a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Magazyn 668 - Page 9


 

 Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyCzw 07 Wrz 2023, 18:11

Uniósł brew, patrząc na Sama niezbyt przekonany jego odpowiedzią, po czym westchnął, kręcąc lekko głową. Nie wątpił, że chłopak będzie się starał, ale zdecydowanie nie o to, by zdążyć, wrócić do szkoły przed zakończeniem swoich lekcji. Chyba nikt z tu obecnych nie miał co do tego wątpliwości. Na pewno nie po usłyszeniu tego rozbawienia ze strony Virgo. Właściwie nie miał prawa ojcować chłopakowi i mówić mu co miał, a czego nie miał robić. Zwłaszcza że sam w jego wieku urywał się z lekcji, czy nawet po kilka dni z rzędu nie pojawiał się w szkole, nie mówiąc już o tym, że właściwie nigdy nie ukończył szkoły średniej. Po które rozumiał, że po tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło i tak raczej nie potrafiłby usiedzieć w miejscu i skupić się na zajęciach. Mógł mieć więc nadzieję jedynie na to, że Sam nie wpakuje się w jakieś kłopoty.
Po jego wyjściu poświęcił całą swoją uwagę Virgo, siadając na kanapie na tyle wygodnie, na ile pozwalały mu na to rany na ramionach i klatce piersiowej. Może i nie czuł bólu jako takiego, ale pewien dyskomfort nadal pozostawał. Zwłaszcza to uczucie ciągnięcia spowodowane założonymi szwami. Odpowiedział kobiecie na jej pytanie i nim mogła kontynuować to, o czym chciała z nim porozmawiać, wtrącił się jeszcze na moment, by uchronić Sama przed wszelkimi ewentualnymi konsekwencjami postąpienia wbrew woli i planowi wampirów.
Odetchnął z nieukrywaną ulgą i spojrzał na nią z wdzięcznością w oczach i niemym "dziękuję", gdy zapewniła, że nie musiał się martwić o to, że nastolatek będzie miał jakieś kłopoty. Po tym już słuchał z uwagą ani przez moment nie obrastając w piórka czy okazywać zadowolenie z pochwał i uznania skierowanego w jego stronę. Miał świadomość, jak lekkomyślnie postąpił i jak wiele ryzykował, a wszystko to praktycznie przez urażoną dumę. Nie próbował jej przerwać, póki mówiła, nawet po to, by zapewnić, że dogadają się z Viktorem. Zamiast tego jedynie kiwnął lekko głową, a kiedy doszło do bury... nieco spuścił wzrok. Nie było sensu się tłumaczyć, bo wszyscy doskonale wiedzieli, jak było i nie powinien sam wychodzić do K9. Zresztą nie było co tłumaczyć. Tak samo żartować czy zapewniać, że rany zagoją się na nim jak na psie. Zachował należytą powagę i był w pełni pogodzony z przyjęciem na siebie wszelkich konsekwencji swojej głupoty oraz niezadowolenia wampirzycy. Nie spinał się ani nie denerwował, pomimo surowego tonu wampirzycy. Od samego początku zakładał, że nie będzie pocieszona takim rozwojem sytuacji, więc nie był nawet w najdrobniejszym stopniu zaskoczony czy zaniepokojony jej reakcją. Zwłaszcza że na jej miejscu również byłby niezadowolony. Znów w odpowiedzi jedynie pokornie skinął głową, naprawdę biorąc do siebie jej słowa.
- Georg słusznie zauważył, że brak oka jest moją słabą stroną. A taka opcja może, chociaż częściowo zmylić ewentualnego napastnika - powiedział spokojnie, przedstawiając wampirzycy argument, którym Georg praktycznie go przekonał do zainteresowania się tym pomysłem.
- Zawsze dzięki staruszkowi będziesz mogła otworzyć nową działalność, jakiś warsztat protetyczny czy coś - pozwolił sobie na drobny żart, choć starał się z tym nie przesadzać, by nie tracić niepotrzebnie jej czasu, a jedynie, choć odrobinę rozluźnić atmosferę.
Nie trzeba było go upominać o zachowanie powagi, natychmiast sam spoważniał, gdy wspomniała o uregulowaniu długu, jaki miał wobec niej. Kiwnął głową, darując sobie wtrącenie, że nawet gdyby tego od niego nie wymagała, dołożyłby wszelkich starań, by uregulować wobec niej należność, chociaż za stworzone dla niego protezy. Nie był więc zdziwiony ani oburzony, że oczekiwała od niego, że jej za wszystko zapłaci. W jakikolwiek sposób. Dużo jej zawdzięczał i był gotów zrobić wszystko by spłacić dług, który miał wobec niej. Nie spodziewał się, że tak bezpośrednio złoży mu propozycję pracy, jednak nic nie odpowiedział, zaciekawiony tym, co chciała mu zaoferować. Był mocno zaintrygowany tą kwestią. Nie marudził, jednak gdy postanowiła jeszcze odrobinę dłużej pozostawić go w tej niepewności.
- Dość krótkiej dyskusji i... gwałtownej wymiany zdań nie nazwałbym "poznaniem go". Na pewno nie na tyle, by odpowiedzieć na twoje pytanie ze stu procentową pewnością. Zwłaszcza że nie potrafię wykrzesać żadnych pozytywnych odczuć i myśli wobec jego osoby. Coś mi podpowiada, że nie powinienem mu ufać, choć nawet nie wiem dlaczego - odpowiedział w pierwszej kolejności i to niezbyt konkretnie, lecz czuł, że powinien od tego zacząć.
- Niemniej, gdy tylko wspominał o spotkaniu z tobą, przewidywał tylko jeden scenariusz, który nie kończy się dla ciebie zbyt dobrze. Wielokrotnie mówił o tym, że zabije cię, jak tylko będzie miał ku temu okazję, czy jak cię gdzieś spotka. Zwłaszcza jeśli okazałoby się, że nie odziedziczyłaś jakichś umiejętności po swoim ojcu... Nie sądzę, byś miała okazję się z nim, choćby przywitać, nim rzuci ci się do gardła - odparł w końcu, zamyślił się na moment, przypominając sobie rozmowę z Augustem. Ile on właściwie miał lat? Wspominał, że cały konflikt zaczął pradziadek Virgo, że mógł się jej pozbyć, gdy była niemowlakiem... Molly mówiła o tym, że był już strasznie stary trzydzieści lat temu, gdy ona była małym dzieckiem. Biorąc pod uwagę to wszystko i fakt, że mógłby znać, chociaż dziadka Virgo, a wampiry były długowieczne... Wychodziłoby na to, że miał naprawdę sporo lat. W takim wypadku mógłby sobie pozwolić na to, by przynajmniej pół Fostern była jego dziećmi i to już dorosłymi, z własnymi pociechami, a on miał jedynie syna i córkę, jak dobrze kojarzył, z czego raczej w wieku nastoletnim... Nic z tego wszystkiego nie rozumiał. Jedynie tylko to, że przez zemstę nie dopuszczał do siebie świadomości, że można by zakończyć tę wojnę. I to bez rozlewu krwi.
- Mógłbym spróbować porozmawiać z wilkami z Fostern, może głos kilku lepiej przemówi mu do rozumu, niż tylko jednego... Nie jestem pewien czy rzeczywiście chodzi w tym wszystkim tylko o zemstę, czy nie czerpie z tego jakichś korzyści. Nie uwierzę w to, że ten cały konflikt, przynajmniej po jego stronie nie ma drugiego dna - spojrzał na nią poważnie, choć miał ogromny mętlik w głowie i nie wiedział, co powinien o tym wszystkim myśleć. Zacisnął pięść z powodu wzbierającej w nim frustracji, choć nie był tego do końca świadomy. Bardzo mocno chciał pomóc obu stronom w zażegnaniu tego bezsensownego rozlewu krwi, jednakże miał tę żałosną świadomość, jak bardzo bezsilny był w tym przypadku i jak mało tak naprawdę od niego zależało.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyPią 08 Wrz 2023, 23:18

Taka po prostu była chyba rola tych starszych. Chcieli dla młodszych lepszego życia niż mieli sami. Dopiero w pewnym wieku orientowało się jakie robiło się głupstwa... Tyle że wtedy, już nie było drogi powrotnej i możliwości powtórki. Sama wiele razy wciągu ostatniego roku łapała się na tym że żałowała swoich ucieczek za młodu... Unikała domu i ojca jak to gnia, a może gdyby stawiła strachom czoła już wtedy, dziś była by silniejsza. Jeśli kiedyś w ogóle doczeka się własnych dzieci... Nie będzie ich rozgraniczyć na starsze czy młodsze, chłopca czy dziewczynkę... Chciała by aby uczyli się wszyscy, żeby nie ważne co się wydarzy, każdy potrafił by sobie poradzić w sytuacji gdy zostanie sam na tronie tak jak ona. Ale to nie temat na teraz, teraz skupiła się na odpowiedzi dla Rivera. Sama nie planowała w to mieszać ani przez chwilę. Co do samego Rivera... Miała mieszane uczucia. Jej ojciec... Ona jako głowa rodu, zdecydowanie powinna go pochwalić za dobrze wykonaną misję, nie można mu było tego odebrać. Jednak jako ona sama... Była na niego zła o to jak to rozwiązał. Gniew jednak szybko mijał gdy widziała tą spuszczoną głowę i lekkie przytakniecie głową. Liczyła że naprawdę weźmie sobie jej słowa do serca. Jednak skoro powiedziała co chciała na ten temat, nie było sensu dalej pastwić się nad jednookim. Zwłaszcza że każda chwila się liczyła... Musiał być przecież zmęczony i chciał się zapewne już położyć.
- To prawda... Greg wie co mówi. - przyznała i uśmiechnęła się.
- Pomyślę o tym choć na niedobory gotówki nie narzekam... Mam sporo dobrze presperujących biznesów. - dodała i..
Przeszła wreszcie do sedna sprawy. No prawie... Na jej pytanie River udzielił... Bardzo wyczerpujące odpowiedzi, chociaż nie do końca satysfakcjonującej. Jednak czego mogła się spodziewać? Uparty i Arogancki... Długo nosi w sobie urazę... Tak odpisały go wampiry które miały okazję go poznać czy by z jej ojcem w czasie batalii na wzgórze. Ale musiała... Nie chciała o niczym przesadzać jeśli była szansa na dogadanie się. Potrzebowała tego pokoju... I mocno liczyła że uda się go zawrzeć na przyjaznych warunkach. Jeśli jednak nie... To nie ważne co słodziła... Będzie musiała to zakończyć bardziej... Twardo.
- Tego się obawiałam... - przyznała cierpko gdy River przyznał jakie były zamiary Augusta. Wysłuchała jego pomysłu... Ale szczerze nie była przekonana.
- Nie znam bardziej lojalnej rasy niż wilkołaki... Możesz sobie na pytać biedy chodząc od domu do domu i namawiając do ugody z wampirami. A jeśli ktoś doniesie Augustowi... Będziesz w niebezpieczeństwie. - sprostowala napięterw jego pomysł i pokręciła lekko głową.
- Kończy mi się czas... Za niedługo sprawy w Venandi się pokomplikują. Możliwe że stracę wsparcie łowców... Możliwe że dojdzie do konfliktu gdzie będę musiała opowiedzieć się po jakiej jestem stronie. I o ile wiem po której stanę... Tak nie może jakiś kundel mi ciągle szczerzyć za plecami kłów. August nie wie co potrafię... Nie wie jakie mam siły. Ale prosił ciebie żebyś to sprawdził prawda? Dlatego proszę... Gdy tylko wydobrzejesz... Wróć do Fostern. I powiedz mu co widziałeś, w tej chwili moje siły są na takim poziomie, że mogła bym zrównać Fostern z ziemią... A wszyscy uwierzyli by że była to tylko katastrofa ekologiczna. Wierzą nawet w sezon godowy i nie wchodzą do lasu. Zapomnę o tym czego próbował, jeśli odpuści... Ale jeśli nie... Umów nas na spotkanie... I znajdź kogoś odpowiedniego do roli alphy... Słyszałam że jedyny kandydat może być równie problematyczny jak ojciec... Musi być ktoś jeszcze... Ktoś kto w razie czego rzuci mu wyzwanie.
Powrót do góry Go down
Online
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptySob 09 Wrz 2023, 16:23

Zdawał sobie sprawę z tego, że jego odpowiedź mogła być dla niej dość... rozczarowująca, jednakże nie chciał mieć później wyrzutów sumienia, gdyby Virgo zachęcona jego odpowiedzią postanowiła pójść porozmawiać z Augustem. Nie chciał też stanowczo zamykać tej furtki, bo mógłby się mylić w swoich przypuszczeniach i stary wilkołak jak najbardziej byłby skory do bardziej pokojowego zakończenia ich konfliktu. Rzadko się to zdarzało, ale bywały przypadki, że kogoś olśniło i zmienił się nie do poznania pod względem swojego postępowania z dnia na dzień.
Wysłuchał z należytą uwagą jej zdania na temat jego pomysłu, lekko przy tym unosząc brew. Nie był na tyle głupi, by bezpośrednio namawiać innych do rozejmu z wampirami. Zwłaszcza że słowa niewiele znaczyły w przypadku tych, których uważa się za najgorszych wrogów. Najlepiej samemu się przekonać, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Jak dobrze pamiętał, Anisha wspominała o tym, że niektóre wilki z Fostern odwiedzają jej dom schadzek, a raczej wątpliwe było, by nie wiedzieli, że cała ta działalność jest własnością Virgo, jak również to, że nie zdają sobie sprawy z tego, że danej nocy mogli cieszyć się towarzystwem jakiegoś wampira. Nie wierzył w to, by o tym nie wiedzieli.
Nie kłócił się z wampirzycą i przyjął jej odpowiedź, choć i tak zamierzał, chociaż w drobnej części dokopać się do źródła tego konfliktu ze strony wilkołaków. Może ci, którzy nie mieli nic do wampirów i mieli dosyć tej wojny, sami by się znaleźli. Na pewno będzie musiał zapytać też swoją siostrę. Nie wydawała się, by przeszkadzało jej to, że jej mały braciszek zadaje się z wampirami i raczej wątpliwe by doniosła o wszystkim Augustowi, skoro nie należała do jego stada. Istniała też drobna szansa, że mogłaby coś wiedzieć w tym temacie, skoro sama radziła jednookiemu, by nie ufać staremu alphie. No i obiecała mu coś powiedzieć o Auguście, gdy tylko River wróci do domu. Na pewno nie będzie chciał jej martwić swoim stanem, więc pewnie kilka dni spędzi poza domem. Nie zamierzał jednak z tym czekać, aż całkowicie jego rany się zagoją. Wystarczy, że podgoją się na tyle, by Georg zdjął mu szwy i raczej nie powinien się martwić o to, że rany się otworzą czy pojawią się jakieś komplikacje.
Nie było też zresztą czasu na dyskusje odnośnie jego... sugestii bardziej niż pomysłu, ponieważ Virgo kontynuowała swoją wypowiedź. Miała dla niego kolejne zadanie, a może to miała na myśli, gdy mówiła o zatrudnieniu go? Niezbyt przyjemnie słuchało mu się tego, co mówiła - tego że sprawy w Venandi się pokomplikują, że konflikt się być może zaostrzy przez utratę sojuszu z łowcami. Skrzywił się, gdy o tym usłyszał, nie próbując ukryć swojego niezadowolenia. Wręcz się odrobinę zjeżył, gdy usłyszał o łowcach. Nie przepadał za nimi chyba tak samo mocno, jak za Augustem, jednak akurat ich stanowisko rozumiał - ich organizacja powstała po to, by chronić zwykłych ludzi przed potworami pokroju wilkołaków i wampirów, a nie po to, by się z nimi bratać i wspólnie spędzać deszczowe jesienne wieczory przy kubku gorącej herbaty i na pogaduszkach. Nie przerywał jej jednak, słuchając, do czego zmierzała. Przekrzywił lekko głowę, patrząc na nią uważnie i starając się zrozumieć, to, co do niego mówiła. Jak to miał iść do Augusta i powiedzieć mu o tym, co potrafiła? Przecież w takiej sytuacji wyjdzie na to, że ci wszyscy, co podejrzewali go o szpiegostwo dla Augusta, będą mieli rację, a on nie miał najmniejszego zamiaru zdradzić Virgo. Lubił ją i wiele jej zawdzięczał.
- Prawie dałem się nabrać... - odpowiedział dość niemrawo po dłuższej chwili milczenia. Ciężko mu było uwierzyć w to, czego właśnie od niego oczekiwała, a co dopiero to zrealizować. Spojrzał na nią ostrożnie z cieniem nadziei w oku, że to faktycznie był tylko nieudany żart ze strony wampirzycy i lepiej będzie, jeśli zaraz zacznie się śmiać, bo inaczej królowa skróci go o głowę.
- Co to za praca, którą chciałaś mi zaoferować? - zapytał z lekkim, odrobinę zaniepokojonym uśmiechem, dalej naiwnie się łudząc, że to wszystko, co właśnie od niej usłyszał, nie było na poważnie. A nawet jeśli... sama mówiła, że nie ma bardziej lojalnych stworzeń od wilków, skoro do tej pory w Fostern nie było nikogo, kto choćby zastanawiał się nad zrzuceniem z tronu Augusta, to czemu nagle miałoby się to zmienić? I to jeszcze osobę, która byłaby w stanie normalnie, bez rzucania się do gardła, porozmawiać z jakimś wampirem. Łatwiej już byłoby górę przenieść samą siłą woli.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptySob 09 Wrz 2023, 17:12

Tak, z jednej strony tak. Chyba po prostu gdzieś w głębi siebie cały czas wierzyła że Augustowi da się przemówić do rozsądku. Mimo że spodziewała się odpowiedzi Rivera... To był poważny problem. Miała wrażenie że odbijała się od niego jak od niewidzialnej ściany za każdym razem gdy chciała iść do przodu. Mogła to rozwiązać siłowo... Ale cierpieli by i jej ludzie... I ci Augusta, a nie wykluczone że były by też ofiary w cywilach. Tego naprawdę nie chciała robić. Obawiała się konfrontacji z Augustem... Ale jeśli nie było innego wyjścia... Lepiej żeby rozwiązali to między sobą i nie wciągali w to innych istnień.
Musiała przyznać... Że River był uroczy, przechyliła lekko głowę i lekko się uśmiechnęła gdy próbował skłonić ją do powiedzenia że to wszystko było tylko żartem. Miał niesamowity instynkt nakazujacy mu ochronę innych... Naprawdę coś wspaniałego. Ale teraz... Była tu też ona.
- River... - zaczęła jak by mówiła do szczeniaka który zupełnie nie rozumiał intencji właściciela.
- Naprawdę nie chce z nim walczyć. Ale nie chce też całej tej wojny. Jeśli ma resztki instynktu samozachowczego i zależy mu na swoich... Jeśli powiesz mu czego się dowiedziałeś, powinien się wycofać. Jeśli nie... To co twoim zdaniem go powstrzyma? Skoro życie jego stada nie miało by znaczenia wobec jego żalu do mnie? - wyjaśniła spokojnie i wzięła głębszy wdech.
- Jeśli nie da się inaczej... Jedyną opcją będzie wyzwanie go na uczciwy pojedynek. Obale go jako alphe... Ale... Ktoś będzie musiał go zastąpić. Potrzebuję na jego miejsce kogoś kto nie będzie więcej wywoływał konfliktów. Szczerze powiedziawszy... Był byś idealny, ale nie będę na to naciskać. - spodziewała się że nie przyjmie tego jako komplementu, ale faktycznie... Był idealnym kandydatem.
Łatwo podporządkowywał sobie swój gatunek, nie tylko siłą... Troszczył się o nich. Po za tym chciała by go tam z własnych powodów. Skoro wprost spytał o pracę jaką chciała by mu zaproponować postanowiła odpowiedzieć wprost.
- Ochroniarza. - odpowiedziała krótko i lekko się uśmiechnęła.
- Ile wiesz o wampirze polityce? Słyszałeś co o mnie mówią? Nawet wśród wampirów którymi zarządzam?
Powrót do góry Go down
Online
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptySob 09 Wrz 2023, 19:18

Rozumiał ją, to co do niego mówiła i co nią kierowało. Właściwie musiał przyznać, że to byłoby naprawdę strategiczne zagranie z jednej strony, jeśli wróciłby do wilkołaka i przekazał, że jego zadanie odnośnie "szpiegowania" wampirzycy powiodło się i miał całą garść informacji, raczej nie sprzyjające rozwojowi sytuacji na korzyść starca. Ale z drugiej strony czy to nie byłoby za proste? Jakiemuś bezpańskiemu kulawemu kundlowi udało się dowiedzieć rzeczy, których on nie zdobył przez tyle lat? Wydawało mu się to wszystko bardziej ryzykowne niż walka z K9 w pojedynkę. August może i jest ślepy, przez klapki, które ma na oczach przez swoją urażoną dumę, ale nie jest głupi. Na pewno zacznie coś podejrzewać, gdy jednooki przyjdzie do niego, opowiedzieć czego się dowiedział i to bez najdrobniejszego uszczerbku na zdrowiu. Ba! Nawet z "prezentami" od wampirów. To będzie cholernie trudne zadanie i jeden nieostrożny ruch będzie kosztował jednookiego życie. Z drugiej strony... To mogła być ich jedyna szansa na bezkrwawe zakończenie tej wojny, jeśli August mimo wszystko choć trochę myśli o dobru swojego stada. Zwłaszcza że Virgo nie żartowała względem tego, jaką siłą i umiejętnościami dysponowała. Z tymi cieniami i kontrolą umysłów... w pojedynkę mogłaby sprawić, że przynajmniej część ulic Fostern spłynie krwią. Jeśli to nie przekona tego starego dziada, by odpuścił... chyba sam mu skoczy do gardła za jego egoizm i za to, jak śmiał dalej uważać się za przywódcę, posyłając swoich krewnych na bezsensowną śmierć w walce, której nie miał szans wygrać.
Westchnął ciężko, dopiero teraz zauważając, że nieświadomie zaciskał pięści, również protezy i siedział spięty, słuchając jej i pogrążając się w swoich rozmyślaniach. To była bardzo delikatna sprawa i tylko spokój i rozwaga mogły w tym jakkolwiek pomóc, inaczej nie skończy się to dobrze dla niego. Niczym Ikara, z hukiem na ziemię sprowadziły go słowa Virgo, gdy wypaliła z tym, że on nadawał się na alphę.
- Virgo... nie kpij sobie ze mnie - zaburczał ostrzegawczo, zrywając się gwałtownie na nogi, całkowicie zapominając przez brak bólu o tym, w jakim był stanie i od razu tego pożałował, gdy nogi się pod nim ugięły. Runął jak kłoda na podłogę i choć żałosnym widokiem były jego próby pozbierania się z niej, nie przestał się jeżyć i patrzyć wzburzony na kobietę.
- Naiwny, kaleki przywódca, o "za miękkim sercu" nadaje się jedynie do kabaretu, albo kiczowatej komedii. Znajdę ci kogoś odpowiedniego, choćbym miał wytargać go z piekielnych czeluści, ale na mnie nie licz - zawarczał, nie kryjąc tego, jak bardzo był zdenerwowany tym tematem. Zresztą nie pierwszy raz. Właściwie nawet nie wiedział, dlaczego tak bardzo go to drażniło, zwłaszcza że dość dużo osób mu to już sugerowało i miał świadomość posiadania, choć kilku cech, jakie powinien mieć dobry przywódca, sam nimi przecież rzucił prosto w twarz Augustowi. Przez skromność nie chciał do siebie dopuścić tej myśli, że mogliby mieć rację i czemu by nie spróbować? Czy przez to, że pomimo pokonania K9, nadal tkwiło w nim przeświadczenie, że nie zdołałby nikogo ochronić tak, jak to było z Karan? A może jeszcze coś innego? Jego wewnętrzny wilk aż rwał się do tego, by jak najszybciej zająć miejsce Augusta i był przekonany, że wszyscy by na tym lepiej wyszli, ale on... czuł się, jakby z rozpędu wbiegał w ogromny mur, który powinien był dawno zauważyć i uniknąć zderzenia, a mimo to ciągle w niego wbiegał, jakby go nie zauważał, ilekroć pojawiał się temat objęcia przywództwa przez niego. Może nie tyle był rozdrażniony z powodu złości, co bardziej frustracji. I naprawdę nie wiedział, dlaczego tak było.
Przez moment jego oko błysnęło złotym kolorem, gdy patrzył na Virgo, lecz szybko się zreflektował, jak niewłaściwym był jego wybuch. Westchnął ciężko i wbił wzrok w podłogę.
- Przepraszam cię... - powiedział krótko ze szczerą skruchą i wstydem w głosie. Nie rozumiał co się z nim działo. Podejrzewał, że to pewnie przez zmęczenie. Potrzebował chwili, by dojść do ładu z samym sobą, gdy wrócił na kanapę.
Starał się udawać, że nic takiego nie miało miejsca i po chwili milczenia, zapytał o tę ofertę pracy, którą miała dla niego Virgo, by zmienić temat i choć z pozoru zapomnieć o tym, co się stało. Tym razem już spokojniej przyjął odpowiedź wampirzycy. Ba! Był nawet zaskoczony, ewidentnie nie tego się spodziewając. Nie rozumiał, po co jej ochroniarz, skoro dysponowała takimi umiejętnościami, że sama była w stanie sobie świetnie poradzić. Zresztą jak wszystkie osoby, które spotkał w ostatnim czasie. Tylko on sam miał problem zadbać o siebie. Kolejna rola, która w jego wykonaniu byłaby bardziej komedią, mimo że bez namysłu był gotów ściągnąć na siebie samego kłopoty czy nawet poświęcić życie, by bronić ważne dla siebie osoby.
- Wystarczająco, by wiedzieć, że przeciwnym twojej pozycji wampirom nie spodoba się wyprowadzanie na spacer najgorszego wroga ich rasy w roli ochroniarza - odpowiedział w pierwszej kolejności, patrząc na nią poważnie. I nie chodziło o to, że nie chciał, nie potrzebował oficjalnego stanowiska, by chcieć ją chronić, nawet jeśli było to bezcelowe. Wystarczyło, że ją naprawdę lubił, uważał za dobrą znajomą, choć nie znali się zbyt dobrze i właściwie dalej łączyły ich wyłącznie interesy. Niemniej naprawdę sobie mocno cenił znajomość z nią, tak samo, jak tę z Leah, Anishą, Viktorem, Samem, Georgem... Skoczyłby za nią w ogień tak samo, jak za nimi wszystkimi.
- Ale słucham dalej, do czego zmierzasz - zachęcił ją spokojnym, łagodnym tonem do kontunuowania.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptySob 09 Wrz 2023, 21:51

A właśnie, bezpańskiemu... Słowo klucz. River nie należał do stada, mieszkał na stałe w Venandi, w Fostern wylądował przypadkiem. Wbrew pozorom Virgo trzymała blisko wilkołaki, chociaż każdy z nich nie utrzymywał kontaktów z starym alphą. River był wyjątkiem, ale tego przecież mogła nie wiedzieć... Ile osób wiedziało o ich rozmowie? Ilu było przy niej? Jednak to jak przekona Augusta do swojej wersji nie było dla niej już tak ważne. Wierzyła że sobie poradzi i tą strategią... Ostatecznie odkryje zamiary starca. Być może zniechęci tym kogoś jeszcze i osłabi tym samym? Jeśli ostatecznie dojdzie do pojedynku, każda słabość Augusta będzie na miarę złota. Co do reszty wypowiedzi, nie drwiła, nie zareagowała też strachem na jego wybuch jak wielu by pewnie to zrobiło. Gdyby ważył się warknąć na jej ojca pewnie już by go przynajmniej spoliczkował... I kto tu był za miękki. Mimo że się właśnie na nią wściekał i ewidentnie odzywała się w nim wilcza natura która chciała ją sprowokować, to w jednym miał rację. Jego próby pobierania się były żałosnym widokiem... Dlatego podeszła by mu pomóc.
- Nie zmuszę cię do niczego o co proszę. To tylko moje propozycje, jeśli uznasz że nie dasz z czymś rady lub nie chcesz tego robić zrozumiem. - podsumowała jedynie by zakończyć ten temat, przegadywanie się nie miało sensu chociaż przywódca o zbyt miękkim sercu brzmiał dla niej nazbyt znajomo.
Gdy usiadł wróciła na miejsce przy biurku, chociaż tym razem usiadła na nim zakładając nogę na nogę.
- Lekko mówiąc... - zgodziła się choć może w tej chwili wydawało się to... Zagmatwane.
- Widzisz... Zawsze byłam pod spojrzeniem innych, nasz rod w latach świetności był potężny... Podobno swoje początki miał od pierwszych wampirów. Tymczasem teraz... Zostałam już tylko ja. Rok temu przez swoje... Hmm miękkie serce, zostałam wzięta w niewolę... W własnym domu. Zabili moich przyjaciół... Ukochanego... I zrobiła to wampirzyca która jak ja straciła swój ród. Mimo to... Nie przejmowała się zdaniem innych rodów, podczas gdy oni jej ustepowali we wszystkim. Chciała Venandi więc je wzięła... Chciała sypiać z własnym bekarcim bratem półkrwi, to to robiła, podczas gdy mój związek z przemieni onym był wielką tajemnicą bo przecież jest grzechem śmiertelnym. Miałam dzięki niej sporo czasu do przemyśleń... Wiesz czemu jej wszyscy słuchali? Bo się jej bali... Wywodziła się z Tepesów, nabijała na pal i paliła żywcem... Gwarantuje ci że dla wampirów które nie mogą od tego umrzeć to wyjątkowo bolesne doznania. Mój sojusz z łowcami tylko potwierdził to... Wampiry... Zwłaszcza stare rody wampirów zrozumią tylko strach. - wyjaśniła i teraz jej palce zacisnęły się na biurku.
- Pensylwanie otaczają trzy stany z potężnymi rodami których głowy, pamiętają jeszcze czasy królów. To one są moim głównym zmartwieniem. Nie kiwneli palcem gdy Tepes zaatakowali wzgórze, wiem też co o mnie mówią... I póki żyją są dla mnie zagrożeniem. Dlatego chcę zakończyć spór z Augustem... Chcę wydać przyjęcie z tej okazji na którym będą wszyscy moi sojusznicy. I pokazać im co robię z tymi którzy nie są po mojej stronie. Łowcy wkrótce się podzielą... Ale czarodzieje z Parkerem - burmistrzem, już opowiedzieli się po mojej stronie. Chciała bym żeby przy moim drugim boku zasiadły wilkołaki, nawet jeśli miała by to być tylko pokazówka. Jeśli podczas spotkania będą mnie pilnować i wilkołaki i łowcy, te stare pryki nie odważą się na żaden ruch. Do tego cie potrzebuje... Pomóż mi ich nastraszyć. Sama się ich pozbędę, gdy na tronach zasiądą młodsze wampiry... Te które wychowały się z ludźmi tych czasów... Może... Uda się zmienić wiele rzeczy. - czy była to częściowo zemsta? Może trochę.
Wszystkie trzy rody zaoferowały jej pomoc w ochronie miasta... Oczywiście pod konkretnymi warunkami. Po pierwsze, łowcy musieli zniknąć. Najlepiej spektakularnie i to wszyscy... Już pierwszy punkt był nie do spełnienia... Drugi o tym że miała dostać się pod opiekę rodu jako żona syna, wnuka czy kij wie kogo jeszcze, był tylko przypieczetowaniem sprawy... Nie mogli dojść do porozumienia. Nie odda Venandi dla własnej wygody. Nie była już tylko ozdobą. I wkrótce się o tym przekonają.
Powrót do góry Go down
Online
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptySob 09 Wrz 2023, 22:56

Wstyd mu było za ten wybuch, głównie przez to, że nie wiedział, czemu tak się wściekał. Prawdopodobnie niejeden wilk marzył choć raz w życiu o zostanie przywódcą, w końcu wiązało się to z tym, że był najlepszy ze wszystkich, nieważne jak bardzo szanowało się swojego obecnego alphe, to był po prostu instynkt. W przyrodzie tylko para alpha mogła się rozmnażać, więc instynkt praktycznie każdego wilka nakazywał mu walczyć o tytuł przywódcy albo opuścić rodzinę i założyć własne stado, jeśli chciał przedłużyć swoje geny. Na szczęście u wilkołaków to tak nie działo, jednak nie wykluczał, że echo tego instynktu odzywało się w jednych głośniej u innych ciszej. Jego wewnętrzny wilk wręcz skakał entuzjastycznie przez to, co powiedziała Virgo, że on by się nadawał, jednak on sam widział zupełnie co innego. Wychodzi na to, że ledwo pogodził się ze swoją wewnętrzną bestią, by znów natrafić na jakiś bezsensowny konflikt. Niby podczas rozmów z Leah kilka razy wypalił z takim pomysłem, że jeśli August jest taki zły, to on zostanie przywódcą, ale... raczej mówił to w żartach. Nie potrzebował tego do szczęścia. Chciał tylko spokojnego życia z rodziną u boku. Nic więcej. Choć właściwie... nie było to tak proste do osiągnięcia, jak się wydawało. Choćby przez to, że nie zamierzał się na ten moment z nikim wiązać. Za dużo się ostatnio w jego życiu działo. Musiał... sobie wszystko przemyśleć.
Zostawili ten temat za sobą i przeszli do tego związanego z jego pracą, którą dla niego miała. Coś czuł, że nie chodziło o stereotypowego bodyguarda, z którym zawsze fajnie pokazać się podczas jakiegoś wieczorku towarzyskiego czy festynu. Nie sądził jednak, że miało to służyć tak dużej sprawie. Podobnie zresztą jak cały jej sojusz z wilkołakami i łowcami. W obliczu tak potężnego zagrożenia August wydawał się jedynie upierdliwym komarem bzyczącym koło ucha, gdy chce się spać. Zrozumiał też, że nie tylko wampiry starej daty, potrafiły zyskać posłuch słabszych od siebie strachem. W przypadku Augusta robiło też swoje to, że nikt inny nie palił się do zajęcia jego miejsca. Był pewien, że to nie o lojalność chodziło, a właśnie o strach. Nie wszyscy się przecież z nim zgadzali, nie wszystkim podobało się to, jak traktowana była Leah, ale łatwiej w takiej sytuacji odwrócić głowę, zacisnąć zęby i udawać, że nic się nie dzieje, niż ściągnąć na siebie i swoją rodzinę kłopoty. Nie było tu mowy o jakimkolwiek cieniu wilczej dumy.
- Stanę przy twoim boku, ale nie z powodu pieniędzy, a z sympatii i dlatego, że nie chciałbym by te okropne wydarzenia, które miały miejsce w Venandii się powtórzyły. Nie chcę by znów zwykli, niewinni ludzie jak Georg cierpieli przez wypaczone umysły wampirzych potworów - oświadczył z pełną powagą, patrząc jej przy tym w oczy.
- I przekażę Augustowi, że lepiej będzie, jeśli odpuści. Myślę... że mój obecny stan mógłby mi pomóc uniknąć niepotrzebnych podejrzeń z jego strony. Spokojnie, najpierw trochę odpocznę i nabiorę sił - zapewnił i lekko się uśmiechnął do niej z bojowym żarem w oku. Był gotów zabrać się do działania choćby zaraz, nie był jednak głupi, w obecnym stanie nie poszedłby za daleko, a jedynie zrobiłby sobie niepotrzebnie dodatkowej krzywdy.
- Strasznie wymyślam, jak na kogoś, kto jest zadłużony po uszy, co? - parsknął z drobnym rozbawieniem dla rozluźnienia atmosfery. Powoli układał sobie w głowie plan działania. Na pewno będzie chciał w pierwszej kolejności dowiedzieć się, co jego siostra miała mu do powiedzenia na temat Augusta, nim się do niego wybierze. Może ta wiedza przydałaby mu się w jakimś stopniu do przekonania choćby kilku wilków ze stada, że postępowanie i decyzje Augusta nie prowadzą do niczego dobrego. Jeszcze musiał oddać Virgo jej samochód... no i obiecał Lake, że pomoże z załatwieniem szkoły dla Hannah, nie wspominając o uszykowaniu dla niej pokoju... Wiele się ostatnio w jego życiu wydarzyło, a jeszcze więcej jeszcze na niego czeka, ale z dziwnego powodu, zamiast odczuwać z tego powodu niepokój, był gotów z przyjemnością rzucić się w wir tego wszystkiego i stawić czoła z uniesioną głową temu, co na niego czekało.
- Nie zawiodę cię Virgo - powiedział z subtelnym, przyjaznym uśmiechem, dość charakterystycznym, zapewniającym o tym, że wszystko będzie dobrze i że mogła na niego liczyć.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyNie 10 Wrz 2023, 22:03

Fakt... Ona również nie rozumiała skąd tak silne wzburzenie, jednak ostatecznie nie wiedziała przecież wszystkiego o jego przeszłości. Nie chciała go również zmuszać... Większość ludzi chciała być przywódcami... Tymi ważnymi, których wszyscy muszą słuchać. Rzadko mówiło się o tym... Jak mierzyć się z konsekwencjami swoich rozkazów. Nie zawsze się wygrywało... A za porażkami kryły się ofiary które spadały na sumienie dowódcy. Dlatego mimo że naprawdę widziała go w tej roli... Nigdy by go nie zmuszała do jej objęcia. Co do "pracy" trochę była to prawda... Miał być kimś z kim mogła się pokazać na wieczorze towarzyskim. Tyle że zdecydowanie nie jako zwykły bodyguard. A samo spotkanie do zwykłych nie należało. Faktycznie jednak sam August w tym wszystkim był dla wampirzycy niczym komar... Irytujący, wyjątkowo przeszkadzający, ale w obliczu reszty problemów... Wciąż był tylko komarem. Niemniej zanim upora się z pozostałymi problemami, musiała pozbyć się tego. Pomoc Rivera... Mogła w tym wypadku nawet bardziej okazać się nieoceniona. Nikt inny nie mógł od tak zanieść wieści Augustowi. Jego wypowiedź... Naprawdę wiele dla niej znaczyła, poluźniła dłoń zaciskającą się na brzegu biurka i nieco smutno się uśmiechnęła do niego. Była mu naprawdę wdzięczna. Chociaż wolała by nie musieć nikogo prosić o coś podobnego... Sama chciała by nie musieć tego robić. Może aż tak się znowu nie zmieniła? To z jednej strony pocieszające... Z drugiej niepokojące, bo przez jej słabości Venandi skończyło tak jak skończyło. Zaśmiała się... Szczerze się zaśmiała gdy zadał jej swoje pytanie.
- Jeśli tylko wszystko pójdzie po mojej myśli... To ja będę twoją dłużniczką. Inne rody będą musiały zaakceptować że Venandi jest siłą z którą trzeba się liczyć... Nie ważne co postanowię dalej... Z łowcami, wilkołakami czy kimkolwiek innym. Nie wtracą się. Pomożesz nie tylko mieszkańcom... Oddasz mi coś co straciłam dawno temu. Moją wolność. Zapomnij więc o jakichkolwiek długach względem mnie. - odpowiedziała i wstała zeskakując z biurka.
Przed Riverem malowały się... Trudne tygodnie. A przede wszystkim trudna noc. Nie chciała go dłużej męczyć... Chociaż jego słowa naprawdę ją poruszyły.
- Wiem... Dziękuję. A teraz połóż się, pomogę Ci. - zapewniła go i pomogła mu się jak najwygodniej ułożyć na kanapie, samej siadając na jej kawałku bokiem.
- To nie będzie przyjemne... Mogę sprawić że od razu zaśniesz i obudzisz się dopiero rano gdy rany choć trochę się podleczom. - zaproponowała i lekko przechyliła głowę.
- Ah... I jeszcze jedno. Doceniam to że darzysz mnie zaufaniem. Ale w przyszłości... Nigdy nie patrz w oczy takim jak ja. W samej manipulacji umysłem, najczęściej nie potrzebują nawet tego... Ale mają też wiele innych talentów. Nie ułatwiaj im sprawy. - dodała znajdując spojrzeniem srebrnych tęczowek jego.
- Rano dostarczą wam coś do zjedzenia. Viktor pewnie się ucieszy że się przy okazji załapie.
Powrót do góry Go down
Online
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyPon 11 Wrz 2023, 11:59

Może i zależało Virgo na tym sojuszu po części dla własnych korzyści, ale czy to było czymś złym w ogólnym rozrachunku, jeśli miało zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom wszelkiej rasy? Mogła przecież tym pozostałym rodom zademonstrować swoją siłę przez pozbycie się jednej z konkurującej z wampirami ras z powierzchni ziemi, czy bawić się w wymyślne intrygi by zyskać uznanie wśród starszych krwiopijców tak, jak oni to robili - strachem. Zamiast tego planowała rozwiązać wszystko w pokojowy sposób, jednocząc wampiry, wilkołaki i łowców mieszkających na terytorium stanu. Może nie miała do końca szlachetnych powódek, ale przynajmniej dla niego, najważniejsze było to, jaki był efekt końcowy. A ten gwarantował możliwość spokojnego życia dla wszystkich tutejszych mieszkańców. Skończy się chociażby "sezon godowy niedźwiedzi" w okolicznym lesie. Co prawda... istniała obawa, że gdy tylko Virgo osiągnie swój cel, uzna łowców i wilkołaki za zbędny balast i znów powstanie konflikt między wszystkim trzema stronami, jednak nie wydawało mu się, by wampirzyca posunęła się do czegoś takiego. Mógł się mylić, ale najwyżej przekona się o tym na własnej skórze w przyszłości. Na ten moment najlepiej było się skupić na zagrażających Pensylwanii trzech wampirzych rodach i tym, aby Virgo mogła stworzyć sojusz z wilkołakami, dzięki któremu tamci zniechęcili się do jakichkolwiek działań w jej kierunku.
- Za wolność i bezpieczeństwo mieszkańców w takim razie - kiwnął jej lekko głową, mając zamiar zrobić wszystko, co w jego mocy, by pomóc jej osiągnąć zamierzony cel. Oznaczałoby to przecież również swego rodzaju wolność dla wilkołaków, szczególnie tych miejskich, ukrywających się, bo mogłyby bez większych obaw o bycie ustrzelonymi, korzystać z otaczających miasto lasów. W ostatnim czasie na własnej skórze przekonał się, jak ważna dla ich rasy była możliwość spuszczenia swojej natury ze smyczy i wyszalenia się po lesie, nie wspominając już o cudownym uczuciu towarzyszącym podczas polowania, gdy pochwyci się upatrzoną przez siebie zdobycz.
Kiwnął jej lekko głową, nie oponując przed jej propozycją pomocy mu przy wygodnym ułożeniu się na kanapie. Odetchnął głęboko, widać było, że przygotowywał się na powrót tego nieprzyjemnego, ogromnego bólu, który zaraz znów zostanie mu zwrócony. Zaczynał się zastanawiać, czy nie popełnił błędu zgadzając się na to, by Virgo mu go "wyłączyła" swoją mocą. Może i cholernie by się męczył podczas szycia i opatrywania ran, ale dałby radę się do niego przyzwyczaić i teraz nie byłoby pewnie aż tak źle. Nie przemyślał tego i mógł mieć pretensje wyłącznie do siebie samego.
- Jeśli byłabyś tak dobra z chęcią bym skorzystał - odpowiedział, gdy zaproponowała, że mogłaby sprawić, że od razu zaśnie. Potrzebował porządnie odpocząć, a wiedział, że gdy tylko znów będzie odczuwał ból, nie będzie w stanie usnąć i tylko będzie się męczył przynajmniej przez kilka najbliższych godzin. Jej propozycja była mu więc jak najbardziej na rękę i nie zamierzał jej odrzucać.
- Trudno będzie skończyć z takim przyzwyczajeniem, ale wezmę sobie twoją radę do serca i postaram się to zmienić. Nie chciałbym sprawić ci nieświadomie kłopotów - zapewnił, zerkając na nią, choć zaraz wbił spojrzenie w sufit nad sobą, już zaczynając się pilnować by nie patrzeć wampirom w oczy podczas rozmowy z nimi. Nie czuł się z tym najlepiej, to naprawdę nie było łatwe, gdy było się nauczonym zawsze patrzeć w oczy swojego rozmówcy, jednak rozumiał jak wiele problemów mogło to spowodować, gdyby podczas tego wielkiego przyjęcia, któryś z obcych wampirów, postanowił go omamić i nastawić przeciwko wampirzycy.
- Raz jeszcze ci dziękuję za wszystko. I spokojnych snów - dodał z lekkim rozbawieniem, bo właściwie to on będzie szedł spać, a nie ona. Odetchnął głęboko, gotowy na zdjęcie z niego jej "hipnozy" i błyskawiczne uśnięcie. Bez wątpienia będzie spał jak zabity prawdopodobnie do momentu, aż nie obudzi go zapach jedzenia. Zwłaszcza że był strasznie głodny. Zapewne byłby w stanie nawet powstać z martwych, gdyby tylko doleciał do jego nosa cudowny zapach czegokolwiek, co tylko pachniałoby wystarczająco apetycznie.
Powrót do góry Go down
Virgo
Dziedziczka
Virgo

Liczba postów : 1367
Punkty aktywności : 4482
Data dołączenia : 11/03/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyPon 11 Wrz 2023, 21:26

Cóż... Nie do końca był to pokojowy sposób... W końcu w dużej mierze sama chciała posłużyć się strachem, tyle że wobec tych którzy tylko to uznawali. Chcieli się jej bać żeby zostawić w spokoju? Dobrze. Co do tego że gdy osiągnie ci chciała może spróbować się pozbyć ras... Nie winiła by go nawet gdyby otwarcie przyznał się do takich wątpliwości. W końcu, River nie mógł wiedzieć w jak dużej części robiła to dla łowców... Czy raczej jednego który wyciągnął ją z tego mrocznego miejsca w jakim się znalazła po śmierci Roderyka. Nie sądziła wtedy że mogła by poczuć cokolwiek do innego mężczyzny, zwłaszcza takiego. Jednak w tej chwili nawet plotki o czymś podobnym mogły być dla niej niebezpieczne. Skinęła, głową na jego słowa. Faktycznie, gdy wszystko się ułoży, wszystkim będzie łatwiej, wiejskim wilkom tym bardziej. Uśmiechnęła się gdy zgodził się na jej propozycje... Naprawdę nie wiedziała czy znała innego wilkołaka z takim zapasem zaufania do niej. To było rozczulające!
- Nie sprawisz... To po prostu dla twojego dobra. Znałam wampiry które potrafiły łapiąc kontakt wzrokowy zadać ból... Zesłać wizję czy unieruchomić. Po za tym... Stare wampiry są strasznie sfiksowane na punkcie etykiety... Bez pozwolenia nie wolno podnieść na nas wzroku. Nie przydasz mi się jeśli przy pierwszej okazji podpadniesz któremuś. - mimo że go oszczegała lekko się uśmiechnęła.
Nie że względu na to że tyle przygotowań poszło by na marne bo musiała by go jeszcze wyprosić z sali... Nie, wyobraziła sobie Jacoba... On na pewno nie będzie przejmował tymi zasadami a wręcz gdyby o nich usłyszał, z szczerym uśmiechem patrzył by w oczy każdemu napotkanemu wampirowi. Pokręciła lekko głową odrzucając w tej chwili ten obraz i skupiając się na Riverze.
- Dobranoc... I do zobaczenia. - odpowiedziała i znów jej oczy zabarwiły się na czerwony kolor.
- Zaśnij i śpij tak długo póki nie wypoczniesz. Cofam też wcześniejszy rozkaz. - szepnęła i nachyliła się żeby dać mu całusa w czoło gdy tylko głęboko zasnął.
Zdecydowanie tego właśnie potrzebował... Nie tylko fizycznie, chociaż niewątpliwie też... Przede wszystkim psychicznie. Wiele poświęcił żeby móc zabić mężczyznę którego przywieźli... On zabił mu rodzinę ale jego śmierć nie pozostanie bez odzewu. Spodziewała się że w koszmarach te chwile mogły wracać więc jeszcze zanim się do końca wyprostowała szepnęła jeszcze jeden rozkaz. "Miej dobre sny...". Po tym wyszła z biura żeby spotkać się jeszcze z Samem i Viktorem... Pozostawał temat chłopca który musieli poruszyć. Malec mógł mieć informacje o k9, ale dziś przede wszystkim był wystraszony i zdezorientowanym dzieckiem. Dlatego po chwili rozmów odesłała go na wzgórze... Powinien coś zjeść, umyć się i przespać. Później się zobaczy co dalej. Co do K9... Niestety nie było tu wielkiego pola do popisu. Musiała się zgodzić z Viktorem... Ciało mimo że ludzkie było problemem i zagrożeniem. River miał rację... Genetycznie było kopalnią wiedzy. Dlatego zgodziła się żeby spotkał go ten sam los co inne ciała, z tą różnicą... Że prochy które zbiorą później z pieca Viktor miał później osobiście dostarczyć do lasu. Przynajmniej tyle mogła zrobić dla swojego niedoszłego mordercy. Gdy wyjechała z magazynów... Wyjątkowo nie skręciła do swojego mieszkania czy mieszkania Jacoba, tym razem pojechała prosto na wzgórze zająć się tam chłopcem.

z.t
Powrót do góry Go down
Online
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyPon 11 Wrz 2023, 21:51

Po jej wyjeździe... Zrobiło się jak by mniej tłoczno i spokojniej. Sam jeszcze trochę się ociągał ale ostatecznie i on zostawił magazyny. W piwnicach magazynu była duża kotłownia... Viktor dłuższą chwilę przyglądał się jak do szalejącego w jednym z pieców ognia wrzucają K9... Jak powoli ogień trawi jego ciało aż zostaje tylko popiół. Widział to tyle razy że zupełnie przestało go to ruszać, mimo to... Dziś czuł gniew i nieco smutku, ale przede wszystkim gniew. Nie spodziewał się że River tak to zorganizuje. Cholera! Przecież idiota mógł zginąć! Odpalił papierosa i wydał polecenie żeby jak skończą zebrać te nieszczęsne prochy. Wydawało mu się to głupie... Ale życzenie pani było święte. Po tym wrócił do gabinetu gdzie spał River. Miał gdzieś że spał na kanapie, on i tak z niej nie korzystał. Zajął miejsce za biurkiem i wrócił do pracy. Rejestry magazynu i zaproszenia na aukcję. Gdy rozmawiał przez telefon robił to podświadomie szeptem, po rozkazie Virgo Rivera nie było łatwo obudzić a mimo to szeptał. W zasadzie... Sam przyznał na chwilę za biurkiem. Obudziła go rano, dopiero kobieta która przyszła poinformować że przyjechał ktoś z przesyłką. Nie bywał w reatauracji... O wiele częściej w barze, zupełnie nie znał mężczyzny który wszedł do gabinetu rozglądając się po nim nieco zdezorientowany.
- Panienka przysłała catering... - zaczął nieco się przy tym jakając.
Wampir tylko machnął ręką wskazując na biurko za którym z resztą sam od razu wracał. Trzeba było przyznać że czysto krwista miała wyobraźnię... Chłopak przywiózł wciąż parującom zupę, zdaje się rosół. Były też steki i pieczone udka, a jako dodatki karmelizowane młode marchewki i szparagi oraz pure zdaje się z batatów. Viktor z lekko uniesioną brwią przyglądał się jak chłopak rozkłada i otwiera kolejne opakowania, trochę go to rozbawiło... Virgo zdecydowanie przedobrzyła.
- To wszystko? - zapytał gdy chłopak szukał miejsca na mniejszy pojemnik wypełniony kolorowymi makaronikami.
- T-tak... Panienka prosiła żeby Pan również coś zjadł. Ale deser kazała zostawić waszemu "gościowi" podobno, panienka Anisha wspomniała że tak jak pani lubi słodycze. - wywrócił oczami i sięgnął po pudełko odkładając je na szafkę.
- Poradzimy sobie, możesz już iść. - zbył go, a chłopakowi nie trzeba było mówić dwa razy, zostawił dwa zestawy sztućców i nie obracając się ruszył do wyjścia.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyPon 11 Wrz 2023, 23:00

Trochę go zabolało to, że przez jeden głupi błąd, mógłby stać się kompletnie nieprzydatnym nie tylko Virgo, ale też do czegokolwiek innego. Już nie wspominając, o narobieniu jej problemów czy też wstydu przez brak znajomości wampirzej etykiety, pomimo kręcenia się w towarzystwie wampira. I to wysoko urodzonego. Nie traktował jej słów jako urazy, a raczej jako dobrą radę i choć miał nadzieję, że nigdy więcej do tego nie dojdzie... znał idealnego wampira, który mógłby go nieco pouczyć z wampirzej etykiety. O ile wcześniej nie skoczą sobie do gardeł z powodu jakiejś błahostki.
Zamknął oko i rozluźnił się, przygotowując jednocześnie mentalnie na ten nieprzyjemny moment, gdy znów będzie towarzyszył mu ból i gdy znów Virgo nagnie jego umysł do swojej woli. To było zdecydowanie dziwne i... niezbyt komfortowe uczucie. Nie miał jednak na co narzekać, skoro w okamgnieniu, zasnął głęboko, nie zdając sobie sprawy z tego, że Virgo ucałowała jego czoło, niczym czuła matka swojemu dziecku, położonemu do łóżka. Nie był świadom również tego, że pozwoliła sobie jeszcze odrobinę użyć na nim swojej mocy, by choć teraz jego sen nie był zakłócany przez najdrobniejsze koszmary. Tak też zresztą było, bo śnił głównie o jedzeniu i urywkach wspomnień z dzieciństwa, gdy bawili się razem z Lake przed domem, gdy pierwszy raz na festynie wygrał większego od siebie pluszaka po strąceniu trzema piłeczkami wieży z puszek. Przez moment śnił również o bezcelowym biegu przez las, dla samej przyjemności, ścigając się z wiatrem oraz tarzaniu się w trawie w przyjemnych promieniach słońca. Mógłby się nigdy nie budzić.
Spał jak zabity aż do następnego ranka, nie wiedząc nawet, że od jakiegoś czasu nie był sam w biurze. Miał świadomość, że tak prędzej czy później mogło być, gdy tylko zaproponował Virgo, że mógłby się tutaj zatrzymać, ale podczas snu ani nie czuł czyjejkolwiek obecności razem z nim i podświadomego niepokoju z tego powodu, ani też nie słyszał, by ktoś się zaraz obok niego kręcił. Spał twardo przekręcając się na bok i chrapiąc pod nosem od czasu do czasu, czy bełkocząc coś przez sen, kłócąc się niewyraźnie z siostrą. Zdarzyło mu się raz czy dwa zawarczeć w nocy, gdy śniła mu się Lake, ale nad ranem spał tak, jakby go w ogóle nie było, nie wydając z siebie żadnych dźwięków i od przynajmniej kilku godzin w jednej pozycji - na plecach z protezą zasłaniającą mu oczy i lewą ręką zwisającą z krawędzi kanapy.
Nie słyszał wejścia gościa od cateringu i jego rozmowy z Viktorem, ale ledwo chłopak wyszedł z pomieszczenia, zaczął lekko pociągać nosem, wyłapując z powietrza aromatyczną woń, jedzenia, które zostało przyniesione. Choć równie dobrze mógł się zacząć budzić przez podświadome usłyszenie, że czekał na niego jakiś deser. Najpierw niemalże na całe pomieszczenie zaryczał złowrogo jego brzuch, dopiero po tym on sam zaczął się krzywić z bólu i niechętnie się budzić, choć z takim bólem nie było mowy o tym, by był w stanie znów zasnąć.
- Niech mnie ktoś dobije... - jęknął marudnie do samego siebie, a po chwili przewrócił się powoli, ostrożnie najpierw na bok, a po tym wspierając na rękach, dźwignął się do pozycji siedzącej. Ziewnął szeroko, przecierając sobie zaspane oko i dopiero po chwili bezmyślnego wpatrywania się w wampira, zorientował się, że nie był sam w biurze.
- O, Viktor! - powiedział trochę zaskoczony jego obecnością, choć nie powinien, skoro to było jego biuro.
- Ty... długo tu tak siedzisz...? - zapytał z nutą obawy pobrzmiewającą w głosie, gdy uświadomił sobie, że wampir mógł być z nim przez ten cały czas, a on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Gdyby wkurzony krwiopijca zechciał mu cokolwiek zrobić... pewnie nawet by się nie zorientował, że nie żyje. Nawet nie chciał myśleć o tym, ile razy Viktor mógł się zastanawiać nad tym, by udusić go poduszką.
- Co tak pachnie? - dodał po chwili i znów krótko powęszył w powietrzu.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyWto 12 Wrz 2023, 07:43

Odpowiednio użyta, ta moc mogła przynosić wiele dobrego. Niestety... Jej początki i prawdziwe przeznaczenie od tysiącleci było zdecydowanie inne... Naginanie innych do swej woli, manipulacja pamięcią... Wściekły wampir z zwykłej zazdrości w oka mgnieniu mógł zakończyć wielką ludzką miłość i to o wiele bardziej niż zrobiła by to śmierć. Czyste wampiry, były krok dalej... Ich dominacja działała na wszystkie istoty będące poniżej ich poziomu... To sporo. Z łatwością zmuszały do uległości półkrwi czy przemienionych. River się nie opierał a wersja i rozkazy władczyni Venandi były na tyle łagodne że o ile mógł odczuwać dyskomfort gdy manipulował się jego umysłem... To i tak był to pikuś w porównaniu z tym co mogła z tym zrobić. Viktor słyszał od czasu do czasu pomruki Rivera, ale niespecjalnie się tym przejmował. Z resztą mimo że był zły... Nie zniżył by się do zaatakowania Rivera... I to podczas snu? Nie było takiej opcji i nie chodziło tylko o panienkę, a zwyczajnie o honor... Może miał go już naprawdę niewiele ale jednak coś tam miał. Gdy przyszedł chłopak z cateringiem, skupił się na nim i nawet odprowadził go do drzwi gabinetu,, głównie po to żeby od razu je za nim zamknąć. Siadał z powrotem, tym razem za zawalonym jedzeniem biurkiem akurat gdy River się budził.
-  Nie musisz prosić. - burknął zdając sobie sprawę że River za pewne jest jeszcze zdezorientowany i nie zwrócił uwagi że nie jest sam. Uśmiechnął się krzywo.
- Na magazynach ponad połowę życia, ale dzisiaj pracuje prawie całą noc... Przygotowania, zbierania informacji o k9 pochłonęły masę mojego czasu... Przy okazji chyba jeszcze ci nie podziękowałem za twoją nie wdzięczność i zmarnowanie tego właśnie czasu. Tak czy siak... Mam sporo do nadrobienia. - wyjaśnił nie mogąc oprzeć się rzucenia tej uwagi w całej wypowiedzi po czym sięgnął po jeden zestaw sztućców.
- Restauracja Luna wysłała catering na zlecenie panienki. Greg wspominał podobno coś o mięsnej diecie żebyś szybko doszedł do siebie. To opakowanie na szafce podobno jest bezpośrednio do ciebie ale panienka zaznaczyła, że dopiero po zjedzonym posiłku. Anisha się podobno pochwaliła, że lubisz słodkości. - wyjaśnił i kopnął fotel po drugiej stronie biurka żeby go nieco odsunąć.
Wciąż był zły... Nie zamierzał go niańczyć. Z resztą, nawet jak by nie był zły i tak by tego nie robił.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyWto 12 Wrz 2023, 10:09

Wciąż nie był do końca obudzony, co można było poznać po tym, że chwilę mu zajęło przetrawienie najpierw swojego pytania a po tym odpowiedzi Viktora. Nie wspominając już o powodzie, dla którego słyszał tę zgryźliwość ze strony wampira. Przekrzywił lekko głowę, choć zaraz westchnął ciężko. Sięgnął po swój plecak, wyciągnął z niego koszulę, żeby ją na siebie założyć i grzebał jeszcze w poszukiwaniu telefonu. Nie pamiętał czy dał Lake znać, tak jak obiecał, że jest po wszystkim i żyje, więc zamierzał napisać jej krótką wiadomość teraz. Najwyżej wyśle jej drugi raz tę samą wiadomość.
- Wiedziałeś, jak ważne to dla mnie było, a i tak zagroziłeś mi, że to ty zabijesz K9. Poza tym sam mi radziłeś, by nie ufać wampirom, dlatego musiałem na ostatnią chwilę wymyślić coś, dzięki czemu miałbym wyłączność do starcia z nim - powiedział spokojnie, szukając komórki w plecaku. Miało to też swoje plusy, łatwiej mu dzięki temu było nie patrzeć w stronę Viktora, chociaż wydawało mu się, że ten raczej nie mógłby użyć na nim swojej mocy. Miał przecież drobne problemy z zahipnotyzowaniem dziecka, a poza tym Virgo wspominała, że gdyby mały był wilkiem, moc Viktora by na niego nie podziałała.
- Virgo mnie już zrugała za bezmyślność i ryzykowanie życia, sam przyznaję, że mogłem to lepiej rozegrać i być może wyjść bez szwanku. Wydaje mi się jednak, że najważniejsze jest to, jak się to wszystko skończyło. Mutant Roberta nie żyje i nie będzie już stwarzał zagrożenia i wszyscy wrócili cali i zdrowi. Powiedz, tak szczerze, czy poranny spacer z psem po lesie nie był przyjemny? - nie mógł sobie darować, by mu się nie odgryźć. Musiałby być chyba chory albo martwy, by nie obrzucać się wzajemnie z wampirem złośliwościami. Podniósł w tym momencie na niego spojrzenie i posłał w jego stronę odrobinę arogancki, pewny siebie uśmiech, wiedząc, że miał rację.
Wyjął w końcu telefon i napisał szybką wiadomość do siostry, po czym wstał z kanapy i zbliżył się do biurka, po tym, jak Viktor lekko odsunął pusty fotel po drugiej stronie. W drodze do zastawionego jedzeniem blatu zapiął, chociaż kilka guzików od koszuli, choć i tak będzie musiał je później rozpiąć i pozapinać na nowo. W pośpiechu nie wszystkie były przełożone przez ich właściwe miejsca i miał ją trochę krzywo zapiętą, ale nie przejmował się tym.
- Słodkości? - pochwycił, od razu zerkając w kierunku wspomnianego przez Viktora pojemnika, ciesząc się, że mu się to nie śniło.
Nie był zbyt zadowolony z faktu, że będzie mógł się do tego dobrać dopiero po zjedzeniu właściwego posiłku, ale był akurat tak głodny, że nie zamierzał się kłócić o to, co zjeść w pierwszej kolejności. Wziął sztućce i przysunął do siebie pojemnik, który miał najbliżej. Nie zabrał się jednak jeszcze za jedzenie.
- Viktor, szczerze cię przepraszam, jeśli zrobiłem przez to z ciebie głupca. Naprawdę nie to było moim celem - powiedział ze szczerze, patrząc mu w oczy, choć miał się pilnować, by tego nie robić.
- I nie uważam, byś stracił tylko czas. Dzięki tobie mogłem przeżyć to starcie i jestem ci za to ogromnie wdzięczny, przyjacielu - dodał, uśmiechając się do niego z sympatią i zabrał się w końcu za jedzenie.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyWto 12 Wrz 2023, 12:01

Musiał przyznać... Psisko szybko się uczyło, niemniej i tak nie umniejszało to rozczarowania jego zachowania.. Chociaż rozczarowanie nie było do końca właściwym słowem. W dużej części był zły na siebie... Że go nie docenił. Gdzie podziała się jego podejrzliwość?! Tak łatwo było mu uwierzyć w szopkę jaką odstawił River. Chyba to właśnie tu go najbardziej bolało.
- Robiłem to dla ciebie kreatynie...- zaczął ale ostatecznie tylko machnął ręką.
Nie było sensu rozwodzęnie się nad tym gdy i tak było po wszystkim. Liczył że River zrezygnuje... Nie dlatego że sam mógł by wtedy zapolować na mutanta, nie sprawiało mu to żadnej radości, ale wtedy River wciąż nie przekroczył by pewnej granicy. Gdy trenowali, zabijał z jego rozkazu... Zabijał stworzenia które gdyby chciał oszczędzić z pewnością zabiły by jego. Ale w tym lesie... Nie mieli pewności co zastaną. Ostatecznie River zabił... Sam zaatakował, sam zastawił pułapkę i trudno powiedzieć tak na prawdę kogo zabił. Może gdy dzieciak uspokoi się na tyle by nie tylko szukać "wujka" zdradzi coś więcej... Tak czy siak... Wszedł na drogę z której nie było odwrotu. Gdy River mu się odgryzł, sięgnął spokojnie po jeden pojemnik ze stekiem złapał jednak to aroganckie spojrzenie i skrzywił się na nie teatralnie.
- Wolałem bezpańskiego kundla który zbierał lanie od naszego Ghula. - mruknął jedynie ignorując jego pytanie.
Podarzył za jego spojrzeniem na odłożony pojemnik i mimowolnie się zaśmiał.
- Panienka też ma do nich słabość... Gdy była młodsza w Venandi przebywała półkrwi jednego francuskiego rodu. Dziewczyny były blisko, często widywały się w Lunie jedząc słodycze... Z powodu pochodzenia jej przyjaciółki, wprowadzili te makaroniki. Rozdzielono je po odejściu Lawrenca... Rody teraz stronią od Tenebris... Sam wiesz. - skwitował próbując zająć głowę czymś innym.
Zaraz... Jak nazywała się tamta dziewczyna... Marta? Mendy? Coś na M... Milly... Tak chyba Virgo zwracała się do niej Milly. Cóż próby myślenia o czymś innym spaliły na panewce gdy River znów się odezwał. Tym razem wampir wyprostował się i przyglądał się wilkołakowi.
- Oczywiście że to. - odpowiedział wtrącając się w jego wypowiedź.
- To logiczne że chciałeś się odgryźć więc nie zgrywaj aż tak dobrego... Niemniej... Jestem pod wrażeniem tego ile mimo to wyciągnąłeś z tych lekcji. I informacji jakie udało mi się zebrać. - sprecyzował gdy River już skończył mówić.
Czuł się dziwnie... Na ogół ani nikt nie przepraszał, ani nie dziękował... A co dopiero nazywał go przyjacielem. Mimo że próbował to ukryć, to czuł się... Zakłopotany i nie do końca wiedział jak na to zareagować... Więc zrobił to co zwykle.
- Nie gadaj już tyle tylko jedz bo jak padniesz mi na tej kanapie będę miał dodatkową robotę. - rzucił i sam zaczął jeść.
Nie robił tego od kiedy... Kiedy... Był człowiekiem? Wampiry mogły jeść ludzkie jedzenie, panienka je zresztą bardzo lubiła, chociaż było ono zupełnie zbędne. Musiał przyznać... Nawet nie sądził że mógł się za nim tak stęsknić.
- Chłopak pojechał na wzgórze... Łowcy mają ośrodek który zajmuje się sierotami pozostawionymi przez ataki... Cóż takich jak my. Z tego co wiem, panienka już wstępnie rozmawiała o tym z przywódcą bractwa. Jednak liczy że gdy chłopak się uspokoi odpowie na kilka pytań więc na razie będzie z nią. - rzucił w przerwie od jedzenia bo uznał że to ważna informacja dla Rivera.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyWto 12 Wrz 2023, 13:07

Mógłby się kłócić, czy rzeczywiście Viktor robił to wszystko dla niego. Po części tak, bo przecież zajmował się sprawą potwora, którego River cały czas chciał dopaść, jednakże wątpił, by zechciał się nad tym pochylić z własnej woli czy chociaż z nudów, gdyby nie dostał polecenia od Virgo. Nie kontynuował jednak tego tematu, bo wszystko, co miało, zostało już powiedziane i wyjaśnione, a dodatkowo sam Viktor nie wyglądał, jakby specjalnie chciał drążyć tę rozmowę.
Nie spodziewał się takiej odpowiedzi z jego strony, po swojej zaczepce, nie krył jednak swojego rozbawienia. Do tej pory nie był do końca świadom, jak bardzo mógł się zmienić w ciągu tego jednego tygodnia. Z jednej strony ta świadomość trochę go przerażała, ale z drugiej... praktycznie w ogóle nie czuł tych zmian. Jedynie wydawało mu się, że stał się spokojniejszy, nieco bardziej pozytywnie nastawiony do życia i jakby rzadziej dawał się pochłonąć ciemności w swojej głowie. Nadal się tam czaiła i tylko czekała na odpowiedni moment, by zawładnąć nim całym, jednak póki miał zajęte myśli innymi sprawami, mógł ją trzymać na bezpiecznym dystansie od siebie.
Pokiwał lekko głową, słuchając słów Viktora wyjaśniających, czemu akurat z tej restauracji zostało dla nich zamówione jedzenie i przy okazji dowiedział się, czego dobrego mógł się spodziewać w pojemniku na szafce. Po części ciekawiło go, dlaczego dziewczyny zostały rozdzielone po odejściu, ojca Virgo - jak dobrze kojarzył. Z opowieści, chociażby Anishy wynikało, że raczej ciężko byłoby mu przyznać puchar "ojca roku", więc bardziej by się spodziewał, że nie pozwoliłby córce spotykać się z wampirzycą półkrwi, niż żeby ich znajomość miała się skończyć po jego odejściu. Chyba że tamta przebywała w Venandi tylko ze względu na Tenebrisa. Jeśli inne rody utrzymywały z nimi kontakt tylko przez to, że były zastraszone, nie dziwił się, że się odwróciły od tej rodziny, gdy tyran odszedł. Choć to były tylko jego przypuszczenia.
Przypomniał sobie jednak diagnozę Anishy, że swoją słabością do słodyczy chciał ukoić swój ból i choć wciąż nie był pewien, czy rzeczywiście miała rację, zastanawiał się, jak to było w tej kwestii z Virgo. Wampiry nie potrzebowały normalnego jedzenia do życia, w przeciwieństwie do wilkołaków i na pewno nie chodziło o sentyment, czy tęsknotę za jedzeniem, skoro była wampirem od urodzenia. Uświadomił sobie, jak niewiele tak naprawdę o niej wiedział, a mimo to tak bardzo jej ufał. Może rzeczywiście powinien zacząć być bardziej ostrożny, bo nie wiadomo kiedy przyjdzie mu za to zapłacić. I to bolesną cenę.
Podniósł urażony spojrzenie na wampira, gdy ten mu wytknął, że jego działania były spowodowane złośliwością, naprawdę nie na tym mu zależało, choć mina, którą prawdopodobnie miał Viktor w chwili, gdy okazało się, że niepotrzebnie tyle krążyli po lesie, musiała być bezcenna i niezwykle satysfakcjonująca. Ale tego głośno by akurat nie przyznał.
- Masz na myśli informacje o K9 i działaniach Roberta? - zapytał dla pewności, bo nie do końca rozumiał, czemu Viktor mógł być tak zadowolony z zebranych informacji, skoro dotyczyły jednej sprawy i to już zamkniętej. Były zbierane przecież tylko po to, by zlokalizować K9 i znaleźć jego słaby punkt, który można by wykorzystać przeciwko niemu.
Zrobił trochę obrażoną minę, gdy wampir pogonił go do jedzenia, choć trudno było się z nim kłócić, czy się jakoś odgryźć, gdy domagający się jedzenia żołądek znów się odezwał. Westchnął ciężko i zaczął obgryzać mięso z udek od kości z zajadaniem ich na zmianę z purée i karmelizowanymi marchewkami. Planował rosół zostawić sobie na koniec do popicia całego posiłku.
Kiedy tylko Viktor wspomniał o chłopcu, który był razem z K9, jednooki zaczął jeść z nieco mniejszym zapałem. Nie chciał, by któraś część posiłku stanęła mu w gardle.
- Dobrze słyszeć, że nic mu nie jest - odpowiedział z lekkim uśmiechem. Zerknął przy tym ostrożnie na blondyna, przerywając na moment jedzenie, po czym znów wbił wzrok w pojemnik przed sobą i dziubał dalej, pocieszając się w duchu, że chłopak miał TYLKO rozbitą głowę. Nie chciał myśleć o tym, co by się z malcem stało, gdyby miał wolne szczęki, w chwili, gdy dzieciak był tak blisko niego i próbował go odciągnąć od zmutowanego wilkołaka. Zwłaszcza że przez spływającą na oko krew kompletnie nic nie widział w tamtym momencie, a przez przebywanie z K9, chłopiec praktycznie pachniał tak samo, jak on.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyWto 12 Wrz 2023, 19:30

Częściowo miał rację, zrobił to tylko i wyłącznie ze względu na otrzymany rozkaz. Nie zmieniało to jednak faktu że o ile zaczął go trenować bo musiał to psychicznie mogło go to zupełnie nie interesować. On jednak próbował uzmyslowic mu jak najbardziej to co planował zrobić i jakie będzie to miało skutki... Nie dla innych, ale dla niego. Wkurzało go że River tego nie ostrzegał bo sam Viktor, chciał by żeby w przeszłości ktoś powiedział mu stop. Teraz jednak już nie miało to znaczenia... Dla nich obu, już było po wszystkim. Co do jedzenia i tego dlaczego Virgo tak ciągnęło do ludzi... Cóż o to musiał by ją zapytać osobiście, szczerze mówiąc Viktor nawet się nigdy nad tym nie zastanawiał. Przed odejściem głów Tenebris miał ją tylko za tą ładną siostrę Nathaniela, która kiedyś miała przejąć obowiązki pani domu. Nie podejrzewał nawet że przyjdzie mu kiedyś zginąć kark przed dziewczyną która tak zawsze drażniła Lawrenca, a później była głównym zmartwieniem Nathaniela. I co... Paradoksalnie, to ona była jedyną która z nimi została i ogarnęła ten burdel. Jednak ten temat, tak czy siak nie został już poruszony.
- Tak... W tydzień udało się ograniczyć teren poszukiwań do trzech miejsc. Zrozumieć mocne i słabe strony przeciwnika, poznać jego słabości i wyszkolić Cię na tyle że nie tyle przeżyłeś ale nawet go pokonałeś. Uważam że to był naprawdę kawał dobrej roboty. - odpowiedział nieskromnie.
Informacja o chłopaku miała go pocieszyć, więc gdy dostrzegł jego minę i to jak zaczyna dziubać mięso wywrócił oczami.
- Musisz się z tym liczyć. Że zabicie kogokolwiek jest łatwe tylko z pozoru. Zawsze ma swoje konsekwencje, przywykniesz... W sensie do tego co się stało, kolejne polowania lepiej sobie już odpuść. Łatwo jest się zgubić gdy nie płacisz za to co robisz. Coraz częściej wmawiasz sobie że to słuszne... Że ten ktoś sobie na to zasłużył albo że musiałeś wybierać on czy ja. Coraz częściej mówisz sobie że nie było wyjścia... To bardzo zła droga. Więc w pewnym sensie jeśli czujesz poczucie winy... To jeszcze jest dla ciebie odwrót.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyWto 12 Wrz 2023, 21:33

- To trzeba ci przyznać, napracowałeś się przez ten tydzień - przyznał spokojnie, uznając, że faktycznie należały się wampirowi słowa uznania, za to, że tak cierpliwie znosił wszelkie humory jednookiego. On głównie, ale uważał, że Georg również dużo zrobił. Raptem z dnia na dzień stworzył dwie wspaniałe protezy dla niego, z czego jedna bardziej poprawiała mu wyłącznie komfort dnia codziennego, choć ocaliła mu również życie, gdy Lake skoczyła mu z zaskoczenia do gardła. Jednak to druga zasługiwała na największe uznanie. Okazała się nieocenioną pomocą i tarczą. Gdyby nie metalowa łapa, bez wątpienia nie skończyłoby się tylko na kilku szramach od pazurów.
Nie bardzo Viktorowi wychodziły próby pocieszenia Rivera tematem dzieci. Czy to gdy wspomniał o tym, że jego nienarodzony potomek został pochowany z jakimś innym dzieckiem, a nie zgnił na wysypisku, rozerwany przez ptaki i szczury, czy to teraz, gdy wspomniał o tym, że chłopiec, który był razem z K9, miał zapewnioną dobrą opiekę. Viktor nawet nie wiedział, jak w duchu naprawdę się cieszył z tych informacji, jaką ulgę mu to przyniosło, jednakże w szerszym zakresie to i tak praktycznie nic nie zmieniało. Nie zmieniało tego, że jego dziecko nie żyło, nie zmieniało tego, że omal nie zabił niewinnego chłopca, tylko przez to, że ten kręcił się w pobliżu i chciał ochronić swojego potwornego opiekuna.
- Rozumiem, że mówisz to przez pryzmat własnych doświadczeń? - zapytał, zerkając na niego i unosząc przy tym brew, choć zaraz tego pożałował, gdy rana nad okiem w tym momencie przypomniała o sobie boleśnie. Rozumiał, do czego wampir zmierzał i doceniał jego słowa, jednakże nie chodziło już o samo odebranie komuś życia. Może nie był zadowolony z siebie przez to, co zrobił, ale też nie zamierzał z tego powodu płakać i użalać się nad sobą, skoro cały czas śnił o tej chwili i do niej dążył. Niepokoiło go jednak to, co się z nim działo w momencie, gdy odbierał życie K9. Nic z zewnątrz do niego nie docierało, chciał jedynie poczuć smak spływającej mu do gardła ciepłej, świeżej krwi i to uczucie coraz bardziej słabnącego ciała w jego szczękach, gdy opuszczało je życie. W tamtej chwili był gotów zabić wszystko, co tylko się do niego zbliżyło. Nie chciał, by jego zdobycz, przy której tak się namęczył, mu uciekła albo została mu odebrana. Chyba... tego się wtedy najbardziej obawiał.
- Czyli jeszcze będę miał szansę zostać księdzem, cóż za ulga - odpowiedział może niezbyt poważnie, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jeszcze nie jednego trupa spotka na swojej drodze. Zwłaszcza że Virgo dążyła do konfrontacji z sąsiadującymi z Pensylwanią wampirzymi rodami i chciała mieć przy tym u swojego boku i wilkołaki i łowców. A przecież nawet wśród wampirów było jeszcze wielu takich jak Robert, że jej nie popierali i zapewne coś knuli za jej plecami. Tak samo łowcy.
- Tak z innej beczki... Wiesz, że natknąłem się przypadkowo na swoją siostrę tutaj w Venandi? - może nie była to najzręczniejsza zmiana tematu w jego życiu, ale sądził, że będzie to o wiele przyjemniejszy temat do rozmowy, niż ten o zabijaniu.
- Zaproponowałem, by zatrzymała się razem ze swoją córką w moim mieszkaniu. Ta mała to żywe srebro. Planuję zrobić drobny remont, by miała swój pokój na czas ich pobytu - dodał, zabierając się na nowo za jedzenie.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptySro 13 Wrz 2023, 06:43

Prawda... Doktorek zdecydowanie dołożył swoją cegiełkę do tego sukcesu. I to Viktor również musiał mu przyznać. Gdy pierwszy raz usłyszał o protezę, jeszcze dla Filipa uważał że to strata czasu. Wyobrażał sobie kawałek plastiku wyglądającego jak ręka. I niby w czym to miało pomóc? Umiejętności które stracił z kończyną, nie odzyska. Tymczasem może wciąż nie szło mu tak dobrze jak kiedyś... Ale faktycznie ćwiczył i wracał do formy każdego dnia. Przy Riverze... Był już w zasadzie jedynie ciekawy tego co staruszek wymyśli. Gdy dojdą do momentu że Virgo wypuści to żelastwo na rynek... Będzie wspaniałym źródłem dochodów! Ręką już interesował się delegat z Niemiec, miała być świetną alternatywą dla kalekich żołnierzy którzy chcieli by wrócić do służby, a przecież zastosowań było o wiele więcej. Wracając jednak do tu i teraz... Kiwnął jedynie głową na to że River przyznał mi rację, a co do pocieszania i dzieci... On chyba po prostu nie umiał tego robić. Bardziej... Mówił to co uważał że sam na jego miejscu chciał by wiedzieć. A gdyby ktoś mu bliski leżał gdzieś w rowie... Chciał by to wiedzieć. Gdyby został pochowany gdzieś na tutejszym cmentarzu również... Był typem który czasem w nocy odwiedzał grób siostry tylko po to żeby posiedzieć... Najlepiej z flaszką... Gdyby za jego sprawą jakiś szczyl spadł na głowę stadu wampirów, to również wolał by się upewnić co będzie dalej i jak dzieciak się czuje. Pocieszenie... Nie specjalnie było w jego kompetencjach. Na jego pytanie przez jakąś chwilę nie odpowiedział, nawet z Anishą nie specjalnie lubił rozmawiać o sobie.
- Można tak powiedzieć, ale dla mnie jest już za późno. - odpowiedział w końcu i teraz to on jakoś stracił apetyt.
Jego żart trochę pomógł bo nawet krzywo się uśmiechnął.
- I tak wywalili by cię po tygodniu, podobno w kościele nie trzyma się zwierząt, a demony takie jak my pali samo przekroczenie progu. - odpowiedział pół żartem.
Pół bo naprawdę słyszał podobne pierdoły. Taaa chyba po prostu większość aż skręca w środku jak ksiądz tylko otwiera usta. Zwłaszcza tutejszy proboszcz. Spojrzał na Rivera gdy wspomniał o siostrze, tak trochę nagła zmiana ale kto wie! Może wyjdzie im na dobre... Dobra, na pewno tak będzie.
- Cieszę się... - odpowiedział jedynie i to jak na siebie... Wyjątkowo szczerze i bez sarkazmu.
- To chyba opis na każdego wilczego szczeniaka, ale skoro mowa o remoncie. Panienka wspomniała, że zostajesz zatrudniony. Będziesz podlegać jej bezpośrednio jak jeden z zarzadców tylko... Cóż bez czegoś do zarządzania, przejdź się później do 666 do biura. Możesz wziąć zaliczkę na ten cały remont. Może nie zarobisz tyle co ja, ale raczej ci wystarczy. - wcześniej nie było okazji wejść na ten temat, więc postanowił to wykorzystać.
- Cały czas była w mieście? Ta twoja siostra?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptySro 13 Wrz 2023, 09:19

Zadając swoje pytanie, spodziewał się, że Viktor nie będzie zbyt rozmowny, gdy zwrócono mu uwagę na to, że to, co powiedział, mogło dotyczyć jego samego. Niemniej jednooki podejrzewał, jakiej odpowiedzi mógłby udzielić wampir. Chwilę mu się przyglądał z lekkim uśmiechem i niemym pytaniem w oczach: "Czyżby?". Zgadzał się, że takie rzeczy odciskały swoje piętno na człowieku, ale był pewien, że na zmiany na lepsze, nigdy nie było za późno. Wystarczyło chcieć. A Viktor był w jego opinii naprawdę dobrym gościem, nawet gdyby go nie lubił. Dupkiem, ale naprawdę porządnym dupkiem. Może i zabijał bez cienia emocji i zastanowienia, gdy była taka potrzeba, ale nie robił tego z nudów co chwila i dla przyjemności. I choćby z tego powodu uważał, że nie był złym typem. Poza tym... skoro przez rozmowę o tym popsuł mu się humor i tracił apetyt, wychodziło na to, że jednak choć trochę żałował tego, co kiedyś zrobił. Może w przyszłości jeszcze do tego wrócą, na ten moment nie chciał naciskać na wampira i drążyć tego tematu. Mogłoby się skończyć awanturą, a przecież obaj mieli coś zjeść i choć trochę odpocząć po ciężkim tygodniu.
- Ulga. Już myślałem, że jako powód mojego wywalenia podasz picie w czasie pracy, podpijanie mszalnego, gdy nikt nie patrzy i ucinanie sobie drzemek w czasie mszy - parsknął krótko, szczerząc się pogodnie do mężczyzny.
- Wiedziałem, że dobry z ciebie kolega - dodał, może trochę w rodzaju takiego pstryczka w nos, bo zauważył, jak chwilę temu wampir zareagował, gdy otwarcie został nazwany przyjacielem, jednak dodatkowo chciał też tym zaznaczyć, że według niego nie był wcale złym gościem w odniesieniu do ich... krótkiej wymiany zdań sprzed chwili. I na tym zamierzał poprzestać, uznając, że najlepiej będzie zmienić temat. No i padło na temat Lake. Po pierwsze dlatego, że nie wiedział, o czym innym mogliby porozmawiać... Cóż... Mógł zdradzić, że z Samem spotkali dwie wilczyce z Fostern i Sam był zauroczony młodszą z nich, jednak akurat przy tym wampirze lepiej było nie poruszać tego typu tematów. Poza tym naprawdę się cieszył z tego, że po tylu latach mógł znów zobaczyć się ze swoją ukochaną, starszą siostrą. Pomimo tego, że stracił przez nią jedno oko i długo się nie widzieli, wciąż była mu bardzo bliska i czuł z nią silną więź. W końcu za dzieciaka byli nierozłączni.
- Właśnie... bo Virgo nie do końca wyjaśniła warunki zatrudnienia. Czyli mam rozumieć, że jestem na tym samym stanowisku co ty, tylko nie muszę zajmować się żadnym magazynem? W takim razie... co mam robić? - zapytał, trochę żałując, że wcześniej o tym nie pomyślał i nie zapytał od razu Virgo. Choć właściwie tak to przedstawiła, jakby miał być jej ochroniarzem tylko podczas tej imprezy dla sąsiadujących rodów. O wypłatę za robotę nawet nie pytał, bo domyślał się, że raczej wszystko będzie od razu z niego ściągane na pokrycie kosztów produkcji dla niego protez. Aczkolwiek miał w tym momencie mętlik w głowie, bo Viktor jasno dał do zrozumienia, że jednak będzie coś zarabiał, choć nie tyle, co wampir. Wciąż jednak miał więcej pytań niż odpowiedzi. I dlaczego miał iść akurat do magazynu 666 po pieniądze? Czy to nie był czasem magazyn Roberta? Czy to tam nie został stworzony K9?
- Jakiś czas już tu jest, ale jak długo nie wiem. Często podróżuje, a spotkaliśmy się, bo chłopak wywalił ją z dnia na dzień z mieszkania. Właściwie skąd to pytanie? Myślałem, że interesuje cię tylko Anisha - odpowiedział, trochę się jeżąc przy ostatnim zdaniu, bo przyszło mu do głowy, że wampir mógłby chcieć być z jego siostrą, tylko po to, by mu dopiec. A nawet jeśli nie... To była jego siostra! Istniała przecież niepisana zasada, że żaden znajomy nie może być w związku z kimś z twoje rodziny. Czy coś takiego.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptySro 13 Wrz 2023, 20:47

Oczywiście że żałował... Chociaż nie tyle tego co robił, a tego że kiedykolwiek zaczął. Nie chodziło tylko o samo zabijanie... Handel narkotykami, żywy towar... Żałował wielu rzeczy. Ale z drugiej strony... Trudno mu było teraz nagle to zmienić. Co miał by robić? Chwilę wcześniej dokonywał egzekucji, a teraz miał niańczyć przemienionych jak Filip? Nie... Dla niego było już za późno. Może faktycznie kiedyś pogadają szczerze o tym co obu leżało na sercu, teraz jednak cieszył się, że temat się zmienił.
- Nieee to oni robią cały czas. - zaśmiał się w odpowiedzi na potencjalne zarzuty wobec jednookiego.
Co do dalszej części tylko wywrócił oczami ignorując go. I tak nie specjalnie wiedział co odpowiedzieć... Jakoś tak, drażniła go przesadna wylewność. Dobrze więc że temat zszedł na siostrę Rivera.
- Hmm... Czesciowo. Nie jesteś zarzadcą... Jesteś kimś w rodzaju... Wolnego strzelca. Mamy kilka takich osób. Odpowiadają tylko przed panienką i od niej dostają rozkazy. Trochę taki chłopak na posylki, tylko nie będzie od ciebie wymagała kubka kawy... Z tego co wiem, masz przez pewien czas być łącznikiem z Fostern. To uniemożliwiło by ci normalne zatrudnienie na etacie, dlatego oficjalnie zatrudnia cie tu. Nie jestem do końca w temacie, w 666 w dawnym biurze Roberta zadomowiła się jedna z księgowych. To z nią wszystko ustaliła panienka. Jak będziesz się lepiej czuł powinieneś tam pójść. - wyjaśnił i sięgnął pod biurko po wodę. Cóż... Szklanek nie miał, mimo to zapeoponowal łyka Riverowi po czym sam upił kilka łyków prosto z butelki. O mało się nie udusił... Dosłownie aż się opluł tą wodą, gdy River zarzucił mu że ten mógł by się interesować jego siostrą.
- Na głowę padłeś? I co to za tekst że interesuje się Anishą? Lubię ją... Ale do cholery ja ją kupiłem River... Jak mógł bym... Chyba ten mutant uszkodził ci też mózg. - wyrzucił z siebie jeszcze się przy tym krztusząc.
Czy zrobił by to żeby mu dopiec... Nieeee raczej nie. Był dupskiem ale nie mieszał do tego osób trzecich.
- Pytałem z ciekawości, sam zacząłeś opowiadać... Zdziwiłem się że wcześniej nie znaleźliście się skoro mieszkacie w jednym mieście. Nie jakimś ultra dużym przy okazji...
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptySro 13 Wrz 2023, 21:38

Odetchnął w duchu z drobną ulgą, gdy po nastaniu tej ciężkiej atmosfery przez rozmowę o zabijaniu, śmiali się wzajemnie z własnych żartów. Udało się naprawić sytuację i był z tego powodu niezwykle zadowolony. Choć wiedział, że sam do tego doprowadził swoją ponurą miną, kiedy Viktor poinformował go, że chłopiec od K9 jest w dobrych rękach, to naprawdę się cieszył, że humory im obu się poprawiły. Nie chciał jeść w przytłaczającej ciszy i natłoku mrocznych myśli. A tak podogryzają sobie, pośmieją się i zdecydowanie przyjemniej spędzą czas przy posiłku.
- Czyli, o ile dobrze rozumiem, jestem najemnikiem na wyłączność Virgo - podsumował, zabierając się za obgryzanie kolejnego udka. Oczywiście nie zamierzał zabrać wszystkich dla siebie, bo wiedział, że połowa była również Viktora. Zwłaszcza że i tak zostało jeszcze tyle do zjedzenia. Musiał to dobrze rozplanować, by mieć jeszcze miejsce na czekające na niego makaroniki, których już się nie mógł doczekać. Przerwał jedzenie i spojrzał na wampira pytająco, gdy ten wspomniał, że biuro po Robercie odziedziczyła jakaś księgowa. Nie wiele mu to mówiło, ale bez wątpienia się do niej wybierze choćby z czystej ciekawości. A przy okazji weźmie pieniądze, które Virgo u niej dla niego zostawiła. Może Hannah się rozchmurzy i poczuje pewniej, gdy będzie miała swój własny kąt, więc im szybciej weźmie się za remont, tym lepiej. Choć i tak obecnie przez przynajmniej pół tygodnia będzie mógł zapomnieć o jakimkolwiek wysiłku fizycznym. Nie chciałby, żeby którejś z ran pękły szwy albo się otworzyła... to tylko wydłużyłoby czas gojenia, a czas, póki co nie działał na jego korzyść. Miał wiele do załatwienia, on był tylko jeden, a doba miała tylko 24 godziny. Na pewno najpierw musi pogadać z siostrą o Auguście, nim się do niego wybierze. Cały czas nie dawało mu spokoju to, co chciała mu powiedzieć. Skąd w ogóle znała alphę z Fostern?
- Georg pewnie jest już u siebie w 666, nie? Zajdę do niej przy okazji, jak będę u niego po jakieś opatrunki na zmianę i dowiedzieć się jak tam z moją wilczą protezą - odpowiedział spokojnie, mając już przynajmniej ustaloną jakąś część planu. Dojadł do końca swoje karmelizowane marchewki i szparagi, a resztkę puree, która mu została, polał sobie sosem, który zebrał się na dnie pudełka od steka. Go też oczywiście zamierzał zjeść, ale na ten moment przerwał, z wdzięcznością biorąc od Viktora butelkę z wodą i napił się po przełknięciu tego, co miał w ustach. Wziął łyk i oddał mu butelkę, wracając do ziemniaków i steka.
Wtedy też odpowiedział na to dziwne pytanie z jego strony i nie miał nawet najmniejszych wyrzutów sumienia, gdy mężczyzna się przez niego zakrztusił.
- Ty ją lubisz, ona ciebie... nie rozumiem, co ma do tego to, że ją kupiłeś - odparł ze wzruszeniem ramion, starając się udawać, że przecież nic złego nie powiedział i był całkowicie niewinny, a to Viktor dopowiada sobie nie wiadomo co.
- Też się przez moment zastanawiałem, dlaczego wcześniej na siebie nie trafiliśmy, ale przecież jeszcze do niedawna prowadziłem typowo nocny tryb życia, turlając się od baru do baru i od jednego mordobicia do drugiego. Lake za to miała zapewne na głowie zajmowanie się mieszkaniem tego fagasa, co ją wyrzucił, nie mówiąc już o tym, że musiała się zajmować też małą. A wierz mi, moja siostrzenica wydaje się być bardziej charakterna niż August - wyjaśnił, bo nie widział nic dziwnego w tym, że się do tej pory cały czas mijali. Był pewien, że ich spotkanie było czystym przypadkiem, bo przecież nie wiedział co miał tamtej nocy z sobą zrobić i postanowił pójść do Anishy, a nie planował tego wcześniej. Nie rozumiał więc, skąd ta nagła podejrzliwość u Viktora.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyCzw 14 Wrz 2023, 07:18

Im obu było zdecydowanie lżej, ciężko było by siedzieć w takiej atmosferze. Po za tym z tą połową to przesadził! Viktor jadł dla przyjemności i towarzystwa, to River głównie powinien był jeść, zwłaszcza że podobno przemiany pochłaniały masę kcal. Ostatnio robił to częściej więc zrozumiałe że będzie też więcej jadł przełknął kolejny kawałek i nieco się zastanowił nad odpowiedzią.
- Tak... W zasadzie to tak. Ale pamiętaj że nasza pani nie jest jak inni. - powiedział ostatecznie i odkroił kolejny kawałek.
- Nie wtrąca się do tego co robimy, póki jest to robione dobrze, wydaje mi się że zdaje sobie sprawę z swojego... Nie wiem jak to powiedzieć delikatnie... Braku doświadczenia. Wiesz, jednak to jej brat od dzieciaka zajmował się wszystkim. Lawrence często go tu przyprowadzał, zabierał na spotkania itd. Przez to ona w dużej części polega na naszym doświadczeniu. Więc tak... Jesteś najemnikiem na jej usługach, ale nie bój się mówić jej nie, o ile oczywiście masz ku temu powód. Ahhh i nigdy, nie rób tego przy innych. Sprawy biznesowe załatwiamy między sobą, lepiej żeby nikt postronny nie słuchał. Jej pozycja i tak nie jest najsilniejsza, a robi co może by na taką wyglądała. - podsumował i włożył kawałek do ust.
Przytaknął na informacje że odwiedzi też i Georga. Dobrze będzie jak staruszek przyjrzy się gojacym raną. Jednak sam uważał że powinien jak najszybciej wrócić do domu. I nie, nie chodziło tylko o odzyskanie kanapy. Skoro wróciła jego siostra powinien spędzić więcej czasu ze swoją rodziną. Gdy zaczął łapać normalny oddech pokręcił głową i spojrzał na Rivera spode łba.
- To nie ma nic do rzeczy. Akurat ty powinieneś zrozumieć. Nie kupiłem jej dlatego że ją lubiłem i chciałem pomóc. Kupiłem ją bo była ładna, egzotyczna... Chciałem zrobić wrażenie na Panu Lawrence... Przeze mnie wylądowała tam. To jak jest teraz nie ma znaczenia, spędziła tam zamknięta lata. Pełną kontrolę nad domem publicznym Virgo przejęła ledwie 4-5lat temu... Jest wolna tylko tyle... I to nie dzięki mnie. - mruknął ale był przy tym bardzo przejęty, naprawdę żałował tamtego wyboru, chociaż gdyby nie on, nigdy by się z nią nie poznali.
Anisha ewidentnie miała zupełnie inne podejście, bo po prawdzie z drugiej strony, gdzie indziej być może nie zwrócono by jej wolności. Viktor oparł plecy o tył krzesła, słuchając o Lake. Zawsze był podejrzliwy... Nawet wobec Rivera na początku był. Tu sprawa miała się tak samo, ale skoro uważał że przez swój tryb nocny nie mieli szans na spotkanie... W porządku. Uśmiechnął się krzywo.
- River... Nie odbierz tego źle, ale jesteś pewien że one nie mają nic wspólnego z Augustem? To gnida, mógł chcieć się nią posłużyć gdy był po rozmowie z tobą. Jeśli tylko jej poszukał... Uważaj. Wiem, że się cieszysz z odnalezienia siostry ale ostrożności nigdy zbyt wiele... Nie widzieliście się kawał czasu, a może wcześniej mieszkała w Fostern i należy do stada?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1531
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyCzw 14 Wrz 2023, 09:54

Słuchał uważnie, gdy Viktor opowiadał o nowym stanowisku pracy jednookiego i głównej zasadzie, którą powinien wziąć sobie do serca. Nigdy nie podważać zdania Virgo przy innych, a wszelkie interesy najlepiej załatwiać na osobności, w bezpiecznym miejscu, gdzie nikt nie podsłucha ich rozmowy. Było to dla niego logiczne i nie sądził, by miało to stanowić dla niego jakikolwiek problem. Zwłaszcza że Virgo sama zazwyczaj odchodziła od towarzystwa, by z kimś porozmawiać bez świadków. Kiwnął mu głową na znak, że zrozumiał. Czyli jego obecne zadanie polegało na ten moment na byciu pośrednikiem między Fostern i Venandi, choć bez wątpienia August nazwałby to inaczej, gdyby tylko się dowiedział. Miał jednak zalążek planu, jak to zrobić, by zmusić Augusta do przemyślenia czy rzeczywiście opłacało mu się dalej ciągnąć ten bezsensowny konflikt. Ten stary piernik będzie musiał wziąć jego słowa pod uwagę i to już nawet nie chodziło o groźbę Virgo. Tak samo jak ona, chciał załatwić tę sprawę bezkrwawo.
- Kupiłeś sobie dziewczynę, żeby zaimponować staremu dziadowi... Chyba ostatni raz spałem w twoim biurze. Nie zrozum mnie źle, dobrze mi się spędza z tobą czas, ale nie jesteś w moim typie - odparł ze złośliwym uśmieszkiem i błyskiem w oku, może i grabiąc sobie u wampira, ale nie mógł sobie tego darować, gdy słyszał tę nutę żalu w jego głosie. Nie mógł uwierzyć w to, że żałował wykupienia Anishy. Ona, jak mu o tym opowiadała, wydawała się być Viktorowi naprawdę wdzięczna za to. Nie pojmował tego, jak ślepy był wampir. A to przecież River był ślepy, na jedno oko co prawda, ale jednak.
Nie dręczył już dłużej mężczyzny tym tematem, bo zdawał sobie sprawę, że stąpał po bardzo grząskim i niebezpiecznym gruncie, a w swoim obecnym stanie, jakakolwiek szarpanina z krwiopijcą odpadała. Przez rany na ramionach krzywił się przy lekkim uniesieniu rąk, chociażby po to, by koszulę założyć, a co dopiero, gdyby miał się bronić. Poza tym to i tak nie była jego sprawa i nie powinien się wtrącać do tej specyficznej relacji, jaką miał Viktor z Anishą. Z jej strony to wyglądało bardziej klarownie niż ze strony blondyna, ale byli dorośli.
- Coś wspólnego na pewno mają - odpowiedział bez zbędnych ogródek, nie specjalnie się tym przejmując i dalej jedząc steka razem z purée. - Ale wierzę jej, że nie należy do stada. Inaczej nie ostrzegałaby mnie przed Augustem, że nie powinienem mu ufać. Właściwie... Z ulgą przyjęła to, że sam nie należę do jego stada. Dlatego planuję się z nią spotkać, by o tym porozmawiać. Nie chciała mi tego mówić przed starciem z K9, bo pewnie nie chciała, bym podczas walki z nim myślał o czym innym - wyjaśnił spokojnie, mając nadzieję, że te informacje mogły mu się do czegoś przydać, albo chociaż że były ważne, a nie psikus pokroju: "Jest stary, wredny i cuchnie mu z paszczy". Chyba by ją wtedy własnoręcznie udusił.
- Umówiłem się z nią dzisiaj na wieczór, by o tym porozmawiać. Będę tylko musiał zorganizować kogoś, kto zostanie z małą w mieszkaniu. Może i jest już dość duża i bez wątpienia potrafi o siebie zadbać, ale jednak dalej była tylko dzieckiem i nie powinna zostawać sama. Zwłaszcza w nowym i obcym dla siebie miejscu. Może Sam by się zgodził jej chwilę przypilnować za kilka dolarów. Ewentualnie zadzwonię i zapytam sąsiadkę. Często opiekowała się moim kotem, gdy nie było mnie w domu, więc może teraz też zgodzi się pomóc - powiedział, przyciągając do siebie pojemnik z jeszcze ciepłym rosołem, który popijał bezpośrednio z pojemnika, jak herbatę. Tyle że z makaronem. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem się tak nażarł. Aż czuł, jak mu brzuch wywaliło i obawiał się, że chyba jednak będzie musiał poczekać ze zjedzeniem makaroników. Inaczej skończyłoby się przekroczeniem granicy, której w przypadku jedzenia nigdy nie powinno się przekraczać.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3342
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 EmptyCzw 14 Wrz 2023, 14:40

Stąpał po cienkim lodzie, oczy Viktora przez chwilę blysły czerwienią co ewidentnie było znakiem że nie uznawał tego tematu za dobry moment do żartów.
- I bardzo dobrze... Będę tu wietrzył tygodniami nim pozbędę się tego smrodu psa. Im szybciej się wyniesiesz tym lepiej. - odgryzł się i ostatecznie nie planował wracać do tego tematu.
To był jego problem i Anishy, częściowo żałował że się w ogóle odezwał. Zamiast tego skupił się na tym co River miał do powiedzenia o swojej cudownie odnalezionej siostrze. Niby to co mówił miało sens, ale nie do końca rozumiał co to za super informacje może mieć dziewczyna która podobno nie należy do stada. Może należała i odeszła? To by było najlepsze wyjaśnienie. Przynajmniej dla nich. A może ten dupek co wyrzucił ją i dziecko był ze stada? W takim wypadku wciąż był by podejrzliwy. Kobiety były tak bardzo emocjonalne... Lake jeśli była zakochana mogła zrobić coś przeciw bratu którego nie widziała latami żeby tylko wrócić do ukochanego. Dalsza część wypowiedzi jednookiego podsunęła mu więc pewien pomysł.
- Chcesz zostawić dziecko z dzieckiem albo z specjalistką od kotów? - uniósł jedną brew i cicho się zaśmiał kręcąc głową.
- Jeśli zapytasz Anishy na pewno chętnie się zgodzi. Ma słabość do tych małych potworków. No i nienormowany czas pracy, nie powinna mieć problemów z przyjściem. - zaproponował nie dając po sobie poznać co chodzi mu po głowie.
Może mała będzie bardziej rozmowna. Istniała szansa że o niczym nie wiedziała ale w niczym to przecież nie szkodziło. River będzie spokojny że mała jest pod opieką, Ani że może zająć się jakimś dzieciakiem, a może przy okazji dziewczyna powie coś na co zarzadczyni największego biznesu zbierającego informacje zwróci uwagę. A nawet jeśli nie, z pewnością poprawi jej to dzień.
- Wracam do pracy... Gdybyś się czegoś dowiedział, albo potrzebował to wiesz gdzie mnie znaleźć. - dodał kończąc swojego steka.
Zamknął pusty pojemnik i wstał od biurka żeby pozbierać już te niepotrzebne.
- Ahhh... Zapomniał bym, obok deseru jest kartka z numerem telefonu. To prywatny numer panienki, żebyś mógł się z nią bezpośrednio komunikować. Zapisz i wyrzuć.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Magazyn 668 - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 

Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

 Similar topics

-
» Magazyn 666
» Magazyn 667
» Magazyn 999
» Stary magazyn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Dzielnica wschodnia: Melrose :: Stare magazyny-