a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Magazyn 668 - Page 6


 

 Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyPią 28 Kwi 2023, 07:31

Wampir zaśmiał się nawet nie patrząc na Rivera a jedynie wpatrując się w ścianę przed sobą.
- Jeśli wierzyć jej tłumaczeniu... To oznacza coś w rodzaju "dupka". - wyjaśnił z tym swoim usmieszkiem.
Dziewczyna zdecydowanie używała tego zwrotu przeważnie w stosunku do Victora. On jednak nie traktował tego jako obelgi, wręcz czuł swego rodzaju dumę ze udało mu się skłonić ją do mówienia tego w jego kierunku.
George natomiast lekko przekrzywił głowę... Mieli mało czasu, to było najistotniejsze. Nie było czasu na lenienie się i o ile rozumiał że River był dziś zmęczony to samo używanie protezy nie było przecież zbyt skaplikowane i wymagające. Nie skomentował więc już nijak bardziej marudnego tonu wilkołaka i tylko przytakanął głową z surowym wyrazem twarzy. Nie było na co czekać! Co do piłki... Rzucił mu tylko spojrzenie z tych typu "serio?" i skupił się na wyjaśnieniu na czym będzie polegało ćwiczenie. Jego twarz opuścił ten surowy wzrok gdy jednooki przeprosił, wręcz uśmiechnął się łagodnie jak by wręcz żałował że skłonił do tego Rivera.
- Virgo chce cię o coś poprosić... To więcej niż pewne że skorzysta z pomagania ci teraz i chętnie przyjmie zwrotną przysługę. Z resztą... Ona trochę taka jest, dużo robi dla miasta które w końcu nie daje wiele w zamian. Nie wiem dokładnie o co chodzi w twoim przypadku ale... Mi nie musi się tłumaczyć. Nikomu nie musi... Jednak dziewczyny mają jakiś specyficzny rodzaj przyjaźni.. Nie to co faceci. . Nigdy tego nie zrozumiem ale Ani pewnie wie o co chodzi... I może ją zachęcić żeby sprawę z okiem odpuściła i pozwoliła Ci na odrobinę samodzielności. - wyjaśnił Victor widząc ten rodzaj spojrzenia z strony jednookiego.
- Pogadam z nią. Z nimi obiema... Tylko... - zawahał się nieco i wywrócił oczami jak by zmuszał się do czegoś... Hmm żenującego.
- Ani... Jej przemiana nie była taka jak moja. Nie zgodziła się na nią. Nigdy nie chciała taka być. Jak zauważyłeś... Lubi wracać do tamtego życia. Nie potrzebuje zwykłego jedzenia, a jednak je robi. Będzie szczęśliwa jeśli pozwolisz jej zrobić te zakupy. Zapewne chętnie zaprosiła by cię do siebie, ale tu się zgodzę że lepiej żebyś nie zniszczył jej całej zastawy. - dodał na końcu z lekko kpiacym uśmiechem i wstał. Wokół było pełno papierów które i tak miał później spalić, więc oderwał róg jednej kartki i zapisał na nim numer telefonu.
- Umówić się możesz sam... To chyba będzie prostsze.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyPią 28 Kwi 2023, 12:13

- Miło... Ale i tak się z tobą nie umówię... - odpowiedział z lekkim rozbawieniem. Po wszystkich nieprzyjemnościach tego dnia dobrze było nieco pożartować i się rozluźnić. Grzechem wręcz byłoby odpuścić sobie drażnienie się z Victorem. Może nie był najsympatyczniejszą osobą na świecie, ale naprawdę zdążył polubić wampira. O Georgu nawet nie wspominając, choć akurat relacja ze staruszkiem została nieco nadszarpnięta i prawdopodobnie naprawdę mocno będzie musiał się postarać, by mężczyzna nie czuł przy nim niepokoju. Naprawdę zawalił z tym, jak warknął na niewinnego okularnika.
- Zrobię wszystko, o co tylko poprosi. Taką z resztą mieliśmy umowę. Poza tym, pomijając kwestię Fafika... raczej nie za wiele mam do roboty. No i rzadko odmawiam, jeśli ktoś mnie przy czymś potrzebuje. Takie hobby... - wyjaśnił, wzruszając ramionami. Uniósł lekko i zgiął w łokciu protezę, gdy wsadził ją ostrożnie w rękaw od płaszcza. Odetchnął głęboko, poprawił swoje okrycie i spojrzał na metalowe palce, lekko je kilka razy zginając. Naprawdę dziwne uczucie.
- Powiedz po prostu, że nie o zastawę się boisz, a o to, że pozwoli mi spać na kanapie, a nie na podłodze - rzucił uszczypliwie, szczerząc zęby w złośliwym uśmiechu i bezczelnie wpatrując się w wampira. Zaraz się do niego przyjaźnie uśmiechnął i przyjął zapisaną kartkę z numerem do Anishy. Kiwnął mu głową i sprawdził, czy wszystko ma, czy czegoś nie zostawić ani nie zgubił. Od razu wyjął przy tym telefon z kieszeni i zapisał numer do uroczej przyjaciółki Victora.
- Widzimy się jutro o dwudziestej, tak? Będę pół godziny wcześniej, gdyby Georg czegoś potrzebował - poinformował ich obu, zerkając na starca z przyjaznym, łagodnym uśmiechem. Widać po nim było, że nadal dręczyły go wyrzuty sumienia za to, co się stało.
- Dobrej nocy - pożegnał się z mężczyznami i skierował ostrożnie, bez pośpiechu do wyjścia. Wolał nie szarżować ze swoimi nadwątlonymi siłami. Wizja padnięcia gdzieś na ulicy z wyczerpania nie była zbyt zachęcająca. Zdecydowanie wolał paść już we własnych czterech ścianach.

z.t.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyCzw 18 Maj 2023, 08:34

Anisha bardzo chętnie przyjęła propozycje towarzystwa, nawet jeśli River miał iść w jej towarzystwie ledwie kawałek. Naprawdę dobrze jej zrobiło to spotkanie i szczerze nie mogła się doczekać kiedy to jednooki faktycznie zdecyduje się wpaść do jej pracy. Czuła się bardziej ludzko po tym spotkaniu... No ale nic nie trwa wiecznie i oni również musieli wrócić do swoich zajęć. Pomachała mu jeszcze na pożegnanie i zostawiła żeby załatwił wszystko przed wieczornym treningiem. A co do samego treningu... Strażnicy ewidentnie już go poznawali, nawet nie pytali dokąd idzie tylko wpuszczali na teren magazynów. Było ich tego dnia zdecydowanie więcej... W ogóle mimo późnej pory, kręciło się tu więcej osób. Kilku typów w garniturach stojących pod numerem 666, zerknęło nawet na Rivera kiedy przechodził. Ostatecznie jednak nikt go nie zaczepił, a przy magazynie Viktora zrobiło się już luźniej. Chociaż kilka osób właśnie rozpakowywało stojącego obok tira. Nie przypominało to jednak dostawy sklepowej... A raczej dostawę do zoo. Spore skrzynie były spuszczane na przyczepki dźwigiem.
- Viktor jest u siebie... - rzucił tylko jeden z pracowników gdy zorientował się że River już jest.
No i faktycznie był... Oczywiście nie sam bo Georg też już był i czekał na krześle przed biurkiem wampira. Było tu już... Zdecydowanie mniej papierów, tak że można było dostrzec Viktora siedzącego za biurkiem dopalającego papierosa i rozmawiającego przez telefon. Nawet tablica za nim była bardziej uporządkowana, wskazywała głównie trzy miejsca, chociaż głównie w bagiennym obszarze.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyCzw 18 Maj 2023, 20:12

Sam również czuł się dobrze po tym spotkaniu. Nawet można powiedzieć bardzo dobrze. Był rozluźniony i pełen energii, mimo że nie odespał porządnie wczorajszego, intensywnego dnia. No i zerwał się z łóżka jak oparzony, gdy Anisha zapukała do jego drzwi. Właściwie to nie pamiętał, kiedy ostatnim razem był tak wypoczęty i w dobrym humorze po czasie spędzonym we własnym mieszkaniu. Anisha... to spotkanie zdecydowanie było jak ten orzeźwiający, egzotyczny koktajl mango z rodzinnych stron wampirzycy. Nie mógł się doczekać, gdy następnym razem będzie miał tę przyjemność z nią coś pichcić.
Zaszedł na teren magazynów w dobrym humorze, słuchając ulubionej muzyki na wsadzonych w uszy słuchawkach, podłączonych do telefonu. Kiwał głową albo unosił nieznacznie dłoń w geście powitania, gdy mijał znajome z widzenia osoby. Kierował się od razu w stronę magazynu 668, nie zatrzymując się po drodze, ale też nie umknęło jego uwadze to poruszenie panujące na terenie magazynów. Przechodząc obok gości w garniturach, uważnie ich obserwował kątem oka, nawet ręką trzymaną w kieszeni z telefonem, ściszył całkowicie muzykę, spodziewając się, że mogłyby być z ich strony jakieś kłopoty. Raczej obecność typów pod krawatem i w garniakach bez najmniejszego zagięcia czy choćby drobinki kurzu, nigdy nie wróżyła niczego dobrego. Na szczęście bez żadnych problemów mógł przejść dalej. Dopiero pod magazynem Victora dotarło do niego, że był spięty, gdy zaczął się rozluźniać, przyglądając się rozładunkowi wielkich skrzyń z otworami sugerującymi, że albo coś żywego było w środku, albo wkrótce będzie. Znów przywitał się ze znajomymi twarzami i wyjął słuchawki z uszu, wyłączając całkiem muzykę.
- Dzięki - odpowiedział uprzejmie, kierując się od razu do biura. Był tu już tyle razy w ostatnim czasie, że darował sobie pukanie i wszedł do środka.
- Cze... - zaczął od razu na wejściu, lecz odpuścił sobie, gdy spostrzegł, że wampir rozmawia przez telefon i pewnie przywitanie jednookiego spłynęło po nim jak po kaczce. Spostrzegł jednak Georga i przywitał się z nim z przyjaznym uśmiechem.
Zdjął plecak, podchodząc spokojnie do staruszka, by go nie wystraszyć i postawił przed nim pół litrową butelkę po wodzie mineralnej, do której przelał część mango lassi, które jeszcze dorobił po wyjściu Anishy i własnym powrocie z miasta. Dla Victora też miał, ale nie przeszkadzał mu w rozmowie przez telefon.
- Anisha pokazała mi dzisiaj jak to zrobić. Taki koktajl mango z jej stron - poinformował Georga przyciszonym głosem, zerkając kątem oka na swoją protezę ukrytą pod skórzaną rękawiczką.
- Nie było łatwo, ale jakoś dałem radę z tą ręką. Dwie stłuczone szklanki i jeden talerz, plus jedna postrzelona sokiem z mango wampirzyca to chyba całkiem niezły wynik jak na początek, nie? - zażartował, odchodząc w stronę kanapy, by na niej poczekać, aż Victor skończy. Nie chciał stresować starca swoją obecnością przy nim. Widać było, że wciąż miał wyrzuty sumienia po tym, jak wystraszył go poprzedniego dnia, ale mimo to starał się zachowywać normalnie przy nim, a nie jak zbity pies.
Przeciągnął się, rozsiadając wygodnie na kanapie, na której wczoraj przeżył męczarnie i skupił wzrok na tablicy za wampirem, a szczególnie na tych trzech zaznaczonych miejscach. Zapamiętując je i od razu spojrzeniem oceniając, jak daleko znajdowały się od miasta, Fostern i miejsca, w którym Leah umówiła się na pojedynek z Flynem.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyPią 19 Maj 2023, 08:35

Gdy River próbował się przywitać sam Victor nawet na niego nie spojrzał. Georg jednak od razu się odwrócił i uśmiechnął unosząc lekko rękę.
-  W porządku, a spotkanie w Dubaju? - gdy Viktor się odezwał, co prawda nie do samego naukowca czy jednookiego, ale jednak wzrok tego pierwszego znów powędrował na blond wampira.
Viktor zgasił papierosa i wstał jak by chciał w spokoju skończyć a dać tej dwójce porozmawiać.
- Potrzebuje jeszcze trzech, pogadaj z Amirem... Nie mogę teraz do was lecieć. - przeszedł na drugi koniec pomieszczenia i Georg znów zmienił obiekt obserwacji. Zwłaszcza że River podchodził do niego.
- Co to... - zaczął pytać ale jednooki już wyprzedził to pytanie.
Staruszek uśmiechnął się szeroko.
- Czyli lekcja faktycznie się odbyła! Jak było? - dopytał zerkając na jego mechaniczną rękę ukrytą pod rękawiczkami.
Nie mógł się nie zaśmiać zwłaszcza na informacje że dodatkowo oberwało się Anishy. Szybko się jednak uciszył gdy Viktor kaszlnął. Uśmiech jednak nie schodził z jego twarzy.
-  Świetnie sobie radzisz. To niesamowite jak rasy takie jak ty czy wampiry mają potencjał. Gdybyśmy na poważnie zajęli się medycyną próby na wilkołakach czy wampirach dawały by tak ekspresowe wyniki jakich w życiu nie osiągnęli byśmy na ludziach. Oczywiście nie wszystkie... Ale pomyśl tylko o tej protezie... Człowiek najpierw zapewne stopniowo przyjmował by czujniki... Później okres rekonwalescencji w którym rany musiały by się spokojnie zabliźnić i dopiero próby nauki... To co osiągnąłeś w dzień... Mnie zajęło by miesiące. Ale dzięki tobie i Filipowi wiemy że to możliwe. - rozgadał się... Ale mówił półszeptem żeby aż tak nie przeszkadzać Viktorowi.
Oczywiście przyjął też przygotowany "koktajl" który przyniósł River.
- To przebij... Załatwię to. - ewidentnie Viktor zaczynał się irytować bo zaczął podnosić głos.
Stary naukowiec w pierwszej chwili lekko się skulił, orientując się jednak że to dalej rozmowa odkręcił butelkę i spróbował tego tworu Rivera.
- Orzeźwiające... I słodkie. - przyznał z szerokim uśmiechem który szybko zniknął gdy zorientował się na co patrzy jednooki.
- Zaczynają się schody... - przyznał niechętnie samemu przyglądając się tablicy.
- Viktor jest dziś trochę... Rozdrażniony, ale podobno panienka kategorycznie odmówiła dania mu wabika. - przyznał niechętnie.
Nie miał pojęcia o co dokładnie chodziło, jednak wampir ewidentnie był niezadowolony z dzisiejszego dnia. Potwierdziło to tylko gdy rozłączył się że swoim rozmówcą i usiadł z powrotem za biurkiem z posępną miną odpalając kolejnego papierosa.
- Wygodne że wampiry nie chorują na raka płuc... - mruknął cicho staruszek.
Oczywiście że go usłyszał ale zupełnie zbagatelizował.
- Jak proteza? Dajesz radę? - zwrócił się do Rivera i wydmuchał dym z ust.
- Dziś powinieneś już ćwiczyć z wilczą... Czasu nam coraz bardziej ubywa.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyPią 19 Maj 2023, 16:23

Mimo woli spojrzał na Victora z telefonem przy uchu, gdy z jego strony padło coś o Dubaju. Zastanawiał się chwilę czy powinien odpowiedzieć, czy to nie było jakieś nawiązanie do jego spotkania z Anishą. Już otwierał usta, ale zorientował się, że to nie było do niego tylko do telefonu. Machnął na wampira ręką i większą część swojej uwagi skupił w tym momencie Georgowi, częstując go słodkim, gęstym koktajlem, na który przepis poznał dziś od Anishy. Opowiedział przy tym pokrótce, jak im poszło wspólne gotowanie, jakie straty zostały poniesione, by ostatecznie oboje byli zadowoleni z tego spotkania.
- Cieszy mnie to, jaki jesteś zadowolony moich przeżyć z protezą, ale chyba nie wybiegałbym aż tak do przodu z twoją opinią. Nie zrozum mnie źle, sam uwielbiam poznawać nowe rzeczy i strasznie jestem ciekaw postępu technologicznego i tego, czym nowym zaskoczą nas naukowcy za rok. Nie zapominaj jednak, że ta proteza jest skutkiem spowodowanym zaistnieniem dość ekstremalnej sytuacji. W normalnych warunkach podejrzewam, że zajęłoby ci pewnie trochę dłużej skonstruowanie jej, a mi przyzwyczajenie się i pełne opanowanie jej. Mieliśmy tylko tydzień na wszystko. Pomyśl tylko, jak wiele mogłoby się zmienić, gdybyśmy mieli miesiąc albo rok. Wydaje mi się, że rasa, szybka regeneracja czy umiejętność adaptacji nie ma wielkiego znaczenia, gdy ma się wystarczająco czasu, by móc na spokojnie coś stworzyć, dopracować czy opanować - odparł łagodnym tonem, rozumiejąc fascynację Georga postępem, jaki udało im się osiągnąć w tak krótkim czasie, ale zupełnie się z nim nie zgadzając w kwestii tego, że było to wyłącznie zaletą wilczych genów czy wampirzej krwi, a o czym zwykli ludzie mogliby wyłącznie pomarzyć. Zaraz do niego dotarło, jak musiało to brzmieć z punktu widzenia drugiej osoby i się lekko zakłopotał.
- Znaczy... mi się tak wydaje. Nie jestem naukowcem i nie znam się na tym. Moje badania i eksperymenty skończyły się w szkole średniej na wykiełkowaniu ziarna fasoli na kawałku gazy i osadzeniu się soli na ołówku i nitce - wyjaśnił od razu odrobinę tym rozbawiony, drapiąc się po karku.
Zerknął na Georga, gdy ten postanowił spróbować zrobionego przez niego, już po wyjściu Anishy, mango lassi, ale nie gapił się na niego bezczelnie jak sroka w gnat, by go nie stresować za bardzo, skupił się za to na tablicy i zaznaczonych punktach. Dał się pochłonąć własnym rozmyślaniom, choć nie na długo, gdyż słowa Georga szybko sprowadziły go z powrotem do rzeczywistości.
- Hm? - spytał, nie bardzo rozumiejąc, co miał na myśli. I czy rzeczywiście powiedział to starszy mężczyzna, a nie rozmawiający dalej przez telefon blondyn, bo akurat dzisiaj można było mieć wątpliwości.
- Wie, jaka jest sytuacja. Było wiadome, że Virgo się nie zgodzi, więc nie powinien być zaskoczony tym faktem - powiedział spokojnie, nie wchodząc w żadne szczegóły związane z wabikiem. Obiecał Virgo, że zapomni o temacie jej krwi, a właściwie właściwości, jakie posiadała i nikomu nigdy o tym nie wspomni. Nie zamierzał łamać danego słowa. Nawet jeśli lubił Georga.
- Może bardziej jest rozdrażniony... tym ruchem, który dziś panuje na terenie magazynów? - podsunął, jednocześnie chcąc subtelnie wypytać się o to, czym to było spowodowane i może udałoby mu się dowiedzieć, kim byli i co robili ci goście w garniturach.
Niestety ten temat musiał zostać odsunięty na bok, gdyż Victor skończył swoją rozmowę i postanowił przejść do konkretów.
- Fajerwerków nie ma, ale i tak nie mamy większego wyboru - odpowiedział wampirowi, darując sobie opowiadania mu historii swojego życia z dzisiejszego południa i spotkania z Anishą.
- Można zacząć od razu, jak tylko podczepię wilczą protezę i Georg sprawdzi, czy wszystko działa, jak należy - zakomunikował, wstając z kanapy i zrzucając z siebie rękawiczki, bluzę i koszulkę, by wykonać kilka wymachów przed siebie metalową ręką, jakby się rozgrzewał, po czym odczepił ją od bazy.
Spojrzał poważnie na blondyna.
- Pomysł z wabikiem nie wypalił, ale zawsze można postawić na plan B. Trzy zawężone obszary to i tak lepiej, niż gdybyśmy mieli szukać po całych bagnach. Zawsze można po ćwiczeniach albo jutro w ciągu dnia przejść się i je sprawdzić. Zrobić małe rozpoznanie - zaproponował w ramach alternatywy i być może poprawienia Victorowi odrobinę humoru. Pomysł z tym małym zwiadem przyszedł mu do głowy, gdy przyglądał się tym zaznaczonym na mapie miejscom.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyPią 19 Maj 2023, 21:30

Rozmowa o nowinkach naukowych ewidentnie sprawiała Georgowi wiele radości. Nawet jeśli River się z nim nie zgadzał, może właśnie dlatego że był naukowcem. Nie zawsze miał rację i trzeba było umieć się uczyć na błędach i nie zrażać się.
- Fasolki i sól to całkiem dobry wstęp. - odpowiedział rozbawiony.
- W obu przypadkach do eksperymentu potrzebny był czas... Nie ma sposobu żeby przyspieszyć ten proces i wcześniej poznać wyniki. Oczywiście samego budowania protezy nie da się przyspieszyć... Jednak co do testów na niej... Ty możesz dać wyniki już następnego dnia. Gdyby coś trzeba było poprawić to wiesz to już. Gdyby coś nie działało wiem to dosłownie następnego dnia. Czas w jakim dostaje rezultaty pracy jest o wiele szybszy niż w wypadku ludzkiego królika doświadczalnego. No, a mój czas jako naukowcy jest ograniczony. Doceniam więc wasz wkład w moją pracę. - wyjaśnił i upił kilka łyków koktailu.
Naprawdę mu smakował! Wtedy jednak temat zszedł na Viktora i sprawę wabika. W zasadzie... Nawet się nie zastanawiał czym mógł on być. Ba! Raczej spodziewał się jakiegoś specjalnego mięsa? Może ludzkiego... To wyjaśniało by brak zgody panienki. Zaskoczyło go jednak to że River wiedział o co chodzi, chociaż może nic w tym dziwnego... Pewnie był bardziej w temacie niż on.
- Hm? - mruknął na początku nie rozumiejąc.
Po chwili jednak oświeciło go o jakim zamieszaniu mówił.
- Taak... To pewnie też. Zawsze panuje tu poruszenie gdy Panienka się pojawia... A burmistrz został tu zaproszony po raz pierwszy. Nie ukrywam... Nie głosowałem na niego. - odpowiedział lekko kręcąc głową.
- Cieszę się, że nie muszę być w swoim magazynie, a mogę być tutaj... Nie rozumiem tej hierarchi łowców... Jakim rodzajem przywódcy jest... Ale to jednak przywódca łowców. Nie rozumiem czemu panienka go tu zaprosiła. - mruknął kręcąc głową.
Po tym wrócił Viktor i Georg skupił się na rozmowie jego i jednookiego.
- Dobrze... - odpowiedział wampir i posłał staruszkowi dosadne spojrzenie.
Zrozumiał bo wstał z krzesła, położył na biurku walizkę która po specyficznym klinkniecu otworzyła się pokazując wilczą protezę. Oczywiście było widać że to proteza, ale przynajmniej nie odbijała światła i nie przypominała ramienia cyborga. Silikonowa skóra która ją powlekała dawała wrażenie ogolonej łapy, zwłaszcza że Georg wybrał czarny kolor. Srebrne pazury lekko błyszczały ale mimo to nie rzucały się w oczy. Staruszek wyjął ją i lekko odwinal skórzany silikon odsłaniając mechanizm w środku. Był zabezpieczony dodatkową klapką żeby w czasie walki River niczego nie przełączył.
- Chyba zapomniałeś dlaczego mamy tylko jedną szansę. - prychnął Viktor... Tak był nie w humorze.
- Jeśli nie znajdę innego wabia to jesteśmy w czarnej dupie. - dodał i wstał.
Wyjął z szuflady czerwony marker i włożył na chwilę papieros do ust żeby użyć ręki do narysowania linii na mapie. Oddzielał Venandi od ziemi niczyjej a za nią znajdowały się wszystkie zaznaczone punkty.
- Do tego miejsca co chwila są widywane wilkołaki... - powiedział wypuszczając kolejną porcję dymu który rozbił się o mapę.
- To tereny bagienne... Ani my... Ani nawet łowcy raczej nie zapuszczamy się normalnie na te tereny. Wilkołakom łatwiej jest się po nich poruszać, co więcej lepiej znają teren więc to jak wchodzenie w pułapkę. Jeśli zrobimy rekonesans i trafimy na ich patrol... Nas nie wezmą za... - nie dokończył bo w jego głowie pojawił się pewien pomysł.
Odwrócił się do Rivera z lekkim uśmiechem.
- Co tam u Sama? - zapytał tajemniczo gdy Georg włączył protezę i podszedł do Rivera.
- Daj spokój... To dzieciak...River sobie z nim poradzi. - rzucił staruszek ewidentnie nie rozumiejąc co wampir miał na myśli.
Z resztą blondyn natychmiast pokręcił głową.
- Wilkom łatwiej będzie się tam rozejrzeć... Jeśli weźmie ze sobą Sama to będziemy mieć pewność że nic przed nami nie ukrywa... Może uda im się ustalić czy któraś z tych miejscówek jest zamieszkała. A jeśli natrafią na patrol... - wzruszył lekko ramionami.
- Wezmą ich po prostu za zgubione kundle.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyPią 19 Maj 2023, 22:41

Uśmiechnął się i kiwnął lekko głową na znak, że tym razem w pełni się zgadzał z Georgiem, słuchając uważnie jego wypowiedzi. Tu, jak i wcześniej, mógł się z nim zgodzić z jednym - dzięki przyspieszonej regeneracji i ponadprzeciętnej wytrzymałości mogli przyspieszyć cały proces montażu protezy i praktycznie po kilkuminutowym zabiegu przejść do nauki korzystania z niej. Chociaż chyba akurat w przypadku człowieka można byłoby w pełni postawić na środki znieczulające, czy nawet dopomóc sobie narkozą, by umieścić czujniki w ciele ludzkiego pacjenta, więc raczej nie było to większym problemem. Gorzej już po samym zabiegu, gdy nie tylko cała kończyna bolała przez ciała obce, które zostały w inwazyjny sposób umieszczone pod skórą, jak i same rany powstałe przy ich aplikowaniu. No i istniało ryzyko, że organizm mógłby za wszelką cenę chcieć się pozbyć tych obcych ciał, powodując problematyczne i znów bolesne zapalenie, stany alergiczne, czy nawet mogłoby dojść do jakiejś infekcji. Rzeczywiście na szybko regenerujących się stworzeniach, można było dużo wcześniej zacząć zauważać rezultaty jakichś badań czy zabiegów, jednak zdecydowaną wadą było w takim przypadku brak przygotowania się na ewentualne komplikacje, które u ludzi mogłyby się dość często pojawiać, w niektórych przypadkach doprowadzając nawet do zagrożenia życia.
To był dla jednookiego naprawdę interesujący temat, mimo że nie był naukowcem, ale było dla niego coś fascynującego w tym, jak bardzo różnili się od ludzi, choć pomijając przemianę, pod kątem wyglądu w ogóle się od nich nie różnili. To samo tyczyło się wampirów. Był ciekaw wszystkich sekretów, jakie skrywały ich rasy, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, jak wiele pozostawało wciąż nieodkrytych. Był gotów zaproponować, że mógłby pomóc by poznawaniu, chociażby medycznych tajemnic jego własnej rasy, bo sam by się przy tym dowiedział o sobie więcej i lepiej poznał samego siebie, lecz zanim w ogóle się odezwał, rozmowa przeszła na temat wabika i kiepskiego humoru Victora.
- Czyli lepiej uważać na burmistrza, by nie zostać przerobionym przez niego na dywan do jego gabinetu w ratuszu. Dobrze wiedzieć - zauważył z dobrą kąśliwością w głosie, ale... jakoś nie potrafił myśleć o łowcach w pozytywny sposób. Rozumiał... konflikt i tak dalej... ale to naprawdę wystarczyło, by mierzyć do wszystkiego, co się rusza na czterech łapach, jest porośnięte sierścią i przypomina wilka? Gdy został zaatakowany przez nich razem z Jeremy'm, akurat im się poszczęściło i próbowali ustrzelić rzeczywiście wilkołaki, ale co gdyby w tamte okolice zapuścił się przez przypadek zwykły człowiek ze swoim psem? Husky albo jakimś owczarkiem? A to byli tylko zwykli łowcy, może jakiejś niskiej rangi... Ciarki go przebiegły na samą myśl o tym, jaki mógł być ich przywódca, gdy zrzuci swoją maskę i garnitur burmistrza i przebierze się w swój strój łowcy. Już pomijając fakt, że pozwolili K9 tyle czasu biegać radośnie na wolności i zabijać kolejne osoby.
Gdy Georg położył na biurku walizkę z protezą, zbliżył się do staruszka, ale nie tak by go przytłaczać swoją bliską obecnością i spojrzał na jego... arcydzieło. Inaczej chyba nie dało się tego nazwać. Był pod wrażeniem nie tylko samej protezy, ale też tego w jak krótkim czasie Georg zdołał stworzyć to cudeńko. Aż mu oko błyszczało z zachwytu, gdy patrzył na protezę i ukryte pod sztuczną skórą wszystkie potrzebne do poprawnego montażu i działania przełączniki. Już proteza ręki zapierała dech w piersi, ale ta... ta była po prostu piękna.
- Mogę? - zapytał podekscytowany, nie wiedząc, czy mógłby czynić honor i sam ją sobie podłączyć do bazy. Wyglądał jak dziecko, które właśnie rozpakowało znaleziony pod choinką prezent od Mikołaja i nie mogło się doczekać zaszycia się w swoim pokoju z nową zabawką. Nie bardzo słuchał przy tym marudzenia Victora, zbyt zajęty nową zabawką, choć gdy usłyszał znajome imię, od razu bardziej się skupił na wypowiadanych przez wampira słowach. Ta dziecięca radość w jego oku z każdym kolejnym słowem coraz bardziej przygasała. Spiął się lekko i spojrzał poważnie na blondyna, który podczas swojej wypowiedzi poruszył dość wrażliwą strunę, przez którą jednooki nie był już taki rozluźniony i swobodny, jak jeszcze chwilę temu. Bardzo mocno się starał zachować spokój.
- Nie będę narażał dzieciaka - powiedział stanowczo, choć starając się zachować spokój. Widać było, że chciał coś jeszcze dodać, ale ugryzł się w język i skupił się z powrotem na protezie, próbując zapomnieć o tym niedorzecznym pomyśle Victora.
Gdy miał już protezę na swoim miejscu, przemienił się w wilka, lądując od razu na czterech łapach... To... nie było zbyt komfortowe. Jakoś wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale przez brak łapy jego postawa była lekko obniżona i skrzywiona, przez zmianę środka ciężkości. Teraz gdy miał wszystkie łapy, musiał na nowo nauczyć się "prosto" poruszać. To wydawało się znacznie trudniejsze niż opanowanie chwytania przedmiotów w dłoń pozbawioną czucia. Ale jak już wszyscy jednogłośnie stwierdzili - nie mieli za bardzo czasu. Usiadł przed Georgiem i spojrzał na niego, jakby celowo próbując nie patrzeć i ignorować Victora. Zdecydowanie nie spodobał mu się ten pomysł z zabraniem w te niebezpieczne rejony Sama ze sobą. Niby rozumiał brak zaufania i ewentualne wsparcie ze strony drugiej osoby, gdyby coś poszło nie tak, ale wolał już zaryzykować i samemu się tam udać, narażając się bez wątpienia na gniew wampirów. Przynajmniej nie ucierpi przez tego potwora już nikt więcej. A gdyby miał się rzucić na jednookiego... trudno. Pierwszy atak przeżył, to czemu tym razem miałoby mu się to nie udać?
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptySob 20 Maj 2023, 08:00

Środki znieczulające to jedno, prawdopodobnie w obawie przed komplikacjami, nie zdecydował by się na wszczepienie wszystkich czujników na raz. Raczej robił by to cyklicznie w asyscie leków. Oczywiście, że do zrobienia! Jednak czas który by temu poświęcił był by zdecydowanie dłuższy. A gdyby eksperymentował na ludziach a nie wampirze i wilkołaku, a proteza by nie działała? Tyle czasu na marne... Gdyby musiał coś zmienić w czujnikach? Kolejne zabiegi... Kolejny okres rekonwalescencji... Dziś po próbach jakie przeprowadził jedynym problemem z wprowadzeniem prób na ludziach był zabieg i czas w którym pacjent będzie się leczył i uczył. To olbrzymi krok naprzód. Na wspomnienie burmistrza, lekko się zaśmiał.
- Chyba... Wiesz... Zależy kogo słuchasz. Część naszych uważa, że panienka owinęła go sobie wokół palca. Według założeń sojuszu z przywódca bractwa... Pan Parker jako ten... Hmm drugi przywódca? Dziwna hierarchia.... Miał kontrolować czy wampiry na pewno nie atakują ludzi... Miał sprawdzać czy wywiązują się z założeń sojuszu. Ale pojawił się na wzgórzu raz... Spotyka się z panienką w ratuszu... Ale nikogo tak na prawdę nie kontroluje. - odpowiedział i uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Ale są też inni... Tacy jak był Robert... Oni nie raz głośno mówią o tym jaka jest cena tego sojuszu... W końcu nikt tak na prawdę nie wie a wampiry tak jak ludzie lubią dopowiadać sobie odpowiedzi gdy ich nie dostają. Ta część uważa że to raczej jest na odwrót. Że Parker ma pełną władze nad panienką... - ściszył lekko głos jak by był tu ktoś jeszcze po za nimi.
- Dzisiaj to całe poruszenie, jest głównie przez to że żaden łowca nigdy nie wiedział o tym co znajduje się w magazynach. A ona go tu zaprosiła... Szepty zwolenników drugiej teorii są... Głośniejsze niż zwykle. Dlatego na magazynach jest więcej hmm ochrony która je ucisza. - wyjaśnił i się wyprostował gdy Victor do nich dołączył. Zachwyt Rivera nad protezą zdecydowanie połechtał ego starego naukowca.
- Proszę... - odpowiedział z uśmiechem i podał mu swoje dzieło.
Nie zmyślał... Poduszki były wykonane z jakiegoś miękkiego materiału, prawdopodobnie nie będzie miał problemu z skradaniem się w protezie. Całą wyniosłość chwili popsuł Victor. Nawet Georg na niego zerknął a później na Rivera który stanowczo odmówił.
- Ten dzieciak narażał się o wiele częściej i to w wielu gorszych sytuacjach. Nie macie doprowadzać do walki, to popsuło by cały plan. Przejdziecie się z bezpiecznej odległości, ustalicie czy miejsce jest zamieszkałe i wrócicie. Jeśli spotkacie wilkołaki to przecież cie znają... Wymyślisz coś. Powiedz że spotkałeś zagubionego szczeniaka w mieście i nie wiem... Wyprowadzasz go na spacer żeby nie szczękał za głosów szkole. - odpowiedział zirytowany.
Dlaczego musiał słychać dziś samych odmów?!
- Przejdź się... - podsunął Georg ignorując wkurzonego wampira.
- Chodziłeś na trzech łapach dosyć długo, ale to kwestia przywyknięcia tak jak przyzwyczajałeś się do tych trzech. - próbował go ewidentnie pocieszyć.
Komplet łap dawał olbrzymią przewagę. River mógł korzystać z pełnej szybkości i lepszej równowagi. Staruszek obserwował jak jednooki sobie radzi, a przede wszystkim jak działa proteza... Czy prawidłowo się ustawia, gładko chodzi, czy poduszki w sposób satysfakcjonujący wyciszają dźwięk. Cały czas lekko potakiwał głową z zadowolenia podczas gdy Viktor wstał zza biurka.
- Skoro działa to nie marnujmy czasu.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptySob 20 Maj 2023, 11:09

Przekrzywił lekko głowę, gdy zaczęli temat burmistrza, szybko jednak się orientując, że chodziło doktorkowi o podział opinii w kwestii tego sojuszu i znajomości Virgo z Parkerem wśród wampirów. Oparł się wygodnie na kanapie i słuchał uważnie Georga, zastanawiając się nad tą sprawą. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka nie wyglądało to zbyt dobrze, jeśli Virgo faktycznie się z nim spotykała i to nie koniecznie w sprawach służbowych. Tyle że, o ile dobrze zrozumiał, najpierw został zawarty sojusz, a Parker był tylko reprezentantem łowców i bliższą znajomość z wampirzą królową nawiązał dopiero później. Chyba że coś mu umknęło i faktycznie najpierw się znali, a po tym nagle pojawiła się decyzja o zawarciu sojuszu.
Westchnął ciężko, gdy padło imię twórcy zmutowanego wilkołaka. Nie był zły czy zirytowany, jego westchnienie było bardziej oznaką swego rodzaju bezsilności, poczucia problematyczności wspomnianej przez Georga sytuacji. Przeciągnął się, wpatrując w sufit i chwilę milczał.
- Jeśli ktoś jest negatywnie nastawiony wobec ciebie i nieprzychylny, nieważne co zrobisz i tak zawsze w oczach tej osoby będziesz największym i najgorszym złem tego świata. Podejrzewam, że burmistrz może mierzyć się z podobnym problemem, co Virgo ze strony swoich podwładnych - odparł i parsknął cicho, kręcąc przy tym lekko głową, choć nie z powodu rozbawienia. Nie było przy czymś takim nic, z czego można by się śmiać, bo to tylko powodowało wiele problemów i nieprzyjemnych sytuacji, których można by uniknąć, gdyby schować dumę i urazę do kieszeni.
- Mogliby założyć kółko wsparcia. Virgo, burmistrz i August. Wilki z Fostern są podzielone - powiedział, uświadamiając sobie, że tak naprawdę nigdy nie będzie pełnej zgody i jednogłośności wśród poszczególnych ras zamieszkujących terytorium Venandi. Owszem, bywały sytuacje, w których większość się jednoczyła, choćby w walce przeciwko wspólnemu wrogowi, w historii jest cała masa takich przykładów, lecz gdy tylko nastawały spokojne czasy, znów pojawiały się głosy niezadowolenia i sprzeciwu. Każdy miał własny rozum i wszyscy byli różni. Nie było dwóch dokładnie takich samych osób. Nawet bliźniaki potrafiły mieć zupełnie inne poglądy czy nawet być swoimi przeciwieństwami pod względem charakteru. Nic na to nie można było poradzić, jedynie jakoś pogodzić się z takim stanem rzeczy i przeć dalej naprzód, pomimo kłód rzucanych pod nogi przez własnych rodaków.
Rozmowa dorosłych musiała jednak zejść na boczne plany, gdy przyszedł moment rozpakowywania prezentów, szczególnie jednego i to wyłącznie przeznaczonego dla jednookiego. Był bardzo podekscytowany i szczerze zachwycony mechaniczną łapą, którą Georg dla niego zrobił. Wyglądało, jakby nie mógł być w tej chwili jeszcze bardziej szczęśliwy, ale zdołał podnieść w tym wypadku poprzeczkę jeszcze wyżej, gdy Georg pozwolił mu samemu zamontować sobie łapę we właściwym miejscu. Prawdopodobnie byłby bardziej powściągliwy, gdyby nie miał dobrego samopoczucia po spotkaniu z Anishą i gdyby proteza nie zrobiłaby na nim takiego wrażenia. Niestety Pan Maruda Victor, musiał popsuć tę magiczną chwilę, sprawnie przy tym psując humor jednookiemu swoim... niedorzecznym pomysłem.
Spojrzał spięty z niezadowoleniem w oku na wampira i odetchnął głęboko, po wysłuchaniu tłumaczeń wampira. Pomimo usilnie utrzymywanego spokoju, włosy lekko mu się zjeżyły, choć oko nadal nie zmieniło swojego koloru, gdy Victor lekkim tonem poinformował go, że Sam brał udział w "gorszych" sytuacjach, niż to z czym oni mieli się obecnie zmierzyć. Coś szczerze wątpił, by dzieciak został wysłany do czegoś gorszego od zmutowanego wilkołaka-terminatora. Nie zamierzał jednak dać się sprowokować i zwyczajnie postanowił zignorować pozostałą wypowiedź wampira, skupiając się na przemianie i... ustaniu na stabilnym i wygodnym ustawieniu się na sztucznej łapie. Niezbyt mu się to udało, ale przynajmniej się nie przewrócił. Wiedział, że to tylko kwestia przyzwyczajenia, ale i tak nie czuł się, póki co zbyt dobrze i komfortowo, opierając się na protezie. Przez myśl mu przeszło, że mógłby jakiś czas chodzić z nią lekko uniesioną, by na niej nie stawać za bardzo, jakby miał uszkodzoną łapę, ale to raczej nie pomogłoby mu w szybkim przyzwyczajeniu się do niej. Nawet jeśli stawanie na niej było obecnie bardzo męczące i niezbyt wygodne.
Kiwnął głową na polecenie Georga i przeszedł się spokojnie po biurze, w pewnym momencie nawet przeszedł w lekki, zdecydowanie bardziej wygodny i naturalny dla psowatych trucht. Utykał na tę łapę, ale była to wyłącznie kwestia przyzwyczajenia by w pewnym momencie zaczął się poruszać normalnie i z naturalną wilczą gracją. Na pewno było mu z tą protezą o tyle łatwiej, że przy ludzkiej zdążył opanować to minimalne opóźnienie w ruchach, by teraz nie zabić się o własne łapy. Gdy wrócił do Georga po tym krótkim spacerze po biurze, nawet zakręcił się w miejscu z lekkim skokiem, niczym pies goniący swój ogon.
- Dzięki, doktorku - szczeknął krótko, machając ogonem i unosząc lekko łapę, jak by chciał mu ją podać na dowód wdzięczności. Spojrzał na niego łagodnie z niewymownym zapewnieniem, by mu zaufał i że wszystko będzie dobrze. Mając oczywiście kwestię tego zwiadu, który miał zamiar przeprowadzić sam, aby nie narażać młodego wilkołaka, po czym wywrócił okiem na ponaglenie wyjątkowo marudnego dzisiaj wampira. Pożegnał się ze starcem, nie wiedząc, czy będą mieli jeszcze przyjemność się dzisiaj spotkać, zapakował z pomocą pyska wszystkie swoje rzeczy do nowego plecaka, w tym też ludzką protezę i zostawiając wszystko w biurze Vicotra, skierował się przy jego nodze w stronę wybiegu, na którym odbywały się jego ćwiczenia.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptySob 20 Maj 2023, 21:43

Tak naprawdę to co wydarzyło się najpierw mogli wiedzieć tylko sami zainteresowani. To o czym rozmawiali w tej chwili prawdopodobnie pozostanie jedynie domysłami. Była przecież duża szansa, że ani jedna z tych teorii nie była prawdziwa. Może nikt nikogo nie omotał, a po prostu każdy dbał o swoje interesy?
- yhm... - przytaknął na słowa jednookiego i nawet sam się uśmiechnął.
- Pewnie masz rację... Nie tak łatwo wymazać tysiąclecia wzajemnej nienawiści. Ale wierzę, że panience się uda... Jeśli nie jej, to nikomu. - skwitował wyjątkowo... Pewnie.
Virgo nie była jak inne wampiry z jej rodzaju, nikt przed nią nie osiągnął tyle co ona i to w tak krótkim czasie! A przecież przed nią jeszcze stulecia.
No ale do rzeczy, przyglądał się jak jednooki zakłada protezę i nawet nie zerkał na Viktora gdy River również go zignorował. Był skupiony na protezie i tym jak działa... A przynajmniej na razie wyglądało to bardzo dobrze!
- Do usług... Jeśli nie pojawią się żadne nieprzewidziane problemy, widzimy się za miesiąc na przeglądzie. - odpowiedział rozbawiony reakcją wilkołaka i oficjalnie... Zamknął pustą walizkę. Na dół zeszli w trójkę ale Georg poszedł od razu do wyjścia, a Viktor z Riverem na ich standardowe miejsce treningowe.
- Chcesz zrobić sobie rozgrzewkę z starym znajomym ghulem? Czy wolisz od razu przejść do konkretów? Chyba że teraz też mnie zignorujesz i mam wybrać za ciebie? - taaak ewidentnie nie był zachwycony tym jak go zignorowano.
W ogóle był dziś nie w sosie, co chyba wszyscy mieli już okazję dziś zauważyć.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyNie 21 Maj 2023, 01:16

Uśmiechnął się lekko na słowa Georga i kiwnął mu głową, zgadzając się z jego słowami. Zdążył zauważyć, że póki co jego słowa względem Virgo, jego poparcia wobec niej, nie miało większego znaczenia. Ba! Kilka razy wprost usłyszał, że swoją przychylną opinią jedynie dawał powody by jeszcze bardziej mu nie ufać. A nie chciało mu się kłócić, że miał szczere intencje i z jego strony Virgo nie spotka żadna krzywda czy kłopoty. Nie mniej faktycznie zgadzał się, że jeśli nie Virgo zakończyłaby wieki nienawiści i konfliktu między rasami, to raczej nikt tego nie zrobi. Pytanie tylko czy rzeczywiście Virgo chciałaby zakończyć ten konflikt. Nie żeby jej nie wierzył, póki co zrobiła na nim naprawdę bardzo pozytywne wrażenie mimo ostrzeżeń ze strony Augusta, ale właśnie. Podobno była wprawna manipulatorką i zapewne z łatwością mogłaby oszukać jednookiego, gdyby tylko zechciała.
- Pewnie jeszcze przed przeglądem cię nawiedzę - obiecał z przyjaznym błyskiem w oku, nim wyszedł z Victorem z biura.
Mógł się spodziewać, że gdy został sam z wampirem, ten wyciągnie na wierzch to, jak ostentacyjnie został zignorowany przez jednookiego podczas wcześniejszej rozmowy. Nie miał zamiaru się kłócić, bo nie miało to większego sensu, gdy blondyn był w takim stanie. Nie spodziewał się, że kiedyś uda mu się go takiego zobaczyć. Zwłaszcza że nawet dnia poprzedniego, podczas ich walki Victor zachował dystans i spokój, chłodny rozsądek. A teraz? Przypominał obrażone na cały świat dziecko.
- Przyjąłem do wiadomości to, co mówiłeś i zajmę się rozeznaniem w tych trzech miejscach - odpowiedział spokojnie, by w pierwszej kolejności jakoś załagodzić tę urazę wampira. Zastanawiał się przez chwilę czy rzeczywiście nie skorzystać z propozycji rozgrzania się na znajomym przeciwniku, jednakże doszedł do wniosku, że nie będzie szedł na łatwiznę, skoro ostatnie treningi też były jedną wielką niewiadomą, gdy wchodził na arenę. Poza tym nie mieli czasu na bawienie się w rozgrzewki i trochę był zaskoczony tym, że taka propozycja wyszła ze strony dzisiejszego Pana Marudy.
- Jestem już dużym chłopcem, nie musisz za mnie decydować, tato. Wołaj główną atrakcję dnia - odparł spokojnym tonem, może trochę zaczepnie, ale raczej nie tak, by doprowadzić do konfliktu z wampirem.
Wszedł na arenę od razu jak tylko drzwi przed nim się otworzyły i w ramach rozgrzewki przetruchtał kawałek dookoła, zajmując pozycję na samym środku, gotowy do walki i mocno skupiony na wejściu, z którego do tej pory wychodzili na niego przeciwnicy.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyNie 21 Maj 2023, 07:16

Niby nic wielkiego... Bo przecież River ledwo kiwnął głową, a jednak ta reakcja wyjątkowo ucieszyła Georga. Rozmawiali już o wampirzej królowej, zwłaszcza przy próbach bazy protez. Staruszek wiedział, że River ma dobre zdanie na jej temat, a jednak... Ucieszyła go taka zabytkowa reakcja.
- Byle nie z powodu uszkodzeń. - odpowiedział niby grożąc palcem.
W zasadzie... Zdziwił by się, naprawdę by się zdziwił gdyby obeszło się bez żadnego uszkodzenia. Sam okres w którym pacjent przyzwyczajał się do protezy sprzyjał powstawaniu usterek. River do tego planował polowanie i to nie na byle kogo. Spodziewał się że jeśli nie na treningach... To w ostatecznej walce i tak proteza może ucierpieć. Jak sam River z resztą. Trzymał oczywiście kciuki za obu! Po prostu był przygotowany na ten obrót sprawy. Co do Viktora... Faktycznie, zwykle był bardziej opanowany. Dziś był drażliwy i podirytowany. Z drugiej strony... Każdy miewał lepsze i gorsze dni. Więc gdy River oznajmił że sprawdzi teren... Wampir już się nie odezwał tylko poczekał na odpowiedź. W zasadzie... Nie spodziewał się aby wilkołak wybrał bezpieczniejszą opcję. Czas ich gonił. Włożył ręce do kieszeni i wyjął je dopiero żeby zamknąć za nim drzwi. W przeciwieństwie do wczoraj... Dokładnie. Po tym zajął swoje standardowe miejsce.
- Trzeci dzień... - mruknął przyglądając się "rozgrzewce" Rivera.
- Licząc jeszcze pierwszy dzień naszego spotkania... Jutro będzie już piąty. Jeśli dziś spełnisz oczekiwania i wrócisz jutro ze zwiadu... Uważam, że nie powinieneś już trenować. - przyznał bez jakiejś większej pochwały, czy nagany.
Po prostu stwierdził fakt.
- Z ręką jest lepiej... Ale treningi narażają cię na kolejne urazy, nie będzie już czasu na leczenie ich... A musisz być w pełnej formie. Powinieneś poświęcić ostatnie dwa dni na przyzwyczajanie do posiadania protez i odpoczynku. - Dokończył swoją myśl i oparł się bokiem o kraty.
- Jeśli nie wymyślę innego wabika... Bardzo możliwe, że skurwiel nie wyjdzie... Nie wpadnie w szał... To znaczy, że nici z przewagi i zaskoczenia. Będziesz musiał wejść do niego, na jemu znany teren. Możliwe, że z ograniczonym dostępem do nas. Mówię to przed każdą misją... Tu tym bardziej, jak chcesz coś jeszcze załatwić... Zrób to jutro i pojutrze. - przyznał posępnie gdy nagle przy drzwiach obok szybu którym puszczali potwory rozległ się huk jak by ktoś na nie wpadł od drugiej strony. Wcześniej nie używali tego przejścia.
- A dzisiaj się nie baw, twój przeciwnik chętnie cie zabije. Lepiej się pospiesz i zrób to pierwszy. - dokończył i nawet się lekko uśmiechnął.
Cokolwiek to było, sądząc po tym jak uderzał o drzwi był wysokości dorosłego mężczyzny. Gdy drzwi się otworzyły było jasne czemu. To był mężczyzna... Przynajmniej częściowo bo czerwone ślepia jasno wskazywały na to że nie był człowiekiem.
- Viktor!!! - warknął jak by... Zwierzęco i ignorując jednookiego ruszył na kraty.
Był... Właśnie, prawdopodobnie dziś rano był ubrany elegancko. Teraz, koszula była poszarpana i brudna. Spodnie garniturowe i buty ubrudzone błotem i kurzem.
- Pracowaliśmy razem! Jak śmiesz! - warknął wyciągając ręce do blondyna który w odpowiednim momencie się odsunął.
Wampir... Nawet wcześniej kasztanowe włosy miał ubrudzone i poklejone od krwi.
- Zapomniałem wspomnieć... Kilka zabawek zostawiłem specjalnie na Twoje treningi. Obiecali powiedzieć mi wszystko o badaniach Roberta więc przy okazji miałem z nich trochę pożytku póki nie będziesz gotowy. Jednak... Wyroku śmierci za zdradę nie mogę cofnąć... Sam rozumiesz Williamie. Tworzenie potwora który miał zlikwidować naszą panią... Wypuszczenie go i pozwolenie na zabijanie mieszkańców to poważne przewinienia... A teraz bawcie się dobrze. - blondyn włożył ręce z powrotem do kieszeni i znalazł swoje ukochane papierosy których nie omieszkał wyjąć i odpalić sobie jednego, gdy William zaczął nerwowo szukać tego kto miał wykonać uf wyrok. Z początku nie zwrócił na niego zupełnie uwagi, skupiony na Viktorze.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyNie 21 Maj 2023, 12:07

- Nie mogę tego obiecać - zaśmiał się, machając przy tym radośnie na boki ogonem.
Trochę zaskoczyło go, że Victor tak starannie zamknął za nimi drzwi. Albo bardzo nie chciał, by dzisiejszy przeciwnik przypadkowo zwiał i niewątpliwie narobił blondynowi kłopotów, albo... niezamierzenie udało się jednookiemu nastąpić mu na odcisk na tyle boleśnie, że wampir miał zamiar się z nim porządnie policzyć. Z tego powodu, gdy biegał po wybiegu, z truchtu przechodząc do chodu z chodu w galop czy kłus, czasami robiąc odskoki w bok bądź zmieniając nagle kierunek, aby jak najlepiej wybadać działanie protezy i rozgrzać mięśnie, cały czas uważnie obserwował kątem oka Victora. Nie zamierzał dać mu się zaskoczyć. A i tak udało się to wampirowi, choć niekoniecznie niespodziewanym atakiem. Zatrzymał się na środku wybiegu i spojrzał na krwiopijcę podejrzliwie, po usłyszeniu jego słów o tym, że to był prawdopodobnie jego ostatni trening. Nie pytał jednak, uważając, że mężczyzna i tak zaraz wyjaśni, co miał na myśli.
Szczerze nie spodziewał się takiego przejawu... troski z jego strony. Zwłaszcza że poprzedniego dnia Sam dość mocno poszarpał mu ramię, a że były to wilcze kły, rana nie zagoiła się w ciągu nocy. Zasklepiła się, nic się z niej nie sączyło i pokrył ją póki co cienki strup, ale była świeża i równie dobrze w każdej chwili mogła na nowo zacząć krwawić. A mimo to nikt nie myślał o tym, by zrezygnować z dzisiejszego treningu. Co prawda poprzedniego dnia jednooki i tak stracił masę czasu przez swój wybuch i przez manto, które zebrał od Victora, nie mógł kontynuować ćwiczeń, ale... nie przyszłoby mu do głowy, że przez ostatnie dwa dni przed polowaniem, miałby całkowicie zrezygnować z treningów.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Victorem? - zapytał z lekką ironią, nie mając pojęcia co się dzisiaj działo z tym wampirem. W takim stanie nawet nie myślał o tym, by mu jakoś specjalnie podokuczać. Nie byłoby w tym obecnie żadnej zabawy. Chyba... przez niepowodzenie planu A, nie zaczął wątpić w to, że uda im się zakończyć ich misję z powodzeniem?
- Victor... - zwrócił się, by zwrócić na siebie jego uwagę. Patrzył na niego z poważnym wzrokiem i wyrazem pyska, stojąc wyprostowany na czterech łapach z podniesioną głową, spokojny i rozluźniony.
- Ten wilkołak jest już martwy, niezależnie od tego, czy będę miał nad nim przewagę, czy nie. Będziesz mógł złożyć Virgo satysfakcjonujący raport z zakończenia tej misji z sukcesem. Cokolwiek się stanie... Ten wilk za kilka dni dokona żywota i nie będzie już dłużej zagrażał mieszkańcom Venandi i Virgo - zapewnił wampira pewnym, spokojnym tonem, celowo nie wspominając o tym, że gdyby sam miał podczas tego starcia zginąć, to zabierze K9 ze sobą na tamtą stronę. Zresztą, zapewne Victor i tak o tym wiedział. Nie tylko przez to, że jednooki już o tym wcześniej wspominał, ale taki przekaz wybrzmiewał również w tym momencie z jego wypowiedzi. Nie wspomniał praktycznie ani razu w niej o sobie. Nawet gdy wspomniał o przekazaniu dobrych wieści Virgo, powiedział, że to tylko i wyłącznie wampir będzie mógł jej poinformować ją o powodzeniu ich misji. Dlatego propozycję wolnego przez dwa następne dni... odebrał jako możliwość zamknięcia wszystkich swoich spraw i ewentualnego przygotowania się do ostatniej podróży swojego życia? Jeszcze tydzień temu może i by w tym celu skorzystał z tych dni, które oferował mu wampir, obecnie jednak jakoś niekoniecznie mu się spieszyło na tamten świat. Musiał powiedzieć Leah o tym, że w pewnym sensie ją zdradził, układając się z Augustem, a na pewno mocno ją zlekceważył, uznając, że bez jego interwencji dziewczyna nie miałaby spokojnego życia we własnym domu. Musiał wrócić po Ajrisz, a przynajmniej ją jeszcze zobaczyć i wygłaskać, bo podejrzewał, że skoro posmakowała możliwości wychodzenia na dwór, będzie nieszczęśliwa w mieście, zamknięta w czterech ścianach. No i obiecał Anishy, że poczęstuje ją przysmakiem ze swojego dzieciństwa. Miał zdecydowanie za dużo planów, by być w stanie zrealizować je wszystkie w przeciągu dwóch dni. W takiej sytuacji jedyne, co mógł zrobić, to przeprosić w myślach swoją ukochaną, że jeszcze nie chciał się do niej wybierać.
- Z wabikiem czy bez i tak będzie dobrze. Muszę cię przecież jeszcze wypatroszyć za ten złamany nos i to, jak wyfroterowałeś mną wczoraj podłogę - dodał na pocieszenie, szczerząc do niego lekko zęby, jak w uśmiechu.
Gdy usłyszał uderzenie po drugiej stronie drzwi, które jeszcze ani razu nie zostały otwarte do tej pory, odetchnął głęboko i skupił się na nich, nie odrywając wzroku, nawet gdy usłyszał ostatnie rady wampira. Jedynie obrócił jedno ucho w jego stronę i przyjął pozycję, gotowy do skoku i szybkiego ataku, gdy tylko drzwi się otworzą.
Prawdopodobnie popełnił dość poważny błąd tego dnia i to już na samym starcie. Mimo dobrego przygotowania i pewności siebie... zawahał się, rezygnując z ataku, gdy tylko zobaczył wbiegającego na wybieg człowieka. Nie. Wampira. Miał idealną szansę do zakończenia tego w kilka sekund, gdy krwiopijca skupił się na Victorze, a mimo to nie wykorzystał tej okazji. Wahał się nie tylko dlatego, że był to wampir i to w naprawdę kiepskim stanie sądząc po obszarpanym wyglądzie, ale... Przez to, jaki dzisiaj był Victor, mógł się spodziewać, że nie każdy wystawiony przeciwko niego przeciwnik, rzeczywiście był jego przeciwnikiem. Nie wspominając o tym, że blondyn jasno na początku powiedział, że celem jednookiego dzisiaj jest po prostu zabicie wystawionych przeciwko niemu oponentów.
Spojrzał zdezorientowany w stronę blondyna, nie będąc pewny, czy rzeczywiście miał tego obcego wampira zabić, czy tylko pokonać. Nawet pomimo wypowiedzi Victora miał spore wątpliwości. Choć, gdy wspomniał o wyroku śmierci wiszącym nad tym krwiopijcą, bardziej był skłonny samemu zaatakować zarządcę tego magazynu, niż tego obszarpanego. Czy Victor w tym momencie się nie wyręczał jednookim, żeby nie mieć krwi na rękach i wampirzego życia na sumieniu? Życia swojego kolegi z pracy, jak dobrze zrozumiał? Miał mętlik w głowie i mocno stracił na swoim bojowym nastawieniu. Chyba jednak mógł zacząć od ghula, byłby już w ferworze walki i pod wpływem adrenaliny, stawiając w pierwszej kolejności na działanie, a nie zastanawianie się, czy rzeczywiście miał zrobić krzywdę obcemu wampirowi, czy może ten był tak naprawdę niewinny, a jedynie niesłusznie oskarżony. A może był po prostu zmuszony do współpracy z Robertem?
Postawił w pierwszej kolejności na wybadanie terenu na własną rękę, wyjątkowo dzisiaj nie ufając Victorowi. Zakradł się do przeciwnika, gdy ten był jeszcze skupiony na blondynie i nim ten się do niego odwrócił, skoczył mu na plecy. Nie użył przy tym zębów, bo nie chciał mu zrobić krzywdy, a jedynie przewrócić na ziemię i stanąć na nim, choćby na chwilę.
- Naprawdę pomagałeś Robertowi przy tym zmutowanym wilkołaku? - zapytał, warcząc groźnie i szczerząc kły, choć było to obecnie tylko dla pokazu, bo naprawdę nie był pewien czy powinien okazywać jakąkolwiek wrogość wobec tego mężczyzny.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyNie 21 Maj 2023, 22:10

To prawda... Nie myślał o odwołaniu dzisiejszego treningu, nawet że względu na rękę. Jednak w tej chwili River miał czas na doleczenie ewentualnych ran. A gdyby miał roszarpaną rękę dzień przed walką finałową? Teraz chociaż mógł się podleczyć, żeby być w jak najlepszej formie tylko zdoła. Prychnął nieco rozbawiony jego pytaniem. Tak... Obawiał się że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Wabik miał nie tylko wywabić ich ofiarę. Miał ją ogłupić i umieścić tam gdzie będą mieli przewagę. Bez niego... Mieli rozumną istotę z siłą... Nie kryjmy tego, zdecydowanie przewyższającą Rivera. Co więcej... Na swoim znanym terenie podczas gdy oni będą brodzić w błocie spiesząc się żeby zdążyć przed powrotem patroli. Marnie to wyglądało... Spojrzał na Rivera gdy usłyszał swoje imię i znów Prychnął wkładając papierosa do ust.
- Zostaw takie gadki dla panienki, Georga czy Anishy. Nie zawsze idzie nam tak jak chcemy żeby poszło... Nie ważne jak bardzo czegoś pragniemy i jak bardzo jesteśmy zdeterminowani by to dostać. Nie zawsze wystarczy chcieć... Wiesz to tak samo dobrze jak ja. - odpowiedział spuszczając wzroki kręcąc przy tym lekko głową.
- Zdaj jutro raport o tych miejscach i odpocznij. Zrób coś dla siebie. - dodał jeszcze zanim William pierwszy raz uderzył o drzwi.
W zasadzie... Nie spodziewał się aż takiego wahania ze strony jednookiego gdy przedstawił mu swojego więźnia. Mógł zainterweniować... W końcu dał tym razem nawet dokładne wytyczne co ma zrobić. Jednak gdy River zadał Williamowi pytanie.. Uśmiechnął się i postanowił poczekać co z tego wyniknie.
William za to gdy odnalazł jednookiego wilkołaka spojrzeniem zaczął nerwowo się rozglądać po "arenie". Możliwość ucieczki? A może broni? Cokolwiek co dało by mu przewagę. W pierwszej chwili nawet nie zauważył protezy... Fakt brak futra się odznaczał, jednak nie na tyle by w nerwach zwrócić na niego uwagę. Więcej uwagi poświęcił więc braku oka... Ślepy punkt... Gdyby tylko miał.. I w tej chwili padło pytanie. Wampir zamrugał i wysunął do przodu obie ręce w geście poddańczym.
- Zaszło nieporozumienie... Wszystko wyjaśnię... - zaczął i zrobił krok w stronę Rivera jak by chciał pokazać że przecież jest nieuzbrojony.
- Zawsze byłem wierny panience! Musisz mi uwierzyć... To Viktorowi nie można ufać! Wiesz jak dostał tutaj pracę? Pozbywając się swoich poprzednich wspólników... Teraz też na pewno kryje swój tylek. Jest zarządcą, naprawdę myślisz że nic nie wiedział o działaniach innego zarządcy? - zrobił jeszcze jeden krok i rozchyli lekko poszarpaną koszule upewniając Rivera że nic przy sobie nie ma i nie stanowi zagrożenia.
Viktor za to się nie odezwał słowem czekając na to co będzie dalej. Jedynie spokojnie palił dalej swojego papierosa.
- Błagam... Nie miałem z tym nic wspólnego... - ciągnął William i powoli klęknął gdy był już przy Riverze... Jak by ostatecznie chciał się oddać w jego... Ręce? Łapy?
- Pozwól mi pomówić z panienką... Wyjaśnię jej... Ona będzie wiedziała że mówię prawdę. Victor jest zagrożeniem dla niej. Jak myślisz, po co naprawdę jest mu jej krew? Chce jej dla siebie.... - ciągnął i... Wyczekał na moment w którym River poszuka spojrzeniem Victora w nadzieji na poznanie jego strony.
Zawsze tak robili... Ci dobrzy, zastanawiali się co tak naprawdę jest właściwe. Gdy tylko wyczuł odpowiedni moment poderwał się żeby złapać Rivera od strony ślepego oka za sierść niczym niesforne szczenie i rzucił nim o zamknięte że strony Viktora drzwi. Siła była... Spora, bez problemu mógł się siłować z wilkołakiem. Wyprostował się i syknął w stronę zbierającego się Rivera.
- Wypatrosze tego twojego kundla... Potem policzę z tobą aż dobiorę się do tej nieudolnej suki. - krzyknął do Viktora na co ten się zaśmiał.
- Brawo River...
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyNie 21 Maj 2023, 23:19

Nie próbował znów pocieszyć Victora czy prawić mu motywacyjne gadki, oboje dobrze wiedzieli, że wampir miał rację z tym że nie zawsze wystarczyło chcieć, jednakże jednooki i tak nie miał zamiaru się poddawać i dołować. Bo pierwszy, najbardziej bezpieczny i dopracowany pomysł nie miał szansy się zrealizować. Plan, choć dobry, nie był głównym elementem tego zadania, był tylko sposobem na wywabienie i sprowokowanie przeciwnika, by zachowywał się w amoku, a nie przemyślanym działaniem. Postanowił więc nie poruszać ponownie tego tematu.
Spojrzał jednak na wampira, gdy ten stanowczo powtórzył, by po jutrzejszym raporcie z rozpoznania, jednooki po prostu odpoczął. Miał zrobić coś dla siebie? Dobre. Biorąc pod uwagę, że za tych kilka dni mógł stracić życie. Jedyne więc co mógł zrobić, to coś niezobowiązującego jak pójście na piwo, czy zrobienie sobie ulubionych pancake'ów z syropem klonowym i owocami w ramach być może ostatniego posiłku. Raczej za wielu opcji nie miał, by siebie ani swojego towarzystwa w nic nie angażować. Do Fostern wolał nie jechać przed tym starciem, bo gdyby Leah się dowiedziała... kto wie, może wpadłaby na głupi pomysł, by zrezygnować ze swojego pojedynku, czy może nawet zmobilizować kilku przychylnych jej członków stada, by wesprzeć jednookiego. Wolał tego uniknąć, by nie musiała się narażać i rezygnować z próby wyjaśnienia sobie wszystkich niesnasek z Flynem w walce z nim. Do pracy Anishy też wolał, póki co nie zachodzić, bo... nie czuł się po prostu gotowy na wizytę w takim miejscu, nawet jeśli miałby tylko chwilę tam posiedzieć, napić się dobrego whisky i pogadać. Chociaż... mógłby spędzić nieco czasu z Samem. Pobiegać po jakimś parku czy po prostu posiedzieć w jakimś spokojnym miejscu, choć odrobinę posmakować takiego pseudo stadnego życia. Jednak czy to nie byłoby okrucieństwem z jego strony, gdyby spędził czas z dzieciakiem i się dobrze bawił, a praktycznie następnego dnia wyzionąłby ducha?
Pokręcił energicznie głową, by odrzucić od siebie te rozmyślania i skupić się na obecnym treningu. A raczej egzekucji, jak się okazało niedługo po pojawieniu się pierwszego przeciwnika.
Spuścił gardę i przestał się szczerzyć, gdy wampir zaczął się do niego zbliżać z wystawionymi rękami. Mówił chaotycznie i można by to zrozumieć, przez stres i strach, który zapewne w tej chwili odczuwał. Było jednak coś... przez co jednooki nie potrafił do końca uwierzyć w to, co mówił William. Pomimo zdenerwowania jego zdania były bardzo składne i logiczne. Jakby nie był tak przerażony swoją sytuacją, jakiego próbował udawać, albo miał już dawno przygotowaną czy nawet kilkukrotnie automatycznie powtarzaną formułkę, nad którą się nawet nie zastanawiał, po prostu klepał z automatu jak pacierz.
Nie miej rzeczywiście... Jak jeden zarządca może nie wiedzieć o poczynaniach drugiego. Gdyby to był magazyn po drugiej stronie miasta, jeszcze dałoby się to jakoś zrozumieć, ale na tym samym ogrodzonym terenie? Jasne można było się tłumaczyć, że ich magazyny zajmowały się inną działalnością i przez brak sympatii wobec siebie mogli nie gawędzić przyjacielsko przy kuflu piwa co piątek wieczór o tym, nad czym obecnie pracowali. Choć z drugiej strony nie wszyscy pracujący w magazynie 666 mieli świadomość tego, co ich zarządca tam tak naprawdę wyczyniał. W przeciwnym razie nie byłoby to działanie w tajemnicy i Virgo już dawno by się o tym dowiedziała.
Skrzywił się lekko i cofnął o krok, gdy wampir klęknął przed nim. To... była dziwna sytuacja. Zwłaszcza w połączeniu z tym, co do niego mówił. Tego dnia... mógłby się po Victorze spodziewać naprawdę wszystkiego i chyba tylko dlatego zawierzył słowom obcego wampira na tyle, by zerknąć na blondyna, choćby po to, by upewnić się, czy temu coś nie odwaliło i nie zamierzał się na niego rzucić, gdy nie patrzył.
Atak rzeczywiście nastąpił, choć nie z tej strony, której się spodziewał. Pisnął zaskoczony, gdy został szarpnięty za futro, a gdy uderzył w kraty, jedynie wydał ze swojego pyska świszczący, bliżej nieokreślony dźwięk. Aż mu dech odebrało na moment, lecz mimo to nie zwlekał z podniesieniem się na łapy. Potrząsnął energicznie na boki głową, chcąc pozbyć się tego lekkiego zamroczenia. Zjeżył zaraz sierść na całym ciele, unosząc przy tym sztywno w górę ogon i unosząc mocno górną wargę, szczerząc tym razem na poważnie kły i patrząc na wampira ze wściekle błyszczącym okiem. Nie dało się ukryć, że wampir naprawdę mocno go wkurzył.
- Zamknij się - warknął dziko na ironiczną uwagę Victora, nawet na niego nie patrząc. Niemalże tocząc pianę z pyska, rzucił się frontalnie w stronę wampira, który śmiał go tak bezczelnie oszukać, aby dobre pięć metrów od niego odskoczyć w bok i spróbować zaatakować go z tej pozycji celując w udo. Nie zamierzał się w niego długo ani głęboko wgryzać w obawie przed tym, że mógłby oberwać z pięści albo znów zostać odrzuconym. Wydawało mu się, że jeśli ugryzie odpowiednio, by móc przy szybkim odskoku wyrwać kawałek skóry z mięsem, to wystarczy by dość poważnie uszkodzić mięśnie w jego nodze i utrudnić nie tylko szybkie i zwinne poruszanie się, ale również stanie tego wampira. Nie po to były te ćwiczenia, by nie wyciągnął z nich żadnej lekcji.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyPon 22 Maj 2023, 07:33

Fakt, gdyby River wyskoczył z pomysłem odwiedzenia Leah... Odradził by mu to. Chyba że nic by jej nie powiedział, ale... Kobiety miały tą wyjątkowo wkurzającą zdolność wyciągania na wierzch tego co chce się przed nimi ukryć. Resztki szans powodzenia jakie im zostały w dużej mierze były zależne od pojedynku dziewczyny z Flynnem. Jeśli się na nim nie pojawi... Towarzystwo się rozejdzie. A najważniejsze że August straci zainteresowanie pojedynkiem i wróci do swoich spraw które na ten jeden wieczór musi odpuścić. River jeszcze się wybroni. Mógł by skłamać że przystał do wampirów i zbiera informacje. Ale on i jego wampiry? Dostając w łapy zarządcę... Na pewno by nie przepuścił. A niech jeszcze któryś się wygada ze panienka czeka przy granicy... Tragedia murowana. Jednak że... Akurat to o nie angażowaniu się było by akurat dla Viktora śmieszne. On nie myślał nigdy takimi kategoriami. Wręcz odwrotnie! Wolał by właśnie spędzić z bliskimi tyle czasu ile tylko się da. Upewnić się, że nic im nie brakuje... Posiedzieć z Anishą i resztą i przekonać się czy by to polubił. Spędzić czas z Samem żeby jeśli coś się stanie... Młody miał co wspominać. A na koniec dnia... Pewnie najebał by się w barze... W zasadzie... On częściowo miał taki plan. Jednak do tej wymiany zdań już nie doszło a River pozwolił się manipulować Williamowi. Viktor w żaden sposób nie korygował wypowiadanych słów. Nie widział w tym sensu, dał Riverowi tym razem jasne wskazówki i to jak nigdy! "Uważaj bo będzie chciał cię zabić, nie baw się tylko go zabij". Cóż... To był jednak River i wampir nie mógł sobie darować lekkiego uśmiechu gdy warknął na jego komentarz. Widząc atak, skazany wampir odpowiedział tym samym. Biegł z lekko rozłożonymi rękami by złapać wilka gdy tylko ten się na niego rzuci. Musial by się z nim posiłować o tyle aby odchylić pysk pełen zębów do tyłu i samemu wgryźć się w futrzaną szyję. Wyrwał by pewnie kilka kępek futra zanim dostał by się do głównych żył. To nic... Musiał się spieszyć bo gdy Viktor zrozumie jak bezużyteczne zwierzę postawił przed nim... Będzie chciał sam dokończyć. Będzie musiał iść po broń więc William musiał uciec zanim ten wróci. Plan był... Był dosyć prosty... Gdyby nie jeden szkopuł... Gdy wampir już szykował się do złapania wilka który zapewne chciał by skoczyć mu do gardła owe zwierzę zwinnie odbiło się w bok. Wilkołaki szybkością i siłą mogły dorównywać wampirą... Jego twarz wyrażała najpierw zaskoczenie... Później strach. Musiał szybko złapać równowagę i odskoczyć! Jednak River w tym wypadku był górą... Wgryzł się w udo wampira i nie czekając na kontratak wyrwał kawał mięsa.
- Aaaaaughhh... Kurwa, Kurwa, Kurwa! - oczywiście równowaga nie miała już w tej chwili znaczenia, William runął na ziemię próbując zasłonić obficie krwawiącą ranę.
Dopier po tym krzyku Viktor wrócił do oglądania walki.
Tak... Jednak czegoś się nauczył. Musiał przyznać że nawet zrobił na nim wrażenie.
- Nie... Czekaj... Ja wyjaśnię... - wyjęczał William usiłując się podnieść na jednej ręce i nerwowo rozglądając się na boki... Arena była pusta... Nic co mógł by wykorzystać.
- Zmusili mnie... Viktor... On i Robert zmusili mnie... - tym razem to nawet sam oskarżony blondyn prychnął rozbawiony.
- Myślę Williamie... Że wcześniej twoje aktorstwo choć marne było jednak na wyższym poziomie... A myślałem że straciłeś część nogi nie mózgu. - skwitował na co William spojrzał na niego wściekle.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyPon 22 Maj 2023, 09:29

Widząc szarżującego w swoją stronę wampira, nie zawahał się, nie zwolnił, a jedynie jakby bardziej przyspieszył, jeszcze bardziej zdeterminowany, pędząc mu na spotkanie. Nawet nie planował rzucania mu się do gardła i to wcale nie przez rozłożone ręce krwiopijcy, gotowe go złapać i zamknąć w pułapce, gdy tylko skoczy. Głównie obawiał się tego, że wampir mógłby się uchylić czy nawet w ostatnim momencie zrobić ślizg, by znaleźć się za jednookim i zdobyć przewagę. Nie zamierzał na to pozwolić.
Dlatego to on pierwszy zmienił obraną przez siebie trasę biegu i to nawet nie przy samym wampirze, a w pewnej odległości od niego, wystarczającej, by dostać się do niego jednym skokiem i być poza zasięgiem jego rąk, w razie czego mając jeszcze odrobinę przestrzeni i czasu, gdyby William postanowił zrobić jakiś unik. Od razu zauważył też, że takie nagłe zmiany kierunków, gdy gwałtowne zatrzymywania się w miejscu na czterech łapach były dużo łatwiejsze, nie tylko w wykonaniu, ale również utrzymaniu równowagi niż na dwóch nogach. Krwiopijca już teraz miał z tego powodu duży problem, a rozwścieczony wilk nie zamierzał dać mu wystarczająco czasu, by ten mógł ustabilizować swoją postawę, po gwałtownym zatrzymaniu.
Odskoczył, jak najbardziej na bok mógł, ze swojej obecnej pozycji, nawet nie próbując znaleźć się w jakiś sposób za wampirem, bo wiedział, że by mu się to nie udało przez przeszkodę i zbyt dużą odległość, a nawet jeśli, mógłby dać tym wampirowi wystarczająco czasu na jakąś reakcję. No niestety, akurat dzień dobroci dla skazanych na śmierć się skończył. Cały jego obecny gniew nie wynikał wcale z tego, że stał przed jednym z pomagierów Roberta, ale przez to, że ta parszywa kanalia próbowała go oszukać. Strasznie nie lubił kłamstwa. Jeśli on miał do czynienia z jakimś niewygodnym czy problematycznym tematem, wolał go przemilczeć albo wyjawić prawdę i przyjąć wszelkie konsekwencje z uniesioną głową, niż jakby miał skłamać. To dlatego był ze wszystkimi wokół tak szczery, że praktycznie każdy z poznanych przez niego wampirów od Virgo zaczynając, wiedział o tym, że miał układ z Augustem. Mieli na niego oko, byli nieufni, ale przynajmniej od początku wiedzieli, komu zamierzali pomóc.
Skoczył na nogę Williama, wgryzł się w nią dość płytko, ale i tak wystarczająco by narobić szkód. Zwłaszcza że gdy odskoczył zaraz od niego na bezpieczną odległość w obawie przed ewentualnym kontratakiem, wypluł z pyska kawał mięsa i strzępek ubrania, które wyrwał z nogi krwiopijcy.
Nie zamierzał czekać. Jego spojrzenie natychmiast skupiło się na ręce, na której wampir postanowił się podnieść. To w nią wycelował tym razem, łapiąc go w stawie łokciowym, by nie mógł w żaden sposób zgiąć tej ręki i zaczął ją szarpać, coraz mocniej zaciskając swoje szczęki i energicznie potrząsając głową na boki. Jakby się szarpakiem bawił, choć nie czuł z tego w tej chwili żadnej radości, tylko gniew. Po chwili się napiął i spróbował tym razem samemu cisnąć wampirem z jak największą siłą w ścianę. Tak by odpłacić się pięknym i tak dalej.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyWto 23 Maj 2023, 06:52

Ewidentnie cztery łapy służyły Riverowi. Oczywiście, logiczne... Mógł na powrót korzystać z pełnej szybkości. Co więcej, dodatkowa noga chociaż wymagała jeszcze drobnego przyzwyczajenia, zdecydowanie poprawiła równowagę i pozwalała na bezproblemowe skoki. Ciężar ciała inaczej się rozkładał. William nie miał szans z wilkołakiem, pomijając samą protezę... Wampir był naukowcem, nie wojownikiem, podczas gdy River nawet jeśli walczyć uczył się w tej postaci os niedawna, to wojownikiem był zawsze. Wyglądało to tak... Jak by wampir planował faktycznie wstać i ruszyć na znienawidzonego wampira byle tylko go dopaść nim River z nim skończy. Ostatecznie jednak... Ledwo uniósł się na łokciu i zgiął kolano zdrowej nogi. Głupie posunięcie ignorowanie przeciwnika na arenie... River doskoczył do jego ręki chwytając w łokciu. Wilkołacze zęby cieły mięso wampira z łatwością jak by przekrajał pomidora ostrym nożem. Co więcej, siła z jaką River mógł zaciskać szczęki z łatwością pozwoliły by mu złamać kości i dosłownie odgryźć kończynę. Zapewne nie tylko jednooki to czuł bo po za okrzykami bólu William instynktownie oderwał drugą dłoń od krwawiącej nogi. I przytrzymał swoje ramię próbując wyrwać swoją rękę z wilczego uścisku.
- Puszczaj! Zostaw kundlu! - i kolejny krzyk gdy River zaczął szarpać.
W akcie desperacji chciał uderzyć jednookiego, najlepiej z strony z której nie widział ale jedyne na co było go stać to uderzenie w pysk z wierzchu dłoni i od razu stracił przez to równowagę a rozwścieczony wilk miał okazję przetestowania swojej podobnej do wampirzej siły. Oczywiście, to nie był jakiś ultra wysiłek żeby szarpnąć wampirem i rzucić nim o pręty. Wampir krzyknął i z hukiem odbił się od krat plecami by spaść na podłogę do pozycji siedzącej z charakterystycznym trzaskiem łamanych kości. Wyglądał upiornie... Poszarpany, pokrwawiony z lekko odchyoną głową. Uderzył o kraty kręgosłupem... I to on za pewne nie wytrzymał, mimo że otworzył oczy i przesował spojrzeniem po arenie... Zamilkł i się nie ruszał.
- Skończ to... Nie zapomnij o wampirzej regeneracji... Ręka i noga się nie zaleczą ale kości tak. - przypomniał mu Viktor i na wszelki wypadek wyjął zza paska pistolet gdyby musiał interweniować.
River wciąż zaskakiwał go swoimi aktami miłosierdzia.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyWto 23 Maj 2023, 09:43

Nie spodziewał się, że cztery łapy mogą dawać taką przewagę. I to nawet pomimo tego, że dopiero uczył się na nowo poruszania na wszystkich łapach. Pomijając już bojowe warunki tej nauki. Nigdy by nie pomyślał, że brak jednej łapy może tyle zmienić. W przeciwnym razie już dawno skombinowałby sobie jakąś podstawową, prostą protezę, chociażby wyłącznie dla wilczej postaci. To było naprawdę niesamowite. Georg odwalił kawał dobrej roboty.
Nie rozwodził się jednak zbyt mocno nad tym, by się nie rozkojarzyć i nie dać Williamowi szansy na atak. Musiał działać, póki ten był zszokowany tym pierwszym atakiem i przytłoczony bólem rozszarpanej nogi. Kiedy wsparł się na ręce, skupiając wzrok na Victorze, od razu do niego doskoczył ponownie, łapiąc na rękę, na której się wspierał i zaraz po chwili zaczynając ją szarpać, potrząsając głową energicznie na boki i wściekle warcząc.
Słowa i obelgi wampira spłynęły po nim jak po kaczce, nawet tym marnym uderzeniem z jego strony niezbyt się przejął. Stanął szerzej na łapach dla większej stabilizacji i przeniósł swój punkt ciężkości, by móc poderwać krwiopijcę z ziemi, zarzucić nim na boki jak szmacianą lalką i odrzucić z całej siły w bok, prawie tak samo, jak zrobił to William na samym początku walki z jednookim.
Odgłos łamanych kości nie był zbyt przyjemny dla jego uszu, nawet jego gniew przez to jakby złagodniał, gdy stał jeszcze chwilę w swoim poprzednim miejscu, obserwując uważnie wampira. Oblizał sobie pysk z jego krwi i ze spokojem podobnym do tego z samego początku tego spotkania, podszedł do Williama. Słyszał, co do niego mówił Victor, dało się to poznać po tym, jak jedno ucho zwróciło się w stronę blondyna, choć sam wilk wpatrzony był tylko w swojego przeciwnika.
- Ostatnie słowo - bardziej stwierdził, niż zapytał, spokojnym tonem, prawie jakby dawał wampirowi szansę choć trochę poprawić swoją sytuację. Doskonale jednak wiedział, że jeśli nie on zabije tego mężczyznę, na pewno zrobi to Victor. Dał mu chwilę, może pół minuty na możliwość wysłowienia się, a po tym niezależnie od jego odpowiedzi, czy też jej braku, złapał zębami za gardło krwiopijcy i zacisnął z całej siły jednym ruchem. Mimo wszystko chciał mu już oszczędzić wszelkiego cierpienia. Patrzył mu przy tym cały czas w oczy, jakby w ten sposób chciał mu oddać, choć odrobinę szacunku w trakcie tej ostatniej drogi jego życia.
Oprócz zwierząt, podczas polowania, nigdy nie zabił żadnego człowieka, ani rasy do niego podobnej. To... był jego pierwszy i nie czuł się z tym dobrze. Domyślał się jednak, że pewnie, gdyby K9 miał być jego pierwszą ofiarą, mógłby się w ostatniej chwili zawahać, a to dałoby mu szansę znów uciec. O ile ta jedna chwila zawahania jednookiego, nie kosztowałaby go i towarzyszących mu wampirów życie. To był jeden z najcięższych momentów w jego życiu, ale musiał wziąć się jakoś w garść, skoro Victor wcześniej wspomniał, że specjalnie trzymał kilku przeciwników dla niego na ten być może ostatni trening.
Odsunął się w końcu od Williama, wciąż mu się przyglądając i lekko kładąc po sobie uszy. Wiedział, że nie było innego wyjścia, ale i tak było mu ciężko z tym, co właśnie zrobił. Za wszelką cenę próbował nie myśleć o tym, czy ten wampir miał jakąś rodzinę, by móc zachować spokój i jakoś pogodzić się z tym wszystkim, by nadal być gotowym do walki z kolejnymi przeciwnikami, czy raczej skazańcami, których Victor miał w planach wypuścić dziś do jednookiego na arenę.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptySro 24 Maj 2023, 22:13

Chociaż nie mówił tego oficjalnie... W zasadzie w ogóle nic nie mówił po za ostrzeżeniem Rivera. Viktor musiał przyznać że był dumny z swojego ucznia. Częściowo była to też duma z siebie... Nie wiedział czego się spodziewać po tych treningach. Sam je zaproponował bo uznał że jego magazyn bez problemu zabezpieczy środki do tych specyficznych lekcji. Ale nigdy nikogo nie uczył... Nie był nauczyciela i sam w dużej mierze był samoukiem. To co osiągnął River w tak krótkim czasie było naprawdę pokrzepiające. Jego metody były... Kontrowersyjne. Mało który nauczyciel na trzeciej lekcji łamie nos uczniowi. River wychodził z tych treningów mocno pokiereszowany ale bolesne lekcje najwięcej uczyły. Wilk który właśnie biegał, skakał i rzucał wampirem niczym szmacianą lalką... Nijak nie przypominał zbitego psa który próbował swoich sił z bezzebnym ghulem. Tak... Coraz bardziej był przekonany że jednooki ma szansę w walce z K9. Jeśli w ogóle go znajdą na czas. Nie interweniował gdy River dał szanse Williamowi na ostatnie słowa. Był przygotowany na to że wampir weźmie go na przetrzymanie... Kości potrzebowały chwili, być może część potrzebowała by pomocy z nastawieniem żeby się zarosnąć, ale jeśli zagada wilkołaka dosyć długo, będzie mógł spróbować zaatakować cel który z własnej woli na niego czekał. Wampir poruszył ustami, nie potrafił przekręcić głowy by normalnie spojrzeć na jednookiego. Jego ciało nie chciało słuchać. Przerwany rdzeń kręgowy potrzebował czasu... Czasu którego nie miał i patrząc w złote oko... Chyba zdawał sobie z tego sprawę. Jedyne co zrobił to splunął na ziemię przed Riverem. A gdy River ostatecznie zatopił kły w jego szyi... Dopiero wtedy Viktor odłożył pistolet na miejsce i otworzył drzwi wpuszczając do środka mężczyznę w kombinezonie rodem z jakiegoś filmu apokaliptycznego o śmiercionośnym wirusie. Mężczyzna podszedł do Williama i upewnił się że ten nie żyje, po czym złapał ciało pod łokcie i wyniósł.
- Wiesz dlaczego? - zapytał Viktor gdy mężczyzna z ciałem zniknęli z pola widzenia.
- Czemu chciałem żebyś z nim walczył i go wykończył? - sprecyzował opierając się o jeszcze otwarte drzwi.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyCzw 25 Maj 2023, 00:02

Domyślał się, że Victor mógłby być niezadowolony z jego cudowania i pewnie i tym razem popełniał ogromny błąd, będąc nastawionym do Williama, jak do zwykłego człowieka, który być może trochę się pogubił, a nie jak do potwora, do którego niestety było mu znacznie bliżej. Nie mógł jednak inaczej postąpić. Nie czułby się sobą, gdyby nie dał temu nieznanemu sobie wampirowi szansy, choć w drobnej mierze się zrehabilitować. Może nie uchroniłoby krwiopijcy przed śmiercią, ale na pewno nie pozwoliłby, aby ciało wampira zostało wyniesione z areny jak jakiś radioaktywny odpad.
Westchnął odrobinę rozczarowany, ale na pewno nie zaskoczony, gdy William, zamiast coś odpowiedzieć, okazać skruchę, czy wydusić z siebie zwyczajne "przepraszam", splunął mu niemal pod łapy. Nie rozumiał takiego zachowania i obawiał się, że nigdy nie zrozumie tego braku choćby cienia poczucia winy u osób, które doskonale wiedziały, że zrobiły coś złego. Sam nie był święty i w życiu robił różne głupoty, przez które dopadały go później przykre konsekwencje, ale potrafił przyznać się do błędu, zrozumieć, że zrobił źle i okazać szczerą skruchę. I tak nie ominęła go kara za jego przewinienia, ale przynajmniej łatwiej było mu się z tym pogodzić i był mądrzejszy, by więcej nie robić podobnych głupot.
Złapał szczękami za gardło wampira i zacisnął je najmocniej jak mógł, by szybko i sprawnie, jednym ruchem, zakończyć żywot krwiopijcy. Bez zbędnego szarpania, czy odgryzania mu głowy. Nie puścił od razu. Chwilę jeszcze trzymał zęby głęboko zatopione w jego szyi, by mieć pewność, że wampir rzeczywiście uda się do zaświatów, a nie zaraz wstanie i się na niego rzuci z pięściami i zębami. Pierwszy obierał życie drugiej osobie, do tego wampirowi. Nie wiedział, jak głęboko musiał ugryźć, by go zabić, czy jak długo trzymać go w swojej paszczy, jeśli nie zęby miałyby go zabić, a uduszenie. Puścił go, dopiero gdy usłyszał odgłos otwieranych drzwi i zbliżające się w jego stronę kroki. I to przy jakimś szeleszczącym akompaniamencie. Spojrzał na mężczyznę w kombinezonie, po tym na martwego wampira i się cofnął odrobinę, by zrobić miejsce temu... utylizatorowi. Cały czas wpatrywał się w miejsce, gdzie leżał William, nawet gdy już został zabrany. Usiadł na ziemi i odetchnął głęboko, wyraźnie próbował się pogodzić z tym... co zrobił. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to był dopiero początek i że musiał być gotów zabić ponownie. I to najlepiej bez zawahania. Inaczej... nie będzie w stanie pozbyć się K9 na dobre i dokonać swojej zemsty.
Nie drgnął, gdy Victor się do niego odezwał. Jakby nie usłyszał go albo nie zrozumiał, co miał na myśli i czekał cierpliwie, aż ten rozwinie swoją wypowiedź. Kiedy doprecyzował pytanie, jednooki chwilę jeszcze milczał, by po chwili westchnąć ciężko, lekko spuszczając przy tym głowę, gdy wypuszczał powietrze przez otwarty pysk.
- Żebym w starciu z K9 nie miał chwili zwątpienia i nie zawahał się, jak dobrze się domyślam - odparł spokojnie, może odrobinę przygaszony, ale nie brzmiał na załamanego czy mocno przytłoczonego. Wstał z ziemi i odwrócił się w stronę wampira, by na niego spojrzeć po swojej odpowiedzi.
- Rozumiem, że kolejny będzie jakimś kolegą tego pierwszego? W sensie spiknęli się przez wspólne hobby polegającym na wymyślaniu i pracy przy jakichś okropnych, acz skutecznych metodach na pozbycie się Virgo? - dopytał z ironią, starając się, by zabrzmiało to jak żart, choć nie było mu w tej chwili do śmiechu. To będzie ciężki wieczór. Prawdopodobnie i dziś zakończy trening pokiereszowany, ale w przeciwieństwie do pozostałych ćwiczeń, nie fizycznie, a psychicznie. Był jednak świadom, że dzięki temu łatwiej mu będzie uporać się ze zmutowanym wilkołakiem i ewentualnym późniejszym poczuciem winy, że odebrał komuś życie.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyCzw 25 Maj 2023, 06:59

Był by niezadowolony... Gdyby River się nie opamiętał. Fakt... Podobne zachowanie na misji mogło go zabić. Gdyby William zamiast się bawić docenił przeciwnika, zabił by go gdy ten był rozdarty a nie rzucał o ścianę. K9... Będzie prawdopodobnie inny, przede wszystkim szkolony w agresji. Ale po to też był trening. Viktor dobierał przeciwników stopniowo... Zaczynał od bardzo zwierzęcych, po coraz bardziej rozumne i niebezpieczne. Nie miał niestety mniejszego zmutowanego wilkołaka... Więc trzeba było ćwiczyć na tym co było. Chwilę przed tym za nim jednooki wgryzł się w szyję, William uniósł lekko podbródek. Wciąż nie mógł poruszyć rękoma ale to i tak był dowód na to że wahanie mogło by przynieść zgubę. Nie szarpał się, nie krzyczał. Oczywiście w dużej mierze zapewne przez złamany kręgosłup. Jak wspomniał Viktor już pierwszego dnia... Wampiry miały niezwykłą regenerację. Mogły odbudować uszkodzoną głowę... Jednak ranione srebrem w odpowiednie miejsce umierały jak ludzie... Głowa, szyją i serce. Zęby wilkołaków były naturalnym wrogiem wampira i raniły równie sprawnie. Wystarczyło przegryźć naczynia krwionośne w szyi... Powstawała rana niemożliwa do zagojenia. Gdy wynieśli ciało... Viktor wyjątkowo wyrozumiałe dał Roverowi tyle czasu na odpowiedź ile potrzebował.
- Dobrze... Zrozumiałeś jaką masz przewagę w tej postaci, oraz jak walczyć z przeciwnikiem potencjalnie groźniejszym niż Ty. Ale tak na prawdę, wciąż były to tylko ćwiczenia. Wampiry... To jedni z najstarszych kłamców. Według legendy, pochodzimy od pierwszego mordercy. Nigdy nie ufaj takim jak my do końca. - powiedział to jakoś tak wyjątkowo gorzko.
W końcu, nie użył zwrotu "oni" tylko "my". Anisha również wykazywała wątpliwości wobec własnej rasy... Co będzie za 200 lat? 500? Gdy boleśnie zrozumieją jak kruche potrafi być życie innych.
- Zostawiłem ich trzech... Razem z Williamem. Obiecałem im że w zamian za współpracę przemyśle sprawę ich wyroku. - wzruszył lekko ramionami.
- Cóż... Przemyślałem, tyle że i tak nie mam na niego wpływu. Jednak dzięki temu masz szansę poćwiczyć. Przed kolejnym... Dobrałem kolejność specjalnie, wampiry pracujące pochodzą z różnych źródeł. William był zwykłym przemienionym, w ludzkim życiu pracował jako biolog. W nowym życiu przyjął pracę w laboratoriach. Wiesz do czego dążę? To nie był żaden wojownik... Nigdy się tego nie uczył. Drugi przeciwnik w zasadzie też nie, ale to półkrwi, jego ojciec przez jakiś czas trzymał go na dworze innego wampira. Nie jest wielce szkolony ale zna podstawową zdolność wampira. Pamiętasz jak obiłem Ci mordę? Każdy wampir potrafi się rozpływać w powietrzu. Drobna rada... Bez gruntownych ćwiczeń wampir staje się niewidoczny ale musi przy tym pozostać skupiony i przemieszczać się bardzo powoli inaczej staje się widoczny. - wyjaśnił i chciał już zamknąć drzwi ale się powstrzymał.
- A... Tylko panienka jest w stanie zmusić czy wpłynąć na inne wampiry. Ani ja... Ani Robert nie mamy takiej zdolności. Prawda mamy taką która wpływa na ludzi... Jak by "wypłukaną" wersję oryginału tak jak nasz rodzaj jest tylko pochodną tego który reprezentuje panienka. Dlatego musiałem sprawdzać pracowników jego magazynu... Ludzkich pracowników takich jak Georg. Wampirzy są tam z własnej woli. No i... Tak samo tylko ona może rozkazać takim jak my czy nawet ty mówić tylko prawdę. - wyjaśnił jeszcze i zamknął drzwi.
Zajął miejsce przy kratach i oparł się plecami o ścianę.
- Co do jednego nie kłamał... Zabiłem poprzednich współpracowników. Chociaż nie tyle żeby dostać posadę... Chciałem przeżyć, pan Lawrence miał... Specyficzne środki do dbania o swoje interesy. Nawet jeśli chodziło tylko o grupę nastolatków handlującą na jego terenie. - uniósł lekko ramiona.
Nie musiał tego tłumaczyć, w ogóle nie musiał nic mówić i River pewnie przyjął by że to kolejne kłamstwo Williama. Ale nie był by dumny z takiego pozostawienia sprawy.
- Gotowy?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyCzw 25 Maj 2023, 20:12

Szczerze nie spodziewał się, że Victor aż tak się rozgada. I to nie tylko w trakcie ćwiczeń, korzystając z małej przerwy między kolejnym przeciwnikiem, ale też, że w jego wypowiedzi będą... aż tak dobrze słyszalne emocje. Słuchał go uważnie, stojąc zwróconym w jego stronę i patrząc na niego ze skupieniem. Choć po chwili lekko przekrzywił głowę, mrużąc oko. Otworzył też pysk, jakby chciał o coś zapytać. I rzeczywiście, zapytał, choć nie o to, co w pierwszej chwili zaświtało mu w głowie. Chciał pójść za ciosem i dopytać czy w takim wypadku Virgo również nie powinien ufać. Zrezygnował jednak z tego pytania, by nie narobić sobie ani Victorowi kłopotów, ewentualną odpowiedzią wampira. Blondynowi, jeszcze był w stanie jakoś nie ufać w pełni, ale po spotkaniu z Anishą, po tym wspólnym gotowaniu... Jakoś ciężko było mu nie darzyć jej zaufaniem. Czego dowodem bez wątpienia było to, jak się jej zwierzył z tego, że nie czuje się zbyt komfortowo w wilczej skórze i nie za dobrze "dogaduje się" ze swoją dziką naturą. Choć może był po prostu i w tym przypadku zbyt naiwny i tylko czekać aż przyjdzie mu za to słono zapłacić.
Zamiast więc ciągnąć ten temat, postanowił zapytać o kolejnych przeciwników. W kwestii ufania, czy raczej nie ufania wampirom prawdopodobnie dojdzie do tego w swoim czasie, komu mógłby zaufać a komu lepiej nie.
- Czyli ostatni będzie zaprawionym w boju czystokrwistym? - podsunął, choć raczej w ramach żartu, niż jakby rzeczywiście w to wierzył. Raczej nie miałby szans na trzymanie i przesłuchiwanie czystokrwistego, skoro oni byli takim, o ile dobrze mu się wydawało, najwyższym i najsilniejszym rodzajem wampira. On mógł rządzić innymi, ale żaden z wampirów niższego szczebla, "gorszej krwi" nie mógł rządzić nim.
- Jest niewidoczny, ale słyszeć i czuć nadal go można? - dopytał, pomimo swobodnej rozmowy z Victorem już planując starcie z kolejnym przeciwnikiem. Może powinien zastosować sztuczkę z ustawieniem się tuż przy ścianie jak najbliżej drzwi, by skoczyć na niego od razu, gdy wyjdzie, nim ten wampir pierwszy sianie się niewidzialny i go zaskoczy? To raczej nie będzie takie proste.
Czyli dobrze się domyślał, że czystokrwiści są w stanie rozkazywać innym wampirom, a te nie bardzo miały na siebie nawzajem taki sam wpływ. Wykonywały rozkazy czy słuchały się innych wampirów na równym sobie poziomie z własnej woli i własnego widzimisię. O ile dobrze zrozumiał. Nie rozumiał natomiast jednego... Virgo... mogła mieć też na niego taki sam wpływ jak na wampira? Mimo że był wilkołakiem? Mogłaby go użyć tej swojej rozkazującej mocy, by zmusić go do zrobienia czegoś, czego bardzo by nie chciał i to tak, że nie byłby w stanie siebie powstrzymać czy się jej urokowi przeciwstawić? Choć... może chodziło tylko o zmuszanie innych osób do mówienia prawdy. Taki... chodzący wykrywacz, czy nawet uniemożliwiacz kłamstw? Nie... chyba coś po prostu źle zrozumiał albo nie to Victor miał na myśli. Pominął ten temat, by nie dać się pochłonąć za bardzo takim rozmyślaniom. Musiał się skupić na kolejnym przeciwniku, bo już wiedział, że z nim za łatwo nie będzie.
- Każdy popełnia błędy. Zwłaszcza za dzieciaka. Nie przejmuj się - odpowiedział łagodnie, można by powiedzieć, że może nawet dyplomatycznie. Anisha przecież o tym wspominała, że Victor przed przemianą nie miał łatwego życia i robił wiele, niezbyt dobrych rzeczy. Ale miał przecież swoje powody. No i teraz był zupełnie inny. Jednooki celowo nie powiedział, że wiedział o tym, że Victor robił "głupoty", gdy był nastolatkiem i że Anisha mu o tym powiedziała. Wolał zachować to dla siebie, by nie doprowadzić do ewentualnego konfliktu między blondynem i kobietą.
- Daj tego księcia półkrwi - odparł spokojnie, skupiając spojrzenie na drzwiach, przez które wcześniej wyszedł William i zajął najlepszą w swojej opinii pozycję - pod ścianą areny tak, jak wcześniej zaplanował. Najwyżej zbierze manto od niewidzialnego przeciwnika, który wtedy powinien stać się widzialny, jak dobrze zrozumiał. A później się zobaczy, jaka to będzie.
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 EmptyCzw 25 Maj 2023, 21:55

Zdecydowanie nie był dziś sobą, sam zdawał sobie z tego sprawę i w zasadzie to tylko pogorszało jego samopoczucie. Był zły na to jak się zachowywał i jak się czuł tak jak by miał na to bezpośredni wpływ. Pytanie... A raczej żart Rivera nieco poprawił mu na chwilę humor. Nawet prychnął trochę rozbawiony.
- To miała być niespodzianka... Wszystko popsułeś. - odpowiedział kręcąc lekko głową, jak by faktycznie był rozczarowany.
- Nie... Przynajmniej nie do końca. Sapach tak jak sam widok jest maskowany. Jednak że... Można go usłyszeć. Problem polega na tym że wampiry poruszają się cicho... Nie wyuczona umiejętność wymaga też wolnego poruszania... To sprzyja zachowaniu ciszy. Ale... Jeśli się podknie, biega lub zrobi cokolwiek innego co wyda dźwięk... Tak, usłyszysz go. - wyjaśnił dokładniej i wyszedł z "areny".
Temat tego jak wielką moc mieli czystokrwiści może poruszą kiedyś przy piwie... Może nigdy. Chyba czasem... Lepiej jest nie wiedzieć. Fakt że zdecydował się powiedzieć Riverowi... Chociaż niewiele, ale jednak o swojej przeszłości... Był dziwny. Większość tutejszych wiedziało... Było w końcu przy tym. Nigdy nie musiał się z tego tłumaczyć. Po prawdzie teraz też nie musiał, nawet nie pomyślał że Anisha mogła go uprzedzić. Dobrze że River się nie przyznał bo pewnie miał by do niej trochę żalu. Nie przyznał by się do tego głośno... Ale po odpowiedzi jednookiego zdecydowanie mu ulżyło. Przytaknął tylko ruchem głowy na znak że... Dziękuję? I zamknął drzwi zajmując swoje miejsce. Nie komentował taktyki jaką planował zastosować River... Dał mu dość podpowiedzi. Swoją drogą... Zamierzenie. Chciał się upewnić jak River skorzysta z otrzymanych informacji. Jak dostosuje sobie plan. O k9 też zbierali cały tydzień informacje i trzeba będzie umieć je wykorzystać. Dał znak mężczyźnie który pojawił się na korytarzy z pytającym spojrzeniem i zniknął gdy tylko zauważył sygnał Viktora.
Nie trzeba było długo czekać... Było go słychać już od korytarza gdzieś głębiej za drzwiami zza których wpuszczono Williama. Ewidentnie się szarpał i obijał o ściany aż w końcu nie uderzył o same drzwi. Gdy się otworzyły jak można się było spodziewać... Gniew mężczyzny był ukierunkowany na Viktora. Był nieco starszy, wyglądał może na 40 lat, z lekko poszarzałymi bokami ciemnych, niemal czarnych włosów. Wypadł na arenę z takim impetem że aż wylądował na kolanach. Gdy dostrzegł jednak Viktora pozbierał się ruszając w jego kierunku. A on? Z niemal znudzony wyrazem spojrzenia cofnął się przed ręką wyciągniętą między kratami.
- Ty dupku! Oszukałeś mnie! - warknął szarpiąc się jak by mógł się przecisnąć między kratami.
- John... Nic podobnego. - odpowiedział spokojnie i nawet się lekko uśmiechnął.
Nie patrzył co robi River... Nie chciał przypadkowo dać wampirowi przy kratach powodu żeby podążył za jego spojrzeniem i zobaczył wilkołaka który zastawiał pułapkę.
- Mówiłeś że anulujesz wyrok! - blondyn na te słowa westchnął i pokręcił głową.
- Nie... Mówiłem że go przemyśle. Przemyślałem więc wywiązałem się z umowy. Chyba nie liczyłeś, że wpłynę magicznym sposobem na panienkę żeby oszczędziła takie kanalię? - dodał rozbawiony tylko bardziej drażniąc ciemnowłosego wampira.
Na tyle że wampir warknął i szarpnął kraty tak że aż arena się zatrząsła.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Magazyn 668 - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 6 Empty

Powrót do góry Go down
 

Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

 Similar topics

-
» Magazyn 666
» Magazyn 667
» Magazyn 999
» Stary magazyn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Dzielnica wschodnia: Melrose :: Stare magazyny-