dobre przeżycie. Nieco rozbawił ją stwierdzeniem, że pójdzie pieszo. Ten plan miał luki... Oczywiście nie znała całego... Ciekawe było też że Sam dał się wciągnąć w ten spisek... Intrygujące. Sięgnęła do swojej torebki chwilę czegoś szukając.
- River... - zawołała go i rzuciła mu kluczyki.
- Parking przed magazynami, srebrny Audi zaparkowany przy latarni B6. Jak nie będziesz go potrzebował odstaw na miejsce. Kluczyki oddaj mi do rąk własnych, nikt nie wie że to mój. Nie zapomnij flary... - poinstruowała go i tym razem naprawdę poszła już do magazynu.
Viktor ewidentnie był dziś nie w sosie, ale nie odważył by się choćby krzywo na nią spojrzeć. Specjalnie przeciągnęła to spotkanie, ba! Gdy wszystko było już uzgodnione wzięła na słówko Viktora. Nie był złym gościem... Cóż... Nie do końca. Wysłuchała jego wątpliwości, chociaż po raz kolejny odmówiła dania mu wabika. Trudno... Musiał sobie poradzić bez krwi i bez Rivera.
- Sam! Chodź, pojedziesz ze mną. Z resztą widzimy się na miejscu. - krzyknęła gdy wszystko inne zostało wyjaśnione.
Podniosła głos specjalnie, gdyby przypadkiem ktoś musiał usłyszeć że to ostatnia szansa aby się ulotnić. Człowiek rzecz jasna by nie usłyszał... Ale wilkołak który szukał w jej aucie flar, duża szansa że tak. Trudno powiedzieć czy dzięki temu, ale gdy wyszli... Nikogo nie było. Zabrała młodszego wilka i wyjechała w stronę lasów. Uciekli sobie krótką pogawędkę i musiała przyznać... River miał na dzieciaka duży wpływ, bo mimo że próbowała go podpuszczać to nie pisnął słowem o ich planie.

z/t
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyNie 27 Sie 2023, 18:29

To był chyba najdłuższy i najbardziej nieprzyjemny spacer, jaki przeżył w całym swoim życiu. Im bliżej był samochodów wampirów, tym częściej musiał przystawać, by poprawiać ciało na swoich plecach. Zwyczajnie mięśnie odmawiały mu posłuszeństwa, lecz dzięki swojemu uporowi, udało mu się w końcu dojść do pozostałych. Nie było lekko, nawet już w pewnym momencie przestał przejmować się spływającą na oko krwią i potem, idąc ni to na czuja, ni to po znajomym zapachu. Cały czas powtarzał sobie w duchu, że jego zadanie się jeszcze nie skończyło. Tyle wytrzymał, to nic mu nie będzie, gdy przejdzie jeszcze kilkanaście metrów. Skoro do tej pory się nie poddał, to czemu niby teraz miałby to zrobić?
Bez słowa sprzeciwu skorzystał z pomocy Sama, było choć trochę lżej i razem z nim podszedł do zaparkowanych samochodów. Czuł na sobie te krytyczne spojrzenia, ale nie zamierzał z nimi dyskutować o tym, dlaczego zabrał ze sobą ciało K9. Zapewne Viktor posądziłby go o głupotę i bezsensowne marnowanie czasu, energii i narażanie ich dla kawałka stygnącego mięsa. Może i złożenie go w grobie jak zwykłego człowieka było jego kaprysem, ale jednocześnie kierował się też tym, by nie doszło do sytuacji, że ktoś natknąłby się na ciało K9, powiązał je z działaniami Roberta i kontynuowałby jego plany, wykorzystując do tego zwłoki zmutowanego wilkołaka. Nie mógł dopuścić do tego, by historia zatoczyła koło i znów doszło do czegoś podobnego.
Tym razem nie sprzeciwiał się poleceniu Viktora, wykonując je bez gadania i z pomocą Sama usadził K9 w samochodzie, zapinając go pasami, by stwarzać pozory, że rzeczywiście ten tylko śpi. Zamknął ostrożnie drzwi i oparł się na moment o karoserię, bo zakręciło mu się w głowie. Starał się nie przedłużać niepotrzebnie, więc od razu jak tylko poczuł się choć trochę lepiej, odetchnął głęboko i krzywiąc się, ciężko usiadł na tylnym siedzeniu, na samym środku tuż obok zwłok. Oparł się o oparcie i odchylił głowę do tyłu, starając się oddychać spokojnie. Jeszcze chwila i odpocznie, obecnie nie był najlepszy moment na drzemkę.
Ponownie się lekko skrzywił z bólu, gdy obok usiadł Sam i zaczął się grzebać z pasem, ale zacisnął zęby i wytrzymał.
- Jeśli się nie rozchmurzysz, sam je sobie zaraz wydrapię - zagroził w żartach, kładąc lekko dłoń na głowie chłopaka i poczochrał mu włosy. Uśmiechnął się przy tym do niego pocieszająco, by ten się o nic nie martwił. W końcu najgorsze było już za nimi. W duchu wściekał się na samego siebie, że gdyby tylko wcześniej pomyślał o wylaniu krwi Virgo na bestię Roberta... nie walczyłby teraz z sobą o zachowanie przytomności i miałby siły pojechać do Fostern. Szlag! Zapomniał o zaparkowanym Audi wampirzycy. Będzie musiał szybko wrócić po ten samochód, bo jeśli coś mu się stanie, pewnie do końca swojego bardzo długiego, wilkołaczego życia się nie wypłaci.
Przez całą drogę do magazynów znajdował sobie jakieś obiekty, na których mógł skupić spojrzenie i myśli, byle tylko nie zamykać oka i nie odpłynąć. Nawet szybko dojechali, choć dla niego zdawało się to trwać całą wieczność.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyNie 27 Sie 2023, 21:11

Odczekała aż ta trójka spokojnie wyjedzie, dopiero po tym zawołała pozostałych. Niepokojące wycia wilków rozchodziły się po lesie, ale teraz było już po wszystkim. Przeszło jej przez myśl że River musiał zostawić pożyczone auto, ale to było teraz najmniej istotne. Samochód to tylko rzecz, można kupić inny, podczas gdy życie było tylko jedno. Z resztą, gdy wszystko się uspokoi, zawsze będzie można wrócić. Kiedy siadała za kierownicą... Poczuła olbrzymią ulgę, chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak się bała. Gdyby August się domyślił... Naprawdę musiała by interweniować i paradoksalnie nie stresowała ją sama walka, co to że mogła zawieźć nadzieję swoich poddanych i przyjaciół. Odpaliła silnik i chwilę wpatrywała się jeszcze w las z którego wrócili. Miała wrażenie... Że tam są... Ale może to tylko jej wyobraźnia. Tak czy siak, ruszyła za Viktorem do magazynów gdy tylko po pozostałą trójkę przyjechał Filip. Sam blondyn wjechał do środka magazynu, wysiadł i opierając się o maskę auta odpalił papierosa. Dawno tak bardzo nie potrzebował dawki nikotyny. Sam wysiadł za nim, uważając żeby bardziej nie tracąc Rivera... Mógł sobie żartować, ale dzieciak serio się martwił.
- Sam... Leć bo Georga. - rzucił po chwili wyjątkowo spokojnie Viktor ale dzieciak spojrzał na niego jak by nie rozumiał.
- River potrzebuje lekarza, ogłuchłeś? - warknął, więc jednak wciąż się wściekał mimo że próbował tego aż tak nie okazywać.
W każdym razie podziałało, bo Sam od razu wyszedł, nie trzeba było długo czekać żeby myśli wampira wyszły na światło dzienne.
- Coś ty sobie myślał?! - rzucił w końcu mimo że obiecał sobie czekać na swoją panią.
- Mogłeś tam zginąć... Co to za pierdolniety pomysł? - dodał jeszcze i zaciągnął się dymem.
Chwilę później pod sam magazyn podjechała Virgo. Chłopiec wciąż spał na tylnim siedzeniu... Chwilę przyglądała mu się jak by mogła się upewnić czy się nie obudzi w najmniej spodziewanym momencie. Wychodząc, upewniła się że będzie go widzieć cały czas i dołączyła do reszty. Viktor oczywiście skłonił się lekko gdy tylko ją zobaczył ale zupełnie go zignorowała.
- Co tam się stało? Co to za dziecko?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyNie 27 Sie 2023, 21:46

Nie było mu łatwo nie odpływać, mimo że plan miał dobry, by temu zapobiec. Kilka razy złapał się na tym, że powoli zamykał powiekę, ale w porę się otrząsał, kręcąc przy tym w miarę energicznie głową, by się ocucić. Bolało, ale dzięki temu jakoś łatwiej było mu zachować przytomność. W końcu zaparkowali, a Sam ostrożnie wysiadł z auta jakby za wszelką cenę, nie chciał sprawić mu dodatkowego bólu. Ten dzieciak był niemożliwy. Przecież nic, by się nie stało, gdyby go przypadkowo trącił. Wiedział, że nie zrobiłby tego celowo.
- Miło słyszeć, że chociaż ty wciąż jesteś normalnym, dupkowatym sobą - westchnął ciężko, słysząc, jak wampir drze się na bogu ducha winnego chłopaka. Przesunął się powoli i ostrożnie na miejsce, gdzie chwilę temu siedział Sam i chwycił lewą ręką drzwi od auta by się na nich wesprzeć i dźwignąć na nogi. Od razu po tym oparł się plecami o samochód, by nie stracić równowagi i odetchnął głęboko. Było mu naprawdę ciężko ustać na nogach.
- Byłoby ci to na rękę, że jest o jednego bezpańskiego kundla mniej w mieście. Bez obaw, jeszcze trochę będziesz musiał mnie znosić - odgryzł się. Nie miał siły mu tego tłumaczyć, zresztą był pewien, że i tak by nie zrozumiał.
- Udało się. K9 nie będzie stwarzał już problemów i wszyscy żyją, czy to nie jest najważniejsze? - zapytał zdenerwowanego wampira, może i go prowokując w ten sposób, ale nie musiał mu się z niczego tłumaczyć. Viktor nie był jego ojcem.
- Był z K9. Nazywał go "wujkiem"... - wyjaśnił krótko, acz konkretnie, gdy podeszła do nich Virgo. Sam w tym momencie nie zwracał zbytniej uwagi na Viktora.
- Virgo, pozwól mi się tym zająć, gdy tylko trochę odpocznę. Nie będziesz ryzykowała życia swoich ludzi, jeśli zjawiłby się tam ktoś z Fostern. Jedynie potrzebowałbym tego całego zaświadczenia, o którym mówią łowcy, by nie skończyć jak jakiś jeż, z ich bełtami powbijanymi w grzbiet - powiedział niemal na jednym wdechu, bo okazało się, że im mniej ich brał, tym mniej go bolało.
- Co do ciała K9... nie chciałem, by ktoś go znalazł i wpadł w niepowołane ręce, a nie zdążyłem go pochować - wyjaśnił od razu, spodziewając się, że mógłby zaraz zostać wyśmiany przez Viktora, ale nie przejmował się nim w tym momencie.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyPon 28 Sie 2023, 07:12

Nie mógł sobie darować tego perfidnego uśmieszku gdy River się odezwał.
- Uwierz, cała przyjemność po mojej stronie. - odpowiedział i musiał przyznać... Że trochę to rozluźniło atmosferę.
Co prawda kolejne słowa znów go wkurzyły i już miał znów podnieść głos gdy zobaczył nadchodzącym wampirzyce i ugryzł się w język. Wyjaśnienie było krótkie ale rozumiała dla czego... Był w naprawdę opłakanym stanie...
- Przestań... Nie chce teraz o tym słyszeć. - odpowiedziała natychmiast gdy uznał, że zajmie się wszystkim sam.
Na litość boską... Czy on miał jakieś skłonności masochistyczne.
- Chodź... Pomogę Ci... Na dole jest nie duża sala zabiegowa, musisz się położyć. Viktor, gdy tylko przyjdzie Georg każ mu do nas przyjść. Obudź chłopca i weź go na razie do 666, niech posiedzi w biurze dopóki nie skończymy. - poleciła i podeszła do Rivera żeby mógł się o nią oprzeć.
Nie było daleko, może nie był to hotelowy pokój ale przynajmniej River nie musiał się na siłę utrzymywać na nogach tylko położyć się na kozetce. Miała... Sporo pytań, było też wiele do omówienia, ale teraz schodziło to na boczny tor. George pojawił się chwilę później z torbą jak by był lekarzem który zatrzymał się w XIX wieku. Był... Zaskoczony. Oczywiście spodziewał się że poproszą go o pomoc do Rivera... Znał się w końcu na kalendarzu, wiedział jaki był dziś dzień. Zupełnie nie spodziewał się jej obecności! Gdy wszedł, akurat przechadzała się po sali z skrzyzowanymi na piersi rękoma, bawiąc się metalowym wisiorkiem. Skłonił się lekko... Nie te plecy, po czym poszedł od razu do pacjenta.
- Na litość boską... River! Przemyje to i zszyje... Mogę Ci dać przeciwbólowe ale sam wiesz... Twój organizm szybko się ich pozbędzie... - rzucił pospiesznie i zaczął wyciągać wszystko z torby.
- To nie będzie konieczne. - odezwała się wampirzyca, a starzec spojrzał na nią zdezorientowany.
- River, mogę użyć na tobie swoich zdolności. Jeśli dominacją każe ci ignorować ból... Nie odczówać go, twój umysł go wyłączy. Tylko pamiętaj, to nie tak że zniknie, nie uleczy to ran ale pozwoli Georgowi spokojnie działać. Zaufasz mi na tyle?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyPon 28 Sie 2023, 09:34

Była jeszcze cała masa rzeczy do przekazania, ale na ten moment ograniczył się tylko do tego, co według niego wydawało mu się najważniejsze. Nie spodziewał się jednak, że Virgo tak zareaguje na jego propozycję dokładnego przeszukania ruin kaplicy w poszukiwaniu niektórych odpowiedzi, choćby tych dotyczących małego chłopca, który był razem z K9. Otworzył usta w pierwszym odruchu, lecz zaraz sobie uświadomił, że to może rzeczywiście nie najlepszy moment na takie rozmowy, bo te pewnie by się przedłużały, a on ledwo stał na nogach.
- Oczywiście - spasował, bez cienia żalu, a wyłącznie ze zrozumieniem.
Kiedy zaproponowała swoją pomoc, kiwnął jedynie głową, a gdy skończyła wydawać polecenia Viktorowi, zacisnął zęby i oderwał się od karoserii samochodu. A tak dobrze mu się stało. Wsparł się na wampirzycy i starając się nie być dla niej zbytnim obciążeniem, wykrzesał z siebie resztę sił, by sprawnie przemieścić się do sali, o której wspomniała. Może nie był zbyt żwawy krok, ale też nie powłóczył stopami, jakby obawiał się, że każdy kolejny krok skończy się jego upadkiem. Zwłaszcza że mógł się w razie czego podtrzymać na Virgo. Dzięki niej nie musiał też robić postoi, gdy dopadły go zawroty głowy. Jedyne co musiał teraz zrobić, to po prostu stawiać krok za krokiem aż doszli do sali zabiegowej.
Zbliżył się do kozetki i najpierw się o nią oparł dłońmi, po tym powoli obrócił, by ostrożnie usiąść, aż na końcu się ostrożnie położył. Trochę go to kosztowało, ale przynajmniej oszczędził sobie masy bólu, gdyby pozwolił swojemu ciału po prostu paść na leżankę, jak kłoda.
- Virgo... - odezwał się do niej cicho, patrząc w jej stronę na wpół przytomnym wzrokiem. - Temu chłopcu... nic się nie stanie, prawda? To jeszcze dziecko - upewnił się, nie dlatego, że miałby ją o coś oskarżać, wątpił, by była taką osobą, co pozwoliłaby na zrobienie krzywdy dziecku. Nie miał jednak pewności co do innych wampirów, zwłaszcza tych, które brały udział w tym zadaniu i wiedziały, że mały był z K9. Choć z drugiej strony... i tak prawdopodobnie to on sam wyrządził mu najgorszą w życiu krzywdę. Na jego oczach, odebrał życie jego opiekunowi. I to wcale nie w szybki i bezbolesny sposób, tylko praktycznie przez uduszenie K9.
Nie kontynuował tematu, gdy do pomieszczenia przyszedł Georg i się tylko lekko uśmiechnął pod nosem.
- To tylko draśnięcie - zdobył się na ten kiepski żart z filmów komediowych, gdzie to po takim tekście zwykle osoba umierała, choć on oczywiście nie wybierał się na drugą stronę. Co prawda mógłby przysiąc, że widział jakąś postać w świetle lampy nad swoją głową, gdy się w nią wpatrywał, walcząc o utrzymanie resztek przytomności, ale był pewien, że się wyliże. Kilka szram tu i tam było przecież niczym, w porównaniu z odgryzieniem prawie całej ręki.
- Od samego początku ci ufam - odpowiedział jej krótko z lekkim, przyjaznym uśmiechem na zakrwawionej twarzy. Przez myśl przeszła mu gadka o tym, że pies obdarzy zaufaniem i bezgranicznym oddaniem, każdego, kto okaże mu, choć cień dobroci, jednak nie miał na coś takiego siły. Poza tym, po namyśle, musiał przyznać, że to był raczej beznadziejny tekst, którym nawet przedszkolakowi by nie zaimponował.
Odetchnął głęboko i odsunął od siebie wszelkie myśli, leżąc spokojnie i pozwalając Virgo bez przeszkód działać. Nie wiedział, na jakiej zasadzie polegała ta cała "dominacja", założył, że było to coś w rodzaju hipnozy, dlatego uznał, że jeśli nie będzie się niczym rozpraszał, Virgo nie będzie miała większych problemów z zahipnotyzowaniem go. Szlag! W tym momencie wyjdzie na to, że August miał rację i wampirzyca go faktycznie omami. Tylko ten stary kundel chyba nie sądził, że mogłoby to nastąpić z powodu zaistniałej sytuacji. Zapchlony cap.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyPon 28 Sie 2023, 20:08

Nie ważne co on o tym myślał, nie pozwoliła by mu w tej chwili na rozważania o powrocie na te mokradła. Przede wszystkim, poważnie martwiła się że powrót teraz może już nie być taki łatwy. Z tego co zdarzył powiedzieć Viktor, River zawył żeby przywołać do siebie Sama... Las miał uszy, biorąc pod uwagę poruszenie... August wysłał patrol żeby sprawdził co to za wycie nie pochodzące że stada. Jeśli znaleźli ruiny... To po pierwsze i tak mogło być za późno... Po drugie... Niebezpiecznie. Tak czy siak to był dobry moment żeby River przejmował się swoim stanem a nie stworzeniem które już nie żyło. Nie miała problemu z tym żeby mu pomóc, bądźmy szczerzy... Była od niego znacznie silniejsza. Mimo to... To słodkie jak starał się nie sprawiać jej zbyt wiele kłopotu. Pozwoliła mu samemu się położyć, po wiersze dlatego że sam wiedział najlepiej jak to zrobić żeby sprawić sobie jak najmniej bólu, po drugie... Męska duma. Już dawno nauczyła się że mężczyźni mieli problem z przyjmowaniem pomocy, zwłaszcza od kobiet... Nie można było z tym przesadzać. Chodziła nerwowo po pomieszczeniu czekając na przybycie George... Gdy padło jej imię podeszła do Rivera i słysząc jego pytanie... W zasadzie prośbę uśmiechnęła się lekko.
- Masz moje słowo... Jest pod moją opieką, nikt nie waży się go tknąć. Nie bój się... Zdolności Viktora nie zadziałały by na wilkołaka... To zwykły chłopczyk... Nie rozumiem jak się tam znalazł ale postaram się znaleźć dla niego jakieś odpowiednie miejsce... Może uda się ustalić kim jest... Może ma jeszcze jakąś rodzinę. - powiedziała spokojnie i przesunęła palcami po pozlepianych krwią włosach jednookiego. Chciała go uspokoić... Nie miała pojęcia co zrobić z tym dzieckiem, ale na pewno nie doprowadziła by do tego żeby spotkała je krzywda. O to mógł się nie martwić. Cofnęła dłoń gdy usłyszała kroki na korytarzu, po chwili przez drzwi wszedł Georg więc odsunęła się jeszcze żeby nie plątać się mu pod nogami. Na słowa Rivera oboje się zaśmiali, chociaż Starzec zaraz po tym pokręcił głową.
- Jesteś niemożliwy... - mruknął jednak nieco go to rozweseliło.
Skork miał siły żartować, może nie było tak źle. Martwił się jednak poważnie jak jednooki zareaguje na szycie... Ostatnio gdy wszczepiał mu czujniki reagował... Dosyć średnio. A był z nimi Viktor! Niby teraz była sama wampira królowa... Ale trzymanie go to to nie wszystko. Propozycja wampirzycy zupełnie zbiła go z tropu. W zasadzie spodziewał się że River odmówi... Każdy inny na jego miejscu by odmówił, a przynajmniej większość. Nawet sam starzec... Mimo że to nie Virgo go skrzywdziła miał by opory oficjalnie poddać się tak silnej manipulacji umysłem. Przecież mogła mu wmówić wszystko... Jasne... Mogła to zrobić i wszystkim i to każdego dnia gdy się widzieli ale żeby dobrowolnie iść w coś takiego? Nie odezwał się jednak nawet słowem... Zwłaszcza na odpowiedź Rivera. Odkaszlnął jedynie i skoro tak... Zaczął przygotowywać wszystko do zabiegu. Ją... Sama odpowiedź szczerze dotknęła. Miała ochotę odpowiedzieć że nie powinien... Żyli w takim świecie, w którym zaufanie naprawdę było czymś niebezpiecznym. Cholera... Nie powinna go tak polubić. Tak jak by miała mało osób o które się martwiła... A po wydarzeniach z ataku Tepesów chciała być po prostu sama... Jak to jest że los w takich chwilach jak by na złość zsyła nowych ludzi na których zaczyna nam zależeć? Ostatecznie... Uśmiechnęła się nieco pobłażliwie, a cienie w pokoju zaczęły szeptać.
- Dziękuje. - dodała krótko i położyła dłoń na jego czole, częściowo żeby się trochę rozluźnił.
Jej oczy zabarwiły się szkarłatem.
- Spokojnie, nie będzie bolało, ból cie nie dotyka... Nic nie czujesz. - szepnęła i powoli... Stopniowo ból faktycznie zniknął.
Skinęła głową do Georga, którego nie trzeba było namawiać. Mimo że River nie czuł... Starał się być delikatny, gdy Virgo cofnie swój "czar" i tak trochę go poboli... Wilcze kły zraniły niczym srebrne noże. Wampirzyca była cały czas przy nim, żeby nie przeszkadzać staruszkowi zabrała rękę i przytrzymała w niej dłoń Rivera.
- To może być... Dziwne, gdy Georg skończy, cofnę rozkaz i wszystko wróci do normy. - spróbowała go uspokoić i odwrócić uwagę od tego jak staruszek zaczął zszywać ranę nad okiem.
- Sądziłam że uciekniesz do Fostern... Tak ci zależało żeby zabrać z tego lasu... Jego? - nie do końca wiedziała jak mówić o mutancie Rivera.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyWto 29 Sie 2023, 01:07

Lekko się uśmiechnął i odetchnął głęboko, wyraźnie uspokojony jej słowami. Nie do końca rozumiał, dlaczego wspomniała o tym, że mały był zwykłym człowiekiem. Może myślała, że przejmował się nim, bo mógł być jego rasy, ale prawda była taka, że nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Mógłby być nawet samym diabłem, a on dalej martwiłby się tak samo. W końcu to było tylko dziecko, które znalazło się w złym miejscu i o niewłaściwej porze. Długo sobie nie wybaczy tego, że zabił K9 na oczach małego. Zwłaszcza że ten był dla niego kimś bardzo ważnym, sądząc po tym, jak mocno maluch się rozpłakał.
W końcu zjawił się Georg i zaczął przygotowywać się do zabiegu. Nie mógł sobie darować w takiej sytuacji, gdy wszyscy byli poddenerwowani i zmartwieni, drobnego żartu na rozluźnienie atmosfery. Zwłaszcza gdy poczuł, jak słabo mu się robi, gdy widział kątem oka kolejne narzędzia tortur, które staruszek wyjmował ze swojej torby. Zdecydowanie nie przepadał za lekarzami i wszelkiego rodzaju zabiegami. Na szczęście Virgo była z nimi i wyszła ze swoją cudowną wręcz propozycją. Wydawało mu się, że jeśli była taka możliwość i rzeczywiście by zadziałała, to mogło być rozwiązaniem jego obecnego problemu - jak dać się zszyć mężczyźnie, bez uciekania przed igłą. Poza tym był pewien, że dzięki temu sam Georg będzie spokojniejszy. No i jednooki skłamałby, gdyby powiedział, że nie ufał wampirzycy.
Wierzył, że nie wykorzystałaby tego sposobu, by wyrządzić mu jakąś krzywdę, czy zmusić go do zrobienia, czy powiedzenia czegoś, czego nigdy by nie zrobił. Poddał się więc jej mocy, bez najmniejszych oporów, patrząc jej w oczy i słuchając uważnie kojącego wręcz, tonu głosu, po którym rzeczywiście ból zaczął powoli zanikać. Odetchnął głęboko, by zachować spokój, delikatnie ściskając dłoń wampirzycy, gdy zobaczył, jak Georg sięga po narzędzia, którymi miał zamiar zszyć jego ranę nad okiem. Instynktownie je zamknął, gdy mężczyzna tylko zbliżył rękę i nie zamierzał szybko otworzyć z powrotem oka. Nawet jeśli nie czuł bólu, to wciąż mógł sobie wyobrażać to nieprzyjemne uczucie. Na szczęście Virgo chyba wyczuła jego zdenerwowanie i był jej naprawdę ogromnie wdzięczny, że postanowiła zająć jego myśli rozmową i skupić na tym jego uwagę.
- Obiecałem, że wrócę. W tym stanie, pewnie padłbym gdzieś pod Fostern. Co do K9... wiem, że to głupie... ale gdy zobaczyłem tego potwornie okaleczonego, obcego mi mężczyznę, dotarło do mnie, że to żaden potwór, a jedynie poważnie skrzywdzony człowiek, który być może nigdy nie chciał stać się bezmyślną maszyną do zabijania. Dodatkowo wcale mi nie ulżyło, gdy go zabiłem, nie czułem nawet cienia satysfakcji czy zadowolenia z tego powodu i uznałem, że chociaż tyle mogłem dla niego zrobić za odebranie mu życia. Każdy zasługiwał na godny pochówek. Poza tym... nie chciałem ryzykować, że historia mogłaby zatoczyć koło, gdyby ktoś go znalazł, sprawdził jego krew i być może postanowił stworzyć, podobne stworzenie - wyjaśnił spokojnie, nie spiesząc się i czasem robiąc przerwę, by znaleźć odpowiednie słowo, czy sformułowanie.
Zaczęło powoli kiełkować w nim nieprzyjemne wrażenie... że nie wiele różnił się od K9, o ile nie był od niego gorszy. Działał tak, jak go nauczono, czy raczej stworzono, jakby w odruchu bezwarunkowym. Może nawet nie miał świadomości tego, że zabijał niewinne osoby. River go zabił, bo od samego początku tego chciał, pragnął zemsty. Który z nich był więc prawdziwym potworem? Wiedział, że nie powinien tak myśleć, zwłaszcza teraz było już zdecydowanie za późno na takie refleksje. Mógł posłuchać Anishy, gdy go ostrzegała, że zemsta nigdy nie przynosi ukojenia. Teraz niestety wiedział, że miała rację. Dokonał swojej zemsty, ale ani nie czuł jakiegoś najmniejszego zadowolenia z tego powodu, ani nie przywróciło to życia jego żonie, ani nic nie zmieniło w jego życiu. Spowodowało jedynie... że miał krew na rękach... Co, jeśli on wcale nie musiał ginąć i było jakieś inne rozwiązanie? Może był jakiś sposób, by odkręcić to, co Robert zrobił z tym wilkołakiem, jakoś nauczyć go na nowo żyć w społeczeństwie? Przez jego upór i ślepą pogoń za zemstą, już nigdy się tego nie dowiedzą. Niby wygrał tę walkę, ale jednocześnie poniósł sromotną klęskę jako człowiek. Nie dał szansy drugiemu człowiekowi, nie pomyślał nawet o tym, by postarać się, mu w jakikolwiek sposób pomóc. Czuł się z tym naprawdę źle.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyWto 29 Sie 2023, 07:12

Oh ustalenie rasy chłopca było wyjątkowo ważne. Po pierwsze, nawet odrzucając inne powody, gdyby był wilkołakiem... Wystarczyło spojrzeć na Samą czy Rivera. Wilkołak bez bliskich był bardzo samotny i zagubiony. Co więcej, zwłaszcza w okresie dojrzewania stanowił poważny problem. A w tym wypadku, była groźba że chłopiec nigdy im nie wybaczy. I tutaj... Wchodzi kolejna sprawa... Chociaż budząca wątpliwości moralne. Skoro był człowiekiem, bez większych problemów można było wejść do jego umysłu i kazać zapomnieć. Mógł to zrobić każdy... Nawet zastąpić to wspomnienie, innym. Skłamała by gdyby przyznała że nie bierze tego pod uwagę. To głęboka rana... Może dla dobra samego dziecka, warto by było ja wymazać. Jednak odłożyła na razie ten temat na bok. W końcu przyszedł George i na pierwszym miejscu była pomoc Riverowi. Jej oczy wróciły do zwykłego srebrno niebieskiego koloru, River może nie mógł wytrzymać obrazu tego co robi Geroge, ale ona mimo że próbowała odwrócić od tego uwagę Rivera, przyglądała się temu jak pracował starzec. Miała ciarki... Niestety, poczuła już kiedyś srebro na swojej skórze. Jeśli wilcze kły były podobnym uczuciem... Było jej go żal. A jednocześnie, czuła się za to w pełni odpowiedzialna, to jej rozkazy doprowadziły do tej chwili. Zaczynając od nie zadowolonych poddanych którzy stworzyli K9... Poprzez to że aby zataić to przed nią pozwolili mu uciec, w skutek czego zabił żonę i dziecko Rivera, aż po to że nie poszła dziś sama pozbyć się go. Była tu... Bo czuła się winna, brała za to odpowiedzialność... Na razie niewiele mogła więcej zrobić niż być i trzymać go za rękę odwracając jego uwagę, ale postara się mu to jakoś wynagrodzić. Gdy odpowiadał, nie ponaglała i nie przerwała. Chodziło w końcu o to żeby zająć mu trochę czasu. George szło naprawdę sprawnie gdy pacjent się nie spinał ranę i zszył, po czym zabezpieczył opatrunkiem. Przy torsie... Cóż chwilę nie wiedział od czego zacząć. Ostatecznie przemysł wszystkie rany, nie wszystkie były do szycia, tą płytszą cześć tylko zabezpieczał i dopiero na końcu wrócił do szycia tego co zostało.
- Jesteś... Niesamowity River... Jakim cudem żyjąc w tym świecie zachowałeś tyle niewinności. - przyznała po jego wypowiedzi.
To było szczere... Sama... Czuła czasem że rozpada się na kawałki z każdym dniem. Robiła co musiała żeby chronić swoich... Może wręcz paranoicznie bojąc się powtórki wydarzeń sprzed roku. Sam fakt ci planowała teraz... Nie była już tą samą sobą co dziewczyna w której zakochał się Rod, ale też nie była tą samą dziewczyną przez którą zginął. Przez którą tylu zginęło. Tymczasem River tak po prostu przyjął że zabójcy jego żony należy się pochówek. Jej chyba nie było by na to stać gdyby dopadła Haretona. Rzuciła by go ptakom na pożarcie.
- I River... Biorę to na siebie. Z mojego powodu go zabiłeś, gdyby nie ja w ogóle by nie istniał. Nie mówię że tego nie chciałeś, wiem że miałeś swoje powody ale przede wszystkim chroniłeś przed nim wszystkich. Nie wiemy czy dało by się mu pomóc... A trzymanie go w zamknięciu? To żadne rozwiązanie. Nie gwarantowało by też że nie skrzywdzi nikogo innego. Teraz jest już wolny, nie jego męczą konsekwencje tego co się wydarzyło, tylko nas. - mówiła spokojnie.
Bolesne, ale czasem trzeba było zabijać. Mimo że sama traktowała to jako ostateczność.
- Musze z tobą porozmawiać... W cztery oczy. Ale musisz odpocząć i się wyleczyć. Poczekam jeśli chcesz najpierw pojechać do swojej znajomej.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyWto 29 Sie 2023, 12:45

Virgo, była naprawdę wspaniałą osobą, a umiejętności, jakie posiadała, robiły ogromne wrażenie. Nadal co prawda czuł dyskomfort związany z zabiegiem wykonywanym przez Georga, ale była to raczej kwestia psychiczna niż fizyczna, bo bólu faktycznie nie czuł. Jedynie tylko miał świadomość tego, co mężczyzna w tym momencie robił i mógł sobie wyobrażać, jak wyglądał tego przebieg. Rozmowa z wampirzycą, wsparcie, które mu w tym momencie zapewniała, choć wcale nie musiała tego robić, działało na niego bardzo uspokajająco, pomimo dość stresującej i nieprzyjemnej sytuacji, w której się obecnie znajdował. Był na tyle zajęty i skupiony na rozmowie z kobietą, że nawet przez myśl mu nie przeszło, by próbować uciekać czy się instynktownie bronić. Pomijając to słabe zaciśnięcie palców na dłoni Virgo, którą trzymała go za rękę i zamknięcie oka, leżał cały czas nieruchomo, nawet nie drgnął, gdy Georg przeszedł na te poważniejsze rany na jego torsie i ramionach. Gdy robił dłuższą przerwę w swojej wypowiedzi, czy ją w końcu zakończył i słuchał, co miała mu do powiedzenia wampirzyca, można było odnieść wrażenie, jakby zasnął, czy raczej nagle stracił przytomność z wycieńczenia, lecz on cały czas pozostawał świadomy wszystkiego, co się wokół niego działo. Choć kilka razy było naprawdę blisko, by się poddał zmęczeniu i zwyczajnie odpłynął. Opanował jednak to uczucie, trzymając się kurczowo przekonania, że to on był panem swojego ciała, a nie ono jego i pozwoli sobie na utratę przytomności czy sen, tylko na własnych zasadach i gdy on będzie tego rzeczywiście chciał. Nieuprzejmie było przecież zasypiać w połowie konwersacji. To nie były nudne wykłady na jakiejś uczelni, które masowo usypiały studentów, jak to zazwyczaj przedstawiano w różnego rodzaju filmach czy kreskówkach.
Słysząc jej odpowiedź, otworzył oko i powoli, ostrożnie, by Georgowi przez przypadek się ręka nie omsknęła, gdy szył jego rany na torsie, obrócił głowę w stronę Virgo, by skupić na niej swój wzrok. Nie bardzo wiedział, jak powinien rozumieć jej słowa. Zwłaszcza że w ostatnim czasie słyszał podobnych sformułowań naprawdę dużo pod swoim adresem i coraz bardziej rosło w nim podejrzenie, że to wcale nie do końca był komplement, tylko wytknięcie jego głupoty i naiwności w łagodniejszy sposób. Oczywiście nie posądzał Virgo o to, że chciała go obrazić. Choć może tylko mu się wydawało, że tak jest, przez to, że był pod wpływem jej zauroczenia. Nie znał jej przecież za dobrze, a mimo to ślepo wierzył, że była dobrą osobą, opierając się na opinii innych na jej temat.
- Virgo, wybacz, ale mylisz się. To nie jest niewinność, tylko naiwność - poprawił ją, choć nie mówił tego z żadną urazą, zwłaszcza że uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
- Staram się patrzeć na świat tak, jak chciałbym, żeby wyglądał w rzeczywistości, choć... Ostatnio wiele rzeczy widziałem tylko w czarnych barwach. Prawdopodobnie... w innych okolicznościach może piłbym piwo przy barze z tym mężczyzną, rozmawiając i śmiejąc się, dopóki nie rozeszlibyśmy się do swoich domów i czekających tam rodzin. Jakiś czas pracowałem w tych magazynach, czy to jako magazynier, czy nocny stróż nawet nie wiedząc o tym, co naprawdę może się w nich znajdować. Równie dobrze ja mogłem znaleźć się na jego miejscu i stać się królikiem doświadczalnym Roberta. Jeśli nie pierwszym, to być może kolejnym - wyjaśnił spokojnie, jak on to wszystko widział i naprawdę żałował, że wcześniej nie posłuchał Anishy i nie doszedł do podobnych wniosków. Było jednak tak, jak powiedział przed chwilą. Choć starał się widzieć świat takim, jakim chciałby go zobaczyć naprawdę, bardzo wiele, zdecydowanie za dużo rzeczy widział przemalowanych na czarno. Nawet wczorajszej nocy. Dobre nastroje i radość wszystkich, których poznał w domu publicznym na Melrose, szczęście maleńkiej dziewczynki, którą obawiał wziąć się na ręce... Obiad, który omal nie był jego ostatnim posiłkiem, a który zjadł razem z siostrą i jej córką przed swoim wyjściem, wszystko było dla niego czarne. Teraz być może, gdy było już po wszystkim, może na nowo zacznie widzieć świat we wszystkich kolorach, bardzo by tego chciał, choć zdawał sobie sprawę, że nie będzie to wcale łatwe. Ojciec mu kiedyś powiedział, żeby żył tak, aby niczego nie żałował. Był dobrym, spokojnym człowiekiem, ale niektóre metody wychowawcze miał naprawdę okrutne. Nie dało się przecież żyć, nie popełniając żadnych błędów czy bez podejmowania złych decyzji, których skutki mogły po czasie naprawdę dotkliwie zaboleć. Takie konsekwencje swoich działań, najlepiej zmuszały do refleksji i wyciągania wniosków na przyszłość. Nieraz trzeba było się poparzyć, by zrozumieć, że nie należy bawić się ogniem. Wiedział teraz, że zemsta nie niesie ze sobą niczego dobrego. Gdyby... spróbował zrozumieć K9, postawić się na jego miejscu, wybaczyć mu... może wtedy poczułby prawdziwą ulgę. Ale na to było już za późno, bo nawet jeśli zaczął o nim myśleć, jak o zwykłym człowieku, którego spotkała masa potworności, nic nie zmieni faktu, że odebrał komuś życie. I to nie jemu jedynemu.
- Nie. Oboje ponosimy winę za to, co się stało. Mogłem przecież nie podejmować się odebrania mu życia i siedziałbym teraz w domu przy kawie z siostrą albo razem wyszlibyśmy za spacer, by załatwić szkołę dla jej córki. To był mój wybór Virgo i byłem w pełni świadom tego, co się z nim wiązało - sprzeciwił się łagodnie temu, co mówiła, zapowiadało się, że mógłby się z nią nawet kłócić, gdyby dalej upierała się przy swoim, że to była wyłącznie jej wina. Mimo że wciąż znajdował się pod wpływem jej umiejętności, bez cienia strachu czy niepewności był gotów się z nią nie zgodzić. Może nie było to zbyt mądre posunięcie, zwłaszcza że rozmawiał z samą wampirzą królową, samemu będąc nikim i nie dorastając jej nawet do pięt, ale przez samą sympatię do niej i szacunek nie mógł pozwolić, by brała całą odpowiedzialność na siebie. Choć z drugiej strony... trochę lżej zrobiło mu się na sercu po jej słowach. Nie pomyślał o tym, że teraz K9 nie musiał mierzyć się z konsekwencjami tego, co mu zrobiono i co on niezbyt świadomy własnych działań zrobił innym. Miała rację. Był już wolny i mógł zaznać spokoju.
- Wiesz... chyba tak prędko się z nią nie zobaczę. W tym stanie nie wiem, czy dałbym radę dość na parking przed magazynami, a co dopiero dotrzeć do Fostern. Poza tym nie wiem, czy będę w stanie dotrzeć do własnego domu. Zadzwonię do jej pensjonatu, jeśli jej nie zastanę, zawsze jej pracownica będzie mogła jej przekazać, że ze względów zdrowotnych nie mogłem do niej przyjść i spotkamy się, jak tylko wydobrzeję - wyjaśnił spokojnie i na moment się zamyślił.
- Mamy z Viktorem dobrą chemię. Jestem pewien, że z ogromną radością udostępni kanapę w swoim biurze, swojemu najlepszemu przyjacielowi, by ten mógł odzyskać siły po starciu z trudnym przeciwnikiem - zażartował złośliwie pod adresem Viktora, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że tym sposobem grabił sobie jeszcze bardziej u wampira, który i tak miał już wystarczająco powodów do tego, by go własnoręcznie rozerwać na strzępy.
- Mógłbym tam odpocząć i spokojnie porozmawiać na osobności - zaproponował już nieco poważniej. A Viktor i tak zawsze był wściekły i pałał niechęcią, o ile nie wrogością wobec niego, więc w ich "związku" i tak niewiele się zmieni. Dlatego nie bardzo przejmował się późniejszemu stawieniu czoła wampirowi.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyWto 29 Sie 2023, 22:16

Znalazła by się naprawdę potężna ilość łowców, ludzi, wilkołaków, a nawet wampirów która by się z tym nie zgodziła. Co więcej tyczyło się to i umiejętności i jej osoby. Sama rezygnowała z części zdolności... Ledwo panowała nad cieniami, a i tu nauka zajęła jej ogromną ilość czasu. I to wszystko przez nią samą... Bo długi czas nie chciała z nich korzystać... Brzydził ją ze względu na ich pochodzenie. Z krwią nie było wcale lepiej... Ukrywała jej możliwości zamiast wykorzystywać. Częściowo bojąc się konsekwencji dla siebie.... Częściowo dla innych. A dominacja? Krwawe szpony? Nie były niczym wyjątkowym... Z całym szacunkiem mogły zaimponować tylko nowym w świecie nocy. Co do uspokajania Rivera, robiła to dla niego, jasne. Ale nie tylko dla niego, za dobrze znała historie George. Gdy River na nią spojrzał, staruszek przerwał pracę, jednak to słowa jednookiego sprawiły że otworzył szerzej oczy zerkając to na nią to na niego. River... Ewidentnie nie znał wampirzej etykiety, zwracał się do niej bezceremonialnie, nie tak jak reszta... Ale otwarte powiedzenie "mylisz się" do kogoś kto właśnie odebrał ci ból? Nie spodziewał się żeby wampirzyca była zagrożeniem... A jednak przeszły go ciarki. Zwłaszcza gdy wilkołak sprawiał wrażenie że był gotowy do kłótni. Do kłótni z krwiożerczą bestią? Monarchinią nocy... Naprawdę masochista... Jednak Virgo szczerze się zaśmiała. Pomachała ręką żeby się nią nie przejmował tylko mówił dalej i już mu nie przerywała. Przemilczała że to jakoby mógł zostać kolejnym eksperymentem również było z jej winny... To pod jej okiem doszło do tego wszystkiego.
- Mówisz o tym jak by to była wada... Nie uważam tak. Żyjemy w świecie w którym trudno jest zaufać... Owszem uważam że trzeba uważać ale gdybym na przekór wszystkim nie zaufała łowcom... Gdzie była bym teraz? Ta umiejętność widzenia świata jakim chciał byś widzieć nie jest taka zła. Jeśli pozostaniemy zamknięci i nieufni... Niczego nie zmienimy. A ja chce jeszcze dużo zmienić. - odpowiedziała spokojnie chociaż wciąż nieco rozbawiona. W całym swoim życiu, po za rodziną były tylko trzy osoby które bez oporu mówiły jej gdy się myliła... I tylko jedna która nie patrząc na to kim była zawsze mówiła wszystko prosto z mostu. Można by rzec... Towar deficytowy, zrobił tym małym sprzeciwem tylko większe wrażenie. Odpuściła, chociaż się z nim nie zgadzała. Nie dlatego, że nie chciała się kłócić, co dlatego, że nie miało to większego sensu, a biedny George całkiem by osiwiał. Dzielnie pracował usiłując poskładać mężczyznę z powrotem. Niektóre rany były naprawdę głębokie, nie chciał komentować tego jaki to cud, że skończyło się bez obrażeń narządów wewnętrznych. Jednak panience dobrze szło odwracanie jego uwagi od ran, nie chciał tego zaprzepaścić.
- W porządku, przy okazji będziesz musiał koniecznie pozdrowić panią Rite ode mnie... Jedna kobiecina, a sprowadziła mi już dwie potrzebne mi osoby. - dodała pół żartem i zaśmiała się na wspomnienie Viktora.
Taaaak.... Blondyn coś wspominał że drą koty z Riverem... Wspominał też że uważa go za dobrego gościa i martwił się że idzie złą drogą.
- Jest surowy.. Wymagający i służbowy... Ale to dobry chłopak. Po prostu typ charakteru który nie każdemu odpowiada. Martwił się o ciebie wiesz? - nieco zmieniła temat a gdy George przez chwilę musiał wyprostować plecy zerknęła na to jak mu szło. Ostatnia rana... Straszne River wyglądał jak by przeszedł przez szybę.
- Zgodzi się, jednak jeśli chcesz mogę odwieźć cie do domu... ja chętnie skorzystam, ale... Kanapa to średnie miejsce do spania. Jesteś pewien? Jeśli nie chcesz martwić domowników, mogę dać Ci pokój na wzgórzu... Albo w u Anishy. - zaproponowała chwilę przed tym jak staruszek skończył.
Zdjął rękawiczki, odkładając narzędzia.
- Nie ważne gdzie... Masz odpoczywać i prawidłowo się odżywiać. Prawidłowa dieta mięsna uaktywni wilcze komórki... Szybko wydobrzejesz tylko się słuchaj. - powiedział nieco rozbawiony.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptySro 30 Sie 2023, 00:50

Spodziewał się dalszej dyskusji, spodziewał się urazy czy nawet gniewu, lecz śmiech z jej strony był dla niego dużym zaskoczeniem. Tym bardziej że nie był to ani śmiech pogardy, ani złośliwy. Był szczery i przyjacielski, a przez to tylko bardziej nie rozumiał jej reakcjo. Powiedział coś nie tak? A może miał coś na twarzy? Nie lada zadaniem było dla niego zorientowanie się, do czego piła Virgo swoją odpowiedzią, ale gdy wspomniała o łowcach, zrozumiał, o czym mówiła. Rozumiał też, dlaczego wolała zatrzymać się na tej części jego wypowiedzi, nie poruszając innych, które padły. Zwłaszcza że łączyła ich oboje chęć zmiany. On za wiele co prawda nie mógł, co najwyżej okazać swoją pomoc, wsparcie czy spróbować doradzić napotkanym osobom, ale nie zniechęcał się tym, zwyczajnie cieszył się tym, że mógł komuś uświadomić, że źle robił i wskazać właściwy kierunek. Choć Augustowi nie udało mu się przemówić do rozumu, ale jemu raczej nic już nie pomoże.
- W tym momencie trudno mi się z tobą nie zgodzić - odparł z lekkim rozbawieniem i jednocześnie zakłopotaniem, wyraźnie przez kobietę zbity z tropu, bo jeszcze chwilę temu, był gotów się kłócić, ale... jak się kłócić, gdy obie strony mają te same poglądy? Poniósł klęskę w tej bitwie i właściwie nie rozumiał, jak do tego w ogóle doszło, jednak nie miał o to żalu. Wręcz przeciwnie, to było dziwnie dezorientujące, ale też bardzo zabawne zagranie z jej strony.
Kwestia winy za to, co się stało, została całkowicie przemilczana, pomimo że znów się z wampirzycą nie zgodził, jednak musiał przyznać, że naprawdę mu w tym momencie zaimponowała. Do niego dopiero teraz dotarło, że dyskusja na ten temat nie ma większego sensu, skoro mleko i tak już się wylało. Dyskutowanie o tym, kto powinien poczuć się za to odpowiedzialny, nic nie wnosiło, najważniejsze przecież było dopilnowanie, by podobna sytuacja nigdy więcej nie miała miejsca. I nawet gdyby nie brała go przy tym pod uwagę, był gotów zaoferować swoją pomoc, gdy tylko pojawią się jakieś kłopoty, albo napotka na coś podejrzanego.
- Oczywiście, że ją pozdrowię, zwłaszcza że jest ci bardzo wdzięczna za pomoc Dylanowi w znalezieniu swojego miejsca - odpowiedział z pogodnym, choć odrobinę słabym ze zmęczenia uśmiechem. Domyślał się, że Virgo słyszała o pani Ricie od jej syna, aż miło było widzieć tę sympatię wobec staruszki, którą znała pewnie tylko z opowiadań Dylana. Dopiero po chwili dotarło do niego, że mówił cały czas o jednym z dwójki synów pani Rity. Nie spodziewał się, że jej drugi syn również mógł pracować u Virgo.
- Czyli ten drugi... Pete? Peter? Też dla ciebie pracuje? - zapytał wyłącznie z ciekawości, bo staruszka raczej niewiele mówiła o młodszym synu.
Lekko się uśmiechnął, gdy zaczęli rozmawiać o Viktorze i choć przez ostatnich kilka dni wampir był dla niego najgorszym wrogiem, nie zmieniało to faktu, że wiele mu zawdzięczał i mimo wszystko naprawdę go lubił. Wyzywali się, grozili sobie, byli aroganccy, bezczelni i zwyczajnie niemili wobec siebie nawzajem, ale prawda była taka, że nie żywił do niego najmniejszej niechęci. Ba. Chciał przecież się z nim pogodzić i wyjaśnić, dlaczego kazał Samowi wyprowadzić ich w maliny. Viktor był trudnym i naprawdę specyficznym gościem, ale trudno było jednookiemu go nie lubić. Właściwie nawet nie wiedział, dlaczego go lubił.
- Ten Viktor? Viktor Ross? Z rana zdecydowanie bardziej wyglądał, jakby chciał mnie na strzępy rozszarpać, niż na zmartwionego - zażartował, może trochę krzywdząco pod jego adresem uznając, że wampir nie mógłby się o kogokolwiek martwić, a już szczególnie o jednookiego, ale... Naprawdę ciężko było mu w coś takiego uwierzyć. Nawet zaczął się zastanawiać czy może Anisha nie przekupiła w jakiś sposób Viktora, ale zachował te wątpliwości dla siebie. Nie sądził, by Virgo mogła komuś mydlić oczy takimi rzeczami, zwłaszcza w tym przypadku nie miało to większego sensu, bo mimo trudnej, wzajemnej relacji on i Viktor naprawdę się lubili.
- Nie czuję się komfortowo, chodzić z protezą na wierzchu odkąd jest u mnie siostra i siostrzenica, a co dopiero, gdybym miał przyjść taki pokiereszowany. Tym bardziej że tam też raczej spałbym na kanapie - przyznał, uśmiechając się lekko z zakłopotaniem, nie wspominając o tym, że prawdopodobnie nie miał co liczyć na kanapę we własnym mieszkaniu i albo musiałby spać znowu z siostrą, albo zostawała mu podłoga. Raczej ta opcja nie przypadłaby do gustu nikomu z tu obecnych.
- Na wzgórze wolałbym się nie wybierać. I tak masz już masę problemów przez sojusz z łowcami, wolałbym nie być źródłem kolejnych. Anishy też nie chciałbym sprawiać problemów. Magazyn wydaje mi się dobrym rozwiązaniem. Choć... może lepiej, gdyby nie było mnie w pobliżu, gdy Georg... dowie się, że popsułem protezę wilczej łapy - wyjaśnił spokojnie, bardzo mocno starając się odpowiednio dobierać słowa, by nie zdenerwować staruszka. Oczywiście nie był głupi i upewnił się wcześniej, czy mężczyzna już skończył zabieg i pozbył się wszelkich, potencjalnie zagrażających wilkołakowi narzędzi z rąk, nim wspomniał o protezie.
- Zrobiłem wczoraj na obiad wyśmienite pieczone żeberka w miodzie - odpowiedział staruszkowi w ramach odwrócenia uwagi i jednocześnie zapewnienia go, że przecież odżywia się prawidłowo. Wiedział jednak, że nie do końca o tego typu mięsną dietę mu chodziło.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyCzw 31 Sie 2023, 07:55

Zaśmiała się gdy przyznał jej rację i przechyliła lekko głowę.
- No proszę... August pewnie był by już przekonany że rzuciłam na ciebie urok. A on tak cie ostrzegał... - zażartowała żeby zejść trochę z tematu, nie chciała żeby czuł się zakłopotany, a rozluźniony na tyle na ile mógł być biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności. Co do Dylana, naprawdę ceniła sobie ludzi z którymi pracowała. Lubiła tą rasę... Żyli zatrważająco krótko... A jednak ich upór, oddanie były dla niej nie raz inspiracją. Pokochała mężczyznę który wiele lat był człowiekiem... Jej najbliższa przyjaciółka była wcześniej człowiekiem... Dom publiczny, bar, klub... Tak bardzo ceniła sobie te miejsca ale właśnie przez ludzi... Bez nich, to były tylko puste ściany.
- Bez przesady... Dałam mu tylko szanse, on sam z niej skorzystał. - odpowiedziała zerkając jak idzie staruszkowie.
Był już bliski skończenia gdy pytanie Rivera tym razem ją nieco zdezorientowało.
- Mało kto nie pracuje... Moja rodzina jest największym inwestorem w tym mieście. Nawet ratusziczy się z naszą opinią.... Jednak on... Kiedyś pracował, to prawda, ale poszedł już krok dalej... Jest inny niż jego brat. No i akurat w tym wypadku, miałam na myśli ciebie... - przyznała spokojnie i co ważniejsze szczerze.
Podczas ich pierwszego spotkania wspominał o kobiecie... Wysłała go żeby sprawdził co u jej syna? Teoretycznie nie wysłała go bezpośrednio a jednak... Gdyby nie ona, być może wcale by się nie spotkali? Kto wie, może przez szemrane pomysły Roberta, już by nie żyła?
- Viktor Ross zawsze tak wygląda. Mój ojciec kiedyś bardzo skrzywdził chłopca który wyrósł na zarządce magazynu. Jest trudny... Mam wrażenie, że specjalnie tak się zachowuje żeby odstraszyć innych. Ale skoro jest taki wobec ciebie to tylko dowód na to że cię lubi... - mówiła z lekkim uśmiechem, ale wciąż... Nie wierzyła że Viktor mógł by rozszarpać Rivera, nie wierzyła że mógł długo się wściekać! Lawrenc nauczył go boleśnie jak ważne są rozkazy i lojalność wobec tej rodziny. Robił różne rzeczy, ale w jakimś stopniu... Naprawdę go lubiła. Spojrzała na Rivera gdy zaczął odpowiadać dlaczego kanapa tutaj była najlepszym rozwiązaniem. Do tej pory niewiele rozmawiali o jego życiu prywatnym, wiedziała że stracił żonę i dziecko... Anisha chociaż ewidentnie go lubiła i nie kryła się z entuzjazmem, to wiele na temat ich wspólnych rozmów nie mówiła. Raczej były to odpowiedzi na zasadzie "Nie martw się, to dobry facet" i ich dyskusja się kończyła. Owszem... Zgadzała się z jej opinią, to dobry facet i doceniała to że nie chciał robić jej problemów... Chociaż miała wrażenie że nie chciał ich robić wszystkim więc sprowadzał je na siebie. Nie zdarzyła nic odpowiedzieć bo River przyznał się do zniszczenia protezy i mimowolnie sama spojrzała na staruszka który już sprzątał.
- Popsułeś? Jakim cudem? Co się stało? - zapytał chociaż bardziej zaskoczony niż zły.
Pracował nad nią sporo czasu i wydawało mu się że byle zalanie sokiem nie wystarczy by ją uszkodzić... Była wodoodporna... Po za tym odporna na uderzenia. Przynajmniej tak mu się wydawało... Zpecjalnie wprowadzał dodatkowe amortyzatory, skoro od łapy wymagało się więcej niż od ręki. Jasne... To był pierwszy taki model który zrobił i brał pod uwagę poprawki... Ale żeby od razu zniszczenie? Zignorował nawet te nieszczęsne żeberka w miodzie... Tak, nie do końca o to mu chodziło ale w tej chwili sprawa protezy była ważniejsza.
- Każe wam przysłać coś do jedzenia... Jak skończymy rozmawiać, spodziewam się że Viktor też prędko stąd nie wyjdzie. - powiedziała więc Virgo chcąc trochę odskoczyć od tematu protezy.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyCzw 31 Sie 2023, 11:56

- Dlatego nie może się dowiedzieć. Nie powiesz mu, prawda? - odpowiedział jej żartem, bo nie było przecież możliwości, by Virgo była w stanie ot tak zwyczajnie porozmawiać ze starym alphą o pogodzie, a co dopiero o jakiejś innej osobie. August zapewne nie dałby jej szansy, aby chociaż się przywitać, bo od razu rzuciłby jej się do gardła, jak spuszczony z łańcucha, w żaden sposób niewychowany wilczur, który nocą miał pilnować posesji przed intruzami i szkodnikami. Odpowiedź jednookiego trochę przypominała sytuację, jakby dziecko, które właśnie coś przeskrobało, prosiło swoją mamę o to, by ta kryła go przed ojcem.
Zaraz żarty zostały odłożone na bok, wraz ze zmianą tematu rozmowy. Uśmiechnął się lekko, kiedy Virgo stwierdziła, że wcale nic takiego nie zrobiła, tylko dała synowi pani Rity szansę. Niby nic, ale czasami naprawdę trudno było uzyskać chociaż ją. Trudno było nie zauważyć, jak bardzo Virgo lubiła ludzi. Może nie wszyscy to dostrzegali, wiele osób było przeciwnych jej działaniom, ale ona naprawdę dużo dobrego robiła dla zwykłych mieszkańców tego miasta. Sam czuł ogromną sympatię do tej rasy, zwłaszcza że był przez nich wychowywany i wśród nich dorastał, odkąd tylko pamiętał. Na miejscu Virgo również zrobiłby wszystko, by żyło im się jak najlepiej, choć prawdopodobnie z innego niż wampirzyca powodu. Ludzie byli dość krusi, dlatego jego działania na rzecz ich dobra, skupiałby by się głównie na zapewnienie im jak najlepszego bezpieczeństwa i komfortu życia w mieście, gdzie w każdej chwili mogli stać się czyimś pożywieniem.
Przekrzywił lekko głowę, gdy zaczęli rozmowę o drugim synu pani Rity i Virgo zaczęła ucinać swoją wypowiedź, jakby szukając odpowiednich słów, by być może nie powiedzieć za dużo. Nie wydawała się mówić swobodnie, jak do tej pory, co pobudziło jego ciekawość i chęć poznania, o co mogło chodzić. Mieli ważniejsze od tego sprawy na głowie, więc nie drążył tego tematu, jednak planował spróbować wyciągnąć coś, niby to przypadkowo ze staruszki, gdy będzie w Fostern. A może uda mu się natknąć na samego Petera tutaj w mieście.
- Oh... - westchnął, nie kryjąc swojego zaskoczenie, że to jego miała na myśli. Nie pomyślał o tym, zwłaszcza że słowa Virgo były dość jednoznaczne, że jedna kobieta sprowadziła... Parsknął krótko z rozbawieniem i pokręcił przy tym lekko głową, kończąc tym samym obecny temat rozmowy.
Na słowa Virgo odnośnie Viktora, kiwnął lekko głową i uśmiechnął się przyjaźnie. Anisha mu opowiadała o tym, co spotkało Viktora, jaki był przed przemianą i po niej. Praktycznie cały tydzień miał z nim styczność i zdążył poznać jego trudny, dość szorstki charakter na własnej skórze i pomimo sytuacji z ostatniego treningu, gdy postanowił za wszelką cenę samemu stanąć naprzeciw K9 bez towarzystwa wampira, jego stosunek do niego nadal pozostał taki sam. Naprawdę lubił wampira, choć mogło się wydawać, że jedynie ze względu na możliwość denerwowania go czy dokuczania mu. Naprawdę było to dla niego dość zabawne i satysfakcjonujące, ale czy choćby z tego powodu, to nie było dowodem, że to była rzeczywiście szczera, wzajemna sympatia czy nawet zalążek prawdziwej przyjaźni? Mogło to przypominać dokuczające sobie rodzeństwo i jednooki prawdopodobnie miałby problem, żeby temu zaprzeczyć, gdyby został zapytany o to pod tym kątem.
Przemilczał to jednak, skupiając się na wyjaśnieniu Virgo, gdzie i dlaczego wolałby odpocząć i odzyskać siły. Może nie rozwodził się jakoś mocno nad każdą z możliwości, jednak przedstawiał konkretne powody, dla których nie chciałby dochodzić do siebie w innych zaproponowanych przez wampirzycę miejscach niż magazyn. Był pewien, że Lake bardzo by się o niego martwiła, gdyby zobaczyła go w takim stanie, a Hannah prawdopodobnie jeszcze bardziej by się bała, więc, zamiast szybko nawiązać nić porozumienia z siostrzenicą, jedynie jeszcze bardziej by utrudnił osiągnięcie tego. Opcji ze spaniem na wampirzym wzgórzu, chyba nie trzeba było dodatkowo argumentować. Jeśli natomiast chodziło o Anishę... nie wiedział, gdzie mieszkała, nigdy u niej nie był i przez fakt, że była dość blisko z Viktorem, nie czułby się zbyt komfortowo, gdyby miał u niej dochodzić do siebie nie wiadomo jak długo. Zwyczajnie nie chciał sprawiać kłopotów ani jej, ani Viktorowi, który mógłby w każdej chwili do niej pójść i spędzić z nią czas, bez martwienia się tym, że za spał ktoś inny. Już dużo łatwiej było pozbawić wampira jego biura na jakiś czas. Papierkową robotę można było załatwić nawet na ławce w parku, a jako zarządca dużo łatwiej będzie mu się zarządzało magazynem, gdy będzie się po nim krzątał, niż gdyby miał siedzieć cały czas zamknięty w jednym miejscu. Wychodziło więc na to, że wyświadczał wampirowi przysługę.
- Cóż... Wolałem, żeby K9 złapał w zęby ją, niż moją drugą łapę, ale kiedy ostatni raz ją ugryzł i szarpnął, zaczęła działać z opóźnieniem, zacinać się albo całkiem reagować na cokolwiek... - wyjaśnił pokrótce, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej, uznając, że to już wszystko, skoro Georg już sprzątał. Szczerze na moment zapomniał o obecności wampirzycy, lecz gdy się odezwała, spojrzał na nią. Nie zamierzał się z nią kłócić odnośnie jedzenia. Było to po pierwsze zalecenie lekarskie od staruszka, po drugie zdawał sobie sprawę jak mięso czy jego brak potrafił wpływać na wilczą naturę i jakie mogły być nieprzyjemne konsekwencje, a po trzecie był naprawdę głodny. Garść jagód na śniadanie to żadne śniadanie. Zwłaszcza po tak wymagającym starciu.
Zsunął się ostrożnie ze stołu zabiegowego, by stanąć na nogi i sięgnął po swój plecak, starając się nie wykonywać za szybko żadnego ruchu. Ból to jedno, póki był pod wpływem "hipnozy" Virgo nie musiał się nim przejmować, jednak zawroty głowy i osłabione ciało to zupełnie co innego. Tego zaklęcie wampirzycy nie obejmowało. Wyciągnął ze środka wilczą łapę i podał ją mężczyźnie.
- Georg, wybacz, ale jeśli pozwolisz, później o niej pogadamy. Nie chciałbym zbyt długo zatrzymywać Virgo, domyślam się, że pewnie ma masę pracy po tej akcji - wyjaśnił spokojnie, nie czując się, zbyt dobrze z tym, że musiał zbyć staruszka, zwłaszcza że ten kolejny raz mu tak bardzo pomógł, jednak były sprawy ważne i ważniejsze. I tak prawdopodobnie jakiś czas spędzi w magazynach, nim wróci do siebie, więc w każdej chwili będzie mógł podejść do mężczyzny i spędzić u niego nawet cały dzień. Teraz musiał się skupić na dociągnięciu wszelkich "formalności" z Virgo do końca i odpocząć. Spojrzał na kobietę, gotów na to, by zakończyła swój czar i by udać się z nią do gabinetu Viktora, być może wykopując stamtąd wampira, jeśli tam siedział, i odbyć z nią rozmowę w cztery oczy. Czy raczej troje oczu w jego przypadku.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptySob 02 Wrz 2023, 21:32

Przez moment udawała, że się zastanawia po czym z pełnym spokojem, lekko wzruszyła ramionami.
- Przemyśle to - odpowiedziała udając powagę, chociaż drobny uśmiech i tak ją zdradzał.
Chyba nikt nie traktował tego na poważnie, pomijając fakt samej wojny... Raczej ich nie dopasowanie charakterów zupełnie to uniemożliwiało. Ich priorytety były zdecydowanie inne. No i oczywiście, po prostu nie doniosła by na towarzysza, nie ważne do kogo.
Co do jej przywiązania do ludzi... Paradoksalnie w jej wypadku to chyba była zasługa jej ojca. Gdyby nie fakt że uciekała z domu jak najczęściej... Gdyby nie szukała bliskich po za rodzinnym domem... Kto wie, kim była by teraz. No ale to nie temat na teraz! Teraz trochę odbili na staruszkę z Fostern i jej synów oraz na samego Rivera. Może i sama kobieta nie przyciągnęła Rivera za ucho... Ale częściowo VI uważała że to jej zasługa. Czy River szukał by jej gdyby po prostu August kazał ją szpiegować? Kto wie co by się stało. Co do kanapy na górze już nie protestowała, wyglądało na to że Riverowi to naprawdę odpowiadało, głównie dlatego się poddała. Z resztą, to on miał się czuć komfortowo. Na informacje o tym co popsuło się w protezie, George zrobil wielkie oczy i podrapał się po brodzie.
- Niech to... Czujniki musiały zostać zmiażdżone, nie wszystkie skoro mogłeś z niej korzystać mimo opóźnienia, ale to coś do szybkiej naprawy. - mówił myśląc nad sprzętem który przyjdzie mu poskładać.
W zasadzie... Wyglądał jak by chciał zacząć od razu! Wziął wilczą łapę w ręce i zaczął szukać jakiegoś śrubokręta gdy River się odezwał. Szczerze mówiąc było mu głupio... Przede wszystkim że sam o tym nie pomyślał. Dzisiejsza akcja wymagała przecież sporo organizacji... A i po za tym wampirzyca była zajętą osobą którą nie zawsze można było spotkać.
- Oczywiście... Wybaczcie... Najmocniej przepraszam pani. - powiedział od razu przyciągając protezę do siebie.
- Zajmę się nią, jak wypoczniesz i dojdziesz do siebie, przyniosę ją. - dodał jeszcze i wstał lekko schylając głowę przed wampirzycą.
Odpowiedziała mu tym samym gdy pozbierał swoje rzeczy i wychodził.
Było jej źle z myślą że mężczyzna nie mógł kontynuować, ale River miał nieco racji. Miała jeszcze dużo pracy, a rozważania Georga mogły jeszcze sporo potrwać. Co do czaru... Rivera czekała podróż po schodach... Pomyślała że mimo wszystko, mniej zmęczony dotrze tam jeśli jeszcze nie zwróci mu bólu. Mogła przecież to zrobić na koniec rozmowy. Pomogła jednookiemu i tak jak wcześniej go tu przyprowadziła, tak teraz wyprowadziła. Viktora nie było, za to na schodach prowadzących do góry, siedział Sam. Wyraźnie się rozchmurzył widząc że River idzie prawie o swoich siłach. Od razu podskoczył żeby pomóc i wziąć plecak, River miał by wtedy możliwość wspierania się na barierce podczas gdy po drugiej stronie podtrzymywał go Virgo. Dzieciak wyskoczył też żeby zdjąć z kanapy karton gdy zauważył że tam chce usiąść jednooki.
- Dzięki Sam, ale zostaw nas teraz. Idź do Viktora, zaraz przyjdę i powiem co dalej. - poleciła wampirzyca gdy posadziła wilkołaka wygodnie.
Chwilę dzieciak zerkał na swojego wilczego mentora, jak by szukał potwierdzenia... Ostatecznie jednak wyszedł... Potem wrócił zakłopotany, skłonił się lekko i jeszcze raz wyszedł. Nie mogła się na to nie uśmiechnąć. Jednak gdy tylko chłopak wyszedł i zamknął drzwi skupiła się na samym Riverze.
- Postaram się streszczać... Ale zanim przejdę do sedna, chce się upewnić... Fiolka którą Ci dałam... Masz ją?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptyNie 03 Wrz 2023, 01:30

Widać było po jednookim, że miał drobne wyrzuty sumienia przez to, że zniszczył być może dzieło życia staruszka, lecz jeszcze większe przez to, że nie mieli obecnie zbyt wiele czasu na rozmowę. Miał świadomość tego, że Virgo była chyba najbardziej zabieganą osobą w całym mieście, a on i tak już niepotrzebnie zajął jej sporo cennego czasu. Nie wspominając o tym, że bez większego zastanowienia dołożył jej jedynie problemów. Choćby przez to, że zabrał ze sobą ciało K9. Wierzył jednak, że wampirzyca najlepiej będzie wiedziała, jak w humanitarny - i z szacunkiem do zmarłego - sposób pozbyć się ciała, by to nie zostało odnalezione i wykorzystane przez jakiegoś naśladowcę Roberta. Nie wiedział, czy ta mieszanka wilczej i wampirzej krwi płynącej w żyłach K9 nadal mogłaby zachować swoje właściwości pomimo jego śmierci, jednak wolał dmuchać na zimne. Nie chciał ryzykować życia kolejnych niewinnych osób. Właściwie... czy powinien się martwić, biorąc pod uwagę, że mimowolnie trochę opił się krwi tego mutanta? Miał nadzieję, że nic mu nie będzie.
- Wiesz gdzie mnie szukać - odpowiedział z przyjaznym uśmiechem starcowi, po czym sam go przeprosił, za to, że nie miał czasu na rozmowę z nim i się pożegnał łagodnie, zmierzając z Virgo do biura Viktora.
Szedł wsparty o nią i z jej asekuracją, choć podobnie jak wcześniej, starał się jak mógł by za bardzo się na niej nie uwieszać i w miarę możliwości trzymać się na nogach o własnych siłach, a na niej tylko się podpierać, by nie stracić równowagi. Jednocześnie starał się pokonać cały dystans dość sprawnie, bez zbędnego ociągania się czy przystawania. Było to o tyle łatwiejsze niż poprzednio, bo nie musiał walczyć z bólem, jednak zmęczenie i tak dawało się we znaki.
Kiedy dostrzegł Sama, siedzącego na schodach prowadzących do biura, posłał młodemu wilkołakowi lekki, pocieszający uśmiech, by ten się nie martwił. Nie oponował przy tym, gdy chłopak podbiegł i wziął od niego plecak, by jednooki mógł wolną ręką podeprzeć się dodatkowo na barierce, podczas wspinaczki po schodach.
- Dzięki Sam. Naprawdę. Idź i nie daj się sprowokować Viktorowi. Pamiętaj, co mi obiecałeś - powiedział spokojnie, lekko przy tym skinął głową, gdy Virgo poprosiła, by ich zostawił, a chłopak spojrzał w jego stronę.
- O nic się nie martw. Niedługo znów razem pobiegamy - zapewnił w ramach pocieszenia go i podniesienia na duchu.
- A, Sam... - zatrzymał go nagle, nim ten wyszedł z pomieszczenia. - Chociaż spróbuj zdążyć na resztę zajęć w szkole, dobra? - rzucił w jego kierunku, już więcej go nie zatrzymując. Trudno było mu ukryć rozbawienie, gdy zaraz chłopak znów wszedł do biura, przypominając sobie, że nie pożegnał się w należyty sposób z wampirzycą. Parsknął krótko, pod nosem i pokręcił lekko głową. Ten dzieciak był zakręcony jak baranie rogi.
Kiedy zostali sami, skupił całą swoją uwagę na wampirzycy, choć nie czuł się zbyt komfortowo, że siedział sobie wygodnie, gdy ona stała. Obawiał się jednak, że nawet gdyby chciał, mógłby nie być już w stanie ustać na nogach, nie mówiąc o zrobieniu kroku czy dwóch.
- Całą zawartość wylałem, nim doszło do starcia z K9, a po wszystkim zbiłem fiolkę, tak, jak prosiłaś - odpowiedział szczerze, a jego łagodne spojrzenie, choć nadal pozostawało spokojne, odrobinę spoważniało.
- Wybacz, że ci jeszcze przerwę na moment, ale chciałbym prosić, byś nie była zła ani nie wyciągała żadnych konsekwencji wobec Sama przez to, że odciągnął Viktora i innych od miejsca, w którym ukrywał się K9. To był mój pomysł i jeśli będzie trzeba, chciałbym sam za to odpowiedzieć, bez wciągania w to chłopaka - powiedział spokojnie, nie spuszczając z niej spojrzenia. Może i był osłabiony i ledwo żywy, ale nie zamierzał pozwolić, by młody wilkołak miał jakiekolwiek problemy przez niego. Nawet jeśli miałby stracić resztkę sił na raczej bezmyślny i zdecydowanie samobójczy skok na wampirzycę. Lubił ją, szanował i gdyby to było zależne od niego, nie chciałby, aby stała jej się jakaś krzywda, jednak mógłby nie mieć większego wyboru, gdyby coś złego groziło niewinnemu dzieciakowi.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 EmptySro 06 Wrz 2023, 22:03

Fakt wiedział, a skoro na tą chwilę River był mu zbędny do napraw... Nie zatrzymywał ich dłużej. I tak czuł się winny że ich przetrzymał aż do teraz. Chociaż apropo tego... Chyba wszyscy w pomieszczeniu czuli się niezręcznie. Z jednej strony, Vi naprawdę cieszyła się że wychodzą a nie ciągną tej rozmowy... Było dziwnie. Co do Sama, to w zasadzie się go spodziewała, wyglądało na to że jednooki owinął go sobie wokół palca. To też jej nie dziwiło... Doskonale rozumiała co to znaczy znaleźć kogoś kto cie rozumie i komu możesz się po prostu wygadać. River nie zapowiadał się na zagrożenie... Czas pokaże czy nie przyjdzie im za to zaufanie zapłacić. Słowa jednookiego wywołały szczery uśmiech na twarzy dzieciaka... Chociaż po wspomnieniu o zajęciach zastąpił go grymas.
- Jaaaasne... Postaram się. - obiecał choć ewidentnie nie kipiał entuzjazmem.
Nawet sama wampirzyca zaśmiała się na to spojrzenie jak by teraz sobie przypomniał że taka instytucja jak szkoła faktycznie istnieje. Spodziewała się że dziś tam nie dotrze... Chociaż, może River miał na niego większy wpływ niż myśleli. Tak czy siak, gdy zostali sami, skupiła uwagę tylko na Riverze. Jego odpowiedź szczerze ją uspokoiła. Sporo ryzykowała dziś... Ufając Riverowi... Dając mu tą fiolke. Jasne... Mógł ją okłamać i gdzieś ją ukryć ale jego serce biło miarowo... Nie stresował się, więc najprawdopodobniej nie kłamał. Otwierała już usta by kontynuować gdy ją uprzedził.
Szczerze to trochę ją zaskoczył. Nie tym że mówił to nie wierząc w nią, niee. Dobrze robił, ale tym że tak otwarcie to mówił.
- Nie winie go o nic, jest tylko zagubionym dzieckiem. Po za tym... Wykonałeś misję nie ponosząc żadnych strat w ludziach. To się chwali, nie krytykuje. A po za tym ficjalnym stanowiskiem... To było głupie i ryzykowne. Nie rozumiem po co te tajemnice, tak jak co jest między tobą a Viktorem... I nie chce wiedzieć. Nie jesteście dziećmi, będziecie musieli się w końcu dogadać i nie zamierzam interweniować. Niemniej... Naraziłeś dziś członka zespołu... Siebie. Viktor miał iść z tobą żeby Ci pomóc, tymczasem wracasz może i zwyciezko ale w jakim stanie? Za to należy ci się nagana. - wyjaśniła, a druga część brzmiała wyraźnie surowej.
Zdecydowanie nie pochwalała takich "aktów heroizmu" mimo że widziała w tym również swoje odruchy. Różnica była jednak taka że ona była czystokrwistą... Miała być ochroną dla swoich.
- Viktor wspomniał coś o protezie oka... Gdy poczujesz się lepiej, porozmawiaj o tym z Georgem. Chyba polubił cię w roli królika doświadczalnego. Oczywiście jeśli będziesz tego chciał... No i pozostaje kwestia... Rachunków... Pamiętasz,.. Mówiłam ci że nie ma nikogo bezinteresownego i to się tyczy też mnie. Chcę ci zaoferować pracę. - przeszła tym razem od razu do sedna.
Oparła się o biurko Viktora i skrzyzowała ręce na piersi.
- Za nim jednak przejdę dalej... Chcę żebyś mi coś powiedział o Auguscie, nie martw się... Nie chce żadnych informacji, ani robić z ciebie podwójnego szpiega. Ale poznałeś go... Rozmawiałeś z nim. Potrzebuję szczerej opinii... Czy zgodzi się na spotkanie ze mną? Czy jakiekolwiek rozmowy z nim mają sens?
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Magazyn 668 - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 8 Empty

Powrót do góry Go down
 

Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

 Similar topics

-
» Magazyn 666
» Magazyn 667
» Magazyn 999
» Stary magazyn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Dzielnica wschodnia: Melrose :: Stare magazyny-